Jesień wyznaje modne trendy:
styl shabby chic i vintage;
wyblakła, trochę postrzępiona,
krucha jak stare listy.
Jej blade złoto, zgniłą zieleń,
traw płowość, brąz gałęzi,
cierpliwie i uważnie zbieram,
na zawsze chcę uwięzić.
Starannie je dopasowuję
w bukiecie rozwichrzonym,
w koronce porannego szronu,
w woalu mgieł wieczornych.
Jeszcze ostatnie daję kwiaty -
- żółtawe, rdzawe, złote,
babiego lata nitki zwiewne
we wstążkę cienką plotę.
Jesienny bukiet nostalgiczny,
w nim skrawki wspomnień letnich.
Westchnienie lata w chłodzie zimy.
Ogrzewa czas bezkwietny.
Napisałam ten wiersz kilka lat temu i kiedy przeczytałam post Agniechy
od razu mi się przypomniał. Post nosił tytuł „Jesienny bukiet” i taki sam
tytuł mógłby mieć ten wiersz.
W komentarzach rozmawiałyśmy nie tylko o bukiecie, ale i o tym, czy
jesień jest melancholijna, czy nie i dlaczego. Proponuję zabawę, tu, w
Kurniku. Czy lubicie jesień? Piszcie, w dowolnej formie: komentarza, jakiejś
małej formy literackiej - wierszyka, fraszki, prozy poetyckiej, jesiennych
wspomnień i co tam jeszcze wymyślicie. Możecie przysłać zdjęcie jesieni
albo własnej jesiennej pracy. Można smutno, można śmiesznie, jak wam w
duszy zagra.
Wiersz to mój wkład w dyskusję, można polemizować.
To mówiłam ja, Ninka.
***
Z racji posiadanej w Kurniku władzy, ja (Hana) zacznę. Jesień otóż bardziej lubię, niż nie lubię. Nie napawa mnie smutkiem, ani inną melancholią. Lubię ją w początkowej fazie - jak teraz, gdy świat wokół jest zachwycająco piękny i kolorowy, temperatura na zewnątrz ma ludzką twarz, a stragany na rynku uginają się od owoców. Nie lubię jesieni listopadowej, błotnistej, ponurej i mglistej. Jednak i ten czas ma swoje zalety. Ogród śpi, bez wyrzutów sumienia można zalegać w pościeli/pod kocykiem/przed telewizorem/nad książką, co kto lubi. O ile oczywiście może sobie na to pozwolić. Ja już mogę. Zaraz po listopadzie zaczynam czekać na bociany. I to się sprawdza - myk-myk Gwiazdka, Sylwester i zaraz potem już są.
Tym niemniej wczesna jesień to więcej pracy na gumienku. Dosadzanie, przesadzanie i takie tam. Właśnie zlikwidowałam dwie grządki w skrzyniach, bo ten system nie sprawdził się u mnie.
Całkiem na początku było tak:
Po roku:
Dzisiaj, dopóki nie wygonił mnie deszcz (krótkotrwały, niestety):
Patrzcie, ile mam miejsca na nowe rośliny! W liściopadzie będę sobie planować co tam posadzę.
Jesień Nietutejszej:
Są i wspomniane w komentarzach łapacze światła Marii:
Im jestem starsza, tym bardziej wrażliwa na światło, jego brak
odczuwam dość dotkliwie, a przejawia się to obniżeniem nastroju.
Najprawdopodobniej dlatego nauczyłam się łapać najmniejsze nawet okruchy
ciekawego światła, wzrokiem mym, a następnie rejestruję te świetlne
refleksy na fotografiach :)
A takie grzyby, wręcz grzybska, znalazła córka Margaret w centrum miasta Leida (Leiden) w Holandii:
Nie wierzę , pirwsza i po przeczytaniu ;)))
OdpowiedzUsuńajda
Ninko ten wiesz jest piękny , pełen obrazu ; jestem zachwycona ( nawet nie pamiętam kiedy tak bardzo zachwyciłam się wierszem) .
OdpowiedzUsuńChyba fo sobie gdzieś zapiszę , żeby móc wrócić .
Brawo Ty :)
ajda
Dziękuję bardzo ♥
UsuńA co tam , zajmę całą grzę ..... tfu podium :p
OdpowiedzUsuńW kwestii pytania , podzielam Twoje zdanie Hano . Wczesna jesień ta pełna kolorów , owoców ,
świeżych warzyw - tak , lubię ; ta druga - szara , bezlistna , zimna - nie znoszę .
Ogólnie odczuwam jednak lekki niesmak , bo jesień zawsze wlecze za sobą zimę i tego raczej wybaczyć nie potrafię ....Nienawidzę zimy i jej atrybutów , z mrozem (największy mój wróg) , śniegiem (drugi w kolejności) i wszechobecną ciemnicą .
Bardzo się cieszę , że w Kurniku życie powróciło ; serdecznie pozdrawiam
ajda (niestety nadal bez tożsamości i twarzy )
Mnie przeszkadza tylko siąpiący, marznący deszcz, ślizgawka na drodze i ciemność. Reszta obleci.
UsuńTo jesteś prawie miłośniczką zimy , jak dla mnie : p Marznący deszcz , ślizgawka na drodze aż tak często u nas nie występują . Trochę gorzej z ciemnością , już jest jej zbyt dużo .
Usuńajda
Jak nie, jak tak! Mówię z perspektywy kierowcy! Taka plucha, nawet jeśli nie marznie, to masakra jest. A bez auta tu się nie da!
UsuńJa lubie zimno i deszcz i wichur, ale mzawki, ulewy, sniezycy i gololedzi na drodze boje sie panicznie. Ale te kolorki jesienne teraz sa sliczne!
UsuńA ja jestem jesienna kobieta i może dlatego lubię jesień ale tą złotą, kolorową, ciepłą i jak klony zmieniają kolory, napatrzyć się nie mogę na te cudności. No ale zrobiło się zimno i właśnie dlatego nie wpadałam ostatnio do Kurnika albowiem nad wyjazdem w ciepłe strony czas mi mijał jak tylko ostatnie jabłka zamroziłam. Jutro wyjeżdżam, jeżeli pogoda nie zawiedzie to wszystkim nie lubiącym jesieni Kurencjom ciepełko wysyłać będę.
UsuńAjda, Ninka jest genialna, tylko w szufladzie siedzi:(
OdpowiedzUsuńSzkoda
UsuńTeż uważam że to wielka szkoda, że Ninka ukrywa swój talent poetycki w szufladzie!!!
UsuńJa tez tak uwazam!
UsuńA w gumienku zdecydowanie nastąpiła dobra zmiana :) Miejsca rzeczywiście więcej
OdpowiedzUsuńi ładnej przy okazji .
Cudnie tam masz i fajnie , że jest jeszcze bardzo zielono . Niechby tak zostało do stycznia ...
albo i marca , a co tam .
ajda i już milknę
Wiesz, Ajda, nie miałabym nic przeciwko temu, żeby tak wyglądał świat przez okrągły rok. Nie dla mnie upały. I nie milknij, bukbroń.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jesień, nawet jak leje. Byle nie upał i słońce:(.
OdpowiedzUsuńO, fajnie na gumienku. Ja też lubię taką wczesnojesienną pogodę, lato teraz lubię trochę mniej, przez te upały. A Wałkowi się przytyło trochę, czy mi się wydaje?
OdpowiedzUsuńNinko, Wałek niespecjalnie przytył, ale trzyma wagę, a to dobrze, bo on trzustkowy Dzisiaj sprawdzałam mu krew i uff, jest dobrze, prawie norma, a było 300 zamiast 124. Ale musi być na diecie weterynaryjnej. To działa, chociaż koszt jest koszmarny.
UsuńCodziennie dojeżdżam do roboty ponad 40 km. Część tej drogi leci przez lasy, pola i nieużytki. Te drzewa cudownie kolorowe, to słońce zachodzące jak wracam. Raj. Dla mnie raj.
OdpowiedzUsuńJoasiu, dla mnie też.
UsuńPiękny wiersz Ninko i piękna jesienna kompozycja!!!
OdpowiedzUsuńHana gumienko też pięknie się prezentuje, teraz więcej miejsca na kwiecie będziesz miała.
Lubię niezwykle kolorowy etap jesieni, a szczególnie jak dodatkowo ozłocony jest jesiennym słońcem, które teraz daje ciekawe światło.
Największym mankamentem jesieni dla mnie są coraz krótsze dni.
Listopadowa szarówka i słota była zawsze trudnym dla mnie okresem, miałam jednak kilka listopadów które wspominam z dużym sentymentem. To między innymi te listopady kiedy tworzyłyśmy Hana kurzęcy kalendarz :)
Kiedyś stworzyłam sobie jesienną grafikę, mogę podesłać :)
I na dniach dokończyłam mój łapacz światła, są to półki wzbogacone lustrami, a wiszą naprzeciwko okna. Na półkach stoją moje prace wrażliwe na światło. Światło wpadające przez okno odbija się w lusterkach a moje agaciaki i muszlaki pięknie się mienią, a ja chłonę ten blask i moje samopoczucie zwyżkuje ;) Mogę podesłać zdjęcie półeczek.
Ślij, Marija!
UsuńI dziękuję bardzo :)
Marija - pokaż koniecznie swój łapacz światła! I jesienna grafikę też!
UsuńMarija , już sama nazwa "łapacz światła" mnie uśmiechnęła :) Jest bardzo rozświetlona
Usuńi też chciałabym zobaczyć .
to byłam ja powyżej
Usuńajda
Puściłam @
UsuńTa jest, Marija, ślij Twoje pięknoty! W sprawie gumienka jestem niereformowalna. Zamiast zmniejszać areał, ja go sobie zwiększam.
OdpowiedzUsuńEch, kalendarz, piękny czas! Fajnie, że był.
Tez mialam te sentymenty, bo natrafilam na jeden i sobie obejrzalam i schowalam na polke.
UsuńNinko, jaki cudny wiersz! I przepiękna jesienna kompozycja.
OdpowiedzUsuńHano - podziwiam ogrom pracy, jaki wkładasz w swoje gumienko. Z roku na rok coraz tam piękniej.
Jesień lubię, kiedy jest ciepła, sucha i słoneczna. Kiedy jest mokro, zimno i ciemno - wtedy już nie. Uwielbiam układać jesienne kompozycje z roślin. Wstawiłabym tu fotkę, ale chyba nie ma takiej możliwości.
Możesz wysłać mailem do Hany :)
UsuńOtóż to, Nietutejsza, ślij na 3baby.
UsuńPoszło mailem 😀
UsuńSliczne toto, Nietutejsza.
UsuńPiękny wiersz Ninko. Wszytkie Twoje piękne.
OdpowiedzUsuńA gumenko Hany o każde jporze cudne.
U nas straszny smutek.Odeszła moja cudowna Teściowa przed chwiilą. Wkoło same smutki,
Przytulam!
UsuńOwieczko - przytulam mocno! ❤️
UsuńIzydoru przytulam mocno!!!
UsuńOwieczko, współczuje bardzo.
UsuńTule Cię mocno ❤️
Orszulka
Nie widze moich utułkow, wiec sle raz jeszcze.
UsuńIzydorku, bardzo mi przykro
UsuńOjej, Izydorze, jak smutno....
UsuńBardzo mi przykro:(
UsuńWspółczuję Ci, kochana, bardzo. mocno tulę.
OdpowiedzUsuńI mnie przykro, Izydor...
UsuńDziękuję Kurki
UsuńIzydoru, tak mi przykro...
Usuń3maj się Izydorze. Moje kondolencje.
UsuńHano, zawsze podziwiam Twoje gumienko:) Cudnie tam masz!
OdpowiedzUsuńNinka, piękny wiersz! Zresztą wszystkie Twoje teksty są piękne.
Lubię jesień i nie lubię (na TAK - roznorodnosc kolorow, babie lato, rozleniwiające slonce, jarzębina, cudnie wyglądające góry; na NIE - zimno, ciemno, deszcz, smutek, zal, tęsknota, melancholia, lenistwo).
Z jesienią zawsze kojarzy mi się piosenka J.Strzeleckiej "A w gorach juz jesień...", ale Wy za młode jesteście, żeby pamietac:)
Irmino, jesteś pewna? Ja pamiętam. Nie napiszę, jakie jeszcze piosenki pamiętam, hrehrehre :D
UsuńMnie też się zawsze wydawało, że te wszystkie Kurki takie młode som, a już z pewnością młodsze ode mnie :D A to nie tak, nie wszystkie. Ale dusze i umysły młode mamy, młode i świeże :D
Irmino pamiętam tą piosenkę o jesieni :)
UsuńKury pielęgnują z czułością swoje wewnętrzne dziecka dlatego atmosfera w kurnika taka a nie inna ;)
Irmino, piosenki nie pamiętam po tytule, ale kwalifikuję się, żeby pamiętać, gwarantuję Ci to!
UsuńNietutejsza, przepiękne kompozycje! Ten wianek! Bardzo lubię wianki. On wisi na zewnątrz? Utrwalasz jakoś liście?
