piątek, 23 kwietnia 2021

Jadę do ośpic

Postanowiłam napisać prawdę - nagą, okrutną i wyrażoną w prostych, żołnierskich słowach. Otóż nie mam o czym pisać, ale pisanie o tym, że nie mam o czym pisać, to już jest jakiś temat. Żyję jak pustelnica, nie dzieje się nic przyjemnie ekscytującego, a spraw nieprzyjemnie ekscytujących mamy wokół nadmiar i jaki koń jest, każdy widzi. To o czym tu pisać?

To znaczy nie, w zasadzie nie mam racji. Przyjemnie ekscytujące jest to, że jestem zdrowa, jak również moi najbliżsi i przyjaciele. Przyjemnie ekscytujące jest też to, że jutro dostanę drugą dawkę ośpic (po naszymu ośpice to szczepienie - określenie wzięło się zapewne z czasu obowiązkowych szczepień na ospę. Na wsi, o kimś, kto się nadmiernie wystroił, mówiło się, że "ubroł się jak do ośpic"). 

Jutro zatem wyczasnę się jak do ośpic i pojadę. Zobaczę się z MM i przy okazji wstąpię ostrożnie do ulubionego sklepu ogrodniczego i to też jest ekscytujące i to bardzo przyjemnie.

Przyjemnie ekscytujące jest to, że wiosna w sumie jest. Zimna i jakby nieśmiała, ale każdego ranka widzę zmiany na gumienku. Prognozy meteo nie są wprawdzie krzepiące, ale w końcu wybuchnie, łaski nie robi. Znaczy się wiosna wybuchnie. I moje jesienią posadzone tulipany i masa innych roślinek, o których nie pamiętam gdzie je poutykałam. Na razie niczego nie ruszam i czekam.

Zdecydowanie mało ekscytujące są zdjęcia moich międzyczasów, co mnie okropnie wkurza. Robię sobie więcej szkody, niż pożytku. Ale pokazuję, bo lepiej nie będzie. I zaręczam bez cienia wątpliwości, że rzeczywistość - przynajmniej w tej kwestii - jest o niebo lepsza i nie skrzeczy.




Wyraziste kolory jakoś jeszcze się bronią, ale bardziej subtelne szarości to rozpacz. 

Anioł ma ok. 26 cm wzrostu i samodzielnie stoi. Smoczuś jak smoczuś, ok. 40 cm długości.

PS. W związku z moją niemocą pisarską mam propozycję. Podrzućcie mi tematy, to napiszę co tylko chcecie. Coś jak wypracowanie z polskiego na zadany temat.:)

253 komentarze:

  1. A ja sie zastanawiam, NA CZYM ten lagun pozuje?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta pogoda nie rozpieszcza, no fakt. Nie wiadomo czy nie robi łachy bo ja pamiętam tak bardzo zimną wiosnę, która nie skończyła się wraz z przyjściem kalendarzowego lata a dopiero około 2 lipca. Pamiętam, bo tylko raz zastanawiałam się czy jechać nad morze. A zdjęcia nie są wcale złe. Nad tym lagunem to się nawet zastanawiam, gdzie mógłby pełzać u mnie. Mam jednak zaburzony nieco ośrodek decyzyjny w związku z tą wiosną i nie wiem czy w te czy w tamte. To jutro się nie szwendaj po tej ośpicy tylko leż i wytwarzaj przeciwciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. AMP, lagun pozuje na podrasowanej pokrywie maszyny do szycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak też myślałam że to pokrycie do maszyny, w mojej nyży znajduje się podobne ino mój ociec zrobił sobie z niej pojemnik na bógwico ;)

      Usuń
    2. Myslalam, zes se rure kanalizacyjna podrasowala :)))

      Usuń
    3. A mogla to być zagadka, którą bym zgadła, buuuu.

      Usuń
    4. Ooo, rozpoznalam, a teraz przeczytalam tu.

      Usuń
  4. Lilka, tylko słówko piśnij, a lagun jest Twój.
    Nie strasz, dzisiaj na ten przykład jest tak zimno, że normalnie nie wiem. Jak w grudniu. Nie będę się szwendać, tylko ten ogrodniczy, mam go po drodze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Marija, szkoda go. Różne rzeczy można z nim zrobić. Np. donicę. Albo klosz do lampy nad stół.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Hanuś, ja go jakoś zagospodaruje, tylko że musi przyjść kolej na niego ;) Robię inwentaryzację bambetli zalegających w mieszkaniu mym, a właściwie moim i brata, szacuje co zatrzymać a czego się pozbyć. Barachło wywaliłam, dużo rzeczy rozdałam, ale do końca inwentaryzacji jeszcze daleko ;)

      Usuń
    2. Przerobiłam, rozumiem.

      Usuń
  6. U nas też zimno, a mimo to coraz bardziej zielono, drzewa mają coraz większe liście, szykują się do kwitnienia, część roślin kwitnie, część już przekwitła. Wygląda na to że na wysepce na fosie łabędzica wysiaduje na gnieździe.
    Popaduje cały czas, więc nie powinno być suszy chyba.
    Pięknie zagospodarowujesz drewienka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Marija, u mnie też popaduje, ale to ciągle za mało, patrząc długofalowo. Wystarczy głębiej wrazić w ziemię łopatę i sucho...

    OdpowiedzUsuń
  8. Anioł bardzo piękny jak zwykle. I ta kolorowa jaszczurka też śliczna. Szczeęściara z Ciebie Hano, że już druga dawkę dostajesz, ja na swoja muszę czekać jeszcze nie wiadomo jak długo, teoretycznie do połowy maja ale w praktyce to różnie może być.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czołgiem Nietutejsza, dawno Cię nie było.
    Wiem, że mam szczęście albo sama nie wiem co. U nas odbywa się to wszystko dość chaotycznie - jedni zaszczepieni raz, inni dwa razy, jeszcze inni nie mogą się doprosić, mówię o różnych rocznikach. Czas drugiej dawki zależy też od rodzaju szczepionki. Dostałam modernę.
    Dzięki za dobre słowo. Zaliczam je do ekscytujących przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hano jeśli uważasz że nie masz o czym pisać to ja proponuję napisz o swoich zwierzakach. one na to zasługuja a wszyscy na pewno poczytaja z przyjemnościa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jutro też do ośpic jadę po dawke pierwszą. Mam nadzieję, że przeżyję.
    Jako tako u mnie. Jedna owca odeszła na iwecznie zielone pastwiska. Parę kiur znów lisy porwały i , niestety, maleńką owieczkę. To te smutki moje.
    Z radości zaś, to mam w domu jagniątko na butelce. Rachelkę. I dwa egzemplarze w owczarni też na butli, gdyż albowiem maman powiła troje, ale dwa oddała do karmienia mnie. Tak robi zawsze. Remont się powoli robi. Zimno jest i raczej zimowo, ale kwiaty w donicach jakoś kwitną, pare róż przemarzło.
    Anioł piękny i lagun też. Dla mnie zdjęcia są w porządku.
    Pozdrawiam Kurnik!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętaj Izydoru, żebyś się wyczasła. Do ośpic trza przystąpić godnie. Jeśli dadzą Co astrę, możesz odchorować, inne raczej nie dają sensacji. Nie wiem jak po drugiej dawce. Jutro/pojutrze Wam powiem.
    Natura jest, jaka jest. Jeśli tak to się odbywa, bez okrutnej interwencji człowieka, trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Hana, ja po drugiej dawce moderny „ umieralam”, ale tylko jeden dzien. Dasz rade....
      Magda z Plewisk

      Usuń
    2. Magda, nie jestem w najwyższej formie, ale nie umieram, daleko mi.

