No to jestem.
Stęskniłam się i dziękuję, że na mnie czekałyście. Trzy miesiące to dość długo i wystarczy.
Kurnik to jednak kawałek życia - nie było dnia, abym o nim (czyli o Was) nie myślała.
Bardzo tęsknię za Frodusiem, powoli oswajam jego nieobecność. Jego historia jest tutaj: https://dzikakurawpastelowym.blogspot.com/search?updated-max=2015-07-21T00:48:00%2B02:00&max-results=10
Odszedł spokojnie i godnie, podejrzewam, że umarł na serce. Nikt nie był w stanie mu pomóc, był środek nocy i wszystko potoczyło się szybko. Leżał i ziajał, a ja go delikatnie czesałam, bo to go uspokajało. I po prostu zasnął.
Doczekałam jakoś świtu (to była noc z piątku na sobotę) i poszłam do ogrodu poszukać mu miejsca. I wykopałam. Nie pamiętam jak, nie pamiętam zmęczenia, niczego. Potem przyszła kol. D. i sąsiad M. i pochowali Frodulka. Będę im za to wdzięczna do końca moich dni, sama nie byłam w stanie udźwignąć tego ani fizycznie, ani (zwłaszcza) psychicznie.
Wałek przez jakiś czas nie chciał sam zostawać w domu - wył i histerycznie szczekał. Teraz jest już lepiej, ale ciągle zdarza mu się poszczekać pustym kursem. Myślę, że Frodo dawał mu poczucie bezpieczeństwa. A koty, jak to koty. Dajemy radę.
No i tyle. Znów się spłakałam, ale nie szkodzi, nie pierwszy raz i nie ostatni.
Na nowy początek pokażę Wam kilka zdjęć z młodości moich pieszczoszków. Wałek pewnego dnia wszedł przez dziurę w płocie na starym gumnie, zasiadł na ganku i odmówił opuszczenia go, a ja nie nastawałam:)
Czajnik, malutki jak moja dłoń, płakał w przydrożnych krzakach, Malinka też, chociaż w jej przypadku to były krzaki gdzieś w okolicach Wrocławia i Malinka wylądowała u Gosianki, a stamtąd prosto na gumnie.
Tutaj Czajnik miał kilka miesięcy |
Najpiękniejsze zdjęcie świata:
Malinka niedługo po przyjeździe z Wrocka |
Żegnaj Piesku...
Następnym razem opowiem Wam o mojej nowej kuchni.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńFrodula kochałam całym sercem, tak bardzo przypominał mi mojego Hipa.
UsuńPS. Mój Hip, to była miniatura Frodo, ale w takim samym kolorystycznie futrze, też taki kudłacz.
Bezowo:(((
UsuńAch! Jak dobrze, że jesteś. Rzony są super, ale Kurnika nie zastąpią.
OdpowiedzUsuńPIERWSZA???
Druga. Za długo oglądałam zdjęcia :)
UsuńNinko, Rzony są w porzo, ale fb robi się nieznośny. Przewiduję reaktywację blogów w związku z tym.
UsuńFrodo to byl kawal psa z charakterem dopasowanym do kubatury. Przeczytalam jeszcze raz podlinkowany wpis. Tam napisalas, ze Frodek warknal tylko raz. A mnie sie wydaje, ze warknal bulgpczaco jeszcze raz, pare lat temu - znal sie na ludziach. A Walek - Rudolf Valentino piekne pozy przyjmuje, a najpiekniejsze zdjecie rzeczywiscie jest najpiekniejsze. Fajnie, ze Cie odetkalo i jest wybieg - dziekuje.
OdpowiedzUsuńOpakowana, raz warknął na innego psa i ustalił swoją pozycję. Następne warknięcia - cóż...
UsuńTrzecia!!
OdpowiedzUsuńAch! Kureiry! Nawet nie wiedziałam, że tak mi Was brakowało!
OdpowiedzUsuńCzecia. Piękne zdjęcia i wspomnienia.
OdpowiedzUsuńMyslisz, że Walkowi potrzeba kompana, dla niego Frodo był csle jego zycie.
