Szły, szły, galopowały, no i są. Jak na zamówienie pada śnieg i świat zrobił się jaśniejszy, chociaż na chwilę. Prognozy meteo są nieciekawe, zwłaszcza jeśli na Wigilię trzeba jechać lasami i polami dobrze ponad 50 km. W tej sytuacji nie wiem gdzie ją spędzę. Mam okropny uraz do jeżdżenia po śniegu od czasu, gdy zaliczyłam kraksę na skutek poślizgu i skasowałam moją ukochaną suzuczkę. Ale nie martwcie się, jakby co mam co jeść i mam co pić. Należę do tych, dla których święta mogłyby w zasadzie nie istnieć, więc dramatu nie ma. Świat nie kończy się w Wigilię.
Niech każdy z Was świętuje po swojemu, z kim chce, gdzie chce i jak chce, a wtedy będzie prawdziwie i radośnie. I tego z całej duszy Wam życzę. Po prostu bawcie się dobrze!
W charakterze świątecznej kartki rysunek znaleziony w necie. Co na niego spojrzę, to się śmieję. Jest mistrzowski! Te obżarte i rozanielone wilki, ten mikołajowy płaszczyk na jednym z nich! I czapusia!
Mam nadzieję, że Wasz Mikołaj się uratował. Nie mam pewności, czy to aby nie był mój...
Pięknych Świąt!
Spoko Hanuś, wszak w Polsce prezenty na Gwiazdkę przynoszą Aniołki, a one sprytne są i żadne wilczyska ich nie pożrą, tak że jakby co to na prezent możesz liczyć ;)
OdpowiedzUsuńNiech Ci się fajnie świętuje!!!
Die, Marija, jakie aniołki? U mnie Gwiazdor!
UsuńDzie, miało być ofkors.
UsuńU mnie Mikołaj, mam nadzieję, że wilcy go nie dopadną :)
UsuńSpokoju i dobrych Świąt, Kurki, w mniejszym czy większym gronie, jak kto lubi i ma możliwość.
Pięknych, zdrowych i spokojnych Świat wszystkim Kurkom tu zagladajacym! I udanych prezentów, i dużo uśmiechu, i abyśmy się wszystkie tutaj znów za rok spotkały! 😘❤️
OdpowiedzUsuńNietutejsza, amen!
OdpowiedzUsuńCzecia?
OdpowiedzUsuńJa też życzę wszystkim Kurkom wspaniałych, spokojnych Świąt. Tak jest, niech każdy spędza, jak chce i niech będzie z tego powodu szczęśliwy.
UsuńPS. Mojego Mikołaja zjadła bieszczadzka niedźwiedzica, której spać się jeszcze nie chce i łazi. Co to dla niedźwiedzia 100 km, pewnie przyszła i zjadła go. Prezentów nie było i nie będzie.
Bezowa, dobrze że mieszkasz gdzie mieszkasz. U Was tam, na jutro, zapowiadają pogodowe pandemonium. Uważaj, jak będziesz wracać z Wigilii. Wilki nie śpio.
UsuńCzeciaś, Bezowa, czeciaś.
OdpowiedzUsuńSzfarta!
OdpowiedzUsuńJakie aniolki, jaki gwiazdor (gwiazdorzy to w Hollywoodzie) - prezenty przynosi swiety Mikolaj. A onego zjadly wilki, wiec nie wiem.
OdpowiedzUsuńZycze wszystkim zdrowia i powrotu do normalnosci, juz chyba nigdy nie uzyje zwrotu "wesolych swiat".
AMP, ten zwrot zawsze wydawał mi się gupawy. Rozumiem "radosnych", ale nie rozumiem "wesołych". Jakieś to takie uproszczone i ludyczne.
UsuńNareszcie bedzie spokoj!
UsuńCóż,idą, przyjdą i pójdą,taka kolej,,ja przede wszysrkim zdrowia i spokojności zyczę, zawsze i nie tylko z okazji świąt. Milego swiwtowania tym co swietują i nieswietowania tym co nie świętują .
OdpowiedzUsuńOtóż to, Dora. Tak ma być.
OdpowiedzUsuńTe wilki to nawet dwóch reniferów dorwały i pożarły...mojego mikołaja tez. ale do mnie aniołki miały przyjść, nie przyjda, tyż dobrze...ma być biało, podobno, i to mnie cieszy. Czekam na bialą wigilie od 7 lat, od kiedy wylądowałam w Polsce.
OdpowiedzUsuńŚwiętujcie jak chcecie, jak Wam sie podoba. I już!
No, pożarły. Ktoś te sanie ciągnął, nie?
UsuńGrażyna, tak właśnie zamiarujemy zrobić. Poddaję się woli nieba. Jak na razie niebo śle śnieg, jest pięknie, biało i bardzo cicho.
OdpowiedzUsuńDzis pada też, fajnie, ja zadowolona. Na to czekałam
UsuńU nasz nie ma biało, jest szaro, jutro ma być 6 st.
OdpowiedzUsuńHana - jakbys ruszyla na piechote juz teraz, to do jutra dojdziesz!
OdpowiedzUsuńA ja co roku mysle, jakie zyczenia skladac i nie wiem. Powielam to, co sie przyjelo i poza tym, ze zycze szczerze, to bez przekonania ogolnego. Juz po przesileniu, to tego
Coreczka mowila, ze zrobili oboje 75 pierogow na jutro (bedzie 5 osob do kupy) i ona ciagle liczyla, az jej slubny mowi - to co? Nie wierzysz mi, ze umiem liczyc? Puknela sie w globus i mowi - w ogole sie nie znasz, KAZDA gospodyni liczy pierogi w czasie robienia. KAZDA!! i na koncu oswiadcza ile zrobila. To norma. Ile on sie jeszcze musi nauczyc!
Hehe,,no wlasnie, mi,wyszlo 38 pierogów i 66 uszek.
UsuńPierogi i kotlety!!!!!!!!Zawsze muszą być policzone hihihihi
UsuńKotlety , no chyba masz rację, też bywa , ze liczę.
