sobota, 21 maja 2022

Deszcz!!!

W pierwszych słowach donoszę, że Wałek znów ma uśmiech olśniewający, aczkolwiek lekko szczerbaty, a z paszy pachnie mu fiołkami. Akcja przebiegła sprawnie i bez problemu. Odebrałam psa rześkiego, jakby nigdy nic.

W drugich słowach donoszę, że także u mnie wreszcie padał deszcz. W skali mikro mojego gumienka to spora dawka wody, jednak w skali makro Wielkopolski to kropelka bez znaczenia. Jest koszmarnie sucho, widać to zwłaszcza w lesie. Dzisiejszy (nie śmiem marzyć, ale może i jutrzejszy?) deszcz przynajmniej kurz przyklepie na kilka dni. A ludność cieszy się, że mamy piękną pogodę. Ja też się cieszę, bo jest fantastycznie pięknie, jednak radość podszyta jest strachem. Do szału doprowadzają mnie prognozy meteo wyrażające ubolewanie, że np. weekend zapowiada się, NIESTETY, deszczowo. Takie gadanie powinno być zabronione, bo w kwestii katastrofalnej już suszy nic się nie robi. Jak się betonowało całe hektary miast i wsi, tak betonuje się dalej, wyrzyna się lasy w - nomen omen - pień, bobry odsądza się od czci i wiary, tępi się co się da (poza siekierami i piłami). Ameryki niby nie odkrywam, jednak okazuje się, że dla sporej grupy, i owszem. Dzisiaj usłyszałam, że w sąsiedniej wsi ktoś kupił sobie 500-metrową działkę ROD, zabetonował ją CAŁĄ i położył tam sztuczną trawę. Bywa tam podobno rzadko (to po kiego grzyba mu ta działka?), więc kto miałby to kosić? 

Nie znam przepisów, ale coś mi brzęczy, że to nie jest dozwolone w takim wymiarze. Jeśli tak jest, to kto na to pozwolił? Właścicielowi przepięknej działeczki życzę, żeby zalało go po dach. Informacja pochodzi z wiarygodnego źródła, ale przejadę się tam - muszę przekonać się osobiście. Widziałam już coś takiego na podpoznańskim osiedlu, ale to był tylko kawałek, a nie całość. Widać to jakiś nowy trynd.

Wczoraj na fb trafiłam na wpis pt. "Ratunku!!! Mrówki w ogrodzie! Jak się ich pozbyć?" I tu sypnęły się światłe porady czym je wytruć szybko i skutecznie. 

Zawsze w takich razach zadziwia mnie to, że można być aż tak krótkowzrocznym głupkiem. A jeszcze bardziej mnie to wkurza.

Tymczasem na moim jaśminowcu pojawiło się mnóstwo mszyc, a wraz z nimi - mrówki. Przygotowałam sobie czosnkowy zajzajer podobno skuteczny w tępieniu mszyc. Miałam wątpliwości, czy aby nie zaszkodzi mrówkom. Nie zdążyłam go jednak użyć, bo mszyce zniknęły. Widocznie mrówki skutecznie je wydoiły...

No dobra, więcej nie narzekam. Moje gumienko rozbuchało się i rozkwita. Mam wrażenie, że od wczoraj, po nocnym deszczu wszystko urosło.

Zawsze chciałam mieć przy domu lipę. I mam. Sama przyszła:


Rodgresja kasztanowcolistna, którą posadziłam w ubiegłym roku, a ona zmarniała i zniknęła. Wtem:

Rododendrony wyglądały marniutko i proszę jak zakwitły:

Słynna studnia:




Ujęcie "przed", tuż po zakończeniu prac nad elewacją, jesień 2019:

I dzisiaj. Zobaczcie, jak urósł dąb-samosiejka i wierzba mandżurska pomiędzy jałowcami:

To jest to samo miejsce, które widać powyżej, z hamakiem. Poniżej nie widać niebieskich słupków, ale one nadal są i nadal wieszam na nich hamak:

Znów pada!!!

211 komentarzy:

  1. Pierwsza ! U mnie też pada :) Nawet tęcz była nad lasem, cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mp, szum deszczu to ambrozja dla moich uszu. Kto by pomyślał?

      Usuń
    2. Hana - to przyjeżdżaj do mnie! Tutaj codziennie pada!

      Usuń
  2. Tiaa, tez myslalam żem pierwsza.
    Czecia tez mogie być.
    Jest cudnie Hanuś, robo ty moc, ale warto, bajeczka po prostu a studia majstersztyk.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, Dora, ona, studnia ta, się jeszcze rozbucha i rozkwitnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, ale juz robi wrazenie. Khm, konary czy tez gałęzie robią formę i nietuzinkowość. Lubię takie cuda . Ale moglyby byc i jakiws metalowe i dru iane i wiklinowe.

      Usuń
  4. Co do deszczu to zyczę, tskiego jak trzeba gestego i niech popaduje nocami. Zielonośc od razu bujniejsza i widać radość zycia. Mam wrazenie, ze tego roku jest bardziej, intensywniej wyrasta i kwitnie wszystko , moze przez ten brak przymrozkow wiosennych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, wysnułam teorię na temat bardzo w tym roku pylących świerków. Że w ten sposób bronią się przed suszą. Wydają pierdylion zarodników, żeby przetrwać.

      Usuń
  5. No dobra, Bezowo, spadam, na drugie, wiedziałam, że jak zacznę pisać, to ktoś mnie ubiegnie :) Cieszę się, że Wałek zniósł dentystyczne tortury bezproblemowo. Wypiękniało Twoje gumienko przez te parę latek bardzo, trochę wilgoci jednak musi tam być , skoro hosty tak ładnie się rozrastają. Ciekawa jestem, jaką wielkość osiągnie rodgersja. U mnie mszyce też jak zwykle okupują jaśminowca, kalinę i zauważyłam , że lubią też moją lokatę kapitału- posadzoną jesienią czeresienkę. Mam zajzajer z łusek cebuli, czosnku i odrobiny wrotyczu, ale nie zrobił na mszycach specjalnego wrażenia. Deszcz mnie też dziś uradował niezmiernie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mp, rodgresja ciekawi mnie niezmiernie, bo zdążyłam o niej zapomnieć oczywiście. Cud, że jej nie stratowałam i nie przekopałam. Ma już pąki i czekam zaintrygowana, co z nich wyrośnie/zakwitnie. Mszyce, a raczej ich brak, zaskakują mnie w tym roku, nie ma ich. Normalnie jaśminowiec i wiele innych było oblepionych (były oblepione? Nigdy nie wiem) dziadostwem. Ciekawostka.

