Na ciemność całodzienną dobra jest robota, najlepiej kreatywna. Ryczka zmieniła oblicze po raz kolejny, aczkolwiek nie wiem czy ostateczny.
Przed:
W międzyczasie:
Teraz (jeszcze nie mówię, że "po"):
Farba kredowa o nazwie "antracytowa czerń" + patyna + wosk. Zdjęcie wyjątkowo dobrze oddaje kolor.
Jadąc do koleżanki na wizję lokalną nudziłam się w korku. Lubię krukowate - one wyglądają, jakby wiedziały coś, czego my nie wiemy:
Wizja lokalna dotyczyła kredensu, który chciałby być poddany liftingowi. Będzie co robić, ale raczej się podejmę. To poniżej nie jest kredensem koleżanki, ale o identyczny chodzi. Koleżanka M. ma taki i już nie może na niego patrzeć, dlatego poprosiła mnie o lifting. Przyszła na niego pora, po 30 latach, nie? No i ma potencjał.
Tak więc testuję różne farby, kolory, podkłady i woski.
No i tak to. Ach! Jak pięknie:
Gdyby nie ten chorerny samolot:
O Niczym? I udało ci się nic wielokrotnie sfotografować?
OdpowiedzUsuńŻem pierwsza?
UsuńTrafiło się ślepej Kurze ziarno.:-D
Achniecha, trafiło się ślepej i CHUDEJ:)))
UsuńNo i mam specjalny filtr do fotografowania niczego:)
UsuńZ niczego robisz COŚ?
UsuńWysmarowałabym jakieś motywy ludowe czy kwiatowe na antracytowych nogach ryczki. Reszta osiągnęła już doskonałość.
Achniecha, tak właśnie robię!
UsuńNiczego już do ryczki dodawać nie będę, za dużo tego szczęścia. Wygięta forma, patyna, dziury - to całkiem wystarczy!
Twoja ryczka, Twoja decyzja.
UsuńMnie ona ryczka, jeszcze trochę uwiera wizualnie. A gdyby tak wewnętrzne krawędzie tych esów floresów też były jasne, jak blat?
dla mnie troche za czarna jednak....nie wiem, co mam do czarnych mebli. :(
UsuńMysle podobnie do Agniechy w sprawie ryczki.
UsuńOpakowana, ryczka jest prawie GRANATOWA!
UsuńA to co innego ;)
UsuńPierwsza na podiumie i wracam się zapoznawać z tym niczym :)
OdpowiedzUsuńDruga, też dobrze.
UsuńCzyżby na podiumie jeszcze miejsce było? Bardzo mi się podoba to nic, ryczka teraz bardziej w nowej szacie, krukowate tez lubię.
OdpowiedzUsuńEwa2, załapałaś się jak nic!
OdpowiedzUsuńRyczka elegancka, a kredens - bajeczka! Frodek patrzy tęsknie w niebo, poleciałby gdzieś...
OdpowiedzUsuńIza, kredens dopiero bajeczką będzie.
UsuńDwa równorzędne pierwsze miejsca. 😯 Jeśli, to post o niczym, to skąd w nich zdjęcia??? 😄
OdpowiedzUsuńBoguśka, zdjęcia z innego wymiaru.
UsuńNo i tera to mi się ta ryczka lepiej widzi niźli w poprzednich ubrankach.Kwiatki kaszubskie w mocnych i wyrazistych kororach też by jej dobrze zrobiły.Najpiękniejsze zdjęcie to i tak Frodzio samolotowy.
OdpowiedzUsuńOrko, kfiatkuf nie będzie. Na razie postaoi jak jest. I się zobaczy.
UsuńNoooo stoliczek elegancki,podoba mi się,osobiście tak bym go zostawiła:))
OdpowiedzUsuńJakie kolorki mieszasz na kredensik,jasne czy ciemne?
Elu, stołek kojarzy się teraz z maszyna do szycia, oesu, co ruch, to paw.
UsuńKolor już zdecydowany (mleczna kraina, hrehre, jeśli myślisz, że to biały, to się mylisz!). A próbuję różnych rodzajów farb - na szczęście prawie wszędzie są teraz próbki.
Hrehre...znam ten kolor,świetny wybór!
UsuńSzacuneczek i podziw,sama nie zdecydowałabym się na przemalowanie tak dużego mebla,ale przy Twoich umiejętnościach,doświadczeniu i wiedzy kredens z pewnością będzie zjawiskowy.Trzymam kciuki i czekam na finał:))
Stawiam na mleczna kraine, ze jest mleczno mietowa.
UsuńCiekawa jestem kolorOW na kredensik.... czy zienisz galeczki/uchwyciki?
Zadumany Frodek jest cuuuuudny!
Tez sie zawsze gapie na rozne gawrony, jak jestem w korkach/przy swiatlach i patrze na nie, to podoba mi sie ich prosty, rownolegly wszechswiat...
p.s. jak na post o niczym, to swietnie Ci wyszlo.
Opakowana, mleczna kraina jest ni to ecru, ni to kremowy, taki nieokreślony, ale ładny. Chyba niezbyt jasno to napisałam, bo kredens nie jest i nie będzie mój. Koleżanka ma taki w kuchni od 30 lat i obrzydł jej strasznie, więc poprosiła, żebym zrobiła mu lifting. To zrobię.
UsuńJakiej firmy ta mleczna kraina ?
UsuńRabarbara
American Chalk coś tam. Jutro sprawdzę.
UsuńA gdzie kupujesz? W LM ? Przede mną malownicza zima....... ;))
UsuńRabarbara
Rabarbaro, bezczynności się boisz zimą? Polecam malowanie dużych obiektów malutkim pędzelkiem.
UsuńAgniecha, dwa lata dom z przyległościami sobie stał i się zapuszczał, bezczynność mi nie grozi ;). Obiekty różne mam, małe i duże. Czyli mówisz duże małym pędzelkiem a małe ławkowcem ? ;)) Aktualnie rozważam czy malować drewnianą podłogę czy zarzucić szmatami...