UsuńMikołaju dlaczego masz takie duże zęby? Żeby konserwę otworzyć bo drogi zaśnieżyło. W Wigilię się nic nie kończy bo się właśnie zaczyna, tzw. wieczerza ze zwierzyną to mogo być szczere rozmówki ( urzekła mnie twoja historia ) bo w oną magiczną noc zwierz ludzkim głosem przemawia ( po dwunastej zażyj nalewki to sama usłyszysz ). Najważniejsze żeby był opał do kominka jakby renifery druty lekstryczne poplątali. Najświąteczniejszego! :-D
OdpowiedzUsuńWszystkim kurkom odpoczynku zycze i czego sobie jeszcze chcą!
OdpowiedzUsuńJuz bialo.
OdpowiedzUsuńA właśnie że zielono!
UsuńJuz znow szaro.
UsuńZDROWYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA 🙂🙂🙂
OdpowiedzUsuńDLATEGO MY OD JAKIEGOŚ CZASU MAMY SUVA,BO TEŻ STRACH BYŁO GDZIEŚ POJECHAC.....
Róbta co chceta, i tyle.
OdpowiedzUsuńRadości i pogodności podczas Świąt i potem też :)
OdpowiedzUsuńWszystkim Kurom na Gwiazdkę życzę pokoju,radości i nadziei na lepsze.
OdpowiedzUsuńA Hanie i Ewom podwójnie:szczęścia i zdrowia!
Pogoda bajkowa, drzewa ośnieżone, czyściutko i biało.
Coraz bardziej ciemno, chyba się rozpada. Ja tam mam tylko rybke do usmazenia, przed jedzeniem, więc mogę siedziec, pic sokawkę i miziać koty.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Wam dziewczyny i Zdrowia przede wszystkim! Dla Was i Waszych kochanych futrzastych!
OdpowiedzUsuńNiech kolejny rok będzie lepszy! ✨🐱🎄💕
U mnie Mikołaj przychodzi zawsze 6-go grudnia a dzisiaj to Aniołek.
OdpowiedzUsuńPodpisuje się obiema rękami pod życzeniami Hany, Kurencje kochane, żeby do Kurnika żadne choróbsko się nie dostało a Święta minęły bezstresowo. Właścicielki czterołapnych niech dobrze słuchają co ich futrzaki będa mówić o północy.
Szkoda tylko, że u mnie kapie z dachów i śniegu za grosz, tylko szara bryja.
Bacha, publicznie oświadczam, że czuję się obrażona, że się nic! do mnie nie odzywasz :((.
UsuńRabarbara
Taaa, ja znam taka jedna, co tygodniami sie czeka na wiadomosc jakas.....
Usuńwesolych swiat
Rabarbaro kochana, masz świętą rację , jestem małpa a nie kura. MIałam niezłe urwanie głowy i czeka mnie to jeszcze w tym tygodniu ale już w mniejszym stopniu. Załatwiałam masę różnych spraw i padałam na dziób ale cały czas miałam w głowie telefon do Ciebie. Jutro wieczorem będę sie kajać osobiście.
UsuńSpokojnych, zdrowych, białych i mimo wszystko radosnych Świąt wszystkim pięknie życzę! Zakazałam Mikołajowi przynoszenia nam w tym roku prezentów, ale coś mi się zdaje, że nie posłuchał.
OdpowiedzUsuńHana, bawimy się świetnie, czego i Tobie życzę
OdpowiedzUsuńNo tak, Dzikie Kury nie czekają do północy, żeby gdakać luckim glosem ;))
OdpowiedzUsuńKochane Dzikie Kury - " W dzień Bożego Narodzenia , radość wszelkiego stworzenia,(.....) dziw, dziw, dziw, dziw, dziw nad dziwy, narodził się Bóg prawdziwy ", więc życzę Wam odnajdywania pod choinką tej radości, wbrew wszystkiemu.....
U mnie też Aniołek ale renifera to żal..... oj, niełatwo być ekologiem, niełatwo....
Rabarbara
Były dwa renifery Ktosiu, widac po rogach , Mikolaja też sobie pożarły, ja też z Aniołkiem zawsze miałam do czynienia. W Wenezueli to niño Jesus przynosi podarki...w ¨Portugalii Pai Natal.
UsuńU nas zaden aniolek, zaden! Mikolaj ino. A dzis, juz tradycyjnie, na internetach sledzilismy podroz Mikolaja przez swiat!
UsuńWszystkim Ewom życzenia zdrowia ,bo jak nie ma jego to reszta niezbyt cieszy,a jak jest to wszystko można!!!!A Świąt spokojnych i przytulcie wszystkie zwierzątka,my tego potrzebujemy ,a one nas .U mnie przynosił prezenty dziad.Jak byłam mała to moja mama zawsze mówiła ,nie patrz za drzwi bo dziad przyjdzie i Cię weźmie !I razu pewnego (był to sąsiad ,który na mój widok uciekł bo miał robić za gwiazdora a jeszcze nie miał brody i czapki)wrzeszczę MAMO był dziad ,ale mnie nie wziął tylko prezenty zostawił!!!!Miałam może z 5 lat.Jeszcze raz Wszystkiego!
OdpowiedzUsuńHre,hre,hre.
UsuńJa tez hrehrehrer, piekne.
UsuńNo i co tam Kureiry? Święta, święta i po świętach? Można już gumę poluzować, teraz z górki. Przyjemności na pozostałe dni!
OdpowiedzUsuńjestesmy u dzieci - a na kolacje przyszla tesciowa Coreczki i Babcia. Juz kiedys byly i jadly polskie, widac nie bylo okropne, bo wrocily ;)
UsuńI z Krasnalami skypowalismy - harmider taki, ze nie dalo sie gadac ;)
U nas bylo tak, prawie zasypialam ok 15, ale odezwaly sie corki, wiwc pogadalismy, Starsza juz swiwtowala z njezieciem, ja zaczwlam smazyc ryby, i rozmawialam z Mlodszą. Później usiedlismy, zjedlismy, odpoczęlismy i pojechalismy do mojej ciotki, tak,byli mlodzi z Zosią, wiwc takiw tam nudne gadki chwile i niedawno wrocilismy. Jutro planujemy las.
