czwartek, 19 lutego 2015

Choćby koza biała, byle posag miała

Już po raz drugi (nie licząc sprawozdania z podróży do Włoch), na łamach gości nasza Nadzwyczaj Płodna Koleżanka Opakowana, tym razem trochę nietypowo. Bez zbędnego ględzenia oddaję Jej głos!


Dzisiaj…
Dzisiaj jest początek tego: 
no i tego: 
No ale – DLACZEGO? ­ pytacie....dlaczego???
No bo przecież dziś jest pierwszy dzień nowego roku chińskiego.
A rok będzie...Drewnianej Kozy.
No i zgadnijcie KTO jest Drewnianą Kozą...no kto???
Co dwanaście lat mamy swój rok, swojego znaku chińskiego, ale jakoś tylko raz, jak miałam 24 lata, miałam raczej specjalny rok – urodził mi się synek. Mój pierworodny. I pomyśleć, że zaraz skończy...35 latek. Zleciało...
No więc ani jak miałam 12 lat, ani 36, ani 48, nic specjalnego się nie wydarzało, ale to nie były lata DREWNIANEJ KOZY!!! Za to mój ślubny miał co 12 lat zmiany ogromne...jak miał 12 lat poszedł do “dużej” szkoły, 24 – poznał mnie, 36 – zmienił zawód i pracę na lepszą niż przedtem, 48 – na jeszcze lepszą, 60 – najmniej niezwykle – utrwalił swoją pozycje zawodową.... ale ja nie o tym. Znaczy nie o nim...
ZAWSZE kochałam kozy, a Koziołek Matołek, razem z Prosiaczkiem, zawsze był w czołówce i pierwszej trójce chyba ulubionych bohaterów powieściowych.
 
Potem kiedyś przeczytałam o Kozie w sensie chińskim i dużo zrozumiałam. Jestem typową Kozą, ale – mam nadzieję, że nie capię, hrehrehre. Do Pacanowa też na razie nie pójdę, bo nie muszę się podkuwać. Może kiedyś... Ale jestem dumna z bycia Kozą.
No to teraz konkrety chińskiego horoskopu.
Chyba nie muszę mówic, co to i kto to ten chiński horoskop. No to będzie o ROKU DREWNIANEJ KOZY.
Koza (Owca) reprezentuje energię Yin, czyli symbol pokoju, harmonijnego współistnienia i wyciszenia. Taki jest właśnie nadrzędny nastrój tego roku.
Ja osobiście jestem i pacyfistką i lubię spokój i pokój na platformie mniej światowej. Nie lubię konfliktów i okropnie mnie boli, jak one są...
Choć na świecie są wojny, w tym roku groźba wojny będzie zażegnana i pojawi się okazja do
znalezienia kompromisu. Pokój zostanie utrzymany.
No mam nadzieję!
Koza (Owca) jest symbolem kultury; odnosi się do czasu relaksu, pielęgnowania i zbierania sił. Zaufaj dobrym siłom tego świata, a czeka cię szczęście i satysfakcja.
No paczcie państwo, kurtura ma być, bo ja kulturną damą damusiowską jestem!
Choć wielkie mocarstwa wygrażają sobie nawzajem, uspokajająca energia Kozy (Owcy)
rozprzestrzeni się nad nimi i zdrowy rozsądek zwycięży. Agresja przerodzi się w chęć pokojowego rozwiązania problemów.
Uuuuu...ooooo ­ “uspakajająca energia Kozy”...nonono....
Podobnie jak w wielkiej polityce, również w rodzinach coś się przemieni. Ludzie zaczną baczniejszą uwagę zwracać na swoje uczucia; będą próbowali jednoczyć się zamiast walczyć ze sobą. Gniew ostygnie, a nieprzyjemne decyzje zostaną odłożone na później.
O matku bosku – oby! Nie w mojej rodzinie za bardzo, znaczy nie w mojej – mojej, ale niedaleko by się uzdrawiające działanie Kozy przydało.....
Energia Kozy (Owcy) stopniowo będzie promieniować na wszystkich ludzi. Prędzej czy później dotrze do każdego.
Znaczy każdemu wyrośnie biała bródka I będziemy mieć nieco zdziwiony wyraz twarzy? Mnie biała bródka rośnie, już Pani tych kózek niezwykle fotogienicznych mówiłam – jeden włos czasem dwa (ale nie razem) na brodzie przez noc wyrasta. Straszliwie biały...a o otępiały ..pardon – zdziwiony wyraz twarzy nietrudno....
Niemniej możemy spodziewać się burzliwych okresów – szczególnie w marcu i kwietniu oraz na przełomie lat 2015/2016.
No to parę osób będzie rzucać w siebie porcelaną, a inni się wezmą za rogi. Ale to mija....
Rok 2015 będzie się charakteryzował prymatem umysłu i mądrości nad brutalną siłą.
O matku bosku – TYLE odpowiedzialności na MOICH barkach!!!
To część wpisu na:
http://przewodnikduchowy.pl/astrologia­chinska/2015­rok­kozy.php
Oprócz tego....
 
Koza (Owca) patronuje w chińskim zodiaku rozwojowi sztuki, nowym trendom w modzie. Jest to znak artystów i kreatywności. Każdy aktywny i pomysłowy człowiek może w tym roku liczyć na pomyślny los. Wyobraźnia będzie w 2015 roku bardzo ważną cechą. Od niej wszystko się zaczyna. No to widzę, że Kurnik będzie kwitł, bo rok będzie dobry dla Was wszystkich. Będę się starała Wam PANOWAĆ sprawiedliwie i z wyobraźnią i pomysłowo i będę podsuwać nowe trendy w modzie (o matko...)
[http://horoskop.wieszjak.polki.pl/horoskop­chinski/292256,Horoskop­chinski­na­rok­2015­­
OwcaKoza.html]
A tu horoskopy dla wszystkich chińskich znaków na ten rok, oprócz tego to chyba mniej więcej wszędzie można znaleźć te horoskopy. Na zdrowie! Szykujcie się!
http://horoskop.wieszjak.polki.pl/horoskop­chinski/326117,Horoskop­chinski­na­2015­rok.html#
http://www.taichi.poznan.pl/aktualnosci/rok­drewnianej­kozy­2015­horoskop­chinski/
http://chicaconsuerte7.blogspot.co.uk/2015/01/horoskop­chinski­2015­rok­rok­kozy­owcy.html
TU JEST PRAWDZIWA PEREŁKA TŁUMACZENIOWA:
http://www.georgetangchineseastrology.com/pl/2015­chinese­goat­astrology/
A tu dla mnie:
http://horoskop.wieszjak.polki.pl/horoskop­chinski/292256,Horoskop­chinski­na­rok­2015­­
OwcaKoza.html
http://magia.onet.pl/horoskop/horoskop­chinski,7/roczny/koza,724,0.html
Autorką zdjęć i Panią Mamusią tych prześlicznych kózek jest nasza Kurnikowa Inkwi, która pozwoliła (oczywiście też po konsultacji z portretowanymi) na powieszenie zdjęć tu i teraz! Dzięki!
Tak się zastanawiam, że mało w tym gościnnym wpisie dygresji...trzeba to naprawić – byłam dziś na szybkim spacerku na plaży – boszszsz, jak było cudnie...no to uznałam, że nie będę się obcyndalać z  robieniem jakiejś tam kolacji prawdziwej – więc zrobiłam coś, co od razu zapachniało mi (dosłownie) dzieciństwem, a szczególnie letnimi kolacjami niedzielnymi – parówki krojone w sosie pomidorowym z serem. Cudo!! Macie takie smaki z dzieciństwa? 
To mówiłam ja - Opakowana

Teraz mówię ja - Hana. Wybaczcie mi opieszałość, trochę się ostatnio działo. I złego, i dobrego (Skarpeta!). Obiecałam prezenciki Kochanym Kurom, którym chciało się skrobnąć coś pazureirem w Kurniku. Trochę gonię w piętkę z czasem, ale co się odwlecze... 

No i oczywiście, co? SKARPETA!


wtorek, 17 lutego 2015

Skarpeta nadal nadciąga!

Dużo w tym poście informacji, ale trudno. Bez informacji nie ma pomocy. Otóż okazuje się, że Gardenia ma za mało jajek. Zamieszczam niniejszym Jej apel:

Kochane Kurki,
Wiele z Was wie, że produkuję masowo przed Wielkanocą pisanki. Pracy nie mam, więc sobie dorabiam w ten sposób.
W tym roku też chciałabym to robić, ale jest problem. Otóż brakuje surowca. Może to śmiesznie zabrzmi, bo jajek w sklepach pełno, ale nie takich jakie mi są potrzebne. Poszukuję KURZYCH  JAJEK O BIAŁYCH SKORUPKACH, obojętnie jakiej wielkości, gęsie też przygarnę. Kacze się niestety nie nadają, bo nie można ich zafarbować.
Tutaj u nas takich nie ma.
Stąd moja prośba- może któraś z Szanownych Kurek, ma takie jajka albo wie, gdzie można je dostać. Chętnie je kupię, pokryję też koszty przesyłki. Jeżeli tak, to bardzo proszę o kontakt na mejla  gardenia15@interia.pl
Będę bardzo wdzięczna za każde jajko :))


Jeśli nie pamiętacie, takie oto przecudnej urody pisanki robi Gardenia:




Ludziska, obie z Gosianką jesteśmy zaszczycone Waszym zaufaniem. Chcemy pomagać, pragniemy dawać z siebie coś dla innych, ale jesteśmy osobami fizycznymi i to nas ogranicza. Na założenie fundacji na razie nie damy się namówić - za dużo zachodu. Ważne jest dla nas, aby działać zgodnie z prawem, bo po co nam kłopoty. Zrobiłyśmy rozeznanie i prosimy, żeby jeśli ktoś ma inne (rzetelne i sprawdzone) wiadomości na ten temat zaraz nas tu wyprostował. 
Możliwości zbierania pieniędzy do SKARPETY widzimy takie:
1. Zgodnie z prawem, na prywatne konto można wpłacać darowizny do kwoty 4902 zł bez żadnych podaktów, VATów i zgłoszeń. Ten limit tyczy się jednej osoby przez pięć lat, więc nie
mamy się czym martwić (na wszelki wypadek proszę o nie wpłacanie jednorazowo więcej niż 4902 złote, hrehrehre). :) W każdej więc chwili można wpłacić datek na konto, które było przy kalendarzach lub, na nowe: Ewa (to wystarczy) 91 1020 4027 0000 1302 0100 4050
Niestety nie możemy przeprowadzać aukcji, nic sprzedawać, ale mamy na to sposób. Wy możecie sprzedawać i kupować między sobą swoje wyroby, gadżety, fajne przedmioty. Na naszym blogu pojawi się zakładka z akcją Skarpetową i ona posłuży jako platforma pomiędzy kupującymi i sprzedającymi. Czyli między nami wszystkimi. Proponujemy rzecz następującą dla ułatwienia całej sprawy:
- ślijcie do mnie (3babyzwozu@gmail.com) zdjęcia przedmiotów na aukcję wraz z krótkim aczkolwiek wyczerpującym opisem (wymiary, materiał, sposób wykonania, przeznaczenie - co potrzebne) wraz z sugerowaną ceną. Proszę o konkrety i nie rozpisywanie się, bo inaczej nie ogarnę.
Przy przedmiotach, które wrzucacie do Skarpety, będę podawać Wasze adresy mailowe do kontaktu - to mi bardzo ułatwi panowanie nad całością. Jeśli ktoś z Was nie zgadza się na to, proszę o znak.
Skarpeta jest tutaj, wystarczy kliknąć!

Umieszczę to na blogu w odpowiedniej zakładce wraz z ceną, którą uznamy za stosowną, z tym że na początku będzie ona najwyższa i będzie się zmniejszać w miarę upływu dni (np. co dwa dni) aż osiągnie cenę minimalną, poniżej której przedmiot nie zostanie sprzedany. W ten sposób będzie szansa dla każdego, aby coś kupił. Jeśli tak się stanie, przedmiot zniknie z listy, a osoba, która go kupiła otrzyma namiary na sprzedawcę i z nim dokończy transakcję. I teraz najważniejsze: nie będziemy ukrywać, że pragniemy, aby kwota uzyskana za dany przedmiot przez sprzedawcę zasiliła SKARPETĘ, ale jako darowizna. Może być pomniejszona o koszty wysyłki, w ten sposób więcej osób będzie mogło sobie pozwolić na udział w tej dobrej akcji.
Pamiętajcie koniecznie, to BARDZO WAŻNE, aby w tytule przelewu pisać "darowizna", "wpłata", lub "zasilenie konta", a nie nazwę przedmiotu, czy coś innego.
To się nie uda bez zaufania, bez dobrej woli, ale tego wszystkiego mamy tu tyle, że świat mogłybyśmy zbawić!
Tym sposobem, jak myślimy, wszystko odbędzie się w majestacie prawa. Co Wy na to? Jakieś inne pomysły? 
Robimy burzę mózgów. Jesteśmy ciekawe Waszych pomysłów, kochane ludziska!
Szczegóły będziemy dopracowywać sukcesywnie. Na razie nie chce mi wejść stosowna zakładka.

No to jazda!!! Jeśli macie ochotę i możecie, bierzcie banerki! Ten zrobił dla nas Przemek, a Skarpeta jest TUTAJ
A ten zrobiła Pantera. Według Pantery Skarpeta też jest TUTAJ!



Skoro o pomaganiu mowa, spójrzcie tutaj, może akurat ktoś, gdzieś? Chodzi o pieska na 6 ostatnich zdjęciach.
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/02/skadak.html?showComment=1423821985082#c4474857139236074533

poniedziałek, 16 lutego 2015

Uwaga! Nadciąga SKARPETA!

Ludziska, obie z Gosianką jesteśmy zaszczycone Waszym zaufaniem. Chcemy pomagać, pragniemy dawać z siebie coś dla innych, ale jesteśmy osobami fizycznymi i to nas ogranicza. Na założenie fundacji na razie nie damy się namówić - za dużo zachodu. Ważne jest dla nas, aby działać zgodnie z prawem, bo po co nam kłopoty. Zrobiłyśmy rozeznanie i prosimy, żeby jeśli ktoś ma inne (rzetelne i sprawdzone) wiadomości na ten temat zaraz nas tu wyprostował. 

Możliwości zbierania pieniędzy do SKARPETY widzimy takie:
1. Zgodnie z prawem, na prywatne konto można wpłacać darowizny do kwoty 4902 zł bez żadnych podaktów, VATów i zgłoszeń. Ten limit tyczy się jednej osoby przez pięć lat, więc nie
mamy się czym martwić (na wszelki wypadek proszę o nie wpłacanie jednorazowo więcej niż 4902 złote, hrehrehre). :) W każdej więc chwili można wpłacić datek na konto, które było przy kalendarzach lub, na nowe: Ewa Umińska 91 1020 4027 0000 1302 0100 4050
Niestety nie możemy przeprowadzać aukcji, nic sprzedawać, ale mamy na to sposób. Wy możecie sprzedawać i kupować między sobą swoje wyroby, gadżety, fajne przedmioty. Na naszym blogu pojawi się zakładka z akcją Skarpetową i ona posłuży jako platforma pomiędzy kupującymi i sprzedającymi. Czyli między nami wszystkimi. Proponujemy rzecz następującą dla ułatwienia całej sprawy:

- ślijcie do mnie (3babyzwozu@gmail.com) zdjęcia przedmiotów na aukcję wraz z krótkim aczkolwiek wyczerpującym opisem (wymiary, materiał, sposób wykonania, przeznaczenie - co potrzebne) wraz z sugerowaną ceną. Proszę o konkrety i nie rozpisywanie się, bo inaczej nie ogarnę.
Przy przedmiotach, które wrzucacie do Skarpety, będę podawać Wasze adresy mailowe do kontaktu - to mi bardzo ułatwi panowanie nad całością. Jeśli ktoś z Was nie zgadza się na to, proszę o znak.

