Opowiem Wam historię z życia (dzisiejszego) wziętą, a będzie to historia o polskim cwaniaku. Chcecie? Nie mam pewności, ale i tak Wam opowiem.
W pewnej podpoznańskiej gminie mam otóż od lat zarania sporawy dość kawałek ziemi. Nie byłam tam bardzo dawno, bo nie było po co, wszak ziemi nikt nie ukradnie i nie ucieknie z nią pod pachą. Płaciłam podatki i tyle. Absorbowały mnie inne sprawy.
Za namową pana P., bardzo operatywnego i rzetelnego pośrednika od nieruchomości (tego, który znalazł mi Kuriozę i w miesiąc sprzedał Dawny Dom), postanowiłam sprawdzić na czym stoję. Wiadomo, latka lecą, inflacja też i tylko premier wie, w co inwestować, bo sam te inwestycje tworzy.
Spotkaliśmy się (z pośrednikiem, nie z premierem, a szkoda) w umówionym miejscu i wyruszyliśmy na oględziny. Na szczęście pan P. miał w telefonie mapkę geodezyjną i bez trudu zlokalizował moją ziemię, bo ja stałam ogłupiała i oniemiała zupełnie nie poznając miejsca, które pamiętałam. W końcu nie było to aż tak dawno.
No zatkało kakało.
Na działce parę lat temu były cztery stare drzewa owocowe; czereśnia, wiśnia, jabłoń i chyba śliwa, nie mam pewności. Była też studnia i pełno krzaczorów typu czarny bez, jakiś agrest, mirabelki i inne no name. Mapka, telefon i pan P. nie mieli wątpliwości. Tymczasem ja nic nie kumam, a przede mną - pustka! I rośnie równiutko posiana kukurydza! A tę kukurydzę właśnie opryskuje facet w ciągniku! Zobaczywszy nas po prostu zwiał.
Chodzę po polu i bezskutecznie szukam studni, gdy spoza zbóż i kukurydzy wyłania się terenowy samochód. W samochodzie opasły, niemłody facet. Zatrzymuje się, ja pytam czy nie wie, kto uprawia to tutaj pole, na co on grzecznie odpowiada, że owszem, wie, bo to on je uprawia. Zamurowało mnie.
Historia jest długa, ale postaram się ją skrócić. Jakieś 40 lat temu (o matko!) uprawialiśmy rodzinnie ten kawałek ziemi dla chleba. Mieliśmy tam szkółkę róż - krzewów na klomby lub do szklarni. Żarło to parę lat, potem przestało. Robota to była katorżnicza, do dzisiaj mi się śni i długo by o tym gadać, ale nie o to chodzi. W każdym razie każde z nas (ja, mój ówczesny mąż, MM i jej mąż) pracowało zawodowo, a róże hodowaliśmy w weekendy i w każdej wolnej chwili. Masakra.
Po kilku latach zmieniła się sytuacja i daliśmy sobie spokój, a ziemia leżała odłogiem. Mama znalazła jakiegoś gospodarza, który ją wydzierżawił za niewielką kwotę, z której wywiązał się śladowo, ale ziemię uprawiał. Potem przestał i już nikogo nie szukaliśmy, bo więcej było kłopotów, niż pożytku. I tak żyłam sobie w przekonaniu, że mam kawał ugoru, co nikomu nie przeszkadzało w tym miejscu. Jednak tamtejsza miejscowość rozwija się niezwykle dynamicznie, teraz jest przedmurzem Poznania, więc postanowiłam sprawdzić na czym stoję.
I już wiem. Że moją ziemię, bez mojej wiedzy, od przynajmniej kilku lat uprawia sobie ktoś, kto czerpie z niej wymierne korzyści, ale podatki gruntowe płacę ja. Tym kimś jest ten sam facet, któremu Mama wiele lat temu ziemię wydzierżawiła, z czego zresztą żadnej korzyści nie miała, bo gość się nie wywiązał i za nic nie płacił.
Prawdopodobnie bierze teraz unijne dopłaty za kukurydzę, prawdopodobnie wystarczy jego oświadczenie, że ją ma, nieważne na czyjej ziemi.
Wyciął moje drzewa, zasypał studnię i próbował wzbudzić moją wdzięczność za to, że uprawia ziemię, która bez niego stałaby się ugorem.
Nic a nic nie jestem wdzięczna. Jestem wściekła z bezsilności, że można ot tak posłużyć się czyjąś własnością dla swojej bardzo konkretnej korzyści i nie widzieć w tym niczego złego, wręcz przeciwnie. I co? Mam się telepać po sądach? Nie chce mi się i szkoda mi życia. Ale spróbuję coś wyegzekwować, choćby dla zasady i nauczki.
PS. Wiecie dlaczego zwiał z opryskiwaczem? Bo w dzień nie wolno pryskać ze względu na owady. Można to robić pod wieczór dopiero, kiedy owady już śpią, co nie do końca jest prawdą, ale dobre i to.
Tak mnie zatkało, że zapomniałam o zdjęciach, zresztą kukurydza jaka jest, każdy widzi. Dla urozmaicenia przekazu kilka fotek z gumienka. Sama już nie wiem, co pokazywałam, a co nie. Wybaczcie. W każdym razie popadało trochę i w przyrodzie od razu to widać.
Znaczy :lekutko siem wku.wiłaś.Współczuwam onego stanu i szkoda,że...nam szczelać nie kazano ;)
OdpowiedzUsuńOrko, miałam ochotę, pan P. mnie mitygował.
UsuńPierwsza? Lecę czytać!
OdpowiedzUsuńNietutejsza, egzekwo.
UsuńO rety, Hana! Nóż się w kieszeni otwiera! Przerabiałam identycznie to samo, jakieś 25 lat temu. Identyczna historia! Zakończyła się tym, że działkę sprzedałam za bezcen, aby tylko już nie płacić podatków.
OdpowiedzUsuńAle sprzedałam nie dla tego, który ja bezprawnie uprawiał! Nowy właściciel z miejsca ogrodził siatka i zasadził las.
UsuńNietutejsza, to nie jest powód do natychmiastowej sprzedaży. To ziemia rolna i podatek jest niewielki. Chodzi o uczciwość i zasadę.
UsuńNie mam zamiaru niczego sprzedawać, na pewno nie teraz. Ale tak tego nie zostawię.
UsuńHana - ja Ci tutaj absolutnie nie sugeruję ani nie doradzam, że masz sprzedawać. Zrobisz to, co uznasz za stosowne. Ja tylko napisałam jak się sprawa ZAKOŃCZYŁA w moim przypadku. Oczywiście zanim sprzedałam, też próbowałam szukać jakiejś sprawiedliwości, jakieś pisma, prośby, groźby, tłumaczenia, szarpanie nerwów, wreszcie sprawa sondowa o odszkodowanie. Ksiażkę mogłabym o tym napisać. Nic to nie dało, w Polsce nie istnieje coś takiego jak uczciwość i sprawiedliwość. Ale jak piszę - to było w moim przypadku, w twoim może być inaczej. Niczego nie doradzam, sama decyduj.
