Nareszcie. Pochłodniało i popadało. Nad Wielkopolską przeszła nawałnica, jednak gumienko ominęła. Ale i tak się załapałam. Udałam się bowiem z wizytą do wsi oddalonej o jakieś 20 km. Tam rozpętało się pandemonium - obrywało rynny, turlało donice. Zalało dróżki i ulice tak, że nie mogłam stamtąd wyjechać (a zwierzaki same w domu). Jakoś w końcu wyjechałam, klucząc po bezdrożach, miejscami jak amfibia. Jak się okazało wkrótce, był to dopiero początek. Oesssu, różne sytuacje spotykały mnie na drodze, ale potop jeszcze nie. Miałam wrażenie, że jadę korytem rwącej rzeki, woda sięgała powyżej połowy kół. Cudem tylko nie zalało mi silnika, bo tu i tam, na poboczu, tkwiły zalane auta. Możecie sobie wyobrazić, jakiego miałam stracha. 20 km jechałam prawie dwie godziny w głowie mając pływającą Kuriozę i zwierzaki. Szczała dała radę, za co ją wielbię, Kurioza nie popłynęła z prądem, można odetchnąć, chociaż mówią, że to nie koniec.
Ale ja nie o tym. Miało być o morzu, i będzie. Urwałam się na całe dwa dni, co zostało uknute między MM. i kol. D. Zafundowały mi Dziewczyny te dwa dni z okazji urodzin, których w zasadzie nie obchodzę, no ale w takiej sytuacji każdy by je obszedł, prawdaż? MM. pilnowała stada, a ja z kol. D. wyrwałam się na wolność. Moja rodzina i znajomi wszyscy zapsieni/zakoceni i to nie jest proste. Toteż nie ruszałam się nigdzie przez ostatnie 5 lat, może nawet więcej, nie pamiętam. Kocham nad życie moje skarbuńki, ale ograniczają mnie okrutnie. Nie mam jednak wielkich możliwości manewru i trudno, jest, jak jest.
Tak więc pojechałyśmy do Słowińskiego Parku Narodowego, który kol. D. zna jak własną kieszeń - robiła tam badania, zbierała materiały do pracy magisterskiej, aż w końcu zakochała się w tym miejscu na zabój. Nie dziwię się wcale, nie wiedziałam, że tam jest tak pięknie, bo nigdy tam nie dotarłam. Poruszać się można tylko wyznaczonymi trasami, dlatego nie ma tam jeszcze tłumów, straganów, smażalni i innego badziewia, chociaż powolutku zaczyna się pojawiać. Niestety.
Kol. D. przegoniła mnie po wydmach, co było wyczynem heroicznym. Gdyby powiedziała mi co mnie czeka, to - hmmm - nie byłoby poniższych zdjęć. Nie, nie żałuję, chociaż letko nie było. Wydmy mają tam po 40 i więcej metrów wysokości. I są ruchome, więc przejście wyznaczone dzisiaj, jutro może zniknąć. Chciałabym tam wrócić na dłużej i nie w takim upale. Po przejściu przez wydmy, wreszcie dotarłszy do morza, leżałyśmy z cielskiem w wodzie (zadziwiająco ciepłej!), z głową na piasku.
No i tak to. Fajnie jest mieć MM. i kol. D.
To teraz zdjęcia ciurkiem.
Był nawet tort z zaskoczenia, dacie wiarę? A jaki pyszny! Kompletnie się nie spodziewałam. Ani tortu, ani - tym bardziej - pysznego:
Dziad blogger nie puszcza mi zdjęć. Może jutro się uspokoi, to uzupełnię.
Ktoś przydepnął mi ogon:
Dzielna kol. D. i ja zaraz za nią:
Czujecie tę wysokość? Takich górek było coś ze sześć. Naiwnie myślałam, że za drzewkami na horyzoncie z prawej jest wreszcie morze. Ale nieee..:
Jeszcze bardziej dzielna kol. D.:
I tu też:
I tu. Jak można się domyśleć, byłam na górze PRZED:
Tu jestem:
Nareszcie!
Piiić!
Takie powykręcane drzewa to tylko nad morzem:
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńHa!!! Bez czytania ;)
UsuńDobra czecia, bez czytania.
OdpowiedzUsuńDruga😄
OdpowiedzUsuńHrehre, myślałam, że już śpicie.
OdpowiedzUsuńNie bylam, a wydmy robią wrazenie, podziwiam , że w upale poszlyscie, bez nakrycia glówy! Padlabym po chwili.
OdpowiedzUsuńDora, miałyśmy szmatki na głowę, ale później.
Usuńchusteczki do nosa zawiazane na rogach?
Usuńchyba tak zrobie, jak pojade znowu kiedys ;)
Nie spię, chociaz juz powinnam, ale spokoj, sasiedzi spią, to wypuscilam koty na kl.schodową, zeby toche ruchu miały.
OdpowiedzUsuńNad morzem bywałam epizotycznie, dlatego to w Słowińskim parku nie byłam. W górę po piachu i to w upał, łoj czarno to widzę, uznanie dla was!!!
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach wygląda bardzo ciekawie!
UsuńJuż kilka lat chcemy TAM pojechac ale sytuacja podobna. Skarbunka zabrac nie można, zostawic nie ma komu( nie ufam) to choc na Twoje zdjecia popatrzę. Nie wiem czy bym dała radę przez tą Saharę w upale. Dzielnaś.
OdpowiedzUsuńDzielnam, Masza, chociaż z braku świadomości:)))
UsuńDlaczego nie można ze skarbuńkiem? Takim jednym maniunim piesełkiem?
Masza, pod koniec wędrówki myślałam, że morze to fatamrugana.
UsuńTo ja Wam powiem, moja kol G jezdzi na tydzien co roku w lipcu, zawsze zabiera kotka Kajtka, i wozi go w wozku takim z siateczką. Od jakiegos czasu ma też dwie miniaturowe pudelki, wiec niezly widok , pieselki , kot w wozku i oni popylają po plazy, bo oni z tych chodzacyxh a nie lezących😄
UsuńChciałabym to zobaczyć! Z Froduńkiem byłoby trudno, nawet w wózeczku, a raczej w wozie!
UsuńI najpierw musiałby chcieć tam wejść!
Usuń😄😄😄
UsuńW lipcu bedzie 18 lat jak ostatnio byłam nad Bałtykiem.
OdpowiedzUsuńO rany, Masza, a myślałam, że to ja tylko tak...
UsuńNad polskim to ze 40 lat nie bylam.
UsuńDora, też niezły wynik!
UsuńJa nad Bałtykiem byłam dokładnie 50 lat temu :)
Usuńo matko bosko, Nietutejsza...a nie wybrabys sie znowu? zeby te rocznice obejsc ;)
UsuńMarija, tam jest przepięknie, ni wiedziałam, że wydmy mogą być takie wysokie. Był upał, ale cóż było robić, skoro przyjechało się taki kawał drogi? Dodam, że przedtem prowadziłam auto w tłoku ponad 300 km. Sama się dziwię. Gdyby nie upał, to z paluszkiem w uszku.
OdpowiedzUsuńWłaśnie TAM szukam.
Usuńrucianka
Właśnie TAM mieszkam.
UsuńPozdrawiam
Rucianko, widziałam tam działki na sprzedaż, ale nie wiem za ile.
OdpowiedzUsuńDobranoc, juz późno, rano bede miala nerwa, że pora wstawać😄
OdpowiedzUsuńNo nic. Przepiękne masz wspomnienia i tego nikt Ci nie zabierze.