OdpowiedzUsuńNinko dziękuję bardzo! Też bardzo lubię wianki, i te duże, i małe, i zupełnie maciupeńkie. Moja Ś.P. Babcia nauczyła mnie, jak je robić, jeszcze jak byłam małym dzieckiem. Na ogół liści do wianków w żaden sposób nie utrwalam. Ten tu na zdjęciu wisi na zewnatrz, na drzwiach wejściowych do mojego domu. Za kilka tygodni zmienię go na inny, Bożonarodzeniowy. Zawsze, o każdej porze roku mam jakiś wianek na tych wejściowych drzwiach.
UsuńSuper, ja czasem robię bożonarodzeniowy, na klatce schodowej to jednak trochę inaczej. Gdybym mieszkała we własnym domu, mogłabym bardziej poszleć. A poza tym mam okropne, stare drzwi, które liczą sobie tyle lat, co mój blok, a od ostatniego remontu klatki schodowej minęło już kilkanaście lat. Mieszkanie należy do mnie dopiero od kilku miesięcy, więc powoli zabieram się za remonty.
UsuńNie mam wianka, jakoś nigdy go nie uwiłam. Mam za to pod drzwiami dynię i wrzosy.
UsuńNinko - wymień stare drzwi na piękne nowe, antywłamaniowe, mocne. Takie, które Ci będa służyć przez wiele lat. A jak już je wymienisz, to zawieś na nich piękny, kwiatowy wianek, na szczęście. Na przykład z lawendy. Jeżeli w bloku, to nie to co na zewnatrz, nie zmoknie w deszczu i nie potarga go wiatr.
UsuńHana - dynia i wrzosy - też pięknie 🥰
UsuńNietutejsza, mam nieładne drzwi, wianek za bardzo odstawałby, więc nie robię. Drzwi po poprzednikach, dobrze pełnią swoją rolę, tylko urodą nie grzeszą. Nie chcę wymieniać czegoś, co działa.
UsuńNietutejsza twoja jesień też piękna!
OdpowiedzUsuńSwego czasu robiłam różniaste suche bukiety, wianków jednak nie, ale kupiłam kilka lat temu wieszaczek na wianek taki na drzwi ;) W tym tygodniu go znalazłam, może ten wieszaczek w końcu doczeka się jakiego wianka :)
Dzięki serdeczne Marija! Jak już wieszaczek znaleziony, to szkoda żeby tak leżał i się marnował - daj mu coś do zawieszenia, niekoniecznie wianek, jestem pewna, że na bank coś fajnego wymyślisz. A łapacze światła piękne, ta pani Sowa Agatowa jest urzekajaca! Ale oczywiście nic i nikt nie równa się z Mykiem 😻
UsuńDzięki Nietutejsza za komplimenta i za radę co do wieszaczka, pewnie cuś na nim powieszę, w końcu ;)
UsuńMarija, piękne!
OdpowiedzUsuńDzięki Hanuś :)
UsuńJednakoż jak widzę blogger poszalał i wymieszał zdjęcia no i nie ma wszystkich które ci wysłałam :(
Marija, piękne prace i światło łapią skutecznie. Myk, jak to kot, lubi światło, a przede wszystkim ciepło. Fajna grafika, rozświetlacz listopadowych mroków bardzo sympatyczny :)
UsuńDzięki Ninko :)
UsuńMimozami jesień się zaczyna. Pasuje mi każda pora roku. Każda ma w swojej ofercie coś, co mnie zachwyca i do mnie przemawia. Śledzę wpisy Kurencji na ich blogach i jestem pod wrażeniem talentów. Mary pokazuje swoje czary, wiersze Ninki spotkałam po raz pierwszy "Za Moimi drzwiami", Agniecha przetwarza ogrodowe i leśne plony, Hana za każdym razem pokazuje piękniejszą Kuriozę itp. itd. A kałuże po deszczu, które kiedyś pokazywała Ewa dla Opakowanej, były prześlicznej urody. Lubię deszcz. A łażenie po kałużach zostało mi do dzisiaj. Moje wnuki mają ubaw.
OdpowiedzUsuńDzięki Sabała :)
UsuńJak widze kaluze, to mysle o Ewie....
UsuńI o Mariji. Bo troche kontynuuje kaluze ;)
Dzięki ♥
UsuńJa podobnie jak Hana lubię „wcześniejsza” jesień, listopady od jakiegoś czasu nie działają na mnie najlepiej. W tym roku uprzątaniem gumna się nie zajme bo jeszcze sobie gorszej bidy narobie niż jest, miałam w planach posadzić tulipany ale nornice tak grasują, ze to nie ma sensu.
OdpowiedzUsuńRobię sobie przetwory, gotuje eksperymentuje w kuchni, susze zioła, jabłka, gruszki.
Wieczorami siedzę przy kominku z dobra herbatka i się bujam / na fotelu / 😊
Mam sporo książek do przeczytania, jakoś przetrwam.
Ninko Twoj wierszyk i kompozycja mnie wzruszyły
Nietutejsza, Twój wianek na drzwiach cudny, w Anglii wianki na drzwiach są popularne, jak mieszkałam tam przez prawie 15 lat to zawsze miałam wianek na drzwiach i oczywiście podziwiałam wszystkie na innych drzwiach 😊
Marija, Twoje łapacze światła świetne 😊
No i zostało Ci coś z budowlańca, tworzysz polki, może ja Cie polecę mojemu mężowi na stolarnie ? 😊
Hanus, a Ty jak zwykle lubisz grzebać w ziemii i tworzyć gumienko, Tobie pomysłów chyba nigdy nie zabraknie i to jest super 😊
Orszulka
Dzięki Orszulko :)
UsuńCo do budowlańca to nigdy nie żałowałam że los mnie przekierował do tej szkoły budowlanej. Pomimo że nigdy nie pracowałam w żadnym zawodzie budowlanym to sporo z tego co się tam nauczyłam przydaje mi się cały czas.
Orszulko półeczki to ja kupiłam a samodzielnie to przymocowałam lustra. Jednakoż jak po szkole podstawowej omskło mi się z ELWRO to było technikum elektroniczne, to w budowlance miałam uczyć się stolarstwa i to nie spykło, to może w końcu teraz zacznę terminować u twego męża ;)
Trochę dzisiaj popadało, co za radość! Nie macie pojęcia, jak u nas jest sucho. W ciągu ostatniego półrocza, a może nawet dłużej, popadało co kot napłakał coś z pięć razy. Tak że ten, katastrofa. Jakimś cudem nie ma zakazu podlewania.
