Może dlatego miewam gonitwę, nie tyle myśli, co czynności? Chciałabym robić wszystko - malować, skrobać meble, brukować podjazd, przemalowywać ściany, szafy, tłumaczyć, czytać piękne książki i bukwi co jeszcze. W efekcie robię pińcet rzeczy naraz i potem się wkurzam, że nie nadążam.
Aktualnie jestem na etapie brukowania ogrodu przed wejściem do domu. Fachowcy od rur zdemolowali co się dało, kasa stopniała że aż, brukuję tym, co wala się wokół domu, nawet resztkami ceglanych płytek z kominka (wtykam je na sztorc). Efekt jest - hmm - salcesonowy... Ale przynajmniej błoto nie wchodzi mi do domu. A kiedy już będę bogata, ciepnę sobie trawertyn albo inny marmur!
Zdjęcia z telefonu, niestety. Jutro już będę miała aparat pożyczony od MM. Co ja bym bez niej zrobiła?
Rety czyżbym pierwszą?!
OdpowiedzUsuńFajny pomysl z chodnikiem, a te csfly na sztorc swietnie wygladsją.
Och i ja odczuwam faką żałość i tęsknotę i jednoczesnie wiem, zem marość artystyczna i juz mysli nie tak jasno precyzuje jak kiedys i brak tego czegoś,to podziiam innych za tę łatwość i talenta różne .
Dora, dobrze to ujęłaś. Żałość i tęsknota za czymś nieokreślonym.
Usuńdruga?
OdpowiedzUsuńNo i znow nie sprawdzilam przed kliknięciem i błędów moc.
OdpowiedzUsuńczecia!
OdpowiedzUsuńHa,,ja pierwsza i to z czytaniem, nie ma to tamto.
OdpowiedzUsuńDylematy mam indentyczne :) Też sięgłabym gwiazd, alem też chyba za mała, no i ta niemoc robienia wszystkiego, co chciałoby się robić, a ni ma jak, normalniem rozdarta między, a między! ... Dawno nie widziałam tak smakowitego salcesonu. Z bele czego całkiem fajny efekt wyszedł, widzisz, nie takaś maluczka, masz dryg do dobrej, i w dodatku efektownej roboty !
OdpowiedzUsuńWiosną, to dopiero Kurioza rozkwitnie, będziem z zachwytu piać pod niebiosa, zobaczysz. Gdzie dotykasz paluszkiem, tam od razu ładniej !
UsuńDawaj foty z srajfona niczym nie odbiegaja od telefonowych. Adoptuj mnie i zaraż pracowitoscia bo mi ostatnio wsio loto.Hama tytan pracy.
OdpowiedzUsuńMasza, adoptuję Cię z dziką radością, ale zarazić nie mam czym:(
UsuńEwa, miód na moją duszę, ale weź, maluczkam...
OdpowiedzUsuń...nie doceniasz się czasem, ale rozumiem Cię doskonale, ja też ciągle mam do siebie o coś pretensje, że tyle rzeczy można zrobić. No, ale czasem przychodzi opamiętanie, że przecież nie da się przecież zrobić wszystkiego.
UsuńEwa, to nawet nie są pretensje do siebie, raczej obawa, że nie zrobię wszystkiego, a chciałabym!
Usuńmasz rację, źle to ujęłam :)
UsuńMam znajomą, która układała na zaprawie mozaiki z kamyków i potłuczonych talerzy i innych naczyń:) A twój bruk oryginalny i ciekawy:) Fajny:)
OdpowiedzUsuńNinko, układam bez zaprawy, wiosną rzucę nasiona trawy i będę kosić.
Usuńz trawa to bedzie ciecie i koszenie - rzuc taka plaska macierzanke, jakies plaskate, wytrzymujace duzo roslinki skalniakowate, bedzie sobie roslo, glowy nie zawracalo.
UsuńOpakowana, za wiele tam nie urośnie, bo cień i ziemia słaba. Posadzę tojeść rozesłaną. Jest śliczna, głowy nie zawraca i można po niej chodzić.
UsuńZ tojeścią to jeszcze się zastanów, Hana- fakt, że pięknie się rozrasta, zadarnia i kwitnie, ale trudno ją utrzymać na wyznaczonym obszarze, u mnie po 3-4 latach tak zagłuszyła wszystko, łącznie z cebulowymi, że z żalem musiałam się z nią rozstać. Darń stanowi barierę nie do przebicia przez inne rośliny.
UsuńBardzo mi sie podobaja te na sztorc. Zrob wiecej, moze byc salceson badz ozory w galarecie. Dorabiaj w miare pozyskiwania materialow - moze Twoje chlopaki maja jakies niepotrzebne rzeczy, co by pasowaly na chodnik. Indyk jakby tam zawsze mieszkal, brakuje mu tylko latarenki za dragu z hakiem, nad nim, pod katem 70stopni. tak mi nagle przyszlo do glowy.
OdpowiedzUsuńPoza tym, to Ty zwyczajnie nie mozesz miec tego typu kompleksow...ja bym chciala miec tyle wyczucia w meblach, ustawianiu, przerabianiu roznosci na inne roznosci, uzywaniu czegos jako cos innego i takie rozne, ktore Tobie ida z taka swoboda, ze ho ho...patrze po moim domu (moich domach?) i widze, jak bardzo im brakuje tego CZEGOS....wiec podziwiam i juz!
No, ja tak Hanie zazdroszczę tych zdolności, i chęci do zmieniania mebli, że mnie aż skręca, bo ja za cholerę do tego się nie nadaję :)
UsuńEwa, mnie nieustannie skręca z chęci. Co zobaczę jakiś mebel, już mi się coś roi. Albo muszę zwalczać pokusę majstrowania przy tych, które mam:)
UsuńNie zwalczaj!
UsuńNieno, jakiś normalny mebel dobrze robi na równowagie ogólno.
UsuńHanuś, cho no do mnie, i zrób porzondek z mojemi meblami :)
UsuńTak to jest z talentami, lub z ich brakiem. Też tak nie umiem pisać, a nawet nieswojo się czuję w towarzystwie osób, które wspinają się na wyżyny intelektu, albo duchowości.
OdpowiedzUsuńTy, Hano potrafisz pięknie wnętrza urządzać :) Ja niestety nie.
Lidka, umiesz, każdy to umie i każdy inaczej - na szczęście!
UsuńOpakowana, nie mam już tych na sztorc i ubolewam. Nadałyby się stare dachówki, których też nie mam. Ale coś może znajdę fajnego. Latarenka zawita wiosną!
OdpowiedzUsuńWiesz, to nie kompleksy, tylko jakieś takie rozdarcie, bo chciałabym wszystko!
Znam jeden z Twoich domów, który jest śliczny i nie pitol!
To przyjedz do drugiego, to zobaczysz...
UsuńChciałabym... I nie wierzę, że jeden dom tak, a drugi wręcz przeciwnie. To niemożliwe.