OdpowiedzUsuńJa muszę żyć, oglądając sobie morze na zdjęciach i filmikach i to mi wystarczy. Jak byłam młoda, to nie chciałam jeździć, a teraz to już nie te lata. Ostatnio widziałam morze w 1968 r. w Dziwnowie.
Bezowa! No weź , masz 100 lat czy jak? Idź do doktora, weź skierowanie na sanatorium czy turnus rehabilitacyjny dla Was obojga, powiedz, że chcesz nad morze. Odczekasz swoje, i pojedziesz. Omalże za darmo.
UsuńMoi starsi tak robią.
Bezowa, Agniecha dobrze prawi. Jeśli nie teraz, to kiedy?
UsuńA czy ja za morzem płaczę? no nie. A Beza??? w życiu jej nie zostawię.
UsuńMieszkam w tak pięknym regionie, z czystym powietrzem, zdrojami na wyciągnięcie ręki. Miałabym kolebać się prawie 1000 km? po co?
To nie pisz, że nie te lata, tylko że nie masz ochoty.
UsuńStarsi jeździli z kotem. Czasami nawet kot był na nielegalu ale nikt im nie robił problemów. Teraz kota już nie ma więc jeżdżą we dwojkę.
Oni co prawda nie mają tak daleko do morza jak Ty.
Agniecha, ja się boję tak daleko jechać. To jest bardzo daleka trasa, naście godzin nie na moje opuchnięte nogi, dlatego piszę, że nie te lata. Zdrowy, chorego nie zrozumie.
UsuńNad polskim to nie bylam... ho ho ho, a moze jeszcze dluzej, ale nad niemieckim Baltykiem to w ubieglym roku przy okazji odwiedzenia corki w Lubece, a nad polnocne jade niedlugo, ale to ostatnie mnie tak nie jara, Baltyk ladniejszy i nie ma tych plywow. W Slowinskim PN nie bylam nigdy. Oraz podziwiam samozaparcie w wedrowkach po piachu w upal, bo po piachu to sie raczej wedruje nie za latwo. Ogolnie fajnie mialyscie i szkoda, ze tak krotko. Ja na szczescie mam jeszcze slubnego, ktory zostaje ze stadem, inaczej tez nie moglabym wyjezdzac.
OdpowiedzUsuńWiem, powinnam pogratulować i pozachwycać się i pozazdrościć, ale...................
OdpowiedzUsuńMój śliczny, mądry, słodki, czuły, ufny, każdego ujmujący wdziękiem, nigdy nie sprawiający kłopotu, będący samą radością życia, kochający ludzi i kochany tak bardzo !! mój Kotek Błyskotek ponad tydzień temu wyszedł z domu i nie wrócił......
Rabarbara
Ojej...Miejmy nadzieję, że wróci cały i zdrowy.
UsuńLeny nie było prawie 5 miesięcy.
UsuńNa pewno wróci!
UsuńRabarbaro, trzymaj się! Wróci!
UsuńTrzymiem kciuki za powrót Błyskotka!
UsuńTrochę długo ale tatusiowa Psota wróciła po dwóch tyźniach. Nie trać nadziei.
UsuńRabarbarko przemiła cóżeś uczyniła,żeś kotka Błyskotka do giganta zmusiła? Tak mi przykro ale jak ja się znam/z czytelnictwa blogowego/na kotach to Błyskotek wróci do Ciebie i oby tak się stało.Trzymaj się i wypatruj niecnoty.
UsuńRabarbaro, ślę moce, niech wraca!
UsuńTrzeba szukać, ludzi pytać, zdjęcia rozwieszać, nagrodę obiecać, na internetach ogłaszać! Być może jeszcze nie jest za późno.
UsuńRabarbaro, tak mi przykro. Skoro podopieczni ZMD wrócili z gigantów, chociaż nie znali okolic, to Błyskotek też wróci. Ślę dobre moce w waszym kierunku.
UsuńWiecie, ale on nigdy nie odchodził nawet na dwa dni......
UsuńTrudno mi opisać jaki to cudny kotek.....i jak nas to zgnębiło.....nawet mój zięć, chłop pragmatyczny, powiedział wczoraj, że Błyskotek mu się śni każdej nocy....
Rabarbara
Rabarbaro - trzymam kciuki za powrot. Niech do domu trafi caly i zdrowy.
UsuńFajnie miałas Hana. Bywałam tam wiele razy jako nastolatka. Chetnie bym się znow wybrała, ale zwierzyniec wielki i skomplikowany na razie (przywozenie mleka, karmienie jagniąt, nowy pies owczarek środkowoazjatycki).
OdpowiedzUsuńPada nadal, ale nie wieje chociaż. Udanej środy Kurencje!
Izydoru, masz jeszcze trudniej niż ja. Albo zwierzaki albo wywczasy...
UsuńCześć Kurencje.
OdpowiedzUsuńRok temu odkryłam uroki Bałtyku na nowo po dwudziestu paru latach przerwy i teraz rozumiem lubiejących tę słoną kałużę. Wcześniej to tylko góry i góry i nic, a na morze i morze wielbiących patrzyło się z lekką pogardą ( lenie, nic nic robią tylko leżą jak te wieloryby wyrzucone na piasek ).
No cóż, człek dorasta, nabiera większej tolerancji dla innych postaw, zainteresowań itp.
Piękne widoki.
Agniecha siostro!!! Tyż tak miałam, przedkładałam góry nad morze, ta wielga woda nudna mi się wydawała. Jednakoż w trakcie pobytu w Świnoujściu w sanatorium, wcale się nie nudziłam. W trakcie pobytu w Niechorzu też się nie nudziłam, wędrówki po plaży są bardzo przyjemne. Pomimo to moje pobyty nad morzem mogę policzyć na palcach, jakoś nie po drodze mi one.
UsuńAgniecha, nigdy nie robiłam za wieloryba, nie wytrzymałabym. Morze mnie uspokaja i wycisza.
UsuńNo coż, mnie też. Wycisza. Dowiedziałam się. I też podobają mi się spacery brzegiem, i fale wiecznie inne, i to doświadczanie poczucia nieskończoności świata i własnej znikomości ( inaczej niż w górach ale nie gorzej )i jako wielki śmieciozbieracz, jestem wniebowzięta, bo przecież tam leżą skarby. I to ile! Rok temu wróciłam z kilogramami kamieni, drewienkami i w ogóle...Zostałam obśmiana.
UsuńJa lubie byc wielorybem przez pare godzin, albo w koszu, albo pod parasolem, z napojem, ksiazka i galami wywalonymi na wode. wiem, woda to woda, falki sobie sa a ja sie i tak moge sie gapic, napawac, wachac i sluchac. Nie wiem, czy to tu pisalam, ze od dziecka uwielbialam i uwielbiam lazenie wzdluz morza i potem ZAWSZE mialam i mam krzywa i dziwna opalenizne, bo pod nogi glownie patrze, zerkajac na morze. pol twarzy, pol nosa, kawalek krzywy szyi jest zawsze w innym odcieniu po paru godzinach tego. a potem robic wieloryba, coby sie zregenerowac. Byle ludzi obok nie bylo, ale czasem czlowiek nie moze sie na patrzec, mowiac socjologicznie, jak sie ludzie zachowuja w takiej sytuacji.
