Nie poszłam w las, chociaż specjalnie w tym celu i z koszykiem, przyjechała Marta. Lało albowiem jak z cebra przez cały dzień. Takie grzybobranie to żadna przyjemność. Pojechałyśmy więc na tutejszy cotygodniowy targ, ale i on był słabiutki przy tej pogodzie.
Mam wielką nadzieję, że od poniedziałku będzie meteorologicznie lepiej i ogacanie Kuriozy nabierze tempa. Chociaż nie mogę się skarżyć, robota postępuje. W związku z tym chodzę niedospana, bo fachowcy przyjeżdżają skoro świt. Nie ja odwalam główną robotę, ale i tak jest to dość męczące. A to do wodociągów mus polecieć, bo zawór przed licznikiem kapie, a to ustalić (i złapać!) instalatora do zaslepienia kranu w ogrodzie, bo zamarznie jakby co, a to okazuje się, że prądu w gniazdku na zewnątrz nie ma i trzeba go podciągnąć przed ociepleniem. Z pomocą (na szczęście) pani Justyny musiałam w szybkich abcugach przerzucić drewno spod domu pod płot, kostkę brukową spod drugiej strony domu na trawnik, powynosić śmieci poremontowe z tarasu.
Zdjęcie z wtorku, dzisiaj cała ta część jest już ocieplona, a za ociepleniem moja sypialnia! |
Ale do rzeczy. Wewnątrz jestem mniej więcej ogarnięta, aczkolwiek wszędzie jeszcze coś się wala i szuka swojego miejsca. Kanciapa przy kuchni ratuje mnie przed totalnym chaosem, chociaż na razie miejsce w niej nie jest maksymalnie wykorzystane. To się zmieni z czasem:
Regał jest rozwojowy. Kupiłam go w klamociarni i jest to tzw. talerzówka, tzn. mebel do eksponowania talerzy. Solidny, dębowy i bez robali. I tani! |
Malownicza historia szafek za dziesięć zeta z olx:
W międzyczasie były jeszcze kombinacje z koszykami i dobraniem bejcy na półkę!
Dla przypomnienia i maniuniej satysfakcji, łazienka bardzo przed:
I całkiem po. Chyba:)
I trochę migawek z życia wziętych, jak leci. Więcej ich matka nie miała:
W pracowni nadal dość surowo, ale za to za oknem przyjemnie:
Czajnik już urzęduje:Wybieram kolor elewacji:
I tak to ciągle wygląda... |
A w ogrodzie:
Pierwsza
OdpowiedzUsuńJeszcze raz porządnie przeczytałam i jestem pod wrażeniem Twojej pracowitości. Kurioza wygląda fantastycznie.😍
UsuńDzięki, Boguśka.
UsuńSama sobą jestem zmęczona, bo różne dziwne pomysły żyć mi nie dajo. Coś mi do łba szczela i muszę zrobić to natychmiast, już! Ale jutro zamierzam się wałkonić.
Zaklepuję.
OdpowiedzUsuńZaklepałam drugiego podjuma, przychodząc tak na chybił trafił. Nie mogłam oglądać, bo pełniłam dyżur na ZBJURCE w RZONACH haha.
UsuńObejrzałam i przeczytałam. Jest wszystko co chciałam obejrzeć, teraz będę oglądała detale.
OdpowiedzUsuńJeśli wolno to tylko jedno mi sie nie podoba, walizka w łazience pod szafkami, które wyszły super.
Ewa2, to walizka wędrująca, jeszcze nie wiadomo gdzie i jak skończy:)
UsuńEwa2; ta walizka w łazience nie jest zła, uwierz. W naturze wygląda lepiej.
UsuńMarta, Ewa2, zawsze mogę przemalować, nie? Póki co trzymam w niej ręczniki, bo nie mam szafy!
Usuńale fajne domki na drzewie :)
OdpowiedzUsuńłazienka piękna, już chyba nie masz się tam do czego przyczepić?
piękne tam okna masz, ten brąz świetnie się komponuje z wystrojem!
coś postanowiłaś w temacie szafek kuchennych? będziesz malować?
Ja na chwilę, ale wrócę.
OdpowiedzUsuńPięknie się dzieje w Kuriozie.
Wracaj Kalipso!
UsuńJestem!
UsuńElaja, domki z odpadków po drzwiach balkonowych.
OdpowiedzUsuńZawsze mam się czego przyczepić:)))
Kuchnią zajmę się na końcu, jak już panowie ocieplą i pomalują. Szukam czegoś fajnego w necie, w końcu coś ustrzelę za nieduże piniondze. Nie chce mi się malować tego co jest, to i tak nie załatwia sprawy, bo szafek jest za mało. Malowanie sztucznej okleiny to jest koszmar. Mycie, matowienie, przynajmniej 4 warstwy farby, a i tak w końcu odpryskuje. Przerabiałam to. Robota niewarta wysiłku i kosztów, wcale niemałych.
To normalne,że niektóre meble i inne firdygałki są wędrujące:)
OdpowiedzUsuńPięknie jest, pracy moc, ale w końcu nadejdzie czas odpoczywania,dobrze,że to ocieplenie teraz!
Hano,nie pamiętam już,ale czy domek ma dobrą izolację od ziemi,nie będzie wilgoci ?
No i bingo z szafkami w łazience, no i w ogóle, szfystko ładne i ciekawe i zwierzyniec kochany , chociaż Czajnik troche degusta sie wydaje na tym zdjęciu:))))
OdpowiedzUsuńDora, a skąd mnie wiedzieć jaka tu izolacja pode spodkiem? Musiałabym rozryć fundament, czy cuś. Całą poprzednią zimę stał pusty i nieogrzewany, nie było śladu wilgoci, ani charakterystycznego zapaszku.
UsuńNo wiesz, można było w jakimś miejscu zrobić delikatny odkop celem sprawdzenia:) Ale dobrze,że nie było śladów i zapachu ! Może ma dobry fundament i izolację;)
UsuńObejrzałam jeszcze raz i jestem pełna podziwu. Odwaliłaś kawał roboty przenosząc drewno, kostkę i wszelkie odpady. Mam nadzieję, że się uwiną panowie z ocieplaniem.
OdpowiedzUsuńRegał mi się podoba, solidny i pojemny.
Wnętrze po swojemu powoli urządzisz.
Ewa2, na olx jest masa gratów za grosik, takich, które nadałyby się do kanciapy. Ale kłopot to transport. Kupię np. szafę za 50 zł, a transport będzie mnie kosztował 200. Średnio się to opłaca, a szafy strzałą nie przewiozę. I tak dużo nią przewiozłam, ale z szafą mógłby być problem:) Poluję w najbliższej okolicy, ale wiesz, to nie Poznań...
UsuńTytan pracy jestes. Pięknie bedzie.I te widoki za oknem.
OdpowiedzUsuńE tam, Masza, nie tytan, a kurdupel, pomyliło Ci się.
UsuńHana - normalnie Kura ;))).
