sobota, 22 maja 2021

Biegnij Moniczko

Fotografia ze strony teatru Witkacego w Zakopanem

 
Lubię metaforę Opakowanej.

Monika wyjechała do Patagonii, aby spotkać się z Ewą i z Tropikiem, a pewnie też z Damą Kier i Elą Merko.

Wyobrażam sobie, że siedzą wszystkie w krótkich gatkach pod parasolem, wystawiają kulanka na słońce, patrzą na morze, popijają pyszne drinki i gadają. Może o tym, że pyszne te drinki i że nic nie boli, a nawet można się nimi delektować bezkarnie, bo leki można wpuścić w kanał, gdzie ich miejsce? Może zaglądają do Kurnika i trochę się nabijają z tego i owego, a trochę się martwią, że za dużo deszczu u Rabarbary, Rogatej i Agniechy, że zbyt sucho u mnie albo że znów wszędzie ten smog?

Ninka w swoim wierszu dla Moniki wyraziła to lepiej i piękniej:

Monice
Ktoś chciał jej pomóc, więc zawołał:
Chodź tutaj! Zostaw ból, cierpienie,
patrz! Droga cię cudowna woła,
możesz nią śmiało pójść przed siebie!
Teraz masz zdrowe, silne nogi,
osiągniesz szczyty jakie zechcesz
i możesz wszystko co chcesz zrobić -
- teraz masz zdrowe, silne ręce!
Strząsnęła ziemski pył z sandałów,
wyprostowała mocno plecy,
jeszcze się tylko obejrzała,
wiedząc, że żal nasz czas uleczy,
że kiedyś jeszcze się spotkamy,
znów młodzi, zdrowi i weseli,
że nowy czas nam będzie dany,
choć dziś nas nieskończoność dzieli.
 
 







 
 
Nie wszyscy wiedzą, że Kurnik powstał "z powodu" Moniki. A było to tak: poznałyśmy się osiem czy dziewięć lat temu na blogu Kretowatej. Dla nas obu (dla Moniki i dla mnie) był to początek blogowej przygody, chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedziałyśmy. Jakoś tak zgrała nam się częstotliwość fal i poza rozmowami w komentarzach u Kretowatej, zaczęłyśmy wymieniać maile, potem były rozmowy telefoniczne, aż wreszcie szczęśliwy zbieg okoliczności geograficznych pozwolił nam spotkać się w prawdziwym życiu. Mieszkałam wówczas w południowej Wielkopolsce, a Monika znalazła w Trójmieście świetnego ponoć lekarza od RZS. Postanowiła do niego pojechać i szukała hotelu w połowie drogi, a planowała podróż przez Warszawę. Wpadłam na to, że równie dobrze można jechać przez Wielkopolskę z przespanką u mnie. Tak też się stało i tak oto zaczęła się nasza przyjaźń. Była u mnie kilka razy, zawsze eskortowana przez kuzyna J. lub M. Raz był to dłuższy pobyt związany z operacją usprawniającą rękę, która to operacja odbyła się w Śremie, bo w tamtejszej klinice operował znakomity chirurg ręki. I ja, i Kretowata mieszkałyśmy (Kretowata mieszka nadal) niedaleko Śremu, na zmianę urozmaicałyśmy więc Monice szpitalną nudę. Któregoś dnia dziewczyny w szpitalu (Monika z Kretowatą) tak się zaśmiewały, że personel musiał delikatnie panie przystopować. Pamiętam z czego tak się zaśmiewały, ale wstydzę się powiedzieć.
Jakiś czas po operacji Monika spędziła u mnie. Chciałam trochę odwrócić jej uwagę od problemów zdrowotnych i któregoś dnia rzuciłam pomysł pt.: załóżmy sobie wspólny blog, a co!
- Dobra, odrzekła Monika, a jak się będzie nazywał?
- Taka wsiowa kura jestem, ja na to, to może Kura Domowa na wsi czy coś w podobie?
- Ty, domowa kura??? Monika prawie zemdlała. - Prędzej dzika ta kura!
No i tak to. Dalej już wiecie.
 