      Usuń
    2. Są u mnie, w przyrodzie nic nie ginie... Ale latoś omijają wiciokrzew, widać jaśminowiec i czereśnia jednak smaczniejsze. Co do zagubionych/zapomnianych nabytków ogrodowych też mam podobnie- często mnie zaskakują jakieś niespodzianki, a zbyt leniwa i nieporządna jestem, żeby prowadzić dzienniczek i mapki nasadzeń. W zeszłym roku zaskoczyła mnie werbena patagońska, w tym cudna paproć i tulipany botaniczne , chyba z holenderskich zakupów z Tabaazą. Łagodzą trochę żal po tych roślinach, które zniknęły.

      Usuń
  6. Pięknie Ci wszystko rośnie i gumienko kuriozowe, coraz piękniejsze! A u mnie jarzębinę złamał wiatr i mam łyso przed oknem. A kiedyś tak pięknie mi kuchenne okno dekorowała... Ostatnio już nie bardzo, bo durnie od przycinania ją załatwili.
    U nas też pada, nareszcie, mam nadzieję, że i jutro popada. No i wieje, chociaż się trochę uspokoiło teraz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale zielono! I jak porosło. Deszcz to teraz zbawienie. Ja sobie uświadomiłam, że parasolkę składaną wkładam do torby jakieś dwa razy do roku. Kiedyś, jeszcze może w XX wieku nie do pomyślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilko B. tęsknię! Możesz być bez parasolki!

      Usuń
    2. Hre hre. No i ja! Pomyślimy, może koniec czerwca?

      Usuń
    3. Lilka, no weź, dopiero???

      Usuń
    4. Jak dopiero? To jakby zaraz :)

      Usuń
  8. Ninko, wczesna wiosna na gumienku wyglądała nędznie bardzo. Martwiłam się, dałam mu krowiego nawozu, może dlatego tak ładnie poszło? No i podlewam, choć z drżeniem wszystkich członków, bo i wody mało wszędzie m- wiadomix - a i rachunek przyjdzie zapłacić...
    Gdyby durnie nie rżnęli bezmyślnie Twojej jarzębiny, może dałaby radę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne to wszystko u Ciebie, aż Ci zazdraszczam 😍😍😍
    Teraz znów mam ulewę za oknem, a nie mogło by spokojnie, rzęsiście popadać przez osiem, dziewięć godzin w nocy, tak przez dwa tygodnie, co najmniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłoby, Boguśka, ale przez osiem, dziewięć miesięcy, przynajmniej w Wielkopolszcze. To mogłoby nas uratować.

      Usuń
  10. Nie ma za co, naprawde. Bo chyba masz swiadomosc, ze to ja naslalam ten deszcz. U nas tez pustynia, a jak juz troche chmur najdzie, to zaraz traby powietrzne albo potopy.
    Zdjecia przed i po robia gigantyczne wrazenie, no az sie wierzyc nie chce, ze to te same miejsca. Villa prezentuje sie coraz lepiej w tej feerii zieleni, jest naprawde pieknie u Ciebie. Slynna studnia za chwile zupelnie zniknie (ona jest w ogole czynna, jest tam woda, zeby w razie nieszczescia miec co pic?)
    Chyba juz ostatecznie udalo Ci sie tam stworzyc DOM, wewnatrz i na zewnatrz, jest bardzo przytulnie i chce sie tam zyc.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten fragment o betonowaniu i kładzeniu sztucznej trawy mnie po prostu zabił :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też; to nie do pojęcia!

      Usuń
    2. Głupków nie brakuje. Moja ciotka np. pryska swinstwem tzw trawnik,no to tskie koszone chwascidelko jest, a raczej bywa, bo jak spryska to wiadomo. Obok rzecz jaksna rosna warzywa krzaki owocowe, truskawki... Tlumaczylam ja, tlumaczy,jej wnuczka, ze to nie mozna, ze truja sie jedząc, ale gdziez tam, nie pomaga.

      Usuń
  12. No masz swój kawałek raju Hanuś, co prawda nie spadł ci on z niebie, ale sama go sobie tworzysz, no ale przecież to lubisz :)
    A lipka jak ci podrośnie to siędniesz sobie pod nią i fraszki będziesz pisać, a może satyrę?

    W Wysokich Obcasach wyczytałam dzisiaj o "leśnych kąpielach" to taka zorganizowana przez terapeutów działalność mająca na celu ludziska wyluzować, no i za którą trzeba zapłacić. Tak to zapatrzeni w smartfony ludzie zapomnieli jak samodzielnie trafić do lasu i jak się tam maksymalnie wyluzować, muszą zapłacić aby im któś pokazał cóż w tym lesie przyjemnego można by robić i że to może dawać radość.
    Betoniarz wybetonował swoją posesję i nie zauważa że wkoło ma leśne terapie, może jak będzie miał stan przedzawałowy to któś mu je zaleci, ponoć w Kanadzie i kilku innych krajach lekarze przepisują leczenie lasem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija - lesna kapiolka jako zdrowa rzecz zostala wymyslona przez Japonczykow i nazywa sie shirin yoku (nie jestem pewna piwosni). Moze nie tyle wymyslili, ile dali temu nazwe ;)

      Usuń
    2. Krysia ja absolutnie nie neguję zdrowotności leśnych kąpieli, tylko uważam, że sama mogę sobie taką kąpiel zorganizować bez terapeutycznego przewodnika. Po prostu intuicyjnie będę robić w lesie to co mnie zrelaksuje i wyciszy. Uważam że moja intuicja da sobie radę i to lepiej od takiego opłaconego terapeuty ;)

      Usuń
  13. A gdzie jest Czajnik? :> Dawno go nie było w różowym!

    OdpowiedzUsuń
  14. Pięknie wszystko rośnie. Tak niewiele czasu potrzeba, aby twój trud i pot tak pięknie rozkwitł. Oby deszcz nawiedzał Cię regularnie! U mnie pada często, zieleń bujna, do domu znów wlała się woda tradycyjne przy nawalnym deszczu.
    Wczoraj usnęła już na zawsze jedna z moich zasłużonych owieczek. Aranka, czyli Złota (z węgierskiego), córka Abigail. Mam więcej tych staruszek i pewnie Aranka rozpoczęła wędrówkę na niebiańskie owcze pastwiska.Smutno bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, Izydoru :(

      Usuń
    2. Przykro, przytulam Izyforu. To ile miala lat?

      Usuń
    3. 12 lat. Mogłaby jeszcze pożyć.

      Usuń
    4. Izydoru - przytulam mocno! Szkoda owieczki!

      Usuń
    5. Izydoru, dużo masz owieczek.Jak godnie pożegnać każdą z nich? Dajesz radę?