UsuńFantastyczny prezent i super wycieczka. Słysząc słowa ruchome wydmy, mam obraz z przed kilkunastu lat, gdy będąc w okolicach Łeby wybraliśmy się na wycieczkę. Z Łeby podjechaliśmy kawałek autobusem, no i małż i dzieci miały radochę z przejścia do morza przez wydmy, a mniejszą, bo mój mózg zarejestrował wysokość i ogromną ilość piasku. Towarzystwo holowało mnie na zmianę, bo byłam zielona na twarzy. Po dojściu do plaży, odmówiłam powrotu przez wydmy i truchtaliśmy piechotą do Łeby. Od tej pory, mimo, że jeszcze ze dwa razy byliśmy w Łebie i okolicy, nikt mnie tam nie zmusił na przejście ruchomych wydm.
OdpowiedzUsuńBoguśka, nie dziwię się. Troszkę się przeliczyłyśmy w kwestii pogody, ale szłyśmy powolutku, pijąc i odpoczywając. Wiesz jak to jest - jak już się trzy górki zaliczyło, to powrót jest bez sensu, bo do pokonania też zostały trzy. Wracałyśmy inną drogą. Trochę brzegiem morza, trochę lasem. Dalej, ale po płaskim. Tylko piach parzył w stopy:)
Usuńno to przywiało Ciebie w moje strony :) i ja lubię Słowiński Park i regularnie bywam na czarnym weselu w Klukach. Tereny tam prawie tak dzikie jak za Słowińców ))zawsze wieziemy tak wszystkich naszych gości, bo warto. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeatralna, uczy się człek całe życie. Na pewno tam wrócę.
UsuńTrochę mocno ekstremalne warunki i te pustynne i deszczowe i tyle skrajnych wyzwań i przeżyć! Nudy nie ma 😆
OdpowiedzUsuńElaj, nie ma, i dobrze, aczkolwiek obeszłoby się, co nie?
UsuńCo za barbarzyńska pora na publikowanie posta ;) O takiej porze to ja śpię :D
OdpowiedzUsuńW Słowińskim Parku Narodowym (do czego to doszło, wstrząsam się na samo słowo "narodowy") byłam na początku lat osiemdziesiątych, przeszliśmy wtedy około 30 km parkiem i brzegiem morza, ale nie było takiego upału, tak że szacun, Hano! A trzy lata temu byłam Łebie, jeden dzień, zaś w ostatni weekend w Gdańsku. Trafiło mi się, jak ślepej kurze ziarno, bo córka miała jechać z koleżanką, a okazało się, że koleżanka pomyliła terminy i nie mogła pojechać. Było super (triathlon, kibicowanie, ta atmosfera!), a jako że zawsze muszę przywieźć coś znad morza, to przywiozłam dwie muszelki sercówki. Nie było możliwości, żeby nazbierać więcej, a poza tym mam tego mnóstwo, łącznie z wiaderkiem - małym! - piasku z plaży :D:D:D.
U nas też zdrowo lał, ale chyba nie aż tak, miałaś przygody!
PS. Kołki na zdjęciach widziałam, ale w piachu; a gdzie ten w morzu?
Ninko, jest taka przyśpiewka, którą można śpiewać na okrągło, myślałam, że każdy ją zna. A idzie to tak:
UsuńByło morze, w morzu kołek, a na kołku siedział zając i nogami przebierając, śpiewał sobie:
Było morze, w morzu kołek...
No pewnie, że znam, chciałam cię sprowokować :D:D:D
UsuńNo i udało Ci się!
UsuńA wersję numer 2 też znamy, prawda?
Usuń"Było morze, w morzu słupek,
a na słupku siedział głupek,..."reszta ta sama.
Hanuś jakieś cud patole abo inne skarby przywiozłaś, czy za mało czasu na zbieranie było?
OdpowiedzUsuńMarija, czas był, ale patoli nie było. A jeśli były, to za duże, zwłaszcza do targania przez wydmy. Kamyków za to do wypęku.
UsuńMła zna Sowiński i to dobrze, to naprawdę piękne miejsce i kiedy człowiek w nim się zanurzy to wkarw go dziki bierze na te "hotele w Pobierowie" czekające aż Niemiaszek zjedzie, na budy ze wszystkim od plastikowych górali zatopionych w bursztynie po nieistniejącego halibuta z Bałtyku, na śmieci, na smród i na wrzask. Nigdy nie rozumiałam odpoczywania w koloniach jak u pingwinów, na starość tym bardziej nie zrozumiem ale niech sobie ludzie odpoczywajo jak koniecznie muszo. Tylko nich tego wszystkiego "kurortowego" nie rozsiewajo wszędzie gdzie tylko można. To nie jest tylko kwestia wczasowiczów, to jest przede wszystkim chęć zarobienia tzw. łatwego piniądza za wszelką cenę, nawet zrujnowania wszystkiego wokół siebie. Wiem o czym piszę bo wychowywałam się właśnie w takiej miejscowości. W tej chwili ludzie z niej uciekają, jeszcze trochę a będą tam mieszkali ci którzy będą potrzebni do zimowego utrzymania obiektów. Dziwić się nie ma co bo mieszkać przez większość roku w opuszczonym wesołym miasteczku jest dodupnie, w związku z czym z tych okolic co młodsze i bardziej rozumne wieje aż niemiło. A insi jakoś osiedlać się nie chcą bo okoliczności przyrody żadne za to wesołe miasteczko straszy.
OdpowiedzUsuńTaba, podpisuję się pod Twoimi słowami. Też nie kumam tego stadnego tryndu, a stragany włączają mi agresora. W Smołdzińskim Lesie jeszcze jest fajnie, ale za 5 lat będzie jak wszędzie, to już widać. Obym się myliła.
UsuńHym... ł mi zjadło i ze Słowińskiego zrobił się Sowiński. Chciałabym żebyś się myliła, to taki piękny zakątek. Wydmy wielkie ale na mła zawsze działał najbardziej las, a ten w jej pamięci trwający był mszysty jak rzadko który.
UsuńO, tak! Las jest tam przepiękny i niezwykły.
UsuńKocham Bałtyk i spacery plażą. Nie wiem czy dałabym radę na ruchomych wydmach ale, jak widzę, było pięknie. Upalisko i burze z wielokrotnym oberwaniem chmury przeżyłam w trakcie stukilometrowej podróży z Łodzi na działkę. W aucie z zepsutą klimą, w korkach miejskich, ruchu wahadłowym (Zgierz i Łęczyca) i wśród obfitości TIRów i prawie płacząc z bezsilności, stresu i strachu bo ja się boję burzy nawet w domu! Jakieś 20 km przed celem też prawie płynęłam w zalanym totalnie miasteczku. Tak, że ten... Rozumiem Cię Hano w całej rozciągłości. A tu w oceanie zieleni są komary, kleszcze, muchi i inne dziadostwo ale koty przeszczęśliwe! Ja trochę mniej, ale czego się nie robi dla niby męża, co ma jutro urodziny wraz z imieninami i kocha tę wieś :)
OdpowiedzUsuńHesiu, do tego bałam się o zwierzęta, bo nie wiedziałam przecież, że Kuriozę jakimś cudem ominęło.
OdpowiedzUsuńDałabyś radę wydmom, nawet ruchomym. One aż tak się nie ruszajo:)
Najlepszego dla NibyMęża!
Hano - cudna wycieczka!
OdpowiedzUsuńTort poproszę!!!!
OdpowiedzUsuńBył wstrząsająco pyszny!
UsuńCześć, słoneczne 15 st. Deszczu nie przewidują. Fajnie, że juz czwartek.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia.
