Mam brzyda. Brzyd jest zjawiskiem balansującym na granicy doła. Nie chce mi się i wszystko mnie mierzi. Ani na gumienku robić, ani wyjść do lasu, ani nic. Coś zaczynam i w trakcie robienia odechciewa mi się. W tzw. twórczości też nic mi nie wychodzi albo wychodzi nie tak jakbym chciała.
Patrzę na świat i doświadczam dość skrajnych emocji. Od paniki, po głupkowaty luzik. I to nie jest skutek dezinformacji w tzw. mediach, a raczej reakcja obronna. Mam na myśli całokształt tego g... otaczającego nas ze wszystkich stron. Jedno g... jest efektem działania drugiego i tylko patrzeć, jak się w nim potopimy. Obym się myliła.
Na szczęście brzyd jest zjawiskiem przejściowym - liczę na to. Dla poprawy nastroju kilka zdjęć z gumienka, które wygląda, jakby jesień go nie dotyczyła.
Chyba jeszcze nie pokazywałam skrzynki, którą zrobiłam sobie ze skrzynki do wina. Trochę inspirowałam się skrzynką, którą w poprzednim życiu zrobiła mi Hania z Zielnika:Sąsiad posadził sobie bambusowy żywopłot. Ma jakieś 3 metry wysokości i w tym miejscu wygląda paskudnie:
Ja posadziłam wiąz. Wiosną już mnie zasłoni: