I oto znów przed wami słynny książę, teraz już w całości, a nawet więcej :) Chciałam, żeby nasza bajka została zapisana jako całość, więc skopiowałam wszystkie fragmenty, ujednoliciłam pisownię, poprawiłam bardzo delikatnie i tylko w kilku miejscach. Zostawiłam wyrazy stylizowane na archaizmy, ale zmieniłam te, które były celowo napisane nieprawidłowo - głównie u Nietutejszej; na życzenie wrócę do wersji autorskiej, mówię również do Dory.
Nad każdym fragmentem jest imię autorki napisane kursywą.
Chciałam to wszystko doprowadzić do trzynastozgłoskowca, na samym początku, jeszcze w trakcie pisania bajki, ale doszłam do wniosku, że zróżnicowanie wersyfikacji daje efekt dużej dynamiki, bajka staje się ciekawsza.
W ogóle uważam, że wyszło świetnie. Mamy dygresje, mamy morały, jest nawiązanie do świata realnego, mamy nawet śpiew - o dziwo, zabrakło tańców :DDD. Mamy - dzięki Mariji, która to zaproponowała, sytuację obserwowaną z dwóch punktów widzenia, księcia i królewny.
Bardzo dziękuję wszystkim współautorkom - Hana, Nietutejsza, Dora, MartaMarta, Agniecha, Mariolka, Kalipso - jesteście super! Nawet te, które się zarzekały, że nie umieją, napisały dobre kawałki. Ujawniły się także Kury, które już dawno się nie odzywały. Żałuję, że więcej nas nie wzięło udziału w zabawie, szkoda!
A zaczęło się wszystko, nie wiem, czy pamiętacie, między innymi od dyskusji o Mai Berezowskiej. Otóż wyciągnęłam w końcu album z jej rysunkami i akwarelami z drugiego rzędu książek. Okazuje się, że został wydany w 1958 roku, czyli ma już 65 lat! Kartki pożółkły, bo papier raczej słabej jakości, zaginęła gdzieś kolorowa obwoluta... Pokażę Wam jeden rysunek, który tkwił w mojej podświadomości w sposób archetypiczny i był inspiracją do części sceny pierwszego podboju naszego księcia. Popatrzcie, gdyby to nie było morze, ale rzeka z jakimiś trzcinami, to byłaby idealna ilustracja tej sceny miłosnej.
A teraz - tadam! "Książę przypływów" w całej okazałości!
Ninka
Jadąc na zebrze, książę stanął w nurcie rzeki.
Żółta zebra w niebieskiej wodzie pysk zanurza.
Zebra czarne ma paski, książę, odzian w błękit,
na nogach ma ciżemki, w ręce wiotka róża,
a pod pachą trąba ogromna; czy w nią zadmie
gdzieś pod wieżą, w której królewna uwięziona?
Wstążki mu powiewają na szpiczastej czapce,
pawie wabią okami, co lśnią na ogonach
w barwie wody, którą pasiasty rumak pije.
Na twarzy księcia melancholii mgiełka lekka,
a zebra pewnie zaraz wyprostuje szyję
i ruszą dalej, bo droga przed nimi daleka.
Co u jej kresu czeka? Szczęście czy porażka?
Wieniec zwycięzcy i królewny pięknej ręka,
czy pogardliwe gwizdy i tłumu igraszka?
Książę o tym nie myśli, nie dla niego klęska.
Dla niego jest nagroda i laury zwycięstw
***
Pozazdrościwszy zebrze, książę szaty zrzucił
i wszedłszy w toń błękitną chłodnej szukał głębi.
Skąpał się aż po głowę, a gdy się odwrócił,
ujrzał na brzegu dziewczę wśród stada gołębi.
Urodą jej porażon, skamieniał w bezruchu;
na mocarnych ramionach krople wody lśniły.
Dziewczyna złote ziarno przyniosła w fartuchu -
- wysypało się. Oczy zachłannie patrzyły…
Śledziły strużki wody wartko spływające
po złotej skórze, by znów się połączyć z rzeką,
na loki ciemne, w słońcu wilgocią błyszczące,
na źrenic bez dna głębię, przepastną i ciemną.
On patrzył na jej włosy, które w słońcu lśniły,
na piersi unoszone rwącym się oddechem,
na szczupłe, białe, dłonie, co usta zakryły,
na lica, zabarwione przez rumieńce ciemne.
Wyszedł z wody i podszedł prosto do dziewczyny;
ona, drżąc, o pół kroku cofnęła się ledwo,
gołębie białą chmurą pod niebo się wzbiły,
książę dłonią policzka dotknął różanego…
Czas zwolnił, zamarł prawie, znikły wszystkie dźwięki:
wiatr ucichł, granie rzeki nagle się
urwało,
rozświergotanych ptaków zamilkły
piosenki …
Tylko serc głośne bicie, tętniąc, w uszach
grzmiało.
Padli w zieleń. Pod bielą puszystych obłoków
widziała tylko loków ciemnych aureolę,
a gdy oczy zamknęła, błyski powidoków
wirowały za tamą zaciśniętych powiek.
I wtedy wszystko jedną się melodią stało,
wysokim harmonijnym dźwiękiem wibrującym;
woda, słońce i ptaki, i zieleń, i ciało
pofrunęły pod niebo w zjednoczeniu drżącym.
***
Gdy, odurzona, ze snu otworzyła oczy,
nie zobaczyła zebry, pawi ani księcia,
tylko stadko gołębi tuż u samej wody
wydziobywało z piasku ostatnie ziarenka.
Czy to był sen, czy jawa? Czy o księciu śniła,
czy był tutaj naprawdę? I czemu nie został?
Tak rozmyślając, suknię zmiętą poprawiła
i nucąc, ścieżką wśród paproci bujnych poszła.
Książę na zebrze żółtej dawno już odjechał -
- nigdy tu już nie wróci. Wyruszył pod wieżę.
w której królewna piękna uwolnienia czeka,
chcąc wyzwolicielowi oddać tron i rękę.
Trąbę pod pachę wcisnął, a na głowę czapkę,
różę odnalazł, co się w trawie zagubiła.
Obejrzał się raz tylko. Odjechał na zawsze,
by się, jak bajka każe, opowieść skończyła
***
Hana
Opowieści to jednak wcale nie koniec,
bowiem na drodze spotkał księcia goniec.
Wiadomość taką dla niego wiózł,
że księżniczka z wieży ma zbyt mały biust,
że wzrost jej nikczemny, nóżka szpotawa,
włos zmierzwiony jak sucha trawa,
że nienachalna ocząt uroda
poraża niczym mętna woda.
Panie w niebiesiech, książę zakrzyknął
i wnet na ziemię z zebry myknął.
Cóż ja nieszczęsny robić mam?
Wszak mały biust niegodny jest dam.
Nietutejsza
Biust mały - hańba! I włos zmierzwiony...
To postrach jakiś niedopieszczony,
na żonę moja się nie nadaje,
niechaj innemu biust swój sprzedaje!
Lecz z drugiej strony -
królestwo całe…
Dumając drapał swa łysa pałę -
więc może jednak...próbować warto?
Tak dywagując spędził noc całą,
do przemyślenia miał wszak niemało.
Skoro świt żwawo na zebrę wskoczył,
jednakże lekko z drogi swej zboczył.
Hana
Zboczywszy zamarł, w słup postawił oczy,
zsunął się z zebry, nieco popsioczył.
Cóż czynić, o niebiosa?
Uwiodła mnie dziewczyna bosa,
lecz bez królestwa, ni klejnotów
nie masz drżenia, serca grzmotów.
Ninka
Dokąd chciał jechać? Tego nikt nie wie,
lecz przy wysokim przystanął drzewie.
Zszedł z zebry i się przedarł przez chaszcze;
patrzy - czarnulka owieczkę głaszcze.
Zaraz na miejsce spojrzał stosowne:
Tej nic nie braknie! pomyślał sobie
i prężąc klatę wyszedł zza drzewa,
na którym chór się ptasząt rozśpiewał,
i do dziewczyny przystąpił śmiało.
Dziewczę, zdumione, wprost oniemiało,
ale na księcia słodkie awanse,
wnet porzuciło czcze konwenanse
i tak, przy wtórze ptasiego pienia
spełnili swoje wspólne pragnienia.
Dora
Książę, zachwycon zdarzeń
przebiegiem,
wyściskał pannę i dawaj na zebrę.
Zakrzyknął jeszcze, nie czekaj na mnie!
Kto wie, ile po drodze mnie czeka panien!
***
Ninka
W wieży wysokiej jak Mont Blanc
siedzi królewna wściekła:
gdzie jest ten książę, wielki pan?
Przyjechać wszak obiecał!
Czekam już tydzień? Może dwa
i strasznie mi się nudzi,
a on mnie chyba w nosie ma,
bo w drodze wciąż marudzi.
Dość mam tej wieży, idę w świat,
i znajdę wnet gagatka.
Potrafię go urządzić tak,
że go nie pozna matka!
Ze skrytki wyciągnęła klucz,
drzwi sobie otworzyła,
zbiegła po schodach na sam dół
i w drogę wyruszyła.
Hana
Gniew zabulgotał w piersi jej cherlawej,
z oczu mętnawych szły błyskawice.
Dość tej głupawej w królewnę zabawy
i we cnotliwe, pokorne dziewice.
Siodłać kazała rączego rumaka,
pludry skórzane na zad przywdziała.
W sakwie gorzałka, by zalać robaka,
pasta do zębów, balsam do ciała.
Ninka
Słusznym niesiona gniewem rumaka pognała.
Za mury grodu wczesną wyruszywszy porą,
drogą białą, piaszczystą pośród pól jechała,
by przed wieczorem trafić nad piękne jezioro.
Zrzuciwszy ubiór, powoli do wody wkroczyła,
bo odpoczynku zażyć i kąpieli chciała.
A woda o tej porze taka ciepła była…
Wykąpawszy się w wodne zwierciadło spojrzała:
- Biust mały? I cóż z tego? Ale całkiem zgrabny
i szczupłe nogi mam, i włosy długie, kręte,
w sumie wygląd mój przecież jest wcale powabny! -
- pomyślała i zobaczyła w tym momencie,
że nie sama jest, bo stał młodzieniec nad wodą
i jej konia za uzdę trzymał, tuż u pyska.
- No, panienko - rzekł - może nie grzeszysz urodą,
lecz użycz mi jej, bo ci nie oddam ci konika! -
Już chciała tupnąć, wrzasnąć, do diabła go posłać,
oddech wzięła głęboki i wtem zobaczyła,
że przystojną ma twarz, dorodną postać
i bez protestu się na jego warunki zgodziła.
Wśród szumu fal, w blasku zachodzącego słońca,
przyjemnie się historia cała zakończyła.
Nietutejsza
Dziewczę myślało, że nikt nic nie
widzi,
gdy z młodzieńcem bez szat wyczynia igraszki,
wszak wokół bezludzie, jeno hula wiatr,
a wokół jeziora bzyczą cicho ważki.
Myślało również, że
robi co chce,
co w danej chwili najlepszym się zdaje,
że wolę ma wolna, królewną wszak jest
i nie obchodzą jej obyczaje.
Tymczasem gdzieś tam wysoko, wśród gwiazd,
na jednej z planet, bardzo odległej,
kur się rozsiadło całe mnóstwo zaś
i obserwuje z zapałem królewnę,
i decydują, co będzie się dziać,
i wymyślają przygody zawzięcie,
historię cała zmieniając ot tak,
jednym pióra skrobnięciem
Jeśli ktoś nie chce, niech nie wierzy,
ale to Kury wypuściły królewnę z wieży!
MartaMarta
Z wieży ona wypuszczona
rozpostarła swe ramiona
i okiem na zebrę rzuciwszy,
zobaczyła wyzwolona,
że to on jest a nie ona.
I teraz historia cała
całkiem się pogmatwała.
Bo księżniczka nasza mała
pocałunkiem by go chciała…
ale nie wie biedaczyna,
gdzie mu się ust pąk zaczyna.
Ninka
Rozsmarowując balsam, wyciągnięty z sakwy,
na swoich chudych nogach i mizernym biuście,
oddała się królewna umysłowej pracy:
co robić, żeby bardziej być w młodzieńców guście?
Słyszała kiedyś, że jej służki plotkowały,
o jakiejś czarownicy, która tu gdzieś mieszka.
Ta urody i wdzięku pannom dodawała,
nie wyciągając im ostatnich groszy z mieszka.
- Trzos mój ciężki, no i dukaty w nim, nie grosze,
i widno całkiem jeszcze, więc poszukam wiedźmy
i o pomoc w kłopocie moim ją poproszę.
Na konia wsiadłszy, zakrzyknęła: - Jedźmy!
Mrok zapadł, gdy do jakiejś dojechała chaty.
Zastukała trzy razy w drzwi zaryglowane.
Otworzyły się, skrzypiąc i z głębi komnaty
usłyszała pytanie z sykiem wyszeptane:
- Któż to puka? Swój czy wróg
pragnie mój przekroczyć próg?
Przestraszyła się trochę i głosikiem drżącym
powiedziała: - To jestem ja, królewna z wieży,
chcę cię, mądra kobieto, o pomoc poprosić,
zapłacę chętnie tyle, ile się należy.
Zabłysły światła, drzwi się szeroko otwarły,
królewna pomyślała: proszę, niezła chata!
Niewiele gorsza, niźli zamkowe komnaty,
pewnie dobrze zarabia kobieta na czarach!
Zaproszona przez wiedźmę zasiadła u stołu.
Ta zaraz kryształowe podała kieliszki
i nalała przedniego, złocistego miodu,
mówiąc: - Za powodzenie tego, po coś przyszła!
Czego chcesz? - Chcę być piękna, seksowna! - Dziewczyno,
a na co ci to? Jesteś całkowicie pewna,
że pragniesz, aby każdy głupek myślał tylko
jak cię przelecieć, zapomniawszy, żeś królewna?
Żeby potem rozgłaszał, jakaś ostra d… laska?
Jakaś to chętna, by każdemu wleźć do łóżka?
No, wyluzuj i pomyśl chwilę, jeśli łaska;
tyś królewna, nie byle pierwsza lepsza służka!
Nalała. Znów złotego napiły się miodu.
Nagle się jakoś pannie w głowie rozjaśniło;
coś w nim było dziwnego, bo z jego powodu
to, czego tak pragnęła, już nieważne było.
- Ja cię mogę nauczyć, jak wyglądać pięknie!
Jakiś staniczek, push-up, fryzura, makijaż,
suknia, a na twój widok każdy książę zmięknie!
Ale zaznaczam, żeby z prawdą się nie mijać,
że najważniejsze to, co w głowie, nie na głowie!
Po raz trzeci nalała i wypiły obie.
Hana
Wypiwszy spać poszła królewna.
Padła jak stała, niczym kłoda drewna.
A gdy już świt nastał, z trudem rozwarła oczęta,
suknia na niej plugawa, jak z gardła wyjęta.
Ukosem spojrzała w zwierciadło
i prawda ją straszna dopadła.
Na nic zaklęcia i czary,
to alkoholu tylko opary.
Nietutejsza
I tu, czytaczu drogi,
wniosek nasuwa się sam:
ostre picie - nie dla dam!