      Usuń
  15. Wałkowi hollywoodzkiego uśmiechu gratulujemy, najważniejsze że narkozę zniósł z godnością. Mła prezenterzy pogody wkurzają od lat 10, wówczas do mła pierwszy raz dotarła ta radosna promocja kretynizmu w typie "Tyle słońca w całym mieście". Niestety do świadomości ludzi dociera się za pomocą kasy, jak się tyle słońca przełoży na cenę chlebka to w końcu dotrze że w deszczowy weekend też można odpocząć, nawet na powietrzu bowiem człek swego czasu wymyślił parasol i płaszcze przeciwdeszczowe oraz kalosze. Co do tego palantego od sztucznej trawy, zabetonowanie całej działki jest niezgodne z przepisami, zdawa mła się że udział tzw. biologicznie czynnej powierzchni nie może być mniejszy niż 20%. Chyba nawet tego nie znoszą miejscowe plany zagospodarowania terenu. Co do sztucznej trawy to mła będzie okrutna - zakupujący takie cudo zdawa się mła osobą która nie może myśleć bo nie ma czym. No defekt taki. Co do otoczenia Kuriozy to rośnie zielone, oj rośnie. :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taba, Wałeczek zniósł akcję nadzwyczajnie, odpukać. Cały od tego jakby wyładniał wręcz.
      Kretyn od sztucznej trawki prędzej czy później poczuje na własnej skórze, że cosik skiepścił, nie ma siły. Jak mu się te betony rozgrzeją... A przepisy? No są, ale nie dla każdego.
      Otoczenie Kuriozy i ona sama nadrabia ten defekt. Rośnie jak szalone.

      Usuń
  16. Gumienko bajkowe, dla niego tą szarą zimę warto przeczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarą zimę w zasadzie też lubię, bo wtedy czekam na wiosnę:)

      Usuń
  17. O, wpuścił mnie! To napiszę dalej, tak sobie myślę, że wiele z nas bez tego gumna czy guminka by uschła na wiór. U mnie mrzy od wczesnego ranka, jest tylko 9 stopni. Taki deszczyk lepszy niż ulewa bo ziemia sie nasączy. Moja po ulewie mokra na 2-3 cm, twraz może dojdzie głębiej. Obrałam lilje z poskrzypek, jak one te lilje w lesie znajdują, wyniosłam z 10 pomrowów. Mszyc nie było tylko kilka listkow róż zaczyna się zwijać. Oberwałam. Krowie gówienko jest bardzo dobre dla roślinek też podsypuję. Mnemosyne vel Cecylka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MaszaMnemoCecylko, nie mam ślimaków! Mam za to igliwie i szyszki i niech to będzie wskazówką dla posiadaczy nadmiaru ślimorów. Może nie wygrabiaj tak igliwia?

      Usuń
    2. Z wiosny grabię bo wszystko dywanem igłowym przykryte to by mic tam nie urosło, leśniej części nie tykam. Kolorowe ślimaczki nie są grożne, zistawiam, ma z nich pożytek jeż bo pelno pogryzionych skorupek. A te czarne węże wynoszę hen, choć mi mówią do wody z solą go bo złoży 80 jajec i będzie plaga.

      Usuń
  18. No rzeczywiście, roślinkom wystarczyło trochę deszczu żeby się rozbuchały. A jak Wałeczek wchodzi na hamak? nie za krótkie nószki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bacha, nie wchodzi, nie ma szans, chyba że go wniosę.

      Usuń
  19. Wszystko takie wielkie, bujne, zielone...
    Aż trudno uwierzyć w tę zagrażającą suszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, a jednak. Dobrze popadało, ale to wystarczy na chwilę dla mojego gumienka, dla host, bodziszków itp. Reszta schnie. Cisy, japońska wiśnia, sosny... Nie podleję lasu.

      Usuń
  20. No paczta ludzie! Wpuściło mnie na komentowanie :)
    U mnie byla straszna burza z ulewa, nalalo mi do beczek, ale już koniec tej przyjemności, znow slonce pali...
    No to musze do chwasciorow, pozdrawiam ♥︎♥︎♥︎

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, popadało i u mnie, ale żeby zaraz do beczek, to nieee...

      Usuń
  21. Dzień dobry, wyspacerowalismy się, w botanicznym cos tam kwitlo, cos uschlo, cos bedIe kwitlo, ale i tak przyjemnie. Nareszcie mozna bylo wejsc do
    palmiarń, niby w maskach , ale bylo malo ludzi, to jak bylismy sami , mialam maske sciagnietą.
    Potem nad morze, no i do domu. Sloneczko coraz bardziej swieci na wieczór, a podobno jutro może padać,hm.

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam deszcz. Od małego byłam Deszczową Panienką. A propos Twojej lipy: zawsze chciałaś ją mieć przy domu, no to przyszła sama. A ja zawsze chciałam mieć dom. No to nie mam nadal. Jak to działa, do wuja pana?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, Frau Be. Lipa przyszła, ale dom tak nie do końca sam...

      Usuń
  23. Jak cudnie tam u Ciebie Hanuś! Ja też chcę mieć taki ogród, ja też!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nietutejsza, to nie jest trudne, tylko wkurzające, bo mus mieć cierpliwość i czas.

      Usuń
  24. O rety! Jak sie u Ciebie wszystko rozroslo! a to lipa a nie buczyna? Dlaczego moje ogrody nie chca wygladac jak Twoj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i gratuluje deszczu!! i pees. studnia jest niezwykle elegancka!

      Usuń
    2. Opakowana, za gratulacje w sprawie deszczu8 dziękuję, bo to to jest coś! Deszcz ten.

      Usuń
    3. A dlugo byl? Bo u nas na tyle, zeby zrobic roznice. Takze w poziomie wody w stawie, moze zaby nie wyschly...

      Usuń
  25. Dzieńdoberek Kurki!
    U nas wiosna bucha. Co prawda z rana z paszczy para leci, bo na termometrze jedyne 5 st. Ale za to już teraz ciepłe słoneczko, wiaterek powiewa, ptaszęta świergolą, kot się do nich skrada...
    Piła motorowa powarkuje w oddali. Nowy most jeszcze nie gotowy ale już jest... Za 2 tygodnie nie będziemy musieli robić ponad 10 km objazdu za każdym razem gdy wyjeżdżamy z naszego obejścia.
    Bzy pachną.
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, z paszczy to Wałkowi leci - fiołkami i różą ostatnio. Żadnej pary, poza tą w ręcach:) Piła łańcuchowa nie powarkuje, bo łańcuch się obluzował.
      Gratuluję mostu.
      Bzy przekwitły.

      Usuń
  26. Się zgadzam!! Trawniki to zło!! Nie wiem co zrobić, żeby ludzie przejrzeli na oczy. Na razie są chwasty, zapuszczenie, wszystko musi być równo przycięte, jak wykładzina. No i tuje dookoła. Jak tapeta. Są różne akcje w temacie bioróżnorodności, może wreszcie się przemieni. O, powinni wprowadzić konfiskatę kosiarek. Tylko ci, którzy mają stadion piłkarski mogliby mieć albo sobie kupić. Jednak człowiek nie powinien być wolny, bo w swojej wolności przeważnie jest głupi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie Czajko! Człowiek powinien być wolny, ale dobrze wyedukowany.

