Kureiry Najmilsze!
Z wielką radością przedstawiam Wam nową współblogerkę Ninkę!
Cieszycie się?
Bo ja bardzo! Niezbyt się ostatnio przykładałam, a Ninka z nową siłą i weną wkroczy na kurniczą drogę!
Poniższy tekst wyszedł spod rączki Ninki.
Pod koniec zeszłego roku, jakoś w listopadzie chyba, byłam w okolicach pobliskiego ryneczku, który niemal już nie funkcjonuje, ale na jego terenie znajduje się kilka różnych sklepów. Było popołudnie i właśnie tam robiłam zakupy.
Kiedy już wracałam, zaczepiła mnie mocno starsza pani i poprosiła o pomoc w zaniesieniu pod dom torby z zakupami, bo kupiła więcej niż zamierzała, a nie wolno jej dźwigać i mąż się denerwuje, kiedy ona nosi zbyt ciężkie rzeczy. Torba okazała się sporą damską torebką i rzeczywiście, dla tej kruchej, niziutkiej i szczupłej kobiety mogła być zbyt ciężka.
Przez jakieś dziesięć minut i 30 metrów dowiedziałam się, że ma 91 lat, że po wojnie wróciła do Polski z Kazachstanu, że zjeżdżała w zimie z górki na tekturze i mama się na nią gniewała za niszczenie płaszcza, który z siostrą miały jeden na spółkę, że miała bardzo dobre oceny z rosyjskiego i w ogóle dobrze się uczyła, że mieszka na drugim piętrze, że mąż po nią zejdzie - w tym momencie zaproponowałam jej, że zaniosę jej torbę na górę, na co (po zapytaniu, czy to aby na pewno dla mnie nie problem, bo przecież mąż i tak zawsze po nią schodzi na dół), się zgodziła. Już wcześniej zapytała mnie o imię, stwierdziła, że jest piękne i po chwili mówiła do mnie „Nineczko”.
W czasie wchodzenia po schodach dowiedziałam się, że ma dwoje dzieci i im pomaga, bo ma wysoką emeryturę, że mąż jest jej drugim mężem i… już nie pamiętam, czego jeszcze. Ale cały czas mi dziękowała i mówiła, że będzie się za mnie modlić. Kobieta była inteligentna i wykształcona (wskazywał na to sposób mówienia) i przerażająco ufna. Ściemniało się już, na ulicach prawie nie było ludzi, a ona po prostu wręczyła mi torebkę i poprosiła o zaniesienie. Przecież mogło się okazać, że jestem złodziejką, mogłam zwiać z tą torbą, mogłam wykorzystać informacje i włamać się do jej mieszkania, mogłam nasłać na nią jakichś oszustów czy naciągaczy. Gdyby droga do jej domu była dłuższa, to kto wie, co by mi jeszcze powiedziała.
Starość jest dziwna. Jedni ludzie mają stany lękowe, nie poznają bliskich, wychodzą z domu i nie potrafią wrócić, inni stają się tak ufni, że opowiadają o sobie przypadkowym osobom. Nic dziwnego, że oszustwa „na wnuczka”, czy „na policjanta” wciąż się udają.
Zdjęcia dla ilustracji, rozweselenia i od czapy, znaczy się moja ostatnia wytwórczość:
To jest cietrzew |
Wyhaftowałam sobie katankę |
Buciki, które mogą być wieszakiem na torebusie |
To Boss |
A to leluja |
Pierwsza! Brawo Ninko za napisanie posta. Haft na bluzie przepiękny.
OdpowiedzUsuńDziękuję, zobaczymy, co z tego będzie :D
UsuńBędzie, będzie, co ma nie być!
UsuńHana - co spojrzę na tego cietrzewia, to się uśmiecham 😀😀😀
OdpowiedzUsuńa nie zacietrzewiasz się?
UsuńAni trochę 😀😂
UsuńCzecia!!!!!!!!!!! Ninko Kochana ,masz na imię tak jak miała moja babcia! Po wojnie wszyscy nieufnie pytali jak masz naprawdę na imię ,a ona wijąc się jak nie przymierzając węgorz mówiła -Janina! A obie z siostrą miały imiona cerkiewne, Wiera i Nina ,bo pochodziły z Kresów .A potem ,moja córka ma do tej pory pretensje ,że nie ma imienia po prababci ,tylko wymyśliłam ,Małgorzata!
OdpowiedzUsuńHrehrehre, u mnie było odwrotnie. Kiedy byłam dzieckiem (przedszkole i młodsze klasy) i mówiłam, jak mam na imię, to wszyscy pytali: Na pewno? A nie Janina? A ja się strasznie oburzałam, bo byłam dumna z mojego imienia :D
UsuńMam koleżankę o imieniu Lila. Nie Lidia, nie Liliana, nie Lilianna, ale właśnie Lila.
UsuńTeż miałam koleżankę o imieniu Lila.
UsuńBezowa.
Ninko Kochana ,to było jakieś tak pi razy drzwi 55 -65 lat temu......Bosz jaki człek starawy! Znaczy cielsko starawe ,a we łbie kiełbie!!!!!!
UsuńA leluja prześliczna ! Taka przez mgiełkę mżawki.......
OdpowiedzUsuńHanuś paluszki to masz przezręczne!
Margaret, wszak jesteś fanką mą!
UsuńNoooooooooooooo jak najbardziej!!!!Trochę zaspałą ,hihihi jak widać po ostatnim Bazarku ,alem zawsze wierna!!!!
UsuńCieszę się Ninko i gratuluję współblogowania!
OdpowiedzUsuńCo do ufności starych ludzi to wydaje mi się że wynika ona z tego że dawniej dobro i zło było hmmm jakby to określić, bardziej czytelne.
Nie, Marija, nie wydaje mi się. Zło było, jest i będzie. Łatwowierność i ufność to sprawa osobnicza, a czasem wynika ze starości, niestety.
UsuńChodziło mi o to że dawniej też zdarzali się wyrafinowani przestępcy, jednak większość przestępców to byli raczej prymitywi i dość łatwo czytelni, a teraz namnożyło się takich którzy pod przykrywką dobra czynią zło.