UsuńJesli nadal to jest dzierzawa, za ktora ci nie placi, to powinien placic,jesli bierze doplaty to powinien cześcia sie z toba podzielić, spisuje się umowę. Moja kolezanka tak dzierzawi i placi faccetowi częśc doplat , bo to ona wlasnie oczyscila teren z powalonych drzew, i ogolnie zajmuje się, on yylko kase bierze i nic go nie interesuje,podatek rolny placi chyba on, bo to jego wlasnośc nie wiem.dokladnie jak sie umowili
OdpowiedzUsuńDora, to totalna samowolka, jaka umowa? Nie było i nie ma, dopiero teraz dziadu wysmażę!
UsuńI słusznie. Na jaki okres była ta dzierżawa? Jakim prawem on dalej ją uprawiał. Ja od razu powiedziałabym, że mam inne plany z ta działką i niech się ten pan P. zajmie wykurzeniem łobuza. Się zagotowałam na samom myśl o draniu.
UsuńHana - wysmaz wstecznie!
UsuńJasny gwint, też sie wq... wiłam. Ciągle mnie jeszcze zadziwia ludzka bezczelność, arogancja, głupota, cwaniactwo... nie wiem co jeszcze. A idzie od góry.
OdpowiedzUsuńTo jest tak, nie interesujesz sie, to ktos sie zainteresowal w zasadzie jadac na starej umowie, korzystal. Wiadomo, powinien sie skontaktować , zapytac itp. , no ale jest jak jest. Teraz masz mozliwosc sprawę zalatwic i wykorzystać jego cwaniakowate podejscie.
OdpowiedzUsuńDora, nie było i nie ma ŻADNEJ umowy!
UsuńNo to bezprawnie wszedł na twój teren i jeszcze zniszczył studnię.
UsuńNapisalas ,że Mama, to.myslałam, ze papier jest.
UsuńA skąd, Dora. Mama była miła i uległa, a gość to wykorzystał.
UsuńMamy juz nie ma, Ty nic ine wiesz o dzierzawie, dokumentu zadnego nie ma, wdarl sie I JUZ!!!!!!!!!!!
UsuńDziesiąta jezdem. Idem czytać.
OdpowiedzUsuńBezowa, sorki, podium nie przysługuje.
UsuńMój ojciec też miał kawałek pola, który dawał w dzierżawę, potem to sprzedał i chwała mu za to.
UsuńBezowa, rzecz w tym, że nikomu niczego nie dzierżawiłam. Sam se wziął moją własność i przez wiele lat miał z tego kasę, a ja płaciłam podatki.
OdpowiedzUsuńNo to to jest zwykłe karalne złodziejstwo, bezprawne zajęcie cudzej własności. Nie wiem
OdpowiedzUsuńczy nie zlikwidowałabym kombajnem tej kukurydzy. Moje w....nie byłoby tak bezgraniczne, że lepiej jakby ktoś inny się tym zajął.
Bacha, darcie kotów nie ma sensu, nikt na tym nie zyska. Patrząc trzeźwo to lepiej, że ktoś to uprawia, zawsze to lepiej wygląda, niż ugór. Jednak, na litość, nie w taki sposób! Chcę mieć na to wpływ!
OdpowiedzUsuńWku ... łam się strasznie czytając i nawet zdjęć nie jestem w stanie obejrzeć. Mam nadzieję, że nie odpuścicie z Martą no k....a!!!!!
OdpowiedzUsuńAtaner , bo pewnie mnie wyloguje.
Ataner, dam dziadu czadu, spoko.
UsuńWspieram Cię w Twoim w...kurzeniu ! Zajrzałam przed snem ale to nie była dobra pora na takie
OdpowiedzUsuńwieści . Normalnie prycham i para bucha mi uszami .....że też ludzka bezczelność nie ma żadnych granic. I te opryski .... słów brak .
Jestem bardzo ciekawa , co uda Ci się z tym typem załatwić ; chyba trudno będzie ale trzymam z całych sił , żebyś dała mu nauczkę .
Kurcze , ja też mam kawałek ziemi i też go 3 lata nie widziałam ....ostatnio był ogrodzony ale kto wie , co jest teraz . Chyba będzie trzeba się przejechać na rekonesans.
Pozdrawiam serdecznie ;)
ajda
A Gumienko cudnozielone <3 , czarujące . Czy czerwiec nie mógłby trwać tak do grudnia chociaż ?
Usuńnadal ajda
Ajda, lepiej sprawdź swoje gumno, bo może płot wyparował albo zmienił miejsce. Wszystko jest możliwe, jak widać. Czerwiec mógłby trwać do czerwca, a co!
UsuńPolactwo mnie nic a nic nie dziwi. Nie mam wiary w człowieka, zwłaszcza w Polaka.
OdpowiedzUsuńNiestety, Frau Be, człowiek daje ciała wszędzie.
UsuńNosz kurwuniu, zabić to mało! Ja bym mu tę kukurydzę normalnie czymś zniszczyła, albo ogrodziła teren TERAZ, żeby wjechać nie mógł. No rozszarpałabym!
OdpowiedzUsuńEch, Psie, i ja chętnie bym sobie użyła, ale w naszej rzeczywistości oznacza to tylko kłopoty. Mogłoby się okazać, że zniszczyłam cudzą własność.
UsuńJaka cudza? Przeciez to Twoje! kukurydza i ziemia. sama sie zasiala, wichur przyniosl nasionka przeciez ;)
UsuńOpakowana, to tak jak z obroną konieczną. Włamywacz wejdzie do Twojego domu i będzie chciał Cię uszkodzić, Ty go uprzedzisz i zabijesz lub zranisz, to Ty pójdziesz siedzieć, nie on.
UsuńNo niestety prawda :(
UsuńJak, to przeczytałan to mnie letko podkurzyło wszystko. Poczekałabym do wyrośnięcia kukurydzy i ją zebrała, jako moją własność, co by dziada usadzić, lub wysłała bym chamowi przedsądowe pismo, o zwrot zysków z bezumownego korzystania z gruntu rolnego.
OdpowiedzUsuńKukurydza jest zakontraktowana, jak sobie wyobrazasz zebranie jej przez Hanę, no litosci. Weźmie chlopa za pysk , spisze dokument i bedzie wilk syty i owca cala, trzeba wyciagnac z niego co nalezne.
UsuńBoguśka, kukurydzy nie zbiorę, a przemiłe pisemko dostanie.
UsuńDorzuć dewastację i żądanie przywrócenia terenu do pierwotnego stanu wraz ze studnią i nasadzeniami drzew owocowych, bo to akurat możesz.
UsuńHana - fszystkie Kury sie zjado na zniwa i jak szarancza polecimy po tej kukurydzy, rhehrehr, i zaprosic gnoja niech patrzy.
UsuńPopieram Psa w swetrze, zasypanie studni i wycięcie drzewek to czysta dewastacja, też bym zażadała przywrócenia do pierwotnego stanu. Mnie się, rwałnać, naprawdę w głowie nie mieści, ż ktoś mógł to zrobić bez porozumienia z Tobą.
UsuńA to cwany dziadyga,powinnaś go zadenuncjowac,żeby musiał zwrócić te unijne doplaty,ktore bral(jesli brał)w sposob niezgodny z prawem..Tez mam kawalek pola i las i nie wiem w jakim to moze być stanie,bo dosyć dawno tam nie bylam..Pięknie u Ciebie,Hano.
