W telewizorze karaibska bryza
morze błękitne falami okryła,
bananowcami, palmami kołysze,
muszle wyrzuca z wody przeźroczystej.
Za moim oknem wicher brzóz gałęzie
szarpie, z drzew liście porozrzucał wszędzie,
chmury po niebie przegania potężne,
błyskami słońca oślepia jak fleszem.
Gdy na ekranie tropikalne wyspy,
a tu, za oknem, jesienny dzień dżdżysty,
na myśl pytanie mi przychodzi nagłe,
gdzie bym się chciała znaleźć teraz właśnie.
Czy na tej plaży gdzie piaski złociste
nad morzem ciepłym, na gorącej wyspie?
Nie, ja najchętniej jednak dziś wybiorę
książkę, herbatę, koc, wygodny fotel
i to uczucie, że chociaż już jesień,
a zaraz po niej zima mróz przyniesie,
we własnym domu miłym i bezpiecznym
schronić się mogę przed chłodem jesiennym.
Lub jeśli zechcę, iść z wiatrem się ścierać
i z deszczem mżącym. Kasztanów nazbierać,
podziwiać liście ogniście barwione,
jak mokry dywan w parku rozścielone.
Wolę jesienny deszcz i blade słońce
zamiast tropików na wyspach gorących.
Jestem pierwsza?
OdpowiedzUsuńA ja druga, bom zamiast meldunku, pisałam 😘😘😘
UsuńAgniecha, Jasne ♥♥♥
UsuńBoguśka, co pisałaś? A podium masz tak czy siak ♥
UsuńE tam, bylam piwrwsza, komenta pisalam, ale pojawila sie sasiadka , teraz z J rozmawial i dopoero kliknelam opublikuj.
UsuńNie lubię tropików, ale również nie lubię takiej jesieni, która jest od wczorajszego wieczoru, czyli cimno, zimno i do domu daleko... Jestem osobą, dla której zawsze mogła by być wiosna, lato i jesień, z temperaturami koło 20 - 25 stopni. To by mi wystarczyło
OdpowiedzUsuńJa lubię różnorodność, choć mogłoby się obyć bez skrajności.
UsuńZaklepuję podjuma i idę czytać.
OdpowiedzUsuńOstatnia zwrotka jest też o mnie. Lubię wszystkie pory roku, pod warunkiem, że w lecie nie ma tropikalnej temperatury. Od zawsze kocham jesień, spadające przebarwione liście. Stoję często w oknie i patrzę na mój zaokienny park, jak powoli opadają listeczki lśniące w słońcu, lub skąpane deszczem.
UsuńPS. Przeglądałam zdjęcia w laptopie i ubiegłoroczna jesień przyszła wcześniej, dużo więcej było liści pod drzewami.
Wczoraj byłam na spacerze w lesie, tam wiało tylko górą. Było dużo opadniętych liści, a 90% zielonych albo suchych.
UsuńO, jaka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńWolę zmienną aurę, od upałów stronię. Zresztą na Karaiby się nie wybiorę.
Wybrać się, na dwa tygodnie - ok, ale mieszkać na stałe - nie, stanowczo nie.
UsuńU nas zielono, wiatr postrącał troche liści, ale jeszcze ladnie jesiennie.
OdpowiedzUsuńLubię jesień. Bardzo.
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńKiedys nie lubilam jesieni, ale odkad lata staly sie dla mnie nie do wytrzymania za sprawa upalow, wole jesien, szczegolnie taka jak w tym roku. Mam nadzieje na brak deszczu podczas mojego pobytu z Hexa w Polsce, bo mam ochote jej duzo pokazac, a w deszczu to nie sprawia przyjemnosci.
OdpowiedzUsuńJa zawsze lubiłam wszystkie pory roku, ale teraz trochę mniej lubię lato, przez te upały właśnie. Znoszę temperaturę do 30 stopni, jeśli jest wyższa, to już ciężko. Powyżej 35 stopni nie wychodzę z domu, chyba że bladym świtem.
UsuńWłaściwie przeszkadza mi tylko jesienno-zimowa ciemnica. Zupełnie inaczej funkcjonuję w jesiennych temperaturach, nawet wolę zmarznąć, niż pocić się przez 24 godziny. Tak że ten. Roboty mam w ciul, nie mam czasu na jesienne smuty. Karaiby raczej nie, może na chwilę... Ale Norwegia, proszę bardzo.
OdpowiedzUsuńA wiesz, też pomyślałam o Skandynawii jako czymś bardziej mi odpowiadającym niż Karaiby :)
UsuńMyślę, że na Karaibach byłoby mi za gorąco.
OdpowiedzUsuńOstatnie polskie lata były już ciężkie do zniesienia, a co dopiero upały tropikalne.
Chociaż, może dałoby się przeżyć, pławiąc się bez przerwy w morzu i popijając chłodne napoje...
Podobnie jak Hanie, w okresie jesienno zimowym przeszkadza mi tylko brak światła.
Agniecho - od paru lat polskie lata sa dokladnie jak w tropikach - ja zylam w tropiku wilgotnym (straszne...) i tropiku suchym (od ktorego skora pekala na poczatku i ten sie da zniesc). orze to byl ocean, ktory falami chcial czlowieka porwac, wiec nie korzystalam. Ale basen miec to co innego, a na Karaiby bym chetnie pojechala, bylebym mogla mieszkac przez wiekszosc czasu w klimatyzacji ;).
UsuńJa tez postuluje za p[rzywroceniem swiatala.
W tej chwili u nas sa juz 3 dni z temperaturami ok 24-26 stopni i jest dziwnie - choc upal (ja w szortach), to jest taki delikatny wiun jesienny, plus oplata nas babie lato.
Aaa - i jeszcze cos - wiewiorki sa straszliwie zajete, ale naprawde o wiele bardziej niz np rok temu - szukaja, zakopuja. Czy to znaczy, ze bedzie zima wczesnie? zimna? czy co?
