Na pewno jesteście ciekawe(-i), jak miewa się tutejsza kotka Oliwka, która - o mały włos - nie została wysterylizowana podwójnie. Szukanie jej domu długo się nie udawało, więc jedną budkę skonstruowałam jej ja - elegancką, oklejoną styropianem, ale były w niej mostki termiczne, ponieważ nie miałam styropianu w całości, tylko w kawałkach. A jednej płyty kupić nie można, trzeba brać całą paczkę. Chwilowo mam dość styropianu do pozbycia się. Drugą budkę kocina dostała od D., ale ta była nieocieplona. Kupiłam więc w internecie trzecią budkę, cieplutką i bez mostków termicznych! Jednak w międzyczasie dziewczyna wzięła sprawy w swoje ręce. D. ma w domu dwoje oszklonych drzwi - jedne na taras, wprost z salonu, drugie wejściowe. Oliwka bez przerwy wysiadywała to pod jednymi, to pod drugimi. Tak dopracowała system, że D. nie zdążyła przejść z salonu do kuchni (po drodze są drzwi wyjściowe), a Oliwka już siedziała pod drugimi drzwiami. I odwrotnie. I tak przez cały dzień. Biedna D. w końcu nie wytrzymała i wszystkie trzy budki zdały się w sam raz psu na budę.
Tadammm! Dla jasności powiem, że to jest łóżko D.:
A to "mój" fotel telewizyjny u D.:
Oliwka to kot nad koty! Chodząca i mrucząca słodycz oraz straszliwy żarłok, trzeba jej pilnować, bo wymiata wszystko - swoje i Nikity. Jest gruba! Gdyby nie "podwójna" sterylka, można by pomyśleć, że jest w ciąży (a i tak mam niepokój). Jedynym cieniem w tej sielance jest właśnie Nikita. Ma 17 lat i nie lubi (boi się?) Oliwki. Oliwka z kolei lgnie do niej, próbuje ją obłaskawić, ale na razie z mizernym efektem. Nikita syczy i prycha przy każdej próbie zbliżenia. Obchodzą się łukiem, nie ma scysji i łapoczynów, więc może z czasem będzie lepiej?
To jest Nikita:
I tak to Oliwka zmanipulowała D...
Witam,
OdpowiedzUsuńŚliczne obydwie. No Oliwka wiedziała co robi, cwaniara.
UsuńDo mnie się bardzo przymierzała, ale co wskoczyła na któryś parapet, psy dostawały wścieku. To mnie olała. i poszła do D.
UsuńNo popatrz, a Malinkę zaakceptowały, bo Czajnika nie wiem. Jak wprowadziłam się do Kurnika, to już byli i Grażynka.
Usuń1 sza
OdpowiedzUsuńLilko o pół ułameczka Cię uprzedziłam
UsuńEx aequo... hmmmm
OdpowiedzUsuńMoze byc lepiej, a moze nie byc... U mnie mialo byc, a nie jest, wojenki podjazdowe trwaja w najlepsze, choc do lapoczynow na szczescie nie dochodzi i krew sie nie leje. One zachowuja sie jak dwie blondynki, potrzepia sie po loczkach, poudaja, ze walcza, Miecka posyczy, Bulka nie i potem sie rozchodza. :)
OdpowiedzUsuńAMP, wiem przecież i dlatego martwię się o Nikitę, bo stareńka.
UsuńObwiescie cala chalupe feromonami, ten Feliway czy jakos tak, rozsypcie wszedzie suszona kocimietke, pokropcie waleriana - koty oszaleja z radosci i zapomna, ze sie nie lubia.
UsuńMoze nie ma sie co o Nikite martwic, bo nie wszczyna awantur tylko reaguje, a jak Oliwka jest madra kocina, to bedzie staruszke omijac.
Usuńi superancko, hre hre hre hre hre hre i gruba se domek na zimę (a może i dłużej?)znalazła. Bez łachy hre hre hre. A na poważnie, macie wielkie serca
OdpowiedzUsuńNo dzie, Lilka, na zimę! D. jest ugotowana na amen, ja zresztą też!
Usuńhre hre hre, kocham Was dzieszczyny :)
UsuńLilka, ze wzajemnościom!
UsuńA to cwaniara!!! I do tego pięknota :)
OdpowiedzUsuńTaka Mykowata!
UsuńMykowata jak nic :)
UsuńObie panie futrzaste niezwykłej urody.
OdpowiedzUsuńJeśli Nikita nie przejawia innych oznak stresu, to może się jakoś uładzi. Miałam w domu dwa koty przez pół roku, nie było przyjaźni od czasu do czasu łapoczyny, takie byle jakie, gonitwy, podprowadzanie miejsc do spania, ignorowanie. Żaden nie zaczął sikać po kątach, chudnąć ani innych objawów nadmiernego stresu. Tolerowały się, a jak kicia wróciła na swoje to mój jej szukał.Teraz też była 10 dni i było podobnie.
Ewa2, trudno powiedzieć, Nikita sika po kątach od czasu przeprowadzki D tutaj, 4 lata temu. Sikanie nie zintensyfikowało się, może się dogadają...
UsuńUuuu, to kuwet więcej potrzeba i stswiac tam gdzie siknie, a zdrowa jest?
UsuńDora, zdrowa. Najpierw była przeprowadzka, potem wielki remont, właściwie budowa. Utrwaliło jej się.
UsuńJa tez bym po katach sikala....
UsuńTo macie 3 domki dla kota na zbyciu.:-)
OdpowiedzUsuńFajne obie i z wyglądu nawet podobne.
Może jakoś się dotrą?
E, nie, Agniecha! Mogą się przydać. Obym w zuą godzinę nie wyrzekła, bo wiesz jak jest...
UsuńNo bo wygląda na to, że brakuje Ci ( albo koleżance D. ) trzech kotów o różnej odporności na zimno.
UsuńAgniecha, spluń mi zaraz przez lewe ramię!
UsuńSpluńłam. Ale spadło na plecy. Myślisz że się liczy?
UsuńTak czułam, że kicia sprowadzi się do którejś z Was...😍 Jest śliczna i cwana. Wiedziała co robi..😍
OdpowiedzUsuńBoguśka, robiła to z takim uporem i tak konsekwentnie, że kto ją tam wie!
UsuńZ kotami i dotarciem to trudna sprawa :-) ale może się polubią
OdpowiedzUsuńHana to ty dziewczyno nabudowałaś się tych budek :-)
Nieno, Graszko, tylko jedną zbudowałam! Jedną kupiłam, a trzecia od D.