UsuńAle to nasza Ninka? Śliczne te hafty. Bosz, co się babcia i mama na mnie nawydzierały, żem taka niezdolna, ręce mi się pocą , igła wyślizguje. Traumę mam.
OdpowiedzUsuńJeśli dożyję to będę taką staruszką. Nic nie poradzę. Całe życie tam mam. Od razu wchodzę w bliższy kontakt z człowiekiem, na razie nic złego mnie nie spotkało, ale różnie bywa.
Kasia
Ech, Kasiu, ja też. W ten kontakt wchodzę, znaczy. I tyle już razy dostałam w łeb oraz w d... i niczego mnie to nie nauczyło. Tzn. nie, żebym dawała się nabierać jakimś elementom, chodzi mi o wiarę w ludzi.
UsuńTak, to ja! Tadam!
UsuńKasia, a pewnie, że nasza Ninka, a czyjaż by?
UsuńHana niezwykle mi się podoba leluja!!!
OdpowiedzUsuńBoss ma niezwykłe spojrzenie, cietrzew zabawny, bluza z pawimi piórkami fajowska.
Marija, tak mnie mów...
OdpowiedzUsuńHehehe Hanuś mówię więc...
UsuńBrawo Ninka! Pisaj nam dużo, masz tyle ciekawych opowieści, a my chętnie poczytamy.
OdpowiedzUsuńHanuś, wytwory spod Twoich rączek śliczności.
To ja Bezowa.
Dzięki, Aniu, postaram się :)
UsuńBardzo się cieszę, że Ninka dołączyła do zarządu Kurnika. A co do twórczości - wszystko piękne!
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńKalipso, ja też się cieszę! I dziękuję.
OdpowiedzUsuńNinko!
OdpowiedzUsuńAle się cieszę:)
:):):)
UsuńStarość jest bardzo dziwna.
OdpowiedzUsuńMoja teściowa 91 lat płaci rachunki przez internet. Robi obiady dla rodziny. I jest przekonana, że ktoś regularnie wchodzi do niej do mieszkania i rozrabia. Ona nawet się kto to.
Muszę zaznaczyć, że nikt nie ma jej klucza, zwłaszcza ta osoba..
Miałam , tzn. Jacek miał taką ciocię, tylko u niej było to wręcz paranoidalne; "ktoś" jej psuł ogórki w słoikach, niszczył poszewki na poduszki, jacyś "oni" wchodzili jej do domu, wpuszczali trujące gazy i promieniowanie - masakra!
UsuńTo jest bardzo częste na starość. Na ogół kończy się demencją.
UsuńU starszych ludzi jest duża potrzeba kontaktu, rozmowy, a szczególnie słuchacza.
OdpowiedzUsuńJa miałam ostatnio też przypadkowy spacer z nieznajomym, niewidomym. A, no szedł jakos tak , że wpychał sie na ulicę, to zaproponowałam, że pojdziemy razem, bo ide w tym samym kierunku ,no i tez juz uslyszalam sporo z jego życiorysu, zanim doszlismy do miejsca , gdzie mieszka.
Kurak fajny, ale lelija najfajniejsza. Fajno Ninko, że się zaangażowalaś kurnikowo.
Chciałam tylko troszkę pomóc, a wpadłam jak śliwka w kompot :D:D:D:D:D
UsuńTak czy siak i jak zwał, tak zwał, dziękuję Ninko, ale nie czuj się zobligowana lub przymuszana do czegokolwiek. Jest wena i chęć - piszesz. Jeśli nie ma, czekasz i potem piszesz, hrehre.
UsuńPrace cudne, jak zwykle!
OdpowiedzUsuńFajnie, ze Ninka zdecydowała się współtworzyć blog:)
A co do imienia Ninka, moja młodsza siostra ma tak na imie, więc jest mi ono (to imie) bliskie sercu. I mimo ze siostra jest po 50-tce, stale mowie do niej Nineczka, jak wtedy, kiedy była mala:) Piękne imię!
Dzięki Irmino. Mąż mawiał do mnie Ninusia. A kiedy byłam mała, wołano na mnie Ninucha :D A do siostry (Aleksandra) - analogicznie - Olucha :D:D:D
UsuńIrmina:)))
UsuńDzień dobry w ten wietrzny poranek.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ninka zasiliła drużynę zarządu.
Bardzo miła historyjka, osobiście wolę ludzi ufnych od podejrzliwych.
A wytwory rąk /łap/skrzydeł (?) naszej Kury Naczelnej bardzo mi się podobają.
Portret psa jest przepiękny, ale najbardziej jej zazdroszczę haftu. Może jeszcze trochę pozazdroszczę, aż się zazdrość zamieni w konstruktywną inspirację i się zabiorę do własnego rękodzieła?
Dobrego wtorku!
Ja też zazdroszczę haftu, niestety, wzrok mi się nie pozwala w to bawić :(
UsuńPortrety zwierzęce Hany są naj!
UsuńKureiry, przecież ten mój haft to tzw. haft płaski, prosty jak drut! Robicie szkic/rysunek i jedziecie po nim!
UsuńJa mam naprawdę duże problemy ze wzrokiem. Gdyby nie zdobycze współczesnej okulistyki, byłabym już niemal ślepa. Precyzyjne prace typu: szycie, haftowanie, szczególnie ciemnymi nićmi na ciemnym tle, albo precyzyjne odmierzanie z dokładnością do milimetra to dla mnie masakra. Oczy mi się szybko męczą. Dobrze że czytam bez problemów.
UsuńA czym rysujesz po materiale?
UsuńAgniecha, długopisem:))) Wszystko inne się ściera i utrudnia.
UsuńWitaj Ninko w Zarządzie Kurnika ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńOrszulka
♥
UsuńDzień dobry, wieje nadal, pogoda podobna do wczorajszej, rwa barkowa dokucza mniej, ale jednak. Pospaliśmy dziś z kotami, że hej, może na ten deszcz, co ma niby dzisiaj padać.
OdpowiedzUsuńU mnie cieplusio, zabrałam się wreszcie za gumienko. Na pierwszy ogień poszedł Dziedziniec Wschodni.
OdpowiedzUsuńTo brzmi dumnie.
Usuńhrehre...
UsuńNinko, miłego blogowania :)
OdpowiedzUsuńHana, hafty ze zwykłej katany zrobiły rzecz całkiem niezwykłą, jak przegonię niechcieja, to może odgapię ? A jaki ten wieszak na torebusie świetny, nie mogę się napatrzeć !
Dzięki :)
Usuńmp, dzięki, haft odgapiaj do woli, wieszak jest niezagospodarowany, jakby co.
UsuńNinko-o-pieknym-imieniu, gratuluje nowej pozycji sluzbowej!
OdpowiedzUsuńOpowiesc wydala mi sie zupelnie naturalna i wrecz zwyczajna. Mozliwe ze ja jestem ufna i wydaje mi sie, ze inni tez sa tacy. No i inaczej jest, jak ktos Ciebie prosi o pomoc a nie Ty narzucasz sie z pomoca... kiedys kiedys mialam smieszna przygode. Jechalam na zlecenie w nowe miejsce i za licho nie moglam go znalezc. Nie mialam gpsa wtedy jeszcze. wiem, ze gdzies tu, ale nie ma. juz histerii dostawalam,bo pora tuz tuz. wreszcie zatrzymuje sie i pytam jakas pania, tak mniej wiecej w moim wieku. Ona mowi - no tu, blisko, tu w lewo, potem jakby w prawo i zaraz w lewo (czy jakos tak), ja na nia patrze zbaraniala nieco, a ze szla w kierunku, w ktorym mi pokazywala, to mowie - a moze pani mnie popilotowac, ona otwiera drzwi do auta i sie waha i mowi - maz mi zawsze mowi, zebym z obcymi nie wsiadala do zadnego auta. Popatrzylysmy na siebie i dostalysmy mega glupawki, rhehrehrher a nota bene, moja robota byla jakies 200 metrow od nas, wiec daleko jej nie porywalam, hrehrherhrh
Opowiesc naturalna i wrecz zwyczajna ale w pozytywnym znaczeniu, niech sie nikomu nie wydaje, ze ja tu wyskakuje z krytyka. I jeszcze nie skomplimentowalam stylu i lotnosci piora. Ze tak powiem.
UsuńDziękuję, Krysiu :)
UsuńFajna historia, wcale się nie dziwię, że dostałyście głupawki :DDD
😃😃😃
UsuńA ja przeżyłam amok przez ostatni tydzień Moja dużo starsza przyjaciółka ubzdurała sobie, że ten wyjazd w ciepłe strony musi dojść do skutku (chyba o tym wspominałam). Mnie termin ani miejsce zupełnie nie odpowiadały, cena też ale że zawsze jeździmy razem to uległam. Zazwyczaj wszystko szło gładko i w trzy dni było załatwione. Tym razem różne urzędowe sprawy co rusz dodatkowe opłaty doprowadziły mnie prawie do rozstroju nerwowego. Poza tym nikt nie jest w stanie namówić jej na aparat słuchowy. I to mnie u starszych, oczywiście nie wszystkich, ludzi doprowadza do szału, albo nie dosłyszą albo przekręcają to co do nich dotarło. Niektórzy niestety uważają, że to wstyd nosić taki aparat, bo jeszcze tacy starzy, żeby źle słyszeć nie są a przecież są różne aparaty, na okularach tez.
OdpowiedzUsuńNa dodatek śnieg i wichur nie sprzyjały wychodzeniu z domu. Teraz znowu +8, deszcz i wszystko stopniało. No ale wracając do pomocy różnym staruszkom to jak widzę, że się rozglądają szukając kogoś pomocnego to zawsze podchodzę i pytam. Kiedyś zobaczyłam taką starowinkę, która bała się przejść przez czteropasmówkę, co krok do przodu to się cofała, no więc zapytałam czy ją przeprowadzić i usłyszałam "dziecko kochane" (bo to było dawno) tak się boję a znicz chcę zapalić (bo to było naprzeciw cmentarza). No i potem jeszcze dodała ze łzami w oczach "niech cię Bóg błogosławi).
Nie wiem jak wygląda to nabieranie na wnuczka, tu nie słyszałam o takich wypadkach, no bo chyba każdy wie czy ma wnuczka czy nie. Tu prędzej banki okradają starszych, samotnych i zamożnych ludzi, lokują ich pieniądze w kiepskich inwestycjach czy funduszach i nie przejmują się stratami bo liczy się ilość operacji bankowych a nie klient. Nie dawno taka sprawa trafiła do sądu.
A czyj jest ten Boss, ma bardzo sympatyczna mordkę.
Kurencje kochane, jak wrócę cała i zdrowa na łono Kurnika to skrobnę jak przeżyłam najbliższe 2 tygodnie a potem po 3-ch dniach do kraju!!!!!
Bacha, baw się dobrze i wracaj odnowiona. Kiedyś, kiedy byłam duuużo młodsza i obracałam się w mieście, jakoś przyciągałam różne staruszki. A to w tramwaju, a to na przejściu, a to w sklepie. Teraz mniej staruszek w tym lesie, ale jak się jaka trafi, to mnie namierzy na bank. Mówię serio.
UsuńBoss to po prostu czyjś pies. Podobno przesympatyczny. Nie znam go osobiście.
Bacho! Ciotka mojego dziada zawsze mówiła! cytat!Damy takich rzeczy nie noszo! Bo to ,że dama głucha jak pień i szlag trafiał całą rodzinę nic to! A ,że jeszcze krakowianka była to różne ferety miała i turebusie świąteczne ,na co dzień i futra oczywiście i wrzask kuzynki ,jej córki :Mamuś gdzie Ty idziesz! i odpowiedź :co??????????????