MartaMarta
Chyba że po wypiciu ostrym
królewny
wolą od królewiczów
zebry.
I podtekstów tu nie szukaj,
bo królewna zwierza lubi
i tym się u dworu chlubi.
Bezowej mi tu brakuje, bo ona pięknie rymuje.
Weź się Anka za królewnę,
bo ona w wielkiej potrzebie.
Pić jej nie dają, zebrę pętają,
a królewicz po lasach hasa,
w wodzie się taplając,
za nic ją mając.
Ty ją uratuj, ona na cię czeka,
bo, prócz królewicza, liczy na człowieka.
Agniecha
Królewna w pijackim widzie
myśli smętnie: "O, wstydzie,
nie pamiętam niczego z tej zabawy,
a przecież na ciele swym
widzę różne ślady,
w miejscach zupełnie do tej pory
mi nie znanych,
a nawet przy myciu skrzętnie oczętami pomijanych.
Czyżby wiedźma ...?
Ninka
Gdzie wiedźma? I gdzie chata?
Dokoła tylko krzaki.
Trzos pełen... A zapłata?
Coś jej się w głowie jawi,
że wiedźma sama brała,
co jej się tylko chciało.
Królewna nie wzbraniała,
jej się to podobało...
Hana
Czy to książę był, czy wiedźma?
Kto się teraz w tym rozezna?
Może to był tylko sen?
Co pomyślawszy, ruszyła hen...
Kołysząc w siodle biodrami,
zadumała się nad snami.
Nie była jednak tych myśli pewna,
w głowie brzęczała nuta śpiewna,
pachnący wiatr jej lędźwie muskał,
a w strumieniu pstrąg się pluskał...
Wnet otrząsnęła się
z błogich myśli,
nadzieję mając, że znów jej się przyśni.
Tymczasem hardo uniosła podbródek,
przecwałowała przez czyjś ogródek
i plan powzięła zuchwały.
- Posłusznym mi będzie,
lub zawiśnie u powały.
MartaMarta
Zawiśnie u powały,
jeśli nie odda jej się cały,
cały calusieńki,
goły golusieńki,
ale to tylko sny były,
takie panieńskie, dziewicze,
bo przecie nie przystoi królewnie,
w szacie swej zwiewnej,
widzieć w snach nawet acana
golusieńkiego z rana.
Ninka
Tymczasem książę, na swej zebrze żółtej jadąc
w górę rzeki, coraz to nowe zdobywał dziewoje,
myśląc przewrotnie: przecież królewna nie zając,
nie ucieknie! Tak lubił te łatwe podboje.
A rzeka źródło w tym właśnie jeziorze miała,
nad którego królewna znalazła się brzegiem
i w stronę rzeki wolno sobie wędrowała.
Tak wojażując, wciąż się zbliżali do siebie.
Hana
Gdy już się zbliżą,
czy będzie jak w niebie?
Czy wręcz przeciwnie, rozjadą się w gniewie?
Ona wściekła, jadem zieje,
on zaś lubi, gdy się dzieje.
Królewna tymczasem na tym się złapała,
że zostawiła u wiedźmy swój balsam do ciała.
Królewny tok myśli zakłócił stan błogi,
fakt, że ma nieogolone nogi.
Mariolka
Za blond loki się złapała- jakże mogłam tak dać ciała?!
Przez te nogi owłosione nikt nie zechce mnie za żonę.
Za nic zamki i pałace, cały posag tak bogaty.
Cóż z tego że złoto mignie, skoro w spodniach nic nie dygnie...?
Hana
Wtem królewna się zaśmiała,
bo w sakwie był do depilacji krem
zamiast balsamu do ciała!
Kalipso
I królewna, bum cyk, cyk,
gładka była w mig.
Uśmiechnąwszy się do siebie,
Jak biodrami zakolebie...
A tu książę już za drzewem,
a tu książę jest tuż, tuż.
Spojrzeniami się spotkali
I natychmiast... rozebrali.
Hana
Musnął książę gładką nóżkę,
rękę wsunął gdzieś pod bluzkę.
Myśli w głowie mu postały,
że ten biust nie taki mały...
Włos zmierzwiony ma, to fakt
lecz gdyś przebył taki trakt...
Ręka księcia wnet zadrżała,
jako i królewna cała.
Pierś jej falowała gniewnie,
a królewna łkała rzewnie.
Łkała jawnie i obficie,
książę zaś tak bardziej skrycie.
Nietutejsza
Olaboga! Znowu harce!
Dużo dzieje się w tej bajce.
MartaMarta
Rozebrani kolebali
temi biodry swemi,
ale nie spostrzegli,
że tuż, tuż, na niebie,
ptacy jacyś tacy
krążą i czyhają
na włosie jakoweś,
bo właśnie
gniazdo uwijają.
Pierś jej wielce falowała
jako i królewna cała,
bo włosie zdepilowane,
przez ptactwo zebrane.
I jak tu kobiecość drżącą eksponować,
gdy włosie na gnieździe;
czymże ma ją schować?
Nietutejsza
Warkocz długi rozpuściła
i się nim tak niby okryła.
Ale jak się chce coś chować,
to może lepiej byłoby się TAM nie depilować?
MartaMarta
Pierwszy morał z bajki naszej -
- może nie depilujmy tam się?