UsuńMarija, u mego męża tez możesz przyklejac lustra, jest bardzo dużo zamowien mebli z lustrami
UsuńNie mam pojęcia, jakaś moda lustrowa nastąpiła no i szafek malowanych z połyskiem , a niektóre gamy kolorów aż raza 🙈
Orszulka
Hehehe Orszulka widać moda na łapacze światła przyszła ;)
UsuńChyba im bardziej ludziom życie szarzeje tym bardziej chce im się koloru w najbliższym otoczeniu.
Nadrabiam, choc powoli, bo dojechalim , odespalim (niecalkiem), teraz latam i szukam, bo ciagle mi cos nie pasuje - rzeczy, ktrych uparcie szuakalm tam - sa tu i odwrotnie. Chyba sie poddam, albo zaczne robic zdjecia klamotom.
OdpowiedzUsuńPod moimi brzozami ani grzyba, pod debami - zero, pod swierkami/choinkami - drugie zero. pfffft.
Jutro pogonie do takiej jednej pani tu niedalko, co sprzedaje pomidory. Moze jeszcze ma....
Wpis i zdjecia i cudny wiersz i Marija i jej cudaki (i buly ametystowe) jakos zapachnialy...starym Kurnikiem !
Gumienko slicznie sie sprawuje, ale ustawianie kolkow to chyba ciezka fizyczna robota dla wprawionego w bojach robotnika kamieniolomow. c\zy tylko tak wyglada. Czy mozemy miec fronton Rudolfa V? stesknilam sie za jego pysiem.
Lece czytac komentarze.
A Wy trzymajcie za mnie kciuki juz zaraz, 7go, bo ide na marsz-spacer 5k o swicie (co u mnie wszystko moze znaczyc) - jak powiesilam na Facebooku - ide i mam nadzieje dojsc, rhehehreher, trase mam, buty mam. A calosc forsy zebranej idzie na Samarytan. Przydaja sie jak zycia zaczyna byc czasem za duzo. Wspieram rozne organizacje i akcje i Samarytanie sa na mojej liscie. Na razie wsparla mnie Coreczka duza dawka kasy. Pewnie reszte wplace ja.
Opakowano, bo ja tęsknię za tym dawnym klimatem, więc postarałam się tak trochę przypomnieć. W tym porąbanym świecie wokół nas tak trudno o oddech.
UsuńKciuki trzymam, oczywiście, i dziękuję ♥
Bede trzymała kciuki Opakowano, oby trasa byla łatwa i dobre buty będą tymi naprawdę dobrymi😊
UsuńOrszulka
Opakowana dzięki :)
UsuńTakże trzymiem kciuki za cię.
A jak odsapniesz po biegu to rzuć okiem na ostatni wpis u mnie, kałuże tam so!
Ninko znakomicie że przypominasz kurnikowe dawne klimaty, też za nimi tęsknię.
UsuńMam taką sugestię, skoro masz opory do założenia własnego bloga, to może byś częściej wspomagała W Kurniku Hanę, ona byłaby pewnie za :)
Dziekuje, dziewczyny. Marija - ostatni bieg (tez 5km, w mojej wersji marszobieg, 45 minut) to uskutecznilam ok 10 lat temu - zbierane pieniadze byly przekazane na badania nad rakiem, glownie kobiecym - Race For Life) - chyba 3 razy bralam udzial, raz z Coreczka, a raz uzbieralam ponad 100 funtow! Ale od jakichs 5-6 lat to juz tylko chodzenie...
UsuńKaluze? KALUZE? Lece ( lece w kontekscie tego, co wyzej napisalam, to HREHRE.
UsuńMarija, Ninka, jestem bardzo, ale to bardzo za!
UsuńOd czasu do czasu mogę, czemu nie, mam nadzieję, że mi zapał nie minie za szybko. Trochę mi tylko głupio, że musiałabyś, Hano, odwalać za mnie całą techniczną stronę przedsięwzięcia.
UsuńNinko, strona techniczna to pikuś jest. Mogę zresztą dać Ci dostęp do bloga i jedziesz!
UsuńHano, powoli, zobaczymy, jak to pójdzie ;)
UsuńOpakowana, Rudolf letko podpuchnięty z powodu ropnia na zębie w paszczy, to i niewyględny. Jutro jedziemy do P-nia zrobić z tym porządek. Trzymajcie kciuki.
OdpowiedzUsuń5 km? Śmich. Dasz radę z paluszkiem w uszku.
Trzymam kciuki i też czekam na "fronton" :)
UsuńTrzymam kciukaski za Rudolfa i jego perlowy usmiech. 5km to dla mnie od dobrych kilku lat juz nie smich :( ale zaparlam sie. Dzieki za wiare w mua.
UsuńDzięki za kciuki, jesteśmy szczęśliwie po, wszystko (4 zęby i jeden tzw. kaszak) poszło bez komplikacji. Odpoczywamy, bo nas od emocji ueb rozbolał.
UsuńKlepkam miejscówkę i za raz wracam. Uwielbiam jesień.
OdpowiedzUsuńA, kołki w ziemi to nic wielkiego, tylko mi zabrakło i trza by porżnąć, a to już gorsze jest.
OdpowiedzUsuńI maślaków nazbierałam oraz dwa rydze.
OdpowiedzUsuńGrzybkowy plon zawsze cieszy :)
UsuńNigdy nie zbierałam rydzów, a to ze 40 lat temu usiłowałam zbierać gąski, ale marnie mi to wychodziło, małpy mistrzowsko ukrywają się pod piachem.
Marija, i to płukanie zawsze nieskuteczne!
UsuńOpakowana rób zdjecia! Trzymam kciuki, udanego marszu!
OdpowiedzUsuńNinko, jaki to ładny wiersz jesienny.
Jesien lubie , bo wlasciwie procz upalnych dni w lecie, lubie każdą porę roku. Lubie i pluchy, i szarobure dni, wszystko ma swoj urok.
Dziękuję, Dora ♥
UsuńDzieki! Dzis mi Rabarbara uzmyslowila, ze w Polsce nie ma Samarytan. Jako organizacji - to taki telefon zaufania dla ludzi, co to juz prawie sa na moscie zeby skoczyc. Samarytanie na pewno ratuja zycie. Juz sprawdzilam trase i 5km to dla mnie duzo. Mam nadzieje, ze sie zmieszcze w poltorej godzinie (piekielne drugie koloano z drugim biodrem czasem daja mi popalic. Najwyzej dojde do Top Marketu a nie kosciola! A i przysiadac bede.
UsuńOpakowana, przeżyłaś maraton?