UsuńRabarbara
:)))
UsuńNo to juz rozumiem Twoje z\meczenie - to drewno w te i nazad, przemalowywanie szafek (chyba rzeczywiscie teraz sa najlepsze. o ile ich nie machniesz z nagla na turkusowo, badz czerwono na ten przyklad :) ale powoli widac, ze przedmioty wybieraja sobie miejsce zamieszkania, Walecki nadzoruje przerzutem drewna...fajnie jest. Jak juz ociepla i pomaluja i zawor pod licznikiem przestanie kapac i prund w gniazdu na dworze bedzie i kran bedzie zaslepiony i przeniesiesz drewno pode dom od nowa i pozbierasz te smieci to to juz bedzie koncowy koniec? a nie...jeszcze kuchnia, ale POTEM to juz tylko mieszkac!!!
OdpowiedzUsuńp.s. bardzo mi sie podoba sloik pikli obok puszki z farba - oba rowno wazne.
No dzie obok, jak na osobnej półce??? Pikle ode Córki, a farby od Leroy. I talerzyk ze świeczkami, a prawie na nim buty. Chyba nadaję się na CHPD.
OdpowiedzUsuńTeoretycznie wraz z kuchnią koniec będzie, ale pewności nie mam żadnej. A bo to kto wie, co zza węgła wyskoczy? Bo o dziurawym, chociaż (skutecznie) połatanym płocie nie mówię. Ani o zardzewiałej bramie, której zamykanie doprowadza mnie do białej gorączki - zwłaszcza gdy pada deszcz, a ja mam zajęte ręce.
Też zauważyłam te pikle z farbami i buty na talerzyku i poczułam się jak w domu ;)))).
UsuńI nie, to nie jest z powodu bycia CHPD tylko otóż całkiem naprzeciwko. Bo, jak mówił klasyk - "gdzie najłatwiej ukryć kamyk? na plaży. gdzie najłatwiej ukryć liść? w lesie" Czyli szukanie pikli wśród pikli a farby wśród farb a butów itd..... jest trudne i czasochłonne a buty na talerzyku widać od razu :))))). Tak więc - brawo Hana!!!!!! Za całokształt :))!!
Rabarbara
Hrehre, Rabarbara, Ty to umiesz pocieszyć człowieka!
Usuńno to taka hiperbola i paralela prawie wyszla z temi piklami i farbami, butow na talerzyku nie wspominalam, ani innych gratow. wydaje mi sie, ze CHPD to tez jest podejscie do tego wszystkiego a nie tylko stawianie tych rzeczy wedle siebie.
Usuńja tez sie poczulam jak w domu. Moja Mama trzymala kwiatki w wazie do zupy, bo jej szkoda bylo waze wywalic a i tak sie nie uzywalo.
Hana - mi chodzilo o te konieczne remonta i wykonczenia. Plot, furtka i cala reszta bedzie sie ciagla dlugo, bo tak to jest. We Wr. , wejscie do domu, w ktorym mieszkalam jako dzieciatko, dziecko i dorosla baba jest plot z grubej siatki. Tzw poniemiecki. troje lokatorow domu mialo swoje czesci plotu do reomntu co jakis czas (ja u nas najczesciej malowalam), furtka byla komunalna. I ta furtka ma podlugowata galke do krecenia zeby otworzyc furtke. Jak ja nastalam, to niektore druty siatki byly nagiete (z wielkim wysilkiem na pewno), zeby kurduple mogly wsunac raczke i galke przekrecic, osoby normalne przekladaly reke nad furtka i krecily galka. Ta dziura w furtce byla , jest i chyba przezyje i karaluchy. czyli pewne rzeczy nabieraja wartosci, wspomnien i sentymentu. moze To Ci sie uda z plotem badz furtka - polataj grubym drutem artystycznie....p.s wlasnie na mapie guglow sprawdzilam - dziura w furtce dalej jest ;) ma jakies 85 lat ;)
Masz taczki?
OdpowiedzUsuńDora, nie mam, ale koleżanka D. ma. A co?
UsuńNo bo to podstawa mieszkania na wioseczce, mus mieć swoją, no i przecież do nie dżwigania ręcznego drewna czy ziemi,czy śmieci:)
UsuńNo a ze smieciami ,to uzbieraj te wszystkie opakowania po farbach itp. w malych workach jakis mocnych resztki gruzy,czy nawet pudłach, i sama wywież szczałą na PSZOK,czy jak to tam sie u was wysypisko nazywa,bo to za darmoche sie wywozi,a za taki kontener to sie buli kasiore.
Wiem Dora, że się buli za kontener i to słono. Tutaj w PSZOK-u za śmieci każą sobie płacić, zwłaszcza za budowlane. Kłopot w tym, że to jest taki burdel, tak wszystko ze sobą wymieszane, że nie wiem jak to posegregować. Do tego mokre to i zabłocone. Pomyślę o tym jutro:)))
UsuńPaczaj,a u nas jak cos wywozilismy ,no nie gruz,akuratnie,ale resztki poremontowe już tak,łacznei z gabarytami, i innym smieciem,to tylko nam gościu pokazal kupki gdize to wwalać.
UsuńCzajnik patrzy tak jakoś...sceptycznie czy cuś, zagoń go do roboty niech pomoże :)
OdpowiedzUsuńJesteś na dość męczącym etapie, ale już tylachna roboty za tobą, jeszcze trochę i będzie wszystko jak tralala!
Szafka w łazience fajnie zgrała się z kaflami.
Wałkowa miejscówka na Frodzie cudna :)
No,już prawie końcóweczka, ma rację Opakowana. Przekładanie meblowe i inne wewnątrz robótki będziesz na spokojnie w ogaconej chałupce już przeprowadzać,spokojna,że na zewnątrz już ok.Brama i ogrodzenie,no to już inna para kaloszy. Drewna pode dom na powrót lepiej nie przenosić,po co brudzic nowa ścianę,a po za tym deszcz snieg na takim drewnie sie trzyma,wiec lepiej z dystansem od scian.
OdpowiedzUsuńDora, i tu jest pewien kłopot, bo nie mam gdzie go trzymać.
Usuńkurdesz, mus coś wymyślić,pogadaj z fachowcami swymi,może będą mieli pomysła.
UsuńA moze jakis stary regał, zeby nie dotykało do ściany,ale też i miało zadaszenie i przewiew. Pergola by się zdała.
UsuńDora, cały czas o tym myślę, w końcu coś wymyślę. Zdałaby się drewutnia, ale jestem wyżyłowana.
Usuńhttps://www.castorama.pl/wiata-na-drewno-kominkowe-190-x-60-cm-id-28076.html
Usuńcuś w tym guście,albo własnie jakies stare regaly drewniane. Bo tu jak widać ,znów cena powala, a można pewnie z jakiś resztek,czy palet zmontowac. Może w jakim czaczu i innych klamociarniach by cos było.
No wiem,wiem,dlategóż przemysliwam,zeby tzw,.cos z niczego:) nawet stara szafa ,niezbyt kompletna by mogła byc;)
UsuńDora, dzięki, zainspirowałaś mnie. Trybiki zaskoczyły.
