Panie i Panowie, oto Malin!
Malin(klik) ma za sobą trudne chwile. Pustą michę i dziurawą budę, o ile w ogóle ją miał. Biegał po wsi w poszukiwaniu czegokolwiek do jedzenia z ciągnącym się za nim 4-kilogramowym łańcuchem. Miał chłopak niebywałe szczęście, bo trafił na JolkęM. Tę JolkęM(klik). Odtąd Malin jest bezpieczny, syty i spokojnie czeka.Wierzy, że ktoś, gdzieś za nim tęskni. Jolka nie może go zatrzymać, chociaż będzie jej okropnie trudno, bo zakochała się w Malinie na śmierć i atrament - jak mawia Hala. Jolka ma już dwa psy i sześć kotów...
Malin ma jedną, niewielką przypadłość, bo trudno nazwać to wadą. Nie lubi zostawać sam w domu, bo wtedy straszliwie tęskni i boi się. Ze strachu miota się i może, ekhm, poprzestawiać to i owo. Dotąd jego udziałem był łańcuch i nic poza tym. Skąd ma wiedzieć, że pan/pani wróci? Nikt go tego nie nauczył. Wiem z autopsji, że wystarczy dać mu miłość, trochę czasu i pewność, że jest bezpiecznie, i że pan/pani ZAWSZE wraca. Tak było w przypadku Wałka. Na początku wył, miotał się po całym domu, wskakiwał na parapety i gryzł, co mu w zęby wpadło. Daliśmy radę, nawet niedługo to trwało. Wystarczy trochę cierpliwości i konsekwencji, a przede wszystkim obecności. Chłopak raz dwa zyska poczucie bezpieczeństwa.
Bardzo liczę, że znajdzie się cudowny dom dla Malina. To idealny pies dla Was, Kurki! Malin potrzebuje dużo miłości i niedużego, ogrodzonego wybiegu. Kto, jeśli nie Wy? Lub Wasi znajomi? Zajrzyjcie, proszę, do załączonych wyżej linków, o ile ktoś jeszcze nie zna tej historii. Mnie ona przypomina historię tutejszej Dianki, która nie miała tyle szczęścia.
Tymczasem dziękujemy za uwagę, my, skarby z odzysku:
Grażynka |
Frodo i Wałek |
Czajnik |
Mam nadzieję, że Malin znajdzie dobrą rodzinę.
OdpowiedzUsuńZnajdzie, na pewno, bo jest uroczy!
OdpowiedzUsuńNależą mu się jacyś dobrzy, ciepli ludzikowie.
OdpowiedzUsuńO tak , patera kotu do leżenia niezbędna, dla wyeksponowania swoich wdzięków:))
OdpowiedzUsuńHistorię Malina znam i bardzo mu kibicuje, żeby znalazł dom, który na niego zasługuje. Myślę, że z pomocą niezawodnych Kurek szybko się takowy objawi, a Malin będzie miał swoich ludzi do kochania.
Gardenia, on w sam raz dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńHanuś niestety nie, u mnie nie ma wybiegu, a reszta rodziny nie przepada za zwierzętami w domu.
UsuńZnajdzie kogoś lepszego:))
Fajny psiur, żeby znalazł swojego Człowieka!
OdpowiedzUsuńJola się zakochała, z dnia na dzień coraz bardziej, jest mus!
UsuńAle się Grażynka ułożyła, pod wizerunkami ulubionych potraw.;-)
OdpowiedzUsuńHrehre...
UsuńTo pierwsze chyba zdjęcie Grażynki, że tak dokładnie widać jej całą twarz. Śliczna jest ! Ma pięknie obrysowane oczy i ma piękne usteczka :)
UsuńGrażynka ma usteczka w ciup i wogóle bardzo dostojna dama jest :))))
UsuńDama z Grażynki charakterna:)
UsuńA to widać :)))
UsuńAgniecha - dobre z tymi potrawami :))
OdpowiedzUsuńNiech znajdzie się ten dom dla Malina. Najlepszy na świecie.
ale Czajnik ma fajne lalki!! :) cudna ta Twoja "banda", mogę ich na okrągło oglądać :) Malinowi kibicuję od początku i mam wielką nadzieję, że Jola znajdzie dom i ludzia, który czeka akurat na Malina!
OdpowiedzUsuńElaja, nie wiem, jakim cudem Czajnik do lalek jeszcze się nie dobrał?
OdpowiedzUsuńWeź pokaż mu, że i tym też bawić się można ;)
UsuńLidia ma rację, on pewnie jeszcze nie odkrył, że to fajne zabawki ;) ale wszystko przed Wami :)
Usuń:)) myślę, że wystarczy mu pokazać, a że to inteligentne stworzenie, więc szybko załapie z czym to się je ;)
UsuńZnam już Malina i trzymam kciuki, żeby znalazł się ten Ktoś. Skarby z odzysku są bezcenne:)
OdpowiedzUsuńTaaa, już lecę i pokazuję!
OdpowiedzUsuńCzajnik wygląda jak hiszpan z tą swoją bródką :) Skubany wiedział, jak się rozłożyć na najpiękniejszej paterze we wszechświecie :)
OdpowiedzUsuńDziefczynki, puszczajcie wici do znajomych królika! Takich sprawdzonych!
