Doszedłszy do wniosku, że pora na nowy post, zaczęłam się zastanawiać, o czym by tu... Już miałam zacząć pisać, gdy nagle wpadłam na pomysł, żeby może spróbować dodać blog Pantery do listy czytanych blogów. Nasza PrezesKura wspominała, że nie udało się jej tego zrobić, mimo że wszystko robiła tak, jak trzeba, więc ja, jako świeżo upieczona administratorka, pomyślałam, że mnie może się - hrehrehre - uda. Spróbowałam, udało się, ale się okazało, że blog siedzi sobie na samym końcu i się nie aktualizuje. Usunęłam go, wprowadziłam jeszcze raz, bardzo uważnie - ale nic z tego, znów ta sama polka. Wkurzyłam się i chcąc jeszcze raz powtórzyć całą operację, usunęłam, owszem, ale całą listę blogów.
I nie potrafiłam tego cofnąć.Zaczęłam szukać po internetach, ale nie mogłam znaleźć żadnego sposobu. Pomyślałam, że po prostu zrobię nową listę. Wprowadziłam te blogi, które zapamiętałam, poszukałam w zaprzyjaźnionych blogach, znalazłam jeszcze kilka, popatrzyłam w komentarze i jeszcze parę znalazłam. Tym razem było wszystko ok, ale jednak nie aktualizuje się blog Kalipso. Na liście jest post sprzed czterech lat, choć Kalipso pisała ostatnio w zeszłym roku. Nie mam na razie siły z tym walczyć.
A teraz o zimie, czyli o tym, czy jest zima, czy jej ni ma 😏I wygląda na to, że raz tak, raz tak, ale bardziej ni ma, niż jest, przynajmniej u nas. Co prawda trochę śnieg popadał i temperatura się obniżyła, ale trwało to co najwyżej parę dni i po zimie. A do tego widziałam kwiatki na forsycjach, przebiśniegi mają pączki (malutkie, ale jednak), sikory zaczynają śpiewać, słońce przygrzewa, a najnowsze prognozy pokazują, że przez najbliższe dwa tygodnie zimy ani widu, ani słychu.
Nowy post będzie wkrótce, a zimowe zdjęcia wrzucam na okrasę 😊