UsuńO! Mam niepotrzebne, stare kafelki po poprzednikach. Mogą iść na sztorc!
OdpowiedzUsuńBruk tłuc i układać to lepsze niż cudze dzieci uczyć! Tak się kiedyś ponoć mówiło. Ja się z tym zdaniem nie zgadzam bo uczyłam cudze dzieci i miałam z tego dużą frajdę. Z układania bruku takiej samej satysfakcji bym nie miała dlatego podziwiam żeś i do tego zdatna i zdolna i nawet zdjęłam czapkę z głowy. Efekt zaskakująco dobry :). A furtka wejściowa została w tym samym miejscu ? Tzn. wchodzisz od tyłu ?
OdpowiedzUsuńLilka, brukowanie to miodzio jest! A kreatywne brukowanie to już w ogóle! Brukowałabym dalej, ale deszcz i ciemności mi przerwały tę pasjonującą robotę. Mam drewniany młotek i ubijam fachowo podsypując piaseczkiem.
OdpowiedzUsuńFurtka jest tam gdzie była, ale jest nieużywana. Wchodzi się przez bramę, która jest naprzeciwko wejścia.
Ciekawam czy ta brama tam już była jak ja byłam bo zupełnie jej nie zatrzymałam w pamięci. Kreatywne brukowanie !!!! No nie mogę ale rzeczywiście tak to wygląda finalnie. Takim drewnianym młotkiem operowałam ostatnio na plaży w walce z parawanem no ale żeby do b r u k u ..!!! Ładnie, ładnie. A ciepło masz po tym ogaceniu ?
UsuńLilka, brama była, a jakże i to raczej od dawna, bo zdążyła zardzewieć! Właśnie kilka dni temu kupiłam farbę i chciałam skrobać i malować, ale wzięłam się za bruk!
UsuńCiepło mam, równo 20 stopni z maniunim grzejnikiem w salunie i w sypialni. W łazience grzeję sobie nadmuchem gdy idę dokonywać dłuższych ablucji. Na chwilę nie trzeba grzania.
Masz talent do upiększania otoczenia i umiejętność realizowania pomysłów.
OdpowiedzUsuńMnie na starość dopadła degrengolada umysłowa i nawet się nieswojo czuję, jak ktoś przy mnie uczenie gada.
Też bym chciała jeszcze to i owo umieć.
Bruk wyszedł całkiem interesująco.
Matko, Ewa, zaraz tam degrengolada! Nikt nie wie wszystkiego i nie musi, na szczęście. Kiedy nie rozumiem jakiegoś wywodu (z przyczyny tępoty własnej lub cudzej) wyłączam się. I nie mam poczucia winy, ani nic w podobie. Rozumiem inne rzeczy, których inni nie rozumieją. I tak to się kręci. Nie mówię tu o żałości, o której w poście. Żałość nachodzi mnie poniekąd z zachwytu i z tego, że tak nie potrafię, a nie dlatego, że nie rozumiem.
UsuńZachwyt i żąłość że nie umiem to też mam, ale one wiedzą, że nie każdemu dane. Inaczej same super talenty by po ziemi chodziły i nikt by ich nie cenił.
UsuńHanuś, od podziwiania Ciebie i Twoich zdolności, to kopara dawno mi opadła i jeszcze długo się nie podniesie. Ze mną, już trochę dawno coś się podziało, że mam zrywy do roboty np. szyciowej, wyciągam maszynę i od razu przestaje mi się chcieć i tak jest ze wszystkim. Siedzę wieczorami o obmyślam, że zrobię sobie to, to i to i nie robię nic. Zaczynam się martwić sama sobą.
OdpowiedzUsuńBezowa, zbieraj koparę, bo nie ma powodu, żeby leżała. Bez przesady.
UsuńZrób pierwszy krok, np. złap za pędzel i chlast! Farbą na ścianę. Wciągnie Cię, że hej!
Farba i pędzel, to jest ostatnia rzecz, która mnie pociąga, wiem to na pewno. Remonty nie som dla mnie, ale jest wiele spraw, które potrafię, tylko tego lenia nie mogę z siebie wygonić.
UsuńOBCE w kurniku , ratuj sie kto moze !!! A sio!!!!
OdpowiedzUsuńNumery zaczynające się na 234 to przekręt znany od lat. !!!
OdpowiedzUsuńLilka - ale nikt przecie nie bedzie dzwonil. to jakis belkot wariacki, rhehrehrehr
UsuńCo to było? Pogoniłam dziadostwo!
UsuńPrzekręt tzw. nigeryjski. Wysyłają na meile, itp. gdzie się da aby tylko zadzwonić. Numery zaczynającce sie na +234 to Nigeria i w kilka sekund tracisz pięćdziesiąt parę złotych/
Usuńbylo po chorwacku, sorawdzilam, bo tak dlugiego maila nie widzialam jeszcze (nigeryjskiego). Bylo o mezu, co poszedl w szkode, ahem,i ta osoba gdzies tam poszla i jakies czary mary i bingo, chlop wrocil na kolanach, wiec dzwon jak masz problemy!
UsuńPamiętajcie, że to przekręt nigeryjski!!
OdpowiedzUsuńHana jestem pełna podziwu dla Ciebie, Twoich umiejętności. Ja wiele rzeczy potrafiłam kiedyś robić z Małżem, nawet razem kładliśmy płytki na podłogi i ściany, a teraz nie mam siły do niczego, nic mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńGdzieś zgubiły się moje siły i chęci, no i ciągły brak czasu. Podziwiam Cię.
UsuńBoguśka, znam ten stan. On już za mną. Tobie też minie.
UsuńOoooo, już Hana zadziałała! Nigeryja się uaktywniła. Ja po jakies jajowody do Nigerii mam zadzwonić, kretinos !!!
OdpowiedzUsuńKtoś się nabiera na te głodne kawałki?
UsuńJesli to się pojawia to oznacza, że jeszcze działa i ktos się nabiera. Tu nawet nie rozróżnili języka i chorwacki pomylili z polskim. Ten przekręt ma już kilkanascie lat tylko tresć się zmienia.
UsuńWiesz Hanuś, kusiłoby mnie coby nad tym jendykiem jakiś rzucik rzucić :)
OdpowiedzUsuńTe dachówki z dawnego gumna zagospodarowała Kinga?
A może skoczysz do Zakopanego po kamyki? Mika by się ucieszyła :)
Oj, Marija, cięgiem o obfitości zakopiańskich kamyków myślę. I o ich marnacji. Założę się, że jak leżały, tak leżą. Muszę zapytać u źródeł.
OdpowiedzUsuńMyślisz że mnie nie kusi rzucik jaki albo inny?
Dachówki jeśli niezagospodarowane, to zaplanowane (utwardzenie terenu). No i sprzedałam z dobrodziejstwem inwentarza.
Salceson całkiem smaczny wyszedł.
OdpowiedzUsuńMogłabym się podpisać pod Twoim postem. Żałość i tęsknota...
