Dzisiaj przed południem w skrzynce na listy znalazłam ten oto liścik:
Oraz rozpuszczalną gumę mambę o smaku truskawkowym, nie śmiganą.
Ortografia oryginalna.
Czyż można się oprzeć takim wyznaniom? I gumie truskawkowej pt. mamba? Dzień od razu pojaśniał, chociaż nie, nie skarżę się, cieszę się niezmiennie dobrym nastrojem, wbrew ogólnej sytuacji. Tęsknię wprawdzie do wiosny, ale przecież każdy tęskni. Nawet nie o zimno mi idzie, bom zimnolubna raczej, tylko o ciemności od rana do wieczora.
W ogrodzie nic jeszcze się nie dzieje:
Dla przypomnienia późne lato w tym samym ujęciu:
Może coś przyspieszy, jeśli sprzątnę choinkowy zwis?
Przez okno w sypialni widok kojący, acz niezmienny od miesięcy. A i tak mi się nie znudził, tam zawsze coś się dzieje. A to awanturują się sójki lub sroki, a to dzięcioł szyszki obrabia, a to ganiają się wiewiórki:
W domu bez przerwy przestawiam durnostojki. Sama się pogubiłam co było miesiąc temu na miejscu tego, co jest teraz. Pokazuję to, co pamiętam, że zmieniłam:
Było tak:
Jest tak (znajdź różnicę):
Sytuacja na półce w kuchni nad oknem powoli się stabilizuje, chociaż niebieskie koty ciągle szukają swojego miejsca. Nie pamiętam, co tam stało przedtem, bo stało ze trzy razy:
Bezowa, Twoje cudne sznureczki (uwielbiam je) niezmiennie cieszą oko, chociaż nieco nadmiernie interesuje się nimi Czajnik. Jeszcze wiszą:
Trzoda przetrzymuje zimę w jedyny słuszny sposób:
Jest to gościnne łóżko w mojej pracowni, najczęściej sypia w nim MM. Żebym nie wiem co robiła, czym przykrywała, wyrównywała i strzepywała, po nocy i tak wygląda jak barłóg na załączonym obrazku. Wynika to stąd, że w pracowni, zwłaszcza o tej porze roku, spędzam najwięcej czasu, a moje skarbuńki chcą być blisko, więc łóżko uznały za swoje. Kiedy ktoś ludzki ma na nim spać, zawijam wszystko w to niebieskie pod spodem i następuje szybka eksmisja. Nie, nie do budy. Do innego łóżka - mojego:)))
Skoro już o pracowni mowa - w tej szarzyźnie chce mi się koloru. Znalazłam dużą, starą ramę z owalnym otworem i puszczam wodze. Nie jest to nawet półmetek, dużo tu jeszcze malowania i dopieszczania, bo rama jest naprawdę duża. Jakiś metr na 60 cm. Gmyranie w tych nasyconych kolorach sprawia mi wielką frajdę, czego i Wam życzę.
Pierszaaaa!Niema toctwmto, bo znow mie ktos wwykopie z podium! Ide czytać!
OdpowiedzUsuńNie ma, jesteś pierwsza jak byk!
OdpowiedzUsuńAle patrz jakie to emocje,od razu z pospiechu byków nawaliłam😃
UsuńCudowny liscik, wzruszający i chyba taki przedwalentynkowy!
OdpowiedzUsuńU Ciebie barłóg a u mnie rano bajzel na podłodzze, zwirek, zabawki kocie, czyli rurki i pomięte papierki.
Ciekawa ta owalna półeczka, podoba mi się.
Dora, ni ma to tamto, do barłogu przywykłam.
UsuńOrtografię liściku zarejestrowałaś?
No ba, cudo😃
UsuńNo masz jaka radość jak jest podium :)
OdpowiedzUsuńRama owalna bardzo interesująca, ciekawa jestem jak będzie wygladała jak już ją dopieścisz . Pozdrawiam
Mirka, a skąd mnie wiedzieć, jak? Na spontan idę!
UsuńW zasadzie nie tęsknię za wiosną, jest ok. Pewnie w marcu mi się zackni.Ciekawa jestem co jeszcze domalujesz na lustrzanej ramiem
OdpowiedzUsuńDora, na ramie będzie gęsto, to wiem i nic więcej.
OdpowiedzUsuńWesoła ramka. Celnik Rousseau macha tam gdzieś łapą spomiędzy paproci. Podoba mi się takie odwrócenie porządku - malarstwo na ramie, a w środku ramy - lustro.
OdpowiedzUsuńA liścik miłosny rozczulający.
Oooo, patrzaj paniusiu, zanim przeczytalam komentarze, napisalam swoj i tam malarz na eM byl wspomniany tez :)
UsuńChciałam to samo napisać, będzie dżunglowo. Mam wrażenie, że modne tak teraz tapety wzorowane są na Celniku, a nawet nabyta ostatnio pościel (jakoś do kitu). Roślinność jest wymyślona czy to znane gatunki przenoszone na ramy? Będzie fajna, pokazuj etapy.
UsuńJakie tam znane, Masza! To raczej moje wyobrażenie o nich, nieco wsparte internetem. Nie mówiąc o stworach. Nie są wsparte niczym:)))
UsuńLiścik pierwszorzędny. Załapałaś się na trzecią lokatę, po psie i kocie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Kalina, ale za to Adaś lubi "panioł", bo lubić panią, to żadna sztuka.
