piątek, 22 listopada 2019

GROCH Z KAPUSTĄ

Groch z kapustą, pomieszanie z poplątaniem, cicer cum caule, jak pisali Tuwim i Słonimski. Tak właśnie to wygląda, ta moja rzeczywistość. Przez ostatni rok dużo się działo, i złego i dobrego. Taki też będzie ten post, po długim milczeniu. Nie ma chronologii, nie ma systematyki, jest to co do głowy przychodzi.





Ponad rok temu odszedł mój ukochany pies, Tropik. Jego piękne zdjęcie, zrobione przez Arteńkę, jest cały czas na prawym marginesie bloga. Był pięknym gończym polskim, bardzo inteligentnym, mądrym i kochanym. Takiego psa nigdy nie miałam i mieć nie będę, rozumieliśmy się bez słów. Poprzednie psy były też kochane, słodkie i mądre, ale ten błysk miał tylko On. I te cudne, myślące, bystre jasnobrązowe oczy... Od małego zdradzał dużą zaradność i umiejętność dostosowywania się do sytuacji, zawsze radosny i machający ogonem. Kochał wyprawy do lasu, spuszczony ze smyczy gnał jak szalony, jak to myśliwski, "poszedł w las". Wracał nieco zakłopotany własnym szaleństwem i nie do końca pewny, czy jesteśmy tam, gdzie nas zostawił. Potem następowało witanie i zwijanie się jak żmija w ósemkę  oraz rżnięcie głupa "No przecież tylko chwilkę mnie nie było..." Był wierny, cierpliwy, znoszący z godnością wszystkie zabiegi medyczne i czekający na wszystkie moje powroty ze szpitala. Pamiętam, gdy wracałam po amputacji po 3,5 miesiącach nieobecności, tak bardzo śmierdziałam wszystkimi szpitalnymi zapachami, że biedak nie był pewny, czy ja to ja... Dopiero gdy przesiadłam się na swoje miejsce na łóżko, nastąpił wybuch szaleństwa, skakanie po głowie, piski, szczeki, wskakiwanie na łóżko i z powrotem na podłogę, nie mógł się bidula uspokoić. A całe te 3,5 miesiąca spędził sam w domu, moi przyjaciele i sąsiedzi doglądali go, wypuszczali i karmili, zabierali na spacery, ale większość czasu był sam... Cud, że nie zwariował.
Tęsknię za nim jak głupia, gdy mówię o nim głos mi się łamie i oczy się pocą, tak bardzo chciałabym, żeby był ze mną. Ale gdy przypomnę sobie ostatnie 3 lata przed końcem jego życia, ciągłą ostrą dietę, kroplówki, zastrzyki, zabiegi, to wiem, że teraz mu lepiej, że nic go nie boli i może hasać po lasach i łąkach, radosny jak szczeniak. Zresztą w jakimś sensie jest blisko, został skremowany i rozsypany po swoich ulubionych miejscach, a troszeczkę zachowałam w pięknym szklanym , zielonym flakoniku z korkiem w kształcie łzy... Codziennie go witam rano i mówię dobranoc , każąc mu pilnować domu i płoszyć myszy... I wiem, że on wie, że dalej go kocham. Czasem wraca do mnie w snach, raz był to sen tak realny, że czułam jego zapach i sierść pod dotykiem ręki... Na pewno wtedy mnie odwiedził.



W ciągu ostatniego roku dla poprawienia samopoczucia wróciłam do mojej ulubionej rodziny Durrellów. Coś komuś mówi to nazwisko? Może być różnie, bo zostało trochę zapomniane w ostatnich czasach, a bardzo niesłusznie. Najbardziej znani reprezentanci rodziny to pisarz Lawrence Durrell (zwany Larrym) i jego młodszy brat, Gerald (Gerry), zoolog, twórca nowoczesnych ogrodów zoologicznych oraz podstaw ochrony zwierząt a także oczywiście świetny pisarz, choć zupełnie innego rodzaju niż Lawrence. Oprócz nich była jeszcze siostra Margaret i trzeci brat Leslie, a głową rodziny była mama Louisa. Ojciec, który był inżynierem i budował mosty i koleje w Indiach zmarł, pozostawiając biedną Louisę z czwórką dzieci w różnym wieku i z różnymi problemami. A każde z nich było potężną i ekscentryczną osobowością.
Po śmierci męża Louisa wyjechała z Indii, które bardzo kochała, do zimnej, deszczowej Anglii. Cała rodzina jednak źle się tam czuła, chorowali, Gerry wychowany na swobodzie, nie mógł się odnaleźć w rygorystycznej angielskiej szkole, Larry musiał zarabiać na życie jako sprzedawca ubezpieczeń, sfrustrowany tym, że nie mógł rozwijać swego talentu literackiego, o którym był przekonany. Margot burzliwie przechodziła okres dojrzewania a Lesliego interesowała tyko broń palna. Na dodatek mama Louisa, przygnębiona wszystkimi problemami, zaczęła popadać w alkoholizm. Wtedy to Larry wpadł na genialny pomysł, żeby wyjechać do Grecji, na Korfu. Były to lata 30-te, życie tam było dużo tańsze a jasne słońce i wino dodawały radości życia. Ich kilkuletni pobyt na Korfu (byli tam aż do wybuchu wojny) barwnie, radośnie i z ogromnym, angielskim poczuciem humoru opisał później Gerry w trylogii "Moja rodzina i inne zwierzęta", "Moje ptaki, zwierzaki i krewni" oraz "Ogród bogów". Na bazie tych książek nakręcono filmy i seriale. Ostatnia, najnowsza wersja jest urocza, serial miał 4 sezony i pokazywany był na BBC First i na HBO. Jeśli ktoś ma HBO GO to w każdej chwili można po niego sięgnąć, zwłaszcza w chwilach przygnębienia i smutków listopadowych. Obsada aktorska jest wspaniała a klimat dawnych lat oddany z pietyzmem i wyczuciem, jak to u Anglików. W poszczególnych odcinkach przewijają się różni ekscentryczni przyjaciele Larry'ego z kręgów artystycznych, m.in. Henry Miller (ten od "Zwrotnika Raka"), z którym byli bardzo zaprzyjaźnieni. Mężem opatrznościowym całej rodziny był grecki kierowca Spiros, rozwiązujący z uśmiechem na ustach wszystkie problemy. Więcej nie opowiem, musicie przeczytać i zobaczyć.

ilustracja

Jeszcze trochę o Larrym Durrellu. Sporo Anglików do dziś uważa, że powinien był dostać nagrodę Nobla za "Kwartet Aleksandryjski" , dzieło jego życia. "Kwartet" to cztery tomy, noszące tytuły będące imionami.   Rzecz dzieje się w Aleksandrii w latach 30-tych, łączy wątki uczuciowe, szpiegowskie i obyczajowe, tworząc żywy, pulsujący, kolorowy obraz ówczesnego życia , skomplikowanych i wielowarstwowych związków międzyludzkich i politycznych. A co najciekawsze, dzieło stanowi mozaikę. układankę, przedstawiając wydarzenia z punktu widzenia różnych osób, stąd imiona w tytułach. Całościowy obraz ukazuje się nam dopiero w ostatnim tomie, po drodze stopniowo ujawniając różne fragmenty rzeczywistości. Było to niesamowicie nowatorskie podejście a napisane tak pięknym i niezwykłym językiem, że momentami się zastanawiałam, czy to proza czy poezja. Taki sposób wykorzystywania języka to naprawdę wielka sztuka. Ogromna tu też zasługa tłumaczki, pani Marii Skibniewskiej. Sam Julio Cortazar przyznał, że "Kwartet" był inspiracją dla jego słynnej "Gry w klasy". Ja tam bym Larremu tego Nobla dała. Zwłaszcza, że w czasie wojny pracował dla angielskiego wywiadu:)

Ilustracja
Gerald, obdarzony poczuciem humoru i lekkim piórem , napisał wiele książek o swoich podróżach i zwierzętach. Traktował je jako środek do zdobycia pieniędzy dla stworzenia swojego ogrodu zoologicznego, gdzie zwierzęta mogłyby żyć szczęśliwie, o ile to możliwe w niewoli. W końcu mu się to udało na wyspie  Jersey, gdzie istnieje do dziś , prowadzony przez fundację Durrell Wildlife. Tam też został pochowany , gdy zmarł w 1995 roku. Jego postać i działalność była wielką inspiracją dla Richarda Attenborough, znanego nam wszystkim.
Nie łudźcie się, to nie koniec opowieści o Durrellach. Już nie dziś, ale na pewno ciąg dalszy nastąpi. Moja fascynacja przybrała bowiem formę łańcuchową, po serialu obejrzałam na YT różne filmy dokumentalne o nich, rozmowy z aktorami i twórcami serialu ,plenery Korfu. Niedawno wyszła książka biograficzna  "Durrellowie z Korfu", zawierająca mnóstwo materiałów z rodzinnych archiwów, anegdot i opowieści. Oczywiście połknęłam. Poszłam też dalej w stronę Henry Millera, ale o tym potem.

W ramach grochu z kapustą  teraz sprawy osobiste. Ten czas milczenia i wycofania był jak zawsze zależny od mojego zdrowia i samopoczucia. Z różnymi przypadłościami się borykałam, jednymi znanymi, innymi mniej.   Gorsze te mniej znane, bo ze znajomymi wiadomo jak postępować. Jedną nowością się z wami podzielę, bo może się komuś przydać. Otóż na wiosnę miałam spory problem z cieknącą raną na nodze i mój ulubiony ortopeda podsunął mi terapię, której jeszcze nie próbowałam, a mianowicie serię zabiegów w komorze hiperbarycznej. Nie mylić z kriokomorą, to całkiem co innego. Najpierw spanikowałam, bo pan dr wymyślił, że mam być 2 miesiące w Krakowie i codziennie jeździć na zabieg, co oczywiście było niewykonalne z wielu powodów, ale potem okazało się, że otworzyli to prywatnie i u nas. Odpłatnie oczywiście , ale ponieważ dopiero zaczynali to udało się wytargować cenę promocyjną na 20 zabiegów, Dzięki pomocy kochanej rodziny i przyjaciół udało się to zrobić, no i powiem, że efekt był nadspodziewanie dobry, przestało cieknąć i się ładnie podgoiło. Zabieg polega na wtłaczaniu pod dużym ciśnieniem tlenu do organizmu, co poprawia ukrwienie tkanek i wspomaga gojenie. Ma również różne inne zastosowania, można przeczytać w necie. Mnie również bardzo poprawiło krążenie w nogach.
Potem był dół, czyli zerwanie mięśnia pod łopatką z potężnym wylewem, pół osoby miałam w kolorze ciemnego fioletu, jak bakłażan vel gruszka miłosna. Ale po 2,5 miesiąca już mogłam ręką ruszać:)))
Teraz, tfu, tfu, tfu, chyba pomału wracam do życia, dostałam nowy lek biologiczny na rzs i czuję się lepiej. Mam więcej energii i siły a w połączeniu z pewnym środkiem przeciwbólowym czuję się jakbym była na jakimś speedzie albo się amfy nażarła. Muszę uważać, żeby jakichś głupot nie narobić:) Ale na razie o tym ciiii, to dopiero początek terapii.
No, to chyba na dzień dobry wam wystarczy???

240 komentarzy:

  1. Kury śpią wiec ja pierwsza podziękuję , ze napisałaś
    trzymam kciuki za terapie i przesyłam bardzo duzo dobrej energii :)
    badz zdrowiutka Miko !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, cieszę się, że jeszcze jest jakaś nocna kura ! Chyba się jeszcze nie znamy, tym bardziej mi miło i dzięki za dobre słowo.

      Usuń
  2. Ja tez podziekuje za to ze napisalas, ciesze sie ze okolicznosci sprzyjaja. Bardzo wspolczuje utraty Tropika. Moj Kacper odszedl 2 lata temu i dopiero teraz potrafie mowic o nim bez placzu (czasami). Tez mi sie snil tak realistycznie jakby przy mnie byl. Jestem przekonana ze kilka razy obudzil mnie rano. No coz, 13 lat razem swoje robi. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tropik miał 14,5, to kawał czasu... Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. komora hiperbaryczna! jak dobrze, ze znalazl sie sposob na Twoje noge. To bardzo dobra wiadomosc.
    Bardzo ciekawie napisalas o Durellach, korci poszukac tego co polecasz!
    Mam nadzieje, ze bedziesz czesciej na blogu!
    A Tropik...eh! poznalam tego szlachetnego pieska!
    sciskam Cie o wczesnym poranku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak pieknie napisalas o Tropiku... wrocily wspomnienia o Kirze, bo takiego psa jak ona juz nie bede miala nigdy wiecej. Toya jest kochana, ale nigdy tamtej nie dorowna.
    Nie wiem dlaczego, ale zawsze wydawalo mi sie, ze gruszka milosna to awokado i az musialam sprawdzic. No i niespodzianka, to rzeczywiscie baklazan. A awokado to tez wprawdzie gruszka, ale smaczliwka. Niech ich szlag! Cale zycie czlowiek sie uczy. :)))
    Ciesze sie, ze u Ciebie bardziej optymistycznie, ze czujesz sie lepiej i ze wracasz na memlon blogowy. Myslalam o Tobie, bo ostatnie wiadomosci byly juz dosc dawno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wydaje mi się, że każdy miał tego Jednego Wyjątkowego psa, którego nigdy nie zapomni i z którym był związany jak z żadnym innym...

      Usuń
  5. Cieszę się, że Twoje życieweszło w dobrą fazę.
    Fioletowy to piękny kolor, tylko ta niesprawność kończyny... Dobrze, że już lepiej. i jak dobrze, że masz myślącego lekarza.
    Pamiętam, że o Durrelach już kiedyś pisałaś, i że należałoby przeczytać. Może tym razem.
    Duże zdrowia na teraz i na zapas!
    I już pisz, bo chociaż Hana pisze świetnie, to Ty piszesz równie świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Agniecha, postaram się częściej mobilizować. Tobie dużo zdrowia i energii na tą ciemną jesień.

      Usuń
  6. Miko, cudownie, ze napisałaś i jesteś w dobrej formie!
    Taka, jak Twój Tropik, była moja Jota. Już takiej suni mieć nie będę. Wszystkie moje psy kochałam, ale Ona była wyjątkowa. Zeszłego roku odeszły moja dwa "niedźwiedzie". Został mi tylko rudzielec Orwell.
    Uwielbiam familię Durrell.
    Mam nadzieję, że teraz będziesz nas raczyć swoimi postami. Stęskniłam się. Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owieczko, wielkie dzięki za komentarz, ja też się stęskniłam...

      Usuń
  7. Doczekałam się, a to najważniejsze. Całkiem uporządkowany ten Twój groch z kapustą. O familii Durrell się nie zgadało, wypadało by sięgnąć.
    Zdrówka i do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze będzie okazja, na pewno:))) Będę dzwonić.

      Usuń
  8. Oj bidulko się po tych lekarzach i leczeniach nachodzisz!!!
    Dobrze, że ten biologiczny działa. Mi niestety nie mogą was i jadę na metatreksacie:/

    O piersią czytałam że łzami w oczach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybeńka, ten twój smartfon to ma inwencję:)) Czemu ci nie mogą dać biologicznego?
      Domyślam się, że "piersią" ma oznaczać piesa:)

      Usuń
    2. O jessooooo
      Tak się k9nczy pisanie przed kawom!!!

      Piesie!!!

      Bo onkologicznym nie dajom:/

      Usuń
    3. Ojej, sorry... Na Metotreksacie długie lata jechałam i było nieźle, teraz zresztą też biorę razem z biologicznym. Dość dobrze go znoszę.

      Usuń
  9. Dziewiata - wydluzam podjuma i lece czytac.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooo, Mika, jak dobrze, ze piszesz! i tyle teraz wiemy. Za terapie (wszystkie, ahem, lacznie z tymi przeciwbolowymi) trzymam kciuki.

    Psina...to juz bedzie 7 lat jak nie ma Sally, a odczucia podobne, smycz dalej wisi w przedpokoju, Coreczka ma zdjecie psiny w telefonie i na rocznice ja wspominamy na wesolo. 16 lat z nami bya, ostatnie dwa coraz smetniejsze, przez te 4 wylewy. I dalej smutno.

    Rodzina Durrell -1. raz to Kwartet (byl lektura na studiach) i w ogole nic nie pamietam!
    2. Rodzina byla straszliwie dysfunkcjonalna, co wypycham z glowy i pamieci, bo serial na Kurfu UWIELBIAM i okropnie zalowalam, ze skonczyli. Ale moze to i dobrze, bo glosy krytyki sie pokazaly, ze w ostatniej czesci serialu bylo coraz slabiej. Nie dla mnie. Dla mnie wszystkie 4 czesci byly baaardzo fajne.
    Gerald zdecydowanie mial wielki wklad w swiat zwierzat i umial o tym pisac. Tez lubie. Na Jersey nie bylam....jeszcze ;)

    Chyba, jak sie da, obejrze serial jeszcze raz. Keely Hawes ....chyba najbardziej ja lubie wlasnie w roli Luizy. Cacuszko ta rola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurfu to chyba jakas inna wyspa, hrehrherher

      Usuń
    2. U mnie też smycz i obroża wiszą w sieni...
      Jak chodzi o serial, to dla mnie też wszystkie części były cudne. I naprawdę, jak mam zły dzień, to sięgam po któryś odcinek:) Keely Hawes też uwielbiam, ostatnio widziałam ją w serialu "Lato szpiegów", o okresie zimnej wojny, też była świetna i cały serial bardzo stylowy. Angielski tytuł to "Summer of Rockets".

      Usuń
    3. Oooo, popatrz - ten miniserial mi minal. pewnie w PL bylam i nieuwaznie odgladalam, co sie dalo na BBC. A ten serial to i rezyser dobry i obsada takze samo. A z m/w tych czasow czytam wlasnie Goodbye Budapest - czasy troche wczesniejsze niz to Lato szpiegow, Wegry 1956 i co przedtem. Dobrze napisane, juz nawet nie marudze za bardzo, ze pacjenci sie nie stawiaja, jak mam tlumaczenie, bo sobie czytam! Druga ksiazke tej samej aUTORki mam o budowie berlinskiego muru...w sumie pewnie przez to, ze wlasnie byla 30 rocznica jego zburzenia.

      Musze poczytac o komorze hiperbarycznej, bo moze Coreczce by sie przydala.....

      Usuń
    4. Ciekawe te książki pewnie . Jak serial gdzieś dorwiesz, obejrzyj koniecznie. Klimat ma niesamowity.
      Co do komory, to myślę, że na pewno by córcię wzmocniła. Poczytaj.

      Usuń
  11. Komorę hiperbaryczną chyba stosują głównie przy rozległych poparzeniach, jak widać nie tylko, to dobrze, że Ci pomogła ta terapia i że ze zdrowiem idzie ku lepszemu!!! Trzymam mocno kciuki za wszystkie Twoje terapie, niech to Twoje zdrowie przestanie się w końcu wygłupiać i wyjdzie na prostą!!!
    Tropiszcze, to wspaniały psiur był i na pewno tam gdzieś za Tęczowym mostem zawsze będzie o Tobie pamiętał tak jak Ty o nim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, początkowo po oparzeniach, ale spektrum zastosowań jest bardzo szerokie, nawet ponoć pomaga przy autyzmie. Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  12. Mika, aż mi się łza zakręciła w oku z radości, że jesteś i na wspomnienie Tropika. Nigdy nie zapomnę, jak trzeba było go zachęcać, by wskoczył na łóżko. Nie, żeby nie chciał, bo chciał, tylko należało odprawić stosowny rytuał:)
    Książki Geralda Durella przeczytałam wszystkie i to nie raz. Co nie znaczy, że nie przeczytam po raz kolejny. Chyba są u córusia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Hanuś, też się cieszę, że jestem i że mogę być:) Uściski!!!

      Usuń
  13. Marija, komora hiper pomaga - jak się okazuje - na wiele rzeczy. Np. na stawy lub słuch. Otrzaskałam się z tematem, bo moja sąsiadka (stamtąd) chodziła przez dłuższy czas. Na słuch nie pomogło, ale poprawił jej się wzrok i ogólne samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Miko; tak dobrze, że znowu tu jesteś.Oby jak najczęściej. Twoje wspomnienie o Tropiku wywołało moje wspomnienia o moich które odeszły...Ciesze się z poprawy Twego stanu zdrowia - trwaj chwilo! Durella nie czytałam, albo nie pamiętam (co tez możliwe) - wstyd - przeczytam. Pozdrawiam Cię baaaardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj koniecznie, zakochasz się, zobaczysz. Gorąco pozdrawiam!

      Usuń
  15. Tropik jest w Tropikowym Miejscu Specjalnym i w gruncie rzeczy jest z Tobą Miko. Przeca cały czas o nim myślisz, jak się o swoich odeszłych myśli to oni tak jakoś do końca nie odchodzą. Są z nami bo żyją w tym dziwnym czasie który uważamy za przeszłość. Durrelle dobrze robią, nawet nie wiem czy nie lepiej niż komora hiperbaryczna. Podniesienie na duchu poprzez kontakt z dobrym pisarstwem to jest to! No ale komora zaraz za tym, też słyszałam o jej dobrym wpływie. Trzymaj się ciepło Miko i szlifuj formę jak ten brylancik. :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki wielkie Taba, to prawda, że myślą przywołujemy tych, którzy odeszli. A na jesienną deprechę należałoby w komorze hiperbarycznej czytać Durrella i przegryzać czymś pysznym:)) I to jest wykonalne, bo komora jest na tyle wysoka, że można w niej siedzieć i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Tropiczek, lobuziak kochany od malego mial takie niewinne oczka "niemozliwe, ja nabroilem?!" Kochana slodzizna byla i dobrze ze caly czas jest w domu i odstrasza te male szare straszydla..
    Ogladalam jeden odcinek filmu o Durrellach sprawdze czy moge obejrzec na YT bo mnostwo filmow mam blokowanych albo poszukam w kiegarnach "z drugiej reki" i przeczytam. Musi bardzo niezwyczajna rodzina. Kiedys o niej wspominalas. Nawiasem mowiac moi znajomi wlasnie planuja przeprowadzke do cieplego i slonecznego (i duzo tanszego) kraju.
    Mikus, dobrze ze przy tej nowej kuracji nie musisz co miesiac jechac do szpitala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, najbardziej męczące to te jazdy były. Buźka!

      Usuń
  18. Miko❤️❤️❤️

    Niech dobra Twa kondycja trwa a nawet jeszcze się polepsza!

    Mój J.korzysta z normobarii,też ma pomagać na wiele schorzeń, ale i od razu ma robioną akupunkturę, więc trudno bedzie stwierdzić co mu pomaga, wzrok ponoć mu się polepszył.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Doro. A co to ta normobaria, bo nie wiem?

      Usuń
    2. Poczytaj dr.Jan Pokrywka, Normobaria.

      Usuń
  19. Stanęłam w kolejce do Twoich słówek to przyszła i na mnie kolej. Dzięki za inspirację powrotową do Durrella, bo faktycznie warto. Szkoda, że Twoje zdrowie takie przykrości robi. Oby jak najmniej ich było, bo kolejka na Twoje literki dalej się ustawia. Też dołączę do koncertu życzeń dla Ciebie. Zdrowia, zdrowia i zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za życzenia, mam nadzieję, że literek będzie więcej:)

      Usuń
  20. Cieszę się, że się odezwałaś i to z dobrymi wieściami o zdrowiu. Od razu poszukałam informacji o tym leczeniu i okazuje się, że u nas też jest dostępne, muszę namówić swojego K. na serię zabiegów na jego problemy zdrowotne. Dobrze tak poczytać relację z pierwszej ręki, a nie od rzekomych pacjentów, dzięki.
    Rozumiem tęsknotę i pustkę po odejściu Tropika, mojego Snurka nie ma już kilka lat i nadal nie zdecydowałam się na kolejnego psa, tak bardzo bolało rozstanie, mam 3 koty i one muszą mi wystarczyć. Durella czytałam bardzo dawno temu, chętnie do niego wrócę. Trzymam kciuki za utrzymywanie się dobrej formy i częstszą Twoją obecność w Kurniku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam o tej terapii właśnie dlatego, żeby się komuś przydało, mam nadzieję. K. namow koniecznie.
      Ja już też nie zdecyduję się na kolejnego psa...

      Usuń
  21. Miko, jak fajnie, ze sie odezwalas. Tak wzruszajaco napisalas o Tropiku, niewatpliwie byl wyjatkowy. Kazdemu z nas spocily sie oczy, doskolnale pamietam Twoja walke o niego.
    Zdjecie zrobione przez Artenke, cudne!
    Duzo zdrowka Kochana i jak dobrze, ze masz wokol siebie ludzi na ktorych mozesz liczyc.
    Moc usciskow przesylam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Witam Cię Miko i cieszę się, że zdrówko się prostuje.
    Tropiś...miał piękne i szczęśliwe życie u Twojego boku, jak mój Hip, za którym tęsknię.

    OdpowiedzUsuń
  23. Miło się czytało Twój wpis Miko, mimo, że smutne wspomnienia Tropika. Będę monotematyczna - zdrowia i jeszcze raz zdrowia Ci życzę i czekam, tak jak inne Kury, na Twoje kolejne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajny film obejrzałam u D. Mroczny, mocny i dobry. "Słodkich snów" na Kulturze. I piłam rakiję. Ale tylko trochu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie piłam rakiji... Dobre?

      Usuń
    2. Piłam oryginalną w Bułgarii, to właściwie odmiana bimbru, częstował gospodarz własnym wyrobem. Odpowiednio zrobiona całkiem dobra.

      Usuń
    3. Ciekawe czy to jak slivoicija , a moze zupelnie inaczeej sie pisze, bardziej po polsku, w Rumunii i strasznie mocne to bylo. zabilo smak czegokolwiek, ale ja jestem cienki bolek...

      Usuń
  25. Uwielbiam Gerrego :) I całą Rodzinę :) Kilka lat temu pojechałam z przyjaciółmi na Korfu szukać śladów Durrellów. Znalazłam Truskawkową Willę (można wynająć pokój), Biały Dom, gdzie Larry mieszkał z żoną, byłam na Esplanadzie, widziałam Mysią Wyspę, na którą płynęła Margo i lotnisko, które fascynowało Teodora (mnie też :)). To było wspaniałe, zobaczyć Korfu, chociaż na pewno tak inne niż prawie 100 lat temu...
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ci zazdroszczę! To fantastyczne , zobaczyć te wszystkie miejsca, w których żyli. Teodor to jedna z moich ulubionych postaci z tych opowieści.

      Usuń
  26. Ojej...minus jeden w powietrzu a odczuwalna -7, paskuda umiarkowana. To chyba juz zima! Pozdrawiam kurnik, wszystkie spiom a przeca juz siodma!
    W ten moroz..brrr...wybieram sie wczesnym popoludniem na film Almodovara "Bol i blask", ale dobrze ze w Muranowie, bo metro podjezdza pod same drzwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie obudzilam o 7, wyjrzalam oprzez okno (lalo), wrocilam spac (bo otworzylam troszku ino jedno oko) i - o dziwo - zasnelam do 8.30. Dalej lalo. Musialam isc po kilka rzeczy do sklepu. Lalo, zmoczyli mi sie duzo mnie, bo bardzo drobny deszcz ale straszliwie gesty, wiec kazdy podmuszek wichurku zawirowywal tym deszczem. Wrocilam, przegryzlismy cos i slubny uznal, ze do roboty sie nie nadaje (a ma sporo), siedlismy z ksiazkami, on zaczal chrapac, ja prawie zasypialam, chrapy mnie obudzily, wiec poszlam do komutra. I pada dalej i bardziej mgliscie jest. W tym tygodniu chyba tylko jeden dzien byl bez deszczu....

      a di kina chodze tyko, jak jestesmy w PL...co jest???????????

      Usuń
  27. Dzień dobry. Już nie śpię od 7, ale kot zażyczył sobie poleżeć na memłonie to zostałam w łóżku.
    2 stopnie i paskuda wróciła umiarkowana. planów na razie nie mam, bo ostatnio nie udaje się zrealizować, na ambitne kino coś ostatnio nie mam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno nie jest ten film taki ambitny a wrecz odwrotnie, Almodovor opowiada o sobie i w sposob nadspodziwewanie normalny i ludzki, no, jestem ciekawa.

      Usuń
    2. Ciekawam twojej opinii, koleżanki były zachwycone i mówiły, że piękny.

      Usuń
    3. Jak to Almodovar i nie ambitny???

      Usuń
  28. Cześć Kurki. U nas słońce i + ale nie chce mi się pójść do termometru i sprawdzić. W każdym razie stopą bosą sprawdziłam, że szronu nie ma. I prawie że sama siebie przekonałam, że wdepnęłam w psie gie, ale to tylko święta ziemia była przez dżdżownice nieco wzruszona. Bardzo przyjemnie się chodzi boso po zimnym, jak się już człowiek samemu sobie przestanie dziwić, dlaczego to robi. Przyjemnej soboty !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszlam sobie w cienkiej pizamce na moj miniogrodek przy zerowej temperaturze w celu wyrwania bratu roslinki, ktora chce przechowac w domu z zimie na drugi rok , bo chce ja rozplenic na swojej dzialce.Ale na boso nie probowalam..moze sprobuje?

      Usuń
    2. Chciałam kiedyś w latach licealnych katar złapać żeby nie iść do szkoły, postałam na podwórku boso w pryzmie śniegu i nic mi nie było.

      Usuń
    3. Ja do zwierząt rano zawsze w piżamie, ale przy domu mam raczej koleiny błotne więc bosa nóżką nie stąpam.

      Własnie przybyli studniarze. trzy wielkie maszyny. cały Hof zajęty. Od poniedziałku będzie armagedon. A już było spokojnie. Jeszcze dekarze mnie czekają, jeśli w tym roku przyjdą (oby).

      Udanej soboty!

      Usuń
    4. Współczuję armagedonu, ale grunt, że roboty ruszają i idzie do przodu.
      U mnie przepiękne słonce, ale zimno.

      Usuń
  29. Naprawdę Durrellowie :)???
    Bosze, jak ja ich pokochałam, chyba w piątej klasie, jak dostałam do ręki "Moje ptaki, zwierzaki i krewni". Przez całe moje już 50+ życie czuję, jakby to moja rodzina była. Wracam na Korfu bardzo często, jak mam doła. Serial był przecudny, dwa razy obejrzałam. Niespełnione marzenie, pojechać na Korfu. Ale zobaczymy, może spełnię.
    Wszyscy my tacy sami jesteśmy jednak. Czasem mnie to zadziwia.
    Zdrowie potrzebne jest. Życzę ci z całego serca poprawy. I optymizmu. Czasem trzeba posiedzieć w dołku, ale w końcu się z niego wyłazi. I to jest bardzo ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, Bzikowa, tak się cieszę, myślałam, że to tylko ja taka wariatka na punkcie Durrellów. Jedź na Korfu jak tylko się da i zdrowie jest ok! Dzięki za miłe słowa:))

      Usuń
  30. Cześć, udanej soboty kurencje przemiłe, my juz wyszykowani i pora w drogę, jeszcze dopijam kawę.Słonecznie. Tam ma byc poniżej 10 st codziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szerokiej drogi Dora! I nie dawaj się melancholii!

      Usuń
    2. Dobrej podróży i trzymaj się!!!

      Usuń
    3. Gladkiej jazdy. odetchnij gleboko, bierz wyjazd na klate i mysl, ze szast prast i bedziecie wracac!

      Usuń
  31. Dzięki. Juz po niemieckiej stronie, drogi pustawe to sie na razie jedzie szybko.
    Co do komory to ta normobaria jest ponoc lepsza od hiperbarycznej.

    OdpowiedzUsuń
  32. Staraj się Doro cieszyć tym że Niemce to nie Antarktyda. ;-) A w ogóle to nie wiem jak u Was Kurencje ale u mnie jest dupiasta sobota późno listopadowa. Chyba naprawdę czas na Durrellów.

    OdpowiedzUsuń
  33. minął dzień...prawie. Udało się posprzątać, załatwić to i owo, w południe świeciło słońce ale chłodny watr powiewał.
    Trochę mi leń przeszedł, nawet sałatkę sobie zrobiłam. Teraz mam dylemat: kartki czy książka.
    Miłego wieczoru Kurki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiazka!!!!! Jaka salatka? ja jutro zrobie z sera plesniowego, selera naciowego, gruszki, odrobinki cebuli i odrobinki majoneziku - chodzi za mna ta salatka jak jaki szpieg od kilku dni!

      U nasz jakby przestalo padac, ale bylo juz pod wieczor tAK ogolnie mokro w powietrzu i na ziemi, ze rownie dobrze mogloby padac....

      Usuń
    2. U nas był piękny, słoneczny dzień. Leń mnie dopadł i nie robiłam nic.

      Usuń
    3. Sałata lodowa, roszponka, pomidor, mozzarella kulki, czosnek, sok z cytryny, odrobina oleju.

      Usuń
    4. Biore! Mam resztki 25letniego octu balsamicznego, to psikne

      Usuń
  34. My z Hana miałyśmy dzisiaj dzień dość masakryczny. Ja od rana na wykładzie dla kobitek - przyszłych opiekunek niepełnosprawnych i starych, które to kobitki zjechały z różnych okolic Poznania i nie tylko i po godzinie wykładu mam telefon od Hany, że z Mamą źle. Do odbycia pozostałe 4 godziny wykładu. Hana dojechała do Mamy, ja, pozostając w kontakcie z nią dokończyłam wykład (łatwo nie było), po czym obie spędziłyśmy czas z Mamą. Kolejne pogotowia, sterydy, tleny, antybiotyki itp. Teraz jesteśmy w domu, pod telefonem, a Mama w miarę stabilna, jeśli o stabilności tu jeszcze można mówić. No i tyle. Czekamy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, Dziewczyny. Szczerze współczuję. Dobrze, że choć trochę ustabilizowana. Dzielne jesteście. Ciepłe myśli wysyłam.

      Usuń
    2. Wysylam tez jak najlepsze mysli dla Was.

      Usuń
  35. Oj dziewczyny,trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  36. Trzymajcie się Dziewczyny, przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  37. Wspieram jak mogę, rozumiem i przytulam...

    OdpowiedzUsuń
  38. No i się porobiło! Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  39. Dziewczynki, trzymajcie się, wspieram dobrą myślą ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  40. Bardzo, bardzo Wam współczuję.........
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
  41. Po nocy dzień, mam nadzieję, że lepszy. Jestem przy Was myślami.
    U mnie brzydka mgła przyprawiona paskudą i prawie zero.
    Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  42. Tez mysle o Hanie i Marcie...trzymajcie sie, dobrze, ze macie siebie nawzajem!

    Tutaj paskuda umiarkowana, 1 stopieniek, w Krakowie widze, ze jest gorzej. Buzka czerwona i zla.

    dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  43. Bylam w kinie na almodovarze. I ciagle go przewijam w sobie. Dla mnie pieknie opowiedziane zycie rezysera, czytelnie, bez udziwien, przychylnie dla tych , ktore w nim uczestniczyly, zycie wzlotow i upadkow, retrospekcja czytelna i dla mnie pieknie przeplatajaca sie...wiele przejmujacych scen, ktore pozostaja w pamieci, wydawaloby sie niewiele znaczacych a jednak wyraznych i zapadajcych w pamiec, chocby taka scena gdzie mlodej matce, ktora gra Penelope Cruz wypada mydlo z reki, przy praniu bielizny w rzece i kamera piesci te scene...takich scen . ktore wydawalyby sie niewiele znaczace jest wiele i sa po mistrzowsku pokazane. Bardzo duzo w filmie wrazen estetycznych, cudnie pokazane ludzkie uczucia, delikatnie, nienachalnie... jego homoseksualizm! pokazany wzruszajaco, cieplo, pieknie...
    i mozna wiele o tym filmie, a najpiekniejsze w nim, dla mnie, byly oczy, oczy bohaterow, ktore tak wiele wyrazaly, oczy Banderasa w roli Sebastiana i oczy Leonarda Sbaraglia jako Federica ..ojej!
    Poza tym wnetrza, mieszkanie rezysera, mocne w kolorach, nawet jaskinia, w ktorej mieszkal jako dziecko, cudne. I dialogi dramatyczne, czasem mniej a czasem z wysmakowanym poczucien humoru. Duzo by pisac...warto film zobaczyc i wychodzi sie z kina pozytywnie naladowanym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażybko, kocham Almodovara, wiec oczywiscie byłam w kinie by obejrzeć jego najnowsze dzieło( chciałam napisać ostatnie, ale zmieniłam słowo, bo mam nadzieję, że to jego nie ostatni film!!) i mam takie same przemyślenia. A ta scenografia i jego mieszkanie- cudo!!!!!
      Banderas dał z siebie wszystko. Polecam obejrzenie tego filmu kazdemu, kto jeszcze nie widział.

      Usuń
    2. oj tak...warto bardzo zobaczyc, a juz z kin ten film znika.
      Ja ciagle widze oczy i Banderasa i Sbaraglia...

      Usuń
  44. Cześć Kurki, piękny poranek, szron i słońce.
    Dużo fluidów ślę w stronę Hany i MM. Niech będzie lepiej. Niech będzie co ma być.
    Dobrej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  45. Dzien dobry, 4 st a odczuwalna 0, pochmurno i mgliiście.
    Dobrego dnia kurki. Skoczymy na flomarkht do Kiel, to moze i do portu na spaxer,,jak,aie nie rozpada.