UsuńHana - przezylam, ale dosc okropnie. Zwyczajnie nogi odmowily wspolpracy jak wrocilam. Zaliczylam 4 mile czyli 6km, choc przy moich krotkich nogach, mysle, ze bylo 5 max. Do kosciola nie doczlapalam, ale do Top Marketa - tak. I zawrocilam. Szlam zwyklym swoim krokiem, ale jednak juz prawie na czworakach dolazlam. Dziecku mojemu pisze, ze nogi ale tez rece i ramiona. Na co dziecko, biorac takie nowiny na szczeke mowi - no przeciez to oczywiste - idziesz na marsz to rece bola.... ale dostalam wczoraj pod wieczor pudlo maslakow. 3 godziny obieralam i czyscilam. Jakos tak siedzialam nisko i okropnie musialam rekami machac i ciagle ten sam ruch zdierania skory z kapelusza, a inny, trzymajac gada mocno, oskrobac nozke. Wiec klaplam, a w pewnym momencie sie okazalo, ze trza strawe rychtowac na nogach i rekami, hrehrherhr. ale mam 4 woreczki zamrozonych uduszonych maslakow i dwa sloiczki marynowanych. Ostatni raz marynowalam grzyby w Slosinku (zachodnie Kaszuby, wedle Miastka) na wakacjach przed matura...potem nie bylo okazji, a jeszcze potem nie bylo jak (jednak ocet spirytusowy to jest to). A przy tym wciagne caly sloik grzybkow marynowanych na jedno posiedzenie... wiec ogolnie jestem (u)padnieta.
UsuńA jutro jade na targowisko tu blisko zobaczyc co jest, hrehrherh. Kupie pomidory na przecier i do picia. To te rece to mi na pewno odpadno zupelnie.
Opakowana trza ćwiczyć. Niekoniecznie w kuchni. I gratuluję, że dałaś radę.
UsuńFajny wpis ! Jutro popatrzę jak sie ma moj wianek z hortensji, moze jak znajde czas to jeszcze jakieś wianki uplotę.
OdpowiedzUsuńTo dawaj zdjęcia!
UsuńJak cos zrobię, to wysle zdjecia.
UsuńNinko, wiersz jak zwykle cudowny i czasami miałabym ochotę przetrzepać Twoją szufladę z zapiskami.
OdpowiedzUsuńNa temat Mariji łapaczy światła nie będę się rozpisywać, bo zazdroszczę Jej umiejętności.
Nietutejsz kompozycje są super.
Po wszystkich pochwałach mam ochotę wyć do księżyca, bo dla mnie jesień, od 21 października mogłaby nie istnieć, a jeszcze do tego zima... Brrr. Czy nie mogło by być cały rok, tak między 10, a 25 stopni ciepła, deszcz padający po 23 do 5 rano, bez mrozu, śniegu, ślizgawicy. Z dniem długim, a krótką nocą. Byłabym szczęśliwym człowiekiem
Dzięki ♥
UsuńNiestety, padł mi dysk w komputerze stacjonarnym i muszę szukać moich wierszy i wierszyków po blogach, bo nie wszystko drukowałam. Ale większość mam.
Ło kurna Ninko, niefrasobliwie podchodzisz to swojej twórczości. Jak wchodziłam w grafikę komputerową, przestrzegano, zapisywać w trakcie tworzenia i kopie zapasowe tworzyć, najlepiej w kilku miejscach, a także na dyskach zewnętrznych.
UsuńMarija, dopóki mi na amen nie zeżarło 70 stron przekładu (dawno), dmucham na zimne. Mam pińcet kopii.
UsuńBoguśka, nie wyj, przecież zaraz bociany przyleco!
UsuńBoguśka, na co bys wtedy narzekala😃😉
UsuńKtoś wie, co u Agniechy? Zawsze komentuje, a tu nic.
OdpowiedzUsuńTeż mnie niepokoi milczenie Agniechy, trzeba spytać na fejsie Inkwi i Owieczki.
UsuńU Agniechy wszystko w porządku.Jest zagranicą.
UsuńDzięki Izydoru, Kureiry skutecznie mnie zaniepokoiły.
UsuńUfff...
UsuńJejku, Kuraski, jak miło, że się przejmujecie ( przejmujemy ), gdy ktoś znika.
UsuńCześć, my juz dzis z przytupem zaczeliśmy nowy , roboczy tydzień, dobrze, że to już środa hre,hre. Wiatrzysko duje, pochmurno calutki dzień, w nocy ma pokropić. Żołedzie proszę kur lecą tak, że można zdrowo oberwać.
OdpowiedzUsuńW domu w UK sasiadka stawia samochod tak troszke blisko jednego z naszych wielkich debow..w nocy mnie salwy budza jak zoledzie wala w karoserie.
UsuńLubię wszystkie pory roku, każdą za coś innego i w każdej czegoś nie lubię, ale jeszcze wam napiszę o tym, co lubię w jesieni. Bo wiersz mówi raczej o tej późnej, zgaszonej, bardzo już chłodnej. A ja lubię jesień w ogóle, teraz nawet bardziej niż kiedyś, bo daje oddech od letnich upałów.
OdpowiedzUsuńLubię jesień za obfitość plonów, za piękne kolory liści, owoców i warzyw, które wspaniale zastępują barwy letnich kwiatów. Za deszcze, bo w końcu nawilżają wyschniętą ziemię i dzięki którym w lasach pojawia się obfitość grzybów. Za mgły - we mgle czuję się jakoś tak bezpiecznie, jak otoczona miękkim kokonem; rzeczy i ludzie są ukryci, ale ja też. I lubię ten delikatny dotyk mikroskopijnych kropelek wody na twarzy. Lubię poranne przymrozki, kiedy szron skrzy się na w słońcu na trawie, na dachach, na samochodach i zaraz potem rozgrzany znika. Podziwiam zawsze, kiedy już spadną liście, wyraźny, ostry obraz koronki gałęzi na tle czystego błękitu nieba. I lubię to zgaszenie późnojesienne, tę kruchość, i szarość listopada, i nawet śnieg z deszczem, bo już zapowiada śnieg zimowy.
O innych porach roku teraz nie napiszę, bo komentarz byłby zbyt długi. I tak starałam się streszczać ;)
To ja krótko podsumuję, we wszystkich porach roku, lubisz to co malowniczego w nich dostrzegasz :) Twój opis Ninko zgadza się z mymi lubieniami :)
UsuńNinko, Twoja wypowiedź brzmi jak jeden z Twoich wierszy.
OdpowiedzUsuńNo, tylko zrymować by trza trochę :D
UsuńNinko, nie każdy wiersz musi mieć rymy.
UsuńWiem, ale moje w mają. Napisałam może ze trzy wiersze wolne. Po prostu lubię rymy. A to raczej proza poetycka.
