Wiem, że czekacie, wiem, że wybieg zapchany, ale byłam w podróży. W pewnym pięknym miejscu, gdzie cisza, ptaki, zieleń po horyzont i miłe towarzystwo. Mogłabym Was podręczyć i zrobić post zagadkowy, ale ja miętka jestem. Oto więc trochę zdjęć, bez zbędnych słów. Ciekawe, czy na podstawie pierwszych dwóch zdjęć ktoś zgadł, gdzie byłam? Bo reszta zdjęć to już łatwizna:
|
To jest letnia pracownia albo miejsce piknikowe - w zależności od potrzeb. Pięknie wpasowała się w zieleń. |
Teraz idzie łatwizna:
|
Jest katastrofalnie sucho... |
|
Wiata jest jeszcze nieskończona, Kinga zabiera się właśnie za wystrój |
|
Lawenda, niestety, nie wygląda najlepiej. Część się przyjęła, większość nie:( |
|
To malwa samosiejka na krowim oborniku - jest dużo wyższa ode mnie, a liście ma jak łopian! |
No i tak to. Idę podlać moje gumienko.
Ja się załapałam jako pierwsza?
OdpowiedzUsuńTwoje byłe,Hana,cudne.
UsuńMam tylko nadzieję,że już nie pęka Ci serce.Życzę,by Ci nie pękało.
A mnie dziś napitala ueb,chyba pogoda się zmieni.
Zmieni się Hanna, leci kolejny goronc ;)
UsuńBarbara
Ciiii Barbaro,mnie gorąc niestraszny,ale jak Kury usłyszo...;)
UsuńHanna, tak całkiem nie pęka.
UsuńRozumiem Hana, ta chorerna mała cząstka, taka zaderka.Trza trochę czasu.
UsuńPierwsza?????
OdpowiedzUsuńAaaaaa, druga!!!!!!
OdpowiedzUsuńPiękne to miejsce, mimo suszy wstrętnej...w sercu jednak ciągle coś drga....
OdpowiedzUsuńFelka, no drga, nie powiem, że nie...
UsuńCzołgiem Kurejry. Czuj czuj czuwaj.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Rucianko!
UsuńRucianko, czuwamy !
UsuńRabarbara
A ja jakos zupelnienie czuwam...
UsuńWidać, że upalny dzień, gumno zalane słońcem. Piękne było i piękne jest, choć już widać rękę innej gospodyni/gospodarza.
OdpowiedzUsuńMasza, masz rację. Niby tak samo, a nieprawda! I bardzo dobrze.
UsuńMoim zdaniem, to też jest już inne miejsce. Bardzo urokliwe, ale już nie gumno.
UsuńRucianko, gumno ze świeżą krwią!
UsuńLawendową :).
UsuńRabarbara
Oj, niedobrze z tą lawendą..... A ta co się przyjęła dobrze rośnie? Bo lawenda raczej lubi sucho.
OdpowiedzUsuńI ach...... te czereśnie .....
Barbara
Rabarbara, lubi sucho, ale nie w momencie przesadzania. Nowa przyjęła sie bez problemu, ale kwiecia w tym roku raczej nie będzie albo będzie symboliczne.
OdpowiedzUsuńZgadłam od razu, więcej nie powiem....
OdpowiedzUsuńEwa2, to taka kokieteria była z mojej strony:)))
UsuńJesuuu, jak tam pieknie! Jak w raju.
OdpowiedzUsuńI co teraz bedzie z lawenda? Trza nasadzac od nowa? Pewnie nie lubi byc przesadzana, ale Kinga da rade, szkoda jednak tamtej.
AMP, racja - jak w raju!
OdpowiedzUsuńAno trza nasadzać. Ale Kinga daje jej czas, może się ruszy, chociaż na pewno nie tak, jakby chciała. Dobrze, że przyjęła się ta nowa, bo to ta większa była przenoszona.
Pika mnie w serduchu, oglądając gumno Kingowe, nic na to nie poradzę. Powiem, jak już nie jedna Kura powiedziała, dobrze, że trafiło do Kingi i Maćka.
OdpowiedzUsuńPięknie tam, lawendo weź się do życia!
A ja mam takie dwie skrzynki lawendy, o które za bardzo nie dbam, zimą nie przykrywam, wiosną wyglądają jak suche badyle (raz nawet chciałam wyrzucić), a latem....oszalała, ma tyle kwiatostanów...oj będę na nią chuchać :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńFelka, tylko za bardzo nie podlewaj, ona nie lubi! W doniczce trochę wody jej trzeba, ale oszczędnie. W zasadzie nic nie rób, to taka Zosia-samosia jest. Bukbroń nie obcinaj po kwitnieniu, aż do wiosny, a i wiosną nie za bardzo!
OdpowiedzUsuńHana ale jak? Przecież lawendę ma się po to, żeby obcinać jej kwiatki ?!?
UsuńBarbara
To ten komentarz z powyżej! Oj dobrze, że to mówisz, bo w tej suszy to zaczęłam lać, jak opętana, a tu patrz, robię jej krzywdę!
UsuńRabarbara, ależ kwiatki tak! Chodzi o to, żeby jej nie przycinać na zimę. Obcina się tylko kwiatki na łodyżkach, liście zostają. Ale to na pewno wiesz.
