Orszulko, udało Ci się mnie zaskoczyć po całości, normalnie wręcz udało Ci się mnie oniemieć. Dopiero stojąc twarzą w twarz z listkowym spracowało mi, że kiedyś, kieeedyś pytałaś mnie o nowy adres, a ja oczywiście o tym zapomniałam.
Lubię takie zapomnienia, bardzo:
Orszulko, sączę sobie cytrynówkę! Jej smak jest powalający! Dziękuję za siebie i za Lilkę B., która nadciąga! Podegustujemy sobie jutro bardziej uważnie:)
Dodam, że nie mam ani imienin, ani urodzin, ani w ogóle nic. Taki kaprys miała Orszulka, a ja go z wdzięcznością i wzruszeniem przyjmuję.
Czy już wspominałam, że przemalowałam akcesoria gumnianne z zielonego na turkusowy? Bo trochę mi się miesza co, komu, kiedy i o czym mówiłam. O przemalowywaniu nie wspominając. Najwyżej się powtórzę. Teraz jest tak:
Drzwi w całej okazałości:
Dla przypomnienia drzwi przed:
A chwaliłam się kulą do kobaltowej "kolekcji"?
Jeśli sie powtarzam, proszę o wybaczenie:))) Lepiej nie będzie.
Jutro i pojutrze niczego robić nie będę, poza hołubieniem Lilki B. Zajrzymy do Was, o ile oczywiście Orszulkowa naleweczka nas nie powstrzyma!
Pierwszam????
OdpowiedzUsuńO matkojedyna jak u Ciebie ślicznie jest. Podoba mi się ten kolor, a może dzięki Tobie polubię te mocniejsze kolory. Zazdraszczam Ci Lilki i naleweczek, świętujcie sobie, na całego.
UsuńBezowa, poświętujemy! Nie widziałyśmy się parę lat!
UsuńDziewczyny - miłego szaleństwa! Gumno nowe powoli nie ma się co wstydzić :)
OdpowiedzUsuńFelka, jest jak jest. Robię tylko kosmetykę, bo to wymaga kapitalnego remontu. Ale niech chociaż będzie miło dla oka:)
UsuńPięknie się prezentują i naleweczki i drzwi:)
OdpowiedzUsuńOj, Arte, jaka ta nalewka pyyyyszna!
UsuńZazdraszczam naleweczek, oj zazdraszczam :)))i Towarzystwa miłego też !
OdpowiedzUsuńCytrynówka jest pyszna, robi kolega i to można pić bez konsekwencji hahah Człowiek pije alkohol i jednocześnie leczy się vit C :)
Obejście cudne, jako i kobaltowe cudo ♥
I mam pytanie, skoro Ty na dole, to kto na górze teraz jest ?
Sonic, na górze Olesa.
OdpowiedzUsuńKobaltowe cudeńka bardzo ładne, drzwi i drabina także. Podziwiam Twoją umiejętnośc stowania rozmaitych detali. Nalewkowa niespodzianka to wspaniały pomysł. Cytrynówki nie piłam, robiłam morelówkę. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńMnie też czeka ale ....dodatkowy dyżur w sobotę.
Ewa2, morelówka też mniaaaam. Kiedyś zrobiłam i trzeba było ją jeść łyżką, taka była gięsta!
UsuńNaleweczka powinna Was nie tylko nie powstrzymać, ale wręcz zachęcić. Czy to nie ironia losu, że mogłam sie z Siostrą napić naleweczki i innego wineczka wtedy gdy mieszkała 90 km. ode mnie, a teraz nie mogę? Ratunku!!! Niech ktoś coś wymyśli, bo ta abstynencja siostrzana (bo nie powiem że całkowita)mnie doprowadzi....nie wiem do czego.
OdpowiedzUsuńMarta, przylataj, Baluś prześpi się z Olesą.
OdpowiedzUsuńDla wyjaśnienia dodaję; Hana ma 4 zwierza, ja jedno. One razem byc nie moga. Każda z nas więc musi wrócić do domu. Komunikacja publiczna nie wchodzi w gre - taki układ przestrzenny. Taksówka bardzo droga w tym rejonie, bo to poza miastem. Jestesmy kutwy - szkoda kasy. Jak wiec żyć?
OdpowiedzUsuńHana, Baluś jest monogamistą i śpi tylko ze mną.
OdpowiedzUsuńMarta, wystaw go na próbę.
OdpowiedzUsuńI ja objaśniam. TAM mogłam odosobnić koty, bo Baluś jest w tym względzie niereformowalny. Z Frodkiem i Wałkiem spoko. Tu nie za bardzo mam gdzie zamknąć koty. A Baluś w obcym miejscu (np. na górze z Olesą) bez Marty cierpi i puacze, co jest upierdliwe nad wyraz.
OdpowiedzUsuńTo pijcie na górze.
UsuńO tym samym pomyślałam.
UsuńNo właśnie - i co zrobić? Mus abstynencję trzymac siostrzaną. Ale to trudne jest.
OdpowiedzUsuńRucianko; jest to jakies wyjście z tej trudnej sytuacji, ale przecie nie o samo picie chodzi przeca, ale i o pewne okoliczności przyrody. Picie "na górze" to byłoby jeno picie dla picia.
OdpowiedzUsuńto koty na górę do Olesy :)
UsuńSonic - coś Ty - Hana na to nie pójdzie, bo to stres dla kotów. Lepiej doprowadzić siostrę do rozpaczy abstynencyjnej.
OdpowiedzUsuńno to trzeba małymi kroczkami, Hana każdego dnia kotami na górę i dac im jedzonko, niech chodzą, sprawdzą, przyzwyczają sie i zaczną traktowac jak swoje miejsce
Usuńprzeciez to niemoralne i nieludzkie siostrę doprowadzać do rozpaczy abstynenckiej !
Upijcie psy - koty, pokotem (pospem?) bedo spac, a Wy pode tom drabinkom bedziecie pic i potem spac dzie popadnie.
UsuńSonic, przemyśliwam nad Twoją propozycją, ale najpierw Olesa musiałaby przejść kurs, a i to mogłoby nie wystarczyć. Chodzi o drzwi wyjściowe, okna i balkon. Wiem z doświadczenia, że jeśli ktoś nie ma kotów w domu, to nie ma nawyku pilnowania drzwi i okien - a dwupasmówka czyha 50 m od domu. Nie mówiąc o innych zagrożeniach. Np. regularnie znajduję za moim płotem całkiem obfite resztki kurczaka z rożna. Jedna z drugą kreatura kupi sobie w pobliskiej budce, zanim dojdzie do mojego płotu to zeżre, a to co zostało wrzuca za płot. Przez długi czas zastanawiałam się dlaczego zbieram w ogrodzie białe kupska i podejrzewałam bogu ducha winną Olesę.
UsuńOpakowana, Twój pomysł jest najłatwiejszy do zrealizowania! Myślę, że wystarczy upić Balusia!
UsuńNam sie udao upic psa piwem, a naleweczka mocniejsza, mozliwe, ze bardziej by smakowala niz gorzkie piwo....
UsuńPomysł upicia Balusia sam w sobie bardzo mi się podoba, ale znając jego charakterek trochę się obawiam co dopiero mógłby zmalować po pijaku!