Agbiecha, jak napisałam wyżej, Karaiby na jakieś dwa tygodnie. Brak światła jakoś specjalnie mi nie przeszkadza, no, może po południu, bo rano nie, lepiej mi się śpi, kiedy jest ciemno.
UsuńA wiesz, pojechałabym na Karaiby, ale tylko na jakieś kilka tygodni. Popatrzyłabym, połaziła po piasku, wlazła do morza, spróbowałabym ichniego jedzenia i wróciła do domku. Lubię zmienność naszego klimatu. Tylko zim mi szkoda, bo ich nie ma już prawie...
OdpowiedzUsuńJa kocham śnieg. Lubię, kiedy pada, lubię, kiedy leży. Nie lubię odwilży, bo nie da się chodzić po mieście bez zamoczenia butów i ochlapania przez samochody.
UsuńMnie tylko krótkie ciemne dniu w ciągu jesienio zimy przeszkadzają. Źle to ma mnie działa. Poza tym wszystko git!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje wiersze 💚❤️💚
Dziękuję, Rybeńko ♥
UsuńNa mnie krótkie dni nie działają źle, nie lubię tylko pogody, która uniemożliwia wyjście z domu o każdej porze roku; upałów, ulew, bardzo silnych mrozów itp.
Z naszych pór roku to chyba najbardziej lubię wiosnę, ma dla mnie najmniej minusów, a dzień coraz dłuższy, to dla mnie bardzo ważne, bo jestem uzależniona od światła ;)
OdpowiedzUsuńPozostałe pory roku mają dla mnie plusy i minusy, jedne większe inne mniejsze. W lecie źle znoszę upały, jesień i zima mają ponure dni z malutką ilością światła, ale lubię jesienne bogactwo kolorów i puszysty śnieg zimy i jeszcze czarowny oszroniony krajobraz.
Co do Karaibów to za daleko i za obco, no i te upały, ocean mnie nie nęci bo ja mało wodny stwór jestem ;)
Do trudów dalekiej podróży skłoniłyby mnie tylko potężne drzewa, takie jak sekwoje, baobaby i tym podobne :)
Marija, sekwoi i baobabów na Karaibach raczej nie ma. Wyspy (wszystkie) w ogóle nie obfitują w potężne drzewa. Ale ocean, czy morze by mnie skusiły, choć nie na stałe. Na stałe to tylko nasz Bałtyk.
UsuńI dlatego nie wybieram się na Karaiby bo tam nie ma potężnych drzew, palmy mnie nie kręcą ;)
UsuńA tak na stałe nieodmiennie kusi mnie polski omszony las. I polskie góry, na które w tej chwili mogę sobie tylko popatrzeć, ale patrzenie też fajne jest :)
A dzisiaj lato,tylko wiatrzysko.
OdpowiedzUsuńWczoraj było całkiem przyzwoicie, dziś od rana pada deszcz. Na termometrze za oknem 17 stopni, w domu 21,8, bo od wtorku wieczorem grzeją. Co prawda kaloryfery ledwo ciepłe, ale i tak jest o wiele lepiej, całkiem inne powietrze.
OdpowiedzUsuńMoże przestanie padać do 10, to gdzieś sobie wyjdę Jeśli nie, to po 12, bo o tej porze muszę zapuścić do oczu krople. I pomyśleć, że jeszcze całkiem niedawno nie umiałam sama obie tego zrobić :D:D:D
Sobie nie obie Nie obie, bo cztery różne rodzaje :D
UsuńWczoraj byl bardzo ciepły dzień, mimo podmuchów wiatru, wieczór i noc również, okna otwarte .Dziś pochmurno, 18 st., ma popadać.
OdpowiedzUsuńJutro znów słoneczne 20,
pójdę umyć groby dziadków, bo je trzeba szorować.
Wczoraj piękne gwiazdy świeciły na niebie. I ciepło było. A dziś słońce i również przyjemna temperatura. Miłego piąteczku!
OdpowiedzUsuńWczoraj przelatywal pociag starlinków, ale u nas padało , wiec nic nie bylo widać.
OdpowiedzUsuńDzis sucho, wieje, slonko za chmurami.17 st. Ostatnie dwa ladne i cieple dni, pozniej przymrozki. Dopijam kawe i wychodzę.
Milego!
No patrz, ja wczoraj w górę spojrzałam w nocy, pomimo bólu w szyi, i widziałam jakieś poruszające się gwiazdy. Ale czy to te starlinki były czy też po prostu zwykłe spadające gwiazdy... Kto wie.
UsuńKto wie, dzis też przelarywaly przez 6 minut z zachodu na wschód o 18,44, i po 20 ale krocej. Nie widzialam.
UsuńJa kocham piękne jesienne kolory, złote brzozy, kolorowe klony itd. i ciepełko jesienne tak 15-20 stopni i jesienne słońce. Tak było jeszcze dwa dni temu a od wczoraj +8 deszcz, chwilami ulewny i wichur zrywający czapki i zdmuchujący te piękne liście. Karaiby za daleko i cały czas ciepło, jak tu lepić bałwana (z piasku?) ale dwa razy w roku wypad do ciepłych krajów a właściwie tam gdzie ciepłe, słone morze. Właśnie zastanawiamy się z J. gdzie by tu na ca 2 tygodnie, tylko ceny zaporowe, mus znaleźć jakieś lastminute.
OdpowiedzUsuńMasz rację, Bacha, raz na jakiś czas, może być, ale nie na stałe.
UsuńMam nadzieję, że coś znajdziecie :)
No, Kurki, nie będę komentować wyniku wyborów (na razie), ale Ta niesamowita frekwencja, to jest coś!!!
