Lubię otóż odjechane ciuchy, zawsze lubiłam. Dawno temu, jeśli nie umiało się szyć, było o nie bardzo trudno, o wszystko zresztą było trudno, a i noszenie czegoś choćby trochę odlotowego wzbudzało sensację na ulicy. Nie wiem skąd wzięło mi się to upodobanie, nigdy nie miałam zamiaru nikogo szokować, ale zawsze siedział we mnie jakiś rodzaj buntu, przekory, nie wiem jak to nazwać. Już jako małe dziecko - na tyle małe, że tego nie pamiętam - urządzałam ponoć dantejskie sceny przy ubieraniu.
Jako młoda dziewczyna parę ciuchów przywiozłam sobie z Francji, jednak największą uwagę przyciągało kolorowe, meksykańskie poncho. Wtedy u nas o poncho nikt nie słyszał. Nosiłam je latami, aż ze mnie spadło. Potem szyłam sobie (nie umiejąc szyć) sukienki z prześcieradeł, takie z kimonowymi rękawami. Byłam szalenie awangardowa, nikt nie wiedział, że ja tylko takie umiałam wyciąć i zszyć. Naszywałam na te sukienki kolorowe aplikacje. Miałam dwie, pomarańczową i żółtą, bo takie miałam prześcieradła jakimś cudem upolowane - zaczęły się wtedy pojawiać kolorowe pościele. Mam dwa takie prześcieradła do dzisiaj, są nie do zdarcia. Sukienki oczywiście zanosiłam na śmierć.
Na drutach też dziergać nie potrafię - tylko prawo/lewo, a jednak udziergałam sobie i Marcie ogromne poncho z kolorowych resztek. Było olbrzymie, dość grube i prawie do ziemi i ono dopiero wzbudzało sensację! Do tego stopnia, że syn MM prosił ją, żeby przychodząc po niego do szkoły nie zakładała go.
Właściwie dopiero teraz można poszaleć z ciuchami. Aktualne trendy i swoboda panujące w tej dziedzinie bardzo mi odpowiadają. Można założyć na siebie wszystko. Niewiele, zgoła nic, jest w stanie zaszokować kogokolwiek.
Nie mam większych oporów, aczkolwiek nie myślcie sobie, że nic, tylko kombinuję, co by tu odjechanego na siebie włożyć. Aż tak ekstrawagancka nie jestem i nie zawsze mi się chce. Kocham zwłaszcza odjechane spodnie i takież torebusie. Butami też nie pogardzę, chociaż odjechanych nie mam, bo o nie akurat u nas trudno. Ale noszę buty określonego typu, najlepiej na grubym, równym spodzie, nigdy płaskie!
Nie rozumiem jednego. Jest masa kobiet, które w okolicach 50/60+ zaczynają ubierać się jak własne prababcie twierdząc, że w "tym" wieku to, czy tamto nie wypada. I nie chodzi im o dekolt do pasa lub mini spódniczkę, tylko np. o kolor. Bukbroń, nie może być zbyt wyrazisty. Dlaczego, pytam grzecznie??? Co jest nieprzyzwoitego w kolorze np. czerwonym lub fuksjowym? Właśnie takie panie, zlewające się z otoczeniem, gapią się z dezaprobatą na moje portki i fuksjową torebusię oraz takiż szal i ust pąkowie.
Popatrzcie na zimową ulicę (latem to jeszcze pół biedy), masakra!
Pokażę Wam moje najbardziej odjechane spodnie z krokiem w okolicy kostek, przez co wyglądają w zasadzie jak spódnica (normalne też noszę, żeby nie było!). Gdzieś po drodze wspomniałam w komentarzach o tym, jak pewne spodnie są jednocześnie bluzką. Da się spodnie zdjąć przez głowę? Da się!
Trudno zrobić im zdjęcie, bo czarne:
Tutaj dziura w kroku (za przeproszeniem Państwa) na głowę oraz zdobienia w postaci frodkowych kudłów. Poznaję po skręcie:
A to już bluza. Byłam w niej na weselu syna KolKi. Do tego miałam jasnoszare, cienkie spodnie (też nieco odlotowe):
Kolejny przyodziewek. Myślicie, że to spódnica? A nie, to też spodzień:
A dzisiaj wyszperałam w lumpeksie cud urody nowiutkie fiuterko! Za całe 16 zeta:
I jeszcze chciałabym pokazać obrazek, który przeznaczyłam na bazarek dla kotów Gosianki. Bazarek za kilka dni! To akryl na płycie, 30 x 24 cm:
I Czajniczek, bo piękny:
1 -sza ?
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow! Najpierw podiuma a zaraz czytanko!
OdpowiedzUsuńłomatko o ciuchach jest.....#jacieniemoge ( żeby zacytować ostatniego, tfuuu klasyka)
OdpowiedzUsuńa dzieeee odlotowa koluszka lydera? Dla mię?
OdpowiedzUsuńLilka, nie mogę się wystrzelać na raz!
UsuńJa nigdy nie lubilam sie wyrozniac, choc troche szylam i niezle robilam na drutach, wiec mialam rzeczy unikatowe, ale nie odjechane. No a jesli chodzi o kolory, to lubie wszystkie, pod warunkiem jednako, ze sa czarne, no ewentualnie szare.
OdpowiedzUsuńAMP, lubię czerń i noszę dużo, ale ubarwiam dodatkami.
UsuńJak mam lepszy humor, to tez, ale na codzien nie.
UsuńTy Anna Maria, widziałamTwoje zdjęcia z młodości, wyróżniałaś się nawet w worku po ziemniakach, mianowicie urodą. Więc ciuchami już nie musiałaś. :-)))
UsuńA zatem, jestem wiekowo ++, ale nie znoszę ponurych ciuchów. Ubieram kwiatki i groszki. A ciuchy kupuję sobie "for young ladies". Lady wszak jestem :)
OdpowiedzUsuńFelka, mnie odrzucają wszechobecne na ulicy szarości i brązy. Niechby to czerń chociaż była, jest bardziej wyrazista. Osobiście nie przepadam za wzorzystymi tkaninami. Wolę jednolitość w kolorze.
UsuńA ja i to i to, a najlepiej jak jest granatowe....
UsuńBo Ty Opakowana taka renesansowa jesteś ......... Rabarbara
Usuńze niby granatowa? hrehher
UsuńRaczej rozrywkowa. ;)
UsuńA ja ostatnio w szarościach i brązach, ale nie powiedziałabym, że nudnie wyglądam.
UsuńOooo, szarość z brązem to ma smaczek !!!! I jak tak popatrzyłam Agniecha na Twoje zdjęcie z myszatym konikiem to Ty nigdy nudno nie będziesz wyglądać :))))!
UsuńRabarbara
Eeee, dopiero co zaglądałam i nic nie było. A teraz podium mi umknęło.
OdpowiedzUsuńFajnie, że o ciuchach, tylko ze ja jestem konserwatystka. Szerzej napiszę później.
A dlaczego dopiero mnie powiadomiło?
OdpowiedzUsuńBezowa przez Lwów leciało..
UsuńNa Berdyczow tez?
UsuńBezowa, do Ciebie najdalej.
OdpowiedzUsuńCzajnik jest niemożliwie urodziwy i charakterny :)))). Nooo, na ten obrazek to już zasadzajo się niektóre, już w blokach startowych siedzo od wczoraj. Będzie pot, krew, łzy, zgrzytanie zębami, oczopląs, brak łaknienia, szczękościsk i tyłozgięcie podczas licytacji :). Hana jedzie na fejmie na każdej edycji bazarku a jej prace przyciągają najodważniejszych i tylko z baną bejmów. Jesuuu jak ja nienawidzę w ciuchach "rzeźbić" :(. Ale popatrzeć na "odlot" a i owszem, lubię. Sama jestem nieogar w te klocki :(.
OdpowiedzUsuńLilka No co Ty !!? A cudny kombizenon krówki ?!?!? Odjazd że och !!!!! Rabarbara
UsuńRabarbara, Aaaaa !!! Wygupy a i owszem !