UsuńNie wiem co rozczuliło mnie bardziej - liścik, czy mamba?
Zauważam wyższośc nad paniął od paniom!
Usuń"Panioł" to tak trochę jak anioł. Pani jak anioł :D
UsuńO to, to!
UsuńAgniecha, Celnik Rousseaux, powiadasz? Coś w tym jest, chociaż zupełnie z niego nie zaczerpnąwszy, ale też nie doskoczę, nad czym ubolewam:)
OdpowiedzUsuńAle podskakiwać możesz do woli, co nie?;-D
UsuńTak też czynię, Agniecha. Może za którymś razem chociaż się otrę?
OdpowiedzUsuńDurnostrojki to lubią. Zmianę miejsc, znaczy. Ja właśnie sprzątnęłam wszystkie świąteczne dekoracje i energetyczną czerwień zamieniłam na spokojne szarości i trochę bieli, jako że jeszcze zima. Ale za to mam na stole wiosnę, bo kupiłam w biedronce szafirki, krokusy, narcyza i hiacynta, takie małe jeszcze, po całe 2.49 za sztukę, czyli w sumie za dyszkę. Doniczki marne, wstawiłam we własne osłonki i po kilku zaledwie dniach pokazały się pąki kwiatowe, a narcyz już kwitnie. Długo to nie potrwa, bo u mnie ciepło.
OdpowiedzUsuńNa ramie tropik pięknie się zaczyna :D a taki liścik miło dostać :)
Ninko, nie zmieniam ich sezonowo, one u mnie ciągle wędrują z miejsca na miejsce albo do kosza i nazad.
UsuńTak, rozumiem, ja też ciągle coś przestawiam, ale sezonowo zwykle większe wyciąganie z pudeł i przekładanie.
UsuńU mnie w tej sprawie nie znasz dnia ni godziny.
UsuńTak spytam jeszcze z ciekawości, czy wielbiciela znasz osobiście?
OdpowiedzUsuńZnam, a jakże!
UsuńOn Adam, Ty Ewa. Przeznaczenie?
UsuńMoże być, Agniecha. Będziemy prawie jak pan Macron i jego Brigitte.
UsuńRamkowa twórczość idzie w ciekawym kierunku, czerń ramki przypomniała mi o kartonach, przydały się? jakby co to mogę dosłać.
OdpowiedzUsuńPodobne pisemne deklaracje pozostały mi na pamiątkę po moich przedszkolakach :)
Od mojej bratanicy pierwszoklasistki zaś, dostałam kiedyś laurkę z taką dedykacją: Kochanej cioci z okazji dnia babci, albowiem zastępowałam moją mamę na szkolnej imprezie z okazji ;)
Ja też panioł lubie!
OdpowiedzUsuńFrau Be, a ja panioł zapewniam, że dżungla to tylko działalność poboczna i taka bardziej rekreacyjna. Pora zabrać się do poważnej roboty i zacząć rude wiadomoco.
UsuńI nie wiem dlaczego, gupi blogger nie chce mi zapisać Twojego blogu do czytelni. I przez to zapominam.
UsuńMarija, ostatnio myślałam o Twoim papierze, znaczy, czy jeszcze go masz. Albowiem przydaje się do różnych rzeczy, do malowania też, pod warunkiem, że farba jest gęsta. Tak że ten...
OdpowiedzUsuńNo to ten, przyślę :)
UsuńIno może to trochu potrwać, bo ta popaprana zima całkiem przystopowała moją aktywność.
A papiru jeszcze jest a jest, jak będę słać to w takiej formie jak poprzednio.
Marija, absolutnie się nie spieszy, bo jeszcze mam. Zastanawiałam się, czy go nie wyrzuciłaś. A jeśli nie, to super, ślij kiedy Ci będzie pasować.
UsuńNo i ta owalna półeczka bardzo pasuje w kuchni. A kura czarna na półce obok jest niesamowita.
OdpowiedzUsuńAgniecha, ta owalna półka mi się wyśniła i przypomniało mi się, że widziałam ją kiedyś w Jysku. I była tam, ostatnia! Kura jest prezentem od Ataner. Lubię ją bardzo (i Ataner, i Kurę).
OdpowiedzUsuńAtaner też jest Kurą, że uściślę.
UsuńA ja ze swoich snów mało pamiętam. Szkoda, może też mi dają jakieś wskazówki co do urządzania wnętrz...
Agniecha, taki upiększający to był jeden. Odkrywcze i racjonalizatorskie sny miewałam podczas remontu Kuriozy. Zanim zasnęłam, kombinowałam co, z czym i jak, a potem mi się przyśniwało. Czasem dorzecznie, a czasem nie:)
OdpowiedzUsuńTez tak zasypiam, ale nie przyśniwają mi się aranzacje.
UsuńDora, wszystko przed Tobą.
UsuńWięcej takich liścikowych wzruszeń życzę:)
OdpowiedzUsuńArte, może być też liścik bardziej taki dorosły. Też się wzruszę, a co!
OdpowiedzUsuńCudny list, w ramkie go i na półkę, niech uśmiecha panioła przy każdym parzeniu sokawki :) A ta truskawkowa mamba, od ust (na szczęście nie z ) odjęta, rozczuliła mnie dokumentnie.
OdpowiedzUsuńNo, mnie też, mp. Letko wymemłana, ale nówka:)))
OdpowiedzUsuńA gdzież to mój awatar?
OdpowiedzUsuńo, wrócił!
OdpowiedzUsuńWow, ale liścik! Wielbiciela masz świetnego.I ta mamba...
OdpowiedzUsuńCoś pakistańkiego będzie...Fajna ta rama. Nie widzę liter.Dobrej nocy Kurencje!
Strasznie się cieszę, że lubisz ten zwis, gorzej by było, gdyby nie.
OdpowiedzUsuńLiścik wymiata, fajny chłopaka z Adasia. Czekam na końcowy efekt ramy.
Końcowy efekt będzie, pfff... kiedyś, bo to taka bardziej zabawa, kiedy mnie np. znudzą myszki:)))
OdpowiedzUsuńAdaś powinien dostać od Ciebie całą paczkę Mamby w różnych smakach:)) Jednak to wyznanie miłości to w pierwszej kolejności jest do Pieska, później Kotka ,a na końcu do Ciebie, hm. Chyba musisz poważnie porozmawiać z Adasia mamą:)) Cudny liścik który chwyta za serce.
OdpowiedzUsuńA powiadają, że zimą ludzie się nudzą. Tobie to nie grozi, bo jest kolorowo, wesoło i ciągle się coś dzieje. Rama odlotowa i czekam na efekt końcowy.
Sznureczki od Bezowej zmieniły miejsce, ja moje jak Ania zrobi, planuję zawiesić w oknie sypialnianym i też mam obawę przed moją małą tygrysicą, bo to ciekawskie stworzenie i wszystkiego musi dotknąć.
o jeżu, to ja Ataner, blogger szaleje
UsuńAtaner, sznurki lepiej wyglądają w poprzednim miejscu, ale tam wisi kwiatek w klatce. Nie mam go dokąd przewiesić, żeby światło miał, a jednocześnie żeby Czajnik nie sięgał. Sznurki go kuszą, na szczęście tylko wtedy, gdy się majtają.
UsuńLiścik chyba rzeczywiście oprawię i powieszę na ścianie. Taki list nie trafia się codziennie!
Rama już mi się podoba, nawet mogła by pozostać taka jak jest. Ale liścik miłosny, to już wymiata na całego. Powinnaś go oprawić i zostawić dla potomności...
OdpowiedzUsuńBoguśka, niewykluczone, że z liścikiem tak zrobię.
OdpowiedzUsuńMoże ogłoszę konkurs na imiona dla stworów w mojej pustyni i puszczy?
Ale najpierw jak zwykle konkurs podstawowy, na to ile stworów zwierzęcych a ile roślinnych mieszka na tej ramie. I zawsze będziesz wygrana, bo tego już teraz nie da się ani policzyć ani odróżnić.
UsuńTeż o tym pomyślałam😀
UsuńAgniecha, i zawsze mogę coś domalować i wtedy zawsze będę do przodu
UsuńO to to.
UsuńJaki pięony lidt, napisał ktoś kto Cię bsrdzo lubi. Js się nie dziwię MM, też bym zamarzła, 17 stopni brrr. To ja Cevylka ino chce hasła a mie pamiętam.
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie ktoś się za mną ujął.Dziękuje Ci Cecylko.
UsuńRozumiem Twój ból, 17 stopni to jedynie dla Eskimosów, w domu mus 23 stopnie, gołe nóżki i rączki, bose stópki...
UsuńMasza, a ekologia dzie??? Wiesz ile opału idzie na gołe członki?
UsuńCecylka, poznałam Cię po litrówkach.
OdpowiedzUsuńJak bajecznie, bajkowo, kolorowo! Ach! Od razu mi się cieplej na duszy zrobiło.
OdpowiedzUsuńJulito, kolor jest dobry na chandrę. I kwiatki świeże w wazonie oraz wietrzenie chałupy.
UsuńPiecdziesiata dziewiata!!!!
OdpowiedzUsuńWczoraj byla lekka katastrofa, bo szambo, ktore powinno byc do polowy pelne, wybuchlo, jak pralka wirowala. wiec wiekszosc dnia ganialismy w krzaki, poszlismy jesc poza dom, bo i kartofla trza umyc a potem od lac. Jako i ludzi. a potem zapadlam na moj obled olimpijski zimowy - curling, ktore chyba nie ma odpowiednika w polskim - czajniki i mietly na lodzie. Zaraz do tego wracam, z wczoraj musze dogonic, bo jednak Pekin uporczywie jest iles tam godzin przed nami.
A teraz do remu - list prawie milosmy wart jest oprawienia w ramke. razem z opakowaniem od gumy. Chlopina sie albo wydatkowal, albo poswiecil przysmak. TO jest PRAWDZIWE uczucie. Tylko niech Ci sie nie oswiadcza! I by powiedzial, ja bym paniol za zone chcial. 10000000 razy lepsze (i szczersze) od wyznan jakichs tam starych prykow.
Widok zez sypialni tez by mi sie wo gole nie znudzil, bo wlasnie zawsze sie cos dzieje, a nawet jak nie to i tak to taki mijut na dusze.
W kuchni zmiany sie da zauwazyc, ale i tak jest fajosko z tymi roznymi cudami. Ja ostatnio oddalam troche domkow, co sie paletaly po domu, kurcze, no, moglam dolozyc do Twojego miasteczka. zwieszam uep! A te poleczke jajowata to obgladam i obgladam i cmokam.