OdpowiedzUsuńEwo, dziad dobrze wie, że parę rzeczy mogę zrobić i to widać, słychać i czuć. Jest zbyt durny, aby to ukryć. Lepiej swoje dobra sprawdź.
UsuńA wiesz, ja bym jednak oddala sprawe do sadu, wczesniej jednak wysmazyla z pomoca prawnika pismo przedprocesowe, ze ta lachudra ma Ci oddac w tyl za wszystkie lata co najmniej podatki, no i oczywiscie czesc doplat unijnych. Ja wiem, ze w Polsce trzeba miec konskie zdrowie, zeby sie procesowac, ale takie kanalie wlasnie na tym bazuja, ze ludziom sie nie chce podawac ich do sadu.
OdpowiedzUsuńA co mowi Twoj znajomy od nieruchomosci, w koncu jest fachowcem, co on Ci radzi?
AMP, znajomy mówi to samo, co i ja wiem. Można iść do sądu, ale to oznacza czas, koszty i nerwy. Wyegzekwuję co mi się należy za pomocą pisma od prawnika.
UsuńAgencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie wymaga żadnych papierów potwierdzających prawo do użytkowania ziemi. Dopiero gdy po dopłatę do tego samego terenu wystartuje więcej niż jeden wnioskodawca, dopytują się o dokumenty.
OdpowiedzUsuńMnie nikt nigdy nie pytał, czy mam podstawę prawną do użytkowania (moich w tym przypadku ) użytków rolnych.
Agniecha, tak przypuszczałam, a teraz mam pewność.
UsuńJa mam nieuzytki rolne, jestem wedle prawa rolnikiem, do,doplat mam zgloszona część działek, do tego są potrzebne dokumenty.
OdpowiedzUsuńHano, jeslo bierze doplaty to mozna to sprawdzić, jest strona , wpisujesz wies i nazwisko i wszystko jasne, to są ogolnodostępne dane.
OdpowiedzUsuńDora, tak właśnie zamierzam zrobić.
UsuńPowodzenia, mam nadzieję, że wszystko pojdzie gladko.
UsuńBardzo jestem ciekawa, co napisal gnoj.
UsuńRęce opadają, i nie tylko ręce!! Szok! Ja też poszłabym z tym do sądu. Takie szkodniki trzeba tym opryskiem na kukurydzę i to w biały dzień, żeby podobne szkodniki to widziały.
OdpowiedzUsuńMaminko, chętnie zanurzyłabym mu durny czerep w tym oprysku.
UsuńDobrze Hana że pojechałaś i sprawdziłaś!
OdpowiedzUsuńChyba całkiem sporo ludzi posiada jakieś spłachetki ziemi których nie użytkuje, moja bratowa też ma i też cuś tam się dziwnego działo.
No cóż Polacy słyną z kombinacji, nasze dzieje wpisały nam to w charakter narodowy, cwaniactwo w niektórych kręgach uchodzi za cnotę.
Trudna rada, no ale trzeba sprawdzać co się dzieje z naszą własnością.
Marija, dołujące jest to, że na każdym kroku masz przekręt. Cóż, przykład idzie z góry.
UsuńPowiesiłabym dziada. Na suchej gałęzi nad rwącą rzeką dla pewności. Chociaż bardzo mi się podoba wsadzenie mu czerepu w oprysk, niechby se użył. Daj mu do wiwatu, kibicuję Ci z całej duszy.
OdpowiedzUsuńA gumienko cudne, uwielbiam ostróżki :)
Tak zrobię, Ninko. Z czerepem.
UsuńOstróżki dopiero się rozkręcają.
Czytałam o tym parę lat temu, że dopłaty przysługują uprawiającemu ziemię, a nie właścicielowi, nawet jeśli uprawiający zajął czyjąś własność bezumownie i też byłam tym zszokowana. Za samowolkę niech płaci, drań, takich typków tylko strata kasy może zaboleć.
OdpowiedzUsuńo, to byłam ja, mp, nie wiem, czemu tak anonimowo
OdpowiedzUsuńCzyli krótko mówiąc - nie masz cwaniaka nad Wielkopolaniaka. Choć z drugiej strony można było się spodziewać, że ktoś pozostawionym bez opieki spłachetkiem ziemi prędzej czy później się zaopiekuje. Dobrze, że zabudowań tam nie postawił. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńAnnette, gacie opadajo.
UsuńHanuś, a jak długo ten typ sobie uprawia tę ziemię. Uważaj, bo niesstety zdarza się często, że taki typ, który sobie uprawia cudzy grunti np.bierze dopłaty od lat oraz przedstawi świadków moze zostac samoistnym posiadaczem tegoż gruntu przez tzw. zasiedzenie. A zasiedzenie daje samoistnemu posiadaczowi nieruchomości, której nie jest właścicielem, prawo do ustalenia, że stał się on właścicielem tej nieruchomości i właścicielowi odbiera prawo własności nieruchomości poprzez stwierdzenie, iż tym właścicielem już stał się ktoś inny. Wystarczy, że złoży on wniosek do sądu i stwierdzi, że przez wymagany przepisami prawa czas (20 lat w dobrej wierze, 30 w złej) samodzielnie posiadał nieruchomość, a właściciel nawet temu nie oponował, nie wzywał go do zapłaty za korzystanie z nieruchomości.
OdpowiedzUsuńWiem, co piszę, bo mam taki grunt w puszczy noteckiej z podobna historią.
A Sąd Najwyższy w jednym ze swoich wyroków stwierdził nawet, że jeśli posiadacz wie, że włada rzeczą cudzą, ale chce się utrzymać w posiadaniu i czyni to w taki sposób, jakby był właścicielem, to zyskuje przymiot posiadania samoistnego.
OdpowiedzUsuńMusisz działać szybko!
O szlag!
UsuńRęce opadają i nie tylko. Mam nadzieję, że dasz dziadowi popalić, a jemu w kukurydzy piękne chwasty wyrosną. Np. taka półtorametrowa komosa - bardzo ładnie wygląda.
OdpowiedzUsuńSa i takie kwiatki. Sąd Najwyższy w postanowieniu z 3 kwietnia 2003 r. (sygn. akt V CK 60/03) stanął na stanowisku, że sprzedaż po upływie terminu zasiedzenia nieruchomości przez jej pierwotnych właścicieli, nie jest przeszkodą do późniejszego stwierdzenia przez sąd zasiedzenia na rzecz osób, w których samoistnym posiadaniu nieruchomość się znajdowała przez okres prowadzący do nabycia własności.
OdpowiedzUsuńMoze teraz byc inaczsj, 2003 to jednak dawno.
UsuńZasiedzenie następuje z mocy prawa. Tylko na wniosek. Nie procesowo.
UsuńNie zagryź mła ale to jest Twoja odpowiedzialność za własność. Zawsze się znaleźć może jaki cwany, ciesz się że to kukurydza a nie las. Masz ziemię, płacisz za nią podatki i uważasz że to wystarczy. Sorry, tak to nie działa. Latasz po mieście z otwartą torebką, kuszącym portfelem czy kartami rzucasz gdzie popadnie? Na tempo do faceta o usunięcie zasiewów, bo będzie tak jak pisze Izydor. To jest ziemia rolna. Wiem że boli ale rusz się. Dobrze że wszystko uiszczałaś jak należy, więc problemów nie powinno być.