UsuńMargaret 😂😂😂😂😂
UsuńPaduam 😂😂😂😂
Orszulka
Margaret - hrehrehrehre, piekne. Pies mojej Mamy Ja przezyl. Azia sobie mieszkala w swoim domu dalej z moim bratankiem i jego rodzina. Mama przez te tam 12-14 lat wychodzila codziennie z Azia i za furtka szla w lewo. Bratanek odprowadzal swoja corerczke do przedszkola i za furtka szedl w PRAWO. Dobra okazja do przespacerowania Azi, co nie? Tyle, ze oni otwierali furtke i jeszcze sie dlugo tarabanili, szli w prawo, a pies juz dawno poszedl w lewo...tez krzyki na cala ulice Azia...! Azia!!!!!! AZIA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I dalej nic. I ktores musialo za psem leciec, odwracac tylem do przodu i leciec do przedszkola ;)
UsuńMnie nie nabiorą, bo nie mam wnuków, ale ta metoda ewoluuje, moja tesciową nabrano metoda na wypadek ,ktory spowodowal syn,i zeby uniknac konsekwencji musi zaplacic , pomaga mu w tym policjant
OdpowiedzUsuńMniw probowano podobnie nabrać, tyle żw dziewczyna mowila,mamo to ja...
Bacho, duzo się u Ciebie dzieje, udanego wyjazdu,moze uda ci się odpocząć? Lec i wracaj szczęsliwie.
OdpowiedzUsuńA znowu do mnie kiedyś przyszedł e-mail, od koleżanki, że w tarapatach wylądowała, za granicą ją okradli i żeby jej koniecznie przesłać kasę na konto; numer podany. Wszystko w granicach prawdopodobieństwa.
OdpowiedzUsuńNo to do niej zadzwoniłam, i się okazało, że jej ktoś zhakował adres mailowy i tak go wykorzystał.
A to skubańcy!
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Dziś dla odmiany słonecznie. Kotki się wygrzewają. Noc mroźna zatrzymala trochę sniegu na dachach, ale zaraz się stopi
OdpowiedzUsuńMiłego czwartku.
Mnie usiłowano oszukać, kiedy zaczynały się oszustwa na wnuczka. Miałam jeszcze telefon stacjonarny. Zadzwonił, odebrałam i słyszę: Cześć, wiesz kto mówi? Zastanowiłam się, głos wydał mi się podobny do głosu kuzynki Jacka, więc po krótkim wahaniu mówię: Jagoda? Ona oczywiście potwierdziła i tak gadamy, o przedświątecznych porządkach, o katarze, pllepleple... Ale jakoś tak dziwnie, trochę jak gęś z prosięciem. W końcu baba ni z gruszki ni z pietruszki walnęła. Czy miałabyś może pożyczyć mi 10 000 złotych? Na co ja, zaśmiawszy się: Kochana, a skąd ja mam wziąć takie pieniądze? I wtedy ona po prostu trzasnęła słuchawką. Wtedy właśnie skojarzyłam fakty i przyszło mi do głowy, że usiłowano mnie oszukać, co się oczywiście potwierdziło.
OdpowiedzUsuńAż dziwne, że tak z Tobą rozmawiała i innych sprawach, i że chciala pożyczyć, z taką metodą się jeszcze nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńTo było naprawdę dawno. Nie mam pojęcia, co by było, gdybym się zgodziła.
Usuń
UsuńTrzeba być czujnym jak widać.
U Pantery mnie zalogowało, a tu?
OdpowiedzUsuńBezowa
Kurnik mnie niekce
UsuńAle my Kury, Cie kcemy. :-)
UsuńTak 😊💗
UsuńOrszulka
Bloger jest mądry inaczej.
OdpowiedzUsuńJa się tez nie mogę zalogować od pewnego czasu🙈
UsuńMówi mi won stad 😉
Orszulka
Nie przejmujta się. Mnie też tak mówi. Lekceważę dziada.
OdpowiedzUsuńKurencje mnie się wydaje, że to nie tylko bloger fiksuje, ale wszystkiemu są winna jest ta niby ochrona naszych danych i chyba wbrew może robić program antywirusowy, przeglądarka też.
OdpowiedzUsuńU góry na pasku przy adresach internetowych blogi nie mają kłódeczki jako bezpieczne ale jest napis nieoznaczone, a to ma chyba znaczenie dla programu antywirusowego, ale nie jestem tego pewna.
No i przeglądarka też ma znaczenie trzeba w jej opcjach trzeba odhaczyć że się akceptuje pliki cookies(ciasteczka)
Tutaj można poczytać na ten temat https://pomoc.home.pl/baza-wiedzy/czym-wlasciwie-sa-pliki-cookies-ciasteczka-w-przegladarce
Dzień dobry w sobotę!
OdpowiedzUsuńPogoda u nas przyjemna, idę sobie do miasta :D Kiedyś chodziło się "do miasta", bo moje osiedle to były kompletne peryferie i żeby kupić cokolwiek, poza artykułami spożywczymi, trzeba było wybrać się do śródmieścia. Potem namnożyło się małych sklepów ze wszystkim, więc już niekoniecznie trzeba było chodzić "do miasta", chodziło się tylko po bardziej ekskluzywne rzeczy. Teraz supermarkety wycięły konkurencję, czyli te małe sklepy i znów trzeba chodzić - no, może nie do miasta, a raczej do galerii handlowych, poza którymi takich na przykład butów praktycznie nie uświadczysz.
No to idę. Do miasta :D:D:D
U nas są sklepy w mieście, zaglądam czasami, przechodząc, ot tak, z ciekawosci co tam jest. Niedawno zlikwidowany zostal jeden z ,,chinczyków", po szybkim remoncie pojawil sie sklep z odzieżą damską i męską, w tym garsonki, sukienki, garnitury. Nie wchodzilam,to nie wiem jakie ceny,ale na pewno spore.
UsuńZaszalej, Ninko, na mieście, też mnie czasem tak napada. Po godzinie chcę do domu. Dziś zaszaleję na gumienku, bo cieplutko. No i kupiłam nasionka...
OdpowiedzUsuńZanadto nie zaszalałam, kupiłam ręczniki do rąk, takie mniejsze, dywanik przed umywalkę i coś dla córki (nie napiszę co, bo poleciłam jej ten blog i jeszcze przeczyta), oraz kwiatki sobie kupiłam, tulipany :D
UsuńNinko, każdy szaleje jak lubi. Moje szaleństwo to pęchcenie po lumpeksach. Niestety, słabo z tym tutaj.
