sobota, 29 maja 2021

Ciągle pada...

Trudno przełknąć ten banał o życiu, które toczy się dalej. Ale toczy się niezależnie od naszej woli, i to jakoś tak coraz szybciej. Gdzieś uciekł mi miniony tydzień kompletnie i bez śladu. Może z powodu fatalnej pogody? Czuję się jak w środku listopada, zakładam ciepłe skarpetki, o kurtce i czapce nie wspominając. W domu mam 16 stopni, ale zaparłam się, że nie włączę grzejników - prawie w czerwcu! No ludzie! Kiedyś słońce przygrzało i w przypływie optymizmu zrobiłam sobie pedikiur. Każdy wie, jak uciążliwa jest to czynność. I co? Lakier się pościerał od noszenia pełnych butów i tyle. Zostałam z tym pedikiurem jak Himilsbach z angielskim.

Dzisiaj przed południem aura wyglądała zachęcająco, ale zanim zdążyłam przygotować się do prac ziemnych, lunęło jak z cebra. I tak to prace ogrodnicze kumulują się, bo deszcz pada od miesiąca codziennie, i to obficie. Wcale mnie to nie martwi, albowiem wychodzę z założenia, że pogoda i tak do bani, to niech chociaż popada. Jak wiadomo, Wielkopolska stepowieje, co potwierdzam - widać to gołym okiem. I gołym okiem widać także to, jak rośliny wręcz odradzają się po kilkuletniej suszy. A jednak śmiem twierdzić, że (globalnie) wody nadal jest za mało.

Nie wiem jak tam w głębi, w wodach gruntowych itd. ale tutaj, na powierzchni obfitość cieszy oko i duszę,wręcz zachwyca. Zieleń, jeszcze nieskalana kurzem i smogiem, koi zmysły. Na moim gumienku zagęściło się. Zdjęcie rabarbaru zrobiłam przedwczoraj, dzisiaj jest jeszcze większy:


Miesiąc temu:

To samo miejsce przedwczoraj:


Konwalie specjalnie dla Dory:

 

Taki mam miękki chodniczek:


I w ogóle:

Zasieki, wszędzie zasieki...






I dla przypomnienia, bo nie mogę się powstrzymać. Wczesna wiosna 2019:



245 komentarzy:

  1. w zeszłym roku o tej porze był nieziemski upał. wprawdzie mało pada ale wiosna już jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3koty, pamiętam tamten upał. Gdzie mało pada?

      Usuń
    2. na Mazowszu w okolicach Płocka.

      Usuń
    3. 3koty, myślałam, że leje wszędzie. Tam też stepowieje?

      Usuń
  2. Imponujace!!! Teraz to juz samo rosnie, ale pewnie chwast tez sie urodzajnie rozsiewa i stale trzeba skubac. Odwalilas kawal porzadnej roboty, mozesz byc z siebie dumna, bo jest na czym oko zawiesic i przyjemnie posiedziec posród.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, AMP, chwast wszelaki rozsiewa się niezwykle ochoczo. Na razie jestem ostrożna, bo posiałam i nie pamiętam gdzie. Hrehre, też mi nowina...

      Usuń
    2. Znaczy, AMP, że posiałam kwiecie, nie chwast.

      Usuń
    3. Nie no, chwast Twojej pomocy raczej nie potrzebuje, daje rade.

      Usuń
  3. Ja w nocy mam ciepłe kaloryfery

    OdpowiedzUsuń
  4. A który to ten rabarbar? Ten z liśćmi od barszczu Sosnowskiego?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mało pada na Mazowszu, fakt.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lilka, no weź, rabarbaru nie widziałaś??? To te liściochy wielkie przecież! No tak, na targu sprzedajo same łodygi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, kiedyś widziałam ale dawno. Z rabarbaru przedwczoraj robiłam czatnej (chutney)i pychota wyszedł. Ale żeby taaakie liście miał, no nie....!

      Usuń
    2. Lilka, przylataj, to wszystko Ci objaśnię.

      Usuń
    3. Bardzo to zacne byłoby :)

      Usuń
    4. Lilka - poprawiam odruchowo wymowe - czatni ;)
      p.s. liscie rabarbarowe sa czasem jak parasole wielgie!

      Usuń
    5. Opakowana, właśnie tak pomyślałam, alem, że pierwszy raz w życiu robiłam to ściągnęłam tą polską nazwę z jakiegoś bloga

      Usuń
  7. Ja w tym roku mam dość już deszczu, bo jak nie siąpi, to leje. Twój ogródek wygląda wspaniale i wcale nie przeszkadzają przeciw psie zasieki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogusia, zasieki nieco zarosły i po części ich nie widać.

      Usuń
  8. Gumienko prześliczne. Na Mazurach też zimno. I bardzo zielono. Mam już szambo. Bardzo się cieszę ekipa była szybka dokładna.Jeszcze sue nie rzucam na robotę. Zrobiłam strogonowa i popatrzyłam jak kopią. Koty przyszły, pojadły i poszły. Mam troche doniczek do wysadzenia, azalie,werbena paragońska i hosty. Powolutku jednak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Masza, teraz tak będziesz funkcjonować, spodoba Ci się. Już jesteście do szamba podłączeni?

    OdpowiedzUsuń
  10. Szaleństwo wprost, buchła wiosna porzadnie. Dziękuję za konwalie, alez ich dużo,

    OdpowiedzUsuń
  11. Maszka, nie szalej absolutnie, powolutku i wysługuj się Wu. Gratuluję szamba!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ładnie, zielono, kolorowo i po co to narzekać. Z pogodą jak z człowiekiem. Przytyje to mu mówią, że się zaniedbuje. Schudnie to się pytają czy choroba go nie toczy. A pogoda ma to samo, ciągle ktoś nie zadowolony. A to za duży upał, a to za zimno, a to za sucho a to ciągle leje... ech. Chrzanić! O właśnie, a chrzan? Masz?

    OdpowiedzUsuń
  13. Też mi się podoba gumienko. Tak cudnie zielono, a jak buchnie kwiecie, to będzie cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezowa, już po pierwszym buchnięciu, drugie przyczajone.

      Usuń
  14. Lilka, nie mam chrzanu!!! Do chrzanu!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak tam u Ciebie jest slicznie!
    Jak to nie masz chrzanu? Nawet przydroznego?
    Maszy gratuluje szamba.
    Dziekuje za przypomnienie koniecznosci kupna sadzonki rabarbaru.
    A co do deszczu - to sie przydaje, dzis ganialam z malusia konewka podlewac to, co tam wylazi w doniczkach ale w ogrodku. A ogorek rosnie i zaczyna wypuszczac wasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, Ty tak nie ganiaj!

      Usuń
    2. Opakowana, a duży już? Ogórek ten? Nadal samotny?
      Wystaw sobie, że jeszcze nie podlewałam w tym roku. Poza doniczkami na tarasie.

      Usuń
    3. Dora - to ganianie to takie symboliczne wiecej - czlapalam z koneweczka, bo mi sie nie chcialo odwijac weza.
      Hana - u mnie wlasnie to, co w doniczkach musi byc podlewane, bo mikre jeszcze. Wczoraj Coreczka mnie pyta, a co to tam w tych malusich doniczkach wschodzi? no to powiedzialam prawde - nie wiem...dostalam nasionka, kupilam nasionka, posialam, papierki wyrzucilam i nie wiem, co wzejdzie. Ale na pewno cos, co chcialam ;). Ogorek samotny.....we czwartek bede znowu w miejscu, gdzie go kupilam, ale i tak kupilam ostatniego z polki i nie sadze, zeby jeszcze male sadzonki byly. Ogorek - kawaler. Czy ja mam go recznie zapylac czy co?

