Tak, stanowczo za malo do ogladania. Brakuje mi dalekiego kadru, Kuriozy w calosci na ogrodzie :))) A poza tym ta tabliczka jest prze... prze... prze... No brak slow na ten zachwyt.
Musisz poczekać na dalekie kadry. Wokół Kuriozy panuje nieopisany bałagan. W środę będzie koniec robót i mogę zacząć sprzątać. W tej chwili mam w domu pełne zaciemnienie w postaci czarnej folii na oknach. Pierwszy raz w życiu nie mogę się doczekać kiedy je umyję.
Kuriozum, normalnie Kuriozum!;-D Po mojemu tabliczka pasi. Kolor flores tyż bardzo me gusta. :-) Aż się wierzyć nie chce że to już i Kurioza wyremontowana ( znaczy najgrubsze roboty za płoty ). Tobie pewnie też się wierzyć nie chce. No wzięłaś i ogarnęłaś zagadnienie, nawet kotowie zaczęli do Cię przychodzić coby się podwiesić pod ludzia sukcesu. :-)
Taba, kolor nieco ściemnieje, ale niewiele. W naturze wpada lekko w oliwkę jakby albo w popiel, zależy od światła. Pewnie że wierzyć mi się nie chce, że szarpnęłam to. W środę przyjedzie szafa, którą na olx nabyłam, to odetchnę, bo wszędzie walają mi się jakieś ciuchy i inne ręczniki. Upycham po kątach i niczego potem znaleźć nie mogę. Co do kota, umówiłam ją na sterylkę, na wtorek. Na razie tyle mogę zrobić.
Wlasnie dolecialam tu, dzieki Prezesowo - pod poprzednim wpisem gadalam do obrazu czyli glownie do Andzi. no chaliera, trudno, jestem trzydziesta osma chyba. no to jakby wiecha na Kuriozie juz byla. czy mozesz mi emailem napisac swoj ades i od razu zapomniec o tej prosbie?
historyczna data wiec dzis. kamien wegielny, oprocz wiechy, zamontowalas? to teraz dawaj kolor antrejki!
No pięknie! Wytrzymamy do środy - tak się składa, że ja też mam w środę zakońcZenie remontu w kuchni. Miesiąc trwa. I jak dziwnie - też nie mogę się doczekać, kiedy w końcu będę mogła sprzątać, obierać ziemniaki i gotować. Szczotki i garnki oglądam po internecie, zamiast kulturalnie książki albo inne sztuki wyższe. Może to z głodu ale nie tylko chyba. Zawsze najbardziej się chce, kiedy nie można. 🤣🤣
Czajko, jak ja Cię rozumiem! Oglądanie po internecie trzyma mnie już od roku, mniej więcej. Gorzej, że nie przechodzi. O sztukach wyższych zarejestrowałam Nobla dla Tokarczuk, także ten... Jak na kuchnię długi Twój remont!
Hyhy, a taki Mozart na przykład najlepszy na stany nerwowe i okołoremontowe. I Proust. :))) Tokarczuk chyba nie w moim guście, przeczytałamdawno temu ze dwie strony Domu dziennego i sprzedałam. Ale Księgi Jakubowe mam w planach. Hyhy, bo to spracowany mąż robił a nie ekipa młodych fachowców :))
No weź ta i przestań ta wpędzać w nerw Prezesowo bo pióra zacznie gubić. Przeca oglądacie z bliska wisienkę na torcie!!!Ta tabliczka jest wielgachną kropką na końcu zadania.Mi siem oczy pocą a Wam mało.Hano,gratuluję tej wisienki na torcie,która dla mnie jest bardzo symboliczna-koniec,reszta to kosmetyka:))))) A u mnie wczoraj kole 21 prawdziwa burza z piorunami była.Miłego łykendu Kurencjom.
Dzień dobry. Na południu bez zmian: słońce, niebieskość na górze, złocistość na dole, 8 stopni. W głowie, ze względu na brak wieści, zaczyna się lęgnąć ponury listopad. Póki co piękną jesień mamy i ładnego dnia życzę.
A u nas zachmurzenie i temperatura 13 st. Trudno mi sobie wyobrazić kolor flores. Na razie na zdjęciu mdło wygląda. Ale zdjęcie kłamie, warstwa tynku jest początkowa, to co się dziwić że dojść nie mogę co to za odcień i czego. Wiecie co, Kury, ja myślę, że korytarz Hany jest w tęczowe pasy. We wszystkie kolory tęczy. Podobnie jak tabliczka węgielna, co do której mam jeden zarzut - jest za mała.:-)
Hana, a może dookoła każdego otworu okiennego czy drzwiowego zrobiłabyś kolorową opaskę? U nas na Dolnym Śląsku tak malują. Dookoła każdego okna zazwyczaj biała ramka. Ale ty mogłabyś dać szafirową. A dookoła wzorki.:-D A może beż wzorków. My zaraz wyjeżdżamy do znajomych na próby dzielności koników polskich. Fajnie to brzmi, co nie?
Agniecha, Ty mi nie podsuwaj takich pomysłów, bo pędzel i ja lubimy się bardzo. Kolor jest bardziej taki neutralny, zważ, że patrzeć na niego będę prawdopodobnie do końca moich dni. Na razie spod spodu prześwituje szarość kleju na siatce. Tylko na rynnie jest mniej więcej to, co ma być. Mnie się podoba. Tęczowy korytarz, nieee, chociaż mdły to on nie jest.
ooo Galeria Wiejska dostała zlecenie, pięknie wykonane :) więcej zdjęć! więcej zdjęć! siem czepiam a samej bloga aktualizować mi się nie kce ;) ale zawsze czekam na Twoje "wysprzątane"
Pamiętam jak wygrałam niepisany konkurs na nazwę ;) Agniecha, walczę na TT z pisowcami i trollami z pisowskimi.Miało tak być do wyborów, ale .. muszę nazad się nawrócić
Czołgiem Kureiry, tak wogle. Gości miałam, byliśmy na grzybach (nadal są), potem na obiedzie w przyjemnej, miejscowej knajpce, a potem przespałam cały wieczór i spałabym dalej, gdyby pieski nie przymusiły mnie do zwleczenia się z otomany.
a w ang otomana to nie do przespania sie na, to raczej taka skrzyneczka wytapicerowana od gory, z klapom, co kryje przestrzen do zagospodarowania w sierotku otomany....wole wersje polska!
Grażyna, moja Mama ze Lwowa, więc może dlatego? Opakowana, były takie skrzynie, wielkości człowieka z podnoszoną klapą-siedziskiem i tam się spało. W dzień klapa zakrywała i się siedziało na tym. Moja Mama mówiła na to bambetel. Moja babka przywiozła sobie takie cudo ze wsi, jak zamieszkała z moimi rodzicami w K. mnie jeszcze na świecie nie było.