Do czasu pierwszej wizyty u mnie nie zdawałam sobie sprawy, jakim mozołem jest Moniki codzienność. Byłam u niej w Zakopanem trzy razy, osobiście poznałam Tropika i część przyjaciół Moniki. Zawsze ktoś przy niej był, co chwilę ktoś wpadał. Zabrała mnie na spektakl do ukochanego teatru Witkacego. Chociaż od dawna już tam nie pracowała, była przyjmowana jak królowa, w pierwszym rzędzie.
Nie mogę uwierzyć, że ot tak, bez słowa, wyjechała do Patagonii. To do niej niepodobne, walczyła przecież zaciekle o każdy skrawek siebie i nie tylko siebie. Pamiętacie, jak walczyła o Tropika? I wywalczyła mu ze 3 lata życia! Weterynarze się poddali, ale nie znali Moniki. Szukała, czytała, drążyła i domagała się. I była w tym skuteczna. 
 

Taka właśnie była. Waleczna i walcząca. Nie znałam innej Moniki. Choroba strasznie ją doświadczyła, po kawałku odbierając to, co nam wydaje się oczywiste, ale ona nigdy się nie poddawała i z uporem walczyła dzień po dniu - o względną sprawność, samodzielność, o godność i samostanowienie. Nie skarżyła się, nie narzekała, co najwyżej wściekała się na własną bezradność, na własne ciało, które tak ją zawodzi. Walczyła i najczęściej wygrywała. Wydawało mi się, że tak będzie zawsze, że jest niezłomna i da radę. 
Tak niewiele chciała od życia. Wiele razy mówiła mi, że lubi je takie, jakie jest. Wiem z czym zmagała się minuta po minucie, jakim wysiłkiem okupiony był każdy dzień. Pozostanie dla mnie kimś o niebywałej, imponującej sile charakteru. 
Trafnie ujęła to jedna z zakopiańskich koleżanek Moniki. Powiedziała, że potrafiła złapać się nawet trawki i wydostać się na wierzch.
Kochała swój zielony domek z widokiem na Giewont, zieloną ławeczkę i ogródek, który w tym roku miał rozkwitnąć jak nigdy dotąd, bowiem Monika postanowiła uwolnić swoją ogrodniczą pasję, nawet znalazła kogoś, kto jej w tym pomagał. Nie mogła doczekać się wiosny, w tym roku wyjątkowo opieszałej, zwłaszcza w górach.
 

 

Moniczko, mam nadzieję, bardzo chcę wierzyć, że z Tropikiem u boku przemierzasz teraz tonące w kwiatach i słońcu patagońskie łąki. Że - jak napisała Ninka - masz silne nogi, idziesz, biegniesz, turlasz się w trawie, gapisz się w chmury, wstajesz i znów biegniesz.
Biegnij dokąd zechcesz, kiedyś do Ciebie dołączę.

Wiem, że kochałaś lilie. Żegnamy się z Tobą liliami:
 


 










74 komentarze:

  1. Hano rozumiem,jak mało kto,jak ta paskudna choroba odbiera po kawałku sprawność ciału,mimo starań,leków,rehabilitacji i zaciśniętych zębów .Moniczko biegaj z Tropikiem po łące i zrywaj kawałki chmurek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest mi niewypowiedzianie smutno. Zostaly mi tylko blogi Miki i Ewy do poczytania, blog Damy Kier zostal zlikwidowany, jak inne na Bloxie. Ja pewnie dawno bym sie zalamala taka choroba, dlatego podziwiam ludzi, ktorzy wbrew wszystkiemu maja sile walczyc i walcza do konca.
    Niech Mice bedzie tam bezbolesnie... ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest mi tak smutno, że nic nie mogę napisać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hanuś dziękuję, że nam napisałaś o Mice, trochę wiedziałam, ale nie wszystko. Poznałam Monikę i wiedziałam z czym się zmaga i jaka jest dzielna!!!
    Miko turlanie w trawie to takie fantastyczne doznanie, już na pewno znowu to potrafisz!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciepłe wspomnienia.Tak przykro, że już tylko wspomnienia, ale dobrze, że są.♥️
    Piękną osobą była Mika, dzięki, że opowiedzialaś,nam nie znajacym Miki bliżej, jaką byla osobą. Po odejściu Tropika mało jej było na blogu.
    Pa, Miko Moniko, jesteś już wolna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zdążyłam jej poznać bliżej. Tak ładnie przyjmowała mnie do Kurnika. Miko, zakładaj bloga w tej Patagonii. Będzie i nam łatwiej tam a teraz wspominamy twój ziemski, trudny marsz. I płaczemy bo tylko to tutaj teraz mamy. Zamiast Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, Hanuś. Pieknie napisałaś o NASZEJ MICE - MONICE Ryczę i nie mogę uwierzyć. Słyszę Jej głos, słyszę śmiech. A przecież wiem jak miała ciężko. Tak, masz rację, ja też nie znam nikogo, kto tak bardzo kochał życie jak Monika. To szczęście, że mogłam poznać cudowną Monikę, że sporo przegadałyśmy, że otworzyła mi oczy na wiele spraw. Dla mnie Ona jest i zostanie Bohaterką... Gdzieś tam, kiedyś, może, jeszcze razem znów sie pośmiejemy. Serce boli.