      Usuń
    4. Posiałam ogórki z taśmy wzeszły sztuk 2. Muszę znowu siać.

      Usuń
    5. No widzisz; jakbys kupila ogorka jak moj, to bys juz miala bujny krzew!

      Usuń
  16. Piknie ci się zazieleniło i zakwieciło Hanuś!
    A sprawdziłaś czy pod tym wielgachnym rabarbarem krasnoludki ci się nie zalęgły, a może Rabarbara się tam ukryła? :)
    Ten dywan to z czego opadł? bo jakoś do niczego mi nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, Rabarbary tam nie ma, zauważyłabym, a krasnoludki są na pewno, tajniaczą się.
      Dywan z wierzbowatego drzewka.

      Usuń
    2. No niestety, niestety, mnie tam nie ma .... ;))
      Rabarbara

      Usuń
    3. A tak ladnie by bylo, jakbys pode liscmi rabarbarowymi zalozyla gospodarstwo domowe z krasnoludkami. Dysyplina by byla i nie bylyby wyrywne do zwezania tekstyliow ni sikania do rosolu. Mnie jeszcze krasnoludki nie namierzyly - w ramach wyrzutek ciuchow (brak miejsca...)przymierzylam spodnie lniane od garnituru, ktore kupilam 17 lat temu. poza przyciasnym guzikiem i malej ciasnocie w udach - BEDE W NICH CHODZIC, bo pasuja. szczegolnie na dlugosc ;) Ciasnota w udach to ze zmniejszonych mozliwosci chodzenia, ktore trwaly kilka lat (od kolana do biedra).

      Usuń
    4. Opakowana, najważniejsze, że nie zmieniasz się na długość ;))).
      Rabarbara

      Usuń
    5. No bo nie wymawiając wieku nikomu, to z wiekiem się człek zdeptuje niestety, ja na wskutek siednięcia kręgosłupa mego jestem niższa gdzieś tak o 6 cm.
      Zdeptuje to określenie z książki Krystyny Sienkiewicz tytuł książeczki to zdaje się Haftowane gałgany.

      Usuń
    6. I dla tego należy się zawieszać do góry nogami, coby grawitację przechytrzyć i odciążyć te dyski, co się prasują pomiędzy kręgami. Taka maupa, czy inny leniwiec, co regularnie zwisają z gałęzi głową w dół, na pewno się na stare lata nie kurczą.

      Usuń
    7. Marija - u nas w domu slowo zdeptuje sie (na starosc) weszlo wlasnie przez KS do potocznego slownictwa i nadal stosuje! Ja sie malo zdeptalam, moze z centymetr, ale nie mam pewnosci, bo sie nie mierze. ani nie waze juz.

      Usuń
    8. Rabarbara - a wyobrazasz sobie to jak sie spotykamy, a ja od Ciebie o dwie glowy wyzsza?????

      Usuń
    9. Opakowana - gupio byś sie czuła ;))). No i jak niewygodnie by się nam gadało ;)!.
      Rabarbara

      Usuń
    10. I co się tak rozszalałaś !? O jedną głowę Ci nie wystarczy, zaraz o dwie ?!
      Rabarbara

      Usuń
    11. A co sie bede rozdrabniac. zawsze moge sie o jedna glowe zdeptac, jest az tak Ci to przeszkadza ;)

      Usuń
    12. To ja już nie wiem co rzec na całe to zdeptywanie. Nie wiem czy się zdeptałam, bo nie pamiętam, kiedy się mierzyłam - co tu mierzyć??? Chciałabym spotkać kogoś, kto byłby niższy o głowę. I żeby nie było to 3-letnie dziecko.
      Opakowana, ale spodnie sprzed 17 lat zdenerwowały mnie, nie powiem.

      Usuń
    13. Te spodnie lacza sie z dosc dziwna przygoda...jakies 10 lat temu bylam osoba towarzyszaca. na wyjezdzie do Wloch, nad jezioro Garda. Slubny byl sluzbowo na dwa (!!) dni, ja sie doczepilam, za hotel nie placilismy, tylko za bilet moj. Mieszkalismy w malutkim, cyplowym miasteczku Sirmione, gdzie w fosie wokol zamku ichniego zobaczylam kaczki, ktore transportowaly tak z tuzin kaczatek kazda, niejako w sobie, czyli na grzbiecie, ale pod skrzydlami/piorami. Gapilam sie, bo nie wiedzialam dlaczego kaczki takie zanurzone byly, a tu nagle jeden lepek wylazl, a to drugi nieco dalej!

      ale ja nie o tym, bo spodnie mi nie spadly, hrehrher. Lecielismy do Mediolanu, gdzie firmowy samochod na nas czekal i kierowca wiozl nas do Sirmione. I zerkalam, z jaka szybkoscia nas wiezie - w koncu Wloch,c'nie? I bylam wielce zdziwiona, ze na 3 pasmowej autostradzie jedzie nie jak Wloch, bo tak kolo 70 km/h! owszem, widoki cudne, ale sie nie spodziewalam jechac TAK powoli. I tak, pierwszy pas byl w sumie dosc wolny, za to srodkowy pas - ciezarowka za ciezarowka.

      No i z pobocza parkingowego wyjechala przed nami nagle wielka ciezarowka. Tak nagle, ze nie dalo sie nic zrobic, bo ten srodkowy pas byl zapchany. No i prawie wjechalismy pod te ciezarowke, co wyjechala nagle. Od tamtej pory zauwazam, ze ciezarowki maja taka poprzeczna blache ponizej glownego kontenera. Gdyby nie miala tego, to by nam wszystkim urwalo glowy, bo nasza szyba przednia byla rozwalona. kierowca hamowal jak glupi, ale nie dalo rady i kolizja byla. szarpnelo nami niemozebnie i stanelismy (korek sie zrobil na ponad 10km, tamten od ciezarowki wzial wine na siebie, wszystko bylo po wlosku, wszyscy krzyczeli i machali rekami. W ciagu 10 minut byla i ambulanza i pompiere.Personel i z jednego i z drugiego byl tak zabojczo przystojny, ze wyrypialam galy. ALE od impaktu hamowania i walniecia odlecial mi guzik od TYCH spodni! odlecial w aucie i ZGINAL. wysiedlismy i kupe czasu szukalam przy samochodzie, pod samochodem, troche dalej od samochodu, strazacy az zaczeli szukac, oglupieni. A ja musialam sie za spodnie trzymac, bo zamek do nich byl jednym z tych, co sie otwiera jak ma luz. I reszte podrozy odbylam trzymajac sie za spodnie.

      Mam do nich sentyment, guzik nigdy sie nie znalazl, ale jak je nosze, to w kieszeni mam agrafke.

      p.s. korek nie dotyczyl ani strazakow ani karetki, bo bylismy bardzo blisko zjazdu z jakiejs miesciny, mozliwe, ze z Brescia, hrehrhe. Rozwalony samochod poszedl na lawete, a my czekalismy na zastepczy i tak sie przechadzalam trzymajac sie za spodnie.

      Usuń
    14. Opakowana, dobrze że dzielnie trzymałaś spodnie, bo gdybyś je puściła, korek mógłby się zwiększyć. Ty to masz przygody! Ja tylko dzisiaj do weta wiozłam pieska Romka mojej mocno starszej sąsiadki, wraz z sąsiadką, która ze zdenerwowania zapomniała w jakiej miejscowości rezyduje wet. W promieniu 30 km jest duży wybór. Trochę mi zeszło zanim wyśledziłam. Romek już raczej dobrze, chyba ma zapalenie pęcherza. Na razie antybiotyk pomógł.

      Usuń
    15. Myslalam, ze Romek wyzdrowial w czasie podrozy poszukiwawczej, bo trwala dlugo.