UsuńPrzypomina mi sie moje osiedle kotow na tarasie, hrehrheherh, gdzie krolowalo pudlo po telewizorze, bo kotek z dzieckiem je lubil....czego ja tam nie zmontowalam!!!!!! przydluga opowiesc i Kury znaja...
UsuńPiękności!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Nikitę,,dla,niej to intruz, ale jak nie jest zbytnio nafoszona, to może będzie tolerować, miejsca sporo do podziału, kazda może wypracuje sobie swoje terytorium. Może tak pokombinować z mieszaniem zapachów, z policzków pierwszej trochę pomiziać futerko tej drugiej?
Dora, one bez przerwy siedzą u D. na kolanach, więc zapachy mieszajo się, że aż!
OdpowiedzUsuńBez przerwy ale na razie na zmianę?
UsuńPewnie że na zmianę! Czasem Nikita wskoczy przez nieuwagę na zajęte kolana i jest afera!
Usuń😀No tak, alectu chodzi o te pyszczkowe feromony, to potrafi pomóc w kontaktach.
UsuńO rany, Oliwka to gościówa, jezdę jej idolkom ;)
OdpowiedzUsuńGalia Anonimia
Galia, Ewa K., uwielbiam Twoje poczucie humoru:)
UsuńGalia, ja też! ktokolwiek ją pozna, natychmiast zostaje jej fanem!
OdpowiedzUsuńSprawdźcie, czy Oliwka nie ma siostry bliźniaczki, czy nie jest tą sprytniejszą siostrą? W dzieciństwie miałam kolegów "braci takich samych". Pojechaliśmy razem na wakacje. Chłopcy latali jak szaleni i prosili mojego Tatę- wujku, przesadź mnie przez płotek, wujku przesadź mnie. Przesadzał, bo to były dwa szybkie pioruny, okazało się, że latał tylko jeden, podając się za obu. Może Oliwka2 siedzi gdzieś w którejś z budek? ;)
OdpowiedzUsuńRucianko, Ty mnie nie strasz!
UsuńNo i bardzo dobrze Oliwka zakombinowała! Domek sobie wyłudziła i już. Myślę że Nikita będzie długo obrażona bo radość czerpana z obrażania się jest jedną z ulubionych czynności rozpieszczonych kotów. Będzie stroiła miny, fumkała i pokazywała całą sobą niezadowolnienie. No i oczywiście będzie oczekiwała stosownej rekompensaty! :-)
OdpowiedzUsuńTaba, pokazuje cały czas! A Oliwka niewzruszona! Po prostu oaza spokoju i czułości! Niesamowity kot.
OdpowiedzUsuńPiekna jest! I niezla z niej cwaniara, wiedziala jak sie ustawić, haha. Tak chodzila, tak krazyla i dopiela swego.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku:)
Szczęściara! Urodziwa i bystra, taka zawsze ma z górki:)
OdpowiedzUsuńDziękotki dla Hany i Dorotki*
ksan, jak milo cie widziec:)
UsuńBuźka, Ataner :)*
UsuńI vice versa :)
Ksan, macham do ciebie!
UsuńMikuś, macham też i buziaka ślę:)*
UsuńI pomyśleć, że człowiek uważa się za istotę najbardziej cwaną. Jak czytam Wasze teksty to śmiem wątpić. Zwierz wie jak człowieka podejść. Zawsze miałam kontakt z psami, chociaż swojego zwierza nigdy nie miałam. Dziadek mój był pracownikiem nadleśnictwa i mieszkał z Babcią i moją Mamą w poniemieckim zameczku w lesie. Zajmował się hodowlą psów myśliwskich. Jak mu się zmarło moi Rodzice kupili dom i też mieli psy. Dla Mamy pokojowy, przeważnie znajda, dla Ojca owczarki na wybiegu że spaniem w części garażowej, żeby ciepło miały. My raczej nie zdecydujemy się na zwierzów. Za często nie ma nas w domu.
OdpowiedzUsuńA to chytrusek! Koty sobie same wybierają domy, w których chcą mieszkać, znam kilka takich przypadków:) A Oliwce konsekwencji i uporu nie brakuje, jak widać. Cudna jest. Myślę, że z taka osobowością obłaskawi i starszą kicię.
OdpowiedzUsuńOsobowość. I to jest to. Spryciulka ta Oliwka jest. Przepyszna. Lubię ten zapach, kolor, smak. Oliwek znaczy. A ten sierściuch też do schrupania. Z jej oblicza wyczytuję, że ona ma plan. Tak wg piosenki "mam plan, mam plan i za ciosem idę".
UsuńDrobie Wy Kuriencje. Uczę się od Was i od Waszych zwierzów. Też myślałam, że będę spryciulką w trochę innym sensie. Nieważne. Ale teraz też "mam plan, mam plan. Zrealizuję go sam"./a/ To też wg piosenki. Dzięki za podpowiedź.
UsuńGratuluję planu, bierz przykład z Oliwki:)
UsuńMiko, Oliwia może być. Jako imię mojej, może przyszłej wnuczki. Zawsze chciałam mieć córkę. Nie mam. Ale moja córka miałaby na imię Kinga. I tak będę głosować. Bo u nas jest głosowanie za imieniem.
UsuńPanie Kotki Pięknotki obie. Nieźle to sobie Oliwka wykombinowała. I ma dom. Super. Wszystkie moje koty w taki sposób do mnie trafiały. Kombinowały one lub pies, który je przynosi.
OdpowiedzUsuńDobrej nocy Kury!
A jak się czuje Sztraszliwa Szarlota?
UsuńJeszcze straszliwsza. Siedzi teraz przy klawiaturze, patrzy w ekran na przemian z szarpaniem rękawa swetra mojego. W poniedziałek ma zdjęcie szwów.
UsuńZnaczy dobrze poszło ( tfu, tfu, tfu! ) skoro jest szarpanie. Tak bez obrazy i "Nigdy ci tego nie zapomnę!". :-)
UsuńNo to Nikita potrzebuje dwa razy więcej pieszczot niż Oliwka, bo poczuje się odrzucona. A Oliwka powinna się przyzwyczaić że jest na drugim miejscu. W końcu weszła na zagospodarowane terytorium. Chociaż pewnie łobuz nie przejmuje się tym.
OdpowiedzUsuńA tak wogóle to czasem podejrzewam, że koty myślą.
Izydoru a ile kotów juz piesek przyniósł_
OdpowiedzUsuńW sumie 8, ale nie wszystkie u mnie zostały. Znalazłam połowie domy, bo miałam już 5 kotów.
UsuńOliwka jest przeslodka!!!
OdpowiedzUsuńNie dziwota, że udało się jej przechytrzyć koleżankę D.
Widze, ze Prezesowa sie zlitowala jednak, hrehrehr
OdpowiedzUsuńJestem na 17tym podiumie - czy podiumy sie ustawia jeden kolo drugiego, czy jeden za drugim?
A tak to buro szaro i 0 stopni.
Dziedobry Kurkom!
Zadzieram kiece i lece czytac o kotku.
Opakowano, wyobrażam sobie, że podjum jest przechodni i ma wyświetlany numer. I wyobrażam też sobie ten niekończący się rząd Kur, które wchodzą na podium z jednej strony, otrzymują nagrodę od Prezesowej, schodzą . I odchodzą za horyzont, a potem się pojawiają z tej pierwszej strony ponownie bo już następny wpis się pojawił i znowu należy odebrać nagrody.
UsuńDobre to z wyswietlana numeracja...od razu by bylo widac, kto ma u Prezesowej po znajomosci...1...2...3....75....4.......184 etc
UsuńPiekne kotki. Olowka rzeczywiscie pewnie w pewnym momencie wymyslila plan i sie go trzymala.
OdpowiedzUsuńI kotek wyglada jakby cale zycie na tym lozku balowal.
Fajosko tak rok zaczac od dobrych nowin.
Cześć Kury! Nasza (?) kotka prowadzi z nami regularne jednokotowe oblężenie domu od ponad roku. Używając swej małej lecz szybkiej osoby upozowanej strategicznie i tragicznie w pobliżu wszystkich możliwych wejść do naszego domu. Oraz swego operowego głosu ( tylko arie dramatyczne ). A my nic. Czasem za uszkiem podrapiemy.
OdpowiedzUsuńU nas szarawo i +5. Opona od taczki się zlasowała a dętka pewnie jeszcze bardziej i nie ma czym wywozić końskiego obornika. Tzn. jest druga taczka i teraz jej używam, ale plan na dziś jest kupić dętkę i oponę, zamontować i przetestować.
Życząc miłej środy, piję kawę bez cukru i zastanawiam się, czy ksylitol byłby mniejszym złem?
Nie słodź niczym. Albo cukier, albo nic.
UsuńTy Izydorze, jesteś taka bezkompromisowa. A ja już nabyłam 250 gram ksylitolu w czarodziejskim sklepie S. w mieście na literę G. To przecież nie wyrzucę.
UsuńTo spróbuj z tym ksylitolem.
UsuńSpróbuj ale się nie zdziw bo ksylitol na wiele osób działa jak środek przeczyszczający. ;-) Może akurat nie znajdziesz się w grupie wybrańców, he, he, he.
UsuńZacznę wobec tego delikatnie, słodząc kawę. Dziękuję Ci Tabaazo, za tę jakże ważną wiadomość.
UsuńTak, może działać przeczyszczająco, wiec trzeba,sprawdzić.
UsuńTo nie jest tak, że albo cukier albo nic, Agniecha może eksperymentować, bo zdrowotnie nie musi rezygnować z cukru, ale jak ktos musi... no chyba, że zupełnie zrezygnuje się z wypieków,czy slodzenia czegokolwiek.Można, ale jest to upierdliwe, trudno być ascetą😀
Asceza nie wchodzi w grę. Raczej eksperymentowanie w kierunku zdrowego odżywiania, tak aby było zdrowe i smaczne.
UsuńAgniecha, od 45 lat piję gorzką kawę. PYCHA.
UsuńJa też coś koło tego. Nigdy nie słodziłam kawy i herbaty. I żyję.
UsuńA ja latami nie słodziłam, potem znowu słodziłam, ale tylko kawę i tylko z mlekiem, a teraz znowu myślę sobie, żeby przestać. Ewentualnie miodem słodzić zamiast cukru.
UsuńA ja od 40 prawie (jak urodzilam pierwsze malenstwo byly dwa stoliki na sali, kazda baba czlapala z poduszka i na krzeslo opoduszkowane zsuwala sie lekutko, a cukerinica byla jedna i zawsze nie na moim stoliku...to co? Mialam prosic inna ofiare zbey mi przyniosla? i tak odwyklam w tydzien, do tego stopnia, ze sladowy cukier w kawie i herbacie mi obrzydza caly gotowy napoj!
UsuńOpakowana, z tą kawą słodzoną i herbatą możemy sobie podać rękę, z tym, że jak odrzuciłam słodzenie tuż po porodzie, jak mi podano ulepek, czyli cukier w niewielkiej ilości herbaty, a ja tym puściłam pawia. Od tej pory, czyli od prawie trzydziestu pięciu lat nie słodzę...Ale słodycze uwielbiam.
UsuńAgniecho, uzywam stevii w płynie do słodzenia kawy, ale do smaku trzeba sie przyzwyczaić,ksylitol bardziej slodycza i smakiem przypomina cukier, erytrol rowniez, w wersji sypanej mozna kupic, stosujemy do ciast.
OdpowiedzUsuńDora, a jak używasz ksylitolu do ciasta, to dajesz go objętościowo tyle co cukru?
UsuńAgniecho, obecnie J.wypieka i uzywa erytrolu.Ogolbie sypiemy do smaku po prosru , nigdy nie stosujemy sie do ilosci podanej w przepisach, bo zdecydowanie za slodkie wtedy wszystko wychodzi, mimo, że lubimy słodki smak, tak wiec tak, dajemy nieco mbiej.
UsuńNie zamierzam próbować surowego ciasta, to będę najpierw trochę na ślepo.
UsuńW pytaniu chodziło mi o to czy, daje się tyle samo ksylitolu czy erytrolu, co cukru, czy mniej, czy więcej?
Tak, tyle samo.
UsuńZimno, nocą pobielilo nieco, teraz slonko swieci.
OdpowiedzUsuńEch Kury, bardzo blisko ma powstać wielohektarowa farma fotowoltaiczna. Zaraz przy domu Sąsiada (Agniecha, Sąsiada wiesz). Akurat on remontuje, by mieć pensjonat niewielki, obok ludzie z Warszawy wyremontowali stodołę na piękną agroturystykę i goście będą mogli wychodzić wprost na ekrany. Krajobraz chroniony, wszystkie nasze zabudowania zabytkowe zespoły ruralistyczne, teren rolniczy. Firma "Krzak". Rozumiem, OZE etc, ale czy trzeba akurat tu? Na górze po drugiej stronie same nieużytki, wystawa super, żadnej zabudowy. Raj dla OZE. Nie zrozumcie mnie źle...Dla mieszkańców samorząd nie ma kasy na dofinansowania instalacji prosumenckich. Wodociągu nie ma, kanalizy takoż, nic nie ma. I nie będzie. Z tych elektrowni dla nas też nic nie wyniknie, niewielki podatek do gminy może, bo i z tym różnie bywa potem. Zarobią na sprzedaży jacyś szemrani biznesmeni z kontami na Cyprze czy Kajmanach, a tu pies z kulawą nogą nie przyjedzie.
OdpowiedzUsuńDobrej środy!
Straszne to, o czym piszesz. Niekompetencja, myślenie tylko i wyłącznie o dużym zysku dla siebie w jak najkrótszej perspektywie, nieliczenie się z przepisami, z jakąkolwiek długoplanową strategią rozwoju regionu, gdzie jedynym rozsądnym rozwiązaniem ekonomicznym jest turystyka + ekologia.
UsuńJa również nie mam nic przeciwko OZE, wręcz jestem bardzo za. Ale tam gdzie nie szpeci i nie przeszkadza. Na przykład na każdym możliwym dachu, jak najbardziej tak. Ale na polu ??? I to na obszarze krajobrazu chronionego, jak piszesz? Gorzki śmiech człowieka ogarnia.
Kasa, misie, kasa! Nogi z d... wszystkim spragnionym kasiorki za wszelką cenę! :-/
UsuńI stsraj się tu człowieku a i tak ktoś ci zrobi kuku w najmniej spodziewanym momencie:/ Jakieś protesty wchodzą w grę, czy tylko syreni śpiew pozostaje?
UsuńAle może to na razie plany, a nie twarda rzeczywistość?
UsuńTabaaza, system zdrowotny nie podołałby opiece nad taką ilością beznogich.
UsuńO żesz ty, ta mamona to ludzi doszczętnie ogłupia! Bardzo ci współczuję, ale może to się trochę pociągnie? Naprzeciwko moich okien mają budować bloki komunalne na 80 mieszkań, decyzja zapadła 4 lata temu, plany są, ludzie wpłacają na te jeszcze nieistniejące mieszkania, a lata mijają i nic się nie dzieje, póki co. Co roku się denerwuję a potem wszystko się rozpływa. Oby jeszcze w tym roku się nie zebrali.
UsuńBudowa farmy fotovoltaicznej na polu nie jest technicznie trudna, w przeciwieństwie do budynków mieszkalnych w terenie już zabudowanych. Na temat różnych administracyjnych pozwoleń się nie wypowiem, bo nie wiem.
Usuńterenie już ZABUDOWANYM miało być.
UsuńIzydoru, a gdyby się skrzyknąć i protestować? Czasami się udaje...
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńBardzo przykre obrazy naszej rzeczywistości opisujesz Izydorze. Przypuszczam, że decyzje zapadły i nic się nie da zrobić.
U mnie się przejaśniło, niebo błękitne, słonko świeci, +4, tylko powietrze paskudne.
Dobrego dnia życzę.
Decyzje jeszcze nie zapadły, ale niedługo pewnie zapadną i będą pozytywne dla inwestycji. RDOŚ uzna, że dla środowiska to super przecież. Protesty nic nie dadzą, bo wszyscy będą przecież "mieć związane ręce". I tak to u nas. Prawnicy są zaangażowani, ale to i kasa i żadna gwarancja. No i część mieszkańców zupełnie nie kuma o co gra ta. Myślą, że będą mieć tańszy prąd.
UsuńJak naocznie chcesz sprawdzić ten pomysł to należy poczytać strony dot. Zgorzelca. Tam już one są. Znaczy farmy na polach. Jestem eko, ale nie aż tak.
UsuńJa znam farmy wielohektarowe a do Zgorzelca to rzut beretem tak czy siak. Jestem eko, ale w ta biedna gmina (biedna też intelektualnie niestety) ma tylko te krajobrazowe i przyrodnicze atuty a także ledwie dyszącą zabytkową poniemiecką architekturę wsi, o która dbają w zasadzie tylko "osadnicy". I zniszczą. Odetną gałąź, na której siedzą. I co poradzisz? Na głupotę rady nie ma.
UsuńIzydoru - Ty jakas opowiesc snujesz sci-fi czy inna typu kryminal polityczny?
UsuńOliwka na pierwszym zdjęciu to kwintesencja kociej urody, wdzięku i czaru, trudno się dziwić, że uwiodła koleżankę D. Nikita świetnie się trzyma, nie pomyślałabym, że ma już tyle lat na ślicznych pleckach. Mam przeczucie, że się dogadają i tego im życzę! Moja dwunastoletnia, półdzika kocica niechętnie przyjęła półroczną smarkulę, ale nie było awantur, tylko trochę syków i obopólnych pacnięć łapkami bez pazurków. Mała prowokowała starszą, która raczej unikała spotkań. Ale zdarzyło się i wspólne kanapowanie i łóżeczkowanie, choć w maksymalnym oddaleniu. Nie wiem co dalej, bo tymczasem młoda wybrała wolność nie chcąc wracać z weekendowego pobytu na wsi, skąd pochodzi. Liczymy, że po tygodniowym pobycie u krewnych sama wlezie do kontenerka. Dodam tylko, że drugi kot to inicjatywa mojego nibymęża, który wyznawał zasadę "żadnych więcej zwierząt" Zgadzałam się (wyjątkowo w tym względzie) bośmy starzy oboje a ja na dokładkę histeryczka.
OdpowiedzUsuńTeż sobie sama wybrała, gdzie chce być:)
UsuńHesiu, wszystkie my odzwierzęce histeryczki, a i w większości niezbyt smarkate:)))
UsuńPS. Powinno być "swoich" przed "krewnych"
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńKot z zacięciem dydaktycznym! Tak długo opornej kobicie tłumaczył, aż pojęła, jaki jest porządek świata :)
OdpowiedzUsuńPsie, kobita nie była oporna, chodziło tylko o to, że Nikita jasno wyrażała swoje zdanie. No ale stało się i będzie musiała przywyknąć. Oby.
UsuńA, czyli kobita była, proszę Pani, na zakręcie ;)
UsuńJestem dobrej myśli, że jakoś się trzy baby dogadają :)
Przypomniała mi się moja Kizia-Mzia, która też zadbała o swój dom. Wlazła w piwnicy Bezowemu do reklamówki i on przyniósł ją na górę. Przez całe 13 lat nie dała się nikomu obcemu pogłaskać. Koty, to mądre zwierzaki.
OdpowiedzUsuńMądrala z tej Oliwki, do tego-urocza.
OdpowiedzUsuńIdę pod pierzynkę, choc środek dnia. Antybola biorę na drogi moczowe, cosik się zaczynam psuć, po pięćdziesiątych urodzinach.
Kasia, zdrówka w tym roku i w ogóle! Uściski
UsuńKasia, kuruj się!!! Co to znaczy psuć? Żadnego psucia nie przyjmujemy do wiadomości.
UsuńKobito! No coz Ty! Po 50tych urodzinach to sie jeszcze skika i fika!
UsuńJeżu, Kasia, pięćdziesiątka? Piękny wiek!
UsuńChyba się przyłożę do podusi na chwilkę. Załatwiłam sprawę w banku, byłam u fryzjera i wysiedziałam się u lekarza, bo się mu zawiesił od e-recept komputer i trzeba było poczekać aż się odwiesi. Potem przepuściłam dziewczynę w ciąży z marudzącym maluchem i zeszło. Trzeba strój skończyć i chałupę ogarnąć ale mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńPomyślę o tym później, bo jutro będzie nieaktualne.
Ewa2, rozumiem Cię jak matka. Byłam w dawnym domu, zwiozłam jakieś ostatnie graty, ćpnęłam pośrodku i co robię? Tu jestem! Pomyślę o tym jutro!
OdpowiedzUsuńA ja piję wino.
OdpowiedzUsuńJa wypiłam właśnie pół litra mleka. Tak mi się zachciało.
UsuńGutek nadal bez zabawek, ale zaczyna się zarastać. Dziś dwa razy był na spacerze bez ubranka, bo było bardzo ciepło w południe i popołudniu.
A ja bym się chciała napić wina ale mój głupi organizm robi łee. Szkoda wina na "reakcję zwrotną". Boguśko cóś jakby wiosna idzie do miasta Odzi, Guti bez ubabranka a moje towarzystwo dopiero raczyło wrócić do domu ( mimo ohydnej mżawki uparcie siedziały w ogrodzie ).
UsuńNo cóż tu napisać. Napiszę więc jak blondynka: ooooooo:).
OdpowiedzUsuńJoasiu, odpiszę: hrehrehrehre!
OdpowiedzUsuńCześć Kury. Prognoza się jakby sprawdziła bo coś siąpi.
OdpowiedzUsuńPiję sobie pierwszą kawę z ksylitolem i czekam na reakcję organizmu. W taką pogodę to człowiek jednakowoż nie tryska energią. Jeno poczucie obowiązku wygania na dwór bo konie i kocica powinny dostać śniadanie. Czuję się doprawdy jak żeńska i polska wersja Obłomowa. Jemu zawsze nic się nie chciało. Jakże go rozumiem dziś.
Miłego czwartku, drogi Kurki!
W mieście Odzi dodupnie, zawiesina przekształciła się w deszczyk ( co akuratnie jest dobre ), niby ciepło ale wozduch ciężki. U mła obowiązek ryczał już o piątej że głodny. Też chlipię kawę, bezczelnie cukrem muscovado doprawioną. :-)
OdpowiedzUsuńOliwka na pierwszym zdjeciu jest wystawowa, pokazywalam ja wczoraj portugalskiej rodzinie, okrzykow zachwytu bylo ze hej!
OdpowiedzUsuńMoja corka ma dwie kotki...Lię i Mię, do dzis nie wiem ktroa jest ktora, chyba starsza Mia ( a moze Lia?) przyjela w koncu mlodsza Lię i teraz sa nierozlaczne. Wczorajszej nocy Mia gdzies się zgubila, nie zorientowalismy sie, dopiero rano zauwazylismy jej brak. Trudno bylo o 6 rano latac po sasiadach. Czekalismy na przyzwoita godzine, moja corka przed wyjsciem do pracy napisala Wenezuejlosowi kartke z zapytaniem o kotke po portugalsku. Mial latac i pytac..podejrzewalismy, ze to on byl winny jej wypuszczenia. Gdzies okolo 8ej znalazla sie , sama wrocila i miauczala jak oszalala. Wpuszczona do mieszkania szybko wlazla do garderoby corki i zaszyla sie miedzy jej sukienki, nie sposob bylo ja stamtad wyciagnac, byla bardzo przestraszona...Lia przysiadla na brzezku pólki i caly czas jej towarzyszyla. Nie opuscila jej ani na chwile. Tak trwaly dobre dwie godziny. Niesamowite byly. Potem reszte dnia przelezaly na fotelu wcisniete jedna w druga.
Milego czwartku!
Grażyna, biedny Wenezuejlos, wszystko na niego...
UsuńJeszcze do tego wszystko PO PORTUGALSKU na niego!!
UsuńOn ma takie szczescie, niezasluzone zreszta, ze gdyby pukal w drzwi i z karteczki dukal, to nie tylko nikt by sie nie obruszyl na molestie o tak wczesnej porze a wrecz odwrotnie, latali by razem z num po mieszkaniach szukajac biednej Mii czy Lii ( nie wiem ktora jest ktora). Wzbudza takie opiekuncze uczucia wsrod ludzi!
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńZebrać się nie mogłam, kotek się przyłożył rankiem i się pospało, sny głupie miałam.
Pada deszcz, a paskudy jeszcze nie zmył. 3 stopnie, szaro.
Trzeba się zebrać w garść, kawkę wypić, bez cukru, posprzątać i kotu jedzenie kupić. Potem na dyżur.
Dobrego dnia.
U nas lało noc cała i pada nadal. W dziurach, które się tworzą w zasypanych wykopach rzeki (gdyż albowiem grunt osiada a wykopy były głębokie) a błoto straszliwe. Chyba jakieś łańcuchy na kalosze powinnam mieć.
OdpowiedzUsuńKawę piję i czekam na rozmrożenie bułki w piekarniku. U owiec jeszcze nie byłam, ale one mają wszystko od wieczora więc mogę spokojnie zjeść i wyjść.
Dobrego dnia!
Może powinnaś nabyć kaloszo-spodnie czyli tzw. wodery?
UsuńU nas też już pada, ale mnie to cieszy.
U nasz nie pada,ale i słonka nie widać, idę zaraz na zakupy,bo wczoraj wyjscie mi nie wyszło.
OdpowiedzUsuńNo i smieci wyrzucić, atam podobno wtem zastawili kubłami i wejsc sie nie da, to co sie u nas dzieje w tym temacie, to brak słów.
Szczęśliwego nowego roku wszystkim Gospodyniom i Bywalczyniom Kurnika !
OdpowiedzUsuńZa Oliwkę i Nikitę trzymam kciuki w kwestii dogadania się, pewnie przyjaźni wielkiej z tego nie będzie, ale pokojowe współistnienie też byłoby dobre.
Moim zbójcom- półdzikim maluchom Łatce i Rudzikowi dojście do takiej sytuacji z seniorką- rezydentką Miluchą(15 lat) zajęło ponad pół roku, bardzo chciały się z nią zaprzyjaźnić, ale Milunia tylko prychała i pacała łapą, jak któryś za blisko podszedł. Pogodziło je wspólne łóżko- moje oczywiście, choć to najstarsza ma prawo leżeć przytulona do pańci, reszta robi podchody . Zamieniają się miskami i kuwetami, razem wychodzą na dwór (ale każde idzie w swoją stronę), więc nie jest źle. Co ważne i na czym mi zależało- małe uczyły się od Miluchy cywilizowanych zachowań, pewnie bez niej trudno byłoby mi te łajzy oswoić. Choć do dziś mogę je capnąć i wymiziać dopiero, jak są śpiące i gdzieś zalegną. Oliwka jest bardzo podobna do mojej Miluni, śmiem więc twierdzić, że takie koty są najmądrzejsze :-)
mp, Oliwka z Nikitą sypiają w łóżku pańci, ale rozdzielone oną. Dzisiaj obie siedziały zgodnie i obok siebie pod tarasowymi drzwiami i darły paszcze, żeby je wpuścić natychmiast! Widocznie wspólna niedola jednoczy bardziej niż piernaty.
OdpowiedzUsuńDobry znak!
UsuńPrawdziwa integracja to będzie ja wspólnie pańci dokopią! :-D U mła tak jest, obraza na nią jednoczy stado.
UsuńDzień dzisiaj meteorologicznie ponury i okropny. Nie mogę się zebrać w sobie i cała jestem rozmemłana. Chyba się poddam i zlegnę, zwłaszcza że przyjechał wreszcie nowy materac. W starym sprężyny wbijały mi się w członki. Za przeproszeniem Państwa.
OdpowiedzUsuńnowy materac...pewnie teraz bedziesz sie do niego przyzwyczajac... ja tak zawsze mam z nowymi materacami...dla mnie nieco tragiedja, bo dodaje do niepewnosci pt Gdzie Ja Jestem? do wychodka w prawo czy w lewo?
OdpowiedzUsuńOpakowana, nie może być gorzej, niż było, wykluczone! Ale wysoki taki, że będę wchodzić do łóżka za pomocą ryczki chyba.
UsuńAbo nóżki łóżkowe zlikwidować, abo materac na podłoże. Ale ryczka też do wyobraźni przemawia. I baldachim jakiś by się zdał.
UsuńMatkokochana, u mnie koniec świata. Było trochę śniegu, dziś cały dzień leje deszcz i jedno lodowisko pod nogami. Musiałam pojechać na Pocztę Główną, masakra, ale na szczęście mam takie jedne zimowe buty, które mają super przyczepność i szłam pewnie. Teraz przestało padać i temperatura spadła do -3. Oj nie zazdroszczę jazdy i spacerów w taką pogodę, chociaż piaskarki latały w te i nazad.
OdpowiedzUsuńBezowa, a ostatnio ktoś tęsknił za zimą, czyli mrozem i śniegiem... Wrr
UsuńŚlizgawica to okropność, snieg i mroz owszem, ale bez lodowiska.
UsuńU nas dzien ok pogodowo, a niepogodowo to czepiający się J.popsuł mi naströj. Czepil się , że za,malo tlustego jak nakazuje mu dieta zjada, ze w surówce za,malo oleju, itp., nie widze problemu , ma,niezbedne skladniki, oleje , maslo, smalec, niech dowala sobie ile potrzebuje,nikt mu nie broni, dwie rączki ma, jakos biedak zapomnial o tym. Wrrrr.
OdpowiedzUsuńTy to masz z J. trzy światy.
UsuńO matko, Dora współczuję Ci. Gdyby Bezowy tak narzekał, po pizgłabym talerzem. Raz, ze 20 lat temu, wrócił pod wpływem i coś powiedział na temat zupy, a ja nie zastanawiając się długo, na jego oczach wylałam do kibla. Na drugi dzień nic nie ugotowałam. To była nauczka.
UsuńJuz takie akcje mam za sobą, dawno temu.
UsuńOgolnie nie jest źle, ale teraz jest pierdolec z tym optymalnym żarciem, znowxdo lba nakladlam, ze nikt mu nie brobi sobie dowalic ile chce tluszczu i niech dupy nie zawraca, bo ja tez chce jesc i nie bede tak jadla jak on, a po za,tym takim truciem dupy odbiera mi ochote na cokowiek. Wczoraj oberwalo mu sie za,marudzenie przy robocie w pokoju, chcecrobi, bie niech nie robi, a jak ma ciagle narzekac to kobiec z tym .Ciagle mu mowie, że zla energie roztacza, i odbiera sobie i mi sily do pracy.
Troche bierzecto do siebie, ale musze ciagle go opieprzac, a to go znow denerwuje i kolo sie zamyka.
Ty Dora jesteś bardzo bobry człowiek, ja jestem grzmija, jak mawia Pantera hahaha
UsuńBezowa, myślę, że lekcja nie była zbyt drastyczna. Aczkolwiek skuteczna. Trza było z talerzem pierdyknąć w zlew.
UsuńSa-Bała, ja wylałam tę zupę z gara, ona nie była jeszcze na talerzu haha
UsuńNo chyba, że tak. Nie wiedziałam, że Ty w garze zupę do jedzenia podajesz.
UsuńIzydoru no nissfety, ani walczyć ani tłumaczyć, egocentryczny coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że widzę jak niedaleko ło jabłko od jabłoni.
UsuńJako stara jędza radzę : napluj do żarcia, będzie troszki tłuszczu więcej i enzymy które ułatwiajo trawienie. Jak już zjedzo i zaczno narzekać to wyjaw ten sekret kulinarny i oświadcz że będziesz stosowała to działanie prozdrowotne ( trawienie jest bardzo ważne i trza je wspomagać enzymami ) przy każdej próbie narzekania na jakość kulinarnej usługi. Nie wiem czy w domu zagości harmonia i zgoda ale przynajmniej ograniczą zawracanie Ci głowy.
Usuń😀nie umialabym. Nikt inny nie marudzi, tylko małżoneczek, ale na szczęście zazwyczaj jest ok, tylko teraz nadwrażlwość , ale juz,zostal poinstruowany o samoobsłudze.
UsuńTak z ciekawości pytam. Chodzi o szanowną Mamuśkę Jego jedynego, cz też potomstwo Wasze. Znaczy o jabłoń się pytam.
UsuńChodzi mi o to, że im staje sie starszy tym bardziej widze w nim jzachowania i nawyki jego rodzicow i brata, ich wady, niestety.