OdpowiedzUsuńAle ta, małą literą oczywiście :)
UsuńA pisz dużą, Tej frekwencji się należy. :-D
UsuńNależy się jak nic. To pewnie podświadomość się odezwała :D
UsuńA Polonia wreszcie stanela na wysokosci zadania - frekwencja - 90,34%! I nie przynieslismy wstydu ;) - "Wśród całej Polonii w głosowaniu do Sejmu wygrała Koalicja Obywatelska, która otrzymała 45,19 proc. głosów. Drugie jest Prawo i Sprawiedliwość - dostało 16,26 proc. głosów; Nowa Lewica - 14,49 proc.; Trzecia Droga - 12,18 proc.; Konfederacja - 8,97 proc. Pozostałe komitety, podobnie jak w Polsce, nie przekroczyły progu wyborczego."
UsuńPierwszy przymrozek. -2. Czyżby jesień się zaczęła?
OdpowiedzUsuńKorek wytarzał się w czymś wyjątkowo wonnym. Fuuuj. Chodzi i capi.
Wykąpać!
UsuńWytarłam go mokrą ścierką. Nie miałam siły na kąpanie.
UsuńOj, chyba wyborcze emocję siły Kurom odebrały, bo mało kto coś gdaknie.
OdpowiedzUsuńMarija zaabsorbowana bratem, Dora się rehabilituje, PrezesKury wyraźnie tu brakuje ;) ale też zarobiona, inne także... A w Kurniku cisza. I na Rzonach też słabo...
Tych kilka ostatnich lat odebrało nam beztroskę i radość życia, nikt nie chce gadać o byle czym i mam wrażenie, że uważacie, że nie macie nic ciekawego do powiedzenia. Chyba muszę was przywołać do porządku, Kurencje ;) ;) ;)
Mam nadzieje, ze jeszcze sie niewystarczajaco zestarzalysmy, zeby nam odeszla radosc zycia. Cos musi jeszcze w nas byc!!!
UsuńDzisiaj pochowałam mojego dzielnego, kochanego Rysiulka.Jeszcze mnie trzyma adrenalina, pochoeałyśmy go z kol.G na wiosce koło mojej ukochanej Pereczki. Obydowoje odeszli mając 14 lat:(
OdpowiedzUsuńDora, bardzo współczuję i mocno przytulam. Żal...
UsuńDzięki Ninko.
UsuńPrzykro mi
UsuńOjej. Przykro i smutno.
UsuńJakoś nagle to się stało?
UsuńDora - utulam, bardzo smutno.
UsuńDzięki dziewczyby, same wiecie jak to jest.
UsuńDoro ,przytulam , mocno ,bardzo mi przykro .Mój Wicek 20 lat i trochę też w nienajlepszym zdrowiu,zapalenie trzustki ,już lepiej ,ale kroplówki zostaną już chyba z nami no i leki. Ale warczy na mnie jak podchodzę z tabletami więc już lepiej się zdecydowanie czuje.
UsuńMargaret, to dobrze, że lepiej, oby tak dalej.
UsuńMargaret, jesli leczenie odnosi skutek, kotek ma komfort, i żyje bez bólu to dobry znak.Trzymam kciuki za Wicia. No ale 20 lat, niesamowite!
UsuńDziękuję Doro! Wicek zdecydowanie czuje się lepiej zaczął jeść ,dostaje leki i pewnie na dłużej one zostaną ,ale dzisiaj na wizycie warczał jak dziki lew na veta ,a mnie podgryzał ,do pobrania krwi potrzebne były dodatkowe dwie osoby.Mały kotecek,3,80 wagi ,walczy jak lew! I widać ,że lepiej!!!!!!!
UsuńDzielny kotek!
UsuńAgniecho ,tak, bo co prawda od prawie dwoch lat cierpial na nadczynność tarczycy , to bral leki i bylo ok, lipcowe wyniki mial ok, a tu nagle brak apetytu, wiec poszlam go przebadać , no i sie okazalo ,ze ma cos z nerka nie tak, temperature za niską, wyziebial sie już...no i, powolutku szykowal sie do odejscia. No i po paru godzinaxh juz byl w ciezkim stanie, musialam podjac decyzję i skrocic jego cierpienie.
OdpowiedzUsuńSzkoda zwierzaka, ale chociaż tyle dobrego, że cierpiał krótko.
UsuńNo to w ramach ożywiania bloga napiszę, że u nas pogoda szara i mokra. Wczoraj wspaniały i ciepły dzień złotej, choć mocno zielonej jesieni, a dziś pada deszcz i jest aż ciemno.
OdpowiedzUsuńMiałam jakieś plany ogrodowo - pastwiskowe, ale przełożę je na jutro, bo pogoda ma się polepszyć.
Dziś będzie domowo, tylko zabrakło drewek na podpałkę i tu trzeba będzie wyleźć na dwór i narąbać troszeczkę.
U mnie to samo, wczoraj lato, 20 st, dziś 12 i pada deszcz.
OdpowiedzUsuńU nas lata już nie ma, ale dziś, chociaż leje, jest 13 stopni. Ale to nie jest spacerowa pogoda. Ciekawe, czy jeszcze będzie cieplej. Już się tak zdarzało, że 1 listopada było nawet 16, 17 stopni i słońce.
OdpowiedzUsuńWe wtorek zapowiadają u nas 18 st.
OdpowiedzUsuńU na jutro 13, we wtorek 12.
OdpowiedzUsuńU nas oczywiście.
UsuńŁadny dzionek się zapowiada.
OdpowiedzUsuńTak, słonecznie jest.
OdpowiedzUsuńNo i niedlugo cofamy zegary, szkoda że nie można tak zrobić z czasem...
OdpowiedzUsuńMialam wyjść , ale kotek ulozyl sie na nogach i przysypia, to poczekam, nigdzie mi się nie spieszy, na dodatek pochmurno i wieje, może się rozpogodzi za chwilę.
Dobrego dnia !