OdpowiedzUsuńTeż co i raz patrzę, czy się Jolce udało znaleźć dom Malinowi. Piękny psiulek. I dobrze by było, żeby go szybko ktoś pokochał. Biedne Jolki serducho !
OdpowiedzUsuńZnam Malina i trzymam kciuki od początku za znalezienie dobrych towarzyszy. Ech, szkoda żem zazwierzęcona okrutnie. Dobrze by miał. Trzy wiklinowe fotele w liliowym kolorze, dwa naturalne i jeden zielony. W sam raz dla niego.
OdpowiedzUsuńBuziaki Kurki, takie w przelocie buziaki!
Kurna, niemożliwe, żeby nie znalazł się dla niego dom. Wszystkie wiemy, jak to jest! Ze znajdkami znaczy.
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała ,żeby Malin znalazł jak najlepszy domek ,ale niestety nie mam w swoim otoczeniu nikogo ,kto mógłby mu zapewnic odpowiednie warunki . Malinku życzę ci wspaniałego domku jak najszybciej . Jola rozumiem sytuacje ,przywiązujecie się do siebie coraz bardziej . Życie jest głupie , że warunki materialne tak bardzo nas ograniczają i zmuszają do decyzji ,których nie chcielibyśmy podejmować ♥♥♥
OdpowiedzUsuńAlbo też uniemożliwiają decyzje, które podjąć chcielibyśmy.
UsuńA ja sie dzisiaj wykopyrtnęłam . Na prostej drodzie jak jaka głupia ,potknęłam się i wyłożyłam jak długa . Zdarza mi sie to od czasu do czasu . Martwi mnie troche ,że kolano spuchło ,nigdy do tej pory nie puchło . Ale obłorzyłam się kapustą i mam nadzieję ,że nie będzie najgorzej .
OdpowiedzUsuńOjej, to niech Ci ta kapucha pomoże ! Ale jutro to zasuwaj do dochtora, żeby się Ci jaki stożek nie zapalił !
UsuńMarija, życzę kolanku odpuchnięcia natychmiast! Kapusta powinna pomóc. Czy kolano słyszy? Z kapustą nie ma co żartować, tylko się kapusty słuchać, nno!
UsuńKapusta to moja najlepsza terapia ,wszystkim ją polecam ,a oni puszczają to mimo uszu . Aleeee ja wiem swoje ,mnie w każdym razie pomogła wiele razy . Dzieki dziewczyny za troskę :))))
UsuńTez chcialam wyskoczyc z kapusta, ale doczytalam do konca...jeszcze jest ocet do polania kolana.
UsuńMarija, obkładaj czym się da, żeby tylko przestało boleć... Zdrowia życzę!
UsuńMario, obkładaj kapustą i nie nadwyrężaj kolanka. Dużo zdrowia!
UsuńCale szczescie, ze chociaz nie musi czekac w schronisku. Fajny psiak. :)
OdpowiedzUsuńWlazłam na chwilę koło ósmej, bo mnie tkło. Przeczytałam prawie do końca, ale komp mi się zawiesił i już nic nie mogłam zrobić, tylko zrestartować. Widziałam, że są trzy komentarze, a teraz włażę, i co? Już się zdziesiętniły te trzy komcie! I jak ja mam nadążyć?! Od tygodni cichcem podczytuję posty i się za każdym razem zbieram, żeby komenty przeczytać, i nie mam kiedy... :( Zwolnijcie trochę, cholery, z tym namnażaniem gadulstwa i gdakactwa, bo coraz to we frustrację wpadam. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Hano, i Wam, Kurki, dziękuję za dobre słowo, za kciuki i rozsyłanie wici. Malin jest naprawdę wspaniały. Tak naprawdę to bardzo bym chciała go nie oddawać, bo pomijając już to, że to bardzo mądry pies, to już się z nim mocno związałam. A każdy kolejny dzień pogłębia tę więź i chce mi się płakać już na samą myśl o rozstaniu. Ech!
Dziś w pracy się zgadałam z jednym człowiekiem, który ma zapytać w rodzinie - może coś z tego wyjdzie, ale na razie za mocno się nie entuzjazmuję, zobaczymy. Trzymajcie kciuki.
Jeżu, Jolka, jak ja Cię rozumiem! Mnie rozdziera jestestwo, a co Tobie!
UsuńI jeszcze muszę dodać, że zachwycona jestem zdjęciami Twoich skarbów, Hano. Wałek z Frodkiem w tym słoneczku, i Czajniczek na paterze - cudo! A Grażynka - pierwszy raz widać ją tak w całej okazałości z twarzy! :) Jest śliczną kotką! Koniecznie jej to powiedz i ucałuj, szczególnie od moich przystojniaków. ;)
UsuńJolka, że też w Twojej robocie nikt się w nim nie zakochał na ament !
UsuńNo, i rzeczywiście mało Cię, żeby nie powiedzieć, że za mało !
UsuńJola trzymam kciuki ,żeby te ludzie co to piszesz go chcieli :))))
UsuńEwuniu, w pracy u mnie ludzie przeważnie zakoceni, zapsieni, albo akurat nie mają warunków, no bo wiadomo, różne względy.
UsuńPewnie, że Grażynka śliczna jest. Najśliczniejsza. Zdjęcie sprzed paru dni. Frodo z Wałkiem dzisiejsi, jeszcze ciepli od słoneczka!