UsuńKochane Kurencje z Kurzęcym Naczalstwem!Muszem bo siem uduszem! Dziecek mój prywatny w mieście Lejdzie mieszka ,w centrumie miasta.Wracając onegdaj do domu zez pracy rowerkiem,przejeżdżała obok 10 piętrowego wieżowca .Wieżowiec ,chodnik ,ścieżka rowerowa ,2 metry trawnika i jezdnia.I na tymże trawniku trafiła grzybki..............Hanuś podsyłam na 3baby wzdęcia .To prawdziwki!!!!!!!!!!!!!!Niderlandzka nacja z grzybków jadalnych uznaje jedynie pieczarki.Sorki to miało być o jesieni ,boszzzzzzznie znoszę wstawania jak ciemno i pada.
OdpowiedzUsuńO, super! Ja widywałam w mieście raczej te mniej jadalne, choć zdarzały się kanie, maślaki, pieczarki, a nawet podgrzybki :)
UsuńNo tak....hrehrheher. Moja kolezanka mieszkala na Ealingu w Londynie daaaawno temu - mieszkala w domu znajomych i sie opiekowala psem. Musiala z psina chodzic na spacerki i na skwerku znajdywala podgrzybki i mowila, ze nie nadaza robic kopytka do tego sosu grzybowego. A grzybki Twojego Dziecka to wykarmia cala Lejde...
UsuńJa po prostu jestem w szoku w dalszym ciągu! Hrehre grzybki ususzone ,dwa zapełniły duży worek ,będą czekać na przyjazd mamusi na święta i na zupkę i uszka.
UsuńSloneczne popoludnie, ale wiatrzysko nadal hula.
OdpowiedzUsuńNinko pięknie opisałaś uroku jesieni, wlasciwie czuje je podobnie, lubię też zapach suchych lisci , szelest pod stopami, nadal jak ide przez park czy las lubie sobie poszurać lisćmi😃 Pamietam zapach palonych ognisk, i łętów ziemniaczanych , który unosił sie nad ogrodami kiedyś. Perełki rosy na pajeczynach, no i te kolory, teraz np. cudnie przebarwiają się trzmieliny zwyczajne, ich kolor jest oszalamiajacy, liscie i owoce, sa cudne, to samo z kalinami,czy winobluszczem. Kasztany, żoledzie, orzechy, dynie! Tyle dobra przeroznego.
Och, tak, ja też to lubię. Byłam dziś w lesie na spacerze; ciepło, słońce, wiatr strącał liście, leciały wirując, a powietrze było takie łagodne, przyjemne. Ptaki się nawoływały, i dzięcioł stukał w drzewo. Przechodziłam koło szpaleru tui - jak pachniały! Nawet latem nie czułam tego zapachu tak intensywnie. A w lesie, zapach ziemi, grzybów, suchych liści i igliwia. Piękny dzień, a wieczorem, przed zachodem słońca, zrobiło się całkiem bezchmurnie i jutro ma być tak samo.
UsuńJa tu mam tak cały czas, bo mieszkam i pracuje na wsi.Zapachy, ptaki, a jwk jest wiatr taki jak teraz podfruwajace i wirujace liscie sa upierdliwe,,bo musze je zamiatać😃
UsuńPozdrawiam złotojesiennie :-)
OdpowiedzUsuńDzień dobry piątkowo. Dziś za oknem jest jesień taka, jaką lubię. Ze słońcem, temperaturą, przy której nie muszę ubierać grubych swetrów. Przyjemnie się spacerowało z Gutkiem po parku.
OdpowiedzUsuńDziś piękne słońce i piękna jessień.Wszystko to, o czym piszecie, lubię w jesieni.Jako jesienne dziecię listopadowe lubię też tę późną "brzydką" i ponurą, gdyż adwent za progiem.
OdpowiedzUsuńW srodę pożegnaliśmy MamęG. Pogoda była piękna.
Dobrego dnia Kurki!
Izydoru - smetny czas u Was, sciskam. Jesien jest ladna. Zal tylko zieleni i kwiatow. Ale tez lubie kazda pogode i deszcz i wichur i mroz. W sumie chyba wole za zimno niz za goraco. Bo moge cos na grzbiet doorzucic, ae w upale to idzie tylko skore zdjac, a i tak by bylo za goraco.
UsuńKce, żeby taka pogoda jak dzisiaj została na zawsze.
UsuńIzydoru, dobrego i spokojnego dla Was w żałobie.
OdpowiedzUsuńO matko, ale grzybiska!! Toz jeden wyzywilby caly Kurnik z przyleglosciami!!!
OdpowiedzUsuńAle wielkie! Jeden na obiad ;)
OdpowiedzUsuńDoczytam i napiszę coś z sensem później.
OdpowiedzUsuńNa razie melduję się na grzędzie!
♥♥♥
UsuńOoo, dziendoberek, Agniecha. Specjalnie nie pisalysmy duzo ;)
UsuńNie dużo? Nadal nie doczytałam do końca!
UsuńU mnie teraz gruszki idą w temacie i przerabianiu, robię z rumem, zima wyjmę taka gruszkę ze słoika, zjem a procenty zrobią swoje 😉
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co się ze mną dzieje ale zaczynam dostrzegać u siebie brak formy, zanim się do czegoś zabiorę, to tyle się namarudze, ze głowa mała 🙈
Orszulka
Orszulko, konfitura z gruszek to czysta poezja.
UsuńGruszkowych kąfitur wogle nie znam. Nie ZA slodkie?
UsuńAbsolutnie nie! Są delikatne, subtelne, ach! Możesz dodać jabłko. I cukru aby-aby.
UsuńNo to moze moze. akurat mam na stanie cos 2 kg gruszek. Dodac cytryny (skorki i soku?)
UsuńHej,hej, u nas w nocy padalo, dzien byl sloneczny ale zimny.
OdpowiedzUsuńGrzyby zbieram tylko z dala od ulic, czyli w lesie i to nie przy brzegu. Grzyby chlona zanieczyszczenia, wiec nie kusza mnie na skwerkach itp.
Odxrszu tez w lesie sprawdzam cYy nie maja robaczkow, zeby nie wlec do domu i nie wyrzucac pozniej do smieci.
Ciekawe czy jeszcze uda nam sie jakies grzybobranie , bo to juz bedzie koniec pazdziernika.
Dora, dopóki nie będzie przymrozków ani suszy, grzyby powinny być. Chociaż kiedyś byłam na grzybach już po przymrozkach.
UsuńE tam, u mnie grzyby ledwo się zaczęły, to się skończyły. Złaziłam się dzisiaj i znalazłam 2 maślaki i dwa podgrzybki. Ale było pięknie w lesie.
OdpowiedzUsuńTo spróbuję się wypowiedzieć w sprawie jesieni.
OdpowiedzUsuńLubię! Bardzo lubię. Wszystkie kolory tęczy, kwiaty, liście. Znośne temperatury. Lekka melancholia. Mgły, chmury. Grzybki! Przetwory. Obfitość plonów.
Ciuchy - jeszcze nie zimowe, więc nie przygniatają człowieka do ziemi, ale jest z czego zrobić kreację. chociaż ja u siebie i tak w szmatach chodzę, bo tak wygodniej.
Ogieniek w piecu. Krzepiący taki. I w ogóle. Jesień piękna jest.
Jak tak opisujesz, to nawet fajnie, ae ja wole rozszalala swieza zielen, rozkrzyczane ptaszki, nowe rozkwitnienia wlasciwie codziennie, taki beztroski wiosenny optymizm.
UsuńA tak poza tym to jestem zla, bo przygotowalam chyba z 6 kg pomidorow na passate - wesolo czerwoniutkich, a kwas straszliwy. DLACZEGO?
Taki rodzaj pomidorow? No i pomidory gotowalaś i dalej kwach, no ja mam tak z koktajlowymi,one zawsze maja intensywniejszy i bardziej kwachowaty smak w przetworach, a na surowo slodziutkie .
UsuńNie wiem do czego bede ich uzywac...moze poslodze i wypije ;)
UsuńBloody Mary!
UsuńWg. mojego chłopa, pomidory robią się słodsze jak się je posoli. Też gdzieś o tym czytałam. Ale chyba w kontekście pokrojonych, surowych pomidorów.
UsuńNatomiast podczas wytwarzania przetworów z pomidorów, jak mi są za kwaśne, to słodzę.
Agniecha, piątkę przybijam
OdpowiedzUsuńHej, hej. Poniedzialek sie konczy, calkiem znosny,wiec i moze caly tydzien bedzie ok. Wytrzymalo do 18, i znow pada, ale jutro ma byc sloneczne 14 st.
OdpowiedzUsuńAgniecho corwz mniej okazji do tych atrakcyjnych kreaxji, ja tez w szmatach chodzę, zapomnialam zabrac jskis ,,lepszych" ciuchow zabrac na wyjazd do corki i tak chodzilam w lachmanach .
Agniecha, Dora, wyobraziłam sobie dwie bidy w łachmanach. Oesu, oesu...
Usuń😃U córki czarne leginsy i na zmiane jasna bluza lub zielony golf, i zielona kurtka, no i buty trekkingi.
UsuńCzyli wersja wycieczkowo sportowa.
Tu chodze podobnie tylko leginsow i bluz kilka rodzajów, koszulki termo i bluza polarowa zielona, najwygodniejsza ze wszystkich i wieczna, to do praxy, no i na to kamizelka czarna taka ciepla kurtkowa. Buty wiadomo, tez sportowe ,wygodne.
W zasadzie w domu ubiwtam sie ciut inaczej, przypominam sobie o dżinsaxh, czasem rajtkach i spodnicy lub sukience, ale to wyjatki.
Hana, w obejściu nie będę się stroić przecież.
UsuńI nie będę opisywać w jakich szmatach chodzę, bo i po co. Spełniają moje kryteria praktyczności oraz wymogi kolorystyczne i starczy. Tak sobie myślę, że od domowej strony oprócz rodziny, to najprawdziwiej widzi nas listonosz i kurier. I czasami muszą mieć niezły ubaw w swojej pracy ( jeśli mają na to czas, w co trochę wątpię ).
Dora, a propos kreacji, to masz rację. Czasem mi szkoda, bo leży w szafie parę fajnych ciuchów ze szmatlandu, co by się nadały na wizytę do Karola nr III, czy też do Metropolitan Opera... A tu latka lecą... Na wyjeździe do NL mieliśmy przykaz ubrać się wyjściowo na jedno spotkanie rodzinne. I to było całkiem fajne, ładnie się ubrać i zobaczyć wszystkich też porządnie odstawionych.
UsuńJeżu, Agniecha, masz rację, muszą mieć ubaw. Chociaz w zasadzie uprzedzają kiedy sie pojawią, wiec mozna się ogarnąć.
UsuńA propos odswietnego ubrania, to zaprosilam moja siostre w swieta, wracali od jej tesciów, mieli odsapnąć i wpasc do nas niezobowiazujaco , posiedziec i pogadac,na luzie. Ja patrze, a oni jak jeden mąż w strojach uroczystych, chlopaki w garniturach, siostra tez elegancko, a my oczywiscie normalnie J.w koszuli w krstke, to i tak szczyt elegsncji w jego wydaniu, ja tez w jakiwjs tam bluzce i dzinsach😃
To ja, Bacha
OdpowiedzUsuńOessu, jak mi sie lapacze swiatla spodobaly. Totez lapie go ile moge , coby moj pobyt w kraju za 3y tygodnie rozswietlic.
Slyszalam od kurencji, kocichmam, ze to najlepsze ogrzewacze na slote i chlod.
Oczywiscie oprocz ognia w komiken
OdpowiedzUsuńBacha
Kurkom Wszelakim macham z Alzacji, gdzie ciepło, słonecznie, i gdzie moje astry szaleją.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę porę roku. Jako młódka, ganiałam w tym czasie po Beskidach, lasach bukowych, z gitarą. Było śpiewanie, wiecie, gitarą i piórem, Stachura, Wolna Grupa Bukowina , SDM. Były ogniska, miłe spotkania, zakochania i rozstania, mam co wspominać...
Kocham astry!!!!!
UsuńOne mi się same wysiewają na potęgę:)))
UsuńKurczę, mnie astry nie lubią. Co posieję, to kicha:(
UsuńKup albo moze ma ktos na wiosce , zeby Ci odkopać część z karpy, tak,rosna najlepiej.
UsuńUps, pomyslalam o astrach typu marcinki.
OdpowiedzUsuńTrochę się zdziwiłam:) Wielbię astry, zwłaszcza te takie "igiełkowe", ale bez wzajemności.
UsuńWiesz, chyba dawno nie widzialam astrów , jakos malo ich w ogrodach.
UsuńMało, Dora. Jak wielu innych. Gdzie cynie, lwie paszcze?
UsuńHana, na mnie astry też mają alergię. Co posiałam, to nie wzeszły. Albo kiepsko wzeszły. Albo za późno posiałam. Szkoda, że mnie nie lubią, bo fajnie jak późną jesienią coś mocno i obficie kwitnie w ogrodzie.
UsuńWydaje mi się, że to taki trend związany z małą ilością czasu - jednoroczne wymagają więcej zachodu niż byliny. Więc albo sama siejesz - wielu się nie chce, albo kupujesz gotową rozsadę, albo przechodzisz na byliny.