Dora
Królewna tym ptactwem nieco spłoszona,
w księcia ramiona wtulona,
cienko zakwiliła: - To mam ja być twoja żona?
Nie wiem, czy gotowam na to,
wszak dopiero wyszłam z wieży,
zwiedzanie świata mi się należy!
Nietutejsza
Po czym z objęć wyskoczyła,
rumaka okulbaczyła
I tak księciu zakwiliła:
"Chcę jeszcze raz pojechać do Europy
lub jeszcze dalej - do Buenos Aires,
więcej się można nauczyć podróżując,
podróżować, podróżować jest bosko!"
I tyle ją widział książę gagatek,
który pozostał bez gatek.
Pozostał bez gatek,
bo jego gatki, bez zbędnej gadki,
królewna na pamiątkę zabrała,
gdy odjeżdżała.
Kalipso
Jak jechała, to śpiewała:
„Boskie Buenos, Buenos Aires!
Buenoooo…”.
Gdy królewicz to usłyszał,
z namiętności ledwo dyszał.
Na co mu królestwo, zebra…
On chce tylko mieć słowika,
który właśnie przed nim zmyka
i tak pięknie śpiewa „Buenos”.
Postanowił więc niebogi
ją dogonić.
Tak wyciągał przed się nogi,
że wnet dopadł jej rumaka,
który po wertepach skakał.
A królewna chmurnooka,
marząc ciągle o podróżach,
w ślepia gacie mu rzuciła,
że aż biedny głośno szlochał.
- Chcę cię, chcę cię! - głośno wołał.
- Odwróć się, bom ciągle goła.
Suknię skądś tam wyciągnęła
i szybciutko się odziała.
- Już nie będę taka łatwa!
Już nie będę taka strzała!
Ninka
Myślał, że mu pójdzie łatwo;
panna niezbyt urodziwa
wpadnie mu w ramiona gładko,
z nią bogactwo, jak to bywa,
i królestwo, i korona
i zaszczyty, i kochanki,
gdy królewna - jako żona -
będzie cicho siedzieć w zamku.
A tu nici z tego planu,
wymagania ma królewna.
Wcale nie chce siedzieć w domu,
podróży jej się zachciewa.
Stawia jakieś wymagania
i do ślubu się nie śpieszy.
Na nic prośby i błagania;
nie ma tu się z czego cieszyć!
Spełniać marzenia
każde w swoją poszło stronę.
Królewna aż trzy lata w spędziła podróży;
przywiozła kufry wszelkim dobrem napełnione:
strojami, biżuterią, perfumami z róży.
Książę natomiast poszedł w uniwersytety,
a nie tylko studiował, lecz życia używał.
ale nie znalazł żadnej podobnej kobiety,
która by mu królewnę łatwo zastąpiła.
Kiedy się znów
spotkali, odmienni oboje,
zobaczyli, że dalej ich ciągnie ku sobie,
więc ulegli żądaniom ludu i rodziny -
- pobrali się. Lecz czy szczęśliwie dalej żyli?
To już na nową bajkę
temat całkiem inny.
Długi ten post, ale skoro chciałam mieć całość, to nie dało się inaczej
Ninka.
Ninko, chwała za trud, fajnie to wyszło! 😃
OdpowiedzUsuńI uwaga, pierszaaaaa!
Gratulacje!
UsuńTak, rysunek bardzo pasujący.
OdpowiedzUsuńDora, pominęłam fragment z królewną w powozie, bo już nigdzie o tym nie było mowy. Na koń królewnę posadzono i tyle ;)
UsuńHehehehehe hahahahahahaha boskie!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJesteście wielkie kurrrrrrrencje!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wspaniale, żeś to złożyła "do kupy" Ninko.
OdpowiedzUsuńNo bo w komentarzach to by się gdzieś pogubiło, a tak - jest!
UsuńHrehre, genialne jesteśmy, co tu dużo gadać! Przeczytałam całość i obśmiałam się do rozpuku. Można by normalnie zrobić przedstawienie w rodzaju commedia dell'arte!
OdpowiedzUsuńTak, calkiem udana sztuka by byla.
UsuńJa już to widzę, obrazy mi się wyświetlają :DDD
UsuńTzn. wyświetlają mi się sceny spektaklu, bo obrazy to już miałam w głowie wcześniej.
UsuńHano, komedia del arte? Mogłoby być ciekawie...
O, wpuścił mnie dziad!
OdpowiedzUsuńBardzo bardzo bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńIle ukrytych i otwartych talentów tutaj!
Gratuluję i dziękuję🤩
Talentów ci u nas dostatek i to różnych bardzo, tylko nie zawsze mają czas i ochotę, żeby się udzielać ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podoba, bo o to chodziło, żeby z przyjemnością tworzyć i żeby sprawić przyjemność czytającym ♥
Ninko, wielki szacunek dla Ciebie za złożenie wszystkiego w całość.
OdpowiedzUsuńFajnie się czytało 😊
Stworzyliście Dziefczeta sztukę nie do podrobienia 😊
Dziękuje Wam z całego 💗
Orszulka
No, mam nadzieję, że nie do podrobienia :DDD
UsuńDzięki za uznanie, Orszulko ♥
No, chociaż czasem nieskładne,
Usuńto jednak bardzo zabawne.
