Nie mam zbyt wiele do powiedzenia, nie mam też zdjęć, bo oba aparaty odmówiły współpracy. Robię próby zamieszczania zdjęć z telefonu okrężną drogą w nadziei, że ich jakość będzie do przyjęcia. Nie przekonam się o tym przed opublikowaniem posta, bo z jakiegoś powodu, zanim opublikuję, zdjęcia są w porządku. Ot, taka techniczna zagadka.
Nie mam też niczego nowego do pokazania, bo też nic się w Kuriozie nie zmienia. Jeśli nie pada, usiłuję brukować i ogarniać zewnętrzny bałagan, który ciągle tam zalega. Trochę przemeblowałam wewnątrz, ale jeszcze nie wiem czy tak zostanie - muszę z tym pomieszkać. Stół z kuchni przeniosłam do salonu, do kuchni muszę kupić coś mniejszego. I kupiłam stosowną farbę, może jednak spróbuję przemalować fronty szafek.
W salonie było tak:
Jest tak:
Skrzynia, która była stołem, stoi teraz pod ścianą:
Od D. dostałam szal, który świetnie się wpasował w okno w sypialni:
No i koteczki, zawsze aktualne:
Zewnętrzna kotka Oliwka zamieszkała w ogrodowym domku u D. Ma tam wszystko co trzeba, poza człowiekiem... Dzisiaj wyżarła D. rosołek z garnka stojącego na tarasie. Garnek był przykryty i przyciśnięty. Założę się, że dokarmiają ją wszyscy po kolei, bo robi się gruba. Krótko mówiąc, nadal szukamy dla niej domu, bo z kotką D. Oliwka się nie dogaduje.
I tak to. Sytuacja rodzinna jest w miarę stabilna, ale obie z MM. jesteśmy nieco zdupiałe. Niewiele możemy zrobić, poza czekaniem.
Czyżby pierwsza? Z tym przeniesieniem stołu wyszło super! Faktycznie w kuchni ciut (i może jeszcze jeden ciut) za duży. Dom żyje!!!
OdpowiedzUsuńFelka, teraz jest komfortowo. W kuchni dobrze wyglądał, ale gdy nikt przy nim nie siedział lub góra dwie osoby.
UsuńDzie byłes poście wstrętny ?
OdpowiedzUsuńNie wiem dzie byłem, Lilka. Pojawiłem się i znikłem.
UsuńA jak to jest byc zdupialym?
OdpowiedzUsuńAMP, coś jak Ty ostatnio.
UsuńAcha.
UsuńZ tym stolem zrobilas dobre posuniecie, bo te tzw. lawy czy inne skrzynie strasznie sa niewygodne i za niskie. Ja tez kiedys mialam, ale jak pamietasz, kupilam sobie w klamociarni za cale 25€ okragly stol, ktory moge podnosic i rozkladac w razie wiekszej ilosci gosci. Taki bylby dla Ciebie w sam raz do kuchni, co nie? Ale chwilowo sie z nim nie rozstaje, wiec mozesz tylko pozazdroscic z daleka. :)
AMP, a nie, nie pozazdraszczam, bo dwa duże stoły nie są mi potrzebne! Ten salonowy się rozkłada, a w kuchni wystarczy mi coś niedużego i okrągłego, takiego, żeby dwie osoby mogły przy nim usiąść i coś zjeść lub wypić. Np. MM. i ja.
Usuńpierwsza
OdpowiedzUsuńgraszkowska, pierwsza to ty byłaś może wczoraj, ale dzisiaj..... ???
UsuńA jak czytałam tak się cieszyłam, że będę pierwsza. Pierwszy raz, pierwsza. I znowu się nie udało.
OdpowiedzUsuńLubię ten stan "udomawiania" . Tam postawić, tam przestawić. Wszystko Ci super wychodzi
Graszko, też to lubię. I przestawiam w tę i nazad, a najczęściej wracam do pierwszej wersji:)
UsuńFajna zmiana, stolik do kuchni predzej czy pozniej sie znajdzie.
OdpowiedzUsuńKotecki cudnie razem zalegają!
Szkoda, ze z kotką D. się nie dogadują, może to kwestia czasu i przywykną do siebie, no ale gdyby trafił się dom,byłoby super.
A co ma być to będzie, poki stabilnie odpoczywajcie i nabierajcie sił.
Ech, Dora, z kuchnią jakoś nie mogę ujechać. Nie wiem jak ogarnąć te wszystkie szafki i inne blaty. Muszę szybko kupić pralkę, bo ile można prać u MM. albo u D? Pralka będzie stała w kuchni. Może ona pchnie mnie do przodu?
UsuńMożliwe, że ruszy, potrzeby impuls.
UsuńZdjęcia wcale nie są złe.
OdpowiedzUsuńSzalofiranka w sypialni szałowa!
A co do mamy to echhhhhhh...
Marija, zdjęcia teraz są w miarę ok. Muszę je wklejać w blog bezpośrednio z telefonu, bez zapisywania ich po drodze. Robię więc post i z telefonu, i z kompa jednocześnie. Jak zapiszę zdjęcia z telefonu na dysku, wychodzi kaszana. I kto to wyrozumie?
UsuńTo jest właśnie to, przy zapisywaniu zdjęć w rozszerzeniu JPEG, pogarsza się jakość, przy każdym następnym zapisywaniu jakość jest coraz gorsza. "JPEG – algorytm stratnej kompresji grafiki rastrowej, wykorzystany w formacie plików graficznych o tej samej nazwie."
UsuńMarija, to jest właśnie ten przypadek!
Usuńja teraz mecz ogladam, potem napisze
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba sformułowanie " zdupiałe" to dokładnie o mnie. Też jestem... choć poszlam dziś na winko do Hali Gwardii...
OdpowiedzUsuńMasza, to na winko trzeba do Hali Gwardii?
OdpowiedzUsuńNoooo bo tam sa weekendowe imprezy i mamy zaprzyjażnione winko porzeczkowe w Niewinnosci. Winko dobre jak cholera.
UsuńKoty, szal i stół ekstra. Nie umiałabym wkleić z telefonu, bo nawet pisać na blogu nie mogę nie z komputera. Coś jest nie tak, a nie chce mi się dociekać dlaczego.
OdpowiedzUsuńU Ciebie coraz piękniej i nie mogę odżałować, że mi okazja przeszła koło nosa. Córka przysłała bardzo ładne zdjęcia z Poznania.
Ewa2, będzie jeszcze okazja, a jeśli nie, to ją sobie stworzysz!
OdpowiedzUsuńJestem raczej za drugą opcją - stworzenia okazji, nie ma na co czekać!
OdpowiedzUsuńMoje oczy z podziwu robią się coraz większe, to tak fantastycznie wszystko wygląda. Musiałam wejść i przeczytać, a teraz lulu, bo jutro huta...
OdpowiedzUsuńOjtam, Boguśka, to tylko szmatki!
UsuńOdzywam się i ja w charakterze zdupiałej kury. Aż dziw że nie wszystkie znacie to określenie. Wydawać by sie mogło, że jest popularne. Hana; lubiłam ten stół w kuchni, ale rzeczywiście najlepiej na dwie osoby. Może i lepiej teraz.
OdpowiedzUsuńMarta, fajnie tam wyglądał, ale kiedy była Felka z Felkiem i D. zupełnie nie zdał egzaminu. Rozłożyłam tylko jedną jego połówkę i skutecznie uniemożliwił poruszanie się po kuchni.
OdpowiedzUsuńKlimacik już raczej ogarnięty, zostało przestawianie :) i chyba kuchnia. To jak się z tym wszystkim sprawiłaś jest "unbelievable ball" jak mawiają amerykańscy sprawozdawcy sportowi! Czy to ta łapka kocia "pije wodę" (?), jak dobrze pamiętam, hre hre.
OdpowiedzUsuńOnaż to, Lilka, onaż pije i otrząsa potem pa wsiem.
OdpowiedzUsuńKuchnia nie chyba, a na pewno! A Ty zaczęłaś wreszcie remoncik?
w głowie na razie :)
UsuńLilka, jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie głowę wyremontować!
OdpowiedzUsuńo niej pisze przecie...
UsuńLilka, nie chciałam tego sugerować:)))
UsuńLubię zmiany, przemeblowania itp. i itd., ale nie u mnie. Ktoś z kuchni robi salon, albo wręcz naprzeciw. Ktoś..., coś. No i fajnie. A ja kce mieć świentospokojność. I bukbronię się od remontowań wszelakich. Mój Pierwszy ma piętro domu po mojej Mamuś. Podobno będzie remont. Jak my na Warmię się przeniesiemy. No i fajnie. Podobno Pierwszy planuje starość swą w naszej Najjaśniejszej. Tak twierdzi nasz Drugi. Fajnie by było. Moi rodzice by się cieszyli.
OdpowiedzUsuńUgly-ass? Okropne?
OdpowiedzUsuńSfszystko mi się podoba ogromniście!!! Ale kotecki najbardziej ♥
OdpowiedzUsuńSonic, ale gdzie przepadłaś?
UsuńZe stołem jest lepiej, bo przy skrzyni, nie ma co z nogami zrobić. Wszystko mi się podoba, a najbardziej dwa koteły i jusz.
OdpowiedzUsuńJesteś wymarzoną żoną mojego Małża. On nie trawi ani warzyw, ani owoców. A ja uwielbiam. Jak Opakowana.
UsuńI jeszcze powiedz, że rzucasz palenie?
UsuńSaBała, ożeń Twojego z Bezową, a Ty wyjdź za Opakowaną.
UsuńA co z Bezowym???
Usuńmoze sie ozenic z moim, zeby mu smutno nie bylo.
UsuńOjtam, przeoczyłam Bezowego, poradzi sobie chłopina.
UsuńOplułam się po pas.
UsuńDżem podobno dobry
OdpowiedzUsuńNo to gaszę. Sorry memory.
OdpowiedzUsuńNiedzielne dzień dobry. Późno wczoraj poszłam spać i deczko zaspałam. Piękne słońce, 8 stopni, paskuda umiarkowana. Miłej niedzieli Kurkom życzę.
OdpowiedzUsuńEwa2, pięknego, niedzielnego spaceru - bo pewnie wyruszasz.
UsuńCześć kurniku,6 st. jasno za oknem, dziś wreszcie zajedziemy do kol.W,
OdpowiedzUsuńWczesniej moze do lasu, się okaże jeszcze.
Miłej niedzieli.
Dora, u mnie wręcz słonecznie! Idę brukować.
UsuńMiłego układania😀
UsuńSłonko i tu, ale mężuś na obiad kupil kaczke do pieczenia, z lidla, ja,jesc nie bede, no i oczywiscie kiblowanie w domu,bo mus upiec,juz wstawione do piekarnika, ale to 2 vodziny z hakiem sie piecze. Czyli najlepsze godziny i pogode przepieprzy sie w domu, a potem pewnie juz tylko do kolezanki. Czyli dołaczam do klubu zdupionych, bo nienawidze jak mi jedzenie blokuje dzień.
A kaczki nie mozesz zostawic samej na te dwie godziny?
UsuńA, nie, troszku trzeba doglądać.Do kolezusi pojechalim i niedawno wrocilim. Bez spacerow i w ogole, no,ale za to nagadalismy się za,wszystkie czasy, a kolezusia opowiadala o swojej wizycie u takiej lekarki z Kalisza, alternatywnej.Pani Ilona,Sapińska, mam namiary jakby kto chciał.
Usuń12 stopni za oknem, słońce, a ja mówię dzień dobry z huty.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Boguśka! Niedziela w hucie to głupio jest.
UsuńDziedobry! Stol swietnie wyglada, a da sie dojsc do kanapy bez przesuwania stolu (tak raz mialam...), a skrzynia wyglada przytulnie z lampkom i ozdupkami. Takze samo szal zez zaslonkom. swietnie dobrane.
OdpowiedzUsuńA ja sie zdecydowalam wreszcie wywalic stol jadalny z krzeslami - mam nadzieje, ze zabioro takie, co maja warstat do renowacji mebli i dawania/sprzedawania za mala kase potrzebujacym. Tyle, ze dzisiejsi potrzebujacy maja wymagania ("dej, mam horom curke"). zobaczymy....na miejsce stolu pojdzie lawa jakby, wiklinowa a zamiast krzesel pojdzie tam moj fotel bujany. Slubny sie pyta - no dobrze, ale gdzie Ty bedziesz stawiala te graty? Bo stol, choc nieuzywany, jest dokladnie zawalon. Juz wymieniam czym na stan na dzisiaj: dwie koperty i troche rozlozonych zdjech Krasnali do oprawienia (pierwsze pozowane z przedszkola na przyklad), zestaw do Mah jong plus ksiazka o yum,, nowo nabyty gliniany garnek do pieczenia kartofli, 4 moje skorupy ceramiczne , jedna na drugiej,segregator z rzepisami, dwa obrazki krzyzykoe od Coreczki - sa tematyczne, wiec czekaja na SWieta, jeden czek, para kolczykow, torba mandarynek, 4 pojemniki rzeczy ty[u WD40 (z szafki z przedpokoju, ktora idzie do nieba mebloweg), koszyczek rzeczy, c pojda z tymi WD40 doo nwoej szafki, szczotka do odziezy, dluugopis, 2 nieotwarte paczuszki z ebaya - wiem co, ale nie chce i sie jeszcze otwierac, ladny niebieski szklany wazon-pekata butelka, na malym biezniku w kszubskie wzory, obok moj talerz z pasujacym kolorem, na talerzu duzy kawal nie-kamienia a wegla z morza, koszyk wiklinowy pelen paczuszek nasion na kielki, 2 butelki wody, , szalik, bula z rodzynkami, 3 ksiazki i sloik z oregano. a i klebek sznurka. aaaa - i koszyk z owocami. Wszystko na jednym biednym stole. ale po prawdzie, to polowa tego idzie do nwoej szafki. A nowa szafka nastanie, jak przyjdzie facet robic porzadek grubszy w ogrodku - zabierze galezie, to zabierze i szafke, ktora rowalimy na elementy pierwsze. Zapomnialam o sporym pudle pelnym rolek tasmy klejacej...ale to na krzesle przy stole. Zapomnialam o pandoro, a to najwiekszy obiekt na stole.... ogolnie to zazdraszczam porzadku na dowolnym stole ;)))
Szkoda, ze Oliwka jakos nie pasuje do obecnych kotow i u Ciebie i u D....oby ktos cos. trzymam kciuki.
Ying i Yang w burdelowym buduarku - piekne! a dzie panowie obroncy gospodarstwa?
Zdupialosc rozumiem i wysylam fluidki specjalistyczne oddupiajace.
Opakowana, musisz mieć wielgachny ten stół! Mam taki, z podobną zawartością w pracowni, więc w salonie mogę epatować prawie pustym stołem.
UsuńCo to jest pandoro?
Panowie obrońcy śpią - jak to obrońcy.
Dzięki za oddupianie.
Pandoro to taka babka wloska - w pudelku jak panettone (co jest podobne do polskiego placka drozdzowego z rodzenkami i skorkom pomar., tylko mocniej perfumowane, pandoro jest wciente w sobie w ksztalt gwiazdy i wysokie. Ladnie wyglada, jak sie pokroi w plastry boczne a nie pionowe i pouklada jedne plastry na drugich nieco przesuniete i konce gwiazdy ladnie sie ukladaja - jak tu:
Usuńshorturl.at/adYZ0
shorturl.at/klG24
jak ktos koniecznie musi piec sam (ja nie), to mozna kupic forme o taka:
shorturl.at/puNSV
a tak ogolnie, to wychodzi i z pandoro i panettone swietny bread and butter pudding! ktos kce rzepisik? tylko trzeba lubic leguminy i budyn i rodzenki (a czasem i kawalki czekulady)
Ja poprosze, ja, ten przepis znaczy sie.
Usuńproste jak ten drut czy inny kanstrukcja cepa. bierzech chleb taki na grzaneczki, albo ciasto drozdzowe w kromkach, albo podstarzale kruasanty. kruasanty szarpiesz na male sztuki, chleb/ciasto - kromeczki na pol po pokatnej i jeszcze raz na pol, az wyjda trojkaciki sliczne. smarowac maslem, ukladac na naczyniu tez posmarowanym maslem. Kruasantow nie smaruje maslem, bo i tak go maja w sobie kupe. Ulozyc te trojkaciki i szarpance w naczyniu, jak trojkaciki to ladnie jedne za dugimi szpiczastym koncem w gore. Osobno zagrzac mleko, tak do pol litra, na tak dosc cieplo, do tego wrzucic ze 3 jaja (ja szaleje i wrzucam 4), cukier waniliowy i zaleznie do tego czy pieczywo jest slodkie czy nie, dosypac cukru, zeby ta jajeczna mikstura byla slodka, ale srednio malo slodka (juz tak mam...), pomienszac, pomieszac, az cukier sie rozpusci, na chleb i dokola wsypac ile sie chce rodzynkow/rodzynek (ja tam lubie duzo) i mozna w zanadrza chlebowe nawtykac guziczkow czekuladowych, badz drobno pokrojonej czekulady, ale to niekonieczne. Zalac mikstura jajeczno-mleczna i odstawic do spuchniecia. JESLI pieczywo wciagnie prawie cale mleko-jaja, to okniecznie dorobic, bo maziowego plynu musi troche byc. Byleby nie bylo za wysoko w naczyniu, bo mocno rosnie (tylko w czasie pieczenia). Na wierzch zetrzec troche galki muszk.
Usuńi tak - ja sie rozleniwilam, ze zamiast smarowac ten chelb maslem, to rozpuszczam maslo w cieplym mleku - u mnie naczynie ma 23cm srednicy i zuzywam tak ze 4 kromki.
Jesli jajo-mleka wyjdzie za duzo, to nie ma strachu, bo mozna zrobic pieczony budyn (= to samo co do creme caramel) i mozna upiec osobno w naczynku.
Mozna wierzch tez posypac bardzo grubym cukrem, ale niekoniecznie.
Piekarnik tak ze 150 stopni MAX. piec w bain marie czyli w wiekszej blasze wypelnionej tak do polowy goraca woda, bo w za cieplym piekarniku, jak sie deser rozhajcuje, to sie zwarzy. Dalej jest baaaardzo dobry, ale jajo, zamiast sciete w budyn , jest troche inne. My zjemy dowolna wersje, co mi wyjdzie, choc ostatnim razem podobniez bylo miszczostfo, wedlug slubnego. Gotowe jak sie trzesie jak moje cycki (Kury juz zaobserowwaly, bo deserek im raz tlumaczylam mano a mano), jak nim potrzasnac, a wierzch jest rumiany i chrupiacy. mozna uzyc noza do sprawdzania stanu budyniu i jak plynny, to smniejszyc hajcowanie i potrzymac jeszcze w piekarniku.
I JUZ!!
Opakowana, gdyby kiedyś przyszło mi do głowy zrobić taki pudding, to będę natychmiast widzieć Twoje cycki!
UsuńP.S. Pan od galezi przyjdzie, jak pogoda bedzie lepsza (teraz pada co godzine), wiec jest prowizorka...
OdpowiedzUsuńOpakowana, siedzisz przy moim stole i opisujesz, co na bin lezy??? :)))))))))))))
Usuńna nim!
UsuńOch jak się czuję lepiej po opisie zawartości stołu. Wprawdzie mój stół stoi złożony za telewizorem, ale ilość pudeł z zawartością, która mimo opisu okazuje się zgoła inna, czyli szukanie czegoś sprowadza się do czasochłonnego poszukiwania.(Niezbyt składne to zdanie, ale nie chce mi się poprawiać). Usiłuję coś wyrzucić i chyba mi się uda przy pomocy wnuczki, zaradna dziewczyna, bo u mnie kończy się na przejrzeniu i schowaniu wszystkiego z powrotem.
UsuńPogoda ładna, idę się przewietrzyć po tych wykopaliskach.
Ewa2, ach, znam to! Pełna zapału przystępuję do porządkowania i w połowie mi się odechciewa:)))
UsuńJa niejednokrotnie wstydałam się, wrzucając zdjęcia Bezy leżącej na stole, że mam tam burdello bum, bum, a to jest normalne. Opakowana kocham Cię, no musi na stole coś leżeć i jusz.
UsuńNo musi, nawet mam zdjecie....
UsuńBasia, nie, bo przy moim w pracowni!
OdpowiedzUsuńRozdzierlam smietnik na dwa stoly zatem.... jak pisalam spis przedmiotow, to laptoka musialam trzymac w objeciach, bo ani usiasc na krzesle (prasowanie i pudlo z butami co idzie na ebay) ani polozyc na w/w stole....
UsuńOpakowana, zawsze możesz nadawać z kibelka. Chyba że tam też masz za mały stół.
UsuńJeden kibelek jest niezwykle kameralny (kibelek, umywalenka, poleczka nad rezerwuarem oraz dwie pary butow mezowskich. nie ma nawet jak laptoka czymiec...a na gore mi sie nie chce chodzic. I na gorze nie ma warunkow na stol w lazience - waska a dluga. pffft.
UsuńNamieszalyscie tak pieknie z tymi stolami, a komenty sie tez pomieszaly, ze mam mentlik w rozumie... Moj stol w kazdym razie w ciagu jednego dnia multiplikuje ze sto roznych rzeczy, i o to mi chodzilo :)))
UsuńNa zlosc temu stolu nie posprzatam go dzis, i spac tez nie pojde bo mi sie szyc zachcialo, pa!
Kotki najpiękniejsze. Też kiedyś miałam skrzynię zamiast stolika - teraz jest p[rzy kaloryferze z piedryliardem kocyków na których śpią koty :) Dooopkę w kaloryfer wtulając, więc jest wygrana ich i nasza - ja mam mały stolik przy łóżku, który lekki nie jest, ale wędruje gdzie trzeba. A w kuchni to mi koty tak stół rozklekotany że myślę nad metalowym jakimś...
OdpowiedzUsuńPS. a na stole w kuchni jak i pokoju leży sporo rzeczy - jakaś dodatkowa powierzchnia składowcza się robi ze wszystkiego co możliwe, a koty lubią sobie ścieżki między tym robić...
UsuńKocuru, koty natychmiast zasiedliły skrzynię, chociaż nie stoi przy kaloryferze. Ciekawostka taka - przedtem też była dostępna:)
Usuń0pakowana, jestes mistrzynią zawalania stolu rzeczami, spory musi być. Ja mam zagracone rozne miejsca obecnie, a stoly wzglednie ok.Na jednym uwalil sie Rysiul, a tak to pusty, w kuchni zawsze na stole cos stoi, w salonie jedynie przyzwoicie i tam jest teraz oaza porządku i poukładania, stół tylko z tymczasową kwietną ozdóbką i drewnianą kaczusią.
OdpowiedzUsuńspory jak spory, 5 osoby usiada don wygodnie, choc dziecko jedno i tatus, co siedzieli na dluzszych koncach sotlu zazyczyli sobie pojazdu na kolkach i ze sznurkiem dosc dlgim na obu koncach, zebym np ja mogla jesc, a nie ciagle podawac w te i nazad polmiski, miski, sol etc. To rozwiazalo sprawe (wprawdzie bez kolek, ale ze sznurkiem, kawalek sklejki). Ten stol jeszcze mozna rozlozyc i raz byla Wigilia na 9 osob przy nim. wprawdzie nie dalo sie ruszyc, ale ja do kuchni dalam rade latac. no i pomagaja skladane krzeselka. chcialbym miec JAKIS pusty stol. gdziekolwiek.
Usuńmialy byc 4 osoby.....
UsuńOpakowana, nie da się mieć pustego stołu!
UsuńHana, jak Ty pięknie mościsz to swoje gniazdko! Stół pasuje zamiast skrzyni. Wygoda najważniejsza.
OdpowiedzUsuńSalceson przed domem wygląda świetnie, a jak jeszcze posadzisz roślinki, o których piszesz powyżej, to będzie cud:) Aż się zaśliniłam.
Dylematy opisane w poprzednim poście są mi bliskie, bardzo bliskie. Ale że Ty takie masz?
Dziewczyny, ja też walczę z zawalonym stołem, ale nie jestem sama. Do zawalania jest trochę chętnych i dlatego trzeba często trzeba go odkopywać, bo np. wypadałoby zjeść obiad. Teraz lekcje się odrabiają, chociaż w domu każdy ma swoje eleganckie biureczko (na rodziców przypada jedno wspólne). Na biureczkach jednak mieszkają zabawki, są stoły z klocków, łóżka z pudełek, jedzenie plasteliny... Zabawki mają swoje domy też pod łóżkami. Właściwie wszędzie. Tam gdzie nie ma zabawek są książki i moje dokumenty. u Marianki tylko jako taki porządek.
Czuje sie jak w domu te 30 lat temu....
UsuńKalipso, trudno się dziwić przy trzech zabawkowych małolatach. Chociaż czas tak zapitala, że boję się zapytać ile Najstarsza (Marianka?) ma lat. Zaraz się dowiem, że w tym roku zdaje maturę:)
UsuńRoślinek i wiosny już nie mogę się doczekać. Dzisiaj uporządkowałam kawałek gumna i już chciałoby się sadzić!
Marianka w styczniu skończy 12, ale zachowuje się jakby miała... 20. Bywa ciężko... Małe jeszcze myślą, że cały czas się bawią, nawet jak się uczą. Chociaż już zdarzają się gorsze momenty, jak zamiast w matematykę człowiek chce się pobawić lalkami.
UsuńTeż czekam na roślinki... Mogłabym sadzić i przesadzać cały czas:)
Kalipso, nie martw się, za 15 lat wyjdziesz na prostą.
Usuń"Złota dama"-12.55 na Kultura!
OdpowiedzUsuńNo masz, Orko, znów nie trafiłam!
UsuńU nas reguła jest taka, że jak zagracenie przekracza 1/3 powierzchni stołu kuchennego, to się je likwiduje ( przekłada w inne miejsca ). Potem jest spokój jakiś czas, a potem te wszystkie rzeczy jakoś samodzielnie wracają na stół. I tak w kółko.
OdpowiedzUsuńSalon z dużym stołem wygląda bardzo nobliwie i przytulnie.
Życzę Wam siostry dwie szybkiego oddupienia.
Oj tak Agniecha, i w kółko macieju, i ad mortem usrandum.
UsuńNie lubię porządków,już chyba wolę gotować.
Nawet mam sposób;przy wycieraniu kurzu objeżdżam tylko ścierką wokół wszelkie kurzołapki.
Obejrzałam rano kilka odcinków Hiacynty Bouquet,ona to miała wymuskaną rezydencję;)
Stół w salonie jest dogodny.
Ślicznie dzisiaj,ale podobno już ostatnie podrygi...
Mnie teżrzeraza samodzielność przedmiotów!!!
UsuńRybenka - ona podstepna jest, ta samodzielnosc....
UsuńRybeńko, toć wiadomo nie od dzisiaj, że przedmioty prowadzą sekretne życie, przeważnie w nocy. Mam podejrzenia, że się rozmnażają.
UsuńHanna, nie wierzę! Wycierasz kurz BEZ PODNOSZENIA???
UsuńAgniecha, oddupiałam się dzisiaj poprzez prace brukarskie. W zasadzie skończyłam co chciałam, ale jak znam życie, będę jeszcze kombinować. I w ogóle uporządkowałam gumno od wejścia do domu, aż mnie ciemność naszła.
UsuńA stół, no cóż... ten w salonie chwilowo pusty, za to w pracowni... ale w końcu po to jest pracownia, co nie?
To co, przysłać Ci jakiś izerski kamień dla inspiracji? Przynajmniej raz nie trzeba będzie pisać na paczce "ostrożnie, nie rzucać" itp. :-)
UsuńOpakowania
UsuńNie musisz m8 mówić!!!
Tak,Hana.Przyznaję bez bicia,co któryś raz podnoszę.
UsuńI dlatego wczoraj kupiłam tylko kilka bombek na choinkę..po wewnętrznej walce..z żalem..wyjęłam z koszyka wiele kurzołapek.
Hana - a Ty z podnoszeniem? rhehrehrhr
UsuńCzasami...
UsuńAgniecha, ślij, wielbię kamienie, a u Was inne niż nasze, nizinne.
UsuńO jesu, kaca mam... Wczoraj byliśmy na obiadku pożegnalnym, bo kolega wyjeżdża na misję do Kabulu. Przeciągnęło się prawie do śniadania... Uff!
OdpowiedzUsuńKurioza wygląda jakbyś mieszkała tam już od dawna. Tak ciepło i przytulnie- ja nie wiem jak Ty to robisz! ;) Ja mieszkam już cztery lata, a dalej wciąż mi czegoś brakuje!
Mariollo, czy Ty myślisz, że mnie niczego nie brakuje? Cięgiem mam niedosyt i cięgiem przestawiam i przemalowuję! Mam potem parę dni dosytu, a następnie taniec zaczyna się od nowa.
UsuńCzasem warto tego kaca przecierpieć. W imię wyższych celów.
Sześćdziesiąta dziewiąta!!!!
OdpowiedzUsuńCudne są te koty:))
Brawo, Rybeńko, masz podium od tyłu!
UsuńNormalnie czad, cenię??
UsuńA u mła położyli nowy prund, ale nie do końca. Dobitka będzie. Mła nie jest zdupiała tylko odupiała, od tego wszystkiego odupuje na zewnątrz ( bo zdupuje to do środka ). Odupieniem usiłuję dzielić się z innymi, znaczy brzydko się odzywam kiedy kto mnie usiłuje zaczepnie wypytać czy już skończyłam to czy tamto. Bardzo brzydko! Jak ktoś się mła pyta o pryncypia a potem stoi odupiały bo mła się dzieli to widać zasłużył!
OdpowiedzUsuńPrzesuwki szafów i stołów są zrozumiałe i od czasu do czasu wymagane, żeby się nie zaskorupiło. Burdelowe łóżeczko z zawartością rządzi a co do Oliwki to czas działa cuda. Kto wie czy z kotką D. nie będzie jak z Mrutkiem i Sztaflikiem. Co do rosołu to kamień był za mały a rosół za dobry. ;-)
No to ja siedemdziesiata!Przytulnie, a z biblioteki znikl byl konik czerwony? czemu?
OdpowiedzUsuńGrażyna, konik czerwony jest teraz błękitny i stoi na wiadomej szafie!
OdpowiedzUsuńTa Grazyna to tak sie pyta jakby Ciebie nie znala! ale, po prawdzie, ja tez zadaje tego typu pytania...hrehrehrehrehr
UsuńTaba, na kocie porozumienie chyba nie ma szans. Nikita boi się wracać do domu, bo Oliwka cięgiem drzwi pilnuje. U mnie bywają obydwie zewnętrzne: trójłapka (tutaj od lat) i Oliwka. Siedzą pod bramą i miauczą.
UsuńDobry wieczór.
OdpowiedzUsuńZ wnuczką moją jechałam po raz pierwszy, jak na świeżo upieczonego kierowcę od 3 tygodni jeżdżącego samodzielnie, radzi sobie całkiem nieźle. Zrobiłyśmy w domu kipisz, bo potrzebowała różnych rzeczy, których ja mam w nadmiarze.
Pogoda była piękna, ciepło i wspaniały zachód słońca.
Miłego wieczoru.
Co zrobilyscie?
UsuńEwa, no to gratulacje dla wnuczki!
UsuńNo wlasnie, ale ze mnie gbur - zapatrzylam sie w ten kipisz i zamist gratulowac, to galy wywalam. No wlasnie - gratulacje! zuch - dziewczyna!
UsuńDziękuję bardzo, przekażę jej. Muszę ją namówić, żeby zdjęcie zrobiła swojemu "dziełu" to Wam pokażę.
UsuńA kipisz polegał na tym, że wywlokłam z kątów pudła i wybebeszyłam, a ona sobie wybrała co chciała, bo części przydasiów już nie będę używać.
UsuńHej...pojszłam sobie dzis robic strit foty...fajnie było. Najfajniejsze foty wychodzą na smietnikach:)
OdpowiedzUsuńMasza, jedna z nich jest na fb? Fajna bardzo.
UsuńMasza, fota cudna!
UsuńNiestety nastąpił temat stary jak świat, czyli że mam teraz jechać z J, czyli me zdupienie się pogłębiło.
OdpowiedzUsuńDora, przecież nikt Cię nie zmusi.
OdpowiedzUsuńAleż wiadomo,że wymusi,jak zawsze.