UsuńSą też mody w świecie ogrodniczym. Kiedyś na przykład co roku wysiewano takie różowe postrzępione chyba, jednoroczne firletki, albo takie rośliny, co wyglądały jak małe, okrągłe drzewka bez kwiatów. Teraz nigdzie tego nie widuję. Natomiast lawenda pleni się jak chwast - i dobrze, bo ładna, suszoodporna i pszczoły ją lubią.
Tu wszystko kupisz, a w PL pewnie w jakis hurtowniach moze tez, nie wiem, ale zdarza się, w leclerku np. cynnie, lwie paszcze tez chyba widzialam.
UsuńW kazdym razie lwiw paszcze np. u mojej ciotki same sie wysiewaja i to nie w ogródku, tylko miedzy plytami chodnikowymi😃
Najwiecej jest marcinków.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kury
OdpowiedzUsuńLubię astry i marcinki,astry zjadły ślimaki, marcinki kwitną na szczęście.
Ponad tydzień temu ukradli mi jedna tablice rejestracyjna z auta, jedna tablica a tyle załatwiania 🙈Policja, potem urząd komunikacji, nowe tablice, nowy dowód rejestracyjny i oczywiście koszty. Tak sobie myśle po cholerę komuś jedna tablica rejestracyjna ?
Świat się do góry nogami przewraca 🙈
Orszulka
Czy wiecie ze od 1 listopada trzeba mieć założone opony zimowe, bo inaczej mandat ?
OdpowiedzUsuńJa dziś właśnie jade zmieniać bo później będzie zadyma
Orszulka
Poważnie?
UsuńKto to wymyślił?
Bo na internecie znaleźć nie mogę.
No chyba to nieprawda jest, mnie trzech znajomych poinformowało wiec nie czytałam nic na ten temat tylko dziś mój syn pojechał wymienić, będzie spokój w tym temacie
UsuńZnalazłam tylko to „ Opony zimowe nie są obowiązkowe, ale są zalecane od 1 listopada do 1 kwietnia. Ustawa o oponach zimowych nie istnieje. Głębokość bieżnika nie może być mniejsza niż 1,6 mm”
Czyli są zalecane a nie obowiązkowe i nic nie pisze o mandatach, weź tu słuchaj znajomych 🙈
Orszulka
Coś Ty, Orszulko, wiesz jaki byłby raban? W sprawie opon? Pisiory musiałyby uruchomić dodatkową tarczę oponową dla suwerena. Opona+
UsuńOpona+ już istnieje. Nazywają ją również "mięsień piwny", najlepiej wytrenowany mięsień niejednego mężczyzny.
Usuń😃😃😃😃
UsuńGrzebałam dzis w szufladach w poszukiwaniu pewnej rzeczy, której nie znalazłam ale za to znalazłam mój indeks ze studiów -Matkoicorko kiedy to było …
OdpowiedzUsuńCzytałam sobie przedmioty, przeglądałam oceny i doszlam do wniosku, ze mimo tego iż były takie chwile podczas studiowania, ze klelam jak szewc, to teraz bardzo miło wspominam tamten czas.
Znalazłam jeszcze w szufladzie moja książeczkę wojskowa i przypomniała mi się komisja w WKU- to był cyrk 😊
Pozna godzina już a mi się jeść chce, odgrzeje zupę szczawiowa 😋
Orszulka
Szczawiowa? Mniam...
OdpowiedzUsuńOrszulka, byłaś we wojskowości?
OdpowiedzUsuńGenerałem w stanie spoczynku jest, tylko się z tym ukrywa. :-D
UsuńTak, Generałem hre, hre, hre
UsuńTaki banał - jako pielęgniarkę wysłano mnie na komisje i otrzymałam książeczkę wojskowa z kategoria A
Szfystkie pielęgniarki po szkole kiedyś wysyłali na komisje, nie wiem jak teraz jest
W każdym razie jakby się coś działo tfu, tfu to biorą nas bez pytania na bój
Orszulka
Orszulko:(
UsuńOrszulko, nie wyrzucaj kuli, nawet jeśli noga już będzie całkiem sprawna. Zawsze może się pogorszyć, nie?
UsuńMoje osobiste doświadczenie mówi, że kule zawsze się przydadzą. Jak nie mnie osobiście, to sąsiadowi, sąsiadce, rodzinie... Moja para kul zwiedziła już kawał Polski.
UsuńA tzw. szyna Browna zaliczyła nawet wizytę u naszej Prezesowej. :-D
Hej,hej kurencje. Ma padać, ale na razie tylko pochmurne 16 st.
OdpowiedzUsuńJuż zyjemy powrotem do domu😃
Dora, wyczuwam Twoją radość!
UsuńTaaak, stesknilam się za domem.
UsuńKurencje, u nas znowu troszkę lepiej.
OdpowiedzUsuńPoza tym, piękna pogoda była wczoraj a i dzisiaj ma być przyjemnie. Konie wyżarły już trawę na swoim pastwisku i domagają się przenosin na nowe. Stoją murem przy bramie i już. I powie mi ktoś, że zwierzęta nie myślą, nie pamiętają, nie kojarzą. Co roku o tej porze przeprowadzamy je albo na drugie pastwisko, albo palikujemy im dodatkowy kawałek łąki. Na pastwisko się idzie przez jedną bramę, a na łąkę przez drugą. I normalnie one nigdy przy tych bramach nie stoją. A przychodzi pora - i są. Czekają na przenosiny.
Tak więc plany na dziś zostały nam już narzucone z góry. Palikujemy, przeciągamy taśmy, podłączamy prąd, otwieramy bramę... A potem słuchamy jak trawa chrzęści w pyskach.
Smacznego koniki!
OdpowiedzUsuńAgniecha, dobrze że lepiej!
OdpowiedzUsuńAle te dwie bidy w łachmanach mnie rozśmieszyły :DDDDD To jeszcze o kreacjach napiszę. Mam w szafie trochę fajnych rzeczy, a teraz na co dzień - dżinsy i kurtka. Latem częściej noszę spódnice i sukienki. Nie wychodzę zbyt wiele, wystroić zdarza mi się naprawdę rzadko. Ale to, że latka lecą, nie przeszkadza mi w myśleniu o kreacjach, bo lubię się tym bawić. Nie jestem z tych, które wrzucą na siebie cokolwiek i wyglądają dobrze, więc sobie z góry wymyślam, co do czego, tak mniej więcej, a kiedy kupuję coś nowego (ostatnio kupiłam fajny, gruby golf za 5 zeta), to zawsze tak, żeby pasowało, najlepiej do kilku rzeczy.
OdpowiedzUsuń