      Przyznam się, że my mamy kosiarek 3. Małą, dużą oraz do łąk i pastwisk.
      Niestety, koncepcja łąki kwietnej wewnątrz obejścia nie jest do zaakceptowania dla mojego ukochanego ( ordnung muss zein czy cóś ). A i ja doceniam krótką trawę w lecie ( nasza okolica w gzy obfita, one gryzą bardzo boleśnie i w długiej trawie się ukrywają).

      Usuń
    2. Wyedukowani są w mniejszości. :)
      No wiem, ja miastowa jestem i łatwo mi mówić, że giez też człowiek;)

      Usuń
    3. "Do serca przytul psa
      Weź na kolana kota
      Weź lupę popatrz pchła
      Daj spokój pchła to też istota
      Za oknem zasadź bluszcz
      Niech się gadzina wije
      A kiedy ciemno już i wszyscy śpią
      I matka śpi ojciec śpi babcia śpi córka śpi żona śpi
      Zapylaj georginie..."

      Co do pchły mam już wątpliwości, co do gza to w ogóle....

      Usuń
    4. O nie,nie, pchly, komary, meszki, gzy nie są ną liscie mojej tolerancji na krwiopijców.

      Usuń
    5. A my w tym ogrodzie mamy duzy trawnik, przycinany codziennie przez samobiezna maszyne. Pochodzi sobie, troszke zetnie, scinki zostawia. A ile zabawy z trawnikiem maja ptaszki rozne, ktore u nas sa codziennie - wrobelki i wszystkie podobne, golebie i sroki. Razem z gawronami zatryniaja jakies jedzenie (albo udaja) w trawie. Robaczkow ciekawych tam multum, dla kazdego starczy. W chwili obecnej w zupelnej symbiozie zyja dwa golebie z...machina scinajaca ;). A ludzie na trawie: leza, graja w badmintona (beda grac) oraz w krokieta (beda grac, bo nam samym sie nie chce). Tak, ze nie zuo zadne a ladny kawalek zieleniny!!

      Agniecha - na innym kawalku terenu wysialam nasiona laki kwietnej w ilosci wystarczajacej na cos 75 metrow kwadr, a tam jest raptem ze 30. Ciekawe czy cos wzjedzie poza koniczyna, bo widzialam tam podejrzane towarzystwo ptasie. Moze dosieje. Na razie w ub. roku jesienia byly tam wywalane rozne przekwitle kwiatki. Oczywiscie ZADNA malwa nie raczyla wzejsc! Moze wysiej tak dyskretnie, mimochodem i udawaj, ze to samosiejki ;)

      Usuń
    6. Czajko, ostatnio czytałam, że gzy też przenoszą boreliozę. Więc wont. Nie mam trawnika w sensie zielonej, równiutkiej murawy, zresztą nigdy mnie to nie nęciło. Kiedy zaczęłam ziemne roboty wokół Kuriozy, uderzyło mnie to, że podczas kopania i sadzenia roślin nie spotkałam żadnego robala, żadnej dżdżownicy, pędraka, niczego! Kompletna martwota. Teraz spotykam dżdżownice i inne żyjątka ziemne, a dzisiaj wykopałam (i zakopałam jak skarb) ROSÓWKĘ! Dla niewtajemniczonych, jest to ogromna dżdżownica, 10 razy większa i grubsza od zwykłej dżdżownicy. Skarb!

      Usuń
    7. Opakowano, nie muszę nic wysiewać. Nasz trawnik składa się tylko częściowo z trawy. On jest krypto łąką kwietną.

      Usuń
    8. Opakowana, przecież trawnik był, jest i będzie i nic w nim zuego. Chodzi o to, żeby nie robić z niego dywanu bez życia, pryskanego 2 x dziennie przeciwko wszystkiemu, żeby bukbroń jakaś koniczynka nie zakłóciła wrażeń estetycznych. Wszak nie to w trawie piszczy.

      Usuń
    9. Rozumię i mamy sliczna koniczynke to tu to tam w trawniku, tyle, ze ja kosi Robbie the Robot. Czerwona mam w truskawkach. Nadaje koloru.

      A co do trawnikow to jest nagonka na trawniki, takie w stylu angielskim. Rowne, rowno przycinane. U nas to rzecz oczywista i w ogole, wiadomo. A trawnik angielski trzeba traktowac nalezycie - u nas tylko walowac nie ma komu, ale to srednio wazne. Wiec wiekszosc ludzi ma slabe pojecie co to ten trawnik jest, jaki, co z nim robic etc. No i zalezy tez ile on arealu zajmuje - jak bysmy mieli polowe naszej dzialki, to bylby proporcjonalnie mniejszy. Owszem mozna miec sama trawe, ale tez trzeba ja nalezycie traktowac - jak nie jest koszony regularnie, to NIE wyglada jak dzika naturalna laka, ze sie tak wyraze. A trawa parkowa, ktora chyba jest u Agniechy I u nas, tam, gdzie sa owocki i miejsce na ognisko i w drodze do kompostow, to TAM wlasnie szaleja i pajaki, i owadki, i dzdzownice i te jej dosc obrzydliwe kuzynki a i kwiecie jest jakie chce byc. Koszona pare razy do roku. Dzis tam pojde po szczaw, bo jest sliczny. Pojde tam, idac po naszej rowno i krotko skoszonym trawniku, majac jakies tam wrazenia estetyczne, hrehrehrh

      Usuń
  27. Skrajności nigdy nie są dobre.
    Dzień dobry, rozśpiewany ranek, ptaki świergolą, koty im odpowiadają. Blogi poranek, bo nie muszę jechać do pracy, a tu mogę cos porobic kiedy mi sie podoba. W czwartek świeto, wiec tez luz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, fajnie masz całkiem póki co, nie?

      Usuń
    2. Dora - dlugo bedziesz miec taki blogostan?

      Usuń
  28. U mnie sucho jak cholera:(((. I zimno.