U nas też pochmurnie, ale niezbyt zimno, przynajmniej dla mnie. Połaziłam trochę po mieście, na rynku są przepiękne chryzantemy, w sklepie ogrodniczym też i w Biedronce. Kolorowo jak w letnim ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńAle w castoramie najpiekniejsze, np. odmiany z duzymi kwiatami, i w ogole, kolory też ciekawe.
UsuńTeż się przeszlam,ale to bylo wyjscie typowo zakupowe. Nie pada, ale śpiaco i pochmurno.
OdpowiedzUsuńDora, jutro idę na duży targ, po warzywa i owoce, i może jakieś kwiatki do wazonu, to sobie obejrzę, jakie tam sa chryzantemy.
UsuńPadaaaa, nadal śpiąco, ale przygotowałam produkty na zapiekankę gołąbkową.
OdpowiedzUsuńMinął tydzień odkąd nie ma Rysia.
To trudny czas. A jeszcze taka pora roku... Przytulam ♥
UsuńZapiekanka gołąbkowa? Podziel się przepisem, Doro.
UsuńJuz kiedyś pisałam. Podgotowuję pokrojoną kapustę, odcedzam porzadnie, następnie w naczyniu żaroodpornym przekładam warstwowo kapustę i farsz gołąbkowy. Zapiekam w piekarniku.
UsuńMożna nie ukladać warstwami, tylko razem wymieszać, a nawet uformować ksztaltem jak golabki, zalac sosem pomiforowym jak ktos lubi.J a sos przygotowuje osobno.
Dzięki! Mam kapustę włoską do wykorzystania, jest ogromna.
UsuńUuu, to sporo jedzenia będzie. Ja zrobiłam z jednej średniej kapusty. Tak na 3 obiady.
UsuńDora - ja to nazywam golabkami leniwej gospodyni ;)
UsuńCzuję, że jutro kupię jakieś mielone na te leniwe gołąbki.
UsuńSpacer po lesie zaliczony, grzybow nie znaleźliśmy.
OdpowiedzUsuńCześć Kury.
OdpowiedzUsuńDziś dzień deszczowy i wietrzny. Zadziwiające, jak jeszcze jest zielono, włącznie z liśćmi na drzewach. Nie chcą spadać czy co? Ja nie narzekam, wszystko wygląda pięknie i bujnie i kolorowo.
Drugą kawę czas zrobić. Pierwsza była z mlekiem owsianym, kardamonem i syropem klonowym. Jedna kawa a ile inspiracji:
owsiane - bo Inkwi
syrop - bo Opakowana
kardamon - bo Brahdelt
Miłego dnia! Dyniowego! Duchowego!
Miłego ♥♥♥
UsuńOooo, to ja jestem kerowniczka od syropu klonowego? Wlasnie odkrylam...maslo klonowe. Drogie okrutnie, ale akurat w Waitrose mieli dobra bardzo obnizke, mam i co i raz chodze do sloiczka i oblizuje lyzke...na szczescie nie trzeba duzo na chlebie....
UsuńJesteś, bo kiedyś o tym pisałaś i mnie się utrwaliło.
UsuńMasło klonowe? Brzmi smakowicie.
Ja jeszcze z kotem poleguję.Miało padać, ale na razie tylko wieje i nie ma słońca.
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze ale w Kurniku najlepiej. Wróciłam z tego ciepłego kraju: temperatura 28-32 stopnie, wody ca 25, no więc moczyłam się w tej słonej wodzie i małe opalanko uskuteczniałam. Bez przesady oczywiście, dziób i łapki na kolor słabej kawy z mlekiem. Tylko opóźnienia w podróży dały mi w kość bo w obie strony podróż ca 12 godzin trwała. Na grzędę trafiłam późno, wszystkie Kurencje już spały, no to strzepnęłam podróżny kurz z piórek i pogrążyłam się we śnie. Nawet te Kurencje, które bladym świtem się zrywają nie zbudziły mnie swoim gdakaniem. Powitał mnie deszcz i +2 stopnie, to przyznam się że na grzędę przemyciłam mały termoforek . JUtro biorę się za szycie ciepłej spódnicy (już sfastrygowannej), bo czasami mam dość spodni.
OdpowiedzUsuńWyjazd w cieplejsze krainy jest cudny, mnie tylko zawsze wbijalo w glebe, ze tam pieknie, cieplo, roze kwitna i pachna albo inna roslinnosc, lot pare godzin i jest sie w szarzyznie i mokrzyznie i braku zielonosci. Ale na pewno jestes napchana slonkiem i cieplota.
UsuńA spodnicy nie zalozylam od niewiadomokiedy! sukienki nosilam w lecie (przewiew), ale spodnice nie...ciekawe czy dlatego, ze mam GRUBE nogi?
Bacho, powrot z takich okoliczności przyrody nieco boli. A przypomnij gdzie byłaś?
UsuńByłam w Turcji, aktualnie najkorzystniejsze wyjazdy , oprócz Egiptu. Sam lot tylko 4 godz. a reszta to czekanie i dojazdy. Zgadza się, że powrót ze słońca zabolał a po wyjściu z samolotu moja stała towarzyszka podróży szepnęła: oessu, co za pogoda, wracamy. Staramy się wyjeżdżać w tym okresie co roku żeby przed "ciemnymi miesiącami" zgromadzić trochę energii słonecznej.
UsuńA co do spódnic to w okresie jesienno-zimowym też preferuję spodnie ale jedna spódnica z grubego trykotu nie zaszkodzi. Będzie na szerokiej gumce w pasie, tak dopasowana, żeby mojej kurzej talii nie uciskać i piórek nie zniszczyć.
😃😃
UsuńE tam, pewnie zapomnialaś.Ja nie lubię jak mnie coś cisnie w pasie, wie spodnic nie mam, z wyjatkie mdwoch dzianinowych, czasem zimą do swetra i grubych rajtek pasują. Kiedys nosilam ,najlepiej dlugaśne, teraz jakoś sie w takich nie widzę, pozbylam sie wszystkich ( kilka sztuk).
