Przeklejam poprzedni wpis bo anegdotki o dzieciach się rozrastają, tych którzy jeszcze nie czytali odsyłam do komentarzy w poprzednim poście, popłakać się można ze śmiechu:))))
Czekam więc na nowe celne cytaty dziecięce!!
Śmierć w kręgu rodziny
Ludwik Jerzy Kern
Jest cicha wieczorowa pora.
Siedzimy całą rodziną frontem do telewizora.
Dziadkowie,
Rodzice,
Synowie,
Córki,
A na ekranie same wybiórki.
To znaczy tacy panowie i panie,
Co są specjalnie wybrani, żeby nas bawić na małym ekranie.
Wieczór taki spokojny,
Milutka atmosfera,
I tu ni stąd, ni zowąd czuję, cholera,
Że coś umiera.
Patrzę na dziadka,
Co zjadł przed chwilą sześć pączków firmy Blikle,
Czy dziadek się czasem nie kończy?
Nie, dziadek jest wesolutki
Jak zwykle.
Jedna babcia różowa,
Druga babcia różowa,
Uśmiechnięta synowa,
Pełna werwy teściowa,
Wszystkie wnuki w porządku,
W porządku ciocia Mila,
Która (widać w półmroku) pepsi z rumem właśnie wychyla.
Na koniec wzrok mój trafia na postać wuja Zdzicha...
Ale on przysnął tylko.
Dycha.
A jednak nie mogę się pozbyć dziwnego niepokoju,
Bo czuję,
Wyraźnie czuję,
Ze coś umiera w tej chwili i to tu, w tym pokoju.
Jeszcze raz przeskakuję wzrokiem od głowy do głowy
I nagle wiem, co umiera.
To umiera piękna sztuka rozmowy.
To motto dzisiejszego posta:)))

Ludwik Jerzy Kern
Mało ze sobą rozmawiamy tak naprawdę. Przekazujemy informacje , polecenia, sprawdzamy, czy coś zostało zrobione, pytamy zdawkowo "Jak się masz?" nie oczekując pogłębionej odpowiedzi. Coraz trudniej przychodzi formułowanie myśli, uświadomienie sobie samemu, co tak naprawdę "w duszy gra". I coraz mniej chętnie się tym dzielimy. Bo do rozmowy trzeba dwojga... Słuchać też trzeba umieć. Wykazać się uwagą, zrozumieniem, empatią, dać część siebie tej drugiej osobie, z którą rozmawiamy. Znamy doskonale te momenty niezręcznej ciszy, gdy żadna ze stron nie wie co powiedzieć. "No, to ja już polecę, późno się zrobiło, a jeszcze muszę..." , "A ze zdrowiem w porządku?", "A jak tam syn/córka/mama/tata/brat/siostra?" Ciężkie chwile.
Oczywiście nie zawsze tak jest, mamy osoby, z którymi lubimy przebywać, rozmawiać nie tylko na tematy codzienne i z którymi rozumiemy się doskonale. Jeśli z taką osobą spędzimy sporą część życia, to rozumiemy się wpół słowa i mamy własny język, własne określenia. Tym niemniej takie rozmowy trzeba kultywować, ćwiczyć, jak wiadomo "Practice makes perfect", wyłączyć tv czy komputer w tle, skupić się na rozmówcy. I naprawdę ciekawe rzeczy z tego wychodzą...
Nawiasem mówiąc odkryłam od stosunkowo niedawna Radio Tok FM, które polega właśnie na mówieniu i naprawdę reprezentuje wysoki poziom, przy czym nie są to tylko rozmowy o polityce, ale też o kulturze, książkach, zwierzakach. Ostatnio słuchałam prawie godzinnej rozmowy na temat "Siódmej pieczęci" Bergmana. Młoda filmoznawczyni opowiadała z takim żarem i zapałem, że aż miło było słuchać, że może to jeszcze kogoś tak fascynować. Odkryła mi między innymi dowcip, który w tym filmie się pojawia, a którego tam nie widziałam. Np rozmowa Śmierci z aktorem: "Dziś wieczorem umrzesz." "Ale ja nie mogę, ja gram dzisiaj spektakl!" "Spektakl odwołany. Z powodu śmierci."
O takim na przykład Kosowie to się w pół godziny dowiedziałam więcej niż przez 10 lat. Większość audycji można odsłuchać na stronie internetowej. Zastępuje mi teraz to radio trochę moją ulubioną Dwójkę, którą mi też już psują:((
Teraz tematem dyżurnym staje się polityka, ale jest to też temat bardzo śliski. Dzisiaj miałam bardzo miłe spotkanie na południowej herbatce z moimi dwiema koleżankami , podczas którego jak ognia unikałyśmy tematów politycznych, znając w ogólnych zarysach swoje poglądy. Z jedną z nich mam wspólne i zdecydowane poglądy i bieżącą sytuację zdążyłyśmy omówić zanim przyszła druga koleżanka, poglądów zgoła odmiennych, choć nie zapiekłych. Jest miłą , ciepłą i sympatyczną osobą i lubię sobie z nią pogadać o tematach codziennych czy o książkach, ale nie chcę się pokłócić z powodów politycznych, znamy się od wielu lat i nie chciałabym robić jej przykrości. Przy obecnym plemiennym podziale kraju straszne mi się wydaje, że np członkowie jednej rodziny czy wieloletni przyjaciele zrywają wszelkie kontakty z powodów politycznych a najchętniej toby "tych drugich" po prostu wykopali gdzieś w świat. I to mnie najbardziej przeraża, że politycy potrafili wzbudzić w nas tak niskie uczucia, taką wręcz nienawiść do siebie nawzajem. I przeraża mnie to, że niedawno odkryłam, że ja sama jestem do tego uczucia jak najbardziej zdolna... A myślałam, że nie. A guzik.
Ale żeby skończyć bardziej optymistycznie, to polecam bardzo trzy części wydawnictwa "Kanon. Sztuka rozmowy". To trzy części wspaniałych rozmów , wydanych na 70-lecie Tygodnika Powszechnego. Tischner, Mazowiecki, Miłosz, Lem, Turowicz, Kisiel, Szymborska, naukowcy, lekarze, alpiniści, aktorzy... Mądre, głębokie i bardzo interesujące rozmowy , bo i rozmówcy nie przypadkowi, gorąco polecam.

Miałam wymyślić jakieś nasze Srebrne Usta, ale doszłam do wniosku, że cytowanie naszych polityków tylko nam zaszkodzi. A ponieważ ostatnio było trochę zdjęć i rozmów o dzieciach , to pomyślałam, że możemy sobie poprzypominać jakieś zabawne powiedzonka naszych dzieci, wnuków a i nas samych z czasów dzieciństwa:))) Uzbiera się na pewno mnóstwo, bardzo zachęcam do pogrzebania w pamięci.
Ja mogę przypomnieć anegdotkę o sobie samej w wieku chyba lat 5, jak ktoś już zna to proszę opuścić. Po imieninach mojej Mamy wypadła niedziela i Tato wziął mnie do Starego Kościółka, żeby się pomodlić za zdrowie Mamy, która się nie najlepiej czuła (dobrze, że nie na mszę, tylko tak sobie). Trzymał mnie na rękach i szepnął do ucha: No to pomódl się za zdrowie Mamy. Na co ja, mając w pamięci wczorajsze imieniny podniosłam charakterystycznym ruchem rękę do góry i zawołałam na cały kościół: Na zdrowie!! Biedny Tato zwiewał szybko, obrzucany oburzonymi spojrzeniami modlących się pań...
I jeszcze kompromitująca historyjka Bachy (wybacz!!) Była u nas na wakacjach i pobiegła z płaczem do mojej Mamy (albo do swojej, nie pomnę), wołając, że przytrafiło jej się zrobić kupkę w majteczki. Po oględzinach okazało się, że jako żywo nic tam nie ma a majty czyste. Na co Bacha z rozpaczą wielką powiedziała: To ja pewnie zgubiłam...
Czekam na wasze anegdotki!