      Usuń
  17. W takim ogrodzie to można nawet i w namiocie mieszkać! Ślicznie tam u Ciebie, Hano.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak tam z Twoim, ze tak powiem, namiotem? Klucz do namiotu juz masz?

      Usuń
  18. Czy ja wiem, Nietutejsza? Śliczność jest względna. Dla mnie jest wyjątkowa oczywiście, bo temy ręcamy i od zera. Ogród był martwy, dosłownie. Nie ma w nim niczego nadzwyczajnego, ot taki zwyklak, ale mój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, narobiłaś się, od samego zera. Wielki szacun dla Ciebie ♥

      Usuń
    2. Nie bluznij, Prezesowo! Daleko mu do zwyklaka!

      Usuń
    3. E tam, Opakowana, przecie widać. Na zdjęciach wygląda chyba lepiej.

      Usuń
    4. No przestan, no. Pieknie jest i roznorodnie. zlego slowa nie dam powiedziec na gumienko i przyzbe i salceson i konwalie i okolice.

      Usuń
  19. Zieleń soczysta bardzo u Ciebie, miło popatrzeć, na Mazowszu też soczyście ale teraz deszczu zdecydowanie mniej, szkoda, bo wszystko az błyszczy kolorami, jeszcze kurz nie osiadł, niskie temperatury mi nie przeszkadają , wręcz odwrotnie cieszą.
    HAna , ładnie wygląda to cos betonowego oblepione korzeniami...ja własnie przywlekłam jeden taki korzen do Warszawy znad Biebrzy, do miniogródka ale zostal w domu bo taki ładny, trza go jednak w ogródku oblepic roslinami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna, masz na myśli studnię? Ten wrzód na d...? Jedyne wyjście to oblepić roślinami, com też natychmiast uczyniła.

      Usuń
    2. No i calkiem ładnie to obmyśliłaś!

      Usuń
  20. Hana, pogodę mamy bardzo podobną, tak samo jak zieleń.
    Powinnam też pomyśleć o zasiekach, bo Coco jak spłoszony Mustang - nie widzi kwiatów :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Graszko, nawet nie tyle o tratowanie chodzi, ile o sikanie, zwłaszcza frodkowe:)))

      Usuń
  21. Hallou Kurry.
    U nas podobnie, zimno i mokro. Dobrze chociaż, że mokro. Co prawda, i ślimaki się bujnie rozwijają, a mnie się skończyły niebieskie kulki oraz samochód właśnie mamy w naprawie, a zastępczym nie pojadę, on ma mianowicie manualną skrzynię biegów. Chyba że razem z Latającym szoferującym.
    Trawy się kosić nie da, bo zawsze mokra, co powoduje, że całkiem wielka wyrosła, wyjdzie, że łąka kwietna sama się nam w tym roku zrobi, bez zgody Latającego.
    Czy z Masząikaszą wszystko w porządku? Jako żem nie FB, to nie wszystko wiem.
    Przyjemności niedzielnych, Kurki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, nadal nie mam ślimaków i jestem przekonana, że z powodu igliwia.
      Oraz nie będę zwisać głową w dół, żeby zatrzymać zanik zwrostu. Obawiam się, że jest za późno.
      Z Maszą mniej więcej ok, była (jest?) na Mazurach i nie przemęcza się.

      Usuń
    2. Zwis jest dobry i na zwykłe doległości kręgosłupowe. Jak mam wenę to zwisam. Zauważ, że kręgosłup zaczyna się od połowy człowieka, więc to zwisanie jest leżąc na stole, na brzuchu, i zwisając od bioder w górę. Głowa nie powinna dotykać podłogi.
      Ja nie mam igliwia, więc logicznie, że mam ślimaki.

      Usuń

  22. Zaraz jadę pooglądać domy w ramach Dnia Otwartych Dpmów Przysłupowych. Tez możecie poogladać wirtualnie
    https://360.kulturnet.pl/domy-przyslupowe/?fbclid=IwAR2l0-g4n4fkBeBS9WPTd9bpFtucBtEuJnzMChtMYu4Of96_gVekXxc0o54

    Wycięło mi długi komentarz wiec tylko Trzymajcie sie Kurki ciepło!
    Hanuś prześliuczny ogród Twój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izydoru, one są przecudne, te domy. Twój nie jest przysłupowy?

      Usuń
    2. Też sobie obejrzałam. Domy piękne i ładnie urządzone. Och, te szafy, łóżka...

      Usuń
    3. Bardzo ciekawe one, te domy.

      Usuń
    4. Mój nie jest, ale może i był kiedyś...

      Usuń
    5. To dom tak może? Z podcieniowego stać się bezpodcieniowym?

      Usuń
  23. Zieleń przecudnej urody, ogrom pracy i są efekty. Ja korzystam z dobrodziejstw działki nibymęża, ale nie mam tzw. drygu do prac ziemnych to i nie mam się czym chwalić. Ale tu też bucha z każdej strony zieloność o rozmaitych odcieniach. Humor psuje kotka, co się boi własnego cienia, ale już drugą wiewiórkę zamordowała. Świnia, nie kot, jak mawiała moja teściowa w czasach kiedy weganizm był pojęciem nieznanym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moze temu gadowi (kotu) zawiesic dzwoneczek tymczasowy? Tez nie mam drygu - staram sie, probuje ale potem albo trace cierpilowsc i zainteresowanie albo wyjezdzam :( pod nadzorem moze bym byla lepsza...

      Usuń
    2. Hesiu, cała sztuka polega na tym, żeby zieloność buchała przy minimalnym naszym udziale. Skoro Ci bucha, to jest dobrze!
      Co do wiewiórek podejrzewam Wałka o jedno morderstwo, ale na gorącym nie złapałam.

      Usuń
    3. Opakowana, mówi się "temu gadu".

      Usuń
    4. Hana, mówię Ci, jak bucha! Doceniam, podziwiam, winszuję sprawcy ale i tak kombinuję jak wpaść na kilka dni do miastowego domu. :)
      Opakowana, wieszanie dzwoneczka temu gadu możliwe że nastąpi, bo maupa zaczęła się czaić na domek lęgowy sikorek. Na razie nie ma ani dzwoneczka ani koncepcji jak go uwiesić co by nie zrobił krzywdy morderczyni.
      A do grządek mam dwie lewe nawet pod nadzorem, już wolę zmywać i omiatać pajęczyny. :)

      Usuń
  24. Kurki kochane, czy znacie jakieś dobre sposoby na ból zęba? Oczywiście u dentysty byłam, ale zamiast coś zrobić, ratować, to dziad tylko dał mi antybiotyk do jedzenia. Żadne leki przeciwbólowe na TAKI ból nie działaja, i tak się męczę już drugi tydzień. W środę mam następna wizytę ale jak doczekać? Ani spać, ani jeść, ani gadać normalnie nie mogę. Czy któraś zna może jakiś domowy sposób na ból? 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. olejek gozdzikowy, ras ras. Ale, ale, akurat jest bank holiday, idz do dyzurnego dentysty - mnie jeden raz uratowal przed moim regularnym dentysta, co NIE ZAUWAZYL dziury na kontroli tydzien wczesniej. oczywiscie w podrozy bylismy i na ostatniej prrostej juz plakalam...szkoda, ze to nie dzien normalny, bo ja raz z marszu polecialam do szpitala dentystycznego (newcastle - za Haymarket, za RVI) - bylam na zakupach w miescie i mi sie pogorszylo, wiec do nich polecialam i naprawili. Ale to sporo lat temu bylo.