Dora, pewnie trzeba, ale ja już się nie piszę. Raz - ze względów emocjonalnych, dwa - logistycznych. Byłam strasznie uwiązana. Teraz też jestem, ale Wałka bez większego problemu mogę zabrać ze sobą i zostawić np. u Marty, a koty spokojnie mogą zostać na dzień, a z opieką kol. D. nawet dłużej. Poza tym nie młodnieję i nie chcę, aby któreś zwierzę mnie przeżyło. To się może zdarzyć, rzecz jasna, w każdej chwili, ale z wiekiem jednakowoż prawdopodobieństwo rośnie.
UsuńDoskonale rozumiem.
UsuńMozliwe, ze Walka moglabys w ogole zabrac ze soba na wizyty. Czarowalby damy ;)
UsuńOpakowana, mogłabym, ale on okropnie przeżywa każdą taką sytuację i jest niewyuczalny. Bardzo dużo nerf go to kosztuje. Miota się na wszystkie strony jak szurnięty.
UsuńA to troche jak Biggie Coreczki. siedzi w takim hamaku nieprzemakalnym, bo niezle sie slini, no i z parku nie trzeba psa ukokonic w czyms antyblotnym. przypieta jest solidnie, a i tak sie miota.
Usuńno to witaj w domu :) zajrzałam pod wskazany adres, pięknie się czyta i ogląda historia Frodo, żal słodziaka :( i Ciebie żal, i Wałka, ech ...
OdpowiedzUsuńElu, życie...
UsuńKurza twarz , szfarta.
OdpowiedzUsuńOooo! jak dobrze, że wróciłaś. Zdjęcia absolutnie wspaniałe! Poznałam Froda , przepiękny i szlachetny pies!
OdpowiedzUsuńHalo halo, wyslalam Ci maila? Pewnie jeszcze nie skonczylas czytac, hrerherher.
UsuńFajnie bylo wtedy u Prezesowej, jak do niej zjechalysmy, prawda? No i pamietam niesfotografowanego Nepomuka odwroconego zadnia strona do drogi.
A ja myślałam, że go sfotografowałyście! Zawsze mogę poprosić Kingę, żeby zrobiła mu fotkę.
UsuńNo wienc jechalysmy i bylo - oo, nepomuk. Na pewno? No raczej tak. Ale zeby tylem tak stal...no i przejechalysmy. A ja to z tych, ze jak ktos wola STAC! to noga na hamulec fest. potem oczywiscie zalowalysmy i to szybko. I sie zastanawiam dlaczego nie zawrwocilysmy.
UsuńOpalowana!!! dopiero dzisiaj tutaj zajrzałam, bo wczoraj był ostatni seans zatytułowany " Tortury Tadeuszka" i po powrocie wieczorem zaległam w łóżku z ibuprofenem w żoładku. Jakoś żyję i napisałam Ci mail
UsuńNepomuk tyłem do świata nie został sfotografowany a szkoda wielka...Hana . wszystkie nepomuki muszą być sfotografowane osbiście, inaczej się nie liczą.
Te tortury z rak Tadeusza czekaja na mnie w lecie. Zazdraszczam, ze juz koniec, ale tyki z przytupem mielas....
UsuńCzołgiem Grażyna! Jakbym do domu wróciła!
OdpowiedzUsuńO tak a my Cię w tym domu zastały..radosc wielka!
UsuńCieszę się, bardzo się cieszę!!!
OdpowiedzUsuńFroda i Wałka poznałam osobiście, koty jakoś nie miały ochoty na poznanie się ze mną, pewnie za krótko byłam :)
Marija, jak to koty. Wtedy chyba to jeszcze była Grażynka. Czajnik teraz jest bardziej społeczny. Brata się bez większych zahamowań. Malinka też, chociąz trochę bardziej powściągliwie.
UsuńFrodo od razu poznal sie na Wybitnym! Jednak psy maja intuicje, powinno sie im slepo wierzyc. Dobrze, ze mogl pozostac w Waszym poblizu, dalej strózuje i ma Was w swojej opiece.
OdpowiedzUsuńJa wlasciwie jeszcze nie podnioslam sie po smierci Kiry, ona byla tak samo wyjatkowa jak Twoj Frodo, chyba juz nigdy sie nie pozbieram z tej traumy.
