Rozpakowałam trzęsącymi się paluszkami i oczom mym ukazało się cudo. Nie miałam w ogóle pojęcia, że takie cuda istnieją. Otóż najwidoczniej istnieją w KAMAPA sp. z OO pod BATERIAMI (patrz komentarze pod poprzednim postem).
A było to tak: wczoraj zadzwoniła do mnie Grażyna Wenezuelska z pytaniem, czy mieszkam w S. Potwierdziłam (z pewnym takim zdziwieniem) i zostałam poinformowana, że w tychże S. na ulicy Jana Pawła II mam do odebrania przesyłkę. Nie wiadomo od kogo i nie wiadomo jaką. Wczoraj było już za późno, pojechałam więc dzisiaj rano, po drodze do Poznania. Zjechałam rzeczoną ulicę w tę i nazad trzy razy, ale pod podanym numerem była zwyczajna, brudna i zdezelowana brama do jednej z kamieniczek. Nie miałam czasu, postanowiłam poszukać po powrocie, co też uczyniłam - z podobnym efektem. Robiło się coraz dziwniej, nawet przemknęło mi przez głowę, że ktoś mnie wkręca. A jednak! Obok zdezelowanej bramy jest punkt, w którym można się ubezpieczyć - weszłam, aby zapytać gdzie tu jaki kuryjer i bingo! Okazało się, że właśnie tam. Logiczne, prawdaż? Jest napisane PiZetJu, a w środku DiPiDi.
Teraz oddaję głos Grażynie, bo ja nadal nie kumam o co chodzi!
Opowieść bizarna
Odezwal sie jakis meski glos...pytam kto zacz?
-dpd...uslyszalam
dpd? pytam
dpd - powtorzyl
Aha..powiedzialam niepewnie
DiPiDi! wrzasnął
Aha...dipidi powtorzylam
wreszcie wydukal z wyraznym akcentem naszych wschodnich sasiadow...KURIER z DIPIDI
Ach kurier? a po co?
-a no mam dla pani przesylke
-przesylke dla mnie?
tak dla pani...
hm...ja nic nie wiem o przesylce.
Ale to pani numer...
no moj!
no to przesylka jest dla pani...
tak?
Tak i prosze wyjsc i odebrac!
No dobrze , mowie i kieruje sie w strone drzwi..ale...ale cos mnie tknelo
moze to ktos podejrzany, jakis ukrainski wnuczek co to chce mnie zrobic na szaro itd...
wiec zanim wyszlam z mieszkania, pytam..
a moze pan mi powiedziec do kogo jest zaadresowana ta przesylka?
po dluzszej chwili slysze...Willa Kurioza.
.????
Willa Kurioza?......
wiem przypadkiem co to jest ale ja nie mieszkam w willi Kuriozie, mowie...
przez glowe przelecialy mi przerozne opcje, jedna taka, ze Hana, dobra dusza, wyslala do mnie cosik w ramach niespodzianki.
dalej wiec drążę, i pytam co tam jeszcze na paczuszce jest. No wiec... zgadza sie, jest Hana!
Wiec pytam z ktorej strony budynku czeka pan kurier, bo zaraz wyjde. A on ...
budynku? no tak, przeciez chyba widzi , ze budynek jest slusznych rozmiarow i ma kilka wyjsc.
Zamilkl a ja blyskotliwie pytam, gdzie pan jest to pomoge.
no jestem tam gdzie jest zaadresowane.
A ja na to..
ja jestem w Warszawie.
W Warszawie?
tak w Warszawie, a pan
a ja pod Poznaniem...
Pod Poznaniem? to niech mi pan zaraz przeczyta co jeszcze na tej paczuszce jest..
No jest Krystyna Th., chyba jako nadawca!
aaaa, o malo sie nie udlawilam ze smiechu...to ja juz wszystko rozumiem.
-prosze pana to ja zaraz te sprawe rozwiaze...nie wiem jak sie stalo ze pan ma moj telefon ale ja sie porozumiem zaraz z tymi osobami . Niech pan poczeka.
przerwalismy rozmowe. a ja w tym momencie zdalam sobie sprawe, ze ja nie mam zadnych numerow telefonow, bo moj telefon przestal istniec. Wiec pozostal tylko email.
Dzwoni telefon..to wnuczek ukrainski..
no i co ? dodzwonila sie pani?
no nie, jakos nie moge sie skomunikowac. Ale prosze o cierpliwosc , ja to zalatwie.
To prosze, mowi wnuczek bardzo rozsadnie, podac moj telefon, ten ktory sie wyswietlil na pani telefonie. Swietnie mowie i przerywamy rozmowe.
zaczynam pisac mail..
dzwoni telefon..
prosze Pani ja juz nie moge dluzej czekac, zostawie paczuszke w biurze dipidi...a adresatka sobie odbierze..tu podal adres biura.
Swietnie powiedzialam , dalo mi to troche czasu na przemyslenie sprawy. Rozlaczylo sie..
za chwile telefon..prosze pani, prosze przekazac adresatce, ze od 9-16...swietnie! przekaze...i pozdrawiam serdecznie, przeciez to jednak prawie moj wnuk ukrainski
Pomyslalam troche... przypomnialam sobie, ze kiedys z tego staregonowego telefonu dzwonilam do Rabarbary..znalazlam telefon i dzwonie. Wiec Rabarbara po usidleniu swej nie do pohamowaniaj radosci , podala mi numer Hany.
Hana odebrala telefon i po dluzszej chwili doszlo do niej, ze w poblizu ma biuro DIPIDI...i ze o 9tej nastepnego dnia ma sie zglosic.
No i mam nadzieje, ze sie zglasza, nie wiem po co ale sie zglasza.
A ja dzisiaj przeczytalam smsa.."Dzisiaj doręczymy panstwu przesylke z firmy SP.ZO.Kamapa POD BATERIAMI. " Jasne? jasne!
A moj maz macho wenezuelski obrazil sie, ze w obliczu niebezpieczenstwa ze strony wnuczka ukrainskiego, ktory chcial mnie z domu podstepem wywabic, nie wezwalam go na pomoc......nie bylam w stanie mu wytlumaczyc, ze wnuczek nie byl pod domem warszawskim tylko na wsi poznanskiej, twierdzil, ze my przeciez mieszkamy w Warszawie a nie pod Poznaniem, fakt, nie mieszkamy pod Poznaniem....wiec zrezygnowalam z dalszej z nim rozmowy ..przeciez w koncu trudno wyjasnic bizarne zdarzenie.
A teraz niech sie Opakowana wytlumaczy jakim cudem wnuczek ukrainski mial moj telefon.
Otóż to, Opakowana, bo chyba się z tego rozpęknę!
A teraz, uwaga, teraz wreszcie pokażę przedmiot zamieszania i mojej natychmiastowej admiracji - powiem więcej - coup de foudre! W życiu nie użyję jej do wycierania butów! Opakowana, kochana, bardzo Ci dziękuję! Bażant jest prze-pię-kny, zresztą sami zobaczcie:
Wybaczcie jakość zdjęć, znów nie mam aparatu:(
A tak wygląda rzeczywistość, kiedy człowiek wróci zdrożony i chce rozprostować członki:
PS. Koteczka Oliwka nadal szuka domu...
PS2. Szczegóły całej akcji można prześledzić w komentarzach pod poprzednim postem.
Ależ historyja !!
OdpowiedzUsuńoooo pierwsza !
OdpowiedzUsuńLilka, wchodzę w tutejszą społeczność z przytupem! Kiedyś szłam do D. i zapomniałam, że mam na głowie rogi renifera z dzwoneczkami. Spotkałam jakichś lokalsów, ukłoniliśmy się sobie, pełen Wersal!
UsuńPrzecież renifer z dzwoneczkami szukający swojego Mikołaja to zwykła rzecz o tej porze !
UsuńI wiadomo - lepiej dla niego być grzecznym, bo nie ukłonisz sie - prezentu możesz nie dostać !
Rabarbara
Hana ale po co wam były rogi renifera z dzwoneczkami ??? :) Nieźle się zabawiacie !
UsuńMoże się bała, że się zgubi w lesie ?
UsuńRabarbara
Lilka - przeciez rogi renifera musowo z dzwoneczkami...ja - kontrastowo - mam swiateczne kapcie - a la cizemki blazna, w paski czerwono - biale. z dzwoneczkami. i tak przez cale swieta chodze, nawet w gosciach i paradnie wystrojona. Tradycje zobowiazujo.
UsuńRabarbara, to dosyć prawdopodobne :) i mówią, że grzyby zbierają !!! :)))
UsuńOpakowana, nie podpowiadaj Nanie co ma na stopy założyć bo przestaną te "dzień dobry" jej mmówić!
UsuńHanie... oczywiście, zzaślepłam chwilowo :)
UsuńLomatkobosko! Szkoda, ze jeszcze do mnie nie zadzwonil ten wnuczek ukrainski w poszukiwaniu Hany spod Poznania. Gdyby to wymyslil jakis scenarzysta, zakrzyczano by go, ze takie cos nie moglo sie nigdy wydarzyc, ze to jest tak nieprawdopodobne, ze az!
OdpowiedzUsuńHehehehehehehehehehehe
OdpowiedzUsuńA jaką zagwozdkę musiał mieć ukraiński wnuczek? ;)
UsuńWycieraczkę oprawić w ramki i powiesić koło drzwi wejściowych, niech się ludziska głowią jak z niej skorzystać. W końcu zasłużyła sobie na specjalne traktowanie :)
AMP, niejedną powieść napisałyśmy, ale życie jednak robi to lepiej. Że też nikt jeszcze się na nas nie poznał?!
UsuńMarija, ona tak leży, że nikt nie przegapi. Ale też nie przyjdzie mu do głowy, żeby lecieć i nogi wycierać!
UsuńA ja myślałam,że to tylko kaczysci umiejo chachmęcić a tu się okazuje,że Kury są jeszcze lepsze!No,fakt,też drób ale o ileeeee inteligentniejszy!!!
OdpowiedzUsuńA to wszystko przez...zepsuty smartfon Grażyny:)))))))))
OdpowiedzUsuńOrko, nie wiem czy przez smartfon, bo co ma Grażyna do tej przesyłki? Tylko Opakowana może to wyjaśnić! Opakowana!!! Przylataj!!!
UsuńJak to co ma! Opakowana powierzyła jej pilnowanie przesyłki tylko przez zepsuty smartfon Grażyna o tym nie wiedziała :), bo to zresztą była tajemnica z powodu, że niespodziewajka !
UsuńRabarbara
Rabarbaro,Hana nie ogląda filmów szpiegosko-kryminalnych i nie umie układać zdarzeń i komentarzy w puzzle;)
Usuń;D
UsuńRabarbara
Orko, ale laszego Grażyna miałaby pilnować tej przesyłki?
UsuńBo Opakowana jej powierzyła ! Esemesem ! Co go Grażyna nie poznała bo smartfon był padł.
UsuńRabarbara
Fajna historia, zaraz mi się humor poprawił.
OdpowiedzUsuńRycerza wenezuelskiego proszę żeby się już nie gniewał i podziwiam za gotowość bronienia swej wybranki.
Rycerz mógłby w końcu się wykazać, miałby swoją rewolucję.
UsuńAle czemu ukraińską ? ;)
UsuńRabarbara
Rycerz tkwi w niewiedzy, bo jak sie zdenerwowal,ze ja go nie wezwalam na ratunek to mnie ponioslo i zwrocilam mu uwage na niewlasciwy ton i sie obrazilam, i juz dalej nic nie wyjasnialam, Wiec on w koncu nie wie jak to bylo z tym Ukraincem.
UsuńHrehre, Grażyna, będzie sobie roił:)))
UsuńOj Grażyna ! Obrażać się za rycerstwo ?!
UsuńRabarbara
Gdyby powiedzial..kochanie (???) nie pomyslalas o tym, zeby mnie zawolac bym wyszedl z Toba do tego ukrainskiego wnuczka, to moze bym sie nie obrazila...ale robic mi awanture,ze nie pamietam, ze on jest i moglby wyjsc ze mna po paczuszke...no to lekka przesada...
UsuńChyba bylo bledem probowanie tlumaczenia niekompletnej historii Wenezuejlosowi....
UsuńBo może to nie był wnuczek Grażyny, tylko Venezuejlosa? I Venezuejlos się wściekł, bo chciał się z nim zobaczyć?
Usuń...a haslem byla Villa Kurioza!!
UsuńOdzewem Stefan Bazant!
UsuńSzalone kurencje:))))))
UsuńPs. Też bym pięknego podarunku nie użyła całkiem zgodnie z przeznaczeniem. Może leżeć pod drzwiami sypialni.
OdpowiedzUsuńEwa2, toteż leży! Kotom się podoba, ale im zezwolę.
UsuńHre hre hre hre hre hre, ale dotarło, co miało dotrzeć ☺ cudownie i precyzyjnie zorganizowana nasza kochana Opakowana ☺ ... i to bardzo ważne, że podała Grażyny telefon! Inaczej, w życiu przesyłka by nie dotarła... ależ Grażyna musiałaś mieć gonitwę myśli :)))))
OdpowiedzUsuńKrysia zadbała coby się Grażyna przypadkiem nie zanudziła ;)
UsuńTak się akurat zdarzyło że była w Warszawie, a przecież mogła być na Cyprze, albo w Kanadzie natenprzykład.
Marija, wnuczek posłałby przesyłkę do Kanady. Proste!
UsuńEwa, obie miałyśmy. Oraz Rabarbara.
UsuńNieeee noooo, przez telefon to duzo mozna...kiedys naje przyjaciele byli w Maladze. Dzwoni jego telefon i ich znajoma sie piekli - no puam i dzwonie i nic. wezcie otworzcie brame, jestem pod Waszym domem!
UsuńPrzed kilku laty/na starym mieszkaniu/dzwoni mój I eksio: czemu nie otwierasz bramy,pędzę do domofonu zdziwiona łokrutnie no bo po co do mnie przyjechał z drugiego końca miasta, naciskam i mówię:wchodź-no nie mogę-przecież domofon działa.Był w Ostrowiu Wielkopolskim i dobijał się do swojej kuzynki.Obie mamy to samo imię i nazwisko.
UsuńOpakowana, wycieraczka super cudo !!! Gdzie to są takie wycieraczki ?!
OdpowiedzUsuńRabarbara
U nasz wew sklepach z slomiankami.
UsuńJak to, gdzie? Napisałam przecież KAMAPA pod BATERIAMI!