      Usuń
  13. Anioła biorę o ile jest do wzięcia. Z pozytywnych rzeczy moja ostatnia szarlotka była tak pyszna,chwalę się, że zjadłam 1/3 na poczekaniu no i zażyłam coś na trawienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kusi mnie upieczenie szsrlotki, oj kusi. Jakich jablek uzylas, ja najbardziej lubie z renetami.

      Usuń
    2. Bacho, bardzo ładnie proszę - podziel się przepisem na tę szarlotkę

      Usuń
    3. Dora, nie wiem jakie to jabłka z dwóch jabłoni działkowych, miałam zamrożone w ćwiartkach. Renet tu nie uświadczysz.
      Rabarbaro, właściwie to taka zwykła sobie szarlotka, ciasto podpiekłam przez 15 minut, ubiłam pianę z białek, położyłam na jabłkach (z cynamonem) i posypałam startym ciastem. Nie wiem co sprawiło, że mi tak smakuje. Jutro ide w gości to wezmę ocalały kawałek, już tylko 1/4.
      Może mąka była dobra, użyłam zakupioną w polskim sklepie krupczatkę.

      Usuń
  14. A ja dzis nalatałam sie po miescie z paczką do wyslania, a nastepnie ratowałam armagiedony, ktore sie przytrafiały J. Obecnie posiadamy jedynie zimną wodę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bacha, anioł do wzięcia. Zaklepuję. Szkoda, że daleko, bo mogłabyś (częściowo) zapłacić szarlotką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale i tak odbiorę jak przyjadę, to wyślij cenę mail-em a szarlotkę do degustacji prześlę Ci DPD.

      Usuń
    2. Acha, ubity sos waniljowy do szarlotki.

      Usuń
  16. Piękny anioł, a wiosna u nas zupełnie taka sama jak u Ciebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grazko, gdyby nie to, że szkoda mi każdego dnia, bo np. pada i na zewnątrz nic robić nie mozna, to niechby sobie kaprysiła wiosna ta.

      Usuń
  17. Mnie nawet kropka wystarczy:). To w kwestii tematów.
    anonimowa72

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehre, Aśka, mam pokusę:)))

      Usuń
    2. No co:)). Dobry pomysł. Wtedy będę się zastanawiać, co też ta kropka znaczy:)).
      W końcu mogę z poczty korzystać.

      Usuń
    3. Asia, pomysł bardzo dobry. Jeśli gdakanie tak pójdzie, to możliwe, że przelecę wszystkie znaki interpunkcyjne.

      Usuń
    4. O Jezu... to mi łeb od myślenia rozwali....

      Usuń
  18. Gumienko w końcu ruszy to tematy się znajdo. Może nornice nie szalały i pokażą się u Cię cebulowe w tzw. szale kwitnień. U mła powoli otwierają się najwcześniejsze tulipany, więc i u Ciebie powinny się otwierać za jakiś czas. Z ogrodem to jest tak że on z cicha pęk się rozwija, jednego dnia jeszcze śpiący i w ogóle taki na pół gwizdka a następnego dnia rano rozwija się tak szybko że człowiek nie nadąża oglądać. Za tę suchość na gumienku mogą odpowiadać te cud świerki. To jest cóś za cóś, drzewsko urodne a jakże, wewiórki i ptactwo gości ale jego korzonki wysysają wilgoć na całego. Ma to swoje dobre strony bo dom mchem i grzybnią nie obrasta a ma i te mniej ciekawe, takie że szpadelek cóś suchawy z gleby wyłazi, ziemią wilgną nie jest oblepiony. Najlepiej podejść do tego fylozoficznie i sadzić to co lubi sucho w korzonkach. Tam gdzie cień pada to i tak mech włazi co oznacza można uprawiać rośliny o nieco większych wodnych wymaganiach. Mła tak sobie myśli że u Cię to jest dopiero faza rozpoznania gumienka bojem, znaczy jesteś na etapie orientowania się co w ogrodzie "da radę". Będą niespodziewanki, wylatunki i szaleńcze kwitnienia - będzie o czym pisać. Smok wygląda na jadowitego, coolorki ma ostrzegawcze. Z drugiej strony ślepie łypie przyjaźnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Taba, moje tulipany otworzą się lada dzień. Co do reszty - tak jak mówisz. Czekam co się okaże, co przetrwało, a co nie. Będę dosadzać, przesadzać, zmieniać koncepcję, ale bez szaleństw. Wiem już, że cudów na kiju nie będzie. I już.
    No dzie jadowity!? Wcale.

    OdpowiedzUsuń
  20. Idę spać Kureiry, do ośpic muszę wcześnie wstać. Oesssu, jak nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i co? Wystroilas sie? Po ospicu?
      Ja dzis ide na puppy party z Dziecmi (ten bez wyrostka tez pojdzie, nie musi biegac, hrehrher), chce zobaczyc ile czasu trzeba psinie, zbey sie zmeczyla, bo nie wiem, hrhrher

      Usuń
    2. Opakowana, wystroiłam się średnio, ale już jestem po ośpicach (te ośpice, l.mn. r.ż.)

      Usuń
  21. Czy można ujawnić swoje wierne czytelnictwo pytaniem: Zrobisz dla mnie kiedyś ŻABĘ? Nie jest to, co prawda, temat do pisania, a bardziej do malowania, ale i z niczego albo z samej kropki często zacne myśli się tu zapisują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Plum - od jednej niewinnej zaby u mnie zrobilo sie zabie szalenstwo. Ktos mi dal raz ozdobna zabe, o tak, od czapy. Potem ludzie od razu uwazali, ze ja kolekcjonuje zaby. Bez zapytania mnie. No i kolekcja jest i nieco mnie meczy. ALE sama w siebie pare dni temu na ebayu kupilam taki ceramiczny sloiczek z korkiem grubym (moze sloiczek bedzie na cukier badz sol), wiec lyzeczka wejdzie. Jest koloru szarego, jak to glina nie pomaranczowa. I na sloiczku jest obrazek dokola zwierzyny roznej - jest jeszcze druga ryba, sa dwa ptaszki i sa galazki z kwiatkami. No i siedzi zaba i patrzy na rybe, ktora wyszla z wody, stoi na sztorc i wyraznie rozmawia z zaba. I ten wyraz twarzy zaby, podobny do haninej zaby, mnie tak zlapal za serce, ze sloiczek sobie stoi w kuchni, na widoku i zerkam na ten duecik czesto. W ogole to bardzo lubie zaby na zywo, ale nie zaloze kolekcji zywych zab!!! W daczy, w stawie w ubieglym roku byl skrzek zabi, ktory pozniej znikl....

      Usuń
    2. Opakowano, u mnie z żabami byłoby podobnie, ale w porę zamilkłam o moim umiłowaniu dla żab, więc do szaleństwa nie doszło. Lubię je sobie dyskretnie;-)

      Usuń
    3. Plum, ale przybliż temat. Jako żabę miałabym Ci zrobić?

      Usuń
    4. Dokładnie:-) Dyskretną i niebieską. Może Ci wyskoczy z jakiegoś drewienka, ale może być też namalowana na papierze:-)

      Usuń
    5. Plum, była żaba w poprzednim poście chyba, ale mało dyskretna, bo czerwona. Coś mi wkrótce na pewno wyskoczy, mam świeżą dostawę drewienek z drewutni sąsiada. Jeśli nie wyskoczy, to ją przymuszę.

      Usuń
    6. Wspaniale. Nie ma pośpiechu, niech skacze :-)

      Usuń
  22. Hanuś, przecież wiesz, że Kury potrafią nagdakać 300 razy nie na temat hahaha.
    U mnie żadnej wiosny jeszcze nie widać, chociaż fiołki i zawilce kwitną w zaokiennym parku. Drzewa mają dopiero pączki i gdyby tak z 2-3 dni przyświeciło słoneczko, wszystko by pękło i się zazieleniło.
    Lagun z janiołem są piękni, jak wszystko co wyczarowujesz. Dobrze, że będziesz miała już z głowy ośpic. My dopiero 28 czerwca drugi raz, ale my astrowi, bo bardzo lubię kwiaty astry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezowa - masz swieta racje -300 NIE NA TEMAT. Ja to robie w zupelnie naturalny sposob.

      Usuń
    2. Bezowa, jasne że wiem, ale żebyście nagdakały nie na temat, jakiś temat mus zapodać.
      To są te ośpice, l. mn. r.ż.

      Usuń
  23. E tam, zawsze lepiej jak sie nic nie dzieje, co nie?
    Aniol piekny, jak kazden jeden, a wspanialy. Tez jak zwykle.
    Sie zastanawiam nad tematami i pustynia.
    A moj zieciu wczoraj czul sie marnie, nie wiadomo bylo czy ranie, bo polizal brudny palec, czy co innego. potem sie czul troche gorzej i srednio konkretnie, to poszedl do przychodni. W przychodni go obwachali, pomiedlili i mowia - jedz do szpitala zrobic badanie krwi, bo tam to wyniki beda w godzine . Przyjechalam, zawiozlam, juz bylo cos ok 4 po poludniu, czy nawet troche pozniej. zostawilysmy go, bo nie wolno wchodzic w dwie czy wrecz trzy osoby. Po poltorej godzinie pisze, ze wynikow jeszcze nie ma, ale go przeniesli do poczekalni nr 2 (taka hierarchia). czekamy z Coreczka dalej, ale nam fajnie, bo mamy o czym rozmawiac. O 7 wieczorem zrezygnowalysmy z czekania, pojechalysmy do nich z ryba i frytkami, zjadlysmy, z psem pobawily, ziec pisze, ze dalej nic, wiec pojechalam do domu. o 9 wieczorem Coreczka pisze, ze zostaje w szpitalu, bo wyrostek. o 10 wieczorem, ze nie, wysylaja go do domu TYLKO PO TO, zeby wrocil do szpitala na 7 rano, bo beda operowac. Pojechal, spakowal sie, pospal, wrocil do szpitala na te 7, cos o 10 zrobili operacje za pomoca malych dziurek. Mial zostac na noc w szpitalu, a tu Coreczka pisze - przyjedz, maja go wypisac. Zawiozlam go do domu 12 h po operacji. Wygladal i ruszla sie lepiej niz wczoraj, przed oepracja. Moj slubny na wyrostek (ale po prawdzie to i dodatkowe 25cm flaka mu wycieli) to lezal w szpitalu chyba tydzien. teraz nikt sie nie patyczkuje. Moje rozne operacje pochodza juz z tych czasow nowozytnych, po biodrze mnie z lozka zrywali na drugi dzien, nie dali odpoczac.

    p.s. Pies sie oczywiscie straszliwie ucieszyl z powrotu pancia kochanego, ale jakos sama z siebie podobno lagodnie sie z nim obchodzila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana, strasznie skomplikowany ten wyrostek. I jak to dobrze, że jesteś w pobliżu.

      Usuń
    2. Opakowana, pieski czują, że z człowiekiem coś nie halo i są delikatne same z siebie. A jeszcze zapach szpitala też wyniuchają na kilometr :)

      Usuń
    3. Garde - pytalam Coreczke, czy to moze zapach weterynarza ja tak uspokoil, ale nie, ona UWIELBIA chodzic do weta!! widzialam film. Ogon malo nie odpadnie i ciagle buzi, nawet jak temperature bierze i zastrzyki robi, a nawet operacje.

      Usuń
    4. Garde, jak się czujesz? Zdrowaś bez powikłań?

      Usuń
    5. Opakowana, ja po wycięciu wyrostka i zapaleniu otrzewnej w szpitalu leżałam 10 dni i z drenami wróciłam do domu, bo była Wielkanoc, więc wywalali wszystkich. Przez tydzień latałam do szpitala na opatrunki. Taaakie to byli czasy (1994)

      Usuń
    6. Hanuś, na razie bez, no zmęczenia nie liczę, ale nie mam na co narzekać.
      Opakowana,taki latający ogon to jest cudo, piesy to się jednak potrafią cieszyć:)

      Usuń
    7. Bezowa, to nie czasy, a fakt, że za długo czekałaś.

      Usuń
  24. Przeczytałam wszystko. Trochę się uśmiechnęłam. Dziś w nocy robiłam rewolucję, bo nie wiedziałam, że uczulona jestem na lek nasenny i zaczęłam rozrabiać. Zamiast mi pomóc, to jedno kurwisko, nie poprawiać przypieło mnie pasami do łóżka, a dla mnie, to już cholerny stres i zaczynam grubą jazdę ze skargą na nią do dyrekcji. Jest to rzecz zakazana od kilku lat, po śmierci nie pilnowanych pacjejntów. Będzie się działo. Jeszcze trochę i mam nadzieję zwiać do domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, dobrzejesz, choc w skomplikowany sposob.
      Myslalam, ze te motody to poszly w cholere ze 100 lat temu.

      Usuń
    2. Oesu, Bogusiu, metody sprzed stu lat! Dobrze, że wychodzisz z tego dziadostwa. Zdrowia szybko!

      Usuń
    3. Co Wy, takie metody są stosowane caly czas.

      Usuń
    4. Pacjent wierzga, i zeby sobie krzywdy nie zrobił, jak po jakis lekach czy cus i zeby sobie rurków nie powyrywal, albo nie spadl z lóżka.

      Usuń
    5. Taa...pasy, po prostu służba zdrowia w całej krasie. Niestety najgorsze jest to że mogą głowami nad skargą pokiwać a potem pokombinować żeby nic w temacie nie zrobić "bo personelu jest za mało".

      Usuń
    6. Na ten przyklad św pamieci szwagier, leżac intensywnej terapii, że wstac musi, no i spadł, ledwo go odratowali. Mial takich przypadkow kilka i po bajpasach i później. No i konczylo sie przywiazywaniem rak i nawrt nóg.

      Usuń
    7. Z pasami nie tak prosto, Boguśka ma rację że to jest nielegalne. Dlatego musi być bardzo dokładnie opisywane w karcie dlaczego cóś takiego zrobiono, przymus może być zgodnie z prawem stosowany tylko w szpitalach psychiatrycznych. Decyzję o krępowaniu pacjenta podejmuje lekarz, nie pielęgniarka i w dodatku musi ją zgłosić dyrekcji szpitala. Praktyka jest taka że pacjentów nadal się wiąże bo albo leki strach podać z powodu interakcji z inszymi a dokumentacja to na potem. O ile Boguśka nie chciała wyskakiwać przez okno, wyrywać kroplówki sobie i innym pacjentkom to tak po prawdzie powodu do krępowania nie było, trza było dać na odczulenie i przeczekać przy pacjencie zejście z haju.

      Usuń
    8. Drugie bo albo co mi się zjadło to mała liczba personelu w stosunku do ilości pacjentów.

      Usuń
  25. Cześć Kureczki.
    Nowy wpis - jak miło!
    U nas słonecznie, ale powietrze ostre i zimne.
    Zaraz z piżamy wskoczę w końskie szmaty i pobiegnę do naszych czworonóżków.
    Latający wsiadłszy w automobil, udał się na swoje drugie szczepienie.
    Mnie dali termin na Dzień Matki. Może jak się zaszczepię, to urodzę? Kto je wie, te szczepionki?
    Strasznie rozległe mam plany ogrodowe, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na pewno zamierzam zastosować karbid do-norowy. Mam wrażenie, że krzak przepięknej róży Reine de Violettes został załatwiony przez zimę, podziemnie. Ja teraz pałam zemstą i żądzą kwi i załatwię te szczury gazem. Tak sobie marzę, w duchu pokojowej koegzystencji.
    Fajowy lagun. Nie moje kolory, ale to nic. Jest taki radosny.
    Przyjemnej soboty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha, musiały Ci bardzo dokuczyć.
      Czort ich wie, co dają w tych szczepionkach. Że czipy, to wiadomo, ale może być, że co innego jeszcze.

      Usuń
    2. I możesz czasem urodzić Obcego...

      Usuń
  26. Zerwalim sie bladym switem przed 8, pojechalismy po rurki i inne takie, zeby zakonczyc armagiedon kaloryferowo rurowy, no i jaki dlugi dzień, nawet jeszcze nie pora na obiad😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, też musiałam się zerwać i efekt jest taki, że spać mi się chce.

      Usuń
    2. Ni mom casu nawet zeby pomyśleć, że chce mi się spać😃 Zaraz moze uda mi sie spokojnie wypić popołudniową kawkę. Jeden kaloryfer już zawisł, pójdzie na to jakies coś i bedzie mozna odpalić cieplą wode, no i zeby nie ciekło! Trzymajcie kciuki!

      Usuń
    3. O matku bosku, Dora, czymam kciuki!

      Usuń
    4. Udalo się! W poniedzialek drugi kaloryfer.

      Usuń
  27. Bardzo ładnie brzmi to "ubrał się jak do ośpic",nie słyszalam nigdy,u nas jedynie "wystroił się jak stróż w Boże Ciało",ale to chyba wszystkim znane.
    Fajnie,że jedziesz do ośpic:))szybko..ja dopiero w maju na 2 dawkę Pfizera.
    Pozdrawiam i życzę wszystkim słonecznego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ewo, już wróciłam po ośpicach. Na razie nic się nie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hano,super,myślałam,że w poniedziałek;))

      Usuń
    2. Ewa, "wystroił się jak stróż..." też się u nas mówi. Mówi się jeszcze nieco ironicznie "elegant z Mosiny". Mosina to miasteczko niedaleko Poznania, które niegdyś krawiectwem stało. I elegancja z Mosiny to tak elegancja nieco prowincjonalna.

      Usuń
    3. "elagant z Mosiny" to coś jak "faszyn from Raszyn":))
      Mam nadzieję,Hano,że żadnych niepożądanych objawów poszczepiennych nie doświadczyłaś..miłej niedzieli!

      Usuń
    4. Ewo, masz rację, coś w podobie. Chociaż elegant z Mosiny jest chyba bardzie zapyziały niż ten z Raszyna:). Kompletnie inny.
      Trochę jestem przetrącona, ale spoko. Da się żyć.

      Usuń
  29. Ja już też po. Miałam jednak dylemat, czy się dziś szczepić, bo chyba złapałam jakąś infekcję. Raz owcy śmierć pomyślałam i już. Druga dawka 29 maja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mundre to to nie jest, przeca ten wywiad przed szczepieniem po cóś robią. Jakby nie daj boszsz cóś się zaczęło dziać to nie wiadomo czy to NOP czy infekcja czy jeszcze cóś inszego. Oj, Owca, Owca.

      Usuń
    2. Ponoć lekka gorączka i przeziębienie nie wyklucza szczepienia Pfizerem. Nic mi nie będzie.

      Usuń
    3. Taa... ten producent zapewniał że z chorobami naczyń mózgowych też można szczepić ale już cóś nie zapewnia. Mła ma nadzieję że nic nie będzie boś raczej zdrowa ogólnie, znaczy chorób przewlekłych ni masz.

      Usuń
  30. Wracając do unieruchomiania pacjentow, brzmi to strasznie...ale nie wiem czy pamiętacie, że opiekowalismy sie 90 letnim przyjacielem, trzeba było zrobić mu angiografie kończyn dolnych wię c zawieźliśmy go do szpitala,w trakcie tam pobytu i po wykonaniu badania leżał z cewnikiem na dość wysokim łózku, calkowicie stracił poczucie rzeczywistosci, chcial iść do domu. chciał isc do toalety etc...więc w nocy spadł ze tego łóżka i umarł...byc może gdyby go umieruchomiono jeszcze by żył. To bardzo trudne i bolesne sprawy.
    Boguśka pewnie takiego traktowania nie potrzebowałą.
    Bogusiu zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
  31. Byłam u ośpic we wtorek, pierwsza dawka Pfizera za mną, poza bólem ręki (jak po uderzeniu) przez dobę po szczepieniu nic innego nie zauważyłam. Następna dawka pod koniec maja, strasznie bym chciała, żeby te szczepienia pozwoliła nam wrócić do jako-takiej normalności. Ośpice- świetne określenie (czyli te, które szczepią przeciw ospie itp., jak się domyślam ?), bardzo lubię takie gwarowe smaczki językowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako ozdrowieniec sprawdź czy musisz mieć pik drugi raz. Z tego co nasze mynisterstwo niezdrowia bajdurzy to ozdrowieńcom przysługuje pik na raz.

      Usuń
    2. mp, moja siostra już po dwóch dawkach i po żadnej nie miała sensacji. Mnie boli ramię, poza tym nawet kulanka mi nie sczerwieniały. Zobaczymy jaka będzie noc i jutro. Jestem gotowa - co ma być, przyjmę z pokorom i godnościom.

      Usuń
  32. Ja ozdrowieniec nieoficjalny, to co sobie będę żałować.

    OdpowiedzUsuń
  33. mp, jako nieoficjalny nie wszczymuj się, zaszalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak zamierzam :) Na króliczka Playboya już się nie załapię, to chociaż doświadczalnym mogę być...

      Usuń
  34. "Jedna jaskółka wiosny nie czyni." Mówi przysłowie. A trzy jaskółki? Myślicie, że czynią?

    OdpowiedzUsuń
  35. Agniecha, ale że już są u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też! Wieczorem przyleciały i z hałasem sie zaczęły wprowadzać do mieszkań.

      Usuń
    2. Jednak im sie nie spodobało. Odleciały.

      Usuń
    3. W poprzednim życiu miałam na gumnie mnóstwo jaskółek. Uwielbiałam je obserwować. A co się młodych nawkładałam nazad do gniazd, to moje. Tutaj też są, ale tylko widzę jak sobie bujają w obłokach. W lesie nie gniazdują, niestety.

      Usuń
    4. U nas nad Oławą tyż som jaskółki, co prawda widziałam tylko dwie, no ale dwie to nie jedna ;)
      A nad mom chaupą to chyba jeżyki mignęły mi kilka razy.

      Usuń
  36. U nos się mówiło, że wystroił się, jak diabeł do ośpic. Ja się wystroję po majówce, jak nie zabraknie czipów bo cos tam smęcą. W oczekiwaniu na wiosnę, która nie chce przyjść, bo zimno, jak zaraza, nakupiłam za grosze (7 zł) róż pnących 5 sztuk, 3 wiciokrzewy, każden inny, i dwa clematisy, co to mają rosnąć w lesie. Młodemu nabyłam clematisa o upojnej nazwie Utopia, co może stać stać się faktem, bo nie ma zwyczaju podlewać kwiecia w ogródku. Zobaczymy, jak mam nadzieję, że przeżyje. Musza te nabytki doczekać do Majówki, wiec je kitram w nocy w chałupie,w dzień stoją za oknem, niech się uczą, że zimno. Ręce się rwą do grabi a tu trza czekać. Łupie mnie w boku, ki czort nie wiem, mam nadzieję, że to brak fizycznej roboty i gnuśność miejska. W nowej hucie mi chyba dobrze, biurowe dupoklapnięcie, nowości jakieś, muszę się nauczyć corela, bo nawet trochę grafikiem jestem, he, he. tak to łooo. Buziaki wszystkim przesyłam i idę wieszać ...pranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrz Pani, jaka ja zapóżniona. Nie wiedziałam,żes w nowej hucie.
      Niech juz będzie ciepło!

      Usuń
    2. Ja tez o nowej hucie nie wiedzialam....
      jak rowno z gory na dol z boku boli to sprawdz swoje zolciowe ewentualne kamienie. mnie rowno bolalo, od gory do dolu. Podobniez jeszcze bark moze bolec. Mnie nie bolal.
      A dla Utopii wez zmajstruj sposob samopodlewajacu - platikowa butelka z zakretka, zakrecona, kilka dziurek grubsza igla zmajstrowac, odciac dno butelki, wlac wode i zakretka wsadzic w glebe i obserwowac. Mnie sie udalo za ktoryms podejsciem, bo dziury za duze wywalalam i zalewalam doniczke. zaklejalam troche blu-tackiem, ale gie to dalo. trzeba dobrze utrafic. P.S. Najpierw zakupilam takie plastikowe ustrojstwo specjalnie do tego, ale dziure mialo za duza. Na szczescie wyprobowalam na skrzynce kwiatkow przed domem. Po nocy b yla kaluza i zero wody w przyrzadzie. pfffttt. Moja szwagierka cala swoja uprawe pomidorowa w szklarence prowadzi na zasadzie: pomidor, patyczek, szmatka do podwiazania i butelka plastikowa.

      Usuń
    3. Takie butelki utykam podczas suszy w ogrodzie pod co bardziej spragnionymi roślinkami. Sprawdza się.

      Usuń
  37. Dzień dobry Kurom z rana w zimną niedzielę.
    Aż napaliłam w kozie, bo chociaż w domu temperatura właściwa, to kiedy spojrzałam na termometr, aż mnie wstrząsło. +3. Musiałam się dogrzać. I popijam dekadencką kawę z bitą śmietaną, co mi została z wczoraj z robienia Pavlowej. Pochwalę się, że jak na pierwszy raz, to całkiem dobrze mi wyszło. Beza mogła być bardziej chrupka ( Czyżby temperatura w piekarniku była ciut za niska? ), ale dało się zjeść. Macie jakieś rady w kwestii pieczenia bezy?

    Dobrej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agniecha,dobra,chrupka beza to trochę zachodu,najlepszy rezultat daje szwajcarska merenga.
      Na dwa blaty o śr.18-20cm potrzeba 120 g białka (czyli z 3-4 jajek w zależności od wielkości), 230g cukru plus 10g waniliowego, 1/4 łyżeczki kwasku cytrynowego i 12g skrobii kukurydzianej (nie kartoflanej,bo za ciężka).
      Białka mieszamy z cukrami i kwaskiem i cały czas mieszając podgrzewamy lekko do 50 st w kąpieli wodnej,uważając by nie zrobić jajecznicy.Zdejmujemy i zaczynamy ubijanie mikserem.Gdy masa zacznie nabierać objętości dodajemy po trochu skrobię i jeszcze ubijamy ok 6-7 minut.Formujemy na papierze blaty i suszymy 3,5 godz w piekarniku w temp 85 st.Po tym czasie wyłączamy piekarnik i zostawiamy bezy jeszcze na 1 godz.
      Po wystudzeniu możemy przechowywać w szczelnym pojemniku kilka dni.
      Tak że z bezą jest trochę roboty,ja na Pavlową kupowałam zawsze gotowe blaty w cukierni,można też użyć ciasteczka mini bezy, tylko sprawdzonej firmy,żeby nie rozmokły.A właśnie zwykła francuska beza zazwyczaj rozmaka.
      No.To życzę smacznego;)
      U nas słonecznie atoli nadal rześkowato.

      Usuń
  38. Beze piecze sie dlugo i w niskiej temperaturze, ma się suszyć.

    Pogoda na niedziele nie zachwyca do 8 w dzien, trochę wiatr. Telefon odckolezusi mnie obudzil, atu juz 10. J.ma jakies plany wycieczkowe,ale na razie kawa i sniadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam suszenie bez. Moja Maman rozgrzewala piecyk do ok 120 - 130, wsadzala beze, skrecala do 70-80 na jakies 2h, potem wylaczala piecyk, uchylala ciut ciut (NAPRAWDE ciut ciut) i zostawiala tam beze az wszystko sie schlodzilo. Wychodzila chrupka z lekka ciagutka w srodku - jak powinno byc! ja tez tak robie, jak juz mi sie zachce robic bezy. Moze powinnam jesc wiecej kogla-mogla, bo lubie i k-m i bezy.

      Usuń
    2. Opakowana, teraz też lubię.Ale nie w dzieciństwie,gdy mnie karmili koglem dla wzmocnienia organizmu,brrrr;)

      Usuń
    3. Dziewczyny, dziękuję Wam za porady w kwestii bezy. Jeżeli kiedyś jeszcze się zdobędę na następną, to skorzystam na pewno. Na razie Latający stwierdził, że truskawki ze śmietaną i z cukrem są równie dobre, a może nawet lepsze. A roboty mniej.

      Usuń
  39. Bezów nie piekłam i raczej piec nie będę, ale mam fajne wspomnienia. Dziecięciem będąc letnie niedziele spędzaliśmy na Niskich Łąkach, wracając do domu przechodziło się koło kiosku ze słodyczami, w którym kupowałam sobie beeeeezę :)
    Drugie wspomnienie jest humorystyczne z odrobiną horroru ;) Pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku, kilka miesięcy spędziłam u przyjaciółki w Niemczech. Nie pamiętam do czego zużyłyśmy żółtka, jednakoż fakt był taki że miałyśmy dużo białek, właściwie to baaaardzo dużo białek. Koleżanka orzekła, że trzeba upiec bezy. No więc upiekła i...wszędzie były bezy!!! Ileż można zjeść bez i przez ile dni można to robić? Nieopodal na pastwisku pasły się koniki, podkarmiałyśmy więc konisie bezami ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. U mnie nadal zimno. I mokro. Tyle.
    A - i nie mam nawet bezy na pociechę.
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rabarbaro, na pociechę to mam własną Bezę hahaha, nieustająco od ponad 6 lat. Niestety nie da się jej zjeść, ponieważ kudły pchają się w zęby ♥♥♥

      Usuń
    2. Uśmiałaś mnie Bezowa ;))), takie słodkości to ja też mam sztuk trzy ale choroby jedne mimo pogody gonią od świtu do świtu za ptaszkami. Wpadają coś przejeść i tyle je widzę ;)).
      Rabarbara

      Usuń
  41. Bezę zjadłabym, i owszem, ale na razie idę się położyć, bo drugi czip jednakowoż trochę mną poniewiera. Ale tylko trochę. Czuję ogólny dyskomfort, jakby brała mnie grypa, temperatury nie mam, alem letko trącona.

    OdpowiedzUsuń
  42. Wy tu o bezie, ślina cieknie, ale nieeeeee. Nic słodkiego, smażonego, tłustego, przetwożonego. Zawziełam się i nie chodzi o wagę (choć przyda się), ale amopoczucie. Od jakiegoś czasu tak mnie bolą flaki, że co zjem to zdycham, czuję się pełna, jak balon. W boku szpilki. Od dwóch tygodni rano owsianka, potem coś lekkiego, kawka słabiutka, ziółek dużo. Chyba sobie wątrobę sfatygowałam, choć nawet winka nie pijałam.Jest lepiej. Huta jest stara, ale nowa. tzn. inny dział. Mam takie dość ciekawe zagadnienia, BHP, covid, dezynfekcja, dezynsekcja i deratyzacja, jakieś aranżacje, ewentualnie remonty jak będzie kasa. Nie ma sprzedaży!!!! Bosssko. U mnie też zimo, głupie 8 stopni. Siedzim w domu.

    OdpowiedzUsuń
  43. Jutro ma być jeszcze zimniej:(

    OdpowiedzUsuń
  44. Bylim w lesie, bylo cudnie, strumyczki , ptaszki , nie wiało!
    Widoki z trasy powrotnej na gory przepiękne.Pogoda w sam raz, nie za zimno,nie za cieplo.
    Wrocilismy po 16, czekamy na kolezusie, napisalam ze po 17 oczekujemy, no i tak, zdazylam ugotowac zismniaki,,usmazyc rybe, zrobic mizerie, zjedlim. Zakrecilim biszkopta z jablkami, juz sie upiekl wlasnie, no to poscieralam kurze w salonie, J ogarnal,odkurzaczem,chociaz rano to zrobilam, jeszcze zdazylam umyc glowe, a kolezusi jak nie ma tak nie ma. Dżises.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, no i po kiego ta krzątanina? Mycie włosów zwłaszcza?

      Usuń
    2. No jak po kiego, lep spode czapki to mialam tski że szok, wiec i tak umyc mus , a kolezusie przyszly i to dwie,tak wiec super .

      Usuń
    3. To był żarcik taki:)))

      Usuń
    4. 😃 powiem szczerze, ze gdyby nie kolezusie to zaleglibysmy po obiadku na fotelachi ani raczką ani nóżką.

      Usuń
  45. Chcę bezę teraz. Chętnie bym zeżarła taką świeżą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, Boguska nam dobrzeje :)

      Usuń
    2. Noo, znaczy sie ze do żywych wrwcssz jak masz zachcianki.

      Usuń
  46. Boguśka, to znaczy chyba, że Ci się poprawia?!

    OdpowiedzUsuń
  47. A ja piekę kolejny olacek, już nie szarlotkę, bo ciasto mi zostalo i muszę coś z nim zrobić. Jutro idę w gości to połowe wezme,

    OdpowiedzUsuń
  48. Boguska, bym blizek byla to bym ci upiekla cos, ale do Odzi za daleko.

    OdpowiedzUsuń
  49. Dora, może kiedyś będziesz blizek, to mnie też upieczesz jakiś olacek.

    OdpowiedzUsuń
  50. Hehheeh, ok. Fsjne literowki strzelam.

    OdpowiedzUsuń
  51. Olacek biszkopt z jablkami to szybka robota przy uzyciu robota,😃
    Maszyna ubija cale jajka w tym czasie kroje obrane jablka na plastry,obsypuje cynamonem i tartą bulką. Do ubitych jaj z cukrem ( js uzywam mielonego erytrolu) dodaje makę, tyle lyżek ile jajek, plus cukier z wanilą .lekko lyzką mieszam lub mieszadlem na najnizszym obrocie.Na tortownicę daję czesc biszkoptu jablka i zalewam reszta biszkoptu. Pieke w 160 st. Sprawdzam patyczkiem, jak suchy , znaczy sie ze upieczone. Koniec.Pożarlismy jeszcze cieple. Pycha.

    OdpowiedzUsuń
  52. Odpowiedzi
    1. ale dlaczego? Piekarnik to niezbednik! jak robisz kartofelki w zakietach???

      Usuń
  53. fajny przepis na szarlotke dla facetow 😀
    1. Z lodówki weź 10 jajek, połóż na stole ocalałe 7, wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj!
    2. Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia.
    3. Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj! W naczyniu mamy 5 żółtek.

    4. Weź mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka.
    5. Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać.
    6. Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
    7. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią, będziemy dodawać mąkę.
    8. Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
    9. Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
    10. Weź szybciutko prysznic!
    11. Weź 4 jabłka i ostry nóż.
    12. Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk!
    13. Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
    14. Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
    15. Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę, bo jak zaschnie to nie domyjesz!
    16. Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
    17. Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian włącz piekarnik.
    18. Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Otwórz okno i piekarnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, moj lepiej piecze ode mnie 😃

      Usuń
    2. Hrehrehrerher, numer 17 czasem odnosi sie do mnie ;)

      Usuń
  54. Nikt nie protestuje przeciwko gaszeniu, to chyba ja zgasze za chwile, dobranoc wszystkim 😘

    OdpowiedzUsuń
  55. Ale skoro na termometrze widzę -4, to co to za pora roku?
    Napaliłam w kozie. Wszystko na dworze oszronione. Mam nadzieję, że zaraz zniknie to biało -srebrne, bo słońce ostro świeci.
    Dobrego poniedziałku.

    OdpowiedzUsuń
  56. U mnie też niby to białe powoli znika ale nadal zimno jak sss...... no, zimno. :(
    A od środy ma lać.
    To żebyśmy zdrowi byli ;).
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korekta - ma lać od czwartku. Ale za to ciurkiem do 10 maja.
      Rabarbara

      Usuń
    2. A u nasz mowio - oak before ash - it's a splash, ash before oak - it's a soak. Co oznacza - jesli liscie debiny widac PRZED liscmi jesionow = pokapie, dab przed jesionem - bedzie lac. Idz natentychmiast i sprawdz!! Tylko w przyslowiu nie mowio jak dlugo ma lac. Ciekawe, ze u Prezesowej bedzie i tak i tak susza, jak co roku. U nas jest i juz gadaja o nieuzywaniu wenrzuf ogrodowych i zakazie mycia samochodow pode domami.

      A wogle dziedobry Kurom.

      Usuń
    3. Opakowana, u mnie ziąb taki, że nie widać ani jednych, ani drugich. I nie wiadomo czy w ogóle będą, jak tak dalej pójdzie. Susza już jest, choć popaduje co i rusz. Na tyle, że życie zatruwa i nic więcej z tego padania nie wynika.

      Usuń
    4. Wiesz co, KtosiuRabarbaro, niech leje, nie mam nic przeciwko temu, bo w tej chwili tylko ziąb” i gówniane pokapywanie.

      Usuń
    5. Widzisz, nie ma szczęścia na tym świecie ni sprawiedliwości - też bym zdzierżyła to lanie, gdyby nie to żem na glinach no i nic robić się nie da :(. I człowiek tak siedzi w domu i mu włazi w oczy, że cośby sprzątnąć trzeba... tu i tam.
      Kredensik chociaż pomalowany ;).
      Rabarbara

      Usuń
  57. Dzien dobry, slonecznie , chociaz 2 st, pora wstawać.
    Udanego poniedzialku i tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  58. U nas też zimnica.
    Na pocieszenie zrobiłam sobie racuszki bananowe na obiad. Mniam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam banany, co juz najpiekniejsze nie sa, zrobie racuszki. Koniecznie!! dziekuje za podpowiedz.

      Usuń
    2. Gardenia! jak rodzice? bo Ty już pewnie jestes jak nowa.... to Mniam jest bardzo znaczące...

      Usuń
    3. Opakowana! przekazalam Twoje pozdrowienia Tadeuszkowi, bardzo sie ucieszył i pytał o Ciebie, czy juz zaszczpiona... kiedy się zjawisz itd...pozdrawia tez serdecznie. Jedzie od koniec maja do Melsyku, tam lubi sobie nurkowac w jakis grotach.

      Usuń
    4. ojacie. A to se facet poplywa. dziekuje za pozdrowienia i wysylam wznowione. Moze dojade w czerwcu. Mam nadzieje, ze dlugoo nie bedzie nurkowal. zakoncze szczepienia za 3 tyg, 12go.

      Usuń
    5. Grażynko rodzice już też w miarę, tacie kaszel został ale już coraz mniejszy.
      Opakowana,a proszę bardzo:)
      Racuszki bananowe odkryłam jakoś niedawno i są super.Na czym robisz, bo ja na jogurcie naturalnym i sody dodaję.

      Usuń
    6. jogurt albo maslanka, troszke proszku i sody. Zazwyczaj mi kapcie wychodza, ale czemu nie ;)

      Dobrze, ze juz dobrzejecie rodzinnie!!

      Usuń
  59. Zbierałam się rano do weta, a tu dzwoni gość od remontów, że oni dziś przyjadą nam blaty i zlew zmienić. Musiałam się zgodzić, udało mi się szybko wizytę odbyć i wrócić na czas. Robota już zrobiona, zgrabnie , szybko, czysto, jestem w szoku. Jutro będę nowe blaty zasiedlać o obstawiać. Kot już prawie całkiem zdrów, dziś wyciągnęli szwy, abażurek zostaje do jutra. Miłośniczki zwierząt przepraszam, ale jak dorwę u mnie na działce jakiegoś kocura, to za przeproszeniem ręcznie wykastruję. W Alzacji ciepło i sucho. Hanuś, biję sie w pierś, przecież miałam jakiś tekst o Alzacji popełnić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, to i we Francyi fachowcy nawalajo? Ustawiania to Ci zazdraszczam, ja już muszę chyba coś poremontować albo przemalować. Na ustawki i dostawki nie mam już miejsca:(
      Co do wypracowania, nie turbuj się i nie czuj się zobowiązana, bukbroń. Jeśli coś Cię najdzie, będzie fajnie, jeśli nie, to też.