:)))) Zdarza się to widywanie własnie tak. Kiedys z dosc bliskimi znajomymi ,(co mieszkaja niedaleko),spotkalismy sie i porozmawialismy dłuzej ...w lesie, kiedy to jak cala gawiedź miejska,wyruszylismy w niedziele na poszukiwanie grzybów.
W moim domu wciąż stoi otomana moich dziadków :-), fantastycznie wygodna :-D Hana, no i jest bardzo dobrze ! - grzyby masz, będziem Ci słać worki hreczki to na kaszy z sosem grzybowym , mniammniam przetrwasz całą zimę a nawet przednówek ;-) A na przednówku to już wieesz - świeże listki, trochę korzonków, po prostu nowalijki ;-), a jakiej figury nabierzesz !! :-D Grunt, że Kurioza ogacona i w pełnym makijażu ! Rabarbara
Otomana byla do siedzenia,stała w kuchni i była taką trochę ławeczką własnie, nie pamiętam dokładnie wygladu,ale w oparciu miała dużo dziurek,którymi się bawilam,a oparcie było z jednej strony wyzsze,czyli klasyk.Zdaje się,ze tapicerka była na siedzisku,albo tylko drewniana i cos na niej leżało,zeby było miekko do siedzenia. Piekny sloneczny dzien, trzeba ruszyc gdzies z domu. Milej niedzieli!
Dziewczęta Kurzęta! Jest fajna szafa do wygrania na blogu https://rustykalnydom.blogspot.com . Szafa akurat w haninej kolorystyce. Hana próbuj, zgłoś się. Wiedzie Ci się ostatnio, więc może zgarniesz szafę? Byłoby na osłodę w opiece nad Burasią.
Za oknem CUDO. Witajcie miłe Kurki i idźcie na wędrówkę, żal w domu siedzieć. Wichur u mnie potężny, bo w górach halny, zawsze u mnie odczuwalny. Na drzewach już niewiele złota zostało, bo wywiało. Boli mnie kręgosłup, nigdzie nie wyruszam, ale światełko już jasno świeci, jutro zaczynam masaże, więc...
Jest tak pięknie, że aż serce boli z zachwytu. byłam u córki, ale spacer krótki bo noga rozbolała i od rana humor popsuty przez piecyk w łazience, który się rano zbuntował i padł. Miłej reszty dnia.
Współczuję z powodu nuszki i piecyka. Oj nie tak dawno miałam ogromne kłopoty z piecykiem, bo okazało się, że nikt takiego nie naprawia. Już miałam w planie kupić nowy, kiedy znalazł się fachowiec i okazało się, że to głupotka była i kosztowała tylko 70 zł.
Ech, te piecyki! Same z nimi kłopoty. Albo się psują, albo ich nie ma. Nie wiadomo co lepsze. Nie mogłoby to zostać w pogodzie jak dzisiaj? Niepotrzebny byłby piecyk.
Wrociłam dopiero, bylam na dlugim spacerze , a w drodze powrotnej z kol R poszlysmy do kol.D, czyli jak w zeszlym tygodniu. Wiało, wiało, ale bylo ciwplo, teraz juz chlodniej .
No Hana, na pomoscie sie wylegiwalas zamiast strzelac zdjecia do nowego postu. A niech tam musi zmeczonas bardzo. No to czlapie na spalna, cos sie zasiedzialam przy kompie.
U nas piękne słońce, jest ładniej niż wczoraj:) Moja babcia też mówiła otomana - i gdzieś w rodzinie na pewno coś takiego stało - ale my mieliśmy kozetkę; stała pod oknem i była raczej mała, bez boków. Można było się na niej przespać, ale niezbyt wygodnie:) Potem dziadkowie po mieczu dali nam amerykankę. Pamiętam, że spałyśmy na niej z siostrą na zmianę - ta druga spała wtedy w zwykłym, drewnianym, malowanym na biało dziecięcym łóżeczku (było dość duże) i tak było aż do przeprowadzki do nowego mieszkania. Miałyśmy wtedy 8 i 9 lat.
Oo tak ! U nas kozetka też była :-) i pamiętam jak to w wieku lat 7-miu czytając "Nędzników" nie mogłam pojąć jak można było dać dziewczynce imię Kozeta :-D :-D. Rabarbara
Witajcie kochane Kurki. Wstałam cała w skowronkach, bo to nastał "ten" dzień, idę do łazienki umyć włosy, coby były świeżutkie, a tu...nie ma wody. Kurcze, skowronek zmienił się w starego, skrzeczącego gawrona. Awaryjnie zawsze mam garnek wody, więc ją zaczynam grzać na kuchni.. i wodę oddali. Na klatce schodowej znów mi się tłukli, cięli gumówką, wymieniali nakładkę na barierce od góry do dołu. Dobrze, bo stara była od 47 lat, pochlapana farbą i zniszczona. To tyle na teraz, wrócę po zabiegach, to powiem jak byłam pieszczona hahaha.
Bezowa trzymam kciuki coby Cię należycie dopieścili. Mam luz do połowy listopada, przesunęli mi termin zabiegu, czyli mogę się cieszyć piękną jesienią.
Nareszcie Ewo wiesz na czym stoisz, tylko uważaj, żeby Cie dziecki nie zaraziły jakimś wirusem. Bezowo, czekam na opowieści i czy macant, znaczy sie masażysta był mily, grzeczny i przystojny, bo mam nadzieję ze fachowiec porzadny.
Jasny gwint, zagladam dzis do pojemnikow z suszonymi grzybami a tam czesc splesnialych, nie na wszystkich ta plesn jest, ale skoro razem byly w sloiku to do wywalenia:(
Oj szkoda grzybów. Ja mam niezawodny, prosty sposób suszenia i żadne tam elepstryczne suszarki. Suszę na słońcu, a potem na mocnej nitce, nad kuchenką gazową chwilami podsuszam przez kilka dni. Co do macanta-masażysty, to sam pan Grześ, kierownik tego przybytku mnie dopieszcza.
Nie było az takiego slonca,zebym tak mogła suszyć,zawsze suszyłam w piekarniku,i teraz też tak robilam,i w suszarce i w piekarniku, niestety mimo ,ze były suchutkie kiedy wkladalam do pojemników,widocznie złapały wilgoć, cóż, nauczka na przyszłośc. Po za tym ,ja nie wiem, co my w tym roku zrobimy ze swiętami,jakie jedzenie bedzie,wiec to co mi zostało ,wystarczy na ew,potrawy. Są wieksze zmartwienia niz suszone grzyby,kiedys żeby było wiecej,suszyłam pieczarki i tez wyszlo rewelacyjnie,kiedy byly zmieszane z tymi lesnymi.
Witam w klubie do macantów. Wróciwszy z Warmii łona, przez swą nieuwagę i gapiostwo, udało mi się przestawić swojego prawego barka w trzech miejscach, co zaskutkowało właśnie aktualnymi usługami macantki. Jest tak akuratna, że czuję się jak po przewalcowaniu, ale efekt jest. Zaczynam ruszać barkiem.
o matku bosku Sabalo! jedna moja znajoma siegnela raz tak pol zasiebie, z fotela, po DUZA butelke coli, no i tak jej czaslo, chenstuo, ze chodzila w gipsie pierdylion tygodni, spac nie mogla, ino na prawie siedzaco, po ponad pol roku byla dalej jak wyplutek. no przez pol roku bierala sie lewa reka i mogla wychodzic z domu ino w jakiejs oponczy.
Ubieranie, zwłaszcza cyconosza bez pomocy jest komiczne. Też uszkodziłam się podczas relaksowania, ale w kabinie wannowej. Zamiast doopą na siedzisko do hydromasażu trafiłam barkiem. SKS chyba. Po umarnięciu na pewno minie.
Cudna tabliczka i zwieńczenie prac :) Za kicię nieustannie trzymam kciuki. Dzisiaj miałam zdarzenie kocie w szkole ... na razie nie wiem, jak się skończy historia tego kota.
W "mojej" kotce nikt się nie zakochał, niestety, poza mną i D. Kotka D. absolutnie się nie zgodziła na dokocenie (ma 17 lat), próbowałyśmy. Rzuciła się na nią z agresją godną tygrysa:( Jutro jedziemy na sterylkę. Koteczka jest taka słodka, że brak mi słów. Wzięta na ręce tuli się i wtula i mruczy. Ech... Trzymajcie kciuki.
A może ktoś z sąsiadów ją weźmie jak będzie po sterylce. Ludzie boją się kotek, że im dzieci naniesie. Jak już będzie bezpłodna powinno być lepiej. Bądź dla niej domem tymczasowym, może się uda później.
Dzień dobry. Niebo przymglone, wiatru nie ma, 8 stopni. Oby koteczka dobrze zniosła zabieg i znalazła bezpieczną przystań do życia. Dobrego dnia, czekam na pana od piecyka.
170:) Ewo,ano kurcze,te stówki lecą jak szalone, ale piecyk działa, i niech juz się nie psuje. Konserwację powinno się co jakis czas przeprowadzać, my ostatnio nie moglismy sie dodzwonic do fachowca,wiec J. rozkręcil ,wyczyscił i dziala jak złoto ,przestało kapać , kupił uszczelke,ale okazala sie zbędna na razie, a juz martwilam się,ze to jakas poważniejsza usterka.
Dziędobry w zamglony jeszcze wtorek,11 st.wilgotno od tej mgły,cisza i na podwórku i na kl.schodowej. No tak to się u nas pracuje. Chociaz ci od anteny,to przychodza kiedy chcą,ale i pracują dłużej,wczoraj slyszalam ,ze wiercą i stukają do 18.No ale jesli teraz mają w mieszkaniach prace,to musza sie dostosowac do obecnosci lokatora w mieszkaniu.
Hano, no przebieram odnózami, tak mnie raduje koniec remontów Kuriozy i z ciekawosci i z emocji, nawet sobie nie wyobrzam jakie to moze byc super uczucie.
Bry. Przeczytawszy i obejrzawszy stwierdzam, iż chciałabym codzień przechodzić pod Willą Kuriozą coby se nastroja swego polepszyć Twą artystyczną, kolorową osobowością. Kiedyś, zanim nie przenieśli przedszkola z naszej ulicy, miałam podobną tabliczkę do codziennego oglądania. Mam dalej taką potrzebę bycia małą dziewczynką, która koloruje swój świat. Cóś z dziecka zostaje w nas na zawsze.
SaBała, to ja chyba właśnie z hukiem wróciłam do dzieciństwa. Interesują mnie wyłącznie mocne kolory, do tego w kontrowersyjnych połączeniach:) A ludziska przechodzą wedle Kuriozy i się wpatrujo.
Co za cudowna jesień. Trwaj kochana jak najdłużej. Posnułam się trochę ulicami centrum, zajrzałam do szmateksu. Kupiłam sobie bluzeczkę, całą upstrzoną główkami kotów w kolorze szaro-popielatym.
Pod terminem rozumie się i molestowanie, i zaniedbanie, znęcanie się zarówno fizyczne jak i psychiczne, wykorzystanie w szerokim znaczeniu, czyli wszystkie nieszczęścia, które spotkały dziecko, które rzutują na jego późniejsze życie, interakcje społeczne, etc.
ehrherherehr, prawda, Izydor. ALE to jest zespol traum, ze tak powiem - wypadki i dzialania,stress, ktore powoduja wrecz chroniczna traume w dziecinstwie. W sumie moga dotyczyc bezposrednio dziecka (bicie, ogolnie zle traktowanie) i posrednio - zycie z ojcem pijakiem, przemoc w rodzinie i wiele innych.
Cudnie, cudnie, cudnie !!!!!
OdpowiedzUsuńI kolor blachy pasuje jak nie wiem co :)))
OdpowiedzUsuńAch, jak pięknie !
I będzie cieplutko i będzie śliczniutko :))
Luśka, aż nie wierzę, że to moje!
UsuńŁooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPiknie!!!!!!!!!!!!!
To jest tylko pobielone, na to przyjdzie jeszcze tynk?
UsuńTabliczka wesolutka :)
Marija, to jest jedna warstwa właściwego koloru pt. flores:) Na to pójdzie tynk w tym samym kolorze.
UsuńA poza wszystkim, jestem pierwsza !! Choć jeden jedyny raz !
OdpowiedzUsuńLuśka, pudło masz jak byk!
OdpowiedzUsuńHana, a przedpokój pokaż.
OdpowiedzUsuńIzabell, wszystko w swoim czasie, hrehre! Nowy próg leży przyciśnięty cegłami i jest niewyględnie.
OdpowiedzUsuńTo bez proga, wykadruj.
UsuńHrehre, Izabell, może w następnym poście?
UsuńTen kolor blachy koresponduje z oknami, nie jest taki zły. Trochę spłowieje. Kto zadziera łeb do góry? Mało czytania, mało oglądania ..... buuu
OdpowiedzUsuńIzabell, nie powiem, że polubiłam blachę, ale już mnie tak nie wkurza.