      Usuń
    2. Nietutejsza, rozgnieć goździka jeśli masz i przyłóż na zembola
      Bardzo Ci współczuje tego bólu zęba :(

      Usuń
    3. Nietutejsza, szukaj czynnego dentysty, bo jeśli boli i to bardzo, to znaczy, że coś sknocił. Do środy nie dasz rady. Oesu, jak Ci współczuję.

      Usuń
    4. Septosan. Ale nie do płukania normalnego, tylko wziąć łyk do ust i trzymać co najmniej kilka minut I tak parę razy. Ale od razu nie pomoże, tak jak i antybiotyk. Antybiotyku przynajmniej trzy dawki, a septosanem co trzy "zabiegi" i jak przestanie boleć jeszcze kilka. Balsamem Szostakowskiego posmarować ząb i okolice, a jak jest dziura, to go do dziury; obrzydliwe w smaku ale pomaga szybko.

      Usuń
    5. Ninka - u nasz septosanu ni szostakowskiego ni mo, ale Nietutejsza - jakby co, to lec do Kopernika (blisko mostu, kolo Dunn House w S'land), moze maja.

      Usuń
    6. Jak tam ząb Nietutejsza?

      Usuń
  25. Drugi tydzień to trochę długo jak na zapalenie leczone antybiotykiem i ból, nie czekałabym tylko dzwoniła o natychmiastowe przyjęcie z powodu bólu. Może antybiotyk za słaby? Że o lekach przeciwbólowych ledwie napomknę. Kota od wewiórek do zadzwoneczkowania, co za niewłaściwie łowna bestyja! Hano ogród należycie zielony, znieś jeszcze troszki zimna i wody to rabarbar będzie przypominał gunnerę. W ogóle to rabarbar rulez. Ogrodowa rzeczywistość kijkowa to dla nas, własności psów i kotów rzecz normalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taba - u nasz akuratnie jest teraz tzw dlugi weekend - poniedzialek wolny jako Bank Holiday, urzedy i przychodnie zamkniete. nie wypada chorowac wtedy!

      Usuń
    2. Taba, nie gadaj, też masz kijkowe zasieki?
      Rabarbaru dosadzę, bo najwyraźniej dobrze się tu czuje. Smaczny i ładny.

      Usuń
    3. Pewnie że są miejsca gdzie mam, spróbuj świeży rozsadniczek z wysiewkami utrzymać w czystości niekuwetowej! Gleba skopana na większej przestrzeni to po co łazić pod kasztanowiec, toż to zaproszenie do skorzystania. Mła ma nawet kijki dwa w domowym asparagusie, tak na wszelki wypadek, żeby nikomu do kociej główki głupi pomysł nie przyszedł. Mła rabarbar się podobie nawet bez tej kulinarnej strony, taka z niego ładna, duża roślina.

      Usuń
    4. Taba, co to dla kota takie zasieki?!

      Usuń
    5. Zasieki dla kota na rozsadniku wygladajo tak że ćkasz patyczki po całości, tak żeby przejść nie było można ale żeby roślinki wschodzili.

      Usuń
    6. Omatko, to gorzej niz z piesmi!

      Usuń
    7. A żebyś wiedziała, że gorzej ! I jeszcze potwora kocia potrafi tak się między tymi patyczkami ukręcić, że i tak wygrzebie, bo wiadomo, najlepsze miejsce do opalania w ogrodzie to na świeżej sadzonce. Albo właśnie starannie oplewionej. ;)).
      U mnie dwa rabarbary zniknęły. O. Podejrzany nornik nadal się ukrywa :(.
      Rabarbara

      Usuń
    8. Tak jak pisze Rabarbara - kot nieporównywanie bardziej najrzydziurny niż piesek. No chyba że człowiek został objęty w posiadanie przez wyjątkowo zdecydowanego postawić na swoim jamnika.

      Usuń
  26. Hehe, Taba, wlasciwie rabarbar piekną rosliną jest, i nie taki delikatny jak grunnera.No i mozna zjeść jak kto nie ma dny moczanowej😄
    Ogrod botaniczny w Kiel zaliczony, szału nie bylo, ale spacerek przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mój boszsz... to rzeczywiście tylko na eugenol z goździków liczyć. Ale przeca jaka doraźna musi być, taki ból może zwiastować że np. ropień ma się świetnie i zamiast zanikać to się robi więksiejszy. Od ząbka do mózgu cóś blisko, jak nie przestanie boleć albo nie daj boszsz będzie się ból nasilać to nie ma że nie ma - medyk potrzebny bo kowal rwący razem ze szczęką albo żuchwą jeszcze sepsę wywoła. Opakowana pociesz się, u nas do niedawna w ogóle nie wypadało chorować na cóś innego niż najmodniejsze, dohtory w dużej masie się pozamykały w przychodniach jak w jakich castelach. Dorka to że można zjeść to jest po prostu cudowne. Gunnera ma te pędy takie kolczyste i zniechęcające a rabarabarek hym...mniam. W Albionie majo takie pojemniki ceramiczne na rabarbar bo go bielą, ponoć delikatniejszy. Ja tam wolę taki malinowy, swobodnie rosnący. Spacerku zazdraszczam bo zielone jest zielone.

      Usuń
    2. Nie zazdraszczaj,,bom stapala z uwagą i powoli,,nasmarowana masciami, zeby nie zezloscic kregoslupika i nóżki i zebym mogla jutro funkcjonować .

      Usuń
    3. Młą dziś smarowała gardzioło zewnętrznie i wewnętrznie. Hym... znaczy dzień był smarowy. No ale Ty sobie przynajmniej pochodziłaś.

      Usuń
  27. Taba, jak to "bielą"? On jest pyszny, zwłaszcza taki młodziusi, zjadam bez trzymanki i bez cukru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bielą zboczeńce jak cykorię, bez dostępu światła czymają. On ponoć wówczas delicja. Te klosze ceramiczne cinżkie jak cholera, jedno co cza przyznać że ładne. A Ty się Naczelna tak nie dziw, to jest kraj o inszych smakach i nie ma to jak sandwichyk z chlebka jakby tostowego z frytkami, no mniam. Pewnie Opakowana i Nietutejsza to Ci mogo jeszcze lepsze horrory smakowe zapodać. Majo miłe jedzonko ( lemon curd na ten przykład czy ten ciężki ale dobry plum pudding ) ale majo tyż straszliwe pomysły kulinarne.

      Usuń
    2. W/w sandwich z frytkami - KOCHAM!!!!! tez upycham chipsy do kanapki z tunczykiem.
      a rabarbar tzw forced, to taki z ciemnosci. cymesik. W Walii, jak remontowalismy dom, to wedle plotka dzielacego ogrodek lezala kupa drewna, gruzu i bukwiczego. Tam sie rzucalo caly bajzel budowlany. I potem zostalo to uprzatniete, zabrane, a rozne drzazgi i kawalki palne - spalone. I spod tego niedlugo potem TRYUMFALNIE wzeszedl RABARBAR! i rosl jak wsciekly!

      Usuń
    3. Łoyesu, kubek smakowy Co po całości zangliczał?! Może to da się leczyć i Cię jeszcze uratują dla schabowego z kapustą.;-D Mła w Albionie smakujo te ichnie anglo - indyjskie wynalazki i klasyka z wołowiny. Nie byłam w stanie przeżyć fish and chips w ichniej wersji bo nienawidzę panierki okapującej tłuszczem, za to uważam ze marmolady mają genialne. Jestem też fanem ich serów. Za to marmite, choćby płacili za pożeranie to never, nigdy więcej to mojej jamy gębowej nie zaliczy!

      Usuń
    4. Paczajta, w życiu nie słyszałam o rabarbarze z piwnicy! Wiem, że smaki u nich insze, ale żeby biały rabarbar???

      Usuń
    5. Nooo, dajta spokój.