Zgrdulone lozko to chyba norma i normalka, myslalam, ze to Twoje i sie zastanawialam, czy miesci sie wiecej niz jedna ludzka noga (luzem) czy choc kawalek kadluba tez.
Rama mnie powalila na glebe - uwiebiam Twoje dzungle i te krokodylowate i inne stwory. No kocham i juz. Jestes jako ta corka malarza na eR ;).
No to teraz ide ruszyc jeden z prezentow swiatecznych - zestaw do sashiko. I to mowie ja, co wczoraj z wypiekami na licu dowiadywalam sie od Toski szczegolow na temat kordonku do szydelkowania. Kordeuka w marchwie lezy odlogie, sweterunio, co to dwa inne rekawy bedzie mial - lezy odlogiem, sweterunio, co podobny byl w Butiku Kolorowa - tez lezy odlogiem, zaczete palketki - j/w, ja teraz poduszeczke w sashiko MUSZE!!! Ogolnie szaro-buro, podobno luty mial byc wiosenny. taaaaa, w uk jest cos 10 czy 14 stopni i kwiatki juz zaczely kwitnac. Jedyne, na co moge popatrzec na dworze, to dwie stacje karmnikowe - jedna nowa, wlasnie odkryta przez ptaszki.
Nie patrzyalm w poprzedni wybieg teraz, wiec nie wiem czy, Prezesowo, w koncu dostalas mego maila czy nie.
P.S. Anine kwiatki na snzurku bardzo dobrze tam wygladaja i nie fruwaja, wiec kochany kotek bardziej je zostawi w spokoju.
UsuńOpakowana , Ty masz twórczwe adhd! Cos zupwlnie odwrotnie u mnie, pomysly tworcze w glowie zostają😀
UsuńJa tam mam twórcze adhd koncepcyjne, oraz całkowitą niemożność wykonawczą, co skutkuje frustracją sporych rozmiarów.
UsuńOpakowana, aż mi się we głowie zakręciło od Twoich wrażeń.
UsuńI dobrze, Prezesowo!
UsuńList przepiękny!Ja podobnie jak Opakowana myślę,że takie wyznania mają najprawdziwsza wartość - szczere sa i z z głębi serca plynące.Bo w tzw.pewnym wieku to rożnie, przeważnie są przejawem kalkulacyji różnych , z obu stron zresztą:)) Pozdrawiam, Hano. - pieknie u Ciebie jak zawsze..Wiosna tuż,tuż,uż ją widać,słychać i czuć:))
OdpowiedzUsuńEwa, ja tam nie mam pewności, czy Adaś czegoś nie kombinuje:)))
UsuńPluchowato dziś i wieje, co chwile ktos odrywa mnie od ubrania sie i wyjscia, nawet kawy nie wypilam.
OdpowiedzUsuńOpakowano, a propos curlingu, to ostatnio udało mi się przekonać Latającego, że w czasach prehistorycznych ówcześni Szwajcarzy używali do curlingu kręgów sera Gruyere. Łyknął. Potem nie chciał uwierzyć, że to żart.
OdpowiedzUsuńOrany, Agniecha, dobra jesteś :D
UsuńAgniecha, wyobraziłam sobie, jak turlają ten ser:))))))
UsuńAgniecha - przepieknie wymyslilas, bo , jakby, wszystko pasuje!
UsuńHano - nie Szwajcarzy turlaja ser a Anglicy! Jest to sport - turlaja z gorki. Szwajcarzy, wedlug Agniechy, pyrgaja jak czajnikiem, z niska, po lodzie. No to juz wszystko wiesz!
UsuńOpakowana, mnie tam wszystko jedno kto turla, tak czy siak mnie to rozśmiesza.
UsuńHano - nie wiem, czy chcialabys turlac kawal kamienia/czajnik o wadze 20 kilo - te czajniki sportowe tylko wygladaja niewinnie...dzieci przyspasabiane do sportu nie maja ulgi. Ale tego w sumie ani nie nosisz, ani tym pyrgasz, siedzi na zamrozonej glebie, a ty ronczkom od tego czajnika, ruchem posuwistym szast prast. Co do sera, to mniej wazy i mozna tym pyrgnac. tylko czy aby sie nie rozleci... Obok mlota, najdziwniejszym sportem rzucanym jest tossing the caber - wazy taki pien prawie 80 kilo. Polecam youtube, dla samej ciekawostki.....
UsuńTo Ci się sympatyk trafił,Hana.Rozbrajający ten liścik;)
OdpowiedzUsuńA w ramie lustro będzie?
Nie wiem, Hanno, co będzie w ramie.
UsuńOglądam zdjęcia Twoich dóbr oraz skarbeńków z wielką przyjemnością, a na tę owalną półeczkę z wikliny też mam chętkę :)
OdpowiedzUsuńHesiu, półeczka w bardzo przystępnej cenie. Nie jest to jakościowe mistrzostwo świata, ale ozdobnie może sobie wisieć i wyglądać.
UsuńTen Adaś to mus jakaś sympatyczna mordka.No tak jedni malują (może lustro w te dziurkę?) inni szyja, wypełnienia do parawanu + mały obrusik + duzy obrus (ew. zasłona) + poszewka ozdobna na poduszke na sofę. A od jutra zabieram się za sukienkię z trykotu kupionego w resztkach w Krakowie. Jeszcze mam tydzień trzymania nogi do góry to może zdążę z sukienkiom bo juz świra dostaję od tego przymusowgo lockdownu.