OdpowiedzUsuńLudzie przepraszam, literowek natrzaskalam co nie miara, ale chyba ogolnie do zrozumienia😃
UsuńDa się wyrozumieć, ale nie pij tyle, Dora.
UsuńHeh, jak szybko chcę cos napisac to tak to jest, a w telefonie to wiesz, klawiatura mała.
UsuńAni grama procentów,może jutro bede pamietać o winku.
A, żadnych mikolajow, aniolkow, dziciątek czy gwiazdorów u nas nie bylo😃
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Wigilia jest takim punktem kulminacyjnym, a potem już z górki ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego wszystkim Kurom na Święta i na po świętach też, jak najbardziej :)
Z Wigilią wiążą się największe emocje. Wpierw trzeba się narobić z przygotowaniem wieczerzy. Potem złożyć życzenia i obcałować z tymi którym chce się coś fajnego powiedzieć i z tymi co to niekoniecznie. No i jeszcze prezenty, te trafione najlepiej, te mniej trafione i zupełnie nietrafione. Tak że no ten tego, Wigilia najbardziej w ludziach siedzi ;)
UsuńLidka, nie wiem dlaczego, ale tak jest. Wigilia, a potem dłuuuugo, dłuuugo nic i znów Wigilia!
OdpowiedzUsuńA u nas Wigilia jak nigdy. Wnusia 1 rok i 4 miechy, nowy wnusio 4 m i prawnusio 9 m. Dali czadu. Huragan. Nie wiem jak ludzie dają radę wychowywać np trojaczki, że o większej ilości nie wspomnę. Ale chałupa na razie stoi gdzie stała. Nie wiem jak będzie za rok. Już se poszli. Powiedzieli, że przyjdą raczej z osobna. Wszyscy, w razie co, mają wykupione polisy. Śmieję się do teraz. Przy stole to siedzieliśmy na stałe tylko ja i Małż. Świętujcie Kureiry jak której pasuje, albo i nie świętujcie jak której nie pasuje. Byle z uśmiechem na buźce.
OdpowiedzUsuńU mniexjedna dwulatka robi za dziesiecioro, tak energia ją rozpiera, dzis u swojej prababki pokazywala jaka zwinna jest osobką, oczy dookola glowy trzeba miec i dobry refleks😃
OdpowiedzUsuńAch, "jak pięknie pada śnieg, bim bom " :)).
OdpowiedzUsuńNiech ten dzień Bożego Narodzenia będzie dla Was dniem dobrości wszelkiej :).
Rabarbara
U nas już napadał! Nawzajem!
UsuńNiewiele tego śniegu w warszawie, chciałabym więcej, mrozik duży. Słoneczko swieci.
UsuńU nas mrozik i pięknie słoneczko nam świeci, a dawno go nie było.
OdpowiedzUsuńFajnego świętowania!
Faaajnie za oknami. Bialutko, mrozik lekutki -2, ale nie mam zamiaru nigdzie wychodzić.
OdpowiedzUsuńWracając wczoraj od siostry z Wigilii, wilcy, ani niedźwiedzica mnie nie zjedli, a nawet nie spotkałam żywego ducha. Jakże ta wieczerza była inna od wszystkich, beż szwagra, ich syna, który dopiero jutro może przyjechać i od prawie pół wieku bez Bezowego. Dobrze, że moja chłopaka dziś trochę lepiej się czuje, może usiąść przy stole na chwilę.
Świętujcie sobie tak, byście były szczęśliwe, bez spiny.
Slonce do nas nie dotarło, a w lesie cisza,spokoj,biala kolderka,ladnie wszystko przykrtte.
OdpowiedzUsuń-13 i spada dalej słupek nie-rtęci.
OdpowiedzUsuńWywiesiliśmy wszystkie wełniane ubrania na dworze oraz dywany wyłożyliśmy na śnieg. Niech się mrożą.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurniku w dniu św. Szczepana :)!. Moje piękne wspomnienia o tym dniu są z małej wioski w Gorcach, gdzie po mszy szło się do sąsiedzkich domów i sypiąc po kątach poświęconym owsem mówiło "Niech się wam darzy w oborze, w komorze a w kożdym kątku po dzieciątku !" Sypali też starsi chłopcy na dziewczyny - to na urodę :). A gospodarze na pola. Dzieci dostawały za to coś słodkiego a że biedniutkie to były wsie, tym słodkim bywała drożdżowa bułka z miodem :). Pyszna :)!.
OdpowiedzUsuńWięc, niech Wam się darzy :)!!!
U mnie 14 na minusie. Pięknie. Wymrożone ubranka pachną :), pierzynę też wystawię na mróz.
Rabarbara
Jak bym miala pierzyne, to tez bym wywiesila - na pewno. Te tradycje szczepanowe - bardzo fajne. Szczegolnie mnie zainteresowala bulka drozdzowa z miodem ;) a na pewno nie dzieciatko w KOZDYM katku, rherherhe. W wigilie byla sliczna pogoda i plus 8 czy 9, wczoraj zaczelo ostro padac w krytycznym momencie (nie jemy indora w Christmas Day a kurczaka) - zieciu juz od paru lat piecze kurczaka na grillu (maja taki full wypas - Weber - gazowa rzecz, stoi za drzwiami, na tarasie i trzeba do niego wyjsc. Hrehrehre. Wiec obiadek byl troche opozniony przez to. Ten grill to dla nich letnia kuchnia, bo zywia sie z tego od kwietnia do konca wrzesnia prawie codziennie, a przez reszte roku - od swieta. To to ma 5 palnikow, wiec spokojnie im sluzy jako kuchenka.
UsuńA dzis u nas jest Boxing Day, ale nikt nie idzie sie boksowac. Pada i 7 stopni ciepla.
Pojde z sokawka nicnieporobic, bo to taki juz dzien.
Rabarbaro - poza wieszaniem piernatow, bedziesz latac z owsem?
U nas w mieście takiej tradycji nie było.
OdpowiedzUsuńNatomiast temperatura wynosi -16 i wydaje mi się że wkrótce wyjdzie słońce.
Mówisz, że pierzynę też?
I poduchy, jeśli pierzaste ;)).