UsuńOmatko, Dora, współczuję. Ucieknij z domu, abo co?
UsuńHano, no raz jest lepiej raz gorzej, trzeba lawirować,mnie tez niewiele brakuje zeby sie nakręcić, bo cierpliwosci a i zrozumienia brak na takie durnowate zachowania.
UsuńKoncem stycznia ma sam wyjechac, to odpoczniemy od siebie,ale jak tak mowie, to jemu smutno, bo ja niby taka zla, ale razem i tak lepiej.Ot widzisz.
UsuńTez chcialam napisac, zebys uciekla z domu. chocby na caly dzien. Ale jak on ma sam wyjechac, to nie dawaj sie wciagnac zbey z nim jechac. rozmawiac przez telefon mozna nawet...po dwa razy dziennie jakby co. Odpoczniesz.
UsuńMoj wyjazd planowany pozniej, raczej się to nie zmieni. Z drugiej strony...nigdy nie mow nigdy.
UsuńPadało rano, pada teraz, z przerwą na parę godzin po południu. Ciepłowato i wiatr trochę paskudę pogonił.
OdpowiedzUsuńStrój się podobał, mam nadzieję, że jakoś do jutra wytrzyma. Wprawdzie bardziej był podobny do Batmana, ale jakoś obleci.
Miłego wieczoru.
Ewo, najwazniejsze,że sie podobal i masz z glowy😀
OdpowiedzUsuńMam z głowy do następnego razu, właściwie to ja lubię wymyślać strój, tylko z realizacją gorzej bo nie zawsze umiem zrobić to, co wymyśliłam.
OdpowiedzUsuńDora, Ty zamiast chłopu klarować, zrób michę sałatki jak dla siebie, podziel na pół i część dla niego przypraw tak na tłusto żeby mu się prześlizgnęła. Jak będzie narzekał to powiesz, że z niego lepszy kucharz i Ty składasz rezygnację.
Hahahhaha, no zjadlby i sie oblizywal przecież, zreszta,owoa salatke obiadowa kazalam jak krowie na rowie podzielic i doprawic wedle uznania.
OdpowiedzUsuńFajnie, że innych problemów nie macie. Podziwiam Was za to, że Wy tak ciągle razem i we wszystkim. Osobiście nie gotuję, ale nauczona zostałam przez moją Babcię, że jak mam podane to należy zjeść. A jak nie smakuje, znaczy nie jestem głodna i wypad od stołu.
UsuńDora, czy tłuszcz nie szkodzi aby Małżonkowi na całokształt?
OdpowiedzUsuńHano, ja już sie pogubiłam z letka czy un na optymalnej czy ketogenicznej, ale ogólnie to właśnie o proporcje chodzi, to jest ważne bardzo, bo inaczej można sobie kuku zrobić.No ale niech sobie pilnuje samodzielnie co i jak i w jakiej ilości zjada.
UsuńAno Basiku, można się pośmiać, ale jak kto przewrażliwiony na swym punkcie to i zasmiac sie nie chce.
OdpowiedzUsuńProblemy są, więc stąd te humory i anse, bo jak zwykle następuje przeniesienie na pierdoły,taka psychologiczna zabawa.
Jakoś takie zabawy mię się nie imojo. Jak mam problem np. w robocie, to nie obarczam całego kosmosu tylko staram się sobie radzić. I szukam rozwiązań. Mój Małż nie ma z tym nic wspólnego. Jak Małż ma osobisty problem to bywa, że dowiem się abo i nie. Ale Wy macie chyba wszystkie problemy wspólne.
UsuńNo hm, troche jakby wspólne. Ja o swoich osobistych nie bardzo mu opowiadam, ale on majac tylko mnie, bo kolegow nie ma, to lubi obciazać wszystkimi sprawami .
UsuńJa czasem sama przetrawie, pogadam z,kolezankami , wypisze na blogu, wychodze na spacerze, itp. A on kisi w,sobie i wywala czassm jak wulkan lawe.
Dzień dobry, pada cały czas, błoto obrzydliwe, ale strumień nadal suchy. Ten mój osobisty. W potoku zaś po drugiej stronie szosy, w tym nad którym tu osadnictwo się było poczęło w średniowieczu, wody ma niewiele.
OdpowiedzUsuńDziś urzędy mię czekają. Uprasza się o czymanie kciuków.
Dobrego dnia Kury!
Bandziem trzymać czyli zaciskać. W Odzi nadal lejnie, ciepławo i wszawo, znaczy snuj się snuje. :-/
Usuńczymamy kciuki...na urzedy to po kilka tych kciukow kazdemu by sie przydalo...
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńNie pada, chmury jakby rzadsze i kolor niej szary, +3 i paskuda umiarkowana.
Trzymam kciuki Izydorze bo urzędy to ciężka sprawa.
Kurkom dobrego dnia życzę.
Kiedy Ty ( Izydorze ) piszesz, że pada, to mnie się wydaję, że mieszkamy w jakich odległych krainach, jako że u mnie znowu nie pada. Ale za to wieje. I jest ciepło. Spojrzałam na róże dziś rano przelotem, i one chyba już w pasach startowych przed wiosną. Trudno im się dziwić, ale jak jeszcze przyjdzie zima to będzie kłopot.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w potyczkach urzędniczych.
Wczoraj bylam w Jankach, po rozne takie, ale kilku sklepow poszlam (byly cudne pustki i nawet miejsce do parkowania kolo drzwi, choc pod Leroyem juz nie), m.in. do zary, bo czasem na wyprzedazach udawalo mi sie kupic a to sweter rozpinany, ktory juz ledwo dyszy tak go zanaszam nasmierc, a to portki do roboty. No i obeszlam sklep, z daleka widzac, ze nieczego nie ma, jak dziewczynka - moze 12 lat w jaskrawo zoltej lurteczce takiej pikowanej, a jej mama na to, ale to jest na wiosne... no to podeszlam i mowie - a to nie ma wiosny tej zimy? pani sie zaczela smiac, ze pewnie to tamto owanto, a ja dalej - no to wtedy dziecko TA kurteczke zalozy i na ten dzien/tydzien zalozy stara zimowa...dziewczynka stala z rozdziawionymi ustami, ze tu obce stare prochno po jej stronie, hrehrehrehr. nie wiem jak sie skonczylo, choc tlumaczylam logicznie dlaczego powinna dziecku kurteczke kupic, i ucieklam. A sobie kupilam portki od pizamy za 39 zlotych w Camaieu. Tez nie-zimowe.
