niedziela, 9 stycznia 2022

Myszki i ludzie

Mam ostatnio fazę na myszki. Nie, żebym jakoś je w domu hołubiła, ale - ogólnie rzecz biorąc - uważam je za fajne stwory, a nawet ładne. Potrafią nabru(ź)dzić, przyznaję i przez to mają przechlapane. Nie wiem, czy w naturze mają choć jednego sprzymierzeńca i wychodzi mi, że nie. Albo się je zjada, albo się je bezlitośnie tępi.

Ciekawe jakim cudem myszka w bajkach jest zawsze postacią pozytywną? Jest w tym jakiś dysonans, prawda?

Pierwsza myszka powstała przypadkiem. Przyniosłam ze spaceru fajny badylek i postanowiłam go namalować. Wyszło jakoś pusto, więc domalowałam myszkę.

Tę myszkę:

Ta myszka natychmiast znalazła dom, podobnie jak następna:

Myszki robiły się coraz bardziej wyszukane:


Oraz zmieniały kształty. Ta tutaj, to armia Popiela na popasie:



Faza myszata jest na tyle znacząca, że Ninka dokonała trawestacji znanej piosenki:

Jestem malarzem nieszczęśliwym, 
kłopoty mnie nękają, gdyż,
choćbym chciał nie wiem co malować, 
to wciąż malować muszę mysz.
Uwieczniam ciocię mą Marysię,
bez złośliwości, Boże strzy(e)ż! 
Wszystko udało świetnie mi się, 
lecz zamiast cioci siedzi mysz! 
Ten portret sławę mi przyniesie,
te same oczy, wszystko gra, 
wypisz-wymaluj wujo Czesiek, 
tylko że pyszczek mysi ma! 
Ze sztalugami w Polskę ruszam, 
maluję wierzby, stary krzyż…
Cichutko pyta mnie pastuszek
A skąd na wierzbie siedzi mysz? 
Czas płynie, świat już o mnie słyszy 
i moje akcje lecą wzwyż: 
"Ach, to ten słynny malarz myszy, 
co go ugryzła w rękę mysz".
Czas myszy pewnie wkrótce minie, 
będziesz malować to, co chcesz, 
mysz, ryczkę, miasto czy boginię 
i to dla wszystkich szczęście jest!

Kolejne myszki w pędzlu:)))

PS. Byłabym zapomniała. Na Allegro wystawiłam mój obrazek na licytację dla WOŚP. Do roboty! Tutaj!