UsuńRabarbara
U mnie w mieście też takiej tradycji nie było dlatego kochałam te wyjazdy w Gorc :)).
UsuńRabarbara
Rabarbaro nie wiem czy się da wejść w ten link, spróbuj :)
UsuńTo góralskie życzenia.
https://www.facebook.com/100002034661940/videos/1269020593600468
-14, dzien dobry. mała awaria w wc, dobrze że można zakręcać zawór na rurze.
OdpowiedzUsuńNo i juz po. Jeszcze tylko koniec roku odpękać i z głowy.
OdpowiedzUsuń-3 dzisiaj. Ciepło. Śnieg leży. Chmury zakrywają słońce.
OdpowiedzUsuńWczoraj coś nas oświeciło, że pewnie miejsce, gdzie konie piją wodę zamarzło i poszłam zobaczyć, jaka jest sytuacja. Wróciłam z łomem i łopato-grabiami i zabrałam się za odkuwanie. Lód miał z 6 cm grubości na pewno. A ile waży nasz łom nie wiem, ale jakaś słaba byłam tym razem i ledwo co mi się go udawało podnieść. Odkułam połowę powierzchni i zwiędłam do końca. Ledwo dolazłam do stajni, a potem ze stajni ledwo dopełzłam do domu. W domu zwaliłam się na kanapę i ciężko dysząc zaległam na dłużej. Co trzeba zacząć kondycję budować, bo inaczej będzie źle.
Dywany ciągle na dworze, i sweterki. Chyba muszę je zabrać do domu zanim zacznie się odwilż. Za parę dni ma tu być + 10 stopni.
Przyjemnego poniedziałku!
No wlasnie u nas jest +10 i pada niezle.
UsuńPora popatrzec, co w lodowce piszczy. I to zjesc!
Usunęłam komentarz ze względu na to,że napisałam dodatnią temperaturę z plusem;to tak dla podkreślenia kontrastu między -10 a +10,a nie podaje się dodatnich cyfr z dodatkowym+.
UsuńAle widzę,że nie przeszkadzałoby Wam;)
Agniecha, a gdyby tak konisie przegonić po tafli, niechby kopytkami rozbiły?
UsuńA jakby się pod nimi załamało, i by który złamał nóżkę?
UsuńA, to nie przeganiaj. Tak sobie gupio pitolę palcami po stole.
UsuńPoetko nasza.
Usuń-7,blekit, slisko , i alert, ze syf w powietrzu i najlepiej siedzieć w domu. Na dzis jeszcze obiad mam ,od jutra do garów.
OdpowiedzUsuńA , jeszcze ladne chmurki biale.
OdpowiedzUsuńW nocy było minus 17, teraz minus 8. Ma byc cieplej. Wysypał się net a i z elepstryka jazdę mamy. Chcąc w masztalce wziąć kąpiel (podgrzewacz przepływowy 19 KW i podłogówka elepstryczna i goście) wywala się główny bezpiecznik i nastaje ciemność w gospodarstwie. Elektryk moż byc za tydzień. A ja w łóżku, bo zapalenie szczęki i ucho też boli.
OdpowiedzUsuńZa oknem ładnie jest.
O matko, Izydorze, to jakas plaga czy jak. Sama szczeka by wystarczyla. z czego sie zapalenie onej bierze? Zdrowiej, trzymaj sie, elepstryka niech sie kto inny zajmie. Moze w calym gospodarstwie trzeba wylaczyc wszelka elepstryke i wziac kapiel wtedy?
UsuńW zimnej wodzie?
UsuńOch jej, Izydoru, wracaj do zdrowia!
UsuńZ elepstryką tez niefajno!
A to jest przeplywowe grzanie wody? i chodzilo mi o to, ze moze przeciazone, to im wiecej czajnikow, zelazek, mikrofal, telewizorow, pralek, piecykow sie wylaczy, to jest szansa, ze nie wystrzela korki ;)
UsuńOd szampana?;)
UsuńIzydoru, miałam podobnie. Musiałam wystąpić do Enei o dodatkowy przydział mocy, bo też mi korki wywalało gdy włączał się np. grzejnik i podgrzewacz wody. Musiałam zrobić nową rozdzielnię prądu.
UsuńMoc jest ok, ale chyba główny bezpiecznik to bezpieczniczek. Oby, bo to najprościej wymienic.ale czekać trza na fachowca.
UsuńA ja dziś narzuciłam sobie zachrzan od rana,w pokojach synów,bo wyjechali w góry.Wreszcie mam dostęp do wszystkich kątów,bowiem pracują zdalnie i nigdy nie mogę dokładnie posprzątać.A wiecie po co sprzątać "przecież jest czysto";)Ile tam jest sprzętu i osprzętu,kabli..a niech to,puszki i butelki po napojach,okruchy,z koszy się wysypywało.
OdpowiedzUsuńIzydorku,zdrowiej!Nasmaruj ucho kamforą,to rozgrzewa.
A to nie jest tak, ze oni tego nie robia, bo wiedza, ze wpadniesz z nienackiem i na blysk zrobisz?
UsuńU nas zadzialalo, jak chyba synus (Coreczka zawsze byla porzadniejsza) czegos bardzo waznego nie mogl znalezc, bo wlasnie w jego pokoju byly wrecz geologiczne poklady talerzy, papierow, dokumentow jakichs, zeszytow. Przestalam w ogole tam wchodzic. dawalam do reki wiaderko, worek i odkurzacz i kijaszkiem gonilam na gore. W wieku 14 lat prasowal sobie rzeczy, ktore chcial a nie chcialo mu sie czekac, az bede robic grubsze prasowanie. W robocie pokazywal mlodszym krupierom JAK prasowac (mial 18 lat) a na studiach (byl sporo starszy od pierwszoklasistow ;) ) zrobil tym dzieciakom awanture na temat prowadzenia gospodarstwa. A jak byl na 2 roku studiow, to juz sam piekl chleb (z wlasnego zakwasu) oraz przez telefon, pod moim nadzorem, robil curry dla przyjaciol - 45 minut wisielismy na telefonie ;). Teraz to wszystko daje dobre wyniki - droge przez meke juz odbyl ;), ale nawet jakby mieszkal z nami, nie lazilabym po nim sprzatac w jego pokoju. wyrodna matka jestem?
Nie;)Osiągnęłaś sukces pedagogiczny.
UsuńJa niestety za bardzo hołubiłam,wyręczałam to i mam..Zrobią sobie jajecznicę lub parówki,czasami grzanki w tosterze.No i latem grilla.Pewnie gdyby musieli to by ugotowali,a najczęściej zamawiają,leniuszki.
A po jajecznicy myja patelnie?
UsuńNo dzie tam!Każdy wyciąga kolejną.
UsuńJa mam pedanta straszliwego. Gdy przyjezdża to sprząta, bo mu w naszym bauernhofie niezbyt pedantycznie czysto. Ale niech mu będzie.
UsuńJak un sprząta to Ty nie musisz.
UsuńNoo, Hanna, chyba ukręciłaś sobie biczyk...
OdpowiedzUsuńOd potencjalnej synowej?;)
UsuńZdecydowanie!
UsuńTo na pewno!
OdpowiedzUsuńUfff, nareszcie mnie wpuściło do Kurnika. Mój cały sprzęt domowy od ponad tygodnia nie chciał się zalogować w Kurniku, a tu takie pogaduchy. Samo się popsuło i samo się naprawiło. Idę zajrzeć jeszcze na inne blogi, czy już Google przestało być dla mnie niedostępne...
OdpowiedzUsuńCześć Kury Dzikie ( Gallus ferox ) Pacjan niech mnię skoryguje a propos poprawności łaciny.
OdpowiedzUsuńJedna moja koleżanka z bardzo dawnych lat wzięła i zamknęła bloga z powodu depresji.
I tak się zastanawiam w związku z tym, gdzie leży granica pomiędzy zwykłym zmęczeniem, wypaleniem, smutkiem, przygnębieniem, a jednostką chorobową zwaną depresją. Czy depresję można przeoczyć? Znaczy mieć ją, a nic o tym nie wiedzieć?
Pogodowo u nas ZERO stopni. Śnieg leży ale już nie wygląda chrupko i świeżo. Troszkę jak beza, która za długo leży w lodówce.
Koniowate zlazły już z górki, czyli muszę powoli się zbierać by im podać śniadanie. Oraz kotu.
Nijako mi.
Ale Wam życzę miłego wtorku.
Przeoczyc - nie, udawac, ze nic sie nie dzieje - jak najbardziej. Tlumaczyc rozne objawy czyms zupelnie innym. To jest taka troche nieswiadoma swiadomosc. Ludzie uwazaja, ze do lekarza z depresja sie idzie, jak nie daje sobie juz czlowiek w ogole rady. A to troche pozno... wiem to z mojego doswiadczenia, jak rowniez z huty.
UsuńSmutek, przygnebienie, wypalenie, rowniez dziwne zachowania, ktore sobie tlumaczymy czyms innym - ja na przyklad mialam tak, ze musialam isc, np do banku. Ubieralam sie jak czlowiek, bralam wszystkie papiery, wychodzilam, dochodzilam prawie do przystanku autobusowego (widac, jak dawno to bbylo, bo jeszcze nie mialam prawka) i dochodzilam coraz bardziej do wniosku, ze wcale nie musze teraz isc i zawracalam i LECIALAM nazad do domu. I tak dzien za dniem. Mialam tez ataki paniki, takie sobie, do ogarniecia bez problemu, ale jednak. I jeszcze pare rzeczy. ALE trzeba stanac obok siebie i sie przyjrzec, czy to jest nasze normalne zachowanie. I jesli sa jakiekolwiek watpliwosci, to to jest juz ostatni dzwonek.
Ty trzymasz bezy (NIE Bezy) w lodowce?
Zdarzyło mi się. Trzymać bezy ( nie Bezy ) w lodówce. :-)
UsuńNie był to dobry pomysł.
Już wtorek, trzebaby się zabrać za coś, no nie wiem za co? Gotowanie, sprzatanie, ustawianie.... nie chcę mi się, odwalam obowiązki a potem siedzę I czytam albo słucham cos/czegos lekkiego.
OdpowiedzUsuńPogodowo mam ok, plus 9 stopni, ale chmury zasłaniają slonce.... jak ja już bym chciala cos pokopać w ogrodzie!!!!
Trzymta się Kurki bezdepresyjnie, smakujcie każda spokojna chwilkę:)))
Nijako, to troche lepiej niż źle!
OdpowiedzUsuńU nas brzydka odwilż, zimna, wiatrzysko silne i glowa bolą, szczegolnie jak sie wyleci na chwilke z domu,bo przecież do auta a z auta tylko do sklepu, bez czapki. Gupia dora.
Depresja , hm, nie wiem, to bardzo skomplikowwna choroba, myslę, że mozna mieć i nie wiedzieć.
Ale że już wtorek przeleciał,no migusiem, jak jakie pendolino!
OdpowiedzUsuńJutro zabieram sie za bigos, bosmy wyjedli swiateczne i dzis normalny obiad byl.
Czyli środa.
OdpowiedzUsuńJuż?
Zielono znowu zupełnie. I błotniście. Koniory jeszcze na górce.
Ptaszęta natomiast już obsłużone i wsuwają słonecznik aż miło.
Przyjemnego dnia.
A ja myslalam przedwczoraj, ze juz sroda. Wczoraj tez caly dzien myslalam, ze sroda a dzis jestem zachwycona, ze dopiero sroda ;)
OdpowiedzUsuńOpakowana, mnie się to często zdarza. A wtedy - jak Ty - mam radochę, jakby ktoś dał mi w prezencie cały dzień.
UsuńW tym wypadku DWA dni. To juz zupelnie sie nie zdarza!
UsuńNo środa, środa, za chwilę gupi sylwek. W zasadzie jest mi wszystko jedno, chociaz w styczniu tyle nadprogramowej kasy do wydania, bleeee.
OdpowiedzUsuńAle ! Z dobrych wiadomosci , to zauważylam, że dzien dluższy, mimo szarugi za oknem.
Dzis dzien robienia bigosu i moze rewizytka znajomków, ale jeszcze noe potwierdzili, więc to nic pewnego.
A ja mam bigos zamrozony, tralalla.
Usuńa na dzis ulubiona zapiekanka ryzowa. Moznaby dodac do zakladki REZPISY.
Najlepiej wczoraj ugotowac za duzo ryzu.
Obsmazyc duzo dosc drobno pokrajanych pieczarek oraz cebulki. Dodac do ryzu, z dowolnymi ziolami, badz jarzynami - mam dzis za malo pieczarek, to dorzuce kolifiora w drobnych kawalkach i moze trochu groszku mrozonego.
Na wierzch sos serowy, jeszcze dosypac sera tartego na wierzch wierzchu, zapiec az ten ser bedzie podpieczony.
A sos serowy robie metoda prawie-fondue.
Do saganka zimne mleko i zimne maslo i niekoniecznie zimna make i niekoniecznie pobity zabek czosnku. Podgrzewac, mieszac caly czas (leci migiem), na koniec dodac duzo sera tartego, ostrego i nie sznurkowatego, parmesanu tartego, pecorino, grojera/gruyere (tych drogich duzo nie trzeba), co kto ma. Jak ser bedzie sznurkowy, to na stol dolozyc do sztuccow nozyczki.
Fajniej jest calosc w dosc plaskim naczyniu do zapiekania, bo wtedy sie dostaje duzo sosu i tego zapieczonego wierzchu.
Nie lubię niestetyż sera w takiej postaci. Dlatego pizza to od bardzo wielkiego dzwonu , zapiekanki musza być bez sera i bez,jajecznego
Usuńzajzajeru też. Tylko śmietana wxhodzi w grę, albo po prostu usuwam ser jak sie da.
Opakowana, bardzo zachęcający rzepis, bo nieskomplikowany.
UsuńDora, jak można nie lubić podpieczonego/roztopionego sera?
Oraz również w pompce mam sylwestra.
O matku bosku, Dora - zycie bez sera? NIEEEEEEEE!
UsuńNo nie lubieju i już.
UsuńMuszę się wypowiedzieć w kwestii sera. Sery to poezja. Byłam kiedyś zawodowym degustatorem. Mniam. To tak jak barista np. Bez kawy się obędę. Bez sera nie.
UsuńKiedyś nie lubiłam serów, poza takim zwyklakiem cienko pokrojonym na kanapki. Dorosłam do nich wreszcie, mało tego, doceniłam połączenie sera i wina. Teraz potrafię się nimi delektować, a roztopiony ser to pyszności, często to właśnie on "robi" potrawę.
UsuńOpakowana. Dawaj więcej rzepisa. Małż korzysta. A ja szamam. Mniam
UsuńŻycie bez sera jest życiem niepełnym. Taki rochefort na przykład - poezja! Albo wędzony twaróg. Mniam.
UsuńMam Bratową z Zakopanego. Tam się dzieje w kwestii sera. Nigdy nie jadłam nic lepszego.
UsuńSabala - rzepis w komencie.
UsuńDlatego Twoje komenta czytam uważnie. Bo a nóż coś się trafi do jedzonka dobrego. A Małż wykona jak Mu zapodam. On uwielbia pichcić a ja jeść. Mam 1.80 i zaczynam dobiegać do 80 kg. Czas by się opamiętać ze żarełkiem, ale jakoś załączył mi się tumiwisizm. Dawaj więcej rzepisów.
Usuńeee, chyba pare jest w zakladce Rzepisy. :)
UsuńDziś u nas ponad 183 tysiace nowych zachorowań na wiadomo co. A ja, jak wariatka - poszłam do sklepu (DFS) i kupiłam sobie na koniec roku kanapę do salonu. Piękna taka, w jedynie słusznym ,niebieskim kolorze. Dowioza mi ja do domu za jakieś 12 tygodni, bo jest robiona na zamówienie.
OdpowiedzUsuńO rany! Nie balas sie? moze trzeba bylo kupic online, tak na wszelki wypadek. A na ludzi to mozna z daleka popatrzec, na przyklad na plazy! Ale jak niebieska, to co innego ;) Gratuluje.
UsuńDługo trzeba czekać, dobrze, że zamówiłaś.
OdpowiedzUsuńOjacie, Nietutejsza, rozumiem Cię. Też poszłabym gdzieś na ludzi popatrzeć, o niebieskiej kanapie nie mówiąc:)))
OdpowiedzUsuńHana twierdzi, że ma Sylwka w pompce. A mnie się marzy prawdziwy, taki z przed epoki, bal. Będę balowała. Z kim się da. Somsiady są za. I mamy prywatne działki. I nikomu nic do nas. I telebimy tyż będą. Ful wypas. Bez petard, ale poncz być musi. Cały 50 l gar. Do siego.
OdpowiedzUsuńSaBała, bo mam. W pompce. Ale to ja. Jako rzekłam - bawcie się jak Wam w duszy gra, tak, aby było Wam przyjemnie.
UsuńMy juz od paru lat nigdzie nie chodzimy i prywatki - od 2000 w tym samym skladzie - byly, poza rokiem ubieglym i teraz tez. To jest grono ludzi bardzo nam bliskich.
UsuńW mlodosci to byly prywatki u s.p. Anki - calonocne, cierpliwi Rodzice wytrzymywali na pietrze, a nas - 12 -14 sztuk szalalo na dole.
Potem nic nie bylo.
Potem przez chyba 5-6 lat przygotowywalam szaszlyczki cos jeszcze i siedzielismy w domu wszyscy w wyjsciowych pizamach, zbey bylo elegancko.
Sylwester w 2000 w Bankowcu, w Zakopanem, byl pierwszy balowy. I byl niesamowity, nieskromnie powiem, ze i dzieki mnie. Przy naszym stole siedzialy znane osoby (calkiem przypadkowo, bo prywatnie sa kolegami/kolezankami z podstawowki naszych przyjaciol najblizszych) i inne stoly patrzyly zazdrosnie (sztywniacy). Do tego ja co godzine wyciagalam dla wszystkich cos do zabawy - a to takie pif-paf z cieniutkimi serpentynami, to serpentyny, to tiary i korony, o polnocy obeszlismy szambionem, a potem polecialam do orkiestry i sie umowilam na pierwsza. No bo to nowy rok w uk i od poczatku szampiony i muzyczka stosowna (nagranie) i tlumaczenie przez orkiestre dlaczego powtorka. Z Coreczka tanczylysmy jak glupie i gralysmy na udawanych saksofonach, tance byly z lat 70 i 80, bo muzyka byla taka, prosilysmy obcych panow do tanca i sie jakos rozkrochmalili tamci (choc przynalezne panie patrzyly bykiem).
Drugi sylwester byl 2 lata pozniej na Warmii, gdzie nasza Coreczka wygrala konkurs na soltysowa wsi. Gosci bylo cos 150 sztuk, panie, ktore kandydowaly mialy przedstawic plan dla wsi, na co Coreczka powiedziala bez zbednego myslenia - nakazalabym cala wies pomalowac na rozowo. Lacznie z traktorami i kurami. Dostala owacje. Panie sie na scenie ustawily jedna kolo drugiej a tylko czesc meska mogla glosowac i ustawic sie wezykiem za wybranka. Coreczka miala ponad 50 panow za soba. Dostala chustke na glowe i szarfe "SOLTYSOWA" i butelczyne.
I to byly dwa najfajniejsze sylwestry. Raz tylko jeden przyjaciel upil sie niemozebnie, ale on sie upijal tylko na wesolo. Czas przeszly, bo teraz nie powinien nawet patrzec na alkohol. Owszem, patrzy, ale niewyraznie i tylko troszku ;)
Dodam, ze na ten w Zakopanem mialam tzw mala czarna ze szmateksu, a Coreczce uszylam takaz tez, a synowa mojego brata zlapala zlote olowki do materialu i namalowala rozne arabeskowate rzeczy wzdluz sukienki. No i mialysmy perly. zupelnie nieprawdziwe, za to dluuuugie uwiazane w wezel na gorsie.
Sabala - ponczow sie boje...jak pierwszy raz slubny do mnie zagail to bylo po ponczu, ktory z kolega zrobil. Smakowalo jak soczek, dzialalo jak czysty spirt - stalysmy z kolezanka kolo jakiejs skrzyni jak duszkiem tego soczku pociagnelysmy i w pare seknd potem osunelysmy sie na te skrzynie ze sztywnymi szczekami i z nogami prosto przed soba. Ten moment wybrala jakas dziewucha z tego akademika, z workiem w reku podeszla i do nas - no! a my - co no??? a ona - siedzicie na smietnikua ja ze smieciami ide. I ten moment wybral slubny zeby zagaic....
UsuńDzien dobry niech bedzie! Miałam dziwne sny, jak to jacys mlodzi sasiedzi napadli rodzicow mojej przyjacólki z dawnych lat. Ci rodzice dawno nie zyja, z kolezanka nie mam kontaktu. Hm.Sen byl skomplikowany i w ogole pokrecony.Snił mi sie i szpital, i cmentarz, ale to na peewno wina późnego jedzenia.
OdpowiedzUsuńPo za tym 4 st. Brzydko i śpiąco. Bigos wyszedl niesmaczny.
Tak więc tak, nie mam co jeść.
Psychoterapeuta by Ci wytłumaczył. Osobiście jem kiedy chcem. Na głodno nie śpię. Jak idę spać np o 4.00 abo 5.00 to jem o 3.00. A kto mi zabroni?
UsuńNo jak czytam książkę do drugiej w nocy, to się robię jakby głodna. A wiem z doświadczenia, że głodna nie zasnę. To se coś zjem. Wbrew poradom dietetyków, ale dzięki temu dobrze śpię.
UsuńTez czytalam, ale o takiej porze, to nie, alepodjadalam woeczorem roznosci, to owoc, ro marcepan, o 23 sprobowalam bigosu😃
Usuń😃😃😃😃
UsuńA ja, jak jem na krotko przed spaniem, to pije cala noc, budze sie co godzina na siku i na wypicie pol szklanki wody...nawet o 9tej juz zaczyna to dzialac, a do spania ho-ho ile jeszcze czasu. Tylko owoce wciagam do pozna. bo to jedzenie i picie i nie suszy.
UsuńOstatnio jedzenie po - mniej więcej - 18.00 powoduje u mnie zgagę, więc nie jem. Przeważnie. Czasem ulegam łakomstwu i potem cierpię. Pracuję nad tym.
UsuńDora, pogotuj bigos jeszcze, zyska na smaku. Poza tym zawsze można coś jeszcze dorzucić ;)
OdpowiedzUsuńSylwestra od lat spędzałam w domu, przy dobrej kolacji i lampce szampana. W tym roku też tak będzie, ale kolacja we własnym tylko towarzystwie i bez szampana, bo i po co.
Od zawsze marzyłam o takim naprawdę wielkim balu w wypasionej kreacji albo o prawdziwej maskaradzie (za kurczaka bym się raczej nie przebrała tylko w jakąś krynolinę bym wskoczyła). Mimo wszystko nie tracę nadziei, że może jeszcze kiedyś...
No wlasnie za duzo juz,powrzucane i dosmaczone chyba zbytnio. A, odechcialo mi się tym interesować, jest jaki jest.
UsuńBale mi się nie marzą, tanczyć nie umiem.
Ninko, kiedyś też marzyłam o prawdziwym balu, a nie o pijackiej imprezie w jakiejś knajpie i tańcach 2 na 1 z podochoconymi panami, którym wydaje się, że są mistrzami parkietu. Już o tym nie marzę, na samą myśl jestem zmęczona:)
UsuńTeż bym chętnie spędziła wieczór sylwestrowy na balu. W sukni do ziemi, z dekoltem, tańcząc walca czy inne tańce z ukochanym oraz innymi kulturalnymi mężczyznami. Z kielichem szampana. I w ogóle. A tu nic.
OdpowiedzUsuńWszyscy będą se prywatnie łupać fajerwerkami, chyba że już kryzys przyszedł i uderzył po kieszeni również panów od huku i hałasu. I zwierzęta wszelkie będą się bać oraz niemowlęta. Ale co tam. To nie wojna tylko radość. Chyba.