    OdpowiedzUsuń
  8. pięknie ja wspominasz, pewnie dlatego, ze tak dobre ją znałaś i przyjaźniłyście się. ja jej nie znałam tyle co z Kurnika i ze wspomnień na żonach. i nie sądziłam, ze była taka piękna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Blog Eli Merko ktos obcy przejął i pisze i miodzie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam maile od Miki i do Niej, wspominam ta nasze kilka rozmów tel.. bardzo chciałyśmy się spotkać. Miałam wielką nadzieję, że kiedyś, kiedy lekarzom uda się trochę ogarnąć moje zdrowie, namówię dzieciaki, żeby mnie zawiozły w Tatry (niestety, inna forma podróżowania na takie odległości jest dla mnie niedostępna). Nie zdążyłam.
    Jeśli jest jakieś Potem, to na pewno się spotkamy, Miko. Do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hano, dziękuję za Twoje wspomnienie o Mice, dzięki któremu poznałyśmy Ją lepiej.

      Usuń
  11. Tak trudno się żegnać...
    Tak sobie myślę, że i mój Jacek jest teraz w Patagonii; on tak lubił te swoje turystyczno-zarobkowe wyjazdy. Może kiedyś, prowadzony moimi myślami, trafi na dziewczyny.
    Nie mogę powstrzymać łez..

    OdpowiedzUsuń
  12. .. dziś niebo płacze razem z nami....

    OdpowiedzUsuń
  13. I u mnie niebo płacze...
    zmieniłam sobie nick na bloga
    Ewa Zaremba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może się jeszcze wyrówna, bo dopiero utworzyłam konto 3.kotyija
      Ewa Zaremba

      Usuń
  14. Hanuś dziękuję, że nam napisałaś o Mice, trochę wiedziałam, ale nie wszystko. Poznałam Monikę i wiedziałam z czym się zmaga i jaka jest dzielna!!!
    Miko turlanie w trawie to takie fantastyczne doznanie, już na pewno znowu to potrafisz!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. jaka szkoda , ze ja nie mam takich LUDZI wokół siebie...

    OdpowiedzUsuń
  16. Poznałam Mikę u Ciebie, zapamiętałam ten spokój i łagodność z niej bijącą, a wtedy już była na wózku. Za wcześnie odeszła. Zawsze jest za wcześnie. Moniczko...

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne wspomnienie Hano.
    Żegnaj Moniko♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Piękne wspomnienie o Monice...
    Smutno ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuję za tak piękny opis Kobiety. Bardzo dziękuję. Tak mi smutno.
    anonimowa72

    OdpowiedzUsuń
  20. Poznałam Monikę. Widziałam Tropika i zielony domek. Zakopane zawsze będzie mi się z nią kojarzyło, tak jak Kraków z Ewą.

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękny miała Mika widok z okna.Ominął ją maj i wiosenne wonie, ale nie ominie Wieczna Wiosna.A tam będzie se wędrować po pyrciach z ciupazkom,hej!
    Niech spoczywa w pokoju wiecznym.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zawsze bylam pelna podziwu. I dalej bede.
    Ale szkoda, szkoda....

