poniedziałek, 19 października 2020

Co to jest brzyd?

Mam brzyda. Brzyd jest zjawiskiem balansującym na granicy doła. Nie chce mi się i wszystko mnie mierzi. Ani na gumienku robić, ani wyjść do lasu, ani nic. Coś zaczynam i w trakcie robienia odechciewa mi się. W tzw. twórczości też nic mi nie wychodzi albo wychodzi nie tak jakbym chciała.

Patrzę na świat i doświadczam dość skrajnych emocji. Od paniki, po głupkowaty luzik. I to nie jest skutek dezinformacji w tzw. mediach, a raczej reakcja obronna. Mam na myśli całokształt tego g... otaczającego nas ze wszystkich stron. Jedno g... jest efektem działania drugiego i tylko patrzeć, jak się w nim potopimy. Obym się myliła.

Na szczęście brzyd jest zjawiskiem przejściowym - liczę na to. Dla poprawy nastroju kilka zdjęć z gumienka, które wygląda, jakby jesień go nie dotyczyła.

Chyba jeszcze nie pokazywałam skrzynki, którą zrobiłam sobie ze skrzynki do wina. Trochę inspirowałam się skrzynką, którą w poprzednim życiu zrobiła mi Hania z Zielnika:

Tojeść zachowała się dokładnie tak jak chciałam:












Sąsiad posadził sobie bambusowy żywopłot. Ma jakieś 3 metry wysokości i w tym miejscu wygląda paskudnie:

Ja posadziłam wiąz. Wiosną już mnie zasłoni:





niedziela, 11 października 2020

Komu, komu???

Uwaga! Przewińcie post, na dole jest wypasiony suplement!

Trochę rozrywki w tym ponurym czasie nam się należy. Nigdzie nie chodzę, sklepów nie odwiedzam - co niewątpliwie ma swoje dobre strony, ale czasem coś, gdzieś, chciałoby się...

Z inicjatywą wyszła Opakowana, a ja się dołączam. Ustaliłyśmy, że przedmioty są do wzięcia za darmoszkę, prosimy jedynie o zwrot kosztów przesyłki zaokrąglonych do najbliższej złotówki. Poczta tania nie jest, a kilka(naście) wysyłek swoje zrobi.

Gdyby ktoś chciał się dorzucić z wymianką, ślijcie zdjęcia do mnie.

Opakowana porządkuje dom, więc - jak mniemam - artefaktów będzie więcej. Zaczynamy od torebuś, a potem się zobaczy:

(rezerwacja Ewa L. lub Mig)

(rezerwacja: Izydor)

(rezerwacja: Marija)


(rezerwacja: Ninka)

 


(rezerwacja Ewa2)



Teraz ja - też mam wszystkiego za dużo. Zdjęcie zbiorcze:

- duży, półlitrowy i bardzo wygodny kubas do jedzenia zupki firmy Duka - tu spód kubka:

- dwa fikuśne kieliszki do jajek (rezerwacja Ninka)

- drewniana, pomalowana przeze mnie na czerwono szkatułka na diamenty

- dwa pojemniczki do przypraw

- ozdobny (nie do wieszania, nie ma haczyka) talerzyk deserowy z wilkiem. Druga    strona talerzyka poniżej:

(rezerwacja: Nieznajoma)

Buty rozmiar 37, założone kilka razy:

(rezerwacja: Opakowana)


PS. Zdjęcia torebuś w kompie mam jak trzeba, a publikuje mi poprzekręcane. Walczyłam długo, bez skutku. Trudno, jest jak jest.

PS2. Uwaga! Opakowana torebusie będzie słać jakoś tak w styczniu/lutym, kiedy zjedzie do PL.

Suplement! Ekstra buciki od Agi R. Nowiutkie! Problem w tym, że Aga mieszka w Irlandii i koszt wysyłki będzie wysoki. Wydaje mi się jednak, że mimo wszystko bardzo warto. Niektóre z nich kosztowały prawie 150 ojro! Później Aga sprawdzi dokładnie rozmiarówkę (okolice 38 i 39) i koszt przesyłki. Z jakiegoś nieznanego bliżej powodu Aga nie może wejść do Kurnika.

Proszszsz:

 

(rezerwacja: Gardenia)
rozmiar 39, skóra, Hiszpania





rozmiar 38, chociaż ba buciku jest napisane 39, Hiszpania



sobota, 3 października 2020

Nieco kontrowersyjnie

Dzisiaj będzie nieco kontrowersyjnie. Albo i nie. Wszyscy wiemy, co dzieje się ostatnio wokół ludzi zaszufladkowanych pod hasłem LGBT. Dzieje się strasznie, obrzydliwie i okrutnie, ale nie o tym chciałabym mówić. Ta nagonka - siłą rzeczy - sprawia, że myślimy o naszych "nienormatywnych" znajomych, których przecież ma każdy albo prawie każdy.

