Sztuki teatralne z francuskiego tłumaczę od wielu, wielu lat, są to głównie sztuki dla młodego widza. Można powiedzieć, że to moja specjalność. Mam ich na koncie kilkadziesiąt, o ile nie więcej, nigdy nie liczyłam. Tak czy siak uwielbiam tę specyficzną robotę. To zupełnie inny przekład niż np. książka. W sztuce nie można sobie pozwolić na "gadulstwo", jakiś opis ułatwiający zrozumienie np. gry słów, nie ma wybacz, trzeba szukać do upadłego. Konieczna jest precyzja - słowo pada ze sceny i koniec, nie można wrócić do tekstu i pomyśleć, co autor chciał przez to powiedzieć albo objaśnić coś w przypisach. Trzeba zachować tempo i rytm wypowiedzi - dokładnie tak, jak chciał autor sztuki. Czasem konieczne są konsultacje z nim - tak było w przypadku sztuki "Jagoda i niedźwiedzie". W oryginale dziewczynka ma na imię Louise, co łatwo można spolszczyć, Luiza to dość popularne u nas imię. Ale to nie koniec problemu. Louise w oryginale zbiera "louisettes" - jadalne skorupiaki w ślicznych, błyszczących muszlach zwane w ten sposób tylko w jednym regionie Francji. Gra słów jest ewidentna. U nas byłaby zupełnie nieczytelna i bez sensu. Trzeba było więc znaleźć "spożywcze" imię kojarzące się z czymś ładnym, miłym i nadającym się do jedzenia. Padło na Jagodę i czarne jagody. Autorka ciut zmieniła tę scenę, no i jest "Jagoda i niedźwiedzie". To tyle tytułem przydługiego wstępu.
Wczoraj odbyła się polska premiera tej sztuki. I ja tam byłam, wina nie piłam, spijałam tylko splyndor. Jupitery, kwiaty, ścianka, te sprawy:) Fajny, dynamiczny spektakl z nienachalnym przesłaniem, jeśli ktoś z Poznania, to polecam.
Była ze mną Marta i Olesa, która - co tu kryć - trochę się nudziła (wiadomo, bariera językowa), aczkolwiek tylko do pewnego momentu. I ten moment wymaga wyjaśnienia. Olesa mianowicie dostała głupawki, którą i mnie zaraziła. Otóż jakiś czas temu kupiłam 3 kołdry dla Mamy, żeby były na zmianę, bo takie były okoliczności. Kołdry zostały rozpakowane, były w użyciu - jak to kołdry. W którymś momencie jedna z nich się zdematerializowała, nie ma jej i koniec. Przeszukałam wszystkie możliwe i niemożliwe miejsca, kołdry do dziś ani śladu.
Podczas spektaklu, w jednej ze scen rekwizytem była biała kołdra, w którą zawinęła się aktorka grająca główną rolę. I w tym momencie właśnie Olesa dostała głupawki. Wyjąkała "już wiem gdzie jest nasza kołdra" i popłakała się ze śmiechu, a ja z nią. Dodam, że siedziałyśmy w honorowym pierwszym rzędzie. Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył, a ta sztuka już zawsze będzie mi się kojarzyć z zaginioną kołdrą. Poza tym było bardzo miło, spotkałam mnóstwo dawno niewidzianych znajomych i czuję się uhonorowana, co nie jest oczywiste, ponieważ zazwyczaj autor przekładu jest przezroczysty, zapomina się o nim, bywa, że nie umieszcza się jego nazwiska tam, gdzie powinno się je umieszczać.
Niestety, nie mam dobrych zdjęć. Sama nie mogłam ich robić, Olesa robiła telefonem, Marty aparat uparł się, że zdjęć nie odda. Pewnie za jakiś czas będą, to wtedy pochwalę się drugi raz, a co!
![]() |
program (i plakat) jest bardzo ładny, czego na zdjęciu nie widać, taki graficznie oszczędny |
![]() |
To moja nadobna rączka przystrojona w mitenki i biżutki |
![]() |
Musicie wierzyć na słowo - błysk czerwieni w głębi to ja na ŚCIANCE! Na pierwszym planie niedźwiedź, chociaż wygląda trochę jak świnka Wandzia... Za niedźwiedziem reżyserz i reszta ekipy |
![]() |
To zdjęcie mi się podoba, hrehre! W popielatej torbie są prezenciki w postaci plakatu, programu itd. Nie poszłam do teatru ze szmacianą torbą! |
Pięknie Hanuś odpicowanaś :)
OdpowiedzUsuńszmaciana torba by uszła, modne sa, ale gorzej gdybyśmy Cię zobaczyły z torbą z Biedronki ;)
OdpowiedzUsuńw głowie mi się nie mięsci, że nie ma autora przekładu, toż to drugi autor i bez jego wiedzy, umiejętności i wyczucia językowego żaden przekład nie oddawałby tego co autor miał na myśli. Takoż dopominaj się na przyszłość , jakby co ;)
Niedźwiedż niezbyt udany, raczej świnka im wyszła, a może scenograf nie rozumiał po polskiemu i francuskiemu ??? :)
no i czekam na wyjaśnienie zagadki kryminalnej- pt.:"Gdzie jest kordła "- może mus powieść znów napisać ? a Ty ją przełożysz na frasuski ? i zagramanica padnie na kolana przed talentem Twym i kurzym :)
Sonic, i przed kordłą!
UsuńNo jak to nie ma autora przekladu na srodkowej stronie plakatu/programu jak by stoi przeklad Ewa Uminska.