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak trudno to przyjąć do świadomości. Pozostaje smutek, dobre wspomnienia i nadzieja na Patagonię.
    rucianka

    OdpowiedzUsuń
  24. Hano, pięknie wspominasz Mikę

    OdpowiedzUsuń
  25. To piękne wspominki bo i osoba której dotyczą była niezwykła a raczej tak niezwykle zwykła. Tak przez życie doświadczona a nienarzekająca i nietaplająca się w nieszczęściu. Zabrała do tej Patagonii siłę vitalną którą można by ze trzy osoby obdzielić. Wyobrażam sobie jak wyprowadza Tropika na spacer, chodzą sobie po tych łąkach na własnych nogach i łapach i zachodzą do różnych miłych znajomków, również wyjechanych do Patagonii. Lilie piękne.

    OdpowiedzUsuń
  26. Hanno, piękne i wyjatkowe pożegnanie. Dziekujemy Ci za opowieść o Mice.
    Zegnaj Miko, i do zobaczenia w Patagonii.

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziewczyny kochane, dziękuję Wam za prześliczne kwiaty na pożegnanie Miki, Hana napisałaś takie przemawiajace prosto do serca wspomnienie o Niej, Ninka, wierzę, że teraz jest dokładnie tak jak w Twoim wierszu.
    Zakopane pożegnało Mikę deszczem, a ja potem w zielonym domku odczułam tak okropną pustkę...
    Nie wiem ile czasu musi minąać zanim sie z tym pogodzę. Może kiedy zabraknie mi łez.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzmaj się Bacho, jesteśmy z Tobą całym sercem.

      Usuń
    2. Bacho, jesteśmy przy Tobie myślami.

      Usuń
    3. Bacho, wirtualnie, ale bardzo, bardzo przytulam!

      Usuń
    4. Bacha, mnie brak słów..................
      Odezwij się, jeśli zostajesz w Krakowie na parę dni i możesz.
      Przytulam Cię...... wiesz....
      Rabarbara

      Usuń
    5. Bacho. Sciskam znowu i ciagle.

      Usuń
    6. Bacha, ja też w to wierzę. Bo jak inaczej?
      Współczuję i mocno przytulam.

      Usuń
    7. Bacho, bardzo Wam współczuję.

      Usuń
  28. Bacho, przytulam mocno♥️

    OdpowiedzUsuń
  29. Trzymaj się Bacho.Mika zostanie w mojej pamięci razem z Tropisiem i Zielonym Domkiem.

    OdpowiedzUsuń
  30. Znowu nie wiem, co mam napisać. Słowa, słowa...Szkoda, że nie udało nam się spotkać. A było tak blisko. I co? - inną razą, bo czasu wtedy nie starczyło, a innego razu już nie będzie w tym życiu. Z czego wniosek, nie odkładać najważniejszych rzeczy na później.
    Bacho, oby Ci lżej się zrobiło.

    OdpowiedzUsuń
  31. Agniecho, nie da się, tak to już w życiu jest, wszystko jest po coś, i wszystko jest ważne.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pięknie, Hano, napisałaś,przepięknie..I widoki takie cudne..

    OdpowiedzUsuń
  33. O, spacerują zapewne w gromadzie, wszak Dama jest z Wronką, Szopciem, Franiem, Papunią... A po powrocie na jakiejś werandzie rżną w brydża, wszak i Erte dołączył.
    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
  34. Łzy kapią ciurkiem. Nie znałam Moniki, ale musiała być piękną osobą o pięknej duszy. Dziękuję, Hano, za to, co napisałaś, i za cudowne zdjęcia. Przywróciłaś mi nadzieję w tajemnicze Potem, gdzie jest dobro, spokój i radość, a gdzie nie ma bólu i cierpienia.

    OdpowiedzUsuń
  35. Pamiętam jak kiedyś Mika miło zareagowała na mój komentarz. Byłam wtedy, i nadal jestem, niezbyt zakumplowaną z Wami kurą i ta reakcja nieznanej mi Miki była bardzo krzepiąca, pierwszy raz ktoś, poza Tobą, się do mnie odezwał.
    Hano, napisałaś piękne wspomnienie, pożegnanie, dziękuję Ci i utulam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Mika była cudowna Kobieta, dzielna, ciepła i wrażliwa
    Niech będzie szczęśliwa tam, gdzie jest, bez bolu i łez
    Mikus do zobaczeni gdzieś tam, jak już tam dotrę to będziemy robić konfitury morelowe, robić razem zakupy i oglądać cudowne spektakle...❤️
    Hanus - dziękuje za ten post ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orszulko, byłam u Miki, jakos zaraz po Tobie. Jak Mika o Tobie pięknie mówiła. Mocno przytulam. Kasia

      Usuń
    2. Dziekuje Kasienko, Tule mocno❤️

      Usuń
    3. Dziekuje Kasienko, Tule mocno❤️

      Usuń
    4. Dziekuje Kasienko, Tule mocno❤️

      Usuń
  37. A tak się cieszyłam, że moja mirabelka obficie kwitła w tym roku i że zawiozę Monice cały kosz na dżem.....ehh....
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  38. To już druga Kura, która tak pięknie żegnacie - aż łza się w oku kręci, gdy się to czyta...