Usuń:)
UsuńNa koncu naszej ulicy jest niewykonczony dom, ktory w rogu swego ogrodu, przy ulicy ma niezwyklej urody dynks na drewno - parasol drewniany na nodze i dokola, w koleczko, pietrowo jest slicznie ulozone drewno. i przewiew i zadaszenie.
UsuńMarija, Czajnik przeważnie szuka dziury w całym, żeby się w niej zaszyć:)))
OdpowiedzUsuńWgłębienia w szafkach faktycznie zgrały się z fakturą płytek, na czarnym nie było tego widać. Była to dla mnie przyjemna niespodzianka, nie przewidziałam tego efektu.
Tak, tak, wygląda to super!
OdpowiedzUsuńFaktycznie Hanuś pracowita jesteś, jak mróweczka. Nie każdemu dano talent do upiększania i tych innych artystycznych robót. Cudeńko zrobiłaś z Kurjozy. Zwierzaczki widać, że są szczęśliwe. Bądź tam szczęśliwa ♥♥♥
OdpowiedzUsuńBezowa, dziękuję, zrobię co w mojej mocy!
OdpowiedzUsuńHana, a gdzie Ty masz pralkę? W starej łazience to ona robiła tłok, a u Ciebie nie widać.
OdpowiedzUsuńGorzka, pralka będzie w kuchni.
OdpowiedzUsuńAle już późno, do łóżeczek marsz! Odpoczywać czas. Hano dobrych snów!
OdpowiedzUsuńTo bardzo nie było dobry pomysł z czarnymi szafkami. Brrr. Łazienka mała, sezam optycznie nie zabiera przestrzeni. Już nie kombinuj, jest idealnie :)
OdpowiedzUsuńReszta w ruchu, a psy widzę spokojnie ogarniają :)
Bzikowa, będę bronić mojego czarnego pomysłu. Czerń miała zrównoważyć drewno i w założeniu pomysł był dobry, ale czerń, zamiast zrównoważyć, przytłoczyła. Już tam NA RAZIE nie kombinuję, hrehre.
UsuńDzień dobry niedzielne,na temat wnętrza już się wypowiedziałam.
OdpowiedzUsuńSzaro i 7 stopni, na razie nie pada.
Przyjemnej niedzieli, a Hanie genialnego pomysłu jak się pozbyć niepotrzebnych śmieciorów.
Ewa2, nie ma u nas mądrych w sprawie śmieci:(
UsuńPodoba mi się. Domowo, przytulnie i jakby już od lat. To miało być Wasze miejsce. Widać to i czuć. Zwierzęta wyglądają na zadowolone i zrelaksowane. Ty pewnie troszkę mniej, ale przecież zdążysz odpocząć w zimie. Powodzenia w pracach z umiarem.
OdpowiedzUsuńKolor elewacji jak na razie- ciemny grafit - całkiem fajowski.;-)
Agniecha, to jest TO miejsce. Teraz skupiam się na systemie ogrzewania, poza ociepleniem elewacji. Okropnie trudny temat.
UsuńCześć, 4 st.na razie nie pada.Relaksującej niedzieli kurki.
OdpowiedzUsuńAle to poszło w tempie błyskawicy, zaraz po remoncie! Łazienka w ostatnim wariancie najlepsza. Pięknie wewnątrz i na zewnątrz też. Bo ja już widzę oczami wyobraźni docelowy zewnętrzny widoczek. Nie sądzę abyś docelowo usiadła sobie i powiedziała: juuuszszsz :), to koniec. Nie byłabyś wtedy sobą:). Zawsze będziesz chciała coś poprawić, ulepszyć, dodać, odjąć, zmienić, zamaskować, odgruzić, odpicować, zamalować, zeskrobać, połączyć, odłączyć....:). Jesteś niesamowita w tym :)))) I w tym wyszukiwaniu... bez przerwy.. Przytulnie u ciebie jest zawsze, niezależnie od etapu wyszukiwania... nowych problemów :)). Hanuś, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili.. :))))))))). https://www.youtube.com/watch?v=wV2mfoBRWJk No i ukłony duże dla Marty. Bez ciebie Martuś też wiele by musiało sobie czekać na swój porządek rzeczy :-)
OdpowiedzUsuńLilka, masz wielka rację. Bez Marty byłabym w nieco czarnej de...
UsuńEj tam przestańta Lilka i Hano. Przecie wiję sobie gniazdko w Kuriozie. dla Balusia takoż. Będziem tam przesiadywać ile sie da. Cieszysz się Hana?
UsuńDlaczego kiedyś kabaret był śmieszny bez "łaciny"? Teraz klną na potęgę i dopiero wtedy ludzie się śmieją. Ech...
OdpowiedzUsuńO tempora, o mores:(
UsuńNa szczęście nie wszystkie:) https://www.youtube.com/watch?v=shrDS_k1dZk
OdpowiedzUsuńNa szczęście i nawet publiczność reagowała.
UsuńDlaczego to wszystko jest takie ohydne w trakcie? Nie rozumiem. Te szpachle, te betony, unigrunty i te inne? Jestem w trakcie remontu kuchni, która jest w etapie o centymetr dalej niż Twoja łazienka trochę po. Mam tylko nadzieję, że już niedługo nie będzie budownictwa, hydrauliki i elektryki, będą tylko wielkie drukarki trzyde, wydrukują gotową Kuriozę albo kuchnię a nam zostaną do powieszenia firanki i wazoniki do ustawienia. Remont będzie polegał na komendzie Wymaż i Reprint. Omatko, jak ja nienawidzę unigruntów. Jesteś bardzo dzielna!
OdpowiedzUsuńCzajko, masz przepiękną wizję! Podłączam się do niej, a i śmieci nie będzie!
OdpowiedzUsuńA wedle śmieci, to Tobie należy się raz do roku taka mała wanienka na śmieci, bezpłatnie. Tzn.kazdemu się należy, kto ma podpisaną umowę z firmą smieciowa. Dopytaj się ☺️ i to wtedy nieważne, że zmieszane.
OdpowiedzUsuńLidka, dopytam, alem o tym dotąd nie słyszała. To zbyt piękne. Podejrzewam, że zależy to od gminy.
UsuńTak, tak, raz na jakiś czas każdy ma prawo do odbioru większych gabarytowo śmieci. Dowiedz się koniecznie w urzędzie gminy. A efekty remontów i przebudowy robią wrażenie :) Najfajniejsza - oczywiście - kanciapa :)
UsuńAneta
Powstalam wlasnie z odsypiania uciazliwosci podrozy, a tu taka niespodzianka na mnie czeka. Czy mnie sie cos wydaje, czy Kurioza miala byc ogacana w nastepnym roku? Whatever, moim zdaniem jest lepiej wszystko naraz, jeden balagan, a nie remont przez lata. W przyszlym roku czekaja Cie wyzwania ogrodkowe, wiec bedzie dosc roboty.