Chyba. A my ze somsiadami będziemy się przebierać. Bez fajerwerków. Każdy ma jakiegoś zwierza. U nas na dzielnicy, zarządziliśmy ciszę. Po 12.00 zobaczymy i usłyszymy kto się dostosował. Mam nadzieję, że wszystkie somsiady.
UsuńJakbyś kiedyś mogła i chciała to ze somsiadami zapraszamy na bal ulicznonaszy z epoki.
UsuńKiedyś z Rodzicami, potem z Małżem i dzieckami na Nowy Rok byliśmy w Wiśle - Malince na kuligu. Bramy i furtki się wynosiło i inne gupoty popełniało. Teraz chcemy kulig ulicznonaszy. Panowie za koniów będą robić.
UsuńSaBała, jak to, za koniów? Sanki pociągną? A śnieg jest? Bo u mnie właśnie znika.
UsuńTo łupanie koło połnocy i po najgorsze. Nie lubię gupiego sylwka.
OdpowiedzUsuńAgniecho sporo zwiwrzakow umiera, to gdzie ta radość.
Ale dziś okropna pogoda,mgła i wilgotno.A rano ślisko,najpierw się poślizgnęłam na schodach,a później zabujało mi autem na zakręcie.W górach chyba ładnie,bo syn się wybiera na narty,wczoraj zaliczyli Turbacz i termy.
OdpowiedzUsuńW sklepach ludziów,zapomniałam,że to sylwek,dużo obniżek.Nakupiłam mięcha dla psa z promocji.
Unikam jedzenia przed snem,bo później nie mogę zasnąć i się przewracam z boku na bok.Też należę do serolubnych,chociaż niektóre są kiepskiej jakości.Do lazanii,pizzy to kupuję mozzarellę galbani lub chedar, wydaje mi się,że te są względnie niezłe.
Dora może sama kapusta kiszona była niedobra,ostatnio kupuję u lokalnego rolnika i jest pyszna.
Teraz czekam na koleżankę,nasmażyłam naleśniczków,bo sobie zażyczyła;)
A bal to se pooglądajcie na filmie,np. Anna Karenina,uwielbiam tę wersję z Sophie Marceau.
A teraz na Kulturze leco Chłopi i właśnie szlachtujo prosiaka,brr..
Też polecem. Znaczy film. A może Dziady😜
UsuńPolska kiszona kpusta, skadkolwiek jest bylejaka. Zaczelam kupowac niemiecka. jedna bawarska w sloju, jest fantastyczna, az do bigosu szkoda - chrupka i nie za kwasna i nie za solna. I kupilam pare razy niemiecka w woreczku. Swietna na surowke tez albo jesc z cukrem jak leci. A mnie kiszona jkos nie wychodzi. Moze nie robie z poznej kapusty.
UsuńA polskie sery (poza bursztynem i szafirem) to zupelnie bez smaku sa. Zupelnie. Nie nadaja sie na sos ani w ogole gotowanie - wychodzi albo sznurek albo glut. Poza tym plesnieja w oczach. Ja stad przywoze ser....
Kiszona jest czasem w Aldi abo Lidl oryginalna. Ale mojej Babci nie dorasta do niczego. Sery wozi abo wysyła mi nasz Pierwszy. Abo dostaję z Zakopanego.
UsuńOpakowana, polskie sery są tragiczne, w ogóle nie kupuję, są jak plastelina. Jeśli już, to francuskie, włoskie, czasem jakiś cheddar się trafi. Drogie jak zaraza.
UsuńTe cheddary niby brytyjskie/irlandzkie czasem tez sa nieco podejrzane. Wtedy biore bursztyna czy szafira. albo parmezana. Ktory jest tez serem deserowym, co mi bardzo odpowiada :)
UsuńMasz racje z ta plastelina!
Kapusta byla dobra, kupuje zawsze ta samą.No cóż, trudno się mówi.
OdpowiedzUsuńJutro ostatni dzień tego roku. Czas podsumowań. Odniosłam porażkę. Bolesną. Dostałam propozycuę współpracy z fundacją dla ludzi i dzieci niepełnosprawnych. Nie umiem. Przerosło mnie to. Bezdomni to dla mnie i tak dużo. Wyżej nie podskoczę. Mam świadomość swoich ograniczeń. Lekcja bolesna, ale przynajmniej wiem, że umiem powiedzieć nie. Wykończyłabym się psychicznie.
OdpowiedzUsuńSaBała, porażka byłaby wtedy, gdybyś przyjęła propozycję, a potem uciekła.
OdpowiedzUsuńSaBało. Świadomość własnych ograniczeń to nie jest porażka, tylko znajomość swojej osoby.
OdpowiedzUsuńCenna cecha, nie wszyscy ją posiadają.
U nas ciepło, wczoraj było +12, a dziś, teraz jest tak samo. Wolałam jednak zimę, ze względów estetycznych.
Co do polskiego sera tzw. żółtego, to się zgadzam z Opakowaną i Hanną. Smaku brak a struktura jakaś dziwna.
Przyjemnego dnia - spokojnego i NIE-hałaśliwego!
Dzien dobry Kurniku w ten ostatni dzien roku. Pluchowate 10 st.i wiatr powiewa również.Mąż uznal, że na zakupy trzeba, hmmm, mnie sie wydaje że nie, ale cóż.
OdpowiedzUsuńOd rana dzisiek leje ok 11 st,kląskałam wew rozmokłym miejscami gruncie,zmokłam byłam i do d. z takom pogodom.
OdpowiedzUsuńWstawiłam też pranie,ugotowałam rosołek.Pycha,na kaczych udkach i wołowej goleni.Lubię polskie smaki,z chęcią zjem wołowinkę i marchewkę z rosołu,kocica także lubi;)Gdybyście gotowały kiedyś rosołek na kaczych elementach to najsampierw należy je zblanszować,wtedy tracą ten specyficzny zapach,taki jakby rybi.
Psu muszę później zadać coś na uspokojenie.
No i cóż tu gadać,rok minął jak z bicza szczelił...
Pomyślności w nowym roku :-)
OdpowiedzUsuń