OdpowiedzUsuńAle fajna wycieraczka! cudo!! warta byla calej tej hecy z wnuczkiem ukrainskim...
OdpowiedzUsuńWycieraczka boska. Stefan B. jak żywy!
OdpowiedzUsuńNiezły czad z ta przesyłką!
Ale tak sobie gdybalysmy z Rabarbara, co by bylo, gdyby mnie nie naszlo nagle wczoraj pojsc do chlopakow w sprawie tego telefonu.
OdpowiedzUsuńI biedny ukraiński wnuczek ze Stefanem Bażantem krążyliby po świecie......
UsuńRabarbara
Kurczę, nadal nie kumam co ma do tej historii telefon Grażyny!
OdpowiedzUsuńOpakowana pomyliła numery telefonu lub chciała nas trochę "rozerwać".
UsuńHana, uważaj, próbuję w punktach :
Usuń1. Opakowana wysyła do Cię wysyłkę
2. kurierowi trza podać telefon
3. Opakowana podaje kurierowi jako telefon kontaktowy numer tel.Grażyny (bo ma być dla Ciebie niespodziewajka)
4. pisze do Grażyny sms (którego treść dokładna do dziś nie jest znana) że podała kurierowi Jej (Grażyny) numer i, jak mniemam, wyjaśnia tajemnicę niespodziewajki
5. Grażyna ma padnięty smartfon więc smsa nie przeczytała i o niczym nie wie
6. Grażyna wymienia padnięty stary telefon na niepadnięty ale też stary i dalej nic nie wie o smsie od Opakowanej
7. kurier czyli wnuczek ukraiński dodzwania się na nowystary telefon Grażyny, która nie wie o co cho
no i cd opisała :)).
Wiesz jaką rolę odegrał padnięty smartfon Grażyny ?
:)))))
Rabarbara
Izydoru, ja nawet nie musze probowac za mocno w tych rozrywkach...
UsuńI, OPAKOWANA ! dlaczego przepadłaś ! czekamy na Twoje wyjaśnienia !
OdpowiedzUsuńRabarbara
Ja ledwom dodom wpadla zez samolotu, to juztro skoroswit ide na szczepienie przeciwgrypowe, a potem wsiadam w me rakiete i gonie do Coreczki. wiec tego, musialam sie nieco przepakowac. w sumie moge rzucic troche ciuchow luzem, ale nazbieralo sie sporo rzeczy Coreczki i zieciaszka po naszym wspolnym wyjezdzie szkockim (oni samolotem, ja rakieta)...ciagle znajduje jakies torby, co jak zagladam, to nie za bardzo wiem czy to moje, czy dzieci, czy przyjaciol, czy smieci, czy mialam komus dac. I wydaje mi sie, ze znowu zapomne o paru rzeczach (typu - przyklad z mojej listy - ladowarka do zebow, jasieczek, pieniadze z funduszu butowego, lekarstwa, szczotka do wlosow i lakier).
UsuńRabarbaro - wypunktowalas najwazniejsze punkty!!
Rabarbara, to brzmi prawdopodobnie, ale jeśli wnuczek/kurier był już pode drzwiami, to równie dobrze mógł mieć mój telefon, nie?
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie ta tajemnica znana tylko Opakowanej ;))))). Ścieżki Jej wyobrażni są zawiłe......
UsuńRabarbara
Nie wiem, czy wnuczek pode drzwiami mial juz Twoj telefon, to zalezy od chronologii telefonu Grazyny...
Usuńdzie tam mial...nie mial, oddal do oficyny dipidi paczuszke i zadzwonil do mnie ze tam ona jest, a ja dopiero potem zabralam sie poszukiwan telefonu Hany.
UsuńNo wiec dopisuje trzecia czesc.
OdpowiedzUsuńWe wrzesniu zanabylam wycieraczke dla Menrza na Nowy Dom. Paczuszka byla za duza do walizy, wiec poszla frachtem z dywanem i roznymi klamotami. I lezala, lezala, a ja czekalam na wieche na dachu Prezesowej. I nie rozpakowywalam, tylko w poniedzialek polecialam na ulice Pod Bateriami, do kuryjerow. Znam ich, bo ich uzywam juz od paru lat , tak ze 3 razy do roku tam jestem. Tyle, ze co rok jest inna pani za biureczkiem.
Maja mnie na liscie klientow, dodalam z karteczki adres Prezesowej, co ja poprosilam, zeby mi wyslala i od razu zapomniala. Mam nadzieje, ze zapomniala.
No i pani za biureczkiem doszla do telefonu adresata. Ja pacze a tu w torebce nie ma ksiazki adresowej (w domu zreszta tez nie...znaczy nie ta, a bardziej sluzbowa). w telefonie nie ma (i sie do teraz zastanawiam jak to mozliwe! WIEM, ze telefon mam na papierku razem z dojazdem do wygaslego juz gumna). Mowie, ze moge dac ang. komorke. Pani, ze oni, Pod tymi Bateriami, maja moja ang. komorke, ale nie wejdzie numer w druczku, bo my mamy inna ilosc cyferek od polskich numerow kom.. No to domowy. Dobrze, zadzwonia POJUTRZE. Pojutrze nie jest dobre, bo w tranzyt ide.
Podrapalysmy sie kolektywnie w glowe i mowie, to ja podam numer wspolnej kolezanki, pozniej jej wysle smsa i wyltumacze. Pani przyklasnela temu genialnemu pomyslowi.
Paczuszke nadalam, poszlam dodom i smsuje do Grazyny. Na drugi dzien cisza, to troche wpadlam w panike - moze pojechala w jakies plenery i komputera nie wziela, moze laduje telefon, moze...moze...
Pazury gryze, bo widze kilkaset scenariuszy. Ale nie przewidzialam ukrainskiego wnuczka i chronologicznego obsuwu.
Wczorajszy pierwszy komunikat od Grazyny przeczytalam po powrocie do jukeja, czyli pod wieczor. i probowalam tlumaczyc w czym rzecz. Grazyna naprawde byla alfabetycznie pierwsza Kura, ktorej nuumer telefonu mam w telefonie!
Gdyby jej telefonowi sie nie pomerlo, to nie mialaby waporow wzgledem podejrzanego ukrainskiego wnuczka, nie odbylaby bardzo ciekawej z nim rozmowy . Glownie jak ges z prosieciem. Nie pisalaby ciekawych a tajemniczych komentarzy na wybiegu wczoraj . I dzis.
I to wlasciwie juz wszystko.
Bardzo sie ciesze, ze slomianka sie podoba. Kotom tez. Prawde mowiac widzialam chyba ze 3 modele, ale ten byl najbardziej realistyczny przedstawiajacy naszego Menrza w pelnej krasie i z profilu.
Skromnie tez dodam, ze z prostej wysylki prostej paczuszki przez prostego kuriera potrafie umotac afere miedzynarodowa. Jakby co, to polecam sie laskawej pamieci.
Dodam tylko, że nie przewidziałaś też, że Grażyna NIE MA numeru do Hany :)) ! Zadzwoniła do mnie
Usuńgłównie, żeby się obśmiać ale i zastanowić o co cho i co tu robić ?! No a ja numer do Hany mam i dlatego szfsytko zakończyło się szczęśliwie :) ! Twoja skromność jest zdecydowanie niebezpieczna, droga aferzystko ;)))).