UsuńŚniegu wciąż nie ma. A uczeni obiecują od wczoraj.
Rabarbara
U nas mżawka zacinająca w okolicach zera. A ja muszę roboty pastwiskowo-naprawcze wykonywać bez rękawic. Teraz mam przerwę na rozgrzewającą zupę.
UsuńKrukowate wiedzą. Ośmiornice zresztą też. Nie bez powodu mają dodatkowe "mózgi" w każdej macce.
OdpowiedzUsuńOsmiornice sa bardzo, bardzo madre i strasznie je lubie, wiec w mojej obecnosci uprasza sie o niejedzenie onych.
UsuńOk, nie będę :)
UsuńAniuM. na razie nie miałam okazji spojrzeć ośmiornicy w oczy, a krukowatemu taki, i to niejednemu. One wiedzą i są lekko jakby ironiczne.
OdpowiedzUsuńŚliczna przemiana. Ładnie odnowiony mebelek. Czekam na kolejne posty o renowacji.
OdpowiedzUsuńA piesek jest przecudnych kolorów. :)
pozdrawiam.
Czołgiem Ami! Dziękuję za przychylne słowa, rozgość się!
UsuńA ja jeszcze o świętowaniu. Ciężko się dopchać było na grzędę podczas imprezowania, ale winka upiłam z tej okazji.
OdpowiedzUsuńA ryczka teraz jest najładniejsza.
Kalipso, ważne że się napiłaś.
OdpowiedzUsuńW ryczce uwiera mnie trochę ta poprzeczna deseczka w połowie. Gdyby ją pomalować jak nogi chyba byłoby lepiej. Ale zaczekam jeszcze.
Pomyślałam,że jeszcze nie skończyłaś hrehre,poprzeczkę zrobiłabym na ciemno,ale to Twoja ryczka:)))
UsuńRyczka coraz fajniejsza, nie dodawałabym żadnych motywów kwiatowych.
OdpowiedzUsuńJak bywałam w naszym zoo to specjalnie zachodziłam do kruków, aby sobie z nimi pobyć, pozostałe krukowate też lubię. A kiedyś wprosiła się do nas kawka, zapukała dziobem w okno naszego pokoju na trzecim piętrze, przekąsiła conieco i zażądała coby ją wypuścić ;)
Nie, Marija, żadnych motywów już nie będzie, bo przegnę.
UsuńLubię obserwować kawki i inne gawrony. Zawsze robią coś ciekawego!
Ooo,jaki rasowy kredens i obszerny.Na moje oko swarzędz.Do jadalni czy kuchni?Czy na granicy obu?
OdpowiedzUsuńMalowania a malowania,Hana, do końca roku masz robotę;)
Ryczka teraz bardziej charakterna moim zdaniem.
Niedzielka leniwie upływa,przeczytałam co miałam przeczytać.Zrobiłam ciasto na piernik do leżakowania i wystawiłam na balkon.Ogaciłam słój,żeby mi sroki nie wyżarły,bo niedawno dobrały mi się do zamarynowanego schabu.
Wpadła mi w ręce taka książeczka (stara z 2012)Reginy Brett "Bóg nigdy nie mruga",amerykańska dziennikarka opisuje swoje losy,samotne macierzyństwo,życie po chorobie,przeszła mastektomię,a pisze ciekawie,z autoironią w stylu Bridget Jones.Polecana przez Ewę Błaszczyk i zresztą przez nią czytana na YT.Ale wolę sama sobie czytać.Autorka żartuje,że w chwili swoich narodzin Bóg mrugnął,bo od dziecka czuła się pokrzywdzona przez los,stąd tytuł.
To dobranoc,he he.
Hanna, jak to dobranoc? Spać juz idziesz?
OdpowiedzUsuńKredens nie jest mój, tylko koleżanki i tam zostanie. Ja go dla niej podrasuję. Dla mnie, do willi Curiosy za duży.
Rabarbaro; nastawiłam Twoje ciasto drożdżowe na jutro. Jestem pełna emocji, bo to moje pierwsze drożdżowe. A że lubię iść na całość, to przygotowałam do niego wiśnie, płatki migdałów, rodzynki i - będzie tez kruszonka. Zastanawiam sie tez nad płatkami czekoladowymi. Zdaje się że będzie to jak Hany ryczka w kwiatki, a najlepiej jeszcze w pieski i kotki, co proponuję. Jutro zdam relację, jeśli będzie z czego oczywiście.
OdpowiedzUsuńZ owocami jest swietna...bardziej wilgotna, moja familia tak lubi, jeszcze z kruszonka pycha! koniecznie napisz jak wyszlo!
UsuńHano, może to nowy pomysł na malutki biznesik to liftingowanie? Ciekawa jestem efektu koncowego.
OdpowiedzUsuńFrodulo wydaje sie zainteresowany samolotem.
Dora; Frodulo owszem, ale bidulo Wałek zdecydowanie mniej
OdpowiedzUsuńWałek nadal (po roku) boi się huku samolotów:(
UsuńBiedniutki:(
UsuńHanna; czy ta Regina Brett jest gdzieś, mimo swej "starości" dostępna do przeczytania samodzielnego (bo też to wolę)? Gdzie Ci "wpadła w ręce"?
OdpowiedzUsuń,
marta, jest tutaj: https://allegro.pl/regina-brett-bog-nigdy-nie-mruga-nowa-op-twarda-i7221993859.html
UsuńDzięki Hana za Brett
UsuńMM, wymieniamy z kuzynką lektury;)
UsuńA książkę polecam,tłumaczenie jest dobre, czyta się tak...potoczyście.
Pozdrawiam Matruś♥
Podobnie jak Kalipso wrócę do świętowania, trudno było się dopchać, ale zawsze jestem z Wami.
OdpowiedzUsuńStworzyłyście cudne miejsce, gdzie każda z nas może być sobą, bez zacięcia tak zwyczajnie i normalnie, bez oceniania, bez zadęcia.