UsuńO, to, to! Jola ma rację! Ja też nie nadążam; z czytaniem jeszcze pół biedy, ale komentowanie! Tu się nie da jednym zdaniem, tyle się zaraz narzuca do powiedzenia!
UsuńOmamuniu, Marija, co jest? Ja mam zapalony stożek rotatorów! Ta wyszukana nazwa to ni mniej, ni więcej, tylko bark! Oesssu, jak to boli!
OdpowiedzUsuńOd czego sie dostaje tych rototorów ? Spróbuj kapusty Hana . Mnie to kolano spuchło rwało i było gorące , siedzę z tym kapuścienym okładem ze 2 godziny i trochę lepiej ,jesli chodzi o odczucia ,obejrze je pózniej .
UsuńHanuś, ja dziś pogmerałam trochę, żeby wiedzieć, co zacz ten stożek. Kurczę, Ty jesteś nieźle uziemiona - mogę się schować ze swoim śmiesznym... bólkiem łokcia. Masz na to chociaż jakieś metody, zabiegi, sposoby? Jakaś rehabilitacja?
UsuńHana te twoje rototory to nie od machania łopatą przy walce z perzem ?
UsuńRototorów się dostaje od urazu, dźwignięcia itp. albo bo tak! A mało ja tu nadźwigam? Kotów, psów, ostatnio kredensu i kanapy? Leczy się to zachowawczo, antyzapalnie, przeciwbólowo, zimnemi okładami i takimi tam. W ostateczności dłubią w środku, ale to nie ten etap. Nie mam w domu kapusty!
UsuńA na jakim polu w pobliżu nie ma ,albo w czyimś ogródku ? Poślij Ogniomistrza niech się postara znaleść ;) Ta kapusta to na zapalenia właśnie .
UsuńMarija, po ciemku będzie trudno. Jutro znajdę, spoko.
UsuńMiałam kiedyś wypadek w pracy . Doszkalali nas i w trakcie ruchowej zabawy koleżanka niechcący podcieła mi nogi i rąbnełam szczytem barku o glebę . Uszkodziłam wtedy ścięgno ,to był chyba ten rototor ,ale nikt tego tak nie nazwał , zamiast mnie operować wsadzili mnie na 5 tygodni do gipsu . Chirurg konował po zdjeciu pancerza wysłał mnie bez rechabilitacji do pracy . Poszłam do innego chirurga , a jedna z matek która była rehabilitantką ,załatwiła mi w swojej przychodni rehabilitację , a tam trafiłam na świetną gimnastyczkę i dzisiaj bark nie daje mi popalić .
UsuńMarija, nigdzie barkiem nie rąbnęłam. Już rotatora przerabiałam, chociaż teraz jakby bardziej... Ale spoko. Jakby co, pójdę jutro do doktora.
Usuńuo matku bosku, te rototory to jakis diabelski wynalazek...a Ty, Hana, to dzwigasz co sie da, chyba, od guazow poczawszy. teraz masz miec zasluzony urlop rehabilitujacy i dochodzacy do siebie. fiuu fiuu, dmucham na uszkodzenie i lec szukac kapusty....
UsuńOpakowana, Wałek na pewno wie, dzie tu we wsi niezagospodarowana kapusta. Pewnie, że dźwigam, a jak? ogród odłogiem leży, a ja mam rotatora!
UsuńHana, potrzebujesz rehabilitanta dobrego!!! jak chcesz to dawaj znak, mam jednego ssssuuuper;)))
UsuńTeż znam historię Malina, niestety nikogo w pobliżu, kto chciałby i miał warunki. Wielka szkoda, mam nadzieję, że jednak znajdzie odpowiedni dom.
OdpowiedzUsuńMalin patrzy tak mądrze, i na dodatek to ładny piesek. Chyba jakiś jego przodek był huskim. Też mu życzę, aby znalazł domek.
OdpowiedzUsuńMnemo, każdy przypisuje Malinowi huskie pochodzenie, i coś w tym jest. Ale o ile husky są ponoć bardzo nieposkromione, niezbyt przyjazne wobec np. kur (żeby nie powiedzieć, że są krwiożercze, o czym się niedawno dowiedziałam), to Malin nie ma tej cechy. To w ogóle bardzo łagodny pies. I cudownie zachowuje się wobec dzieci. Do pracy często przychodzą dwaj chłopcy, synowie kolegi, sześcio- i dziesięciolatek, i cudownie się z Malinem bawią; on ich lubi, jest przyjazny, kochany. Chłopcy też go bardzo lubią. Niestety akurat ta rodzina nie może go wziąć.
UsuńHusky maja w naturze też uciekanie, ale może on tylko wygląd po nim zachował........U mnie, w mieście, trudno o chętnego na psiaka. Na wsi, tam gdzie moja chałupka, nikomu bym Malina nie zaproponowała......za nikogo w kwestii opieki nad zwierzakami tam nie zaręczę:((((
UsuńW kwestii ucieczek, to Wałek jest husky czystej krwi! To widać, co nie?
UsuńWidać jemu wygląd został po innych przodkach, a charakterek po huskich:)))
UsuńMarija się dziś wywaliła ( współczuję), a my dziś miałyśmy mały zlot blogowy Kurek. Wszystkie tu, w Kurniku, jesteśmy obecne to pozwoliłyśmy sobie na nazwanie tego zlotu kurzym:))))
OdpowiedzUsuńZazdrościcie nam????