UsuńAlez tam przytulnie. Mnie ostatnio wzielo na sprzatanie, ale juz mi sie zapal skonczyl. Poczekam do przedswiat;)
OdpowiedzUsuńNasz domek skonczyl 11 lat i zaczyna mu wysiadac i to, i tamto. Czasem bardzo spektakularnie, jak np. woda sikajaca z przerdzewialego grzejnika po salonie. Wiecie Kurki, jak wyglada woda w karoryferze?I jak pachnie? ;)Udalo sie nam pokoj uratowac, dzieki panu hydraulikowi, ktory po godzinach, z rodzina wpadl i poprzykrecal co trzeba. A potem wymienil grzejnik. Pincet euro poszlo sie pasc...
O matko....znam wode kaloryferanke...kolorek tez ma przedni!
UsuńKasia, wiesz ile pięknych klamotków byłoby za pińc stówek? Rany...
UsuńI Kurioza i kotki niezawodnie poprawiają nastrój w moim osobistym zdupieniu.
OdpowiedzUsuńBoszszsz, Hesiu, co my wszystkie takie zdupiałe?
OdpowiedzUsuńUwaga! Rzepis na butter pudding Opakowanej wrzuciłam do zakładki Rzepisy EKG.
OdpowiedzUsuńTelefon mi pokazuje 13 st, dzien sie budzi.Spalam 3 godziny.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym tygodniu!
Dora, też zasnęłam ok 5-tej, a przed 8-mą pies sąsiadów mnie obudził. Zostawiają go samego o tej porze, strasznie szczeka i skacze po drzwiach przez chwilę, potem się wycisza.
UsuńBiedaczek.
UsuńWitam i ja w nowym, słonecznym tygodniu. Słoneczko już się pokazuje i jest 10 stopni. Cały tydzień, mój region ma być najcieplejszy do 15 stopni. Może wreszcie umyją mi się okna, bo łysego parku nie widzę, takie brudne.
OdpowiedzUsuńNo to ubieramy na twarz uśmiech i do sokawki zasiadamy.
Dzień dobry. U mnie słonka nie ma, ale 8 stopni, bez paskudy, a okna coraz brudniejsze.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia życzę.
Cześć pracy w poniedziałek, u nas +13 i zachmurzenie, wygląda, jakby chciało padać, wichura się uspokoiła, w nocy wiało doprawdy spektakularnie, trzeba będzie zrobić obchód co i gdzie zwiało.
OdpowiedzUsuńTy Dora, weź się postaw. Przecież aż tutaj czuję, że bardzo nie chcesz jechać.
Agniecho, zobaczymy, spróbuję, ale nie wiem czy sie uda.chory, biedny, sam, no i praca jakas by tam byla przeciez, wiec bym sie przydala, bo on wszystkiego sam nie ogarnie, bo kto wie jak,sie bedzie czul.... No i co na to powiesz
UsuńTrochę to brzmi jak emocjonalny szantaż. A Ty co, okaz zdrowia jesteś? I nic do ogarnięcia w Polandzie nie masz?
UsuńJa Cię nie będę przekonywać, bo przecież nie siedzę w waszym układzie i tak naprawdę nic nie wiem. Ale jeśli nie jesteś tam niezbędna, to po co masz jechać? Dla towarzystwa?
No nic nie mam , odpoczywalabym i troche ogarnela dom przed swietami i takie tam.
UsuńNo nic, zobaczymy jak fo sie pouklada, jeszcze pare dni do wyjazdu jest.w weekend trzeba wyjechsc.
UsuńZastanów się dobrze, koty masz, one nie lubią podróży, do doktorów różnych byś se mogła pójść, meble czy ściany poskrobać czy pomalować, dom w spokoju przygotować do świąt...
UsuńDora, zbuntuj się, nóżką nadobną tupnij, też masz nietęgie zdrowie. Omatko, chyba nie powinnam Cię buntować.
OdpowiedzUsuńJa wczzesniej powiedzilam , ze MOZE w listopadzie z nim pojade, ale to nic pewnego, ze moze dopiero w marcu, kwietniu, bo sie wszyscy oczywiscie dopytywali, kiedy bede.Przeciez nic nie mozna planowac, skoro sa problemy zdrowotne. A on oczywiscie zawsze by chcial , zebym z nim,jezdzila i tyle.
UsuńDora,chłopy tak mają,bez baby są jak dzieci.
OdpowiedzUsuńZawsze z mojego żartuję,gdy wydzwania gdzie jestem; nie bój się synku,mamusia zaraz wraca;)
Dobra pogoda się utrzymuje,oby jak najdłużej.
Z poniedziałku przyszły mi rachunki,m.in za gaz z trzema zerami!!Zwariować przyjdzie.
A tu sie rozpadalo.Hanno, , rety, paskudne rachunki.
OdpowiedzUsuńDziś właśnie wnerwiłam się na elektrownię, aż mną trzęsło. Rachunki za prąd płacę co miesiąc, termin do 14-tego, ostatni był w październiku. Dzwonię do gamoni i oczywiście "wszyscy konsultanci są zajęci, proszę poczekać", byłam przezorna i zadzwoniłam ze stacjonarnego, bo mam 5 godz. darmowych. Po prawie pół godzinie zgłasza się facet, więc mówię o co mi chodzi, że nie dostałam rozliczenia i nowych rachunków, a on mi proszę podać pesel. Umowa jest na Bezowego, bo mnie akurat nie było w domu i jest to jeden, jedyny dokument na niego. Facet powiedział, że ze względu na RODO nie może udzielić mi odpowiedzi, że musi zadzwonić Bezowy. Mówię facetowi, że może zapytałby mnie o numer umowy?. No nie strzymałam i się rozłączyłam. No nie przygotowana byłam, że będzie mnie pytała o pesel, przecież gdzieś zapisany mam. Tak sobie pomyślałam, a jakby pojechał do hamaryki, bo już można, to stamtąd ma dzwonić, czekać na linii godzinę, aby ktoś się zgłosił i bulić kasę za telefon - wariactwo.
OdpowiedzUsuńPesel to najbardziej wrażliwe dane,więc nie wiem czy można podawać telefonicznie jakiemuś kmiotkowi na jego żądanie.Tym bardziej,że dziś pracuje w elektrowni a jutro w spożywczaku albo w banku,gdzie można wykorzystać czyjeś dane.I zawsze zapisuj nazwisko konsultanta.
UsuńPowołanie się na nr umowy powinno wystarczyć,na umowie chyba nie ma peselu.Po fiut im taka informacja.
Złóż Bezowa skargę z pytaniem jak się interpretuje RODO w ich elektrowni.
Zadzwonię za 2 dni i wezmę ich pod włos, zobaczymy co z tego wyniknie. Powiem, że zasięgnęłam opinii prawnika i nie podam numeru pesel, bo obowiązuje RODO i jaką mam pewność, że ktoś nie wykorzysta hahaha. Sama jestem ciekawa co mi powiedzą na to haha.