Jezu, jakie piekne puste morze!!! toz to prawie niemozliwe. Mialyscie cudnie, 2 dni czy 200. nawdychalyscie sie, napatrzylyscie, nasluchalyscie. Jaszczura utworzylyscie, tort pozarlyscie. Musicie to powtorzyc na urodziny kol D. mam nadzieje ma poza sezonem. Morze jest piekne o kazdej porze roku.]Co do piaskoych gor, to przerobilam, musze znalezc zdjecia, szczegolnie te, gdzie prawie albo nieprawie nie widac polozonych bucikow, kurtek. po golych nogach straszny wichur TAK siekal, ze latwie bylo przezyc otulajac nogi kurtkami!
OdpowiedzUsuńale tez bym wrocila. I tak - zmienia sie psrpektywa patrzenia na wlasny dom i gumienko po nieobecnosci. Ja zawsze chce przestawiac, wyrzucac, poprawiac.
Przywiozlas jakies konary? badz kamienie do salcesonu?
Opakowana, kol. D. ma urodziny JUTRO!
UsuńNa wydmach nie wiało, one się przesuwają tak bardziej w tajemniczości. Coś jak te topniejące lodowce.
Nie przywiozłam konarów, jestem rozczarowana. Kilka maniunich tylko. Ani kamieni, bo musiałabym je nieść jakieś 6 kilometrów.
No masz! Kolezance D., MIMO WSZYSTKO, najlepsze zyczenia z zestawem - uzywajcie sobie lokalnie!
UsuńPozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńHihi, nie zapomnę jak pewien Belg wiózł mnie autem, żeby mi pokazać cud i przestrzeń. I pokazał plażę pięć metrów szeroką. Z grzeczności pochwaliłam, ale z tyłu głowy miałam te wydmy :)
OdpowiedzUsuńCzajko, mieszkalam pare lat w miejscu, gdzie jak byl przyplyw, to moze nie 5 metrow, ale 10 - 15, jak odplyw , to cudny piasek na pol kilometra ;) Lubie Morze Polnocne, tak samo szare jak Baltyk :)
UsuńCzajko, a gdzie ten Belg się chwalił taką straszliwie szeroką plażą?
UsuńTrudne pytanie, gdzie, bo oni mają strasznie chrupkoczące nazwy. Było 60km od Brukseli i Anglię było widać. Miał też tam działkę i to dopiero był widok - mieścił się kosz do koszykówki i leżaczek. :)
UsuńOgólnie z Belgii wyniosłam wrażenie okropnej ciasnoty - jakby jechać przez niekończące się miasto.
Opakowana - może mój Belg nigdy nie był w czasie odpływu i stąd te pięć metrów wydawało mu się cudem. ;)
W ogóle to kocham Bałtyk - dla mnie kwintesencja wakacji. I stragany też lubię tak samo jak odpusty, co zrobić.
Czajko, bo też Belgia tak ma. Te autostrady oświetlone od początku do końca! To jakby wyjechać poza np. Warszawę. Przez kilka kilometrów też będą latarnie.
UsuńCzłek nie powinien oglądać wspaniałości świata tego, wtedy będzie - jak Twój Belg - zachwycony leżaczkiem.
Czajko, ja nie mowie o Belgii - Walia czyli ocean. ma prawo daleko odplywac. a ja te belgijskie i holenderskie wybrzeze tez lubie, takam zboczona. a kiedys znalam syna (mocno przystojnego) ...burmistrza malego miasteczka nad woda w Holandii. Miasteczko zaczynalo sie na s' i nigdy nie wiedzialam co to za skrot.
UsuńHanus, zatęskniłam za Bałtykiem …
OdpowiedzUsuńTu plaże w większości kamieniste i tłumy, głośne tłumy…
A Bałtyk zawsze będzie mi się kojarzył z takim zapachem, którego nie ma nigdzie, z pięknymi zachodami słońca
Zawsze jeździliśmy do Swietouscia, był tam spokój, mało ludzi.
Niestety ośrodek już nie istnieje, pozostały wspomnienia
Orszulko, duzy kawal poludniowego wybrzeza Anglii to kamienie, jak przyjechalam 1. raz jak mialam 13 lat, to sie mocno zdziwilam, bo wychowana bylam na piasku nadbaltyckim, ze tak powiem....ale taki Dorset, a nawet, albo wrecz, moje stare okolice - taki Bamburgh zamek nad plaza - ladne widoczki mieli.....
Usuńco do glosnych tlumow, to w ub. roku ze slubnym pojechalismy na 2 czy 3 dni do Gdyni, gdzie bylo wzglednie pusto, za to Wladyslawowo...slubny jakby obuchem dostal, jak juz zeszlismy na plaze - grajdol i parawan na parawanie, purchlaki drace sie, madki wrzeszczace na pucrhlaki i na piwo pijacych malzonkow. MORZA NIE BYLO WIDAC! poniewaz juz mielismy lezaki obstalowane, glupio bylo uciekac, bo zalozylismy sluchawki na uszy i sie zdrzemnelismy...a o rowno 13tej plaza zupelnie opustoszala, cisza na obudzila. i widok na morze. chcemy w tym roku znowu pojechac. ale juz we wrzesniu. Ale ciekawe, ze w Gdyni bylo pustawo....
Najchetniej to bym pojechala do Gasek k/Latarni, ale poza latarnia to juz niczego bym nie poznala - ogladalam zdjecia :(
Opakowano, tam też lepiej poza sezonem. Rok temu byłam 5km od Gąsek w 1 połowie czerwca - puste plaże, puste lasy. Od piątku po południu do niedzieli po południu - pełno luda, samochody wszędzie, jeden na drugim. A to był tylko weekend, nie wakacje jeszcze.
UsuńAle miejsce juz tak nie wyglada jak na najlepszych wakacjach mlodosci! EVER! byly dwa osrodki wakacyjne, prl-owskie naturelment, na jednym bylam wychowawczynia na koloniach - zeby kase miec na potem - w komkach sie mieszkalo, obok byl dom wczasowy, gdzie zapoznalysmy ratownikow. Ino zeby ich wykorzystac niecnie - przez wlazenie na dach przybudowki jakos od tylu, wlazilysmy (4 sztuki!!) przez okno z recznikami, szamponami i nawet lokowka!!! i zazywalysmy luksosow w postaci lazienki z ciepla woda. bo tak to pod namiotem na polu jednego z trzech latarnikow. Zona naszego latarnika lyskala kolanami i miala glos taki, ze mogla sama kierowac statki przez mgle, latarnia niepotrzebna. I byly tez dwa kioski jakby , jeden z kielbasa z rozna, drugi z innymi mniej swiezymi rzeczami. tuz tuz byla petla autobusu, mysmy byly pod mikro laskiem w namiocie, a obok byla namiotowa baza obozow wedrownych, gdzie spalysmy jak nie bylo wedrowcow i nas np podlewalo...raz zrobilysmy pranie, powiesilysmy wszystko na sznurkach namiotowych i...pojechalysmy do Koszalina. wrocilysmy a tam pada. popatrzylysmy na kapiace gacie i tshirty i poszlysmy spac jak stalysmy. Przez trzy dni nie mialysmy niczego czystego, bo dlugo schlo. Bylo wiadro z woda do zebow i jak ktoras sie chciala nieco umyc. za to bylo swieze mleko prosto od krowy z latarni.
UsuńNa herbate szlo sie 2km do Sarbinowa do klubu kultury.
Orszulko, skoro planujesz powrót, wszystko przed Tobą, nie musisz tęsknić. Jeszcze znajdziesz miejsca bez tłumów, poza sezonem zwłaszcza.
OdpowiedzUsuńDonosze, ze stent zamontowany, pokluli nie straszliwie, zyly i tetnice sie pewnie ze strachu pochowali a oni szukali, szukali. Musieli jednak (mimo tego, co mowili) uzyc swidra, zeby sie przebic przez zapchana tetnice...niecaly miesiac temu m nie skierowali na tego stenta na jusz-jusz i przez ostatnie pare dni czulam, ze najlepiej niech to robia jusz jusz albo i wczesniej....
OdpowiedzUsuńDzis, w letkim strachu, przeszlam nieco szybciej i nic, ze schodwo zeszlam jakby szybciej i nic, slubnemu zginelam na parkingu pod Lidlem, bo ja polecialam po wozek, a on czekal az za nim poczlapie jak to bylo w zwyczaju. i wszystko jest ok.
teraz lize rany - dwa razy glukometr, az sie odgrazalam milej pielegniarce, ze wiecej jej palca nie podloze!, przed - krew, pielegniarka nietyowa i gbur i marnie krwi upuscila, potem na wenflon 3 razy probowala inna, klepala mnie po miejscach, co wiem, ze bardzo bola i nie pozwolilam (w polowie drogi miedzy lokciem a dlonia i kolo kciuka. Potem, mimo glupiego jasia, czulam bolesne zastrzyki znieczulajace nadgarstek i przedramie, jak rowniez jednak jak tez szukali tetnicy i NIC. az znalezli, ale co sie nakluli to ich! Teraz to w nadgarstku i okolicach swedzi jak pieron, a nie mozna zdejmowac opatrunku ani moczyc do soboty wieczora, wiec jestem beztrosko przybrudzona, hrehrerher i szczesciem jestem obureczna, bo prawa reka nawet ksiazki mam nie podnosic, o czajniku nie wspominajac. pielegniarka na odchodne mowi do slubnego - opiekowac sie zona ze dwa dni przynajmniej, myslalam, ze sie udusze ze smiechu.
Fajowsko Krysia, że już po i że jest dobrze, a może nawet i bardzo dobrze :)
UsuńCo do mycia to hmm w trakcie radioterapii nie wolno moczyć miejsc naświetlanych i jeszcze kilka tygodni po, no więc miałam dwa razy tak po kilka tygodni Dni Dziecka ;)
Opakowano, gratulacje i zdrowia!
UsuńDzieki, Marija - dobre to z tym Dniem Dziecka ;)
UsuńOpakowana ufffff, tak nic nie mowilam, ja nie pytalam, żeby stresu wiekszego nie budować. Dobrze, że już po wszystkim♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńDochodź do się po tym stencie, dobrze że już po, powtórzę za Dorą.
OdpowiedzUsuńOpakowana, super! Zaczynasz nowe życie!
OdpowiedzUsuńOpakowana kochana,az sie poplakalam z ogromnej ulgi i radosci ze juz jestes po, i ze wszystko OK. Buziaki dla Ciebie, dzielna dziewczyno!😘😘😘
OdpowiedzUsuńŚwietnie, Opakowano! Zobaczysz, jak lekko Ci będzie!
OdpowiedzUsuńHurtem - dzieki, Kurki. Jedynie Nietutejsza mnie widziala w stanie "przed" - mowie Ci, teraz moge chodzic normalnie....jeszcze sie do tego nie przyzwyczailam i zwalaniam z automatu.
UsuńLzej jest mi juz. dzis komisyjne zdejmowanie plastra i koniec Dnia Dziecka, posiniaczenie powylazilo poza plaster, hrehrehr
a teraz najchetniej to bym chciala wlasnie gdzies na plaze, choc juz pewnie chmary sa wszedzie :/ no to choc Kaszuby....a my siedzimy i zremy pazurejry, bo nie wiadomo czy Niemce nas w ogole wpuszczo przez granince, Olendrami sie mniej przejmuje, bo zazwyczaj, jak tu wpuszcza na prom, to tam przepuszczaja. Podobno kontrole sa losowe....i zawrocenia tez.
Opakowana, moja koleżanka dopiero co przejechała autem pół Europy, przez Austrię do Włoch i nikt jej nie zaczepił i o nic nie pytał.
Usuńtez mamy taka nadzieje, ale czy ona przybyla do Europy z UK? tu jest problem.... jest pewna trasa, ktora wyraznie krzyczy - jade z UK!!
UsuńKochane Kurki, czytam tak te komentarze i mam wrażenie, że mylicie ruchome wydmy z ruchomymi piaskami. Ruchome piaski są rzeczywiście niebezpieczne, bo mogą wciągnąć człowieka.
OdpowiedzUsuńhttps://www.focus.pl/artykul/ruchome-piaski
Natomiast ruchome wydmy w Parku Słowińskim po prostu pod wpływem wiatru zmieniają miejsce, raz zasypują jakiś teren, raz odkrywają. I trwa to długo, a nie kilka, kilkanaście minut. Ruchome wydmy nie są niebezpieczne.
https://www.leba.info.pl/atrakcje/3/ruchome_wydmy
Tak że nie ma się czego bać.
Otóż to, Ninko. Z minuty na minutę człeka nie wessają.
UsuńOpakowana!! jesteś jak nowa!! Hurra!!!!!!teraz jesteś juz bedzie lepiej a potem coraz lepiej!
OdpowiedzUsuńCzuje sie jak nowa, choc ostroznie...podobno rozne dzialania, ktore zaczela, bo moge, sa jeszcze nie na teraz, wczoraj z rehabilitantka rozmawialam. Np czajnik podnioslam pare razy, torbe jakas, i rozne wygibasy. ale czuje sie lepiejj, stressu ubylo.
UsuńPowolutku, uzywaj drugiej ręki, no i nie forsuj się i obchodź się ze sobą jak z jajkiem, trzeba i już.
UsuńStaram sie byc tym jajkiem i srednio mi wychodzi, cugu dostalam...
UsuńJak dziecko, jak dziecko, a weźże jakąs ciekawą książkę, film,serial, i czas zleci.
UsuńChyba znowu zacznę tu przyłazić co rano i opowiadać, jaka to pogoda u nas.
OdpowiedzUsuńMo więc pogoda jest szaro-bura. 15 stopni i już nie pada. Siedzę se w piżamie przed kompem i na razie nic mi się nie chce. Ale czuję, że mi się zachce i ruszę do ogrodu. Zamówiłam 4 róże! I nie mam dla nich przygotowanego miejsca! Trzeba będzie działać i to konkretnie.
Dobrej soboty, Kurzęta!
Hej, szybkie i zajete przedpoludnie,obiad, i zaraz do klamociarni i na zakupy.
OdpowiedzUsuńPogodowo fajnie, zachmurzenie,19,5 st.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnej soboty i niedzieli Kurniku.
Fajna temperaturka....
UsuńW jednej klamociarni kupilam fajny maly ale bardzo wygodny plecsk, takiego od dawna szukałam, zamiast torebki.W drugiej zadnych zdobyczy.
OdpowiedzUsuńZakupy poczynione, moze jutro nad morze.
Kol.D urodzinowy zestaw, ze schłodzonym ankoholem jaki lubisz, zdrowia!
To piątkowe siedzenie przy tężni i wdychanie solanki, dało mi tyle, co pobyt nad morzem. Spałam jak zabita ponad 11 godzin, nie mogłam się dobudzić. Całą sobotę czułam się dobrze, bo nie było upału. Jak ja bym chciała tak co tydzień na parę godzin móc wyjechać...
OdpowiedzUsuńChcieć to móc, Bezowo.
UsuńU nas szpaki chyba już zaczynają wyżerać czereśnie. Niech im idą na zdrowie, byleby nam coś z dołu zostawiały do skubania. Czy z czereśni można zrobić jakieś fajne przetwory?( bo się nie spotkałam). Słyszę, jak się drą na drzewie. To już nie subtelne piosenki drozdów czy innych kosów.
Poza tym, słońce świeci i na razie jest 15 stopni.
marynowane czeresnie. wspaniale!
UsuńAa - i Coreczka zrobila bardzo zacny dzem z czeresni.
UsuńAgniecha, nie tylko chcieć. Trzeba mieć czym i za co.
UsuńMoja mama robiła kompoty z czereśni.
Chyba szybciej zrobię pasztet ze szpaków. Nadziewanych czereśniami.;-/
UsuńPrzez różne anegdoty przewijają się tacy co to piekąc kury nie wiedzieli że trzeba je wpierw wypatroszyć, nawet o ile dobrze pamiętam Samozwaniec też się cuś takiego przytrafiło. No ale ty Agniecha wiesz że przed przerobieniem szpaczków należało by je wypatroszyć z tych czereśni ;)
UsuńA tak już poważnie, to wczoraj się dowiedziałam, że ponoć jeśli w obejściu w którym rosną czereśnie gniazdują szpaki, to tam stołuje się tylko ta rodzina i watahy szpaków omijają ten teren, to ponoć sprawdzone. Cuś wiadomo kurencjom w tem temacie?
E tam, Marija, ściema niczym nie poparta. W poprzednim życiu miałam i gniazda i watahy.
UsuńU mnie za oknem rośnie wiśnia, królują na niej gołębie-grzywacze. W trymiga opędzlują, nie dopuszczając innych ptaków.
UsuńMarynowane czereśnie? Drylowane?
UsuńNie drylowane i z ogonkami. Lekka zaprawa octowa z korzeniami (chyba, i malo), znajomej wyjadam sloiczek i musiala mi wyrywac sloik z ta octowata woda, bo chcialam wypic.
UsuńMarija - jedno tylko wiem, w starym domu, z kuchni bylo widac drzewa jarzebinowe. I tak w sierpniu-wrzesniu, jak przylecialy szpaczki, to zanim skonczylam zmywac, ani jednej jarzebiny juz nie bylo. gangi takie grasowaly. Moze dwie rodziny, bo gniazduja od wielu lat tusz tusz.
Usuń18 st. Prognozy sie nieco zmienily , dzis do 24 , jutro i pojutrze 27, i znow chlodniej. Sie okaze.
OdpowiedzUsuńDzien dobry.
Moj rowerzysta tak wczoraj poszalal, że dopiero sie obudził, zawsze pierwszy się rano zrywa.
Z czeresni mozna to samo co innych owoców.
Ale Opakowano, o co chodzi z ta trasa z UK do Polski? Bo ja nie nadążam
OdpowiedzUsuńWiem, ze jak się samolotem leci z UK do Polski to daja 10 dni kwarantanny obowiązkowej
my jedziemy samochodem, na stronie Steny, czyli promow i na stronach niemieckich sa dosc ostre ograniczenia, ale nie sa calkowicie jasne. TEORETYCZNIE, jadac przez Niemcy trAnzytem, mozna to robic w 24 h. nie wiem czy notuja numery rejestracyjne czy co, ze niby wiedza.
OdpowiedzUsuńSamolotem jest o wiele prosciej - wsiadasz i wysiadasz...tu juz Holendrzy daja rozne warunki wysiadki z promu - na polskich forach czytam jak to ludzi zawracaja, nawet jak maja szczepienia. wszystko jest losowo, a trase juz obmyslalismy z Hoek van Holland w dol, do Francji nas nie wpuszcza, do Szwajcarii nas nie wpuszcza. O ile beda sie dopytywac dokladnie SKAD jedziemy, planujemy rozne klamstewka, ale glownie polegamy na tym, ze mamy auto z polska rejestracja. No i mamy nie-brytyjskie paszporty tez. Jest pewna, okreslona i najprostsza trasa z UK do Polski autem - na promie widzimi te same auta, co pozniej w Holandii, Niemczech a nawet w Polsce (plynelismy raz i widzielismy auto z piaseczynskimi tablicami i tak sobie razem jechalismy (az do Berlina), wiec nie ma co sciemniac Holendrom czy zaraz obok Niemcom za Hengeloo, ze my jedziemy np z Paryza... bo sa inne, lepsze trasy.
Juz rozpracowujemy rozne opcje, ale samolotem nie polecimy z kilku wzgledow, mi.in dlatego, ze ze Stansted naz wywioza ino do Modlina zdaje sie, a stamtad to 3 dni jechac i dwa razy kunie zmieniac, albo wydac duzo monet na taxi.
p.s. kwarantanna moze byc 5 dni i powtorka covidowego testu ( badz tzw second and seventh day test), ktos mi wlasnie pisal.
Do Szyman też latają ze Stansted, ale ceny powalające!
UsuńHano !Miszczynio! Twoje prace są ponad wszystko(pacz Bazarek ZMD)
OdpowiedzUsuńMargaret, widzę, że dołączyłaś do zacnego grona moich zagorzałych fanek! Dziękuję, to zawsze cieszy!
UsuńNo wisz tych papierków do płacenia mało ,ale podpuszczać umiem hihi !
UsuńSzlag zjadło, a Twojego talentu to zazdraszczam ,bo wszystko co wychodzi spod Twych paluszków jest cudne!
UsuńMargaret, oj tak, podpuszczasz po mistrzowsku!
UsuńOpakowana, no to uff! Dbaj o siebie i niech inni tez podbają o Cię.
OdpowiedzUsuńSłowiński zaliczyliśmy kilka lat temu, bo się uparłam na Kluki. Bajka!
A morze kocham, od pierwszego zobaczenia, czyli koloni w Pucku.Mialam sześć lat i byłam najmłodsza kolonistką;)Potem przez kilka lat, jeździłam do cioci do Wrzeszcza i przyznam, że bardzo mi się za Gdańskiem tęskni.
W ogóle mało co mnie nie cieszy, bo mnie coś żżera, jakaś nostalgia czy cuś.
Czym się, przytulam. Jw sie nie zaglebiam i zyję chwilą, bo inaczej bym zeswirowala juz calkiem.
UsuńDbam, a Ciebie obsciskowuje i zdalaczynnie rozweselam w dowolny sposob!
UsuńKasiu, Tule Cię mocno ❤️
UsuńMnie tez zżera, chodzę zamyślona, smutna, nic mnie nie cieszy, a tak bym chciała dostać skrzydeł ...
oj, Orszulko. ponapawaj sie natura, posiedz pod lipa, otworz glowe, niech marne mysli wymiecie zefirek z zapachem kwitnacych lip (juz zaczely), kup truskawki i wszystkie zjedz. Drobiazgi dzialaja. nie na stale ale pomagaja. i nie zapomnij pogapic sie na chmury!
UsuńNie wiem, Opakowana, jakim cudem moi znajomi przejechali Europę, do Toskanii, przez nikogo nie niepokojeni. Z noclegiem w Austrii.
