Podczas pobytu Hany, w jakimś kontekście , nie pomnę już w jakim, zacytowałam jeden z wierszyków dla dzieci (albo i nie???) z początków XX wieku, kończący się wersem "... a paluszki na podłodze.." Hana lekko się zdziwiła, poszukałam więc w internecie całego tekstu, a oto i on:
O Juleczku, co miał zwyczaj ssać palec
Ja wychodzę po ciasteczka-
Rzekła Mama do Juleczka,
Sprawiajże się tu przykładnie,
Nie ssij palców, bo nieładnie,
Bo kto palec w buzie tłoczy,
Zaraz krawiec doń wyskoczy
Z nożycami zły okrutnie
I paluszki niemi utnie.
Julek przyrzekł słuchać Mamy,
Lecz nie wyszła jeszcze z bramy,
A już nieposłuszny malec
Myk do buzi duży palec!
Wtem ktoś z trzaskiem drzwi otwiera,
Wpada krawiec jak pantera
I do Julka skoczy żywo.
Nożycami w lewo, w prawo
Uciął palec jeden drugi,
Aż krew trysła we dwie strugi.
Julek w krzyk, a krawiec rzecze:
Tak z nieposłuszeństwa leczę!
Wraca Mama, aj! Wstyd! Bieda!
Juleczkowi ciastek nie da,
Bo kto Mamy nie usłucha,
Temu dosyć bułka sucha.
Płacze Julek, żal niebodze,
A paluszki na podłodze.
(Panterko, bardzo cię przepraszam za to porównanie z okrutnym krawcem...)
Ilustracja ze strony Tatry,inspiracja.pl
Wierszyk należy do książeczki "Wesoła gromadka", wydanej ostatni raz w 1997 i zilustrowanej przez Bohdana Butenkę. Jego rysunki łagodzą nieco okrutne puenty umoralniających wierszyków, napisanych przez różnych autorów,( niektóre źródła podają Heinricha Hoffmana, ale nie wiem czy jest autorem wszystkich) pod koniec XIX wieku. Oryginalne rysunki były znacznie bardziej makabryczne...
I jeszcze jeden:
O upartym Michale, co nie chciał jeść zupy
Michał był tłusty, zdrów najzupełniej,
Z buzią okrągłą jak księżyc w pełni,
Jędrną jak orzech, śliczną, rumianą,
Jadł i pił wszystko, co na stół dano.
Raz gdy mu zupę stawia służąca,
On stąd ni zowąd talerz odtrąca,
Mama go łaje, a Michaś w sprzeczki:
"Nie chcę i nie chcę ani łyżeczki!"
Nazajutrz Michaś tak schudł nieboże,
Że go nikt w domu poznać nie może,
Dają do stołu, on znowu w sprzeczki,
Nie chce jeść zupy ani łyżeczki.
Nie słuchać starszych, rzecz bardzo brzydka,
W czwartym dniu Michaś wychudł jak nitka,
W piątym coś w piersiach i w gardle dusi,
Kto nie je zupy, ten umrzeć musi.
Tak też z Michasiem - był zdrów i tłusty,
Pięć dni nic nie jadł - umarł na szósty..
A teraz wierszyk bez końca, w stylu "10 małych murzynków" Agaty Christie...
Gdy mateczka wyszła z domu
Dzieci czwórka po kryjomu
Chociaż chłodny wiał wiaterek
Poszła sobie na spacerek.
Idą rzeczka, na niej kładka
Z kładki spadła w dół Beatka
Krzycząc wodę rozbryzguje
I już - trójka maszeruje.
Idą dalej, a tu górka
Na tej górce wiatrak furka
Wiatrak skrzydłem Zosię - trach!
I upadła Zosia w piach.
Dwoje dzieci już zostało-
To już chyba bardzo mało
Mała grupka się wyludnia...
Patrzą na podwórku studnia.
Winia zajrzeć chce do środka
Zaraz tam ją przykrość spotka...
Gdy się wspina na paluszki,
Nagle się poślizgną nóżki,
No i Winia w studnie – Buch!!
Został tylko Jasio – Zuch!
Z pola bieży groźny byk,
Co wydaje groźny ryk
Jasio więc do domu w cwał
Sameś Jasiu tego chciał:
Z jednej strony stado krów
Z drugiej byk, a z trzeciej rów!
Jasio szybko przez rów skacze,
Mamcia po nim dziś zapłacze,
Bo Jaś w kamień głową - łup!
I już leży zimny trup!
Wraca Mama - włosy rwie:
Gdzie Beatka? Zosia gdzie?
Gdzie jest reszta z dzieci dwóch:
Gdzie jest Winia? Jasio Zuch?
A w ogrodzie szepczą kwiatki:
-nie ma nie ma już Beatki,
i to samo z dziećmi trzema:
nie ma Zosi, Wini nie ma,
szkoda Jasia - nie ma go,
nie ma dzieci wcale bo:
Gdy mateczka wyszła z domu
Dzieci czwórka po kryjomu
Chociaż chłodny wiał wiaterek
Poszła sobie na spacerek...
I jeszcze morał z mojej ulubionej bajeczki "Okropna historia z zapałkami" :
I zgorzała Kazia cała,
Garść popiołu pozostała
I trzewiczki jeszcze stoją,
Smucą się nad panią swoją...
Nieszczęsne dzieci karmione takąż właśnie literaturą umoralniającą nabawiały się zapewne różnych psychoz i fobii. Czasem palnie się coś, co dorosły uważa za dowcip, a co w dziecku budzi lęk i zostaje w nim na całe życie. Poza tym dzieci zawsze słyszą to, czego słyszeć nie powinny i zapamiętują, cytując czasem w najmniej odpowiednich momentach... Ale to już inna para kaloszy.
Mam nadzieję, że wielbicielki horrorów będą usatysfakcjonowane:))))