Umieszczę to na blogu w odpowiedniej zakładce wraz z ceną, którą uznamy za stosowną, z tym że na początku będzie ona najwyższa i będzie się zmniejszać w miarę upływu dni (np. co dwa dni) aż osiągnie cenę minimalną, poniżej której przedmiot nie zostanie sprzedany. W ten sposób będzie szansa dla każdego, aby coś kupił. Jeśli tak się stanie, przedmiot zniknie z listy, a osoba, która go kupiła otrzyma namiary na sprzedawcę i z nim dokończy transakcję. I teraz najważniejsze: nie będziemy ukrywać, że pragniemy, aby kwota uzyskana za dany przedmiot przez sprzedawcę zasiliła SKARPETĘ, ale jako darowizna. Może być pomniejszona o koszty wysyłki, w ten sposób więcej osób będzie mogło sobie pozwolić na udział w tej dobrej akcji.
Pamiętajcie koniecznie, to BARDZO WAŻNE, aby w tytule przelewu pisać "darowizna", "wpłata", lub "zasilenie konta", a nie nazwę przedmiotu, czy coś innego.

To się nie uda bez zaufania, bez dobrej woli, ale tego wszystkiego mamy tu tyle, że świat mogłybyśmy zbawić!

Tym sposobem, jak myślimy, wszystko odbędzie się w majestacie prawa. Co Wy na to? Jakieś inne pomysły? 

Robimy burzę mózgów. Jesteśmy ciekawe Waszych pomysłów, kochane ludziska!
Szczegóły będziemy dopracowywać sukcesywnie. Na razie nie chce mi wejść stosowna zakładka.
 No to jazda!!!

Skoro o pomaganiu mowa, spójrzcie tutaj, może akurat ktoś, gdzieś? Chodzi o pieska na 6 ostatnich zdjęciach.
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/02/skadak.html?showComment=1423821985082#c4474857139236074533

sobota, 14 lutego 2015

Ogary wyszły z lasu

Często zastanawiam się, dlaczego używa się określenia "prawo buszu", albo "prawo dżungli" na określenie sytuacji bezprawia i przemocy? Zwierzęta w buszu, lub w dżungli rzadko, zgoła wcale nie czynią sobie krzywdy w obrębie własnego gatunku. Jedynym zwierzęciem, które to robi, jest człowiek. To on napada na krewnych, znajomych i nieznajomych wiedziony najniższymi instynktami - takimi, jakie zwierzętom są całkowicie obce.
Agresja u zwierząt narasta dopiero w sytuacji, którą stworzył im człowiek. Zamknął je w ogrodach zoologicznych pozbawiając tym samym możliwości pierwotnych zachowań. Zdarza się, że samice w ZOO zabijają swoje młode, nierzadko dochodzi do aktów samookaleczenia. Nie tylko w ogrodach zoologicznych zresztą. Każdy przynajmniej raz w życiu, choćby w telewizji widział półgołe kury. Ja widzę codziennie, u sąsiada za płotem. Siedzą zamknięte w ciemnym ogrodzeniu wielkości dwóch metrów na trzy, na trawkę nawet nie mogą sobie popatrzeć, bo stamtąd jej nie widzą. To są te szczęśliwe kury z tzw. wolnego wybiegu. Ani on wolny, ani wybieg. Powiedziałam sąsiadce, dlaczego są łyse - cała wieś turlała się ze śmiechu, że trza kurum telewizur wstawić do kurnika, bo się nudzum.
A pies? Przed tysiącami lat był myśliwym - jak człowiek. Na swoje nieszczęście, w którymś momencie zbliżył się do człowieka - pasał z nim bydło, bronił go i polował. Był użyteczny. Ciężkie dla psa czasy nastały wraz z rozwojem społeczeństw. A rozwój społeczny oznaczał powstanie różnych klas, w tym arystokracji. Prosty chłop nie mógł sobie pozwolić na utrzymywanie psa-darmozjada, arystokrata już tak. No i zaczęło się szaleństwo: mutowanie, krzyżowanie i inne kombinacje. Ciekawe jak to się udawało zważywszy nikczemny wówczas stan wiedzy na temat inżynierii genetycznej? Ile w tym było psiego cierpienia, nigdy się nie dowiemy. Kosztowny pies świadczył o statusie społecznym. Na szczęście to się trochę zmieniło i nadal się zmienia, chociaż ciągle jeszcze różnej maści celebrytki i celebryci używają zwierząt (w większości przypadków psów) jak naszyjnika, albo broszki.. Nie zmieniają się nadal zapędy "hodowców", czego wynikiem są zdegenerowane zwierzęta, chorujące i cierpiące w imię zaspokojenia wątpliwych ambicji człowieka. Pies także, a może zwłaszcza, ponosi konsekwencje rozwoju cywilizacyjnego, też cierpi na nerwice różnego autoramentu.
Boję się chorobliwie o moje zwierzęta, choć to kundelki (co do Frodo pewności nie mam). Mówi się, że kundelki są najzdrowsze. Ja jednak nie jestem o tym przekonana. Kto może wiedzieć, jakie drzemią w nich kombinacje? Frodo to pies z fobiami, a Wałek ma ADHD i to nie żart. Mam nadzieję, że to są wszystkie ich mutacje.
Moje śliczne mutanty
Wałek się nie zmieścił...

Przedstawiam Wam Kleo, sunię Izy D. Kleo jest moskiewskim psem stróżującym. Wygląda na to, że Frodo też.:


Napisanie tego postu zostało sprowokowane strzałami, jakie słyszałam dzisiaj w lasach i polach wokół wsi. Dzielni i prawdziwi mężczyźni poszli w las, aby upolować coś dla swoich głodnych kobiet i dzieci. Zaklinam moce, aby nie trafili na stado jeleni, które kilka dni temu przebiegały za moim płotem. Kochane jelenie, jeszcze tylko miesiąc, dajcie radę. Sezon na polowania się kończy, potem zostaną tylko kłusownicy.

czwartek, 12 lutego 2015

Uśmiech Frety Garbo

Obiecałam malutką, za to smakowitą niespodziankę. Udało mi się? Bo ja nie mogę się napatrzeć. Zwłaszcza na ten uśmiech - a pamiętacie straszliwie, bezdennie smutne i przestraszone oczy z pierwszego dnia?
Nie trzymam Was dłużej w niepewności, tadam! A nawet TADAM, TADAM, TADAM!!!

Pisze Pan Fretki Na Zawsze:

Przepraszam, że tyle to trwało.
Fretka ponad 3 tygodnie temu przeszła zabieg sterylizacji i wróciła już do pełni sił. Bardzo podobała się wszystkim w uroczych po zabiegowych śpioszkach, a sam zabieg zniosła wzorowo:) Nadal jest wrażliwą, mała przylepką, która noce przesypia pod moją pachą lub na mojej głowie. Nauka komend idzie jej wyjątkowo opornie, ale nadrabia to wszystko urokiem osobistym i kochanym psim serduchem :)
Pozdrawiam serdecznie :)



 Nie mam nic więcej do dodania! Panie Fretki Na Zawsze, kocham Pana! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Skoro już o zwierzętach mówimy, to nie wytrzymam. Muszę je pokazać, muszę, bo się uduszę!






Zdjęcia są dzisiejsze 12.02). Na polu widziałam żurawie.


Jest i Grażynka dzisiejsza (13.02) - wyjątkowo nie za piecem, a na parapecie, w słońcu. Buzię oparła sobie na gruszce i chłonie.


Pamiętacie, że foczka Balbi nadal czeka? Na kogoś, kto zwariuje na jej punkcie i będzie jej robił miliony zdjęć?
Koteczka Balbinka w czarnym żakieciku,
W białych pantofelkach, w białym żabociku,
Okrąglutka taka, z oczami jak spodki,
Dawno nikt nie widział takiej miłej kotki!
Ale trzeba zadbać, żeby zaufała
I być delikatnym, żeby się nie bała,
A ona odpłaci najszczerszą miłością
I zostanie życia największą radością.
Niech się tylko dla niej dobry domek trafi!
Już ona odwdzięczyć się za to potrafi!
 Huraaaaaaaaaa! Balbinka ma dom!!! Można się napawać tutaj: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2015/02/sobota-dniem-przekazania-kota.html?showComment=1423901023583#c3092127047523730813

I jeszcze jedno! Przeczytajcie, proszę, roześlijcie, pomyślcie! Ten biduś bardzo potrzebuje pomocy!
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/02/skadak.html?showComment=1423821985082#c4474857139236074533
http://podrozedanusiiradka.blogspot.com/2015/02/skadak.html?showComment=1423821985082#c4474857139236074533

wtorek, 10 lutego 2015

SPOTKANIE W Z.

Jak już doskonale wiecie, z końcem stycznia w mieście Z gościła Arteńka i Maria.  Chciałabym parę słów na ten temat.
Dziewczyny mieszkały w pensjonacie dwa domy ode mnie, co sprawiło, że mogłyśmy spędzać miło wszystkie wieczory u mnie i tak też się stało. Arte to już stały bywalec moich terenów, Maria była w okolicach wiele lat temu.
Na dzień dobry zostałam obdarowana pięknym ptaszkiem-broszką autorstwa Marii , a także serwetką i łakociami, a Tropik dostał zabawkę do przeciągania, też własnoręcznie wykonaną przez Marię, bardzo to zdolna kobieta! Proszę zwrócić uwagę , na czym owa zabaweczka leży...




Dziewczyny codziennie wyruszały na zimowe spacery, a to do Doliny Kościeliskiej, a to na Kalatówki, a to do Doliny Strążyskiej. Zrobiły mnóstwo pięknych zdjęć, na pewno Arte pokaże je u siebie na blogu, tylko nie wiem kiedy. Ona pewnie też jeszcze nie wie:)) Tu parę zdjęć od Marii, już część była, ale nie szkodzi.




A wieczory były nasze i Tropika, bo Arte dzielnie chodziła z nim na spacerki i rano i wieczorem. Psiur był zachwycony!



A oto jak wyglądał dzisiaj po spacerku południowym w okropnej zadymce i śnieżycy:
Tu niedzielna zadymka, ale wiele jej nie widać.

A więc jako się rzekło, wieczory były nasze, spędzane na miłych pogaduchach przy nalewce czarnoporzeczkowej lub malinowej mojej roboty bądź też przy grzańcu galicyjskim, przyniesionym przez koleżanki:)) No i słodkości, rzecz jasna, kremówki zakopiańskie lub przepyszny i wyjątkowy sernik na kakaowym spodzie z musem malinowym... Poezja to była po prostu, żałuję, że zdjęcia nie zrobiłam. Nawet nie wiedziałam, że w moim mieście takie pyszności robią, w jedynej cukierni, która produkuje ciastka na prawdziwych jajkach i świeżych produktach, bez polepszaczy i chemii, tudzież jajek w proszku.
I tak się snuły różne opowieści, też wspomnienia z rejsów Arteńki i wrażenia z odwiedzanych miejsc, tudzież porównywanie smaku różnych szarlotek w różnych schroniskach:)) Zdaje się, że schronisko na Ornaku wygrało tę konkurencję. Wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie to, że wypite nalewki i grzańce zaczynały na mnie działać usypiająco i nie znalazłam się jako gospodyni, przymykając oczka wpół zdania podczas konwersacji z Marią, na przykład... Dziewczyny były jednak wyrozumiałe i nie obraziły się na mnie. Jestem zresztą znana z tego, że nawet i bez nalewki potrafię zasnąć wpół zdania, i to wygłaszanego przez siebie... Kiedyś, dawno temu , przyjechała koleżanka, która nocowała u mnie i po położeniu się do łóżek gadałyśmy sobie miło i przyjemnie. W pewnym momencie  ona zadała mi pytanie, ja zaczęłam odpowiadać, ale w połowie zdania zaległa głucha cisza , przerywana tylko miarowym posapywaniem... Moim, oczywiście... Następnego dnia wszyscy w teatrze (bo wtedy tam pracowałam) wiedzieli , że Mika zasypia wpół zdania. Z wiekiem jest niestety coraz gorzej pod tym względem:)))

Ale wizyta była bardzo miła i bardzo polubiłam te wspólne wieczory, dziękuję Wam, dziewczyny, za waszą obecność, za pogaduchy, za spacerki z psem, za opowieści, za to, że byłyście.


Gdy dziewczyny wychodziły ode mnie ostatniego wieczora przed wyjazdem, okazało się, że pada gęsty śnieg. I sypało tak całą noc, rano okazało się, że napadało około 40 cm śniegu... Tak więc podróż powrotna była bardzo uciążliwa, korki na Zakopiance makabryczne i praktycznie cały dzień trwały powroty moich gości do domów. A Maria na pożegnanie jeszcze obfotografowała mój domek w świeżej szacie śniegowej. I to by było na tyle... Do następnego razu, dziewczyny, czekam!!!

niedziela, 8 lutego 2015

Balbi - cud nad cudami!

Widział ktoś kiedyś takie cudeńko? Taką foczkę-pieszczoszkę i pączusia? Wyobrażacie sobie, jakie miłe musi być przytulenie takiej cieplutkiej kluseczki? Toż ona jest jak leniwy pierożek z masełkiem i cynamonem! Jak pączek z różaną konfiturą! Jak cieplutka mufka do grzania rąk! Termofor w wełnianym pokrowcu! Czeka u Gosianki i długo czekać nie będzie, decyzję należy podjąć szybko!
Balbi to spokojna, młoda, tłuściutka koteczka. Lśniąca i piękna jak foka. :) Długo była bezdomna, więc potrzebuje jeszcze trochę czasu by zaufać człowiekowi.
Nie jest agresywna, po prostu jeszcze trochę się boi. Daje się brać na ręce ale na chwilę i nie jest zbyt zadowolona. Z każdym dniem robi postępy, zaczyna się już bawić i pokazywać jaka będzie wesoła, ale do przychodzenia na kolanka jeszcze jej sporo brakuje. 
Mieszkała w ogrodzie, może wychodzić sobie na zewnątrz. Dom, przyjaciel, opieka konieczne, natomiast miejsce zamieszkania dowolne. Nie musi to być mieszkanie w bloku, ale może.
Jej przyszły dom musi uzbroić się w cierpliwość, ale to jest najfajniejsze - zdobywanie zaufania i serca swojego przyszłego życiowego przyjaciela.

Jest prześliczna, zdrowa, wykastrowana, odrobaczona, odpchlona, zaszczepiona. Ma ok. 1,5 roku.
Dogaduje się z innymi kotami (dobrze gdyby miała kocie towarzystwo), psa boi się coraz mniej. 
Jest przesłodka, będzie cudowną przyjaciółką dla osoby, która ją pokocha i da jej ciepły dom.

Czekamy z Balbinką na telefon od osoby, której zabije na jej widok serce. :)

Balbinka to cudowna, grzeczna kicia, która potrzebuje domu wraz z mądrym człowiekiem.
Ma nawet własny wiersz. Znacie kota, o którym pisze się wiersze?
Koteczka Balbinka w czarnym żakieciku,
W białych pantofelkach, w białym żabociku,
Okrąglutka taka, z oczami jak spodki,
Dawno nikt nie widział takiej miłej kotki!
Ale trzeba zadbać, żeby zaufała
I być delikatnym, żeby się nie bała,
A ona odpłaci najszczerszą miłością
I zostanie życia największą radością.
Niech się tylko dla niej dobry domek trafi!
Już ona odwdzięczyć się za to potrafi!
Czy przesadziłam z opisem? Ktoś mi to zarzuci?

 Ona jest tutaj(klik), spieszcie się!

sobota, 7 lutego 2015

Słowo się rzekło, Owieczka u płota

Niniejszy post jest próbą przekupienia Rogatej Owcy. Bardzo chciałybyśmy zobaczyć rodzące się właśnie jagnięta. Notowania z ostatniej chwili mówią o ośmiu. Możemy nawet wymyślić im imiona, co to dla nas?!
A otóż i Ona:
Rogata Owca wracająca z niwy. Po drodze zgarnęła zbłąkaną owieczkę. Niewykluczone, że jest to zbłąkana owieczka Inkwizycji

Są! Są zdjęcia! Rogata dała się przekupić i zaszantażować! Jesteśmy (jestem?) niezwykle skuteczne!






 Dziękuję Owieczko!

Spójrzcie tylko, niespodzianka na niedzielny ranek - wrzosówki z okolic Wejherowa od Joanki:

Mieszkamy w pomorskim k/Wejherowa . Owieczki mają ok.2 ha do obskubania . 
Teraz jest w gościnie baran Zyga , którego przystojna facjata robi wrażenie na wszystkich - nie tylko owieczkach .
Serdecznosci  Joanka
 



 Jeśli to Zyga. to ja też mam miętkie kolanka. To mówiłam ja, Hana.