OdpowiedzUsuńOpakowana jak to szambo wybuchło?!?! I co , rozlało się?
Bacha, jak ja chciałabym umieć szyć! Kiedyś próbowałam, ale nie szło mi jakoś. To się zniechęciłam.
UsuńBacho - no, przelalo sie, ale - jak to Slubny powiedzial - wlewa sie do szaamba od dolu, to to, co wyplywa, jest plynne z wierzchu, tresciwe zostaje na dole. Mozliwe...
UsuńIntryguje mnie parawan z wypelnieniem - mozesz koncept przyblizyc?
Hano - sprobuj jeszcze raz.
Ni mom czasu na próby. No nie szło mi, nie czułam bluesa.
UsuńOpakowana, parawan to są 3 ramy metalowe , na które zakłada się materiał, mam 3 zmiany takich wkładów, aktualnie, te nowe są dwustronne kremowo złociste, materiał też nabyty w resztkach w Krakowie.
UsuńAaaa, ok, a na co Ci parawan? Zeby nan koronkowe desusy zalotnie wieszac jak bywalo drzewiej?
UsuńDesusy i gorsecik!
UsuńOpakowana ja mam tylko jeden pokój z tzw. alkową, gdzie jest sypialnia i tym parawanem oddzielam ją od reszty.
UsuńAaaa, rozumiem. Spisz w szafie ;) Parawnik dobra rzecz! Ale desusy i gorsecik wieszasz, prawda?
UsuńU mnie to by tam wszystko wisiało...
UsuńOpakowana, nie wieszam, gorsecika nie mam tylko pas ortopedyczny a on bez koronek i na rzepy.
UsuńNo masz! To trza przyozdobic ten pas!
UsuńZazdroszczę takiego cudnego sąsiada. List świetny, ale ta mamba!!!! To musiało być poświęcenie. Ja bym mamby nie dała.... tak lubię:).
OdpowiedzUsuńanonimowa72
No, mamba dooobra była, już zapomniałam ten smak...
UsuńJa sobie czasami kupuję:). Lubię bardzo truskawkową.
UsuńWitam Kurki Szanowne i Szanowane. To ja, Wasza i jeno Wasza MM. Nie bedę sie tłumaczyć dlaczego mnie nie było. Sprawa bowiem złożona jest. Gupi bloger, awaria komputera, ogólna niemoc okołokomputerowa itd, itp. Ale jestem i póki co zamierzam być. Powiem tylko że trochę Was śledziłam, tyle że nie mogłam sama ani pisnąć. I to było bardzo frustrujące.
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam - Kury sezonowe...
UsuńNo, MM, bo już myślałam, że znów coś Ci się zbiesiło.
OdpowiedzUsuńNie, Hana, na szczęście wszystko działa. Dzięki za dłoń pomocna w tym, żeby tak było.
OdpowiedzUsuńHana, ja zakupiłam kilka form, które musiałam nieco poprawić, to tylko przyłożyć, wyciąć i zeszyć. Albo wejść na youtube i wpisać co sie chce uszyć, całkiem niezłe krawcowe tam som.
OdpowiedzUsuńBacha, mam za mało cierpliwości do szycia. Ja to muszę zobaczyć i zaraz mieć. I koniec. A nie, że męczę, ścibolę, fastryguję, pruję, znów ścibolę, a na końcu pffffafff...
UsuńRozumiem, absolutnie nie namawiam do ponownego próbowania,jak blusa nie ma to nie ma,
UsuńJak kiedyś wspomniałam nie szyję tak wszystkego od poczatku do końca, np kupuję w szmateksie sukienkę i podkoszulek, odpruwam górę sukienki, bo mi nie pasuje i przyszywam podkoszulek no i nowa kiecka.
Bacha, całkiem wystarczyłaby mi taka umiejętność.
UsuńTen liścik mnie po prostu rozwaliu!!
OdpowiedzUsuńRybeńko, nic dziwnego. Nie dość, że rozwaliu, to jeszcze zbił z pantauyku.
UsuńRybenko - do tej literowki wracam i wracam i uznalam, ze jest na rowni z moimi dwoma
Usuń- mial byc kokosowy paj, a wyszedl kokosowy pas
- mialo byc (przycinanie krzaczka we) wzory dziwne a wyszly wzory dziwki.
Tak, ze, tego, ale rozwaliu pobudza wyobraznie jeszcze bardziej i pieknie sie wymawia!
Pada śnieg. Jeno trochę za mało. Pozdrawiam poniedziałkowo!
OdpowiedzUsuńHeloł,padal wczoraj deszcz wieczorem, cos potem chyba i ze sniegiem. Teraz chmury i slonce, i alarm przeciwpowodziowy, bo gdzies po wioskach przekroczone są stany.
OdpowiedzUsuńWitam i pozdrawiam Wielce Szanowną MM,dawno niesłyszaną.Czekałyśmy z utęsknieniem,znajdź jakiś temat,bo Hana nas zaniedbuje;)
OdpowiedzUsuńW nocy świszczało w kominie,bynajmniej nie świerszcze.Teraz nie wieje,pada mokry śnieg.Brrr...
Hanna; tym utęsknieniem mnie powaliłaś. Chętnie coś napiszę ino tematycznie jakoś jałowo...Też pozdrawiam
UsuńLudzieńcy,przeniesłam się na komputer,i teraz to ja WIDZE!:)
OdpowiedzUsuńAleż urocze wyznanie! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńIm pardziej pada snieg, bim bom....