UsuńNie wiem :) bo albowiem na mojej mokrej, kwaśnej glinie lawendę czeka jedynie szybki zgon :((. Mam natomiast dużo żywokostu ;)). Wszędzie ;).
UsuńRabarbara
Felka, błąd. W ogrodzie nie podlewa się wcale, chyba że trzeba przesadzić. W donicy to trochę inaczej, bo tam jednak wysycha bardziej. Podlej ją raz na tydzień - w zależności od wielkości donicy.
UsuńRabarbara, czy żywokost z tego kawałka, który drzewiej Ci przysłałam?
UsuńA na zimę i tak nigdy niczego nie obcinam.
UsuńRabarbara
Hana, z tego kawałka też, ale chciałam onego bo kolor miał inny niż moje . U mnie, jakby tak całkiem mu pozwolić, to by sobie były łany żywokostu fioletowego, różowego, białego. Pojęcia nie mam z czego mu się te różne kolory biorą ale takiego niebieskawego jak Twój akurat nie było :))
UsuńRabarbara
Rabarbara, a, to dobrze, bo już myslałam, że Ci zainfekowałam areał. Mój żywokost (kaukaski) plenny jest (znaczy był) ponad miarę.
UsuńA ja przyciełam tutaj, bo bardzo wybujały.rosna troche niefortunie pod gruszą, na starych zdrewnialych wypuscily mlode odnogi i zaczynaja kwitnąć, a z jednej to jakos tak sie zrobilo, ze tylko mlode zostaly.w kazdym razie rosną.
UsuńMój to ten najpospolitszy, lekarski.
UsuńBarbara
a ja nie mam zywokostu i nie wiem dlaczego...
UsuńA przydałby ci się, na te wszystkie biodra i kolana.
UsuńMyślę,że lawenda sobie poradzi.Wciąż szukałam Wandzi na Twym nowym gumnie a ona jednak została na starym.A niech jej tam,grunt,że ręce na nowym są dobre.
OdpowiedzUsuńOrka i jak? Byłyście na kontrolnej wizycie?
UsuńRabarbara
No niestety, nie, Orko. Jest szansa, że coś tam odbije, ale marna...
UsuńTeż zgadłam od razu, bo na pierwszym zdjęciu znajome głazy i niebieskie krzesełko:)
OdpowiedzUsuńA dalej...to już inne gumno. Lawendowe.
A Wanda dogląda gospodarstwa, tak jak dawniej:)
Ksan, niech Wandzia dogląda. Tu pasowałaby jak pięść do nosa.
UsuńPoznałam po kolorze obrusa:)
OdpowiedzUsuńDora, no tak, nie pomyslałam o lawendowym obrusie:)
OdpowiedzUsuńKrzesełka też bardzo gumniane :)))
UsuńNie znam się zupełnie na lawendzie, ale nich się Kindze darzy! Przenosiny to złożona operacja i pewne rzeczy potrzebują czasu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że gumno żyje i się rozwija, żal by był wtedy jakby szło na zmarnowanie i jest w nim cząstka ciebie Hanuś, taka bardzo duża cząstka i to jest fajne :)
Hanuś, a co ze storczykiem, obsypanym białym kwieciem?
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało...
Ksan, storczyk został tam, ale nie wiem co z nim, zapomniałam:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie usechł z tęsknoty:/
Usuńa pewnie, ze poznałam :) krzesełko troszkę podpowiedziało, ale nie tylko
OdpowiedzUsuńno i tak, macie racje- niby to gumno, a nie to
ech, jeszcze Hanuś będzie dla Ciebie wiosna i maj i szczęście i biały domek i co tam se wymarzysz ♥
mam nadzieję, że lawenda odbije i Kinga będzie szczęśliwa !!!
Spoko Sonic, nie ustaję.
UsuńPiękny, bujnie kwitnący ogród !!! Miejsce pod wiatą - bardzo fajne do wypoczynku ! na pewno można się tam zresetować. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńUla, tam wystarczy usiąść na ganku, pokiwać się na huśtawce i posłuchać wróbli w rynnach.
UsuńHano, a mialas ogladać różne miejsca na nowe gumno i jaki wynik?
OdpowiedzUsuńDora, wynik zero, a nawet minus jeden. Pyrlandia jest droga jak jakieś Lazurowe Wybrzeże:)
OdpowiedzUsuńznaczy zostaje Podlasie czy jak??
UsuńNa to wychodzi, tam o połowę taniej.
UsuńA dzie sie konczy Podlasie w kierunku Pyrlandii? bo wiesz, moglabyc tak na skraju....
UsuńPrawdopodobnie granica przebiega gdzieś obok twojego ogródka.:-)
UsuńAgniecha, tego się obawiam. I na tej granicy będzie także samo:)
UsuńPo guazie tak sie mi widzialo, ze to to gumno. Te ludzie tam (Lawendowi) to sa zupelnie nie do zdarcia! Lawenda moze sie nie przyjela, ale Wandzia jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńOpakowana, żebyś wiedziała - nie do zdarcia. Idą jak burza z taranem. Tyralierom.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Pogoda bez zmian i susza coraz większa. Niby poranny chłodek jeszcze, ale temperatura rośnie. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńHana piękne miejsce, i to szczęście, że trafiło na takich ludzi.
