Dacie wiarę, że to nasz dziesiąty rok i dziewiąta Wielkanoc w Kurniku?
Bywały różne, te Wielkanoce, jak to w życiu.
Była i taka (2012? 2013?), jeszcze w poprzednim życiu:
U mnie, w Wielkopolsce, dzisiaj wyjrzało słońce i jest zdecydowanie cieplej. Oby tak zostało na zewnątrz i wewnątrz na pozostałą część roku i życia. Bawcie się dobrze, świętujcie lub nie i z kim tylko chcecie. I niech smakuje wszystkim to, co - niemałym nakładem sił i środków - upichciłyście!
Tego Wam życzę ja, PrezesKura, ilustrując życzenia za pomocą kartki wykonanej przezdolnymi rączkami WicePrezesKury Ninki, która tu jeszcze zagdacze.
Pięknych Świąt i pięknej Wiosny!
*
Teraz Ninka!
Gdaczę, gdaczę! Bo przeca życzenia naj-, naj-, najlepsiejsze chcę Wam, najmilsze Kurki, złożyć. Słońce piękne i ciepło, i właśnie takiego ciepła Wam życzę. A jeśli pogody na zewnątrz zabraknie, to niech będzie w Waszych domach, w myślach, w nastroju. I jeszcze ode mnie wierszyk z życzeniami:
Najpiękniejszych pisanek,
wiosennej radości,
najsmaczniejszych mazurków
i najmilszych gości,
nadziei w sercu nowych
i marzeń spełnienia -
- z okazji Wielkanocy
przesyłam życzenia.
wiosennej radości,
najsmaczniejszych mazurków
i najmilszych gości,
nadziei w sercu nowych
i marzeń spełnienia -
- z okazji Wielkanocy
przesyłam życzenia.
To pisałam ja, Ninka.
Wszystkiego wszystkim.
OdpowiedzUsuńKurnikowi cip,cip, kuraaaa, kuraaa,kuraaa!
OdpowiedzUsuńWór dobrego, serdecznego i przyjemnego, miłego, ciepłego, jak puch na baziach i kocim brzuszku , na wiosnę, na święta i na codzień.
...
Pogoda nieszczególna, ale mrozu nie ma. Ja już odpoczywam.
J.przywiozł bieliźniarkę, wiec już
mamy szafkę na buty w przedpokoju.
Powtorze za Tobą, Prezesowo: "Bawcie się dobrze, świętujcie lub nie i z kim tylko chcecie. I niech smakuje wszystkim to, co - niemałym nakładem sił i środków - upichciłyście!" Piekne zyczenia:) A i kartka cudna, Nineczko! Pozdrawiam swiątecznie.
OdpowiedzUsuńNiech będzie pokój Kurnikowemu domowi.
OdpowiedzUsuń🐣
Kurencje ciepłych wiosennych Świąt wam życzę! :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!!! 🪻🪺🐣🥚🐱
OdpowiedzUsuńKochane Kury. Nie mam weny zupełnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję więc tylko za życzenia i życzę Wam tego, czego byście sobie same chciały.
A zdjęcie archiwalne kury z śniegu jest very, very good.
Ciepła, spokoju, dobrych myśli i dobrych ludzi wokół- udanych Świąt, Kurki :)
OdpowiedzUsuńNiech będzie fajnie i radośnie, tego życzę całemu Kurnikowi.
OdpowiedzUsuńZdrowych, spokojnych, rodzinnych Świąt Kurki 💛
OdpowiedzUsuńWszystkiego nawzajem.
OdpowiedzUsuńZdrowych, spokojnych,pogodnych Świãt Wielkanocnych wszystkim Kurnikowym Kurkom!
OdpowiedzUsuńRóżne te święta bywają pogodowo. Dzisiaj u nas słonecznie, to już coś.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego Wam wszystkim na Święta i na poświętach też :)
Spokojnych Świat Kury
OdpowiedzUsuńOrszulka
Dzień dobry. Pospało nam się do 10, sniadanie zjedzone, teraz, kawka i trzeba chwycić za odkurzacz, bo wczoraj już nam się nie chciało. Pada niestety i spaceru nie będzie.
OdpowiedzUsuńPrezesKuro ,Ninko i wszystkie szanowne Kurencje ! Zdrowia,zdrowia i spokoju a reszta sama przyjść powinna! U nas szarawo ,śniadanko zjedzone ,Bobek poszedł spać ,więc można odpocząć! Buziaków moc ,Kochane!!
OdpowiedzUsuńBobek?
OdpowiedzUsuńU mnie juz po gościowaniu,leje caly czas , wlaczylam minoserial Clark, o przestepcy, od ktorego powstało okreslenie syndrom sztokholmski.
A ja sie wlasnie zastanawialam, jak dlugo jestem w Kurniku i wyszlo mi, ze od 2014 roku. Kawal czasu.
OdpowiedzUsuńPrawie od początku.
UsuńAle sa tu i starsze Kury...stazem.
UsuńDoro ,Bobek ,czyli Bobisław ,to jest koci pradziadek ,w marcu skończył 20 lat!
OdpowiedzUsuńWow, piekny wiek Bobisia, wygłaskaj go ode mnie. Jak się czuje? Mojn Rysiu ma 14 lat.
UsuńSpokojnych Świąt i mokrego Dyngusa!
OdpowiedzUsuńBobisław jest niejadkiem ,od urodzenia ,chudzieńki ,bez zębów ,tylko kły się po ostatnim porządku paszczowym zostały,ma zaćmę ,starcze zaniki mięśni w zadnich łapkach,ale oprócz tego to zdrowy,nic mu nie dolega! I pyskuje na cały regulator jak mu się coś nie podoba! Gada jak najęty,opowiada i żada odpowiedzi. Z jedzeniem jest problem ,jak u każdego niejadka ,umyśli sobie ,że to podjem ,pociamka i już nie smakuje ,więc ilość saszet rozmaitych u mnie jak w sklepie. Mięsko surowe to bardzo chętnie ,ale niestety już mu nie służy. Więc dostaje tylko troszkę i raz na jakiś czas.A tak ,to tresuje nas ile wlezie .I WYMAGA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNiezły jest! Podajecie jakieś preparaty wzmacniajace, artrovex lub inne podobne preparaty sa polecsne dla starszyzny.
