Kochane Kurki, z ogromnym smutkiem zawiadamiam, że dziś, po ciężkiej chorobie, odeszła nasza Ania Bezowa.
Cuda w twych rękach powstawały,
by innych nimi obdarować.
I pilnowałaś, by nas zwołać,
by każdy wieczór wspólnie płynął.
Wołanie ozdabiałaś rymem.
Ileż tych rymowanek było!
Aż doszłaś do strasznego morza,
gdzie wielkie fale - jedna groza,
druga ból, trzecia to cierpienie,
a czwarta męka. Każda w ciebie
biła, rzucała cię na ziemię.
Nagle się morze rozstąpiło
i poszłaś prostą, jasną drogą,
aż tam, gdzie słońce zachodziło,
gdzie inni jeszcze pójść nie mogą,
gdzie drzwi zamknęły się za tobą.
Popłyniesz księżycową rzeką
w gwiazd stronę, w mroczne, nocne niebo,
zatańczysz z wiatrem i z drzewami
nad ciemnym lądem, nad chmurami
i księżycowym srebrnym pyłem
w oczy nam zasmucone sypniesz…
Wspomnienia się rozkruszą
wszystkie
i łzy popłyną strumieniami.
Nie zapomnimy. Będziesz z nami.
Dopisek pod wierszem od Hany.