Wlasnie dotarlam do domu i pochlonelam kanapke, bo torcik turecki strawil sie szybciutko...zlot kurzy !!! no i co Wy na to, gdakalysmy ,ze az milo!
UsuńCo wiecej zlot byl miedzynarodowy a nawet miedzykontyynentalny...
UsuńMnemosyne od razu poznalam po rozwianych wlosach kiedy pedzila na miejsce zlotu, biegla jak na skrzydlach...Hana pomogla rysunkiem i od razu bylo wiadomo kto zacz!
UsuńMoże to nie był zlot siedmiu kontynentów, ale dwóch z pewnością:)))
UsuńNa dodatek miejsce zlotu bylo tam gdzie kiedys w zamierzchlych czasach byl Klub Trzech Kontynentow ( tak mi sie zdaje,ze sie nazywal) a w kazdym razie klub ilus tam kontynentow. Popatrz Mnemo Danusiu, wszystko sie zgadza, no prawie. Jako studentka raz tam bylam...
UsuńJak ten, co Badowski prowadził, to był Klub sześciu kontynentów, czyli Kawiarenka pod globusem....emitować zakończyli w 1988 roku, to jeszcze przed moim tu przybycie, więc nie pamiętam, ale obecny lokalik bardo lubię. Hana wiesz, który, Ciebie też tam zatargałam........
UsuńJakbym tam z Wami była...
UsuńGrażyna siedziała w szafie, wiesz Hana, w której, pokazywałam Ci..........
UsuńHrehrehre, wiem, w której! W pierwszym momencie pomyślałam, że mówisz o mojej Grażynce. I zdziwiłam się, skąd wiesz? Hrehrehre!
UsuńTwoja Grażynka siedzi NA SZAFIE z tego, co widziałam:)))
UsuńW szafie też! Zimą zwłaszcza!
UsuńZara, zara, jaki zlot??? Coś przegapiłam? Ja? PrezesKura?
OdpowiedzUsuńNo i co ty na to?
UsuńNie ogłaszałyśmy głośno, bo nie wiadomo było tak do końca,czy wypali ale się udało, choć mnie dziś akurat huta przytrzasła i puściła o 17, z wywalonym jęzorem leciałam. A jak się upociłam.....
UsuńZlot? Bez kurzego błogosławieństwa? I co, i co, i co??? Tak nam rozpalić ciekawość i dziób w kubeł??? Gdakać mi tu zaraz!
OdpowiedzUsuńMnemosyne ..gdakaj!
UsuńZaraz bo musiałm ablucji dokonac, coś mi się zimno zrobiło:)))
UsuńMysle, ze kot bez patery do lezenia na to nie kot!. Wszystkie te uzywane zwierzeta sa cudne...mam nadzieje, ze Malin znajdzie domek, koniecznie z fotelikiem wiklinowym, bo na zdjeciu wyglada jakby on i fotel byli (byly?) dla siebie stworzeni!
OdpowiedzUsuńtez kiedys mialam psa, ktory nienawidzil zostawac sam...w szkode wtedy wchodzil, oj wchodzil, a pies nie byl po przejsciach - widzialam, jak sie Iggy urodzil - mieszkalismy w domu ciotki slubnego i ta ciotka miala 4 suczki, z ktorych jedna - Freddie, brazowa , drobniejsza wersja mikowego Tropika puscila sie z pieknym, naprawd epieknym czarnym labradorem. Nie pamietam ile maluchow sie urodzilo (na 4 tygodnie przed urodzeniem naszego synka), ale wszystkie byly idealnie czarne (i nota bene wyrosy a czarne labradory) a jeden mial biale wypustki i koncowki - na lapkach, na koncu ogonka plus zabocik. Po tym mozna go bylo odroznic od reszty szczeniaczkow. czyli byl w domu z ludzmi. dom duzy, nie zawsze bylo widac czy ktos w domu byl czy nie, ale dziad wiedzial i jak nikogo nie bylo to probowal sie wydostac z domu roznymi destrukcyjnymi metodami... charakter widac taki....
Opakowana, Malinu dam fotel, jeśli będzie trzeba! Charakter, charakterem, ale w większości przypadków to są zachowania lękowe. Może tego z żabocikiem ktoś, kiedyś zamknął i on się przestraszył i miał trałmę?
Usuńnigdy nie byl zamkniety ten z zabocikiem, byl rozpuszczany jak dziadowski bicz, dom byl otwary przez wszystkie trzy poziomy i ibzy, ciotka nawet czasem zapominala zamknac drzwi do ogrodu jak wychodzila... ten galgan latal z suczkami i najpierw z rodzenstwem gdzie chcial....
UsuńMusi psychiczny leko był:)
Usuńto pewnie ja taka bylam...zanim wyjechalismy psa, niczem puchar przechodni, przekazalismy starszym ludziom (haha, starszym, haha , swieze emeryty, ale ja mialam akurat 25 lat, wiec wszystko powyzej 35 to juz prochno w stadium kompletnego rozsypu), ktorzy dostali sa pod warunkiem, ze go nie beda zostawiac. No i zostawiali RAZ w tygodniu na popoludnie, jak sli rrznonc w karciochy. I Iggy nic nie zniszczyl....