UsuńTak, stanowczo za malo do ogladania. Brakuje mi dalekiego kadru, Kuriozy w calosci na ogrodzie :))) A poza tym ta tabliczka jest prze... prze... prze... No brak slow na ten zachwyt.
OdpowiedzUsuńMusisz poczekać na dalekie kadry. Wokół Kuriozy panuje nieopisany bałagan. W środę będzie koniec robót i mogę zacząć sprzątać. W tej chwili mam w domu pełne zaciemnienie w postaci czarnej folii na oknach. Pierwszy raz w życiu nie mogę się doczekać kiedy je umyję.
UsuńBylabym blizej, to bym Ci umyla, bo lubie myc okna. A w Kuriozie to bym tym bardziej lubila. :)))
UsuńSzkoooda, AMP. Wprawdzie cieszę się, że sobie umyję, ale żeby aż tak, to nieee:)
UsuńA kapsułę czasu zamurowałaś?
OdpowiedzUsuńMentalną zamurowałam.
UsuńSuper:):):)
OdpowiedzUsuńNo nieeeee, przepieknosciowa ta tabliczka ale jak wiekszosc kur mam niedosyt!!!!!!! W cierpliwosc sie mus uzbroic .
OdpowiedzUsuńO to, to, Bacha! Cierpliwości! Co ja mam powiedzieć?
UsuńOooo, pięknie. Blacha wcale nie razi. Z tabliczką cudo!!!
OdpowiedzUsuńEwa2, założę się, że będę miała we wsi ksywkę Kurioza.
UsuńCierpliwości, to jeszcze nie koniec!
OdpowiedzUsuńPieknie! No willa kurioza jak nic, cudnie. Wiecej zdjec kcemy:)))
OdpowiedzUsuńAtaner, litości...
UsuńTabliczka węgielna świetna !!(i pomysł i wykonanie i istotnie na węgle :-D )
OdpowiedzUsuńO reszcie się nie wypowiem bo reszty nie pokazałaś ;-)
Rabarbara
Jeżu, Rabarbara, miej zlitowanie:)
UsuńWow, no extra !
OdpowiedzUsuńKuriozum, normalnie Kuriozum!;-D Po mojemu tabliczka pasi. Kolor flores tyż bardzo me gusta. :-) Aż się wierzyć nie chce że to już i Kurioza wyremontowana ( znaczy najgrubsze roboty za płoty ). Tobie pewnie też się wierzyć nie chce. No wzięłaś i ogarnęłaś zagadnienie, nawet kotowie zaczęli do Cię przychodzić coby się podwiesić pod ludzia sukcesu. :-)
OdpowiedzUsuńTaba, kolor nieco ściemnieje, ale niewiele. W naturze wpada lekko w oliwkę jakby albo w popiel, zależy od światła.
UsuńPewnie że wierzyć mi się nie chce, że szarpnęłam to. W środę przyjedzie szafa, którą na olx nabyłam, to odetchnę, bo wszędzie walają mi się jakieś ciuchy i inne ręczniki. Upycham po kątach i niczego potem znaleźć nie mogę.
Co do kota, umówiłam ją na sterylkę, na wtorek. Na razie tyle mogę zrobić.
No to sterylce i tak będziesz ją miała w domu. Czy zostanie u weta ?
UsuńRabarbara
U weta zostanie 24 godziny, potem wraca, niestety.
UsuńBosko! I tabliczka i elewacja cuzamen!
OdpowiedzUsuńIzydoru, jeszcze chwila do końca.
OdpowiedzUsuńPełen niedosyt braku zdjęć, ogólnego pokazania Kuriozy i jej terenu. Za mało opisów, czyli niedosyt kompletny.
OdpowiedzUsuńBoguśka, chciałam na gorąco podzielić się tą wiekopomną chwilą!
OdpowiedzUsuńI dzieki, ze sie podzielilas. Cudnnnnie!
OdpowiedzUsuńWlasnie dolecialam tu, dzieki Prezesowo - pod poprzednim wpisem gadalam do obrazu czyli glownie do Andzi. no chaliera, trudno, jestem trzydziesta osma chyba.
OdpowiedzUsuńno to jakby wiecha na Kuriozie juz byla. czy mozesz mi emailem napisac swoj ades i od razu zapomniec o tej prosbie?
historyczna data wiec dzis. kamien wegielny, oprocz wiechy, zamontowalas?
to teraz dawaj kolor antrejki!
Mogę napisać, Opakowana, ale czy zapomnę, to nie mogie obiecać.
Usuńpisz, i cwicz zapominanie, rhehrher
Usuńp.s. pokazuj wiecej, te dalekie kadry, fronton , tylec i w ogole. jak wszystkie Kury Cie drecza to ja tysz.
OdpowiedzUsuńi ze blacha zupelnie pasuje!!
Noszs pokażę, jeszcze Wam się znudzi. Dziw, że jeszcze się nie znudziło.
UsuńJedno jest pewne: Nikt takiej nie ma! Ani tabliczki, ani Kuriozy :D Cudo!
OdpowiedzUsuńAneta
A nie ma, Aneta!
UsuńTak na wsjaki sluczaj - Andziu - pisz!!! (grubiej napisalam po poprzednim wybiegiem).
OdpowiedzUsuńOpakowana jutro napiszę na priv ☺
OdpowiedzUsuńoki dzieki!
UsuńCudnie!!!
OdpowiedzUsuńJulita, napawam się każdego dnia i jeszcze mi nie zbrzydło!
UsuńSwietna tabliczka! Tez przebieram nuszkamy by wszyćko obejrzeć. No nie męcz nas za dlugo!
OdpowiedzUsuńGrażyna muszę narobić zdjęć wedle Waszych życzeń, bo muszę Marcie oddać aparat, tak że tego, będzie!
UsuńI ja napiszę: CUDO. Tak trzymać, mieszkać zdrowo i nie popuszaczać :))))
OdpowiedzUsuńOjtam, Bzikowa, póki co, trzymam...
UsuńNo pięknie! Wytrzymamy do środy - tak się składa, że ja też mam w środę zakońcZenie remontu w kuchni. Miesiąc trwa. I jak dziwnie - też nie mogę się doczekać, kiedy w końcu będę mogła sprzątać, obierać ziemniaki i gotować. Szczotki i garnki oglądam po internecie, zamiast kulturalnie książki albo inne sztuki wyższe. Może to z głodu ale nie tylko chyba. Zawsze najbardziej się chce, kiedy nie można. 🤣🤣
OdpowiedzUsuńCzajko, jak ja Cię rozumiem! Oglądanie po internecie trzyma mnie już od roku, mniej więcej. Gorzej, że nie przechodzi. O sztukach wyższych zarejestrowałam Nobla dla Tokarczuk, także ten...