OdpowiedzUsuńZnając siebie, wracając, płakałabym jak bóbr. Nie pytam jak to znosisz, bo co tu pytać
Skończyło się stare, zaczyna się nowe. Ja chyba aż tak długo bym nie płakała. Chociaż nie sprawdzałam jeszcze, to nie wiem.
UsuńU nas upał. Podlewam i podlewam. Za parę dni zapowiadają porę deszczową. Już się cieszę.
Kingowe gumno pięknie się prezentuje. A lawenda nie wygląda na zdechniętą całkiem. Myślę, że w przyszłym roku pójdzie jak burza i wyrośnie tam Lawendowa Dżungla.
MIłego dnia z dużą ilością głębokiego cienia.
Graszko, spoko, nie jest źle, myślałam, że będzie gorzej:) Daję radę. Tak jak mówicie, Kureiry! Gdyby ktoś wjechał tam spychaczem i zrównał z ziemią, pewnie byłoby gorzej. A tak - pięknieje i zmienia się w dobrym kierunku.
UsuńZ czasem wspomnienia (i wszystko) wyblakną.
wspomnienia blakna z kolorowych w czarno-biale, to wiadoma rzecz. pozostaja rozne skrawki... czasem jade/ide, ale naprawde rzadko, kolo domu, w ktorym mieszkalam od urodzenia do wyjazdu z Polski i sie po prostu usmiecham - jest, stoi, ladnie wyglada. I ide dalej.
Usuńa lawenda pewnie byla w szoku, ze co to, ze kto to i jak sie przyzwyczai d nowych pszczol i wichurku wokolo i sasiedztwa, to wylizie. choc u mnie, w donicy, niepodlewana czesto lawenda, po zimie nie wyszla, zlosliwa maupa. czego Kindze w ogole nie zycze.
Agniecha, lepiej nie sprawdzaj, ale ja nie puaczę. To nostalgia tylko.
OdpowiedzUsuńPora deszczowa powiadasz? U nas niebo wygląda jak na Peloponezie albo innym tropiku.
U mnie też Peloponez albo Kreta.Kury uciekające przed ultrafioletem niech nie słuchają.
OdpowiedzUsuńPosiedziałam godzinkę na słoneczku,pies mnie pilnuje ale sam leży w cieniu,ptaszki świergolą,fajnie jest.
Teraz lody dla ochłody;)
PS.Pierwsze słyszę o Wandzi.Kto zacz?
UsuńWandzia to ta niebieska dama na zdjęciu 6 od dołu. Została jako nierozerwalna część gumna.
Usuńaaaa,blondyna ufarbowana na niebiesko;)
UsuńHanna, onaż to!
UsuńPrzecudne miejsce, uwielbiam takie. Wiem, że zrelaksowałbym się tam i naładowała baterie. :) Miłego piątku. :)
OdpowiedzUsuńWróciłam z Kleparza, upał już jest, na horyzoncie białe chmury, malownicze, ale raczej nie deszczowe.
OdpowiedzUsuńPo dwóch dniach intensywnych spacerów, postanowiłam zrobić przerwę, to musiała być awaria i tramwaje nie jeździły. Czyli spacerek, wprawdzie krótki, zaliczony.
Byłaś na Starym czy na Nowym?
UsuńBarbara
Ewa, targ też zaliczyłaś?
UsuńByłam na Starym, Nowego nie lubię. Kupiłam bundz i czereśnie, wróciłam już tramwajem. Cały dzień duszno, słońce piekło niemiłosiernie, koło 14-tej zaczęło się chmurzyć, ale chyba deszczu nie będzie.
UsuńStary to jak moje podwórko :), chodziłam do tej szkoły na tyłach budek....
UsuńBarbara
A ja jestem cała w skowronkach. Witajcie kochaniutkie.
OdpowiedzUsuńPojechałam w szpital do tych gruźlików się zarejestrować z myślą, że może do jesieni się uda, a tam...tadam na 25 czerwca mnie zarejestrowali, bo pani doktor miało nie być, a będzie, ale mi się udało.
Tak się cieszę, ciekawe, czy mam jeszcze płuca? może zmieni mi leki na tę astmę.
Upał nadal niemiłosierny, teraz w cieniu mam 29 stopni.
Hana, fajnie, ze masz możliwość odwiedzania Twojego byłego miejsca, zawsze coś tam zakłuje, nachodzi nostalgia i człowiek wraca do domu z wspomnieniami... znajdziesz jeszcze swoje miejsce, zupełnie się tego nie spodziewając, gdzieś tam czeka na Ciebie mały biały z tarasem bez kurczaków z rożna za płotem. Ja tez szukam, ale liczę na to ze on mnie znajdzie.
OdpowiedzUsuńOrszulko, ja trochę pomagam, żeby mnie znalazł:)
UsuńOrszulko, nie wybierasz się w moje strony w lecie?