Te 5 lat jest tego dowodem, i jeszcze raz wielki ukłon w Waszą stronę.
Kredensik kusi i wabi:)
Ataner, sama jestem ciekawa co mi z kredensiku wyjdzie, hrehre!
UsuńMoze otomana i stolik pode lampe.....oraz zardiniera...kto wji.
UsuńCiacho zjedzone, krem jarzynowy zrobiony, no to koniec świętowania, kilka ciuchów poprawianych maszynowo, dwa ręcznie. Wracamy do rzeczywistości a że jutro wczesnym rankiem do pracy to wyjątkowo wcześnie mówię dobrej nocy.
OdpowiedzUsuńMię się ryczka podoba.
Kredensik po 30 latach jest, z pewnością, nadszarpnięty zembem ;) czasu i renowacja się mu przyda :)
OdpowiedzUsuńKrukowate to cwaniaki na całego, u nas są kawki z tymi swoimi przenikliwymi spojrzeniami ...
Też jutro skoro świt zaczynam pracę i kończę późną i głuchą nocą ... idę za kogoś do internatu na rano i popołudnie ... w międzyczasie mam lekcje ... i znów na michę padnę.
Dobranoc Wam ♥
a cholera z tem ciastem drozdzowem. nastawilam, owinelam, przykrylam, odstawialam cukier na bardzo niewygodna - dla kurdupli z krotkimi raczkami - polke i bec! przewrocilam butelke z olejem, na brzeg kuchenki - tak ladnie miedzy , ze i bok kuchenki jest woleju i bok szafki, a pasuja do siebie dosc ciasno. rozlalo sie i wzdluz drzwiczek od szafki stojacej na podlodze, na sama kuchenke (na ktorej smazyla sie rondelku skorka pomar. Pozar sie nie zrobil, ale zeby to zgarnac zuzylam prawie cala rolke papieru kuchennego. Na blacie zas stala sol (x 3), dwie inne butelki innych olejow i jeszcze kilka drobiazgow - nop doniczka ze sliwkami i cytryna do herbaty. Tak sobie mysle, ze dobrze, ze nie stal juz cukier, bo nie wiem, co bym zrobila z polowa torby cukru wymieszanej z olejem...tych ciast Rabarbary bym musiala piec z 10 badz 15, ale przynajmniej porzadeczek zrobilam.
OdpowiedzUsuńWszystkiemu winna jes tRabarbara.... aja musze zrobic nastepna drozdzowke, bo mam jeszcze 75 g drozdy i mi umra, a ja na to pozwolic nie moge by tak sobie umarly..wszystko to wina Rabarbary
UsuńWszyscy w kolo jedza moje drozdzowki, i sobie nawet chwala ale ja mam strasznie duzo pracy...a wszystkiemu jest winna Rabarbara.
UsuńOpakowana zajrzyj na moj blog tam dla Ciebie jest zagadka!
Grażyna, to już zahacza o pieczenie kompulsywne. Wszystko przez Rabarabarę.
UsuńOpakowana, olej za kuchenką to pikuś. MM kiedyś rozlał się w maluchu olej rzepakowy, na siedzenie! Nie do wywabienia! Maluch capił zjełczałym olejem do końca swoich dni.
UsuńHana, winna jest Rabarbara...czekaja mnie jeszcze trzy blachy drozdzowki i to slusznych rozmiarow, jak na weselisko jakie...
UsuńHana, patrzaj, zapomniałam o tem. To było na siedzeniu czy w bagażniku? Bagażnik, przypominam, w Maluchu był z przodu.
Usuńboszzzz biedna Rabarbara, jak ona udźwignie ten ciężar win i doopsk ? :PPPPP
UsuńRany bosssszkie, mnie tez zostało 75 gram drożdży. Grażyna, naprawdę nie można pozwolić im umrzeć?! A tom się wpakowała.
Usuńno jasne, ze przez Rabarbare! jutro musze wstac o...6 rano, zey ciasto upiec, bo wlasnie sie zorientowalam, ze huta wyjazdowa jest na 9.30, a o tej porze to godzine bede jechac jak nic.
UsuńZagadka zagadka - ciekawe, ze jak sie ukazalas we fotosie, to patrze na spodnie - czy to te w prazki?
poza tm dlaczego dwa/dwie??? dwie nogawki niby? ;)y
Marta, to było z przodu, trochę na siedzeniu, reszta poszła w tę filcową wykładzinę. I Twoje niebieskie sztruksowe spodnie trzeba było wyrzucić, bo też zjełczały. A takie były fajne.
UsuńMartaMarta i inne dziewczyny. Moja sis, której do pięt nie dorosłam w pieczeniu, drożdże zamraża, bo często piecze racuchy. Tylko nie wiem, jak długo je można trzymać zamrożone, jutro zapytam, to Wam napiszę.
UsuńOj tak! Bezowo zapytaj i pamietaj ze kupuje te nie suche tylko w pascie. Mnie one wykoncza, bo jak dac im zginac bez spelnienia obowiazkow piekarniczych.
UsuńOpakowana! w prazeczki delikatniusie, i sweterek do kompletu tez granatowy, bo Ty tylko taki kolor uznajesz! Bardzo dobry na podroze ..nie widac brudu a lecialysmy samolotem tanim, z malutka torebecka w garsci, co to tylko pasta do zebow, szczotka do tychze, i jakies majtusie...wtedy podroz wyjdzie za darmo albo prawie za darmo!
UsuńNo tak jednym okiem podejrzewalam sweterunio, ale za chaliere nie pamietam, ktoren to....bo szala nie rozpoznalam, to nic wiecej nie zostalo przecie. Ciesze sie wielce, ze nosisz, przydaja sie i sa praktyczne i wogle.
UsuńA mnie sie rozlata biala farba ( wiadro 20 j) a bagazniku granatowego auta, przelala sie na tylne siedzenia.Teraz sie z tego smieje, ale byl to koszmar.
UsuńMagda, matkubosku, 20 litrów??? Co z tym zrobiłaś?
UsuńMebelek śliczniutki:)
OdpowiedzUsuńSfszystko piękne, ale Frodo marzyciel naj!!!!
OdpowiedzUsuńOd świętowania głowa boli, w każdym razie mnie, bo w paitek tak świętowałam, ze do dzisiaj czuję ;) Ale 5 rocznica zobowiązuje :P
Zaś nowy tydzień, dnia ubywa, ale i dobrze, już niedługo zostało ubywania, zaraz zacznie się przybywanie, wiec byle do wiosny !
Sonic, Frodo autentycznie gapił się na samolot!
OdpowiedzUsuńByle do Gwiazdki, potem już można bocianów wyglądać!
Frodo, marzyciel. Ot, co! Sentymentalny się zrobił.
UsuńSonic; nadzieję we mnie tchłaś z tym przybywaniem.
OdpowiedzUsuńMM, no to się cieszę :)
Usuńtak, Hanuś, byle do bocianów!!!
To juza mniej niz miesiac! przybywac dnia znaczy sie. I pamietajcie, zeby drzewa pozdrowic, poglaskac i w ogole z nimi porozmawiac w piatek 21 grudnia. W mojej wierze w nature, to wazne swieto.
UsuńOpakowana; bede pamiętać, ale może jeszcze przypomnij we właściwym czasie?
OdpowiedzUsuńsie postaram.
UsuńHanuś, czy Ty aby zgłaszałaś u Rzon, że jest nowy wybieg? Dopiero znalazłam.
OdpowiedzUsuńWięc tak: ryczka teraz najfajniejsza, tylko domalować deseczkę. Na temat kredensów nie chce mi się gadać z wiadomego powodu. Frodulek cudny, śliczne ach, ach. Krukowatych w moim zaokiennym parku, aż czarno, zresztą moją dzielnicę dawniej nazywano Gawronówka.
Wyżej, pod komentarzem MartyMarty napisałam, że moja sis mrozi drożdże jak jej zostają, ale nie wiem jak długo można je tam trzymać. Jutro ją zapytam.
Dobranoc.
Czekam sobie na śnieg ...... :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia z dobrym ciastem drożdżowym ;)
Rabarbara
Czy Ty widzisz co sie dzieje na polu drozdzowym? caly swiat je robi, ja bede musiala dzisiaj znowu zrobic ...chyba ,ze Bezowa opowie czy drozdze to zamrazalnika mozna wsadzic...ojej biedne drozdze bedzie im zimno!!!
UsuńNa snieg? a co, ma Ci popadac! Cudus bedzie sie cieszyl, masz sanki?
Gdzies czytalam, ze mozna zamrozic. chyba najpierw trzeba ubrac w czapeczke i szaliczek....
Usuńsnieg? nie, dziekuje, popatrze.
A co z Twoim drozdzowym plackiem? juz rosnie, czy moze juz w piecu...pachnie?
Usuńno wstalam o 6 rano, zeby zdazyc upiec. wyszlo bardzo dobre, choc nie takie dobre jak mojej Mamy, ale tego nigdy nie osiagne. Wienc...upieklam w dwoch trumienkach i juz prawie jednej nie ma, wiec ten tego. Kto jeszcze upiekl? te moje pol jadlam z maslem i zoltym serem i szyneczka. nie naraz. dobre popijane mlikiem zimnym badz ciepla herbata. zaraz pojde i zagospodaruje te mniejsze pol co zostalo. jest z rodzenkami oraz skorkom ze syropem z niej.
UsuńA czy one ciasto to można w takim emaliowanym garnku robić czy trza coś inszego?
UsuńOpakowana...swoetne jest z maslem, z miodkiem, z dzemem, czekulada, kruszonka etc...mnie nawet bardziej smakuje, kiedy ma kilka dni.
UsuńCo do do miski to mysle ze mozna robic we wszystkich...nie ma znaczenia...ale Rabarbara? gdzie ona jest? ja robie w garnku ze stali chirurgiczwnej
Co do krukowatych to sa bardzo zmyslnie ptaszyska, czy widzialyscie jak sobie rozbijaja orzechy, leca nad ulica, koniecznie asfaltowa i rzucaja je z gory, orzech sie rozlupuje i zaczyna sie uczta...a jak je samochod czasem rozjedzie to maja jeszcze wieksza frajde! strasznie madre sa!
OdpowiedzUsuńU nasz na mikrogumienku, gawrony etc zbieraly slimaki w ogrodzie (zawsze obrodza), przystwalay na brzegu daszku parterpwego i z calej sily waliy slimakiem w beton. w summie na to samo wychodzi, co nie?
Usuńw jednym miejscu , na rogu domu, jednego roku byla wielka kupa skorup slimaczych polamanych.
No wlasnie! tak robia...ale sa madre!
UsuńDzień dobry. W Łodzi plus 5 i lekko chmurowato. Rano do Mamci,zrobić wszystkie zakupy, a po południu impreza zakładowa, coś w typie integracji. Nie chce mi się iść, ale...
OdpowiedzUsuńMiłego dnia i tygodnia dla Kur.😘😘😘😘
Dzień dobry deszczowe. pada, 5 stopni, słońca nie widziałam od kilku dni. Ciasto bym upiekła ale przecież sama nie będę jadła bo i bez tego tyłek mam jak stodoła. Dziecka słodkie też ograniczają.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia.
E tam Ewa! drozdzowe to jak bulka, nie ma za duzo cukru ani tluszczu, mozna jesc po kawalku do herbaty czy kawy..a kiedy za oknem tak ponuro to mozna sie bawic w pieczenie...
UsuńDzisiaj wyjątkowo ponuro, może jednak upiekę :-).
UsuńBędę wieczorem bawić się w robienie aniołków z szyszek.
pokazesz?
UsuńJak zrobię i się udadzą.
UsuńUdadza sie!
UsuńCiasto Rabarbary zatacza coraz szersze kręgi. Jadłam je dziś u MM! Pychotka i łatwizna! Nawet ja potrafię!