Rabarbara
Oj, przelecialo mi, przelecialo, ale juz padlo na Grazyne i juz. I tak sobie myslalam, ze jesli ona nie ma, to pewnie do Ciebie zadzwoni....gdybys byla Barbara a nie Rabarbara, to na Ciebie by padlo i pewnie poszloby latwo i obyloby sie bez wybrakowanego rycerstwa oraz wnuczka.
UsuńGrazyna w tym nowostarym telefonie nie ma zadnego telefonu oprocz Rabarbarowego, co to raz czy dwa razy musialam uzyc kiedy poprzedni umarty telefon odmowil posluszenstwa z jakis tam przyczyn , tam tez mam telefon Artenki, ale Arte niewiele by mi pomogla, tylko w Rabarbarze byl natychmiastowy ratunek. Jeszcze moglam pisac maile, ale Opakowana nie odpisala mi na poprzedni mail, teraz wiem, ze byla w podrozy do Jukeju a Hana tez pewnie na maile tak czesto nie zaglada, a wnuczek ukrainski czekal gdzies tam w kniei wielkopolskiej.
UsuńOpakowana, oczywiście że zapomniałam, nawet nie musiałam zadawać sobie trudu! Najsampierw mnie zatchło z zachwytu (to beznadziejne zdjęcie nijak nie oddaje urody Stefana), potem mnie zatchło z zaskoczenia, potem ze zwruszenia! Cała gama emocji za sprawą jednej wycieraczki!
UsuńOj tam Opakowana, smutno by bylo bez wnuczka a Venezuejlos nie mialby okazji, by wykazac sie rycerstwem .
UsuńI nie było by całej tej wesołej historii :))) Którą Hana powinna spisać i przykleić kartkę na tyle wycieraczki na pamiątkę historyczną. ;))
UsuńRabarbara
Grażyna, wszystko dlatego, że przez godzinkę nie było mnie w domu!
UsuńPowiem szczerze, że zajrzenie do kurnika było moją najlepszą dzisiejszą decyzją. Potrzebowałam tego jak tlenu! Uśmiałam się do łez, co za cudowna opowieść!
OdpowiedzUsuńA jaka DRAMATYCZNA!!
UsuńGosiu, obie z Grażyną się wczoraj uśmiałyśmy snując przypuszczenia, a ja w nocy spać nie mogłam z ekscytacji:)
UsuńA ukraiński, bo kurier był tej narodowosci😀 Normalnie Chmielewska się klania😀
OdpowiedzUsuńAle piękna aferka :))
OdpowiedzUsuńWycieraczka też cudna. A koty robią przecież masaż zdrowotny. Czy Frodulek też się dołączył? Ze swoimi gabarytami.
Lidka, frodulek się nie pcha tak wprost, on tylko bierze sobie moją rękę bądź nogę, żeby go smyrać. Wałka nie widać, bo on mały, ale też jest obecny!
Usuń:)) cudne to stadko :)
UsuńFranio też się tuli, bo zimno się zrobiło, to na kolanka przychodzi. I balkon poszedł w odstawkę.
Jednego tylko nie zrobilam, za co mi wstyd, to to, ze nie zalaczylam karteczki z zyczeniami najlepszego na nowy dom. Torba z bazantem jest plaska i zeszyta albo na jednym koncu albo na obu. ale ogolnie to porzadnie zapiecztowana. Jak ja bym to ruszyla, to piora by lataly, bo ja do pakowania sie tak nadaje, jak do bycia portecista miniaturowym.
OdpowiedzUsuńOpakowana, to się rozumie, że najlepszego! Słowa nie są konieczne!
UsuńHana, a tak wedle kotki ... dawałaś ją może na fejsa, na strony typu zaginione/znalezione Poznań, czy jakieś bliższe?
OdpowiedzUsuńTrzy razy to czytałam i naprawdę można się uchachać. Jak by ktoś to opowiedział, to bym nie uwierzerzyła... �� Jesteście fantastyczne...�� ��
OdpowiedzUsuńBoguśka, takie rzeczy tylko w Kurniku.
UsuńLidka, wszędzie dawałam, na lokalnych grupach i w P-niu. Kotka jest zwyczajna do bólu i to jej wada, jak się okazuje. Jestem w trakcie konstruowania budki. Jest tu jeszcze biała trójłapka, wysterylizowana na szczęście przez sąsiadkę. Mamy podział. Ona dokarmia trójłapkę, ja z D. Oliwkę.
OdpowiedzUsuńTak to jest, niestety, bo po te rasowe od razu kolejki są ... czyli masz trzeciego kota na stanie. A ja ostatnio piszę kąśliwe komentarze pod postami naszego schroniska, kiedy ogłaszają jakiegoś rasowca, że w schronisku i czyj on, to od razu kolejka chętnych na tymczas, albo dom stały. Do wielu tłuków i tak nie dotrze, ale co sobie napiszę, to moje. Nie jestem tam jedyna, rzecz jasna.
UsuńLidka, trzeba tłuc do bezmyślnych łbów, może dotrze choć do jednego?
OdpowiedzUsuńAle historyja. A ja się pytam gdzie mozna zanabyc takowe wycieraczki? Z kaczką nacten przyklad? Albo z orłem lub sokołem?
OdpowiedzUsuńSokola nie spotkalam, kaczek bede szukac, ale znowu mnie nie bedzie.
OdpowiedzUsuńOpakowana, poszukam se przeciez. Chyba ze to w UK...to nie poszukam:)
OdpowiedzUsuńA to ci opowiadanie bizarne! Takie cuda tylko w Kuriozie:)) No i oczywiście zorganizowane przez Opakowaną! Ja już widzę Grażynkę jako obrażoną damę i urażonego na honorze rycerskiego małżonka! Wprawiłyście mnie w naprawdę świetny humor, dzięki! A no i oczywiście bażant piękny.
OdpowiedzUsuńO matko i corko! Toz to, scenariusz na powiesc dla Kasi Bondy + ukrainski szpieg w postaci kuriera, + maz Grazynki cos podejrzewajacy :)))
OdpowiedzUsuńDziewczyny jestescie nimozliwe!
Bazant przecudnej urody, no i kurioza po prostu cud miod i malinki.
A Opakowana, rozwala kazdy system:)
No to gaszę. Poczitała i się napawawam. Co ja tu robię?
OdpowiedzUsuńNo i ktoś by powiedział, że nie ma światów równoległych, a tu proszę. Aparaty i telefony zanikają, stare się miesza z nowym, Poznań przenika z Warszawą a kurier z wnuczkiem. :D
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka woziła wycieraczkę z kotem (kot jak bażant - namalowany, nie to, że żywy) w bagażniku, bo też nie mogła w nią butów wytrzeć. Ja, jako mniej wrażliwa, stawiam kubek z kawą na cyprysach van Gogha, a czasem nawet na nim samym, ale mam dyskomfort lekki i ucisk na estetyce.
A nie wisi u Ciebie w kuchni, na deseczce, jaki Cimabue? We Francji w kuchni wisial....
UsuńBorzezielony jak się uśmiałam rano :)))
OdpowiedzUsuńStiwen King by nie wymyślił lepiej. Bażant cudny.
Pozdrawiam wszystkie Kury i jadę w objazd cmentarny. Na Podlasiu zimno, ale mgły nie ma. Sytuacja rozwojowa. Miłego i spokojnego dnia oraz bezpiecznego powrotu :)
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńJak przystało na nostalgiczne święto mgła wisi nad miastem, pomieszana z paskudą co daje nieciekawą mieszankę. 1 stopień zaledwie.