    OdpowiedzUsuń
  29. Siedzę na działce od maja do września, co dla większości jest dobrodziejstwem a dla mnie, niewdzięcznej, dyskomfortem. Wolę mieszkanie w bloku z balkonem i okolicznościami przyrody, kiedy najdzie mnie chęć, a nie całodobowo. Ciemność nocy bezksiężycowej mnie straszy, owadów nie znoszę, kleszcze mnie uwielbiają, a na dodatek nasze koty wdają się w awantury z miejscowymi, co jest dodatkowo stresujące. Doceniam otaczające piękno, zachwycam się roślinkami i ptasimi trelami, patrzę w niebo (dziś zachmurzone) i myślę sobie: ciesz się tym co masz, stara krowo, nie szukaj defektów, nie marudź, polub i leć pielić! I wtedy np.pszczoły się roją i krążą, brzęcząc złowieszczo, nad ogródkiem a ja w podskokach pędzę do domu. A w domu pachnie stęchlizną, której nie potrafię pozbyć się ani polubić. Od sześciu lat tak mam, bo po spotkałam starą, niezardzewiałą, miłość sprzed potopu, która, w osobie obecnego ślubnego, uwielbia swoją działkę na Kujawach, gdzie sieje, sadzi, pieli, podlewa, pielęgnuje pasiekę, a w odpowiednim czasie przetwarza zbiory. Dodam, że ma mój sezonowy małorolny liczne wady a ja posiadam także kilka zalet. Pozdrawiam serdecznie i, przyznam, liczę na rady w sprawie stęchlizny :)

    OdpowiedzUsuń
  30. To pisałam ja, Hesia, czemuś niepodpisana z automatu.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kup Hesiu takie "domki", byly kiedyś w Biedrze. Jest plastikowy domek i taki granulat w woreczku, który wstawiasz w domek, on wchłania wilgoć a nadmiar skapuje do tego domku. Jeden pewnie nie wystarczy, kilka trzeba, bo stęchlizna to wilgoć. W pogodę otwieraj szeroko okna i drzwi i przepalaj w piecu codziennie. Koleżanka to stosyje i zapach zdecydowanie się zmniejszył. Też postawiłam u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hesiu, można kupić takie urządzenia (nie pamiętam jak się nazywają - osuszacz?), które włącza się do prądu i one zasysają wilgoć=zapach stęchlizny. Są bardzo efektywne. Gdy kupiłam Kuriozę, która stała zamknięta przez parę lat, używałam tego i codziennie zbierało to to ok. 1l wody do pojemnika. Na szczęście Kurioza jest sucha (piach!), a smrodek i wilgoć były "powierzchowne", wynikające z niewietrzenia.

      Usuń
    2. Dziękuję. W sklepie ogrodniczym znalazłam coś pod nazwą HumiStop. Podobno pomaga, będę wypróbowywać. H

      Usuń
  32. A u nas popadało.
    Był u nas do źrebaka jeden Pan Inspektor Koński, co jednocześnie jest rolnikiem i mówił, że jego zboże już właściwie uschło.
    Niefajnie.

    OdpowiedzUsuń
  33. Popadało i ma jeszcze padać. Chyba pójdę zobaczyć, co na to ślimaki, i co na to rzodkiewka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nasz slimaki pognaly do kociego zarcia, a rzodkiewki szaleja! bo tez popadalo. w nocy. chwilowo nie pisze duzych liter, bo trzymam kanapke, ktora ma na wierzchu rzodkiewke i musze na nia uwazac, wczoraj gonilam ja po podlodze niz jadlam

      Usuń
    2. Nasza rzodkiewka miła i oswojona okazała się. Nie ucieka, daje się zjeść.

      Usuń
    3. Ja nie mam miejsca na warzywnik,niestety, ale już jem rzodkiewkę z zaprzyjaźnionego ogrodu.

      Usuń
  34. Przed wyjazdem do Polski J. wysiał rzodkiewkę, trochę w peczek i troche normalnie w rządku. Liscie owszem wyrosły, ale rzodkiewek widzę że tylko kilka z tego bedzie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Mam piękny szczypiorek i wagon rukoli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczypiorek i ja mam i lubczyku po kokardę, zabiore do PL do zamrozenia, jak zawsze. Salata posadzona, ale powoli rosnie, kupilam koper to trochę wysieję.

      Usuń
  36. O rany co tu się porobiło?, że muszę się anonimowo wpisywac, Bacha Co za s..... mnie wyrzucił"

    OdpowiedzUsuń
  37. No, udało mi się wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  38. Heloł po poludniu.Wiatrzysko , ale nie pada. Oglądnęłam Wielkie kłamstewka, chłopaki śpią, a ja regeneruję gnatki, popsikałam bolace miejsca specyfikiem i czekam na efekty😃
    Kupilismy dziś za bezcen dwie filizanki i
    fajną cukierniczkę.

    OdpowiedzUsuń
  39. Pogoda pofyrtana, ni pies, ni wydra. Ani nie pada, ani słońca nie ma. Ciemno przez cały dzień. Co się zapocieknę do malowania balustrady na tarasie, to pokropi bez sensu. Pożytek z tego żaden, a robota leży odłogiem.

    OdpowiedzUsuń
  40. Byłam dziś na cmentarzu, zaniosłam kwiaty dla mamy (w poniedziałek była rocznica śmierci, a dziś wiadomo) i trochę ogarnęłam grób. Hosty tak się rozrosły, że nie było widać dwóch całkiem dużych zniczy! Trzy razy złapał mnie deszcz, a za tym trzecim razem miałam szczęście, bo byłam już bardzo blisko domu, a popadało solidnie.

    OdpowiedzUsuń
  41. U nas pada. Dość zimno jest. Owce ostrzyżone (od tygodnia), nie bardzo mają ochotę na pastwisko iść.Mnie też nie ciągnie na zewnątrz. Następne dwie róże mi padły. Angielskie. Reszta jako tako,niektóre mają dużo pąków.
    Udanego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +10 i leje. W Świeradowie deszcz nie mieścił się w rynnach. Ale dobrze że pada, bo sucho już było.
      Moje róże też kiepskie. Liście zwinięte w rurki na co niektórych. Nie pryskam. Zobaczę, co z tym będzie. Myszowate zjadają nasiona bobu pod ziemią, nie przejmując się, że od góry przyczepiona jest do nich cała roślina.

      Usuń
  42. Wieje i leje, chwila przerwy i znow leje, i tak ma być teraz czesto. chyba zacznę ogladac Downton Abbey i chwyce za szydełko.

    OdpowiedzUsuń
  43. Licho wie, uprawiaja ogrodki lub sex😉😀a może jedno i drugie!

    OdpowiedzUsuń
  44. A u nas dzis ok 15 i pol stopnia w...domu. Lodowato, raz slonecznie raz deszczowo za oknem. Siedzialam dzis z godzine i podgladalam rodziny sikorkowe (chyba dwie rodziny) - dzieci sie zakokosily na stole za oknem, a rodzice ganiali 2 metry do karmnika z luskanym slonecznikiem. Roboty kupa... a przy drugim karmniku, wedle duzej sosny i wierzby - golab, czasem kos i straszna kupa wrobelkow. Ale mi blogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie corka Mlodsza wyslala zdjecie dudka, ktory na ich łące się pojawil i wyszukiwał robali. Ach, jaka atrakcja taki dudek.

      Usuń
    2. Dora, u mnie też bywają. Chociaż rzadko.