UsuńJak to po pijaku- obije rzonke, naubliża taksówkarzowi, że za drogo za małe rzyganko w aucie, i że więcej nie pojedzie do tej gupiej siostry z temi kotami. No tak bywa po pijaku... potem się żałuje... jakem Balus
UsuńDzieki Kurki za wsparcie. Oddalam sie na grzędę. Dobrej nocy!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRrrany, jaki gosciniec! A degustujcie dziewczyny, degustujcie :))))
OdpowiedzUsuńwidze, ze obejscie zaczyna nabierac ksztaltow i kolorow Prezesowej par ekseląs!
Mmmmm, jakie boskie naleweczki! Muszę się do Orszulki przymilić o przepis na cytrynówkę. No i jestem w szoku, że poczta butelek nie rozbiła!
OdpowiedzUsuńPrzez te wasze zwierzaki to faktycznie picie znacznie utrudnione... Marta, a jakby tak przyjechać z synem, wyprawić go na 2-godzinny spacer z Balusiem, wypić co jest do wypicia, chłopaki wrócą i pojedziecie. Nie wiem tylko co twój syn na to...
E, nieee Mika, słabo. Nie chodzi o picie, tylko o te pogaduchy, śmichy-chichy itd. Mogo być i bez picia, ale to nie rozwiązuje problemu. Tzn. w pewnym sensie tak, bo Baluś w domu, Marta wraca (albo odwrotnie). Chodzi o to, żeby siedzieć przy winku i niespiesznie opowieści snuć, nigdzie się nie spieszyć. Bo my obie cięgiem się spieszymy do zwierzaków.
Usuńno wlasnie - a synek MartyMarty nie moze wziac Balusia do siebie, badz nocowac u mamusi?
UsuńOpakowana; synek mój posiada na stanie dwa koty. Nocowac u mamusi nie bedzie, bo z żonką rozstawac sie nie lubi.
UsuńPewnie Corus Hany ma tak samo....
Usuńz zonka nawet na jedna noc nie?
Hanu i MartaMarta. Jedna z was powinna zlaleźć sobie taksówkarza-dobiegacza ( a najlepiej obie ). Poczytałam i wstaję bo mus jechać. Wiozę barek ze sobą więc nie wiem jak to się skończy. Co ja plete ! Wiem, jak to się skończy ! Będzie nowy post choć wiadomo,że nie od razu. Naleweczki mniam,mniam. Boję się tylko czy nie będzie za bogata mieszanka :)))
OdpowiedzUsuńjak bedzie zakaska to bedzie dobrze.
UsuńNo i otóż dzień 13 i piątek jak widać jest świetnym dniem ;))! TU też widać, zwłaszcza, że zakończył się burzą szaloną i ulewną ku zielonej i barwnej euforii przyrody :)). Jedna deszczowa noc i ach!!! i och!!!. Pięknie :).
OdpowiedzUsuńTo pięknego dnia wszystkim :).
A Niektórym :) najnajprzyjemniejszego smakowania bogatej mieszanki !! :))). Bogactwo jednak przydatne jest .....
Barbara
Gdyby te durne autobusy nie jezdzily tak okrezna droga do mojej mamy, to z pewnoscia zrobilabym sobie przystanek z noclegiem wiadomogdzie. A nawet moze bym sie upila na czesc, a co!
OdpowiedzUsuńCzlowiek jakos boi sie podswiadomie takich mocnych kolorow, a one swietnie sie sprawdzaja, zarowno w plenerze, jak i na czlowieku. Dobrze, ze ja nie mam domu, bo znajac moje upodobania kolorystyczne, pewnie machnelabym wszystko na wiadomojakikolor. :)))
CZARNY???
UsuńAMP, ja też lubię czarny, ale w ciuchach. W domu nie.
UsuńPoszukaj dobrze jakiegoś autobusa, może z przesiadką w P-niu? Muszo być! Noclegu u mnie i u Marty do woli - komukolwiek będzie po drodze!
AMP, albo po prostu jedziesz do P-nia, a nazajutrz stąd pekaesem czy innym pekape dalej i po sprawie!
UsuńA Pantera automobilem nie moze?
UsuńTy to masz łeb Hano.
UsuńTen nasz Sindbad zawsze jadzie przez Breslau i tam mogie sie przesiadac skolko ugodno, nawet do Poznania. Wlasnie zajrzalam sobie w internety i sa jakies busy normalnie jezdzace, przez Berlin i Poznan. Nastempnom razom pojade innym, obiecuje, ale ktus bedzie mnie musial z dworca odebrac i potem z powrotem na pekaesy odstawic, bo bede miala ciezko walize.
UsuńOpakowano, no niby mogie, ale sie bojam sama tak daleko jezdzic, a chlopa nie mam ochoty ze soba zabierac :)))
AMP; z odbiorem i odstawką problemu niet
UsuńNo patrz, u nas też wiało i padało i grzmiało.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko wieje.
Zaraz wybieram się na targ - sadzonki porów należy zakupić, takoż selerów, kapusty rozmaitej i zobaczymy, co tam jeszcze mieć będą.
Kosiarka oddana do serwisu, ostatni moment, bo właściwie to już można trawę zacząć kosić na trawniczku.
Klaczom grubym pomasowałam brzuchy, wymiętoliłam cycy. Siana też dałam, oczywiście, ale siano już nie kusi - trawka na pastwisku rośnie i jest smaczniejsza.
Miłego dnia, Kurki Złotopiórki.
Agniecha, masujesz z afektu czy taki mus?
UsuńPsycholog, zwłaszcza pewnej opcji, by ci wytłumaczył, że szajba mi odbija bo nie mam własnych dzieci, to chociaż pod końską ciążę się podklejam. :-DDD
UsuńA poważnie, to bardziej chodzi o kontakt i zaufanie - nie każdy koń człowiekowi pozwoli na takie poufałości, zwłaszcza jeżeli chodzi o cycy. Ale jak mnie pozwolą, to źrebakowi tym bardziej. A gdyby co ( odpukać ) i weterynarz musiał być, to cyrk będzie może mniejszy.
A poza tym, skoro u ludzi mówi się, że niemowlę w brzuchu dużo słyszy i przyswaja, to dlaczego z koniem miałoby być inaczej. Masuję więc źrebaki przez matczyną skórę, przemawiam do nich słodkim głosem, mając nadzieję, że jak wyjdą, to będziemy już trochę znajomymi.
A wszystko ze względu na marketing; oswojony koń łatwiej się sprzedaje.:-D
Boszszsz, Agniecha, ja bym im śpiewała i tańczyła, chociaż dziecko mam:)
UsuńJa wprawdzie po cycy sie nie masowalam, ale gladzilam dzidziusie swoje przez brzuch, gadalam do nich, spiewalam, puszczalam muzyke i czytalam ksiazki.
Usuńa u Ciebie Agniecha - to dobry pomysl z oswojeniem weterynarza (duzy skrot myslowy) przez taki bliski kontakt z konska mamusia....oby to przeniosla na pana weteryniarza , jakby zaszla potrzeba - tfu tfu, oby nie byla interwencja wogle potrzebna.
Da sie wyzyc z hodowli konikow? bo to tak nieprzewidywalne jest.
na moim gumienku tu potrzeb kapusciano-porowych nie zaspokoje, wiec posieje nasturcje, nobo wreszcie jest bezchmurnie i cos czuje po zimnych kaloryferach, ze jest cieplo. I mokro po tlu dniach opadow. I lobelie sobie kupie.