My to mamy krzywe myśli, proszę Kur. Fajnie Ninko że złożyłaś całość, bo nie pamiętam niektórych fragmentów zupełnie, i byłaby szkoda gdyby zaginęły w pomroce bloggera.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAgniecho, właśnie dlatego złożyłam :)
UsuńSkładne, nieskładne -
- jest bardzo ładne :DDD
Usunęłam poprzedni komentarz, bo się pomyliłam ;)
UsuńJeju, jaki poemat wyszedl. Nie sie Iliada z Odysejom schowajom!!
OdpowiedzUsuń😃😃😃
UsuńNo, i nie spodziewałam się, że nam wyjdzie taki długi!
UsuńDzien dobry, raport pogodowy, mniemiecki😃 do poludnia burzowo i deszczowo, teraz lato w pełni.
OdpowiedzUsuńMiałam się o coś zapytać i zapomniałam...
J. wstał lewą nogą, myślę, że dopiero jak wyjedziemy nerw mu minie, więc czeka mnie tydzien nerwowki.
Czyli bedziesz unikac czy lapac byka za rogi? Czy przykladac plasterki i guaskac?
UsuńSchladzać wiadrem wody😉😃😃
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń♥♥♥
UsuńHeloł, co tam, gdaczcie kurencje, gdaczcie😃 Raport pogodowy, burze, deszcze poweekendowe , ale temperatury letnie, a weekend ma być znów upalny.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, gdaczcie, nie trzeba przecież koniecznie na temat ;)
OdpowiedzUsuńU nas trochę popadało, miałam nadzieję na tęczę, ale słońce jeszcze było za wysoko. Córka przyjechała, idąc z dworca do domu, trafiła na przerwę między jednym deszczem a drugim.
A ja dziś kupiłam w naszej piekarni paszteciki ze szpinakiem, które, o dziwo, nie zabijały ilością czosnku, było go tylko trochę, tak w sam raz.
A ja lubię kapuśniaczki, francuskie ciasto faszerowane kiszona kapustą, i czasem grzybami, zależy od piekarni .
OdpowiedzUsuńCo do jedzenia to
obecnie testujemy elektrycznego grilla. Dzis na obiadokolację były cienkie kielbaski, plastry cebuli, ziemniakow i batata. Plus sałata ze śmietaną.
Myślalam,że schudnę , ale się nie udało.
Ja też lubię kapuśniaczki i w ogóle różne rzeczy z kiszoną kapustą, i z grzybami na dodatek: pierogi, krokiety, kulebiak - kulebiaka mam w planach, i jakoś nie mogę się zebrać żeby go zrobić. Już sobie przyrzekłam, że jeśli nie będę wyjeżdżać na święta, to upiekę, bo w zeszłym roku remont łazienki, który skończył się bardzo krótko przed świętami i się nie wyrobiłam.
UsuńKulebiaka piekła moja teściowa, ciasto drożdżowe z farszem, no czas sie udawało lepiej, czas gorzej, bo np.kroiło sie a tam pustka wewnątrz, ale i tak było smaczne, szczegolnie takie cieplutkie ,zaraz po upieczeniu.
UsuńNa temat albo i nie. U nas popadało, 2 x po 5 minut. Z huczeniem i światłami, żeby nie było nudno. I z wichurą, która postrącała z drzewa dojrzałe czereśnie, teraz trzeba uważać, gdzie się stopę stawia.
OdpowiedzUsuńChyba zwu zasnę, wcześnie jakoś.
U nas padało, ale żadnych świateł nie było. Około osiemnastej słońce się przedarło przez chmury na zachodzie, więc wyleciałam na balkon, sprawdzić, czy pokazała się tęcza, ale niestety, słońce było jeszcze zbyt wysoko, a zaraz potem się schowało i z tęczy nici.
UsuńTez tu teczy nie widzę,chociaz deszcz popaduje i zaraz slonko wychodzi.
UsuńCóż za nowe doznanie - zimno mi! Zostawiliśmy okna otwarte na noc bo w domu było jakby za ciepło duszno i abrakadabra! jest za zimno. Że też człowiek nigdy nie jest zadowolony.
OdpowiedzUsuńHehehe Agniecha u mnie w chaupie też zimnawo ;) Specjalnie schładzam albowiem wolę tak niż porno i duszno :)
UsuńDzisiaj to był chyba jakiś rekord gorąca. A my z Rogatą wybrałyśmy się na "Agatowe Lato" we Lwówku. W samo południe! Fajne te wszystkie minerały, nie powiem, lubię oglądać kamyki, kryształy, kolory, przezroczystości, światła i błyski... Ale gdyby nie kawałki cienia, porcja mrożonej kawy na rynku od bardzo miłych panów, a potem klima w samochodzie, to chyba byśmy się rozpuściły.
UsuńKurencje najmilsze, jestem z powrotem.