Mam nadzieję że do południa się poprawi, bo się umówiłam z rodziną.
Dobrego dnia.
Tu podobno -1 i skoro Ty zagladasz na paskude to ja tez zagladam, u Ciebie troche mniek paskudy niz w Warszawie. No popatrz! a tyle sie mowi o Krakowie.
UsuńTeraz na czoło wysunął się Śląsk, mówili wczoraj że najbardziej zapaskudzona jest Pszczyna.
UsuńEwo, poprawi się ! U mnie -5 i mgła pięknie zamarzła, ogień, ,kawka ..... potem trzeba się będzie zbierać :).
OdpowiedzUsuńPogodnego dnia, dobrych wspomnień.
Rabarbara
Cześć Kuraski!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to zagmatwanie z poplątaniem i teraz mam zagmatwanie z poplątaniem w głowie.
Ale nic, dzień piękny, do przemyśleń najróżniejszych zachęcający... to może i to zagmatwanie jakoś się rozprostuje.
Też bym nie śmiała nóżek/bucików w Stefana wycierać. Na zewnętrzny kominek bym go dała, jako takie panneau ozdobne. Albo co.
Mam do Was Kury, pytanie. Czy uważacie, że można się fizycznie rozchorować od oglądnięcia filmu w kinie? Onże bardzo mną tąpnął psychicznie, ale żeby somatycznie? Myślem, że wontpiem.
Pięknego dnia!
Można. Zdecydowanie można. Specjalnie nie napisałaś jaki to film? Bo pewnie Joker ;)
UsuńAgniecha, co Ty oglądasz??? I czołgiem Kureiry! U nas dzień jak marzenie z lazurem nieba.
OdpowiedzUsuńHellou Kurniku. Wczoraj była rocznica śmierci Eli.Tak się zadumałam przed snem.
OdpowiedzUsuńSpałam nerwowo, bo nie sama i niewygodnie, poranek też już na nerwie, bo szanowny mężulek od 7 robi poranny rumor.-5 st. A teraz,slucha,jakiegos wykladu o refluksie.
Jak żyć, kurki, jak żyć.
Grobbing dzis bedzie szybko, skoro tak zimno i mgliście.
Ee, raczej nie wczoraj ta rocznica, ale bylam blisko, pamiec taka ulotna.
UsuńPonowię pytanie,Agniecha, co Ty oglądasz???
OdpowiedzUsuńMożna się rozchorować, jak najbardziej somatycznie, nie wontp.
Kurki, ładnej pogody Wam życzę! Sobie też, gdyż albowiem wybieram się ze świecą na grób Familii R., z która to spokrewnieni byli i po mieczu i po kądzieli przedwojenni właściciele domu naszego.
"Boże ciało". Nadmienię, że tąpnięcie nie było negatywne. Po prostu bardzo mocno mnie dotknął ten film.
OdpowiedzUsuńA ja mam jakąś awersję do tych wszystkich filmów produkowanych obecnie. Nie mam ochoty na oglądanie żadnego. Czuje fizyczny ból na myśl, że miałabym do kina pójść.
UsuńZaskoczyłaś mnie Izydorze. Martwiłam się, że to tylko mnie się coś przewróciło w głowie (jako skutek bycia od wczesnej młodości w DKF-ie i oglądania zbyt wielu filmów? np) i tak właśnie mam, że na samą myśl żeby może iść do kina wstrząsa mną dreszcz niechęci. Na warszawskim zesłaniu wybrałam się raz i raczej mi się pogłębiło..... Jak myślisz, dziczejemy ;))?
UsuńRabarbara
Tez ogladalam, bylam z kolezanka, obie wyszlysmy z kina bez slowa, mietosilysmy w sobie to co widzialysmy, potem zaczelysmy od kolorystyki filmu, ktora juz sama w sobie przygnebiala, mnie uderzyla sama wies, jakiej juz trudno chyba znalezc w Polsce, a ostatnio przeciez wlocze sie po samych krancach Polski, no ale o to przeciez nie chodzi, to wszystko tylko robi bardziej dotkliwy temat filmu. Aktor Bartosz Bielenia gra wstrzasajaco, zrozumialam ,ze to metafora , sytuacja tej podzielonej na dwa obozy wsi moze byc odniesiona do obecnej Polski. do mentalnosci nas Polakow. Glownemu bohaterowi udalo sie wies pojednac, ale jakim kosztem? Bielnia swietnie zagral ...ale film porusza do glebi i trudno sie po nim pozbierac.
UsuńNa pewno dobry film
Wiec nie dziwie sie ze Agniecha tak sie czuje...
Fizyczny ból, to mało powiedziane. Kino w wersji z popcornem jest dla mnie nie do pogodzenia. Co do filmów obejrzanych i mię ruszających, to mam obsesję na Ingmara Bergmana. Liv Ullman w jego 10 filmach też o czymś świadczy. Nt."Bożego Ciała" czytałam tylko recenzje. Obejrzę w TV. Jedno tylko wiem. Wulgaryzmów w filmach nie lubię.
Usuńtak, ja tez nie lubie, i te wulgazyzmy bardzo mi w tym filmie przeszkadzaly, nie jestem pewna czy byly tam potrzebne!
UsuńGrażyna, większość filmu kręcona była we wsi Jaśliska u mnie na Podkarpaciu. Wiele takich wiosek jest jadąc w Bieszczady. Częściej zapędzaj się w moje strony, a cokolwiek jeszcze zobaczysz.
UsuńWulgaryzmów też nie lubię, mam je na co dzień na ulicy, w tramwaju, wszędzie.
UsuńDrażni mnie w polskich produkcjach byle jaki dźwięk, aktorzy mamlą pod nosem i połowy nie rozumiem.
Nie jestem pewna czy chcę ten film obejrzeć, na starość chyba już wstrząsów nie potrzebuję.
Nadmiar wulgaryzmów również mnie drażni. Jednak ludzie w Polsce takim językiem sie posługują. Jeśli film chce być prawdziwy, to nie ma wyjścia. Wieś przeklina straszliwie. Mówię to z perspektywy 11 lat życia tamże.
UsuńJeszcze nie ogladalam, czekam az pojawi sie w tv.
OdpowiedzUsuńA film na pewno może człowiekiem wstrząsnąć aż do poczucia rozchorowania.........
OdpowiedzUsuńRabarbara
Stefan piękny, też bym na nim giczek nie wycierała. Opakowana + Grażyna - no miszczostwo, numery w stylu mojej średniej siostruni która niegdyś włożyła szklany słoik z proszkiem do bębna pralki automatycznej tylko z tego powodu że kiedyś nie mając nic pod ręka odsypałam nieco prochu i odwołana do czegoś tam od naszykowanego pranka wcisnęłam ten słoiczek do bębna. Taa... moja średnia siostra, która po studyjach w Polszcze dokształcała się na jednej z najzacniejszych niemieckich uczelni wysnuła z przesłanek w swym wyszkolonym pracą intelektualną mózgu mniemanie że tak się właśnie powinno prać w pralce automatycznej. No cóż, wtedy miałam dobrego starego Hoovera, znaczy nic się nie stało poza tym że mało mła szlag nie trafił ze zdumienia jak wzięła i wyciagnęła z odwirowanego należycie prania pusty szklany słoik.