OdpowiedzUsuńPogoda w miarę, pochodzilismy po dwoch cmentarzach, ten w Dusznikach to jest mocno pod gorke, kaskadowy, idzie sie zasapać. Na naszym komunalnym spotkalismy sie z moją rodzinką.ONI jak zwykle jak spod igły, elegancko ubrani ,siostra tez , w jasnym plaszczyku, a my to takie szaraczki codzienne😃😃, no ale w planach mielismy spacer lesny, do ktorego jednak,nie dojszło, bo juz,pozno sie zeobilo,glodni ,wiec do domu obiad szykować.
Ach, jaki piękny poranek.
OdpowiedzUsuńA spodnie cię nie cisną w pasie, Doro? Tylko spódnice?
Mnie znowu lateks i elastan cisną, duszą i dławią, nie mogę nosić ubrań, a zwłaszcza bluzek z czymś takim w składzie, bo zaczynam kaszleć i się dławić. Zadziwiające, ala prawdziwe.
Cześć, jak slonko, to wiatrzysko, mam juz trochę dość, wczoraj cienką czapkę nalożyłam, bo jakos mi niewyraźnie w okolicach nosa i zeby mi w zatoki nie poszło!
OdpowiedzUsuńSpodnie mnie nie cisną, bo nosze takie niecisnace, sportowe, te sztucznosci mi nie przeszkadzają o tej porze roku. Mam ze 4 pary swietnych portek i plus leginsy, dżinsy nakladam od wielkiego dzwonu.
W niedziele wybieramy sie do Świdnicy na targi staroci.
W wolnych chwilach pomalujemy kibelek, bo sciany okropne, no a wlasciwy remont chyba po nowym roku.
Jej, znow ja! W nocy wialo i nie moglam zasnąć, teraz pada deszcz, a mielismy zagladnąc za grzybami w lesie.
OdpowiedzUsuńDora, mało nas tu teraz. Pora na nowy post, może wieczorem mi się uda.
OdpowiedzUsuńNo tak już jest, kury się rozproszyły ,kurnik im się znudził.
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że szkoda.
UsuńTeż tak uważam. I nie chodzi bynajmniej o tematykę postów (mam nadzieję;). Kiedyś, o czym by post nie był, gdakały wszystkie jedna przez drugą, a teraz... :(
UsuńZgadza się.
OdpowiedzUsuńNie uważacie, że zaraza jakoś to wszystko rozbiła?
UsuńZniszczyła więzi międzyludzkie, radość życia i spontaniczność?
A może po prostu Kury się postarzały, i im się nie chce, albo nie mają sił?
Tak. Zaraza, polityka, zmiany klimatyczne. Wyraźnie się odczuwa, że nie jesteśmy już takie beztroskie. Codzienność przestała być zabawna, nie jest już nawet kabaretem, przeistoczyła się w ponurą, groteskową farsę.
UsuńMnie się chce, mimo wszystko.
Pewnie też, u mnie zweryfikowala mocno znajomych, ja foliara przecież, politycznie też odstaję, i ogólnie mam poglady malo popularne, wiec ograniczylam sie do minimum.
OdpowiedzUsuńMnie się Kurnik nie znudził, nawet jak niezbyt często bywam i nawet jak nas mało to wiem , że mogę zawsze zajrzeć i coś skrobnąć. Wiem, ze niektóre Kurencje na FB się spotykają, ja jestem z tych asocjalnych i nie ma mnie na żadnej z socjalnych stron, które są dla mnie takim "zjadaczem" czasu.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Agniechą, co do radości życia i spontaniczności. Czuję się trochę przygaszona psychicznie, bo fizycznie po nabraniu energii słonecznej jest dobrze.
Na szczęście w czasie tej paskudnej pandemii nie byłam tak ograniczona jak w kraju, mogłam się swobodnie poruszać, pracować na działce, wyjeżdżać, a krajowe więzi koleżeńskie na szczęście nie zostały zerwane, jest ich niewiele ale zawsze coś. A w ten ponury szary listopad postanowiłam coś zmienić w domu, małe przemeblowanie i malowanie, wyrzucanie niepotrzebnych rzeczy, nowe zasłony w oknach i od razu będzie lepiej.
Na FB też nietęgo, trochę więcej się nas pojawia niż tu, w Kurniku, ale mniej niż kiedyś.
UsuńJa też robię przemeblowanie, na razie w większym pokoju poprzestawiałam :)
UsuńJa mam tylko jeden pokój z alkową , którą prawie w całości zajmuje łóżko, przykręciłam do niego wysokie nóżki to mam duży schowek, właśnie pakuję tam letnie ciuszki.
UsuńU mnie remont trwa od kilku lat, na nudę nie mogę narzekać, czasem przydusi jakaś bieda ,stres, ale ttzeba otrzepac pióra i iść do przodu na ile się da. Na co nie mam wpluwu odpuszczam, za krotkie życie, i tak wykorzustuje je mało i na pol gwizdka. Ech. Towarzysko tak sobie, bo nie zawsze da sie zgrac czasowo ,a i już rozmowy nie ze wszustkimi sie kleją. Ale! Trzeba widziec pozytywy, male radosci i nie poddawac się.
OdpowiedzUsuńWitajcie kochane Kurki!Kurnik mnie się nie znudził! Podczytuję ,co skrobiecie pazurkiem .A czas, niestety mknie jak oszalały! Ja zajęta jestem cały czas zdrowiem mojego kociego staruszka ,w czwartek jedziemy na pobranie krwi ,żeby zobaczyć ,czy leczenie pomaga .A dziad jeden ,nie powinien tego jeść bo mu szkodzi ,a to co powinien jeść to niesmaczne.....I sytuacja jedzeniowokocia wygląda tak ,jakbym miała na stanie co najmniej pięć kociosztuk .Dobrze,że zawsze znajdzie się ktoś ,kto potrzebuje jedzonka kociego. I byłam w Poznaniu , w szpitalu zapisać się na operację endoprotezy kulanka! Termin -około pół roku !Normalnie rewelacja ,w Bydgoszczu i okolicach jest to ok 8-9 lat............Normalnie szczękę można zgubić zez zdziwienia. Co prawda dziecko moje prywatne jak usłyszało pół roku to wrzasnęła -ile?