OdpowiedzUsuńDajcie spokój, Kureiry, dam radę dziadowi.
OdpowiedzUsuńTaba, nie zagryzę, aczkolwiek nie do końca się z Tobą zgadzam. Tak właśnie myślę: mam ziemię, płacę za nią podatki i nikomu nic do tego. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że żyjemy w państwie bezprawia.
Jak wiesz że bezprawie to w ogóle oczy z tyłu głowy. Prawo dopuszcza zasiedzenie, a ziemia jeżeli to jest ziemia rolna to podlegać może prawom szczególnym. Nie tylko u nas z ziemią rolną jest zdziwnie, państwa co do gruntów rolnych to mają różne pomysły, niektóre odjechane. Czasem samo płacenie nie wystarcza. Poza tym ochrona posiadacza samoistnego to nie jest cóś w inszych kodeksach niespotykanego. Mła zawsze powtarza każdemu posiadającemu własność ziemską jedną rzecz - nieznajomość prawa nie chroni przed skutkami jego stosowania. Najważniejsze że płaciłaś ale działać to lepiej działaj szybko i tak bardzo stanowczo. Życzę dociśnięcia gnojka, pamiętaj że uzyskał przychód bez obciążeń podatkowych z tytułu użytkowania gruntu.
UsuńJeśli Hana wystosuje pismo przez prawnika, a dziad się wystraszy i też weźmie i pójdzie do prawnika, jego prawnik wytłumaczy mu wszystko tak, jak tu nam tłumaczy Izydor, no i po ptokach. Zasiedzenie jak bum cyk. Hano - trudna sytuacja. Jedyna nadzieja w tym, że jednak dziad do prawnika nie pójdzie, ale któż go wie…
OdpowiedzUsuńGumienko to balsam na dusze. A dziadowi albo staranowac kukurydze majac alibi na dany dzien albo mu sprzedac grozac, ze nie bedziesz placic jakichs tam oplat jesli on Tobie nie. Zreszta moze gadam glupoty. ale krew mnie zalala rowno od 6 paragrafu. wczesniej tylko bulgotala, bo wiadomo, ze w gre wejdzie jakis buc. Jestem w marnym nastroju od paru dni i najchetniej to bym poprosila Cie o pokazanie palcem tego gnoja, polecialabym z patelnia w jednej rece i ze zdechla ryba w drugiej i walilabym raz jednym a raz drugim rowno po pysku. Jestem pewna, ze humorek by mi troche wrocil.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Opakowana. Rozważam taką możliwość.
OdpowiedzUsuńTo pamietaj o mnie jak dojrzejesz. Wsiade w rakete i przyjade ze sprzetem.
UsuńMogę Opakowanej użyczyć patelnię żeliwną jakby co. Zabytkowa ale się nie rozleci. Profilaktycznie polecam przed użyciem patelni udać się do psychiatry ze dwa razy, w celu budowanie opowieści o chwilowej niepoczytalności, jakby co.
UsuńTaba - nie musze ;)
UsuńOpakowana, to tak ja ja. I dzięki.:)
UsuńRazem do kupy i jakąś wiedzę się uzbiera.
OdpowiedzUsuńDonieść do ARiMR, że opryskuje uprawy za dnia wietrznego też możesz, a co najmniej tego użyć
jako argumentu w dyskusji na piśmie. I nawet świadka masz.
Powodzenia i nie zwlekaj.
Agniecha - to trzebaby sie zasadzic na gnoja z aparatka jak pryska w dzien. Ale co i raz tam z nienackiem jezdzic?
UsuńNieno, Opakowana, za daleko to jest. W jedną stronę ze 70 km wychodzi, może ciut mniej. Przy tych cenach benzyny, nieeee, nie będę jeździć bez wyraźnej przyczyny.
UsuńKury - przepraszam, ze odwracam uwage, ale pili mnie - piesek kochaniutki do nasz przyjedzie na caly lipiec. KIEDY dzieci powinny psu zaczac podawac te rozne specyfiki na kleszcze i inne robactwo, co tu sie na pewno gniezdzi, a piesek jest delikatny (wazy tyle, co spory kot - 8 kilo, szczuplutka, filigranowa, bedzie ogolona na zapalke, ale nie bedziemy jej iskac co pol godziny). Czy takie specyfiki zaczynaja dzialac od razu, czy trzebaby zaczac wczesniej? obrozki? Kropelki? psikadelka? Piguly?
OdpowiedzUsuńMoje psy dostaja tabletki (collie, bo obroża na takich futrze nie działa) i obrożę foresto (gładkowłosy owczarek duży). koty kropelki do wcierania w kark co 5 tygodni.
UsuńOpakowano - kropelki na grzbiet Frontline Plus, opakowanie dla psów o wadze 2-10kg. Pełna ochrona już po 24 godz. od aplikacji, czyli możesz podać na dzień - dwa przed przyjazdem do PL.
UsuńDzieki, Kurki, za odpowiedz.
UsuńIzydoru - jakie tabletki? Nietutejsza - przekaze Coreczce. Foresto zapodam
UsuńOpakowana, z mojego (długiego) doświadczenia wynika, że skuteczna jest jedynie obróżka foresto - są obroże mini, dla takich maniunich też. Nie wiem, ale jakoś wzdragam się przed tabletkami, a i mój wet nie jest entuzjastycznie do nich nastawiony.
UsuńWałek ma foresto i od wczesnej wiosny nie złapał ani jednego kleszcza. Nadmieniam, że mieszkam w lesie, pośród łąk, stawów i ruczajów. Ja kleszcza miałam już dwa razy (spoko, nie zdążył się nachłeptać), a Wałek nic.
Hehehehehehe Hanuś sorki, gupawka mnie złapała i tak se pomyślałam, że powinnaś se kupić obróżkę, ma się rozumieć takom samom jak ma Wałek ;)
UsuńZakupimy foresto. Ja sobie tez.
UsuńOpakowana, każdy wet ma wiedzę ile, na ile kg zwierzątka aplikować antykleszczowe leki. Ja na moje koty używam płynu do wcierania w kark, który wystarcza na ok. 5 tygodni i jak widzę jest skuteczny. Kleszcz nawet jak się umości to zdechnie zanim się ochla, ale nie ryzykują. Wolą moje odnóża.
OdpowiedzUsuńHesia
Hesia - dzieki. wcieerasz w swoje odnoza?
UsuńOpakowana, tylko od spodu.
UsuńHana, bezczelnemu dziadydze koniecznie utrzyj nosa, co za ludzie! A ze swojego gumienka dawaj zdjęć ile wlezie, bo oczy cieszą. Nie żałuj nam też zwierzyny!
OdpowiedzUsuńHesia
Hesiu, utrę, spoko.
UsuńCięgiem mi się wydaje, że nadmiar zdjęć z gumienka to straszne nudy, bo ileż można?
Zwierzaki, to co innego!
Dawaj wszycko jak leci - my sa pazerne na fotosy gwiazd fauny i flory!