      Usuń
    6. Może i bielony rabarbar pyszny ale bez malinowej skórki dla mnie się nie liczy. To wbrew zasadom i obyczajom. Takie operacje plastyczne na rabarbarze! Howgh.
      Rabarbara

      Usuń
    7. Ponoć ten biały to sama delikutaśność ale dla mła rabarbar bez malinowej skórki to tak troszki jak truskawka bez aromatu.

      Usuń
    8. Taba - jeden z powodow, dla ktorych nie moglabym mieszkac na stale w Polsce, to wlasnie porzadne fish and chips, nie okapujace tluszczem, poza tym panierke mozna zdjac, a w srodku jest rypka zrobiona na parze, bo panierka jest szczelna. a reszte pakuja nie w obrzydliwy pojemniczek z polistyrenu, a w iles tam warstw papieru i po problemie, tluszcz z frytek wciaga sie w papier. No i w Polscce nigdzie nie ma PORZADNEGO chelba, zwanego waciatym przez rodakow - on nie jest do jedzenia o tak (dlatego narzekaja), tylko do tostowania, i od biedy do kanapki z frytkami, ale najlepszy na to jest bialy z chrupiaca skorka. Jak i do kanapek z chrupiacym boczkiem. I brazowym sosem. Moglabym w maszynie zrobic chleb, sos sobie woze, ale boczku rzetelnego tez nie uswiadczysz w POlsce. Ani kiebasek - kiedys ang. sklep w Wwie sprzedawal je, ale najgorsza wersje z mozliwych - raz jedlismy i wspomnienia zostaly. jak latalismy, to przemycalam kielbaski... a co do schabowego, to najczesciej kapie tluszczem i kapuha jest tak, jak nie lubie - rozgotowana, czesto z rozgotowanymi skwarkami (po co? cos jak boczek w ruskich pierogach - raz tak zalatwilam synusia wegetarianina) z zasmazka, bez odrobiny kwasoty. Rabarbaro - pamietasz kapuche u mnie? Mialas watpliwosci....

      ja to schabowe robie bez prawdziwej panierki ze wzgledu na kapiacy tluszcz, ale i tak wychodza mi czesto twarde.

      Tak, ze, tego. A Marmite dzieli narod na pol - jedni z ogniem kochaja, inni - rownie ogniscie - nienawidza. Testem na ich brytyjskosc byly pierwsze grzanki Krasnali, wlasnie z marmitem - zdali celujaco, ba, z wyroznieniem ;).

      Przez kilka lat, na grupie kuchennej bylam niejako ambasadorem brytyjskiej kuchni podstawiajac pod nos rozne przepisy. Przekonalam duzo ludzi do pewnych rzeczy, ale trzeba brac pod uwage, ze ja tez pewnych rzeczy nie jem, np jagnieciny (ktora po durnemu tlumacza na polski jako baranine!!)


      Hana - ten rabarbar nie jest zupelnie bialy, ino blady z powodu braku swiatla, wuala https://www.northumbrianpantry.com/a-new-ingredient-forced-rhubarb/. smak ma rzeczywiscie subtelniejszy niz taki gruby czerwony pien ;)

      Usuń
    9. Chleb tostowy mła jada tostowany ale frytków w nim nie jest w stanie zjeść. Rybkę w panierce to mła kupuje dla panierki, na parze to sobie może sama zrobi a panierkować nie lubi. A panierka brytolska nie podchodzi i już, przyniesiona w papierze rybka musi i tak być jeszcze odsączana ( wielokrotnie ) na bibule żeby woreczek żółciowy mła zechciał ją znieść. Jak już panierkuje schaba, co robi niezwykle rzadko - na palcach jednej ręki policzyć w ciągu roku te schaboszenia, to on musi być chrupiący z wierzchu a miętki w środku i nie ma że nie ma. Rozgotowywanie w Polszcze warzyw to jest osobna bajka, moim zdaniem powinno podlegać karze grzywny co najmniej a w niektórych wypadkach ( szpinak ) to karze bezwzględnego więzienia. Za rozgotowanie młodej kapusty to rzecz jasna wyrok ziobrowy, znaczy dziesięć lat męki sądowej. Jednakże mła nie uważa Albiończyków za ekspertów warzywkowych, mła najbardziej ceni sobie w tej dziedzinie zdobycze Francowatych. Warzywa zielone gotowane po francusku są naprawdę zielone, nie maja tego ponurego coolorku uznawanego za zieleń w inszych krajach. Jagnięciny, cielęciny i prosiaczków mła nie jada ze względów ideologicznych ale z klasycznej kuchni brytyjskiej to lubi roast beef steak, nie wiem dlaczego u nas kojarzony z kuchnia hamerykańską. Dobrze zrobiony jest po prostu genialny. Mła lubi tyż desery brytolskie. Śniadanie wyspowe dla niej odpada właśnie z powodu sausydżów, mła rozumie że są miłośnicy i kiełbaski sa naprawdę cool ale nagromadzenie kiełbasków, jajków, fasolki i tostów przekracza zdolności rannego pochłaniania mła. Rano mła się odżywia kontynentalnie. Co do bielonych warzyw i inszych to mła lubi jedynie szparagi, cykorię niespecjalnie, selerki odpadajo. Rabarbaru mła bielonego nie jadła więc wypowiedziec się na temat smaku nie może, jednakże ceni sobie coolorek w przetworach a nie przetworzonego nie jada.

      Usuń
    10. Hym... nieprzetworzony to chyba pisze się łącznie?

      Usuń
    11. Aha, chcesz mieć dobry boczek w naszym kraju - uwędź sobie sama. To co teraz sprzedajo to jakiś wyrób boczkopodobny.

      Usuń
    12. Opakowana, a skąd się wzięło powiedzenie,że piekło jest tam gdzie kucharzem jest Anglik;) Jakiś Włoch to powiedział,pewnie z tych co nie lubią marmite.
      Nie, nie mam nic przeciw brytyjskiej kuchni,frytki u nas są okropne,ryby też.Chociaż kiedyś jak zgłodniałam na mieście,to zawsze zjadałam fishmaca i chrupiące ciastko jabłkowe.W ikei frytki też mogą być,ale trzeba pilnować,by dali gorące,ze świeżej partii.

      Podziwiam Hana te konstrukcje kamieniarskie małej architektury,te murki,utwardzone ścieżki,palisady.Tak sama tymi ręcami?

      Usuń
    13. Hanna,murki częściowo to ja, ale bardzo częściowo. Jeśli masz na myśli palisady drewniane, to ja. Ścieżki zastałam i za dużo tu tego kamienia, tak ogólnie rzecz biorąc. Ale w cholerę z tym. Nie będę demolki robić, bo jak się zazielenia, to nie jest źle. Okropnie te kamloty wyglądają jesienią i zimą. Gdybym mogła sama szarpnąć to, co mi chodzi po głowie, to zrobiłabym rewolucję. Ale fizycznie sama nie dam rady, a weź i szukaj jakiegoś fachowca albo choćby ordynaryjnego osiłka! Na samą myśl bebechy mi się przewracają. Zostanie jak jest. Co dam radę, będę dłubać, bo lubię. Ale uszarpywać się po kokardę nie mam zamiaru.