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem skąd takie zdumionko że są i inni chętni do zalegania. To przeca norma. Z Oliwką może być problem bo ona wyraźnie ma swoje terytorium na którym dobrze się czuje. To jest kota do wiejskiego domu, wszelkie bloki odpadajo bo ona będzie chciała wychodzić.
Co do choroby somatycznej Agniechy - są filmy i książki po których można dostać czarnej deprechy. Jak przez mgłę pamiętam sprawę na historii której "Boże Ciało" jest oparte, to chyba były wczesne lata 90 ale pewna nie jestem. dziś pewnie takich wsi w realu nie ma ale coś mi się jeszcze przypomniało - w końcówce lat 80 w jednej z podkarpackich wsi ludzie zbierali kasę na wykupienie niewolnicy Isaury.
Taba, Oliwka ma dwa terytoria - u mnie i u D.
UsuńFilmu jeszcze nie widziałam, ale znam wiejskie realia i tamtejszą mentalność. Nie mam złudzeń.
Nie zrozumcie mnie żle, Kurencje, mnie ten film się bardzo podobał. Ale jest mocny.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, bo są filmy, które poruszają do głębi.
OdpowiedzUsuńTo było dawno temu, pojawiły się w Polsce filmy nowej fali, chodziło się do kina studyjnego i obejrzałam tam jugosłowiański film, nie pomnę w tej chwili tytułu. Po wyjściu z kina dostałam niemal histerii i do dzisiaj nie lubię filmów o tematyce wojennej. Był tak przepełniony beznadzieją, że długo nie mogłam sobie poradzić.
Coś może się podobać, a mimo to zranić.
To świadczy o waszej wrażliwości.Ja chyba jestem bieco pozbawiona oglâdając wiele roznych przedziwnych filmow, jedynie poruszaja mnie i nie moge zniesc takich gdzie dzieje sie krzywda dzieciom i zwierzętom.
OdpowiedzUsuńDora, mam podobnie w sprawie dzieci i zwierząt. Dorzuciłabym jeszcze starych ludzi.
OdpowiedzUsuńNo to juz wiem, ze filmu tego nie chce obejrzec....
OdpowiedzUsuńa co do chodzenia do kina, to jak bylismy raz z przyjaolmi w kinie - Sadyba, to poszlismy glodni a nie bylo czasu, zeby zjesc cos przed seansem, to do kolejki, po sok jakis, czekoladki i popcorn. Pan pyta - jaki? dzuy czy maly? mowie maly, a pan, ze roznica w cenie to cos 2 zote, roznica w ilosci - oo wiele wieksza. zanim otworzylam gebe, to tamci wrzasneli DUZY!no i dostalam w pbjecia wiadro popcornu. usiadlam w srodku, zeby oni jdeli, ale osoba obok musiala siusiu, trzeba bylo wypuscic. ostroznie postawilam wiaderko na oparciu fotela, osoba przechodzac zlapala sie fotela i pol popcornu poszlo na podloge. no to wzielam te wiadro i trzymam. osoba wrocila z drugiej strony, to sie ucieszylam, z enie musze wstawac z tym wiadrem i postawilam je na podlodze. w chwile pozniej wiadro kopnal moj slubny. znowu wylecialo strasznie duzo. pojadlam troche, odstawilam reszte na podloge, pod moim fotelem tak wglab jak sie dalo. po senasie nastepna osoba kopnela wiadro po schodach. Siedzielismy wysoko i po filmie patrzymy a tuz za nami stoi panienka kinowa i patrzy na nas z rezygnacja. Mamrocze do niej - bardzo pania przepraszamy za ten balagan a ona - niech sie pani nie przejmuje, najgorzej jest jak rzucaja nachos z sosem...nasi przyjaciele jakos uszy po sobie zlozyli i mowia cicho - MY ten sos produkujemy....... Kurttyna. wiecej do kina nie ide!!!!
Wiesz co Opakowana - ja chyba mam na Ciebie jakiś kojący wpływ, dochodzę do wniosku. Tyle razy byłyśmy razem w niezliczonych sklepach z butami i NIC się nie działo. ;))
UsuńRabarbara
wiem. Nudy ;)))))
Usuńnonieno, wyszlo straszliwie, co napisalam! nudy TYLKO I WYLACZNIE przez to, ze nic sie nie dzialo (nawet na Dolku). Ale butow nie chce mi sie ogladac, jak wpadam do outletu, to dwoch sklepow ide tylko, zahacze o Solara, ale tam w ogole nie znajduje niczego, co mi sie podoba i w cenie odpowiedniej. ale sa czasem ladne szale czy wisiory...wlasnie zachwycona kupilam wisior z emaliowanym pieskiem typu Westie, zachwycona, ze bede miala prezent dla znajomej, co ma takiego pieska. Pare dni pozniej sie dowiedzialam, ze piesek umarl.....
Usuńco do kojacego wplywu to nie przecze!
nie wierze Opakowana! tylko dwa sklepy...no nie! i nic...zakupy?eeee...
Usuńide na Dolek, nowy, jest troche dalej i troche mniejszy...
Rabarbara czy Ty czytasz to co Opakowana pisze?
UsuńWłaśnie przeczytałam, hrehrehre
UsuńOpakowana, ależ ja się zgadzam !! łażenie bo butowych sklepach to NUDY ! Bez Ciebie to ja już w ogóle nie chodzę po sklepach ;))))) Donaszam te buty co mam ;). Jak mi zostaną same wierzchy i sznurówki to się z Tobą umówię :).
Sama widzisz Grażyna - bez nas to Opakowana też nie kupuje :)))))).
I z pewnie dlatego miesza afery wysyłkowe ;)).
Rabarbara
no z nudow, no....
UsuńZapach popcornu skutecznie mnie odstrasza od kin. Na szczęście ostało się jeszcze trochę małych kin, gdzie popcornu nie ma.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
Chmury, 4 stopnie, paskuda jest. Wybieram się do wnuczki, a potem jeszcze na Rakowice.
Dobrego dnia życzę.
Tutaj tez 4 stopnie. Do kina chodze na poranne seanse, prawie za darmo, prawie bez ludzi, popcornu niet! Wrecz intymna atmosfera.
OdpowiedzUsuńA jawczoraj impulsywnie, juz o zmroku, popedzilam na Powązki, oswietlone tylko zniczami i swieacmi, raczej ciemno tyko te ogniki, i trafilam na spiewy zalobne prowadzone przez Adama Struga przy katakumbach, nie wiedzialam o nich, piorunujace wrazenie, jedyne w swoim rodzaju. Ale jestem zadowolona ze uleglam tej zachciance!
Postawilam swieczuszke memu przyjacielowi Wojtkowi co to umarl 3 miesiace temu.
Tak bywa z zachciankami Grażynko, mile zaskakują.
OdpowiedzUsuńLubiłam właśnie te wieczory i światła lampek, niestety ostatnio gorzej widzę po ciemku i to tylko połowa przyjemności.
Nad miastem nadal chmury.
Się sprawdziło, że po ciemku to ja nie bardzo. Byłam na Rakowicach, robiłam zdjęcia, aż się ciemno zrobiło, pomyliłam kierunki i wyszłam nie tam gdzie trzeba. 8 kilometrów nabiłam, spacer, cmentarz + błądzenie.