Znam parę, która borykała się ze sobą i światem przez całe życie. Ona i on, pokochali się, pobrali, mieli dziecko. Po kilku latach  wyszło na jaw, że on zdradza. Schemat, można powiedzieć, tyle tylko, że ta trzecia okazała się mężczyzną. I zaczął się dramat. Jego, jej, dziecka. Nie sprostali temu, szarpali się ponad 30 lat i nie potrafili z tego wyjść, bo dziecko, bo rodzina (w sensie krewnych), znajomi, praca itd. Było to ładnych parę lat temu, kiedy oficjalnie nikt nikogo z tego powodu nie napiętnował tak jak dzisiaj - po prostu zamiatało się pod dywan. I myślę sobie, że paradoksalnie, dzisiaj byłoby im łatwiej.

Każda zdrada boli, wiem coś o tym. Opisana sytuacja jest jednak podwójnie bolesna, tak sądzę. Nie wiem co zrobiłabym i czy umiałabym to udźwignąć. Nie mnie to spotkało, a jednak po dziś dzień zadaję sobie pytanie, czy on ją oszukał na starcie? Czy posłużyła jako kamuflaż? Czy do niego dotarło to z czasem i było za późno? 

Bycie innym nigdy nie było łatwe, taka jest chyba ludzka natura. Jakiś czas temu, zanim zaczęło się dziać, co się dzieje, wydawało mi się, że coś się zmienia.

Myliłam się.



poniedziałek, 21 września 2020

Jedyne życie jakie ma sens, to życie towarzyskie

Nawiązując do komentarzy pod poprzednim postem donoszę, że u mnie ciasto ze śliwkami będzie w środę, a to za sprawą MM. Nawet gdybym chciała wykazać się w tym względzie, nadal nie mam piekarnika.

Szykuje się kilka dni życia towarzyskiego, albowiem wreszcie zawita do Kuriozy Lilka. TA Lilka, która złamała rękę nad morzem i 17 dni spędziła bez sensu w wejherowskim szpitalu gapiąc się w sufit. Przywieźli kogoś z covidem i zamknęli szpital z Lilką w środku. Przy okazji, na szpitalnym wikcie wyssali z niej czerwone krwinki i bidula nadal dochodzi do siebie. Doszła na tyle, że czuje się na siłach pokonać trasę Warszawa-Kurioza. Rany, jak się cieszę! I chcę w ten sposób powiedzieć, że będę nieco zajęta. Pogoda na razie przepiękna i liczę, że się tak utrzyma do końca tygodnia. U mnie jak na letnisku i w sanatorium, to może szybciej dziewczyna te krwinki odbuduje. Pójdziemy w las, na grzyby i w ogóle będziemy się rozrywać.

Wczoraj byliśmy ze znajomymi w tutejszej knajpce sprawdzić, czy to prawda, co mówią o ichnim jedzeniu (że dobre). Wprawdzie połowy dań z karty już nie było, ale to, co było, było bardzo smaczne. Na koniec zaproponowano nam herbatę ekologiczną. Kto zgadnie z czego? Otóż nikt nie zgadnie. To herbata z jagód. Kiedyś mówiło się na to kompot, nie? Chyba wezmę Lilkę na tę herbatę. We Warszawce pewnie nadal kompot piją...

No, to będziemy się dobrze bawić, czego i Wam życzę.

Zima idzie:

Moje wrzosowisko:


Dla Ninki:

Międzyczas. Zdjęcia - jak zwykle - słaaabe:


poniedziałek, 7 września 2020

Kto ukradł moje orzechy?

Nie wytrzymam, muszę Wam pokazać! Tak polowałam, tak polowałam, aż upolowałam! Pół dnia spędziłam z aparatem przy oknie pracowni, zaraz za oknem rośnie orzech. Było trochę owoców, ale już nie ma. Wiem, że są tu wiewiórki, ale żeby zebrać wszystko, zanim zdążyłam mrugnąć? Zaczaiłam się i już wiem, jak to się odbywa. Przez pół dnia wiewiórka (jedna!) krążyła w tę i nazad z prędkością światła - robiła to tak błyskawicznie, że zrobienie zdjęcia graniczyło z cudem. Ale w końcu udało się. Nie wszystkie fotki są udane, ale lepsze takie, niż żadne. Naprawdę, łatwo nie było. Wiewiórka wskakiwała na drzewo, błyskawicznie zrywała orzech i albo zakopywała go w ogrodzie albo niosła gdzieś w sobie znanym kierunku. I natychmiast wracała. Nie widziałam dotąd takiej akcji z tak bliska i nie widziałam, jak sprytnie zakopuje orzechy w ziemi - jak pies! Podejrzewam, że o części z nich zapomni, a ja będę miała plantację orzechów!

Idzie!



Ciężka robota, trzeba się napić:

Tu zakopuje, powyżej też:

Teraz najlepsze:

 


Gotowe i zakopane!

Nikt nie zgadnie, kto towarzyszył mi w polowaniu: