Słowo się rzekło i oto jestem z Wałkiem, wiosną i zdjęciami. Wiosna wreszcie się rozkręciła, chociaż nędznie jakoś, nędzne to moje gumienko, a i okoliczne gumienka podobnie. Susza nam doskwiera. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek już od marca podlewała ogród! Co to zresztą za podlewanie - nie szaleję, trudno.
Niech Was nie zmylą zdjęcia, są wybiórcze. Roślinki żyją, ale są jakby nieco rachityczne. Drzewo na fotce poniżej w ubiegłym roku w połowie uschło, jakoś się wprawdzie pozbierało, ale jest dużo słabsze i nie kwitnie tak obficie:
Wystrzygłam przejście jak w Wersalu:
Tulipanów dwa lata temu posadziłam dziesięć, w tym roku wyszły trzy:
Wrzośce są niezawodne:
Paletowe meble na tarasie sprawdzają się, dzisiaj ucięłam sobie przyjemną drzemkę na "kanapie". Wałek i ja jesteśmy zadowoleni:
Specjalnie dla Agniechy:
![]() |
Bezowa, dziękuję! Są powalające! |
Rzeczony Wałek spędza życie na kanapie lub pilnując bramy, bo może trafi się ktoś do obszczekania:
Na straży:
No i tak. Kopię, podlewam, porządkuję, zmieniam, przesadzam, dosadzam, jakby nigdy nic, bo też co innego można zrobić? Takie zwyczajne czynności dają mi poczucie spokoju i normalności, czego i Wam życzę.
PS. Podobno pewna słynna wróżka wieszczy, że zbrodniarz na P w czerwcu kopnie w kalendarz. Tego się trzymam i tego życzę światu.