UsuńA widzisz?
Usuńwiem, wiem....Sally tez byla niezle postrzelona...i im bardziej byla postrzelona tym bardziej slubny mowil "to TWOJ pies"...jak sie dobrze zachowywala to pies byl NASZ...
UsuńJeżu, no już, bo jajo zniesę, jakem kura!
OdpowiedzUsuńPopieram. Może ja nie kura, bo się nigdzie nie zlatywałam.
OdpowiedzUsuńA bo to nam kto co powie???
OdpowiedzUsuńMnemosyne musi co powiedziec , bo ona autorka bedzie zagadki...Mnemosyne pewnie zajetas!
UsuńNie, ale Wu mi coś opowiada ( stęskniony, bo cały dzien latałam poza chałupą) to mam rozdwojenie jaźni, słucham go i klikam.....trudne.....
UsuńZaraz cuś skrobnę.....
Skrobej, skrobej, a migusiem!
UsuńA no pięknie, co to za tajne schadzki bez powiadomienia organów nadrzędnych???? Żeby mi to było ostatni raz!!!
OdpowiedzUsuńMarija, obkładaj kolano czym chcesz, byle cię przestało boleć. Zdrówka!
Malinek przepiękny i mądry... Oby znalazł się ktoś, kto go pokocha...
Już go ktoś kocha, tylko jeszcze o tym nie wie!
UsuńKurki zlotowianki, nie stresujcie mnie. Od razu się poczułam pominięta.
UsuńDlatego proponuję: zlot zwołuje Zarząd Kurnika
Miejsce zlotu: główny Kurnik czyli włości Prezes Kury, ew. filial czyli u V-ce Prezes Miki, chyba że zarządzą inaczej (hrehrehre jak w jakiejś umowie to brzmi)
Inne, to nagłe a niespodziewane, na pewno super udane, czego zazdraszczam, spotkania!!!
Też tak uważam, ale nic sobie Kury z tego nie robiom. Nie mam posłuchu w kurniku:(
UsuńMika, znajdzie się, ale Jola, co z Jolą? Ona zakochawszy się i będzie coraz gorzej! A Twój J. nie chce Malina? E, nie, on cały dzień w robocie...
OdpowiedzUsuńMika, jak dzisiaj Twój piękniś?
OdpowiedzUsuńPiękniś niestety zaczął dzień od biegunki... Jest po tabletkach, zobaczymy.
UsuńOszszsz kurna!
Usuńcholera, no...
UsuńPiekny jest ten Malin i zycze z calego serca aby znalazl ten kawalek podlogi i dobrego czlowieka ktory sie nim zaopiekuje.
OdpowiedzUsuńTwoje pieszczochy Hanus, to jak modele - fiu, fiu, fiu :)
Ataner, one tak niewymuszenie, trach i leżo w słoneczku, a ja z aparatem za nimi...
UsuńCudny jest Malin... uroczy... taki, że ahh, że... mryyy...
OdpowiedzUsuńale nas już 4 baby w jednym mieszkanku i Czajnik - Duplikat przed drzwiami i Licho w portfelu i...w tym tłoku już nikt więcej się nie pomieści :(
Ech, wszystkieśmy zakocone i zapieszczone...
UsuńJuszsz skrobnęłam u się o zlocie międzykontynentalnym..........
OdpowiedzUsuńIdziecie na zagadkę?
Leccie do Mnemosyne, jest juz o zlocie i zagadka....
UsuńJa już odpowiedziałam ,odmeldowuję sie i idem spać :)))
UsuńDziękuję kurkom za pochylenie się ze współczuciem nad moim obolałym kolankiem :))))
Dobranoc
Polecialam i to szybko :) Ale super niespodzianka!
OdpowiedzUsuńPoczytałam, a teraz muszę się pożegnać. Chyba się przeziębiłam, coś mnie bierze...
OdpowiedzUsuńDobranoc Kurom.
Ja dzisiaj przybyłam wcześniej niż zwykle i też śpiom:(
OdpowiedzUsuńNie śpiom, bo rotator daje popalić, ale i tak już idom, może się uda dziada oszukać? Dobranoc! Na śniadanie bułeczki z malinami poproszę!
OdpowiedzUsuńHana, zdrówka życzę! Uszukaj rotatora, oszukaj! Na śniadanie płatki śniadaniowe z mlekiem. Mogą być?
OdpowiedzUsuńDobrej nocy:)
Dobrej , Kalipso. Hanuś, uśpij rotatora!
UsuńE tam Kalipso, płaaatki???
UsuńWszystkim Blogowiankom i innym stworzeniom życzę zdrowia i wszelkiego dobra:) A spotkania "zazdraszczam":)
OdpowiedzUsuńDziędobry Kurki !
OdpowiedzUsuńHanuś, uśpij tego na "r". A najlepiej to dochtorów zasuwaj !
To ja lecę .
Ja też od początku kibicuję Malinowi, ale raczej znam kociarzy i królikarzy(?), królikowców(?), królikolubów(?). Oj, powinnam to wszystko napisać w rodzaju żeńskim, bo to same babki są. Znam jedną psiarę, ale ona sama ma cztery psy i mieszka w boku w śródmieściu.
