Krótko mówiąc, jesteśmy umówieni na 6 maja (pani, roboty trza pokończyć i jeszcze ta komunia w domu). Tak więc coś tam rozgrzebane, pomiary wzięte, rekonesans zrobiony - w sensie materiałów budowlanych. Mieszkająca tam koleżanka wprowadziła mnie w towarzystwo niczym debiutantkę. Starałam się zrobić w hurtowni dobre wrażenie. Do czego to doszło...
Jechaliśmy jednym samochodem, oj nasłuchał się facet na temat fachowców!
Może dlatego zmył się po trzech godzinach zdemolowawszy to i owo:
Jakoś dużo miejsca się zrobiło. Pod jedną warstwą boazerii była druga warstwa - dębowa!
Trochę pogmerałam na gumienku i musiałam wracać, bo zapodziałam pity, a raczej tak mi się zdawało i już myślałam, że będę musiała latać i wydzierać z gardła duplikaty, na szczęście mnie tkło i zadzwoniłam do Kingi. I bingo, oczywiście, ktoś bezmyślnie wysłał je na stary adres. Ktoś inny u Kingi ćpnął je na półkę i zapomniał, normalna rzecz. A potem próbowałam przedostać się z jednej strony Poznania na drugą, ale z powodu przebudowy jednego przejazdu kolejowego cała reszta obsługiwała chyba wszystkie towarowe pociągi świata, i mówię Wam, jakich strasznych słów używałam w nerwach wiedząc, że pieski chcą siku, a recepty muszę odebrać do 18.00! I pofyrtało mi się i wstałam o 5.30 zamiast o 6.30, a wieczorem nie mogłam zasnąć z tych nerw, w związku z czym jestem nieco zmarnowana. Nie wspomnę, że dobre pół godziny szukałam zdjęć pozapisywanych pod takimi nazwami, żeby je znaleźć bez trudu. Do tego sakramencki upał i budząca grozę susza.
Dla ochłody parę mokrych fotek, hrehre. Woda wprawdzie zimna, ale na zew nie ma rady:
![]() |
Ten kamuflaż! |
Jakby mi było mało wrażeń, zabrałam się za skrobanie kredensu. Od początku nie zachwycił mnie w popielu, jakiś nudny był, ulizany i bez wyrazu. Będzie to mniej więcej jedenasta przemiana, jak policzyłam. Tym razem zafunduję mu głębię oceanu przyciemnioną czarnym woskiem. I to nie jest ostatnie słowo w tym temacie:) Albo mnie zachwyci albo się rozstaniemy. Wlecze się za mną całe życie i obrzydł mi, aczkolwiek lepszego nie mam.
No to gotujemy się do majówki. Pewnie znów polecę z roślinkami tam gdzie wiecie. A ja głupia myślałam, że dam odpór!