Izydoru, siostro... tfu! Bracie...
OdpowiedzUsuńBorzezielony! Napisała, co wiedziała. Kurnik założyłaś, Kuriozę zreanimowałaś, nie wiem co tam jeszcze, ale gruszek w popiele nie zasypiasz. Salceson wyszedł jaktalala. Jestem pewna, że ci wspaniali perfekcjoniści, z wiedzą i tacy mądrzy, w życiu by nie wpadli na tak kreatywny sposób.
OdpowiedzUsuńBO POSIADANIE WIEDZY OGRANICZA :) Aha :) Doceniać się!
Tak w ogóle dzieńdobry :) Na Podlasiu wsio ok. Lekki przymrozek, ale słońce będzie.
możesz zostać brukarzem :-)
OdpowiedzUsuń"Dosięgnąć gwiazd" oj jest mi to bliskie, zresztą wszystkie Twoje przemyślenia w tym poście, są mi bliskie :-) nawet bardzo bliskie.
Oryginalna sciezka, podoba mi sie, te na sztorc ladnie kontrastuja z tymi na plasko.
OdpowiedzUsuńO chyba kokietujesz piszac zes pylkiem jest! Kto jak kto ale Ty? eee..nie wynyslaj! A indyk sliczniutki jest i Ci go zazdroszcze...i mnie sie podoba taki jeki jest, ja bym nie ozdabiala go rzucikiem.
Dzien dobry
Grażyna indyk jest idealny chodzi ścianę nad indykiem :)
UsuńU nas też jest sporo kamieni. Ale poczta bierze od wagi... A w Twoje strony jakoś się nie wybieram. A gdygy tak każda Kura wysłała Ci 1 słownie jeden kamień? Ciekawe, jak duża by powierzchnia wyszła.
OdpowiedzUsuńPoza tym, brukowanie dużych ( oczywiście, że to nie o Ciebie chodzi ) powierzchni jest nieekologiczne. Woda nie wsiąka do ziemi tylko spływa i potem najpierw jest powódź, a potem nie ma rezerwy w gruncie na suche czasy. Więc właściwie to obecny trend powinien być - wyrywać bruk, ryć beton. Siać trawkę, sadzić drzewka.
Poza tym, każdy chyba widzi różne dobre cechy u innych, a u siebie nie zauważa, z przyzwyczajenia czy niedocenienia. Ja na przykład podziwiam Ciebie ( i AnięM. też, za swobodę wypowiedzi, za wiedzę ). I także miewam ten żal...
U nas +5 i słońce oraz chmury. Pies śpi bez kołnierza, musi być przezadowolony, tak zresztą wygląda. Śpi smacznie.
Miłego czwartku.
Agniecha - jak po jednym kamieniu, co to wysylka nie zrobi wyrwy w kieszeni, to mysle do metra kwadratowego bysmy dobily....
Usuńtez zal miewam, bom dupa.
To co, jest akcja? 101 kamieni na 101-lecie?
UsuńJuż mi żal tamtejszego listonosza.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńChmury ale nie szare i ponure tylko prześwitujące, nie pada, 6 stopni, paskudy nie sprawdzałam.
Życzę Wam dobrego dnia.
Czołgiem Kurska! Moje wywody wyglądają tak, jakbym domagała się pochlebstw. Przecież nie robię nic nadzwyczajnego! Ot, zwykłe życie z dołkami i górami. Dzisiaj z dołkami, bo do P-nia muszę, a tu pogoda ładna i mogłabym pobrukowac aboco.
OdpowiedzUsuńMoze najsamprzod troche pobrukuj, potem polec do Poznania?
UsuńZwykłe życie z pasją ciekawsze od zwykłego życia bez pasji :)
UsuńA w Pastelowym kurniku każda kura jakąś pasję ma, jedne większą drugie mniejszą, jednak pasja jest pasją, ubarwia życie.
Opakowana, jednak poleciałam najsampierw do P-nia, wróciłam już po ciemku prawie i kicha. Zwłaszcza że wylało mi się w szczale pół wiaderka farby lateksowej (zielonej) do ścian. Masakra. Wszystko jest zielone. Kawał bagażnika - nie cały, na szczęście wożę tam różne budowlane śmieci typu tektura, worki jakieś, stary spiwór dla ochrony oraz stara kurtka w tym samym celu. Jak widać, czasem burdel w aucie się przydaje. Gdyby nie to, miałabym CAŁY bagażnik w farbie. Śmieci trochę wchłonęły, ale dobrze nie jest. Ja jestem zielona, ciuchy, które miałam na sobie, wiaderko, w którym usiłowałam płukać szmaty... jeżu! W dodatku zrobiło się całkiem ciemno, a tu nie ma ani jednej latarni! Zostawiłam plamę wyssawszy farbę za pomocą szmat. I tak nic z tym nie zrobię.
UsuńOpakowana, gdybym Cię posłuchała i najpierw pobrukowała, to by się nie przydarzyło, bo po brukowaniu nie chciałoby mi się nigdzie jechać.
I spoko. Na zielono niczego malować nie będę. Farbę zabrałam dla D. bo stała bez przydziału i się marnowała. Farba znaczy, nie D.
UsuńNo widzisz. trzeba mnie sluchac! zawsze!
Usuńto Ty farbe otwarta wiozlas? jakis rozpuszczalnik pomoze? moze jedz i kup 10 metrow recznika i wsysaj te farbe nadal...matku bosku, tak jakby Ci sie nudzilo, z ta farba....
Hanuś, na pocieszenie Ci powiem, że rodzina moja wiozła 200 kilometrów w bagażniku 8 litrowych NIEZAKRĘCONYCH ! słoików ze świeżutkim miodem. Powiem tylko, ja piernicze, jaka to była robota ! Nie dość, że chmary pscółek, osów i innych skrzydlatych wkoło do odganiania, to tyle miodu na straty !
UsuńDziedobry!
OdpowiedzUsuńOpakowana, Ty lepiej nie podpuszczaj Hany na brukowanie zamiast jazdy do P-nia, bo jeszcze usłyszysz złośliwe wycie Balusia.
Usuńno dzie, czemu mialby wyc? I popacz - i trzeba bylo Hanie pobrukowac, bo wyszla na nierobieniu tego jak Zablocki na zielonej farbie!
UsuńCześć Kurniku,6st. słonko,chmur nie widać.
OdpowiedzUsuńUdanego dnia!
Jeżu kolczasty! Jakbym o sobie czytała! Też jestem wielowątkowa... Chciałoby się być całą orkiestrą, a nawet na trójkącie ledwo człek daje radę!
OdpowiedzUsuńBruk pierwsza klasa, a na marmurach i trawertynach, to se można tylko kulasy połamać. Zwłaszcza na mokrych ;)
Psie, to krzepiące, że nie tylko ja tak mam! A na marmury ciepnę sobie sztuczną trawę.
UsuńHano, dzięki, miło mi, że podobał Ci się ten wywiad :) Swobodę wypowiedzi to jam jednak tylko na piśmie, jak by mnie tak pytano na żywo, to od razu bym się zatchła, taka jest prawda. Bardzo nad tym boleję.
OdpowiedzUsuńI jak wiesz, zero wyobraźni przestrzennej mam, której Tobie bardzo zadroszczę.
AniuM, nawet na piśmie i na torturach nie wyduszę z siebie takich mądrych rzeczy! Tego się nie mozna nauczyć, albo się to ma albo nie. Mądrość znaczy. A wyobraźnię przestrzenną można wyćwiczyć!
UsuńHellou Kury,
OdpowiedzUsuńu nasz nieco mgliście,ale cicho,bez wiatru.
Ozorkowy całkiem apetyczny:)
Ongiś też robiłam ścieżki z pozostałej terakoty, jednak wszystko z czasem zarosło murawą i się zapadło,ani śladu po moich mozaikach i hellenistycznych ornamentach;) Na powierzchni ostały się tylko otoczaki do połowy wrośnięte w ziemię.
Kury niech nie popadają w żałości,smućcie się na wesoło.
Tembardziej,że jutro piątek..
I dobrze, ze nie trzynasty :)))
UsuńHanna, myśl ciepło o tych archeologach, co te mozaiki odkrywać będą!
UsuńKultura wczesny Paradyż/późne Opoczno na ten przykład ;))))
Dorcia,masz główkę nie od parady,nie pomyślałam.Jestem pewna,że te moje skorupy trafią do jakiegoś muzeum;)
UsuńBasia,prawda!Chociaż 13 bywa szczęśliwa;)
Hana, spróbuj delikatnym rozpuszczalnikiem albo denaturatem/denaturalem.
Hanno, w tym miejscu się nie zapadnie, nie ma szans. Pod spodem piasek tylko, lekko gliniasty. A zresztą niech się zapada, byle błocko wsiąkało.
OdpowiedzUsuńAuć ! Współczuję tej katastrofy z wylaną farbą, sama tego chyba nie doczyścisz (w bagażniku) :-[
OdpowiedzUsuńRabarbara
Hano, rety!Nie zazdroszczę sprzątania po wylanej farbie!
OdpowiedzUsuńHano, współczuję sprzątania bagażnika po farbie... Złośliwość rzeczy martwych. Wrrrr
OdpowiedzUsuńTo było okropne, ryczeć mi się chciało!
OdpowiedzUsuńPrzyszłam pogasić, bo wpadłam w jakiś dziwny nastrój i jest mi smutno.
OdpowiedzUsuńDobranoc.
hello Kurniku znowu podróżuje. Na jutro umowionam z Ewa2. To sobie polotkujemy.
OdpowiedzUsuńDzień dobry w piątkowy poranek. Już po porannym wietrzeniu. Gutek śniadanko, ja sokawkę piję i szykujemy się powoli do huty. Udanego dnia.😍
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńMgła, 4 stopnie, paskuda umiarkowana.
Miłego piątku życzę.
Cześć Kurki, u nas mały przymrozek był. Szroniasto.
OdpowiedzUsuńHmm. Zielony bagażnik. Optymistyczny akcent w samochodzie...Zielony to taki miły kolor. I zawsze jak otworzysz bagażnik, to pomyślisz o wiośnie.(?)
Duże było to wiaderko?
Pomyślnego piątku!
No nieźle z to farbo! Na szczęście wszystko zielone a zieleń jest trendy, to jedyne co mła przyłazi do głowy w w kwestii pocieszeń. Salceson jest po pierwsze smaczny a po drugie tani i Piesa ma rację - myśl perspektywicznie, układasz "średni Paradyż", unikatowy, taki co w muzeumach za taśmą albo szklaną szybką umieszczajo. No i najważniejsze "średni Paradyż" jest przeciwbłotny i to jest jego zadanie, zawsze możesz "średniego Paradyża" czymś przykryć ( ja tyż jestem za macierzanką, trojeść to ścierwek ogrodowy, żadnego umiaru nie zna ) a nawet zlikwidować w perspektywie obłożenia wszystkiego co się da piaskowcem ( znam takowe domiszcze, cud że jeszcze właściciele tego piękna nim nie obłożeni ).
OdpowiedzUsuńCo do talentów to każdy jakoweś ma, niektórzy majo tylko problema z ich wydobyciem wiążące się najczęściej z małą rozciągliwością czasu. Czymaj się! :-)
Otóż to, Taba. Każdy, każdziutki jakiś talent ma albo przynajmniej zdolność.. Czasem sam wylezie, a czasem przypadkiem. Bywa, że wcale...
UsuńTojeść lubię za wdzięk, bezpretensjonalność i odporność.
Dzisiaj nawet Frodo miał zielony nos, bo wsadził go do wora z tym, co upaprane farbą tam wrzuciłam. Rozśmieszyło mnie to jak nie wiem co. Z frodkowego nosa farba zeszła, a przy dziennym świetle dopiero mogłam oszacować rozmiar zniszczeń. Zielone plamy są na drzwiach łazienki, na drzwiach wejściowych, na podłodze tu i tam. Na szczęście to nie olejna farba i jak się przyłożę, to zejdzie. Nie zejdzie z bagażnika, niestety. Wsiąknęła głęboko.
3 st., ponurawo, a na cmentarzu zakrecili wode i trzeba ze swoją pojechać, żeby kwiatki podlać, takie zadanie ns dziś,i kilka innych takich zadań co to dużo jeżdzenia i kłopotu a roboty nie widać.
OdpowiedzUsuńA tu znów długi weekend sie zaczyna, trzeba się spiąć i przemyśleć co kupić, żeby w poniedzialek nie wyladować z reka w nocniku.
Bezowo też mnie smutki ogarniają i coś spać nie mogę, choc rano lubie do 9 tej.
Dobrego piątku kurki.
Wy nic tylko dlugie weekendy macie, a u nas zyro kompletne poznom jesieniom. u nasz szaro, buro, mokro (widze jakies kropelki na oknie), na poludnie od nas powodzie dzikie (Sheffield, Rotheram), zaraz zaczna, tradycyjnie zalewac wsie i zrywac mosty (jeden huragan , raz, w okolicach nadmorskich zmasakrowal linie kolejowa...woda i soba).
OdpowiedzUsuńa ja dzis mam hute wyjazdowo - cos 40km w jedne strone, ale stamtad jade na, prawdopodobnie dosc krotko robote, 140km, a potem wracac w okolicach pory godziny szczytu. ale jak placa monetkami, to tego, ja moge jechac - chyba mie te powodzie ominom boczkiem, tfu tfu! p.s. na pytanie DLACZEGO tak daleko na krotka robote odpowiadam - jestem najblizsza kwalifikowana.
Dora - w ten wolny poniedzialek galerie sztuki (u nas to Delikatesy Centrum) oraz poczty (nie mamy osobno, wiec nie wiem czy Lewiatan czy inna Rzapka) tez nie beda otwarte?