AMP, to w człeku zostaje na zawsze. To nie pierwszy pies, którego pożegnałam. Pierwszy, który odszedł w ten sposób - nie musiałam podejmować tej najgorszej decyzji. Sama już nie wiem, co lepsze:(
OdpowiedzUsuńHano cudownie, że wróciłaś. Froda tego kochanego olbrzyma znałam tylko z bloga, a bardzo zabolało, oby teraz było tylko lepiej
OdpowiedzUsuńIwciu, każde utracone psie/kocie/zwierzęce życie okropnie boli. Nie ma na to rady. Tyle dostałam od niego! Na pewno więcej, niż ja dałam jemu.
OdpowiedzUsuńHana, choć może troszku nachalnie, ale znów daję komenta. W tych trudnych chwilach, które pozostaną w pamięci jeszcze długo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki, Iza.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDobrze, ze juz wrocilas, Prezesowo! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCześć Basiu, fajnie, że jesteście!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś. Brakowało tego. Zdjęcia cudowne.
OdpowiedzUsuńBoguśka, tu jest jednak fajniej, niż na fb. Tam jest tylko szybciej, a nie o to chodzi.
OdpowiedzUsuńHanuś, Kurnik, to magia.
UsuńMasz racje, Bezowa. Fb sie przydaje na nieduze, szybkie rozwazania. A Kurnik to inna istota zupelnie.
UsuńMacie rację, że Kurnik to magia. Pomagał mi po odejściu Małża, mimo, że jeszcze tylko czytałam, a później zaczęłam komentować
UsuńHano - jak dobrze Cię znowu czytać tutaj, cały Kurnik się stęsknił zaToba! Żal przeogromny, że Frodo musiał odejść. Ale na zawsze pozostana piękne z nim wspomnienia. Miał z Toba dobre, spokojne życie. Przytulam.
OdpowiedzUsuńDzięki, Nietutejsza. Wspomnienia tak, piękne. Nigdy nie wiem, czy dałam mu (i innym pieskom za TM) życie wystarczająco dobre.
OdpowiedzUsuńHanuś, dałaś im najpiękniejsze życie jakie można dać. Nie śmiałam pytać jak Frodo odszedł, odszedł przy Tobie, osobie którą najbardziej ukochał. Zasnął, wielu ludzi marzy o takiej śmierci. Płaczę razem z Tobą i mocno przytulam i fajnie, że jesteś wszyscy Cię tutaj wyczekiwali.
UsuńZdjęcia przepiękne!
Lo jeżu to ja Ataner niezalogowana
UsuńEch, Ataner, każde takie odejście otwiera rany po poprzednich...
UsuńHano, dobrze, że jesteś. I spłakałam się razem z Tobą. A zdjęcia futrzanych przyjaciół piękne!
OdpowiedzUsuńJulita, jestem. Zobaczymy, co z mojego bycia wyniknie. Nie puacz...
UsuńWzruszająca historia Froda. Dobrze, że po kiepskim początku znalazł Ciebie i spędził swoje życie w miłości i bezpieczeństwie.
OdpowiedzUsuńOraz bardzo się cieszę, że wróciłaś na Kurnika łono, bo jednak Kurnik to podstawa, a Prezesowa musi tu być. I już.
A jeżeli chodzi o gabaryty psie, to po moich doświadczeniach z naszą Kirą ( ponad 30kg ) wiem, że jeśli będzie następny pies, to musi mniej ważyć. Co najmniej 10 kg mniej.
Kociolina waży 3,5 i bardzo miło się ją nosi. Natomiast podnoszenie Kiry było wyzwaniem dla kręgosłupa. A człowiek sprawny być musi, by móc dbać o innych.
Agniecha, podniesienie Frodo było wręcz niemożliwe, on ważył ok. 60 kilo.To zawsze był problem, on nienawidził jazdy samochodem i żeby go tam wsadzić, potrzeba było dwóch chłopów.
UsuńTak, taki kompaktowy piesek jak Wałek jest prostszy w obsłudze, a kocha się tak samo.
O tak. Miłość nie jest powiązana z rozmiarem.
UsuńCześć, to co raport pogodowy?
OdpowiedzUsuńJesiennie,zimno, mokro, błeee.
