wtorek, 24 listopada 2020

Liściopad nie jest taki zły

Mam podobnie jak Agniecha, która w sumie lubi listopad za jego melancholię. Może nie tyle go lubię, co mi nie przeszkadza. Czas płynie niespiesznie, pogoda nie zachęca do ekscesów na zewnątrz - i dobrze, przynajmniej mamy mniejsze szanse na spotkanie z covidem. Nie muszę do huty gnać, delektuję się więc moją wolnością do wypęku. Kawka z gazetką i z kotami w łóżku, a potem w zależności od nastroju i co tam się trafi. Nie myślcie jednak, że wyłącznie leżę i ładnie pachnę. Wręcz przeciwnie, czasem się zapocę, a czasu mi nie starcza na realizację wszystkich pomysłów. I wiecie co? Sprzedaję swoje wytwory! Z trudem w to wierzę, ale tak jest. Nie są to jakieś oszałamiające kwoty, bo do kwot trzeba mieć Nazwisko, a ja dopiero je tworzę, hrehrehre! W każdym razie sprzedaję więcej, niż kiedykolwiek sprzedał pewien znany mi wyBITNY artysta.

No więc dlatego nie przeszkadza mi listopad. Nic mnie nie rozprasza, nic nie muszę, ogród śpi, bałagan w domu niespecjalnie mnie dręczy (dzisiaj posprzątałam!), upałów nie lubię. Żyć, nie umierać i tego się trzymam. Omijają mnie większe brzydy i inne smuty - w dużej mierze dzięki pasji i temu, co robię, a co całkowicie mnie pochłania. Zatem - Kureiry - do pędzli, kredek, szydełek, piór i krosien!

Najostatniejsze międzyczasy, wszystkie już niedostępne, poza niebieskim aniołem z poprzedniego postu:

obrazek na drewnie

suchy pastel

suchy pastel

Z obrzynków znalezionych w lesie:



I na koniec zachęta do udziału w Bazarku Za Moimi Drzwiami na facebooku. Jutro, godzina 18.00! Można tam wylicytować m.in. mój obrazek (tym razem akryl) o formacie 50 x 40 cm:

Stolikiem, który zaprojektował mój znajomy, a ja pomalowałam, pochwalę się w następnym odcinku - czekamy na szybę, która będzie blatem.

PS. Zapomniałabym! MARZENĘ upraszam o kontakt na 3babyzwozu@gmail.com w sprawie talerzyka z wilkiem!

PS. 2. IZYDORA uprasza się o uchylenie rąbka w sprawie gumna. Będziemy molestować. Każda Kura jedno molestowanie!


piątek, 13 listopada 2020

To i owo, tu i tam

W pierwszych słowach mego listu dziękuję Wam za wiadomo-co w imieniu Marii, która w podzięce zrobiła dla nas sielską grafikę. Jest ona zapisana w rozdzielczości stosownej do druku. Gdyby ktoś chciał, może się częstować:

Pandemia czy nie, żyć jakoś trzeba. Mam dużo zamówień na moją -  szumnie mówiąc - twórczość i w związku z tym nie mam czasu. Słowo! Sama jestem zadziwiona, cały czas coś robię! Z wiadomych przyczyn nigdzie się nie włóczę, a i tak nie wyrabiam, na co się nie skarżę, wręcz przeciwnie. Frustruje mnie tylko to, że zbyt wiele chciałabym zrobić naraz, ale już tak mam. Najostatniejsze dokonanie, rzeźba (płaskorzeźba?) w starym drewnie:


Anioł ma 62 cm wzrostu. Znaczy się, dość duży jest.

I jeszcze jeden, nie pamiętam, czy pokazywałam. Pokazywałam?

To jest Arka Noemi:


Noemi jest do postawienia, ma 28 cm wzrostu. Powiesić też można, jakby ktoś chciał.

I na koniec Opakowana prawie spakowana! Widać światełko w tunelu:












wtorek, 3 listopada 2020

Opakowana się pakuje!

Jak powszechnie wiadomo, w ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadziłam się dwa razy. Myślałam, że w pakowaniu, segregacji, obdarowywaniu dobrami znajomych bliższych i dalszych nikt mi nie zaimponuje. A jednak...

Co ja będę nawijać, Opakowana opowie:)))


To fragment tzw. salonu. Akurat bardziej widać włóczki i szmaty na handel, ale i widać coraz mniej książek.

To widok na jadalnię i kuchnię. Widok zmienia się codziennie. Dziś zapakowałam 3 wory ciuchów, co stoją jako zawalidroga oraz worek pościeli i kocyków polarowych dla schroniska zwierzęcego niedaleko. Jutro rano robię wywózkę.

W kuchni i puściej i pełniej. W TYM pudle przyszło następne 50m folii bombelkowej i pudła już zwyczajnie nie miałam gdzie postawić. Więc niech sobie stoi tam jak chce. Ładnie się komponuje z kandelabrem, hrehrehre.

Zaczyna brakować miejsca na wszystko...

Tam na dole, pod tym jest pudełko. Z octem, spirtem, rumem i likierem morelowym.

Poszukaj różnicy...

Przedpokój, dziwnie pusty...

Rhehrehr, właśnie zabiłam mola....drżę, bo jednak sprzedaję
włóczki...już trochę wywaliłam, bo gadzina przegryzła - taki duży
kłębek, a ten drań pogryzł w głąb, czyli można robić pomponiki. No
i te umarte mole, co to K. uznała, że umarły z przejedzenia..."


Opakowana, chapeau bas! Ciekawa jestem z jaką ilością dóbr uda Ci się rozstać!