OdpowiedzUsuńJejku, wszystko nabiera powoli ostatecznych ksztaltow, porzadek coraz wiekszy, a przeciez wszystko robisz praktycznie sama, wiec szapoba za pracowitosc i szybkosc. Ale czlowiek to istota niecierpliwa i chcialby miec wszystko od razu. Nie gdacz za duzo, jestes naprawde niezwykle bohaterska.
AMP, Ty już nazad?
OdpowiedzUsuńDobrze Ci się wydaje, ogacać miałam w przyszłym roku, teraz miała być tylko czapusia, czyli dach. Ale nagle zrobiło się zimno na dworze i Kurioza błyskiem wystygła, a to jeszcze nie mróz! Rozbija się o sprawę zasadniczą, mianowicie o kasę. A więc spięcie pośladków, zęby w ścianę, lebioda i pokrzywy na obiad, śniadanie i kolację. To raczej jedyna słuszna decyzja, nie dogrzałabym się za Chiny i zeżarłyby mnie koszty ogrzewania. Jakby co, przejdę na kurniczy garnuszek. Zrobi się grafik i pojedziem wedle rzepisów.
My Ci wyślemy trochę konserw (mam na myśli przetwory warzywne wszelakiej maści) i będzie. Nie dałabyś rady ogrzać bez ogacenia, tzn. ogrzałabyś, ale kasa na ogacenie pewnie mniejsza by wyszła niż na ogrzanie.
UsuńKażdy mieszkaniec z umową ma prawo oddać śmieci, gruz i wielkie gabaryty bezpłatnie do PSZOKu.
Jeszcze chwila i odetchniesz.
Izydoru, dzięki za konserwy! Z Twojej rączki biorę w ciemno, z innych też!
UsuńMuszę się przejechać do PSZOK-u, bo każdy mi mówi co innego.
A jak u Ciebie z gaceniem?
Ale ze psy i koty tez lebioda i pokrzywami zyja? No no! Szacun dla nich, ze takie chetne do poswiecen dla mamy. :)))
UsuńCo to jest PSZOK?
Mam pudelko suszonej wloszczyzny, urozmaici Ci lebiode. no i wianuszek cebuli oraz suchary masz u mnie jak w banku!
UsuńPantero, to wysypisko smieci, cos jak recykling u was, tylko wiiele gorszy, przynajmnniej u nas w miescie.
UsuńAMP, o nie, stado ma wszystko co trzeba!
UsuńOpakowana, dziękuję, na Ciebie zawsze mozna liczyć!
Hana, spoko, teraz czas przeteorow, to kazda podesle Ci jakis sloiczek ze smakowitością, orzechow ze stsrego gumna nazbierasz, hreczka tania,wiec nie bój nic.
UsuńPunkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Cudne , czyż nie, Pantero?
UsuńTutaj tez mam orzechy. O ile wiewiórki wszystkiego nie rozkradną.
UsuńNiektóre pomysły lepiej byłoby w sobie zamordować ale człowiek zawierza instynktom i potem ma czarne szafki. Mła zawsze twierdzi że jak już naprawdę nie wiadomo co robić to biel ratuje sytuejszyn. Pytanie tylko czy to jest już ten właściwy odcień bieli, he, he, he. Co do postępu remontu - najważniejsze że Czajnik i reszta żywiny już na miejscu - jesteś PO PRZEPROWADZCE!!! We własnej chałupie, we własnym ogrodzie - na swoim! :-)
OdpowiedzUsuńJa poszłam w nordyckie sny, i inne wikingi, czyli szarosci😀
UsuńDora, szarości miałam w poprzednim życiu. Obrzydły mi.
UsuńNie dziwię się, u nas zawsze bylo kolorowo, wiec teraz lubie jasnosci😀
UsuńOj tak, Taba, święte słowa: zamordować szalone pomysły! Z bielą tez masz rację, ale bieda w tym, że ona nie wszystko przykryje. Szafki malowałam trzy razy, a i czwarty by nie zawadził. Ale dosyć, bo za grubo będzie.
OdpowiedzUsuńNo i tak! Jestem PO! I jest bosko, chociaż - na razie - zimnawo. Ale w końcu tylko 4 miesiące i znów lato i lato...
Zima w takim miejscu też będzie piękna. Tylko lopata do ee.odsniezania potrzebna, i jakis piach na,podsypke w razie lodowiska.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze.
Dora, przecie Hanuś nie jest w górach, co tam za zima? Gdyby mieszkała przynajmniej na Podkarpaciu, to w łopatę mus się zaopatrzyć hahaha.
UsuńBezowo, na wiosce mieszka, tam pewnie odsniezanie gorsze niz w miescie, myslisz,,ze tam śnieg nie pada?
UsuńSkoro Wielkopolskę omijają deszcze, to myślę, że śniegi też.
UsuńBezowa, od trzech czy czterech lat omijają, ale kto wie, co nas czeka?
UsuńDora, piachu tu nie brakuje!
OdpowiedzUsuńBoszsz wrociłam. Był w nocy mróz. Koza wystarczyła choc chalupka dziurawa w starej części. Leci ziąb ode poodłogi. Narobiłam się nogami. Nie o te grzyby mi chodziło ale o tą łazęgę i spokój leśny. Nie wiem jak Was ale mnie las resetuje idę i nie myślę o niczym. Chyba przeoczyłam ale czym tu się bedziesz grzac? No kominek to wiem, ale coś jeszcze? Koza? Czy jakiś inny piec i kaloryferki?
OdpowiedzUsuńMasza, wykarmiłaś okoliczne psy?
UsuńMasza - raczej kaloryferki i raczej na prund, chyba że na olej.
OdpowiedzUsuńMarta, te na olej też na prund.
UsuńJeszcze jest gaz. Z takiej wielkiej butli. Podobno sie sprawdza ino ta butla taka bambaryła w ogrodzie musi stac.
OdpowiedzUsuńGazu w Kuriozie nie ma?
OdpowiedzUsuńNi ma gazu w Kuriozie. Mam kominek, na razie wystarcza, plus grzejnik w łazience. Właśnie rozczytuję promienniki ciepła. Ma ktoś doświadczenie w tym względzie?
OdpowiedzUsuńHmm, nie przepadam za doradzaniem zwłaszcza jak nie wiem wszystkiego "namacalnie" ale może nic już nie rób, przetrwaj tą zimę z tym co masz (kominek, elektryka jaka jest), przekonaj się jak działa i jakie wyjdą koszty i spokojnie wtedy podejmij decyzję. Tak myślę ale nie namawiam :).
UsuńRabarbara
Tak myślę i ja.
UsuńHana pamiętasz o tych płytkach grzewczych co Ci kiedyś pisałam, jakby co to one są cały czas do wzięcia.
UsuńRabarbaro - myslimy dokladnie tak samo...kominek pokaze jak rozklada cieplo po Kuriozie i czy sa tzw wrazliwe punkty, gdzie cieplo nie dochodzi - u nas to polowA domu, ta dalej od kominka, ALE u nad jest pietro, wiec sie powietrze porusza inaczej. Moze sie okazac, ze sa w ogole inne wyjscia....i tez uwazam, ze na spokojnie. i mozna kupic koc elepstryczny na te pierwsza zime. I grube palketki Ci moge Hano zrobic.
UsuńDzięki Opakowana, skarpetków mam dużo. Z zakupem grzejników zaczekam, aż skończą ocieplanie domu. Kominek nie rozwiązuje sprawy, ogrzeje salon i kuchnię, a reszta zimna. Poza tym ma on do siebie to, że gaśnie, jeśli się nie pilnuje albo z domu wyjdzie na dłużej. Przerabiałam to. Jako dodatkowe źródło ciepła to i owszem. Poza tym cała ta robota z drewnem, kupowaniem, składowaniem, noszeniem itd. nieco mnie odrzuca, ćwiczyłam to latami. Nie chcę znów.
UsuńMarija, pamiętam, ale obawiam się, że one żrą dużo prądu. Pójdę raczej w promienniki na podczerwień. Jutro będę rozmawiać z kimś, kto je ma, to dowiem się więcej niż w internetach.
UsuńI w ogóle, koszmarne jest wstawanie rano, kiedy w kominku dawno wygasło i noszenie na sobie pięciu warstw, które przeszkadzają we wszystkim.
UsuńZzzzzimno! 3 stopnie zaledwie, będzie w nocy przymrozek.
OdpowiedzUsuńTrzymcie się ciepło Kurki, zwłaszcza Ty Hanuś, cobyś nie zmarzła.
Ewa2, daję radę, łba z gorąca nie urywa, ale ocieplenie Kuriozy postępuje. Za chwilę kupię grzejniki. W sypialni mam, w salonie siedzę blisko kominka. O ile siedzę.
UsuńU mnie lodowato i śnieg w górach. Hanuś, ciepło najważniejsze! Alez ty masz masę pięknych rzeczy w domu... Otaczanie się pięknymi przedmiotami poprawia nastrój, zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńMika, te przedmioty wędrują ze mną od zarania. Trochę przybywa, trochę ubywa, ale trzon ten sam.
UsuńA kuku. Dzień dobry Kurki. Prawie codziennie gaszę, a dziś niespodzianka, bo świecę.
OdpowiedzUsuńZa oknem ciemno i -3 stopnie.
Dzień dobry w mroźny poranek. O 6 rano było na termometrze minus 5 stopni a ja zapomniałam zebrać z krzaków pomidory. Buuu....
OdpowiedzUsuńDzien będzie ładny, słońce wychodzi. Udanego poniedziałku!
A ja za to wczoraj latałam po ogrodzie jak kot z pęcherzem. Tu zebrać, tu zamknąć, tu schować, tu przykryć, tu czerwone żarówki zamontować w szklarni... Ale zdążyłam. Wpadniesz dziś?
UsuńAgniecha, co dają czerwone żarówki? Więcej ciepła?
UsuńAgniecha, czy przebranżowiłaś może szklarnię w pokoje na godziny?
UsuńIzydoru, zbierz i usmaż.
UsuńHana - jak przymrozki, to chyba na minuty, hrehrherhe
Usuń:)))
UsuńDzień dobry. Przymroziło, teraz tylko 2, słońce na bezchmurnym niebie.
OdpowiedzUsuńDobrego startu w nowy tydzień Kurkom życzę.
Dzień dobry, u mnie za oknem po szóstej były tylko 3 stopnie. Gutek rano i wieczorem od dwóch dni ma zakładane ubranko, bo jest ostrzyżony i trzeba trochę poczekać, zanim odrośnie. Dziś i jutro wolne od huty, ale czekają inne obowiązki. Mus wyciągnąć ciepłe buty i kurtki do łażenia...
OdpowiedzUsuńSkrobałam szyby w szczale dzisiaj!
UsuńHana, ja w temacie ,co z drewnem, gdzie je przechowywać. Masz takie fajne miejsce, na ścianie za plecami regałów książkowych i częścią ściany pracowni. Poproś fachowców aby zrobili Ci zadaszenie i problem z głowy. Ponadto możesz też wykorzystać zimą kominek zewnętrzny i załadować go drewnem. Na tarasie, przy balustradzie, przykrywszy z góry też można kupeczkę zgromadzić, słoneczko będzie dosuszało. Na betonowej płycie studni można koliście składować drewno, latem niech stolarz zrobi zadaszenie, puścisz na to dzikie wino i powstanie malownicza architektura ogrodowa.
OdpowiedzUsuńIzabell, dziękuję, zainspirowałaś mnie, dzięki! Kombinuję. Pomysł ze studnią zwłaszcza przypadł mi do gustu.
UsuńByło -3, teraz 4 st i slonko. Kol.G mowi, że na wiosce -7, zima normalnie.
OdpowiedzUsuńWłączyłam ogrzewanie.
A od kiedy to w pazdzierniku tak zimno??? U Miki i czesciowo Bezowej to rozumiem, ale reszta kraju???? nie po to przyjechalam, zeby bylo az TAK zimno, toz to zima angielska!!
OdpowiedzUsuńWidzisz Opakowana, Miki Tatry i prawie moje Bieszczady rozciągnęły się po całym kraju.
UsuńOpakowana, koniec tygodnia ma być cieplutki!
Usuńwierzysz w to?
Usuńzaraz porownam rozne prognozy.....
Chcę wierzyć!
UsuńPiękny dzień, słońce i błękit, 13 stopni, a mnie się przypomniał tamten ostatni październik 11 lat temu. Też było tak pięknie, tylko trochę cieplej.
OdpowiedzUsuń10 pazdziernika minie 18 lat jak nie ma mojej Mamy. Byla to sroda. ja przylecialam w piatek i przez tydzien byla piekna pogoda, taka lagodna, ciepla, smetna :(
UsuńHehehe! tm gdzie ja bylam, a byla to Polska bylo rano -3 i kaluza miala gruby lód!! A chalupa ma tylko piec na drewno z lasu, trzeba bylo mocno hajcowac!
OdpowiedzUsuńGrażyna, na Mazurach byłaś czy na Podlasiu?
UsuńNa Podlasiu! w starej chacie bardzo malowniczej, trzy dni surowego zycia ale ile Nepomukow wzbogacilo kolekcje Artenki!! a ja nacieszylam oczy.
UsuńZa to takie hajcowanie przyjemne ciepełko daje.
OdpowiedzUsuńEwa2, to ciepełko tylko na chwilę, niestety:(
OdpowiedzUsuńZnam ten ból bo u babci było w kuchni ciepło tylko wtedy, kiedy się gotowało. Kaflowy piec stał w pokoju i też do rana wystygł.
UsuńPiec byl z szamotowych cegiel, chyba, nie znam sie, palilysmy tylko wieczorem kiedy wracalysmy z wojazy, trzymal dobrze cieplo, najcieplej robilo sie o 4 nad ranem, zanim sie nagrzal chodzilysmy w cieplych kurtkach i swetrach, gdzies okolo 21 ej mozna bylo zaczac zrzucac szmaty z siebie, o 22ej juz nie podkladalysmy...nad ranem juz bylo tak goraco, ze zrzucalysmy z siebie koce. Ranek byl jeszcze cieply..ale jak wracalysmy wieczorem to proceder zaczynal sie od nowa, mnie sie to wszystko bardzo spodobalo.