Oczywiście, wsio pozamykane,czasem jakis sklepik co to trunki bardziej niz,reszte mozna kupic, bywaja czynne, jesli to prywata i za,kasa stoi wlasciciel lub jego rodzina. Tak jak w niedziele.
OdpowiedzUsuńOpakowana, no to dzieje sie tam u was za płotem, u nas pomrocznosc , bez kataklizmow , ale ponoc zima nadciaga.
Po tym wolnym, dopiero kristmasy nastepne
OdpowiedzUsuńU nasz ostatni extra dzien wolny to ostatni poniedzialek sierpnia i nic az do kristmasa.
OdpowiedzUsuńDziś od rana zagoniona jezdem.
OdpowiedzUsuńJeszcze na chwilę odstawiłam auto,jakieś czujniki do wymiany.Ciekawe na ile mnie skeszują.
Po południu meble dla syna przywiozą.Ze starymi się naszarpaliśmy,bo rozkręcić trzeba.W pokoju bajzel na kółkach,ciuchy i klamoty porozrzucane.
Jutro zakupy bo dwa dni wolne.Zwariować można.
Niedługo będę miała Rzapkę w bliskiej bliskości,na podorędziu.Nieliczni pozostali kupcy pozamykają sklepiki,nie sprostają konkurencji.
Rzapki przeważnie są roztwarte w niedz.i swięta.
To miłego weekendu!
U nas sa zamkniete.
OdpowiedzUsuńPonury dzien, slonko nie wyjszło.
OdpowiedzUsuńNatomiast dobra wiadomosc, ze pani z opieki przyszla na kontrol do Mlodych z dzieciątkiem, i juz do niczego się nie przyczepiła.
Wczoraj pomoglismy posprzatac, ale sami i tak sie postarali, ale jeszcze troche trzeba cisnąć, bo wciskaja gdzie popadnie a to talerz z resztkami, a to brudne kubki stoja, a to miska psia nieumyta, jakbym sie dorwala do szafcto bym pogonila jak i co maja poukladac, bo misz masz i ona nie wie co gdzie ma. No ale i tak jest lepiej niz bylo o wiele.
Byla tej lekarka do dziecka i tez wszystko dobrze. Tak wiec jeszcze 3 wizyty poloznej ich czekajâ.I dobrze, bo wiedzą, ze nie mogą odpuszczac, moze w miedzyczasie naucza sie troche tego sprzatania.
To dobre wieści Dora, może akurat.
UsuńTak😀
UsuńDo Rzapkóf mam daleko, to nie wiem czy zawarte, czy nie. U mnie dwa duże osiedlowe delikatesy zamknięte, ale dwa malutkie prywatne w niedziele otwarte i zarobią tyle, co w cały tydzień - dobrze, niech zarabiają. Pogoda pod chmurką, 8 stopni. Zaraz polecę na zakupy, bo jutro nie będzie mi się chyba chciało, za dużo będzie ludzi.
OdpowiedzUsuńU mnie pod domem tez jeden maly otwarty,wiec nie ma biedy jakby niesodziewany gosc wpadl, bo my teraz tak jemy, ze nie ma czym czestowac😀
OdpowiedzUsuńU mnie na osiedlu są dwie Żabki, zawsze któraś otwarta w niedzielę. W piekarni dzisiaj kolejka, ludziska kupują jak na tydzień, a potem całe bochenki wyrzucają. Jak mają nadmiar mogli by zamrozić, ech marnują i tyle.
OdpowiedzUsuńDora,kruche ciasteczka w szczelnym pudełku mogą stać i miesiąc, zawsze można mieć awaryjnie.
Ale ktos musiałby je upiec. Moglabym upiec jakies orzechowe np .z ksylitolem, ale pewnie sami bysmy pożarli, a goscie i tak lubią zwykle , duzo cukru, duzo bialej mąki, wiec jak juz,ma,ktos przyjsc , to kupuję cos dobrdgo w cukierni.
OdpowiedzUsuńMam zamrożony żytni chleb, jakby co.
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, u mnie nie postałyby żadne ciastki ani inne cukerki. To nie jest dobry pomysł:)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dlategóż nie posiadam, żeby nie kusiło, skuś baba na dziada.
UsuńTo sprawozdanie dla kurek nie fejsbukowych: Donoszę uprzejmie, że byłam i widziałam!!! Na własne oczy :) No więc jest absolutnie rewelacyjnie i trudno uwierzyć, że wcześniej wyglądała tak inaczej! Każdy kącik, każdy detal jest po coś; żadnego chaotycznego urządzania. Wchodzisz i od razu otula cię atmosfera ciepła i spokoju. I myślisz sobie – zostaję! I ten bruk salcesonowaty – wiecie, w realu prezentuje się świetnie! I na Boga – tylko nie trawertyn albo inny marmur! A gdzie – no oczywiście w Villi Kuriozie!!! Niestety wyjazd z Poznania zjadł mi ponad godzinę i słońce zwiało, więc okoliczne widoki zostały opowiedziane i nie zobaczone :( Ale co się odwlecze… no nie?
OdpowiedzUsuńToo kurna kto widzial, bo nie skumalam, kum,kum.
OdpowiedzUsuńAaaa, juz dotarło:) Kuriozka ogladnięta okolica nie, no ale Felko nic straconego, następnym kursem.
OdpowiedzUsuńDokładnie, już sprawdzam pogodę, a zimnu mówię - s........!!!
OdpowiedzUsuńCzuje sie jakby zainspirowana...jutro zmiatam ten straszliwy bajzel, co go mam na salunach. Pora cos z tym wszystkim zrobic - albo pochowac albo wywalic, bo wyglada jak szaberplac - rysz, mysz, mydlo i powidlo. Mam nowe zaslony zimowe (te, co maja dziury obszyte zaslona) i musze je jakos zamontowac, bo zimowe i ocieplane. i ciekawam, czy taki jeden stolik rattanowy sie sprzedal, bo jak nie, to kupuje od reki! choc nie mam gdzie postawic. Postawie w garazu, hrehrehre w oczekiwaniu na spadek, rhehrehrhr
OdpowiedzUsuńOpakowama, ale że Kurioza Cię zainspirowała?
Usuńi najswiezsze wrazenia...p.s. stoliczek poszedl, a sliczny byl, ale znalazlam inny, maly, niski, za piataka, wezne na podnozek.
UsuńFelka, Kurioza jak Kurioza, ludzie so ważni! A jeśli pogoda ładna przy okazji i vinho verde schłodzone, to już jest w ogóle!
OdpowiedzUsuńTo fakt, ludzie są ważni, ale co zrobić, jak miejsce jest tak niezwykłe? I zewnątrz i wewnątrz? Jedność czasu i miejsca - w Kuriozie jest to namacalne!
OdpowiedzUsuńPozostaje zaczekać na słońce.
UsuńOpakowana, kupno stolika jakoś nie kompiluje sie z porzundkami w domu i zagrodzie, skoro mam nadwyżki😀
OdpowiedzUsuńkompiluje sie z miejscem w garazu....
