Uwaga!
Kiczowa sonda (po prawej) wprawdzie się ukazała, ale nadesłane kicze ukażą się dziś o północy, zgodnie z regułami sztuki. No i może ktoś coś jeszcze przyśle. Wtedy też sonda będzie aktywna, przynajmniej taką mamy nadzieję. Mika ją rozgryzła, to niech już tam będzie, bo drugi raz może się nie udać! Gdyby się nie udało (tfu, na psa urok!) będziemy głosować na piechotę.
Redakcja przeprasza za zamieszanie.
Obejrzałam wczoraj film dokumentalny pod takim właśnie tytułem i wywarł na mnie tak ogromne wrażenie, że postanowiłam się podzielić moimi przemyśleniami. Trafiłam na niego zupełnie przypadkowo, ale wbiło mnie w fotel i tak już zostałam...
Film opowiada o życiu gitarzysty heavy
metalowego, Jasona Beckera.
W latach 90-tych był wirtuozem gitary i zaczynał naprawdę wielką
karierę. Był również pięknym chłopakiem... Miał wyruszyć w
trasę z zespołem innego wielkiego gitarzysty, grającego z zespołem
Van Halen. I wtedy zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe
boczne, lekarze dawali mu do 5 lat życia. Teraz żyje już 20 lat od
tej diagnozy... W filmie były koleje jego losu i kariery, aż do
teraz. Momenty załamania, gdy nie mógł już grać, bo gitara
wypadała z ręki, zapaść gdy zaczął się dusić (cud go
uratował, bo nastąpiło to w momencie, gdy akurat był u lekarza) .
Obecnie jest sparaliżowany, nie może się ruszać, miał
tracheotomię i nie może mówić i odżywiany jest przez rurkę. Ale
pełnia władz umysłowych , talent i mimika twarzy zostały...
I
tu zaczyna się opowieść o jego rodzicach. Byli od dzieciństwa i
są nadal przeogromnym wsparciem dla niego i siebie nawzajem. Jego
ojciec wymyślił tablicę z alfabetem do porozumiewania się z nim
za pomocą mrugnięć, razem z matką tak opanowali ten system, że
już i bez tablicy mogą się z nim porozumieć i składać słowa z
liter. Tablica jest podzielona na 4 kwadraty, w każdym z nich po
kilka liter. Jason najpierw pokazuje oczami , o który kwadrat
chodzi, a potem na miejsce litery w tym kwadracie. I, wyobraźcie
sobie, on w tym stanie komponuje!!! Od czasu sparaliżowania wydał
chyba 2 albo 3 płyty! Ma w tym swój udział komputer, który
reaguje na jego mrugnięcia. Ojciec gra na gitarze nuty , które on
wymyśli, dopasowują to długo, gdy Jason jest zadowolony, uśmiecha
się, a potem opracowuje to producent płyty.
Ma
tak nieprawdopodobną wolę życia i chęć tworzenia, że to jest
powalające. Był załamany i zły na los, ale od momentu zapaści w 1997 zmienił swoje spojrzenie na chorobę. Chyba to uświadomiło mu, jak bardzo chce żyć... Jest jakoś pogodzony ze swoim losem i potrafi robić to
co kocha. Ma przy tym tak niesamowite wsparcie i pomoc rodziny i
przyjaciół, że to jest wręcz niewiarygodne. Cały dzień jest
zaplanowany co do minuty, dyżury rozpisane, opieka zapewniona. Ma
swoją kobietę, która jest rehabilitantką i poznała go już jak
był chory, przygotowuje mu specjalne mieszanki odżywcze i opiekuje
się nim fenomenalnie. Rodzice twierdzą, że Jason żyje głównie
dzięki niej. Ale na dyżury przychodzi również jego była kobieta
i przyjaciele. Jego koledzy gitarzyści grają dla niego koncerty i
nagrywają płyty specjalnie dla niego. Na koncert specjalnie
przyjechali muzycy z całego świata, z Chile i Europy, muzycy na
wózkach. Przychodzą do niego młodzi ludzie, mówiąc, że uczą
się grać na gitarze na jego nagraniach, przynoszą mu namalowane
dla niego obrazy, widać, że jest dla nich kimś naprawdę ważnym.
Jak sam mówi, czasem czuje się, jakby nie był chory, tylko leżał
sobie wygodnie i robił to, co jest miłością jego życia, czyli
tworzył muzykę.
Oczywiście
spłakałam się i wzruszyłam bardzo, ale tak ogromnie mnie to
podbudowało, pomyślałam, że nie jest ten świat taki zły, skoro
można i w tragicznej sytuacji życiowej żyć najlepiej jak się da
i mieć takie ogromne wsparcie i pomoc od ludzi. To jest po prostu
morze, ocean dobroci, w którym on żyje i żyje dzięki niemu. I nie
są to ludzie bogaci, żyją na średnim poziomie, matka pracuje po
to, żeby mieć dla niego ubezpieczenie. Jedynym zmartwieniem
rodziców jest to, co będzie gdy ich zabraknie.
Wydaje
mi się, że niemoc ciała naprawdę można przezwyciężyć mocą
ducha, jakkolwiek górnolotnie by to zabrzmiało... Wiadomo, nie
zawsze się udaje, ale przecież mózg ludzki jest tworem mało
zbadanym i nie znamy wszystkich jego możliwości, a wykorzystujemy
jego potencjał w niewielkim procencie. Jednak sama wola życia może
nie wystarczyć, gdy nie ma zaplecza, wsparcia, serdeczności i
miłości. Sama tego doświadczam i wiem, jak wiele to dla mnie
znaczy.
Moim
zdaniem, zbyt mało mówi się o takich przypadkach, o rzeczach i
zjawiskach dobrych, jesteśmy zalewani masą złych wiadomości i
sami lubimy narzekać, krytykować, mówić głównie o tym, co nam
się nie podoba i nas denerwuje. A przecież jest mnóstwo chwil, w
których możemy powiedzieć : życie jest piękne!!! I Wam, i sobie,
jak najwięcej takich chwil życzę.
Mika
P.S.
Tu jest link do artykułu o J.B. (po angielsku) :
http://www.sfgate.com/music/article/Musician-Jason-Becker-refuses-to-let-ALS-silence-4816989.php
Czy pamiętacie, że zostały tylko dwa dni, aby przysłać nam Wasz ulubiony kicz? Fantastyczne nagrody czekają!
Mika nawet rozpracowała sondę!!!