Też zazwyczaj śpiwam i tańczę, jak się urodzi ( chociaż czasem robię to we wśrodku ) Hano.
UsuńZ hodowli koników nie da się wyżyć, przynajmniej z tej naszej ( koniki polskie ) nie, bo tanie te konie. Ale nie tylko z tego żyjemy, Opakowano.
Porów i selerów oraz kapusty nie nabyłam. Był mi za mały wybór, a i rośliny też były małe. Za tydzień znowu. Kupiłam 2 rabarbary ( na cześć Rabarbary ) oraz szmaty ze straganu. Widzialam też ach jaką piękną spódnicę maxi, ze skóry zielonej, cudną doprawdy. I nową, chociaż na szmatach. I była ZA MAŁA!!!
Agniecho bardzo dziękuję (z powodu, że na cześć) i bardzo pochwalam (z powodu że luuuuubię w każdej wersji i postaci) zakup rabarbarów dwóch :)! (choć czemu tylko 2?).
UsuńMoje rabarbary nie wiem czy nie zaginęły w brzuszkach nornic czy co, bo jak byłam u mnie na początku kwietnia to coś widziałam tylko jeden mały kiełek ... :(.
Ze spódnicą popełniłaś błąd maxi, trzeba było nabyć i zrobić z niej midi. A z reszty coś. Albo się zmniejszyć ;).
Barbara
Mnie bardzo się podobała długość spódnicy, Rabarbaro. Ale jej talia! Rozmiar 32 do 34, moim zdaniem. Od takich ubrań prostaczka jak ja dostaje niestrawności i bezdechu. Nieprzyzwyczajonam do gorsetów, a to miało jeszcze wysoki stan, tak prawie pod żebra. Szkoda. Ale nic to, jak nie ta, to będzie inna, kiedyś.
UsuńKupiłam rabarbarów dwa, bo mam już dwa. Przerabiam ichnią grządkę i tyle jeszcze się zmieści.
Wieeem, wiem - domyślam się, że w innej długości byłaby bez charakteru :) a z opisu to mi patrzy na fason z lat 70-tych ... miałam taką ;)), nie zieloną i nie skórkową ale reszta się zgadza ;)).
UsuńLubię takie targi i takie na nich stragany :).
Barbara
Agniecho a na cóż Ci tyle rabarbarów?
Usuń4 sztuki to dużo? Teraz mam dwa i ledwo starcza na porządne ciasto, a na kompot już brakuje.
UsuńDla mnie duzo, bo nie używam rabarbaru,bywa, ze dodaję do ciasta, czy kompotu z innymi owocami,ale bardzo sporadycznie.
Usuńa ja uwielbiam rabarbar, juz m ialam komput z tegorocznych choc sklepowych lodyg. takie blado rozowe, bo spode wiaderka badz innej folii (po naszemu to forced rhubarb).
Usuńco do spodnicy to bym kupila, bo moze zupelnie cus innego by z niej wyszlo...
a ja zanabylam wiskoze slicznom ze singapuru. jeszcze pare razy mialam w koszyku i wyjmnowalam podwojna gaze w kropki - z jednej strony biale kropki na spranym wielce granacie, z drugiej strony na odwrot. bede tak jeszcze sie zastanawiac az wysprzedaja. ale jest na ebayu ciutke drozsza.. i jeszcze podoba mi sie taki jeden material n iebiesciutki w kfijatki - bawelna i pare procent elastanu - mozna jesc a potem sie nieco obkurczac ;)
nie moge sie doczekac, zeby leciec na Dolek na ciuchy ;). i torebki - najlepszy plecaczek swiata tam nabylam.
Dora - rabarbarow nigdy za duzo.
Dzień dobry Kurki. Zapowiada się piękny dzień, błękitne niebo, słońce i robi sie zielono. Miłego degustowania i chwil nie do zapomnienia.
OdpowiedzUsuńWyciągnęłam letnie spodnie, zaplanowałam co innego, a będzie co ma być, nie będę rozśmieszać Pana Boga planując cokolwiek.
Ewa2, u nas już się śmieje. Wczoraj wieczorem + 25, a teraz ledwo 10.
OdpowiedzUsuńPięknie! Jesteś niesamowita z tym malowaniem!
OdpowiedzUsuńA jak już obie z Lilką B się wyszalejecie, na modłę mrówkojadów do sucha opróżnicie flaszeczki, to proszę uprzejmie się do mnie zgłosić po fanty :)
Melduję, że Rogatą dopadł Alzheimer i/lub brak prądu ;)
Ona jest baaardzo zajęta. Nie mogę powiedzieć czym bo to tajemnica.
UsuńHelou, ale umęczona jestem a to dopiero rano. Nie iwme jaka bedziep ogoda, bo raz slonce ,raz chmury,wcozraj popadalo troche, przez moment nawet padał grad.
OdpowiedzUsuńTen cały wyjazd J na slub(berlin,ale slub w innym miejscu, wesele w innym ) to czyste wariactwo,on powinien w domu siedzieci sie leczyć, ale nie, bo juz za późno na zmiane planów, trzeba jechac. Jeszcze sie onegdaj dowiedzielismy,ze samemu sie za spanie placi, kur... a dopytywalismy się, to nikt nic nam nie powiedizal,to nie wiem,czy od poczatku tak bylo,czy nagle zmienili koncepcje, w kazdym razie koszt spore, gdyby bylo od razu wiadomo,to mozna bylo zalatwic to o wiele, iwele taniej!
W takim razie postanowilismy dac mlodym mniej,trudno.
Zła jestem na to wszystko. No lae ,niech szczesliwie dojadą i wrócą. Watpie by sie odbrze bawili, szczególnie J. kóry jest zwyczajnie chory.
o rany, Dora, ale skomplikowane...to, ze goscie placa za siebie to norma...na weselu coreczkowym tylko najblizsza rodzina byla oplacona przez mlodych, nieco dalsza doplacala, znajomi placili. Tyle, ze im wyszlo tanio (w uk by zaplacili prawie dwa razy tyle). I niech J wroci nie chorszy!
UsuńPytalismy,bo nie jestesmy zorientowani jak to jest z tym płaceniem,to mogli powiedizeć,no nie? Ale wręcz odwrotnie móiwli , że oni płacą! Wy sie o nic nie martwcie,tylko bądźcie,taka gadka była. Pojechał tylko J. z córką Starszą i niezięciem, a gdybysmy wszyscy tak pojechali,w 6 osób,to ja pierdziu! za tą kase,bysmy mieli tygodniowy wypas gdziekolwiek.
UsuńMiłego dnia Kurki, i pogody, i gosciowania się:) hano zaczynam nie nadązac za kolorystycznymi wariacjami twojego gumienka:))))))))
OdpowiedzUsuńTa kratka kole drzwi kusi coby w te pola coś powiesić, fajne by były jakieś pitaszki a najlepiej kury i byś mogła nazywać domek swój Pastelowym Kurnikiem :)))
OdpowiedzUsuńTempo Giusto mi odpisala, ze sie marnie czuje, ma rozne konsultacje i badania i to sie tak ciagnie i ciagnie. Ksan i reszta Kur ma od niej sciski! fluidy dla niej etz by sie przydaly.