OdpowiedzUsuńSom w Unii, delty maja malo, to mogo jezdzic w te i nazad, my z miejsca zarazy jedziemy. mimo szczepien i testow, sie boimy.
UsuńW takim razie trzymam kciuki. Może polskie tablice Wam pomogą? Raz przydałaby się ojczyzna!
UsuńDo tego slubny, co moglby w tej naszej ojczyznie mieszkac, moglby sie rzucic niczem Rejtan na ziemie i wymuszac przepuszczenie go do ukochanego kraju.
UsuńBo nikt nikogo nie sprawdza i nie sciga. przepisy są, ale kto to sprawdza, nas kiedys tam raz na parkingu sprawdzili zwykła kontrolą, gdzie sie jedzie, co sie wiezie i tyle. Naszych znajomych, czy corki tez nikt nie sprawdzał,
OdpowiedzUsuńsą konyrole wyrywkowe , moze sie trafic lub nie. No ale my tylko z PL do De autem akuratnie na niemieckich nr. Ale znajomi czy corka jechali na polskich i tez normalnie. Opakowqnq ma gorzej bo jedzie stamtąd.
Przyjszłam zgasić światło.
OdpowiedzUsuńDobranoc ♥♥♥
Mnie się wydaje, że te kontrole to trochę pic na wodę. Ale może to zależy od nr rejestracyjnych oraz gdzie one się znajdują. Mój Latający ze wzgl. na swoje zdrowie, regularnie jeździł do Dojczlandu podczas wszystkich stadiów niedomknięcia granicy. Kontrolowali go tylko za pierwszą razą, rok temu. A ostatnimi czasy, co to wymagali testów do przekroczenia granicy, to on te testy robił i nikt mu nigdy nie sprawdził. A teraz nic już chyba nie musi. Auto ma polskie numery ale jest strasznie brudne i może się kontrolujący nie chcieli pobrudzić. :-D
OdpowiedzUsuńPic na wode, bywaja wyrywkowe kontrole , tak jak zawsze istniały, przynajmniej w De. W PL tym bardziej nikt nie sprawdza.Jednakże do niedawna nalezalo sie rejestrować że chce sie wjechać do De, skoro sie zarejestrowales, to cos tam o Tobie wiedzieli.
OdpowiedzUsuńNiestety Opakowana jest z kraju wysokiego ryzyka i wtedy obowiazują inne restrykcje.
OdpowiedzUsuńDuchota dzis, ma padać od 15, oby, bo nacto konto nie podlewalismy wczoraj.
OdpowiedzUsuńMam luzy, bo szefowie wybyli, ale w ich domu goscie, wiec nic tam po mnie.Moze pod koniec tygodnia trzeba bedzie pojechac, a moze dopiero po niedzieli.
Opakowana,kibicuję waszym,super mecz,serce mi pika od nadmiaru emocjuf;)
OdpowiedzUsuńNo i komentator świetny Mati Borek,żywo relacjonuje aż się chce słuchać.Szpakowskiego powinni wysłać na emeryturę,jajo kwadratowe można było znieść jak ględził na meczu Pol-Szwe, dwie godziny przynudzał ile upłynęło czasu i ile pozostało i co było dwadzieścia lat temu, a nie to co się dzieje na boisku.Ja pierdziu,przecież mamy zegarki.
Mecz byl bylejaki na poczatku, a potem cos nagle cyknelo. no to mam szczesliwego meza ;) Nie znam Borka ni Szpakowskiego.....
UsuńTeraz sa fajni komentatorzy przy meczu Szwecja Ukraina.
UsuńNo to Deutschland auf wiedersehen;))
OdpowiedzUsuńAno😄
OdpowiedzUsuńKomentator z kolei nas bardzo draznił.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Was, kibolki! Mnie to nuuudzi...
OdpowiedzUsuńja lubie, no i mozna robic na drutach przy okazji ;)
UsuńNie przezywam, ale zerkam.
UsuńJedyny mecz jaki obejrzałam to był mecz na Wembley w 1973, miałam wtedy 15 lat i to tylko dlatego że w towarzystwie go ogladałam ;)
UsuńMarija - TEN mecz to i moja Babcia ogladala i straszliwie sie podniecala, ale to i tak nic jak podnicecala sie nieco pozniej - kiedy chyba w cwiercfinal z Niemcami gralismy - ogromne kaluze tam pamietam i wlasnie Babcie. Jak Niemcy mieli pilke (i strzelali gole), to Babcia sie zrywala ze swojego fotela i strasznie im wymyslala. Nie powtorzylabym nawet dzis, hrehrehr.
UsuńBatdzo dswno na drutah nie robilam,a do szydelka musze miec spokoj, bo szydelkuje wgapiajac sie we wzor.
OdpowiedzUsuńszydelko nie nadaje sie do tv albo podrozy, bo trzeba patrzec, druty nie. Moja Coreczka zaczela robic cos. To cos, do tej chwili, to obrazki okolicznosciowe na kazdy dzien Adwentu, super kartki (urodz, bez okazji, na okazje etc) oraz najnowsze to drukowanie na materiale, tatus dostal na podroz taki szmaciany piornik na kabelki komputerowe z napisem i obrazkiem, a ja wielka piekna torbe na druty i robotke na droge. Wszystkie wytwory sa zartobliwe z zartem slownym, co jej przychodzi z wielka latwoscia. Pcham ja w strone biznesu, a ona uwaza, ze ...kto to kupi. Puknelam dziewczyne w glowe, bo to jest biznes, ktory przy malym wkladzie z jej strony mozna dostosowac do potrzeb klienta bez problemu zadnego. a to w biznesie jest wazne. ament. Do tego wie i widzi, ze umie, umie dobrze, ma glowe do rozwiazywania problemow, rozne inne umiejetnosci, ktore u mnie na przyklad szwankuja. A do zwyklej pracy to pewnie nie pojdzie przez te choerna, obrzydliwa borelioze, bo nigdy nie wie, kiedy bedzie sie czuc OK.
UsuńTo oby poszla za Twoją radą, ja zawsze mowię do swoich , sprobuj, warto sie przekonać.
UsuńOpakowana zrób zdjęcia, Hana w Kurniku zrobi posta z jej pracami i będziemy motywować Córeczkę.
Usuńa jest tu kto na instagramie? Bo tam wisza rozne rzeczy. moge podac jej nicka. sprobuje sciagnac te zdjecia, tylko nie wiem czy mi sie uda. ale dobry pomysl - zalezy jednak od Naszej Prezesowej.
UsuńOpakowana, masz wątpliwości??? No weź i ślij natentychmiast! Jak weźmiem Córusia w obroty, to nie będzie miał wyjścia i zrobi milionowy interes! Dawaj, a chyżo!
OdpowiedzUsuńLubię piłkę nożną. Ale nie te kopaninę w entej lidze, ale tę na wysokim poziomie, gdzie już można zobaczyć finezję ustawienia, piękno gry zawodników i rewelacyjne bramki. Oczywiście nie w każdym meczu. Te wszystkie spalone, karne, rożne to naprawdę żadna wiedza tajemna. To tylko kwestia zainteresowania się i poznania zasad - dla tych, co chcą, przecież nikt nikomu nie każe. W ogóle nie rozumiem wyśmiewania kobiet za to, że tych rzeczy nie wiedzą - patriarchat się kłania. Bo pokażcie mi faceta, którego ktoś wyśmiewa, że nie potrafi pojąć robienia na drutach. A jak się znajdzie taki, co potrafi, to budzi ogólny podziw. A kobieta która zna się na piłce? Raczej nie. No, zna się i tyle. Pewnie ją jej facet (z trudem!) nauczył. U nas to ja oglądałam mecze, od zawsze, Jacka to nie interesowało. Chyba że euro albo mundial, tak od półfinału w górę, najlepiej, jak grali nasi.