UsuńRabarbaro; dzięki za przepis. Jest super, ale oczywiście musiałam coś spiep... Za długo trzymałam w piekarniku, bo ciągle mi się wydawało, że jeszcze niedopieczone. No i przesuszyłam nieco. Nic, pierwsze koty za płoty.
UsuńJa tez pierwszy raz za dlugo trzymalam, a trzeba wyciagnac z pieca kiedy tylko patyczek jest suchy. Jezeli cos zostanie a ma owoce na wierzchu to z czaem robi sie bardziej wilgotne...mozna polac ciasto lukrem
Usuńpiękny kredens koleżanki :-)
OdpowiedzUsuńLubię malować meble, zawsze to jakaś zmiana. Tylko że mi brakuje takiej perfekcyjności. Tak mi się śpieszy to końcowego efektu, że zawsze jest niedoskonały. Taki jak ja :-)
Ojtam, Graszko, a kto mówi o doskonałości? Nie znam nikogo takiego. Ani niczego. Zawsze jakaś rysa się znajdzie. Mnie do perfekcji baaardzo daleko, ale jak coś robię, to staram się robić to może nieprefekcyjnie, ale przynajmniej dobrze. Bo potem mnie męczy, że knot wypuściłam:)))
UsuńSo mądre,so;)
OdpowiedzUsuńU mnie rosła wielgaśna brzoza,która była dla ptaków coś w rodzaju kawiarni,przysiadały,gdakały.Jak wycinali drzewo,ptaki zrobiły taki rejwach,krążyły i darły się wniebogłosy,sroki i (ga)wrony, nie odróżniam ich.
Pogoda bez zmian,bez słońca.
Miało być pod komentem Grażyny,coś wariuje dziadyga.
Usuńbardzo sa madre. milo je obserwowac
UsuńWidziałam jak wrona/gawron zrzuca orzech (mój!) ze słupa elektrycznego.
UsuńWe mnie rzucal z latarni na ulicy kamienie - wystawAlam, bo czekalam na pomoc drogowa i musialam pode tom latarniom stac. Moze gawron mnie obycia i manierow uczyl...
UsuńA przeca Wam opowiadałam jak kiedyś w parku wrona zeźlona na Pandę,że leży w jednym miejscu i ma chrupki między łapami i nie daje.No to się skradała od zadu Pandy,tak fajnie to wyglądało bo robiła to bokiem,wyciągając jedną nóżkę mocno w bok i tak parę kroczków i sru,pociągnęła ją za sierść na ogonie i w nogi.Panda się zerwała zdziwiona co ją atakuje od tylca i odeszła parę kroków a wtedy tamta i insze wrony rzuciły się do groszków.Jak im rzucałam groszki i małe i duże to szybko zbierały do dzioba ile wejdzie,odlatywały na bok ukrywając je w trawie i pracowicie przykrywając czym się dało i wracały po kolejne.Potrafiły śmigać między Pandy uszami albo i uderzać mnie łapkami po głowie/zawsze od tyłu/ kiedy im nie rzucałam jedzenia.
UsuńPiekne!
UsuńU nas za to wyjątkowo mgliście. Przecieram oczy, przecieram, i ciągle wszystko za mgłą. Szaro na szarym.
OdpowiedzUsuńRyczka prima sort!!!!!!!!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńNie dodałabym, ani odjęła ani ociupiny... :) Jak dla mnie, tak odziana mogłaby pozostać na forever!!!!!!!!!!! :))
Mamo Maminka, czołgiem! Raczej taka pozostanie.
UsuńDo mnie ryczka ryczała milej jak by la w jednym coolorze, ale co ja tam wiem o ryczeniu? Pogoda u mła tyż dodupna, nawet nie chce mi się wyłazić i samoloty na niebie śledzić bo: mgielnie i szaro w zwiazku z czym nic nie widać, słuch już nie ten, nie mam takiego piąknego futra i wymarznę. Ogólnie jakoś tak wszawo. :-/
OdpowiedzUsuńGdybyś miała futro, pisałabyś, że ci pchławo?
UsuńNo co Ty, stosowałabym odpchlacze i parfum jeszcze bardziej rażący niż to czem się obecnie spryskuje. Kto wie czy na trymowanie bym nie chodziła bo mam czasem wrażenie że jestem szorstkowłosa. O futro należy dbać i strzec przed molami. Hym ... naprawdę musiałbym być bardzo czujna coby naftaliną nie jechać. Trymownie, czesanie, nawanianie, wietrzenie... i tak w kółko.
UsuńTaba, jeśli tęskno Ci do samolotów, wpadnij do mnie. Można je podziwiać przez okno, a nawet można ich dotknąć (gdybyś się uparła).
UsuńU mnie niby do samolotów tyż niedaleko ale lotnisko typu cztery loty na krzyż, ponoć docelowo majo być trzy loty dziennie na hub ( taa, tylko za jakie pieniędze ). Nic się mła nie chce, teraz mła czuje że jej jakoś tak...pluskwiato.
UsuńKaraluchowato jeszcze nie? Jest nadzieja.
UsuńDzień dobry popołudniowe :) szaro, wietrznie i ogólnie do doopy, jak już ktoś zauważył. Zazdraszczam Tym, którym się chce ...
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie bardzo, BDB. Się chce w tę zimnicę z ciemnicą.
OdpowiedzUsuńKomplimentnie siem nie kce, ale siem musi. Człek jest jednak okropnie pazerny. Zgodziłam sie jakieś szkolenie zrobić za piniądze, choć wcale nieduże (piniadze)a teraz przeklinam swoja pazerność, bo boziu, jak się nie chce! I jeszcze dojechać trzeba -50 km w jedna stronę!