OdpowiedzUsuńno to jade po ziemie i pare doniczek.
Tempo Giusto, nieustająco ślę dużo ciepłych, dobrych myśli. Ściskam Cię mocno♥
UsuńOpakowana, dziękuję:)*
Fiuuuuu! Lecą fluidy do Tempo!
OdpowiedzUsuńTak jest! Dziś o 22 na stronce rzonek kurek też polecą. Trzymaj się Tempo!
OdpowiedzUsuńTempo Miła ! Trzymaj się dzielnie, wysyłam całe chmury fluidów i ściskam wszystko co mogę ! Dawaj znać, czekamy z Grażyną na spacer z Tobą :)))!
OdpowiedzUsuńBarbara
Fluidy do Tempo niech lecą i nie tracą mocy po drodze.Pięknej pogody dodałam troszkę.
OdpowiedzUsuńOooo, znam skądeś te serwetki ozdobne :)))
OdpowiedzUsuńFajna niespodzianka, bo Orszulka jest w ogóle fajna :)
Miłego degustowania, dziewczyny, a dla Tempo i potrzebujących dużo, dużo energii ...
Lidka, to takie gumienka (nie mylić z gumienkiem), staaaare:)
UsuńOtrzymałam od Kur tyle fluidów, gdy się Duszek rodził, że mi troszkę w zapasie ostało, więc ślę do Tempo ------->>>>>>>♥♥♥
OdpowiedzUsuńWrzucałam fejszbukowym Kurom heheheh film mądry właśnie o sile myśli, modlitwy, chociaż nie musi to być w sensie religijnym modlitwa, ale takie myśli życzeniowe
zaraz wrzucę linka
Miłego wieczoru, Dziewczynki:) Bawcie się dobrze!
OdpowiedzUsuńA gumienko pięknieje w oczach, do twarzy mu w turkusach. Trochę się bojam, że pod wpływem...cytrynówki przemalujecie wszystko na żółto;)
Żółty z turkusem - ładnie!
UsuńW duecie, ładnie:)
UsuńKsan:))))) Kto wie co tam zmalują:)))))
OdpowiedzUsuńDorka, myślisz, że rozrabiają?
UsuńRanek dla nich będzie trudny...;)
Ksan, a fcale że nie!
UsuńŻółty ponoć w modzie! J.mi wysłał zdjęcie pokoju hotelowego a tam...żółta posciel z kory,taka nowoczesnosc!
OdpowiedzUsuńCZołgiem Kureiry! To mówię ja, Hana! Degustujemy ale nie leżę pokotem, Lilka B. leży tylko, hrehre. Jest fajowsko, chociaż trudno zraportować sobie 10 lat życia jednym cięgiem. Ale nie ustajemy w staraniach.
OdpowiedzUsuńHrehrehre, balujcie,balujcie.
UsuńDobre moce dla Tempo.
OdpowiedzUsuńJa dziś popołudnie spędziłam u dzieci, ze starszymi wnuczkami. Niestety, posiedzieć na tarasie nie można było za długo, bo mimo słońca wiał zimny wiaterek. Za, to ich jamnik, wariat nad wariaty, nie odstępował mnie na krok, tylko cały czas podstawiał łepetynę do głaskania, jakby wiedział, że trzeba mnie pocieszyć...
Zaraz napisze do Tempo i przekaze fluidy.
OdpowiedzUsuńPogoda była piękna, wykorzystanie już mniej. Jestem po tygodniu pełnym wrażeń zmęczona, nawet na wieś mi się nie chce jechać. Na zakopiance będzie korek...
OdpowiedzUsuńOj, widać, że Hana z Lilką już padły ganc, bo inaczej pewnie by sie odezwały?! Bidule, beda miały ciężki poranek. Tez miałam dołączyć, ale wizyta moich Dziecków stanęła w poprzek. Zresztą dołączyłabym na sucho niestety. Ale za to poranek będe miała lżejszy.
OdpowiedzUsuńTo mówię ja, Hana. Lilka rzekła: usta bełkoczą, ale wzrok rozwarty. Potwierdzam. Co do poranku, nie powiedziałysmy jeszcze ostatniego słowa. Powiemy Wam jutro, ale idziem szeroko.
UsuńPoczytałam i przyszłam gasić. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńDzień dobry :) Mam nadzieję, że dzień dla WSZYSTKICH będzie miły, radosny i pogodny :) !!!!
OdpowiedzUsuńBarbara
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńNiech będzie tak jak mówi Rabarbara.
Moje konie zaczęły rżeć nocą, aż musiałam wstać i pójść zobaczyć, o co chodzi, po ciemku z latarką. Nic nie było. Stały na górce i się darły, a druga połowa stała w stajni i miała pierwszą połowę w du(żym poważaniu). Tak mię to wszystko zdenerwowało ( bo oczywiście myślałam, że źrebienie itp.) , że nie mogłam zasnąć do 3.
Agniecha, może one sprawdzały czy jesteś w gotowości ....
UsuńAlbo po prostu fajnie im było u Ciebie i oznajmiały to wszechświatu ;))
Barbara
To chyba nasz roczniak - zaczyna mu się wydawać, że jest ogierem. Stado zagania, kryć chce, a dorosłe klacze się śmieją. A przy okazji - z dwóch matek mleko pije! Co za pokorne cielę.
UsuńFajny konik:)
UsuńDzień dobry. Słońce i ciepło chociaż jakieś białe woale rozsnuwają się po niebie.
OdpowiedzUsuńOdczuwam spadek formy, z trudem rozpoczęłam dzień, zmuszona przez dwustronny atak koci.
Wszystkim życzę pięknej niedzieli.
Czołgiem z rana, Kureiry! Dzień zapowiada się ładnie, Lilka jeszcze zalega, ja się krzątam. Chyba gdzieś ruszymy w plener.
OdpowiedzUsuńHelou, ale się wyspałam! Słonce przyświeca przyjemnie,rosół pyrka, kotki się bawią i grzeją w słonku, czekam na powrót,,weselników".
OdpowiedzUsuńJa przeciwnie,słabo spałam:((
UsuńDzień dobry!
Słoneczko nieco przymglone,ciepło,przyjemnie i wokół biało-zielono,kwitną hiacynty,bratki,tulipany i mirabelka.
Niedziela zapowiada się leniwa,zbieramy siły na nowy,pracowity tydzień.
Pięknej niedzieli,udanych wycieczek i miłych spacerków:))
i mi takie rzeczy, kurdemol, mijaja...
UsuńNo to i ja dzień dobry. Ciepło, 25 w cieniu, chociaż słoneczko lekko przymglone i nie praży. Dobrego dzionka życzę.
OdpowiedzUsuńHello Kurencje, dawno mnie nie było, oprócz krótkiej wizyty u Miki. No niestety nadal wracam tak skonana po pracy, że padam. Dobrze, że wcześniej się robi jasno to łatwiej wstawać. A soboty i niedziele to wszystko koło domu. Wpadam do Kurnika i czytam, na bieżąco jestem tylko z tym pisaniem kiepsko. Hanuś, już się zastanawiałam czy nie odwiedzić Cię z końcem kwietnia, i niespodziewanki Ci nie zrobić (no zapytanie bym wysłała przed kupnem biletu bo bukbroń jeszcze pół Kurnika się do Cie zjedzie na te wolne dni) bo muszę się gdzieś wyrwać a kilka dni wolnych będę miała. No to dostałam list, że mały zabieg pod narkozą właśnie wtedy będą mi robić i tak to jest jak sobie coś miłego zaplanujesz. A tak to gumienko byłoby na jeszcze większy błysk. Ciepełko powoli do mnie też dociera, tak z +15 w przyszłym tygodniu będzie. No to teraz 2 godzinki na odnowę wiosenną poświęcę, odrost, peelingi, manicure, takie domowe mini-SPA sobie zrobię.
OdpowiedzUsuńOooo, Bacha sie objawila :)! odnowa zawsze sie przyda, a jak masz dwie godzinki to ho ho :).
UsuńKiedy mamy trzymac kciuki i wolac hop siup i slac fluidy za dojscie do siebie?
a ja juz bylam na mikrogumienku, posadzilam cos i posialam i myslalam, ze mi i krzyz i biedro wyskocza. ledwo do siebie dochodze, a musze jeszcze to samo zrobic z frontu. cale szczescie, ze z frontu moge uzyc dwoch kublow z przykrywa jako stoliczka. Z tylu sie w to nie bawilam, bo musialabym stolik halasliwie odstawiac od brzega. za brzegiem podniesionych grzadeczek jest mur, na murze powojnik a w powojniku pani kosowa siedzie na jajcach, to sie uwijalam. chyba od uwijania mnie tak krzyz sie zmeczyl... z frontu nie bede sie wyglupiac ;) ale strasznie sie ciesze, ze bedziemy miec pisklaczki. Dawniej kosy gniazdowaly w powojniku na szopce ogrodowej, ale pozna jesienia powojnik zostal tak bardzo przyciety, ze jest bardziej loggia niz mieszkanka...
Opakowana, emila Ci posłałam. :)
UsuńBarbara
Bacha, co się odwlecze...
UsuńOd 18.57 nikt się w Kurniku nie objawił? Strajk jakiś, czy mój komputer cóś nie tego?
OdpowiedzUsuńNie strajk, tylko jakoś pisanie nie idzie.
UsuńZmęczyłam się i chyba aura się zmienia bo coś w kościach czuję.
Ja sie najpierw zagapilam, a potem ogladala serial. cudny zupelnie i tak samo odciety od realiow tej rodziny - The Durrells. Na Korfu. cudne, cudne, cudne! Gerald Durrel - amator zoolog, zalozyciel zoo, pisarz i prezenter tv i Lawrence Durrell (Kwartet aleksandryjski - czytal ktus? Ja musialam, hrehrerhe) jako osoby najbardziej znane z tej rodziny. Angielska telewizja pieknie robi programy/seriale historyczne. Tu akurat lata 30te. Polecam jak by sie dalo.
UsuńOpakowana, czytałam szfystko! Teraz sobie uświadomiłam, że gdzieś mi te książki przepadli:(
UsuńKurence padnięte, cy cuś? Jutro rano mam hutę, trochę nieciekawą, bo będę miała rozmowę z szefostwem. Coś mi się zmieni, oby po mojej myśli, a jak nie to pójdę po zabiegu chorować. Niech mnie szanują na koniec, bo drugiej takiej głupiej nie znajdą, zobaczymy, chociaż... trochę się obawiam.
OdpowiedzUsuńNie daj się, przed emeryturą chyba Ci krzywdy nie zrobią.
UsuńBezowo, trzymam kciuki, niech nie lecą w kulki!
UsuńBezowa; i ja trzymiem kciuki. Nie daj sobie w kij dmuchać.
UsuńCoś mi w mojej robocie odpadło i żeby zatrzymać cały etat, muszą mi dołożyć, a ja nie wiem co i się trochę boję.
UsuńJutro Wam powiem jak poszło.
Trzymcie z rana kciuki, kto wstanie ok 7.00.
Zaczynam trzymać.
UsuńCzymam,czymam,chociaż ciężką noc miałam bo Panda co chwilę mnie budziła sapaniem przy łóżku a teraz to śpi jak jaki smok ino pochrapuje.Miałam dziś jechać z nią do weta ale se odpuszczam bo padnę w drodze.To już będzie ostatni zastrzyk z półrocznego podawania B w związku z trzustką.Przy okazji muszę jej zrobić badanie krwi,kombajn przeciw wściekliźnie,obciąć pazury,osłuchać serducho i sprawdzić czy to co ma na szyi to kleszcz,sprawdzałam w okurarach i myślę iż to ino narośl ale muszę się upewnić.To wszystko spisałam na kartce co by nic nie pominąć jak już dojedziemy do weta.Ech,starość nie tylko u ludzi się panu B.nie udała:(
Usuńczymam kciuki mocno!!! i daj znac.
UsuńZazdroszcze cytrynowki i kumpelki do kieliszka(jakkolwiek to brzmi;)I bardzo ladnie z tym turkusem. U nasz jakos wszystko pod gorke, ale przeciez tak nie moze byc caly czas.
OdpowiedzUsuńSciskam Kurnik caly!
Katarzyno; przez cały czas nie może. Może juz teraz czas na lepsze?
UsuńGorki maja to do siebie, ze pod gorke sie konczy. i mozna popatrzec sobie ze szczytu i na teczce zjechac z usmiechem z gorki. a potem plasko!
UsuńKatarzyno, ściski dla Ciebie i żeby było z górki a przynajmniej prosto!
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńMaszaikasza15 kwietnia 2018 22:55
Jak ładnie! I te kobalty to co to? Utuptałam nózkę po kokardy. Psiuny i kociuny złażą do mnie chyba z całej okolicy. Mówię Wam one sobie muszą o tym rozpowiadać, że dostaną papu i nikt kamieiem nie przywali. Pedro przyprowadził koleżankę, piękna, duża, wlazła do domku, obwąchała, wetknęla nos do łązienki, zeżarła miskę i poszła. Kociury to samo, jeden wypłoch siedzi wieczorem pod schodkami i popiskuje, że jest i chce jeść. Bardzo lubi kefir... Drugi drze jape siedząc na tarasowej szafce, bo tam dostaje michę. Idę na mały spacerek to się przykolegował jamnik ze wsi. Wywaliłam cała kupę szmat, nie wiem, po jakiego
grzyba tyle ciuchów? Następnym razem wyjadą zastępy pościeli na zmianę i tak uzywam 3 kompletów. Piore i zakładam. Straszna ze mnie magazyniara, czas sie odgracić. Nie wiem, czy róże przezyły, chyba te ostatnie mrozy dały i w kość. Zobaczymy, co z nich będzie.
Napisałam dużo i ładnie i mi zeżarło... to już nie piszę
OdpowiedzUsuńTylko dobrego dnia :)))) mimo wszystko ;)
Barbara
No wiesz, mówi się "do trzech razy sztuka". A ty za pierwszym razem oddajesz.
UsuńU nas tylko pochmurno, ale ponoć ma lunąć i padać mocno przez cały dzień. Samochód się umyje. Szkoda jednakowoż, że nie w środku. Wczoraj latałam po ogrodzie jak kot z pęcherzem. Chwasty wyrywałam, badyle cięłam, róże przycinałam, kompostem podsypywałam. Trawnik posypałam wapnem, bo właściwie po zimie powinien się nazywać mchownik. Coś pewnie jeszcze robiłam ale już nie wiem co.