      Usuń
    14. Ale ze taki Jaimie Oliver czy Godron Ramsay czy Delia Smith alibo Nigella Lawson i moj ulubieniec Nigel Slater. No i Mary Berry sa takimi kucharzami z piekla rodem? Tego Wlocha to dac im na pozarcie (na obiad) hrehrherh. Oni w zasadzie reanimowali prawdziwa kuchnie brytyjska, ktora byla juz wlasciwie upadnieta (nie wiadomo dlaczego), kiedy zjechalam do UK. okropne utarte stereotypy zyja i maja sie dobrze. Mnie na szczescie oswiecila Babcia slubnego, ktora gotowala fenomenalnie. a apropos sniadania angielskiego, to Dziadek slubnego jadl trzy gotowane posilki dziennie - zaczynal od sniadania - owsianka, potem jaja, boczek, pomidory sote, pieczarki tez, zadnej fasolki, bo to nie wypada, chyba smazonego chleba tez nie jadl, ale nie mam pewnosci. Potem grzanki z marmelada i duzo herbaty. Potem szedl na dworzec (2 mile), jechal do Londynu do roboty, jadl lunch czyli obiad a wieczorem supper czyli nastepny obiad, hrehrhe. Dozyl 95 lat w zdrowiu.

      A ten Wloch to rzeczywiscie z frakcji anty marmitowej.;)

      Usuń
  28. Ogródeczek coraz piękniejszy, coraz zieleńszy:)Bardzo ładne zasieki, ja takich robić nie umiem. Po prostu wtykam patyki wokół drzewek. U mnie też wszystko wybujało i jak porównuję zdjęcia z różnych etapów mieszkania w domu, to uwierzyć nie mogę, jak tu się zmieniło. Pokażę Wam kiedyś, pewnie w wakacje. Ostatnio mam spadek formy. Chodzę ospała i przemęczona. Mam nadzieję, że to minie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Kalipso, te ogrody tak majo, że myk i jest, a nie było! Okropnie jestem ciekawa Twojego.

    OdpowiedzUsuń
  30. Chyba zaczynam zazdraszczać Wam tych gumienek. Na moim balkonie, za gorąco w lecie, nic nie rośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszłam zobaczyć, czy dobrze śpicie. Dobranoc.

      Usuń
    2. Moze jakis parasol i plastikowe butelki z woda i malymi dziureczkami, niech sobie kwiatki sie same podlewaja.

      Usuń
    3. Bezowa, poczytaj o rojnikach. Piękny ogród można z nimi zrobić, dosłownie na skrawku czegokolwiek, bo nie potrzebują praktycznie niczego. Czerpią z powietrza i minimalnej ilości ziemi, a właściwie piasku. Lubią słońce i gorąc, bo to rośliny pustynne.

      Usuń
  31. No i co mam powiedzieć.... mokro. Ślimaki. Różne głodne na liściach wszystkiego. Łąkę nie wiadomo kiedy da się skosić.
    Jest pięknie...... jest wonnie......
    Dobrego, błogiego, ostatniego majowego dnia , Kurniku :))!
    I biegniemy w czerwiec :).
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  32. Cześć , słoneczne 7 st.ma dojść do 20, czasy nakladania białego kapelusza nadchodzą, bo ciężko o cień.
    Dobrego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  33. No i co mam odpowiedziec? Mokro. Ale słonecznie. Zielono, bujnie i w ogóle fantastycznie. Mam co najmniej 10 kolorów bzu w obejściu i każdy oprócz tego, że ma inny kolor, to inaczej pachnie. A poza tym nie wydaje mi się, by ślimole były w stanie pożreć wszystko. Za dużo tego zielonego. Jakkolwiek, niebieskie granulki są pierwszą pozycją na liście zakupowej. Rabarbaro - nie daj się zwątpieniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, uważaj co mówisz. Te ślimole mnożą się chyba przez pączkowanie - z tego, co słyszę, bo u mnie nie ma. Tzn. są, ale śladowe ilości.

      Usuń
  34. Agniecho - nigdy się nie daję ! Orliki kwitną mi pięknie, mimo iż prawie wszystkie ich liście zniknęły w czyichś? otworach gębowych, bzowo mam jak u ciebie, łąki nie koszone są teraz łąkami jaskrowymi a za chwilę będą łąkami firletkowymi, jak tu wątpić ? :))))
    I azalie, nie dość, że piękne to jeszcze pachną jak wszystkie wonie Arabii ......
    Wspaniały ten maj :))!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale berberys kwitnąc, cuchnie okrutnie. Za każdym razem kiedy przechodzę, to się krzywię. Na szczęście wygląda ładnie.
      Azalię mam jedną, co kwitnie i pachnie upojnie, żółtą taką.

      Usuń
    2. Ja berberysów się pozbyłam bo łapały rdzę, wyglądały paskudnie i szkodziły innym. Ale pozbyłam się bez żalu, jakoś dla mnie kolorem właściwym krzewów i drzew jest zieleń w odcieniach wszelkich, tej barwy osadu kiepskiego wina jakoś nieeeee ;).
      Jedyny wyjątek u mnie, to kalina onondaga ale ona taka tylko troszeczkę ;)) a kwitnie pięknie.
      Rabarbara

      Usuń
    3. A ja tam lubię berberysy , może dlatego że dobrze rosną i ich kwioty miodkiem cuchnące pszczoły wabią a do owoców przyfruwajo cinżko zimo ptoki. Mam te czerwonawe, zielone jak żaba, złote i pomarańczowe. Mam nawet takie co liści na zimę nie gubią. Wszystkie lubię bo się pięknie jesienią przebarwiają. A maj to był wreszcie taki jaki powinien być. Nie upalny bo to nie lata, chłodnawy z cieplejszymi dniami i obfitujący w opady. Dzieci szkolne powinni za miasto prowadzać i lekcję poglądowe dawać - Dzieci tak dawno, dawno temu wyglądała słynna zieleń majowa. Od upałów w naszej strefie klimatycznej to niegdyś był lipiec i sierpień a nie wiosenne miesiące. Upały to były letnie.

      Usuń
    4. Ja też lubię, bo lubię pstrokaciznę, to mam też czerwone, zielone, zielone ciemne i pasiaste. No te strasznie kłujące zimozielone potwory. I jagódki śliczne są, zgadzam się z Tabaazą całkowicie. Jeno ten odór...

      Usuń
    5. A lubcie sobie, ja wam nie wróg ;)))). Jak bioróżnorodność to bioróżnorodność ;).
      Rabarbara

      Usuń
    6. Uszarpałam się z kłującymi w poprzednim życiu i dziękuję, niech szarpią się inni.

      Usuń
  35. Tez lubię berberysy, chociaż zarazy kłujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nasz w POlsce berberysy byly zasadzone zanim plot byl, a ogrodek juz byl sadzony, bo przychodzil kun jesc kwiatki. I jeszcze krowe przyprowadzal!

      Usuń
    2. Kun nie chciał jeść sam, tylko w towarzystwie ;)

      Usuń
    3. Kun, zrebak i krowa tworzyli zgrana rodzine cross-gatunkowa. Koniki galopowaly droga na lake, a za nimi galopowala krowa; wszedzie razem.

      Usuń
  36. Deszczu szczerze zazdroszczę, u mnie cały czas zimno, wieje,że prawie głowy urywa, a deszcz.... cóż, deszcz nie pada, a popaduje od czasu do czasu, tak, że nawet dobrze kurzu z liści nie spłucze. A pod krzewami i drzewami popiół :/
    Rabarbar pokazowy, mój już prawie zjedzony :))
    Roślinki nic sobie nie robią z chłodu, pięknie rosną i kwitną. Wszystko opóźnione w stosunku do poprzednich sezonów, ale nadrabia i czaruje zielonością i kolorami :D
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agness, czołgiem! Gdzie tak słabo pada? Pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie mogę powiedzieć, że to u mnie. Huraaaaaaa!!!

      Usuń
  37. Hana, tak patrze sobie na Twój ogród ... podziwiam Cię :)
    Gozdziczki różowe widzę posadzilas, one tak pięknie pachnom :)
    Jesteś dla mnie Strong Women :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hre, hre, Orszulko! Strong, powiadasz? W zamierzeniach może i tak, gorzej z realizacją.
      Goździczki uwielbiam, są fantastyczne z wyglądu i upojnego zapachu.