OdpowiedzUsuńMM - NIGDY nie zgadzaj sie na takie cos pozna jesienia - niczego sie wtedy nie chce i chyba nic nie motywuje (nawet marne piniendze, hrehehr)
OdpowiedzUsuńMasz rację Opakowana, chyba już to powinnam wiedzieć. Echhhhh
OdpowiedzUsuńDopiero sobie przypomniałam o tych drożdżach i zadzwoniłam. Trzeba owinąć je oryginalnym papierkiem i do woreczka szczelnie, tak z 2 tyg. można, ale sis twierdzi, że po dłuższym czasie, to ciasto już tak elegancko nie urośnie, jak po świeżych. Tyle.
OdpowiedzUsuńBezowa; to ja może jednak pozwolę im odejść w pokoju. Bo jak mają już tak nie urosnąć?...
OdpowiedzUsuńDo dwóch tygodni spoko.
Usuńo.k. Bezowa, mrożę.
Usuńa ja bede jednak piekla, odkrylam, ze upieczone , taka bula np z kruszonka swietnie sie mrozi, a potem odmrozona jest jak swieza, jak znalazl kiedy sie ma gosci
UsuńAle macie dylematy;)
UsuńPowiem wam,że gorzej jest z przechowywaniem zakwasu,bo trzeba takiego dzidziusia dokarmiać a dzidziuś po karmieniu rośnie i uczy się chodzić po lodówce.Wreszcie wpadłam na sposób,że część zakwasu należy wylać do zlewu,i dopiero dokarmić.Wówczas zachowuje constans.
Hanna, ale że w zlewie dokarmiasz? I on wtedy wychodzi studzienką na ulicę? Słusznie, po co ma Ci po lodówce łazić.
UsuńSa super ciasteczka gdzie uzywa sie drozdzy i specjalnie chlodzi ciasto.
OdpowiedzUsuńMarta, moja siostra mówi,że z wiekiem chytrość rośnie :) Chciała iść na zdrowotny, ale jak policzyła, to zrezygnowała :)
OdpowiedzUsuńTo jest słuszna racja. Też miałam chorować 6 miesięcy, ale wrócę na 2 miesiące przed emeryturą, bo straszne grosze dostaję.
UsuńHana, szczegóły farbowe proszę - imie, nazwisko, kontakty, gdzie, i po ile i czy są pigmenty, żeby samemu poprawiać kolor (jeśli trzeba) a jak nie ma to czy można malarskie w proszku.
OdpowiedzUsuńRabarbara
Rabarbara, jestem na etapie testowania. Pojawiły się mianowicie w Leroy farby kazeinowe Liberon, co znaczy, że są one kredowe, tzn. wodorozpuszczalne. I można kupić maniuni słoiczek za 12 zeta, a nie od razu liter za pińcet. To nabyłam kilka kolorów i testuję. Na razie wyniki są bardzo zadowalające. Nic nie czuć, pięknie się maluje i natychmiast schnie! Nie wiem jak to jest z pigmentami do nich, ale jeśli kupisz zestaw podstawowych kolorów, to umieszasz wszystko. Na razie jest wybór w pastelowych kolorach, bardzo ładnych, ale dla mnie trochę mdłe. Do tego musisz mieć wosk (bezbarwny albo patynujący) lub lakier wodny. A w ogóle farby i cała reszta są straszliwie drogie. Wszystkie, nie tylko kredowe. Guru farb kredowych, Annie Sloan to paranoja - ok. 150 zł za litr! Liberon jest dużo tańszy. Są też inne kredowe. W tych urzekły mnie małe słoiczki i cena.
UsuńJak wodorozpuszczalne to znaczy, ze nie przecierac mokrom sciereczkom mebla?
Usuńchcialabym jakiegos mebla ruszyc ale sie boje, bo w zasadzie ja to mam nature taka, ze lubudu - lapie kawal drewnianego czegos, pedzel, farbe i maluje, a przygotowywanie, szlifowanie i cierpliwosc w tym wzgledzie sa mi bardzo dalekie z natury. a chyba trzeba....jak zaczne przecierac, to mi sie znudzi....ech
Wiesz, super super i pięknościowo ale ja się zastanawiam co dalej? Jak ścieralność? Bo akurat nosi mnie potrzeba zamalowania kuchennego stołu, czyli rozumiesz - użytkowanie intensywne. Te, jak to u mnie na wsi mówią, starodawne chamskie emolaki to przynajmniej nie do zdarcia (wieesz prawda? skrobałaś?) były a te to tak mocniej ścierko przejedziesz i już...
UsuńNosi mnie, nie wiem czy szczymam z czekaniem aż przetestujesz ;)
Anie Sloan to wogle, przy tej cenie to mebel tylko na wystawę i nie dotykać !!
Rabarbara
Oj Rabarbaro,żeby było na wieczność to po farbie trzeba polakierować.Lakier do parkietów (wodoodporny jest ekologiczny) zabezpieczy stół na lata,półmat albo satynowy nie jest świconcy.
UsuńAle ! to jest dodatkowa robota ! ;( a ja po pomalowaniu trzy razy mam już dość. A koszty, moja pani? i co robić z lakierem, co zostaje ? wyjdzie jak z drożdżami u Grażyny - w kółko coś trzeba malować......
Usuń;))))))
Rabarbara
Nie dogodzi Ci, Rabarbaro;)
UsuńNo, Rabarbara, nie dogodzi. Koszty są, ale zawszeć to mniejsze niż nowy stół. Nie mam doświadczenia z farbą kredową na stole. Znawcy tematu mówią wszak, że nic się nie dzieje, o ile powierzchnia jest zabezpieczona lakierem. I nie martw się, Rabarbaro, ze trzy razy mus tym lakierem, to Ci nie zostanie, hrehre. A rozważałaś opcję stołu z surowym (w sensie drewnianym zeszlifowanym i polakierowanym) blatem, a reszta stołu w jakimś kolorze? Gdybyś miała konto na fb, skierowałabym Cię do właściwej grupy (a nawet kilku), które są kopalnią wiedzy. Taki stół kosztowałby Cię z grubsza 150 zeta, nie licząc robocizny (Twojej).
UsuńGdybyż to on był drewniany...!!! To byłaby miła zabawa !!!Otóż rzecz w tym stole taka, iż on jest pachruściem, czyli z płyty wiórowej twardej (i grubej ..)
Usuńfornirowanej. Nabyty został lat temu trzydzieści i cztery w lokalnym GieeSie jako tymczasowy stół kuchenny i ma szanse być wieczny....... W zasadzie powinnam wywalić ale - aż poznanianka to nie jestem ale krakuska bądż co bądż .... ;)) no i przez te lata wszystkie wciąż nie natrafiłam (za daleko od Czacza jestem ;))) na taki stół drewniany jaki bym chciała. Fornir na wierzchu udający sosnę ma liczne wzory i wzorki ;)) ze wszystkich zbyt gorących przedmiotów, spadłych papierosów, zabaw dziecięcych .... ale twardo się trzyma. Przykrywam to obrusami ale już mie zeżliło. Muszę pomalować na jakiś kolor w całości. Cyba polecę jakimś żelaznym lakierem ;(........ A może kto ma stół na zbyciu :) ?
Rabarbara
Oj, Rabarbara, to gorzej. Sam lakier sprawy nie załatwi, fornir można trochę przetrzeć, ale niewiele. Masz do stracenia te 150 zeta, obojętnie czym pomalujesz. W tej sytuacji nie ma co się obcyndalać. Kup zwykłą Śnieżkę alkidowo-ftalową (koniecznie mat!) w kolorze jakim chcesz albo wymieszaj jedną z drugą i trzecią. Tylko pamiętaj, wymieszaj tak, żeby na całość starczyło, bo nie domieszasz tak samo za Chiny. Musi schnąć ze 3 dni albo i 4 przy tych temperaturach. Chyba że zrobisz to w ogrzewanym pomieszczeniu. A jak dobrze wyschnie i się utwardzi, dałabym na blat jakiś pancerny lakier.
UsuńRabarbara, przed malowaniem przetrzyj go papierem ściernym. Żadne tam szlifowanie, tylko zmatowić go trza, lepiej farba chwyci. A jakbyś jeszcze umyła denaturatem... ale już nie mam śmiałości zadawać Ci tyle roboty:)
UsuńMam stół, który chyba podobnie wygląda jak Twój, chociaż blat ma z grubej sklejki. Z pewnością kiedyś zmobilizujemy się, zeszlifujemy ze 3 mm. i będzie jak nowy, ale na razie - ogień, woda, ziemia i powietrze oraz wszelki duch pozostawiły na nim przeróżne ślady.
UsuńZamienimy się?;-D
Podaj wymiary ;-D
UsuńRabarbara
BDB; coś w tym jest, że z wiekiem niby ta chytrość. Tylko myślę, że to nie wiek ją nasila jeno coraz doskonalsza wyobraźnia dotycząca tego co może sie zdarzyć i z czym można zostać. My sami, albo nasi najbliżsi.
OdpowiedzUsuńBDB; p.s. nasi bliscy, w związku z nami. Chcielibyśmy sobie (ja bym chciała) zaoszczędzić sytuacji odmawiania sobie jakiegoś lepszego sera czy chleba, albo (nie daj buk - butków i torebusi), a swoim bliskim chciałabym zaoszczędzić sytuacji przymusu dokładania do mojego nędznego żywota. I stąd pewnie ta starcza pazerność - póki mogę....
OdpowiedzUsuńMarto, ależ ja to doskonale rozumiem i też tak mam! A śmiać się z czegoś trzeba! Obśmiana starość in spe może nie będzie taka zła? Choć ostatnio trudno o śmiech...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńGzien dobry nie wiem jak jest na dworze, bo ciemno, pewnie tak samo...
OdpowiedzUsuńWitam Kury i Kurnik, w Łodzi szaro, pochmurno i minus 5. Będę bawić się w skrobanie autka.
OdpowiedzUsuńGrażyna, jeśli w domu masz ciemno, to jest prawdopodobne, że na dworze tak samo...
UsuńA u nas jest przecudny, zapierajacy dech w plucku wschod slonca. znaczy slonca nie widac jeszcze, jest poswiata i niebo koloru cudownego turkusu przechodzacego w indygo i od wschodu , wysoko, wisi DUZA gwiazda (pal licho, ze to planeta, nie brzmi tak samo ladnie). Pewnikiem to jutrzenka wenusowa, stalam w oknie i sie gapilam.ani kawalka chmurki, ani kawalka slonca walacego po oczach....jeszcze. Po wrazeniach estetyczno-duchowych, poszlam nastawic zeberka, bo wczoraj to tylko sie pogotowaly z pol godziny, wiec po tych turkusach i Wenusie, mam wrazenia olfaktoryczne podobnego kalibru. Gotuje z rana, bo potem huta....
OdpowiedzUsuńA u nasz mgła i mgła, rano było -5°,a ja gotuję dziś szpaghetti z mięsem.
UsuńHanna, a Ty nic, tylko o żarciu!
UsuńU nas szaro i minusowo. Wczoraj nastawiłam rosół w wielkim garze, dzisiaj będzie się dalej gotował. To są właściwe zapachy na listopadową pogodę. Przyjemnego wtorku!
OdpowiedzUsuńTeraz już jest karaluchowato! Czytam o tych farbach kredowych i spoglądam na bardziej "wynudzone" meble. Ech...
OdpowiedzUsuńWymyśliłam sobie, jakie jest określenie najbardziej dennego nastroju, pozostając w klimatach robaczych: "świerzbowato". Macie inne propozycje?
UsuńCoś mi się wydaje, że obrałyście niewłaściwy kierunek skojarzeń..... można się upewnić u Tupai ale wydaje mi się, iż karaluchy, pluskwy i wszelkie insekty raczej mają dobry nastrój, pochowane w ciepłych kątach naszych domów ;)) lub miękkich futerkach naszych zwierzątek .... Ogólnie też pewnie mają niezły bo to raczej one mają większe szanse pozostać na tej ziemi. Tak mówią niektórzy.
