wtorek, 17 grudnia 2019

Rura w dziurze

No tak. Nie może być zawsze przepięknie, a szkoda.
Zachciało się babie wieszaka, co zaowocowało dziurą w łazienkowej rurze. Nadmieniam, że sprawdzałam na zdjęciach "remontowych" przed przystąpieniem do robót i nie było tam żadnej rury. Boleśnie zmaterializowała się w ścianie za płytkami, solidnie zabetonowana. Nie powiem, mocno mnie to wkurzyło, ale szybko przeszło. W końcu to zwykła rura i daj boże tylko takie problemy. Wypadek przy pracy i tyle. Dzisiaj rura już zespolona, zapasowe płytki mam, można żyć, tylko sprzątać się nie chce. Juuutro...
A swoją drogą w jednej misce wody spokojnie umyje się cały człowiek. Prysznic to rozpusta, nie mówiąc o wannie.
Tymczasem na jednym z podpoznańskich cmentarzy:
Bardzo przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać:)))

214 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Padłam ze śmiechu na widok rzeźby. Przerost ambicji rzeźbiarza i zamawiającego.

      Usuń
    2. Boguśka, na żywo to jest koszmarek. Nie zrobiłam zdjęcia en face, ale to jest pół postaci. Chociaż z dwoma skrzydłami.

      Usuń
    3. z profilu rzezba jest bardziej WYMOWNA i z braku popiersia jednoznaczna...podobne cos jest na moscie Karola w Pradze, gdzie sa figury i jest jeden pisaz z piorem w reku, reka opuszczona, pior zdaje sie nieco w gore i jak si idzie przez ten most , idzie, idzie, to pioro ukazuje sie jako cos zupelnie innego, cos jak na tym grobie

      Usuń
    4. Opakowana, jak na cmentarz, niezły przykład witalności, co nie?

      Usuń
    5. ale ta witalnosc jakas taka pomietoszona i opadnieta....jak polwysep w zachodniej Szkocji....

      Usuń
  2. Czy ten aniol ma siusiaka?
    My mamy taki dynks, ktory lokalizuje w scianie rury i kable, wiec najpierw jezdzimy nim po miejscu, w ktorym chcemy wiercic dziure i wiercimy dopiero po upewnieniu sie, ze sciana jest bezpieczna czyli pusta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie możesz zdalnie Hanie namierzyć tego miejsca ? Ona z komórką i włączonym aparatem będzie ganiać po Kuriozie a ty jej krzycz przez telefon: TUUUUUU !!!!!!!!!! :))

      Usuń
    2. Sie nie da, mogie jej najwyzej zanabyc taki drugi dynks i przeslac. :)

      Usuń
    3. AMP, dzięki, u nas też są, ale do elektryki i metalu. Chyba, bo głowy nie dam, ale się dowiem.

      Usuń
    4. my mamy taki do drewna, co pokazuje, czy w tym miejscu mozna walic gwozdz. ale juz rury omija i ignoruje.

      Usuń
  3. uffff. po krzyku można rzec ale fqrfu trochę chyba było? A cóż to jednonogi gimnastyk? Jak ten kibelek się sprawdza? I nie pytam dla kolegi czy koleżanki :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilka, właśnie nie wiadomo, bo to jest pół anioła, ale z dwoma skrzydłami. A jesli stanie się pod odpowiednim kątem, to jest pół anioła z tym-co-wiesz.
      Kibelek sprawdza się rewelacyjnie i bez zarzutu, hrehre. Ma mało załamań i innych rowków, więc łatwy w utrzymaniu.

      Usuń
  4. Najpierw zaklepalam miejsce na podiumie, potem sie zastanowilam, jak ja moglam pare minut temu przeoczyc nowy post? Doczytywalam ostatnie komentarze pod poprzednm i nie zauwazylam nowego? Jak mozna byc taka gapa?
    No to teraz sobie poczytam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, Basia, może go jeszcze nie było? One czasem wskakują z opóźnieniem.

      Usuń
  5. AMP, rura jest plastikowa, więc wątpię czy coś ją wykryje. Poza wiertarką, hrehre.
    Co do siusiaka, interpretacja dowolna.

    OdpowiedzUsuń
  6. AMP, to nie ja, to blogger!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pół anioła, może gdzieś na innej mogile jest druga połowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marija, albo przyczajony, czeka gdzieś na drugą połówkę:)))

      Usuń
    2. A może ta osoba w mogile na całego anioła nie zasługiwała, albo jakby miała całego to by jeszcze żyła ;)

      Usuń
    3. A widzisz, Marija, jak to dzieło sztuki pobudza człeku myślenie?

      Usuń
    4. A ta połówka to bez skrzydeł i bez siurka? Czyli tam spoczywa On. I czeka na drugą połowę. A jakaś Ona została bez skrzydeł. Ale jazda.

      Usuń
  8. Szukalam aniola z siusiakiem w remontowanej lazience :))))))))
    U mnie w czasie remontu lazienki tez sie cos takiego stalo, i nasz majster stal zalamany przy mokrej dziurze w scianie i powtarzal: Oj Heniu, Heniu cozes ty narobil? To sie dzialo 45 lat temu, a ja go widze, jakby to wczoraj bylo! A nypla moglas sobie szukac do u... smierci!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hrehre, Basiu, dzisiaj nie nypel jest problemem, tylko znalezienie przysłowiowego pana Henia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wierzcie mi, ten Janioł jest po prostu makabryczny. Ale do ostatniej naszej wizyty na cmentarzu nie widziałam tego....nie ma to jak artystycznie wyrobione hanine oko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MM, czy ja wiem, czy o artyzm w oku tu chodzi?

      Usuń
    2. Hana - dyć o TEN artyzm siem rozchodzi.

      Usuń
    3. TEN jest już artyzmem, ale połowa Jego niekoniecznie.

      Usuń
  11. Eeee, ta wychamzana dziura ie jest az taka wielka i nie jest przeprute pol lazienki, nie jest zle! a wieszaki wstawiaj takie stojace - wiesz - taki drag na kapelusze, plaszcze i parasole. w sam raz w lazience.

    OdpowiedzUsuń
  12. P.S. Zgadzam sie, ze w misce wody mozna sie bardzo porzadnie umyc. Pod warunkiem, ze nie zeszlo sie wlasnie z szychty na przodku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zeszłam z nikąd, ale nie myłam się nigdy w ten deseń i nie zamierzam. Chyba, że wojna będzie.

      Usuń
    2. Ja sie tak mylam na Babiej Gorze po swietach w 1978 roku (w sylwestra dodom jechalim....). mieszkalismy pokotem w duzym jednym pokoju, co mial dosc gola choinke i duza szafe w rogu, ja bralam miche, szlam do szafy, woda na drewnianej kuchni mi sie grzala, otwieralam rozne drzwi od szafy, miska na polce, ja za drzwiami i za choinka i ciach! Raz mi tylko wiekszosc wody rabneli ci, co sie myli po roznych innych zakamarkach i mialam tylko blaszany kubeczek goracej wody do mycia. i sie umylam. lacznie z zebami! Dwie pary mialy najlepsze miejscowki, bo w tej k uchni na zapiecku. Mam gdzies cud zdjecia z naszych nocnych gier w brydza tam...ach wspomnienia.

      Usuń
    3. A ja się w miednicy myłam aż do II klasy liceum , nie mieliśmy ciepłej wody w kranie i grzało się ją w wielkim garze na piecu węglowym, potem dopiero był bojler elektryczny. I jakoś brudem nie obrosłam i zwierzątek w głowie nie miałam:)

      Usuń
  13. Setna piąta czy któraś tam. Dziura łazienkowa nie wygląda tragicznie, da się załatać.
    Zdjęcie połowy anioła zrobione, powiedziałabym, perfidnie
    bo ten kawałek skrzydła rzuca się w oczy. Coś sobie kliknęłam nie to co trzeba, bo mi pikają powiadomienia na fb. W miednicy da się umyć, ale ja na starość wygibasów nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa2, ojtam, zaraz perfidnie! Zrobiłam, jak widziałam i nic na to nie poradzę:)

      Usuń
    2. Setna i szusta zatem, ;)))

      Usuń
  14. Opakowana, na stojący wieszak nie ma tam miejsca, słowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie ma wieszaka. Nie ma mowy u nas o wierceniu. Chyba, że obrazy na ścianie. W łazience wisi sedes, umywalka i lustro. Kabina wannowa zawsze do wyniesienia. Wszystko stoi.

      Usuń
    2. Kaloryfer. Zapomniałam. Też wisi.

      Usuń
    3. Postaw wieszak za drzwiami lazienki...przeciez w sumie mozesz na golasa latac w te i nazad.

      Usuń
  15. A jaki sprytny grzejniczek, ten czarny-wyjątkowo ładniusi!
    Rzeźba rzeczywiście-wymowna, z boku;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie grzejniczek też bardzo się podoba,ale naszej łazienki by nie ogrzał, bo choć mała to jednak wysoka.

      Usuń
    2. Grzejniczek (olejowy) taniusi jak barszcz. W promo kupiłam za 45 zeta!

      Usuń
    3. a zezera olej jak na zawodach, czy skromniusi w eksplo?

      Usuń
  16. Kasia, grzejniczek jak zabaweczka, ale daje radę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ha! A trzeba było wieszaczek przykleić. Jakimś superklejem :)))))

    OdpowiedzUsuń
  18. Pińdziesiunka piunta. Faktycznie nie za wielka rozbiórka łazienki, i dobrze. Janioł cut mnut.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bezowa, niby niewielka, ale kto mi to przyklei? Komu sie opłaci? Będę musiała sama chyba.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hano, jak to caly kahelek bez przycinania to sama przykleisz .

    OdpowiedzUsuń
  21. No nie moge spać, to Wam powiem,że mycie w misce znam aż za dobrze.Jak już wspominałam, mieszkałam w domu dziadkow na obrzeżach miasta, domy poniemieckie, my akurat w połówce,bo byly tez i domy cale.
    Dom skladal sie w wersji po Niemcach z werandy, sieni , pokojutzw glownego z ktorego wchodzilo sie do dwoch mniejszych.Z sieni byly schody na pietro a tam jeden pokoj ze scietymi scianami.Tam,spalam razem z ciotką.Na,dole dziadek z babcią.
    Dziadek przy pomocy mego ojca dobudowal kuchnię do ktorej wchodzilo sie z sieni.Znam to z,opowiadañ. Była też mała stodoło komorka czy jak to zwać.Dziadek trzymal tam motorek komar,narzedzia ,itp.
    Dalej był sraczyk, taki typu z serduszkiem, fuj, to jedno z,najgorszych wspomnień, tak bardzo brzydzilam sie z niego korzystać. No ale pisze o tym glownie z powodu tego mycia w misce, bo tak, nie mielismy lazienki, w kuchni byla mala umywalka z zimną wodą. Stolik, miska i koniec. Wode grzalo sie na piecu w garze, do prania i do mycia, bo pralki tez nie bylo. Babcia prala na tarze, a pozniej pralismu ręcznie .
    W lepsze warunki wyprowadzilam sie juz po ukonczeniu 18 lat, kiedy to ciotce w koncu przyznano mieszkanie spoldzielcze w nowo wybudowanym bloku. To byl nagle raj na ziemi, osobne wc, lazienka z wanną, wow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, Dora, a ja w takie warunki wprowadziłam się zeszłej wiosny (nawet prałam na tarze). I wcale mi to nie przeszkadzało. Bo wszystko rozbija się o to, czy mus to, czy chcenie.

      Usuń
    2. Dora, przez 13 pierwszych lat, też miałam takie warunki. Bez łazienki z kibelkiem za domem. Była duża balia do prania na tarze i po nagrzaniu wody kąpaliśmy się w niej. W kuchni była umywalka, ale nie było bieżącej wody, tato przynosił ze studni. Potem przez dwa lata mieszkaliśmy w kamienicy, kibelek był na miejscu, ale łazienka przynależna była do innego lokatora. Kiedy tato dostał mieszkanie zakładowe, to w którym mieszkam do dziś, byliśmy bardzo szczęśliwi.

      Usuń
    3. Pisałam już wyzej, tak jak koleżanki do 17 roku życia myłam się w misce, a pranie też w balii na tarze, woda grzana w garze na piecu. Balia też służyła do wielkiej kąpieli:))

      Usuń
    4. Ja i wszystkie moje najbliższe koleżanki z dzieciństwa wychowywałyśmy się w pokoju z kuchnią, bez łazienek. Fakt, nie były to wielodzietne rodziny, wszędzie po dwoje dzieci, i wyszliśmy na ludzi, jak się to mówi, też nikt zwierzątek we włosach nie miewał.

      Usuń
    5. ja tez nie miewalam. W domu byla lazienka i wszystko, ale junkers byl straszny i kazdy sie go bal. Dopiero jak wyjechalam, a Rodzice jakism cudem zalatwili nowy piec co. dalo sie zalatwic znosny junkers. Dawniej-dawniej, jak ktos chcial prysznic (w wannie) albo kapiel w wannie (ogromna, zeliwna wiec byl zakaz wlewania wody wyzej niz jakies 25 cm - kurcze, zostalo mi to, nigdy nie siedze w pelnej wannie, a jak mi sie naleje za duzo, to wylewam...), to ktos musial pilnowac junkersa, kiedy ktos inny zazywal kapieli... no i byl swiety garnek do grzania wody do mycia wlosow - pol tej wody do miski, dolac zimnej, umyc wlosy, dolac wody do garnka z reszta goracej i to bylo do plukania. cale zycie do wyjazdo do UK tak robilam, a potem nie umialam sobie wlosow umyc, bo tu nie mieli GARNKA! a pod prysznicem to juz w ogole nie umiem umyc glowy!

      Usuń
  22. A są takie przylepne wieszaczki :) Po co zaraz dziury wiercić? Ja tak samo ja Dora wyżej, taboret, miska, woda grzana na kuchni. Aż do 15 roku życia. No dawało się, było normalne. Ale wolę prysznic i ciepłą wodę w kranie.
    Rzeźba mię omal nie udusiła ze śmiechu, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dzień dobry.
    Też znam uroki mieszkania bez łazienki z kibelkiem za szopką. Pranie na tarze i grzanie wody.
    Słońce wschodzi na różowo, 6 stopni, niestety smog jak smok, powietrze cuchnie spalinami. Wyjść muszę, będę uwędzona na święta.
    Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  24. nie wiem czy moja wyobraźnia pracuje prawidłowo ale ja widzę anioła bez głowy ale z przyrodzeniem :-)

    Wychowałam się na grzaniu wody do mycia, nie chciałabym wracać do tamtych doświadczeń

    OdpowiedzUsuń
  25. Cześć Kuraski z rana. U nas słońce jeszcze za górką, ale widać, że zamierza poświecić. Wczoraj temperatura osiągnęła przyjemną wysokość +15 stopni, i dzięki temu uskuteczniliśmy partyjkę tysiąca na tarasie, w omalże letnich okolicznościach przyrody. Niestety, przegrałam. Muchy latały wokoło, zupełnie wiosennie.
    Dzisiaj ma być podobnie ,więc pewnie coś podziałam w ogrodzie i zagrodzie.

    Nie chciałoby mi się myć w misce z powodu awarii. Poczekałabym aż się awaria skończy.

    Nasz hydraulik dyżurny ma takie ustrojstwo na podczerwień, co nie dość, że pokazuje na ekranie rurę w ścianie, czy podłodze, to jeszcze wiesz, jaka jest temperatura cieczy w onej rurze. Dzięki niemu dowiedziałam się, że palce od nóg zimniejsze mogą być o ładnych parę stopni od reszty stopy. Innych części ciała nie sprawdzaliśmy, że od razu napiszę, ciągnąc klimat aniołów nagrobnych.
    Hana, ale na suficie chyba mogłabyś powiesić wiele, tam zazwyczaj rury nie przebiegają.
    Życząc wszystkim Kurom miłej środy, oddalam się.

    OdpowiedzUsuń
  26. Boskie ujęcie Anioła. A dziura nie taka wielka. Ach te instalacje. Jak nie rury, to kable. Kiedys było znacznie prościej. wszystko na wierzchu.

    Hano, nie mogę na pocztę wejść więc tą drogą dziękuje za przesyłkę! I niespodziankę!

    Pozdrawiam Kurnik i życzę udanego dnia!
    Mój zapowiada się niezbyt ciekawie, ale życzcie i powodzenia, plisss...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izydoru, dzięki za wiadomość i trzymam kciuki, cokolwiek to jest!

      Usuń
  27. Izydoru tak, kwestia wyboru to wielka rzecz.Trzymam kciuki i życzę powodzenia za udany dzień.

    Tu popadało w nocy, pochmurno, i juz chlodniej. W piątek wracamy do domu.

    OdpowiedzUsuń
  28. Witam. Pogoda cudna, jak przed Wielkanocą, a nie grudniowa. Słonecznie i 11 stopni, wieje. Nie tak dawno zwlekłyśmy się z Bezą z wyrka, dopijam kawę i idę szukać jakiej roboty, wieczorem pójdę na zakupy.
    Miłego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezowa, u mnie też wiosna. Gdyby nie nienormalność tej sytuacji, byłoby super.

      Usuń
  29. No, widzę, że wiele z nas doświadczyło mycia w misce. Ja też. Tak mniej więcej do 22-go roku życia. Owszem, bywało, ze kapałam się w wannie (u dziadków ze strony ojca) i brałam prysznic (np. na koloniach), ale generalnie w misce. Co prawda w nowym mieszkaniu była wanna, ale wodę grzało się w tzw. kolumience, w której paliło się drewnem, a że nikomu się nie chciało, więc myliśmy się w ten sposób, że do miski - michy raczej! - stojącej na takim ustrojstwie na wannie lało się wrzątek zagotowany na kuchence, dopełniało zimną, brało kwaterkę i: spłukanie, mydlenie, spłukanie - prawie jak prysznic. Tarę też pamiętam, nawet sama na niej trochę prałam (zanim babcia się nie wkurzyła i mnie od niej nie pogoniła:)) i w związku z tym mam pytanie. Otóż wydaje mi się, że ta tara była szklana. Nie wiem, czy to możliwe, czy coś sobie wymyśliłam. Pamiętam jak przez mgłę, że ona chyba pękła i babcia wyniosła ją na śmietnik. No, nie wiem. Któraś z Was może słyszała o takiej tarze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, mam refleks szachisty. Zajrzałam właśnie w internet; oczywiście że były takie tary. Uff... To znaczy, że nic sobie nie wymyśliłam:D:D:D

      Usuń
    2. Były takie. Teraz mam tylko metalowe całe, w ramach drewnianych i jedna marmurową. I wszystkie w użyciu od czasu do czasu.

      Usuń
    3. Nigdy nie spotkałam szklanej tary, ani marmurowej. Mam metalową i dwie przepiękne, drewniane, to chyba kijanki so.

      Usuń
    4. A te drewniane to nie przypadkiem maglownice?
      Maglownica to taka pofałdowana deska. Wymaglowaną pościel nawijało się na wałek i przeciągało się taką pofałdowaną deską. Widywałam jak robiła to moja ciotka i jej maglownicę jakiś czas temu przywiózł mi jej syn.

      Usuń
  30. U nas była metalowa,,nawet nie wiedzialam,że byly szklane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie słyszałam o szklanych, mam metalową. Marmurowa musi być piękna, ale chyba ciężka jak fiks?

      Usuń
    2. Na tarę, mówiło się blacha falista, więc była cała z blachy. Pamiętam w drewnianych ramach też. U góry było takie wgłębienie na mydło.
      Szklanej nie widziałam na oczy.

      Usuń
    3. U nas, miedzy wanna (koniec, nie wzdluz) a sciana byla tara, ktorej chyba nigdy w zyciu nie widzialam w uzyciu....

      Usuń
  31. Izydoru, zdecydowanie jesteś wyjątkową osobą. Ja przyjemnoscią i ulgą korzystam z nowoczesnych technologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasem piorę we Frani. Parę lat temu kupiłam taką malutką, na 2 kg wsadu, z powodu ciuchów roboczych Bezowego hahaha.

      Usuń
    2. Nawet ie wiedzialam, ze mozna jeszcze Franie kupic! Czad!!

      Usuń
    3. Ja robocze piorę w zwykłej pralce na innym programie.pozbyłam sie rownież osobnego grzmota czyli wirowki, jak cos piorecrecznie, to wrzucam na plukanie z wirowaniem i spokój. Wycwaniłam sie😀

      Usuń
    4. Opakowano zdobyłam, nawet nie wiem ile to lat, ale ponad 10, bo żyła jeszcze moja Mama. Dorota, tu zmiana programu nie pomoże, chodzi o to, że nie domyłabym się potem pralki z osadu.

      Usuń
    5. Tak się domyśliłam.

      Usuń
  32. Czyli rura Cię zaatakowała. Wredna jedna taka! Tak nieprzyzwoicie czaić się na Ciebie w ścianie. Wstydziłaby się!
    Zastanawiałam się, oglądając zdjęcie, czemuś zdekapitowała tego janioła - bo anioł to to nie jest, tylko chyba jakaś impresja na temat - a potem doczytałam między wierszami, że to jakaś niezgodnie z rzeźnicką sztuką rozebrana tuszka z janioła. Zakładając, że jest to jakowaś sztuka, to co ona niby ma wyrażać? A pod tuszką z janioła leży jakiś artysta, choćby lokalny, czy zwykły śmiertelnik?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lokalny artysta to w koncu tez zwykly smiertelnik....

      Usuń
    2. Psie, zdekapitowałam gościa, bo nie o głowę mi chodziło. Przyjrzę się bliżej temu zjawisku. Niewątpliwie trafnie je określiłaś, bo zaiste, jest to tuszka z janioła, do tego strasznie chuda. Niewątpliwie sztuka, bo tylko paczaj jak pobudza nas do refleksji!

      Usuń
    3. O! To tuszka jednak głowę posiada! Ciekawam jej bardzo, choć nie wiem czy to się da potem odzobaczyć.
      No sztuka, sztuka - w sumie dobrze, że jedna sztuka, a nawet pół sztuki - tylko, co autor miał na myśli? Maturę z tego bym oblała.
      Opakowana, niby lokalny artysta to też śmiertelnik, zwykle jednak z pretensjami do nieśmiertelności ;)

      Usuń
  33. Dobry wieczór. Goście byli, było miło pojechali i się skończyło. Teraz wracam do prozy życia czyli przygotowania farszu do uszek.

    OdpowiedzUsuń
  34. Takie zdawałoby się dwie niewinne,przytulone do siebie rurki.

    Prawda Psie?Też nie wiem co artysta owej rzeźby miał na myśli,tak stać na jednej nodze?Ponoć janioły nie majom pci i zawsze występują w sukienkach.

    Co za pogoda!Pierwsze widzę!Podobno magnolie i forsycje zbierają się kwitnąć,w radiu słyszałam;)
    Przygotowania świąteczne u mnie jeszcze w lesie,okna nie wypucowane i wogle.
    Może jutro przystroję chałupę.
    Udanego wieczoru.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanna, a okna MUSZĄ być wypucowane koniecznie na święta?
      Ten anioł jest goły i ewidentnie ma płeć widzianą z boku.

      Usuń
    2. U mnie MUSZĄ być wypucowane, bo po remoncie.

      Usuń
    3. Hanna, forsycje powiadasz? Jutro z rańca polecę do ogrodu zobaczyć, bo teraz po ciemaku nic nie ujrzę.
      I tak sobie myślę, że tuszka z janioła jednak w jakiś całun owinięta być powinna, co by ten artyzm bardziej znośnym uczynić.
      Okna mam już wypucowane - no jak nie, jak tak, skoro dwa razy do roku mamy ogólnopolskie święta mycia okien ;]. No dobra, ja nie pucuję ich ideowo - że na święta - tylko tak mi akurat wypadło. Wrzesień/październik było za ciepło na mycie okien, tzn muchy mi srały po oknach jak niegdyś po portrecie najjaśniejszego pana, to było szkoda pary w gwizdek; a w listopadzie radośnie plułam płuckami, to też jakoś się nie złożyło. Wypadło więc mycie grudniowe, bo chciałam jednak widzieć ten świerk za oknem lepiej niż w ogólnym zarysie i domyśle.
      Chałpy nie stroję, bo mnie się nie chce. O ile strojenie jakoś mi idzie, o tyle do odstroiwania zwykle jestem w stanie się zagonić na wysokości malowania pisanek... Po prostu leniwe babsko ze mnie ;)

      Usuń
    4. Ech, Psie, okna to mój wrzód na... licu. Znaczy się ich mycie. Już prawie dojrzałam i też wcale nie dlatego, że święta No brudne so jak nie wiem co. Też nie stroję, bo i tak kociska stetrają, poza tym nie kce mi się dla siebie, wolę rybki sobie pierdyknąć w łazience czy cuś. Idę malować próg, może do rana wyschnie, bo pieski nie chcą przeskakiwać, tylko lezą na durch.

      Usuń
  35. Anioł z fiutkiem czy bez wygląda jak jaki sportowiec szykujący się do wyskoku czy cuś.Wizje artystów są nieobliczalne😀

    OdpowiedzUsuń
  36. Dora, może to jaki jednooki artysta, czy cuś? Że ino pół anioła ulepił? Może gość artyście wpłacił tylko zaliczkę i starczyło aby na pół?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak w Łodzi moze być pol konia to tu moze byc pol aniola😀

      Usuń
  37. Tak to już jest że jak człowiek skończył i chce jeszcze ulepszyć to lubi pierdyknąć. Śmiem twierdzić że to klasyka wszystkich porządnych remontów, znaczy ciesz się bo remont odbębniłaś należycie. :-) Co do Anioła cmentarnego - któś jemu chyba skrzydło obskubał, biedny nielot. Mła jest ślepa i najsamierw nie zidentyfikowała że temu aniołu drugie skrzydło wygląda, ona myślała że to peć. Chyba czas na okulary albo choć monokl. :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Taba, właśnie dlatego zrobiłam aniołu fotkę. Bo w ogóle to jest pół anioła!

    OdpowiedzUsuń
  39. Hellou Kurniku, kotek Robinek postanowił przywitać się ze mną o 6 rano skokiem na plecy i po spaniu.
    Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  40. Cześć Kury,
    u nas ciemno jak nie powiem gdzie. Więc jedno jest pewne, słońce nie świeci.
    Hana, musisz zrobić jeszcze jedno zdjęcie tego pół -anioła. Od strony przecięcia. Może artysta chciał wyrazić swój pogląd na niedoskonałość człowieczą?
    Albo miał zrobić pół anioła, pół diabla, bo razem to wyjdzie cały człowiek, ale inwestor poskąpił? Ogólnie wydaje mi się, że inwestor nie chciał płacić, bo inaczej tej anioł nie chorowałby na połowiczność istnienia, a oprócz tego, w tej połówce, jeszcze na anoreksję.
    Dzisiaj zamierzam sprzątać, bo jutro przyjeżdża rodzina. Nie chce mi się przeokropnie. Ale kurze latają pająki pozaciągały pajęczyny i robią konkurencję firanom. Więc jakieś miniumum jest konieczne, niestety.
    Miłego czwartku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziedobry, moze artysta bawil sie w Leonarda da V. , ktoren lobil rozpolawiac na wzdluzki ukazujac bebechy jak sa. pokaz zdjecie z drugiej strony, wzdluz tego ciecia to zobaczym, ze wyrzezbil i bebechy. i tak z rana....

      Usuń
    2. mialo byc "lubil" a nawet "lubial".

      Usuń
    3. No sama widzisz, Opakowano, moja astronomiczna siostro, że konieczne jest zdjęcie z drugiej strony.
      Chociaż, może będziem ćwiczyć wyobraźnię?

      Usuń
    4. To jest półtusza bo na całego nie starczyło? A może to jest domorosły Mitoraj? Ciekawe jakby wyglądała ćwierćtusza i czy można zamówić anielską golonkę ( z piórem w marmurze wiernie oddanym )?
      P.S. Pozdrawiam kota Robinka, mła usiłowała się wygrzebać spod kota Mrutka któren mimo jasnego dnia za oknem postanowił pospać dłużej. Pięć kilo bezwładnego kota na klacie i spróbuj wstać człowieku!

      Usuń
    5. Taba, za chudy na Mitoraja.

      Usuń
    6. Agniecha - naprawde chce Ci sie cwiczyc wyobraznie na TYM przykladzie poltuszy annielskiej (na wage?). A o ktorej sie urodzilas? siostro astronomiczna. ja jestem wieczorowa pannienka, cos podobno po 7 wieczorem.

      Usuń
    7. Opakowano - około 20.00. Starsza siostro - o godzinę. :-)
      Hano - mało zapłacone to i Mitoraj chudy.

      Usuń
  41. Dzień dobry.
    Słońce wschodzi, niebo bez chmur, 2 stopnie, smog szczerzy czerwoną paszczę, oby już powiało, bo jak tu wędrować po mieście.
    Ciężki dzień mnie czeka, uszka lepić będę, nie cierpię tej roboty. Farsz już mam.
    dobrego dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ewo, nie masz lejka do sklejania, kiedys dyskutowalysmy o tym,,pamietasz? My wycinamy bambusy przy stawie, koszmarna robota, wolalabym to lepienie. No ale i tez bede lepic tyle, ze w poniedzialek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nabyłam lejek do sklejania, na bezglutenowym cieście się nie sprawdza, do uszek też nie. Pierogi obleci chociaż potrzeba wprawy.
      Współczuję, chyba wolałabym wycinkę.

      Usuń
  43. Łojej,dopiero teraz trochę przysiadłam.Rano uświadomiłam sobie że już czwartek i na gwałt się zwijam i krzątam.
    A to zakupy a to obiad;w międzyczasie gotowałam grzybki i kapustę na pierogi,porobiłam wianuszki na cmentarz.Na szczęście Stary odkurzył.A okna wciąż brudne,niskie słońce bezwstydnie ten syf odsłania.
    Może się wyrobię.
    Chałpę ustroję,ale nie wiem czy choinkę kupić.Rzeczywiście najgorsze jest odstroiwanie.
    Owocnej roboty,Kury;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nazbieraj galezi roznych, a to jodlowatych a to lysych i poustrajaj. latwo, nie sypie sie i nieduzo ustrojenia. Dzieci maja mala choinke (jak na potencjal ich domu), bo piesek jest jak ta rtec luzem....i wszystko obgryza. wszystko.

      Usuń
  44. Kureczki,dzis ostatni dzien pracy, jutro jadziem do domeczku😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora - widzisz, jak zlecialo! szerokiej drogi tez zycze.

      Usuń
    2. Mnie nie zlecialo, ciagnelo sie jak nie wiem co a to nawet niepelny miesiac, wyjatkowo sie dluzylo.

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że ten Wasz kierat się kiedyś skończy. U Dojczlandów byłam 3 tyg. jako doradca Zarządcy, znaczy mego Małża. Partner Mojej Teściowej był pedantem. Wszystko było jasne po otwarciu testamentu. Jak to u Niemców.

      Usuń
    4. Znaczy już dzisiaj, Doro! Dużo paliwa zaoszczędzicie, bo wieje z dobrej strony. Szerokiej drogi!

      Usuń
  45. Matko, jakie jesteście pracowite i zarobione, jakby w święta świat się kończył:)))
    Dora, szerokiej drogi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, wszystko jest mozliwe, koniec swiata w koncu musi byc, ale zeby byl koniec a czlowiek nie zje barszczu z uszkami, to to by byl skandal.

      Usuń
    2. Koniec świata dla każdego mus być. Taka to już fizjonomia. Przy barszczu bym sie nie upierała.

      Usuń
    3. Hano, u nas nic się nie dzieje. Szyb nie myjemy, bo kurz i smog. Po remoncie chałupa posprzątana. Nasz Pierwszy dał czadu. Niech robi, bo hawira jego jest.

      Usuń
    4. Na koniec świata to chciałabym pierogi z serem.

      Usuń
  46. Ja bede zarobiona letko, ale jednak, bo dziecka będą jedne w domu drugie dochodzace, mus naszykować żarła, zeby pozniej nie stac przy garach tylko korzystac z pogody i dobrego towarzystwa i wycieczkowac troszke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, a dziecka u siebie nie mogą napichcić i gotowca matce przynieść? Każda coś innego ugotuje i razem zjeść. Ja bym tak nie nadskakiwała dorosłym dzieciom, w końcu 24 godz nie pracują. Pomyśl o tym, nie daj się wykorzystywać na każdym kroku.

      Usuń
    2. Bezowa, Ty to mądra kobieta jesteś. Dora - słuchaj mądrej.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  47. A dziecka to co robio? Może by tak zagonić do czego?

    OdpowiedzUsuń
  48. Bez przesady,jak mają czas to zawsze pomagają, tym razem sie nie da, wiec zrobimy sami a nie sa to jakies hurtowe ilosci😀 i nie wiadomo co, nasze menu jest krotkie, w porownaniu do innych.Mięsa same się pieką, tylko troche pierogow i uszek,oraz pasztet,to wiecej roboty.
    Od czasu do czasu lubię ponadskakiwać i nie uważam, że daję się wykorzystywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez lubie nadskakiwac czasem, a Coreczka czekala na mnie, zeby zrobic pierogi, bo tak jak ona robi dobre ciasto , ja robie farsze. Zieciu bedzie obieral tone kartofli, a slubny jak dojedzie bedzie rabal jarzyny na salatke. Kazdy cos, ale ja duzo, bo lubie. Jakby to bylo pastowanie oraz glansowanie, pprasowanie, pranie firan oraz mycie okien, to za nic w swiecie bym nie robila.

      Usuń
  49. Cześć Kury te zarobione i te mniej.
    4 stopnie, słońce już świeci, smog ciut mniejszy. Uszka już ulepione, czas zająć się resztą. Będę miała dodatkowego kota na 10 dni, plus teściową córki na święta. Mnie tam wszystko jedno ale nie wiem jak ludzki gość te koty zniesie. Niestety u córki nie ma miejsca na spanie.
    Dobrego dnia Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I gość i koty, lub odwrotnie, zatem będziesz miała zamieszanie.

      Usuń
    2. Ludzki gość, jak ma alergie na kotów to ze hotelów se skorzysta. Kraków ma ichnich dostatek.

      Usuń
  50. Cześć Kurki poranne! Wieje z przerwami, ale jak rusza znad gór, to huk taki, że aż trudno uwierzyć. Dopóki dachy trzymają się domów (odpukać), nie narzekam.
    Dzisiaj będzie następne sprzątanko, w kwaterze dla gości. U nas już czysto. W miarę.
    Dobrego dnia, z czasem dla siebie i z czasem na nicnierobienie.

    OdpowiedzUsuń
  51. U mnie posprzątała córka Starsza, zresztą sprzata sie zawsze,jak sie ma koty😀 A exstra swiatecznego sprzatania nie uznaję, więc luz.Gosci sie nie spodziewam, dopiero po poludniu w 1 dzien świąt Mlodsza z chlopakiem zjadą, ale to nie goscie wszak😀

    OdpowiedzUsuń
  52. Zdexydowanie dzisiaj czeka,mnie nicnierobienie, tylko siedzenie na tylku z 9 godzin na tylnym siedzeniu auta z kotami.Będę sluchac muzyki, gapic sie w okno i drzemać. Ma byc gdzieniegdzie deszczowo,,oby,jak najmniej. Ruszamy o 13.
    Dobrego piątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szerokiej drogi!! ja w samochodzie na dluga jazde musze miec jakas robotke, bo sie zanudze. nawet szycie rencami jest dobre.

      Usuń
    2. Nie, ja nie moge ani czytac ani nic takiego robić, bo,mi błędnik świruje.

      Usuń
    3. Pewnie to już. Znaczy, że jedziecie. Szerokiej i szczęśliwej życzę. Prawo jazdy mam od 16 roku życia, bo mój Tatko fanem motoryzacji był, ale jeździć nie lubię do dziś. Za szybko jeżdżę, dlatego mam nadwornego kierowcę. Małża mego. On też za szybko, ale wolniej niż ja. Tak to już jest jak się dorastało na torze wyścigowym.

      Usuń
    4. Wow😀
      Wyjechalismy o 13, duzy ruch na drogach,więc nie da sie plynnie i w miare szybko jechać.No,ale nic dziwnnego, piatek duzo Niemcow ma juz wolne i jeszcze taka pora, ale poki sie jedzie to ok, oby korka stojacego nie bylo, bo koty spokojniejsze jak sie jedzie .

      Usuń
  53. Luksusowa wiosna u progu tej zimy ( mła sprawdziła - astronomiczna zima zaczyna się w tym roku w niedzielę ). Trochę to niezwykłe ale tak naprawdę to tylko trochę ( mła pamięta różne zimy, deszczowo snujne ciepłe grudnie tyż ). Mła usiłuje się koncentrować na porządkach ale tak się koncentruje i koncentruje że aż z tego koncentrowania jej te porządki nie idą. A co tam, mła sobie ustroi chujinkę w bałaganie! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taba, a mnie koncentracja nawet dzisiaj wyszła! Powymiatałam zaległe brudy!

      Usuń
    2. Mła troszki też zrobiła ale potem ją czepnęło i jednakże ubrała chujinkę. Jutro sobie posprząta to co dziś sobie odpuściła. Takl bez koncentracji. :-)

      Usuń
  54. Tak się rozmarzyłam motoryzacyjnie, że się pochwalę, a co mi tam. Jestem całym sercem za klasykami jak najmniej remontowanymi. Na 18 urodziny dostałam od Rodziców NSU Printza. Ilu facetów wyrwałam na to autko dziś nie policzę. Teraz też bym nim chętnie pojeździła. To były czasy.

    OdpowiedzUsuń
  55. Basik, mam piekne wspomnienia😀

    OdpowiedzUsuń
  56. Czołgiem Kureiry! Zasuwam od rana jak jaka mróweczka, aczkolwiek mój zasuw nie ma nic wspólnego ze świętami. W Kuriozie cały czas jest coś do zrobienia. Tu przewiesić, tam domalować, ówdzie zeskrobać...

    OdpowiedzUsuń
  57. Dora, to już pewnie jesteś w domu?! Fajnie, nie?

    OdpowiedzUsuń
  58. Dzień dobry.
    Słońce, trochę chmur, 10 stopni paskudy nie ma.
    Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  59. Cześć Kurniku! Dopiero wstalam, slonce pieknie swieci, elewacja rozgrzebana, niewiele zrobili przez ten czas.
    W domu czysto, wiec o kace i jakims sniadaniu ide w miasto.

    OdpowiedzUsuń
  60. Kury skupione na przygotowaniach?I dobrze,nie przypalcie czegoś;)

    Ha,niespodzianie zboczył ku mnie Mikołaj i wręczył prezent!Dostałam likier kawowy od sąsiadki za podwózkowe usługi.Wzbraniałam się,powtarzałam -nie,nie Mikołaju święty,nie trza,nie trza,byłam niegrzeczna- ale nie słuchał;)
    Z robotą się wyrabiam łącznie z myciem okien,ale tylko w salonie.Takoż wykonałam dekoracje,na bogato w stylu glamour,jeno w kuchennym oknie kiczowaty misz masz.
    Tylko pogoda wiosenna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanna, Mikołaj cuś nie chce wcale do mnie zboczyć. Chociaż nie, co ja gadam, od Pantery zboczył!
      Dekoracje też bym sobie wykonała, ale Czajnik...

      Usuń
  61. Hanno, gratulacje, zapał Cie nie opuszcza.

    My zrobilismy zakupy, prawie wszystkie, moze przed zamknieciem lidla skoczymy po wode mineralną, bo w dzien to korki z kazdej strony i zrezygnowalismy.
    Jak to po przyjezdzie jestesmy troche rozlaźli, poki co to ugotowalam buraki na chwikle i przygotowalam chrzan. Reszta roboty w nastepne dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, Dora, jestem rozlazła bez wyjeżdżania:)

      Usuń
  62. A mysmy mieli peirwszy swiateczny dzien z kuzynostwem. jedlismy dlugo, bo sie rzeczy nie zmiescily na stole....byl pieczony losos, kotleciki rybne tajskie, kostki boczku surowego w glazurze, pieczone kartofelki, pieczone jarzyny, salatka jarzynowa, salatka seler/gruszka niebieski ser, halloumi, potem pasztet, serow chyba 10, rozne chutneye, krakersy, chrzan, szynka swiateczna (z melasa, marmolada z pomaranczy i gozdzikami) i jakies tam jeszcze sosy, potem bylo swietne ciasto czekoladowe, przekladane masa czekoladowa (przyneisli), bomba czekoladowa, makowiec, cos jak blok czekoladowy, czekoladki, cukierki czekuladowe, babeczki swiateczne. MIALY byc pierogi i bigos i mak z bita smietana ale nie dalismy rady. Jak usiedlismy u stolu o 2, to odeszlismy o 8 ;))) to sa moi jedyni prawdziwi kuzyni - dzieci mojego jedynego wujka, ze swoimi mezem i zona. Poznalismy sie peirwszy raz, jak przyjechali do Polski w 61 roku (myslalam, ze to yl 63, ale podobno to bylA druga wizyta), potem przyjechali moze jeszzcze ze 3 razy, potem widzielismy sie na...pogrzebach - ich Mamy, mojej Mamy i Wujka 5 lat temu. I uznalismy, ze to wstyd. I jak Coreczka zamieszkala, gdzie mieszka , to do jednych kuzynow jest ok 20 minut, moze pol godz, do drugich jakies 45. I zaczelismy sie spotykac za kazdym razem, jak tu jestesmy. I jest CIEPLO i RODZINNIE i MILO. Wiemy o sobie bardzo wiele ale i zarazem malo. Tak slubny jak i zieciaszek chyba ich wszystkich lubia, bo lubia sie spotykac. I juz jestesmy umowieni na luty :) Z Coreczka jestesmy umordowane jak kunie u pluga, ale z umiechem na licu. Czy ja juz pisalam, ze jestem z malej rodziny? hrehrhehe

    OdpowiedzUsuń
  63. Opakowana, aż mnie brzuch rozbolał od czytania o tym, co było do jedzenia. Gratuluję konsekwencji w organizowaniu spotkań z Rodziną, bo na ogół kończy się na gadce "musimy się spotkać..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie brzuch nie rozbolal, bo zwyczajni e nie jadlam pewnych rzeczy. ale nie opanowalam sie zjadajac kawal tego ciasta czekoladowego, ktore przekladane bylo bardzo gesta smietanka podgrzana i wymieszana z ciemna czekolada (Bournville - czerwony papierek) i dodalam innej bardzo gestej smietanki z bayleys...tak jak nie lubie smietany, tak to wylizalam...

      Taka konsekwencja jest bardzo pozytywna i udaje nam sie utrzymywac to, choc wymaga odrobiny wysilku, zeby wlasnie nie konczylo sie tak, jak piszesz. Musze tez powiedziec, ze slubny mnie czesto pyta, czy jestem w kontakcie z roznymi osobami i tak jestem w kontakcie z kuzynka - taka cioteczno-stryjeczna, ktora poznalam jak jechalam do UK poznac rozdzine slubnego, potem na slubie jednej z jej corek i potem wlasnie przez pytanie slubnego i zanecanie przez mojego brata, ktory tez probuje utrzymywac te kontakty. Ciekawe to, bo pokolenie tesciowej kontaktowalo sie caly czas, moj slubny ma chyba 12 sztuk kuzynow i probowal utrzymywac kontakt i jak grochem o sciane. Tym bardziej si ciesze, ze mi wychodzi, bo wychodzi! A Coreczka jest w luznym kontakcie, ale kontakcie, z dziecmi tych moich kuzynow!

      Usuń
  64. Opakowana, czytam, że idziemy prawie "łeb w łeb". Goście udali się na spoczynek. Było pysznie, miło i w ogóle.a wina pierwsza liga. Nawet choinkę zainstalowaliśmy, jutro będziemy ubierać musieliśmy wyciąć świerczek bo wchodził w paradę cisowi. Odwiedzili nas przyjaciele, z którymi jakiś czas się nie widzieliśmy ze względu na zmianę adresu i "trudności lokalowe". Udało mi się wyczarować pokój gościnny i zaczęliśmy "przyjmować". Rodzinę mam niestety mikroskopijną, ale przyjaciele lukę wypełniają.
    Dobrej nocy Kurki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prawda, Izydoru - i to cieplo i ta mikra rodzina. U nas wina tez byly niezle, po wielu latach czerwonosci, ruszylam dzis biale i byly swietne. jutro chyba tez odbijemy jako flaszeczke, choc juz w okroojonym skladzie ;))

      ale ze masz izby goscinne - ho ho ho!

      p.e. u dzieci choinka mala i na postumencie wysokim, bo na nizszym stala chwilke. zaraz sie do niej dobrala psina. Tak samo pytalam dzieci, jak tam z matami treningowymi dla pieska, znaczy jak kuweta prawie, ale mata, taka podkladka, niby niewinny przedmiot. po postawieniu pieska na nia, piesek popatrzyl, powachal i rozszarpal w wielkiej radosci przedmiot na strzepy. Probowali jeszcze pare razy z tym samym efektem, hrehrher. Piesek po prostu myslal, ze dostal nowa zabaweczke ;)

      Usuń
    2. Gutek też kawałkował wszystkie podkłady, ale szybko załapał, że można na płytkach w przedpokoju.

      Usuń
  65. Pierniczki u nas mus być. Ze wszelkich stron świata. No to pieczemy. U nas nie ma karpia, moczki, zup. Są owoce morza. No i ślimaczmi. I takie tam. Żadnej tradycji. Goście są z kontynentów. Ale jest zawsze odjazdowo, czego i Wam Kureiry życzę. Menu wedle kontynentu. A ja zjem prawie wszystko. Prażone owady są przepyszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tykam robactwa morskiego i protestuje przeciw jedzeniu osmiornic, ale to moje prywatne zdanie ;) inni moga jesc co tylko chca!
      Ja tam kiedys sobie wymyslilam, ze na swieta bede podawac dania swiateczne ze swiata i, kurcze, nie wyszlam poza ryz z mlekiem i migdalami ze Skandynawii (oraz maslem i cynamonem)! ale pomysl, we mnie i tak tli....

      Usuń
    2. Fajnie by bylo,tez bym chetnie czegos innego sprobowala, ale jak przychodzi co do czrgo to zestaw swiateczny obowiazkowy i koniec.
      W tym sezonie robie bigos, wyjatek, bo zazwyczaj na Sylwestra robilam.
      Kusi mniecta salatka gruszka ser i cos tam, moze zrobie mala miseczke na sprobowanie.

      Usuń
  66. Mieliśmy kiedyś Japończyków. Masakra. Truskawki w grudniu. Oni tak majo. Nasze świeżo mrożone są rewelacyjne. Powalił Japońców.

    OdpowiedzUsuń
  67. Nasz Pierwszy sprowadza różnych takich. A nam to pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale jak sprowadza to powinien byc barszcz i zur i pierogi i bigos i kasza z sosem i ogorkami kiszonymi przy boku i ogorkowa.

      Usuń
    2. Też muszą nasze wszamać. Dla co niektórych bigos to zepsuta kapustą. Ale na początek to my jemy ichnie.

      Usuń
  68. Cześć Kuraki!
    U nas szroniasto -1 na termometrze. Rodzina przyjechała. Wino czerwone obalone. W karciochy pierwsza rundka wykonana ( otwarliśmy nową talię bo na starej to już tylko my byliśmy w stanie rozróżnić króla od damy. Straszny gender się zrobił karciany i trzeba to było stanowczo uciąć. ), i dziś będziem dalej walczyć o tytuł mistrza Bożego Narodzenia.
    My też tradycję podporządkowaliśmy własnym zachciankom, w związku z tym na naszym wigilijnym stole dość często karp spoczywa obok krewetek a barszcz sąsiaduje z sashimi.

    Sabała-ciaku, ten Wasz Pierwszy to chyba musi mieć ciekawą pracę i osobowość, a Ty albo wcześnie wstajesz, albo późno chodzisz spać.

    Życząc Kurom miłej niedzieli, kończę pić kawę w przyjemnej samotności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Pierwszy kontynuuje tradycje rodzinne. Wałęsa się po świecie jak mój brat. Montują i rozbierają najwyższe żurawie na budowach na świecie, znaczy tam, gdzie ich zawołają. . I szkolą ludzi coby tym ustrojstwem umieli dalej robić. A w karciochy tysiąc też praktykujemy, ale moja ulubiena to kanasta. Śpię o różnych porach. Zależy co robię i gdzie jestem. Jak mus mogę długo nie spać.

      Usuń
    2. Agniecha, szkoda... pokerek jest taki ekscytujący!
      SaBała, Twój Pierwszy ma fajna robotę. Młodzi to fajnie teraz majo.

      Usuń
  69. Zagapiłam się, a już dawno na nogach. Szaro-buro, mokro i ponuro, 10 stopni. Pomału skreślam z listy pozycje do zrobienia, jedynym gościem jak na razie jest kot wnuczki. Nie bardzo sie dogadują, ale łapoczynów niewiele tylko przy misce.
    Udanego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo,,miski postaw daleko jedna od drugiej i moze bedzie ok.Gość potrzebuje mieć swojaxstrefe komfortu.

      Usuń
    2. Już przerabiałam sytuację, była u mnie pół roku. Miski są daleko ale kicia łakomczuch jakich mało. Mój wybrzydza, je pomału, a ta jak odkurzacz i potem idzie do niego, więc czasem po łbie dostanie. Dotrą za 3 dni, na razie pilnuję, żeby mój coś zjadł.

      Usuń
    3. Ewa2, zamknij jedno w łazience na czas jedzenia.

      Usuń
  70. U nas tez szaro buro i ponuro, psinka co pare minut chce pohopsac w ogrodku i trzeba potem gada lapac i wycierac, a ta ucieka....wczoraj przez pol dnia lalo....

    OdpowiedzUsuń
  71. Opakowana obślniłam się,bardzo żałuję,że nie jestem Twoją kuzynką:)
    Rozumiem,że letki falstart z uwagi na koordynację wolnego czasu współbiesiadników.

    Dziś robię makowiec,sernik i sałatkę.Jutro upiekę zamrożony pasztet i można rzec,że finito.
    Jeszcze tylko zapas mięcha dla obywatela psa.
    Lało w nocy i cały ranek,pochmurno i mglisto.Mimo wszystko miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  72. Dzien dobry zapracowanym kurkom, i tym niezapracowanym röwnież.
    Popadalo wieczorem i dzis pochmurno,zza okien i tak malo widze😀
    Jakos tam popycham robotki kuchenne do przodu.cwikla gotowa, bigos się grzeje na malutkim ogniu. Przed 15 tą J. wybywa ze Starszą i niezięciem na Gwiezdne wojny do kina.No i super, bede miala czas dla siebie, poszukam pudelek z ozdobami,bo albo w czelusciach szafy jakies albo na struchu są.Poutykalam i teraz nie pamietam😀 Gałązki robią za choinkę, jeszcze na cmentarz trzeba zabrać, a wieczorem do kol W po grzyby suszone.

    OdpowiedzUsuń
  73. Zdjęcie z cmentarza jest ... urody przecudnej. Dziękuję i pozdrawiam świątecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świechna, pozdrawiam nawzajem i pięknych świąt!

      Usuń
  74. Też obrobiłam się z tym, co na dziś zaplanowałam. U mnie nie padało i było ciepło, chociaż bez słoneczka. Jutro startuje do pierogów i będzie koniec gotowania. Nie piekę nic.

    OdpowiedzUsuń
  75. Ja to się nawet nie chwalę, bo nie mam czym. Poza śledźmi w ilości hurtowej.

    OdpowiedzUsuń
  76. Hana; ale Twoje śledzie przebijają sfszystkie inne morskie. Juz siem cieszę.

    OdpowiedzUsuń
  77. Super!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Biere każdą ilość!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  78. Pachnie makowiec, bo się piecze. Późno się zabrałam, bo ja szwunku do roboty dostaję około 21. Sałatkę śledziową też zrobiłam, ugotowałam buraki i jarzynę. Reszta jutro.

    OdpowiedzUsuń
  79. Ja zadnych sledzi nie robilam i nierobie,,nie umiem, nie znam sie.
    Jakie wy sledzie kupujecie żeby były dobre i bez wybielacza? Bo te ala matias to swinstwo.

    OdpowiedzUsuń