UsuńJa spadku nie dostanę, wiec wywalam i wywalam, lub oddaje to co nie pasi, a zostawiam lub kupuje to co niezbędne.Np.mam nadmiar sztućców, na razie trzymam,ale puszczę w obieg jak sie wezme za kuchnie kiedys.
OdpowiedzUsuńOj nie...
OdpowiedzUsuńCo nie?
OdpowiedzUsuńOj nie kompiluje się :)
Usuńna razie sie kompiluje w samochodem (do bagaznika nie wlazl, wiec siedzi boczkiem na tylnym siedzeniu) i potem bedzie sie kompilowac z garazem ;) tam to dopiero hohoho...mam nadzieje, ze znowu nie ma myszuf....
UsuńA😀 No ale Opakowana zawsze cos wykombinuje.
UsuńMy dzis zdegustowani, nic nie udalo sie fajnego i potrzebnego kupić.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPochmurno, bez wiatru, 5 stopni, paskuda umiarkowana.
Dzień mnie czeka urozmaicony, wystawa minerałów z córkami i wnuczkami, wieczorkiem dyżur, bo młodzi mają wychodne. Okno miałam umyć, ale chyba mi się nie chce.
Fajnej soboty Kurkom życzę.
Cześć Ptaszęta! U nas pada. To dobrze, bo znowu było za sucho.
OdpowiedzUsuńZaraz na zakupy, a potem trzeba będzie w tym domu posprzątać bo doprawdy...Ścieżki w kurzu już się utrwaliły.
Przyjemnej soboty!
Ponuro, ciemno, chyba bedzie padać, ale poki sucho jedziemy na giełdę, i moze do klamociarni w Nowej Rudzie.
OdpowiedzUsuńObudzilam sie przed 6, o 7 jednak ucięłam godzinną drzemkę .Dopijam kawę i jedziemy.
Zxjednek,strony mam ofoliowane okna, to nie mam co myć, z drugiej nie sa jakies szczeoglnie brudne, wiec nie mysle o myciu.
Dora, ja myślę, ale na tym się kończy.
OdpowiedzUsuńHano, to nie myśl:)
OdpowiedzUsuńHrehre, Dora, staram się i nawet mi się udaje!
OdpowiedzUsuńA u nas rano - piekny lod wew rzucik na oknach samochodow, i pelne slonko. pewnie kolo 6 stopni - sweterek i kaimzelka jak raz!
OdpowiedzUsuńa ja w ramach robienia (czegokolwiek, rhehrehr) wywalilam troche gruchotow oraz nastawilam buraki na kiszony sok. Jutro bede obrabiac jablka od Coreczki, moze ambitnie jaka szarlotkie machne.
Poza tym przywiozlam suwenir od przyjaciol, co byli kolo Zakopanego (tam maja meline, w gorach a nie w miescie zadnym) i przywiezli dla mnie oscypki z dobrego zrodla. Najlepsze to jest z zurawina. Wiec uznalam, z epora odpowiednia i od 3 dni szukalam swiezej zurawiny. I kicha. Poszlam grzebac w mrozonkach i druga kicha...poszlam w internety i kupilam 5 kilo mrozonej.....wyszlo najtaniej, a jak zrobie w sloiczkach mniejszych niz dzemowe, to dla mnie taki jeden sloiczek to na jedno posiedzenie (z wylizywaniem szkla), a wieksze pojda a to pode choinke a to do obiadu swiatecznego. CO TO jest 5 kilo!?
Opakowana,świeżą żurawinę niedawno widziałam w lidlu,może jeszcze jest.
UsuńA ja machnęłam serniczek.
W internetach zakupiłam przyprawy różniste ostre i korzenne,m.in pieprz długokłosy,ma fajny smak i cynamon cejloński ma odlotowy zapach.Po odpakowaniu zapachniało świętami;
Oraz co siem w sklepach dziś wyprawiało,kolejki kilometrowe!Może dobrze,mniej wydałam..
Pogoda dziś barowa,mży i popaduje jak również dużo chłodniej.
To tymczasem.
cejlonski jest cudny....a o tym pieprzu w ogole nie slyszalam!! i w sumie niedawno odkrylam pul biber, czyli kuzyna tych dlugich pieprzow. ja malo pieprzna jestem w sumie, to moze dlatego. Juz poczytalam o nim i o wariacjach onego....gdzie zaczac???
UsuńNo, kurcze, bylam kolo Lidla (ale tu...)...
a u nasz w sklepach malo luda (bo nie ma wolnego poniedzialku), bo chyba wszyscy pojechali do MetroCentre, czyli kolosa sklepowego. nawet zaparkowac sie dalo za drugim okrazeniem bez wyscigu do wolnego miejsca, a do kasy nie trzeba bylo chodzic, jeszcze malo ludzi uzywa systemu skanerka na kody kreskowe produktow - bierzesz skaner, logujesz sie, skanujesz towar i go zatryniasz od razu do torby. Potem do kasy , placisz i idziesz. I sie tak zastanawiam, jak oni piluja, zbey ludzie nie kradli, bo ani nie pokazujesz ile przedmiotow masz ani nie wazysz calosci....czary mary?
Czary mary albo ktoś liczy piknięcia?:)Może śledzą na kamerach, ale chyba nie da rady,jakaś zaawansowana technika.
UsuńW każdym razie wygodna opcja.
Mój synuś lubi pieprznie,zamawia sobie taką madziarską pastę,że mnie po niej oczy wychodzą na wierzch.Pokażę mu ten pul biber.
Ten podlugowaty Hany jest mocniejszy. a pul biber jest rowniez znany jako pieprz z Aleppo. taka paste madziarska raz probowalam - ilosc na tyle sladowa, ze na koncu noza nie bylo nic widac, a myslalm, ze mi gardlo na wylot przepali...ale ja jestem cienki Bolek w palace jedeznie.
UsuńCzasem widywalam pana w bieddonce, co tak robil, skanowal znaczy sie a pan ochroniarz wychodzil z siebie, zeby dostrzec co to sie dzieje i czy ów klient nie kradnie.
OdpowiedzUsuńChwile popadalo, chyba zaraz pojdziemy na spacer, chociaz troche mi sie nie chce szlajać po ciemnicy. Porozmawoalam z kolezusia amerykanska i z corcia Mlodsza, nowy niezięć na razie dalej bez pracy, więc cienko przędą, a corcia ma gospodarna, wiec sobie radzą.
OdpowiedzUsuńDora, byłaś w klamociarni? Jakaś porcelanka?
UsuńKompletnie nic ciekawego, pare dywanow, troche holenderskich mebli, trudno to nawet klamociarnia nazwać, tak malo rzeczy.
UsuńSzkukamy sfojacego, stabilnego wieszaka na ubrania dla Mlodych przede wszystkim.