UsuńMikus, może się uda, bo ja cały czas się wybieram :)
UsuńHelou, ledwo żywam, upalik byl a robbótkę cza było wykonać.niby w niedziele ma padać, niedlugo wracam na ojczyzny łono i mam wielką madzieje, że juz nie bedzie tak tam smažyć.
OdpowiedzUsuńHej, wieczorne. Chmury są, 26 stopni jest, wiatru i deszczu nie ma. Wróciłam z dyżuru i żałuję że sobie piwka nie kupiłam, ale już z domu nie wyjdę, nie chce mi się. Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! Nihil novi sub sole - że tak miąchem rzucę. Jak smażyło, tak smaży, jak nie padało, tak nie pada. Gumienko z grubsza podlane, komary mnie pożarły, że aż.
OdpowiedzUsuńWidocznie smakowita jesteś dla owadów 😉
UsuńOrszulka, chyba tylko dla komarów:)))
OdpowiedzUsuńSzkoda tej lawendy, ale może w przyszłym roku się odrodzi i buchnie. Przypomniały mi się moje wizyty na gumnie, fajnie było. Za chłopakami się stęskniłam... Ogoniastymi oczywiście. Oj, Hanuś, że też nic nie możesz wymyślić, żeby do mnie przyjechać...
OdpowiedzUsuńNie wiem co wy tak o tych upałach i upałach, u mnie codziennie trochę pada i burzy z lekka na zmianę z przebłyskami słońca. Ciepło jest, ale żeby upał to nie.
Zakwitła mi cudnie biała piwonia od Elżbiety J. ( a propos, gdzie ona??), ma aż 4 kwiaty wielkie.
Dzień dobry. Jeszcze ranek i już ciepło, słońce trochę przymglone,23 stopnie, leki wiaterek.
OdpowiedzUsuńMika u Ciebie góry to może dlatego inaczej. Tutaj robi się pustynia, beton nagrzewa, deszczu nie ma, w słońcu ponad 30, jestem już tym zmęczona.
Miłej soboty Kurkom zyczę.
Cześć Kury z rana,
OdpowiedzUsuńzapowiadany deszcz jakoś zwleka, chociaż niebo ładnie zachmurzone. A prognoza już zmniejszyła przewidywaną ilość opadów. Wyciągnęłam więc węża i rzuciłam pod krzaki, bo więdną. To nie jest normalne.
Mika, a nasiona naparstnicy będziesz chciała, czy roślinę wolisz?
Przyjemnej soboty.
Agniecha, jeśli to nie byłby kłopot, to zdecydowanie wolałabym roślinę:)) Naprawdę mi dasz???? Kocham cię!
UsuńJejku, u mnie to jest chwaścidło i walczę z nią wytrwale a nieskutecznie. Popatrzę, czy gdzieś nie ma jakichś małych, bo kwitnącej nie pośle, bo raczej nie przeżyje podrózy. I nie poślę teraz - ponieważ upał.
UsuńOczywista, czekam grzecznie.
UsuńCzołgiem Kureiry! Nawet już gadać się nie chce, że nie pada i się nie zanosi. Dzisiaj to jakaś masakra. Zdycham.
OdpowiedzUsuńkup armate, pojedz jakis kawaek dalej, gdzie sa jakies chmury i poszczelaj z armaty don ich, pomachaj i moze ze zlosci zaczna Cie gonic....
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńWitam gorąco! Na balkonie na słoneczku 45, a w cieniu tylko 31st. Rozkoszne piekiełko! Deszcz? Kiedyś na pewno spadnie...;/
OdpowiedzUsuńZ utęsknieniem czekam jesieni.
Ksan, u mnie to samo. Gorąc i czekam na ukochaną jesień.
UsuńAniu Bezowa, u nas taka patelnia już 3. tydzień:) i bez kropli dżdżu:)
UsuńNa balkon to tylko wieczorem. Wczoraj posiedziałam tylko chwilę, bo dopadł mnie kleszcz. Na drugim piętrze!
To nie miały być uśmieszki, a płacz i zgrzytanie zębów!!! :(((((((((((((((
Usuńo matku bosku, Ksan - kleszcz dolazl na drugie pietro??? ciekawe ile mu to zajelo... ale pewnie przyszedl na Tobie albo zwierzaku :(. wscieklego upalu nie zazdraszczam...
UsuńKsan nie mów o kleszczu, bo ja się ich panicznie boję, a ostatnio Bezowy sobie urwał kleszcza, przy wyciąganiu. Nie wiem, czy nosi tę urwaną połowę, czy wydarłam mu. Przez dwa dni rumień był na całe (chude) udo, dziś już lepiej.
UsuńKrysiu Opakowana, tylko Małż mógł go przynieść, bo to on chodzi wieczorem podlewać działkę. Dla mnie to teraz za daleko, a nasze koty są niewychodzące.
UsuńDziś na balkonie inne atrakcje, szerszenie grasują, a tych boję się okrutnie.
Aniu, mam nadzieję, że Bezowy był u lekarza, coby sprawdzić czy to paskudztwo wyszło całe, no i ten rumień niepokojący. Też się ich boję, jeszcze mi tylko do tego wszystkiego jakaś borelioza potrzebna..., tfu, tfu, tfu:((
UsuńA gdzie tam był. Powiedział, ze nie pójdzie i już. Dziecku można dać w doopę i zaprowadzić, ale starego chłopa nie dam rady, będzie, co będzie. Złego diabli nie biero.
UsuńTo może i dla Ksantypy jest jeszcze nadzieja?...;)
UsuńNa termometrze na balkonie zabrakło skali - 48+..Przed południem się chmurzyło, powiał wiatr, rozgonił chmury i mamy w cieniu 32.
OdpowiedzUsuńMoże się komuś narażę, ale mam dość, jestem zmęczona tą pogodą. Już dzisiaj na targu widziałam borówki (czarne jagody) i owoce morwy leżące na chodniku. Ciekawe, że nikt morwy nie hoduje i nie sprzedaje. Te owoce są pyszne, rosły dwie wielkie morwy u sąsiadów, zlatywała się na nie cała banda dzieciaków.
Ha! Do takiej bandy przynależałam, obrabialiśmy morwy rosnące w szkolnym ogrodzie:))
UsuńEwo2, o tak, te owoce są przepyszne! Na działce mamy tę czarną, przez pierwsze 3 lata od posadzenia owoce opadały tuż po zawiązaniu. W tym roku zapowiadały się niezłe zbiory...ale zrobiło się sucho i gorąco, i po ptokach. Wszystko marnieje i zasycha :(
Jeju, morwy bardzo lubie,dziecinstwo mi sie przypomina. pamietam, jak stalismy pod ,orwa i owoce, wielkie, soczyste pacaly nas po glowach. czarna orwa, czyli w ciaplki bylismy....biala tez dobra :)
UsuńTam rosły dwa duże drzewa, białej i czarnej morwy. Te owoce, które dzisiaj widziałam marne , część niedojrzała. Widać, że susza.
UsuńW zeszłym roku dostałam dużo morwy czarnej od mamy koleżanki, która przywiozła je z Węgier. U nas w górach chyba nie rosną.
UsuńTo prawda pyszne, u nas, czyli przy dpmu moich dziadkow rosla modwa przycinana na zywoplot, wyszukiwalam owocow i zajadalam sie
OdpowiedzUsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńLawenda to jednak coś, co mnie odstrasza, alergia niestety, samego zapachu nie zniosłabym.
Czołgiem Kureiry, nie zdychnęłam, ale prawie. Ja też mam dość. Byłoby zupełnie inaczej gdyby nie susza. Tylko patrzeć, jak zaczną usychać drzewa. Ostatnie dwie zimy były bezśnieżne (przynajmniej u nas). Nie pamiętam kiedy padał deszcz. Żal kolano ściska, gumienko wprawdzie podlewam, ale przecież nie podleję drzew! Skupiłam się na hortensjach, może przeżyją. Na gumnie miałam białą morwę - szpaki miały używanie!
OdpowiedzUsuńPrezesowo - kolejny znak, ze Podlasie wola, badz lasy wokol Twardogory....
UsuńHana, widziałam wczoraj hortensje (są w ogródku przy kamienicy, nie podlewane) w ciągu dnia zupełnie oklapłe a jak tylko zaszło słońce i zrobiło się nieco chłodniej odżyły i pięknie się wyprostowały :).
UsuńDadzą radę !
Rabarbara
Rabarbaro - moze im brakuje jakiejs kamienicy.....
UsuńPrzy murze mają trochę cienia i może więcej wilgoci? Moje podlewam i na razie trzymają się.
UsuńBasiu roślinki o dużej powierzchni liscia tak robia w czasie suszy, udaja umarniete, zeby zmniejszyc powierzchnie liscia i mniej wilgoci oddawać. Ja mam takie okazy, ktore nie wiem jak sie nazywaja (poszukam to napiszę ) ale co dziennie w poludnie sa zwiedniete.
UsuńKurki; te upały i ta susza o tej porze roku to przecie nie jest norma. Tez mam dość. Najgorszy jest popoludniowy spacer z Balusiem. Biedak juz wie, że przed spacerem będzie z lekka polany wodą, więc stoi przy kranie zewnetrznym jak ofiara (nie strachajcie sie, robie to delikatnie, szok mu nie grozi). Ale na spacerze zachowuje sie i tak jakby miał Alzheimera - ciagnie to w tę, to w tamtę, chce niby iść, ale może wracać... A ja na tym słońcu jak ta głupia, ledwo nie zemdleję, a ten niby sika, niby nie. Boszszsz ty mój. No i instynkta mu zawodza. Trawnik (suchy juz wprawdzie) wzdłuż chodnika, a on nic tylko gorącym chodniczkiem. Ogólnie masakra. Nie mówie juz o codziennym podlewaniu gumienka. Tylko patrzeć, jak będzie zakaz podlewania ze względu na brak wody.
OdpowiedzUsuńO jejku, jejku, jej, co tu się podziało przez te dwa tygodnie com to się urlopowała, ale przeczytałam już wszystko. I ogrody piękne, i zwierzaki przecudnej urody, szfystkie rzecz jasna. Te małe lwiątka w pierwszym momencie pewnie łatwo pomylić. I gdzie się to wszystko chowa w tych upałach. Zwłaszcza Frodulo. Hana masz AC w domu, czy włączasz im w samochodzie? Ja zakończyłam urlop w +39. No, przeżyłam. Przesłałam Hanie kilka zdjęć, może opublikuje. 12 godzin drogi za mną to już dziobem się podpieram i czołgam do spalnej. Deszczu na jutro wszystkim życzę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że przetrwałaś w tropikach, odpoczęłaś trochę?
UsuńTeż deszczu wszystkim życzę.
Mikuś, można powiedzieć, że odpoczęłam, codziennie rano na siłowni i strechingu (wykupiłam abonament to nie opuściłam ani jednego dnia). Potem odpoczynek. Po południu trochę opalania i dwukrotne moczenie się w słonej wodzie, nie piszę pływanie, bo już drugiego dnia rozcięłam sobie stopę i słona woda mimo opatrunków właziła do rany. Dwa razy pokropiło i wogóle to było trochę chłodniej niż np. w Krakowie. Wieczorem niestety J. ciągała mnie do sklepów i kawiarni. Generalnie poprawiłam sobie kondycje.
UsuńBacha - to sie nazywa prawdziwy urlop wypoczynkowy! za dnia leniwie, wieczorem - metoda Wlochow - passegiata. Tylko czy wzielas odpowiednie stroje paradne na to? I czy w wystarczajacej ilosci?
Usuńbiedna stopa! goi sie?
Opakowana, wyrzuciło mi komenta więc powtarzam, trzy wersje *strojów paradnych*: spodnie krótkie, półdługie, długie (hrehrehre), sukienkami się nie przejmowałam.
UsuńStopa się goi ale powoli, utykam cały czas no ale rana zmniejsza się. Teraz kombinuję gdzieby tu te dzielnie rozpoczęte lekkie treningi kontynuować.
Usuństroje paradne na passegiata jak ras!
Usuńtreningi moze w terenie?
No już godzinę temu miałam iść spać.
OdpowiedzUsuńWitaj Bacha :! O, to dobrze, że miałaś udany urlop, podziwiam za tą siłownię ;)).
OdpowiedzUsuńDzień dobry Kurniku :)
Chyba nigdzie nic nie zapowiada deszczu.........ale patrzę tu ze zdziwieniem na miejską roślinność (nie podlewaną!), że nadal wygląda dobrze. Jeszcze. Natomiast Wisła wysycha :(
To miłego dnia :))
Barbara
Ach jak miło i rześko!
OdpowiedzUsuńWczoraj popadało, wydawało mi się solidnie, a kiedy przestało, poszłam zobaczyć efekty. Pod pewnymi liściami było po prostu sucho. Trochę mało. Prognoza twierdzi, że dziś powtórka, i solidniejsza. Cieszę się z góry. Ptaszęta ćwiergolą, koniunie malunie linieją, czereśnie i wiśnie dojrzewają ( szpaki już się dowiedziały o czereśniach , a wiśnie ich nie interesują ), grusze kwitną po raz drugi.
Zaraz sobie pójdę do koniowatych.
Miłej niedzieli!
Ja na słońce zaczynam warczeć,nawet gdy tv mówi o"pięknej"pogodzie.Deszcz to pewnikiem do Afryki się przeniósł albo gdzie indziej.Susza łokrutna.Moja psyche też chyba zaczyna na to reagować bo śniło mi się iż byłam skazana na śmierć za jakieś przewinienie grupowe a ino ja miałam być uśmiercona.
OdpowiedzUsuńChłodnej a przede wszystkim deszczowej niedzieli życzę:)
Orka - dobry to sen; problem Ci wezmnie i uschnie i umrze. Aura mu zdecydowanie w tym pomorze pomoze.
UsuńDzień dobry. Pochmurno i 25 stopni. Deszczu nie było i nie ma, pewnie nie będzie. Jeszcze jest nadzieja, że jakby tak umyć okna i powiesić pranie na balkonie to może popada?
OdpowiedzUsuńBacha fajnie że zadbałaś o kondycję i trochę się zregenerowałaś.
Deszczu Kurkom życzę.
Ewa - jeszcze dodatkowo umyc wlosy i ladnie je wysuszyc (u mnie to dziala...) plus zalozenie na wyjscie cienkich, szmacianych bucikow; im ciensze i im bardziej szmaciane tym wiekszy deszcz...
UsuńCos w tym jest,chociaz ostatnio mycie okien nie pomagalo.
UsuńHelou Kurniku,pochmurno bardzo, ciekawe czy bedzie z tego deszcz, a tak chcialam jeszcze pomoczyc nogi w morzu i ochodzic po piaseczku.
OdpowiedzUsuńPada!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitajcie. Nic nie napiszę, 30 w cieniu.
OdpowiedzUsuńhrehrehre,dogrzało Wama,Kumo?
UsuńCzołgiem Kureory! U nas pochmurno, przynajmniej tyle, bo duszno, że strach. Gdyby słońce do tego, to nie wiem. Może idzie jakiś przełom, bo:
OdpowiedzUsuń- spałam (z przerwą na wysikanie piesków) do 12.10, Olesa już chciała wtargnąć i sprawdzić, czy żyję
2. komary tną jak oszalałe, nie można z domu wyjść
3. u MM w garażu znajduje się tzw. gulik (nie wiem czy to przypadkiem nie jest po naszymu - gulik to rodzaj studzienki odpływowej), z którego niemiło zalatuje na zmianę pogody. Właśnie zalatuje!
Hrehre, tonący brzytwy się chwyta, nie?
Ty to masz dobrze,Hana!
UsuńTwoje piesy powinny o 8ej zażądać jajecznicy z sześciu jajek.
U mnie czasem zalatuje, ale właśnie nie zalatuje!;)
Hanna, dyć mówię, że z przerwą na sikanie piesków. I karmienie, rzecz jasna:)
UsuńCzytam od dołu i szukam co to za roślinka ten gulik,co by nabyć .
UsuńA tu mam, to nie roślinka 😞
A ja dziś za Kopciuszka robię w kuchni.Dostałam krzynkę jabłek,w tygodniu upiekłam jedną szarlotkę,dziś się naobierałam tych japków,bo szkoda wyrzucić, a już dostawały plamek.Wrzucałam sukcesywnie go gara,aż po czubek,nie mieściły się jednakoż i musiałam przynieść z piwnicy saganek do bigosu i półmetrową kopyść.Chiba co dzień będzie śarlotka;)
OdpowiedzUsuńNa razie upalnie, ale coś mi się wydawało,że słyszałam jakieś dalekie pomruki.Może popada.
To chłodniejszego wieczora Kurom życzę.
Dora już się chłodzi;)
Hanna, do słoików japka wraź i już.
OdpowiedzUsuńChyba dziś to zrobię;)
UsuńLudzie!!! Kropi!!! A Frodo ściągnął mi ser i zeżarły oba! Wczoraj miał praczkę, omatko, nie wytrzymam...
OdpowiedzUsuńPrzestalo padac i ju temp.wzrosla do 24 st.Leniwimy sie , ogladamy filmy , ale moze na spacer pojdziemy.
OdpowiedzUsuńW zasadzie juz zyje wyjazdem,jeszcze tu jest roche do ogarniecia w czwartek J do lekarza na kontrol, no i albo juz pojedziemy albo w piatek rano.
OdpowiedzUsuńPowinnam jak Bezowa nie napisać nic. Bo 34 w cieniu, do 14 były chmury i duszno tak, że ledwo dało się oddychać, potem się przetarło, wyszło słońce, powiał lekki wiatr i nadzieja na deszcz poszła się bujać.
OdpowiedzUsuńU mnie nadal kropi, ale nic więcej:(((
OdpowiedzUsuńHana a internety pokazujo, że u was deszcze !
UsuńBarbara
Rabarbara, kłamio.
OdpowiedzUsuńU nas grzmiało i ryczało dookoła, a deszczu spadło tyle, co kot napłakał. Jestem ROZCZAROWANA.
OdpowiedzUsuńAgniecha, co Ty masz na swoim blogu, że ja piszę komentarz do komentarza a on nie wychodzi, hę?
UsuńBarbara
Rabarbara, u Agniechy jest włączona weryfikacja komentarzy. Znaczy to, że Szefowa musi komentarz zatwierdzić, dopiero wtedy puści. Albo nie...
UsuńA co, Rabarbaro, czegoś nie wpuściłam? Wydawało mi się, że zatwierdziłam i zatwierdzam wszy stko co popadnie ( a już na pewno wszystko twoje ) oprócz tego robota, co się ostatnio znowu wpychał.
UsuńOkazuje się, że czasem nie kłamio, nie chcę nikogo denerwować bo każdemu w każdej stronie też życzę - u MNIE znaczy w mojej wsi lejeeeee, aż szumi :) (dostałam nagranie dżwiękowe). Ma tak lać noc i jeszcze jutro. Oby!!.
OdpowiedzUsuńRabarbara
Nnnnoo! Popadało 10 minut, pomruczało trochę i koniec balu. Trochę chłodniej, a kot z wrażenia napił się deszczówki, bo mi zacinało na balkon.
OdpowiedzUsuńKury - pada!!!!!!!!!!!!!!!!! a nawet leje!!!!!!!! Jednak mój gulik jest niezawodny. Zawsze podśmierduje na zmiane pogody. Na szczęście trzeba mu wtedy tylko dać troche wody i przestaje (podśmierdywaC). Pada tez u Hany!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo, to już po deszczu. Ale dobre i to. Padało ok. 30 minut.
OdpowiedzUsuńU mnie ciągle siąpi, ale podlało!
OdpowiedzUsuńU mnie jak co dzień lało po południu i wieczorem, ale dziś jakby więcej i bardziej ulewnie. Żaby chadzają po podwórku, dobrze, że żadna się nie wybrała z wizytą niedzielną do kuchni, jak zwykle:)
OdpowiedzUsuńMIka, może się wybrała i znajdziesz ją zaś potem:)))
OdpowiedzUsuńNa poduszce..., w swoim łóżku:))
UsuńDzięki Ksan, sama se całuj żaby, ja nie będę:)
UsuńBiedny Pan Żab, nikt go nie chce.
UsuńMika, obyś nie żałowała! Wiadomo o co biega:))
To juz jest nas dwie, Ksan, co tak mysla....