UsuńWybieram się na ciuchowe zakupy,,ale do ciuchlanandu, portków do domowego użytku poszukać głównie, ale moze i trafi się cos fajnego, i porządnego.
UsuńOpakowana mamusia,mogla być nie w sosie przy Twoim doradztwie,,bo,wiesz jak,jest kaski malo,a córcia może miala,apetyt na wiele ciuszkow.
UsuńMama sie smiala ze mna, bo coreczka ja wyraznie naciagala, jak odeszlam, to sie dalej smialy :). z podsluchanej wczesniej rozmowy, to racjonalnie rozmawialy o ciuchach.#
UsuńDlaczego ja nie moge znalezc w szmateksach ciekawych rzeczy? w uk cos tam sie wydlubie (ostatnio w uk na ciuchy nie patrze w szmateksach, o ile nie sa super hiper i wogle, raczej na ksiazki, ale ostroznie, rhehre, oraz domowe rzeczy. I ramki do obrazkow, najczesciej jednak patrze i kupuje tlukace przedmioty. a w polskich mi sie marza jakies tweedowe rzeczy, len, obrus jakis, moze zaslona, wloczka, torebka moze.....I NIC!
Opakowana, bo w UK są polskie ciuchy, a u nas angielskie hahaha
UsuńDzien dobry Kurniku. Nowy dień,,nowa energia! Wypilam ziółka na dobry sen,i ciul lepiej mi sie spalo. Sloneczny poranek, wczoraj 6 st, dzis ma byc 10.
OdpowiedzUsuńIzydoru powodzenia w załatwianiu.Coś skurczybyki namieszali i juz nie moge oplacac podatku za garaż tak jak do tej pory, trzeba się w to wgryźć a moze i do US podejść.
Dobrego dnia!
Hellou Kury,
UsuńDora czipują nas,od nowego roku wprowadzają indywidualny rachunek podatkowy.Słyszałam w radiu,że czeka się 5 tygodni na takie konto.Miałam dziś jechać do us,ale auto mam na warstacie.
Chłopa przytul Dora,a rozpłynie się jak masełko na chlebku;)
He,wczoraj umyłam okna w sypialni, a dziś leje.
Miłego weekendu.
Jeszcze o Holandii
Usuńhttps://finanse.wp.pl/holandia-chce-byc-niderlandami-prof-jerzy-bralczyk-mam-sentyment-przyjmuje-ze-zrozumieniem-6465810978478209a
Hanno, mężunio mówi, że przeczytał, wyczytał i zrobił to internetowo w 5 sekund, pojdzie jeszcze do US i sie dowie co dalej.
OdpowiedzUsuńZ tym przytulaniem jakoś nie po drodze jak wkarw jest😀
kocham wszystkie koty <3 sami oststnio przygarnęliśmy kociaka i tak o to w naszym domu pojawiła się czarno-biała kulka 5 miesieczna strasznie strachliwa i niestety zarobaczona ( mimo że z towarzystwa opieki nad zwierzętami) co dzien staje sie bardziej ufny i mnie to cieszy bo mizialskie koty są najfajniejsze. Ostatnio nawet gdzies wyczytalam że kot jest naturalnym jonizatorem. Proszę wymiziac obie kocice bo są przepiekne, a do pełnej harmonii miedz nimi potrzeba czasu, chodz ja znam tez takie koty które nie tolerują innych osobników. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHogato, wymiziane na zapas! Malinka nic innego nie robi, tylko każe się miziać, Czajnik nieco mniej wyrywny, ale też - na jego zasadach. Czajnik i Malinka są moje, Nikita i Oliwka koleżanki D. Oliwka to typ Malinki - miziania nigdy dość!
UsuńWitajcie. Jak pisałam, wczoraj był strasznie śliski i deszczowy dzień, a ja miałam mus wyjść, a dziś? słoneczko, bez wiatru i śliskości prawie zero. No miałam pecha, że musiałam się wstrzelić w taką pogodę, ale pocieszające jest to, że wysłana wczoraj urodzinowa paczka, doszła dziś, akurat w dniu urodzin koleżanki. To się nazywa Poczta Polska, brawo!
OdpowiedzUsuńIdę gotować "męską" zupę, ale Bezowemu i tak waga 70 kg nie drgnie w żadną stronę. Chude to takie, całe życie mu zazdroszczę (180/70). Przez 30 lat małżeństwa przytył 5 kg hahaha.
Głodzisz go, Bezowa, ot co!
UsuńNocoty, karmię dobrze, od tamtego incydentu z XX wieku, teraz mnie chwali, a może się boi chodzić głodny? hahaha
UsuńTylko pozazdrościć Bezowemu,zdrowy, figura młodzienca, włosy bujne, trafił Ci sie dobry egzemplarz, mimo, że do remontów nieskory😀😀😀 Jak to fajnie, kiedy mężczyzna nie posiada tzw.brzucha piwnego.Moj schudł znacznie, ale i tak brzuch wystaje i portek nie nosi normalnie tylko pasek i pod brzuchem, przeciez to takie niewygodne!
OdpowiedzUsuńDora, to nie egzemplarz, to okaz haha.
UsuńBezowy piwsko żłopie, gdyby od tego rósł brzuch, to on powinien go nosić metr przed sobą, a jemu ślubne portki troszkę się nie domykają, tak z 3 cm. Wydłubałam kiedyś w czeluściach garnitur, mieliśmy ubaw, bo mnie też nie domykała się dolna część ubranka, która była do ślubu i czeka na pochówek, to nic, nadprują, nie będzie widać hahahaha
A ić gupia ty bezowo, pochowek , do pochowku to daleka droga, a na,stsrosc sie ponoc chudnie, to bedziemy wszystkie przed setka laseczki 😀
UsuńDora, kup mu portki na gumie.
OdpowiedzUsuńI z tej gumy bedem strzelać🤣🤣🤣
UsuńKupilam sweterek i bluzke, portków fajnych nie było, ale bede co jakis czas zagladac, raz w tygodniu dostawa to sie moze w koncu trafia.Za to sporo fajnych kurtek sportowych widziałam z fajnych firm,jedna czerwona, inne kororowe, ale nie mieżyłam, wydawały sie za duze na mua.
OdpowiedzUsuńMinął dzień, trochę na plus, trochę na minus czyli w sumie nie jest źle, zwłaszcza że mogło być gorzej.
OdpowiedzUsuńAura nawet przyjemna, obeszło się bez czapki, tylko trochę klapnięta jestem. Tymczasem chałupa woła o ogarnięcie, ciuchy znów wylazły z szafy, może się uda chociaż trochę kota pogonić leniowi.
Przyjemnego wieczoru.