OdpowiedzUsuńBobisław nie toleruje: czesania,podawania jakichkolwiek tabletek i sprawdzania ewentualnego podogonia oraz obcinania,piłowania pazurów . Pazury są obcinane tylko w dwie co najmniej osoby........A wszelkie moje usiłowania wzmocnienia jego jakimiś preparatami ,to obraza i wtedy gad nic nie je w odwecie.......Więc odpuściłam sobie wzmacnianie , a ze stawami radzimy sobie galaretką wieprzową w półpłynnym stanie ,osobiście robioną z nóżek,łaskawca to podlizuje ,bo lubi .Jako ,że całe życie jest szczupak to i z badań i ze sposobu poruszania się nie widać jakiegokolwiek problemu. Więc jestem z tego zadowolona,a zapomniałam ,jak dostanie coś na siłę do paszczy to cholernik pluje!Ale jak! Jak Kobra plujka normalnie .Więc Bobisław żyje sobie powoli ,miska idzie ciągle za nim ,przy mojej pomocy i tak się dogadujemy.Melduję przy okazji ,że posadziłam na balkonie bratki!!!!!!!!!!!I oprócz buszu wiosennego hiacyntów i szafirków w jednej donicy w skrzynkach są bratki ,a w drugiej dużej donicy po kryjomu ,przed drugim osobnikiem ,który pyszczył posadziłam malinę!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń😃😃😃 Bardzo dobrzexwychowana pańcia jesteś.
UsuńCiekawe jak malina bedzie rosła.
Margaret, ciekawa jestem doniczkowego chowu malin, dotąd nie spotkałam, melduj na bieżąco. Dzielny Bobek jako żywo przypomina Czajnika, zwłaszcza w kwestii niejedzenia i plucia. Krzyż pański z nim, ale to się chyba nazywa miłość bezwarunkowa: olewanie najbardziej wykwintnego jedzenia z dorszem na parze włącznie, plucie onym, pyrganie żwirkiem po całości, nocne skoki z szafy na pańciny brzuch, rzygi w łóżku i cała masa temu podobnych.
OdpowiedzUsuńA w ogóle jak tam, Kureiry, po świętach? U mnie dzisiaj był piękny, słoneczny i bardzo ciepły dzień - spacery, łabędzie na stawie, ptasie trele, wino wredne na tarasie...
U mię sama wiesz, 3 godzinne pląsanie po lesie pelnym kamoli.
UsuńPopląsałabym po Twoim lesie, mój jest straszliwie plaskaty.
UsuńU nas początek malowania i przemeblowanie. Zgodnie z planem. Rodzinka się rozeszła i rozjechała i już wspominamy telefonicznie nasze wesołe biesiadowanie.
UsuńTrzeba bylo rodzine zapedzic do malowania, hrehrher, niech zasluza na wizyte!!! ;)
UsuńNa samą myśl o zapędzaniu rodzinki mną wstrząsnęło. Z ich zdolnościami organizacyjnymi to ten sezon letni zamiast na wodzie spędziłabym na usuwaniu rozgardiaszu przez nich wykonanego.
UsuńHano ,podglądasz??????????? Plucie u mnie kurczaczkiem z rosołku dziubanym na kawałeczki,rzygi wszędzie z celowaniem ,na łóżko i buty,pellet zawsze w moich kapciach i tak dalej. Maliny, moja córka hoduje w donicach już kilka lat. Udają się znakomicie ,ale różnica między donicą przed domem-przewiew ,a u mnie na południowym ,osłoniętym balkonie ,no zobaczymy .Kusi mnie straszliwie własna malinka ,więc jutro dokupuję drugi krzaczor .Będę ,w najgorsze upały po prostu zacieniać.W skrzynkach to mogę tak od czerwca mieć tylko portulaki ,bo one wytrzymają każde słońce .Bedę składała meldunki!
OdpowiedzUsuńRyszardzik uwiwlbia rosolek i kurczaczki i w ogole duzo uwielbia, a niezbyt może niestety, sucha dobra dlq niego karma wzgardził, no i teraz,bujamy sie,z,mokrą, bo wybredny jest oczywiscie.
UsuńMargaret, maliny raczej lubią słońce.
OdpowiedzUsuńPiszecie o malinach w doniczkach.
OdpowiedzUsuńPrzypomniały mi się angielskie farmy, na których widziałam właśnie hektary malin w donicach, miały specjalny system nawadniania, były piękne i dorodne.
Uginały się od owoców.
Nie mogłam się nadziwić, ze tak rosną.
Orszulka
Orszulko, poza nawadnianiem pewnie pędzone i nawożone na potęgę. Cudów ni ma.
UsuńPewnie tak Hanus.
UsuńJak większość pędzona na tym ziemskim padole…
Orszulka
Hana - u mnie nienawozone, a sa lata, kiedy galezie od owocow uginaja sie do ziemi. Owszem dostaja wode i tyli.
UsuńHanuś u mnie południowy osłonięty balkon.....Ale ,zobaczymy ,mam cichą nadzieję ,że im się spodoba ,a system nawadniania ,a jakże! Duża butla po mineralnej w takim specjalnym czymś .Butlę na to się nasadza do góry nogami i ten chińczycki dynks kropelkuje wodę ..Doro ,Bobisław ostatnio gustuje w Almo i nabyłam gadowi takie różowe saszetki Puriny One juniora .Z łosiem i marchewką i rąbie je ,oczywiście chwilowo ,ale zjada całą na trzy podejścia!U nas teraz pada!!!!!!!!!!!!Nawet całkiem nieźle .
OdpowiedzUsuńJeszcze mozna ukrasc kroplowke ze szpitala ;) Ogolnie to ja, jak pamietam, wlasnie stawiam plastikowa butelke do gory nogami w doniczce z dziurka badz dwiema we wieczku. Jako, ze czasem moze padac, ale zapas wody by sie przydal, to denko plastikowej butelki jest odciete i jak pada to sie butelka uzupelnia. Na domowe kwiatki dopiero za 3 czy 4 podejsciem zrobilam dobre dziurki w wieczku...
UsuńU mnie wazna jest ilosc bialka i jodu w karmie. Feringa sucha drob, bezbożowa jest najbardziej ok . Mokra tez, ale nie lubi!