OdpowiedzUsuńPiesek naszych sąsiadów - piesek! Mały jamnik! - tak im załatwiał kolejne drzwi, że w końcu wstawili metalowe :)))
Miało być w bloku!
UsuńKrólów znasz Ninko, królów!
UsuńTo chyba królowe! Kotowe, psowe i królowe :)))))))))
Usuń"Lub patera" :))))
OdpowiedzUsuńHano, super, że opisałaś swoje doświadczenia z Wałkiem. To może być niezwykle pomocne dla potencjalnych chętnych :)
:)
UsuńDzien dobry Kury..wstaje bo dzien piekny jest, slonce sie odbija w oknach sasiednich wiec stad wiem. Takie to som uroki miejskie! w somsiednich oknach, slonce..
OdpowiedzUsuńJakie tam słońce, mgua przez cały dzień jak nie wiem co:(
UsuńU nasz tez byla gmua, ale jakas wybrakowana, sztukowana - jak jechalam na zlecenie to obok jest gorka a na gorce przekaznik tv chyba wysoki, oblepiony talerzamy satelytarnemy...jak jechalam do roboty to widac bylo kawalek gorki i wierzch tego czegos, jak wracalam to znowu byla gorka i tylko dolna czesc...widac gmuy zabraklo...
Usuńżal mi Jolki, bo wiem co musi czuć oddając Malina
OdpowiedzUsuńbyłam w takiej sytuacji, gdy odebrałam Lulkę jej oprawcy
chciałam znaleźć jej dom, dobrych Człowieków i po pewnym czasie serce mi pękało na myśl, że go znajdę:P
Lulka została, mimo, że absolutnie nie powinna jeśli by tak racjonalnie patrzeć na moją sytuację, dużo musiałam zmienić w swoim codziennym życiu, ale było warto!
wiem, że Jola nie moze go zatrzymać, więc oby jak najszybciej Malin znalazł dom, czego Jolce i Malinowi z całego serca życzę ♥♥♥
Viki, zawsze pęka w takich razach. I zawsze warto, bo taka miłość nie ma ceny!
UsuńNie ma ceny też późniejsza radość, że zwierzak ma dobry domek, a my możemy pomóc kolejnemu jakby co.
UsuńWiem, wiem, takie gadanie, a serce pęka...
♥♥♥
UsuńCześć Dziewczyny
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/greenrenaissance/photos/a.371586006192523.94884.120085081342618/768156939868759/?type=1
O, jesteś :) Zima idzie, czas sweterki nakładać ! Boskie som w tych ponczach !
Usuńewa .
ardzo kibicuję Malinowi bardzo chcę by "mały" znalazł miejsce i człowieka który kocha!! Podkreślę słowo chcę!!
UsuńHana poczytałam o tym rotatorze, trochę nieśmiało zaproponuję żelatynę spożywczą. Wiem że na odbudowę kolagenu jest to cudowny eliksir. Ból kolan jedna z blogerek która cierpiała nie śpiąc po nocach i której nie pomagały wszystkie leki zastrzyki i inne terapie współczesnej konwencjonalnej, wypróbowała zwykłą żelatynę spożywcza 3 łyżeczki na szklankę gorącej wody po wystygnięciu dodawała sporo soku z cytryny. Mam i raz nawet zrobiłam, zanim zdążyłam się "delektować" kotuś zjadł wszystko :)) reszta leży i czeka na natchnienie, albo na na ból taki ze trza już będzie coś zrobić. Poza tym przyjaciółka rehabilitantka, poinformowała mnie że za duże zakwaszenie organizmu powoduje te moje chodzące bóle barku ścięgien i reumatyczne. Coś w tym jest. Żadnej wołowiny kuraki ryby i owoce morza mniej zakwaszają organizm. A nadźwigać się w życiu nadźwigałam do wypęku. Hanuś spróbuj tego likarstwa może się coś tam zregeneruje ale to ze trzy miesiące tak trza, już po dwóch tygodniach powinna być widoczna poprawa. U nas na razie leci co dzień miksowana pasta z jogurtu twarożku lub chudego serka z 6 łyżkami oleju lnianego na śniadanie,. Bugwigowa pasta. Polecam mocno. Ale żelatynę mus będzie wypróbować, niestety dodatkowy plus odkwasza organizm.
Dziękuję Elka! Bardzo dziękuję, na pewno to zrobię, bo on (rotator) ćwierka nie pierwszy raz. Załatwię go wobec tego żelatynom - tego jeszcze nie dostał!
Usuńperelyny perelynami , ale komu kielbaske?
Usuńhttps://www.facebook.com/video.php?v=465201000201820
Elka, odkwaś się!!! ja miałam straszne zakwaszenie po diecie kulturystycznej - masakra;)
UsuńCześć Dziefczynki, lecę dalej, dziękuję za troskę, rotator powoli się wycofuje!
OdpowiedzUsuńno to dobrze, ale jakby co to pisz a ja mu nagadam...
UsuńUwaga! Rzepis Opakowanej na gouombki w zakładce Rzepisy EKG!
UsuńIdę zobaczyć.
UsuńZ mięsem :(
UsuńAle poczytać miło było. ::))
Gosia, zrób tak samo, ale bez mięsa:)))
Usuńa quorna u Was nie ma?
UsuńCo to jest quorna?