UsuńEwunia!! nie wierze!! ale 8 km wyszlo Ci na zdrowie.
UsuńUwierz! Ciemno już było i jak wyszłam z jasnego to mi się po ciemku pofyrtały alejki i poszłam w przeciwną stronę.
Usuńhrehrehre...ale 8 km zrobilas...
UsuńEwa2, Ty się ciesz, bo ja 8 km mogę zrobić wyłącznie przez pomyłkę! A Ty prawie dobrowolnie!
UsuńWichur wieje od wczoraj. Telefon mi pokazuje , ze jest 0 st.
OdpowiedzUsuńŁojej,anagramat z tą przesyłką.
OdpowiedzUsuńTo tylko Opakowana tak potrafi;) Ale prezent w dziesiątkę!
Grażynko, a mąż wciąż ofoszony czy już mu przeszło?:)
Film widziałam,gra aktorska koncertowa,dźwięk tudzież zdjęcia znakomite(młode pokolenie Sobocińskich)Jednak cała reszta,to jak dla mnie emocjonująca bajeczka.
Ponoć ma być cieplej.Niechby!
Nie, ma charakter, pewnie zwiazany z temperamentem poludniowca, wybucha bez zastanowienia a potem udaje, ze nic sie nie stalo, a ja , hmmm no co, e tam...czasem mnie denerwuje potem tez mi przechodzi.
UsuńSłuchajta, Kury! Byłam w Biedrze i zobaczyłam tam taką lampkę ledową, że oko mi zbielało, a mózg zdębiał. Była to mianowicie lampa w formie książki. Jak się ją otwierało, to światło świeciło spomiędzy stron. Strony nie były zadrukowane ani zapisane. No żesz, sztuka współczesna, symboliczno - wieloznaczna w supermarkecie na sprzedaż. Zatkało mnie...
OdpowiedzUsuńCzyli otwierasz książkę i światłość widzisz, światłość!
UsuńTo chyba dobrze........?
Rabarbara
No raczej tak.
UsuńAgniecha, to jest książka dla takich, co czytać nie umiom albo prundu nie majom.
UsuńTacy oni oświeceni inaczej.
UsuńZe taki znicz, czy co?
OdpowiedzUsuńZmartwiona jestem bardzo, bo,znow jakas durna choroba dopadla moją corcie Starszą,bo w piatek na noc dostala obrzęku calek twarzy, wczoraj rano do nas zadzwonila, pojechalismy do szpitala, dostala recepte na lek przeciwhistaminowy, wziela, na wieczor znow i dzis rano, wiecje nie wolno wziąć.Obrzek zaxzal sie zmiejszać, ale teraz pojawila sie pokrzywka,piekal i swedziala ja skora, troche jej tez sie zluszczyla,smaruje olejkiem delikatnym , wiec troche pomoglo, no ale jak widac choroba jeszcze siedzi, jest w kontakcie z kolegą lekarzem, jutro rano znow zadzwoni do dr.Pokrywki, ktorym juz,sie konsultowala i jest umowiona na poniedzialek.No,ale powie mu o kolejnym obiawiw i czy moze z,tym czekac do poniedzialku. Sily mi odeszly, mowie Wam.
Dora, może to jakieś nerwicowe?
OdpowiedzUsuńNie wiem, przy jej schorzeniach moze miec slabsza odpornosc i w ten sposob moze sie objawić jak ktos np. Jest w otoczeniu chory, a nieziec kicha, kaszle, ponadto pracuje czasem na szlifierni i kto wie czy na to ona nie jest np uczulona.niby sie kapie zaraz po powrocie i pierzd sam swoje pracowe rzeczy, no ale mozs sie sprzęgło akurat, bo np.spadla jej odpornosc i zalapala wlasnie od niego wirusa i wywalilo obrzekiem.Moze tez byc na cos uczulona a jeszcze nie wie.
OdpowiedzUsuńNajgorsza jest niepewność i podpowiedzi z medycznych portali.
UsuńOgolnie czuje sie ok, zadnej goraczki itp. Nic jej nie bolało,juz cieszylysmy sie, że mija i bedzie ok.
OdpowiedzUsuńTo tak jak z corcią Opakowanej, sila zlego na jednego.
OdpowiedzUsuńBidula...
OdpowiedzUsuńTak:(
OdpowiedzUsuńO matku bosku - biedna Twoja Coreczka. oby sie wyjasnilo, moze jakies zapalenie nerwu jakiegos, np trojdzielnego....
OdpowiedzUsuńOpakowano, przy zapaleniem nerwu trójdzielnego nie ma żadnych widocznych zmian, tylko ogromny ból połowy twarzy. Miałam, to wiem po lewej stronie.
UsuńŻadnemu wrogowi nie życzę tego bólu.
Usuńja napisalam o tym trojdzielnym, jako jedno, co lekarze "proponowali" mojej Coreczce (zanim boelio byl zdajagnozowana...),nastepny lekarz na to zapytal, czy corka ma wiecej niz 60 lat, bo podobno ludziomo polowie wieku mlodszym to sie nie zdarza,,,
UsuńA tu znowu robi się ciepło - u mnie +11.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kurniku !
Doro - Tobie i dziecku spokojnego! Niech wygoni chorobę !
Rabarbara
Tez zycze by sie wyjasnilo, wykurowalo, zeby bylo dobrze!
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuń8 stopni, pochmurno z tendencją do przejaśnienia, bezwietrznie.
Dobrego dnia Kurkom życzę, niech choróbska idą sobie precz, a niedziela przyjemna będzie.
Dzien dobry , na dzisiejszy dzien kilka reportazy Alicji Grzechowiak, taki dzien jak dzisiejszy mozna umilic sobie tymi przepieknymi reportazami. Uwielbiam je
OdpowiedzUsuńhttps://bialystok.tvp.pl/41450384/dorota-z-grodka
https://bialystok.tvp.pl/38474079/meandertalczyk
https://bialystok.tvp.pl/690944/bialostocka-szkola-reportazu
Obejrzałam pierwszy, szale są piękne.
Usuńzobacz drugi...takich mezczyzn nam potrzeba
Usuńprzepiekna Biebrza pokazana i wspanialy czlowiek
UsuńObejrzę jak wrócę. Słonko wyszło, czas na spacer.
UsuńCześć Kuraczki! U nas wiać przestało, co bardziej mi odpowiada niż to okropne wycie i zawodzenie przez dwa dni. Z drugiej strony, może to i właściwa pora, dusze różne latają po świecie bardziej aktywnie w okolicach Dziadów, to chyba dlatego te wichry tak dają czadu.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli, bez kłopotów zdrowotnych i innych!
Oj Dora, biedneście obie. Ja tak dokładnie kiedyś puchłam, ale się okazało była to alergia na składniki kremu. Od tamtej pory mam spokój. Oby się szybko wyjaśniło i wyleczyło. I nie wracało!
OdpowiedzUsuńUdanego dnia Kurki!
Cześć kurki, zobaczymy co dzień przyniesie. Dziękuję, niech się Wasze słowa ziszczą.
OdpowiedzUsuńTo gowno co sie czepiło córci się nazywa obrzęk Quinckego.
Dobrej niedzieli.
Ale przy obrzęku Q. nie ma świądu. Czy aby na pewno to?