OdpowiedzUsuńRobin nie tknie, wiec też kombinuję, dogadzam, a jak czegos nie lubia zbieram i odaje corce, ktora dokarmia bande bezdomniakow.
U mnie dzis lało .
Feringę łaskawie je Czajnik, Malina pluje.
UsuńPomidory i truskawki kubia slonce, tez mozna w donicach.
OdpowiedzUsuńLubią!
OdpowiedzUsuńKocina w kocim szpitalu. Trzymajcie kciuki, bo nie wiadomo o co chodzi.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno!
UsuńJa tez trzymam 💗
UsuńOrszulka
Trzymamy!
UsuńTrzymamy.
UsuńAgniecha, nie ma spokoju na chwilę chociaż. Trzymam i mam nadzieję, że to nic takiego. Może coś zeżarła.
OdpowiedzUsuńMoże tak, Hano. Dzwoniłam przed chwilą. Wyniki zrobione, w normie. W nocy zaczęła jeść czyli można uznać, że jest poprawa.
UsuńWiadomo co sie stało?
UsuńOstrożnie spuszczam powietrze.
OdpowiedzUsuńFuffffffffffff
OdpowiedzUsuńPo porannej wizycie w stajni;
OdpowiedzUsuńkot coś tam je, rusza się, chodzi za mną, mruczy. Jest poprawa, odpukać. Wety nie znalazły przyczyny. Skoro wszystkie główne wyniki w normie.
Deszcz pada.
Jak mruczy to juz dobrze!
UsuńDeszcz i u nas.zaraz ide z Rysiem na pobranie krwi, pewnie wynik dopiero w poniedzialek. Glodny biedaczek, ale dzielnie dal rade nawet dosc dobrze pospalismy.
OdpowiedzUsuńI po Świętach. Zimno sie znowu zrobiło.
OdpowiedzUsuńZdrowia życze wszystkim kotom, psom, koniom , owcom i co tam jeszcze w obejściu:)
Kasia, u mnie pada, więc w sumie się cieszę. A zwierzaki starzeją nam się okropnie:(
OdpowiedzUsuńHej, wczoraj padało, dzisiaj kropi. Koty bardzo sie wystraszyly naszą poranną pobudką i krzataniną, pewnie myslaly ze czeka je pakowanie do transporterow,,pewnie odetchnęły z ulga, że sami wyszliśmy.
OdpowiedzUsuńZaraz rozpakuje ciotke na sali, przejechal wozek ze sniadaniem, i jestcobchod pan doktoro i sznureczek mlodziezy za nim.
Klimaty jak w naszym miejskim szpitalu,bo to stary budynek.
I nawzajem :-)
OdpowiedzUsuńOessu, od dwóch dni nie mogłam wejść na żaden z blogów. Wchodziłam tylko na fb i na blog Azylu dla Królików. Córka mi poradziła, żeby wejść z innej przeglądarki i zadziałało.
OdpowiedzUsuńOessu... jak dawno mnie tu nie było. Ale cofnę się o miesiąc i opowiem co tez się działo. Otóz jak wspominałam moja sporo starsza przyjaciółka zmusiła mnie wręcz do wyjazdu w ciepłe strony. Pojechałam trochę w charakterze opiekunki. To był fatalny czas na wyjazd i moja intuicja podpowiadała "nie jedź". Zaczęło się od tego że pomyliłyśmy samoloty chociaż na karcie pokładowej godzina była wyraźna. Przyjechałyśmy za wcześnie i podróż trwała ca 20 godzin zamiast 9 . Nie będę się rozwlekać. Jedzenie brrr...poprostu wczasy odchudzająco-vegańskie.
OdpowiedzUsuńPo kilku dniach moja przyj. poczuła się źle i ledwo chodziła (duszności). Na szczęście pogoda dopisała, tak +25 więc się wygrzałam.
Dwa dni po powrocie znowu do samolotu, tym razem do kraju, gdzie mimo kiepskiej pogody mogłam odpocżąć po "wczasach". Było fajnie , wesoło, rodzinnie. W drugi dzień Świat zaliczyłam nawet, w charakterze sędziego ,mecz piłki nożnej moich ciotecznych wnuków (akurat było 1,5 godzinny bez deszczu).
No i co najważniejsze mogłam zobaczyć kilkutygodniową cioteczną wnuczkę! Hana, pamiętasz M. co to był kiedyś z Miką u Ciebie? To jego maleństwo.
No i oczywiście była kawa z Rabarbaarą o której dostałam mnóstwo nasionek.
OdpowiedzUsuńoczywiście ma być ...Rabarbarą, od ....
OdpowiedzUsuńBacha, to w sumie był to dobry czas!
UsuńBacha, nie wiedziałam (bo i skąd), że M. ma dziecko. Fajny chłopak, polubiłam go od razu.
UsuńHana, to maleństwo nie ma jeszcze 2 miesięcy i M. jest też fajny tata, jedyne czego nie robi to nie karmi bo na razie to niewykonalne.
UsuńRabarbara to jest niewierna zdrajczyni Kurnika, że się wyrażę. Brakuje mi jej tutaj.
OdpowiedzUsuńZ sytuacji domowej - kot wrócił do szpitala. Po dniu na włościach spędzonym na leżeniu w stajni w bezruchu bez jedzenia i picia, po dniu w domu ( złamaliśmy naszą najbardziej solenną przysięgę ! ) spędzonym na leżeniu na człowieku, niejedzeniu, sraniu krwią i wodą oraz wody piciu. W szpitalu wynaleźli stan zapalny jelita cienkiego przyczyny nieznanej. Mielimy go ( kota ) dziś odebrać, ale pani wet zadzwoniła, że za wcześnie - trzeba go nawadniać dożylnie itp. Z wiadomości pozytywnych, odpowiedź na moje ponure pytanie była; "Nie, na to się raczej nie umiera."
Dziś/teraz pogoda piękna. Wiosennie, ciepło. Niestety, za parę dni zapowiadają śnieg z deszczem. Carpe diem więc. Miłej niedzieli.
Omatko, Agniecha, biedna kocina. Niech ją nie boli!