OdpowiedzUsuńKilka dni spędziłam w Zakopanem. Tym razem Mika patrzyła na mnie z wyrzutem, więc uzbrojona w sekator pojechałam odchwaszczać ogródek i płot od strony ulicy, całkiem dobrze wyszło. Mika mi telepatycznie przekazała "No Bacha, zawsze byłaś domyślna". Kilka dni w Krakowie osłabiło mnie okropnie, całe szczęście, że w części mieszkania była klimatyzacja. bo na zewnątrz jak w piecu.
Nie miałam kompa w kraju, a że zmartwiona tem byłam to przed wyjazdem dostałam w prezencie śliczny tablecik. Od wczoraj rana w ciągłej bieganinie, pakowaniu i na lotnisko, za późno popatrzyłam na e-mail-e, a tam wiadomość, że odlot przed 24-ą zamiast o 22.30. Ok. 6-tej padłąm ze zmęczenia na łóżko ale już po 4-ch godzinach pobudka, że trzeba ogarniać działkę. Wróciłam po 20-tej. No to pomyślałam, że przed snem trzeba zaanonsować ,że wracam na grzędę.
A tu nowy wpis. ekhm..... chyba ogolę nogi . Królewna zła była, z zostawiła balsam do ciała u wiedźmy bo to pewnie był ten z drobinkami złota "Eveline".
Hrehrehre, Bacha, pewnie że ten z drobinkami złota! A jaki miał być inny dla królewny?
UsuńEch, ta bieganina! Zawsze się przez to cos pokręci...
U nas wczoraj jeszcze całkiem spoko, dopiero dziś się zaczyna robić gorąco.
Wyrzucił mnie za pierwszym razem. Łobuz ten blogg. Od północy do południa lało nonstop, teraz słońce i niebo bez chmurki. No może tak być, żeby tylko nie lało przez tydzień, a tak przewidują, eee... tam mylą się. poświęciłam dzisiaj dzień na super pranie, programowanie tableta a teraz biorę się za prasowanie. Na działkę pójdę jutro , mam nadzieję w przerwach miedzy opadami, zresztą jest tam parasol. Porzeczki już dojrzały maliny częściowo, cukinie pięknie rosną i ogórki zaczynają się pokazywać jako i fasolka szparagowa żółta. Sałaty mnóstwo. i znowu odchwaszczam.
OdpowiedzUsuńAle tu ciszaaaa!
OdpowiedzUsuńJestem w domu, i ciagle coś, ktos i w ogole. J.zadaniowo jak zwykle, a ja rozpieprzona jakaś.Troche pochodzilam po sklepach w poszukiwaniu sandałow, ale nie ma takich, ktore by mi odpowiadały.
Ugotowalam zupe z mrozonek,bo nie chcialo mi się kroić,ucierać, i w ogóle. Najchetniej poszłabym do baru😃
No i tak to mija juz 3 dzień.
Ja dziś latam od rana, usiadłam na dobre dopiero po 21. Szukam pomysłu na post, hmmm...
UsuńTeż latam, ale
Usuńmało produktywnie, szukałam sandałów, nie znalazlam, kupilam owoce, niesmaczne, zachcialo nam się zjeść pączka, cukiernia nieczynna, i tak to..
Nie mam czasu na nic, i siły też nie za wiele. Po 4 tygodniach dojeżdżania na Latającego terapię, co drugi dzień pięć godzin podróży, jesteśmy jacyś wykończeni. On bardziej. Ja mniej ale i tak całkiem całkiem.
OdpowiedzUsuńDlatego się tak mało udzielam, bo próbuję łapać oddech. A tu ogród wrzeszczy, drze się, wręcz ryczy: "Rób!"
A bo takie jeżdżenie jest wykańczające, trzymajcie się.
UsuńWspółczuję Agniecha!!!
UsuńKuracje onkologiczne dają w kość i bez dojeżdżania na nie.
No tak, relaksujcie sie nieco po tym jeżdżeniu, no a ogród musi poczekać.
OdpowiedzUsuńZajrzałam kabaczkom pod liście - szaleństwo! Dobrze że mam koleżankę, która kabaczki i cukinie ( nie wiem, czym się różni jedno od drugiego, czy to może dwie nazwy tej samej rośliny... ) uwielbia, a nie mają w tym roku swoich w ogóle - ślimaki zeżarły rośliny.
OdpowiedzUsuńA dynie atakują, dziś nastąpią działania z sekatorem, radykalne cięcie znaczy się, bo inaczej nie zostanie nic, oprócz dyniowego pola rosnącego z szybkością światła we wszystkich kierunkach.
Dobrze, że dziś temperatury znośne.
To to samo. kabaczki i cukinie znaczy.
Usuń"W zasadzie przyjmuje się jedynie podział pod względem rozmiarów oraz stanu dojrzałości warzywa. Pod względem kulinarnym mianem kabaczka określa się dojrzałe sztuki, te z pestkami i grubszą skórką, zaś cukinie są jeszcze młode, z jednorodnym miąższem i niewiele większe od ogórka szklarniowego."
Kiedy cukinia staje się kabaczkiem... Zmienia płeć, co nie? Warzywo transpłciowe, że się wyrażę nowocześnie, rodzi się cukinią, następnie ma dylemat, czy jest dziewczyną, czy jednak nie, i decyduje, że chłopakiem. Kabaczkiem, a potem kabakiem. A już na samym końcu, spasionym kabaczychem.
