Co więc robić z tak pięknie rozpoczętym dniem? A na ten przykład to - szykujemy sprzęcik:
Postanowiłam posadzić czosnek ozdobny. Aby to zrobić, trzeba najpierw wykarczować kawałek gumna.
Nawiasem mówiąc nie mam pojęcia, jakim cudem mam na stopach dwie jednakowe skarpetki, bo to rzadkość nad rzadkościami, a sesji zdjęciowej nie przewidywałam (zrodziła się spontanicznie), więc nie, żebym się wysiekła do sesji. Teraz dopiero - ku swojemu zaskoczeniu - to widzę!
Wykarczowanym ugorem zasypujemy dziury wykopane nie zgadniecie przez kogo:
Wykarczowaliśmy:

Jeszcze tylko końcowy szlif i gotowe. Kto zgadnie, co jest końcowym szlifem? Nagrodą jest NATYCHMIASTOWA publikacja tegoż (szlifu) na łamach.
Mogłam się tego spodziewać! Ewa zgadła natychmiast, że ostatecznym szlifem są ZASIEKI!
O, takie:
Pokażę Wam wiosną (czyli za chwilę), co z tego wyrosło, jak również z kultowych tulipanów, które Mnemo, ekhm, pozbierała, bo ktoś rozsypał i zostawił:)
Wałek występuje z rurą po długiej przerwie. Zielsko przy płocie wyschło i świat znów stoi otworem. Pozatykałam oczka w siatce na wysokość czterech oczek, to wyłazi piątym...
Jest jednak wabik.Wałek uwielbia parówki. Kiedy powiem: "chodź, dam parówę", to gna na złamanie karku. Są jednak granice. Ile można latać po wsi i drzeć się: Wałeeeek, chooodź, dam paróóówę!!!
Poza tym Tropik ma się nieźle, odzyskał wigor, być może jutro dostanie glukozę, to nie będzie go tak z głodu ssało. Mika teraz (19.03) kończy kolejną kroplówkę. W poniedziałek kontrola krwi. Tak więc kciuki, pazureiry i kopytka trzymamy dalej. Myślę, że Mika sama nam powie co i jak, bo dzisiaj druga kroplówka była wcześniej.
Trochę mi głupio, bo Wy tam pewnie w tym wielkim świecie po teatrach, operach, rautach, wernisażach i innych eventach - jak to w sobotę - a ja tu z taką prozą...