    OdpowiedzUsuń
  46. Film mam nadzieję obejrzeć, och ilw jak mam filmow ciekawych do ogladnięcia,,spisuje na kartce tytuły.

    OdpowiedzUsuń
  47. Dzięki Kurki za dobre myśli. Mama przespała spokojnie noc i w tej chwili jest, jak na tę sytuację, stabilnie. Kroplówka i sterydy zaaplikowane wczoraj przez pogotowie zrobiły swoje. Nie mamy w tej chwili nic innego do zrobienia, jak być z nią jak najwięcej i czekać na następny kryzys. Jeszcze raz dzięki. Hana się nie odzywa bo jest jeszcze bardziej zdoopiała niż ja.

    OdpowiedzUsuń
  48. MM, Hano, przykra kolej rzeczy,ta starość w chorobie. Myślę o Was ciepło,wpieram jak mogę, bo musicie być przygotowane na wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  49. Slemy dalej worki fluidow i dobre mysli. Trzymajcie sie, bo trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  50. Miko, Cieszę się, że się jesteś z nami :)
    Hano, Marto, ściskam i przesyłam dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
  51. Grażynko,potwierdzam recenzję,wysublimowane zdjęcia,dialogi i w ogóle kocham hiszpański i włoski wykwint,portugalski też;)
    No i sala Zbyszek,powrót do młodości.Stary poczuł się jakby trafił w nastrój lat 60-tych.

    Zaliczyłam już dziś wola park,tłumy ciągną zewsząd.
    Miałam gościów jak mrówków,opiłam się chianti i prosecco, i nie wchodzę na wagę;)

    Hana i MM życzę cierpliwości i spokoju.
    Miko,Tobie zdróweńka,fajny tekst;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanna..a kiedy bylas? moze wczoraj! Tak sala Zbyszek..

      Usuń
    2. Hanno, dzięki. Fajnie, że film wam się podobał, ja nie widziałam jeszcze, ale wszyscy znajomi zachwyceni też. Mmmmm, chianti, sącząc sobie od niechcenia...

      Usuń
    3. Byłam Grażynko na 14,czyżbyśmy się otarły o siebie?:))
      Zerknęłam,że masz na blogu nowy reportaż,muszę się później wczytać,ale zalatana jestem,chyba się rozerwę jak ta żaba.

      Mika,może nam się trafi okazja by posączyć wspólnie winko..:))

      Usuń
    4. No to sie otarlysmy o siebie...no ciekawe! moze mnie zbesztalas, bo umowilam sie z kolezanka, ktora nie widzialam jakis miesiac, i w czasie reklam strasznie plotkowalysmy opowiadajac sobie nowosci, i ktos obok mnie zwrocil nam uwage dosc mocno, przeprosilysmy i potem siedzialysmy jak trusie. to Ty? hrehrehre

      Usuń
    5. Nie,..widocznie jakiś miłośnik lekram;))
      Teraz sobie przypomniałam,było jakieś szuru-buru,ale myślałam,że ktoś coś zgubił i nurkuje pod fotelem.Mnie ślubny wywlókł wysoko na koronę.A on nic nie zarejestrował.
      Pozdrawiam;)

      Usuń
  52. Jestesmy na plazy,jem fryty i popijam kawą,nie majo tu prawdziwej rypki tylko filety, nic fajnego na flohmarku nie bylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na plaży? a nie wieje zimnem strasznem?

      Usuń
    2. Dora, a w Tych Niemcach, to gdzie Ty bywasz?

      Usuń
    3. Wiało, ale i tak fajnie, nawet male fale były.
      Nad Zatoką Kilońską.

      Usuń
  53. Nadaję fluidy na wszystkich falach, oby się udało. U nas w Odzi paskudnie, mam nadzieję że w Poznaniu pogoda bardziej ustabilizowana i choć trochę lepsza. Buniole.

    OdpowiedzUsuń
  54. Błeee, niby plusowo ale zimna zgnilizna, mgła, przez chwilę nie było paskudy, spacer się nie udał bo wróciła i zmarzłam.
    Hana i MM ciepło o Was myślę i ślę fluidy.

    OdpowiedzUsuń
  55. Mika, jak dobrze Cie czytać. Bardzo mi przykro, że Tropika już nie ma. Miałam szczęście, że go poznałam. Dobrze, że są lekarze, którym się chce pomyśleć , jak pomóc choremu jak mu ulżyć.
    Korfu mamy w planach, więc trzeba by z książką pod pachą pojechać. Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Kasiu, też się cieszę z powrotu:) Na Korfu tylko z książką! Uściski!

      Usuń
  56. Hana, Marta, sił życzę i myślę ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  57. Ojej, nie zajrzałam wczoraj wieczorem i nie wiedziałam o Mamie, przykro mi bardzo. Trzymam kciuki i ściskam was obie dziewczyny bardzo mocno, oby sytuacja jakoś się wyrównała.

    OdpowiedzUsuń
  58. Mam informację dla tych co w Krakowie i dla tych co w Warszawie. Otóż fundacja "Centaurus", która robi mnóstwo dobrego dla psów, kotów i koni, organizuje wielkie targi dobroczynne dla zwierząt. Można kupić ciekawe prezenty i wspomóc zwierzaki. Można też oddać na targi swoje rzeczy. W Krakowie to będzie 1 grudnia w Starej Zajezdni a w Warszawie 21 grudnia w Pałacu Kultury. Bardzo zachęcam, to niezwykle porządna fundacja.

    OdpowiedzUsuń
  59. U mnie był piękny, słoneczny dzionek, chociaż troszkę wiało. Coś moje Podkarpacie odstaje z pogodą, od reszty. Od jutra ma być załamanie i będzie brzydko.
    Hanuś i MM, ślę w Waszą stronę najcieplejsze myśli.

    OdpowiedzUsuń
  60. Mikuś, jak dobrze znów Cię czytać.
    Lezka mi sie zakręcila, gdy czytałam o Trpisiu ♥ moja Lulka była z nami niespełna półtorej roku, ale takiego psa już nie będę mieć. Stoi u mnie w witrynce w swojej szkatułce i tak stac będzie po wsze dni, może ją ze sobą do gorbu zabiorę? To jakieś wyjście. Cieszę się, że zdrowie trochę lepiej!!! Ale lekturą mnie zaciekawiłaś. Nie mogę tylko zrozumieć jaki tytuł ma ten serial. Napisz proszę, chętnie obejrzę, potem może, jak nie zapomnę, to poczytam sobie. Buziaki dla Ciebie i całego Kurnika♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Sonic. Serial się nazywa "Durrellowie", na BBC szło jako "Rodzina Durrellów". Na HBO Go jest pierwsza wersja.

      Usuń
  61. Dzień dobry w poniedziałkowy ranek. Za oknem pochmurno i około trzech stopni na plusie. Siedzę przed gabinetem ortopedy, dziś ostatni zastrzyk w nadgarstek. Zobaczymy, jak dalej będzie. 😯
    Udanego dnia i tygodnia dla Wszystkich, szczególne myśli dla Hany i Marty 😍

    OdpowiedzUsuń
  62. Dzień dobry.
    Szaro, buro, 2 stopnie, paskuda umiarkowana. Dobrego poniedziałku, Hanie i MM dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
  63. Dzien dobry, tu podobnie, odczuwalna 3 st.
    Pomyślnego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  64. U mnie tez szaro i +4. To sie pochwale, ze przez dwa dni zlikwidowalam 10 nabitych do granic wytrzymalosci segregatorow z papierzyskami od 2004!!! Niszczarka kwilila z przemeczenia a to co musialam podrzec oslabilo wydatnie moje kurze lapki. Oczywiscie nie wszystko musialam niszczyc i drzec. Jutro ciag dalszy az do skutku ale to juz tylko pudla, jakies stare gwarancje itd. itp.Postanowilam troche przemeblowac dziuple to jeden mebel mus precz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bacha jestem pełna podziwu dla Ciebie. Ja mam też tego tyle, że mi słabo, a już część zlikwidowałam trzy, cztery lata temu.

      Usuń
  65. Uwielbiałam książki Geralda Durrella i marzyłam o Korfu, które podobno nie przypomina już tego z lat 30. Sentyment jednak trwa... podobnie jak moja niechęć do podróży, niestety. Dzięki za przypomnienie o panach D., miło wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje mi się, że jak już się ktoś w Durrellach zakochał, to sentyment na całe życie zostaje.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  66. Acha, bylam dzisiaj w klamociarni ciuchowo-meblowo-ksiazkowej, niestety Durrellow nie bylo, musze isc do znajomego antykwariatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukaj, ale jak będziesz w Krakowie to bez problemu przez internet dostaniesz.

      Usuń
    2. To chyba tak zrobie, zamowie przed wyjazdem tak, zebym dostala w trakcie pobytu.

      Usuń
  67. Wybaczcie nieobecność, Mama odeszła wczoraj. Nie skladajcie nam kondolencji proszę. Wiem, że jesteście z nami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, Hanuś, dopiero dziś przeczytałam twoją prośbę, wybacz :(

      Usuń
  68. Hano,MM, jesteśmy i wspieramy duchowo w tym smutnym czasie❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  69. Cześć kurniku.
    W tych smutnych chwilach dla Hany i Marty, jak i ich bliskich, to pisanie o zwykłej codziennosci jest takie nijakie. A moze jednak sprobuję.
    Mokrawo tu nadal, pochmurno, mgliście, ma padać, a jesli nie to nadal będę sprzątać liściory.


    OdpowiedzUsuń
  70. Codzienność istnieje i chociaż też mi niezręcznie dołożę swoje.
    Od niedzieli ani promyka słońca, szara, niezmienna czapa nad miastem, mgła, 3 stopnie i paskuda. Listopadowa beznadziejność, może się odmieni, miejmy nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, a u mnie jednak cały czas słonecznie! A w nocy pięknie widać Pas Oriona na niebie.

      Usuń
  71. Przykra wiadomość,jednak życie toczy się dalej,"ci odlatują,ci zostają.."
    Mój tatko też zmarł w listopadzie i ten miesiąc jakoś pogłębia smutek.

    Bo za oknem szaro i mglisto.Zdążyłam się ściąć rano ze Starym,nie słucha mnie się;)
    Dobyłam drabiny i mam zamiar myć żyrandol oraz szafę w holu,tylko nie mam weny.Eh..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Mama też w listopadzie, a Tata w październiku, ciężkie te jesienie...

      Usuń
  72. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  73. A u nas coś jakby słoneczko próbuje przebić się przez szarość.
    Wczoraj przezwyciężyłam bezwład i poleciałam na Kiermasz Bożonarodzeniowy, tylko bez aparatu, bo on ciężki a ja zakupy miałam zrobić. Na kiermaszu kupiłam trochu takich tam i a jakże, dzwoneczek dla siebie ;) Dzwoneczek bardzo nietypowy :)

    OdpowiedzUsuń
  74. Cześć, spokojnego dnia Kurniku.
    U mnie deszczowo, jade do pracy i bede sztukować, bo w deszczu na zewnatrz nic nie zrobię, ale umyję szklarnię od wewnątrz, bo szyby zielone.


    OdpowiedzUsuń
  75. Hej.
    Sucho ale mgła i paskuda na czerwono, 3 stopnie. Dobre myśli wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  76. Dzień dobry w czwartkowy ranek. Za oknem słońce, plus 5.
    Wczoraj udało mi się załatwić wszystko, co miałam załatwić dziś, ze stwierdzeniem, że będę miała spokojne dwa dni...Taaa... Wczoraj odebrałam pismo z Urzędu Miasta, a dziś ma gonitwę w związku z tym. Najgorsze w tym jest to, że muszę jeździć komunikacją miejską, bo w śródmieściu jest tragedia z parkowaniem. Wrrr.
    Spokojnego dnia dla wszystkich zaglądających.❤

    OdpowiedzUsuń
  77. Też się przywitam w deszczowy dzień, paskudnie i niemiło. Wczoraj udało mi się pozałatwiać sprawy, bo było ładnie,a dziś siedzę w domciu.
    Trzymajcie się zdrowo.

    OdpowiedzUsuń
  78. Pusto i cicho tu od poludnia. Czyzby kurencje ustawialy sie w kolejkach? U mnie typowo listopadowo, wlasciwie swiatlo mus swiecic przez caly dzien), no to nadal likwidowalam papierzyska i wynioslam troche absolutnie nieprzydatnych "przydasi" no i pomoglam znajomym przy wyjezdzie w cieple kraje (trzeba bylo im wszystko wydrukowac). Ale jakos mi tak smutnawo..... Dreptam na spalna

    OdpowiedzUsuń
  79. Dzień dobry, mimo, że dziś Andrzejki, to wcale mnie to nie cieszy, bo zapowiadają śnieg i mróz, a ja tego nie lubię.
    Gutek szaleje z piłeczkami, a idę do wanny się odmoczyć ze złego humoru. Spokojnego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  80. 8 stopni, nie ma paskudy, Ewus w krakowie tez nie ma! podobno jutro to nawet ma pośnieżyć!

    OdpowiedzUsuń
  81. Cześć Kureczki, u nas pada i kolor dominujący to szarość. Dość ponuro wizualnie, ale nie narzekam. Wczoraj za to spędziwszy przemiły wieczór z Rogatą i Inkwi ( bo Rogata miała urodziny ). I wiedźmy trzy wybrały się z tej okazji do kina. Było bosko.
    Czego życzę wszystkim Kurkom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje!!! duzo szczescia i zdrowia!dla Rogatej!

      Usuń
    2. O, Rogatą ściskam urodzinowo! Na czym byłyście w kinie?

      Usuń
  82. U nas - tradycyjnie, od tygodnia - pada.

    OdpowiedzUsuń
  83. Inkwi - zestaw zasadniczy!!! Plus poinsettia w ozdobnej doniczce. Najlepszego!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inkwi jako prezent? Nie traktujesz Ty jej zbyt przedmiotowo?:-)))

      Usuń
    2. Eee, to hcyba raczej Rogatej zestaw a Inkwi pozdrowienia, kwiatkow nigdy dosc to i dla Inkwi wystarczy.😀

      Usuń
    3. Przedmiotow - na pewno, jubilatke przeprawszam, wyrywam z rak doniczke i zestaw z rak Inkwi, napuszam uzywany juz kwiatek i przekazuje w odpowiednie rece. az mi sie beret z antenka przekrecil!

      p.s. przestalo lac, wyszlo wsciekle slonce i powoli schniemy.

      Usuń
    4. Dziękuje, dziękuję. Dziś świętuję nadal.

      Usuń
    5. Izydoru Rogaty, zdrowia, radości i sił do remontów!!! Buziaków moc i siła!

      Usuń
  84. Dzień dobry.
    Trochę jaśniej i wiatr nareszcie wywiał paskudę. Wczoraj wieczorem buźka była na czarno.
    Ciepło, prawie dziesięć stopni. Śniegu nie chcę, wybieram się jutro na kiermasz.
    Udanego piątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam...Ewuniu,..bialy sniezek, taki puchaty, nie jest zly!

      Usuń
    2. Grażyna, tylko nie śnieg. Może być w górach, byle nie w mieście i na drogach, bo ja jutro do huty, a w soboty i niedziele drogowcy śpią, a nie czyszczą.

      Usuń
  85. Hejka, słonko troche rozjaśniło dzień, ale wiatr hula, czyli, znow nawieje fuul liściorów, ale może i zdmuchnie te, które jeszcze trzymają się gałązek.

    OdpowiedzUsuń
  86. Minus 2 i rozjasnilo sie za oknem - pierwszy snieg pobielil szarosci, ale na chodnikach juz ciapa i blocko.

    OdpowiedzUsuń
  87. Hej, słonko zaświeciło przez chwilę, wiatr powiał, a teraz chmury i pada, ale temperatura nadal 10 stopni.
    Dobrej reszty dnia.

    OdpowiedzUsuń
  88. Tu juz 1 st. W nocy ma być -2.

    OdpowiedzUsuń
  89. Rano mialam lod na oknie samochodowym, ale cienki, niemniej jednak temperatura byla tak 1 do 3 stopni w porywach slonka. a teraz juz znowu raczej 1, a my jesc wsrod ludzi idziemy - nie chce mi sie robic czegos jakiegos z robakami morskimi dla slubnego, a ze jego urodzinki, to niech ma co chce, bylebym siedziala z wiatrem.

    OdpowiedzUsuń
  90. Kurcze juz -2, brrr. Wszystkiego najlepszego dla mężusia Opakowano, smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  91. Wczoraj lało, dziś pod chmurą, ale nie jest zimno i dziś wiaterek hula. Nie jest źle.

    OdpowiedzUsuń
  92. U nas mocno wiało, ale przebłyski słońca były.

    OdpowiedzUsuń
  93. Pewnie znowu ostatnia dreptam do spalnej. Slysze lekkie pochrapywanie. Caly Kurnik spi. Zeby tylko zadna Kurencja nie wstala za wczesnie bo mam bardzo lekki sen i potem juz nie zasne.

    OdpowiedzUsuń
  94. Dzień dobry.
    Hana i MM przytulam....
    2 stopnie, wiatr, nie pada, ale od południa chmurzyska bure idą i przysłaniają nieśmiałe przejaśnienia. Na targi się wybieram, trzeba się ciepło ubrać i chyba przeprosić z czapką.
    Udanej soboty życzę.

    OdpowiedzUsuń
  95. Cześć Kurencje, u nas ostre słońce i zaraz lecę na targ jak ewa2. W nocy jakieś zagmatwane sny mnie nawiedzały, z wątkami kryminalnymi, gołymi chłopami i ich kochankami, koniami w bardzo dziwnych zaprzęgach oblepionych dyniami, ale były też przyjemne momenty, bo co se polatałam, to moje. W snach latać umiem bardzo dobrze, pochwalę się. Czego życzę każdej Kurze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiii, a ja ostatnio jechałam pociągiem do W-wy na spektakl z panią Agatą Kuleszą i potem jak wracałam to ją spotkałam na ulicy i zaprosiłam do domu na kawę. A w domu był piesio gończy, ale nie Tropik. A pani Kulesza miała potem monodram w Bukowinie Tatrzańskiej...

      Usuń
    2. Znaczy się we śnie? Bo może jednak na jawie?

      Usuń
    3. Wszystko we śnie, łącznie z moim maszerowaniem na dwóch nogach:))

      Usuń
  96. Dzień dobry, z czapką już się przeprosiłam odkąd tu przyjechałam. Bylo -3, jest 0st., szron się ściele.powiesiłam na drzewie jedzenie ptaszkom, to i koty bedą miały ciekawszy widok z okna.
    Dobrej soboty wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  97. Agniecho jaki emocjonujący i kolorowy sen!
    Mnie sie niedawno śniła polska,kadrs piłki nożnej😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
  98. Slonce i -3 ale i tak mi cos smetno, brak ochoty na wyjscie a mus po drobne zakupy, no to zobacze czy jeszcze sa tlumy w sklepach czy juz skonczylo sie to szalenstwo zakupowe. Dobrze ze ja tylko do spozywczego.

    OdpowiedzUsuń
  99. Zimno i buro cały dzień. Wyraziłam protest do Bezy, że na balkon to ja z nią nie pójdę, otworzyłam jej całe okno. Coś na jutro obiecują przebłyski słońca, to się wybiorę na cmentarz.

    OdpowiedzUsuń
  100. Zimno, ale słonecznie prawie. Zaliczyłam fajne targi, ale trochę mi zmarzły ręce. Teraz obiadek, a na deser kawka z domowym serniczkiem.
    Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmmm, serniczek... Co fajnego kupiłaś? U nas spadł śnieg i zimno bardzo.

      Usuń
    2. Właśnie zgrałam zdjęcia, cudeńka będą na blogu, a kupiłam sobie miód spadziowy, prezent dla mamy zięcia imieninowy, kolczyki (całkiem niepotrzebnie) i ślicznego drewnianego konika do kolekcji córki. Pogoda była w miarę, nawet nie padało chociaż straszyło i 5 białych płatków spadło.

      Usuń
    3. Będę oglądać. A serniczek sfotografowałaś?

      Usuń
  101. Taaaa poszlam do sklepu spozywczego i nie uwierzycie, bylam w kilku i w zadnym nie bylo niesolonego masla! Pierwszy raz mi sie to zdarzylo odkad tu mieszkam. Ale nic to, zalapalam sie na black friday w tzw. Hobbyshopie i to bez kolejki - nabylam farbe do kolejnego przemalowywania!!! No coz: "nie to to tamto" jak mawial pan ? w serialu Dom. Chcialam tez nabyc serniczek w dobrej cukierni (ponoc domowy) ale za cene jednego kawaleczka to bym upiekla sama mala tortownice.. Totalnie powariowali tu z cenami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, żeby u was czegoś nie było? Może na zimę robią tylko solone?
      Może troszkę przyhamuj z tym przemalowywaniem po całości? Nie lepiej wypróbować na kawałku i potem podjąć decyzję?

      Usuń
  102. To farba którą już używałam,położe tylko jeszcze jedną warstwę a potem woskiem . Odświeże stol w kuchni. Szafy już nie ruszam bo nie mam siły
    ojej już 4.30 a ja jeszcze nie śpie
    Branoc
    .

    OdpowiedzUsuń
  103. Dzien Dobry! spiom? w stolycy tylko 1 stopien i paskuda umiarkowana. Ewus u Ciebie minusowo i paskuda tez umiarkowana, ale Twoje umiarkowanie gorsze co nieco niz nasze warsiawskie. Zarazilas mnie patrzeniem na paskudy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz zauwazylam, ze to 1 grudnia. To juz grudzien?

      Usuń
  104. Już chwilę nie śpię, Wstać się nie chciało bo chłodno. Słonko świeci ale już chmurki się pokazują. Czas zmienić kartkę w kalendarzu. Mam nadzieję, że powieje wiatr i paskudę przegoni, grudniowe spacerki trzeba zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  105. Też już od godziny nie śpię, co dla mnie jest niebywałe, zwłaszcza w niedzielę.
    Za oknem słonecznie i -4. Już nastawiłam na niedzielny rosół i przyszłam do Was. Po obiadku pójdę na spacerek.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  106. Dzien dobry, mrozu nie ma,bo szronu nie widać, slonka tez nie ma, nad morzem może być siwa mgła, no ale zobaczymy.Póki co J. makowe ciasto produkuje ze specjalnego rzepisu , a ja będe pić kawkę.
    Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń