Umarła nasza Mama. I Babcia naszych dzieci. Skończyła się pewna epoka. Epoka dzieciństwa (dla mnie i Hany) i epoka „babciństwa” dla naszych dzieci. Niby nic się w życiu nie zmieniło. Wszystko toczy się dalej. Ale nikt już do mnie nie powie „córko”, a do naszych dzieci „wnuczku(o)”. To kwestia słów, ale to one tworzą rzeczywistość. Tak więc cholernie smutno. Ale ten wytarty frazes, że „życie toczy się dalej” jest równie wytarty, jak prawdziwy. Zatem dalej będziemy pisać o tym co się w naszym życiu dzieje, że dzień niedługo będzie coraz dłuższy, wiosną, że krokusy już widać, że święta, pogoda, że wnuki dorastają, że zwierzęta potrzebują pomocy, że polityka, Banasie i inne Harnasie…
Ciągle mi smutno, a jednocześnie tęskno za normalnością, do której i muszę i chcę wrócić. I chcę też raz jeszcze podziękować Wam za bycie z nami przez cały ten trudny czas.
*
Przyłączam się (ja, Hana) do MM i dziękuję Wam za wsparcie. Kolejny raz czułam Wasze myśli i Waszą siłę.Wracamy do codzienności, chociaż jest ona (dla mnie) jakby spowita watą. Nie potrafię tego jaśniej opisać. Jakby wszystko działo się obok. MM twierdzi, że jakieś mechanizmy obronne mi się włączyły. Może i tak, ale czuję się przez to nieco zaplątana. Nie, żebym nie pamiętała czegoś, bo pamiętam aż za dobrze. Tylko to jakby nie mnie dotyczyło...
Wracamy, i tego chciałaby nasza Mama. Zawsze twierdziła, że bardzo stary człowiek to pomyłka i okropność i nie ma co rozpaczać, kiedy ktoś taki umiera. W jakimś sensie miała rację, ale to już temat na inną dyskusję.
Róże posadzone maminą ręką:
Dobrze, że jesteście.
OdpowiedzUsuńAniuM:)
UsuńPrzyszło mi pierwszej skomentować. Doskonale rozumiem Wasz stan, oszołomienie i to że życie toczy się dalej. To minie, chociaż już nie będzie takie samo. Przytulam , i niech ten zapach róż osłodzi smutek. Piękne są.
OdpowiedzUsuńTe róże mają ze 40 lat i ciągle są!
OdpowiedzUsuńEwa2; paradoksalnie; nie takie samo, a takie samo. I to jest i smutne i pocieszające jednocześnie.
OdpowiedzUsuńNajgorsze miejsce zaklepuję i idę czytać.
OdpowiedzUsuńMnie było gorzej się pozbierać, całe życie mieszkałam z Mamą. Wiem, że zawsze jest za wcześnie na odejście, moja Mam też była po dziewięćdziesiątce. Potrzebowałam roku na pozbierane się do kupy. Tulam Was dziewczynki.
UsuńBezowa, to taki sam wytarty frazes jak ten, że życie toczy się dalej. Ale to prawda. Nie da się przygotować na czyjąś śmierć. Można się jej spodziewać, ale gotowym nie jest się chyba nigdy.
UsuńI właśnie o to chodzi, że życie toczy się dalej, tak ma być...
UsuńHano i MM ucieszyła się bardzo z Waszej obecności. Doskonale Was rozumiem. Też zaczynam rozumieć pomalutku co to znaczy zostać sierotą i to, że nie ma już Osoby, która kocha bezwarunkowo. Ale wspomnień nikt nam nie zabierze.
OdpowiedzUsuńSaBała, dobrze jest powspominać śmieszne momenty z życia naszych Bliskich. Taki życzliwy śmiech odstresowuje i przynosi ulgę, mimo wszystko. I najlepsze życzenia dla Ciebie!
UsuńNie mialam z ojcem najlepszych relacji, ale kiedy odszedl, tez jakos nie moglam sie pozbierac i tez zylam jakby obok. Wlasciwie do dzisiaj jakos wypieram, ze go nie ma i wciaz mysle, co by powiedzial na to czy tamto, czy w koncu bylby ze mnie dumny. Zostalo jeszcze tyle pytan, ktorych mu nie zadalam, a na ktore tylko on znal odpowiedz, mama nie wie wielu rzeczy o tamtej rodzinie. Ta pustka chyba bedzie mi towarzyszyla do konca zycia. Chyba jeszcze nie dojrzalam i nie chce dojrzec do pelnej doroslosci, przejac odpowiedzialnosc za rodzine i zostac seniorka rodu.
OdpowiedzUsuńI jakos Was mocno rozumiem.
AMP, niezadane pytania ma chyba każdy, ja też.
UsuńPierwszy raz piszę ale jestem z Wami od wielu lat. Dzisiaj długo rozmawiałam z moją mamą, ściskam was mocno z całego serca.
OdpowiedzUsuńBasiu, dziękuję i najlepsze życzenia!
UsuńPiękne róże...Śmierci nie da się pojąć. Ściskam Was obie.
OdpowiedzUsuńNie da się, Agniecha. Nawet kiedy wiesz, że nadchodzi i wydaje Ci się, że jesteś przygotowana.
UsuńRóże są prześliczne, spróbujcie je przesadzić do Waszych ogrodów. Przykro mi i nic już nie będzie takie samo...
OdpowiedzUsuńBogusia, będę przesadzać co zdołam i co się da.
UsuńHano♥ Marto♥
OdpowiedzUsuńMoja mama żyje, a to co się dzieje między nami jest bardzo trudne...i nie wiem co będę czuła po jej śmierci, może tylko ulgę...
Maria, ulga też jest. W takiej sytuacji to nieuniknione. I ta ulga rodzi koszmarne poczucie winy, chociaż racjonalnie jest uzasadniona. Ostatnie 4 lata Mamy to już nie było życie...
OdpowiedzUsuńMasz jakąś pomoc? Choćby na chwilę w ciągu dnia?