UsuńJak na kuchnię długi Twój remont!
Hyhy, a taki Mozart na przykład najlepszy na stany nerwowe i okołoremontowe. I Proust. :))) Tokarczuk chyba nie w moim guście, przeczytałamdawno temu ze dwie strony Domu dziennego i sprzedałam. Ale Księgi Jakubowe mam w planach.
UsuńHyhy, bo to spracowany mąż robił a nie ekipa młodych fachowców :))
No weź ta i przestań ta wpędzać w nerw Prezesowo bo pióra zacznie gubić. Przeca oglądacie z bliska wisienkę na torcie!!!Ta tabliczka jest wielgachną kropką na końcu zadania.Mi siem oczy pocą a Wam mało.Hano,gratuluję tej wisienki na torcie,która dla mnie jest bardzo symboliczna-koniec,reszta to kosmetyka:)))))
OdpowiedzUsuńA u mnie wczoraj kole 21 prawdziwa burza z piorunami była.Miłego łykendu Kurencjom.
Dziękuję Orko, Ty jedna mnie rozumiesz:)))
UsuńŁo... Pięknie. Na moim domu mógłby wisieć napis: Kocia villa:)).
OdpowiedzUsuńCzyli Willa Kota ? :-D
UsuńRabarbara
Tak, Aśka, willaKota brzmi lepiej.
UsuńMoże być:)). Ale się uśmiałam. Mam 4 kocie dziewczyny i 1 psią... Ja tylko służę.
UsuńDzień dobry. Na południu bez zmian: słońce, niebieskość na górze, złocistość na dole, 8 stopni.
OdpowiedzUsuńW głowie, ze względu na brak wieści, zaczyna się lęgnąć ponury listopad.
Póki co piękną jesień mamy i ładnego dnia życzę.
Boszszsz, Ewa2, czekasz na wieści i nie ma ich? Okropność.
UsuńA u nas zachmurzenie i temperatura 13 st.
OdpowiedzUsuńTrudno mi sobie wyobrazić kolor flores. Na razie na zdjęciu mdło wygląda. Ale zdjęcie kłamie, warstwa tynku jest początkowa, to co się dziwić że dojść nie mogę co to za odcień i czego.
Wiecie co, Kury, ja myślę, że korytarz Hany jest w tęczowe pasy. We wszystkie kolory tęczy. Podobnie jak tabliczka węgielna, co do której mam jeden zarzut - jest za mała.:-)
Hana, a może dookoła każdego otworu okiennego czy drzwiowego zrobiłabyś kolorową opaskę? U nas na Dolnym Śląsku tak malują. Dookoła każdego okna zazwyczaj biała ramka. Ale ty mogłabyś dać szafirową. A dookoła wzorki.:-D A może beż wzorków.
My zaraz wyjeżdżamy do znajomych na próby dzielności koników polskich. Fajnie to brzmi, co nie?
dzielnosc w sensie odwagi, czy podzielenia kunia na kilka kuni?
UsuńAgniecha, tabliczka węgielna nie mała tylko nienachalna ;-)
UsuńRabarbara
Wytrzymałości i umiejętności.
UsuńAgniecho,Wasze koniki będą się sprawdzać?
UsuńJuż nie nasze.
UsuńAgniecha, Ty mi nie podsuwaj takich pomysłów, bo pędzel i ja lubimy się bardzo. Kolor jest bardziej taki neutralny, zważ, że patrzeć na niego będę prawdopodobnie do końca moich dni. Na razie spod spodu prześwituje szarość kleju na siatce. Tylko na rynnie jest mniej więcej to, co ma być. Mnie się podoba.
UsuńTęczowy korytarz, nieee, chociaż mdły to on nie jest.
Agniecha, to takie trochę rodeo :-D ?
UsuńRabarbara
Założenie jest takie, że koń słucha i jest posłuszny. :-)
UsuńTy Hana, a Ty się nie obawiasz, że kolor taki neutralny straszliwie szybko Ci się znudzi? Albo , że przejdziesz obok i nie zauważysz ( neutralny ).
Usuńooo Galeria Wiejska dostała zlecenie, pięknie wykonane :) więcej zdjęć! więcej zdjęć! siem czepiam a samej bloga aktualizować mi się nie kce ;) ale zawsze czekam na Twoje "wysprzątane"
OdpowiedzUsuńElaja, Galeria Wiejska ceramiczne cuda robi. Miałam jeszcze jedną kafelkową tablicę z nazwą ulicy i numerem domu, ale stłukła się w transporcie:(
UsuńPamiętam,sliczna była.
UsuńCześć Kurniku przy sobocie. Wychodzi słonko, 16 st.
OdpowiedzUsuńCześć Dora pod koniec soboty!
UsuńFAN-TA-STI-CO...!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))))))))))))))))))))
Ps. dawno mnie tu nie było, i stwierdzam, że jest po prostu PIKNIE! :))
maminko, przyjmuję Twoje stwierdzenie z satysfakcją.
UsuńPiękna nazwa ;) Pamiętam jak ją wymyślałyśmy i oto jest już na swoim miejscu ♥
OdpowiedzUsuńOraz zbyt mało zdjęć, wiem, nie jestem oryginalna, kury już to mówiły
A dlaczego Ciebie tak mało widać tu i w ogóle?
UsuńKto by pomyślał, Sonicu, że jednak się ziści?! Z trudem w to wierzę.
UsuńPamiętam jak wygrałam niepisany konkurs na nazwę ;)
UsuńAgniecha, walczę na TT z pisowcami i trollami z pisowskimi.Miało tak być do wyborów, ale ..
muszę nazad się nawrócić
Soniczku, a wez ich spusc w toalecie. Szkoda Twojego zdrowia!!
UsuńWalcz sobie, Sonicu, jak masz ochotę, ale wpadaj tu regularnie troszkę się oczyścić. Buziaczki!
UsuńJest BOMBA!
OdpowiedzUsuńJest, Psie! Bomba finansowa też, hrehre. Wybuchła i teraz zbieram resztki.
UsuńPaki już słać?
UsuńDora, powoli można gromadzić dobra wszelakie.
Usuńsuszono wloszczyzne dorzuce....i czosnek, bo wielgi na tagu jest.
UsuńPacz panie - CUDO!
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry, tak wogle. Gości miałam, byliśmy na grzybach (nadal są), potem na obiedzie w przyjemnej, miejscowej knajpce, a potem przespałam cały wieczór i spałabym dalej, gdyby pieski nie przymusiły mnie do zwleczenia się z otomany.
OdpowiedzUsuńZ otomany - jak dawno nie słyszałam tego określenia. Moja babcia tak mówiła, ciekawe czy to też regionalizm, tylko że ona z Galicji.