UsuńPesel powinno się podawać tylko w poważnych urzędach:przy zawieraniu małżeństwa,przy zgonie kogoś,u notariusza,w banku itp, a nie na widzimisię kogoś w rodzaju... telemarketera.
UsuńNr umowy i nr klienta wystarczy.
OdpowiedzUsuńEch, z tym RODO, a o pesel się upominają wszędzie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciepło było, przyjemnie, tylko słonka brakło.
Miłego wieczoru.
Czołgiem Kureiry! Nawet nie wiem kiedy dzień przeleciał. Jak zwariowany. Mnie też nie chcieli przyjąć stanu licznika w domu Mamy. Podałam się więc za nią, jej peselem. Panienkę po drugiej stronie aż zatchło, gdy usłyszała 2401... Żeby ją dobić, zapytałam, czy mogę to w przyszłości załatwiać internetowo. Cisza w słuchawce zapadła powalająca.
OdpowiedzUsuńHistoryjka taka: kupowała córka z koleżankami torebkę dla jednej z nich. Byłam w pobliżu sklepu, znalazłam odpowiednią, należało zaakceptować. Jedna z zainteresowanych była w pobliżu, dzwonię więc, przyjedź, obejrzyj, zrób zdjęcie i wyślij reszcie. Ona na to, nie umiem. Zrobiłam wysłałam córce, zaakceptowała i zarezerwowałam.
UsuńOstatnio wnuczka mówi: wiesz, koleżance szczęka opadła jak powiedziałam, ze babcia wysłała sms, że już jest. Młodzi jednak uważają, że po 60+ to już się człowiek do niczego nie nadaje. Chociaż większość moich koleżanek tak niestety ma.
No swietna historyjka Hana! moja mama tez dlugo operowala komputerem, ale z telefonem potem miala problemy. Kupilismy jej taki z duzymi klawiszami. Pamietam jak w wieku 96 lat dano jej taka zabawke dla dzieci by wlozyla na patyczek kolka od najwiekszego do najmniejszego i zrobila to prawie na slepo, nie widziala dobrze, w celu sprawdzenia jak tam z jej umyslem. Ale byla dumna!
UsuńA moja mama ma problemy ze złożeniem czteroczęściowych obrazków, ale chętnie się w to angażuje. Bracia grają z nią w domino i w tysiąca w karty i na to tęsknie wyczekuje.
UsuńPrzyszła mi też do głowy taka piramidka o której piszesz Grażyno, ino nie mam, muszę spytać bratanicy czy Tymek ma, żeby pożyczyć, a jak nie, to kupię.
Marija, naszej Mamie dawałyśmy do przebrania np. groch z fasolą mówiąc, że było to bardzo tanie, ale trzeba sobie przebrać. Szła w to chętnie, przynajmniej do czasu. Albo prucie czegoś i zwijanie włóczki.
UsuńW naszej domowej kuchni, nigdy nie używało się grochu, a fasolę bardzo rzadko, ja teraz nawet z fasoli nic nie robię, mama nie potrafiłaby już nazwać ani jednego ani drugiego.
UsuńW kuchni to mama obiera warzywa i od czasu do czasu myje naczynia.
Mama preferuje działania kolektywne, chciałaby aby cały czas ktoś się nią zajmował, dlatego tak chętnie gra w gry, tylko niestety rozumie i respektuje zasady gdy ma dobrą wolę, a nie zawsze ją ma, nieraz neguje wszystko.
A tak w ogóle to mnie niezmiernie cieszy fakt, że na początku wakacji mnie oświeciło i odgrzebałam domino i że ona w to poszła, bo przedtem odrzucała już wszystko co jej podsuwałam, a bez przerwy próbowałam.
Dzien dobry we wtorkowy ranek. Za oknem + 8, słoneczko przebija się przez chmurki. Przydałby się wiatr, co by rozpędził paskudę.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia dla wszystkich tu zaglądających.😍
Dzień dobry. Słoneczko lekko przymglone, 5 stopni, paskudy nie ma.
OdpowiedzUsuńMa nie padać.
Dobrego dnia.
Dzien dobry i ja...tu chyba slonce, ale mam okna oklejone niebieska folia wiec tego slonca trudno sie dopatrzyc. Paskuda umiarkowana ...Ewa! zawsze paskuda byla w Krakowie a teraz u nas? no nie!
OdpowiedzUsuńBywa i w Krakowie, ale my bliżej halnego, to nam wywiało póki co.
UsuńU nas pizga to paskuda ucieka.
UsuńRoznie bywa z ta obsluga komputera i smartfona,niektorzy korzystaja tyle ile muszą bez,zaglebiania sie.
OdpowiedzUsuńDzień dobry po za tym, wyniki mężowskie ok , robil markery i jakies trzustkowe i proby watrobowe, to mu ALT wyszlo ponad norme, ciekawe co na to doktorek, wlasniecsie spotkali, to beda,mieli temat do rozmowy.
OdpowiedzUsuńZ prądu dobrzexzrozumialam , ze nadwyzka, wiec na poczet nastepnych rachunkow zaliczą i ok, ale... też pytali o pesel, bo to już weryfikacja scisła, kazdy to RODO olewa.
Dość slonecznie za oknem, ale zimniej.
Wczorajsza wyprawa za autkiem dla corki nie powiodla sie, auto bylo nie warte tej kwoty, a sprzedajacy nie chcial obnizyc ceny.
Hej Kurki.
OdpowiedzUsuńCieplutko, bez paskudy, to sobie zaliczyłam spacerek. Obejrzałam wytwór naszego megalomaństwa, czyli pomnik który chcieliśmy wcisnąć Austriakom. Oni się wyznali, a nam została obwoźna paskuda.
Zajrzałam też na Krakowski Salon Sztuki coby się poczuć światowo, w jednym "dziele" poczułam zażenowanie.
Teraz bolą mnie nogi i chyba zjem obiadek bo coś mnie ssie. Zbyt prozaiczna jestem żeby żyć sztuką.
E tam Ewo, nie kokietuj😀 zyjesz sztuka, prezentujesz nam ciekawe wystawy, za ktore bardzo Ci dziekuję,bo poszerzasz moje horyzony.
OdpowiedzUsuńNo a proza zycia jest i już, nóżki bolą, więc teraz daj im odpocząć przy smacznym obiadku😀
Nie kokietuję, głodna byłam a sztukę lubię, chociaż tak po prawdzie mało się znam.
UsuńNo i po co wczoraj dzwoniłam i się wnerwiłam??? Rachunki same przyszły, tylko teraz muszę zapłacić dwa, bo takie terminy.