      Usuń
    3. Opakowana, u mnie tylko zimno. Bo deszcz, umówmy się, jest raczej umowny. Gołębie u mnie rozrabiają, aż miło. Takie robią zamieszanie na świerku, że pióra leco, dosłownie. I nie wiem, czy to miłość, czy wręcz przeciwnie, bo nie zawsze je widzę. Tylko słyszę, no i te pióra...

      Usuń
    4. Zrob sobie prioropusz i baw sie w Indian!! Znaczy mialas deszcz dekoracyjny?

      Usuń
  45. Jak przywrocic nick? Mialam takie fajne tulipany a blog mi skasowal i znowu wrzucil na anonyma. BACHA

    OdpowiedzUsuń
  46. U mnie tez pada caly dzien ale niezbyt mocna.Bacha

    OdpowiedzUsuń
  47. Tu sie rozpadalo po 18 tej.

    OdpowiedzUsuń
  48. Bacha, nie wiem, trzeba się od nowa zalogować?

    OdpowiedzUsuń
  49. U mnie dzisiaj był cudny dzień - słoneczny, ciepły, spokojny. Wybrałam się do Centrum Ogrodowego i kupiłam piękna olbrzymia donicę w jedynie słusznym, niebieskim kolorze, oraz takie śliczne maleńkie rośliny, które maja liliowe kwiaty w kształcie dzwoneczków. I konwalie, pięć doniczek konwalii. I jeszcze doniczkę rumianku. Jutro posadzę to wszystko w ogrodzie przed domem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokażesz? Wiesz, że konwalie są bardzo ekspansywne?

      Usuń
    2. Oczywiście że pokażę, ale tu na blogu nie ma jak, więc na FB. Jutro w dzień zrobię fotki. Konwalie sa na razie bardzo mizerne, więc muszę je na razie objać specjalna opieka, żeby się wzmocniły. Będa rosnać w donicach. Uwielbiam konwalie!

      Usuń
    3. Sa ekspansywne - mialam zapach pod oknem we Wroclawieu (dluuuugi szpaler kolwalii) i mam zapach tu - przy frontowych drzwiach. Z nieduzej kepki tu, w pare lat, rzeczywiscie sie rozlazlo!! :) czyli otwieramy drzwi frontowe i pieknie pachnie, otwieramy drzwi na taras i cudnie pachnie (ten taki drobny bezik). Gdzie bylas Nietutejsza. Tak z sentymentu regionalnego pytam. i czy w Chester-le-Street dalej dziala targ? tam w soboty byly kwiatki.

      Usuń
    4. Opakowano - byłam w Clays Garden Center, o rzut beretem od Twojego niegdysiejszego domu. Maja tam bardzo duży wybór doniczek, i roślinność też piękna, ale droga. Natomiast jeśli chodzi o targ w Chester-le-Street to nie wiem, bo nigdy tam nie byłam (w Chester-le-Street znaczy nie byłam nigdy, bo nie miałam powodu).

      Usuń
  50. Wspaniale, aż zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  51. Chyba pójdę pozaglądać pod liście paproci, czy się jakaś konwalia nie czai.
    U nas wczoraj lało, dziś słońce. Poza tym zimno. W kozie palę z rana, bo przecież nie będę pod koniec maja załączać ogrzewania. U nas też różne ptaki gniazdują i wyczyniają dziwne rzeczy. Z horrorystycznych, znalazłam 4 sztuki piskląt sikorzych nieżywych. Chyba się wandal jaki czy barbarzyńca dorwał sikorkom do gniazda. Poza tym sielankowo żaby drą się wieczorem zamiast słowików. A ślimole w natarciu. Podejrzewam, że Rabarbara posłała swoje na zachód, i właśnie dotarły. Mamy też inwazję ubiegłorocznych ziemniaków. A pomyśleć, że byłam pewna, że je wyzbierałam co do ostatniej minimini bulwki. A na ziemniakach - stonka.

    OdpowiedzUsuń
  52. Zimno strasznie, ale nie palę w kominku, bo przecież to koniec maja. Masztalka jest zimna "sama w sobie" a teraz jeszcze zimno na zewnątrz. Dziecko wyjechało. Jaskółek przybywa,innych ptaków mamy dużo.Kopciuszki tradycyjnie majagniazda w drugim domuna pietrze.Zostawiam tam otwarte drzwi. Gołębie stacjonują na lipie. Dziś otwarte domy przysłupowe w regionie.Chyba się gdzieś blisko wybiorę na wycieczkę.
    Udanej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jaka okazja poogladać domy! Udanej wycieczki.

      Usuń
  53. Odpowiedzi
    1. Jak tego dokonalas?

      Usuń
    2. Dora, już nie pamiętam, od paru miesięcy pamięć mi słabnie prawie z miesiąca na misiac a podobno to nie jest skleroza wg mojej pani doktor. To co?

      Usuń
  54. Chlodno ale nie pada, drzewa za oknem tak się rozbuchały zielenią, że aż ciemnawo w pokoju, idę na spacer pozachwycać się bzami. Izydoru, co to są domy przysłupowe?

    OdpowiedzUsuń
  55. U nas huśtawka pogodowa. Byłam na urodzinach siostrzenicy, przed obiadem. Teraz jestem już po obiedzie i liczę na jakąś słoneczną godzinkę chociaż, mam zamiar iść na spacer.

    OdpowiedzUsuń
  56. Cześć! Pol dnia bylo 14 st, czyli ciepło i ladnie. Pospacerowalismy nad morzem, jak wracalismy to juz zaczelo popadywać, teraz juz regularnie leje, J niepocieszony,bo chcial rowerować, zjadl nalesniki i śpi.

    OdpowiedzUsuń
  57. Dlugo mnie tu nie było. ale byłam w podróży portugalskiej a teraz mam brata kanadyjskiego wiec tezem zajęta. Ale wczoraj nie..wiec w okienku wolności skorzystalyśmy z Opakowaną i poleciałyśmy do ogrodu Botanicznego w Powsinie a tam nas zatkało z zachwytu...Opakowana jest jeszcze zatkana bo siedzi cicho...odezwij się i wyraź Twój zachwyt bo t to zrobisz jak trza z wielka ilością słów i dygresji... Wczoraj było raczej słonecznie dzisiaj pada i pada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usiluje odpowiadac, ale dziwnie sie blogger zachowuje. Masz racje - od kolorkow w Ogrodzie, i zapachow, dech zatyka. a u nas jedno czerwone zakwitlo, mus, ze to, ahem, piwonia....trzeba bedzie isc jeszcze raz, jak cos jeszcze tlumnie zakwitnie. A wczoraj troche trzeslam portkami, bo dzic mi pani doktor laserowala dzyndzyk na powiece na jednym oku, drugi TUZ pod rzesami na drugim, z kremem znieczulajacym (cyrk, bo wlazl do oka...) i z rozpedu wylaserowala mi jeszcze pare malych, na zywca...ja to mam szczescie do dermatologicznych zabiegow na zywca. ale wrocilam juz dodom, JESZCZE nie wygladam jakbym brala udzial w rewolucji i juz przestalo piec. byle tylko nie zerknac do lusterka. Mazowski nic nie powiedzial na temat mojej cudownej transformacji...