UsuńTo byly trzy dni hardkoru...ale jaka satysfakcja!!
Czyli był to całkiem porządny piec. Należało napalić rano przed wyjściem, a na noc trochę dołożyć. Wtedy w pomieszczeniu cały czas umiarkowane ciepło.
UsuńLubiłam palić w piecu, to wcale nie taka prosta sprawa. Brawo, miałaś satysfakcję.
Tak chcialysmy robic, palic rano tez...ale rozsadek przewazyl, balysmy,ze mogloby się cos zaprószyc i chalupka cala z drewna poszlaby z dymem. Piec mial lekkie przeswity w tej obudowie szamotowej.
UsuńHardkor powiadasz Grażyna, mieliśmy tak przeszło 50 lat, dopóki nie umarł mój tato, hmmm nie zabrzmiało zbyt dobrze...
UsuńByło to tak; mieszkanie prawie 100 metrów kwadratowych w starej kamienicy, piec kaflowy w każdym pokoju i w kuchni kuchenka węglowa, która po kilku latach została zastąpiona gazową. A w tym lokum pięcioro dzieci z rodzicami. Było biednie, dlatego też opalało się tylko te pomieszczenia w których się najczęściej przebywało, w pozostałych pomieszczeniach była lodownia. Lata biegły, dzieci dorastały, przestało być biednie, ale nie było także bogato, więc w dalszym ciągu ciepło było tylko w niektórych pomieszczeniach. Jak się szło natenprzykład do łazienki 'pokucać" to niwymowna drętwiała z zimna ;) Można by coś w tym względzie zmienić, ale temu sprzeciwiał się tato. Tak to mieszkanie się coraz bardziej zagrzybiało, a mój tato i tak nie pozwalał wprowadzać zmian.
Po śmierci taty w pierwszej kolejności zawalczyliśmy z grzybem i powolutku wprowadzamy grzewcze zmiany. Od tamtego roku, gdy mama przestała rozróżniać pory roku, palimy w dwóch piecach kaflowych, drzwi od dwóch pokojów są otwarte, tak że ogrzane mamy w miarę dostatecznie te pomieszczenia których używamy na co dzień. Jeden pokój w dalszym ciągu jest nieogrzewany.
Dla jasności dodam, że mieszkamy w mieszkaniu komunalnym i od 50 lat czekamy na remont kamienicy. W tym roku na wiosnę doprowadzono do piwnic kamienicy instalację ciepłowniczą z elektrociepłowni i...na tym się skończyło. I tak to kolejny sezon hajcujemy w piecach, a ja z utęsknieniem czekam na centralne ogrzewanie.
Może kiedyś jak już się nim nacieszę, zatęsknię za paleniem w piecach ;)
Nie mam watpliwosci, ze takie codzienne tyranie musi skonczyc sie marzeniem o centralnym...ale od czasu do czasu? ma swoj niezaprzeczalny urok.
UsuńMialas i masz nielatwo w zimie!
Marijo,nie zatęsknisz,jako i ja nie tęsknię.Ale nie korzystam z pewca juz wcale, bo stanal przy nim duzy,przykrecowny do sufitu ,drapak dla kotów. Został nam jeden kaflowy piec,bo w głowach ciągle brzmią przestrogi teścia, a co jak nie bedzie prądu lub gazu, przysłowiowy ruscy odetną..;)
UsuńNie pławię się w wysokich temperaturach, grzeję doraźnie i tam gdzie przebywam aktualnie ,i jest ok. szczęściem mieszkanie nigdy zagrzybione nie było i nie jest.
Marija, bylam u Ciebie i widzialam i powierzchnie i wysokosc pokju jednego, poza Twoim, wygladal na nieuzywany ;) i opalanie takiego wielkiego pokoju, toz to robota na caly dzien!
Usuńu nas bylo co z piecem w piwnicy, na koks, ojciec szalal i szyberek na pol zapalki ustawial, bo w domu MUSIALO byc 20 stopni, w dzien i w nocy...jak byla sroga zima, to koks szybciej wychodzil, a Tatko zapytany przez Mamus, zeby zalatwil koks, rozkladal bezradnie raczyny i mowil - no przeciez nie pojde krasc.... a co do schlodzenia, to na pewno juz tu pisalam, jak bylam pod Szczecinem z kolezanka na jedna noc, w bylym osrodku wczasowym partyjnym/rzadowym/no jakims tam. Dla nas ciec podobno napalil i wlaczyl ogrzewanie. jak tam dojechalysmy kolo 9 wieczorem, to byl ziab i kaloryfery jakies niemrawe, ale uznalysmy, ze sie dopiero rozgrzewaja...co nie bylo prawda, bo juz konczyly swoja zmiane z ledwo cieplych na zimne. Rozgrzalysmy sie owockami z nalewki i w pewnym momencie kolezanka mowi - To co? ubieramy sie i idziemy spac?
hrehrherhher
Ano, hahaha.
UsuńMoje osiedle powstało w 1958r. i stało 4 bloki dwupiętrowe, w których opalało się piecami kaflowymi, mój Bezowy mieszkał w jednym z nich. Kiedy ja tam zamieszkałam na początku lat 70-tych, w moim bloku było już centralne ogrzewanie. W starych blokach podłączono do tych pieców gaz i opalali gazem, potem ludzie rozwalali i opalali czym, kto mógł, ale u teściowej zawsze było zimno.
UsuńPamiętam mękę mojego Bezowego w pierwszą zimę, bo było mu za gorąco, ale tak szybciutko przyzwyczaił się do ciepełka. U mnie w dzieciństwie opalało się piecykami tzw "oszczędnościowymi" na gaz.
Krysia drugi pokój tej samej wielkości i ze szczytową ścianą, trza dogrzać i wypuścić trochu ciepła na wielgachny przedpokój, bo mamusia lubi sobie polatać w samych gatkach, zimno zaczyna odczuwać dopiero jak ma już dreszcze ;)
UsuńTak Grażyna, niełatwo.
Dora nie sądzę abym zatęskniła.
U na też było dzisiaj poniżej (zera). Zmarzła mi część dragonów niestety, co zmusiło mnie do rozpoczęcia jesiennych porządków w obejściu, czego nie znoszę tak samo jak rozbierania choinki światecznej.
OdpowiedzUsuńNo szkoda, że pomarzły. Też tego nienawidzę. Nie wiem, czy mam już wykopać georginie, czy jeszcze zostawić?
OdpowiedzUsuńZebrałam te pomidory przemrożone, ale one obrzydliwie niedobre się stały. Wywaliłam na kompost. Trochę za szybko ten mróz. Dobrze, że mandarynkę i laur schowałam w porę.
