Dzisiaj wysługuję się moją osobistą Siostrą. Nie potrafię tak mądrze napisać o pomaganiu, a temat jest boleśnie aktualny.
***
Myślałam o czym w dzisiejszej sytuacji można napisać i o czym chciałoby nam się ewentualnie rozmawiać. I wymyśliłam, że może o tym, czym się właśnie w mniejszym lub większym stopniu wszystkie, w taki lub inny sposób, zajmujemy tzn. o pomaganiu. Pomaganiu innym. O tym, dlaczego to robimy, co nami kieruje. Przecież tak łatwo schować się w tłumie, siedzieć cicho, współczuć, narzekać na podły los, niesprawiedliwy świat, a nawet przed sobą samym usprawiedliwić niemożność działania troską o bliskich, ich dobro, nieuszczuplanie własnego interesu z myślą o nich (bo przecież nie o nas samych!).
A jednak duża część z nas, wbrew logice, oddaje osobom całkiem obcym część tego, co mogłaby spożytkować sama (lub jej najbliżsi). I mam tu nam myśli zarówno dobra czysto materialne, jak i niematerialne - własny komfort, czy emocjonalne zaangażowanie. Nie tylko kupujemy jakieś produkty lub bierzemy udział w rozlicznych kwestach na rzecz, ale udostępniamy nasze mieszkania, wspieramy duchowo, martwimy się, współczujemy i współodczuwamy, mamy kłopoty ze snem, popadamy w stany depresyjne itp. I to wszystko dla OBCYCH i przez OBCYCH.
Dla Darwina byłyby to zachowania samobójcze, przeczące zasadzie troski o przekazanie własnych genów.
Psychologia społeczna wyjaśnia ten fenomen między innymi zasadą wzajemności; pomagam, bo kiedyś sam będę potrzebował pomocy. W innym paradygmacie; „dobro powraca”.
U Hartmana znalazłam stwierdzenie, iż "(…) wielu ludziom wydaje się, że tylko korzyść może objaśnić działanie i obronić jego racjonalność” (Hartman, J. 2022. Warszawa, PWN, s. 129). W opozycji do takiego stanowiska pozostaje przekonanie o istnieniu zdolności do czystego altruizmu, którego sztandarowe przykłady to Korczak i inni ludzie ratujący Żydów z narażeniem własnego życia w czasie II wojny. Na szczęście pomagając dzisiaj, własnego życia nie narażamy.
A jednak z perspektywy koszuli która to koszula bliższa jest ciału, coś jednak poświęcamy, coś tracimy. Dlaczego więc to robimy?
Ciekawa Waszych przemyśleń, Wasza MM.
***
Poniższy obrazek nie ma wiele wspólnego z pomaganiem, chociaż nie do końca. Malowanie na pewno pomaga mnie - potrafię wtedy zapomnieć o bożym świecie.
Dla fejsbukowch Kur: obrazek można wylicytować tutaj. Dochód ze sprzedaży zostanie przekazany ukraińskiej rodzinie, która próbuje zacząć od nowa w Poznaniu.