UsuńHello Kury.
OdpowiedzUsuńWczoraj nie padało,dziś zachmurzone niebo i cisza,bez wiaterku.Wyjrzałam na dwór i rzuciły mnię się w oczy orzechy na moich drzewach,wielkie jak na jesieni!
Powiem Wam Kury,że najlepszymi strażnikami czereśni są...sroki.Nasze sroki urządziły sobie gniazda w tym roku w pobliżu czereśni i jak tylko zbliżały się szpaki czy kosy podnosiły raban na cały zycher.Pies też przechodził z podkulonym ogonem,tak wrzeszczały.
Dziś miałam kawkę z szarlotkom;)
U mnie NARESZCIE kropi od 2 minut, wiec czekam na więcej 😄
OdpowiedzUsuńNo to sie napadalo 😭😭😭
UsuńU nas też,jakby ksiądz pokropił kropidłem.
UsuńCześć Kurencje,
OdpowiedzUsuńu nas wiatr chłodny, niebo zachmurzone, ale słońce się przebija. Deszcz zapowiadają na jutro.
Ciśnienie pewnie dziwne, dostałam migreny w związku z tym i jestem wkurzona, bo mam tyle do zrobienia, a pewnie zwiędnę i będę sobie polegiwać jak Pan Koper.
Życzę chłodu i opadów tym, które tego właśnie pragną.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPisałam że jakiś deszcz był? Ani śladu, już 22 stopnie, słońce, trochę chmurek i tyle. Chyba jednak umyję okna. Dobrego poniedziałku.
Też się bierę za okna w sypialni,chociaż na samą myśl jestem spocona.
UsuńHanna - to moze spoc sie najpierw i potem myj okna, to nie zauwazysz, ze sie zaparzysz...
UsuńOpakowana, i przed i w trakcie jednako.Ale gdy skończyłam, rzuciłam szmaty i biegiem pod prysznic;)Sama rozkosz!
UsuńA gdzieżeś bywała? Kurnik markotny bez Ciebie.
Pada! Mniej więcej od siódmej, ciekawe, jak długo to potrwa. Już od wczorajszego popołudnia łaziły ciemne chmury, ale nic z tego nie wynikło aż do teraz. Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńHej Kurniku.Nie pada,ale sie ochłodziło,wieje wiatr, wiecej chmur niz slonca. Ide zaraz ciac zywopłot.
OdpowiedzUsuń28 stopni, trochę wiatru i chmur. Kupiłam kotom jedzenie i niedługo idę na dyżur, dalej duszno, nigdy bym nie przypuszczała, że będę miała ochotę....zmarznąć.
OdpowiedzUsuńChłodno było rano,teraz juz ciepło,ale wiatr wiucha,ze hej.Żywopłot przycięty, kilka drasnieć oczywiscie nabyłam, no nie dało sie uniknac jak to berberys i rózą, teraz mogę poleniuchować.
OdpowiedzUsuńA, i maki , te pełne ,co Ci hano wysłałam nasionka, się rozsiały na kwietniku pod gruszą, jeden już pięknie zakwitł.
OdpowiedzUsuńHano, oczywiscie!
OdpowiedzUsuńBył koment i poszedł w kosmos, drugi raz mi się niekce pisać, że byłam u lekarza, wyniki dobre, że dałam se jeszcze cośik wyciąć i nawet lało. Tak ładnie miałam napisane...
OdpowiedzUsuńBezowo! Co znów dałaś sobie wyciachać?! Pisz tu zaraz!
UsuńAniu Bezowa, właśnie to jest ten najlepszy koment! Wyniki są dobre, super!!!
UsuńLało?Bez mycia okien?!
UsuńMasz szczęście Bezowa;)
I jeszcze wyniki dobre, sielanka!
Dobre wyniki i deszcz - super!!
UsuńJak bum cyk cyk,lunęło.Rano umyłam okna dwa w sypialni i dwa u młodszego dziedzica i leje a nawet grzmi.
OdpowiedzUsuńRaptem lunęło,ledwo pranie z balkonu zdążyłam zwinąć.Tak więc Kury chcecie deszczu,myjcie okna.Działa bez pudła.
tez tak uwazam. do mojej metody nawolywania deszczu (mycie wlosow i potem ich wzglednie dobry wyglad) dodam jeszcze, jako zupelne zabezpieczenie, ze BEDZIE padac, to zostawienie wielkiego prania na suszarce/sznurku na dworze/balkonie nie oslonietym i wyjscie z domu. Dziala tez zalozenie najlepszych zamszowych bucikow. Byl taki okres w moim zyciu, ze buty mialam zamszowe, podzielone na najlepsze, calkiem dobre i dziadowskie (czyli na deszcz). zmarnowalam kilka par, az zaczelam nosic jakies kaloszowate, najpierw w torbie, potem w aucie....dziala!
UsuńNo, sprawdziło się podwójnie, i okna i pranie.
UsuńZakupiłam se niedawno granatowe zamszaki i też uważam,żeby w deszcz nie zakładać.Jak włożyłam sandałki (nie nowe)to stopę otarłam,co roku tak jest;)
garnatowe zamszaki....rozmarzylam sie ostro!
Usuń