UsuńPowiem krótko - przyjade i futerko Ci czyli Tobie Hano zabiere. Nie mogę się tak skręcać z zazdrości bo to absorbujące i przeszkadza. Z kolorów odjechanych to ostatnio nabyłam cudnie żółty szaliczek i jeszcze cudniej żółtą lnianą sukienkę. Opakowana poświadczy, że odjechane bo widziała. Barabara
OdpowiedzUsuńRabarbaro, ach! Len! Dla lnu jestem gotowa na wiele, ale fiuterka nie oddam!
UsuńPoswiadczam. i do tego R. jest dobrze wew zoltym!
Usuńja len kolekcjonuje...znaczy wydalam nieco porteczek, ale tez mam zadolowane tkaniny lnianne i lnianno - bawelnianne, jeden, japonski jest wew wazki...beda porteczki.
I se zasadzam na uszycie sukienki przynajmniej jednej ze strony https://www.tessuti-shop.com/collections/digital-download-pattern-dresses . Mam chyba dwa wykroje....
Hana, nie zakładałam dobrej woli ;), napisałam wyraźnie - zabiere. A ze spraw poważnych - jak nie jestem fb to na bazarek się nie dostanę ? Czy jest jakaś opcja dla bezpartyjnych ? Barbara
Usuńnie ma, Rabarbaro. Nawet z umyslnym nie dasz rady...
Usuńfakt, futro odlotowe
Usuńw ogóle mnie wkurzacie, Mnemo kupiła serwis za 100 zł warty 1000 zł, Ty futro za darmochę, Dora jakieś lampki
ja kilka razy byłam, nigdy nic nie upolowałam
ciuchy odlotowe lubię, buty też
żywe futro też odlotowe :)
UsuńSonic na pocieszenie powiem Ci,ze moja lampka ładna,ale tylko tyle,to lata powojenne;)
UsuńOpakowana, w żółtym chyba każdemu ładnie, mnie też! I w takim intensywnym niebieskim, bliżej granatu, z kroplą filutu. U nas na wsi mówio na ten kolor modrakowy.
UsuńGranatowy wielbię na kimś. Sama go zupełnie nie czuję.
Nie przypominam sobie bym miała chociaz jeden zółty ciuch!
UsuńJa mam zolciutka, jak kanarek, kurteczke buklowata, dla mnie akurat na teraz.
UsuńMam żółte portki, ale oczywiście leżą, bo muszę skrócić.
UsuńSonic, w takich miejscach się nie bywa KILKA razy. Tam się bywa często. Na tym polega polowanie.
UsuńRabarbaro, myślisz, że Ty sobie postanowisz, a ja oddam bez walki?
UsuńPodziwiam osoby noszace zolty i dobrze w nim wygladajace! ja nie z/nosze, poza takim zoltopomaranczowym, ale to juz jest bardziej jasny pomarancz. Pomaranczowy za to uwielbiam! I zestawienie różu z pomaranczem:D plus moze byc do tego turkus, szafir, fiolet a nawet fuksja - takie orientalne, indyjskie kolory:)
UsuńJutro idę na szmaty, czyli na polowanie. Znając swoje umiejętności guzik kupię:(.
OdpowiedzUsuńCzajnik wymiata:).
Aśka, poszłabym z Tobą! Lumpeksy kocham od zawsze!
UsuńW latach 90tych kupowalam duzo rzeczy w lumpkach. A potem przestalam. I teraz jakos nie umiem z nich znalezc nic ciekawego. Meczy mnie tez to przewalanie ton ciuchow i zapaszek... ale podziwiam kolezanki, ktore zawsze cos fajnego znajda i sa to zwykle markowe i nowe ciuszki, super gatunkowe! Chyba trzeba znac dobre lumpki i moze regularnie w nich kopac? Wtedy jest szansa na sukces.
UsuńFuksja i makowa czerwien w polaczeniu z czernia i bezem, zielen z czernia, czasem ekstrawaganckie, inne niz wszyscy (co nie zawsze sie udaje ale zawsze mozna cos przegonila, dodatkow, zmienic guziki itd ) jeszcze blady roz z popielatym.Ludziska w metrze w czerni czy granacie teraz zima wygladaja jak mrowki biegnace do mrowiska. Brrr
OdpowiedzUsuńBacha, tam też panie chodzą w workowatych brązowych spodniach i burych kurtkach z kapturem? Takich ściąganych w pasie niezależnie od figury?
UsuńNie, brązy b. rzadko widuję. Ale w czarnych tak, takich od dresu. Acha, nie wymieniłam żółtego i pomarańczowego też w połączeniu z czernią, ew. ecru.
UsuńHana, z kapturami to tu prawie wszystkie panie chodzą, ja sobie kupiłam na wyprzedaży w Carry w Krakowie, srebrno/szarą z kapitalnym kołnierzem-kapturem, tu takich nie ma (hrehrehre). Ewa2 widziała. No chyba że więcej takich co tu mieszkają skusiło się na te kurtki.
Usuńa ja nie widzialam zadnej kurtki z ciekawym kolnierzem kapturem w Carry....a przecene trwala mieli - 50 - 70%...sie obkupilam, zasadzalam sie na jakies kurtki na polska zime a i nic....
UsuńEch, ciuchy.Cos by się tam na kark zarzuciło,też na jakies polowanie się wybiorę niebawem.Ostatnio nabyłam tylko czapuchę ciepłą z pompomem!:)
OdpowiedzUsuńFuterko bardzo eleganckie !
OdpowiedzUsuńCzajnik rozczula mnie zawsze pozami i minkami:)
Na bazarku znów bedzie szaleństwo!
Dora, taki pompom to człeku zwrostu doda, nie? Jak na czubku jest.
UsuńNooo:)
UsuńBacha - no no, granat jest najlepszy! I kazdy kolor do niego pasuje - jako dziki kontrast :). do granatowego plaszczyka mozna nosic bure szaliczki i wtedy od calosci to sie plakac chce, ale przecie nie trzeba. Problem w tym, ze zima malo kto lapie sie za kolory. a szkoda. co mi przypomina - kto wie, gdzie sa moje duze czerwone korale??? widzial kto? w ktorym domu przebywaja??
OdpowiedzUsuńCzajnik uroczusi!!
Opakowana, u mnie korali nie ma. Sprawdziłam.
UsuńOpakowana, granat z żywymi dodatkami jest całkiem ok, jakieś 2 garnitury mam. Ja do tej mojej jasno popielatej kurtki z połyskiem (pisałam trochę wyżej) noszę makowy golf (też nabyty w kraju) albo czerwono-czarno-popielaty szal w kratkę (z przewagą czerwonego).
UsuńUwielbiam odlotowe spodnie :) I w ogóle oryginalne ciuchy.
OdpowiedzUsuńAniuM. te, które spędzają mi sen z powiek są stanowczo za drogie. Dlatego mus kombinować. Kiedyś, bo nie było, teraz, bo za drogie:)
UsuńA ja lubie spodnie, co na mnie pasuja....
OdpowiedzUsuńOpakowana, przybij piątkę! Wszystkie za długie!
Usuńi ja sie potem zastanawiam, na co spozytkowac te odciete pol metra, rhehrehrh
UsuńTo ja też w klubie. Zawsze muszę skracać.
UsuńOpakowana, można zrobić zarękawki.
Usuńtakie na gumkie? a moze mitenki z dziurom na kciuk?
UsuńNo a ja z drugiej strony... zdarzalo mi sie nosic za krotkie nogawki, bo spodnie tak bardzo mi sie podobaly! Kiedys w ogole nie zwracala uwagi czy cos idealnie lezy, czy za dlugie albo krotkie... teraz nie lubie rzeczy niedopasowanych; ale i tkaniny lubie szlachetne - bawelna, welna, len - kocham. Sztucznosci mi trzeszcza, smierdza, elektryzuja sie...polary nosze juz jakis czas i mam do biegania rzeczy z bawelna i jakimis sztucznosciami; to wyjatki;
UsuńWychowała mnie mama w przedwojennym spojrzeniu na modę. Ma być "porządnie", nie łączyć zielonego z żółtym, czerwonego z różowym, mowy nie ma żeby coś wystawało, a już ramiączko to zgroza. Szyła mi kiecki znajoma krawcowa, ale bywały też momenty, kiedy z pomocą mamy miałam coś, czego nikt nie miał. Spódnicę z szarego płótna (jak na harcerski mundurek) z naszytymi aplikacjami, czerwone serca przeszyte strzałą sukienki i swetry robione na drutach, kolorowe.