UsuńHana, ostrózki cudne, jak i cala reszta! Zawsze podziwiam:)
OdpowiedzUsuńA dziada zniszczyc!!! Nie czekaj zbyt dlugo! W razie trudnosci my Ci pomozemy, w kupie moc! Jak tyle bab na niego pojdzie z widlami, patelniami i calą resztą, zwyciestwo pewno. Daj tylko znak:))) No i informuj, co dalej.
Pozdrawiam
Irmina - a wyobrazasz sobie armie rozjuszonych Kur lecacych na przelaj, uzbrojonych we wszystko? Juz na sam widok powinien Prezesowa pod kolanka lapac i rzucac w Nia banknotami.
UsuńTez tak myslę:) Armia rozjuszonych Kur i to uzbrojonych w co popadnie, to nie to tamto! Facet powinien błagac Hane na kolanach i prosic o wybaczenie, a potem kase przyniesc w zębach!!!
UsuńOmatko, wyobraziłam sobie armię Kur Bez Piór, za to w stosownych ubrankach i w pełnym uzbrojeniu:))))
OdpowiedzUsuńPomijając skuteczność, miałybyśmy niezłą zabawę.
OdpowiedzUsuńO, tak, zabawa byłaby przednia. Też sobie to wyobraziłam :D:D:D
UsuńGnoj by zdebial i uciekl...
UsuńHana, jakby co to mogę jako dziennikarz z obcego państwa przybyć że niby to opisuję przypadki bezprawia i złodziejstwa, nie piszę gdzie, bo mnie wyrzucą z blogga.
OdpowiedzUsuńTo było półżartem ale wszystkie chwyty dozwolone. Jak prawo dżungli to prawo dżungli.
OdpowiedzUsuńBacha, fajny pomysl😃
OdpowiedzUsuńNoooo, rozgadane kurki, że ho,ho. Dzień dobry, niech wam sie wszystko dziś udaje!
OdpowiedzUsuńDora, masz rację; Jedna przez drugą gdaczą ;)
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj lało potwornie, choć burza przechodziła trochę dalej. Podtopiło jak zwykle niższe miejsca w mieście i remontowany właśnie dworzec (właściwie cały węzeł kolejowy remontują), mam zamiar przejść się i popatrzeć, na pewno będą z tym mieli niezłą zabawę. W ogóle miasto rozkopane, budują nową nitkę sieci tramwajowej i przy tym od razu remontują infrastrukturę i ulewa narobiła im okropnego bałaganu.
Ja mam loggię, a woda płynęła mi po szybach. A dziś dużo chłodniej i wichur duje.
Zdrowie cenniejsze niż kasa, ale w tym wypadku bym nie odpuściła. Nie ze względu na pieniądze, ale dla idei, żeby cwaniaka zabolało i trochę nauczyło rozumu. Za te pszczoły i krzaki należy mu się solidny kop. Za korzystanie bezumowne z czyjejś własności są paragrafy. Wystarczy dwóch świadków - jeden ze wsi i jako drugi pośrednik, który był świadkiem sytuacji oraz wniosek procesowy. żeby sąd zażądał od cwaniaka dokumentów związanych ze sprzedażą kukurydzy, bo raczej cwaniak się nie wytłumaczy, że nie sprzedawał tylko sam zjadł. Będzie musiał się wyspowiadać. Omijanie nieuczciwych i pazernych ludzi tylko ich rozzuchwala. Przepraszam, że tak wtrącam swoje trzy grosze, ale poruszyła mnie ta sytuacja. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz.
OdpowiedzUsuńGorąco się zrobiło i zmykam na parę dni w okolice Bielska ponoć tam chłodniej, a od niedzieli mają być nieziemskie upały ale wtedy będę już z powrotem. Oessu.. tak by się przydał domek z ogródkiem.
OdpowiedzUsuńWspolczuję, jak upal to i domek z ogrodem nie pomaga.
UsuńDora, trochę pomaga, jeśli zaizolowany. W moim przyjemny chłodek na razie. Jeśli to potrwa, to zostaje tylko lodówka.
UsuńDzień dobry Kurniku! U mnie pochmurno, mgliście, i +18C. Chodzę w sweterku bo według mnie to nie jest upał. Kotek Norduś śpi cały dzień, a ja piję kawę jedna za drugom aby jednak nie spać. Budowlańcy rozwalili mi płot i zniknęli, wczoraj i dziś ani jeden się nie pokazał, stressujace to jest.
OdpowiedzUsuńNietutejsza, nie znoszę tych cholernych dziadów wszelkiej maści - niefachowych, bezczelnych, aroganckich i najczęściej po prostu durnych. Tak że w pełni rozumiem Twój stres.
UsuńWszechwiedzacy Facebook podpowiada, ze milosciwie nam zarzadzajaca Prezesowa, zwana rowniez PrezesKura ma dzis U R O D Z I N K I!!! Czas nadszedl wiec, zeby na rece Wielce Szanownej przekazac zestaw zasadniczy jubileuczowy, udekorowany wstazkami i makami i chabrami i rumiankami niczem kolacz zniwny. Wreczany jest przez specjalnie wynajetego chlopczyka (boszsz, JAK to brzmi) w stroju gornika z piorami w czapce z tektury, a gozdzik przewiazany rozowa wstazeczka wreczany jest przez, rowniez wynajeta, dziewczynke w stroju krakowskim. Calosc ma robic bardziej podniosle wrazenie niz zwykle wreczanie zestawu. Wszyscy dygaja, czerwony dywan zalatuje molami, ale kto by sie tam przejmowal - nie pogryzly, fąfary nie ustaja. Najlepszego! A zyczenia konkretne to kontynuacji szczescia w Kuriozie, milych ludzi wokolo oraz pociechy z futrzastych. I czasem deszczu.
OdpowiedzUsuńO yesss!!! Niech tak będzie!
OdpowiedzUsuńHana - dołaczam się do życzeń Opakowanej -wszystkiego najwspanialszego! Ściskam i całuję, niech to będzie piękny dzień! 😘😘😘
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod życzeniami Opakowanej i ślę całusy :***************************************
OdpowiedzUsuń♥♥♥
Hano, niech Ci bedzie tak dobrze jak jest, a nawet jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńHip,hip,kurrraaaa!
Dziękuję Kureiry, jest dobrze, ale zawsze może być lepiej i tego się trzymam! Wynajęty, a zdatny chłopczyk przydałby się do prac siłowych i wysokościowych.
UsuńBry. W tak szczególnym dniu i po tak barwnych i sugestywnie złożonych życzeniach przez Opakowaną podpisuję się i ja pod nimi. Zapewniam, iż czytam Was zachłannie zwłaszcza, że ten sezon u mnie wygląda nieszczególnie. Obecnie jestem całkowicie wykluczona z życia towarzyskiego ze względu na szpetnie połamaną nogę. Czekam aż mój pech minie. Pozdrawiam wszelakie Kuriencje.
OdpowiedzUsuńMatku bosku - plagi egipcjanskie czy jak? 3m sie!!
UsuńO cholerra!
UsuńPołamana noga nie powinna przeszkadzać w bywaniu u Kur. Dobre choć i to. Życzę nodze, by się szybko i właściwie zrosła.
Trzymaj się, niech się szybko zrasta!
UsuńMatkubosku, Sabała, jak tego dokonałaś?
UsuńSchodząc po niewieliej skarpie do pomostu nie trafiłam w jeden "terenowy" schodek, bo go ulewa lekko wypłukała.