      Usuń
  38. Próbowałam do szpitala dentystycznego z tym bólem, ale gdzie tam! Bez skierowania nikogo nie przyjmuja. Nie wpuszczaja nawet przez drzwi. A kto może dać skierowanie? Dentysta. A dentyści pozamykani bo mamy trzy dni - długi weekend. Więc próbowałam do normalnego szpitala, a oni mi na to - przełykać możesz? Możesz. Goraczkę masz? Nie masz. No to spadaj! To tylko ból! K - wa mać, że się tak wyrażę... Brytyjska służba zdrowia....Siedzę i wyję, strasznie boli. Dentysta raczy mnie widzieć POJUTRZE!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ale musza byc tacy dyzurni - out of hours - dentysci. Oj wspolczuje Ci. masz olejek gozdzikowy? badz, jak juz bylo radzone - zagrzyc gozdzikiem. Dorazne, ale da odpoczac.

      Usuń
    2. Słyszałam tez o czosnku, ząbek czosnku zgnieść, oblepić solą i przyłożyć na zęba, może to pomoże ...

      Usuń
    3. Opakowano - ci dyżurni to tylko albo daja antybiotyk albo wyrywaja. Więc mam antybiotyk, ale mam nadzieję że w środę mój dentysta spróbuje to leczyć kanałowo. Jeśli jest szansa aby zachować zab, to po co wyrywać.

      Usuń
    4. Opakowano - olejku goździkowego nie mam, ale będę szukać i kupię aby mieć pod ręka na przyszłość, dzięki! Orszulko kochana - dziękuję za radę, czosnek mam, sól mam - spróbuję zaraz.

      Usuń
    5. Jejusiu, Nietutejsza, aż poczułam, przez co przechodzisz. Co za cholerne dziadostwo, gorzej niż u nas. Trzeba było nakłamać o gorączce i w ogóle. Jak Kuba bogu...

      Usuń
    6. Boszsz, Nietutejsza, jutro już środa, mam nadzieje ze dentysta pomoże
      Tule mocno ❤️

      Usuń
    7. Spirytus , ratował nam nocki, gdy bylismy dziećmi i ząb napierniczał. Babcia na wacik spirytus i do zęba i na dziąsło, pomagało!Współczuję, bo dobrze to znam, tylko ketonal mi pomagał ostatnio.

      Usuń
  39. Nietutejsza,o matku, jaka jesteś biedna,jakies plukanie mocną szalwią, a tez jest taki olejek do plukania salviatymol w aptekach, ale niecwiem czy u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora - nie mam szałwi tutaj ☹️ Ale dziękuję za radę i dobre słowo 😘

      Usuń
    2. Jutro już wtorek, więc coraz bliżej. Tym niemniej dentysta do odstrzału, ząb nie powinien tak długo pacjenta boleć.

      Usuń
    3. Nietutejsza - szalwia jest, np swieza badz suszona - w przyprawach. Ja nie lubie, ale mam ;)

      Usuń
  40. Nietutejsza, zawsze możesz dziada przytruć spirytusem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, napisałam wyżej, lekarstwo babciowe, pomagało.

      Usuń
  41. Cześć Kuręęęęcje. U nas letnio jakby. Zielone bucha. Latający boi się, że skosić się nie da, rzuci się na nas i nas pożre. Kunie spasły się na świeżej trawce. Jeszcze troszkę i będziemy się martwić, że ZA grube.
    Nietutejsza, kłamałabym, ile wlezie, byleby mnie przyjęli.
    Dobrego Dnia Dziecka, Dzieci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, wzajemnie, jak najlepszego!

      Usuń
    2. Dzięki Agniecha :)
      Dzięki Tobie wiem jaka pogoda w naszych stronach
      Mam nadzieje, ze skosicie trawę bez rzucania i pożarcia sie onej na Was :)

      Usuń
    3. Jakos mi ciezko z dniem dziecka - bo wspomnienia dziecinstwa mi sie pokazuja przed oczami duszy i furt wracaja obrazy i wspomnienia z ta druga najstarsza kolezanka. Ktora jednak przegrala z rakiem i w niedziele w nocy wyjechala do Patagonii. I jak ja teraz do Wroclawia pojade - wizyta na cmentarzu :(. Ale pokora za to, ze zyje imam sie w miare ok, we mnie rosnie. Patrze na tanczace cienie swiezych lisci debu przed domem, patrze na bezchmurne niebo, patrze na ten moj osobisty balagan dokola, patrze na zdjecia blizszych i dalszych, na rozne stare ksiazki i marze zeby tak juz zostalo. Zaraz wroce do zartowania, czaasem mnie tylko tak nachodzi.

      Usuń
    4. Agniecha, nie sądziłam, że można się utuczyć od jedzenia trawy!

      Usuń
    5. Orszulko, jak ja się cieszę, że wróciłaś do Kurnika! Mam nadzieję, że jakoś miło Ci życie pomyka.

      Usuń
    6. Opakowana, każdego czasem nachodzi. Wiecznie zadowolony jest chyba tylko przysłowiowy wioskowy głupek i paru niewioskowych głupków z wiadomej formacji. Często mnie nachodzi, zwłaszcza ostatnio. Ale też wracam do żartów i heheszków (checheszków?), bo co komu po strachach i zamartwianiu się?

      Usuń
    7. Hanus, u mnie rewolucja życiowa się szykuje, w lipcu wracam do Polski na stałe
      Mam już dość, wytrzymalam 14 lat na emigracji i wystarczy...

      Usuń
    8. Ojacie, Orszulka. Masz dokad wracac czy wszystko od zera? nie musisz odpowiadac, jak wolisz nie. Gratuluje meskiej decyzji!

      Usuń
    9. Opakowano, mam dokąd wracać na szczęście :)
      To była bardzo trudna decyzja ...
      Chcem już wrócić do mojego polskiego domu

      Usuń
    10. Orszulko, cieszę się, bo skoro wracasz, to znaczy, że czujesz taką potrzebę i ją zaspokajasz.

      Usuń
    11. Orszulkoooo, mnie też ciągnie do Polski. Przytulam mocno.


      Opakowana, nie śpię ostatnio, bo myślę o odchodzeniu, jak to zrobić, żeby bliskim kłopotów zaoszczędzić, jakby co. Ale też cieszę się chwilą i tym co tu i teraz.

      Usuń
    12. Kasia, nie zaoszczędzisz i tak, więc szkoda gupich myśli. Porządek w papierach możesz zrobić, spadki rozdzielić i do widzenia ślepa Gienia. Kłopot i tak będą mieli.

      Usuń
    13. Kurki, a ja to bym się najchętniej z naszego kraju do inszego przeflancowała. Bez mrugnięcia okiem.

      Usuń
  42. Hej, ciepełko przyszło, a w domu jeszcze chlodek, tak to mogloby byc csleclato i jesien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam sie! Palmiarnia sie nagrzewa rano - jak to palmiarnia, kolo jedenastej i z otwartymi drzwiami do ogrodu sie nieco schladza i juz jestem coraz blizsza wylegania sie tam. Tylko teraz jedna kanape sprzedac, druga kupic i bedzie jak ma byc. a w kuchni, po wyjsciu z palmiarni jest wlasnie taki chlodek. A o tej porze tam jest chlodniej niz w kuchni i salunie. A w sypialni jest takie suche, sloneczne pachnace cieplo wieczorem (okno wychodzi na zachod)i tez mi sie kojarzy ze wspomnieniami, jak mialam 17 lat i pol i w te wakacje mieszkalam przez miesiac na stryszku drewnianym poczty we wsi Zawoja (najdluzsza wies w Polsce)...