OdpowiedzUsuńWitajcie kochaniutkie. U mnie pogoda była cudowna i tak ma być do końca tygodnia +15 i słoneczko, a na balkonie upał. Człowiek się cieszy z takiej pogody, ale w koło bębnią, że to bardzo niedobrze, że o tej porze roku nie pada, a nawet brak przymrozków.
To prawda wyjatkowo cieply listopad.
OdpowiedzUsuńU nas mimo wiatru tez bylo cieplo.
Może jeszcze popada.
U nas wodowóz jeździ po okolicy, dowożąc ludziom wodę pitną, bo w studniach niektórych pusto.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie dzień upłynął, na pracach ogrodowych i koniowych. W międzyczasie trochę jogi, trochę sprzątania, teraz będzie gotowanie.
A wczoraj bywszy w kinie na filmie "Portret kobiety w ogniu". Piękny, wzruszający film o miłości.
Czołgiem Kureiry! Dzień był piękny, słoneczny i ciepły. Zaliczyłam parę kilometrów z kijkami, poza pracami ogrodowymi i zakupem pralki. Wreszcie przestanę prać u MM. albo u D., co miało swoje zalety. MM. raz mi ciuchy wyprasowała! Umiem się urządzić, co nie?
OdpowiedzUsuńPo prostu masz szlachetną (i pracowitą ;} ) siostrę !! Ja to bym taka nie była :(, nie cierpię prasować !
UsuńRabarbara
Gratuluję spaceru, a mówiłaś, że Ci kiepsko idzie. Przy takiej pogodzie niech Ci kije sprzyjają. Zakupu też gratuluję.
UsuńRabarbara, po prawdzie to nie wiem co w MM. wstąpiło. Szlachetna i pracowita jest, ale do prasowania niezbyt wyrywna:)))
UsuńEwa2, no bo kiepsko u mnie z mobilizacją spacerową. D. mnie mobilizuje, bo mi wstyd się ciągle migać.:)
UsuńHano, noooo potrafisz, kochajo Cię!
OdpowiedzUsuńNiech praleczka dobrze służy.
Dora, praleczka zaburzyła mi koncepcję. Słabą wprawdzie, ale zawsze. A teraz to już kompletnie nie wiem, co dalej z kuchnią. Pralka zajmuje więcej miejsca niż myślałam, chociaż wybrałam najmniejszą z możliwych.
OdpowiedzUsuńNo paczaj ! A mnie się wydawało z tych pierwszych zdjęć jakie pokazywałaś, że ta kuchnia to takie ładne,niebanalne i ustawne pomieszczenie, i można rozwinąć twórczą fantazję ;)))).
UsuńRabarbara
Rabarbara, może i ładne, może i ustawne. Gdybym miała dużo kasy, obstalowałabym na wymiar i byłoby jak mi się marzy. Kaska pojszła na kuriozalne gacioszki i berecik, więc muszę kombinować.
OdpowiedzUsuń:). Cusz.
UsuńRabarbara
Czy w kuchni Ci sie konczy miejsce przez praleczke? Moze dobuduj dobudowke taka na pralke i mietly....bo juz mi nic wiecej do glowy nie przychodzi! albo zrob z niej mebel dekoracyjny w obudowie w salunie....
OdpowiedzUsuńOpakowana, zahaczyłam się na tej kuchni i jusz. Praleczka graci, i owszem, ale nie aż tak. Po prostu nie jestem stworzona do kuchni. Albo odwrotnie. Albo jakoś tak.
OdpowiedzUsuńHano,kiedys obstalujesz, poki co niech bedzie tak jak musi być,,pozwol swince skarbonce przytyć.
OdpowiedzUsuńA tak apropos kasiurki, to czy masz jeszcze dostępne pastele, bo tam w galerii jsst kilka z owockami bez podpisu, wiec moze dostepne?
OdpowiedzUsuńNi mom, Dora, wszystko u ludzi. Ale zaczęłam wreszcie maczać pędzel w farbie, nie tylko w takiej do ścian:)
UsuńMhm!
UsuńAle nagdakane. Witajcie Kurki!
OdpowiedzUsuńWidzę, że aranżacje się zmieniają. Fajnie ze stołem w salonie. A szal super. Koty of kors świetnie się prezentują w różowym łóżeczku. Żeby tak moje chciały się ze sobą przyjaźnić.
Miałam ci ja gości od czwartku. Teraz znów sama jedna nie licząc psów (mam mopsa na przechowaniu), kotek i innych zwierząt. Nawet ładny dzień mieliśmy. Ale już poniżej zera na termometrze.
Miłego wieczoru!
Izydoru, Izydoru, za,mało opowiadasz, dzięki za,nowy wpis na Twoim blogu.
OdpowiedzUsuńHejże Kurki; miałam ja dzisiaj - i wczoraj- przypływ energii i tak: odkurzyłam odkurzaczem mieszkanie oraz kurze starłam (częściowo z podnoszeniem), byłam u fryzjera, zmieniłam opony na zimowe, zrobiłam pranie, zmieniłam zewnętrzny wystrój chaupy na zimowy....no, chyba dosyć. Teraz trza odpocząć, no nie? Pozdrawiam................MM
OdpowiedzUsuńSzłaś jak burza jednym słowem! Może ido mnie jutro energia tak przypłynie...Przydałoby się. Odpoczywaj, bo zasłużyłaś.
UsuńI niczego nie wyprasowalas? No wiesz??
UsuńKoniecznie MartoMarto😀
OdpowiedzUsuńPoczytałam i chyba też odpocznę, bo na nic innego nie mam ostatnio siły:)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mało robię i też odpoczywam, czyli moda na odpoczywanie.
OdpowiedzUsuńHa! Chociaż raz zfaszę światło,dobrej nocy kurki, miłych snów.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńOj, ale mi się wstać nie chciało. Za oknem słonka nie ma, 3 stopnie i paskuda się pojawiła. Chyba odkręcę chociaż jeden kaloryfer bo się w domu chłodno robi.
Tez by mi się przydał przypływ energii bo to i owo do zrobienia jest.
Będę ściskać od Was Mikę.
Dobrego dnia.
Dzień dobry Kurki,
OdpowiedzUsuńjakoś mi nie przypłynęła energia. Wstałam wcześnie, bo mnie zbudziły psy z kotką, ale nic mi sie nie chce robić. Chyba zrobię kawę. i poczytam trochę.
Dobrego dnia!
Moja energia też jakaś średnia. Pfff. Taka właśnie.
OdpowiedzUsuńChyba również zrobię kawę. I również poczytam.
Ale mimo wszystko miłego dnia.