OdpowiedzUsuńI posprawdzała,że w Niderlandach jest to ok 3 tygodni..............Ale wolę na własnych śmieciach ,mimo propozycji ,że zalatwi i zapłaci. A muszę na szybko niestety mieć operację, nie mogę funkcjonować bez przeciwbólowych ,niestety. No to opowiedziałam co słychać ,może którąś Kurencję sprowokuję do skrobnięcia?
Fajnie, że piszesz. Oby ci się prowokacja udała. Zdrowia kotełkowi i tobie, i udanej operacji ♥
UsuńOch, tak to jest z kotkami i ich kulinarnymi upodobaniami, mój Rysiu potrafił obudzić się na zapach gotowanego kurczaka lub jak ktoś otworzył słoik z majonezem. Zdrówka dla Twojego staruszka♥️ Biednaś z kolanem,, mniecte wszystkie zabiegi przrażaja, kolana, biodra, i to nam kobietom sie to chyba częsciej trafia.
OdpowiedzUsuńWitajcie Kurencje! Hm Doro to będzie moja duża 7 operacja......Ale Spoko ,musi być dobrze!Jeszcze muszę dotrwać te pół roku ,ale zaciskam szczeny i daję radę!A chcę się pochwalić moim zakupem! Przynaję się ,jak większość kocham ,różne lumpexy i tego typu miejsca,jestem łowca! Lubię polować . I jako ,że nószki nie chodzą jak powinny to przerzuciłam się na vinted ! I jestem zadowolona bo dwa w jednym! Poluję i nie opuszczam mojego krzesła ,ale... Jakieś pół roku temu właśnie na vinted nabyłam sobie za pieniądze wielkości większego gara, multicoocera i jestem przeszczęśliwa! Wreszcie udaje mi się gotować bez przypalania! Żadne tam wielkie kwoty bo dałam 100 zł za moje cudo i polecam z czystym sumieniem !Jako ,że jestem po dwóch operacjach jelitek ,więc muszę jeść bardziej delikatnie ,to wszelkie duszeniny ,a jestem niestety mięsożercą i część warzyw mi szkodzi ,wychodzą wspaniale !I nic nie trzeba doglądać co chwilę! Tak to gar wrzucałam do piekarnika ,ale jest to nieco teraz już drogawo,a kukerek mało prąda żre i mięsko ,gołąbki ,papryka faszerowana wszelkie duszone pieczenie wychodzą bosko! Kapustę z głąbów i paprykę zjada dziad ,mnie szkodzi.Tym chciałam się pochwalić ,fufffff!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńHm mam ja coś na prąd do gotowania czy cuś, albo na strychu, albo w piwnicy, to jeszcze po tesxiiqej,czy oszczędne to nie wiem,nigdy nie uzywalam, a ona tez nie,,tak wiec nówka nieśmigana zalega.
OdpowiedzUsuńAaaaa, nie to co innego mam, bo to faktycznie wyglada jak gar, a u mniwj kaiws to przeźroczyste i nie wiem czy,nie,warstwowe, moze do gotowania na parze.
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAA Dorko ,masz parowar pewnie ! Do warzywek i pyrek na parze,można też zrobić rybkę. A pyszne wszystkie kalafoiropodobne wychodzą! Bardzo dobre bo nie takie rozgotowane ,tylko takie nieco chrupkie a zrobione.
OdpowiedzUsuńMożliwe, musiałabym odnaleźć, J. nie lubi na chrupko.
OdpowiedzUsuńZrobiłam zapiekankę gołębią, smaczna wyszła, tylko że strasznie jednak wielka, a nas dwoje, z apetytem średnim, ostatnio. Więc pokroiłam i zamroziłam.
OdpowiedzUsuńU nas jesiennie, wietrznie i chłodnawo.
No i super Agniecho, mrozonki czasem ratują!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie wyjadam mrożonki, bo chcę rozmrozić lodówkę. Już mi niewiele zostało :)
OdpowiedzUsuńJa mam no frost i nareszcie nie ma tematu z rozmrażaniem. Wielka to przyjemność, jak kiedyś bedziesz zmieniać lodówkę to tylko na taką.
OdpowiedzUsuńNo frost tylko lodówka, zamrażalnik niestety nie.
UsuńOczywiście następna będzie cała no frost :)
UsuńJa też wyjadałam, bo,nie lubię jak cos za dlugo jest zamrożone, no i mam miejsce na nowe mrożonki😃 Chyba zrobię gar bigosu!
OdpowiedzUsuńCześć Kury.
OdpowiedzUsuńU nas słońce. Liście żółte, aż świecą w tym ostrym świetle.
Idę dam szybko jeść kotce, korzystając z faktu, że pies jest na dworze i nie będzie się narzucał.
U nas też wszystko żółciutkie albo kolorowe (ale żółtego dużo więcej), oprócz jednej, jeszcze zielonej lipy od strony kuchni. Lipa rośnie w miejscu, które jest cieplejsze nawet podczas pierwszych mrozów. Zawsze staraliśmy się tam stawiać samochód i kiedy wszyscy inni już skrobali szyby, my nie musieliśmy, bo nie były oszronione. W czasie większych mrozów to już nie działało oczywiście.