UsuńSabalo - o matku bosku. zrastaj sie dobrze.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBasik, ale Cie dopadło, rety, zdrowiej!
OdpowiedzUsuńWe pierwszych slowach spoznione zyczenia dla Prezes Kurt pokonania wszystkich wrednych typow co by zycia nie zatruwali i jak zwykle zdroooooowia.🙃
OdpowiedzUsuńZ ta noga uszkodzona to kurza p..a rzadki pech😟. Niech sie zrasta jak najszybciej
Dziękuję Kurencjom za słowa wsparcia i pociechy. Po tych wszystkich zawirowaniach zdrowotnych w tym roku moja psyche pomału zaczyna się oswajać. Najbardziej żal mi pływania pod żaglami. Zdałam sobie sprawę, że czas uważniej spojrzeć na Pesel.
OdpowiedzUsuńNo, Sabała, ja ostatnio jakoś zostrożniałam.
OdpowiedzUsuńHej, pozdrawiam niedzielnie. Malenka burza byla, ale ulewnie padało . 13 st.pochmurno, ale juz nie pada, to jedziemy na spacer.
OdpowiedzUsuńA u nas od wczoraj wieje jakiś saharyjski huragan. Temperatura 35 st, rośliny obwisłe i zwiędnięte, susza nagła nastała. Gałęzie i liście się sypią z drzew.
OdpowiedzUsuńBrrr.
Ojej! Niedobrze! Oby to było tylko chwilowe.
UsuńW takiej temperaturze to roslinki biedne bardzo , jak i ludzie i zwierzaki.
UsuńOchłodziło się, i spadło 5 kropel deszczu.
UsuńA zapowiadali burze i ulewy...
U nas lunelo na dosc dlugo. I to fest!
UsuńU mnie calt dzien pada.
UsuńDzień dobry w poniedziałkowy poranek. Zawiadamiam oficjalnie, że wraz z Gutkiem wróciliśmy do Kurnika, wojaży do Koziegłówek.
OdpowiedzUsuńSpotkania z ludziami były fantastyczne, przyroda, w tym słowiki super. 🤗Jedynym mankamentem był pobliski kościół, którego zarządca powinien pretendentować do nagrody o największą głupotę. Od szóstej rano, do dwudziestej drugiej, co piętnaście minut nagłośnienie musiało wydać głos. Jak nie pikanie, co piętnaście minut, to granie i najlepszy dowcip, msze ze swoim nagłośnieniem plus te kuranty. 😠
Za oknem dziś burzowo, już raz nieźle podlało. Właśnie otrzymałam alert o burzach i innych ,,przyjemnościach''. Idę sprzątnąć z balkonu poduszki Gustawa....
Spokojnego dnia i tygodnia Kurniku 🤗
Nie mialas procy zeby strzelic w tego kuranta??
UsuńOpakowano - ale żeś mnie uśmiechnęła z ta proca 😂😂😂 Ja Boguśkę doskonale rozumiem, kiedyś zatrzymałam się w Krakowie w hotelu na Rynku, a zkościoła Mariackiego co godzinkę hejnał na trombce, nie ważne dzień, czy noc, czy północ. Nijak się wyspać porzondnie nie dało. Wyjeżdżałam stamtad z radościa, a podczas następnych wizyt zatrzymywałam się dalej od rynku 😀
UsuńI gdybym tylko wtedy miała pod ręka jakaś procę, to nie mam watpliwości, że z desperacji mogłabym wystrzelić w tego trębacza 😀😂😂
UsuńChyba ze 25 lat temu bylismy z przyjaciolmi we Wloszech - chlopaki byli na konferencji, a my bylysmy osobami towarzyszacymi. Po konferencji wykupilam najtansze lokum kolo Lukki. Trzeba bylo jechac pod gore, zakretami, pod gore, pod gore,....do wioski, gdzie auto trzeba bylo zostawic przy wjezdzie do wsi, bo waskie uliczki, zaulki. Nasz domek mial ok 2 1/2m szerokosci. czyli waski i w pionie. W szeregu 3 domow, ostatni byl ksiedza, potem mikro placyk i kosciol, a po drugiej stronie uliczki, vis a vis domu byla campanila czyli dzwonnica. Dwa pokoje - jeden z podwojnym lozkiem i lazienka, drugi, mniejszy, z lozkami pietrowymi. Losowalismy ktory pokoj czyj...in wypadl ten z pietrusiem. Vis a vis dzwonniczej wiezy, dzwony byly tak akurat naprzeciw okna. CO POL GODZINY CALA DOBRE to cholerstwo trabilo....budzilo ich a nie chcieli isc przez nasz pokoj na siku, wiec meczarnia byla podwojna. Za to pod naszym oknem uzeraly sie wsiowe psy. TEZ nie mialam procy!!!
UsuńTo powinno być prawnie zabronione, to dzwonienie co pół godziny. Hejnał w Krakowie tylko w południe i tak chyba kiedyś było. .Zabieram zawsze ze sobą stopery bo nie wiadomo gdzie utknę ale i tak nie zawsze pomagają. Na szczęście moje lokum w Krakowie jest z daleka od kościołów.
UsuńPrzerabane miwszkac blisko kosciola.
OdpowiedzUsuńTu w PL mamy hotel psi wizawi...na noc puszczaja luzem dwa podhalany, z ktorych jeden jak szczeka, to do ostatniego grama tchu, jakby kto miech starozytny sciskal, oraz kilka drobiazgu jazgoczacego. Hotelowe psy sa z zadniej strony domu, ale jak jest noc, ciemno, cicho, a ulica idzie sobie na przyklad lisek, To my quadrofonicznie o tym wiemy, bo psy sa po sasiedzku dokola. a tam co sie dzieje, to zwyczajny koniec swiata.
UsuńU nas dźwiękowo, to odpukać, raczej spokój. Dopóki nie zorganizują następnego Karkonoskiego rajdu samochodowego. Aleśmy się ostatnio postawili i trasę puścili nie przez naszą wieś.
OdpowiedzUsuńNatomiast zapachowo, to któryś z sąsiadów w nocy czasem jakiś plastik pali. I to jest straszliwe, bo czujesz, że wdychasz truciznę, i nic nie możesz zrobić.
Po wichurze nasze trawniki przysypane gałęziami ( nie gałązkami bynajmniej ) i teraz słyszę przez okno trzaskanie ognia - nasz pracownik zbiera te gałęzie i pali.
Przyjemnego dnia, Kurencje!
Hana! Buszujesz w kukurydzy? Prawniczo znaczy się?
Pozbierać i trzymac na zimne dni!
UsuńAcha, no i co, mamy lato? Oficjalnie?
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Procy nie miałam, ale kiedyś dawniej, gdy wyłącznik wyciszenia kościoła był przy wejściu na teren, to koleżanka, co jakiś czas wyłączała ich nagłośnienie. Teraz się wycwanili i wyłącznik dosięgnąć można tylko z drabiny, a tam gdzie wcześniej był wyłącznik jest kamera. Tak więc nie da się wyłączyć dziadów, a prochu nie miałam ze sobą, co by nie zrobić bum z dzwonnicy
OdpowiedzUsuńDziń dybry, noooo powiem wam kurki, że gorąco dzis i kilka dni szykuja się upalne, a w weekend ma padać. To zrobi się upalna wilgoć, ajajaj. Lato , lato, byle do jesieni😉
OdpowiedzUsuńUpalnie to już jest.