UsuńWitajcie. Cały dzionek było cieplutko i nawet słoneczko świeciło. Na obiad robiłam łazanki z kapustą i tak mi się pierdyknęło pieprzu, że zionęliśmy z Bezowym żywym ogniem hahaha.
OdpowiedzUsuńPróbowałaś podpalić zapalniczką?
UsuńJejku, jak ja lubię łazanki z kapustką... Ale nigdy ich nie gotuję.
Mmmm,Bezowa łazanki..
UsuńSto lat nie jadłam łazanek z kapustą,u mnie wolą pierogi.A pierogów mi wychodzi..hmm góra 30;)
o rety, dopisuje sie do wzdychaczy do lazanek...
UsuńPamiętam, jak moja Babcia robiła łazanki, ciasto zagniatała, wałkowała, potem zwijała, cięła, cięła, a potem się suszyły na gazecie na stole, na parapetach...
UsuńJa dopiero drugi raz od 10 lat zrobiłam. Zawsze robiła Mama, ale nigdy nie przedobrzyła, jak ja dziś.
UsuńChodźcie do mnie, mam łazanki w zamrażalniku, MM zrobiła!
OdpowiedzUsuńNo to w Bęca i lecim!
UsuńZ kapustką? Jednakowoż trochę daleko. I ciemno. I mokro. Poczekam aż Inkwi zrobi. Do niej to i na piechotę dam radę.
UsuńZ kapustką, a jakże!
OdpowiedzUsuńOczywista że z kapustom, a jak inaczej miałyby być łazanki? Pozdrawiam Kurnik. Odezwę siem niezadługo.
OdpowiedzUsuńU mnie często bywały z szynką na maśle, ale z kapustką też lubię bardzo.
Usuńa, chocby sladowe, grzybki tez?
UsuńTo przyszłam gasić, bo Mika już była haha.
OdpowiedzUsuńDobranoc.
To przyszłam zasłony odsłonić, bo już rano. Słońce i szron. Ładnie!
OdpowiedzUsuńU mnie mgła.Uwielbiam takie mgliste widoki,które kryją w sobie jakąś magię i tajemniczość.U mnie 2 st.Miłej niedzieli Kurencjom:)
OdpowiedzUsuńO st, slonka nie ma, wczoraj przez chwilke popadało.
OdpowiedzUsuńChcialam dzis jechac do kol.W , ale kolG to niezbyt pasuje, wiec nie wiem, moze gdzies na spacer do lasu skoczymy.
Zawsze lubilam łazanki z kiszoną kapustą, ale wczoraj najadlam sie kiszonej kapusty i na razie mam przesyt.
Moje ze słodką, nawet ją własnoręcznie szatkowałam i paluchy som całe. Obeszło się bez krwi.
UsuńHej Kurniku.
OdpowiedzUsuńOdpuściłam sobie i nie wstałam o 7 tylko o 8.30. Pochmurno, 6 stopni, paskuda umiarkowana.
Jak nie będzie lało to chyba na cmentarz pójdę, bo dzisiaj rocznica.
Łazanki jak najbardziej, ale nie z kiszoną kapustą, tylko świeżą, podduszoną na cebulce. Kiszoną to uznaję tylko w kapuśniaku, bigosie i surówce.
Udanej niedzieli Kurnikowi życzę.
Ja też ze świeżą. A po uj wstawać o 7 po ciemku w niedzielę???? Zgroza. Dobrze, że dzisiaj tego nie zrobiłaś.
UsuńCo Kura, to inna kapustka. Ja lubie bardzo kazda, w kazdej postaci
OdpowiedzUsuńU nasz chlodno, ale slonko lypie zza chmur, pewnie polecimy polazic po plazy (znaczy ja czlapac i szklo zbierac, a slubny szybkim marszem hen hen). Na obiad bedzie stir fry, zadna robota (bo se egzotyczne warzywa w pudelku kupilam, pokroic tylko w paski maly kawalek kurczaka, zagotowac kluchy, wrzucic razem na bardzo goraca patelnie, jak zachrupia z jednej strony - odwinac/odwrocic, dorzucic warzywa, kolendre, pomajtac tym w kolko, zalac sosikiem, zgasic pod I JUZ! a tym czasie rzucic michy na stol i albo paleczki albo lyzke i widelec. Dawniej sosik sama kombinowalam, ale teraz jest duzo dobrych. calosc chyba 10 minut i mozna jesc.
p.s. Kurczak na pewno bedzie nie surw=owy, bo sa cienkie paski i jak sie go z kluchami odwroci, to trzeba te pudelko z jarzynami jakos otworzyc, a w tym czasie i kluchy i kurczak sa jak raz gotowe.
ale surowke z kapusty kiszone zjadlabym JUZ!
Dzień dobry Kurki! wróciłam z popasu we Wro, Było miło i kolorowo, bo malowałyśmy meble. Słońce świeci, ale lekki mróz jeszcze w naszym wąwozie.
OdpowiedzUsuńKapustę kiszona lubię, biała i czerwoną, ale żadnych łazanek. Nawet nigdy nie próbowałam, bo mi się ten "związek" kapuścianomakaronowy nie podoba. Jednakowoż smacznego życzę tym, którzy lubią!
Udanej niedzieli!
Rozpadało się, czyli póki co siedzę w domu. Nie jestem z cukru, parasol mam, ale bucików przeciwdeszczowych brak, a te co mam przemakają.
OdpowiedzUsuńMoże jakiś obiad ugotuję, buraki kupiłam będzie sałatka i barszczyk. Za oknem paskudna aura, ale paskudy nie ma.
Cześć Kurki. U mnie w nocy zaczęło padać i pada nadal, jest paskudnie. Poszłam spać przed 4-tą i obudziłam się ok 7-mej o dziwo wyspana, ale nie wstawałam, bo i po co? usnęło mi się jeszcze. Prawdziwy listopadowy dzień nastał z 8 stopniami i deszczem.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia życzę.
Ale się rozwinął wątek kulinarny,uwielbiam opowiadania Opakowanej.
OdpowiedzUsuńU mnie wczorajsze mielone z kopytkami i...a juści,z kiszoną kapustą;)
A jutro..nie gęś owsiana,nie.Nie chciało mi się stać w kolejkach.
Właśnie stir fry z filetem,tylko nie mam nudle,a lubię z nudlami.
Pogoda mglista,dżdżysta.Ślubny mnie zaprasza na serial,cięgiem ogląda coś na hbo,ale chyba się upozycjonuję pod kocykiem.
Czego i Wam życzę,wypoczywajcie.
Sie chwile zastanawialam, czy owsiana ges to nie przypadkiem jakies cos wege, ale w sumie przelamalam sie i chyba zrozumialam, hrehre. A moje mielone od jakiegos czasu wychodza mi suche i twardawe :/
UsuńHanna - to jak nie masz kluchow egzotycznych, to samo warzywo + filet? bo u nas bedzie z kluchami chinskiemi jajecznemi, nie ryzowemi. I ja wydlubie kurczaka, bo mi srednio smakuje. wole grzyba i pak choi w zamian. Pisze "bedzie", bo na plazy bylis i potem jakos ze slabowitosci wewnetrznej zostalismy na fish and chips - byl okon morski i byl wyjatkowo dobry - niby w panierce ciastowatej, ale odrzucilam jakies 80% jej, w srodku rybka wrecz na parze zrobiona. ze sosem tatrskim - swieeeetne. Stir fry bedzie jutro.