OdpowiedzUsuńLubiłam mieć coś oryginalnego, na modne ciuchy nigdy nie było mnie stać, ale też zawsze bałam się odlotowości i pewnych granic nie przeskoczę zwłaszcza w "moim wieku" Ubieram się na popielato i niebiesko (sprany błękit), jakiś turkus, oliwkowa zieleń, ukochane kiedyś brązy i beże jakoś mi zbrzydły. Przeważnie noszę spodnie, spódnice wiszą w szafie, bo w każdej wyglądam ja stodoła, ostatnio kupiłam sobie sukienkę.
No właśnie musiało być porządnie takie były czasy, bukbroń coś spięte agrafką ;) A tera nikomu agrafki nie przeszkadzajo :)
UsuńMoja mama szyła mi ciuch (jak znalazła na to czas) tak jak chciałam, czyli spodnie dzwony, koszulowe bluzki, kiedyś hit, ale już moja cioteczka, siostra oćca szyła po bożemu, czyli według kanonów średniowiecznych zazwyczaj ;) Szwy musiały być szerokie na kilka centymetrów, bo ciuch musiał "rosnąć" z właścicielem ;)
Ewa2, nie chodzi o niechlujstwo, tylko o ścisłe wytyczne w odniesieniu do mody, jakie wówczas panowały. Nie do pomyślenia było, żeby sukienka czy spódnica wystawała spod płaszcza, jak coś miało być 5 cm przed kolano, to ani pół centymetra więcej itp.
UsuńSpódnic nie noszę, bo pod trzeba zakładać rajstopy, których nienawidzę.
Rajstopy mi nie przeszkadzają, czasem zakładam. Do spódnicy musi być bluzka, a jak się ma przedsięwzięcie nie tylko tam gdzie biust to jest problem. W każdej konfiguracji pogrubia. Już kiecka lepsza, ale do niej z kolei potrzebne buty, a ja eleganckich nie włożę, w lecie chodziłam bo mogłam ubrać sandały.
UsuńEwa2, dzisiaj ie założyłabym sukienki, chyba że jakąś odjechaną lnianą. Każda inna zobowiązuje. A to buty, a to płaszcz jaki albo odpowiednia kurtka, torebusia itd. Nie...
UsuńJa kocham długie proste sukienki z grubego trykotu, mam dwie czarne i jedną śliwkową bez rękawów, wkładam na nie przeróżne podkoszulki, bluzki albo żakiety, popielatą i śliwkową z rękawem 3/4. Mają linię ołówka. Czasem dla ozdoby zakładam pasek z kolorowej szerokiej gumy, które to paski sama robię.
UsuńTera so kiecki ala przedłużana bluza,np. bardziej workowate w ksztalcie i przed kolanko lub równo z jak sie trafi,to całkeim neizle sie wyglada, poluje na sos w podobie na lato. W zaluźnych to ciąza słoniowa a w zaciasnych to wiadomo.
UsuńPłaszcz mam, bo ostatnio na głowę upadłam i założyłam BARDZO WĄSKIE PORTKI co przy moich grubych nogach nie za dobrze wygląda ale są wygodne przy dziecku.
UsuńZaczyna mi być ważniejsza wygoda.
Dlatego kieckę mogłam ubrać i nieśmiertelną małą czarną też jeszcze mam i w nią wejdę.
Nie nosze wcale cienkich rajstop bo od razu mam oczka! a takie grubsze moga byc, albo z obcietymi stopami, jak jest duzy mroz - zakladam pod spodnie; ale ze nie nosze kiecek, to w zasadzie rajstopy tez sporadycznie.
Usuńa ja rajstop to nie zalozylam chyba od dwoch zim....
UsuńNienawidzę rajtuz, rajstop i tym podobnych ( nie miałam na sobie ze 30 lat, jak nie więcej ). Nawet skarpetki mnie wkurzają.
UsuńJa zawsze preferowałam styl sportowy, ale równocześnie lubiłam kolor, a z odlotowych to buty i skarpetki. Od lat dziewięćdziesiątych ubierałam się na niemieckich wyprzedażach, bo jeździłam do kumpeli, a u nas też mi się szczęściło przy zakupach, tak że te moje sportowe ciuchy nie były zgrzebne. Miałam okres malowania sobie ciuchów farbami do tkanin i robiłam sobie ciekawe swetry według własnych pomysłów.
OdpowiedzUsuńHana łobrazeczek jak tralala, bardzo mi się podoba!
Ja także podrzuciłam na bazarek swoje co nieco, som to dwa biżuteryjne kotowate, zawieszkę i broszkę, więc jakby ktoś był zainteresowany to może po licytować :)
Marija, ile ja się wojen natoczyłam! Mam kuzynkę, starszą o ładnych parę lat, przyjaźniła się z MM i często u nas bywała. Umiała szyć. Zasiadały z Mamą i wymyslały dla mnie jakieś koszmary, nikt mnie o zdanie nie pytał. Lubiły zwłaszcza bezrękawniki. Do dzisiaj ich nienawidzę i nie założę za Chiny ludowe.
UsuńMoja mać i babcia tez mi szyly; babcia uszyla mi pierwszy fartuszek do szkoly, a mać szyla w zasadzie cala podstawowke. Staraly sie jak umialy, ale gustami roznilysmy sie bardzo! To nie byly takie ciuchy jak dziewczyny wtedy nosily, bo one w tureckich kieckach, swetrach a jak w ciuchach szytych przez mame... Dzis na to patrze, ze wiekszosc dzieci miala skromnie w domu, a tych bogatych dzieci bylo nieduzo, a wtedy wydawalo mi sie na odwrot. I wcale ladnie dzieci z bogatych domow nie wygladaly w tych zarowiastych kolorach, powycieranych dzinsach itd. No ale wiadomo - chcemy miec to, czego nie mamy, zawsze. Za to gustu mojej mamy nie znosze do dzis;P
UsuńJa jestem tradycjonalistką, tym bardziej, ze kiedyś, jak się pracowało w biurze, to buk broń, żebyś przyszła do pracy w dużym dekoldzie, czy z odkrytymi ramionami. Nawet w upały dyrekcja potrafiła sprawdzać, jak jesteś ubrana i odsyłać cię do domu, co je byś wróciła ubrana. Czas nieobecności był do odrobienia. Lubię eleganckie garnitury ze spodniami, sukienki letnie, za to proste, ale mogą być kolorowe. Co, do butów, to mam tylko jeden problem, we wszystkich, po godzinie chodzenia drętwieją mi palce, za to w trepach mogę chodzić cały dzień. Idiota ortopeda, nawet nie chciał mi zrobić rentgena, twierdząc, że powinnam kupić buty trzy rozmiary większe i nosić w nich wkładki...
OdpowiedzUsuńJa miałam i rentegna i badanie u podologa no i noszę o numer lub dwa za duże buty z wkładkami, robionymi na zamówienie bo musiały być dopasowane do moich stóp. Do sandałów nie używam bo sie nie da, ale kupuje z wkłądkami profilowanymi i jakoś dopasowuje je. Tylko, że mam kłopoty z kręgosłupem ale jak mi wytłumaczył pan podolog wszystko zaczyna się od złego ustawienia stóp.
UsuńNo i miał rację.
UsuńAle, żeby coś stwierdzić, to trzeba badania, a nie na oko...A właśnie tak postąpił ortopeda, nawet nie dotykając stóp w rajstopach...😱
UsuńBoguśka, w biurze to zrozumiałe, dzisiaj też obowiązuje dress code, chociaż bardziej liberalny.
OdpowiedzUsuńChyba powinnaś zmienić ortopedę. Albo w ogóle. Bo może paluchi Ci drętwieją od krążenia albo ode kręgosłupa. A trepy (drewniaki, tak?) widocznie wymuszają właściwą postawę i dlatego możesz chodzić. Że się tak wymądrzę.
A ja se wczoraj kupiłam jajkową kurtke i morską sukienkę...i jajkowe buty i pasującą torebkę. Mam czarne ciuchy kiedyś tylko w takich teraz wkładam rożne kokory...
OdpowiedzUsuńMasza, jaka to jest jajkowa? Żółta?
UsuńNoooo!! Na Rzony wstawię.
UsuńMnie ostatnio naszło na kolorowe spodzienki. A zaczęło sie od czerwonych, które odziedziczyłam po Opakowanej (dzięki Krysiu). Mam juz dwie pary zielonych (każde w innym odcieniu), dwie pary czerwonych i dwie żółtych. O czarnych nie wspomnę. Jakoś mi tak lepiej w te ponure dni, jak do czarnego płaszcza ubiorę sobie te kolorowe spodzienki.
OdpowiedzUsuńA to poncho, które w młodości zrobiła mi Hana na drutach jest niezapomniane. Póki syn mi nie wystękał, żebym może go nie ubierała jak przyjeżdżam po niego do szkoły, nie mogłam pojąć dlaczego jak idziemy razem do miasta, on ciągle idzie parę kroków za mną albo przede mną.
a ja sie ciesze, ze porteczki sie przydali do kolekcji!
Usuńo matko, z synem! Biedak sie wstydzil Twojego niestandardowego stroju;) ja tez czasem sie wstydzilam jak moja mama nosila brazowe paskudne buciska albo inne ciuchy z demobilu, a matki kolezanek wkladaly wtedy wycierane dzinsy i neonowe kolory! Chcialam, zeby byla taka jak inne matki, ale nie byla:P za to za mnie mać sie wstydzila jak zgolilam wlosy na gola pale:D mialam taki pomysl, bo ufarbowalam sie na blond, a odrosty dluuugo odrastaja. Wiec zeby bylo szybko ogolilam sie na lysola i wlosy odrastaly mi 4 mce! a mać mowila somsiadom, ze chora jestem:P to bylo dla niej do przyjecia, a lysa glowa nie!:P
UsuńMarta, naszła mnie ochota na kolejne takie poncho! A te włóczki dzisiaj!
OdpowiedzUsuńWiesz Hana, że to jest pomysł. Możemy wspólnymi siłami, bo ja prawo - lewo tez daję radę. Kiedyś nawet swetry produkowałam.
OdpowiedzUsuńMarta, to jazda! Może to Twoje powołanie?
OdpowiedzUsuńMarta, to się fajnie robi, na grubych drutach szybko idzie. A jak sie rozpędzisz, to kto wie, dokąd Cię to zawiedzie?
OdpowiedzUsuńKibicuje Wam! Pokazcie swoje wyroby, jak skonczycie! U mnie na razie przesyt robotek i stanelam w miejscu. A mam ambitny plan wyrobic jeszcze troche zapasow, zrealizowac do konca zamowienia rodziny (niektore czekaly po 2-3 lata) i zrobic cos dla siebie w koncu. A moze nawet nauczyc sie nowego?:)
UsuńNupkowa, na razie nie ma co pokazywać. I długo nie będzie, obawiam się.
UsuńW latach 80 -tych szyłam sukienki ze ścierek na metry i spódniczki z pieluch. Farbowałam w garnku. Nosiłam mini, że ledwo zakrywała majtasy, tapirowałam łeb i nosiłam dekolty do pasa. Bywało, że bez biustonosza. Pamietam, jak tak poszłam kiedyś do roboty to mnie kierowniczka w jakiś fartuch stylonowy ubrała, żebym zgorszenia nie robiła.
OdpowiedzUsuńO o o o! Te spodnice z pieluchy! I to farbowanie, zeby ciuchy choc troche byly modniejsze! Nie nosilam mini, ale szylam sobie sama rozne nietypowe rzeczy. Spodnie-ogrodniczki, bluzki, spodnice z falbanami!
UsuńJa sobie uszylam spodnie ogrodniczki z odpinanym sliniaczkiem (czyli tym prostokatem z frontu. I szelki byly odpinane. jak byly jako nie ogrodniczki, to mnie ludzie pytali na co mi tyle guzikow na pasku....
UsuńDlatego lubię ogrodniczki .... na kimś :). Przez te guziki i odpinanie, zapinanie...... ......
UsuńRabarbara
Fiuterko bije rekordy, przepiękne jest! Czajnik w pozowaniu mistrz, uroda ogromna.
OdpowiedzUsuńCo do ciuchów to ja zawsze lubiłam też coś ekstrawaganckiego. Mama mnie ubierał nader elegancko i jak wypadało, ale ja cały czas się buntowałam i jak już decydowałam sama o ubiorze to sobie pofolgowałam, szczególnie w okresie pracy w teatrze. Moje pierwsze rękodzieło na studiach to był sweter z szarej owczej wełny (oczywiście tylko prawo-lewo), który mial asymetrycznie z lewego boku wrobione czarne drzewko z gałęziami, na których gdzieniegdzie były czerwone kropy czyli jabłka. Oczywiście żadnych oczek nie liczyłam, skupiwszy się na koncepcji artystycznej, w związku z czym sweter wyszedł prostokątny, ale w poprzek... Uwielbiałam go i długo w nim chodziłam, w końcu mole go zjadły. Dawniej lubiłam czarny i szary, ale teraz jak amerykańskiej staruszce chce mi się żywszych kolorów, byle nie żółtego i różowego, ale ciuchy muszę mieć takie, z którymi dam sobie radę przy ubieraniu.
Mika, bardzo mnie zaintrygował sweter prostokątny w poprzek!
UsuńCudny był i miał swój charakter:)) Owinąć się nim mogłam dwa razy...
UsuńAle gatki! Odlotowe! Mnie sie bardzo podoba nieschematyczny sposob ubierania! Intensywne kolory, wzory, fasony!
OdpowiedzUsuńSama stosuje glownie kolory, bo jesli chodzi o fason to jestem tradycyjna, lubie portki i gore do nich - t-schirty, bluzki bawelniane, czasem zakladam polar czy sweter. Sukienek i spodnic nie nosze, choc mam po 1-2 szt. Lubie wygodne buty, zadne tam szpile, kozaczki czy inne maltretujace stopki.Moze za jakis czas dojrzeje do zmiany stylu na elegantszy, ale poki co taki sportowo-zwyczajny mi wystarcza. Lubie cieple dodatki - szale, czapki, rekawiczki, bo nie lubie marznac. I mam kilka torebek, a latami nosilam plecak; teraz zwykle nosze 1-2 torebki ulubione. Podobaja mi sie plaszcze, ale troche sa niewygodne, a ja lubie ubierac sie tak zeby moc podbiec do komunikacji, pojsc na spacer z psami, moc sie ubrudzic bez zalu itd. Zwykle wiec chodze w dluzszych kurtkach. Futerko tez mam, ale na jakies extra okazje, bo jest dosc chlodne. Nie lubie czerni, wiec stosuje tylko na okazje, ale nie kupuje kolejnych takich ubran. Nie nosze tez brazu, bezu, czerwieni, zoltego, kremowego. Poza tym lubie chlodne kolory i lubie róż:D od jasnego przez brudny, po ciemny i intensywny. Lubie fiolety, chlodna zielen, niebieskosci. Lubie tez pomarancz, choc nie jest dla mnie twarzowy. I szarosci, granat.
Hano! zgadzam sie, ze zima polska ulica wyglada kiepsko i strasznie przygnebiajaco! czern panuje, ew. granat albo szarosc; czy my jestesmy brudasami, ze nosimy czern, zeby nie bylo widac brudu? bo juz wiele razy slyszalam, ze wlasnie dlatego wszyscy kupuja czarne kurtki, spodnie, buty, dodatki... pfuj!
UsuńMoze nie nosze bieli czy bezykow zima, ale wlasnie raczej kolory, na ta ponura pogode i ponure otoczenie;)
Nupkowa, współczesne tkaniny pierze się tak łatwo i nie sądzę, aby to był powód dla którego ludzie kupują ciemne ubrania. Chociaż proszek tez kosztuje:)
UsuńCzajnisiu, jest tak piękny, jak moja Beza, a co.
OdpowiedzUsuńLubię kolorowo, ale nie pstrokato, bo pogrubia, a wiele mam do ukrycia. Teraz zimno, to pod kurteczkę założę cokolwiek, a zimowych kurtek, wszelakiego koloru i długości mam ze 20 szt i dziś kupiłam se następną, białą, a kto bogatemu zabroni mieć 21 szt? Całe lato chodzę na dżinsowo, jak Jacek Kuroń. Ciuch ma się podobać mnie, a nie innym i mam się dobrze czuć w nim.
Ania, no musiałaś !! 21 to przecież oczko ;)!!!!! jak już grać to wygrywać :)! żeby by bogatym ;D
UsuńBarbara
Bezowa, 21 kurtek??? Kiedy Ty je nosisz?
UsuńNo chyba na zmiane....
UsuńNo zimowe to w zimie.... Rabarbara
Usuńja tam nosze ogolnoroczne przez caly rok. mam kilka takich niby zimowych, ale jak jest tak jak dzis, to letnia kurteczka tez dobra. I do tego zolta akurat jest pode rekom.
UsuńDzień dobry w piątkowy poranek. Gustaw znęca się nad piszczącą zabawką - a ja czytałam, co wczoraj nagdakałyście. Za oknem plus trzy i tak ma być w ciągu dnia. Udanego piątku dla Kur i Kurnika.
OdpowiedzUsuńBoguśka, ciekawam czy Gutek z tego wyrośnie? Z nadpobudliwości?
UsuńNie wyrośnie, on ma być malutki. ;)
UsuńZ nadpobudliwoscia warta bernardyna????
UsuńNo nie wiem Rucianko, nie wiem.... jak ktoś jest nadpobudliwy to to może być związane z hormonem wzrostu ;). Rabarbara
UsuńTak sobie przemyślamrozmyślam, jaki strój właściwie można dziś określić jako odjechany...... Bo przy tej dowolności i swobodzie to za chwilę klasyczna szara lub beżowa garsonka z lat 60 będzie szokującą oryginalnością ;)). Czyli odjechana ? Swoją drogą, jak oglądam Audrey Hepburn w tych garsonkach i płaszczykach i princeskach ...... :D
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kurniku ! Lece pozbywać się kolejnych worów i pudeł z ciuchami ;))
Rabarbara
No to widze ze nie ja jedna sie pozbywam.
UsuńPowodzenia w porzadkach! ja mam to dziwne uczucie po raz pierwszy, ze nie musze nic teraz porzadkowac, az nie wiem za co sie zabrac;) remonty i malowania czekaja...
UsuńNo to swietna okazja do porzadkow bedzie.
Usuńheheheh jasne:P
UsuńRabarbara, patrząc na modę z lat 50-60 wyobrażam sobie, jakie to wszystko musiało być niewygodne! Te zaszewki, wcięcia, paski...
UsuńAle jak Audrey w tym wyglądała ....... Rabarbara
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńSzaro buro znów, +2, smogowa buźka na czerwono, czyli lepiej siedzieć w domu.
Przyjemnego piątku.
😽 Czajniczek. Ja z czarnego zrezgynowalam bo towarzystwo futrem mnie dobija.
OdpowiedzUsuńE tam, Kocuru, ja ubieram spodnie na krześle i już. Potem szybko wychodzę.
UsuńHelou Kurniku! Prawie 4 za oknem,brudny snieg ,sliskie podwórko nadal, strach iść ze smieciami,słońca nie widać.
OdpowiedzUsuńTez coraz mniej nosze czarnych ciuchów, ale lubię,leginsów czarnych mam najwiecej. W czerwonym i bordowym nie bardzo mogę chodzic.Kolorowe wzorki lubię byle nie za duze.
Miłego piąteczku!
Dora, był okres, że ubierałam się na czarno od stóp do głów, ale on bezpowrotnie minął. Nie przepadam za wzorzystymi ciuchami.
UsuńNo to sie chwale. Polowalam (w sieciowce ) na popielate spodnie ktore tam wiedzialam ale byly za drogie. Godzine temu przechodzilam kolo sklepu i na wszelki wypadek zajrzalam. Byla tylko 1 para za to przeceniona z (przeliczam) 200 zeta na 30. Mialam farta.
OdpowiedzUsuńBacha - gratuluje decyzji zajrzenia! i ceny. Ja kiedys zobaczylam w Monsoonie (dosc drogi jak dla mnie sklep, w zyciu o pelnej cenie tam niczego nie kupilam ani nie kupie) i zakochalam sie w jakby garniturze lnianym w kolorze indygo. sprzedawany byl kaftamn osobno i portki osobno. razem szlo cos 80 funtow a bylo to cos 18 lat temu, to teraz by bylo ze 150. lekko. chodzilam, wzdychalam...chodzilam wzdychalam. w czasie poczatku wyprzedazy mnie nie bylo i ubolewalam bardzo. wrocilam, pojszlam i co ja pacze - zostaly jedne spodnie i jeden kaftan, dwa rozne rozmiary - tak, jak ja nosze. fatum mi sie taki przydazyl. zaplacilam za oba cos 30 funtow. mam do dzis i - o dziwo - pasuje, choc spodnie musze zapinac na guzik+agrafka+kawalek gumki. od czasu, jak kichnelam i guzik strzeli w przestrzen. Bylam w to ubrana, jak towarzyszylam szanownemu malzonkowi w jego delegaci do Brescii, kolo jez. Garda. niezwykle tani wypad, bo on nic nie placil, a ja tylko za lot i za sniadania. NO i odebral nas kierowca z Mediolanu i jedziemy sobie autostrada , strasznie duzo ciezarowek, 3 pasy, patrze, ze kierowca jedzie jak nie-Wloch, cos 70 - 75km/h. dlugo sie nie podziwilam, bo nagle z pobocza wyjechala ogromna kolubryna ciezarowka, nie patrzac, ze tu jedzie cos. Kierowca hamowal od razu (nie dalo sie zjechac na srodkowy pas, bo tam same ciezarowki) a i tak wjechalismy temu wielkiemu w kuper. cale szczescie, ze teraz ciezarowki maja taka blache nizej niz naczepa, bo inaczej by nam lby oderwalo. no rzucilo nami niezle. a ja bylam w tym lnianym garniturze. I jak juz wszystko stanelo i wugramolilismy sie z auta, to czuje, ze guzik mi uciekl od tych spodni, a zamek zlosliwy taki, ze sam sie rozsuwa. wiec z portkami w garsci, zamiast patrzec na zmasakrowane auto, to ja sie rozgladalam caly czas za guzikiem. przestalam, nie puszczajac spodni, jak zauwazylam urode stazakow, co przyjechali ......dodam, ze na wycieczke nie mialam innych spodni. wyzebralam agrafke w recepcji hotelu.
UsuńWybrałaś się w podróż bez niezbędnika krawieckiego? Ty? Biedny garnitur.... miał przeżycie ;).
UsuńSwoją drogą, z każdą kolejną Twoją opowieścią wzrasta mój podziw dla Twego Ślubnego..... mocny chłopina ... ;)).
Rabarbara
Rabarbaro - przywykl. Myzle, ze beze mnie zanudzilby sie na ament ;) hrehrher
Usuńa w podroz sie wyvbralam trochu na lapu capu, w ostatniej chwili i z malusim bagazem podrecznym, wiekszego nie mialam. 2 pary majtek, dwie bluzki i szal. pierwszego wieczora bluzke, cycelnik i majtki upralam. i tak wszystko wyschlo na rano ;)
Nieno, bez spodni na zmianę udać się za granicę? Guzik to pikuś, ale gdybyś tak wylała sobie barszczyk na kolana?
Usuńunikalam barszczyku.... a wogle jakby go se wylala, to bym zakupila cos na zmiane!
UsuńJa niezbednik noze caly czas w torebce, nie tylko na wyjazdach moze jaki guzik odstrzelic .
UsuńJa mam kilka niezbednikow porozkladanych po domu - zeby pamietac zabrac, hrehrehrher.
UsuńBacha ,a to Ci się fartło! Popielate spodnie,kurcze, ja jasnych w ogóle nie ubieram odkad przytylam.Poszłam na zakupy i przeszłam przez 3 ciuchlandy, kupilam pare szmatek,bluzke w kratkę do dżinsów,ciemno szary sweterek czy cus w podobie,dluzsze ,w sam raz do leginsów, i kolorową tunikę,taką lejbowatą z dłuzszymi bokami,wrzorzasta ;))))))
OdpowiedzUsuńPokazuj zdjecia!
UsuńNo to sie chwale. Polowalam (w sieciowce ) na popielate spodnie ktore tam wiedzialam ale byly za drogie. Godzine temu przechodzilam kolo sklepu i na wszelki wypadek zajrzalam. Byla tylko 1 para za to przeceniona z (przeliczam) 200 zeta na 30. Mialam farta.
OdpowiedzUsuńCos mi dwa razy ten fart wszedl
OdpowiedzUsuńBacha, to znaczy, że był duży, fart ten.
Usuńa wiecie co to fart w angielskim znaczy? pierd. i jak czytam, ze ktos ma fart, to jakos mi tak dziwnie...hrehrhehrhrherher. Slubny ma na polce dosc stary, ale to bez znaczenia, proszek do czyszczenia, wlasnie "Fart" sie nazywa. dlugo musialam mu tlumaczyc...
Usuńheheh;) 2 komentarze, to 2x wiecej odpowiedzi i powodow do radosci:D Fajnie, ze Ci sie udalo kupic ladne porteczki! Ja na razie mam szlaban na zakupy, poki pracownia nie ruszy! Nie brakuje mi tez specjalnie niczego, w zeszlym roku wyrzucilam stare szmatki, a kupilam wiekszosc nowych. Licze, ze jak zgubie? nadmiarowe kg to moze znow bede wymieniac garderobe. A jak nie to zostana te rzeczy, ktore mam.
OdpowiedzUsuńDRUGI DZIEN MAMY SLONCE!!! SLONCE!!! W to az trudno uwierzyc, bo tyyyle czasu go nie bylo. Snieg sie topi, w zasadzie trawniki i chodniki juz sa suche i wiosenne! Ale strasza nas powrotem zimy. Coz, te 6-7 tygodni trzeba jeszcze przetrwac w niepewnosci:P
Psy wiosennie szaleja, Nupek przechodzi sam siebie. Spuszczalabym go ze smyczy, gdyby nie gryzl psow, bo potrzebuje duzo ruchu, potwor! Tlumacze gamoniowi, zeby sie zamknal i przestal ujadac/gryzc, ale on swoje wie i tyle. Zagrozilam, ze go oddam (nie oddam, ale pogrozic musze, bo mam dosc tych wscieklych awantur). Patrzyl na mnie uwaznie tymi czekoladowymi slepiami, jakby chcial wybadac, czy faktycznie??;)
Ciapka wczoraj wzielam na dluuugi spacer, do biblioteki daleko od nas i z powrotem. Przebiegl sie, troche zmarzl i szczesliwy pies:) jaka cisza byla, spokoj, zadnych awantur. Troche nerwowo sie ciagle ogladal, czy za nim nadazam, ale poza tym bylo idealnie. Jaka szkoda, ze na razie tylko z nim moge tak chodzic w spokoju. Kocham Nupka, ale te jego wsciekle zachowania mnie wykanczaja psych:/
Milego piateczku!
Nupkowa - jaka pracownia ma ruszyc?
UsuńNo właśnie, jaka pracownia? Nupek to ma jak Baluś:)
UsuńWróciłam padnięta z miasta stołecznego...dziś też piękny dzionek,czułam w powietrzu wiosnę.
OdpowiedzUsuńEch te ciuszki..lubiłam klasykę i sportowy aligancki,i ładne dodatki.Kolorystyka raczej stonowana,latem luzacko i barwnie, ale nie krzykliwie ani ekstrawagancko.Nie,ło co toto nie;)
A teraz to dżinsy na okrągło.Futerko szykowne,Hana.
Idę cosik przekąsić.
Nie lubię dżinsów, nigdy nie lubiłam.
Usuńa ja mam dzinsy, teraz dosc modne, ale na mnie maja pelna dlugosc - takie szwedy, nie dzwony, choc namych grubych udach sa troche jak dzwony - MOCNO szerokie na dole. i nie podszyte a postrzepione. Bardzo sa wygodne. i wole takie niz takie oblepiajace nogi. Cierpialam nieco w czasie lat tej mody - nigdzie nie bylo tzw prostych nogawek, badz szerokich (poza lnianymi portkami). teraz juz jest wszystko do wziecia. ale z tych szerokich postrzepionych to sie ciesze. tyle, ze do huty nam nie pozwalaja dzinsow nosic. mam jeszcze drugie, bardzo ciemno granatowe bez pomaranczowych stebnowek, ale....skrocic trzeba.
UsuńOpakowana,to jak mój syn;ostatnio kupił se rozszerzane,mówi,że inne są niewygodne i cisną na udach.Tym sposobem Stary odziedziczył trzy pary spodni,ale chyba do koszenia trawy,bo za wielkie.
UsuńDżinsy uwielbiam,już jako nastolatce tatko kupował w pewexie,pierwsze były rifle,pamiętacie?
Panowała jakiś czas dżinsowa moda,kurteczki,kamizelki,spódnice,chociaż było trochę siermiężnie.
No i rzecz jasna polowało się w modzie polskiej albo w sawie,tam na kolekcje Barbary Hoff;)To byli czasy.
Dobra idę,zajrzałam po przepis na faworki.
Dziś żurek, na drugie schabowe,nie miałam lepszego pomysła.Jutro może tarta opakowanej;)
Hanna - tylko pamietaj, ze ta tarta jest nietypowa i moze byc mocno mokra.
UsuńJa jeszcze robie taka legumine na nie slodko z bulki bagietki, twarozku, jaj, szczypioru-cebuli i mleka. poza bulka wszystko w malakser. bulka, znaczy kromkami wylozyc dobrze namaszczone naczynie piecykowe, zalac tamtym posypac suto tartym cheddarem, piec w 150, moze byc w bain marie, tez zeby sie jajca nie rozwartwili..
Rifle pamietam, nigdy nie mialam. mielismy paczki z Anglii ale nie kase zagraniczna. a jak byla od Wujka, to na inne rzeczy byla (np proszek OMO), wiec mialam rozne takie, ktore trzeba bylo przerobic (i tak sie nauczylam szyc), a w 76 pojechalam do Anglii, z uciulanymi 20 funtami (majatek!!), Wujek dolozyl i kupilam sobie i dzinsow 2 pary (dzwony i biodrowki) i sukienke. zanosilam je nasmierc! pora roku byla niewazna...tak jak chadzalam w prawdziwych holenderskich sabotach przez dwa lata non stop. na zime sobie robilam porzadne welniane skarpety. zdarlam drewno do cos centymetra grubosci buzcikow. jak sie przesiadlam na inne obuwie, to stopy protestowaly!
hanno,to u mnie juz gorzej,z dżinsów na leginsy sie przerzuciłam i tego typu spodnie, owszem dżinsy ubieram czasami,ale odzwyczaiłam sie i mi w nich mało wygodnie! To samo z rusztowaniem,czyli biustonoszem, po co mam sie katowac ,wiec nie nosze,chyba ,że na taką wyjsciówke,to co do tzw.ludzi,wiec mus, i też czuje sie okropnie. Coraz gorzej ze mną;)
OdpowiedzUsuńOpakowana pokaze na fb,bo tu ni ma jak.
Dora - dzinsy TYLKO z elastanem powyzej 3% - da sie nosic. ja spadlam jeszcze nizej, bo nosze albo takie gacie od dresow, co sa waskie i kieruja sie ku leggingsom, ale luzniejsze albo takie z wiskozowego jerseju (leje sie troche, znaczy ladnie uklada) co ida w kierunku spodni (mowiac umownie, hrehrher) haninych - szerokie u gory i waskie od polowy lydki.
Usuńrusztowanie vel cycelnik tez omijam szerokim lukiem i juz sie zastanawiam jak sie maskowac jak pojde do huty za tydzien! no i musze uprac ciemno zielone ponczoszki uciskowe, bo inna odmiana to biale i to wyglada dosc strasznie (nie lubie bialych butow i wystajacych bialych skarpetek. na innych moga byc , na mnie - nie).
Nie możesz założyć kalpetek na pończoszki?
UsuńRabarbara
Znam ten ból dziewczyny,ale co zrobić!
UsuńOstatnio kupiłam takie dżinsy z elastanem,że do siusiania opuszczam bez rozpinania;)Ciągliwe takie,będą służyć za dresowe.Z cycelnika też się uwalniam szybciutko.
A białe rzeczy to wyglądają dobrze tylko na opalonej skórze.Podziwiam lniane/płócienne sukienki na szczupłych dziewczynach,szczególnie takich o południowej urodzie.Rewelka.
Rabarbaro - ani slubny ani ja nie lubimy STOP. czyli stup. grzebanie komus u nich to dla nas tortura. sobie moge, trudno, ale komus - za melon dularuf tez nie. wystarczy, ze on mi te ponczoszki naklada. moglabym zalozyc kamaszki, moze sie uda.....
UsuńHanna - mam lniane chyba dwie sukienki BEZ REKAWOW i w desperacji, jak jest potfornie goraco to w nich wychodze. TRUDNO. i mam kilka, tez lnianych, nie-bialych i tez bez rekawow i tez trudno ;)
I tu widzisz wyskakuje nam temat lekko (ale tylko lekko) zbaczający od głównego wypisanego przez Hanę - dobra, 50+, 60+ , w czerwieni, żółcieni ( no bo nie żółci, prawda?) i fuksji ale te ramiona ? dekolty latem upalnym? kolana? Rabarbara
UsuńTaaa, wlasnie te ramiona i kolanka. No to predluzyc sukienke za kolana i doszyc krotki rekawek.
UsuńBiore sie za przerabianie plaszcza na kurtke. Trzymac pazureiry bo to moja pierwsza taka gruba robota.
Ciekawe dlaczego WSZYSTKIE lniane giezła są bez rękawów. W zasadzie wszystkie letnie szyją bez rękawów. Oszczędzajo?
UsuńNieraz się zastanawiałam czym się kierują projektanci.Spotykam czasem takie ubranko, że na upał za gorące, na zimno zbyt kuse. Kiedyś lubiłam dekolty, teraz czas się z nimi pożegnać, tak samo z bluzkami bez rękawów, coś mi potrzebne te rękawki coraz dłuższe.
UsuńCo do lnianych kiecek, to widocznie uważają, że do nich nie wypada mieć rękawów.
Ewa2, sprawę przykrótkiego rękawa w chłodny (niekoniecznie zimowy) dzień świetnie załatwiają mitenki do łokcia z ekstra dzianiny, przylegające do ręki i wyszczuplające ją i wcale niekoniecznie czarne. Z Solara, teraz są przecenione. Trzeba wejść i zapytać, bo na widoku nie leżą. Uwielbiam prawie tak samo jak odjechane spodnie. Prokuruję sobie takie z wyszukanej w lumpku jakiejś bluzki z dobrej dzianiny. Bluzka może być brzydka. Albo z kolanówek - można kupić cudne!
UsuńA nie zwijają się i nie zjeżdżają ? I nie jest w nich za ciepło jak to elastyczna dzianina ? Rabarbara
UsuńRabarbaro, to nie jest urządzenie na upał, ale na chłodek wiosenno-letni, a nawet jesienno-zimowy. Jeśli to dobra dzianina, to siedzo mocno. Te z Solara spoko. A nawet jeśli ciut się zsuną, to se podciągniesz.
UsuńEkhmmmmm. ..znaczy sie traktujesz Solara jak ciuchland?!
UsuńZ dekoltami to się nie pożegnam, bo inaczej mnie dusi pod szyją. Ale bez biustonosza sobie nie wyobrażam, pomijam siłę ciążenia, ale jest mi bez niego po prostu zimno:)
UsuńMnie tam znowu biustonosz dusi. A golf nie każdy. I bądź tu człowieku mądry.
UsuńMoj ukochany dekolt to łódka, lekko podcięta albo na lato karo ale takie zaokrąglone. Biustonoszy nie cierpię, w domu chodzę bez, dusi mnie tak jak Agniechę.
UsuńBiustonosz każdą dusi, wiadomo. MM mawia w takich razach, że "musi się rozpuścić".
UsuńOj, Bacha, nie! Chciałabym w Solarze zobaczyć ceny jak w lumpku, ale nieee... takim skrótem poleciawszy.
UsuńW lecie nie miewam problemów ani z kolanami, ani z ramionami. Nigdy nie lubiłam odkrytych ramion, a kiecka przed kolano, to już nie te lata. Spódnicę ostatnio miałam na sobie w 2000 roku, kiedy moja praca wymagała elegancji. Dżinsy kupuję z elastikiem w kolorze niebieskim i czarnym. Legisów bym nie założyła, bo nie może mnie nic opinać, mam uraz i już nie te gabaryty. No cóż, każdy ma swój styl i ubiera się tak, jak jemu pasuje.
OdpowiedzUsuńBezowo, ale wlasnie leginsy w pasie nie uciskaja tak jak dzinsy, dlatego mi w nich wygodnie.No i pewnie, kazdy ma swoj styl i gust. Ja np zld sie czuje i brzydko wygladam w spodnicach dluzszych niz do kolana lub ciutke okrywajacych kolana, mini nie lubilam nigdy , nawet jak bylam szczupla i zgtabna, a wtedy to lubialm nosic spodnice do kostek, troche hippisowskich, ciach kawalwk materialu, gumka w pasie i gotowe.Nanosilam sie takicj sporo i z roznych materialow nawet z fajnej kolorowej kory i jak zostawal pas materialu, to od razu mialam cienki szaliczek na szyje.
Usuńjeszcze sa takie , dosc w sumie szerokie, spodnie do jogi, one w pasie nie uciskaja niczego, sa cudne. Nie sa na gumke.
UsuńW szerokich spodniach, to wyglądam, jak beczka kapusty, bo nogi krótkie, obcisłych nie mogę z powodu udarowej nogi i opuchniętej kostki. Tak to ze mną bywa.
Usuńale te do jogi nie sa jak takie lniane naprawde szerokie. sa takie, ze zaslania mi te biale kopyta z ponczoszkami i prawie caly bucik.
Usuńhttps://ww.victoriassecret.com/pink/yoga-and-leggings/cotton-foldover-waist-yoga-pant-pink?ProductID=362405&CatalogueType=OLS (te na gorze, ja moje kupilam w naszym supermarkecie i dalam cos 8 funtow).
https://www.curvissa.co.uk/products/pack-of-2-lounge-pants/_/A-827987_22?utm_source=GoogleProductList&utm_medium=PLA&utm_campaign=Nightwear&utm_content=827987_22&ns_campaign=Nightwear&ns_mchannel=PLA&ns_source=GoogleProductList&ns_linkname=827987_22&ns_fee=0&ordermedia=C0087&orderoffercode=PLDP&entry=3
https://www.nononsense.com/sport-yoga-pants.htm
http://nymag.com/strategist/article/best-yoga-pants-women-reviewed.html
pierwsze SZARE maja taka wygodna talie, bez sciskania i przecinania na pol
https://www.decathlon.pl/spodnie-do-jogi--id_8394015.html
i nie takie drogie.
one przylegaja w udach, nie robia z Ciebie bomby w pasie za pomoca duzego umarszczenia i gumki, sa luzne nizej i sa z jerseyu. Juz chyba lepiej nie umiem ich sprzedac ;)))))
Coraz bardziej podoba mi się kolor różowy. Coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńAśka, czy to coś znaczy?