UsuńTez lubię po lumpeksach. Wczoraj zorbilam rekonesans co tam w sklepach ciuchowych obecnie,nawet niektore sukienki i ciuszki ladne, ale drogie, dajcie spokoj, 150, 180 zl za,szmatke.
UsuńReczniki z dobrego frotte by mi sie przydały, żeby dobrze wsiakała woda, ale i nie schły za dlugo.
UsuńMnie się nawet na szmaty nie chce ostatnio. Mało mi się chce. Chyba mnie życie przygniata.
UsuńAgniecho - 3m sie - byle do wiosny czy jusz jusz. Sciskam wiosennie.
UsuńOdściskuję, wciąż letko w dołku.
UsuńDo miasta ,ale i na miasto się chadza😃 Ja dziś pospałam godnie, wiatr nadal wieje, slonecznie, 10 st. Może wyjdę po obiedzie, a moze przegadsm popoludnie z córką, bo wspominala, że bedzie miala czas.
OdpowiedzUsuńNa gumienku poszalałam, było pięknie. Jutro drugi etap.
OdpowiedzUsuńPochwal się zdjęciowo. Sialaś, przesadzalas, sprzatalaś ? J.dzis mi wyslal zdjecia z ogrodu jednej naszej pracodawczyni, cudnie sie rozrosly i kwitna wrzośce.
UsuńDora, sprzątam i to jest na razie mało spektakularne. Przesadzałam jesienią i cebule utykałam, a teraz za Chiny nie pamiętam co i GDZIE utknęłam. Z nasionkami jeszcze chwilunię czekam. Wrzośce też mam i kwitną.
OdpowiedzUsuńCza wtykać patyczek z nazwą😃😃
UsuńSuper są wrzośce, fajniejsze nawet od wrzosów, bo mają wieksze kwiatuszki i wlasnie teraz kwitną.
UsuńPowtykałam, ale się rozpierzchli...
Usuń😃😃😃
UsuńNinka, w jaki kolor dodatków idziesz w łazience?
OdpowiedzUsuńTeraz tymczasowo wiszą turkusy, ale idę w różne odcienie zieleni, od takiej ciemnej, mszystej, do wiosennej, jasnej, nawet jaskrawej. Białe ściany i podłoga imitująca deski daje szerokie pole manewru. Na razie znudził mi się niebieski i granatowy, będę się bawić w zielenie, brązy, beże i mieszanki wyżej wymienionych :)
OdpowiedzUsuńI to jest super - morze możliwości!
UsuńCudnie, zieleń też lubię!
UsuńJa dzisiaj aby nie gotować obiadu, wybrałam się do Ikei. Myślałam aby może kupić jakieś firanki, a skończyło się na tym, że kupiłam…. lampę na szafkę. Ta lampa, kiedy się ja zapali- zmienia kolory. Kot siedzi i się temu przyglada jak zahipnotyzowany 😻😀
OdpowiedzUsuńNiezbadane są wyroki losu 😃😃😃
UsuńDora - dokładnie tak! I to nie tylko w kwestii zakupów😀😘
UsuńLampa specjalnie dla kota! Dobra z Ciebie Pańcia.
UsuńJak ja kiedys musialam kupic szafe dla psa, to mozna tez kupowac lampe dla kota, co nie?
UsuńO proszę, już jest niedziela! A więc miłej niedzieli wszystkim!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest już niedziela. Ze słońcem lekko przymglonym, z ptakami śpiewającymi jeszcze dość niepewnie. Z pierwszym grubym trzmielem na krokusie wczoraj. I z robotą ogrodową, która jak to zwykle wiosną, spiętrza się.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli więc.
Miłej ! 7 st już, ma byc 13 , jeszcze nie wiem jak ją spędzę, na razie jeszcze siedzę w lóżku i obmyslam co tu wymyslić na śniadanie.
OdpowiedzUsuńU nas w tej chwili około ośmiu stopni i usiłujące się przebić przez cienką warstwę chmur słońce. Kończę sokawkę i "Hej, idem w las!" Piórko mi się nie migoce, ale idem. A po drodze pchli targ. :D:D:D
OdpowiedzUsuńPoszlabym na pchli targ.
OdpowiedzUsuńSiedze z kotami na balkonie.
OdpowiedzUsuńNo i jako rzekłam, przeorałam gumienko!
OdpowiedzUsuńBrawo!
UsuńI oto nastał poniedziałek, dzień pierwszy.
OdpowiedzUsuńOd siódmej ryczy, huczy, łomocze straszliwie jakiś rębak/rozdrabniacz do gałęzi, przynależący do panów czyszczących pod sieciami elektrycznymi. Tak więc drzwi i okna szczelnie zamknięte, by ograniczyć hałas. A poza tym pochmurno, deszcz zapowiadają na popołudnie. Nadwerężywszy sobie wczoraj oba nadgarstki oraz ramiona i łopatki, podczas prac w obejściu. Dzisiaj ostrożnie więc.
Życząc miłego tygodnia, idę sobie delikatnie zrobić kawę.
Zbyt intensywnie zabralaś się do tej wiosennej robótki Agniecho. Pokropiło w nocy, zobaczymy jak się dzień rozwinie.10 st ,ma być 13, to calkiem przyzwoicie. Dobrego poniedziałku!
OdpowiedzUsuńCześć, Kury Wspaniałe! U nas nie spadła ani kropla, ale dość poważnie się chmurzy, więc jest nadzieja;)
OdpowiedzUsuńWyskoczyłam do biblioteki - już trochę pokropiło. I po prostu zapachniało wiosną :)
OdpowiedzUsuńPachnie,pachnie, tez juz to zauwazylam,no a w koncu dzis pierwszy dzien wiosny.
UsuńDzień dobry w mokry wtorek.
OdpowiedzUsuńU nas wtorek mieszany - trochę deszczu, trochę słońca, ale takiego przez chmury. Ale ogólnie fajnie. Zaraz wychodzę :)
OdpowiedzUsuńU mnie regularny deszcz, dawno tak nie padło.
UsuńU mnie nic nie padło, jak zwykle.