UsuńQuorn - taki hodowlany grzybek. lepsze niz soja dla vegetarian. bez smaku , przyjmuje dowolna forme (kotleta, paluszka, takze mielonego. kradnie zmak tego, z czym jest smazone/duszone/gotowane. Niewinne. Bywa tez w postaci pseudowendliny. Moj synek, jak z nami spedza B.Nar. to sobie zyczy, zeby przywiezc taka quornowa pieczen , bo on jest wege, a ja pieke kawalek indora dla miesozercow. Soja ma swoj specyficzny smak, quor nie, ale dla mnie jest troche nudny. Poza tym jak jem bezmiesnie to nie potrzebuje ersatzow, ale jak kto potrzebuje to dlaczego nie.
UsuńGosianka - moglabys zrobic ryz z pieczarkami , cebula, przyprawami i przekladac te kapuste-marchew ryzem.
W takim razie nie ma u nas quornów, przynajmniej u nasz na wsi. Miastowe może majo, nie wiem. Majo???
UsuńOpakowana, od kieubaski paduam!
UsuńOpakowana, dzięki, na razie ledwo piska, może odpuści.
OdpowiedzUsuńSą dwie oferty dla Malina!!! Hura!!! Na razie spoko, nie chwalimy dnia przed zachodem, ale trzymamy kciuki!
OdpowiedzUsuńChwalmy, chwalmy, tylko też trzymajmy kciuki za Jolkę, bo ciężkie chwile przed nią...
Usuń:)
Matko, ja sobie tego rozstania nawet nie chcę wyobrażać.
UsuńOby wypalilo - 3mam kciuki! a o Jolce...to ten tego, kartofel w gardle urasta....
UsuńWidzę że kury tylko Ewa widziała.
OdpowiedzUsuńJa widziałam! Fajne kurki, wystrojone, tylko wiesz czego im brak/
UsuńDwóch rzeczy: bucików i dobranej do nich torebusi :))
I ludowej przyśpiewki na dziobach. ;)
UsuńJa też widziałam, jeszcze rano, ale nie miałam czasu sie odnieść! Kucyki w sweterkach też piękne! Ale bez torebusi, to jakby gołe były:)
OdpowiedzUsuńze co?
UsuńOpakowana, ale co, że co?
OdpowiedzUsuńno co to te kucyki w sweterkach? gdzie one?
UsuńW tym samym linku, niżej.
OdpowiedzUsuńZdrowiej Hana i powinnaś nosić taki kurzy sweterek,najlepiej z kaszmiru.
UsuńZrób mi taki, Rucianko, zróóób!
UsuńNie dziergolisz na drutkach?
UsuńA skąd! I nie szyję, i gotować nie lubię...
UsuńAaaaaaa, o matku bosku, tu to wszystko nie po kolei - komentarz o wdziankach i moje pytania i link sa w roznych stronach swiata...ale juz wiem, zdjecie kucykow widzialam...myslalam, ze chodzi o fryzuer i zglupialam chwilowo(!)
Usuńte sweterki kurze to mi bardziej wygladaja na perelyny, ale jest tez nizej niebieski bezrekawniczek.
Ja kiedys zrobilam kilk sweterkow dla pingwinow, chyba ze 3 lata temu, bo czeba bylo!
mysle, ze wszystkie powinnysmy chodzic w takich wdziankach - znak rozpoznawczy, cos jak Masoni....
Opakowana, jak to - dla pingwinów?
UsuńKurza masoneria - to mi się podoba:)))
Usuńmasoni mieli fartuszki;)
Usuńno wlasnie te fartuszki tak samo pasuja dzidziom masonom jak pereryny kurom, czyli jak najbardziej
Usuńa z pingwinami to bylo pare lat temu takie cos:
http://penguinfoundation.org.au/assets/Wildlife-rehabilitation/penguin-jumper-pattern-2014.pdf
oraz
http://www.theguardian.com/world/2014/mar/11/lay-down-your-needles-knitters-penguins-are-covered-for-time-being
ja w ostatniej chwili sie zalapalam, bo jakies 2-3 tygodnie pozniej juz blagali ludzi zeby przestali robic pulowerki! za malo pingwinow mieli
mialo byc "dziadziom masonom", dzidziow chyba nie przyjmujom....
UsuńNaprawdę piękny pieseł. Ja już jestem opsiona i okocona na maxa. Ale mogę napisać, że ze swojego doświadczenia wiem, że pies gryzie bo sie boi, żucie psa uspokaja - nie ważne czy to drzwi, czy kanapa czy fotel lub noga od stołu. U mnie to była kanapa. Wystarczyły 2 godziny i poczciwa kanapa z ikei, ledwie dwa tygodnie wcześniej kupiona została rozerwana i wyszarpana do gołej ramy. A jak weszłam do pokoju i krzyknęłam z przerażenia to psina sie zsikała ze strachu! Tak to go poprzedni właściciele traktowali że pies miał całkiem skrzywiona psychikę a miał zaledwie 10 miesiecy.. Pracowaliśmy długo nad nim, uczył sie pilnie a teraz wie że kanapa jest lepsza do leżenia niz do gryzienia. Nie boi sie zostawać sam w domu, ma do nas zaufanie a jak wracam to oczęta mówią " co dla mnie masz? Nadal jest psem specjalnej troski, trochę ma świra:) ale jest naszym szczęściem. Kochani warto ratować takie psie biedy!
OdpowiedzUsuńEwo z Przytulnego, do znudzenia powtarzam, że pies robi takie rzeczy ze strachu. Jak napisałam wyżej, trzeba cierpliwości, konsekwencji i miłości. Psy, które towarzyszyły mi w życiu i nadal towarzyszą, to same znajdki. I każdy z nich to robił, poza jednym wyjątkiem. Trwało to czas jakiś, wymagało troszkę trudu, ale nie za wiele! Psina musi wreszcie poczuć się bezpiecznie, bo to tylko o to chodzi.
OdpowiedzUsuńRany, napisałam komentarz na jakieś 800 znaków i puściłam go w kosmos. :( Już nie dam rady powtórzyć, tylko Wam podziękuję, Drobiu Kochany, Kurki Przecudne, za dobre słowo, za kciukasy i w ogóle. Dalej trzymajcie, teraz to chyba bardziej za mnie, cobym nie pętkła. :]
OdpowiedzUsuńMyśl dokończę jutro, teraz muszę zasnąć, bo dzień miałam obfity w zajęcia i we wrażenia...
To dla Was: ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Jolka, trzymam kciuki za ciebie, bo nie bedzie ci latwo rozstac sie z Malinem.
UsuńTrzymaj sie, i niech sie szczesci Malinowi!
No to kciukow nie puszczamy, slemy pudelko scierek do nosa.
UsuńI nastepne pudelko scierek do loczow.
UsuńJolka, nie pentkaj!
UsuńA Wy jeszcze nie spicie?
UsuńMy juz nie spimy....musze zgarniac reszte naboju w kuchni/jadalni/spizarni, bo podobno (puk puk)ma przyjsc ten gosciu, co ma te 300 kilo podlogi ukladac...jak sie nie zjawi, to bedziemy mieszkac jak mala rodzina nomadzka w tranzycie...moze uda mi sie cos wyrzucic, bo dom jest zapchany po kukarde WSZYSTKIM....a mnie sie marzy MINIMALIZM!! (niech sie Anavilma przestanie sie smiac). Na razie wystawilam na wyrzutke staro, obrzechano, szklano miche kuchenno i juz mi jej troche szkoda, przeszla ze mna ponad 30 lat.....jak jo wyjmnelam to byla pelna kurzu i pajenczyn czyli jakby z deczka nieuzywano byla....wyrzucic? czy niech wraca na swoje miejesce?
UsuńWyrzucić!
UsuńAlbo nie...
Usuńno wlasnie..... no to wyrzuce.
UsuńZapakuj, i wynieś do piwnicy, albo na strych !
UsuńŚpimy, śpimy...
OdpowiedzUsuńja dziś nie śpię, bo robotę mam, ale jeszcze kury oblecę;)))
OdpowiedzUsuńBigos gotuje, olbrzymi gar, sa jakies chetne Kurki :)
OdpowiedzUsuńA moze jakies rady, porady? Coby byl dobry.
Wino czerwone, ale to chyba wiesz. I duuużo grzybków suszonych, ale to chyba nie masz...
UsuńWszystkie juz spiom:((((( To ja kroje mincho dalej.
OdpowiedzUsuńKororowych snow Kurki.
sny byly kororowe, chociaz nie pamietam czy byly sny ....wstajem bo muszem, jadem do Opola bo ja dziouszka opolska jezdem y tam mam groby. Dzien Dobry Kurysie ale spijcie spijcie , wczesnie jest! jadem z braciszkiem ...Bozsz jak ja to lubiem to wojazowanie z braciszkiem, ale sobie pogodomy! a ile sokawek wymuszonych bedzie na stacjach benzynowych!
OdpowiedzUsuńDobrej podróży, tylko za bardzo się nie oblej tą sokawką:)
UsuńGrazyna - ale sie najezdzisz po tem kraju, za wszystkie czasy! Fajnei tak rozstawna rodzina i przyjaciolmi.
UsuńA przy tych sokawkach wez zawies sobie ten smliniaczek z rynsztoczkiem, bo wstyd jechac w swoje strony obryzgana sokawkami!
Ataner- duzo grzybow!! i wedzonego czegus. Ja do bigosu nie dodaje wina, bo mi fermentem leci. i robie z mienszanej kapuchy. I koniecznie karmel wlasnej roboty dodac. a nie tam jakie cukry luzem.
Odpalam mietle i lece na ten bigos, takiej oferty nie mozna odrzucac!!
Pacz Graża, niedawno tam byłam, szkoda, żeśmy się nie zleciały;))))
UsuńOpakowana, racja, ja też z kapuchy kiszonej i niekiszonej pół na pół robię. O ile robię.
UsuńWstaliśmy, wstaliśmy... Szaro jakoś, ale może jeszcze chmury sobie pójdą...
OdpowiedzUsuńTaaaa.... Grunt to optymizm;)))
Usuńja tam se przysnęłam tylko nad ranem;)) A teraz sokawka (nie wiem która, chyba zejdę na zawał) i do roboty;)))
Okropnie szaro i mgliście. Spałam (rotator pozwolił), ale spałabym dalej.
UsuńA u nas trochę szaro, ale jasno, mgłów nie ma. Dziędobry !
Usuń