A u nas ciepło! Ostatnio temperatura utrzymywała się w granicach +5 stopni, a dziś 10! Ale fakt, pochmurnie i wilgotno, choć nie pada. Na razie.
OdpowiedzUsuńJak dobrze że już jesteś! :-) Frodo miał boskie a nie pieskie życie i umarł u siebie w domu. Wiele zwierząt i ludzi nie ma takiego szczęścia, znaczy zakończenie żywota było właściwe bo ze swoimi u boku.
OdpowiedzUsuńTaba, czołgiem! Frodo zasłużył na bosko-pieskie życie. Wszystkie zwierzaki zasługują, ale niewielu ludzi to rozumie.
UsuńKurnik w blogowisku to MY. wspaniałe uczucie , jak po czasie , zaglądamy i czujemy się jak w domu.
OdpowiedzUsuńFutrzaki pojawiają się w naszym życiu i odchodzą .Serdeczności z nadbużańskiego Podlasia .Dośka
Gryzmo, rozgość się ponownie i wal jak w dym. Jakby co.
UsuńGryzmo - to tak, jak wyniesc sie z domu na czas remontu. ale juz po i moscimy sie od nowa :)
UsuńBry. W porównaniu z innymi, jestem tu od niedawna. Ale się przywiązałam. Podejrzewałam, że fb będzie górą, ale chyba nie. Bo ja na fb nigdy. Jak się cieszę, że Cię widzę!!!
OdpowiedzUsuńJak już kiedyś pisałam, nigdy nie miałam "swoich" zwierzów. Oprócz chomików i rybek. Bo dziecka chciały i moi rodzice mogli ichnie, wrazieco, doglądać. Nas w domu na stałe przeważnie nie było. I tak do dzisiaj jest. Ale moi rodzice i owszem mieli. Zawsze były psy. Chyba po dziadku leśniczym moja Mama tak miała. A teraz, jak jesteśmy na Śląsku, jesteśmy rodziną zastępczą dla psa naszego Drugiego. Trochę wiem jak boli, kiedy pies odchodzi. Koty są mi całkowicie obce. I tak na pewno zostanie. Sama mam naturę kota. Chodzę własnymi drogami. Konkurencja mi niepotrzebna. Ale fotki wszelakich zwierzów i wspomnienia o nich oglądam i czytam namiętnie.
UsuńSaBała, fb nigdy nie był, nie jest i nie będzie górą. Dla blogów nie jest żadną konkurencją, jest totalnie inny. Po prostu źródło informacji i komunikacji.
UsuńKurnik! Kurnik otwarty!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś! Niefajnie, że bez Froda :(
U nas zieje dziura po Tuśku :( i co z tego, że już zarosła Bamboszem, a może i Jogurt się na nią załapie, kiedy żaden z nich Tusiem nie jest... :(
Otóż to, Psie. Japa będzie ziała już zawsze.
UsuńDzien dobry! jak dobrze znowu tutaj sie gościć!
OdpowiedzUsuńFacebook to nie to!
UsuńGrażyna, fb jest kompletnie inny. Bywa użyteczny, ale ostatnio jest upierdliwy.
OdpowiedzUsuńKorzysc rowniez byla, ze Kurnik tam jest zamkniety, wiec nie wystawiony na jakies niepotrzebnosci.
Usuńno, Opakowana, to była dobra decyzja.
UsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że dobrze, iż nie musiałaś podejmować tej decyzji. Froduś odszedł przy Tobie, na swoich warunkach, utulony, w swoim domu.
OdpowiedzUsuńFejs też mnie wkurza powoli, to na blogach poznałam sporo osób i jutro widzę się z Kretowatą - wiesz? :)
Pozdrów Kretowatą i ode mnie!
UsuńA ja właśnie gościłam Artenkę...ruszyła w podróż na połnoc Polski...tym razem beze mnie. Przyjaźnie kurnikowe są solidne!
UsuńCzas wrócić na blogi, są jakieś przyjaźniejsze, moim zdaniem...
UsuńLidka, wyściskej jum i powidz, że cięgiem na nium czekum.
OdpowiedzUsuńWyściskały my się równo :)))
UsuńJak dobrze, że wróciłaś. Cicho było i smutno tutaj, nikt nie gdakał. Wiem co czujesz, sama pożegnałam kilka ukochanych dusz psich i kocich. Wiem, że jeszcze się spotkamy. Będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńBzikowa, bardzo, bardzo chciałabym w to wierzyć.