OdpowiedzUsuńA u nas nie pada! Wiatr, nawet dość mocny, ale bez przesady, przegania chmury, słońce się pokazuje :)
OdpowiedzUsuńMartoMarto, cieszę się, że jesteś z nami :)
Dzięki Ninko; ja też się cieszę. Wiesz że jestem Twoją fanką? Uwielbiam Twoje wiersze.
UsuńMarto - a kto nie?
UsuńDziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się podobają. Ja wciąż jestem niepewna ich wartości. Tym bardziej, że spotkałam się z ocenami, że to nie jest "prawdziwa" poezja. Taki pop przy muzyce symfonicznej, współczesnej, oczywiście.
UsuńWiesz co, Ninko, śmich mnie ogarnia na taką recenzję. Czy istnieje gdzieś definicja "prawdziwej" poezji? Herbert tak, a Szymborska nie? Mimo Nobla, dla niektórych i Szymborska jest poezją drugiej kategorii. A już Tuwim albo Leśmian - zgroza i fuj! Oceniam poezję według tego, czy do mnie mówi i coś we mnie porusza, czy też nie. Nie jestem znawcą, ale potrafię rozpoznać częstochowski gniot. I nie neguję poezji, której nie rozumiem głosząc, że jest głupia i nieprawdziwa tylko dlatego, że JA jej rozumiem. Tak że ten... spoko.
UsuńNo ja też potrafię rozpoznać częstochowski gniot :D:D:D
UsuńDzięki, Hano.
Jestem dobra w częstochowskich gniotach, więc łatwo je rozpoznaję, tak samo łatwo jak mi się je pisze. Mój Boże, Ninko, gdybym umiała jak Ty, nikt by mi nie wmówił że to nie prawdziwa poezja.
UsuńDzięki, dziewczyny :)
UsuńA ja nigdy nie lubiłam poezji, czasem tylko jakieś wiersze do mnie przemawiały (jak ten O szyby dzeszcz dzwoni.....), no to się zupełnie na niej nie znam.
UsuńBacha, ale na tym nie trzeba się znać. Ja lubię od zawsze, od dziecięcych bajek pisanych wierszem, do wolnych wierszy poetów współczesnych, ale nie wszystko przecież jak leci. Tak jak napisałaś, czasem coś do nas przemawia, a czasem wcale.
UsuńU mnie takoż ni pies, ni wydra, trochę pada, trochę słońca i wichur i owszem.
OdpowiedzUsuńU mnie już drugi dzień słoneczko i tak ok. 0 stopni ale ja chcę jeszcze trochę śnegu i normalnej zimy bo jak na razie to tu jej nie było.
OdpowiedzUsuńObyś w złą godzinę nie wyrzekła, Bacha.
OdpowiedzUsuńHana, rozumiem, że tylko ja tęsknię za śniegiem.
OdpowiedzUsuńDruga dochodzi, wszystkie Kurencje już pochrapują na spalnych a ja zasnąć nie mogę.
Ja to sie wlasnie kolo 2 w nocy budze i czytam. az zasne. wlasnie czytam kuchnie lat 20tych. Boszsz, ludzie rozne zapomniane teraz rzeczy jedli. Ale nie wszyscy. I przypomniala mi ta ksiazka o zupce, ktora moja Babcia i uwielbiala, i swietnie, i robila i czesto. Zarzucajka.....
UsuńA wiesz, jak robiła? Nie mogę odtworzyć zupy, którą robiła moja ciocia, zalewajki, na zakwasie, z ziemniakami w kostkę, śmietaną kwaśną chyba(?) i okraszoną skwareczkami. Morze to coś podobnego? Próbowałam robić kilka razy, ale to nie było "to".
UsuńZarzucajka to wydaje mi sie to to co zalewajka, ale Babcia sie upierala, ze nie. Jeszcze jest cos jak paco nie? Kwasnica tez z tej rodziny zup. Babcia robila obiady, jak nikogo w domu nie bylo. Nie zeby celowo, ale albo huta albo szkola. Przychodzilo sie do aromatycznego domu. P.S. To jest ta sama Babcia, co myslala, jaka zupe na jutro. Mysmy rzucali hasla, Babcia odrzucala (wczoraj bylo, w ub. tyg. 3 dni pod rzad, nie mam grzybow, a kto to lubi), az sie dochodzilo do fasolowki. Wtedy Babcia sie zamyslala, podnosila ze swojego fotela mowiac "ide namoczyc groch na fasolowke" hrehrehrh.
UsuńU mnie dziś jarzynowa z dużą ilością kalafiora.
UsuńGrochówkę lubiłam w dzieciństwie,bardzo byłam zadowolona, gdy czasami i w szkole i w domu pokrywało się to samo menu np.grochówka,pomidorowa,ogórkowa.Do rosołu dodawałam ziemniaka;)Innych zup nie lubiłam,a szczególnie z zasmażką z cebulą,brrr..
Śnieg stopniał,ale błocko pozostało.
U mnie dzisiaj kuchnia serwuje barszczyk ukraiński z mrożonki. Pycha!
UsuńNinko, ciotczyna zupa brzmi trochę jak żurek.
UsuńAle to nie żurek. Na pewno. Chociaż na zakwasie.
UsuńHano potwierdzam, pyszny barszcz, tez gotowalam niedawno, jak się mama Zosi dosssala, to wyjadla do konca i po zupie.
UsuńW domu rodzinnym ojca mego w dni powszednie zalewejka była codziennie na śniadanie. Na zakwasie, ale jaki jest dokładnie przepis nie wiem, żona kuzyna na pewno wie i jej córki pewnie też. I córka siostry ojca, a z nią mam kontakt na fejsie, Ninko zapytam ją :)
UsuńNo właśnie, ciocia też robiła na śniadanie. Dzięki, Marija :)
UsuńO kurka wodna! MOŻE a nie morze!
UsuńNinko, to jest byk z gatunku oczywistych, takich wręcz przysłowiowych. Nikt nie uwierzy, że to Ty zrobiłaś, a nie srajfon.
UsuńSłońce świeci jakby wiosennie. Póki co. Ale i w kozie się pali. Jakby co.
OdpowiedzUsuńNie Bacho, nie jesteś jedyna, ja też lubię śnieg.
Przyjemnego wtorku!
Ja też lubię śnieg, nic na to nie poradzę. Nie zniechęca mnie do niego nawet perspektywa ulic wyglądających okropnie. I niemal nie do przebycia podczas roztopów.
OdpowiedzUsuńTeż lubię śnieg.
OdpowiedzUsuńTymczasem za oknem pochmurne i suche 2 st.
Moje prośby zostały wysłuchane. W nocy posypał trochę, tak, że się rozjaśniło za oknem i teraz też prószy ale taki drobniutki Najważniejsze, że te szarości przykrył. Muszę ciszyś się tą odrobiną bo jutro pewnie stopnieje.
OdpowiedzUsuńMiłośniczki śniegowego trenu chyba muszą się już pogodzić i jego brakiem. Za chwilę bociany przylecą, a Wy tu o śniegu.
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie.
UsuńToż mamy początek lutego, środek zimy! Właśnie fb pokazał mi wspomnienie z 8 lutego ze śniegiem, że hej!
UsuńNo i wyszło kochane słoneczko i po śniegu ani śladu.
OdpowiedzUsuńPrawie skończyłam spódnicę albo sukienkę, bo jeszcze nie wiem co doszyję na górze, to z tych przerabianych, nabytych za grosze i dopasowywanych
A u nas ni grama słonka, za to mżawka. Przeszlam po lumpkach,kupilam ładną ozdobną poszewkę na poduszkę i dwiw paey leginsow,bo juz mi sie wykruszają,i musze kupić kilka sztuk.Szukam dresiakow,ale kjakiesxdziwaczne są, waskie w pasie a reszta za szeroka.
OdpowiedzUsuńKurczę nie mam tu lumpka żadnego, a tak bym sobie pogrzebała!
UsuńCześć, w nocy ppadalo,bo mokro, 5 st.
OdpowiedzUsuńWalnientynka, ani chybi walnientynka. Pełna uczucia. Durnostojki są po to żeby je przestawiać, no, służo do tego. ;-D
OdpowiedzUsuńTaba, daaawno nie byłam walnientynką, hrehrehre! I to jeszcze taka świeża krew!
OdpowiedzUsuńTrzeba wpisać do naszego słownika ta walnientynkę, brzmi super.
UsuńAhoj, Kury.
OdpowiedzUsuńDzisiaj rano wiosna. Zobaczymy jak długo. Poszłabym znowu spać, ale nie uchodzi.
Przyjemnego czwartku.
Agniecha, dmuchnij w moją stronę trochę tej wiosny.U nas plucha,wczoraj wykąpałam na myjce swoje autko i po co siem pytam?!
OdpowiedzUsuńNie dość tej pogody,to jutro mamy pogrzeb,ciotce męża się zmarło.Takie to koleje żywota człeka poćciwego.
Dmuchnęłam! Doleciało?
Usuńnooo!Przestało padać;)
UsuńTwierdzą synoptycy, że już po zimie, nawet na moim Podkarpaciu, pomijając Bieszczady.
OdpowiedzUsuńTaki jakiś marazm mnie dopadł, dopiero późnym wieczorem wracam do żywych, a potem w nocy nie śpię,eh.
Ja tam nie chcę zaprzeczać synoptykom, ale u mnie wali właśnie taki śnieg, że się zastanawiam, czy to nie jakaś Alaska czy Syberia się wybrała do nas w odwiedziny.
UsuńWczoraj było tak wiosennie, że aż się chciało chodzić po ogrodzie i myśleć, co trzeba będzie wykonać w pierwszej kolejności, a tu dziś stop. Biało, grubo, cicho.
Też fajnie ale ...
Bezowa tożeś z Podkarpacia?, piękna pogoda ostatnio ponoć była, donieśli mi znajomi narciarze.
UsuńAgniecha! Chciałaś śniegu, to masz!!!
OdpowiedzUsuńAle ja się cieszę! Biało po wierzchu, brązowo i miękko pod spodem. Podstępna kombinacja.
UsuńA ja nie chcialam, a mam....
UsuńBezowa, marazm Cię dopadł, bo masz wymieszany cykl czuwania i spania. Organizm zwariował. Też źle sypiam ostatnio, ale sypiam. Coś w powietrzu zawisło chyba. Nawet wiem co. Głupota, chciwość i okrucieństwo. Tfu!