Miłego dnia, drobiowe panie.
Dzień dobry Kurki Pracowite.
OdpowiedzUsuńSłońca nie ma, wiatru nie ma, 14 stopni, mokro ale nie pada, chyba jednak będzie. Dobrego dnia.
U mnie dziś chmurzasto i 8 st.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kurnikowi:)
Dzień dobry, Kurki
OdpowiedzUsuńZa Bezowa trzymam, jako i za Tempo ♥
Kurom nie fejsowym i nie zaglądajacym do mnie pochwalę się- mam wnuczka :)
Duszek urodził się 12 kwietnia, a dziś może pójdzie już do swojego domku :)
Cześć Sonic, już Ci gratulowałam na blogu, ale mogę jeszcze raz.
UsuńI pochwalę się też - urodziło się pierwsze źrebię - dziś rano. Jestem więc znowu końską babcią-ciocią.
Wiem kochana, wiem, dziękowałam zbiorczo, sorry , ale byłam wówczas w amoku i niedoczasie :)
Usuńale podziekuję jeszcze raz _Dzięki :) ♥
babcią ciocią ??? hmmm a może siostrą ? :)
Zawsze zachwycają mnie narodziny kopytnych i szybkie stawanie na nogach tych maluchów
rozkoszne są nie mniej niz niemowlaki :)
Agniecho - gratuluje malenstwa!
UsuńSoniku - pod poprzednim wybiegiem podpisalam, ze jest bobo u Was!
Witam szfystkie Kury, mało mnie w blokowisku ostatnio bo mam kłopoty zdrowotne, 9 kwietnia miałam zabieg w szpitalu i teraz nerwówka bo na wynik histopatologiczny troche poczekam. Ale najważniejsze, ze zdążyłam Ci wyslac te paczusie z moimi wytworami. Cieszę się Hanus, ze Ty sie cieszysz :) Ślicznie to wszystko zaaranżowałas tym turkusem, naprawdę bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOrszulko, czy zamknęłaś swojego bloga? Próbowałam wejść, i wyświetliło mi się, że nie mam uprawnień.
UsuńŻyczę szybkiej poprawy!
Orszulko- dobre myśli ślę ♥♥♥
UsuńOrszulko, trzymam Cię za rękę, żebyś mniej się bojała. Damy radę!
UsuńDziękuje Dziewczynki. Agniecha, zamknęłam na jakiś czas, może kiedyś uda mi się coś sensownego tam napisać...
UsuńOrszulka - nie denerwuj sie, my to za Ciebie odwalimy. a nie tak dawno byl wpis na blogu...
UsuńDzień dobry,oby był! Kolejny tydzien chorowania,bo zaraza nie odpuszcza.dzisiaj deszczowo,ja czuje sie troche rozbita,ale walczę,żeby nie rozebrało mnie na dobre, nie wiem co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńNic mi sie nie chce.Przygotowałam ubrania do spakowania na wyjazd,w piątek powinnsmy juz wyjechać.
Czołgiem Kureiry! Lilka B. wsiadła w swoją szczałę i zmierza już w kierunku stolycy. Minione dwa dni tak mnie miło wytrąciły z rutyny dnia codziennego, że teraz muszę sobie mozolnie odtworzyć jakie prace rozpoczęłam i co powinnam kontynuować. Pogodna nam sprzyjała i sprzyja nadal, ni ma wyjścia - mus wrócić do prozy życia.
OdpowiedzUsuńMoze i proza, ale jaka ladna wiosenna! i dni dlugie.
UsuńHano,taki reset od codziennosci bardzo potrzebny ! U nas juz słonce,nie pada, ale niestety brak sił na prace, chyba znów zostaiwe wioskowy ogród niezupełnie wypielony:(
OdpowiedzUsuńDora, czuję się trochę tak, jakbym wróciła z podróży:) a podrośnięte chwasty lżej się wyrywa!
UsuńHano i o to chodzi i oto chodzi;)))))
UsuńPodrosnięte moze i tak,ale mam troche krzaków truskawek,rozplenily się wszędzie,wypadałoby je ładnie oporządzic,zeby jakies owocki były a tak to pójdzie w liściory:( Resztę w mairę ogarnęłam,mam jeszcze zioła do posadzenia. Ech.
Hej Kurki wedle południa. Znów plan się nie udał bo musiałam odwiedzić pilnie moją byłą hutę. Miło się na sercu zrobiło jak byłe koleżanki powitały z otwartymi ramionami, nie zapomniały i poznały mimo upływu czasu. Drogi się rozeszły, one wszystkie dużo młodsze, więc kontakty się urwały, bo ja tam nie zaglądam jak nie muszę. Deszcz nie zaczął padać, pokazało się słońce, przymglone mocno, 25 stopni i duszno. Zaraz lecę na dyżur, miłej reszty dnia.
OdpowiedzUsuńEwa2, może warto zadzierzgnąć od nowa?
UsuńEwo,to z przymusu wyszło Ci miłe spotkanko i pogaduszki:)
UsuńEwo - a jak mialy zapomniec i nie rozpoznac??????
Usuńmile sa takie mile spotkania od czasu do zcasu :)
Dobrego nowego tygodnia Kurkom życzę. I pogodnego:)
OdpowiedzUsuńA u mnie deszcz i 6 st.
Dopiero od rana wróciłam z huty, oczywiście zahaczywszy po drodze o szmateks.
OdpowiedzUsuńW hucie, tak jak przypuszczałam, jedno zabrali, ale to, co dołożyli (od maja) to spoko, dam radę. Dziękuję za kciuki Wszystkim Kurkom. Pogoda pod chmurką, 5 minut przelotnie popadało, ale i to ma znaczenie, bo listki się rozwijają na drzewach.
Moim bezpośrednim szefem jest facet, który wiązał na guza warkocze mojej siostrze w podstawówce, pośmialiśmy się dziś z tego. To tyle relacji. W szmatach wygrzebałam fajne polarowe portki od piżam, poszyję Bezie nowe kocyki na balkon, bo fajne wzorki.
No to odpuszczam kciuki. dobrze wyszlo.
UsuńDopiero teraz doczytałam. Dobrze że nic groźnego i że dasz radę.
UsuńNo widzisz, Bezowa? Strach ma wielkie oczy!
OdpowiedzUsuńBezowo,super,czyli udany dzień pracowy i szmateksowy:)
OdpowiedzUsuńHej Kurki; ja dziś po przeżyciach zwiazanych z odstawianiem samochodu do naprawy po stłuczce. Przed Świetami facet wjechał mi - za przeproszeniem - w zad. "zagapiłem się..." rzekł. Ponieważ nie pamietam już kiedy ostatnio załatwiałam sprawy zwiazane z taki zdarzeniem, to wszystko mnie zaskakiwało. po pierwsze to, że z ubezpieczycielem (PZU)wszystko można załatwić telefonicznie. Te telefony wprawdzie up...we sa wielce ("w chwili obecnej wszyscy konsultanci sa zajęci, proszę czekać") ale ja jeszcze pamietam czasy kiedy stało sie w niebotycznych kolejkach żeby w ogóle sprawe zgłosić. Ale moje największe zaskoczenie było dzisiaj. Zgłosiłam oczywiście potrzebę samochodu zastępczego na czas naprawy. No i ciekawa byłam jaki tu rzęch podjedzie, jesli w ogole podjedzie. A tu proszę. Punktualnie co do minuty podjechał nowiutki Opel Astra. Az sie boję nim jeździć, nie mówiac juz o wjeździe do garażu, który to garaz do największych nie należy, a jeszcze mieści sie w nim spiżarnia i przechowalnia akcesorów ogrodowych różnych. Jednym słowem czasy jednak sie zmieniły, jak by kto nie wiedział.
OdpowiedzUsuńI widzisz Marta, udało nam się obydwom przy poniedziałku.
UsuńNo czasy sie zmieniaja i dobrze! gratuluje bezbolesnosci.
UsuńMyślę Marto,że to teraz standard.Mój synuś właśnie jeździ zastępczym fordem jak mu jakiś kmiot wjechał w kufer.Przy zjeździe z autostrady,z całym impetem,aż się poduszki roztworzyły,auto do kasacji.I jeszcze kmieć prosił,by nie wzywać policji,bo to mandat i punkty karne.Albo przysnął albo się bawił komórką.
UsuńZalatana jezdem,ale w międzyczasie pomalowałam stół na taras.Taki stary stół kuchenny na krzyżakach,blat machnęłam w szwedzką czerwień,a dół ho!ho! wulkaniczny pył.Opakowanej by się spodobał kolorek,chociaż nie zalatuje siarką:))
Jednakoż zbyt popielaty siem okazał,więc przy najbliższej okazji zmienię na jakiś graffit albo antracyt.
Hana z Lilką pobankietowały, dobrze,że Lilka nie wracała zygzakiem;)
Hanna
A jaka ta szwedzka czerwien? bo nie umiem wyobrazic - jakby byl szwedzki niebieski badz zolty to tak, czy to taki braz czerwonawy a la skandynawskie domy?
Usuńa wulkaniczny pyl mi sie podoba z nazwy nawet.
ja tam niewiele kolorkow nie lubie. np bezu nie lubie i brazu, choc moze byc w torebkach, butach i domach (w koncu sama mam), ale w tych butach i torebkach musi byc CIEKAWY braz, a nie jakas tam czekulada (dowolna). A ciuch bezowy ...nawet do reki nie wezmne, jakkkolwiek piekny by nie byl!
Pees. Jeszcze mialam zapytac o kmiota (kmiecia???) - i obeszlo sie bez policji etc? bo wszyscy mi opowiadaja, ze takie typy to potrafia znikac i szukaj wiatru w polu....
UsuńTak się człek nauczył żyć z tą bylejakością wokół, niedotrzymywaniem słowa, spóźnialstwem, niesłownością, niesolidnością i brakoróbstwem, że jeśli ktoś zrobi coś jak trzeba, to człeka zaskakuje. Oby jak najczęściej.
OdpowiedzUsuńMarta, a propos zmienionych czasów. Lilka jechała szczałą do W-wy 2,5 godziny. I to bez szaleństw i bynajmniej nie 200 na godzinę. Jakieś 11 lat temu, kiedy pół roku mieszkałam w W-wie (szkolenie), co 2 tygodnie jeździłam szczałą do domu (tego samego co teraz). Nie było autostrady i zajmowało mi to ok. 5-6 godzin!
OdpowiedzUsuńdlatego nam zajmuje roniutko 5 godzin z daczy do Krasnali. Jakby dawniej jezdzic to rzeczywiscie 3 dni jechac i konie 4 razy zmieniac.
UsuńI kultura jazdy też powoli się zmienia na lepsze. Ta droga na Poznań była straszna! Pierwszy raz jako kierowca przejechałam. Zawsze albo mnie wieźli albo pociągiem. Super sie jechało dzis.
UsuńHana; gdyby Lilka jechała 200/godz. to zajęłoby jej 1,5 godziny. Jechała więc przyzwoicie, ok. 140/godz., jak nakazuja przepisy. Macie rację Kobitki, jeździ sie bez porównania lepiej. Ja jechałam ostatnio do Lodzi autostradą. Dobre dwie godzinki bez napinki. Polska nam sie skurczyła troszku; i dobrze że tak.
UsuńNiestety jezdzi troche strasznych wariatow, co pedza ze 200, swieca czlowiekowi i podjezdzaja pod ogon zupelnie - agresja az bucha....:(
UsuńOpakowana; a próbowałas takiemu co siedzi na ogonie leciutko musnąć hamulec przed nosem? Ja próbowałam. Działa jak kubeł zimnej wody, choc to ryzykowny manewr i trzeba robić na zimno, z dużym wyczuciem.
UsuńNo wlasnie jam cykor. jak jechalismy z Berlina do Wwy ostatiom razom, to pedzil taki, kiedy mysmy wyprzedzali jadac jakies 140. Swiecil z daleka, taki wiecej krol drog, cezar jeden, mysmy wyprzedzali samochod i dwie ciezarowki, co widac, cholera, z daleka. siedzial na ogonie tak, ze juz blizej nie mogl, slubny do niego jezykiem takim wiecej migowym zagail, za pomoca jednego palca, tamten wisial na ogonie i trabil. Jak wyprzedzilismy te ciezarowki i zjechalismy na prawy pas a ten debil zajechal nam droge tez zjezdzajac na prawy pas i hamujac... Kawaler byl z poznanska rejestracja w aucie wielkosci malego czolgu.
UsuńJa nie mam odwagi zupelnie muskac hamulcow, chyba nie mam refleksu dobrego albo jestem tchorz. albo za goraca dziewczyna, jak trzeba na zimno...
Opakowana, szkoda, że nie ma tego więcej. Autostrad znaczy.
OdpowiedzUsuńBędzie więcej. Jarek obiecał.
UsuńTaaa, a słowo Jarka święte.
UsuńOpakowana, a jeszcze miałabyś cyrk i czekanie na przejściu granicznym.
OdpowiedzUsuńDo dzisiaj mam przed oczami, odprawę na granicy NRD z RFN ;)
Usuńo taaaaaa....pamietam. trza bylo miec ok. 1.5godz (jak pedzilismy na prom...)
UsuńNa granicy węgiersko-rumuńskiej staliśmy 12 godzin, to był horror.
UsuńO, to to Hana. Ale jak tak dalej pójdzie to kto wie czy czekanie na przejściach granicznych nas nie czeka znowu.
OdpowiedzUsuńTfu, tfu, odpukać
OdpowiedzUsuńMarta, żeby to nie było objawienie!
OdpowiedzUsuńTfu, tfu Hana
UsuńA ja, wiecie, nie chcę tych autostrad... Jeżdżę od wielu już lat trasą Kraków-Warszawa przez Kielce i okolice i wiem ile hektarów lasów, przydrożnych drzew, sadów i łąk zniszczono. Ile z tego powodu (szeroki pas w prawo i lewo od drogi) i roślin i zwierząt wymarło i będzie wymierało. A skutki skażenia nie ominą i nas. Jedziemy coraz szybciej i coraz krótszy jest czas do katastrofy.
OdpowiedzUsuńBarbara
Barbaro; tez ubolewam nad tym o czym piszesz, ale żeby to nasze środowisko tylko w tym celu było niszczone, to nie byłoby tak najgorzej. Pomyśl tez o ile mniej wypadków i tragedii ludzkich z nimi związanych jest dzięki bezpieczniejszym drogom.
UsuńNie twierdzę, że tak jest, ale przynajmniej istnieje cień szansy, że budowa takiej np. autostrady jest poprzedzona (na pewno była, ale teraz to nie wiem) ekspertyzami i konsultacjami z różnymi mądrymi od przyrody. Np. budowa obwodnicy niedaleko mnie została wstrzymana swego czasu i w efekcie zmieniono jej bieg ze względu na jakiegoś ślimaka czy innego robala, nie pamiętam. Wystarczy spojrzeć na bezhołowie panujące po wsiach, gdzie nikt nikogo nie kontroluje, bo wszyscy się znają i ręka rękę myje. Te połacie wypalanych traw, miliardy szamb wylewanych na pola, do rowu, do studzienek odpływowych/deszczowych, rundap i inne świństwa używane jak woda do podlewania, nie mówiąc o paleniu opon w piecach. Wieś jest nieskanalizowana i wszyscy mieli szamba, a przez 10 lat beczkowóz przyjeżdżał tylko do nas i może jeszcze do kogoś, ale to na palcach jednej ręki można policzyć. Nikt się nawet nie krępował, z sołtysem na czele. Patrzyłam na to przez 10 lat. Jeśli pomyśleć, że tak dzieje się w skali całego kraju, to budowa autostrady wydaje się pieszczotą. A to, o czym mówię to przecież tylko maniuni wycinek zniszczeń.
UsuńHana; między innymi o tym wszystkim myślałam, kiedy pisałam do Barbary.
UsuńMnie sie jeszcze widzi, ze przez to, ze sa autostradyi sa ogrodzone, to po malych miasteczkach i wsiach nie przejezdza sie ludzi i zwierzat w takich ilosciach, w jakich byloby to mozliwe, gdyby tych autostrad nie bylo. Do tego stan drog krajowych tych mniejszych jest fatalny i na pewno nie beda wszystkie doprowadzone do stanu uzywalnosci prawdziwej jeszcze przez dlugie lata. Dla tych, co wiedza, ze tu czy tu jest dziura jak po bombie, to nic, ale dla reszty to koszmar.
UsuńInna sprawa, to inni uzytkownicy drog - tych mniejszych - przypomnialo mi sie, jak wiezli mnie do siebie przyjaciele niedaleko Srody Sl. Zima, wieczorem. Oblodzona droga, naturalnie zadnych latarni, zadncyh blyszczacych odblaskowych oznaczen. I mowia - wiesz, my tak od listopada do kwietnia jedziemy po nocy rano do pracy i wracamy, to tez ciemno. a tu ciemnica, czesto jest mgla, oblodzona droga i czesto sa pijani rowerzysci...i nagle CO widzimy? na tej oblodzonej drodze w nocy i we mgle?... pijanego rowerzyste jadacego zygzakiem srodkiem drogi. ament.
Rozmowy na temat można prowadzić i prowadzić ale jest 5.30 rano i siem spieszę w porannych czynnościach ;).
UsuńNiszczymy świat w którym żyjemy, po prostu, różnymi działaniami. I te działania są równoważne a niektóre powodują w oczywistej konsekwencji kolejne.
Ale, póki co :)), miłego dnia :)!
Barbara
Elo dziefczynki. Miałam cudowny weekend. I ze względu na pogodę i ze względu na towarzystwo zwierzaków ( których obecnosci na co dzień chwilowo nie doswiadczam ) i… a może przede szfystkim na towarzystwo Hany ( choć ja nieco inaczej ją nazywam i u mnie Hana to ma na siódme, hi, hi). Trudno ogarnąć ten czas, który niepostrzeżenie nam minął od ostatniego spotkania w realu . Myslę, że jednak najważniejsze zdania zostały przez nas wypowiedziane :)). Zwierzaki są zjawiskowe. Olbrzym Frodo, którego poznałam wczesniej, kiedy nie był jeszcze olbrzymem . Otóż w imię uwielbienia i proszenia się o mizianie może przewrócić człeka. Uprasza się całyyyyczas o mniłosć ale jest metoda aby to zatrzymać. Jakże prosta w wykonaniu. Musiał być tresowany znaczy. Wałek to narwaniec i szalony kolo :). Podskakuje tak wysoko, że jak na budowę typu wałek to może i jakieś rekordy bije. Też drań nie odpuszcza z tym mizianiem. Pan Kot i pani Kicia nie są tak absorbujące. Czajnik a niesamowite oczy i dopiero w realu widać jaka to krasata :). No i ta kozia bródka, i maska Zorro !! Malina wcale nie ma malinowych uszu jak na niektórych zdjeciach wyszło i jest bardzo grzeczną dziefczynką. Wypiłysmy też za zdrowie kur, najbardziej za tych, które niedomagają. I raczej u mnie skończyło się to kaczorem. Hana twierdziła, że u niej nie ale może tylko cieniowała. No cóż czego się nie robi dla zdrowia , swojego i innych :). Poduczyłam się też , przy pomocy Hany waszych ksywek bo mi się jeszcze mylą. Fajny czas to był.
OdpowiedzUsuńFajnie Cię było znowu spotkać Lilko. Dzięki.
UsuńTo ja dzięks bo tym razem ja byłam gosciem :)
UsuńNo i tak się należy Lilko.
UsuńAaaale fajosko mialyscie :))
UsuńNależał się Wam ten czas i widzę, że wspominacie wszystkie bardzo dobrze. Taka porcja oderwania od codzienności dobrze robi.
OdpowiedzUsuńTak, to był faaajny weekend i błogi czas. Nie chcę za wiele zdradzać, bo zabraknie mi materiału na post, któren jutro. Chyba.
OdpowiedzUsuńDzień dobry :)
OdpowiedzUsuńI niech będzie dobry :).
Agniecha, ile już żrebaczków ?
Barbara
Jeden ( ona ) ten wczorajszy. Już głaskałam wczoraj wieczorem. Wcześniej matka była niechętna, potem jakoś jej przeszło. Lizała na zmianę źróbkę i mnie. Widzę przez okno, jak całe stado się pasie na świeżej trawce - po deszczu pewnie podrosła.
UsuńMiłego dnia, Kurska.
Dzień dobry. Ciemno, pochmurno, jeszcze nie pada, 12 stopni. Niech Wam dobrze dzisiaj będzie.
OdpowiedzUsuńDzień dobry! Wczoraj wieczorem w końcu spadł deszcz i do rana padało kilka razy; od razu bardziej zielono. Teraz nie pada, ale za to wieje i tylko 8 stopni, w porównaniu do poprzednich dni - zimnica!
OdpowiedzUsuńFajne miałyście spotkanie!
Przeczytawszy tytuł posta, że oda do Orszulki będzie. Albo do cytrynówki. Np. coś takiego:
O, Orszulko, przyjaciółko ma blogowa,
Dzięki tobie - droga moja cytrynowa!
Malinowo-jeżynowa też już czeka
i rozwija się przed nami, tak jak rzeka,
która pewnie poprzez myśli mknie przestworza,
by nas zanieść gdzieś nad kolorowe morza:):):)
Delicje :-)
OdpowiedzUsuńNinko Niezawodna! Miałam pokusę, żeby odę do Orszulki machnąć, ale dobrze, że tego nie zrobiłam. Byłyby gupotki, a tak mamy prawdziwy wiersz!
OdpowiedzUsuń