UsuńIzydoru, nie wiem.W momencie pojawienia się skóra sie zaczerwienila,zapiekła i swedziala i pojawily sie krostki.Dziś jeszcze nie wiem czy zlagodnialo czy co sie dzieje, córcia spi u siebie,czekam az sie odezwie.
OdpowiedzUsuńkrostki to mi sie zawsze kojarza z polpascem...z miesiac chodzilam z krostkami tam, gdzie ramiaczko od sukienki bardzo letniej, wrecz plazowej (Nigeria to byla, wiec to byl stroj codziennie, kazdego dnia, hrehrherh) do korpusu sukienki jest przyszyte. z przodu i z tylu te krostki.. I ten miesiac probowalam wszystkiego, przekonana m.in. ze to inny proszek do prania, bo takie miejsce. az do momentu, kiedy pojechalismy w gosci do rodakow - ona byla lekarka i wywlekalam spiacego synusia 2 letniego z samochodu, idac w zgieciu i tylem, a obca kobieta do mnie wola - ooo, dzien dobry, ale poplasiec ;))
UsuńO rety!
UsuńTo ciekawe że ten półpasiec Cię nie bolał, bo on potrafi być bardzo bolesny, pamiętam jak ciocia miała, to bardzo cierpiała.
UsuńTylko swedzialo...wtedy. potem sie zaczelo na ok. 3 mies. spac nie moglam ani na jednej ani na drugiej stronie, spalam siedzac polboczkiem podparta poduszkami. okropne to bylo.
UsuńCórka nic nowego nie uzywala,nie jadla, wszystko po staremu i jak zawsze.
OdpowiedzUsuńDora, ja dostawałam alergię na kosmetyki, które już długo używałam, tzn krem do twarzy, który stosowłam miesiąc nagle okazywał się alergenem. To samo mam z jedzeniem i nie ma tu reguły. Z tym, że mam zawsze Clatrę na alergie.
UsuńTak się dzieje nawet po latach używania. Tak bywa też z lekami na nadciśnienie np. Dlatego boje się zmienić lek na inny, bo ten mnie akurat nie alergizuje.
UsuńCorka bardzo kontroluje czego uzywa i co jada, bo ma duzo przeciwwskazań, jutro zrobi badania , moze cos alergizuje, a ona tego nie wie.Lekarz bierze,pod uwagę jej zaniżoną odporność, bo wtedy najprędzej moze dojść do takiej sytuacji, uczulic czy wywolac taki stan moze wiele czynnikow:(
OdpowiedzUsuń18 stopni, ciepły wiatr wieje dość mocno, przegonił chmury. Spacerek zaliczony, dzisiaj krótszy, ale na duszy coś nostalgicznie.
OdpowiedzUsuńTu bylo 13,5 i nie wialo, odwiedzilismy groby kolegów, i naszych rodzin,prozmawialam z corcią Mlodszą,no i juz wieczór. Starsza biedniutka z tą twarzą, wiec nie rusza sie z domu.Nic sie na lepsze nie poprawilo.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! U Was też tak ciepło?
OdpowiedzUsuńTeż ciepło, 14 stopni teraz.
OdpowiedzUsuńNie wiem ile tutaj, ale b. ciepło. Paranoja jakaś.
OdpowiedzUsuńDora, moze to jakies bakteryjne. Moze by sprobowac rozcienczonym olejkiem herbacianym bedzie troche pieklo ale moze pomoze a tak wogole to dobrze dodawac 2-3 krople do prania (jak kiedys do prania pieluszek), chyba, ze corcia ma jakas konkretna alergie.
OdpowiedzUsuńPrzyszłam poczytać i pogasić. Już jutro ostatni raz wstaję świtem, teraz będę czekała na efekty mojego niedosypiania.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się wszystkie zdrowo i Wasi najbliżsi.
Dzień był cieplutki, ale u mnie od piątku bardzo wieje.
To ja zaświecam.10 st.J pojechal z corciâ do lekarza.
OdpowiedzUsuńPadalo, bo widze że mokro, zanosilo sie wczoraj caly dzien.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurniku :)
OdpowiedzUsuńale nie wiem...jakoś dziwnie ciepło. I sucho - na trawie i w powietrzu. I dużo chmur.
No nic, biorę się do roboty ;).
Miłego dnia :)
Dora - dobrych wiadomości od córci, niech choroba znika !
Rabarbara
Rabarbaro, wez daj spokoj z tym "biore sie do roboty"!! zaczynaj dzien od - posiedze sobie, ponapawam sie , np cisza, wypije sokawke, poczytam ladne gazetki... a Ty robota i robota!! hrehrhehr
UsuńRabarbaro, dziękuję, mamy nadzieję.Skora na buzi sie luszczy i lekko swędzi, ale mniej zaogniona, lekko jeszcze policzki podpuchniete.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Chmury, 15 stopni, nie pada i nie wieje. Paskudy nie sprawdziłam.
OdpowiedzUsuńZakwitł mi grudnik, śmiesznie, tylko z jednej strony.
Dora trzymam kciuki za trafną diagnozę lekarza. Czasem w wypróbowanym kosmetyku producent zmieni jeden składnik i pojawia się alergia.
Dobrego startu w nowy tydzień Kurkom życzę.
Ewo, juz po wizycie, zrobil akupunkture, dal specjalny krem, zlecil badania, wszystko juz jest w fazie zaleczania, wiec bedzie ok. Ma jeszcze miec 8 zabiegów, jeden tygodniowo.
OdpowiedzUsuńTeraz J.jest maglowany.
Moje grudniki maja piękne pączki, sluży im okno w salonie.
OdpowiedzUsuńCześć Kury w kraju naszym tak sprawnym i o służbę zdrowia dbającym. Od godziny 8.01 próbuję się dodzwonić do przychodni by się zarejestrować do cycologa bezpłatnie. Do tej pory tylko mnie odrzucało, a teraz nastąpił postęp i maszyna informuje tak: "Przed tobą jest 30 połączeń oczekujących. Przewidywany czas oczekiwania to 65 minut." A to se Orange na mnie zarobi dzisiaj.
OdpowiedzUsuńJa mam darmowe minuty do stacjonarnych i troche do innych komorkowych niż play, wiec moge xzekac do rozpuku jak dzwonie do przychodni, tyle, ze tam idzie szybko, bo co 3 numerki.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Agniecho.
My teraz w oczekiwaniu na jasnie pana z dzialu technicznego, bo skuli tylko tyn tam gdzie odpadal i juz,narzucaja nowy! Czyli niezgodnie z umową, a podobno w zarzadzie zmienili, bo wyszlo ze za malo pieniedzy na calkowite skuwanie .Nosz kur...to jak nam w kosztorysie wyliczyli i dlaczego nie poinformowali, i w ogole, zrobilam raban o 8 rano i xzekamy, bo jasnie pan jest w terenie.
W sumie to ja też stacjonarne mam w koszcie abonamentu, więc... czekam dalej. 9 oczekujących, 35 minut w ofercie jak na teraz.
UsuńNie da sie umowic przez internet?
UsuńOpakowana....Przez internet? U nas?
UsuńAgniecho, mam nadzieję, że załatwiłaś pozytywnie.
OdpowiedzUsuń3. grudnia godzina 19.20.!!!
OdpowiedzUsuńA kto zacz ten cycolog, bo tej nomenklatury nie panimaju?
UsuńOnkolog, co po cycach maca.
Usuń