OdpowiedzUsuńBiedne moje różne kwiatki. I krzaczki. Nie dopatrzyłam i uschła mi jedna hortensja, jeden oczar i pewnie coś tam jeszcze.
U nas nie bylo do tej pory, wczoraj nagle 28, a dzis 32 prognozowane, juz teraz jest 23 st.
OdpowiedzUsuńDzień dobry w sobotnie przedpołudnie. Zaczyna się gorąc, ja ja w domku od wczoraj nie mam ciepłej wody. Nie będzie jej dwa tygodnie. Wrrr
OdpowiedzUsuńSzykuję się do Anetki, bo wczoraj skończyła 10 lat! Jadę z Mamcią i dobrze, że jest klima w aucie. Gutek zostaje w domu, bo nie pokochali się z jamnikiem syna.
U mnie już +30 ale wiaterek powiewa, chciałam się wystawić na balkonie na łapanie wit. D ale nie idzie wytrzymać. Pojutrze znowu wyjazd, tym razem w góry a tam ma padać przez tydzień, planów już zmienić nie mogę. No to trochę pomarznę.
OdpowiedzUsuńWystaw nogi😃
UsuńBoguśka, no to masz chłodzonko ,na co komu ciepla woda w upały no nie? Udanego swietowania z Anetką, wszystkoego radosnego dla solenizantki!
OdpowiedzUsuńKurencje, czy słyszałyście o opłatach deszczowych, czy to już jakaś totalna paranoja wiadomo kogo?
OdpowiedzUsuńMają wejść , ale jeszcze nie wiadomo kiedy.
OdpowiedzUsuńCześć Kurki!
OdpowiedzUsuńDeszczu nie ma, to za co ta opłata?
Będą deszcz robić za kasę? Jak zapłacisz, to Ci popada, a jak nie to Saharę masz dookoła domu?
Ach, dziwny jest ten świat...
Wstałam i zaraz idę do warzywniaka, wyplewić w cebuli, bo tak zarosła, że znikła.
A poza tym, cała masa pracy ogrodowej do wykonania, ale skoro to lubię, to nie narzekam.
Narzekam tylko na temperaturę, bo upały źle znoszę. Zamiast narzekać na swój niedostosowany organizm.
Przyjemności samych w tę niedzielę, Kuręęęęęcje!
Upał okrutny a my z Rabarbarą umówione w samo południe. Odwiedziłyśmy Józia Mehoffera, podaje dobre lody. Zagadałam Rabarbarę okrutnie. Prawie trzy godziny spędziłyśmy na pogaduchach tak, że obie jesteśmy na bieżąco. A teraz zimny prysznic.
OdpowiedzUsuńWłaśnie siadłam żeby napisać jak to mimo upału spędziłam cudne południe w romantycznym miejscu i najmilszym towarzystwie :)). Dzięki, Bacha i dobrego tygodnia ! :)
UsuńJak nieco pochłodnieje i będę mogła przestać podlewać to może nawet znowu dam głos ale jak zawsze - miłego! drogie Kury :)!!
Rabarbara
Gorąc, Kureiry, jak w piekle. W zasadzie zamykam się w domu do wczesnego wieczora, a i tak gorąco. Wszelkie prace terenowe odpuszczam, tylko podlewam. Mój wypasiony rower też czeka na trochę chłodku.
OdpowiedzUsuńA my z córką nabijamy kilometry - wczoraj 15, dziś 11 :D Oczywiście nie w samo południe :D
OdpowiedzUsuńNinka.
PS. Jestem u córki, nadaję z jej lapka.
Cześć Kurki!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie gorąc, ale zaraz pewnie będzie.
Zapowiadają dziś u nas ponad 30 st!
Też się będę chować w domu, tylko zaraz pomidory podleję w szklarni i ucieknę. One jakoś na upał nie narzekają.
Poniedziałku do wytrzymania życzę Wam!
Trzymajcie sie i schładzajcie.
OdpowiedzUsuńU mnie od 4 tej pada, troche czasem grzmi.
Dzień dobry wszystkim Kurkom! O upałach to ja sobie mogę jedynie poczytać tutaj w Kurniku. U mnie dzisiaj +16C, pochmurno, wietrznie, słońca brak, od czasu do czasu popaduje deszcz. Wychodzę z domu w kurteczce. Uprzejmie proszę o podesłanie tu do mnie chociaż +5C, ale jak udałoby się więcej to się absolutnie nie obrażę tylko przyjmę z wdzięcznościa.
OdpowiedzUsuńMnie 19, 20 , a nawet 16 w zupelnosci wystarczy. Wczorach przy dusznych 26 bylam dętka, i na dodatek opalilam kawalek pleców ,bo ubralam bluzke wydekoltowaną , nie pomyslalam natomiast o kremie z filtrem.
OdpowiedzUsuńA u nas w domu jest bardzo przyjemnie. Byle tylko nie wychodzic z domu. Mamy isc nad garaz sprawdzic czy wszystko dziala przed przyjazdem Krasnali. Slubny sie boi i ja sie boje tam isc, bo tam sie ugotujemy. Oni tez, ale tam beda tylko spac, wiec beda dwa wiatraki. A moze i trzy, w nocy powietrze bedzie lepsze i wymienszane. U nas w sypialni obecnie jest 29 stopni. Nad garazem wiecej. Na pewno. Zaraz mam zlecenie a potem wlaze do wody! Mamy ogrzewacz wody w bsenie. Zaczal ja chlodzic zdaje sie....
OdpowiedzUsuńO mamuniu, nie da sie spac w takim upale, a moze jakis taras masz i tam mozna ?
UsuńOwszem, mam taras, akurat jest na nim 38 stopni. W cieniu.
UsuńAle nocą może chłodniej.
UsuńU nas po burzy nocnej.
OdpowiedzUsuńAle były hałasy. Dawno nie grzmiało tak długo, mocno i blisko. I syreny wyły w okolicznych wioskach. Oka nie zmrużyłam chyba do 4 rano, a teraz za to mamy przyjemny chłodek, chmurki oraz biegi ślimaków na przełaj przez wszystko. Zebrałam 1/4 wiadra na początek i na razie mi się nie chce.
Ale trzeba będzie, bo inaczej znikną rzepki majowe (!), ziemniaki od góry, chrzan, pietruszka, sałata, kabaczki i w ogóle wszystko.
Przyjemnego wtorku!
Czy te wredne cholery nie wysychaja? Czy tylko szaleja w nocy? Przez noc nam zezarly cala dalie oraz ozdobna szalwie, wielki krzaczek, wstawiony z doniczki i obsypany popiolem dokola.
UsuńTaa. Popiołem. Może gdyby to był popiół ze ślimaków? Ale widziałam, że siebie wzajemnie też jedzą.
UsuńO mamuniu, ale żerte te slimory, takie male, a taki pochlaniacze!
OdpowiedzUsuńAgniecha, współczuję tej ilości oślizgłych ślimaków, nawet u mnie na chodnikach grasują i nic z nimi nie można zrobić.
OdpowiedzUsuńDziś u mnie jest tylko 20 stopni, ale spora wilgotność, po wczorajszych burzach. W nocy też padało, ale już bez grzmotów. Spokojnego dnia
Od poniedziałku były deszcze i burze. Teraz spokój i słońce. Ale końcówka czerwca smutna. Umarł nasz majster Pan S. jeszcze niedawno mogłam się z nim konsultować, bo już czuł się słabo. Ech,...
OdpowiedzUsuńSpokojnego dnia!
Szkoda dobrych majstrow :(
UsuńU nas już gorąc. Siano nadal nie zrobione. Gzy tną. Konie się chowają. Ślimaki pełzają WSZĘDZIE.
OdpowiedzUsuńAgniecha jest smutna. Dlaczego? Przecież ma co jeść, co pić i gdzie mieszkać?
Acha, no to miłego piątku.
Izydoru, szkoda czlowieka.
OdpowiedzUsuńAgniecho, gzy to okropienstwo!
OdpowiedzUsuńEkstremalna pogoda, jak nie skwar, to nawałnice i grad.
U nas dziś zgodnie z prognozą pada deszcz, bardzo przyjemnie.
No i mam juz lipiec!
U nas niedlugo impreza na 24 fajerki. 4 rzeczy beda obchodzone, plus wizyta wszystkich dzieci, przyjedzie jeden piesek oraz dwoch Krasnali. Na imprezie, mozliwe, ze dzieci bedzie sztuk 6, oraz zaproszony zostal Pikus dla towarzystwa Biggie. Trzymajta kciukaski, bo angielskie dzieci jada po raz pierwszy tak daleko, po zlej stronie drogi, z przystankiem w srodku Berlina, gdzie kazdy cyklista ma pierwszenstwo i z psina, ktora NIE lubi podrozy autem.
OdpowiedzUsuńA my tu juz rychtujemy wszystko dla wszystkich (mozliwe, ze bedzie tak do 30 osob, lacznie z psami). Taras wysprzatany, obrusy gotowe, skrzynki na jablka umyte i beda robic za stoliczku nakryj sie, girlandy, balony, inne ozdoby schowane po poprzednich imprezach, tea-room jest tak elegancki, ze wstyd byloby tam nie przysiasc (slubny wypucowal wszystko!), bedzie duzy dosc namiot, na wypadek, gdyby bylo za mokro albo za slonecznie, zabawki do basenu sprawdzone (dostalismy taki wielki dety okragly materac z baldachimem do basenu, albo sie beda o to klocic, albo bedzie stal nieopodal), bo jednak osoby zaproszone moga wszystkie przyjsc w kapielowkach! Beda dwa grille - jeden miesny, drugi bezmiesny, jutro zrobie mikro kotleciny mielone z mielonego i fasolowe, beda szaszlyki miesne i bezmiesne, bedzie tort biszkoptowy dokladnie oblepiony wszelakim owocem, a na wierzchu beda wszystkie wazne cyferki w zupelnie losowo wybranym miejscu, bo bedzie i 5 i 4 i 7 i 3 i 0. Kazda cyferka z innej rodziny. Niech sie goscie naglowkuja o co biega ;)Beda humusy i inne pasty fasolowe, cacyki, kartofelki hasselback i pieczone i moze pomidorowy sosik do nich, pomidorowy z cynaonem, beda rozne salatki, ale nie wiem jakie, choc pewnie bedzie moj koleslaw, bedzie makaron pesto, beda owoce, bedzie duzo halasu i smiechu (no mam nadzieje!!!). Kazdy bedzie mogl isc na poziomki i mozliwe, ze na czarne porzeczki, bo jeszcze nie wszystkie dojrzaly. Bedzie limoniada i pimm's - od synowej mam patent na to, zeby ludzie nie brali swiezych szklanek, bo nie nastarczymy - kazdy dostanie slomke z choragiewka ze swoim imieniem.
Pare lat temu byla tez spora impreza, wszyscy sie bezczelnie rzucili na pizze wegetarianska i nne dania, co je zrobilam dl aysnusia, musialam im wyrywac z rak te rzeczy, choc obok byly odpowiedniki miesne. I na tamtej imprezie nie bylo kropli alkoholu. Jak POTEM wszystkim to powiedzialam, to nie uwierzyli, hrehrehr.
A poniewaz u nas jest wszystkiego za duzo, to mam nadzieje, ze troche sie polamie, potlucze i bedzie spokoj.
Dla wszystkich tych okazji wszystkiego co najlepsze Opakowana!
UsuńRety to wszystko żarełko to ty tak sama??????
Dzieki, Marija
UsuńZarelko z pomoca parobkow ;)
Najlepszego dla wszystkich okazji!
UsuńDziekuje uprzejmie, a od kogo te zyczenia?
UsuńMoże to te moje,bo zniknęły.
UsuńO mamuniu, alez wyzwanie, taki zlot! Życzę aby się wszystko udalo, i zeby duzo radosci i wesolosci było. Pomysl z horagiewkami znakomity.
OdpowiedzUsuńNasza parapetowka to bylo cos 45 osob, wiec tego...ale niektorzy byli raczej niedbali - ktos wylal czerwone wino na firanke i sciane i naturalnie NIKT sie nie przyznal, jedno dziecko ciagle wnosilo bloto, osoby poproszone o wzgledna cisze (z nocowaniem bylo), nie dawaly nam, umeczonym, zasnac sporo po polnocy....za to jedna kolezanka byla najlepsza w organizacji sprzatania.
UsuńTeż nadaję się do sprzatania,,szczegolnie jak ci co wypile wiecje, spią dlugo, a ja się nudzę😃
OdpowiedzUsuńA dzie tam, ona zbierala rzeczy jak wszyscy tu jeszcze byli. Nikt sie nie palil do pomocy...chyba dwie dziewczyny jej pomagaly - znosily naczynia, obok wielki czarny wor, sortowala, myla. skarb kobita!
UsuńMy ( imprezy naczesciej bywaly u kolezanki na wsi) zawsze pomagalysmy, zbieraniei znoszenie do kuchni od razu , teraz to kolezanka ma zmywarke ,,ale kiedys myslysmy recznie, wiec roznie bywalo,,w nocy to nikt tego nie robic, zalewalo sie woda i juz.
OdpowiedzUsuńJuz dawno takiwj wiekszej imprezy nie było, szczefolnie z nocowaniem. No i w porywach bywa nas ok 10 osób , chyba ze rodzina meza kolezanki sie zjedzie, a ich jest sporo.
OdpowiedzUsuńWróciłam z Z-nego. W pięknym miejscu mieszkałam i okazję do pobycia z ciotecznymi wnukami miałam.
OdpowiedzUsuńMiało być chłodno i deszcz a był taki upał, że w połowie jednej dolinki zawróciłam. Chłodno było tylko przedwczoraj, przez pół dnia. Jeszcze cztery dni w kraju i znowu na północ a tam tylko ca. 20 stopni. Już sama nie wiem co wolę. Zadnego umiaru ta pogoda nie ma.
Chyba, że ufoludki się wtrącają.
Bacha, przepraszam ze tak pytam…
UsuńA co z domkiem Miki?
Ktoś tam mieszka, czy stoi pusty ?
Orszulka