Szkoda, że się chociaż na keczup nie nadały. Ale użyźnią przyszłoroczne:) Gdzieś czytałam , że dalie trzeba wykopać jak już liście zmrozi.
UsuńPrzymrozek też był w nocy solidny a na dodatek do 11 rano nie było prądu i nieco zimno było...
Cześć Kury, druga noc przymrozków za nami. Teraz wieje dla odmiany. Georginie wykopię, bo już z nich nic nie będzie. Miłego dnia, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńTo dzień dobry zimnym porankiem póżnym :).
OdpowiedzUsuńU mnie obserwuję drogi zimna ciekawe - giergonie od południowej, zacisznej strony padły a od wschodu na dość otwartej przestrzeni tylko brzegi liści lekko złapane.....i tak mimo nieustannej czujności ogrodnik tylko sprząta.....
Więc jak się pociepli, to też wykopię ;).
Miłego dnia, bo zapowiada się słoneczny :).
Rabarbara
Hej, hej, miało mnie nie być ale jestem. Konowały odwołały zabieg, muszę się podleczyć z infekcji.
OdpowiedzUsuńWstałam bladym świtem, szron na trawie, ale słońce ładnie wschodziło. Wkurzyłam się z powodu tego odwołania i wracałam na piechotę, zmarzły mi uszy i ręce. Śniadanko sobie zrobiłam, herbatka gorąca i kawka zaraz będzie.
Miłego dnia, a ja łykam antybiotyk i czekam na następny termin.
Ło kurna to się porobiło.
UsuńWracaj do pełnej formy jak najszybciej Ewo!
Coś nagle się ta infekcja objawiła. Jakaś taka cichociemna, ukryta mus była. Sjurprajza zrobiła i wymogła cierpliwości Twojej. Podobno nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Przyjdzie poczekać na to dobre.
UsuńO no masz tobie, a już miałam pisać do ciebie jak poszło:( Z tymi cholernymi infekcjami tak jest, zawsze się ujawnią jak nie trzeba, a szczególnie przed pójściem do szpitala, znam to dobrze. Lecz się szybko!
UsuńNie bardzo w te promienniki wierzę,ze to ekonomiczne i w ogóle .Mimo wszystko stawiałabym na gazowe co,masz z tego i ciepła wodę i ciepełko w całym domu.Dla mnie to najlepsze rozwiązanie,koszty spore,wiadomo, ale masz nisko, nie ma duzego metrazu, zrób wycenę. No ale jak gazu tam nie ma to klops, bo wtedy to taki duzy zbornik się stawia w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńEwo, na to przykre, juz bys miala z glowy a tak podwojny stres,bo teraz sie denerwowalas,a przed drugim terminem znow sie zdenerwujesz.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle,to dzień dobry Kureczki.
Pogoda jak przez okno,czyli pochmurno,ale nie pada.7 st .Zasmusiła mnie wiadomość o odejściu Czapusiu,mocno doswiadczonym ,schorowanym kotku,którym z pełną miłością i oddaniem opiekowała się p.Basia.
Po chwili Młodsza mi napisała,że jej chłopaka szef zwolnił z pracy, wielka szkoda,bo praca nie jakaś szczególna, bo w magazynach odzieżowych, ale dobrze płatna z dodatkiem studenckim wychodziło mu ponad 3 tys. Szlag by to! Chłopoak czekał na umowę, bo ciagle szefostwo zwlekało,a tu masz, przyjał 3 nowych a jego zwolnił. Teraz są paskudne czasy z tą pracą.Chłopak studiuje za pieniadze w weekendy, sporo go to kosztuje, nie wiem,jak teraz dadzą sobie radę.Młodszej wypłata to tylko 2,500 , koszty mieszkania,rachunki, paliwo, ja pierdziu.
Ojej Dora to masz nieciekawe wieści.
UsuńO Czapusiu też czytałam, smutne. Może chłopak coś jeszcze znajdzie, faktycznie z pracą kiepsko, oby mu się udało.
Dzień się zapowiadał ładny, tymczasem się zachmurzyło, to posiedzę w domu.
No masz, Dora, raz na wozie raz w nawozie :/ oby chlopak dorwal cos szybko!
UsuńA Tobie Ewo - cierpliwosci zycze. ja to mam tak, ze jak cos na pierwszy terin, to sie denerwuje etc, jak sie okazuje, ze odlozone na pozniej, to juz potem az tak sie nie denerwuje, raczej zeby bylo!
ten szef to jakiś dupek, zwlekał z zawarciem stalej umowy,bo okres próbny już dawno minął.Karol był dyspozycyjny,jak kazali tak pracował,ostatnio nawet miał nadgodziny,bo inwentaryzacja i zamiast do 16 to pracował do 18 lub 19.W weekendy studia (filologia angielska,chce być tłumaczem), no i umówił sie/poprosił szefa juz na poczatku tamtego tygodnia, czy moze miec w poniedzialek wolne, bo konczy zajecia pózno, a na 7 do pracy, w tygodniu zostawałby dłuzej, tak,nie ma sprawy, oczywiście,nie ma problemu, szef mu odpowiedział. Dzis jednak po tym wolnym poniedizałku wyskoczył, że zwalnia go, bo nie może tolerować czegos takiego,bo to demotywuje zespół, nosz kur...
OdpowiedzUsuńI jak młodzi mają być ambitni przy takim traktowaniu. Zamiast wsparcia to pod górkę robią. Przejdzie szkołę życia a Wy razem z nim. Trzeba będzie pewnie wspierać.
UsuńNiestety SaBała-ciaku:(
UsuńAj, i ostatnio Kobuszewski,dziś Kondratiuk..
OdpowiedzUsuńBry Kureiry. Warmia pożegnała nas chłodem a Śląsk powitał tym samym. Rano występował szron. W kwestii ogrzewania zimowego wiem tyle, że jak jest jakieś pomieszczenie dolne piwnicą np. zwane abo jaki składzik to najwygodniej zrobić z tego kotłownię. Piec z podajnikiem np. na groszek zainstalować. Ale to mus dobudować komin i powiesić kaloryfery. Na Śląsku tak palimy. Trza ogrzać parter, piętro i poddasze. Byle do wiosny.
OdpowiedzUsuńMoja piwnica gotycka. Gott bewahre, kotłownia w takiej piwnicy. Lubimy palenie w piecach. Mam cztery do obsługi (z tego jeden kaflowy zabytkowy i kuchenny z c.o.). Uwielbiam patrzeć na płomienie. Jest w tym magia i jakiś atawizm pewnie też. W każdym razie nie dla mnie automatyka, podajniki, pellety i spółka.
UsuńJestem dziś padnięta. Mieliśmy wykopki ziemniaków. Hektar tylko, ale pesel daje znać o sobie.
Miłego wieczoru Kurki!
Gott nie zmieni pesela i oby zdrówko dał na taki pomysł na życie. Abo kaskę na palacza piecowego.
UsuńIzydorze!!!! hektar ziemniaków ?!?! Jesteś wielka !!!!! Sadziłaś też sama ?