UsuńMam wrażenie, że opisujesz stan zdrowia człowieka. A potem piszesz, że kot mieszka w stajni. Bacha się zapytała, jak to jest. Ja w ogóle nie bardzo kojarzę
UsuńMamy kota. Mieszka od zawsze w stajni. Teraz jest chory i jest w przychodni weterynaryjnej - mają tam szpitalik dla zwierząt. Tak to.
UsuńOby kocina jak najszybciej wyzdrowiała. A czemu ona w stajni?! U mnie słońce i plus 10. Wybieram się na działkę w jakim jest stanie, bo było włamanie do skrzyni z narzędziami i innym dobrem, co się dało powywracać to jacyś durnie powywracali, nie wiem czy krzaków nie połamali.
OdpowiedzUsuńKot mieszka w stajni.
UsuńA my nie mamy stajni, koni, kota, psa ani króliczka, ani rybek, ani.....nic. Nie mamy takiej możliwości. Zabieramy pod opiekę psa naszego Drugiego. Ale tylko wtedy, kiedy nadarzy się możliwość.
UsuńBacha, a ja gupia myślałam, że taka bezsensowna demolka to tylko u nasz, w Polszcze.
UsuńNo i moje wejście do Kurnika trwało jakieś 5 minut. Potem mnie wyrzuciło. Na szczęście z telefonu mogę. Kocinie dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńBacha, współczuję takich "wczasów".
U nas pochmurnie, nie pada w zasadzie, choć z tych chmur jakieś "coś" leci, jakby mgiełka.
Chyba dzisiaj to tylko ja gdakam. Nadrabiam zaległości. No i nie dotarłam na działkę. Zaniosłam J.nasiona i zrobiło mi się u niej słabo, pewnie przesilenie wiosenne. Wróciłam do domu i pozycja horyzont i drzemka.
OdpowiedzUsuńBacha, bądź czujna, nie zwalaj słabości na pogodę!
UsuńChcę pływać. Ale moje zdrowie i ostatnio połamana kostka w nodze to wykluczają. Mój Małż jest zadowolony. Do pływactwa to ja go mobilizowałam. Też Mu całe życie brakowało asertywności. A ja to wykorzystywałam.
UsuńMój Małż jest w zachwycony
UsuńBacho, no niefajnie z tym slabnięciem, może pogoda ma wpływ. Przez kraj przechodzą burze, deszcze i w ogole temperatury dziwaczne, cisnienie skacze.
OdpowiedzUsuńAgniecho, biedna Pi, niech zdrowieje!
Przeszlismy dziś ponad 13 tys.kroków, w niecałe 3 godz.stylem dowolnym, scieżką, na skróty, przez strumyczek, było faaajnie. Pogoda dzis super. Sprytnie wczoraj ugotowalam barszcz ukrainski, wiec wrociliamy, zjedlismy, odpoczywamy, a,później zajdziemy do kolR. z,życzsniqmi urodzinowymi.
A mnie się jakoś nie chce liczyć kroków. Jest taki dzień, że tylko siedzę, albo leżę i nie mam żadnych wyrzutów z tego powodu.
UsuńSabała, mój telefon sam liczy, wcale go nie prosiłam, dziada!
UsuńNie zabieram telefonu na przechadzki. Chcę mieć luz-bluz..
UsuńNie mam pelnej aplikacji, moj tel.pokazuje mi tylko ten dzienny zakres 10 tys.krokow, jesli zostanie osiagniety, ale J. ma inny telwfon i tam mu podaje kazda,ilość, stad wiem że 13 pękło, taka ciekawostka, po prostu..
UsuńTelefon szczegolnie na przechadzkach i wypadach w dzicz przyrody jest potrzebna. Po za tym telefonem robimy zdjecia.
UsuńDora, jeszcze przed wyjazdem z Krakowa coś mnie łamało, może jakiś wirus albo zatrucie (tylko czym?) bo bolało mnie całe kurze ciało od grzebienia po pazureiry. Zbiłam bóle mięśni Ibuprofanem ale chyba coś tam jeszcze siedzi we mnie. Widzę to po włosach, są oklapnięte i nic nie mogę z nimi zrobić a zawsze tak mam jak cóś tam środku szwankuje.
OdpowiedzUsuńSabała, nie jest tak źle, takie sytuacje jak z wyjazdem, który opisałam nie zdarzają się na codzień a do potulnych i uległych nie należę jak każda kura-skorpion.
UsuńBacho , tzrymwm kciuki za poprawę , zdrówka !
OdpowiedzUsuńDzięki Doro!
OdpowiedzUsuńDzień dobry, na razie suchy, więc fajnie. Wyjdę na tzw.miasto na chwilę. J. działa przy remoncie przedpokoju, na razie szukajac/ kupując materiały do dalszych poczynań , nie jest latwo, duzo chodzeniq po marketaxh ,kupiine niewiwlw lub nic, bo nie ma tego co potrzeba.
OdpowiedzUsuńMokro, mokrzej, najmokrzej. Mgła. Nic nie widać. Ciemno. Brudno. Błoto atakuje.
OdpowiedzUsuńA tu, na drugim końcu Polski, słońce i przyjemny dzień. Ale dla mnie także dzień z mgłą jest przyjemny. No, może nie z atakującym błotem :D:D:D
OdpowiedzUsuńWrócił mi dostęp do blogów. Cieszę się ostrożnie, bo nie jestem pewna, czy na stałe.
No, nareszcie ciepło, piorę, prasuję, szyje, w przerwach drzemka na krótki odpoczynek. Zaczyna mi wracać zdrówko.
OdpowiedzUsuńA u mnie tak sobie z pogodą, w nocy i rano deszcz, reszta dnia pochmurna. Mieliśmy akcję pt. zapalenie się sadzy w przewodzie kominowym, w trzech mieszkaniach jeszcze jest ogrzewanie węglem, no i dzis taka sytuacja. Trzy wozy strazackie przyjechały, troche czasu minęlo zanim sie z problemem uporali. Teraz mamy nadzorować, czy się sytuacja nie powtórzy. Akuratnie w tym pionie mamy strych, wiec musimy co jakis czs sprawdzac czy sie nic nie ulatnia.
OdpowiedzUsuńJ. pracuje w przedpokoju, no i tak nas wieczór już zastał.Nadal trudno mi przywyknąć do tego,że jasno a tu juz tak późno.
Omatko, Dora, toć to okropnie upierdliwe, no i niebezpieczne. Przeżyłam ten horror w poprzednim życiu i do dziś mnie otrząsa.
OdpowiedzUsuńWiadomość z innej beczki: odkryłam, że z derenia można wyplatać cuda wianki. Jest bardziej chyba giętki niż wiklina.
Podobno mają takich zgloszen codziennie bardzo dużo. Jak ru mieszkam ponad 30 lat,to pierwszy raz cos takiego się wydarzyło.
UsuńTo ten dereń z czerwonymi gałązkami. Co do innych to nie wiem.
OdpowiedzUsuńNa dobrą sprawę z większości świeżych gałązek można wyplatać cuda wianki ;) A dereń jest na dodatek czerwony. Jest też odmiana o jasnozielonych gałązkach, też świetny kolor.
UsuńMam obie w ogrodzie. I nawet do głowy mi nie przyszło, żeby coś z nich uwijać.
UsuńNinko, dotąd wiłam aby z wikliny, nie mam innych doświadczeń.
OdpowiedzUsuńZ derenia , wierzbowych witek, brzozowych, mozna też troszkę zmoczyć jak podeschną, ostatnio zespaceru przynioslam wierzobowe,,od razu jak zerwalam zawinęlamw koło, zeby wlozyć do torby, no i tak juz sie zasuszyły, bo nie mialam czasu sie nimi zająć, tak wiec nawet niezbyt przylozylam sie, i juz,mialam wianek😃
OdpowiedzUsuńTyle że wiklina pięknie schnie i zmienia kolor.
OdpowiedzUsuńDora, Hana, z brzozowych często robię, one pozostają takie czerwonobrązowe, tylko trochę bledną. Jeśli wiem, że wianka nie będzie widać spod elementów ozdobnych, to robię z bele czego, o ile nie jest zbyt kruche. Do wikliny nie mam dostępu.
OdpowiedzUsuńWiklina to tez rodzaj wierzby, ja używam tej co mam pod reką, czyli płaczącej.
OdpowiedzUsuńKiedyś wycięli wierzbę płaczącą, która rosła pod sąsiednim blokiem, bo - oczywiście!- przeszkadzała parkującym tam samochodom. Skorzystałam z okazji i zrobiłam sobie wianek z jej gałązek. Choć zła byłam z powodu wycięcia tego pięknego drzewa. Staram się używać gałązek z rosnących drzew. Właśnie zrobiłam sobie wianek z gałązek brzozy, które kupiłam na Wielkanoc. Listki na nich uschły prawie zupełnie, więc je usunęłam i uwiłam wianuszek. Właśnie sobie schnie.
UsuńWiem, że wiklina to rodzaj wierzby, ale nie mam jej w pobliżu. Hana mówiła o wiklinie, więc do wikliny się odniosłam :)
Oj, oczywiście NIE używać gałązek z rosnących drzew!
UsuńNo to u nas właśnie pada.
OdpowiedzUsuńChyba przez jakiś czas nie będziemy tu w okolicy narzekać na suszę. :-)
U nas też regularnie się komuś w sąsiedztwie sadze w kominie zapalają. I różnej skali akcje gaśnicze się dzieją, zależy to od wysokości komina pewnie i innych czynników. Kiedy paliło się u sąsiada z naprzeciwka, to 3 wozy stały, drabina do nieba i w ogóle cuda wianki - kamery spuszczane do komina, mierzenie temperatury czujnikami. Gaszenie od góry specjalnych chyba piaskiem...
A znowu u innego sąsiada od sadzy w kominie zapaliły się drewniane drzwiczki w tymże kominie, a potem kawał chałupy. Nadmienię, że tenże sąsiad był strażakiem, a w jednym z pokojów, który się palił, stały jeszcze 2 butle z gazem.
Ach życie... Pełne niespodzianek.
On tak na zasadzie elektryka, co go prąd nie tyka? Że niby u strażaka pożaru nie będzie?
UsuńAgniecha, jestem uszczęśliwiona! Przez cały dzień lało jak z cebra, że aż trudno było z domu wyjść. Wałek wychodził i natychmiast zawracał! Bosko!
UsuńAgniecho i posobnie było u nas. Zasypali specjalnym proszkiem, ale też i wyciagnęli z sąsiadów pieca w piwnicy, palące się drwa i gasili na pdwórku. Czyścili od góry na dachu , spuszczali też kamere.
UsuńProponuję konkurs na powiedzonko o strażaku, np.:
OdpowiedzUsuńStrażakowi w pełnej gali
nic się w domu nie zapali.
Może wymyślę coś jeszcze, a wy tez działajcie :D
Ninko, a jury?
OdpowiedzUsuńGdy strażakowi w domu butla z gazem pyknie,
OdpowiedzUsuńto w razie ognia sam go sobie łyknie!
:D:D:D:D:D:D:D:D:D
UsuńWybierze się demokratycznie :D Bedziem głosować :D
OdpowiedzUsuńButla z gazem, komin z sadzą
OdpowiedzUsuństrażakowi nie zawadzą.
Chociaż strażakowi dym leci w oczy ,
OdpowiedzUsuńżadnego pożaru nie przeoczy!
:D:D:D:D:D:D:D:D:D
UsuńDym z komina ogniem bucha? To najlepsza w świecie fucha! Każdy strażak z dumy spuchnie, gdy z sikawki woda chlupnie!
OdpowiedzUsuńHrehrehre, Hano super!
UsuńMateriały łatwopalne?
OdpowiedzUsuńU strażaka to normalne!
Co by był za macho z niego,
gdyby w szopie nie miał czegoś :D
Dobre jesteście😃
OdpowiedzUsuńU nas się rozpogodziło po południu, zrobiło sie przez chwilę jakby wiosennie.
OdpowiedzUsuńU nas nareszcie ciepło i słonecznie. Zbudowałam murek ze starych dachówek od sąsiada. Fajny wyszedł. Nadspodziewanie.
OdpowiedzUsuńU nas dziś pięknie i ciepło, zdejmowałam kurtkę, było 19 stopni.
OdpowiedzUsuńCoś nie wychodzi ten konkurs :D:D:D Nie chcą się bawić Kurki.