OdpowiedzUsuńU mnie drzewa prawie łyse, tylko wszystkie iglaste za oknem zielone. Światło już od 15-tej mus świecić. Wczoraj miałam gigant chandrę i pewnie dlatego zapomniałam o proszku do pieczenia do ciasta na szrlotkę, no to wyszły dwa cienkie placki z masą jabłek. Ale zjadam powoli, bo szkoda wyrzucić. Jabłka z tegorocznych zbiorów. Dzisiaj pełna werwy zaczęłam szorować kuchnię, znowu trochę szyć, powiesiłam lustro (z trudem bo ciężkie, a ja coś z sił opadam) i wyszukuję w internecie, jak schudnąć 10 kg w miesiąc, coby się lepiej prezentować na spotkaniach towarzyskich. Dziesięć dni w Turcji jakoś dziwnie zlikwidowało mi wcięcie (hre, hre, hre).
OdpowiedzUsuńE no, do kruchego nie daje sie proszku, ja nigdy nie daję. Jak bardzo chcialas to moglas dodac sody, o ile ja masz w domu.
OdpowiedzUsuńMam sodę, następnym razem dodam.
UsuńNa pewno mozna dodac proszku, ale malo bardzo.
UsuńBacha, jak znajdziesz sposób na te -10, to koniecznie tu opisz, też potrzebuję :))) Zwykłe trywialne MŻ i więcej się ruszać jakoś mnie nie pociągają... Owszem, w hotelowym basenie chętnie pływałam, ale pyszne obiadokolacje niweczyły spodziewany efekt. No i powoli zaczynam osiągać doskonałe kształty, o ile faktycznie to kula jest doskonałością. Teraz jeszcze chodzę po lesie, ale zaraz zrobi się paskudnie i coraz ciężej będzie nos spod kocyka wyściubić. Ratunku ! Jak przegonić niechcemisia ?
OdpowiedzUsuńCiężko Mariolu, ja mam wewnętrznego niechcemisia, wiec nawet jak już coś robię i chodzę, to bez polotu i werwy.
OdpowiedzUsuńMój niechcemiś też jakoś urósł ostatnio. Wielki z niego niedźwiedź.
OdpowiedzUsuńE kurrrrrrencje wszak po to jest listopad aby niechcemisie dobrze się miały, wszelkie misie przecież zaczynają hibernować, wszak natura spowalnia, pozwólmy sobie także na lenistwo ;)
OdpowiedzUsuńO to, to.Ja leniuchuję ile sie da, czegoi innym kurkom życzę.
OdpowiedzUsuńA ja już myślałam, że ten niechcemiś tylko mnie odwiedził. Zmuszam się do zrobienia czegoś ale jak Dora napisała bez werwy i polotu. MŻ WR już wprowadziłam w życie, wyciągnęłam hantle i piłkę do ćwiczeń, więc jak zdarzy się coś oglądać w kurzym tv to siadam na piłce zamiast w fotelu i ćwiczę.
OdpowiedzUsuńWow, Bacho, gratuluję! Mnie ciagnie do futrowania😃😃
OdpowiedzUsuńJa też mam niechcemisia, ale musiał trochę odpuścić, bo jestem w trakcie wymiany okien w kuchni i mniejszym pokoju, a co za tym idzie, muszę zrobić większe niż zwykle sprzątanie. Przy okazji zdecydowałam się poprzestawiać meble. Przy tej samej okazji musiałam odłączyć od prądu wszystkie ustrojstwa internetowe a po podłączeniu modem mi nie wstał i mam internet tylko w telefonie. Jutro muszę znów wszystko odłączyć, bo przychodzi fachowiec, żeby wszystko obrobić i poszpachlować, więc dopiero jak skończy, to będę walczyć z techniką 😁😁😁
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńZ moich planów małej przeróbki mojej grzędy i malowania nic nie wyszło bo przez 2 dni pomagałam J. w rezerwacji hotelu i samolotu do Gdańska!!!!! A trzeciego dnia musiałam trochę przerobić rezerwację, wydrukować co trzeba itd. Ufff.... Wyobrazić sobie trudno, że taka prosta rzecz tyle czasu jej zajęła ale uparła się, że zrobi to sama. Mnie zajęłoby to 15 min ale ciągle jej coś nie odpowiadało i chciała to zrobić sama. Ponieważ ja jadę jako pomoc więc od jutra bedę w G. kilka dni.
OdpowiedzUsuńZamiast zajmować się słodkim nic nie robieniem, ewentualnie neutralnym zasuwaniem zgodnie z planem, trzeba tu nagle kombinować w obejściu zasieki przeciwkorkowe. Pies jest skoczny jak piłka i równie nieduży. Nie wierzyłam, że przeskakuje przez bramę, aż zobaczyłam i już wierzyć nie muszę, bo wiem. A teraz po podwyższeniu tej bramy, też próbuje, a że raz mu się udało wyleźć, to nie jesteśmy spokojni. Nie widzieliśmy jak to zrobił, czy rzeczywiście przeskoczył znowu, czy może wpadł na pomysł, że można przeskoczyć z boku, bo tam dużo niższe jest ogrodzenie niż brama. A tu zimno, a tu dmucha, a tu śniegi zapowiadają. Przelotne, na szczęście. A tu opony trzeba zmienić na zimowe. A tu to, a tu tamto.
OdpowiedzUsuńSny miałam dziś katastroficzne czegoś, co chwila coś się w nich psuło, rozwalało, rozpadało. Dobrze, że wiele nie zapamiętałam, tak były nieprzyjemne, chwila przebudzenia natomiast była chwilą ulgi. Na krótko, bo od razu pojawił się ból szyi i inne różne. Znaczy - żyję! Czego i Wam życzę, ale bez dodatku bolącej szyi.
Ooooo, a to łobuz , ale za to jaki mądrutki!
OdpowiedzUsuńU mnie było dotlenianie leśne, nawet grzybków uzbieraliśmy.
Zdecydowałam, że grzybów już starczy.
UsuńZe co?? Jakmoze byc wystarczajaco grzybow? Toz to niemozliwe.