OdpowiedzUsuńU nas głownie deszcz.
OdpowiedzUsuńTfu, Prezesso. Tak już jest, że im więcej się ma tym więcej się chce. Źle sypiam, bo nie mam czasu na spanie. Ład Pisu wlazł był i wszystko się zgadza. Kaska dla doradców zwłaszcza. Jakoś mnie to nie bardzo cieszy, ale moje Potomstwo i owszem. Ich nie obchodzi konstekst. Cieszę się że MM dała głos. Czekam na więcej. Marto, pisz i mów do mnie częściej. Tak tęskniłam za Tobą jak za Monisią. Monisia odeszła a o Ciebie miałam obawy, żeby się spytać. Pisz do mnie jeszcze!!!
OdpowiedzUsuńSaBała, w tym właśnie tkwi sedno. Że młodzi gdzieś mają kontekst. Nie kumają różnych wzajemnych zależności, czy jak? Że kontekst ma krótkie nogi?
UsuńPrezesKuro, liczy się kasa. Mnie mgli. A oni łykajo wsio. Nie mają oporów. Polityka ich nie obchodzi. Jak idzie zarobić to jest gut. Nie chcą wiedzieć, choć wiedzą. Nie mają oporów. Biznes jest biznes. Zazdroszczę im. Nie śpię, rozważam. A Oni nie. Śpią dobrze.
UsuńJestem zmęczona samym istnieniem. Poustawiałam co trza i spadam. Nie umiem inaczej. Do mojej emerytury jakoś dotrwam. A co dalej, czas pokaże. Mam swoich bezdomnych. Z Nimi jakoś się rozumiem. Lepiej niż niż zcałą resztą.
UsuńSabała; jestem i zbieram się żeby coś tu wrzucić gwoli rozruszania Towarzystwa bo cóś mdławo ostatnio jak mi się wydaje. Wzruszyłaś mnie swą za mną tęsknotą. Serdeczności ślę.
UsuńWiem, Sabała, obserwuję to samo i wyć mi się chce. Jeśli nie oni, to kto?
UsuńDawaj MM! Rozruszaj nas troszkę!
UsuńSabała, jak byłam młoda, to też mnie polityka nie ruszała, nic a nic, między innymi dlatego, że czułam, że kompletnie nie mam na nią wpływu. Dopiero po przemianach zaczęłam się polityką interesować, a potem im dalej, tym bardziej.
UsuńA ja nie mogie - na dwa zdurniale kraje sie nie da.
UsuńOpakowana, nie da się, chociaż durnota taka sama. Chociaż wydaje mi się, że gorzej niż u nas nie może być.
UsuńTo pomyśl sobie, że mieszkasz w Rosji. W Chinach. Na Ukrainie właśnie teraz. W Afryce lub Ameryce Pd.
UsuńAgniecha zabieraj ten śnieg z Łodzi do siebie, bo tu od trzech godzin napierdziela równo. Zwiałam już od Mamci, bo boję się ślizgawki na drodze.
OdpowiedzUsuńByle do wiosny 😘
Boguśka, u mnie przynajmniej śniegu nie ma. A i tak aura paskudna.
OdpowiedzUsuńWczoraj wracalismy z Wawra w zawierusze, potem deszczu, a potem porzadnym rozbryzgu na drodze...a dzis slonko i w tym slonku na tarasie jest 13 stopni plus. ale to bujda.
UsuńPięknie było dziś na świecie, aż mnie wymiotło d ogrodu. Trochę ogarniałam, a trochę się gapiłam co tam w ziemi słychać. Coś tam już się dzieje, ale mniej niż na niebie. Bo na moim niebie tabuny żurawi, gęsi, czapli, co kto chce.
UsuńCzy któraś Kura wie, co się dzieje z Panterą?
OdpowiedzUsuńPojechała do Łodzi i ślad po niej zaginął, trochę się niepokoję, że tak długo milczy.
U nas śnieg się topi, bo po 2 dniach bardzo zimowych słońce świeci tak, jakby to był już marzec.
Na dodatek złapała covida. Nie jest najgorzej, ale boi się o Mamę.
UsuńZajmuje się mamą i sprawami w zwiazku z przeprowadzką mamy do siebie.
OdpowiedzUsuńWięc jednak!
UsuńTak, no ale to potrwa, bo najpierw mama musi wydobrzec z tą nogą.Bardzo duzo do zalatwiania po za tym, wiec Pantera bardzo zajęta.
UsuńNiestety, jak sie wali, to hurtem - u niej wszystkie mozliwe plagi egipcjanskie, jako dodatek do klopotow i zalatwiania :(
UsuńU nas slonecznie i zimno.
OdpowiedzUsuńA u nas też słonecznie i zimno. :-)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, u nas ziąb, wichur i slonko. Rysiulek wygrzewa sie w slonecznej plamie.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, przygniotło mnie życie. Proszę napiszcie do mnie coś, cokolwiek miłego.
OdpowiedzUsuńSpróbuję.
Usuń1. Cokolwiek by to było, na pewno się skończy.
2. Lubimy Cię.
3. Idzie wiosna.
U nas słonecznie,choć chłodno.Ważne,że dzień już dłuższy.
OdpowiedzUsuńWczoraj się przetrenowałam,sprzątaliśmy strych.Wywaliłam kilka worów klamotów,jeszcze została elektronika do wywiezienia.
Podobno jest jakaś olimpiada huehue.