Jerzyki to moje ukochane ptaki. Ich nazwa gatunkowa to jerzyk zwyczajny, ale jakie one tam zwyczajne; to wspaniali lotnicy, pogromcy komarów, którzy w powietrzu spędzają niemal całe swoje życie. Ale nie chcę podawać encyklopedycznych wiadomości na ich temat, bo dla mnie są po prostu czystą, poetycką esencją lata. W drugim tygodniu maja co i raz spoglądam w niebo, wypatrując pierwszych zwiadowców i z radością ich witam. A na początku sierpnia patrzę w górę równie często, choć ze smutkiem, bo przecież zaraz trzeba będzie jerzyki pożegnać. W tym roku nad moim osiedlem było ich więcej niż zwykle i spore stada przelatywały w tempie ekspresowym tuż obok mojego balkonu, charakterystycznie krzycząc. Zdjęcia (oczywiście!) nie udało mi się zrobić; te w locie wychodziły nieostre, a o zbliżeniu nawet nie było co marzyć.
Spójrzcie; czyż nie jest piękny?
Zdjęcie za: https://www.ekologia.pl/srodowisko/jerzyk-opis-wystepowanie-i-zdjecia-ptak-jerzyk-ciekawostki/
A tu, proszę: dla mnie od autora i ilustratorki książki "Głupie ptaki Polski", którym powiedziałam, że uwielbiam jerzyki i poprosiłam o uwzględnienie tego w dedykacji.
Na koniec wiersz, w którym oddaję jerzykom, co jerzykowe ;)
JERZYKI
Jerzyki w locie nieustannym.
Zawiła kaligrafia ptasia.
Na jasnym niebie tuszem czarnym
kreślą słoneczne imię lata.
Czarne eskadry niedościgłe,
dźwięcznym kryształem wibrujące;
kiedy się ściemnia, ich głos milknie
w czekaniu na wschodzące słońce.
One, kołując pod chmurami,
urzekające tworzą wiersze,
sławiąc krągłymi literami
letnie miesiące najpiękniejsze.
Kocham ich lot, wysokie krzyki,
ich akrobacje doskonałe;
gdy odlatują - w nagłej ciszy
jesieni otwierają bramę.
A ja, wpatrzona w nieba niszę,
w przestrzeń wysoko nad głowami,
wciąż tęskniąc, czekam, by usłyszeć
lato grające jerzykami.
Ja tez bardzo lubie jerzyki. Byl kiedys w Lodzi taki jerzyk, wykreowany ze smieci przez portugalskiego rzezbiarza Bordalo. Zdobil przez wiele lat sciane starej kamienicy. Niestety plany urbanistyczne nie przewidywaly dalszego zycia tej kamienicy, zostala rozebrana, a wraz z nia odszedl jerzyk.
OdpowiedzUsuńhttps://www.urbanforms.org/project/apus-apus/
Cudny wierszyk Ninko!
OdpowiedzUsuńA jerzyki jak wiesz bardzo lubię :)
Bardzo żałuję że wrocławskie deszczowe i chłodnawe lato skróciło ich obecność w zasięgu wzroku, a na dniach sobie polecą w szeroki świat.
Ojej, a ja nie rozróżniam ptaszków, tzn. wiem co wróbel, mewa, kruk, sroka, kanarek, papuga i aroniażarłoczne szpaki (tak mi kiedyś ogołociły aronię, że teraz podwójną siatką zabezpieczyłam).
OdpowiedzUsuńMuszę się rozejrzeć jutro jak będę na działce czy tu też jakieś ptaszki akrobacje na niebie wyczyniają.
Ninka, a kiedy wydasz jakiś zbiór prześlicznych wierszy?
Otóż to, Ninko. Kiedy tomik? Naprawdę szkoda Twoich wierszy do szuflady. U mnie nie ma jerzyków, to są chyba miejskie ptaki. Mam za to duuużo innych.
OdpowiedzUsuńSliczny wiersz Ninko.
OdpowiedzUsuńDedykacja fajna.
Jerzyki są niesamowite!
Kiedys już opowiadalam, jak ratowałam jednego z opresji, miałam więc okazję dobrze się przyjrzeć i poznać moc chwytu jego pazurków, którymi się uczepił mojej dłoni.