    OdpowiedzUsuń
  39. Wielkie dzięki za Twoje wspomnienia. Miałam jechać do Zakopanego w 2019 r., ale nie wyszło,chociaż moja bratowa ma chałupę na Antałówce. Już się z Miką miałam umawiać. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  40. Wszystkie chyba przetwarzamy w duszy to odejście Miki i wspominamy momenty, które razem z nią spędziłyśmy. JA miałam troche tych okazji na rozmowy z Miką, siadywałyśmy pod oknem z zawsze kwitnącymi storczykami, piłyśmy herbatę, zagryzałyśmy ciasteczkami, i słowa się sączyły lekko i mile, tematów nigdy nie zabrakło. RAz, pamiętam , opowiedzałam jej pewne zdarzenie w Wenezueli, gdzie spotkałam pewna dziennikarke, Polke i rozmawiając okazało się, ze ona była w domu mego kuzyna w Opolu, i tu rzuciłam jego nazwisko, bardzo skomplikowane i Mika popatrzyła na mnie i powiedziala, ze tez zna osoby a takim dziwnym nazwisku, z Krakowa...okazało się, ze znała moją rodzinę, ktora mieszkala w Krakowie, co więcej gdzieś w pamieci zaplątały mi sie ich imiona i ona natychmiast mi je przypomniała.
    Tak sobie o niej myślę i trudno uwierzyć, że jej już nie ma...nie ogarniam tego.









    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj byliśmy z J. w Zakopanem i Mika dostała wszystkie Jej ukochane tulipany z ogródka. Sąsiad przyszedł na chwilę i powiedział dokładnie to co ja czuję "...a wiesz, ja czekam kiedy wróci ze szpitala..."

      Usuń
    2. Bacho,,to taki nerealny czas, trudno jest nie czekac, nie mysleć, nie roztrząsać.Jest na pewno wielka tęsknota.

      Usuń
  41. Też nie wierzę jeszcze, że już tu nic nie napisze. Czytałam sobie posty w Kurniku i w Zakątku i komentarze. Tak jakby była. Chciałabym Jej jeszcze coś dopisać, odpowiedzieć. Myslałam, że jeszce tyle czasu mamy przed nami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izydoru - w sumie slowami wyrazilas to, co i ja czuje i mysle.

      Usuń
    2. stent dopiero bedzie. w piatek mialam drugi angiogram, co sie chyba po polsku nazywa koronografia? Wpuszczaja w zyle rure z kontrastem, dochodza do serca i - bach! wstrzykuja kontrast. Stentowa procedura bedzie bardzo podobna tylko troche dluzej bedzie trwac. Tez na glupiego jasia, wiec sie nie boje. Jedna aorta zapchana po kokardy, druga srednio, inna mniej srednio.

      Usuń
  42. Myslałam, ze za jednym zamachem, koronarografia i jak widza ze trzeba, to.pd razu za jednym zamachem stenta dają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, nie wiem dlaczego. Mozliwe, ze dopiero jak zobacza, co sie dzieje i co trzeba, to decyduja, czy nic, czy stent czy by-pass.

      Usuń
    2. J.mial od razu zakladane.Wyznaczony termin i co pare miesiecy szedl na zabieg. Juz dokladnie nie pamietam.

      Usuń
    3. Jak to co pare miesiecy? Dokladali mu stentow??

      Usuń
    4. Po zawale zalozyli mu jeden. Ale potrzeba bylo dać wiecej, nie mozna bylo tego zrobić od razu, wiec w sporych odstepach czasu szedł na kolejny zabieg. Nie miał osobnej koronarografii, tylko od razu za jednym zamachem wstawiali stent. Ma zdaje sie 4 stenty.

      Usuń