Chce mi się wymieniać z Wami doświadczenia, ale nie mam siły wznosić się na intelektualne wyżyny, bo mnie gumno wyssało. Wczoraj byłam miastowa, za to dzisiaj wręcz przeciwnie. Otóż i moje pazureiry ręczne:
 |
Uprasza się o litościwe nie powiększanie zdjęcia |
Współczujecie mi? Nożne nie lepsze. W rękawiczkach mi gorąco i się zaparzam. Zakładam je kiedy absolutnie muszę. Boszszsz, jaką ja kiedyś byłam elegantką...
Przy okazji prac w okolicach furtki pogadałam z sąsiadką, której wnuk nosi okulary. Dla paddjerżanja razgawora zapytałam, dlaczego właściwie je nosi. Odpowiedź wymagała nie lada samokontroli, bo brzmiała ona:
a bo jo wim, dysleksje mo, czy cuś...
Potem siano wiózł niejaki R. z ułańską fantazją i na kozim rynku pół przyczepy omsknęło mu się pod nasz płot. Przez wieś przeleciała jakaś usportowiona pani w obcisłych, pod którymi ewidentnie nie miała majtek. Strasznie jej się pośladki (nomen omen) majtały. Pewnie dlatego R. nie wyrobił na zakręcie, bo to było jakoś w tym samym czasie - widocznie przebiegła mu drogę.
Szedł także Kulawy od Patologii - nasze pieski za płotem dostawały szału, bo on o kuli chodzi i stuka, widocznie je to nakręca. Przekrzykując psie ujadanie towarzysko zagaił:
sumsiotka, wypuś kejtry na tegu bażanta, bydzie na łobiod, hehehehe, ale un chudy jest, hehehehe... Ot, zwyczajne życie.
Wiecie, że Wałek od ponad tygodnia nie nawiał? A to dlatego, że z gałęzi z obciętego żywopłotu zrobiłam zasieki wzdłuż płotu, które poprzerastały zielskiem i nawet mysz się nie przemknie! Jestem z tą robotą mniej więcej w połowie, ale ta gorsza część już za mną. Pozostała część płotu ma gęstsze oczka i może nie będę musiała ciągnąć dalej, bo robota okropna. Ale luzem hasa chłopak z Frodkiem i nic!
Ogniomistrz rozpoczął prace techniczne zmierzające do wypięknienia części za domem, gdzie panuje wieczny bajzel: węże, wiaderka, szmatki jakieś, puste doniczki, słoiki, konewki - kto by z tym latał do obory! Postanowiliśmy więc coś z tym zrobić. Pokażę stan miejsca przed. Na "po" przyjdzie czas. Chyba.:
Reszta normalnie - zawalona robotą:
 |
Czajnik ZAMIAST kur |
 |
Czajnik na szkle Kazimierza Sity |
 |
Spoko, kury są przyklejone
|
Poniższe zdjęcie specjalnie dla Rucianki. Podrasuje się kapkę, albo i nie:
No i tak to. Wiecie, że to już piąteczek?