Dziś nie o Kuriozie! Zdziwieni?
A było to tak. Kiedyś, za górami i lasami, pracowałam w biurze promocji poznańskiej telewizji. Krótko, tylko dwa lata. Przeszedł wiatr historii i - jak to w telewizji - zmiótł co było i postawił nowe. Zmiótł m.in. biuro promocji, a na pogodynkę się nie nadawałam.:) Zwolniłam się więc i poszłam inną drogą. Jednak telewizyjne znajomości pozostały. Poznałam świetnych ludzi, głównie płci żeńskiej. Latka leciały, a znajomości trwały i przetrwały całe 24 lata!
Niektóre z Was zapewne pamiętają, bowiem pisałam już o tym, jak spotykamy się od czasu do czasu, a był taki okres, że w czasie karnawału organizowałyśmy sobie przebierane imprezy. Zabawa była przednia, raz nawet wygrałam przebraniem sklepowej z PRL-u. Konkretnie przebrałam się za panią z mięsnego. Dziewczęta do dzisiaj to wspominają.
Spotykamy się kilka razy w roku i przez cały czas mamy ze sobą kontakt. Pamiętacie, kiedy dwa lata temu złamałam nogę? Dziewczynki skrzyknęły się i przyjechały posprzątać mi dom i gumno, bo zarastałam brudem. Nigdy tego nie zapomnę.
Wśród nas była kol. D. która jest teraz moją sąsiadką! Jakimś zbiegiem życiowych okoliczności straciłyśmy kontakt na całe lata. Kiedy już przeprowadziłam się z powrotem do Poznania i zaczęłam szukać swojego miejsca do życia, inna koleżanka, która z kolei cały czas miała kontakt z D. któregoś dnia wpadła na pomysł, że do niej pojedziemy, bo mieszka w fajnym miejscu i może akurat ktoś, coś... I tak się stało. Pojechałyśmy, miejsce spodobało mi się od razu, ale nie było tu niczego do kupienia. Ale znajomość z entuzjazmem została odnowiona. W celach towarzyskich jeździłam do D., która w międzyczasie wyremontowała i rozbudowała swój dom, a ja szukałam nadal i popadłam już w stan zniechęcenia, głównie dlatego, że ceny znacznie przekraczały moje możliwości. Ostatnim rzutem na taśmę znalazłam Kuriozę w internecie, nazwa miejscowości nic mi nie mówiła. W ogłoszeniu figurowała miejscowość na S, a D. mieszkała i mieszka w miejscowości na K. Zadzwoniłam pod podany numer, a kiedy pośrednik tłumaczył mi jak dojechać, uświadomiłam sobie, że to jest to samo miejsce, w którym mieszka D! Taki zbieg okoliczności! D. nie miała pojęcia, że Kurioza jest na sprzedaż, bo ogłoszenie wisiało tylko w internecie.
Tak więc veni, vidi, vici, dom spełniał moje oczekiwania, a resztę już znacie.
Cały ten przydługi wstęp jest po to, aby wyznać, że prowadzę tu ożywione życie towarzyskie, wręcz bardziej ożywione, niż prowadziłam w ostatnich latach, nawet mieszkając w Poznaniu. Co i rusz przyjeżdżają ludzie z tamtej, "telewizyjnej" ekipy, zjawiają się też nowi.
Fakt, że tak się stało, jest nie do przecenienia. Mieszkamy w odległości jakichś pięćdziesięciu metrów od siebie. Nadajemy na podobnych częstotliwościach, możemy wypić poranną sokawkę na tarasie, w piżamach i w każdej chwili skoczyć po przysłowiową sól albo drabinę, co czynię dość często, bo takiej wysokiej nie mam. W razie czego możemy nawzajem doglądać swoich zwierząt i liczyć na podwózkę w wypadku, gdy któraś szczała np. nie odpali. Nie mówię o innych, niekorzystnych okolicznościach, bo zakładam, że nie nastąpią. Zapewne m.in. dlatego ani przez moment nie poczułam się tu obco, zdana tylko na siebie. osobiście bardzo się cieszę, że tak się stało i że znajdujemy wspólny język.
Jest z kim przetrwać np. wieczór wyborczy, golnąć sobie naleweczki i powłóczyć się po lesie. D. w tym względzie jest niezmordowana, ja wymiękam. Byłyśmy dzisiaj, grzyby jeszcze są, ale w lesie już znowu sucho. Za to pięknie, że dech zapiera.
Miało wprawdzie być bez Kuriozy, ale muszę Rabarbarze pokazać szlaczek, który machnęłam w sypialni:
Z lasu:
Jest jeszcze jedna sprawa. W niezamieszkałym domu naprzeciwko Kuriozy koczuje kot, a właściwie kotka. Na moje oko młodziutka, pewnie z letniego rzutu. Wygląda zdrowo, ma lśniącą sierść, czyste oczy i nos. Jest takim pieszczochem, że nie mogę zrobić jej porządnego zdjęcia, tak się do mnie klei. Jest bardzo spragniona kontaktu z człowiekiem. Podejrzewam, że ktoś ją latem hołubił, potem wyjechał i po prostu kotkę zostawił na pastwę losu. Karmię ją od jakichś dwóch tygodni. Myślałam, że gdzieś tu mieszka i tylko przychodzi na żebry. Ale nie - siedzi tu dzień i noc i tylko czeka na szczęk bramy. Serce mi pęka, nie mogę wziąć sobie piątego zwierzaka. Na razie jest ciepło, ale co dalej? Próbowałam znaleźć DT w Poznaniu, ale nie ma nigdzie wakatu, takie mam informacje. Postanowiłyśmy z D. że pojedziemy jutro do miejscowego weterynarza - jest bardzo sensowny. Może on coś wymyśli. Pogadamy o kastracji i badaniu. Muszę znaleźć jej dom. Ktoś? Coś? Dowiozę lub zorganizuję transport.
Doświadczenia Gosianki mówią, że wszystko jest możliwe.
Koteczka jest przemiła, puchata i prześliczna, zdjęcia nie oddają jej urody. Kiedy tylko się zbliżę, dosłownie wchodzi mi w obiektyw:
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńA powiedz, jak daleko od Kuriozy masz to cudowne jezioro? Mozesz je widziec z okien domu? Oesu, oesu, jak Ty przepieknie mieszkasz i jeszcze to fajne towarzystwo na wyciagniecie reki. Taka zaufana osoba, na ktora zawsze mozna liczyc jest nie do przecenienia, szczegolnie kiedy ma sie zwierzaki i mieszka samemu. To potega taka sasiadka.
UsuńA z tego lasu nie przynioslas jeszcze zadnych grzybow? :)
AMP, do jeziora mam jakieś 200m. Niestety, nie widzę go z okien, ale nie można mieć wszystkiego, prawdaż?
UsuńJasne że grzyby przyniosłam i nawet je zjadłam! Zielonki i rydze zjadłam! D. nazbierała dużo więcej, bo ja - ciućma jakaś - nie wzięłam okularów.
Poza tym mam szczęście i tyle.
Miljon (euro) na koncie nic nie wart jak brak zyczliwych, pomocnych i serdecznych ludzi wokolo.
UsuńEeee, co tam porownywac, ludzkiego ciepla za nic nie kupisz.
pierwsza
OdpowiedzUsuńw tyn samym czasie a druga? Nie ma tak !
OdpowiedzUsuńLilka, co powiesz na koteczkę? Jest przesłodka, w sam raz dla początkującego.
UsuńHana, dobrze wiesz jak jest :). Mentalnie to nawet jestem się w stanie zgodzić ale jeszcze nic nie jest gotowe. Faceta od remontów muszę odpuścić i wrócić chyba do tego co robił drożej( dobrze też )inne mieszkanie. Tego rzeczonego nie doczekam się. A miało być rozpoczęcie w tym roku późną jesienią. Teraz jest to więc nie możliwe. Pomijam osiatkowanie balkonu i okien bo to nie byłoby przeszkodą. Projekt rozpoczynam więc od nowa. Póki co będę pozbywała się niepotrzebnych mebli. Trochę będzie więc w najbliższym czasie "na zamęcie" więc mam nadzieję, że mnie zrozumiesz.
UsuńRozumiem, Lilka, ale próbuję gdzie mogę. Ale szkoda, koteczka jest rewelacyjna. Może mogłaby zamieszkać u kogoś na czas remontu? Jakiś DT, w którym płaciłabyś za jej utrzymanie?
UsuńTrzecia
OdpowiedzUsuńRaczej druga, bo dziś dwa pierwsze miejsca😍😍😍
UsuńPokazując te okolice, to aż zazdraszczam Ci tam mieszkania, bo nie dosyć, że super okolica, to jeszcze fantastyczne sąsiedztwo.😍
UsuńNo, Boguśka, jest dobrze, tfu, tfu, tfu!
Usuńczecia! Historię o tym jak dom znalazłaś już znam, czy nie było jej tutaj? No chyba, że w Kurniku..
OdpowiedzUsuńSuper, że masz tam bratnią duszę- do spacerów i do pogaduszek. Ślaczek uroczy.Kicia cudo♥
Sonic, o szukaniu i znalezieniu Kuriozy było oczywiście, ale reszta nieee...
OdpowiedzUsuńEchhhhhh, okoliczności przyrody masz Hanuś CUDOWNE!!!
OdpowiedzUsuńA to, że masz tam wkoło tyla przyjaznych dusz to także jest CUDOWNE!
Marija, to tylko wycinek, tu jest naprawdę pięknie!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę bratniej duszy w pobliżu! Moje niestety rozsiane po świecie- jedna w Edynburgu, druga w Warszawie, a trzecia w Gdyni. Jak z piosenki Ciechowskiego 😁
OdpowiedzUsuńI to jezioro w okolicy... Powodzenia z koteckiem!
Mary, bratnia dusza o rzut beretem to bardzo krzepiące. Daje poczucie bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńJejuuuuuu jak we filmie , domek, jezioro,las,przyjaciółka,i stare-nowe grono znajomych, a może ktoś z nich przytuliłby kicię,no serce się kroi,że taka samotna bidulka,pełna zaufania do człowieka.
OdpowiedzUsuńŁadniutko sypialni z ze szlaczkiem.
Dora, wszyscy zakoceni...
OdpowiedzUsuńDora, fakt, dwa ostatnie lata mojego życia to byłby niezły scenariusz!
OdpowiedzUsuńNajlepsze foty dzisiaj to te przyrodnicze. To jezioro tak późną jesienią wygląda jak malowane. No i kotecek piękny ale nie dla mnie jeszcze :(. Z tym miejscem, w którym się tak cudownie odnajdujesz to tak m i a ł o być! Wszystko do tego zmierzało, cały mikrokosmos był dla ciebie w tym miejscu i czekał właśnie na ciebie :). Z tymi miejscami to tak jakoś dziwnie jest w życiu. Każdy chyba mógłby znaleźć taką dziwną ale optymistyczną historię. Niektóre dotyczą tylko ludzi, niektóre tylko miejsc a w twoim przypadku akurat i miejsc, i ludzi. Ja, chyba jedną historię z wielu, mam taką malutką i śmieszną. Jak byłam mała i czegoś nie mogłam znaleźć to mi ojciec mówił, że albo jest już na Kiercelaku albo mówił "bagno 5". Nie za bardzo to rozumiałam ale kiedy dorastałam to wszystko stawało się powoli jasne. Kiercelak wiadomo, dla przedwojennych ludzi był zbiorowiskiem wszystkiego, wszystko można było kupić i sprzedać. Dłużej zeszło mi się aby zrozumieć to "bagno 5" ale i to rozkminiłam. Przed wojną były w Warszawie na ulicy Bagno sklepiki z różnym metalowym, hydraulicznym i innym badziewiem. Któregoś dnia uświadomiłam sobie ( zaraz po zmianie pracy), że obsługuje mieszkanie na ulicy BAGNO 5 !!! Ryj mi się sam uśmiechnął. Bo oto mój mikrokosmos przewędrował w czasie abym trafiła pod ten adres chociaż to zupełnie było już inne BAGNO 5 :)))). Nie było to miejsce dla mnie docelowe ale jakoś tak zrobiło mi się wesoło na duszy, tak, jakby ojciec żartował sobie ze mnie cały czas :)) Hanuś a twój mikrokosmos jest akurat tam. Niesamowite te sploty miejsc i ludzi !
OdpowiedzUsuńNo właśnie, niesamowite, a Twój wprost magiczny!
OdpowiedzUsuńTu o tej ulicy Bagno : https://www.gosc.pl/doc/1202553.Kopsnij-sie-pan-na-Bagno
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi sie ziezioro. bedziesz miala z nim frajde, bedzie sie dzialo na nim i przy nim caly rok i za kazdym razem inaczej. Ale trafilas ..rozwiazaly Ci sie wszystkie problemy..nawet bedziesz mogla podrozowac, bo D. przypilnuje zwierzyniec,
OdpowiedzUsuńGrażyna, z podróżowaniem za bardzo się nie rozpędzam, dużo u mnie tej zwierzyny. Na dzień, dwa, może, ale na dłużej nikogo nie mogę tak obciążyć.
UsuńOdleciałam w fotelu, po prawie nieprzespanej nocy mnie zmogło. Przegapiłam start nowego wybiegu, ale nic to. Masz Hanuś fart do ludzi, a znalezienie Kuriozy to było coś, co się zdarza rzadko i nie bez odrobiny magii. Okolice piękne i będzie tam jak w kalejdoskopie, bo i zimą las jest interesujący.
OdpowiedzUsuńEwa2, zdecydowanie mam fart, przynajmniej ostatnio. Mam nadzieję, że ta chwila potrwa.
UsuńDwudziesta siodma! lece czytac.
OdpowiedzUsuńSzlaczek zrobil cos fajnego z pokojem, tylko nie wiem co ;) to, co piszesz o telewizyjnych przyjazniach i o D. to jest dobra, zdrowa forma przyjazni, kiedy sie nie wymusza, przyjazni na sile i potem sa jakies klopsy. a to, ze masz wlasnie D. za sumsiatkie to taki fatum jest. Calosc jest fatumem i karma, kolo sie zakrecilo i wyjszlas na prosta! sprawiedliwosc jednakkowoz jest. i sie z tego bardzo ciesze.
OdpowiedzUsuńco zrobic z kotem to nie wiem, ale dziwie sie, ze nie bierzesz. JEDNAK!
Opakowana, mam nadzieję, że tak pozostanie. Z sumsiadką znaczy. Nie wiem czy to fatum, czy inna karma, ot życie. Raz na wozie, raz pode wozem.
UsuńDo kota serce się rwie, ale jakieś resztki rozsądku jeszcze się we ubie kołaczą.
A nie możesz mieć jednego kota zewnętrznego? Zrobić mu jakiś domek malusi z resztek budowlanych i już.
UsuńAgniecha, to jest wyjście ostateczne, bo moje psy go ganiają, jak się zapuści na ich rewir.
UsuńNajcięższy jest pierwszy tydzień wprowadzania a potem już jakoś idzie. Rozsądek to bardzo brzydkie imię, najlepiej jak się człowiek nazywa Rzut Serca ( to prawie tak pięknie jak Bellinda Loretta Krawczyk ). Domek zewnętrzny pomysłem ostatecznym i tymczasowym bo jak zapewne wiesz, prędzej czy później dokoci się burdelowe łóżeczko. Tak to jakoś w przyrodzie jest, z naturą nie powalczysz - będzie jak kotu przypasi. Mój Mruti na ten przykład dzisiaj został złapany w śmietniku na przeglądzie możliwych dań obiadowych. Zoczyłam go z okien samochodu i niemal w biegu usiłowałam wysiąść. Qrcze, z dobrego DeZetu( od Beni ), pachnący i odkarmiony, przez madkę uwielbiany, przez sisters już tolerowany, wypasiony na wołowinie i Acanie i co?! - śmietnik mu zapachniał! Natura Panie tego, natura!
UsuńKurczę, Taba, nie mogę mieć piątego zwierzaka!
UsuńA gdzie to jest napisane? Przeca Wałek nie jest debil, wykuma co i jak. Z czasem rzecz jasna, ale wykuma. To drugie Bardzo Włochate wygląda na takiego co swojego kota bandzie bronił przed wszystkimi, trza mu tylko świadomości że nowy jest swój. Mła większe problema upatrywałaby w oswojeniu z Czajnikiem i Malinką, gwiazdy tak majo że nie lubio konkurencji. I w zaakceptowaniu nieuchronnego. A ona, ta Nowinka to przyłazi i próbuje się wkręcić bo już wie, wyczuła Cię( u mnie tak było z Okularią - też się zarzekałam że cztery gady o silnych charakterach i nieumiarkowanym apetycie to absolutne maksimum, a ona się wzięła i zalęgła i nawet Felicjan odpuścił ). :-)
UsuńAleż macie tam pięknie! I cudownie, że się tam odnalazłyście.
OdpowiedzUsuńAż się zdenerwowałam, że nie będzie o Kuriozie:) Ale na szczęście jest szlaczek. Piękny!
Mam nadzieję, że znajdzie się ciepły kąt dla kotki.
Hrehre, Kalipso, spoko, zaraz pójdzie druga seria. Panowie powoli kończą elewację. Będzie o Kuriozie do obrzydzenia.
OdpowiedzUsuńI to mi się podoba!
UsuńNa to mam nadzieje....
UsuńHanuś, Kurjoza należała Ci się i dobrze, że ją namierzyłaś.
OdpowiedzUsuńPiękna kicia. Żal,że ją tak potraktowano, ale my wiemy,jacy ludzie potrafią być. Wierzę, że znajdzie domek.
Ach (se westchnę). Ależ masz pięknie!!!
OdpowiedzUsuńJulita, już zaczynam zmieniać. Dzisiaj przemalowałam korytarzyk wejściowy. Trop jest dobry, zmiana koloru znaczy, ale po wyschnięciu zrobił się lekko po oczach dający.
UsuńSzlaczki kocham. Zawsze robię w każdym pokoju po malowaniu. Wielokolorowe, kwiaty, liście, owoce. Symetrycznie, niesymetrycznie. Szlaczek ożywia prostokąty ścian.
OdpowiedzUsuńNie ma przypadków, tak miało być z Kuriozą i D. Jest Plan.
Trzymam kciuki za kotę. Mam taką samą. Poczaruję trochę :)
Czaruj Bzikowa, bo nic w kociej sprawie nie drgnęło.
UsuńJak malujesz szlaczki? Szablonik, czy od łapki?
Szabloniki, czasem kilka na jeden szlaczek, bo kolory, wiesz...a potem jeszcze, jak fantazja jest, to od łapaki cuś jeszcze.
UsuńCześć Kurki poranne,
OdpowiedzUsuńu nas piękny dzionek się zapowiada, i oby mądrzejszy niż wczoraj, bo wczoraj to biliśmy się o tytuł najgłupszy w obejściu i wszyscy, którzy wzięli udział w zawodach, otrzymali złoty medal, bo doprawdy, nie dało się zdecydować, kto wykonał najgłupszy numer.
Może jednak pomożecie w wybraniu 1 miejsca?
Na początek, miała przyjechać do nas ciężarówka. Facet najpierw się zgubił ogólnie, potem się zgubił już u nas we wsi, wylądował zupełnie na drugim końcu, nie wiem jak to w ogóle jest możliwe, potem wjechał gdzieś, skąd już nie mógł wyjechać, a potem zjechał z drogi, bo chciał zawrócić i oczywiście ugrzązł na łące i już nie mógł wyjechać. A bateria w telefonie mu padła. Na szczęście, sąsiadka zadzwoniła do sąsiadki a sąsiadka do mnie. No to pojechaliśmy na miejsce. Czysta rozpacz. A chłopię świecie przekonane, że świat się przeciw niemu sprzysiągł, bo przecież on nic złego nie uczynił. Pojechaliśmy do znajomego po bardzo duży traktor, coby to monstrum +_ 35 ton wyciągnąć. Wykonano. Chłopię coś mruknęło, że dziękuje. Pojechał następnie za nami do naszego obejścia, gdzie miał wykiprować towar. Zawrócić nie umiał, skręcić nie umiał. Wrzeszczeć, zrób pan sam lepiej umiał, a jakże. W końcu wykonał swoje jakże żałosne manewry, a następnie zahaczył pudłem stojącym na sztorc o przewody elektryczne linii średniego napięcia. Zaryczeliśmy grupowo"Stój!!! ( Bo i sąsiad z wnuczką też przyszedł podziwiać sprawność kierowcy.) Potem nim kierowaliśmy tak, że wyjechał spod tych drutów ich nie pozrywawszy, i siebie nie zabiwszy prądem. Powiedział, że już nigdy do nas nie wróci. My w duchu podziękowaliśmy Bogu.
Historia nr 2, to jest taka, że od pewnego czasu reperujemy drewnianą konstrukcję na której leży dach nad naszym tarasem. Słupy zgniły od dołu, trzeba je po kolei wymienić, a dachu nie zdejmujemy, więc żeby zabrać jeden słup, trzeba tymczasowo wepchnąć inny na styk. Latający stwierdził, że on ten dach podtrzyma, jak Atlas, a ja wtedy podłożę słup. Prawie sobie złamał kręgosłup, jak skoczył z drabinki, bo mu w tym kręgosłupie coś strzeliło, jak zaczął podpierać. Nadmienię, że dach ma powierzchnię 10x4 m kw. A mamy hydrauliczny podnośnik i inne pierdoły.
A potem ja, malując tę samą konstrukcję dachu, tak się zatrułam farbą, ( bo nie chciało mi się założyć maseczki )że łeb mi prawie pękł, a rzygałam dalej niż widziałam.
Więc ten tego, zdecydujcie, kto zwyciężył, bo ja nie potrafię.
Życząc miłego dnia, piję sobie oto kawkę bez mdłości.
Wszyscy troje na najwyzsze podium!!! :)))
UsuńWy dwoje macie po medalu, natomiast kierowcę dyskwalifikuję, bo jak się jest taką niedouczoną ofermą to się w zawodach nie bierze udziału.
UsuńChmurek się pojawiło trochę, ale ciepło jest i miło, badania kontrolne już zrobiłam, może uda się miło spędzić dzień czego i Wam życzę.
Dla mnie oferma wygrywa, zas oba nastepne to srebrny medal egzekfo.
UsuńOfermy byłoby mi nawet żal,gdyby nie to że Agniecha napisała,że miast skruchy to się wydzierał.
Usuńalez mi ofermy w ogole nie zal, dlatego wygrywa - dupek kompletny. czyli Najglupszy w Obejsciu. pod kazdem innem wzgledem.
UsuńAgniecho, dla Waszej dwójki podwyższone podium z plus pierwszym miejscem, a dla kierowcy kozia ławka i odebranie uprawnień do kierowania dużymi autami...😯😍
UsuńBorzezielony, niestety, przyznam wam najwyższe podium, bo wyście się uszkodzili, a głupek-kierowca wykorzystał wszystkich i jeszcze odjechał jako Ofiara biedna, pokrzywdzona. Znaczy dość dobrze się czuł ;)
UsuńDbać o siebie bardziej trzeba Agniecha!
Powiem Wam dlaczego mialam nutke współczucia dla bubka kierowcy.Bo chlopak Młodszej kiedyś pracował jako kurier,parę dni w pracy, i wtem dano mu wielkie auto dostawcze ,a on owszem kierowca, ale bez doświadczenia żeby takim jeżdzić po miescie, więc bardzo sie stresował taką jazdą.A to wiecie,praca na czas, ruch w miescie, i weź tu zachowaj zimna krew i daj radę. No ale to była praca dorywacza,wiec juz tam nie pracuje.
UsuńAgniecha, cała trójka z olimpijskim złotem!
UsuńCo za historia! Tez bym dała wszystkim złoto:)
UsuńAgniecha, Latający to najwyraźniej czuł niedosyt po urżnięciu palca piłą i postanowił pójść na całość z kręgosłupem... Chyba jednak jemu bym dała złoto. Ofermie nic się nie należy, bo nie umie swojego zawodu wykonywać i jeszcze się drze. Dyskwalifikacja. A dla ciebie srebro, chyba wolisz od złota??? Ale na przyszłość, to jednak nie pozwól sama sobie siebie otruć.
UsuńTaa... złoto dla wszystkich. A teraz ręka na serduszko i hymnów słuchać myśląc o konsekwencjach zapaści służby zdrowia ( brak takich co znają się na leczeniu poparzeń prądem, wszystkie radości ortopedii i neurologii, zapamiętałe szukanie odtruwaczy - mnóstwo frajdy i jeszcze więcej piany ). ;-)
UsuńAle na medale się nie złożycie, co nie? Z 24-karatowego złota, z napisami, i płaskorzeźbami? O średnicy, powiedzmy 10 cm? Nawet nie na trzy, tylko dwa, bo kierowca przecież odjechał w siną dal, obiecawszy wcześniej, że jego noga tu więcej nie postanie.
UsuńBędę uważać, Latający też się troszkę zastanowił nad sobą i może bardziej pomyśli, zanim znowu wywinie nieziemski numer swojemu organizmowi.
Wczoraj dzionek był w miarę spokojny i bezwypadkowy, praca na powietrzu, w ogrodzie i warsztacie. Dzisiaj ma padać, więc raczej zalegniemy w domu.
Na medale nie dam :)
UsuńAle pomyślę o was miło :)
Biorę i to.:-D
UsuńCudny "przypadek" z Kurioza, okolica i przyjaciolmi! To jest to! Nieba tak zarzadzily :)))
OdpowiedzUsuńWszystko cudne, nie Bede sie rozdrabniac :)))
Slonecznego dnia Kurki, ja walcze w ogrodzie! :(
Basia, wszystko to prawda!
UsuńNa ogród ciągle nie mam czasu, poza tym chciałabym, żeby fachowcy znieśli się już z tymi styropianami, bo co ogarnę, następnego dnia burdel na nowo.
Drugi najgłupszy!
OdpowiedzUsuńCześć kurencje.14 st,sporo chmur ale i słonko wygląda. Niech to będzie pomyślny dzień.
A w ogóle to piękna okolica. I piękna przyjaźń.
OdpowiedzUsuńAgniecha, nie wiem co piękniejsze!
UsuńNie da się porównać.
UsuńPrzychodzę się pogapić i pokrzepić,że takie dobre rzeczy się potrafią wydarzać, i że Hana ma swoje miejsce na ziemi, i że ludzi dobrych koło siebie, i że los mimo ,że bywa przewrotny to i bywa łaskawy również.
OdpowiedzUsuńNo tak, Dora, na tym m.in. polega uroda życia, spode woza nagle lądujesz na wozie!
UsuńWitajcie.
OdpowiedzUsuńA mnie się dziś śniło parę Kur: KolKa, Sonic, Hanuś i jeszcze inne, które nie chciały zdradzić kto one, kazały mi zgadywać. Miał być ślub jednej, ale nie powiem której, bo dostanę w łeb. Wszystkie były u mnie, ciekawe dlaczego? No i zamiast zasłony, przy drzwiach balkonowych, wisiała płachta przecudnie kolorowego papieru, a obok siedziała panna młoda. A wiecie co? żadnego faceta nie było hahaha.
Miłego dnia życzę, idę ca cmentarz sprzątać.
Moze ona sie zenila z drugom Kurom. Stawiam na Prezesowo, bo rzeczywiscie by w ueb przyfasowala....
UsuńNa to wygląda,że kura s kurom:))))))
UsuńBezowo ale masz sny.KolKa,to juz wcale się nie pokazuje:(
Macie dziewczynki rację. Żenił się Stefan Bażant, tylko dlaczego, był w białej sukni?
UsuńDora, KolKa czasem na fb się jeszcze pokazuje, ale do Kurnika nie zagląda, chyba, że cichaczem.
Gupi telefon mnie obudził i nie wiem co z tym weselem. Jeszcze przed oczami mam ten śliczny papier-zasłonę.
Bezowo,a jak Twoje ciśnionko,wróciło do dobrych parametrów i masz więcej sił?
UsuńBezowa, na pewno z Tobą się żeniłem!
UsuńKolKa ma spore kłopoty ze zwrokiem i oszczędza go do pracy.
Bezowo, jak to dlaczego w białej sukni? Przecie niepokalanam z odzysku!
Usuńa ja po prostu mysle, ze do twarzy jest Prezesowej w bialym....
UsuńOraz w głębi oceanu ;)
UsuńRabarbara
Prezesowej we wszystkim do twarzy!
UsuńNo widzisz Hanuś, u Ciebie ongiś wisiał u karnisza szal, a u mnie we śnie była papierowa zasłona. Chyba jednak nie ze mną był ten ożenek, bo ja tak jakoś panią domu byłam i jeszcze miałam zgadywać jak która Kura się nazywa. Nigdy nie pamiętam snów, a ten wybitnie hahaha.
UsuńA ja dostalam pieknie pachnaca paczuszke, pieknie zaadresowana (w koncu Kura do Kury pisze...) od Kury literackiej, zawartosc pachniala przez opakowanie i koperte. Beda uszka z GRZYBAMI oraz bigosik. tez z GRZYBAMI! jak Kurze napisalam, poszlam Ci-ja na spacer po naszym lesie, ale nie po kniei ino drogai ibtymi, skikajas jeno na boczki. i widzialam przepiekne te atramentowe grzybki na dlugiej nodze, co wygaldaja, jak zlozony parasol z kani. Dalam im rosnac, pod sukienke nie zagladalam. i kilka robaczywek porzuconych. w knieje nie wejde, bo dostaje histerii. ale za to ulitowana Kura uradowala mnie wielce!!!
OdpowiedzUsuńTy to masz szczescie! suertuda jestes!
Usuńmoge byc ;)
UsuńOpakowana, ale dlaczego wpadasz w histerię knieją pomykając? Boisz się, że wilcy na dukcie czyhajo, czy że zbójcy na drodze?
Usuńnie...kleszcze :(. dziecku wrocila borelioza....
UsuńOj, niedobrze. Przecież już miała sobie całkiem pójść.
UsuńO cholera.
UsuńMiala. i wrocila. i do tego wyniki watrobowe sa marne. ech.....
UsuńOpakowana, bardzo, bardzo mi smutno.
UsuńA niech to:(
UsuńAle jakże to tak? Przecież była wyleczona całkowicie?
Usuńdaje sie, ze takie cos nie istnieje...mozna france wybic, ale czy w 100% to nie wiadomo. no, nie jest za dobrze... :((((((
UsuńMiejsce 1 przyznaję dla Agniechy.
OdpowiedzUsuńHano - pięknie dziękuję za pokazanie pracowicie wykonanego szlaczka. Lubię szlaczki ale zazdroszczę tylko, jedynie i baaaaardzo jeziora......... wiem, że nieładnie ale cóż, zazdroszczę........
I, Hano, powtórzę za Agniechą - możesz mieć przecież jednego zewnętrznego kota czyli kotkę :).!
Rabarbara
Rabarbaro, moje psy na jego widok toczą pianę zza płota. Swoje koty to jest w porządku, ale obce należy gonić - i weź im wytłomacz! A jeśli on będzie dorywczy, nigdy się nawzajem nie zaakceptują.
OdpowiedzUsuńNo ale co ? Mogą mu zrobić krzywdę? Bo że gonią to kot niekoniecznie musi się tym przejmować. Oczywiście, najlepiej dla kota mieć własny dom, ale......
OdpowiedzUsuńŚliczny ten kot.....
Rabarbara
Rabarbaro - wez kota!
UsuńWłaśnie, przecież miałaś ochotę.
Usuń...nabrala plynu w otwor paszczowy.....
UsuńPiękną masz jesień, u mnie też taka. To wielkie szczęście znaleźć swoje miejsce na ziemi i to z gotowym zapleczem sąsiedzko-towarrzysko-przyjacielskim. A na dodatek tak szlachetnej urody to miejsce... Kotunia zewnętrzna byłaby dodatkową ozdobą:)))
OdpowiedzUsuńMika, pogoda jest taka piękna, że gdyby nie perspektywa zimy, mogłoby tak zostać na zawsze. Meteorologicznie, dla mnie jest idealnie.
UsuńA u mnie +8 i pada, pada, pada, no nic tylko znowu pryskac stad.
OdpowiedzUsuńNad Kuriozą tylko cmokać i zachwyty pisać :)) Trzymam kciuki za koteczkę i wiem doskonale, że niestety, jeśli szukasz pomocy w schroniskach i fundacjach, to one najczęściej jej nie udzielą, bo swoich kotów mają dosyć. Niedawno ten temat przerabiałam. Dlatego dobrzy znajomi to podstawa. Jak nie zapomnę, to się jutro uczniom spytam. Oni wiedzą, że jestem pier....dolniętą kociarą, więc takie pytania nie dziwią. Smiech śmiechem, ale kotkowi spod sklepu, dom znalazłam niedawno. Moja uczennica adoptowała go w ciemno.
OdpowiedzUsuńLidka, popytaj, dzięki. Do Ciebie dowiozę bez problemu. W fundacjach i schronach nawet nie próbuję:(
OdpowiedzUsuńTrzymam Lidka kciuki, może akurat? Pufam ♥
OdpowiedzUsuńCześć Kury z rańca. Ciemno jak w grobie, ze złowieszczym żółtoszary światłem jak w horrorze. Góry znikły za warstwą sinoczarnych chmur. Zaraz zacznie padać. Dobrze, bo znowu sucho się zrobiło w międzyczasie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia wszystkim.
Agniecha, to uważajcie z tym zaleganiem bo ponoć najwięcej wypadków przytrafia się w domu ;-)
UsuńU mnie sucho i prognozy niestety pokazują, że jeszcze tak będzie a tu tyle roboty......i znowu podlewam.....
Rabarbara
Co mnie straszysz z rana? Kawą się zaksztuszę i będziesz miała za swoje - wyprorokujesz mi wypadek.
UsuńA u nas światło złowieszcze dalej, ale chmury jakby się przerzedziły, do jasnej anielki. Jednak wolałabym, by popadało.
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńPrognozy dla Agniechy były wczoraj raczej pomyślne, znaczy deszcz zapowiadali.
Tutaj słonecznie, złociście, ciepło, 11 stopni i bez chmur.
Dobrego dnia.
Czołgiem Kureiry, babie lato pojszło w długą, Kurioza się ociepla, ja maluję antrejkie, kot zewnętrzny zeżarł fachowcom śniadanie. Po co zostawili otwarte drzwi od auta? Kocisko radzi sobie jak może:)))
OdpowiedzUsuńZuch kocina, może któryś pokocha zaradną pannicę?
UsuńU mnie chmury i wiatr, pochłodniało.
No to kot u Ciebie zostanie, tylko musisz zapraszac ludzi, co samochody beda zostawiac otwarte. np z otwarta puszeczka kociego jedzenia...albo niedbale rozrzuconymi chrupkami.....
Usuńopakowana, w krótkim czasie będę wtedy miała z pińcet kotów!
Usuńw sumie dlaczego nie....tak tylko mowie.
UsuńCzołgiem! Pada,15 st. Jesteśmy po rozmowie z firmą remontową i panem od anteny zbiorczej, ci pierwsi wkraczają w poniedziałek, zaczynają od strony podwórka,więc nie muszę na gwalt sprzątać roslin z balkonu. Dopiero na wiosne bedą robic elewacje od frontu. Ci drudzy powinni pojawić się jutro.
OdpowiedzUsuńHano, nooo, kocina zaradna, może ktoryś fachowiec się zakocha w niej,albo zna kogos kto by ewentualnie ?
A dzie tam, Dora, fachowiec zakocha się w kocie? Zwłaszcza w takim, który zeżarł mu śniadanie?
UsuńTaki, który się odchudza?
UsuńMiłosć nie wybiera, i bywa trudna:))))
UsuńW każdym razie moi się nie zakochali.
UsuńŁeee, szkoda.
UsuńNasz pracownik poczęstował naszą kotkę smażonymi kaniami. Zjadła ze smakiem, ale stwierdziła, że mało, i już bez pozwolenia zjadła mu bułkę z masłem.
UsuńOMG, i nic jej nie jest, po tej kani?
UsuńAgniecha - zuch dziewczyna z tej kotki, wiedziala, ze kania smazona powinna byc jedzona z bulka z maslem.
UsuńKota zdrowa, Latający był w stajni, by jej zadać wieczorną paszę, przybiegła w podskokach jak zwykle.
UsuńNie wiem czy to normalne, ale nasza kocica, kiedy galopuje, to tupie prawie tak głośno jak koń. A waży, lekko biorąc 100 razy mniej.
Witajcie, lepiłam 150 szt. pierogów, nogi wleźli mi do doopy. Nie umiem na siedząco. Pierwsze pierogi tego roku, bo bolały ramiona (bolą nadal) to nie pracowałam wałkiem. Jak deczko odsapnę, to jeszcze przyjdę do Was.
OdpowiedzUsuńBezowa, dlaczego aż tyle???
OdpowiedzUsuńNie potrafię mniej. Ciasto z kilograma mąki, a na farsz gotuję pyry w takim jednym garnku + ser i tyle mi wychodzi. Bezowy za jednym przysiadem wchłonął 25 i teraz pytał, czy aby mu jeszcze odgrzeję hahaha. Trzy dni mam z głowy.
UsuńMnie jakos zawsze wychodzi 60,70 no, góra 80 pierogów,takiej zwykłej sredniej wielkości.
UsuńJaki kolor będzie w przedpokoju ?
OdpowiedzUsuńA moze zloty? jak juz leciec po calosci, to leciec po calosci....
UsuńZłoty przeleciał mi przez ueb, ale nie został.
UsuńSwieza wiosenna trawka?
UsuńIzabell, już jest. Nie zgadniesz jaki za nic w świecie.
OdpowiedzUsuń
UsuńPisałaś, że po oczach dający.... więc chyba nie głębia oceanu ?
Izabell, głębia, ale nie oceanu, hrehrehre.
OdpowiedzUsuńCzyżby głębia piekła? hahaha
Usuńhahahahahahah i hrehrherherherherh
UsuńA dzień dobry. O! wszystkie śpią jeszcze. Dziś znów wystarczyło mi 3 godzinki spania.
OdpowiedzUsuńPięknego i miłego dnia życzę.
Kolor czerwony.
OdpowiedzUsuńPięknego, jesiennego dnia Kurniku !
Rabarbara
Dzień dobry, dzień zapowiada się piękny i niech taki będzie.
OdpowiedzUsuńKolor? Malachitowa albo szmaragdowa zieleń, przecież chyba nie fiolet.
Za oknem błękitno i złociście, miłego dnia.
filut tez mi przez glowe przeszedl....
UsuńFilut? Nieee...
UsuńDzień dobry Kurniku.
OdpowiedzUsuńBezowo, nie przeginaj z tym niespaniem.
Słonecznie,zimniej. Jakies halasy na kl.schodowej, czyżby zaczynaja wymieniać kable antenowe?
Dora, popołudniu odespałam. Mam takie odpały na starość? hahaha
Usuń:))))) Spij kiedy masz ochotę,a kto Ci zabroni,no nie?:)
UsuńPrzedpokój jest malutki, więc kolor musi być jasny. Stawiam na rozbielony błękit nieba.
OdpowiedzUsuńKicia Burasia śliczna, może jednak się złamiesz, gdy nie znajdzie się dla niej nowy domek. Po skończonej elewacji puść swoje koty na dwór. Zapoznają się z terenem i Burasią i powoli, powoli zżyją się ze sobą wszyscy. Gdy koty będą wychodzące będzie ci lżej, mniej kuwetowania, Czajnik spożytkuje energię szalejąc w naturze, a Malinka będzie miała drapak w naturze. Bez obaw one nigdzie nie pójdą, bo gdzie będą mieć lepszy domek. Z chwilą zapadniecia zmroku koty powinny być w domu.bo światła reflektorów aut oślepiają je i w panice uciekając mylą kierunki.
Izabell, w przedpokoju nie ma dziennego światła, więc kolor nie ma większego znaczenia. Był w kolorze ziarna sezamu, ale na takim tle stare graty wygladały źle, na jeszcze bardziej stare niż są.
UsuńA Ty masz juz kota?
Miałam dwa. Pisałam o tym w komentarzach niedawno. Teraz mam jednego. Kota miałam też w młodości i we wczesnym małżeństwie. Mogę powiedzieć, że znam kocią naturę.
UsuńIzabell, dokoć się, plizzz...
UsuńNiestety nie dokocę się. Powodów jest wiele, ale najgłówniejszy to koszty remontu po kocim adhd. Ta kocica która odeszła zniszczyła mi dokumentnie tapetę na ścianie w pokoju i trochę w przedpokoju (tu miałam resztki tapety to połatałam), zniszczyła tapicerkę. Nie nadawała się do mieszkania na czwartym piętrze. Kochałam ją i dokończyła żywota z nami. Ta która pozostała jest jej przeciwieństwem, były próby dokocenia, ale nie udało się. Nie będę jej i siebie narażała na kolejny stres.
UsuńDla kontrastu i w stylu boho, pomarańczowy, koralowy, jarzębinowy?
OdpowiedzUsuńMam podobne przypuszczenia jak Dora.
UsuńŻadne takie.
UsuńToż mówię, że czerwony :-)
OdpowiedzUsuńRabarbara
Jak antrejka mala to moze raczej rozowy......
Usuńa moze w paski poszla....
Że fuksjowy masz na myśli ? Bo jak daje po oczach.....
UsuńRabarbara
a moze zieolone poszycie lesne a na nim muchomorki.
Usuńfuksja to rzeczywiscie daje po oczach.....
Miałam tak pomalowaną kuchnię😀
UsuńDora, w muchomorki czy na fuksjowo :)?
UsuńRabarbara
Na fuksjowo😀
UsuńAni czerwono, ani fuksjowo, ani w muchomorki.
UsuńKanarkowy ?
UsuńRabarbara
JUż wiem - na czarno!
UsuńEeee..... chyba niemożliwe.
UsuńNie ma granic możliwości!
UsuńU mnie granic w tej kwestii nie ma. Nie na czarno, Agniecha!
UsuńGranat. Ale żeby Ci nie wybuchł.:-)
UsuńPowyzej propozycje Rabarbary, ze "kanarkowy" przeczytalam "kanapkowy" i sie zastanawialam, z czym ta kanapka.....
UsuńCzy juz sugerowalam rozowiusi?
UsuńAle zagwostkę nam dała Hana ...
OdpowiedzUsuńDała zagwozdkę, mam nadzieję, że w odblask kamizelkowy nie poszła :-)).
OdpowiedzUsuńBardzo piękny był dzisiaj dzień, dyżur przebiegł bezproblemowo, miłego wieczoru życzę.
Ewa2, odblask też nie. Po wyschnięciu trochę ściemniało, jest ok.
UsuńA my ze Starszą pojechalysmy wysłużonym,autkiem na zakupy i w drodze powrotnej zaczął chrobotać, tak że ledwo wrocilysmy, chyba szlag trafil silnik, lub ew.wentylator, ale to juz szkoda kasy na naprawy, koniecznie musi inne auto kupić.
OdpowiedzUsuńMoze to byl chrobotek....
UsuńCzyżby głębia turkusowa?
OdpowiedzUsuńAle masz śliczną jesień w ślicznym miejscu. I znajomość do tego z historią. Fajnie.
U mnie miał być już koniec, ale jeszcze Edek Zdun walczy z kominkiem w sieni. Chyba będzie tu jeszcze z tydzień, a tydzień już prawie jest. Kominek będzie, niestety, brzydki, bo coś Edkowi nie idzie robota. Elektryk zaś walczy w stodole. Studniarza jak nie było, tak i nie ma, ale ma być do grudnia. Jestem u kresu a od następnego tygodnia mam robotę bardzo trudną i dużą objętościowo. Jak żyć Kurniku?
Filozoficznie ? ;-)
UsuńRabarbara
Do grudnia roku 2019?
UsuńFilozoficznie to chyba jedyna opcja... Bo inaczej musiałaby ich wszystkich pouszkadzać z wściekłości nasza Owca.
Należy pamiętać, że nasza Owca jest ROGATA!
OdpowiedzUsuńJa też jestem za tym, żeby pobodła. Pana Zduna, Pana Elektryka, Pana Studniarza, Pana Dekarza i innych. Na wylot.
UsuńIzydoru, jesteś najbliżej prawdy! Z kolorem!
OdpowiedzUsuńHe,he,a myslalam, że to zbyt oczywiste, z tym coolorkiem.
OdpowiedzUsuńjak nie turkusik to moze szafirek?
UsuńBlisko...
UsuńTo może błękit paryski, ultramaryna, indygo ?
Usuńmoze blekitne jezioro aalbo daydream albo amethyst.....
OdpowiedzUsuńKukkkuryyykuuuuu!
OdpowiedzUsuńŚwit za chwilę ! :-)
Pieknego dnia Kurniku :-D !
Hana może już uspokój nasze rozszalałe kolorystycznie wyobraźnie ?
Rabarbara
Hej Kurki. O piątej jeszcze Rabarbara nie kukurykała, to poszłam jeszcze spać. Na usprawiedliwienie - kiepską noc miałam.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny poranek, 8 stopni słońce i bez wiatru.
Miłego piątku.
Cześć Ptaszęta Gdakające.
OdpowiedzUsuńU nas zachmurzenie. Ale ciepło. Liście spadają obficie.
W środę jechałam samochodem poprzez płomienny krajobraz na tle ciemnych chmur i co chwila kwiliłam ze szczęścia, że takie piękne widoki mogę podziwiać. I noga mi na hamulec cisła, coby stanąć, wyskoczyć ze samochodu i zdjęcie zrobić. Ale rozsądek powstrzymywał, zresztą w tych miejscach gdzie chce się zrobić zdjęcie, zazwyczaj nie ma jak bezpiecznie się zatrzymać. Szkoda. Pozostaną w pamięci piękne obrazy. Tylko te dwie brzozy udało mi się uchwycić, co u mnie na blogu pokazałam.
Niech to będzie dobry piątek.
Kolor se może być najzwyklejszy ino jak Prezesowa dowali nazwę to Kury przestaną się nieść
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszytko od A-Z.
Opakowano-przytulam i głaszcze po czerwonej główce ale myślimy pozytywnie:)
U mnie teraz słonko się uśmiecha a parę dni padało.
Miłego dnia Kurencjom z przyległościami:)
Dziekuje Co Orko...zez sil zyciowych nieco opadlam, bo nie wiem, poza watrobowa dieta CO ROBIC. Po 2 tyg bez antybiotykow ruszylo nieco w dol, ale to i tak za malo, nadal wysoko nad norma :/
Usuńa moze rzeczywiscie, jesli nazwa kolopru nie zdradzi od razu jaki to kolorek, to mozemy dalej zgdywac. tego sezama bym nie zgadla tak dokladnie...
Opakowana,a jakieś alternatywne leczenie, moja kolezusia to udała się do medyka niekonwencjonalnego i brała jakis dodatkowe specyfiki na boreliozę.
UsuńZ kolorków,to chyba tylko nikt nie mówił o żółtym i w kolorze dachy Kuriozy:)
UsuńZabrałam głos w Kurniku, ponieważ mamy obydwoje z mężem boreliozę i mogę Ci Opakowana napisać o naszych metodach leczenia - dodam, że skutecznych ( jak dotąd):)
Pozdrawiam wszystkie Szanowne Kury z Prezesową na czele - której życzę wielu pięknych "kuriozalnych" lat :)
Opakowanoa, kiedyś podczytywałam blog https://utygan.blogspot.com . Autorka pisała o swojej walce z boleriozą. Może coś tam znajdziecie dla córki. Trzeba próbować wszystkiego.
UsuńHellou,u mnie też pochmurno ale ciepło.Wczoraj zabrakło mi jęzora w gębie,kiedy pan od kabli przyszedł i poprosił o dwie kawki, w tym zdziwieniu wykonałam i dorzuciłam mleko i kawałek czekolady. Owszem,sama bym zaproponowała,gdyby pracowali długo, ale to była taka kawka w południe,niemal dopiero tę pracę zaczęli. Az się jego pracownik zadziwił,ooo, to ty taki obrotny,już kawę zorganizowałeś...
OdpowiedzUsuńPóźniej wyszłam z domu i nie było mnie do wieczora, ciekawe,czy do innych sąsiadów na obiad się wprosił,albo podwieczorek, bo nie wiem do której pracowali, bo dzisiaj jeszcze ich nie ma:)
No,my z mężem, to do pracy termos z herbatą i kawą zabieramy...
Dora, jestes zbyt malo asertywna. trza bylo powiedziec - daj pan kawke, to zaparze. a czekolada wyszla, bo pozarlam.
UsuńOpakowano, no jestem, niestety, czekoladę to już za ciosem samowolnie do tej kawki podałam, głupia ja.Ale,wiesz,mnie czekolady nie wolno za bardzo a tak kusiła...:)
OdpowiedzUsuńCo za bezczelność! Moi fachowcy przyjeżdżają z termosem, nie chcieli o niczym do picia/jedzenia słyszeć, nawet gdy zewnętrzna kotka pożarła im śniadanie.
OdpowiedzUsuńHano, prawda? Gościu owszem znanym jest, bo nie raz nie dwa naprawiał,wymieniał domofon, on zresztą jest jedynym dobrym fachurą w mieście, ale czy to go uprawnia do takiego na luziku i w ogóle, typu, ,, hej stara,kope lat, stawiaj kawke" , zachowania, no nie bałdzo.Widze,ze już przyszli do pracy, a ja sie zmywam z chaty , to nie wiem,czy będzą dziś również tacy kawkowi:)
OdpowiedzUsuńZresztą,zauwazyłam,to juz kiedyś u tych co robili kl.schodowa, też im sąsiadka robiła kawę/herbatę,ale myslałam,ze z wąłsnej nie wymuszonej woli.
Pewnie fachman starej daty, kiedy to jak na robotę przychodził, wikt miał zapewniony. Ekipa od kuchni owszem kawkę wypiła, ale sama zaproponowałam bo się uwijali porządnie.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak by zareagował gdybyś odmówiła, źle by podłączył z zemsty?