Chyba tylko ze cztery nas tu, Ninko.
OdpowiedzUsuńWiosna... Za dużo pracy w polu? ;)
UsuńNi mom pojęcia. Może.
UsuńJa próbowałam w głowie, ale nic mi się nie rymowało.
UsuńPustka, jak wymiecione.
Spróbuję wiec dziś, nowy dzień, nowe możliwości:
"Nie masz Polaka
nad strażaka,
gdy z węża leje,
zmieniają się dzieje."
Super :D:D:D:D:D
UsuńNinka, mam takie dziwne wrażenie, że obie lubimy pewnego typu dwuznaczności. :-)
UsuńAgniecha, pozamiatałaś.
UsuńCzasem mi się wena, że tak powiem, uleje.
UsuńAgniecha, rzeczywiście. Ale dwuznaczności są zabawne
UsuńCześć kochane Kurencje! Z mokrych Niderlandów pozdrowienia ślę z Córcią. I powiem Wam,że w życiu i za żadne skarby nie zamieszkałabym w Amsterdamie. To jest koszmar! Ludź na ludziu ,niekumate to przeważnie ,bo posługuje się tylko językiem własnym, a używki wiadome używane na maksa ,więc ludziska w amoku łażą. Całe szczęście ,że reszta kraju normalniejsza . Jutro ma lać , więc będziemy łazić po Keukenhofie , ogrodzie kwiatów wiosennych . Jak cóś zez mnie zostanie i nie rozmoczę się to opowiem ! Dobranoc Kochane Kurki ,Prezesso i Wiceprezesso osobne buziaki!
OdpowiedzUsuńBoszzzzz piszę z telefonu ,to ja Margaret i poprzednie tyż ja....
OdpowiedzUsuńDziękuję, Margaret, buziaki wzajemne. Ogród kwiatów? Mam nadzieję, że jakieś zdjęcia będą.
UsuńMargaret , zwiedzaj i opowiadaj!
UsuńHallo Kurry.
OdpowiedzUsuńU nas przymrozek poranny, ale i słońce już ostro świeci.
Margaret, ja tam nie wiem, mieszkałam w Amsku długie lata, mieszkańcy po angielsku gadali w większości, a używek jeśli używali to raczej z umiarem. Bez umiaru używek używali turyści, co to w ich krajach trawka była zakazana.
A z opowieści lokalsów wysłuchiwanych teraz, najbardziej niekumatym i beznadziejnym elementem krajobrazu tego miasta są turyści. A już turysta na rowerze to postrach.
Jak to punkt siedzenia zmienia punkt widzenia.
Życzę miłego piątku, dziś u nas dzień szkła, wczoraj mi się nie chciało wkładać butelek do worka, to muszę zaraz.
Halo halo, sie z Agniecha zgadzam, choc w tym fajnym kraju nigdy nie mieszkalam (i ubolewam, ale choc dobe w okolicach Amsterdamu spedze nie za dlugo, juz przebieram onduszkami). Agniecha - a turysta na rowerze, po wczesniejszym wypaleniu skreta to juz wogle strach sie bac... wszyscy sie ucza angielskiego od malego, wiec jakos sie zawsze dogadaja.
UsuńW czasie moich wizyt krotkich w Amsku, jak to mowisz, zawsze wisialam z okna, zeby sie gapic, dosc wczesnie rano. czyli zanim turysci sie z wyrek zwloka. I bylo ok, rowerzysci sie wtasowywali z tramwajami etc etc, nikt na nikogo nie trabil aninic. Raz mieszkalam na Rembrandtplein w hotelu o tej nazwie, wiec bylo sie na co gapic. za to wieczorami, przy otwartym oknie wdychalysmy z Coreczka opary z kawiarni na parterze ;) a co dosc dziwne, ze na to 2 pietro do nas dolatywaly nawet komary, tylko jakby nieco odurzone ;). Wrocilabym tam. Coreczka byla na wycieczce szkolnej z college'u w Amsterdami i jak inni polecieli kupowac skrety, ona wsiadla w autobus i pojechala do Haarlem i sie w miasteczku zakochala, a mnie sie jeszcze nie udalo tam pojechac a chce (wzgledy historii sztuki tez mie tam ciagna)
Co z kotem ze stajni, bo przez nieobecnosc sie pogubilam....
Napisałam całkiem długi komentarz i zniknął! A teraz już mi się odechciało rozwodzić nad stanem zdrowia naszej kocicy. Jest dobrze i jak napisałam poprzednio - zmienił mu się status. Jest to teraz kot z DOMU.
UsuńWewnetrzna emigracja... dobrze, ze dobrze!
UsuńHej, u nas słońce przebija siś przez mgłę.
OdpowiedzUsuńSokawka, a później już trzeba działać. Dobrego piątku!
U nas pogoda równie piękna jak wczoraj, żadnych przymrozków, tak ma być też jutro i w niedzielę. Wybieram się oglądać (i sfotografować) kokorycze w lesie, a może i inne ciekawe kwiatki i niekwiatki:) Ale to jutro, dziś wizyta u znajomego kota, już chyba ostatnia w tym tygodniu, bo jutro przyjeżdża jego personel. No i zakupy, muszę kupić między innymi obręcze do łapaczy snów. I piórka. Mam jeszcze dwa łapacze do zrobienia i dwa inne zamówienia i na razie koniec, dopóki się nie wyjaśni sytuacja z okiem. Rozwija się u mnie zaćma, więc czeka mnie najprawdopodobniej operacja, tylko jeszcze nie wiadomo kiedy.
OdpowiedzUsuńZmora z tymi zaćmami:(
OdpowiedzUsuńNinko, zacma to prosty zabieg, bez obawy. Dobrego weekendu, Kurki!
OdpowiedzUsuńStrazakowi dano węże, zeby dzialal nimi pręznie. Zeby sikal i polewal, a nie w polu sie uchlewał:)
Najlepsze!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńIrmino, super, hrehrehre :D:D:D
UsuńUsunęłam jeden, bo opublikowały się dwa :D
Usuńcudne!
UsuńIrmino, aleś mnie uśmiechnęła!
UsuńAgniecha z Irminą wymiotły!
OdpowiedzUsuńWiem! Wiem! Mam nagrodę dla najlepszej rymowanki o strażaku. Figurkę taką mam, wprawdzie nie jest to strażak, ale ma związek z laniem!
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj wreszcie poszłam popracować na działkę. Wróciłam padnięta. Jutro też idę a w niedzielę odpoczynek, zresztą ma być zimno i deszcz. Jutro +19, w poniedziałek +4. Te skoki temperatury są paskudne. Już się zastanawiałam czy nie za wcześnie posiałam sałatę i fasolkę i szpinak. Przykryłam tym białym materiałem ale licho wie czy to pomoże jak w nocy przymrozki.
OdpowiedzUsuńSpóźniłam się - kokorycze przekwitły :( Zostało tylko kilka kwiatków. Ale udało mi się rozpoznać gatunek - to kokorycz pusta. Zresztą na pierwszy rzut oka pusta i pełna są nie do odróżnienia.
OdpowiedzUsuńW lesie przepięknie, zawilce już bardzo rozwinięte i nadal pachną jak zwariowane. Kwitnie zawilec gajowy, zawilec żółty, ziarnopłon wiosenny, ostatnie przylaszczki i kokorycze. Pojawiły się pierwsze miodunki, te późne fiołki, które nie pachną i są też pierwsze jaskry. Na drzewach pąki lub młode listki - jest zielono-biało-żółto z niewielkimi plamkami niebieskości i fioletu i kroplami różu. Niebo błękitne, bez jednej nawet chmurki i ciepło.
Zdjęcia mi wyszły marne, ale wrzucę kilka na fejsbuka, poglądowo :D
Ze strażakiem taka sprawa : dobra sikawka to podstawa!
OdpowiedzUsuńOh yess!
UsuńJasne, Nietutejsza :D:D:D
UsuńA jak już mówimy o strażakach, to jeszcze wam powiem dowcip taki:
OdpowiedzUsuńPod ścianą budynku przechodząca kobieta zauważa sikajacego mężczyznę.
- Nie wstyd panu? Przecież sto metrów dalej jest szalet!
- A pani myśli, że ja mam węża strażackiego?!
Hrehrehre :D:D:D
UsuńLubię takie.
UsuńHrehrehre, przypomina mi sie zart z programu starego, serialu znaczy - Porridge. U lekarza (wieziennego) stoi jeden taki, przy biurku lekarza, lekarz zapisuje rozne wyniki , ale trzeba jeszcze mocz. Lekarz pokazuje palcem na naczynko na mocz na parapecie gabinetu i mowi - prosze nasikac do naczynka. Wiezien - stad????
Usuńten sam wiezien chce byc zwolniony z jakichs robot, bo cierpi na plaskostopie, tak przynajmniej usiluje przekonac lekarza. Trzeba wypelnic formularz, taki, co ma pytania na kazdy temat, taki uniwersalny bardzo. No i - czy kiedykolwiek sluzyl pan w wojsku? CO? Z tymi stopami? Czy byl badz jest pan zonaty? Kto by mnie chcial z tymi stopami? Czy byl pan badz jest homoseksulatista? z tymi stopami???? i na wszystko mial cudna odpowiedz dot. stop.
😃😃😃😃
OdpowiedzUsuńHrehre, to rechotałam ja, Hana.
OdpowiedzUsuńDziś niedziela, na termometrze 17 (!) stopni. Słońce za chmurami. Wiaterek. Kuń Lepaja wciąż trzyma źrebaka w ogromnym brzuszysku. Chyba by już chciała urodzić, a tu nie i nie. Dziś znowu nie. Idę zaraz dać stadu siano, już mniej niż w zimie, ale ciągle chętnie jedzą. Potem pojadę z taczką pełną siana do ogiera z żonami. Oni też muszą jeść.
OdpowiedzUsuńA potem sprzątu sprzątu, bo rodzina przyjeżdża, a w apartamentach gościnnych jeszcze burdel po poprzedniej wizycie.
I tak to.
Miłego dnia!
Strażakowi nie obce wszelkie pożary, kiedy osprzęt ma słuszne rozmiary.
OdpowiedzUsuńDzień dobry niedzielnie, już czuję wyjazd na karku, ale moze najpierw jeszcze do Młodszej na majówkę sie wybierzemy, musimy dzis o tym porozmawiać i coś ustalić.
Pogoda na razie ok, moze jednak zrobić sie deszczowo po południu, więc sniadanie i na jakis wypadzik leśny podążymy.
Przyjemnej niedzieli kurki.
Wiszę że z wierszykami skręcamy coraz bardziej w jedyny, słuszny kierunek. :-DDD
UsuńNie wiszę tylko widzę.
UsuńAgniecho, żeby nie bylo że ja taka klotka cnotka jestem😃
OdpowiedzUsuńW górach byliśmy, zaliczyliśmy Jagodną, szczyt 977m.npm. a J. dodatkowo zdobył kolejną wieżę, nis tak dawno wybudowaną na Jagodnej,
A ja nic, tylko ogrodowe remonty przeprowadzam.
OdpowiedzUsuńTy ogrodowe, ja domowe😃😃
OdpowiedzUsuńWczoraj było przepiękne, 22 stopnie, pełne słońce. Byłam zobaczyć, czy już kwitną kaczeńce nad Łyną - kwitną! Kwiatów jeszcze niezbyt wiele, ale są :)
OdpowiedzUsuńZa to dziś pochmurnie i już zdążyło popadać, teraz się przejaśnia.
Padał deszcz a teraz zimno, działka odpada..Wczoraj wyrzuciłam masę śmieci, liści itp. A dzisiaj robię porządki na swojej grzędzie, bo bałagan okrutny, muszę pochować zimowe rzeczy itp. i posiać co nieco w skrzynkach na balkonie.
OdpowiedzUsuńTo ja, Hana. Bloger jest gupi i ma wszy.
UsuńBacha, musiałabyś zobaczyć bajzel na mojej grzędzie! Ale albo gumienko, albo grzęda. Nie wyrabiam. Sprzątanie jest ogłupiające, a na gumienku można wykazać się kreatywnością.
I u nas dzis deszczowo i zimniej.