      Usuń
    2. Z zawoi , chodziło się na Babią. Kiedy to minęło?

      Usuń
    3. A i owszem! a nas kiedys ze spaceru spod Babiej wiozl rolnik linijka. ja madrze usiadlam za tym kowbojem, a towarzystwo usiadlo na koncu. oni prawie zeby zgubili, hrehrehe.

      Usuń
    4. Opakowana, tez mieszkałam na stryszku poczty w Zawoji. Lat miałam 15 wtedy. To prawie w tym samym czasie. Sierpień to był.

      Usuń
    5. Alem napisała genetivus...W Zawoi nocowałam.

      Usuń
  43. Opakowana, aż poczułam ten zapach! Oby nie okazało się, że w upały sypialnia zamienia się w saunę. Chyba już lubisz ten dom?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamienia sie podobno, a zimnolubni poprzedni wlasciciele zamontowali taki wiatraczek w suficie, co jak sie wierci w jedna strone to dmucha w dol, a jak w druga strone to wciaga powietrze w gore i gdzies je przestawia. Ten zapach letniego drewnianego, nagrzanego pokoju, jest tylko mozliwy w lecie, co nie? w zimie moga byc gorace kalafiory, slonce jak gupie za oknem, a efektu nie bedzie.

      Usuń
    2. Opakowana, ja jeszcze mam w głowie zapach, który trudno nazwać. Kiedy byłam dzieckiem, Mama grzała na kąpiel wodę w wielkim kotle, na piecu węglowym. Kąpała mnie w cynowej wannie, w kuchni. I ten zapach rozgrzanej kuchni i parującej wody/pary/czy czegoś kojarzy mi się wyłącznie z dzieciństwem.

      Usuń
    3. Specjalnie chlapałam wodą na piec, lubiłam patrzeć na te wodne, podskakujące bąble.

      Usuń
  44. Noo, latem i to jeszcze w takim domu domu, bo u nasz w kamienicy to nie ma tak, a tu z kolei jest od razu taki upał, że trzeba właczać klimę.

    OdpowiedzUsuń
  45. Dora, w kamienicy za to latem przyjemny chłodek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki się mury nie nagrzeją. Jest tak samo upalnie jak wszędzie niestety.

      Usuń
  46. Słuchałam niedawno radia 357 i tak ładnie powiedział Niedźwiedź, że od dawna nie było tak zielonej wiosny. To prawda, w Alzacji i w dużej części Francji,bardzo wzrósł poziom wód gruntowych, nareszcie! A teraz pogodę mamy idealną. 25 w dzień i chłodne noce.

    Orszulko, ja coraz częściej myślę o powrocie do Polski.

    Opakowana, odpoczywaj Krysiu, nie szalej;)

    Ślimaków trochę mamy, ale nie plagę, za to mszyce, oszalały, wracam z ogródka oblepiona,fuj.

    OdpowiedzUsuń
  47. U mnie też masa mszyc. Przypomnijcie jakieś domowe sposoby, bo chemii nie ruszę, za nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mszyce (bez chemii):
      https://www.homebook.pl/artykuly/5680/jak-zwalczyc-mszyce-10-niezawodnych-sposobow-na-mszyce

      Usuń
  48. Cześć Kuraczki!
    Latający marudzi, że gdzie ta kawa, to szybciutko postukam.
    U nas wiosnolato.
    Ptaszęta ćwir,
    żaby kumkum rech,
    kot miaaaał,
    mysza pi pi i już znikła w kocim pysku.
    Kwiaty zapachy liście.
    Cudnie jest.
    Słonecznie i akurat.
    Trawa nas nie napadła. Latający skosił wysoko, dzisiaj będzie powtarzał niżej.

    Teraz była przerwa na robienie kawki, zupełnie jej nie widać w piśmie, natomiast w rzeczywistości wrzące mleko wyskoczyło z kubka i poparzyło mi paluszki. Jeden paluszek. Kciuczek rączki lewej.

    Hano, konie upasione mogą dostać ochwatu, to bolesna choroba i nikomu jej nie życzę. A nasza Dirka ma skłonność. Będę ją obserwować.

    Na mszyce stosuję mydło potasowe + denaturat. Mydło marki "Himal", na internecie, albo w sklepie ogrodniczym. Działa.

    OdpowiedzUsuń
  49. Dzień dobry Kurencje,

    jam juz była w Kurniku, ale nie maiłam czasu za wiele. Karmienie jagniat, kotów, psa, kur i wyjazd po pomocników w remoncie. Teraz szybka kawa i po wapno, siatkę, taśmy papierowe, łańcuchy, sztucery, kolanka nastawne etc. Lało wieczór i noc cała a teraz słonce sie pojawiło.
    Udanego dnia!

    Orszulko, co ja paczę...Będziemy zatem sąsiadkami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Owieczko, będziemy sąsiadkami
      Ściskam Cię mocno ❤️

      Usuń
    2. Baaardzo się cieszę ❤️!

      Usuń
  50. Cześć, słonecznie i wietrznie. Jutro moze byc 26 st. Ale to ma być jedniodniowy skok.

    OdpowiedzUsuń
  51. Ogólnie to cudnie jest, ale trochę niezdecydowanie.Raz słońce wychodzi raz się chowa,miałam szorować taras, no i nie wiem...
    Witamy Orszulko! Po staropolsku,chlebem i solom, niech Ci się darzy w nowym,starym kraju;)
    Izydoru, oj tam nie kombinuj,wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
    Opakowana,Włoch pewnie między wierszami chciał wykazać wyższość kuchni włoskiej;)
    Niedawno oglądałam filmik Stevesa o zachodniej Anglii, kawał historii,mistrzowska architektura,jedzonko wyglądało wyśmienicie.Chętnie bym pozwiedzała.Jak chcesz zerknąć:
    https://www.youtube.com/watch?v=lEgPVrSZa6w
    Dziś sięgnęłam do kuchni włoskiej,lazanię pichcę,co prawda trochę jest pracochłonna,ale słowo się rzekło.Już się rozchodzi zapach,zaraz będzie jedzone 😋. I przytyte 😢.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lazanię robiłam w sobotę. Jedliśmy dwa dni. Lubie ja jeść i robić. No i jest przytyte niewąsko. Nie zgybię już tego chyba. A tak pięknie schudłam po przeprowadzce tu i na początku roboty.

      A u nas właśnie oberwanie chmury. Słonce było raptem do południa. Stolarz przywiózł okna do obory. Obora jeszcze długo bedzie w stanie opłakanym, ale nie mam już wielkich dziur w ścianie.

      Usuń
    2. A u mnie już pozamiatane, pusta blacha;)
      Okna masz piękne,wiesz,te niebieskie.
      Też zamówiłam kilka do wymiany,ale się nie kwapią nawet do pomiaru,ehh.EHHH.

      Usuń

    3. To jesteście lepsi niż my z tą lazanją.
      Okna nie są takie, jakie chcieliśmy (tzn. kolor jest taki jak trzeba), ale o fachowca prawdziwego trudno. Te dzisiejsze też nie takie, środkowy słupek za wąski, tym samym inny niz pozostałe, ech...

      Usuń
  52. No to jadę do dentysty. Za godzinę będę na fotelu. Bardzo proszę o ciepłe myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę ciepło i trzymaj się.

      Usuń
    2. Ninko, Izydorze - dziękuję!😘😘😘 Już wróciłam do domu. Zab zachowany, nie wyrwany, leczenie kanałowe rozpoczęte, .W tej chwili znieczulenie ciagle działa, więc nie czuję nic. Będzie dobrze!

      Usuń