U mnie gęsty barszcz czerwony, czyli z,tartymi warzywami i burakami, a,J.podgotowali i upiekl w piekarniku golonkę i jadł z,surówką z kiszonej kapusty.
OdpowiedzUsuńJeszcze zostało, więc jutro luz od gotowania.
Pozwiedzaliśmy Radków i nowo otwarty taras widokowy nad Zalewem Radkowskim.
Ach, widoki cudne, wszak Radków leży u stóp Gór Stołowych.
Kocham Stolowe, toz to moje dziecinstwo (z Tatkiem raz pojechalam, bylo zimno, wichur niesamowity a do jedzenia mielismy, ahem, kanapki przeze mnie uczynione. polowki kromek posmarowalam maslem tak, ze zlozone byly odwrotnie i tak sie nad tym zastanawialam, ze potem jedlismy ...cheb z maslem. ser zostal w kuchni na stole), po moja mlodosc = politechniczne rajdy (Polibuda miala o wiele lepsze rajdy niz unierwek i jezdzilam na gape i waleta z bliska kolezanka), wyskoki sobotnie z fatygantem....rozmarzylam sie. I golonke bym zjadla, ale z kiszonymi ogoreczkami, musztarda, grzybkami marynowanymi i lekko ciepla buleczka. a z soku z golonki bym rach ciach ciach grochoweczke machnela (co mi przypomina, zeby zabrac STAD suszony groch zbey zawiezc tam, bo ostatnio grochowke gotowalam chyba 10 godzin i byla strasznie belejaka. i moze jeszcze groch ugotowac na taki gesty groch (u nas to kroja!), co jest posypany chrupiaca cebulka i skwareczkami!
OdpowiedzUsuńOpakowana - litości! Uwielbiam goloneczkę i grochówkę i fasolkę po bretońsku i nie mogę ich jeść bo mi nie służą. Tak jak Bogusi dla mnie samej nie chce się gotować.
UsuńDzisiaj dzień do d... nie wychodziłam bo lało cały dzień i nadal pada, zabrałam się za porządkowanie zdjęć ale marnie mi idzie, wspomnień za dużo.
Ewo, dziś chyba nie jestcdobry dzieñ dla Ciebie na wspomnienia, szkoda, że nie dalo sie wyjsc.
UsuńWywar z gotowania zostal na zupe jakąś.Opakowana ja mam duzo wspomnien z tamtych okolic, najwiecej z J i pozniej juz z nim i corkami.Pierwszy wypad w gory ze Starszą w nosidełku jak miala 4 miesiace, to wlasnie Karłów.
Usuńnoooo fasolka po bretonsku...ja na samiuskim koncu wcieram odrobinke skorki z cytryny. Nikt nie wierzy, z eoze byc dobre...a co oni sie znaja???b trzeba wetrzec troszeczke. tak, zeby nie bylo jej czuc jako skorki. o matku bosku, lista obiadow mi rosnie.
UsuńEwa - moze dasz rade wyjsc i przewietrzyc glowe jutro.
Dora - Radkow i Karlow, ale mi sie zaczely roznosci przypominac...
Mojej amerykanskiej kolezusi zrobilam wycieczke do lat dziecinstwa, bo w Radkowie mieszkali jej dziadkowie. Zrobiłam,zdjęcia miescinki i ulicy , domu gdzie mieszkali, jak też poszlam na cmentarz i odszukalam ( a wlasciwie J znalazl) grob rodzinny. Kolezusia,ma duzo milych wspomnien , a nawet i ja tam z nia raz byłam. Bo znamy sie od dziecka, mieszkalysmy 3 domy od siebie.
UsuńAle mi smaku narobiłyście na golonkę w piwie. Ostatnio ją robiłam bardzo dawno temu, a dla mnie samej to mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! U mnie dzisiaj było pięknie, słonecznie i bez wiatru. Przyjechała MM. i poszliś do lasu, nad jezioro, Baluś się wylatał. Z kulinariów zrobiłam zapiekankę z ziemniaków i porów, mniam.
OdpowiedzUsuńU nas zero slonka niestety.
OdpowiedzUsuńHana - ze smietana byla zapiekanka? A panowie F. i R.V. nie towarzyszyli na spacerku po plenerze?
OdpowiedzUsuńOpakowana, nie towarzyszyli. Za dużo zamieszania.
UsuńZe śmietano.
A propos porow to bardzo smaczne sa ugotowane w kawalkach tak 2-3cm, odcedzone bardzo dokladnie, wrecz osuszone, polozone na talerz jakis czy polmiseczek i przykryte majonezem. Majonez mozna czyms uszlachetnic i najlepszy jest dosc ostry (jak domowy to np cytrynowy/z czosnkiem). do zimnego bufetu jak znalas!
OdpowiedzUsuńOpakowana, ugotowane pory z masełkiem ze zrumienioną bułką tartą jadłaś? Szparagi im nie podskoczą.
UsuńO, nie jadlam,,musze,zrobic!
UsuńJadlam i zapomnialam, jakie to dobre! Mam pory, jutro bedzie tysiac pincet roznych obiadow....
Usuńa za szparagami w ogole nie przepadam....
Ale fatalny dzień, cały czas leje wrrr. Głowa leci mi do spania, nic się niekce. Obiadek też miałam dobry, nie przepieprzony, jak wczoraj. Jutro zrobię pomidorową, bo bardzo dawno nie było, a mam smak, a na drugie zostały z dziś piersi z kurczaka. Bezowy jutro idzie do pracy, to nie muszę się z obiadem spieszyć, mogę pospać do południa.
OdpowiedzUsuńA wiecie że Hildegarda z Bingen, twierdziła, że pory sązłe, zaflegmiają organizm i nie należy ich spożywać?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie i w zupełności zgadzam się z Hildegardą, nienawidzę porów i bardzo się źle po nich czuję. Precz z porami!
UsuńDora, kim jest (była) Hildegarda?
OdpowiedzUsuńMiędzy innymi uzdrowicielką, ale i kompozytorką, mistyczką, są książki z jej poradami, przepisami, filozofią. Urodzila się w 1098 r.
OdpowiedzUsuńBacha ode mnie dostała taką książke.
UsuńOj, Dora, stareńka ona...
OdpowiedzUsuńAle mądra...
UsuńHaha, tak,ale ciekawe miala sposoby i smaczne jedzonko mozna zrobic z jej przepisow. Uwielbiała orkisz, owoce, ziola, warzywa. Muzyke ciekawa tworzyła, ciekawa postać.
OdpowiedzUsuń