OdpowiedzUsuńArmagiedon od rana. J.usiluje wyszlifować sciany w przedpokoju, maszyna sie nie spisuje za dobrze, umeczyl sie z sufitem, zabrakło(!) krążków ściernych. Pojechal kupić, kto wie czy nie przyjedzie z nową maszyną. Okropna to robota, to szlifowanie. Koty w sypialni, pokoje zafoliowane, reszta do sprzatania, bo przecez nie mozna calosci ofoliować.
No i na to wszystko telefon , od kuzynki J , że jest od jutra dwa dni w okolicy , no wiec spotkac sie trzeba.Najgorszy z mozliwych terminow, no ale cóż.
W trakcie pracy, dzwonek do drzwi, kominiarz sprawdza przewody kominowe.
Jeszcz sms, dziś darmowa wymiana gazomierzy, no i bedą odpowietrzać, wiec do mieszkania muszą wejsc. Od 14,30 do 19, wiec niezły początek tygodnia.
Do Mlodszej raczej nie pojedziemy.
Uuuu, faktycznie armagiedon. A ja zaczynam tydzień słodko :D O dwunastej kawka u znajomej, z ciastem oczywiście, a wieczorem tort u siostry, bo ma dziś urodziny.
UsuńTo ja, Hana.
UsuńDora, są takie dni w tygodniu:))) Zaplanujesz sobie co i jak i kicha. Niby nic, a zmordowany człek jakby kamienie toczył.
Mówi Hana.
OdpowiedzUsuńU mnie też słodko, bo pogoda w sam raz do polowej roboty. Niespiesznej, bez przymusu. Z przerwami na sokawkę na memłonie i pogawędkę z pracownikiem Tomkiem lat 6. Jakiś czas temu zapytał, czy mógłby popracować w moim ogrodzie, bo rodzice nie mają pieniążków na jedzenie (co nie jest prawdą). Zbierał szyszki i igliwie i ładował do worka. Uczciwie zarobił dychę i lizaka. Teraz od czasu do czasu przychodzi zapytać, czy nie mam dla niego roboty. Zapomniał, że to miało być na jedzenie i powiedział mi, że zbiera na jazdę konną. Za same lizaki też pracuje.
Znów Hana dixit:
OdpowiedzUsuńRzecze do strażaka strażak,
że gdy ogień gdzieś się zdarza,
to go kręci niesłychanie,
prawie tak jak podpalanie...
Hmm. Wierszyk z życia wzięty.
UsuńU nas w szeroko pojętej okolicy ponoć ( wieść gminna niosła ) był taki strażak, co podpalał, żeby straż miała co gasić. Piniądz jakoś chyba od ilości wyjazdów do pożaru był płacony....
Hrehrehreh, Hano, dobre.
UsuńTak, Agniecha, to dość powszechne zjawisko.
OdpowiedzUsuńKiedy strażak za sikawkę łapie, zlatują się gapie😃
OdpowiedzUsuńHej, Dora, świetne, hrehrehre :D
UsuńWidzę, że strażacy wykończyli Kury. Cicho tu i pusto.
OdpowiedzUsuńU nas też cicho na razie, napiszę, że miło jest mieszkać z kotem w domciu. Coś przyjdzie, połasi się, przytuli... Bez zobowiązań. No, żarcie dać trzeba. Ale i tak dawaliśmy.
A poza tym, czekamy na wiosnę. W ogrodzie warzywnym nic nie ruszone, bo i po co, skoro tak zimno.
I tak to. Głowa mnie boli od przedwczoraj, nie trzeba był wylatywać na dwór bez czapki.
Przyjemnego dnia, Kury.
Ciężko wstać, tak dobrze mi się spało. Kuzynki J.dziś wyjezdzają, przwdwczorwj byly u nas caly wieczór, wczoraj spedzilismy razem większość dnia, zabralismy je na spacer po Polanicy.
OdpowiedzUsuńDziś gruntowanie ,,i moze malowanie przedpokoju. Juz bedzie jako taki ład.
Nie jedziemy do Młodszej, więc majówke sobie tu zorganizujemy,jesli bedzie pogoda , to na pewno w plener.
Wyjeżdżam na majówkę do stolicy, do córki. U niej ma być cieplej :) Wegetacja wyprzedza tutejszą o dwa tygodnie, więc będzie na co popatrzeć, liczę na jakieś fajne spacery. W zeszłym roku też byłam o tej porze w Warszawie, nabijałyśmy kilometry nad Wisłą, w Łazienkach, i obowiązkowo w Forcie Bema, to Blisko mieszkania córki.
OdpowiedzUsuńJadę jutro, będę oczywiście obecna tu i na fb, chyba że padnę ze zmęczenia :D:D:D
No a ja dzis w jedna strone 1h 40 minut, nazad 1h 10 minut. miedzy tym a tym bylam w gabinecie lekarza niecale 10 minut. Kierowcy w tym kraju sa okropni. Jedyne, z czym da sie wytrzymac to to, ze WIEM, ze beda robic idiotyczne rzeczy. Dzis tego bylo duzo, prawie zero dobrej woli i uprzejmosci...
OdpowiedzUsuńW naszym polskim kraju?
UsuńW naszym polskim.
UsuńAgniecha, a co z tym źrebaczkiem, zdecydował się już wyjść na ten świat?
OdpowiedzUsuńDzisiaj, tzn. wczoraj, znowu się wkurzyłam na zakupach. Co kilka dni ceny podnoszą. Zwariowali kompletnie.
Przypomnieliśmy sobie, że, kiedy robiliśmy badanie źrebności, ta pierwsza miała dalej posuniętą ciążę niż inne. Więc musimy się wykazać cierpliwością i czekać grzecznie.
UsuńCzesio! Już sobota, przed chwilą jak nie lunęło! Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńNinka myśli sobie prawdopodobnie, że Agniecha to straszna chamka. A Agniecha wyhodowała w sobie sporą awersję do zaglądania do skrzynki pocztowej i w związku z tym przepiękną kartkę z życzeniami świątecznymi odebrała właśnie dziś. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńNie ma co, Agniecha- błyskawica nam się objawiła : D
UsuńZapomniałam powiedzieć, żebyś zajrzała do skrzynki. Zwykle uprzedzam adresatów, bo wiem, że dzisiejszych czasach ludzie rzadko listy piszą.