OdpowiedzUsuńHana; chiba tak. Chiba Aśka odzyskuje kobiecą tożsamość. Wszak róż to kolor dziewczynek?!
OdpowiedzUsuńI mnie róż przestał brzydzić. Zwłaszcza taki stary, przydymiony. Jeszcze parę lat temu wszystko co miało cokolwiek z różu było nie do przyjęcia.
OdpowiedzUsuńCześć Kurry, u nas wieje STRASZLIWIE. I duża część śniegu już stopniała, bo wieje na plusie.
OdpowiedzUsuńOdjechane ciuchy lubię, ale raczej je trzymam w szafie, bo przecież nie będę w nich obsługiwać zwierząt ani ogrodu. W związku z tym mam sporą kolekcję ubrań bardzo rzadko noszonych. I wcale ich nie wyrzucę, bo raz na tysiąc lat mogę przecież założyć wieczorowy kombinezon z czystego jedwabiu w kolorze grafitowym z dekoltem z przodu, z tyłu jeszcze większym, bez rękawów, i nogawkami tak długimi, że tylko baaardzo wysoki obcas do tego by się nadawał. A jak już te ręce, łokcie skrzydełka nie będą się nadawały do pokazywania, to się przysłoni zwiewnym szalem.
Ale na razie ciuchy robocze to podstawa.
Miłej soboty, i coby was nie zwiało.
U mnie nie wieje ale plusy i wszystko się topi i spływa.
UsuńTo, myślę, miłe uczucie wiedzieć, że w każdej chwili stajenna (oraz ogrodniczka) może lekko i zwiewnie przemienić się w księżniczkę wieczoru :))). Bez Wróżki nawet i dyniowej karocy ;))) - ot, wystarczy wyjąć z szafy.......
U mnie też już głównie ciuchy robocze (choć te wyzbyte też były robocze ;)) ale to inna robota).
Nie wiem, nie chcesz tego wiatru? Bo ja to lubię jak wieje, nawet dość straszliwie mimo, że się boję co tam naniszczy wśród drzew :(.
Miłego dnia !
Barbara
Nie boję się wiatru. Ale nie lubię, jak się łamią drzewa. Zwłaszcza na pastuchy/ogrodzenia. Nie lubię również, jak nie ma prądu. Nie lubię jechać samochodem gdy z drzew lecą gałęzie. Na razie jeszcze nic z tej listy się nie wydarzyło oprócz gałęzi ale tylko na glebę. Poza tym, jest ciepło, słońce poświeciwuje a w domu nie wieje. Zaraz w świat, bo zakupy zrobić należałoby.
UsuńKrólowa może jeszcze by uszła, czy też księżna pani, albo inna hrabina dojrzała, ale księżniczka - o nie, już nie....Tu już nawet dynia nie pomoże - chociaż przyniosłam z piwnicy dwie na zupę.
Agniecha, myślę że konikom byłoby miło zobaczyć Cię od czasu do czasu z dekoltem jeszcze większym z tyłu. I myślę też, że nie tylko konikom.
UsuńWiatru się boję.
Też nie lubię niczego z Twojej listy dlatego jak wieje to siedzę w domu i słucham ;). Z pudłem świeczek pod ręką ;)).
UsuńDobra, niech Ci będzie księżna pani na włościach :).
Rozważam wyjazd na zakupy w kierunku czego kupować nie muszę, żeby jednak nie jechać ;).
Rabarbara
Ja tez uwazam, ze koniki by sie z elegancji ucieszyly. co do dyni to nie mam zdania. i jak Rabarbara - wichur wyjacy lubie wielce. siedze bez swieczek.
Usuńa mnie zakupy niepotrzebne...to biodro przyczynia sie do oszczednosci - nie mam jakos ochoty gotowac, ciekawe pomysly mnie obchodza z daleka. dzis bedzie szpinak (z zamrazarki), z feta (z lodowki), czosnkiem (z garnunia z dziurkami z parapetu) i kartofelki w kratke z woreczka pod schodami. i cherry pie (ze sklepu jak ostatnim razem bylam). ze sosem waniliowym (za koleja: z szafki i z lodowki). wystarczy!
Co do dekoltu jeszcze większego z tyłu i konikowej z niego uciechy, to widzę tylko kwestię podjęcia decyzji - czy Agniecha ma iść w tych baaardzo wysokich obcasach do stajni, ewentualnie na pastwisko czy też lepiej (dla obcasów) żeby koniki przyszły do domu. W zależności od tego ile koników jednorazowo mieści się w domu Agniechy mogą przyjść razem lub pojedynczo.
UsuńOpakowana, nie masz świeczek? To czym świecisz jak prąd wicher porwie? Oczami czy latarką? Czy intelektem bądż przykładem?
Rabarbara
w jednym domu mam swieczki i to duzo, bo zabierajo prunt albo jakie drzewo obalone zabierze. ale mamy tez latarenke na korbe. a jak trzeba to swiece jednak oczami. intelektu by nie nastarczylo.
Usuńw drugim domu to nie zdarza sie wlasciwie i jakis tam ogryzek swieczki pewnie siedzi w szufladzie kredensu.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńSzare niebo,a zdawało się, że będzie słońce. +2 stopnie i paskuda na czarno, czyli źle bardzo.
Agniecha, nie dało by się powiedzieć wiatrowi coby powiał na wschód? Niechby wywiał to paskudztwo bo nie ma czym oddychać.
Miłej soboty.
On wieje na wschód (trochę jednak północny), więc może doleci. Napisz, jaką techniką grafiki robisz. Gdzieś wcześniej pytałam, ale zaginęło w natłoku gdaków.
UsuńMatryca: różne faktury papierów naklejone na tekturkę. Potem trochę lakieru, następnie farba drukarska na bazie wody,smarowana po tym naklejonym, kartka i wałek do ciasta. Odbija się nie zawsze tak jakby się chciało i gotowe.
UsuńEwa2, zapisuję się w marcu na prywatną lekcję.
UsuńOk. Będzie zabawa.
UsuńJa udostępniam salę :)!!! i plenery ;) i mam trzy wałki do ciasta ;).
UsuńRabarbara
Helou, slonce, wiatrzysko, jedziwmy na gielde , cmentarz, zakupy,obiadu nie ma, to moze cos zjesc pozniej. Udanej soboty.
OdpowiedzUsuńA ja czasem się gubię w tej obecnej modzie, w której i nastolatka i jej babcia noszą się tak samo.
OdpowiedzUsuńAnnette - moda oszczedna, bo w wielopokoleniowym domu moze byc jedna tylko szafa!
UsuńAlbo noszą na zmianę,raz babcia raz wnusia;)
UsuńWiwiało nas porządnie.Na giełdzie nic ciekawego nie wypatrzyłam, dwa talerzyki bez filiżanek Rosenthala victoria,za obydwa 30 zł chciał.To nie wiem czy warto brać,facet bedzie w przyszła sobotę pewnie znów.
OdpowiedzUsuńPodsłuchałam rozmowę pan do pani, ze ktos tam mowił,że jak sygnatura bavaria to brać jak leci:)
Siekierezada na Kulturze.
OdpowiedzUsuńMatkojedyna, mało przed chwilą nie zeszłam na zawał. Miałam na rękach Bezę, postawiłam ją na łóżku, a ona, tak strasznie zaczęła miauczeć i fuczeć na mnie, uszy położone po sobie. Coś strasznie zaczęło ją boleć, myślałam, że zaczepiła się pazurem, ale chyba nie. Po chwili ciągle miaucząc uciekła za kanapę. Teraz wyszła i jest wszystko w porządku, ale się z Bezowym wystraszyliśmy. Sobota, popołudniu każdy wet w okolicy nieczynny w razie czego, ufff...
OdpowiedzUsuńJej, mam nadzieję, że to chwilowe, może sobie coś ucisnęła, albo co....Też bym panikowała. Trzymam kciuki, niech to będzie incydent niegroźny.
UsuńEwunia, teraz już wszystko w porządku, ale bardzo źle to wyglądało, musiało ją baaardzo zaboleć. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, a koty u mnie od 18 lat. Dobrze, że minęło.
Usuń