UsuńAch, to samo pomyślałam co Ewa,moja babcia tez tak mówiła, pochodząca z Mazur.
UsuńU mnie, do teraz tak się czasem mówi, natomiast sofa, to obce słowo w moich stronach.
UsuńU mnie tez sie mowilo otomana, moja mama i moja babcia tak mowily, wiec my takze. Mama spod Lwowa , galicja.
Usuńa w ang otomana to nie do przespania sie na, to raczej taka skrzyneczka wytapicerowana od gory, z klapom, co kryje przestrzen do zagospodarowania w sierotku otomany....wole wersje polska!
UsuńGrażyna, moja Mama ze Lwowa, więc może dlatego?
UsuńOpakowana, były takie skrzynie, wielkości człowieka z podnoszoną klapą-siedziskiem i tam się spało. W dzień klapa zakrywała i się siedziało na tym. Moja Mama mówiła na to bambetel. Moja babka przywiozła sobie takie cudo ze wsi, jak zamieszkała z moimi rodzicami w K. mnie jeszcze na świecie nie było.
A u mojej babci mówiło się szlaban.
UsuńA w moich regionach ślubanek. :)
UsuńRabarbara
Slubanek ale nazwa! nigdy nie slyszalam
UsuńNa podwórku leżał zapomniany ślubanek,
Usuńcały owinięty w bluszcz i kurdybanek.
Bezowa go wzięła i otworzyła
a z niego babcia całkiem świeża wyskoczyła.
U nas znowu bambetle to albo pościel dość skołtuniona,
albo duże pakunki, bagaże itp.
Ślufanek albo szlabanek!
UsuńAgniecho, piękny wierszyk:)))))))) u nas też na rózne takie szmaciane rzeczy w ilosciahc wiekszych mówiono bambetle.
UsuńI w tej knajpce spotkałam znajomych, których widziałam ostatnio ze sześć lat temu. Dobre, co?
OdpowiedzUsuńHana, juz zaczynasz zapuszczac korzenie w nowym miejscu, bedzie Ci fajnie!
UsuńJuż jest, Grażyna!
Usuń:)))) Zdarza się to widywanie własnie tak. Kiedys z dosc bliskimi znajomymi ,(co mieszkaja niedaleko),spotkalismy sie i porozmawialismy dłuzej ...w lesie, kiedy to jak cala gawiedź miejska,wyruszylismy w niedziele na poszukiwanie grzybów.
OdpowiedzUsuńUrocza tabliczka, teraz już na pewno wiadomo, że willa jest twoja. Niech ci się wspaniale mieszka!
OdpowiedzUsuńNo, Mika, nikt mi nie podskoczy!
UsuńDzień dobry Kurki.
OdpowiedzUsuńPogoda dalej ładna, poranny chłodek 8 stopni, ślicznego złota na drzewach pod oknem coraz mniej.
Miłej niedzieli życzę.
W moim domu wciąż stoi otomana moich dziadków :-), fantastycznie wygodna :-D
OdpowiedzUsuńHana, no i jest bardzo dobrze ! - grzyby masz, będziem Ci słać worki hreczki to na kaszy z sosem grzybowym , mniammniam przetrwasz całą zimę a nawet przednówek ;-)
A na przednówku to już wieesz - świeże listki, trochę korzonków, po prostu nowalijki ;-), a jakiej figury nabierzesz !! :-D
Grunt, że Kurioza ogacona i w pełnym makijażu !
Rabarbara
Rabarbara, ale grzyby już mi trochę obrzydły. Jak żyć???
UsuńBez grymasów ! Grzyby obrzydły ! No wiesz co !
Usuń:-D
Rabarbara
Moja babcia też mówiła otomana.
OdpowiedzUsuńTabliczka wbiła mnie w podłogę! Jest przepiękna, taka wisienka na torcie. I dach pasuje. Też bym chciała na grzybki...
Kalipso, tabliczką już się chwaliłam, ale "na sucho", a to zupełnie nie to samo! Wmurowanie jej to inna, poważniejsza i symboliczna sprawa!
UsuńOtomana byla do siedzenia,stała w kuchni i była taką trochę ławeczką własnie, nie pamiętam dokładnie wygladu,ale w oparciu miała dużo dziurek,którymi się bawilam,a oparcie było z jednej strony wyzsze,czyli klasyk.Zdaje się,ze tapicerka była na siedzisku,albo tylko drewniana i cos na niej leżało,zeby było miekko do siedzenia.
OdpowiedzUsuńPiekny sloneczny dzien, trzeba ruszyc gdzies z domu.
Milej niedzieli!
a to nie szezlong? szezlong to ma oparcie na koncu z boku i z tylu. to chyba nie to...
UsuńA rekamiera? Też wyższe oparcie z jednej strony, by dama mogła spoczywać z gracją, zadziwiając elegancją.
UsuńSzezląg to wydłużony fotel z miejscem na nogi, a rekamiera miała wysokie oparcia po obu przeciwnych obu stronach.
UsuńDopatrzyłam na reprodukcji obrazu "Portret pani Recamiere." Masz rację Izabell.
UsuńU mnie piękna pogoda. Przepiękna. Aż dusza się śmieje.
OdpowiedzUsuńDziewczęta Kurzęta! Jest fajna szafa do wygrania na blogu https://rustykalnydom.blogspot.com . Szafa akurat w haninej kolorystyce. Hana próbuj, zgłoś się. Wiedzie Ci się ostatnio, więc może zgarniesz szafę? Byłoby na osłodę w opiece nad Burasią.
OdpowiedzUsuńchcialabym szafe, ale wlasciwie to ja nie mam juz gdzie czegokolwiek postawic....
UsuńIzabell, zrobione, dzięki!
UsuńKibicuję Hano, szafa akuratnie w Twoich kolorkach:)
UsuńZa oknem CUDO. Witajcie miłe Kurki i idźcie na wędrówkę, żal w domu siedzieć.
OdpowiedzUsuńWichur u mnie potężny, bo w górach halny, zawsze u mnie odczuwalny. Na drzewach już niewiele złota zostało, bo wywiało. Boli mnie kręgosłup, nigdzie nie wyruszam, ale światełko już jasno świeci, jutro zaczynam masaże, więc...
Bezowa, u mnie też było cudnie, posiedziawszy na pomoście, coś pięknego!
UsuńJest tak pięknie, że aż serce boli z zachwytu. byłam u córki, ale spacer krótki bo noga rozbolała i od rana humor popsuty przez piecyk w łazience, który się rano zbuntował i padł.
OdpowiedzUsuńMiłej reszty dnia.
Współczuję z powodu nuszki i piecyka. Oj nie tak dawno miałam ogromne kłopoty z piecykiem, bo okazało się, że nikt takiego nie naprawia. Już miałam w planie kupić nowy, kiedy znalazł się fachowiec i okazało się, że to głupotka była i kosztowała tylko 70 zł.
UsuńEch, te piecyki! Same z nimi kłopoty. Albo się psują, albo ich nie ma. Nie wiadomo co lepsze. Nie mogłoby to zostać w pogodzie jak dzisiaj? Niepotrzebny byłby piecyk.
UsuńHanuś, ale jak się wykąpać w zimnej wodzie? słoneczko nie nagrzeje.
UsuńEwa2 to moze zagrzej na kuchence.
UsuńSię wie, że trzeba na kuchence, ale to dość czasochłonne.
UsuńWrociłam dopiero, bylam na dlugim spacerze , a w drodze powrotnej z kol R poszlysmy do kol.D, czyli jak w zeszlym tygodniu.
OdpowiedzUsuńWiało, wiało, ale bylo ciwplo, teraz juz chlodniej .
Dora, i lepiej?
OdpowiedzUsuńCiut.
OdpowiedzUsuńLepszy ciut, niż moralny glut.
OdpowiedzUsuńNo Hana, na pomoscie sie wylegiwalas zamiast strzelac zdjecia do nowego postu. A niech tam musi zmeczonas bardzo. No to czlapie na spalna, cos sie zasiedzialam przy kompie.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńNiebo trochę przymglone, 8 stopni, zabieram się za szukanie faceta do piecyka.
Bezawaryjnego poniedziałku życzę Kurnikowi.
8 st, jeszcze mgła w oddali i pochmurno.Powodzenia Ewo!
OdpowiedzUsuńNo i dobrego nowego tygodnia wszystkim.
U nas piękne słońce, jest ładniej niż wczoraj:)
OdpowiedzUsuńMoja babcia też mówiła otomana - i gdzieś w rodzinie na pewno coś takiego stało - ale my mieliśmy kozetkę; stała pod oknem i była raczej mała, bez boków. Można było się na niej przespać, ale niezbyt wygodnie:) Potem dziadkowie po mieczu dali nam amerykankę. Pamiętam, że spałyśmy na niej z siostrą na zmianę - ta druga spała wtedy w zwykłym, drewnianym, malowanym na biało dziecięcym łóżeczku (było dość duże) i tak było aż do przeprowadzki do nowego mieszkania. Miałyśmy wtedy 8 i 9 lat.
Oo tak ! U nas kozetka też była :-) i pamiętam jak to w wieku lat 7-miu czytając "Nędzników" nie mogłam pojąć jak można było dać dziewczynce imię Kozeta :-D :-D.
UsuńRabarbara
Yeż nie mogłam pojąć, a jeszcze kojarzyło mi się z kozą.
Usuńmoze kochali rodzice Kozety swoja kozetke nadmiernie.
UsuńU nas kozetka tez byla.
A koza ?
UsuńRabarbara
Miałam tak samo! Z Kozetą,znaczy się :D:D:D
UsuńJa też:)))) Ale,ale,ja czytałam opowiadanie ,,Kozeta", czyli fragment z ,,Nedzników'.
UsuńKoza nie koza. U nasz to, co do leżenia zawsze leżanką zwane było.
UsuńWitajcie kochane Kurki. Wstałam cała w skowronkach, bo to nastał "ten" dzień, idę do łazienki umyć włosy, coby były świeżutkie, a tu...nie ma wody. Kurcze, skowronek zmienił się w starego, skrzeczącego gawrona. Awaryjnie zawsze mam garnek wody, więc ją zaczynam grzać na kuchni.. i wodę oddali. Na klatce schodowej znów mi się tłukli, cięli gumówką, wymieniali nakładkę na barierce od góry do dołu. Dobrze, bo stara była od 47 lat, pochlapana farbą i zniszczona. To tyle na teraz, wrócę po zabiegach, to powiem jak byłam pieszczona hahaha.
OdpowiedzUsuńBezowa trzymam kciuki coby Cię należycie dopieścili.
OdpowiedzUsuńMam luz do połowy listopada, przesunęli mi termin zabiegu, czyli mogę się cieszyć piękną jesienią.
Nareszcie Ewo wiesz na czym stoisz, tylko uważaj, żeby Cie dziecki nie zaraziły jakimś wirusem.
OdpowiedzUsuńBezowo, czekam na opowieści i czy macant, znaczy sie masażysta był mily, grzeczny i przystojny, bo mam nadzieję ze fachowiec porzadny.
Jasny gwint, zagladam dzis do pojemnikow z suszonymi grzybami a tam czesc splesnialych, nie na wszystkich ta plesn jest, ale skoro razem byly w sloiku to do wywalenia:(
OdpowiedzUsuńOj szkoda grzybów. Ja mam niezawodny, prosty sposób suszenia i żadne tam elepstryczne suszarki. Suszę na słońcu, a potem na mocnej nitce, nad kuchenką gazową chwilami podsuszam przez kilka dni.
UsuńCo do macanta-masażysty, to sam pan Grześ, kierownik tego przybytku mnie dopieszcza.
Nie było az takiego slonca,zebym tak mogła suszyć,zawsze suszyłam w piekarniku,i teraz też tak robilam,i w suszarce i w piekarniku, niestety mimo ,ze były suchutkie kiedy wkladalam do pojemników,widocznie złapały wilgoć, cóż, nauczka na przyszłośc. Po za tym ,ja nie wiem, co my w tym roku zrobimy ze swiętami,jakie jedzenie bedzie,wiec to co mi zostało ,wystarczy na ew,potrawy. Są wieksze zmartwienia niz suszone grzyby,kiedys żeby było wiecej,suszyłam pieczarki i tez wyszlo rewelacyjnie,kiedy byly zmieszane z tymi lesnymi.
UsuńBezowo, no to masz macanta pierwyj sort!
UsuńWitam w klubie do macantów. Wróciwszy z Warmii łona, przez swą nieuwagę i gapiostwo, udało mi się przestawić swojego prawego barka w trzech miejscach, co zaskutkowało właśnie aktualnymi usługami macantki. Jest tak akuratna, że czuję się jak po przewalcowaniu, ale efekt jest. Zaczynam ruszać barkiem.
Usuńo matku bosku Sabalo! jedna moja znajoma siegnela raz tak pol zasiebie, z fotela, po DUZA butelke coli, no i tak jej czaslo, chenstuo, ze chodzila w gipsie pierdylion tygodni, spac nie mogla, ino na prawie siedzaco, po ponad pol roku byla dalej jak wyplutek. no przez pol roku bierala sie lewa reka i mogla wychodzic z domu ino w jakiejs oponczy.
UsuńSaBało, dziś w drugim dniu prawie płakało mi się z bólu przy ucisku, a jutro chyba umrem, potem to minie.
UsuńUbieranie, zwłaszcza cyconosza bez pomocy jest komiczne. Też uszkodziłam się podczas relaksowania, ale w kabinie wannowej. Zamiast doopą na siedzisko do hydromasażu trafiłam barkiem. SKS chyba. Po umarnięciu na pewno minie.
UsuńA ja znów nazbieralam grzybów!
OdpowiedzUsuńBrawo!
UsuńCudna tabliczka i zwieńczenie prac :)
OdpowiedzUsuńZa kicię nieustannie trzymam kciuki.
Dzisiaj miałam zdarzenie kocie w szkole ... na razie nie wiem, jak się skończy historia tego kota.
Czołgiem Kureiry! Kolor flores na Kuriozie jest zachwycający! Rany, jaka przemiana! Jeszcze dwa dni i koniec!
OdpowiedzUsuńto my tez mamy czekac jeszcze DWA dni?????????????
UsuńOpakowana, może nawet więcej?
UsuńNo nie mow!
UsuńW "mojej" kotce nikt się nie zakochał, niestety, poza mną i D. Kotka D. absolutnie się nie zgodziła na dokocenie (ma 17 lat), próbowałyśmy. Rzuciła się na nią z agresją godną tygrysa:( Jutro jedziemy na sterylkę. Koteczka jest taka słodka, że brak mi słów. Wzięta na ręce tuli się i wtula i mruczy. Ech... Trzymajcie kciuki.
OdpowiedzUsuńBiedactwo:(
Usuńo matko....
UsuńA może ktoś z sąsiadów ją weźmie jak będzie po sterylce. Ludzie boją się kotek, że im dzieci naniesie. Jak już będzie bezpłodna powinno być lepiej. Bądź dla niej domem tymczasowym, może się uda później.
OdpowiedzUsuńIzabell, nie mam innego wyjścia.
OdpowiedzUsuńPieknie jest!
OdpowiedzUsuńKasia, powoli jest, ale nie pokażę, dopóki nie posprzątam. Mam serdecznie dosyć tego syfu z malario.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńNiebo przymglone, wiatru nie ma, 8 stopni.
Oby koteczka dobrze zniosła zabieg i znalazła bezpieczną przystań do życia.
Dobrego dnia, czekam na pana od piecyka.
No, jeden kłopot z głowy, piecyk naprawiony. 120 zeta w plecy ale działa, wymagał czyszczenia.
OdpowiedzUsuńznaczy mamy slac mydlo?
Usuń:-)) odmładzające radykalnie i upiększające? To tak.
UsuńMarsylskie, kastylijskie czy Aleppo?
Usuń170:)
OdpowiedzUsuńEwo,ano kurcze,te stówki lecą jak szalone, ale piecyk działa, i niech juz się nie psuje.
Konserwację powinno się co jakis czas przeprowadzać, my ostatnio nie moglismy sie dodzwonic do fachowca,wiec J. rozkręcil ,wyczyscił i dziala jak złoto ,przestało kapać , kupił uszczelke,ale okazala sie zbędna na razie, a juz martwilam się,ze to jakas poważniejsza usterka.
Dziędobry w zamglony jeszcze wtorek,11 st.wilgotno od tej mgły,cisza i na podwórku i na kl.schodowej. No tak to się u nas pracuje. Chociaz ci od anteny,to przychodza kiedy chcą,ale i pracują dłużej,wczoraj slyszalam ,ze wiercą i stukają do 18.No ale jesli teraz mają w mieszkaniach prace,to musza sie dostosowac do obecnosci lokatora w mieszkaniu.
Hano, no przebieram odnózami, tak mnie raduje koniec remontów Kuriozy i z ciekawosci i z emocji, nawet sobie nie wyobrzam jakie to moze byc super uczucie.
Dora, emocje są super, patrzenie, jak Kurioza z paskudnej budki zamienia się w dom, to jest coś!
UsuńBry. Przeczytawszy i obejrzawszy stwierdzam, iż chciałabym codzień przechodzić pod Willą Kuriozą coby se nastroja swego polepszyć Twą artystyczną, kolorową osobowością. Kiedyś, zanim nie przenieśli przedszkola z naszej ulicy, miałam podobną tabliczkę do codziennego oglądania. Mam dalej taką potrzebę bycia małą dziewczynką, która koloruje swój świat. Cóś z dziecka zostaje w nas na zawsze.
OdpowiedzUsuńSabalo - i tego trzeba pilnowac, zeby mialo na zycie dlugie i kolorowe. ta potrzeba bycia mala dziewczynka. wypychanie tego z zycia to duzy blad.
UsuńSaBała, to ja chyba właśnie z hukiem wróciłam do dzieciństwa. Interesują mnie wyłącznie mocne kolory, do tego w kontrowersyjnych połączeniach:)
UsuńA ludziska przechodzą wedle Kuriozy i się wpatrujo.
Co za cudowna jesień. Trwaj kochana jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńPosnułam się trochę ulicami centrum, zajrzałam do szmateksu. Kupiłam sobie bluzeczkę, całą upstrzoną główkami kotów w kolorze szaro-popielatym.
Poka, Bezowa, bluzunię!
UsuńFinis coronat opus !!!!!!! Ajajaj :))))
OdpowiedzUsuńLilka, jeszcze ciutkę i będziem wieńczyć!
UsuńOpakowano, jak byś przetłumaczyła "childhood adversity" na polski?
OdpowiedzUsuńInaczej childhood trauma. Nie jestem Opakowana, ale chyba wybaczysz.
UsuńPod terminem rozumie się i molestowanie, i zaniedbanie, znęcanie się zarówno fizyczne jak i psychiczne, wykorzystanie w szerokim znaczeniu, czyli wszystkie nieszczęścia, które spotkały dziecko, które rzutują na jego późniejsze życie, interakcje społeczne, etc.
Usuńehrherherehr, prawda, Izydor. ALE to jest zespol traum, ze tak powiem - wypadki i dzialania,stress, ktore powoduja wrecz chroniczna traume w dziecinstwie. W sumie moga dotyczyc bezposrednio dziecka (bicie, ogolnie zle traktowanie) i posrednio - zycie z ojcem pijakiem, przemoc w rodzinie i wiele innych.
UsuńMatkubosku, Agniecha, zmolestował Cię kto?
OdpowiedzUsuńI do tego po angielsku!
UsuńHana, jak kotowate zniosło sterylkę i gdzie ją trzymasz?
OdpowiedzUsuń