      Usuń
  58. A ja siedze, za oknem deszczyk lekki, a na tacy karmnikowej siedzi dzieciol w czerwonym bereciku i czerwonych majteczkach. Czego wiecej chciec? moze drugiego dzieciola w czerwonym bereciku i czerwonych majteczkach.... rozmarzylam sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odże do mego postu i zobacz to co wczoraj zobaczyłaś...a dziecioła Ci zazdroszczę Czyżbym musiała jednak zacząć karmić ptaki ..zaprzestałam po zimie.

      Usuń
    2. No ale trzeba karmic...

      Usuń
  59. I żeby mili dużo dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  60. Hej, noe pada, moze na tyle podeschnie ze jutro bedzie sens jechać i grzebać w trawsku .

    OdpowiedzUsuń
  61. U mnie wrobelki niedaleko okna latają i swiergoczą.

    OdpowiedzUsuń
  62. U nas była burza, gradobicie i ulewa. Wczoraj tez, ale bez gradu. Na gumnie jeziora. Połamało kwiaty. Do d...y z taka pogodą.

    OdpowiedzUsuń
  63. A u nas to nie wiemy. Nie było nas. Po powrocie zauważyliśmy mokrość wszędzie.
    Spędziliśmy dzień w samochodzie. A z tego chyba 3 godziny w korku na autostradzie. Że też człowiek musi robić rzeczy za którymi nie przepada, po to by mógł robić inne, które lubi...

    OdpowiedzUsuń
  64. Agniecho, no!
    Izydoru, Ty już przywyknij, że u Ciebie mokradła.

    OdpowiedzUsuń
  65. Z komentarzami dzieje sie cos dziwnego....

    OdpowiedzUsuń
  66. Zauważywszy po inspekcji ogrodu, że liście poniszczone, wygląda, że i u nas grad był.

    OdpowiedzUsuń
  67. Jak pisalam, to co piata litere bylo widac i na guzik "opubliku" musialam na slepo najezdzac...

    OdpowiedzUsuń
  68. Wczoraj widziałam wróble wraz z młodymi zakokoszone w jaskółczym gnieździe!
    Gradu nie było, był przez jakieś 5 minut ulewny deszcz. Nie wiem jakim cudem zieleń wygląda, jak wygląda. Znaczy pięknie i nadzwyczaj bujnie.

    OdpowiedzUsuń
  69. U nas w co najmniej dwóch miejscach ptaki gniazdują w zasięgu kota. Trochę się boję, czy im się uda...

    OdpowiedzUsuń
  70. Raz, dwa trzy, próba mikrofonu. Znaczy klawiatury.

    OdpowiedzUsuń
  71. Nie wpuszczało mi komentarzy, wrrr...
    Leje. Zimno. Ciemno! A chciałam się brać za kartkę. Chyba sobie przesunę stół pod samo okno, może coś z tego będzie.

    OdpowiedzUsuń
  72. No co, no nic nowego, pada, mży, pada, mokrość i wilgoć .

    OdpowiedzUsuń
  73. Wiedziałam, że gdzieś widziałam te rodgresje, no i dziś patrzę - są! Rosną u nas na kwietnikach w centrum miasta. Nie wiedziałam dotąd, jak się nazywają, teraz wiem :D

    OdpowiedzUsuń
  74. Jaki sliczny dzien dzis! i chyba mlode sikorzatka wreszcie odpuszczaja rodzicom karmia sie same!

    OdpowiedzUsuń
  75. A,ja przeczytalam , że para bocianów stracila swoje pisklęta, i taka jestem wkurzona, ze nie mozna jakos pomóc , żeby takie sytuacje nie mialy miejsca.Najpierw zdaje sie przez wichure część jaj wypadlo, a te biedne co sie ostaly teraz jakis intruz zaatakował. Sa kamery, ludize obserwuja, a nie ma sposobu by zabezpieczyc gniasdo?

    OdpowiedzUsuń
  76. Jednak mają jedno pisklę i jedno jajo. Teraz byla interewncja,bo maly zlapal grzybice od wilgoci.

    OdpowiedzUsuń
  77. A , nie jajo bylo obumarle, wiec jeden bocianek jest.

    OdpowiedzUsuń
  78. O matku bosku, Dora, bocianie dramaty! Dobrze, ze jedno male jest. Rodzice bociani potrafia czystke robic w gniezdzie, jak rowniez mocniejsze pisklaki wobec najslabszego, konkurent pana Bociana potrafi przyleciec w zaloty do pani Bocianowej co siedzi na jajach, a akurat pan Bocian polecial po walowke i dziobem wszystkie wywalic a potem dobrac sie do pani Bocianowej. Jesli pan Bocian wroci za wczesnie to dochodzi do dzioboczynow okrutnych.

    OdpowiedzUsuń
  79. Prezesowo - jak MM i jej remonta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana, remonta szczęśliwie zakończone. Bez nawalanki i zgrzytów. Wyszło bardzo pięknie, zwłaszcza zielona ściana, na którą MM namówiłam, a łatwo nie było.

      Usuń
  80. Bezsenność mi wróciła. Nawet deszcz mnie nie usypia, a pada równo co drugi dzień. Wczoraj słońc e to harowałam na działce. Ale z tym koniec na kilka tygodni bo znowu lecę do kraju. Czy któraś z Kurencji nie potrzebuje pomocy w ogródku?
    A o bocianich dramatach słyszałam. Nie można by tak zabierać z gniazd tego najsłabszego i do ptasiej kliniki coby go uratować? Żeby tak własne dzieci traktować zamiast troszczyć się bardziej niż o te zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
  81. Natura obstawia najsilniejszych. I chyba nie powinno się jej przeszkadzać, bo mam wrażenie, że ona wie lepiej niż my, co robi.
    U nas po deszczu słońce, a po remoncie nowiusieńki most. Co za ulga.
    Ślimole w ataku. Pewne rośliny trzeba będzie posiać po raz drugi, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  82. Powszechnie wiadomo że bociany mają w swój życiorys wpisane długie i wyczerpujące wędrówki, muszą więc być zdrowe i silne. Jeżeli rodzice będą tracić energię na opiekę nad jakimś bidokiem, nie wyżywią należycie tych zdrowych, cały lęg będzie słabszy i może nie dać rady w przelocie. To tak dla przypomnienia :)
    Nasza matka natura aby trwać tak to sobie urządziła...