OdpowiedzUsuńNinka - jak sie synus wyprowadzil, to slubny stwierdzil, ze szkoda, ale i tak ma z kim o pilce gadac ;) ja tam wszystkie sporty lubie, choc niektore do ogladania dla mnnie nie sa. Np formula 1. ale bardzo lubie ogladac golf, wszelkie pilki, zaluje, ze tu nie pokazuja siatkowki i koszykowki. Pilke reczna zle wspominam ze szkoly (stale kurz!!), wiec mi wisi, water polo - w ogole nie wiem, gdzie jest pilka, hokej wielbie od dziecinstwa, a teraz w tv jest tenis :). Zgadzam sie, reguly to zadna sztuka magiczna, spalonego w futbolu wyniucham od reki ;)
UsuńA snookera oglądasz?
Usuńkiedys ogladalam, w te, jak im tam, rzutki - tez. Krykieta mi ciezko rozgryzc, ale troche kumam. Rugby lubie, chocby dlatego, ze sedziego slychac - kiedys sedzia mowil jak 8 latkom - a teraz go przepros i podajcie sobie rece ;)
UsuńJa rzutek jednak oglądać nie mogę. Zarówno sportowcy, jak i większa część publiczności nie spełniają moich minimalnych wymogów estetycznych.
UsuńNo, prawda...a kiedy przyjechalam do UK (79r) to i gracze i publika palili i pili piwo!!!!
UsuńA! Jeszcze a propos robienia na szydełku podczas meczu; W mistrzostwach w 1974 roku, w Monachium, Polska grała mecz z Haiti. Ja sobie, zerkając na mecz, robiłam kosmetyczkę na szydełku. Jak doszło chyba do 5:0 dla nas, powiedziałam, że chyba już przerwę to szydełkowanie, bo co zrobię rządek, to nasi strzelają gola, na co mój ojciec: - Nie, nie! Rób dalej! Śmiałam się i robiłam, ale gole strzeliliśmy jeszcze tylko dwa, Polska wygrała 7:0. :D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńhrehrehrehrehre
UsuńHahaha, fajnie.
OdpowiedzUsuńWczoraj usłyszałam w radiu 357, że trener tych naszych pożal-się-boże orłów piłkarskich zarabia MIESIĘCZNIE ponad 300 tysi. Do tego dochodzi utrzymanie, koszty mieszkania, podróże itd. To jest takie paskudne, że nie mam słów. Wystarczy udawać trenera przez rok i resztę życia można spoko spędzić na Kajmanach. Sądząc po wynikach tzw. kadry, ten trener UDAJE.
OdpowiedzUsuńNo niestety prawda. I ci pilkarze, co strzelaja focha, bo beda zarabiac 270 TYS funtow TYGODNIOWO, a chcieli 300. Niestety teraz to komercja, nawet jak nic ie robia...mam nadzieje, ze bedzie im sie wszystkim placic mniej i wedlug zaslug ;)
OdpowiedzUsuńOpakowana, niech im płacą, robota jak każda inna. Mnie zwalają z nóg, oburzają i rozwścieczają te absurdalne kwoty. Lekarstwa na raka nie wynajdą, ani na nic innego zresztą. To tylko piłka, do k... nędzy!
OdpowiedzUsuńAno, to jest świat postawiony na głowie. Bardzo konkretnie.
UsuńPiłkarze od siedmiu boleści, szemrani celebryci, influencerzy z insta...Kompletny szajs, ale kasa konkretna. A za wszystko płacą naprawdę pracujący ludzie. Czy chą, czy nie chcą. Nikt nie pyta.
UsuńJa to czekam, az to sie na siebie zawali. ze znajdzie sie ktos, kto albo nie bedzie chcial zaplacic tych stronomicznych sum, albo ktos zanizy swoje zarobki, bo oni tak naprawde to ine wiedza, co z taka kasa robic. pamietam probgarm o nieligowym klubie, no malusie, zadnych trybun czy dachow, byley trawa byla rowna ;) i byli u krawedzi . pilkarze pol-zawodowi, a to listonosze, a to rzeznicy, a to cos tam, czyli bardzo przecietne zarobki. wyszlo na to,, ze 20 tysiecy funtow by klub uratowalo....
UsuńPogoda będzie piękna. Zalało mi sień, pozrywało winobluszcze, połamało drzewa i kwiaty. Więc dobrze, że choć słońce i ciepło.
OdpowiedzUsuńO cholerrrra!
UsuńSłonce było krótko. Leje.
UsuńIzydoru!
OdpowiedzUsuńIzydoru, klątwa jakaś, czy co? Jak u mnie, tylko odwrotnie!
OdpowiedzUsuńCześć Kurki,
OdpowiedzUsuńpada i w nocy padało. I zimno jest. Do d...y z takim latem. Pomidory mi zgniją na krzakach i oczywisci przyszły pomrowy wstrętne.
Udanego piątku! (chciałam napisać srody, ale mnie cuś tknęło, żeby sprawdzić)
My dziś też się zastanawialiśmy rano, jaki to może być dzień tygodnia.
UsuńHre hre, ja tak mam cały czas. Szczęśliwi czasu nie liczą, co nie?
UsuńIzydoru, jak nie urok to praczka.
OdpowiedzUsuńDzień dobry w sobotni poranek. Już po podstawowych zakupach. Siedzę u Mamci, bo wczoraj dostała drugą dawkę szczepionki. Za oknem pochmurno i 17 stopni. Spokojnej soboty...
OdpowiedzUsuńHalo Kury! Nadaje z daczy, w nocy cudnie padalo, ogrod zarosl do standartu dla roznych Kur - idealnego (dla mnie za bardzo, przepadlo trochu kwiatkow, ale sie dosadzi), poziomki som, maliny jeszcze nie wiem. jestem rozkojarzona juz kompletnie. wyjezdzajac stad jechalam do starego domu, potem pomieszkalismy kilka miesiecy u Coreczki, potem wrocilam na 3 tyg do starego d. potem do nowego, a teraz znowu TU. nie wiem, gdzie mam podstawki pod herbaciane naciagacze i cytryne, nie wiem czy mam kasze gryczana, bo jak bum cyk cyk, nie wiem, gdzie ja trzymam. zdziwilam sie iloscia szklanek oraz obecnoscia pewnej wloczki, o dziwo internet dziala, o dziwo telefon stacjoon. - nie, o wznowienie uprawnien do cyfry + teraz sie dzwoni i rozmawia z czlowiekiem, a nie "przycisnij 4 jesli...", maja jakies nagranego pana, co nie znalazl mojego psesela - dennie glupi. a teraz zakladam sandaly-do-blota i jade po malosolne. P.S. Podroz przeszla gladziej niz sie spodziewalismy. slubny z 2 10 min przerwami jechal prawie 13h. a moze 13 i polowe.
OdpowiedzUsuńIzydoru - wspolczuje. calosci do dupy.
No a jak podróż?Dobrze, że już na miejscu, i nie zaszargaj sie na wstępie!
OdpowiedzUsuńPodroz lekka, latwa i wrecz przyjemna - ja zawsze kocham jechac przez Holandie.
UsuńNo to pięknie.
Usuń