UsuńWzględem palenia też uważam, że rozpalanie w piecu czy kominku to czar i magia i życie :) I nic nie zastąpi tego przytulenia się do kaflowego pieca......
A nadmiar ciepła jest niezdrowy :).
Rabarbara
Ech, ok,fajnie się pali,jak nie trzeba po pietrach z wiadrami latać,czy to w zdrowiu czy chorobie,a młodsze nie będziemy i nasz kręgosłup również. Nawet kominka nie chcę mieć,chociaż mogłabym postawić jakiś ładniutką ozdobny,bo kto będzie dźwigał?
UsuńOwszem, latanie po piętrach to ostra gimnastyka, zwłaszcza z ciężarkami ;) ale pozwala wytrwać w kondycji długie lata ;)!
UsuńIzydor chyba piętro ma aby jedno? tak Izydorze? a ja tylko na parterze palę, ciepło samo leci do góry :).
Daaawno temu, jak żyłam w dużym mieście w starej kamienicy, trzeba było nosić opał wiadrami na czwarte piętro (wysokie!), z piwnicy!, to trochę istotnie przesada była ;)). Ale ludzie tak żyli i mieli się całkiem nieżle;).
Rabarbara
Magia ognia, a i owszem zachwyca mnie, ale najbardziej w ognisku na letnisku, ha nawet mi się zrymowało ;) W piecu kaflowym opalanym węglem niewiele się widzi tej magii, drzwiczki do paleniska niziutko, za to ta "przesada" w nadmiarze, trzy i pół piętra w starej kamienicy, przez pół wieku z okładem ;))
UsuńJa mam w każdym drzwiczki z szybą. Palę tylko suchym drewnem liściastym. Od 19 lat. a wcześniej, jako dziecię szkolne też paliłam w domu i gotowałam na takiej kuchni. Mój G. tez z tych miłośników ognia. Taki modus vivendi i operandi. Nie potrzeba mi ani siłowni, ani nordic walkingu, ani telewizji, ani gimnastyki. wszystko załatwiają zwierzęta i piece.
UsuńAle w mieście, nie powiem, to uciążliwe i niepotrzebne już w XXI wieku.
Marija, jak napisałam powyżej - wiem o czym mówisz ;)). Parę lat takiej gimnastyki miałam, węgiel trzymano wiadomo, w piwnicy, więc w sumie było to pięć pięter. Ale i tak tęsknię za przytulaniem się do pieca..........
UsuńRabarbara
A ziemniaki wspólne z tymi sąsiadami, co mi użyczają też kawałek ogrodu. Oni już bliżej osiemdziesiątki są (w każdym razie po 75 roku życia). Wczoraj wykopywaliśmy buraki, marchew, pietruchę.
UsuńIzydorze a jak ziemniaki w tym suchym lecie? Udały się ?
UsuńRabarbara
Piękne i dużo. Wszystko się udało.
UsuńJa, zeby sie przytulic do pieca kaflowego, to musialam latac z Tatkiem do jego przyjaciol, co w starej kamienicy mieszkali mieli taki. zielony, z laweczka, na ktorej leza kocyk. jakie to bylo przyjemne. mieli tez pianino. I tak, jak mnie namawiali do siedzenia u pieca, to mnie odwodzili od prob grania na pianinie. hrehrherhh
UsuńIzydoru - gratuluje krzepy i warzyw!
PrezesKuro! Łoł ależ Ty ogarniasz. Wszystko dokładnie obejrzałam i stwierdzam, że dla mnie to ońmyglich. Nie ogarniam Twojego zapału do tej roboty. Kupiłabym chyba jakieś mieszkanko i spokój. Jak już całkiem ogarniesz to klękajcie narody. A do tej maniuniej łazienki i wanienkę zmieściłaś. Jest uroczo i artystycznie. Powiedzenie "artystyczny nieład" trafnie określa ten styl. Aplauza masz mojego.
OdpowiedzUsuńBasiku, wanienki w odremontowanej łazieneczce nie ma,jest kabina.
OdpowiedzUsuńAleż Doro, jest i wanienka ;)))
UsuńRabarbara
jaka wanienka? moze to glebszy brodzik....wydawalo mnie sie, ze Prezesowa mowila, ze nie ma waninki, choc by kciala.
UsuńWanienka byla po staremu. Moze Prezesowa sobie kupi takom cynowom i bedzie sie kapac jak kowboje w westernach, wlewajac sobie z sagana goroncom wode, a wanienka bedzie stala przed kominkiem. Trza by tylko Prezesowej kombojski kapelusz kupic.
UsuńJak nie ma jak jest. Na oknie se stoi i jak wygląda. Miodzio.
UsuńNo to taka na palec od duzej nogi raczej :) ale urodziwa wielce
UsuńPalec też ma prawo do kąpieli we własnej wannie.
Usuń
OdpowiedzUsuńJest wanienka, stoi na parapecie.... ha, ha, ha...
Jest, tylko cuś juz porosnieta zielonym:)))))))
OdpowiedzUsuńbo tam kąpiel bierze leśny ludek.... hi, hi, hi ...a one zielone som
OdpowiedzUsuńDlatego ten mors, bo mi ten parapetowy zwierz na morsa wygląda, z takim zdziwieniem patrzy na Pastelową Kurę.
UsuńCzy ja już mogę komentować?
OdpowiedzUsuńPewnie tak, skoro mogę czytać Twoje zapytanie.
UsuńA przedtem nie? Dlaczego?
Usuńchyba kazdy moze komentowac....
Dobranoc ,,szefowa dziś zdaje się padła snem sprawiedliwego,ale co się dziwić.
OdpowiedzUsuńTo co gaszę światło, najwyżej w czołówkach będziecie tu siedzieć.Pa!
To ja mowie dziedobry skoroswit. szaro buro mokro, ale wstalam (rzed siodma) i bylo 10 stopni ciepla. I deszczyk (albo nieboszczyk, jak mawial moj Tatko). Niech Wam dzien sprzyja.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSzaro, buro i mokro, ale cieplej bo około 10 stopni. Dobrego dnia.
Cześć Kuraki,
OdpowiedzUsuńna termometrze +12, nie pada, nie wieje. Może na grzyby? A może do ogrodu? A może poodkurzać w domu? Tyle możliwości... Mam trudności w wyborze oraz podjęciu decyzji. To się kawy napiję.
MIłego dnia!
Po kawie pewnie zrobisz wszystko po kolei:-)))
UsuńCzołgiem Kurska! W istocie, padłam w lompach, jak mawia się w Wielkopolsce. Wanienki już nie ma, sprawę załatwil Czajnik. Zwierz parapetowy to foczka z kamienia, więc przeżyła demolkie.
OdpowiedzUsuńPalenie w piecach/kominkach jest fajne u kogoś. Brudna, upierdliwa robota. Ja już się napalilam i dziękuję. Jako awaryjne i dodatkowe źródło ciepła tak, ale nie jedyne. Wstawanie rano w wyziebionej chałupie do przyjemności nie należy
Zezarlo mi komentarz.
OdpowiedzUsuń