UsuńMiłego dnia.:) Śnieg w postaci pudrowej oszczędnie u mnie spadł.
Rabarbara
Dobra, jest pomrowowato. Moim zdaniem to trzy stopnie gorzej niż świerzbowo i nie jest to robaczywizna. Nastrój mam taki jak Felicjan - kot mła wysunął dziś sznupę z domu, miauknął "To ja tylko na siuru" i już był w domu, gdzie starannie zawinął się w kocyk ( tak sam z siebie ). Wszystko mnie opada i czuję że to chyba czas na zakopanie się w gawrze. :-/
UsuńWszystko zależy od perspektywy, droga Rabarbaro.
UsuńPerspektywa psiny kąsanej przez pchły zdecydowanie różni się od perspektywy najedzonych, wygrzanych pcheł na niej mieszkających.
U nas mróz trzyma. Chciałam okopcować róże a tu szpadla się w ziemię wbić nie da. No co za życie. Może jutro.
Achniecha, pomrowato przyszło mi do głowy, ale Taba była pierwsza. Może jeszcze być roztoczowato, bleee... W powiększeniu są one obrzydliwe.
UsuńU nas żadnego mrozu, ani tym bardziej śniegu.
Mogloby byc mszycowato, ale sezon nie ten...i na kotach nie siedzi.
UsuńE tam, Opakowana, mszyce są za mało obrzydliwe.
Usuńno to owsikowato badz glizdowato. tasiemcowato? Lepiej?
UsuńJaniemogie, Opakowana, miałam DOSŁOWNIE taką samą propozycję!
UsuńWitajcie. Ja to mam tak, jak Opakowana, gdyby cza było przed malowaniem cudować, szlifować, to samego malowania już by mi się odechciało. Fajnie jest, jak można mebelek wynieść na powietrze i tam sobie go przygotować, ale jak się to robi w mieszkaniu, to już nie fajnie.
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem troszeczkę padał śnieg, trawa pobielała tu i ówdzie i jest -4. Nigdzie się dziś nie wybieram, obiadu też nie gotuję, więc będę się lenić i jusz.
Helou, zimnawo,rześkie powietrze.Mieszkanie tu cieple, kaloryfery zakrecone a cieplo w sam raz, same rury grzeją.Fajnie.
OdpowiedzUsuńDora, chciałabym zakręcić kaloryfery i mieć ciepło:(
UsuńNo, ja tez, szwagier zawsze mowil, ze to cieple mieszkanie, nie to co w Klodzku, ze trzeba oszczedzac .
UsuńBezowa. w tym właśnie rzecz, że kredowa farba nie wymaga praktycznie żadnych przygotowań, ani skrobania. Wystarczy mebel umyć wodą z płynem do naczyń, żeby go odtłuścić. Kredowa farba przywiera do każdej powierzchni. Tak więc nie masz wymówki, możesz spoko robić to w domu. W tej chwili tak właśnie robię, bo na zewnątrz jest za zimno. I mnie, i farbie.
OdpowiedzUsuńA u mnie zima na całego Dziewczynki. Spadł śnieg i sparaliżowało połowę miasta, Ameryka, hehehe.
OdpowiedzUsuńNie miałam prundu przez dwie doby, a w chałupie wszystko na prund. Zimnica, ciemnica -koszmarrr!
Nie trzeba bomb, wojen, wystarczy, że prundu i wody zabraknie i dooopa.
Tak jest Ataner. A w Ameryce wystarczy 5 cm śniegu. No, może u Ciebie trochę wiecej. Mój znajomy mieszka na zachodnim wybrzeżu i tam do paraliżu starcza 5cm.
UsuńZachodnie wybrzeże, to inna bajka.
UsuńI nikt mi nie współczuje? Hello?
UsuńTy twarda jesteś dziouszka, co ci będziem współczuć z powodu paru centymetrów śniegu. Zazdrościć i zawiścić kąpieli w żurawinie natomiast jak najbardziej.
UsuńAch Ty, Agunia! Kąpiel w żurawinie była super i żałuję, że trwała tak krótko:)
UsuńU mnie też spadło sporo śniegu i leży. Ale prąd jest i nic nie sparaliżowało. Ale i tak mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Mika, bo u nas nie Ameryka. Dlatego nie sparaliżowało i - może dlatego Ci się nie podoba?
UsuńW Ameryce wystarczą 2 cm śniegu i już paraliżuje!
OdpowiedzUsuńMarta, a my znowu jednym głosem, chociaż liczbowo nam się nie zgadza. Ale w liczbach rzadko nam się zgadza, hrehre!
OdpowiedzUsuńNo właśnie - z tymi 5cioma to przesadziłam.
OdpowiedzUsuńŚwiat bez liczb byłby dużo przyjemniejszy, choć nie wiem jak miałby wyglądac. Ale przyjemniejszy by był.
OdpowiedzUsuńDlaczego nikt nie wpadł na nastrój kleszczowaty - to wyjątkowo obrzydliwy stwór. I do tego groźny.
Najwyraźniej nikt jeszcze się tak paskudnie nie czuje.
UsuńPijawki, gzy i meszki też są obrzydliwe.
O komarach zapomniałyście.
UsuńMM, chyba było o kleszczowatym wyżej.
OdpowiedzUsuńHana - chyba nie było - sprawdziłam!
UsuńGzowaty i meszkowaty nastrój brzmi nieźle. Nie wiem jaki mógłby być właściwy przymiotnik od komarów. Pijański?
OdpowiedzUsuńMarta, pijański brzmi świetnie:)
UsuńPrawda, Ataner? - tez tak uważam. I baaardzo Ci współczuje. Okropna ta Ameryka.
OdpowiedzUsuńDzięki, za wyrazy współczucia. Ameyka jest piękna i cudna tylko ci rządzący nie bardzo.
UsuńAle co tam, prąd już jest i śnieg za oknem. Jest dobrze:)
Od komarów można mieć jeszcze nastrój krewki.
OdpowiedzUsuń