OdpowiedzUsuńRacja! :D:D:D:D:D
UsuńŻe też jeszcze nie zakazali uprawiania w naszym kraju. Ale pewnie myślą, że to dwa różne warzywa :D:D:D:D:D
Ja też myślałam że to dwa różne warzywa, lubię bardzo w postaci cukiniowej, tą kabaczkową mniej, ma luźniejszy miąższ i inny smak.
Usuń😃😃😃😃
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDwa razy mnie ten drań wyrzucił, nie wiem o co chodzi. Ja robię lecho z cukinią albo z kabaczkiem albo zupę krem cukiniowy. Dzisiaj po raz pierwszy zebrałam trochę fasolki t właśnie gotuje na parze.
OdpowiedzUsuńZrobię zupę ślimakową, gulasz ślimakowy, napełnię wannę ślimakami po brzegi i wykąpię się wich śluzie. I i tak zostanie miliontrzystadwadzieściatrzytysiąceosiemsetczterdzieścitrzy sztuk żeby pożerać dalej naszą okolicę. Pozdrawiam Was Kury sobotnio.
OdpowiedzUsuńhttps://bioires.pl/blog/jak-sobie-poradzic-ze-slimakami-w-ogrodzie?gclid=Cj0KCQjw_O2lBhCFARIsAB0E8B_9aVHCg8IcubSA93sDQG0FX7Xw146MfnduMbsvksTOmc4ufvqgF_IaArpVEALw_wcB
OdpowiedzUsuńPewnie Agniecho to wszystko już dawno wiesz.
OdpowiedzUsuńNie wszystko, a poza tym, tegoakurat sklepu nie znałam, a ciekawy asortyment mają. Dzięki.
UsuńU nas ślimaki w zeszłym roku były wszędzie. Kiedy tylko zaczynał się wieczór, wypełzały na chodniki. Teraz są tylko w wilgotnych miejscach, ale podejrzewam, że z powodu deszczów się znów rozplenią wszędzie.
OdpowiedzUsuńUpalnie proszę państwa, mimo wiatru duchota. Może faktycznie jutro zrobi się burzowo.
OdpowiedzUsuńObaliliśmy flaszkę wina. Agniecha się ululała a Latający nie. 😊
OdpowiedzUsuńO tej porze, Agniecho!
OdpowiedzUsuńHeloł, upał drogie kury , ale i troche się chmurzy, może sie doczekamy burzy.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Książę wrócił:)))
OdpowiedzUsuńMama nadzieję, że wrócą też zaginione Kurki.
U nas gorąco, intensywnie, gęsto. Czekam na deszcz.
Dziędobry, wiaterek dość porywisty, 20 st. , ale duszno jest.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie ścięło, idę do mamy na grób, , patrzę, a nieopodal ( to miejsce nowych pochowków) grob z czerwca, prawie w urodziny zmarl, 66 lat, przyjaciela szwagra, fajny człowiek, bardzo go lubiłam :(
Dzis z kolei dowiedziałam sie, że zmarla moja ulubiona pani prowadzaca warzywniak. Ech, tak mi przykro.
Kurki,kurki do doooomuuuu!
-Boimy się!
Usuń-Czego?
-Wilka złego!
Jak było dalej? :)
-Gdzie on jest?
Usuń-Za lasem!
-Co robi?
- Nóż ostrzy!
-Na kogo?
-Na naaas!
- Kurki, kurki (w oryginale gąski oczywiście), do dooooooomu!
Żadnych wierszyków nie pamietam, a tego to nawet do konca nie znalam, dobre jestescie.
OdpowiedzUsuńOessu... Kurencje , jaką traumę przeżywam od trzech dni. Przeklinam mojego lekarza i tutejszą służbę zdrowia.Nawet nie chcę pisać o szczegółach, bo dostaję rozstroju nerwowego. Na szczęście spotkałam lekarza, który postanowił odejść od przyjętych zarządzeń ale nie wiem jaki będzie rezultat, dowiem się jutro. Teraz trochę optymistycznie, jabłonka ugina się od jabłek a krzaki czarnych porzeczek od owoców i pierwsze ogórki się p0kazały no i te cukinie , które nie każda Kurencja lubi dziobać pięknie rosną.
OdpowiedzUsuńJakiś wierszyk chyba z pamiętnika wyszukam, tylko gdzie ja go schowałam?
co Ci dam,
A Opakowana gdzie się podziewa?!
OdpowiedzUsuńOpakowana ma zdaje sie klopoty z internetem.
UsuńA, i sie rodzinnie gdzies wczasuje .
UsuńBacho, współczuję.
OdpowiedzUsuńGdzie Opakowana, gdzie reszta Kurencji??? Mało kto się tu odzywa. Ja wiem, że temat posta nienowy, ale jakoś dotąd nikomu to nie przeszkadzało, gdakanie było, a teraz ni mo!
Podejrzewam, że czekają szfystkie na post PrezesKury :DDD Nie, żebym kogoś do czegoś zmuszała, ale mnie przychodzą do głowy same poważne tematy :D
😃😃😃😃Ninko, dawaj powazne.
OdpowiedzUsuńBacho, sciskam, niech sie dobrze pouklada!
OdpowiedzUsuń