OdpowiedzUsuńA u mnie się znalazły nożyczki, po półtora roku zgubienia w ogrodzie. I pomimo sklerozy, okazało się, że szukałam wtedy w z grubsza dobrym miejscu. W okolicach pergoli z różami. Ale jakoś mi się zapomniało, że położyłam te nożyczki na pergolowej belce u góry. I tam sobie zostały. Deszcze, wichury, śniegi...Pokryły się piękną, grubą warstwą rdzy, ale po wyczyszczeniu - nadal ostre! Cieszę się!
OdpowiedzUsuńAgniecha, kiedyś, w ogrodzie, spadły mi okulary. Kamień w wodę. Tak że ten, udało Ci się.
OdpowiedzUsuńBo pewnie ich szukałaś bez okularów :D:D:D
Usuń😃😃😃😃
UsuńTak właśnie było, Ninko. I tak szukam już ze dwa lata. Pewnie któraś sójka potrzebowała.
OdpowiedzUsuńPoleciała z tymi okularami do Wrocławia, trafiła bezbłędnie do pewnej dzielnicy, na wiadomym parapecie złożyła swój łup. Pewna Marija otworzyła rano okno, a tu na parapecie okulary. Akurat takich jej brakowało, by dokończyć jednego z tworzonych stworów.
UsuńTeraz tylko musisz poczekać aż Cię Marija obdaruje. :-DDD
Pewna sójka, ta, być może,
Usuńco wybiera się za morze,
okulary zobaczyła
i bardzo się zadziwiła:
- Ktoś wyrzucił, ktoś zostawił?
Ktoś już sobie nowe sprawił?
Takie dobre okulary,
mógłby przecież mieć dwie pary!
Żal wyrzucić; co tu zrobić?
Czas do drogi się sposobić,
lecieć prosto do Wrocławia!
Tam Marija się zabawia
z okularów robiąc cuda.
Może z tymi jej się uda?
Długą drogę przeleciała
i bardzo się zasapała,
ale w końcu na parapet
siadła, w okno dziobkiem drapie,
i przez szybę zerka okiem.
A Marija wartkim krokiem
już do okna swego spieszy,
na widok sójki się cieszy.
Okulary! - wykrzykuje -
- Właśnie takich mi brakuje!
I ni chwili już nie tracąc,
raźno bierze się do pracy.
Ale przedtem Maryś miła
szczodrze sójkę ugościła;
smaczne jej ziarenka dała
i świeżej wody nalała.
Nie minęły dwie godziny,
a już robi śmieszne miny
nowy stwór, bardzo sposobny,
do niczego niepodobny,
ale piękny niesłychanie.
- Ciekawe, co się z nim stanie? -
- sójka sobie pomyślała,
nim do domu poleciała.
A Marija już pakuje,
już przesyłkę adresuje
ładnym pismem, drobnym maczkiem
i śle do Kuriozy paczkę :)
😃😃😃
UsuńŁo kurna allllllleście mnie dziewczyny wrobiły!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńPaczkę do Kuriozy to ja zaczęłam szykować, ale to jest czarny karton, Hanuś już zrolowałam, jeszcze pewnie kapinkę poleży aby nabrać mocy i ruszy w drogę ;)
Agniecha Ninka stukrotne dzięki, fajowsko się wam kojarzę, poprawiłyście mi humor!!!
UsuńNinko wierszyk superowski :*
Marija, możesz go sobie skopiować na blog, jak chcesz. I dzięki ♥
UsuńOczywiście że chcę, serdeczne dzięki Ninko za kolejny wiersz dla mnie i o mnie ♥
UsuńNinko, toż to gotowa bajeczka dla dzieci! Kurczę, naprawdę, zróbmy coś, bo to marnacja!
UsuńMarija, pożaru ni ma, spoko.
UsuńHano, nie gotowa. Jest zrozumiała tylko w tym właśnie kontekście, w naszym Kurniku, nie do końca dopracowana, stworzona dla zabawy, w pół godziny, ad hoc. Nad taką, która nadawałaby się do ewentualnej publikacji, trzeba by trochę bardziej popracować. Jak wiadomo, dla dzieci powinno się pisać tak jak dla dorosłych, tylko lepiej.
UsuńNinko, właśnie w radiu Nowy Świat ogłoszono konkurs na najpiękniejszą bajkę!
UsuńPatrzyłam. Ale najlepiej, nierymowaną, tak napisali :D:D:D
UsuńU nas dziś jakby wiosenniej. Pracownik przyszedł - zdecydowanie sygnał, że zima się skończyła. Stawkę godzinową podwyższył, no cóż, wszyscy chodzą do sklepu i płacą za te zakupy, a im więcej płacą, tym mniej w tym koszyku. Czary mary ekonomii... To pewnie też jeden z śladów wiosny.
OdpowiedzUsuńPtaszęta ćwierkają, kot się wygrzewa na półsłońcu...
Slonce i u mnie , chociaz jak wyłączylam ogrzewanie, to w mieszkaniu szybko sie schlodzilo do 18 st.
OdpowiedzUsuńMielismy probe kradziezy na wiosce, no iteraz zacznie sie ciagnie na,przesluchania. Skomplikowwna nieco sytuacja, to nie bede opisywać, w kazdym razie klopot.
A u mnie deszcz i dobrze, bo potrzebny bardzo.
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu deszcz w różnym natężeniu padał całą zimę, w tej chwili akurat nie pada, ale wczoraj padało trochu, a ja umyłam okno w kuchni więc pewnie niedługo znowu zacznie padać ;)
UsuńDzień dobry, nieso poxhmurny czwartek,ale juz,14 st.
OdpowiedzUsuńU nas czwartek wietrzny oraz elektryczny. Jedni tną pod liniami zgodnie z planem, drudzy naprawiają, co wiater zerwał z nagła, poza planem.
OdpowiedzUsuńJa znowu, będąc po przeczytaniu postu czyjegoś, gdzieś tam w necie, zastanawiam się nad ortografią i interpunkcją na blogach.
Przy okazji piję kawę. Czytam na temat rozlicznych i wielorakich objawów menopauzy i rozświetla mi się w głowie. Miło wiedzieć, że nie oszalałam, tylko to taka normalna faza w moim życiu.
Koniom wiatr w głowach powiewa.
Deszczu i śniegu u nas tej zimy również było sporo, może się jakaś rezerwa w gruncie odbudowała po latach kilku niedoborów opadów...
Hana, czy u was w Wielkopolsce też sadzą panele fotowoltaiczne na polach? To taka uprawa dość odporna na suszę. :-DDD
Agniecha, nie widziałam u nas takich upraw. No ale wiesz, ja tu siedzę na 4 literach jak jakiś gatunek endemiczny i nie wiem co się we wielkim świecie dzieje w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńInterpunkcja w internetach odchodzi w niebyt, co mnie do szału doprowadza, pianę toczę. Czasem nie wiadomo o co chodzi. Np. w ogłoszeniu: prawdziwa skura (nie poprawiać!) męska.
Nie za młodaś na menopauzę?
Nie za młodam, niestety.
UsuńCieszę się, że nie jestem jedyną, która zauważa interpunkcyjne i ortograficzne błędy.
Ludzie potrafią np. stosować przecinki w bardzo dziwnych miejscach.
Nic nie mam przeciwko literówkom, znaczy, mam, ale wybaczam, bo to zazwyczaj wynik pisania na małej klawiaturze telefonu, oraz czasem kiepskiego wzroku.
U nas deszczowo.
Wczoraj natomiast się ogrodowo wyżywałam. Sekatorek, sekator, taczka, grabie, siekiera, oraz szczęście piromana - palenie ogniska.
Na pewno nie jesteś jedyna. Mnie zawsze wkurza niepoprawna pisownia. Jeśli coś napiszę źle, to zwykle edytuję komentarz (na fb), a na blogu zdarza mi się nawet usuwać i pisać od nowa. Denerwują mnie moje własne, już dorosłe od dawna dzieci, które - mimo że piszą poprawnie - twierdzą, że to nie ma znaczenia.
UsuńJak to, nie ma znaczenia? Ma, i to ogromne! Język jest po to, by komunikować się ze sobą, wyrażać myśli i emocje, tworzyć literaturę. Bez języka nadal siedzielibyśmy na drzewach. Przecież komunikowanie się to podstawa wszystkiego! Bez niego nie byłoby niczego. Nie mam usprawiedliwienia dla językowego niechlujstwa, błędów i braku interpunkcji. Pół biedy, jeśli wynika to z życiowych zaszłości, różnie w życiu bywa, wiadomo. Jednak dostaję szału na widok bełkotu, którego nawet nie da się odczytać, można zgadywać, co autor miał na myśli, a wynika to wyłącznie z lenistwa, niechlujstwa i arogancji. Nie jestem ortodoksyjna, żeby nie było. Każdemu się zdarza (mnie również), wiadoma rzecz. Jeśli walnę błąd, to go poprawiam i przyjmuję do wiadomości. I tyle.
UsuńZauważ, że stało się to nagminne odkąd w telefonach można pisać przy pomocy slownika, moze też i podczas korzystania z funkcji dyktowania. No a ogolnie to rozne braki wychodzą.
UsuńI jeszcze pośpiech, klik i już a poszło z błędami , wszelakimi. Bywa, że można zupełnie inaczej zinterpretować tekst, a tuż miewa konsekwencje.
UsuńDora, pisanie z telefonu nie usprawiedliwia niczego. Też piszę za jego pomocą, ale zanim wyślę, SPRAWDZAM!
UsuńNo właśnie. Ze mną różnie bywa, szczególnie kiedy już nie widzę co piszę, trzeba się cofać, poprawiać, nie zawsze wyłapię literówki😃
UsuńDora, literówki da się spoko przeżyć. Wkurza mnie kompletna nonszalancja i "manie" w dudzie adresata. Niech się męczy, a jeśli nie rozumie, znaczy, że głupi.
UsuńNapiszę Wam, dziewczęta, że kiedyś, w naiwności swojej, zwróciłam uwagę pewnej internetowej osobie ( prywatnie, w mailu s nie na jego blogu, żeby się nie poczuł urażony ), że pisze niepoprawnie. O panie dzieju, jak mnie zjechał! Na piśmie, w -mailu, nadal niepoprawnie i niekulturalnie na dodatek. Profesorem chyba jest. Oczywiście nie jest profesorem polskiej ortografii, składni i interpunkcji, to pewnie nie musi poprawnie pisać.
UsuńTo mnie oduczyło zwracać uwagę ludziom, że niepoprawnie piszą. Ale oczy nadal bolą.
A wracając do literówek, ja też sprawdzam, ale nie zawsze się da wyłapać wszystko. Raz chyba ze cztery razy czytałam, wpatrywałam się w jedno zdanie, i ciągle mi coś nie pasowało, a i komputerowi też nie, bo na czerwono mi podkreślał, i NIE WIDZIAŁAM. Aż zobaczyłam i wtedy znowu nie rozumiałam, jak mogłam nie widzieć wcześniej.
I jest literówka! A przecież sprawdzałam.
UsuńUściślę; moje dzieci nie twierdzą, że to w ogóle nie ma znaczenia, tylko że nie ma znaczenia w prywatnych, luźnych wiadomościach np. w messengerze. Dla mnie ma, co im mówię nieustannie.
UsuńObrażanie się za poprawienie błędu jest po prostu śmieszne. Śmieszne i zarazem żałosne. A taka reakcja, którą Ty, Agniecho, opisałaś, to już dno. Oj, nie podoba mi się ten "profesor". Zadufany w sobie egotysta, na dodatek prostak i tyle.
I proszę: czytałam ze trzy razy, a jednak przecinek mi uciekł.
UsuńJa to się już boje cokolwiek tu napisać 😉
UsuńOrszulka
I zapomniałaś postawić kropki!!! :-D
UsuńSpalić na stosie czy utopić?
Kiedyś, jeszcze na blogu "Za Moimi Drzwiami", dyskutowałyśmy o tym, czy po emoticonie stawiać kropkę lub przecinek i stanęło na tym, że raczej nie, bo emoticon jest czymś w rodzaju znaku przestankowego. Ciekawa jestem, czy jacyś językoznawcy w ogóle próbowali zająć się tym tematem.
UsuńAgniecha, spalić i utopić.
UsuńI ściąć.
UsuńMatkoicorko 😊
UsuńOrszulka
Zostawmy ją jednak przy życiu - wykonać tyle egzekucji i to na jednej osobie to nie na moje siły.
UsuńNie bój się, Orszulko, one tylko tak plotą trzy po trzy para piętnaście, jak mawiał mój dziadek. A w razie czego, stawiam stanowcze veto rzeczonym egzekucjom, o!
Usuń
UsuńNinko 💗😊
Już oczami wyobraźni widziałam Agnieche i Hane jak ostrza nóż 😉
A potem mnie pala na ognisku i wrzucają popiół do rzeczki 😉
Orszulka
Bylo słonecznie, ale chmur coraz więcej, może popada. Przyjemnego piątunia. Jutro przesuwamy zegarki, zaskakująco szybko zbliża się kwiecień i koniec mojego odpoczywania.
OdpowiedzUsuńJuż jutro?
OdpowiedzUsuńTak, to ostatni weekend marca.
UsuńSłońce za mgłą, konie na łące figlują, wczoraj im posprzątano za stajnią i ta góra gnoju leży w końcu na płycie obornikowej a nie na ichnim terenie za stajnią.
OdpowiedzUsuńZaraz pojadę na targ gminny, bo to może jaką rozsadę kupić? A może jeszcze za wcześnie?
Pięknie, koniki zadowolone. Udanych zakupów na targowisku.
OdpowiedzUsuńNie było żadnej rozsady! Za zimno, a poza tym u nas nadchodzi tydzień zimy.
UsuńAle kupiłam dymkę - szalotkę ( fajnie bo to ciężko dostać ), i jedną całkiem przyjemną bluzę z kapturem.
Czyli wyjazd udany.
UsuńAgniecha, przez ostatnie dwa lata kupuje kwiaty na Twoim gminnym targowisku, w tym roku tez tam pojadę, tak mi się spodobało :)
UsuńCzy słyszałaś o nowo wydanej książce o Twoim gminnym mieście ?
Inkwi dziś odebrała od mojej skromnej osoby :)
Warto mieć ta książkę :)
Orszulka
No proszę, to możecie mały kurzy zlocik na targowisku uskutecznić😃
UsuńA jak się nazywa książka? Gdzie można ją kupić a najpierw poglądać?
Usuńhttps://wielkaizera.com.pl/product-category/ksiazki/
UsuńWydawnictwo i autor/przekładający/ znajduje się w moim Ch.
UsuńOrszulka
Dzięki! Faktycznie, chyba warto kupić.
UsuńBoszzzzzzzz Kurencje Kochane!Też co jakiś czas mimo ,że sprawdzam sadzę jak pyry błędy i to mimo sprawdzania. A z interpunkcją ,przyznaję się ,jestem na bakier .Aleee. Zachciało mi siem upiec , COŚ .Sobie upiekłam ,babeczki takie jakieś frymuśne miały być z rodzynkami drożdżowe ,maniunie. Jak wlewałam do foremeczek ,to ciasto wydawało mi się wyjątkowo lejące jak na drożdżowe ,ale no z przepisu w końcu robię!!!!!No i wyszło szydło dlaczego lejące!Zapomniałam dodać mąki....................
OdpowiedzUsuńAle rosną cholery ,i dalej są lejące....................
OdpowiedzUsuńCiąg dalszy......... upieczone ,dziwne jak piorun ,miętkie ,ale wyrośnięte , zamiast być puchate ,są jak gumisie................
OdpowiedzUsuńNo jak bez maki to gumisie, bo jaja, tluszcz i drożdże, ale jak to mozliwe że bez mąki😲
OdpowiedzUsuńNie mam nic, alee bym zjadła jakąś babkę piaskową, albo murzynka np.ew.moglabym na,szybko upiec biszkopta z jabłkami, moze jutro upiekę, ale pewna nie jestem.
OdpowiedzUsuńJakby to powiedzieć ,drożdże ,cukier ,jaja .i gdyby nie te drożdże to byłby nawet biszkopt!
UsuńMargaret, to zrobiłaś coś w rodzaju sufletu. Chociaż nie, w suflecie jednak jest mąka.
OdpowiedzUsuńMargaret, zjadłabym wszystko i w każdej postaci - w sensie wypieków.
OdpowiedzUsuńW sprawie błędów posypmy gremialnie głowę popiołem i szlus! Taki popiół na głowie to prawie jak spowiedź, nie?
I na pewno zdrowe dla głowy. Posypanie popiołem znaczy, chociaż czy popiół mentalny działa jak rzeczywisty?
UsuńOmlet ci wyszedł. W omlecie mąki nie ma.
Mam dużo popiołu drzewnego jakby co 😉
UsuńWystarczy dla nas wszystkich😉
Orszulka
No taki wyrośnięty gumowaty omlet w postaci babeczek maniunich!
UsuńHano ,jak będę kiedyś tam jechać do Poznania do szpitala ,to po drodze podrzucę Tobie sernik!Sernik robię prawdziwy z tuzina jajek i cukru i porządnego twarogu! Nie mówiąc o skórce pomarańczowej , własnoręcznie dziubanej ,rodzynkach i migdałach............
UsuńNie za bardzo omlet, bo z drozdzami.
OdpowiedzUsuńCześć, cos ponurawa ta niedziela, koty mnie obudziły o 8 czyli po nowemu o 9, kolezankę na poranne , telefoniczne pogaduchy wzięło, zatem nie pospałam za długo. Idę na spacer, zanim sie nie rozpada, może zdążę.
OdpowiedzUsuńJa też się wybierałam na spacer i właśnie się mocno zachmurzyło. Nie wiem, czy iść..
OdpowiedzUsuńNie poszłam, postanowiłam pokończyć zaczęte łapacze snów. Udało mi się nawet zrobić zdjęcia, kiedy na chwilę się przejaśniło.
Usuń