UsuńNo wiesz. Zeżarliśmy, zamroziliśmy sporo, nawet cosik ususzyłam. Niechże te ostatnie sobie dojrzeją i przejrzeją, i się rozmnożą, żeby i w przyszłym roku był urodzaj. I tak zazwyczaj jak zbieram, staram się zostawiać część.
Usuń13 listopad urodziny Miki!
OdpowiedzUsuńMiko-Moniko macham w kierunku Patagoni aby ci dać znać że pamiętam o cię ♥♥♥
Mika pewnie rozrabia w Patagonii z Ewa i urzadzily sobie mala libacje!
OdpowiedzUsuńNa pewno, piją nektar i jedzą ambrozję albo coś innego ;)
UsuńJednak musiałam wezwać technika, ale już wszystko gra i buczy :)))
OdpowiedzUsuńJa też pomachałam Monice 13-go, a potem mi się śniła, trochę zasępiona. Muszę sprawdzić co tam w Z., bo dopiero 12-go tam jadę . W Gdańsku było paskudnie, zimno, deszczowo, wietrznie, za to hotel fajny i co najważniejsze udało się w te 3 dni załatwić J. wszystkie urzędowe sprawy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dotarłam na grzędę zmeczona i przemarznięta, napuszę pióra żeby się ogrzać i spać.
Bacho, kursujesz ostro. Dobrze, że pozalatwialas co bylo do pozalatwiania. Odpoczywaj teraz.
OdpowiedzUsuńDoro, fakt faktem, że nie mogę usiedzieć na miejscu. Dostałam dzisiaj propozycję wyjazdu w ciepłe strony w charaktrze opiekunki starszej pani. Odmówiłam, chwilowo wolę pluchę jesienną. Taki wyjazd to kiepski odpoczynek, a właściwie żaden.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zwlokłam się z grzędy o 13.00, , śniadanie o 15.00 , chyba siły się w podróżach szybciej wyczerpują ale do kraju mus pojadę.
Masz rację, to bylaby praca, nie odpoczywanie. Regeneruj siły na przyjazd do kraju.
OdpowiedzUsuńDzien dobry w piątuniu, miłego dnia!
OdpowiedzUsuńDobranoc w piątuniu - i miłych snów!
OdpowiedzUsuńA teraz dzień dobry w sobotkę!
OdpowiedzUsuńDzień dobry ♥️
OdpowiedzUsuńSobotka niemal przeleciała! Zimno, mokro, i juz ciemnooo.
OdpowiedzUsuńZimno, mokro i ciemno nadal, a może nawet bardziej. Brr.
OdpowiedzUsuńZimno, +2, biało. Jestem w Warszawie u córki, jutro do domu. A U nas w Olsztynie podobno -1.
OdpowiedzUsuńZimno, mokro, bleee.
OdpowiedzUsuńAktualnie -8 i wiatr w oczy. Zmarzłam na krótkim spacerze więc teraz malinowa herbata (z suszonych malin) i pół cytryny profilaktycznie. I jeszcze kisiel z owocami i bita, bezcukrową śmietanką. mmmmnianiammmm....
OdpowiedzUsuńMniam! Wygrzewaj się i dogrzewaj Bacho, mrozisko, że hej.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, że czasem wrzucam pod kołderkę na grzędzie termoforek coby zmarznięte kurze łapki ogrzał. Pamiętam z dzieciństwa z Z., że Babcia zawsze w zimie miała taki duży pod ręką
OdpowiedzUsuńMam termofor gdzieś upchany, jakoś nie korzystam.
UsuńMój tatulo w zimie chadzał spać z butelką gorącej wody, a sypiał w pokoju ogrzewanym w Boże Narodzenie i nieraz we wczesną Wielkanoc. Nogi ogrzewał gorącą butelką a na głowę zakładał kaptur od kurtki zimowej, do tego kaptura się nie przyznawał, odkryłam to przypadkiem ;)
UsuńW jego domu rodzinnym w pokojach nie było pieców, w sieni był taki do pieczenia chleba i w kuchni do gotowania.
Wczoraj narzekałam a dziś widzę, że nie było na co. Dopiero teraz mi się pogoda rozhulała listopadowo.
OdpowiedzUsuńJak miło mieć dach nad głową i ciepły piec.
Dzisiaj rasowy listopad, pada deszcz, a już sporo ujechaliśmy. Ale jeszcze cudnie żółcą się brzozy i jeszcze jakieś drzewa maja kolorowe liście.
OdpowiedzUsuńA Wy znowu w drodze!
UsuńTaki los.
UsuńNo to dziś pogoda ma być zmienna. Czyli będzie padało z przerwami. Łeb mnię boli bardzo upierdliwie, nie jest to migrena, na nią łyknęłabym właściwą pigułkę i by se poszła. A tu boli ćmi kłuje i z doświadczenia wiem, że przeciwbólowe nie pomogą. Przypuszczam, że to przez wybieganie na dwór bez czapki, inaczej mówiąc, wina Korka. U nas w obejściu nie funkcjonuje "wina Tuska", ale "wina Korka" bardzo często.
OdpowiedzUsuńHelloł, no i pólnocne Niemcy też zasnute chmurami, popaduje, 7 st. Sporo drzew już bez liści. Za to liscie leżą wszędzie.
UsuńDo ogarniania sporo, o ile pogoda pozwoli.
A u nas po dwunastej pięknie się rozpogodziło, choć jest zimno, lekki mrozek. Głowa to mnie bolała wczoraj, jak były chmury i padało jakieś niewiadomoco. Czapkę zaczęłam w tym sezonie nosić wyjątkowo wcześnie (zwykle zakładam ją, kiedy temperatura spada poniżej zera). To przez te zimne wiatry, które łeb urywają.
UsuńJesssu, jak ja nienawidze nosic czapek!!! Mam za to opaske na wypadek jakby mi zaczely uszy marznac!
UsuńPięknie napisane. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńO, dzięki Annette ♥
Usuń