      Usuń
  60. Dzień piękny, słoneczny, ale zimno, wiatrzysko wiucha.
    Posiedziałam z Bezą na balkonie w kurtce, bez skarpetkóf, troszkę zmarzłam, zawdziałam skarpetki i zamknęłam balkon. Maupa siedzi na otwartym oknie i ogląda ptaszki. Mam zamiar kurtki zimowe popchać w próżniowe wory, tylko gdzie ja to wepchnę? muszę się zastanowić, by potem znaleźć, a może napiszę sobie karteczkę i magnesikiem na lodówkę?
    Miłego, dalszego dzionka życzę Kurkom.

    OdpowiedzUsuń
  61. Ja dzisiaj szukalam wyciora do czyszczenia kaloryferow i...nie znalazlam, nie mam pojęcia gdzie odłożyłam, a przecież to nie szpilka.

    OdpowiedzUsuń
  62. A tam, Bezowa, u mnie też zimno i ciągle coś popaduje, nawet z kijmi wyjść nie można. Na tarasie sokawki wypić nie można, kfiatkuf posadzić nie można. Do bani.

    OdpowiedzUsuń
  63. Nie wychodziłam, ale dzis chłodno, za to jutro i pojutrze ma być cieplej. Teraz 8 st.slonecznie csly dzien.

    OdpowiedzUsuń
  64. Cichutko tutaj,gasze swiatlo,ale na wszelki wypadek lampke nocna zostawiam jakby ktos jednak nie mogl spac.Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  65. Szybko, szybko, zaraz pracownik dojedzie i trzeba będzie lecieć na dwór. A tam -5. A niech to. Ale od dziś temperatura będzie sobie pełzać w górę. Co dzień cieplej. Zapowiadają.
    Nie za bardzo mam wenę, nawet na komentarz. Więc miłego dnia, Kurki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też-5. Zmarzły mi pelargonie nowe, które nieopatrznie zostawiłam na zewnątrz (nie hartowane) i asparagus domowy.
      Dzis mam wizyty urzędowe, ale takie cowidowe, czyli wrzuty dokumentów do skrzynek podawczych, ale jechać trzeba i kopanie dołu pod uziemienie instalacji elektrycznej. Kopię myself, żeby była jasność.
      Z owieczką musiałam wczoraj do weta, bo ma zapalenie stawu nadgarstka w lewej przedniej nóżce. Dostała zastrzyki. Bedę ośpicą ze dwa razy też. No i tak to.
      Po szczepieniu moim zadnych objawów nie miałam. Nawet nie byłam w stanie zidentyfikować miejsca wkłucia. No ale objawy z gorączką miałam przed szczepieniem. To tak tytułem sprawozdania szybkiego.

      Miłego dnia Kurencje!

      Usuń
    2. Izydoru, możesz mieć sensacje po drugiej dawce. Ale nie musisz. Ja miałam. MM nie miała.

      Usuń
  66. Cześć, to u Agniechy bardzo brrrrr, u mnie 3 st, błekit nieba i słońce.
    Udanego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  67. U mnie +11C , pochmurno,ale nie ma wiatru, cichutko, od czasu do czasu troszkę przelotnie deszczyk pada delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nasz czynascie, bo slonko wylazlo. Ide posiac maciejke. I fasole. Pewnie dla slimakow....

      Usuń
  68. 9 st , zimny wiatr,xwlasnie wrocilam z zakupów, to mi leb przewialo, bo na czapke stanowczo za cieplo i trudno sie odpowiednio ubrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jesssu, jeszcze czapki w robocie? a tak swoja droga, to chyba ostatni zcas mialam czapke na glowie ze 4 lata temu. przez pol godziny, rhehrehr

      Usuń
    2. Czapki nie noszę z zasady, ale u mnie dzisiaj było -4. U mojego siostrzeńca 60 km dalej i w lesie -8.

      Usuń
    3. Ja bym nie nosila i tak i tak. choc dawno nie bylam na dworze wystarczajaco dlugo w takich temperaturach. Pamietam w Rosji w styczniu ubrana bylam w polarem podbite leggingsy, na to skarpetki welniane, slodnica, termiczne gacie ciemne. Gora to tshirt, sweter rozpinany co sie stale rospinal i nielubiana ale ciepla kurtka. ORAZ czatka i nauszniki. I nawet rekawiczki mialam. No ale bylo -25.

      Usuń
  69. Witajcie. Wybyłam z domu, bo miałam mus na pocztę. Miałam jeszcze pojechać do centrum, do sklepu ze szklanymi zwierzątkami, ale już mnie nogi boleli. O 9.00 w słonku miałam 20 stopni, za moment już było 10. Piękny dzionek, odwiedziłam nawet jeden zaprzyjaźniony ciucholand i galerię staroci. Nic mi się nie podobało, więc zaszłam do dziewczyn w hucie, ponieważ wszystko było obok i zmęczona wróciłam dodom.

    OdpowiedzUsuń
  70. Axjaxnawet co nieco kupilam,czarną bluzę, kolorową bluzkę z rekawem 3/4 i tunikę, tez z takim rekawem w szmateksie , i nowe portkiw chinskim sklepie za 25 zl z białymi lampasami po bokach, do noszenia w Niemczech w sam raz.

    OdpowiedzUsuń
  71. Dobry wieczór. Jak ja Wam zazdroszczę tego wychodzenia z mieszkania. Czekam tylko, żeby mnie spuścili ze smyczy szpitalnej, ale chyba jeszcze do czwartku mnie będą trzymać.
    Gardenio, jak Ty się czujesz, czy już masz siłę wszystko robić? Ja narazie jestem przerażona swoją słabością do wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boguska - jednak nie popedzaj szpitalnosci. Po prostu zdrowiej i ciesz sie, ze nic nie musisz!!

      Usuń
  72. Bogusiu,powoli dojdziesz do siebie, wiadomo, ze lozko szpitalne ,,wyciaga", w domu wxswoim tęmpie bedziesz zdrowieć.

    OdpowiedzUsuń
  73. Agniecha ! Agniechaaaa!!! U Ciebie też tak zimno jak u mnie ;( ? Bo u mnie nadal zimno bardzo :((.
    Ale - słońce świeci, maj za chwilę, chore kury zdrowieją, dobrego dnia Kurniku !!!
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internet świrnął dokładnie, jak chciałam odpisać i okienko do komentowania wzięło i znikło.
      U nas na plusie od dziś. Rabarbaro, no ja się chyba obrażę na Ciebie, zrobiłam wpisa z koniami, a Ty nic. Ani komenta, komenciątka malutkiego. A tak żem się wysiliła i zwoje mózgowe też.
      Dobrej środy i dużo zdrowia!

      Usuń
    2. Mnie też okienko do komentów zniknęło przedwczoraj i wogóle internet czasem sie wyłącza, muszę zapamiętać jakie strony czytam kiedy się wyłącza.
      Dalej zimno.

      Usuń
  74. Heloł, 6 st, słonko i trochę białych chmur na błękicie.
    Pora zaczynać dzień.

    OdpowiedzUsuń
  75. U nas wieje, więc średnio przyjemnie, mimo że temperatury wyższe.

    OdpowiedzUsuń