W pierwszych słowach donoszę, że Wałek znów ma uśmiech olśniewający, aczkolwiek lekko szczerbaty, a z paszy pachnie mu fiołkami. Akcja przebiegła sprawnie i bez problemu. Odebrałam psa rześkiego, jakby nigdy nic.
W drugich słowach donoszę, że także u mnie wreszcie padał deszcz. W skali mikro mojego gumienka to spora dawka wody, jednak w skali makro Wielkopolski to kropelka bez znaczenia. Jest koszmarnie sucho, widać to zwłaszcza w lesie. Dzisiejszy (nie śmiem marzyć, ale może i jutrzejszy?) deszcz przynajmniej kurz przyklepie na kilka dni. A ludność cieszy się, że mamy piękną pogodę. Ja też się cieszę, bo jest fantastycznie pięknie, jednak radość podszyta jest strachem. Do szału doprowadzają mnie prognozy meteo wyrażające ubolewanie, że np. weekend zapowiada się, NIESTETY, deszczowo. Takie gadanie powinno być zabronione, bo w kwestii katastrofalnej już suszy nic się nie robi. Jak się betonowało całe hektary miast i wsi, tak betonuje się dalej, wyrzyna się lasy w - nomen omen - pień, bobry odsądza się od czci i wiary, tępi się co się da (poza siekierami i piłami). Ameryki niby nie odkrywam, jednak okazuje się, że dla sporej grupy, i owszem. Dzisiaj usłyszałam, że w sąsiedniej wsi ktoś kupił sobie 500-metrową działkę ROD, zabetonował ją CAŁĄ i położył tam sztuczną trawę. Bywa tam podobno rzadko (to po kiego grzyba mu ta działka?), więc kto miałby to kosić?
Nie znam przepisów, ale coś mi brzęczy, że to nie jest dozwolone w takim wymiarze. Jeśli tak jest, to kto na to pozwolił? Właścicielowi przepięknej działeczki życzę, żeby zalało go po dach. Informacja pochodzi z wiarygodnego źródła, ale przejadę się tam - muszę przekonać się osobiście. Widziałam już coś takiego na podpoznańskim osiedlu, ale to był tylko kawałek, a nie całość. Widać to jakiś nowy trynd.
Wczoraj na fb trafiłam na wpis pt. "Ratunku!!! Mrówki w ogrodzie! Jak się ich pozbyć?" I tu sypnęły się światłe porady czym je wytruć szybko i skutecznie.
Zawsze w takich razach zadziwia mnie to, że można być aż tak krótkowzrocznym głupkiem. A jeszcze bardziej mnie to wkurza.
Tymczasem na moim jaśminowcu pojawiło się mnóstwo mszyc, a wraz z
nimi - mrówki. Przygotowałam sobie czosnkowy zajzajer podobno skuteczny w
tępieniu mszyc. Miałam wątpliwości, czy aby nie zaszkodzi mrówkom. Nie
zdążyłam go jednak użyć, bo mszyce zniknęły. Widocznie mrówki skutecznie
je wydoiły...
No dobra, więcej nie narzekam. Moje gumienko rozbuchało się i rozkwita. Mam wrażenie, że od wczoraj, po nocnym deszczu wszystko urosło.
Zawsze chciałam mieć przy domu lipę. I mam. Sama przyszła:
Rodgresja kasztanowcolistna, którą posadziłam w ubiegłym roku, a ona zmarniała i zniknęła. Wtem:
Rododendrony wyglądały marniutko i proszę jak zakwitły:
Słynna studnia:
Ujęcie "przed", tuż po zakończeniu prac nad elewacją, jesień 2019:
I dzisiaj. Zobaczcie, jak urósł dąb-samosiejka i wierzba mandżurska pomiędzy jałowcami:
Znów pada!!!