    OdpowiedzUsuń
  83. No to ja jakims cudem zyje bo slabizna zawsze ze mnie byla ale Rodzice jakos mnie zatrzymali tylko czasem wzdychali. Fakt, ze sie na ten swiat nie pchalam bo podduszona pepowina sie urodzilam a troche trwalo zanim do zycia mnie lekarze doprowadzili.

    OdpowiedzUsuń
  84. Znowu jestem jako anonim, zwariowal ten Blogger. To ja Bacha pisalam

    OdpowiedzUsuń
  85. Znowu wrocil nick, co sie tu dzieje?

    OdpowiedzUsuń
  86. Czesio Kureiry, trochę mnie nie było, a trochę byłam. Dzisiaj zaliczyłam spływ z atrakcjami w rodzaju "przenosek" kajaka w wodzie po pas. Uprzedzam pytania - woda jest ciepła. Kol. D. i ja dałyśmy radę, jak zwykle. I jak zwykle z politowaniem patrzyłyśmy na młodziaki, które dawały ciała w najprostszych sytuacjach i miotało nimi od brzegu do brzegu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że będzie foto-reportaż.
      Fajowo musiało być.

      Usuń
    2. No wiadomo, że Wy z Kolezanką D. zaprawione w spływach. Zapytam za Agniechą, czy foty będą?

      Usuń
    3. Ze tak powiem - ojacie (to z wrazenia)

      Usuń
    4. Izydoru, Agniecho, nie będzie fotoreportażu, niestety. Z poprzednich eskapad wiem, że zabieranie aparatu/telefonu mija się z celem, bo zawsze można się wykopyrtnąć. A wyciąganie aparatu ze schowka i robienie zdjęć jednocześnie trzymając wiosło, to tak średnio. Musiałabym leżeć na dziobie, pachnieć i robić zdjęcia, a i to byłoby trudne, bo nurt wartki, nie powiem i kursu mus pilnować. Jeden fałszywy ruch i lądujesz w trzcinach (pół biedy) lub na mieliźnie (trza wyleźć z kajaka i go przepchnąć).

      Usuń
  87. Przypuszczem, że nie bylo komu focić naszą mistrzynię spływu i przeprawy.
    Hano, jesteście the best!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było, Dora. Ja też nie wzięłam aparatu, bo już wiem, że to jest ryzykowne. Dzisiaj nawet nic mnie nie boli! A spałam jak suseł coś ze 12 godzin.

      Usuń
  88. Dzisiaj była letnia pogoda, słońce calutki dzień, teraz też jest jasno jak w dzień, tak że pogubiłam się w czasie. Prawie spakowana, żeby tylko nie było żadnych niespodzianek na lotnisku.
    To do napisania juz z kraju.

    OdpowiedzUsuń
  89. Bacha pewnie już na memłonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zaraz w łożu.
      Ślimaki zbierałam.
      Dobranoc wszystkim.

      Usuń
    2. Agniecha, ale do łoża ich nie zabrałaś?

      Usuń
    3. Chcesz, to Ci podeślę wiaderko czy dwa. Ponoć śluz dobrze robi na cerę.

      Usuń
  90. Leje i 10 stopni. Niedziela była ładna, w sobotę lało. Cuś niedomagam, nie spałam całą noc. Cały tydzień poprzedni był dołujący. Odpadła mi rura wydechowa, czyli tłumik końcowy. Nowy w serwisie kosztuje tysiące monet do tego modelu.Puknęłam też cofając w inny samochód, który nagle wjechał pod moje auto. Podejrzewam, że specjalnie, ale moja wina, bo to ja cofałamm. Mam wgniecioną tylną klapę. No i tak to. Zakwitły niektóre róże. Jeden krzak Luise Odier jest obsypany pąkami. Wczoraj zapach był upojny.
    Dobrego dnia Kurencje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izydoru - znowu plagi Cie dopadaja? Jest kowal, co wydech doczepi?

      Usuń
    2. Wydech ładnie doczepiony. Za jakiś czas do serwisu sie zatem wybiorę.

      Usuń
    3. E tam, wydech można rajtkami podwiązać. Izydoru, wgniotami się nie przejmujemy. Nie przejmuję się i lubię mieć tako szczałę, że nie muszę się martwić byle wgniotem, rysą, lub farbą rozlaną w bagażniku. Chyba że skasuję słupek na parkingu, co uniemożliwia jazdę. Ostatnio szczała została opukana, zbadana, dostała nowe uszczelki, klocki,płyny, itp. Nic jej nie brakuje, a pokusą dla złodzieja żadną miarą nie jest. I to jest komfort!

      Usuń
  91. No tak, wyrywając chwasty, doszedł mnie upojny zapach róży, i tak się dowiedziałam, że moje róże perskie też kwitną.
    U nas też zimno.

    OdpowiedzUsuń
  92. Przeczytalam upiorny..😀😀

    OdpowiedzUsuń
  93. Agniecha, u mnie upiornie pachnie cały czas. Bzy przekwitły, a czadu dają akacje i czeremchy. Boszszsz, jak pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  94. Dzis juz wachalam roże, jasminy, lawendy. Robinie tu jeszcze nie kwitną. Czeremchy to juz raczej przekwitaja? W PL na wiosce upiornie dawaly czadu juz 3 tyg temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, róże, jaśminy, tak, nie ma to lawendy, bo to las, a ona nie lubi, więc nie wiem czy już kwitnie. Pewnie zaczyna. Czeremchy nadal kwitną, ale to są te amerykańskie, inwazyjne i nie pachną za bardzo.

      Usuń
    2. Mhm, ja nie wiem jakie u mnie rosną, ale moze jeszcze ponoemieckie, rozrastaja sie jak chwasty.

      Usuń
  95. Wiecie, że u nas piwonie dopiero zaczynają kwitnąć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne, Agniecha. Ciepło u Was w sumie i deszczu więcej. Powinny już przekwitać. Nie nadążysz.

      Usuń
    2. Snu w nocy miałam mieć 5 godzin a nie zmrużyłam oka, głownie przez te cholerne pitaszki co się darly cała noc, przez to słońce na okrągło godziny im się pomyliły. No więc nie spalam 36 godzin, a jeszcze wieczorem miałam fryzjera. W drodze jakoś roztargniona byłam, oblałam się kawą, zgubiłam z wózka bagaż, dopiero jak jakiś mężczyzna dar się za mną to zauważyłam go na środku podjazdu, potem wypadł mi dowód osobisty i jakaś uprzejma pani mi zwróciła wagę, że leży koło krawężnika no i żeby było weselej poszłam na zakupy i zapomniałam jaki mam pinkod, więc musiałam wrócić do domu i wpisać nowy do komputera.czołgam się na zmęczonych pazureirach na spalną.

      Usuń
    3. Jeżu, Bacha, odpocznij.

      Usuń