Mam, na szczęście, inaczej nie dałabym rady.
UsuńMario, bardzo dobrze cię rozumiem... Trzymaj się.
UsuńSerdeczne dzięki Miko!
UsuńTak chodzimy codziennie w górę i w dól, schodami, nie zwracamy uwagi na zwykłe czynnosci..aż nagle jednego schodka brakuje. Stajemy wtedy bezradni, z bolesnym zdziwieniem i szukamy czasu aby bolało oraz mniej. Przez moment ( dla każdego inny i trudny do okreslenia ) wszystko staje się mało precyzyjne, rozedrgane jakieś. Potem wracamy z tej mistycznej podróży ale już wewnętrznie inni. Tylko rzeczy po mamieciągle takie same. Dobrze, ze jesteście znowu z nami Hano i Marto. Ale tego jednego schodka zawsze będzie już brakować.
OdpowiedzUsuńLilka, pięknie powiedziane. Ty rozumiesz jak nikt...
OdpowiedzUsuńHanuś, MM bardzo Wam współczuję z powodu Mamy. Przykro mi,że tak bardzo cierpicie, a jednocześnie wiem, że jest to nieuniknione. Kilka miesięcy temu także straciłam kogoś bliskiego i do tej pory ból przeszywa serce, kiedy sobie uświadamiam , że już nigdy jej nie zobaczę.Czas, który teraz przeżywacie, jest bardzo trudny i dziwny, jednak cieszę się , że wróciłyście do nas. Wśród przyjaciół łatwiej znieść wszystko, czym nas życie doświadcza.
OdpowiedzUsuńŚciskam Was bardzo, bardzo mocno.
Ps. Przepraszam, że dopiero teraz piszę ale ostatnio nie mam zbyt wiele czasu nawet na odwiedziny u przyjaciół, więc o Waszej stracie dowiedziałam się dosłownie przed chwilą.
Garde, często o Tobie myślę, nie znikaj.Tak niewiele mamy czasu na tym padole...
UsuńHanuś ja też nie zapominam o Tobie ani przez chwilę. Tylko jakoś tak się nie składa ostatnio i wiele rzeczy zrobiło się do du.... szy:(
UsuńPrzytulam Was mocno. Mama już szczęśliwa na zielonych łąkach Pana.
OdpowiedzUsuńJolu, mam taką nadzieję.
UsuńHanuś, Marto, dobrze, że wróciłyście. Taka jest natura życia i kolej rzeczy, choć to banał. Ale jedni odchodzą, drudzy wracają. Do życia, do siebie, do ludzi, do nas...
OdpowiedzUsuńŚciskam was mocno.
Mika, wszystkie słowa w tej sytuacji wydają się banalne. To przez powtarzalność zdarzeń, niestety.
UsuńHano, MM, ściskam Was mocno i bardzo, bardzo Wam współczuję. Moja mama ma 90 lat i jest kruchutka jak listek jesienią na drzewie.
OdpowiedzUsuńJulito, dziękuję. I nasza Mama taka była. Z ostatnich dni najbardziej pamiętam Jej ręce, kruche jak u ptaka.
UsuńPrzytulam Was bardzo. To trudny czas, przejdzie, ale...
OdpowiedzUsuńWiem, Bzikowa i dziękuję.
UsuńJestescie...inne ale jestescie. Wiele z nas ma takie przezycia za soba, ja tez. I ja tez jestem z tych, do ktorych z trudem takie rzeczywistosci docieraja, to tak jakby wszystko dzialo sie obok...tak jak napisalas Hano. Jakies to dla mnie niepojete. A jednak wracam myslami do tamtych dni, przerozne mysli mna wladaja i nie ma na to rady. Po prostu trzeba z tym zyc i zyc dalej.
OdpowiedzUsuńSliczne te roze...sciskam mocno
Grażyna, człowiek na szczęście ma niesamowitą zdolność odradzania się, czy czegoś, czego w tej chwili nie potrafię nazwać. Przez całe życie zbiera razy, czasem wydaje mu się, że się nie podniesie, a jednak wstaje i idzie dalej. W większości przypadków oczywiście.
UsuńJesteście z powrotem. Bardzo Was ściskam.
OdpowiedzUsuńJesteśmy, Izydoru. I ja ściskam.
UsuńNa powrót porcja codzienności.
OdpowiedzUsuńSłońce na bezchmurnym niebie, minusowo i paskuda się panoszy.
Dobrego dnia i wizyty Mikołaja.
Pomyrdało mi się. Mikołaj jutro, ale w nocy może przyjść.
UsuńEwa2, myślisz, że przyjdzie? Hm...
UsuńU nas dzisiaj było pięknie i słonecznie.
My w tym darowaliśmy sobie Mikołaja. Przyjdzie tylko do najmłodszych dziewczynek. Resztę załatwimy na gwiazdkę. Rodzina się zbuntowała, bo już nie mogą tego ogarnąć, a mnie na starość wszystko jedno i czasu mam więcej.
UsuńPiękny słoneczny dzień był i nawet plusowo, ale paskuda nie odpuściła, bo wiatru ani na lekarstwo.
Słyszałam w radiu, że Kraków przekroczył wszelkie normy. Poznań nie lepszy.
UsuńDzień dobry. MM i Hano, spokoju Wam życzę, trudny to był czas, wiele przykrych a koniecznych decyzji, rewolucje w waszym życiu, teraz czas na spokój i pogodę.
OdpowiedzUsuńRóże piękne i taka miła pamiątka.
Dzięki, Dora. Spokój jest nam potrzebny, nie miałyśmy go ostatnio zbyt wiele.
UsuńTaka jest kolej rzeczy - starosc odchodzi, zostaja po niej roze na przyklad. I wspomnienia. Nam pomogly wspominki anegdotyczne o tych, co odeszli...TO akurat jest tradycja, ktora zdecydowanie przejelam od lokalsow - po pogrzebie - celebrowanie zycia tej osoby. I kazdy mial cos do wspominania wlasnie w tak. Po smierci mojego Wujka, co mieszkal tu, ja bylam poproszona o przeczytanie tekstu o jego zyciu - napisal jego syn i...ja. Moj wlkad byl, jak po Wujku nie bylo sladu przez cala wojne i kawalek. a potem juz bylo wiadomo, ze zyje i w UK. I zaczely sie....pocztowki. Glownie z jednego miasta nadmorskiego - z pozdrowieniami dla Babci od....Susan - Stan's friend. Jak Babcia umarla, to z Mama znalazlysmy tyvh pocztowek z 10, z tym, ze podpisane - Beryl - Stan's frined, Joan - Stan's friend. i tak dalej. jest rowniez jedna podpisana Betty - Stan's friend. I wiecej zadnych nie bylo. ona zostala zona Wujka i kazdy, ktor byl w kaplicy - wiedzial. I wiecie co - ludzie sie usmiechali na wesolo. Mnie sie widzi, ze pomaga takie cos, w zyciu kazdego na pewno mozna znalezc rzeczy do wspominania, od ktorych czlowiek sie usmiechnie choc. Czego Wam z calego serca zycze. Bo rzeczywiscie nam zostaje zyc dalej i zyc normalnie. Ze wspomnieniami w odpowiednich momentach.Zycie juz oczyiscie nie bedzie takie samo jak 2 tygodnie temu, u mnie wywietrzal zapach i pamietane gesty, glos i spojrzenia rozmywaja sie nieco w sepie, ale same wspomnienia zostaja.
OdpowiedzUsuńOpakowana, nie ma u nas takiej tradycji, a szkoda. Zrobiłyśmy to tylko z MM i dobrze nam to zrobiło. Mama miewała czasem takie "wejścia", że aż!
UsuńU mnie po śmierci Taty było podobnie, zjechała się rodzina z całej Polski i kilka osób poznało się osobiście dopiero przy tej okazji. Było bardzo ciepło i miło, wspomnienia o Tacie zabawne i sympatyczne. Bardzo się cieszę, że właśnie tak było.
UsuńMamy rownież zdjęcia, nagrywane filmiki, pamięć utrwalona dla potomnych i dla,samych nas , bo wiele wspomnień umyka, odchodzi w zapomnienie.
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia.
OdpowiedzUsuńMoja Mama też odeszła w listopadzie, dwa lata temu. Pamiętam, że wtedy najbardziej chciałam zatrzymać się, chociaż na chwilę.
Dziękuję, Andziu. Listopad w pocie czoła pracuje na swoją opinię.
UsuńNie jestem dobra w pocieszaniu
OdpowiedzUsuńWiem jedynie co mi pomogło- powtarzałam sobie, że już nie cierpi. Tak dużo razy, ze sama w to uwierzyłam . Trzymajcie się dziewczyny
Graszko, to jest pociecha. Odeszła spokojnie, we śnie.
UsuńMoja Mama odeszła jak zaczynałam studia. A tak była potrzebna przy wchodzeniu w dorosłe życie .To był dla mnie niesamowity szok bo nie wiedziałam, że jest aż tak chora i ciągle nudziłam ja, kiedy telefonowała, żeby juz w końcu wyszła z tego szpitala. Ale nie mogłam się rozklejać bo musiałam teraz matkować J. Po dwóch latach wylądowałam u lekarza z chorym sercem. Pół roku leczenia.
OdpowiedzUsuńBacha, aż mnie w sercu ściska na myśl o tym, co przeżyłaś Ty i Twoja Mama.
OdpowiedzUsuńTak teraz sięgnęłam pamięcią wstecz. Każdy inaczej przechodzi ten okres po stracie Mamy. Ja mogłam mówić o jej śmierci, ale coś się w środku ze mną działo, nie spałam, nie jadłam, nie żebym tak mocno przeżywała, to w mózgu się poprzestawiało.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się cieplutko.
Dzięki Wam Kurki kochane za wszystkie Wasze mądre i dobre słowa. W zasadzie nic już więcej do powiedzenia nie pozostało. Reszta jest zwyczajnie do przeżycia i przeżywania już na zawsze. Marija - ulga też zostaje, ale to tylko jedna z emocji. Reszta jest plątaniną żalu, rozpaczy, poczucia winy, jakiegoś niespełnienia, niedokończenia, braku, osierocenia...I przy tym wszystkim budzi się chęć wykorzystania życia, które nam jeszcze zostało. I to pewnie pozwala wracać. Do żywych, do codzienności, pozwala się dalej śmiać i cieszyć.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś. Coś minęło bezpowrotnie. Zamknął się kolejny etap w życiu. Już nie myślę jakie będzie jutro Mamy i moje i innych domowników. Nie ma domowników, bo wyprowadzili się na swoje. Nie ma Rodziców i już nie będzie. Teraz jest nasz czas. Na spokój, odpoczynek i na otwarcie następnego etapu w życiu.
UsuńI dzisiaj właśnie cieszyłam sie jak durna fantami które udało mi się wylicytowac na Bazarku, a które właśnie do mnie dotarły. Wszystkie wspaniałe. Czułam sie jakby właśnie Mikołaj mnie odwiedził.
OdpowiedzUsuńNo patrzaj, do mnie zaden Mikolaj nie zapuka - jak pisalam na Fb - jakies resztki rozg i patykow pozostawial i dal noge. rozsadny gosc....
UsuńMocno, mocno Was przytulam!
OdpowiedzUsuńZaśnięcie to dobra śmierć. Dobra śmierć po długim życiu. Macie całe bogactwo wspomnień i obrazów. I macie siebie.
UsuńMojej Mamy nie ma już z nami 12 lat i pół roku. Niby długo, a jakby wczoraj. Zmarła przy mnie. Rak mózgu zmiótł ją w 5 miesięcy. Najtrudniejszy jest dla mnie 15 sierpnia - dzień jej imienin. Zawsze taki szczególny, odświętny, letni i pachnący święconymi bukietami ziół. Zmarła 14 sierpnia... Teraz wspomnienia już nie bolą, tylko wprawiają w melancholię.
Piesu; nasza Mama też obchodziła imieniny 15 sierpnia.
Usuń:) piękny czas na imieniny
UsuńMoja też! I jeszcze miała w tym samym dniu urodziny.
UsuńWspieram Was dobrą myślą i modlitwą...
OdpowiedzUsuńAneta
Dzięki Aneto
OdpowiedzUsuńSercem jestem z Wami, kazde slowa to banal w przypadku smierci Mamy, tak bliskiej osoby.
OdpowiedzUsuńCieple mysli Wam przesylam. Dobrze, ze macie siebie - przytulam Was bardzo mocno.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńSłońce, chmur nie ma, -3, paskuda umiarkowana.
Dobrego dnia.
Dzien dobry, szruga jeszcze, w nocy padal deszcz, slonce wschodzi 20 po ósmej dopiero, ale ma byc deszczowo, wiec i tak bedzie ciemnawo.
OdpowiedzUsuńSpalibysmy dluzej, ale skurcz lydki dopadl J.i narobił wrzasku.
No i co tu teraz robić.
Dla J. extra mocny "Magnez na skurcze". A na listopadową pogodę to nie poradzisz. U mnie jeszcze wiatr na dodatek.
UsuńBacho,on ma specjalny magnez, ale widocznie za malo go oststnio uzywa.
UsuńCześć Kurki, a u nas słońce, ale i trochę szronu na trawie. Konie czają się na śniadanie, ale nie dostaną. Trawy jeszcze pełno a one i tak grube jak beczki. Kot też jest pękaty jak bardzo mała beczułka. Czyżby przygotowywały się na ostrą zimę te moje zwierze? Oby to był miły, dobry piątek.
OdpowiedzUsuńAgniecho, futrujo się, też bym się pofutrowała, nie mam,czym i jadło mi zbrzydło i mam zły humor z tego powodu.
OdpowiedzUsuńDora, coś mi się widzi, że jesteś straszliwie podku...rzona całą tą sytuacją, czemu nic a nic się nie dziwię. Spróbuj polubić, bo zwaryjujesz.
UsuńCzołgiem Kureiry! Dzień nastał słoneczny, startujemy do życia. Mikołaj u Was był? U mnie nie był, chyba muszę go sprowokować.
OdpowiedzUsuńU mnie też go nie było jeszcze. I raczej nie będzie, chyba żeby studnie potraktować jako prezent mikołajowy, bardzo kosztowny nawiasem mówiąc.
OdpowiedzUsuńUdanego piątku!
Uwazam, ze studnia to bardzo dobry prezent od Mikolaja. Nie pogardzilabym.
UsuńNo, Izydoru, prezent po tzw. byku. Ja chciałabym od Mikołaja zadaszony taras. Mikołaj słyszy???
UsuńU mnie był i dał...z łaski na uciechę..czekoladkę.Ale ulubioną z migdałami.
OdpowiedzUsuńZrewanżowałam się sałatką jarzynową.
Wstałam raniutko wraz z różową zorzą i pomknęłam na targ.Chłodno,ale słonecznie.
Palce mam jak Midas,bo psikałam złotym sprayem szyszki i mahonię;)
Miłego dnia.
Oddam kartoflanke za salatke jarzynowa!
OdpowiedzUsuńTo machniom,Opakowana?;)Mam całą michę.
UsuńLubię kartoflankę z paroma pieczarkami.
chetnie! U nas kartoflanka prawie krem, z duza iloscia czaosnku czyli wlasciwie zupka czosnkowa. Moge dorzucic pieczarki, wuala,
UsuńO! Kartoflanka! To jest myśl!
UsuńWłaśnie dzisiaj mam ugotowaną kartoflankę:)) Z boczkiem...
UsuńJutro cebulowa. ale grzanki osobno, bo lubie sok z zupy a nie jakies gabkowate cos z w/w sokiem. a pojutrze chyba krupnik - w zyciu nie gotowalam krupniku, to byla najmniej lubiana zupa w domu, a tu, na tzw miescie, jak wyjazdowo tlumaczylam, w kawiarnio-stolowce sadowej byl krupnik - gesty fest, ze sporymi kawalkami szyneczko-boczko-golonki. I bylo bardzo dobre. I ja tez chce...i chodzi za mna pomidorowka, z lanymi kluchami. I ogorkowa i grzybowa.I w ogole zupki za mna chodza. Ta kartoflanko-czosnkowa byla jako resztka wczesniej i byla jeszcze lepsza, przegryziona.
UsuńNie no. I zaś mus do kuchni, bo mi jakoś głodno. A rosołek z wątróbeczką, a grochóweczka, a fasolówa z odpowiednimi wkładkami? Jak mi się zachce grochowej a mój Małż kręci nosem, bo to i moczyć trza, i łuskany mus kupić i coś tam, coś tam, to kupuję ciecierzycę w słoiku i se sama robię "grochową".
UsuńO pysznym kapuśniaku z kiszonej kapusty z kminkiem byłabym zapomniała.
UsuńU nas Mikołaj był już wczoraj. Reniferem z DHLa podrzucił paczkę z zooplusa całą masą kaczki w galarecie i... renifera w sosie :)
OdpowiedzUsuńKoty się cieszą, my też! Podejrzewamy, że Mikołaj może ukrywać się w kurniku...
Dziękujemy temu Mikołaju!
Łał,ale mają kociaki wyżerkę.
UsuńKurnik zadziwia.
Psie, i tak żadnych śladów..?;)
Żadnych Haneczko! Wiem tylko, że z zooplusa, bo to był nadawca - czyli ktoś zrobił tam zamówienie i podał nasz STARY adres, stąd wiem, że to nie ja zamawiałam. Bo ja ostatnio też robiłam megaduże zakupy i przyszły 3 paki, a następnego dnia czwarta. Normalnie myślałabym, że to dalszy ciąg mojego zamówienia, ale adres był Wieś nr domu, a teraz jest Wieś ULICA nr domu. I stąd wiem, że nie moje zamówienie. Gosianka się wyparła w oczy, więc jej wierzę. I nie wiem komu dziękować wylewnie :)
UsuńPsie, takiego Mikołaja to ja rozumiem. Oby jak najwięcej takich gestów!
UsuńAle jest mi głupio, bo jak Onemu podziękować? Tylko skaczę po internetach i zostawiam tu i ówdzie zaczepne podziękowania.
UsuńMikołaj nie przyszedł, ale się też nie spodziewałam. Sama sobie zrobiłam prezent w ciucholandzie, ciepły szal, taki na płaszczyk zakładany, kupiłam.
OdpowiedzUsuńDzień był ładny, słoneczny, a paskuda umiarkowana, to jako bonus do prezentu 7 kilometrów machnęłam.
Miłego wieczoru.
Ewa2, kupiłam sobie przecudnej urody ociekacz do naczyń. Hańba normalnie!
UsuńMiejscowych szmateksów jeszcze nie rozpoznałam. Wszystko przede mną.
Pokaz zdjecie ociekacza, bo ja mam same siermiezne....do szmateksow boje sie chodzic. bo jeszcze cos kupie.
UsuńW ramach mikolajek moge zaliczyć nieudany wyjazd do pobliskiej galerii handlowej. Pojechaliśmy glownie popatrzec do media marktu,,ale i przelecielismy sie po perfumeriach i ubraniach. Eeeeeee, tyle powiem. Pozniej spozywczak po drodze czyli aldi,tam nabylam zielenine i warzywa,no i tyle by bylo na dziś.Jestem glodna, a ochoty na jedzenie nie mam. J pichci miecho z warzywami, ale niedobrze mi sie robi,na samą myśl.Chyba zadowolę się pomidorami jednak.
OdpowiedzUsuńW Twoim przypadku ciężko o asertywność. Jak się nie ma co się lubi to się niczego nie lubi. Może jednak "to się lubi, co się ma"?
UsuńPrezent mikołajkowy znalazłam dziś w skrzynce pocztowej. Kalendarz na ścianę, z wodnymi ptakami, od jednej z Kur. Dziób mi się uśmiechnął od razu...
OdpowiedzUsuńMikołaj omija mnie z daleka, chociaż w ubiegłym roku był. Kiepska byłam cały dzień, ciśnienie znów poleciało na łeb, na szyję w dół 97/63 i wszystko jeździło mi przed oczami. Poleżałam sobie chwilę i teraz piję kawkę.
OdpowiedzUsuńAniu, mocna herbata czarna tez dziala podobnie do kawki.
UsuńDora, herbaty nie piję od ponad 40 lat, nie lubię.
UsuńWyrazy współczucia, Hano i Marto... Dopiero teraz przeczytałam.
OdpowiedzUsuńI zdziwiłam się, że Wasza mama 4 lata była w tym domu. Wydawało się, że krócej.
4 lata trwala choroba.
UsuńDora, dłużej. 4 lata było ostro.
UsuńU mojej Mamy 4 miesiące a i tak nie znaleźliśmy całodobowej opiekunki, która by zechciała z Mamą zamieszkać i mieć umowę o pracę. 4 miesiące szukaliśmy intensywnie i nic.
UsuńStartujcie do życia Dziefczyny, teraz się będzie uspokajać, co nie znaczy że zapomnicie i poczucie straty Was czasem nie dogniecie. Będzie jednak łatwiej a z czasem prawie bezboleśnie. Mła wie bo przeżyła śmierć Mamy ( która to śmierć przyszła za wcześnie i niespodziewanie ). Trzymcie się i nie darujcie Mikołajowi. Prezenty muszą być i nie ma że nie ma. Choćby tym prezentem miała być fiolka pełna powietrza z lasu pod Poznaniem i cudowny, tylko jednokrotnie skasowany bilet MPK. :-)
OdpowiedzUsuńPrzytulam Was, z całego serca. <3
OdpowiedzUsuńMaszowa
Lidia; Mama była w "tym domu" trochę ponad 1,5 roku. Dziękujemy za wyrazy współczucia.
OdpowiedzUsuńTaba - trzymamy sie i nie dajemy, choć z Mikołajem kiepsko jakos.
W tym domu. Wolałabym "ten dom", bo tam są ludzie, którzy wiedzą jak pomóc. Są koszty, ale zdrowie psychiczne rodziny jest bezcenne.
UsuńU nas też taka opcja była rozważania. Mama była świadoma, że to mus,ale nie musiała tego doświadczyć.
UsuńA z Mikołajem trza se inaczej radzić. Wysłałam do pewnej osoby taki "mikołajkowy" tekst : "Drogi Święty Mikołaju, w tym roku chcę jedynie, aby osoba, która to czyta była szczęśliwa. Przekaż wedle uznania." I natychmiast dostałam w odpowiedzi ten sam tekst. To był najlepszy Mikołaj w moim życiu.
UsuńWidzę, że Cię uraziłam, Marto moim wpisem.
UsuńNie było to moją intencją, zatem bardzo przepraszam i już się nie odzywam.
Lidio; coś Ty, nie uraziłaś wcale a wcale. Odzywaj sie proszę jak najwięcej. Mój cudzysłów wynikał tylko z tego, że Cię cytowałam.
UsuńLidio, pewnie tak odczytałaś moje komentarze. Bardzo Cię przepraszam. Wiadomo, że taka decyzja to ostateczność i potężny stres dla wszystkich.
UsuńDo tego ciezko przez gardlo przechodzi formalna nazwa tego domu. a kazdy wie i dla mnie akurat "ten dom" w cudzyslowie akurat tu mial cieple znaczenie. Ciezko wytlumaczyc dlaczego, ale to jest i ten wlasnie dom, ktory trafil sie jak cud jakis, i dom dla Mamy, bo innego juz nie moglo byc i byl chyba wlasnie jak dom a nie instytucja. Przynajmniej takie mam wrazenie. Pamietam ten czas, kiedy H & MM straszliwie sie wewnetrznie bily z decyzja (to sie wrecz fizycznie czulo) i jak sie okazalo, ze to dom jak dom.
UsuńDzięki Maszowa.
OdpowiedzUsuńNie udało mi się, niestety, sprowokować Mikołaja. Jeśli nie liczyć przepięknego ociekacza do naczyń:)
OdpowiedzUsuńHanuś, nie przejmuj się, mnie też ominął ten Mikołaj ♥
UsuńPrzytulam z całego serca .
OdpowiedzUsuńWspolczuje, sciskam.
OdpowiedzUsuńMika pisze, ze tak ma bys z tym zyciem toczacym sie dalej. Niby tak, ale to takie dziwne i nie do ogarniecia. Dla niektorych ten swiat juz nigdy nie bedzie taki sam, a tu rzeczywiscie, tramwaje jezdza, deszcz pada, ludzie na zakupach...
Tak, to jest dziwne, ale zgodne z naturą... Jedni odchodzą, drudzy się rodzą, zmieniają się pory roku a Święta nadchodzą...
UsuńŻadne dziwne. To tylko i aż nasze emocje.Kiedyś ludzi niepełnosprownych zaraz po urodzeniu strądzali że skał.
UsuńA może ja też tak MAM?
UsuńA starzy Eskimosi sami odchodzili na krę, zamiast czekać na śmierć.
UsuńStarzy Japończycy odchodzili na Górę i tam czekali na śmierć.
UsuńA w Polszcze dawali kijek i wskazywali takie atrakcje jak Częstochowa i inne miejsca "proszalne". Nawet problem pochówku był tym sposobem z głowy ( bo od czego kluby miłosierne ). A jak się babie albo dziadu udało przeżyć to wiosenną porą mógł wrócić do rodziny coby jeszcze z dziećmi gęsi popasać. Jałmużniane "dziadowskie" pięniędze były mile widziane prze familię. I nikt z powodu "dziadowania" nie rozpaczał, sto dwadzieścia lat temu to na wsiach była norma - zwyczajny ludzki los, jak nie byłeś gospodarzem to w zasadzie było przerąbane ( jak byłeś to też bywało ). U nas w mieście Odzi dziś paskudnie.
UsuńRzecz jasna mogli powrócić, znaczy baba też a nie tylko sam dziad mógł.
UsuńDobrze napisane. Odchodzili. A jak któryś był niechodzący abo niewiedzący o chodzeniu, to co na tę okoliczność ichni przewidywali?
UsuńW Szwecji, niedaleko Geteborga jest skala. wysoka. tam sobie szli staruszkowie. to chyba w sumie w te sama melodie co Eskimosi i Japonczycy.
UsuńZnów ta noc, kiedy sen niepotrzebny. Poleżałam dwie godziny, wypieściłam Bezę, coś jakby w letargu przeleciało mi przez oczy i tyle spania, pomimo wziętej tabletki nasennej - była 4 z minutami. Takie niespanie przytrafiło mi się w momencie śmierci Mamy, trzymałam ją za rękę, było tuż po północy. Trwa już 11 lat Pogodziłam się ze stratą, bo dziś miałaby 101 lat, ale jednak coś w główce zostaje.
OdpowiedzUsuńŻyczę Kurkom milutkiej soboty, dużo słoneczka i zapraszam na FB na kawę.
Wspomnienia powinne być budujące a Twoje Ci szkodzą. Weź przykład z Opakowanej abo z Hany i MM. Przed zaśnięciem myśl tylko i wyłącznie o zabawnych zdarzeniach z Waszej przeszłości. Dzięki za zaproszenie na kawę, ale nie skorzystam. Nie mam i nie kce fejsowatego zbuka. 3 maj się cieplutko.
UsuńO rrrany Bezowa to ile godzin Ty śpisz?
UsuńSaBała, to nie wspomnienia. Ja już się uporałam ze stratą, bo przecież nie można żyć 200 lat. Mam tak, że nie śpię i już, a zawsze byłam śpiochem, nie zawsze tak jest. Nie mam z tym problemów, teraz już nie muszę wstawać do pracy. Nie mam żadnych obowiązków, to śpię kiedy mi się zachce. Pewnie, że fajnie jest przespać noc, a w dzień funkcjonować, no cóż nie mam tak ha.
UsuńBacha, jakoś się wysypiam, czasem na raty, ale już to trwa tak długo, że się przyzwyczaiłam.
Ano fakt faktem. Nie da się spać 24 h na dobę przez tydzień np. Z wieku niemowlęcego też już wyrosłaś. No patrzaj Pani, jak to człowiek nawyki na emeryturze zmienia.
UsuńSaBała, ja na emeryturze jestem od lipca, a nie śpię od 11 lat. Tak, że tego, ciężko było.
UsuńJak to, SaBała? Wogle?
UsuńNo Bezowa, to musiało nie być fajne. Tyle lat niewyspana w robocie. Dobrze, że nie pilotowałaś odrzutowcó abo cóś. Hano nie wiem, co wogle, ale, co do spania, to tylko raz udało mi się spać ciągiem 25 h.
UsuńOj SaBała, uśmiałam się. Miałam to szczęście w życiu, że miał mnie kto rano zdzierać z łóżka i stawiać nietomną na nogi, potem to jakoś hulało hahaha. No jezdem takie indywiduum.
UsuńPrzytulam. Rozumiem. Niby wiem, że każdy kiedyś umrze. Z racji życia i zawodu. Ale jak umiera Ktoś Bliski to tak boli. Bardzo boli. Długo boli.
OdpowiedzUsuńanonimowa72; ja juz to wiem i wiedziałam, że boli. Ale wiem tez, że z czasem coraz mniej. I nie ma innej rady, jak pogodzić sie z tym, że trzeba czekać. To następny wytarty, a jakże prawdziwy frazes o tym, że czas goi rany.
UsuńPo odejsciu m ojej Mamy poszlam na terapie, a potem ktos zrobil mnie kerowniczkom wspominanego tu i tam Cafe Za Slupem. Ile to pomoglo! Ten czlowiek chyba wiedzial, co robi. Szkoda, ze go juz nie ma....a znalismy sie przez chyba 15 lat internetowo tylko.
UsuńUprawiam sport od rana..ale w fotelu.
OdpowiedzUsuńTeraz skoki,a rano na Sporcie była wzruszająca Gala 100-lecia PZPN.Pamiętacie takich piłkarzy jak Gorgoń,Deyna,Szymanowski?Wybrano 11-stkę stulecia.
Dzionek wilgotny i chłodnawo.
Bezowa,jak masz spać,gdy pijesz kawę o 20-stej?:)
A propos,mój tatko też czasami brał tabletki nasenne i działały na niego ...nazajutrz;)
Miłego wieczoru.
W uprawianiu sportu na siedząco mam długoletnią praktykę. Nie dalej jak zeszłej nocy. Karciochy to mój ulubieny sport.
UsuńOooo, pamietam tych pilkarzy i chyba wiekszosc druzyny z pucharu swiata 1974 :) i ogolnie tez uprawiam wiele sportow na siedzaco.
UsuńKawa espresso na przyklad a jeszcze spresso z mlikiem i cukrem to prawie nie ma kofeiny. Ona wylazi, jak sie parzy kawe P O W O L I.
Hanno, nie zawsze piję o 20-tej, ale jak ciśnienie spada mi na 90/60, to czasem się ratuję, bo chodzę trzymając się ściany. Ot starość zagląda mi w oczy i juszszsz. Trzeba się pogodzić i nie udawać młodzieniaszka.
UsuńCzołgiem Kureiry! Ogacałam dzisiaj rury ogrodowe i inne takie, mogę już spać spokojnie. Żodyn mróz mi niestraszny. Teraz walczę z moją brzydką kuchnią.
OdpowiedzUsuńZwycięskiej kuchennej potyczki. Jestem pewna, ze kuchnia nie ma szans.
UsuńWalcz i pokonaj brzydote!
OdpowiedzUsuńWalczę, ale walka jest ciut nierówna. Opór materii. Z kilku zastanych starych szafek plus kilka kolejnych, też starych od D. usiłuję zrobić nową jakość. Jednak się złamałam i maluję.
OdpowiedzUsuńBędzie fajno!
UsuńI chce się farba trzymać?
UsuńŻe zrobisz coś fajniejszego, wierzę bez wątpliwości.
Agniecha, położyłam 4 warstwy, bo nie kryło dziadostwo, na to lakier. Zobaczymy jak to będzie w użytkowaniu. Zaryzykowałam puszkę farby za 57 zeta, lakier miałam. Farba bardzo wydajna, spoko starczy nawet na 4 warstwy, do tego przepiękne uchwyty (droższe niż farba, ale łba nie urywa), no i moja robota. Jeśli wszystko się uda, będę musiała kupić tylko blat, bo na razie sztukowany i byle jaki.
UsuńW odcieniach błękitów będzie?
UsuńPfff...
OdpowiedzUsuńDzień dobry niedzielne.
OdpowiedzUsuńPochmurno, mokro, chociaż n ie pada, +4, paskudy nie ma.
Przyjemnej niedzieli Kurencje.
U nas jak na razie słonecznie, i jak to czasem bywa, na dole cisza i drzewa nieruchome, a górą huczy wiatr i widać jak chmury pędzą. Zaraz pewnie się zniży i będzie wiało i przy ziemi.
OdpowiedzUsuńOgólnie, piękny poranek. I oby cały dzień był taki, drogie Kurki!
Słuchajta Kury, powstał pomysł wymuszenia na Inkwi aktywacji bloga, za pomocą lawiny komentarzy pod jej ostatnim wpisem w Czułym Inkwizytorium. Dołączcie się, może akurat się dziewczyna zmotywuje, wiem, że chciała ale nie chciała, wiecie jak to bywa. Blog jest tu u Hany na pasku ( 2 lata temu ).
OdpowiedzUsuńBywa, że jak ktoś porzuci blog, to bardzo trudno się wraca, kilka takich ulubionych straciłam. Dołączę.
UsuńCześć,tu zgodnie z prognozą leje i wieje,pospaliśmy do 9. J ma zamiar piec orzechowe ciastka,pozniej pojedziemy na flohmarkt,bedzie w holstenhalen, wiec pod dachem, no i tyle atrakcji, skoro taka zgnila pogoda.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! W sensie pogody dzień paskudny. Poza tym będzie pracowity (praca płatna i żarty się skończyły). Co do reszty - się zobaczy.
OdpowiedzUsuńWitajcie popołudniowo. Dzień ładny z przebłyskami słoneczka i wieje wichur. Dziś jestem wyspana i świat inaczej wygląda.
OdpowiedzUsuńPochwalę się, a co tam. Wczoraj z Bezowym naprawiliśmy dwie kanapy, które nasza córuś od dołu obdarła jadąc plecami po podłodze, a pazurami trzymając się kanapy. Kupiłam kawał mocnego, tapicerskiego materiału i obiliśmy. No cud-mnód wyszło. Może na rok wytrzyma.
Milutkiej niedzieli życzę.
Popoludniowo zaglądam, gratulacje Bezowo, to sie kicia ucieszy, że bedzie miala nowe zdzieranko.
UsuńTu nadal leje, kupilismy tylko dwie szklane gwiazdy lampiony,polowa dnia zleciala, kurak sie piecze , bedzie na późne drugie danie.
Ogladamy opere na Kulturze.
Jaką Operę oglądasz, Dora? Lubię.
UsuńAle, Bezowo, tak normalnie, nową tapicerkę zrobiliście sami? Jejku!
UsuńArminio Haendla.
UsuńNie całą Hanuś. Beza obdarła od spodu, tak z 25 cm wystaje poza skrzynię na pościel. Obiliśmy z pół metra na szerokość, przez całą długość kanapy, bo tam były listwy i dobrze było Bezowemu takerem zszywać. Ja dodatkowo wzmacniałam pinezkami tapicerskimi. Tapicerka widoczna ludzikom, Bezy nie interesuje.
UsuńPS. Muszę trochę Bezę wybielić. Kanapę szarpać zaczęła jeszcze Kizia - Mizia.
Gratuluje Bezowo!!
UsuńA oper to ja lubie sluchac. Glosno. Najlepiej Pucciniego.
Świeciło słońce, trochę wiało, 10 stopni, była kawa u córki i spacerek nad Wisłą.
OdpowiedzUsuńTeraz obiadek a potem stajnię Augiasza na ławie przydało by się uprzątnąć.
Miłej reszty dnia.
Ewa2, Brzydal Ci stajni nie posprząta? Czajnik by sprzątnął!
UsuńNie posprząta, raczej dołoży.
UsuńTo właśnie miałam na mysli.
UsuńNo pogoda paskudna, juz o 14-tej musialam zaswiecic lampy, dobrze, ze niedlugo znowu wyjazd. Ewa2, zamawiam Cie na kawke tam gdzie zwykle.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie, daj znać jak się zjawisz.
UsuńBacha, powsinoga z Ciebie ostatnio!
OdpowiedzUsuńAno, po tym to już długo nie będzie żadnych wyjazdów ale w tym roku się najeździłam.
UsuńHano i MM dopiero dziś zobaczyłam- rzadko teraz zaglądam- mocno przytulam ! Nic więcej nie napiszę, bo i tak wiecie.Święta się zbliżają, będzie trudno...
OdpowiedzUsuńBDB, jak Ty się czujesz? Jak żyjesz? Odezwij się, proszę.
UsuńWłaśnie, BDB, ciepłe pozdrowienia wysyłam!
UsuńTyle kurek tu ju nie zagląda:(
No chyba telepatycznie BDB przywolalam, bo o niej od paru di myslalam.
UsuńHanuś, Marto ♥
OdpowiedzUsuńTulę Was, kochane. Życie toczy się dalej co jest w sumie i okrutne i dające jednak nadzieję.
Dobrze, że wracacie do życia.
A róże cudne i mam nadzieję, że będą jeszcze rosnąć następnych 40 lat
Dziękuję Sonic. Zabiorę z tamtego ogrodu co się da.
OdpowiedzUsuńCześć Kuraki! Wczoraj wiało, ale głowy na szczęście nikomu nie urwało. Mi też nie - dowód - komentarz. Bez głowy pisać się nie da. W ogóle wczoraj świętowaliśmy chyba dzień święty. Leniuchowanie na całego, koc książka karciochy ( TV niet bo jak wieje to satelitę zwiewa z orbity i nie dochodzi sygnał ) , ale upiekłam ciasto i po nocy widzę, strasznie zmalało, ktoś łasował w kuchni wieczorem całkiem sprawnie, oraz ugotowałam gar barszczu powiedzmy ukraińskiego z fasolą. Dzisiaj jakoś ciszej, wiatr nie wyje. Zaraz się wybieram do miasta wielkiego na literę J.G. Dochtory, kontrole, zakupy...
OdpowiedzUsuńMiłego poniedziałku!
Pisałyście komenty u Inkwi?
ale dzie u Inkwi to wpisac? Albo czegos nie widze, albo jestem gupia baba....
UsuńMam nadzieje, ze wielkie miasto Cie nie omami przy okazji - neonami i swiatlami i ruchem wielkomiejskim i sklepami i korkami i smrodem....
Byłam wew szmatlandzie i się obkupiłam za jedyne 12 złp. ! Czapka dla chłopka małorolnego, bluzka jedwabna dla damy, sweterek dla dziumdzi, szal znowu dla damy, czajnik z drutu dla jajek, i bluzka zwyklak dla zwykłej baby. I buty dałam do szewca. I w ogóle. Spaliny były. i światła, żółte i czerwone, zielone zawsze później.
UsuńNo dzie pisać - pod jej własnym ostatnim wpisem na jej własnym blogu.
Udany wypad!
UsuńDzień dobry w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńSłońce przez chwilę świeciło, teraz chmury ale ciepło, 5 stopni, paskudy nie ma.
Dobrego początku tygodnia życzę Kurkom.
To i ja tak z rana się witam. Za oknem +4, idę co robić, póki mam ochotę, chociaż znowu spałam od 4.00-7.00. Miłego startu w nowy tydzień ♥♥♥
OdpowiedzUsuń6 st. Slonko wygląda.zjem sniadanie i wezme sie za szycie.
OdpowiedzUsuńAgniecho , właśnie napisałam, może odczyta.
OdpowiedzUsuńOdczytała.
UsuńInkwi chyba nie zagląda, albo nikt jeszcze nie pisał bo jak dotąd wszystkie komenty z 2017 roku.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie....
UsuńNooo, ja,wpisałam komentarz,pod oststnim postem, że pozdrawiam i że już sporo czasu upłynęło , i żeby może wrocila na blogowisko.
UsuńZaglądnęła dzisiaj ( nie wiedziała, że teraz trzeba w bloggerze sprawdzać ) i zaczyna się łamać. Dziewczyny, piszcie komentarze u Inkwi !
UsuńPieseczka ma nowego, na pewno chciałybyście się dowiedzieć jak wygląda i w ogóle co tam u nich.
Pogoda w miarę,nawet ciepło.Ale chyba ciśnienie skacze,ciutek mnie głowa ćmi i bolą oczy.
OdpowiedzUsuńA ja dziś serniczek zrobię.
Miłego..
U nas też świruje cisnienie, dzis niskie, wlasnie zrobilam kawkę.
OdpowiedzUsuńOdczuwalna 3 st ,,bo wieje wiatr, kaczki i gęsi latają a wczoraj widzialam duuużo białych czapli , chyba odpoczywały na łące przy stawie.