UsuńCześć Kurencje, jakaś przygaszona jestem ostatnio. Ale przyznam, że otwarcie Kurnika wywołało uśmiech na mej smętnej twarzy. To jest dobre miejsce.
OdpowiedzUsuńU nas pogoda listopadowa, szara mżawka, która moczy jak diabli, chociaż prawie jej nie widać. Kot ryczy na dworze - "Gdzie jest, qrrrwa, moje śniadanie?"
Też bym se tak zaryczała, ale zanim ona mi przygotuje śniadanie, które zadowoli mnie, to musiałoby chyba upłynąć parę obrotów reinkarnacji. Bo na bezgłowe myszki nie reflektuję, chociaż kota oddaje mi pewnie swoje najlepsze kąski.
Pozdrawiam sobotnio!
Upiecz. Albo usmaż. Myszki oczywiście. Owady ludzie smażą, a myszki większe przeca. A jak już bezgłowe, to możesz bez wyrzutów sumienia.
UsuńA tak serio, to trzymaj się, Agniecha.
Trzym sie, Agniecha, moze sie ogac i sen zimowy zamow z budzeniem wiosna.
UsuńMyszki...czy ja wiem, ludzie jedzo swinki morskie w Peru, to myszki pewnie tysz mozna.
Melduję, że u mnie dzisiaj pięknie.
OdpowiedzUsuńAsiu, u mnie było pięknie przez 3 minuty. Jest ciemno i dołująco.
UsuńU mnie też:). Pochwaliłam się i sie zesrało....
UsuńAgniecho moj Ryszardzik też porykuje , ale z nieznanych powodów, moze też mu sie nie podoba ta jesienna dżdż.
OdpowiedzUsuńTrudno przebić ponurość wlasną i tą wszechobecną.
Hanusiu jak dobrze,że jesteś!!!!!!!!Przytulam!!!!
OdpowiedzUsuńMargaret:)))
UsuńA dlaczemu Margsret niw ma obrazka?
UsuńHmpfffffff jako starszawa mam problew ze wstawieniem,ale się poprawię!
UsuńJest! To moje dwa skarby już niestety za TM Rysio i Tupek zabrane ze schronu ,walka o ich zdrowie trwała ponad miesiąc.Tupuś odszedł po roku na udar,Rysiu dożył 13 lat.Teraz króluje Wincenty vel Bobek mający ponad 18 lat i zachowujący się jak prawdziwy stary dziad!
UsuńDobrze, że Kurnik juz otwarty! Ja z opóźnieniem się witam z Kurami czule. Frodusia poznałam osobiście. Cudny to był pies. Teraz może i z moja psia czwórka biega po łąkach z kotami naszymi.
OdpowiedzUsuńPogoda dołująca, remont się ślimaczy. Myślałam, że tę cholerną masztalkę do końca miesiąca wreszcie się uda zrobić. Ale nie...
Za to dziewięć elewacji zrobionych (na szesnaście). Wszystko ładne jak przed laty. No i nie ma już betonu przed wejściem. Jednakowoż "daleka droga przed nami".
Izydoru, nazbierało się już kurniczch piesków i kotów za TM, niestety.
OdpowiedzUsuńDałabyś kilka zdjęć z remontu, cooo?
Hana, cieszę się, że wróciłaś
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne. Śmieć braci mniejszych, wcale nie jest łatwiejsza.
Trzymaj się
Frodziaku, kochany pieszczochu, przyjacielu! Biegaj sobie szczęśliwy, tam...... A ja mam parę fotek Frodziaka i fajnych wspomnień w pamięci. Hanuś, dobrze, że "wróciłaś".
OdpowiedzUsuńDzień dobry w niedzielny poranek. Gutek obrabia ścięgno, ja piję sokawkę, za oknem plus sześć i jest pochmurno.
OdpowiedzUsuńCzy ktoś miałby przeciw, żeby taka pogoda była do połowy marca, bez mrozów i śniegu, a później znów wiosna???
Udanego dnia 🤗🤗🤗
Bardzo lubię mrozy i śniegi. Tylko błoto mnie nie kręci. Udanego!
UsuńDzien dobry!! ja jak Agniecha, zima ma bvć z mrozem i śniegiem po pachy.
UsuńZima musi być, lubię zimę :)
UsuńA to u nas tak jest. Co roku jest raz, pare razy przymrozek, mozliwe, ze raz spadnie troche sniegu i koniec.
UsuńSnieg po pachy odrobilam w dziecinstwie.
Ojtam, dajcie spokój z zimą! Latem jest fajniej.
UsuńJak miło znów Cię widzieć! Zdjęcia wzruszające. Jestem bardzo ciekawa kuchni. Serdeczności ślę!
OdpowiedzUsuńCzesio Hesiu! Idę nawijać o kuchni!
UsuńHanus, dobrze, ze już jesteś ❤️
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, Orszulko! Fajnie jest wracać do Was!
UsuńZima po pachy w gorach jak najbardziej, to lubię, w miescie bezpieczniej jak sucho i bez lodowicy, ale jakże milutmo pojechać za miasto, gdzie jest skrzypiaco, bialutko i cudne powietrze.
OdpowiedzUsuńOtóż to, Dora. Śnieg jest fajny, ale w górach i lasach. Nienawidzę ślizgawki n drodze zwłaszcza. Mam uraz odkąd skasowałam auto wpadłszy w poślizg przy szybkości 40km/h.
UsuńPamietam! ja kiedys na szczycie gorki patrzylam, jak jedyny samochod na dole gorki stal bardzo dziwnie w sniegu, a przede mna byly zygzaki-slady kol w sniegu. I na tym skonczylo sie too zastanawianie, bo auto samo pojechalo z gorki, ledwo za nim, ze tak powiem, nadazylam. stanelo to auto, rowniez bez mojego udzialo kawalek od tego pierwszego...no i jeden wypadek - mini, jak przejechalam wczesniej stopiony snieg w sloncu, taki waski paseczek lodu zrobil sie przez lekko nachylona na bo ulice. waski paseczek spowodowal obrocenie mojego auta chyba 2 i pol raza. skonczylam te jazde na zywoplocie, tuz pod budynkiem, ktory za zywoplotem mial obetonowany waski dosc dol z oknami do piwnic. A zatrzymalam sie w tym miejscu cudem, bo z zieleni miejskiej cieli ten zywoplot tak na ponizej pol metra. a widocznie poprzedniego dnia skonczyli jakis metr ode mnie. jakby pasek lodu byl ten metr dalej, to pewnie bym wyladowala glowa w dol w tym betonowym rowie :( Wiec tez nienawidze slizgawki na drodze, szczegolnie w nocy i szczegolnie tzw black ice, czyli nawierzchnia wyglada normalnie a nie jest normalna, tylko lodowisko :/. Ale snieg po pachy moge ogladac przez okno ;)
UsuńMilutko oczywiscie 😃
OdpowiedzUsuńnie dosyć , że mi brakowało Was i Kurnika , to zapewne blogowego pisania a i owszem.Słońca dzisiaj nie było , ale i tragedii pogodowej też nie. pies na smycz, małżon za rękę , kociamber samopas i spacer leśny popełniliśmy. wieczorowo macham Gryzmo vel Dośka
OdpowiedzUsuńTak trzymaj, Gryzmo! Za rękę!
UsuńWitajcie Kurki wieczorowa porą. Tarta szpinakowa się piecze, jedzenie psie ogrzewa, koty po kolacji, owce sianko i wode swieżą dostały, kury śpia w kurniku. W oczekiwaniu na kolacje słucham sobie Vivaldiego w wykonaniu Anny Fusek i Capella Anna. Udanego wieczoru!
OdpowiedzUsuńIzydoru, sielanka!
UsuńWczoraj bylismy na dlugim wypadzie w lesie pobliskim, dzis pojechalismy do Srebrnej Gory, później odwiedzilam kol.R, bosmy sie nie widzialy jeszcze od czsu mego powrotu na łono.
OdpowiedzUsuńZajrzałam przypadkiem,ucieszyły mnie piękne kocie fotki i zasmuciła wiadomosc o Frodo.Znam dobrze ból takich rozstań.
OdpowiedzUsuń