UsuńGRATULUJĘ, GRATULUJĘ,GRATULUJĘ, GRATULUJĘ, GRATULUJĘ,GRATULUJĘ, GRATULUJĘ, GRATULUJĘ,GRATULUJĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTej i tych wszystkich poprzednich :)
Marija*
UsuńI tak trzymaj !!! :))) GRATULUJEMY !!!!
OdpowiedzUsuńczwarta! kongratulacje!
OdpowiedzUsuńZdarzenie z kołdrą niesamowite i rozśmieszyło mnie bardzo, nie dziwię się Waszą reakcją, zareagowałabym tak samo heheheheheheh
OdpowiedzUsuńNiedźwiedź oglądany z góry, bardzo świnkowato wygląda ;)
Ciebie na ściance świetnie widać!!!
I nawet pudło się trafiło ! A w czerwieniach menżu kochany wyglądasz suuuuper ! Jak dobrze ,że jest Kurnik ! ;)
OdpowiedzUsuńBDB, łatwo zestawić czarny z czerwonym, zawsze będzie efektownie. Miałam jeszcze ten piękny szal od Garde, ale gorąc tam był i został w szatni.
Usuńkurcze, nie napisałam najważniejszego GRATULEJSZYN !!!
OdpowiedzUsuńale to się rozumie samo przez się, że podziwiam i gratuluję i jestem szoknięta, ze aż tyle tych przekładów masz na koncie !
No cóż, Sonic, skromnam...
OdpowiedzUsuńPrzez TAKĄ znajomość to i ja się ocieram o wielki świat:)))
OdpowiedzUsuńGratulacje Hano a żeś ta dostały głupawki pt."kordła"to się wcale nie dziwię,a może nie wypakowałaś onej ze szczały?
Orko, szukałam wszędzie. W szczale nie, bo one przyleciały kuryjerem.
UsuńOrko, masz rację- ja też poczułam się sławna w tym blasku chwały naszej światowej PrezesKury , a co !
UsuńKrótko mówiąc - opromieniam Was!
Usuńi ja ten blask poczułam.
UsuńHana dumna jestem z ciebie :-)
Graszko, trzymaj go na 17!
UsuńTrzeba bylo upomniec sie o koldre. dokladnie to samo mysle, co Sonic - bezt tlumacza nie byloby sztuki w Poznaniu, tlumacz powinien w hierarchii stac obok autora oryginalu.
OdpowiedzUsuńTobra wdzieczna, hrehreher i rzeczywiscie lepsza niz z Biedry....
Opakowana, wiesz jak jest - rzeczywistość skrzeczy.
OdpowiedzUsuńTorba jest bardzo korzystna, z nadrukiem "Scena Wspólna", ale może nie na take okazje.
hrehrehr, ja dostalam prezent od brata i bylo to w workowej torbie z napisem na temat traktorow...
UsuńWielkie gratulacje !To musi być fajne uczucie- móc zobaczyć na scenie owoce swojej pracy, a i zostać docenionym :-) Pomysł z przemianą Louise w Jagodę znakomity, mógłby służyć jako podręcznikowy przykład na "znajdź 7 różnic" w tłumaczeniu translatorem i wykwalifikowanym tłumaczem. Że pięknie wyglądałaś to już chyba nie muszę pisać, bo dla mnie Ty zawsze wyglądasz świetnie, nawet ze szmacianką w ręku (bo i ona stylowo dopasowana- szara i prosta, całkiem nieźle wpasowuje się w czerwono- czarny look). A z kordłą to faktycznie zagadka, pewnie znajdzie się w najmniej spodziewanym momencie.
OdpowiedzUsuńmp, uczucie fajne, nawet bardzo! I satysfakcja i w ogóle miło! I jeszcze teraz pławię się w Waszych słowach!
UsuńCo pomyślę o kordełce, to mnie śmiech ogarnia. I bardzo jestem ciekawa co się z nią stało. Jakaś czarna dziura normalnie.
Gratuluję bardzo, skromnisiu Ty! Powiało wielkim światem,uroczystość przyjemna,Ty doceniona, super! Więcej takich przyjemności życzę!
OdpowiedzUsuńDora, rozbuchałam się. Dzisiaj tez idę do teatru, ale już bez fajerwerków, normalnie idę:) Koleżanka dawno kupiła bilety, a ja zapomniałam, że to dzisiaj.
UsuńO, superancko! Korzystaj Hanuś, po za tym masz teraz bliżej to wszelkich kuluralnych przybytków,to warto czasem zaszaleć
UsuńNo tak, Dora, mam bliżej, ale i tak spać mi się kce, a nie po teatrach latać:)
UsuńA szfystkie zapomnialy Ci powiedziec, ze dieta kaszana dala wynik swietny, jestes pieknie smukla! ide kupowac kasze i maslanke, no maslanke zawsze mam, kupie kasze.
OdpowiedzUsuńI gratulacje, musisz czuc satysfakcje wielka, my tez czujemy!!
Grażyna, słusznie Dora prawi, litr kefiru dziennie. Ale z czego chcesz chudnąć? Mnie do smukłości jeszcze trochę brakuje. Parę kilo kaszy i parę litrów kefiru!
Usuńło mamuniuuuu
Usuńa pono teraz owies w natarciu, czyli cza pić wode owsianą , która odtoksycznia, i sie taką dietke jednodniową pono robi,że je sie owsiane platki na rozne sposoy i pije ta wode owsiana
no powiem, że
no powiem,ze taka owsiana troche do mnie przemawia, bo mleko wsiane smaczniuchne jest, owsianka syta, z melkiem trzba spożywać,wiec czemu nie, mzoe i pomogłaby troche
UsuńDora, nie nadąży człek za tymi dietami. Na zdrowy rozum je biorę.
UsuńTo ja juz w polowie tej diety jestem, ino napoju owsianego jeszcze nie uzywam.
UsuńHana...z nadmiaru chcem chudnac, dzisiaj na ten przyklad pochlonelam cala czekolade w oka mgnieniu...bozszsz gdzie to mi sie usadowi, pewnie w biuscie, bo mi tam lezie a nie lubie.
UsuńGrażynko tylko pozazdrościć 😉mnie tu jakos nic nie chce osiąść ino bardziej pod.
UsuńGrażyno,to litr kefiru dziennie ma być!
OdpowiedzUsuńaaa myslalam ,ze maslanka! dobrze kefiru...
UsuńNajpierw, zanim zaczne achac i ochac, podpowiem, zebys dobrze przeszukala poslanie Frodka w kanciapie, to z pewnoscia on zwinal kordle.
OdpowiedzUsuńA teraz... tadam... wygladasz zachwycajaco! Serio-serio! Czy czerwone mialas tylko asymetrycznie na jednej lapce, czy na obu? A w ogole to pieknie sie wyrozniasz, ogniscie powiedzialabym. Oraz gratulejszyn za caloksztalt. :)
AMP, Frodek musiałby kordełkę zeżreć, bo tam jej nie ma. W ogóle nigdzie nie ma. W teatrze jest, hrehrehre!
OdpowiedzUsuńNa obu łapkach miałam zarękawki, bo kocham zarękawki i czerwone torbe miałam. Ale żeby zachwycająco???
jeszcze tylko długa szklana lufka, Hanuś :P
Usuńja tez obstawiam Froda, zatargal do swojego lozeczka i sprytnie podlozyl pode.
UsuńI boła z kurzych piór.
UsuńNo nie!!Oczy przecieram,Kurnik ożywion!!
OdpowiedzUsuńHana, mogę dołączyć?
Hanna
Hanno, miło Cię widzieć !!!
Usuńale jakby się Waćpanna zalogowała, to by wcześniej wiedziała i wcześniej z nami gdakała, o!
tak jak Waćpanna Barbara zwana pieszczotliwie Rabarbarą, o! :P
Witaj sonic!!
UsuńSama widzisz jakam gapa.
Hanna
Ja się nie logowałam, tylko pilnowałam ;))
UsuńBarbara
Hej Hanno, usłysz mnie! Czołgiem!
OdpowiedzUsuńHanna, jak fajnie Cięwi..czytać! Opowiadaj tu zaraz co tam u Cię?
OdpowiedzUsuńWow,witajcie Kury,nie zaglądałam bo wciąż tu trwał remont,nawet już miałam dołączyć do Was w podziemiu.No,żyję se Dora;)Raz pomalutku raz aż łeb pęka.Zdrowie,oprócz dupy jak perszeron,odpukać może być.Chłopu trochę słabuje pikawka, rehabilituje się od jakiegoś czasu.Właśnie wysłałam go do wód, sama też miałam chęć, ale w marcu ...nad Bałtyk?!A okazuje się,że jest pięknie.Świnoujście pełne ludzi,najwięcej to szwargotu niemieckiego,prawie wszędzie obsługa ukraińska.Natomiast sąsiednie Ahlbeck puste.Chłop się wyleguje,hydromasaże i różne "głaski";)Napisałam,kuruj się stary bo robota czeka.Odpisał,nie bądź taka mądra,babo.. no..i tak sobie czule gwarzymy.
OdpowiedzUsuńWidzę,że mam trochę zaległej lektury w kurniku;)
Hana,gratulacje z okazji premiery, wyglądasz wytwornie.
Hanna
Hanno,to życzę jak najlepszego zdrowia mężusiowi, bo zdrowy maż to i zdrowsza zona:)!
UsuńDora, dzięki za serdeczne słowa;)
UsuńHanna
Przeczytałam, uśmiałam z powodu głupawki, rączką przyozdobioną w czerwień i biżutki oraz resztą sylwetki zachwyciłam i....
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ!!!! ♥♥♥ Pięknie wymyśliłaś Jagodową grę słów.
Jakieś skromne sprawozdanko z dzisiejszego spektaklu proszę. Baw się dobrze.
Ewa2, na razie walczę z sennością i okrutnie mi się nie chce. Ale się otrząsnę.
OdpowiedzUsuńHana, GRATULACJE wielkie!!!
OdpowiedzUsuńTa liczba przekładów imponująca, niebywale osiągnięcie, naprawdę jest się czym chwalić!
Genialnaś! - i tyle w temacie.
Czerń i czerwień, uwielbiam takie zestawienie kolorystyczne.
Elegancka czerń i soczysta czerwień, która ożywia i jest taka..., wiadomo - sexi:)
Ksan, dzięki, ale weź, do geniusza trochę mi brakuje. Bransoletkie poznajesz?
OdpowiedzUsuń:)*
UsuńMitenki i bransoletka, odważny mariaż, ale przyznaję - podoba mi się:)
Uwodzi mnie ten kolor, chyba dojrzałam do tego, by sobie lajsnąć czerwoną torebusię.
Ot, wpływ Kurnika! :)))
Hrehre, Ksan, czerwona torebusia jeszcze nikomu nie zaszkodziła!
UsuńZdolna nasza! I ja cię znam!!! Duma! :)
OdpowiedzUsuńHano, dołączam się do chóru chwalących. Wyglądasz fantastycznie i super jest Co w czerwieniach. :)))
OdpowiedzUsuńWyglądałaś bosko!!! Gratulacje serdeczne druga Autorko tej sztuki!
OdpowiedzUsuńGratulacje serdeczne. Prezentowałaś się pięknie :)
OdpowiedzUsuńMogę się pochwalić - dziś mam umyte okna, co prawda nie moim ręcoma, tylko bratem, ale ja za to miałam pranie firanek i zasłon... W Łodzi było dziś ładnie i ciepło. Na spacerze z piesem widziałam, że magnolie mają już spore pąki.
OdpowiedzUsuńGratulacje i brawa!!!
UsuńNiezmiennie piękna i elegancka:))
Miłego wieczoru:))
i jak takiej mądrej, uzdolnionej i atrakcyjnej kobiecie mógł się taki wyBitny palant trafić?? los ma specyficzne poczucie humoru ale na szczęście to już historia!
OdpowiedzUsuńHanuś, gratulacje ogromne i pełne podziwu :) pięknie wyglądasz :)
Jejku, Kureiry, naprawdę mi głupio aż. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńMuszę się odstawić do teatru teraz. Ciężki mam żywot, co nie? To narka!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Ślicznie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńWykoncypowała mi się taka kołdrowa kuncepcja ;)
OdpowiedzUsuńHanuś intensywnie pracując nad tłumaczeniem, wkładając w niego duszę, w tem zapale, po ociupince teleportowałaś także i kordełkę, no i ona zmaterializowała się na scenie w dniu premiery. Należało wejść na scenę i zabrać kordełkiem, abo pozwolić zrobić to Olesie ;)
Marija, na to nie wpadłam! Ale byłby skandal! A wiadomo, że dla publicity nie ma jak skandal. A kordełka, zwłaszcza to co pod nią, to niezwykle nośny temat!
UsuńNi i jaką prasę byście miały :)
UsuńTo już jestem po zajęciach rozwojowo-wychowaczych, i tak:
OdpowiedzUsuń- Hana! GRATULACJE i bukiety za całokształt :))!!!
- dla Opakowanej oraz Krysiów wszystkich - seta i śledż !!!!
- Sonic - tak jest, kryminał o uprowadzonej i odnalezionej w tajemniczych okolicznościach w teatrze kordle napisać komniecznie, Miko kochana, autorko kryminalna co Ty na to????
Barbara
Rabarbara, a w kordle koniecznie zwłoki!
UsuńRabarbara popieram, Mika powinna w końcu popełnić jakisik kreminał, wszak dopominała się reaktywacji Pastelowego kurnika!
UsuńHana, oczywiście koniecznie, zwłoki wypadające z kordły na początku ostatniego aktu.....
UsuńBarbara
Triumfalny okrzyk z widowni "To moja kordła! Moja kordła!" i w tym momencie - trrrach! bęc! leżą zwłoki...... Tak to widzę ;))
UsuńBarbara
Rabarbaro - dzienkuje!
Usuńzwloki zawieniete w kordeukie? a kto to bedzie potem pral?
HA, ha,przecież tej kołdry i tak nie ma to i nie ma co prać :)
UsuńO właśnie ! to co tu prać? zwłok prać nie wolno ;)
UsuńBarbara
Dla Krysi Opakowanej - seta, śledź i galareta! I buziaków moc:)***
OdpowiedzUsuńDołączam do życzeń i dokladam jakiego ziemniaczka z zupki na popychacz bo Krysia lubi takowe😁
UsuńDzienkuje. Kocie - jak Ty mie znasz!! na sniadanie wyjadlam kartofelki z barszczu jakby ukrainsko - moskiewskiego...dobre byly :)
UsuńNo i masz, spodobało się Prezesce na nowo wielkomiejskie życie, zamieniła zaścianki na ścianki:)
OdpowiedzUsuńHano, gratuluję! Pięknie jest i trzym tak dalej!
Iza, paczaj jaka piękna gra słów Ci wyszła! Nie chciałabym jej tłumaczyć:)
UsuńTo i ja pisnę, żem dumna z Ciebie. W końcu nie każdy tłumacz sztuki tłumaczy!
OdpowiedzUsuńA w sprawie tej kordły to mi się zaraz przypomniał Kabaret Dudek a w nim Janusz Gajos jako nomen omen Oleś w skeczu "Kordła" i słynne w nim powiedzenie "a kordły niema".
Masza, jakby nie patrzeć, kordły nie ma:))))))))))))))
UsuńHanuś, cały Kurnik kłania Ci się w pas, ależ jesteśmy z Ciebie dumne - gratulacje!
OdpowiedzUsuńMiłe jest to, że nie zapomnieli o Tobie. Tak tp już jest, że najważniejsze osoby(autory, główne aktory) pojawiają się na scenie ostatni. Brawo Ty!!!!!
Pięknie wyglądałaś i nie jest to żadne słodzenie. I kawałek Marty jest na zdjęciu i Olesy.
mam fajne zdjęcie Marty, ale muszę ją zapytać o zezwolenie.
UsuńAtaner, to nie Marta!
Usuńo kurcze!
UsuńHanuś serdeczne gratulacje,zdolniacha z Ciebie :) podziwiam Cię niezmiennie:)
OdpowiedzUsuńIlona, dziękuję za całokształt. I że wytrwałaś i że znów jesteś!
UsuńGratulálok Hana! No i dzięki za przybliżenie niuansów przekładu. Od zawsze wiedziałam, że tłumaczenie jest jak kobieta: wierne nie jest piękne, piękne nie jest wierne. Ale żeby skorupiaki na jagody zamieniać ?! Tylko talenciaki to potrafio! A historia kordły rozwija się nader interesująco. Ciekawe czy rzeczona dzisiaj nie gra w innej sztuce? Bo po co Hana poszła do innego teatru ? Mówię wam dzieszczyny, ona sprawdza czy jej kordła nie jest rekwizytem i czy nie jest wynajmowana po szfystkich teatrach. A Krystynom upojnego wieczorku życzę.
OdpowiedzUsuńLilka, patrzyłam uważnie czy mojej kordełki gdzieś tam nie ma, ale nieee, w tym teatrze nie ma. Zaczynam podejrzewać, że wiecie-kto maczał w tym paluchi. Na ten ziąb dla wiecie-kogo w sam raz:)
UsuńO to, to! O tym samym pomyślałam, a tam zimno, cimno i pewnie śnieg po kolana.
UsuńMoze kordelka za gwiazde jest....udalo jej sie, wystapila w tej sztuce, zebrala oklaski, gaze i kwiaty i myk myk pognala, zdzira jedna do nastepnego teatru....
UsuńZdjęcia tylko trochu kaprawe...
OdpowiedzUsuńHanuś gratuluję udanego tlumaczenia i świetnej sztuki☺.
OdpowiedzUsuńTak trzymaj i bywaj kochana na salonach bywaj bo ładnie wychodzisz na ściance a i zleceń slawnemu przybywa ☺
Dziewfczynki, bardzo Wam dziękuję, dawna się tak nie wypławiłam, już dajcie spokój, ja nie jestem żadna wyBITNA, bynajmniej. Jestem zażenowana i skrępowana, bom nienawykła...
OdpowiedzUsuńtaka sytyacja, że czas przywyknąć może ?
UsuńWyBitnosc Ci nie grozi....i jak to dobrze!
UsuńDzień dobry :)!!
OdpowiedzUsuńSzaro ale wciąż ciepło, jeszcze.
Agniecha, rozłożyła Cię jakaś zaraza ?
Barbara
Dzięki za pamięć, Rabarbaro, zaraza mnie rozłożyła dokumentnie, ale składam się już dość szybko do kupy, tym bardziej, że Latający wrócił z wojaży, i zaraza od razu zabrała się za rozkładanie jego. Co za zołza paskudna. Dobrze, że chociaż to świństwo się przez internet nie przenosi. Więc on już w łożu, a ja na nogach i zaraz idę nakarmić 12 głodnych paszcz sianem plus jedną malutką kocią karmą.
UsuńHana - gratuluję z całego serca.
Krystynom - życzę po czasie.
A ja myslalam, ze Ty juz zdrowa fikasz i skakasz zywiutko....
UsuńFikam jak mucha w smole,
Usuńskaczę jak ślimak, chociaż już śluzu za sobą nie ciągnę.
I jeszcze w głowie mi się kręci.
Agniecha, zdrówka!:)*
UsuńAgniecha, ślimaczy śluz jest dobry na cerę. Korełanki stosują. Niektóre z mizernym skutkiem, ale tylko niektóre.
UsuńTen mój nie działa. Wysuszył mi okolice nosa tak, że cała skóra zlazła. Fuj.
UsuńHana - to duzo tlumaczy...
UsuńAgniecha, zlazła stara, w to miejsce odrośnie Ci nowa.
UsuńSzkoda, że nie jestem wężem. Całą skóra by mi odrosła nowa, a nie tylko w okolicy nosa.
UsuńHana - a jak odrosnie jakas inna?
UsuńChyba w każdym domu jest jakaś czarna dziura, w której giną przedmioty, u nas na szczęście tylko drobiazgi. A może to pamięć dziurawa? Hmm... Miłe, że pamiętali o zamieszczeniu nazwiska. Gratuluję i życzę kolejnych sukcesów.
OdpowiedzUsuńWitaj Lenko! Pamięć dziurawa, i owszem. Ale też przeszukałam wszystko, diabeł ogonem nakrył. I dziękuję!
UsuńGratuluję, bo jest czego!
OdpowiedzUsuńA planują wystawiać w innych miastach? Bo jakby szło we Wrocławiu, to bym poszła ja - z przyjemnością i starszą siostrą ;)
Nie wiem, Psie. Każdy teatr planuje sobie repertuar, może i któryś we Wrocku zrobi?
UsuńDzień dobry. Szaro, 5 stopni i sennie. Niech to będzie dobry dzień.
OdpowiedzUsuńDzień dobry,u mnie pada deszcz i też 5 st.
OdpowiedzUsuńTo tak jak tu.
UsuńU mnie 2 i padze dysc.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kurnikowi:)
Serdeczne gratulacje, Hanuś 💗🌼🌸💐
OdpowiedzUsuńI udanego kolejnego wieczoru w teatrze ☺️
Dzięki Lidka, wczorajszy wieczór też był udany, spektakl bardzo mi przypadł do gustu. To była teatralna inscenizacja piosenek i tekstów Kaczmarskiego. Wielu z nich nie znałam. Teraz już znam!
UsuńA ja dzis do tego ornitologa ide na wyrok. mam mri kolanka, bede miec rentgena kolanka oraz biodra na rozne sposoby - onfas i z profilu itepe, a potem mi powie, co o tym mysli. czymajcie kciuki, zebym miala jeszcze dosc mlode biedro i kolanko i zeby jeszcze sobie potrwaly.
OdpowiedzUsuńCzymam Opakowana!!
UsuńHanna
Trzymam też.
UsuńTrzymamy, trzymamy! i dobre myśli ślemy :)***
UsuńKrysiu trzymam mocno!
UsuńTeż trzymam.
UsuńOpakowana, koniecznie daj znać co i jak.
Usuńjeszcze troche sobie w glowie ukladam - biedro potrzedne od zaraz...dopiero potem zrobic moga kolano, ale nie wymiana na nowe, bo rzeczywiscie za mloda jestem (gwarancja ino na 15 lat, to na co mi taki zlom?), ale pan doktor chce przepilowac mi kosc pod kolanem, coby noge naprostowac - chwilowo mam forme kowboja po jezdzie tygodniowej w siodle badz przesiadywanie na beczce dlugie- sliczne....mam juz umowiona wizyte u mojego rodzinnego w jukeju, coby przedyskutowac i dostac skierowanie do majstra od bioder w szpitalu i TAM negocjowac cos....mam brzegi kosci nierowne wielce, sa wrecz jakby zadziory, wyrostki i wypustki, tam gdzie mi wycieli lakotke to zrobilo sie tez belejak. te wszystkie informacje mnie juz slono kosztowaly (dwie wizyty u ornitologa, jeden rezonans kolana, 3 rentgeny kolan, trzy bioder a moze tylko dwa, juz nie pamietam, bo mna pan majster od rentgenow obrazal jak pieczenia na ruszcie, i na ostatnim rentgenie, gdzie stoje pod sciana, to bardzo wyraznie mi majtki widac.
UsuńJakie te majtochy założyłaś,że promienie X nie przeszli?;)Barchany zamiast stringów.
UsuńAle mówiąc poważnie czeka Cię nie lada eksperyment.Zbierz opinie różnych lekarzy.
Ugotuj sobie nóżki cielęce,dobre są na stawy i kości.
Hanna
nie no, ten rad przelecial przez gaciory, ale kontury zostaja - ja podgladalam kiedys ludzi przeswietlanych na lotnisku...wierz mi...duzo widac, rhehrehre
Usuńgararete powinnam wcinac, wiem, ale ja cieleciny nie uzywam w ogole, bede musiala improwizowac.
eksperyment na pewno, kolejnosc tez jest taka, ze jakby sie zabrali za kolanko najsamprzod, to biedro by sie za szybko rozpadlo w proch i nie dalavbym rady z kulami z tym i tym...
O matko z córką!
UsuńZ tego co się orientuję to należy najpierw naprawić bioderko. Wtedy i kulanko się deczko odciąży. Mówił mi znajomy lekarz, że bioderka naprawiają dobrze, z kolankami jest trudniej.
UsuńOszkurna, Opakowana, to nieciekawie:(((
UsuńKrysiu, rany hesusa, masz problem, bidulko ♥♥♥ Oby wszystko jednak było ok, i dbaj o siebie i jedz tę żelatynę z nóżek.
UsuńPoza tym czuję się Tobą rozczarowana! Tylko barchany ? Dziwi mnie, żeś Ty tam z kulkami Kegla nie wparowałaś na tego rentgena :P To by było absolutnie w Twoim stylu :P
ło matko sonic :)) A te kulki to ja nie wiem ,jak takie cudo uzywać, od razu tą reklamę w tv widzę jak to nagle reklamują, a kiedys takei kulki to jako erotyczne zabawki traktowano
UsuńDora i stąd powiedzenie "grać w kulki " ;))
UsuńBarbara
Kulek nie posiadam. sftyd! moze trzebaby naprawic blad...moglabym rowniez miec kolczyki tu i tam.....
UsuńDziekuje za wyrazy. Szprotawe ulanska naprawia pilujac kosc pod kolane na poprzek, pod katem. ogladalam w internetach te zawiaski, co potem wstawiaja - bardzo ladne, zadne drzwi by sie tego nie powstydzily!
Usuńu mnie biedro najsamprzod a nie kolano, bo nie dalby sie rady doprowadzac niczego do uzytku chodza o kulach z nowym kolanem i zupelnie nowym biedrem - nie wiadomo na czym stac! odwrotnie moze byc - biedro sie zalepi ras ras, kolanko sie zalepia dluuuuzej, chc to nie wymiana. os mi sie po kolanie by naprostowala i przestalabym byc notorycznym kowbojem.
Opakowana a bedziesz mogła potem wejść w samolot? Bo chyba to wszystko będzie Ci gwizdało i dzwoniło .........
UsuńBarbara
Opakowana owocnych kuracji życzę i aby szybko i sprawnie poszło!!!
UsuńRabarbaro papióry się dostaje na te części wymienne, zaświadczenia takie, że cię wzbogacono, to się chyba nawet paszport nazywa.
Gratuluję Ewo :-)
OdpowiedzUsuńZaklepuję się na mecie i ja.Rundkę jużem zrobiła, rannim utrom giełda kwiatowa, a stamtąd ..wiecie już blisko.. dokąd? Ciepło,ciepło ..do galerii mokotów!Ale długo nie zabawiłam,zlikwidowali english home,pokręciłam się,kupiłam tuńczyka na szpagetti, jak wyszłam to już siąpiło.Idę cosik skosztować.
OdpowiedzUsuńHanna
lubie gielde kwiatowa...ostatni raz tam bylam w lipcu przed 4 rano....a galeria mokotow, wytrzymuje tylko tatuuma, kaphala i reserved, nic wiecej tam nie ma...no przecie nie kupie garnczka le kruze za 5 stow :/. a co to english home? English home? znaczy kwiaty i pastele? cus mie minelo?
UsuńEH to dodatki do domu, kupowałam tam kordły;))(znów te kołdry) i pościel i inne duperele.Mają wyprzedaże teraz w sklepie internetowym.A na giełdę podjechałam po sztuczne kfiatki, udekoruję koszyczek ze święconką, do stroika na cmentarz i takie tam..
UsuńHanna
zaraz popatrze w ten EH.
UsuńGratulacje i też bym chciała zobaczyć taką sztukę:)Ach jak pięknie:)
OdpowiedzUsuńOkna w pokojach teściowej pod jej nieobecnosc umyłam, mam to już z głowy. Deszcz nie pada, w sam raz dobra pogoda na mycie,bo slonca nie ma.
OdpowiedzUsuńTeraz idę skombinować cos na obiad,bo glodna jestem. Mam tez te platki owsiane postawione, na wodę/mleko, to tez cos z tym mus zrobic, musze przepisa poczytać;)
Dora jesteś przykładem idealnej synowej.Swojej teściowej raz odkurzyłam jak już była bardzo chora.
UsuńHanna
Hanno,nie jestem wcale, mieszkamy razem, jak chcę miec czysto to musze sprzątać,nikt tego za mnie nie zrobi. Teściowa ma 88lat,początki otępienia,nie wychodzi z domu, dzisiaj nadarzyła sie okazja,że szwagier pojechał z nią załatwiać wazną dla niej sprawę,wiec była okazja posprzątac,bez zbędnego zamieszania i jej trucia nad uszami.
UsuńHanuś, wczoraj się nie dopchałam do Ciebie z gratulacjami, taka byłaś obstawiona Kurami.
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serca, pięknie wyglądałaś.
Dziewczyny piszą, że u nich dysc, a u mnie wiosna. Słońca wprawdzie nie ma, ale jest 13 stopni, chyba wezmę się za okna.
Hana, gratuluje.
OdpowiedzUsuńPomysl z Jagoda, swietny. Widze, jak sie moje dziecko morduje czasem z przelozeniem czegos z polskiego na francuski;)Zeby bylo ladnie i niebanalnie.
Wyobrazam sobie te Wasza glupawke:) Rok temu bylismy na sztuce Czechow sie smieje. Malajkat z Dereszowska, kompletnie sie ugotowali przez publike;)Bosmy rzeli nieprzytomnie:))
Pardon, "Czechow zartuje":)
UsuńHej Kurki po południu. Pada deszcz i chłodno. U Miki byłam, pozdrowiłam od Kurnika, Mika dziękuje.
OdpowiedzUsuńJeszcze wyjśc muszę po dziecię do przedszkola a tak mi się nie chceeee....
Nie wpuszcza mnie dziad wyżej.
OdpowiedzUsuńHanna - rzepis z Kurnika naturelmą?
Annette - dziękuję!
Kalina - jak miło znów Cię gościć!
Kasia, pół biedy, kiedy wszyscy rżą. Taka indywidualna głupawka bywa kłopotliwa. Ta też była:)))
Ewa2, a nie chodź nigdzie, zadzwonią do rodziców, to dziecię odbiorą:)
Już odebrałam, dziecię poszło na zajęcia plastyczne koło mojego domu, zaraz muszę ją odebrać i będzie u mnie czekała na tatę. Mama wraca o 18-tej, przedszkole chyba do 17.30, babcia konieczna.
UsuńHana,naturelmą;)Ubogaciłam warzywami, cebulę w słomkę,dynię w słomkę(można marchewkę),paprykę i dorzucałam co tam miałam,parę oliwek,suszone pomidory,czosnek,śmietanę.Śmietana piątnicy bardzo się popsuła jakość,oszukana jakimiś świństwami.Tfuu
UsuńHanna
No, brawo, brawo! Nie ma to jak polska Kura po francusku zagdacze!Hm... czy tam odwrotnie...;)))
OdpowiedzUsuńMariollo, odwrotnie też!
OdpowiedzUsuńNo, kochana! Szapoba! :D
OdpowiedzUsuńTo jest dziwne (nie szapoba, bo to akurat oczywiste). Otóż ja też dawno, dawno temu zgubiłam kołdrę. W nocy miałam, rano już nie. Ale zniknięcie mojej pozostało do dziś niewyjaśnione, kurczę, powinnam chyba częściej do teatru chodzić. :))
Czajko, ja rozumiem, skarpetki, jakieś inne drobiazgi,ale kordłe zgubic w nocy! szacun!
UsuńOjtam, Dora, co tam kordła, ja to kiedyś, drzewiej, w nocy pracę magisterską zgubiłam! Na murku pode knajpom...
UsuńPrzed oddaniem do dziekanatu???/
UsuńWiem, mówiłam, ale powtórzę. Jestem fankom!!! Żałuję, że nie mogę zobaczyć przedstawienia. Tytuł bardzo intrygujący. Lubię jagody. Niedżwiedź rzeczywiście bardzo przypomina Wandzię. A rączka przystrojona niezywkle elegancko! Taką rączką można onieśmielić przystojnych panów. O kołdrę trzeba sie było upomnieć! Może by oddali:)
OdpowiedzUsuńKalipso, niech tam sobie z kordłą trochę pograją, może w tantiemach mi się zwróci?
UsuńWidzisz Czajko? Kultura ma jednak na człeka zbawienny wpływ! Pazury mus pomalować, włos utrefić, i kordła się znajdzie...
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesów międzynarodowych i translatorskich! Bardzo pięknie wyglądałaś , wręcz kwitnąco, rzekłabym. No i cieszę się, że nareszcie cię docenili. Niedźwiedź jak rodzony brat Wandzi, a kuzyn to już na pewno. Dobrze, że kordła się znalazła, tylko gdzie Gajos??? Słuchaj, a może tą prawdziwą kordłę to zwierzaki sobie gdzieś zabezpieczyły na ciężkie czasy?
OdpowiedzUsuńA już bez żartów, to pięknie piszesz we wstępie o swojej pracy, trudna jest, ale widać, że to lubisz. I tak ma być.
Komentarze zostawiam na jutro, troszkę padłam po Krakowie...
MIko, uściski! Z Ewą się spotkałyście?
OdpowiedzUsuńUściski też, tak widziałyśmy się, Ewcia mnie odwiedziła i troszkę miło pogadałyśmy.
UsuńMika, raz docenią, raz nie, nie przywiązuję się do splyndorów:)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak trefne zdjęcia, a zwłaszcza takie niewyraźne!
Wielkie brawa :)
OdpowiedzUsuńA ja sobie wklepałam "Encyklopedie Teatru Polskiego" i wyskoczyła mi lista Twoich tłumaczeń. Jest tego sporo :)
Jestem pod wrażeniem :)
Mirka, Ty spryciulo! Założę się, że wszystkich tam nie ma!
OdpowiedzUsuńPrzyszłam pogasić. Śpijcie dobrze Kureczki. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńMirko, gdzie to znalazłaś? Patrzę i patrzę i nic nie widzę!
OdpowiedzUsuńMirko, już znalazłam! To jest ułamek, nawet ułameczek tego, co przetłumaczyłam!
OdpowiedzUsuńDzień dobry :)
OdpowiedzUsuńPogoda bylejaka, ot, marcowa ;)
To fajnego czwartku :)!
Barbara
Witajcie sss rana.U mnie 0 i szaro,buro i nijako.Rozmawiając wczoraj z Synem"dowiedziałam"się,że to już zara święta a ja nawet kartek nie nabyłam:(Tak mi się jakoś trzymało we głowie/kurzej/,że w kwietniu ale nie,że już 1 kwietnia.Straszne!Oczywiście natentychmiast uaktualniłam karendarz:(
OdpowiedzUsuńMiłego dnia Kurnikowi:)
Dzień dobry. U mnie też szaro-buro, plusowo i bezdeszczowo jeszcze. Dobrego dnia.
OdpowiedzUsuńDzień dobry, słonce zza chmur przyświeca,ale ogólnie to zimno 1 st.i wiatr.
OdpowiedzUsuńU nas rześko i słonecznie, a my pełzamy jak te płazy.
OdpowiedzUsuńAgniecha, ja też pełzam, chociaż nie mam powodu. Pełzam, bo tak.
UsuńNo to fajnie, że pełzasz, bo tak. Ja pełzam, bo to moja największa prędkość jak na razie.
UsuńJa tak pełzam mniej więcej do południa. Potem bywa różnie.:)
UsuńSwieci słonce i pokazuje mi ,że kłak ścieli się gęso, zatem za odkurzacz mus złapać.
UsuńA KTO nie pelza???
UsuńJa! mam pochorobową wrwę, wyprzatałam balkon i pokój balkonowy,na obiad usmażyłam dla sibie (bo jestem sama) kilka gryczanych oblesników a po obiadku poszłam w teren i niedawno wróciłam.troszę zimny wiater,ale w czapie i szaliku był ook.
UsuńHano, gratuluję i komplementuję i Twoje dokonania, i Ciebie samą:)
OdpowiedzUsuńCo do tłumaczeń, zwykle sprawdzam, kto jest autorem, a szczególnie wtedy, kiedy tekst mnie "niesie", albo jest szczególnie beznadziejny:))) Myślę, że się trochę minęłam z powołaniem, bo lubię tłumaczyć. Po raz pierwszy doszłam do takiego wniosku, kiedy podczas studiów, na ćwiczeniach z angielskiego, kazano nam przetłumaczyć fragment książki. Dziewczyny, jęcząc, brały z biurka pierwsze lepsze teksty, a ja sobie wynalazłam Robin Hooda. Tłumaczyłam z przyjemnością i dostałam pięć, ale nasza prowadząca nie uzasadniła oceny, choć nad złymi tłumaczeniami straszliwie się znęcała:)))
Po liceum chciałam nawet iść na anglistykę, ale po pierwsze, nie było mnie stać na studia poza domem, a poza tym (i wieloma innymi przyczynami) myślałam, że nie zdam egzaminu, co po kilku latach i rozmowach z tymi, którzy go zdali, przestało mi się wydawać takie oczywiste.
Wczoraj i częściowo przedwczoraj byłam odcięta od świata na własne życzenie i przegapiłam imieniny Krystyny, więc dopiero teraz wszystkim Krysiom stu lat życzę, a Krysi Opakowanej jeszcze powodzenia tych wszystkich działań naprawczych:)
Ninko, to smutne ile z nas minęło się z powołaniem - mówiąc trywialnie. Z Twoją "językową" wrażliwością byłabyś dzisiaj zapewne w innym całkiem punkcie życia zawodowego. Lepszym, gorszym - nie wiem. W innym i Twoim.
OdpowiedzUsuńChylę czoło z wielkim szacunkiem.
OdpowiedzUsuńJoanna - głąb językowy.
Ninka - szkoda! i dziekuje. ja od poczatku chcialam byc tlumaczem literatury. tez rozne probki robilam, na zajeciach z tlumaczen dawalam upust wyobrazni i fajne to bylo. a potem zycie zaingerowalo i juz. a teraz jakos nie czuje sie na silach. jak Ty. no i spodobalo mi sie jezykoznawstwo. nie wiem, co bym zrobila jakbym cofnela czas o 40 lat!
OdpowiedzUsuńJoanna, nie wierzę w językowe głąby!
OdpowiedzUsuńHanuś, a ja wierzę - ja też.
OdpowiedzUsuńChylę czoło z wielkim szacunkiem.
OdpowiedzUsuńทางเข้า D2BET
Gclub