To co, dalej chwalimy się naszymi nałogami/ kompulsjami/natręctwami/maniami/bzikami?
Zdjęcie od czapy, chociaż nie do końca, bo przedstawia mój nałóg, bzika i natręctwo w jednym:
Zdjęcie słabiutkie, ale robione zza węgła. Wiadomo - albo jakość albo scenka! Na ustawki nie ma czasu.
Przyjszłam pierwsza?
OdpowiedzUsuńNo, i na dziś ostatnia!
OdpowiedzUsuńDoszly do nas deszcze, ale i ocieplenie! Spalilam potezna torbe niepotrzebnych dokumentow! Ha! Tym samym porzadki trwaja. I cwicze bolace rozciegno stopy i czytam jakby je tu wyleczyc na amen. Znow wychodzi mi, ze w diecie trzeba szukac rozwiazania: kolagen, zelatyna, a moze nawet wielbladzie mleko pomoga?
OdpowiedzUsuńCzyzby adwent zadzialal na Kurki mocnym postanowieniem uporania sie z nalogami? To jeszcze dodam, ze alkoholizm rodzica czesto u dzieci powoduje zaburzenia odzywiania i wagi; nie orientuje sie co powoduja narkotyki w kolejnych pokoleniach, ale pewnie mieszanke innych, nowych uzaleznien. Nie ma to tamto, ale ze swoimi dzialaniami antyzdrowotnymi mamy wplyw na kolejne pokolenia, to juz nie zarty! Nie mam dzieci, mimo to staram sie odkrecic swoje wlasne glupoty zdrowotno-zywieniowe, popelnione w minionych latach.
Co do fajek: moje dziadki z obu stron kopcili, jak kominy. Dziadki ze strony matki - zmarli w powodu palenia w wieku 60+ (pomine dosc niemile opisy okolicznosci ich zejscia z tego swiata). Dziadki ze strony ojca, kiedy ja sie urodzilam - juz nie palili. Babcia zmarla 2 lata temu, 4 mce przed 100tka! Dziadek dozyl niemal 80tki. Moi rodzice - oboje palacze, matka palila 30 lat, rzucila po niemilej smierci Babci, jej siostra w koncu rowniez rzucila palenie, brat obu pan zmarl w tym roku na paskudny nowotwor kran+przerzuty na kosci; Ojciec popal jeszcze kiedy bylam dzieckiem, teraz nie pali, sam chorowal na nowotwor jelita pare lat temu, na razie zaleczony; Ja mialam epizod palenia przed 18stymi urodzinami jeszcze, palilam ze 2-3 lata, rzucilam za namowa niepalacego faceta i do dzis jestem mu wdzieczna za te 1 jedyna rzecz! Nie bylam uzalezniona, ale robilam to towarzysko i niewatpliwe bym sie uzaleznila w niedlugim czasie. a i tak rzucic calkiem bylo mi ciezko i probowalam pare razy, zanim sie udalo! Byc moze moja astma jest takze poklosiem tamtych wyglupow z fajkami... oraz pozniejsze alergie. Nie ma wielu innych nalogow tak bardzo toksycznych dla organizmu, jak fajki!
Wspacie przesylam wszystkim Kurkom, ktore odwazaja sie rzucac, chocby to byl dopiero poczatek ich drogi do wyzwolenia z nalogu. Az do skutku.
Nie, Nupkowa, to nie adwent ani inne daty i noworoczne postanowienia. Noszę się z zamiarem od dawna, chyba od momentu gdy zaczęłam popalać:)))
UsuńMama nie paliła nigdy, ani nie używała, Tato okresowo popalał, ale bardziej nie palił niż palił, nie mogę więc powiedzieć, że wychowałam się w palącym domu. U mnie to raczej środowiskowe, jak u większości palaczy zresztą. Sięga się po to świństwo w młodości durnej i chmurnej, a potem już leci. Ale ufam, że dam radę. Na razie spoko.
Pewnie, ze dasz, Hano! A nawet jesli zdarzy sie wpadka, to zaczniesz od nowa, bogatsza w wiedze, jak nie dopuscic do kolejnej. Grunt to sie zaprzec i szukac sposobu. Kazdemu co innego pomaga. Jedna osoba rzuca od razu, inna stopniowo. Jedna bierze plastry czy tabletki z nikotyna, inna nic. Nawet jesli chwilowo przerzucisz sie na slodycze, czy przybierzesz na wadze (czego Ci nie zycze, rzecz jasna) to potem to zrzucisz. U mnie jak nic bylby nalog, gdyby nie tamten chlop. Rozstalismy sie, bo mnie zdradzal:( ale dzieki niemu rzucilam palenie na zawsze! Wiec dobra motywacja wiele warta!
UsuńNupkowa, trzymam(y) się. Jutro będą dwa tygodnie!
UsuńMoże już kiedyś wspominałam, jak zapamiętałam rzucanie palenia przez mojego ojca, ale było to tak...
OdpowiedzUsuńMiałam może z 9 lat, kiedy miłościwie panujący nam Edward G. podniósł cenę papierosów, konkretnie Giewontów z filtrem z 6 zł na 9 zł. Pamiętam, jak dziś, bo czasem latałam ojcu po te fajki do kiosku. Jak ta wieść o podwyżce do ojca dotarła za pomocą dziennika telewizyjnego, to zrobił się purpurowy i powiedział, koniec! Nie będę na złodziei robił. Jak powiedział tak zrobił. Raz nim ino szargnęły nerwy, matka coś mamrotała przy obiedzie, w talerzu była fasolowa, ojciec spokojny zazwyczaj człowiek, wściekł się na to ujadanie machnął ręką, talerz spadł na podłogę, a ojciec wyszedł walnąwszy drzwiami. I tk skończyło się ojca palenie. Nie zapalił do końca życia,na imieninach czasem wkładał sobie papierosa w usta i tak na sucho pokazywał, jak to palił. Po 50-tce dostał cukrzycy i już nigdy nie pił alkoholu, a wcześniej też tylko na okazjach. Uważam, że miał silną wolę, umiał dotrzymać słowa, nawet, jak dał je samemu sobie. Tak też było z zasadzeniem lasu.
Opowiedz o lesie, proszę Cię. Zapowiada się ciekawie!
UsuńMasza, Twój Tata był chyba fajnym gościem. Napisz o lesie, koniecznie.
UsuńBardzo ciekawy Tata...pisz o lesie, koniecznie.
UsuńAha, co do moich nalogow - slodyczy sie wyzbylam (drugi raz w zyciu ich nie jem, dluzej; bylo juz 10 lat bez slodyczy, wiec wiem ze moge nie jesc! i czulam sie wysmienicie! a figure mialam wymarzona;), fajek nie pale, ale od 2 lat z przerwami walcze z nalogiem internetowym. Nauczylam sie go ograniczac, dzieki czemu wiecej czytam ksiazek, wiecej wychodze na zew., spaceruje z psami dluzej, w zeszlym roku biegalam ponad 6 mcy, mam czas ogladac filmy i wczesniej zasypiam (siedzac z nosem w kompie umiem przesiedziec do rana!). Takze korzysci jest duzo, a nalog ma sie lepiej jesienio-zima, kiedy noce dlugie, zimno na zew. i czas do posiadowek jest...
OdpowiedzUsuńcd. alkoholu niemal nie spozywam, bo nauczona doswiadczeniem byc moze? bym sie przyzwyczaila? Dziadek za to byl regularnym alkoholikiem i to dolozylo sie do jego odejscia, podobnie brat matki (ten swiezo umarly). Mam to w pamieci i na szczescie mam slaba glowe, po alkoholu robie sie bardzo senna i nie ma ze mnie pozytku, wiec jakos mnie to nie pociaga. No i mam w glowie, ze to substancja wplywajaca na zachowanie, uzalezniajaca. Wiecej grzechow na razie nie pamietam:P
UsuńNupkowa, słodycze to dla mnie trudny temat. Oczywiście potrafię ich nie jeść przez dłuższy czas (on się właśnie zbliża), ale to nie jest fajne.
UsuńUważam natomiast, że nie ma czegoś takiego, jak uzależnienie komputerowe. Pomijam dzieci i młodzież wciągniętych w gry komputerowe, bo myślę, że to zahacza trochę o hazard. Człowiek świadomy i świadomie korzystający z tego narzędzia nie ma się czego bać. Jeśli chodzi o mnie, w pełni to kontroluję. Zresztą nawet czasownik "kontrolować" jest tutaj (dla mnie) nie na miejscu. Kontrola zakłada bowiem, że trzeba sprawdzać, czy nie dzieje się coś złego. Używam netu wtedy, kiedy chcę i mogę. Nie mam głodu komputerowego! Bywa, że tęsknię za Kurami i Rzonami (ta sama grupa, tylko na fb), ale przecież nie mam i nie czuję przymusu! No i serfowanie po sieci, nałogowe (!) śledzenie niektórych stron (wnętrzarskich i zwierzęcych) i wszystko to, co internet tak bardzo ułatwia. Kocham internet i nie wstydzę się tego. Gdyby było trzeba, rozstałabym się z nim z mety. Ale z przelewami na pocztę latać nie będę! Ani nosić na plecach worków z psią karmą! Dal mnie internet jest trochę jak czytanie książek - czasem wciągnie, a czasem nie chce mi się nawet odpalić maszynerii. Jeśli się zasiedzę, odeśpię, bo nie muszę rano do huty wyrywać. Właściwie w ciągu dnia rzadko zasiadam, chyba że czegoś szukam albo coś sprawdzam. Jak teraz, hrehre!
dzieci i młodzież wciągnięte miało być.
UsuńSlodycze i jedzenie w ogole to tez moje nalogi "rodzinne". Bylam niejadkiem, jako male dziecko (moze juz wtedy wiedzialam, ze zle sie czuje po wielu pokarmach i po prostu malo jadlam). Ale panowala moda na "zywienie" dzieci na sile. No i ta sila objawila sie potem nadwaga i uwielbieniem dla slodyczy. Dopiero jako dorosla zaczelam odstawiac i czulam sie super! A figura niemal modelki pierwszy raz w zyciu wynagrodzila mi starania. Oraz swietne samopoczucie, idealne badania itd. Niestety 10 lat temu wrocilam do slodyczy:/ z roznym natezeniem, ale jadlam je, szczegolnie zima. A w tym roku postanowilam odstawic, skoro juz robie porzadki zdrowotne. No i jakos sie trzymam. Ssalo mnie krotko, ze 2 tygodnie? Teraz juz nie.
UsuńFajnie, ze masz kontarole nad komputerem/internetem. Ja pracowalam przy kompie i bylam jak przyspawana. Teraz zmienilam prace na taka, gdzie nie musze byc ciagle dostepna. Maile sprawdzam rzadko, na blogi wchodze dosc czesto, bo bardzo je lubie. No i mam jeszcze pare innych aktywnosci (oglaszam schroniskowce, sprzedaje uporzadkowane rzeczy z domu itd.), kiedy uzywam internetu w dobrym celu, pod kontrola. Ale robie sobie dni bez, czy wlaczam tylko wieczorami. Wiec troche kontroli odzyskalam. Bylo gorzej 2 lata temu i wtedy na kilka mcy odcielam sama sobie internet w domu, zeby z niego korzystac musialam gdzies pojsc - do czytelni, na stacje benzynowa itd. To mi pomoglo wyjsc z najciezszej fazy uzaleznienia. Ssalo tak samo, jak przy slodyczach. Bylam niespokojna. Nagle zrobilo mi sie bardzo pusto i zbyt wiele czasu wolnego... Majac w pamieci to doswiadczenie teraz okresowo tez odstawiam. No i nie wrocilam do stalego lacza, zeby zmniejszyc sobie komfort przesiadywania.
Zdjecie cuuuudne...tia.....montowalas lozeczko dla Walecka, hrehrherhhhr
OdpowiedzUsuńOpakowana, to było do przewidzenia. Wałek wprawdzie też na nim zalega, ale tylko wtedy, gdy zdąży przed kotami.
UsuńNo wreszcie mogę coś powiedzieć. Mój ojciec palił nałogowo do końca, Mama podpalała 2-3 szt dziennie i zaprzestała palenia. Siostra po 20-tu latach palenia rzuciła z dnia na dzień, przyjmując na siebie ponad 30 kg. Następne 20 lat poświęciła na walce z nimi, z małym skutkiem. Ja palę od 43 lat, palę bo lubię i nigdy nie próbowałam rzucać. Do znajomych, u których trzeba wyjąć na papierosa na zewnątrz - nie chodzę. U mojej sis pali się w kuchni (jej mąż pali) to siedzimy w kuchni. Co do alkoholu, to wina nie wypiję, piwo sporadycznie, a wódeczkę, od czasu do czasu trzy szybkie i tyle. Jeszcze jeden mój nałóg...to uwielbiam spać do południa, natomiast mogę siedzieć późno w nocy, gdzie wokół cisza.
OdpowiedzUsuńO tak! Poznonocne siedzenie i sennosc rano... to moja zmora. Moze wydam wojne tej przypadlosci? Ostatnio probuje...
UsuńSzanuję to, że u kogoś się nie pali w domu. I chociaż jestem palaczką to odwiedzam znajomych którzy nie palą. Wystarczająco jestem dyskryminowana przez to , że palę. Potrafię się ograniczyć, albo wyjść na zewnątrz.
UsuńAle jak to mówią wolnoć Tomku w swoim domku:)
Alkoholizować lubię się, ale wszystko z umiarem, tak jak Ty Bezowo:)
Ataner potrafię wytrzymać bez palenia, jak nie mam możliwości zapalić ale trochę mnie to męczy. Najgorzej we własnym mieszkaniu, gdzie nie wypada gościa zostawić i wyjść, czy zapalić przy nim.
UsuńBezowa, nałóg ogranicza, śmierdzi i kosztuje!
UsuńBezowa; u mnie w domu się nie pali, ja sama wychodzę (wychodziłam?) na zewnątrz bo nie znosze papierosowego smrodu w mieszkaniu. Ale jak przyjedziesz do mnie, to pozwolę Ci zapalić w domu!
UsuńJa też nie palę w domu, wychodzę na gumienko w tym celu. Mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła użyć czasu przeszłego. Na razie jeszcze nie używam, żeby nie zapeszyć.
UsuńA w życiu nie wychodzę! Mój dom, mój smród. Tylko w mojej sypialni nie wolno palić, ale tam mam zawsze rozszczelnione okno i grzejnik zakręcony. Zdaję sobie sprawę, że śmierdzi papierosami, chociaż okno w drugim pokoju uchylone cały dzień. Skoro papieros jest dla mnie przyjemnością, to dlaczego mam go palić na balkonie na szybcika. Właśnie najwięcej palę wieczorami, siedząc przy lapku.
UsuńKiedy sobie wyobraziłam jak przed komputerem sobie siedzisz, z nami konwersujesz miło, z petem w rączce, to aż mi się zachciało. :-D
UsuńTak jest Agniecha, tak właśnie. Ty jednak nie pal!!! hahaha
UsuńJak miło być leniwą i mieszkać na wsi bez sklepu. Nie pojechałabym do miasta gminnego po papierosy nigdy. A same do nas nie przyjdą.
UsuńHana, odpowiedz do poprzedniego wpisu, jak przyjade to opowiem bo nie wiem czy nie wpadne po ta moja paczke. Ciezkie to?
OdpowiedzUsuńCzlapie na spalna.
Bacha, a czym ty się hazardujesz??? Takie tajemnice rodzinne wychodzą na jaw, no, no.
UsuńBacha, nie pamiętam, muszę sprawdzić, bo czeka w pudle z napisem "Bacha". Ale chyba ciężkie i dość duże.
UsuńMika, skonczylam od wczoraj, opowiem jak przyjade. To troche tak jak ekhm....w kasynie .
UsuńNo wiecie co, to chyba rekord świata zapchać wybieg w 2 godziny!!! Jeszcze człowiek nie zdążył zajrzeć, a tu już zapchane.
OdpowiedzUsuńBardzo popieram rzucanie palenia i wspieram wszystkie Kury rzucające. Ja z tym problemu nie mam, popalałam tylko dla szpanu na początku studiów, a potem to już mi szkoda kasy było a uzależnić się nie zdążyłam. Moja Mama paliła naprawdę sporo, ale jak zaczęły się problemy z sercem i lekarz nie pozwolił, to rzuciła z dnia na dzień i nigdy już nie zapaliła. Żelazną wolę miała. Pamiętam dokładnie ten dzień, kiedy rzuciła. Byliśmy we trójkę z Tatą w kawiarni, Mama zapaliła, popatrzyła się na papierosa, zaciągnęła się, zgasiła i powiedziała: "No, to był mój ostatni papieros". I tak właśnie było:)
Co do moich nałogów to chyba książkowym kupuję ciągle, a mnóstwo nieprzeczytanych leży i czeka. No i piesuś ukochany był moim nałogiem... Alkohol nie wchodzi w rachubę ze względu na leki. Natomiast jak mi zmienili leki przeciwbólowe i musiałam je brać częściej niż poprzednie, to zaczęłam się uzależniać. Na szczęście poszłam po rozum do głowy pozmieniałam trochę leki i teraz jest ok.
Śpijcie dobrze bez tabletek nasennych i kielonków przed snem.
Dobranoc!
Wlasnie, leki rozne tez uzalezniaja. Trzymam kciuki za brak bolu i koniecznosci ich brania!
UsuńMnie tez zaszokowalo zapchanie wybiegu w 2 godziny. Musialam sprawdzic bo nie wierzylam.
UsuńJeszcze do tego nie dokwitłam aby rzucić palenie, ale coraz częściej o tym myślę.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym wspomagać się lekami, bo tak jak pisałyście niby to wszystko jest w naszej głowie.
Jednak po głębszej analizie, to nie jest tak do końca. W papierosach które są teraz w sprzedaży jest cała tablica Mendelejewa, do tego uzależniacze i inne ścierwa więc nie tak łatwo pozbyć się tego nałogu. Naprawdę trzeba mieć bardzo silną wolę.
Kiedyś w fajorach był tytoń, a teraz? To samo się tyczy żywności itd. itp.
Witojcie z rana. Na Podlasiu ślizgawica i deszcz :-) Ja mam doświadczenie z dwoma zefirami. Koleżanka mnie namówła w Lo. Zapaliłam, ale nie umiałam się zaciągać :-) Zatrułam się okropnie, nie czułam twarzy, miałam wrażenie, że spuchła, jest ogromna i mi spadnie. Przeraziłam się do półsmierci, bardzo jestem wdzięczna Monice za to doświadczenie. Nie tknęlam nigdy wiecej papierosów. Mój ojciec chorował na Obturacyjną Chorobę Płuc, dwadzieścia ponad lat, a palił od wczesnych lat podstawówki. Dusił się, brał sterydy, kupę innych lekow. On mówił na to astma, ale to astma nie była. Dużo ludzi uważa, że ma astmę, fajniej tak mówić, niż się przyznać, że chorobę samemu się na siebie sprowadziło.
OdpowiedzUsuńPodstawą w tej chorobie jest rzucić palenie natychmiast, on tak zrobił, datego pożył jeszcze długo. Leki na tę chorobę są i pomagają, ale lepiej się do niej nie doprowadzać.
Także trzymam kciuki i czytam dalsze, ekshibicjonistyczne posty (MM :-D ) z postępów :-)
Wyspowiadałam się wczoraj, dzisiaj poddaję się z upodobaniem nałogowi zaglądania do Kurnika i czytania Waszych komentarzy. Mój tata palił i miał zwyczaj w wielkim poście rzucać palenie. Wytrzymywał, a potem z upodobaniem wracał do nałogu. Nie pamiętam kiedy rzucił, zmarł na raka płuc ale dodatkowo pracował przy azbeście.
OdpowiedzUsuńU mnie plusowo i mokro, smog umiarkowany.
Dobrego początku tygodnia.
Ojej! ale sie dzialo! rekord w komentowaniu! i to na temat nalogow w szczegolnosci papierosowych. Tak troche sie zdziwilam, bo jednak duzo tych palacych jeszcze, a mnie sie wydawalo, ze palenie juz jest szczatkowe. W moim, dosc duzym otoczeniu nikt nie pali...mnie, jak Rabarbare, nigdy nie ciagnelo wiec nawet do ust tego czegos nie wzielam, mimo, ze Tato palil. Przestal po pierwszym zawale kiedy mial 60 lat, przestal natychmiast! Na papierosach zarabialam, kradlam tacie pewna ich ilosc i chowalam za noge duzego gdanskiego kredensu i kiedy tato wpadal w szal z powodu braku tychze, to sprzedawalam za 1 zlotowke. Kradzieze i sprzedaze sie zalegalizowaly...gdy braklo, to tato ze zlotowka w reku prosil o papieroska.
OdpowiedzUsuńWina nie moge pic bo go nie trawie, alkohol , piwo tyz nie bo robie sie ciezka i ide zaraz spac...ostatnio Rabarbara wprowadzila mnie w nalog ratowania drozdzy przed nieproduktywna smiercia, wlasnie uratowalam nastepne 25 g, drozdzowke chyba zamroze, bo juz jej mam tyle, ze nie podolam. Mam nalog kupowania Werandy Country, ale ostatnio nie kupilam, i jestem z siebie dumna! no i musze gdzies od czasu do czasu wybyc z domu, w takie dalsze wybycie..ale poki co, nie bede z tym nalogiem walczyc...
Dzien dobry!!!!
O! Grażyna, mnie ten nałóg w wybyciem się włączył dwa lata temu. No muszę, polubiłam strasznie i ciągam męża po Polsce. Jęczy, bo on rzepa na tyłku ma, ale jeździmy i już :-) Ostatnio byliśmy na mazurach po sezonie. Spacer po porcie w Mikołajkach, w nocy, żywej duszy wokół, niezapomniane. Ten nałóg będę pielęgnować :-)
UsuńBardzo pożyteczny jest nałóg wybywania z domu na dłużej:) Absolutnie nie należy z nim walczyć:)
UsuńGrażyna, nie zamrażaj drożdżowego ciasta. Po odmrożeniu, wprawdzie da się zjeść, ale jest niesmaczne, duuuuużo traci, lepiej zamrozić drożdże, ale nie dłużej niż na 2 tygodnie.
UsuńO nie wiedzialam, ze nie mozna zamrazac..wlasnie rozparcelowalam ciasto miedzy brata i sasiadke...chyba przestane produkowac, albo bede robila polowe przepisu. Tym razem zrobilam z jablkami, orzechami i rodzynkami...bardzo smaczne ale tego jest strasznie duzo! A drozdze po prostu beda sobie umieraly smiercia naturalna...
UsuńArte!! Twoj nalog wybywania w swiat jest duzo bardziej "nalogowy" niz moj...
UsuńArte, z takim nalogiem bym nie walczyla!. Zreszta sama jak nie wyjade 3 razy w roku na urlop, juz nie musi byc baaardzo dlugi, to jestem po prostu chora.
UsuńCo ja mam powiedzieć, jak na urlopie wyjezdnym, żeby odpocząć byłam... w 1991 r.?
UsuńGrażyno, bierz ze mnie przykład.
UsuńBacha, wcale nie walczę, a nawet go podsycam.
Bezowa, popraw się, proszę;)
Toz biore i ledwo dycham...
UsuńTak, tak Arte, wiem ze nie walczysz, mialam na mysli ze to nalog, z ktorym bym niegdy nie walczyla, ja tez go mam, tylko w "krotszym " wymiarze.
UsuńGrażyna, to Ty spekulantką byłaś! Ubawiła mnie ta papierosowa historia:)))
UsuńNałóg kupowania "Werandy Country" takoż posiadam. Ale dzisiaj nie kupiłam! Przejrzałam i uznałam, że wszystko już było. No to kupiłam "Elle Decoration":)))
Cześć Nałogowe Kury!
OdpowiedzUsuńByłam u moich narkotyków, dałam im siana, pogłaskałam jedne, pogroziłam kijem innym. To jest życie - w harmonii ze swoim uzależnieniem. :-) Jak na razie nie zamierzam rzucać.
Pogoda jakby to rzec, wiosenna. Wiatr ciepły wieje, deszczem pokropiwuje. Sałatę i kolendrę z gruntu urwałam i zaraz zostanie pożarta. Miłego poniedziałku!
Czytam "moja walka" i siem dziwię,wspomnienia partyzanckie Hany czy co..
OdpowiedzUsuńA to o duchowe walki idzie;)
Paliłam 17 lat,rzuciłam przed drugą ciążą.Jeszcze podczas pierwszej popalałam, a po porodzie zadowolona,że nie miałam pokarmu w dyrdy wróciłam do papieroska i migiem zrzuciłam pociążowe kilogramy.
A rzuciłam prozaicznie ze strachu przed poważną chorobą i odpowiedzialności wobec dzieci,takie mną kierowały motywy.Tak się złożyło,że sporo koleżanek w moim otoczeniu miało problem z płodnością i rzucały palenie w ramach leczenia.Wtedy przeszyła mnie myśl,że ja już mam dziecko i nie mogę ryzykować utraty zdrowia dla jakiegoś nałogu.Tak,że z dnia na dzień fruuu..
Czyli nie palę ok.trzydzieści lat,chociaż ze dwa razy wracałam na rok,półtora do popalania,jednak nie smakowało mi.I powiem wam Kury,że bardziej od dymu nie znoszę nikotynowego pokasływania.
Natomiast klubowiczką Wielbicieli Słodyczy i w ogóle jedzenia jestem!A jakże,namiętną.I łażenia po sklepach.Wczoraj też byłam,hłehłe, ale nic nie kupiłam,bo ludziów od chaliery.
Moja mama zaczęła palić w wieku 40 lat i paliła następne 43!To dopiero nałóg;)Świadomy i dojrzały.
Mglisto i ślisko,rano na schodach omal nie wywinęłam orła.
To miłego dzionka..
Hanna, po sklepach też lubię, ale męczy mnie to strasznie. Po godzinie jestem bliska umarnięcia wręcz.
UsuńŚwiadomy i dojrzały nałóg, dobre!
No przecież, jak mogłam zapomnieć! Szmateks, ciucholand i w ogóle! Polowanie na superciuch za grosz to moja straszliwie wielka namiętność. Na szczęście kasy na to nie tracę, bo szmaty niewiele kosztują. I odziana jestem przepięknie, Inkwi może zaświadczyć, i moje konie też ( znaczy się, zaświadczyć, mogą, a nie, że ubieram je w szmaty, tak daleko jeszcze nie odjechałam).
OdpowiedzUsuńAgniecha, tez zapomniałam o lumpeksach - widocznie to nie jest nałóg. A swoją drogą mogłabyś przyodziać koniki na zimę.
UsuńJoules robia sliczne jesioneczki dla kuni, w kwiatki, krateczki, groszki, az zazdrosc mie lapie. Szmateksy - tez mam uzaleznienie. 8 lat robilam jako wolontariusz. Mielismy prawo pierwokupu i znizke sluzbowa!! teraz ubolewam, bo z biedrem i kulankiem wejde do dwoch trzech i potem musze dluzej siedziec....
UsuńWitam. Już po wizycie u ortopedy i po dyskusji na temat leczenia. Jedno, co wiem, że za tydzień, jak będę u rodzinnego, to nowe skierowanie do ortopedy i szukanie lekarza. Wg tego, powinnam zmienić prace, co bym nie przeciążała ręki, ale zwolnienia nie dał. Wyśmiałam go, bo zapytałam, jaką pracę mam wykonywać, żeby oszczędzać rękę...
OdpowiedzUsuńBoguśka, pracę ministra. Albo posła. Głosować można lewą ręką albo i obiema.
Usuńlub, biorac pod uwage samowaznosc onych ministrow-oslow, pardon, poslow, to trza miec niewolnika-wyrobnika, ktoremu tylko trzeba powiedziec, CO ma robic i ewentualnie dac dobrze wycelowanego kopa w dupe. ale do tego noga potrzebna...
UsuńMoglabys rowniez byc pania w biurze, co tylko siedzi. widzialam takie. a obok dziewczyny pracujace az furkocze.
Tylko, kto by trzymał ta łapę i mnie, żebym nic nie robiła. Musiałabym mieć osobną służbę do obsługi i do pilnowania mnie. Nie do przeskoczenia, jak dla mnie.
UsuńO matko, ile komentarzy???
OdpowiedzUsuńNie czytałam poprzednich, bo teraz zaraz do roboty jadę - rowerem ;)
Ale tak do Ani Bezowej - to do mnie byś nie przyszła :((( bo jestem okropna i wywalam palaczy na balkon :))) mężu mój palił ongiś nałogowo, to wychodził na balkon, zima nie zima, mróz, wichura .... trudno ;) ale rzucił, więc z głowy.
Udanego dnia wszystkim życzę, u nas popadało, teraz wygląda słońce, ma być 10 stopni na plusie, chociaż Franio wlazł cały pod koc i garuje ;)
Zdjęcie Twoje, Hano cudne :))) Malinka jest większa od Czajnika??? Na zdjęciu tak wygląda przynajmniej ;)
A w życiu nie przyjadę do Ciebie Lidzia. Mnie na balkona? żebym się uziębiła? haha
UsuńBezowa, jest jedno wyjście - możesz rzucić!
UsuńHaha ... przyjedź latem, albo wiosną :))) Albo rzuć, jak Hana dobrze radzi i nie tylko Hana ;)
UsuńMoje małe narko niezadowolnione, niby cieplej ale bardziej mokro i futra mogą nawilgnąć. Ja jestem taka łee że rozważam na poważnie czy aby sobie nie łyknąć promili ( mogę bo nie muszę dziś niczego wyjściowo załatwiać ). Kelyszek nalewki przed południem, zgroza nie?;-). Co do nałogów - taa, każdy prawdziwy upadla, jak nie upadla znaczy prywiczka a nie nałóg. :-)
OdpowiedzUsuńTaba, promile są przereklamowane. Liczysz, że Cię rozbudzą i dodadzą wigoru? Mnie na samą myśl nieodparta senność ogarnia.
OdpowiedzUsuńZanabylam buteleczke porto, bo lubie ono. w slicznej butelce, co zadecydowalo o kupnie, no i to, ze kosztowalo 1/2 ceny. nalalam sobie na po kolacji, wypilam i koniec, zasnelam w pol godziny albo i mniej po wypiciu. do kitu z takim nalogiem!
UsuńNo właśnie, Opakowana, kiedyś to człek skrzydeł dostawał i innego jakiegoś wigoru, dowcip mu się wyostrzał i w ogóle brylował i duszo towarzystwa się stawał, o ułańskiej fantazji nie wspominając. A teraz? Wypiję kulyszek i natychmiast marzę o łóżku. I spaniu w nim, sama - dodam dla pewności.
OdpowiedzUsuńHehehe:D stolarzyna sie odczepil? jak widze wiecej nas zasypia po alkoholu. To nie jest zly objaw, nie mamy pokusy wypicia wiecej;) ja tez zle znosze kaca i jakos po kilku w zyciu, w latach mlodosci, nie marze o powtorce.
UsuńJuz widze zlot Kur...najpierw szalenstwo, gdakanie, smichy chichy, jedzenie, wesolosc ogolna i gwar, potem poleje ktora Kura i za pol godzine wszystko, co bedzie mozna slyszec to zgodne chrapanie....
UsuńNupkowa, chyba się odczepił. Dzwonił jeszcze jakoś w ubiegłym tygodniu, ale nie odebrałam. Na razie spokój.
UsuńOpakowana, może dopiero przy drugim kulyszku - adrenalina, wiesz, te sprawy. Ale najdalej po godzinie pospadamy z grzęd.
UsuńA teraz się wyłączam w ramach walki z uzależnieniem:)
OdpowiedzUsuńA po mnie pomogła naleweczka, co prawda wsparta mocną herbatą a potem jeszcze kolejną kawą i jakoś to poszło. Ciśnienie rozkurczowe wskazuje teraz że nie jestem trupem ( dumnie się obnaszam z tą sześćdziesiątką na aparacie ) i cóś tam sobie powoli porządkuję przed - przed świątecznie.:-) Doopiasto jest tylko z tą mrocznością zapadającą w okolicach piętnastej. Ciemności szybko zapadające kierują mnie ku gawrze. :-/
UsuńTaba, kierunek ku gawrze jest najgorszy w tym okresie. Ciągle walczę z sennością.
UsuńChyba demonizujecie z tymi nałogami. Gromadzenie kolekcji lub przydasi, albo polowanie w lumpeksach, to przyjemność oraz rozwój intelektualny i fizyczny.
OdpowiedzUsuńRucianko - zdecydowanie popieram, że gromadzenie przydasi to rozwój intelektualny, szczególnie w wymyślaniu, gzie by to upchnąć:)
Usuńgdzie
UsuńArtenka - swieta racja!!! az mnie meczy to rozwijanie sie intelektualne!
UsuńWlasnie wyrzucilam kilka kg przydasi...moich, ale mam meza, ktory ma nalog nie do zwalczenia jezeli chodzi o zbieractwo..nie pali, nie pije ale zbiera i mozna oszalec...
UsuńJak to WYRZUCILAS?????? i co wyrzucilas...
UsuńNo właśnie, Grażyna, CO wyrzuciłaś? Mam nadzieję, że co cenniejsze przydasie Venezuejlos uratował!
UsuńArte, albo na ten przykład kombinując jak by tego wszystkiego nie odkurzać bez przerwy.
UsuńWyrzucialm jakies paski, mnostwo szaliczkow i szali, jakes spodnie co to przydawaly sie na wies ale byly juz mocno podstrzepione, skarpetki calkiem dobre ale za ciasna gumla, pizamki jakies co to przydalyby sie ba jaki biwak pod namiot ale juz na namioty jestem za stara, jakies adidasy co to wygodne sa i tylko mialy jedna dziureczke gdzie duzy palec..a na wioskowe lazenie po polach bylyby jak znalazl...etc...Przydasie Venezuejlosa nie datykam, bo by mnie zniszczyl...tylko swoje wyrzucam myslac, ze on wezmie ze mnie przyklad i tez zrobi porzadek, ale dzie tam, nic z tego ! powinnam zrobic kiedy spis jego przydasiow ale mialybyscie frajde.
UsuńGrażyna, zrób, chociaż po łebkach!
Usuńja myslalam, ze za przydasie uwazasz rzeczy nie osobiste ;)
Usuńdawaj te skarby Wenezuejlosa. Moj slubny tyle nawywalam ciuchow, ze sie pustki zrobili w jego czesci szafy i sie zastanawiam, jak tymi pustostanami zawladnac....
Ciekawe czy to Wałek tak bardzo lubi różowy kolor, czy to może Czajnik i Malinka wysiudały go z przygotowanego specjalnie dla niego posłania? ;)
OdpowiedzUsuńMarija, wysiudały, najbezczelniej w świecie!
UsuńJak mam dobrą zagrychę, to pić mogę i raczej po pół godzinie nie zasypiam.
OdpowiedzUsuńCiepło było, 13 stopni (jeszcze teraz jest 9) i padał deszcz.
Miłego wieczoru Wam życzę, sama chyba pójdę się rozwijać intelektualnie i upychać to co wywaliłam szukając książki dla wnuka.
Ewa2, mam ciekawą przypadłość. Nie zasypiam przy whisky, przy wszystkim innym tak:)))
OdpowiedzUsuńPrzy dobrej whisky nabieram wigoru. Lubię, skutek uboczny tylko taki, że robię się gadatliwa.
UsuńHrehre, Ewa2, po whisky każdy się robi rozmowny (brzmi to bardziej elegancko niż gadatliwy).
UsuńA w ogóle czekam na podziw i zachwyty. Wymieniłam oponki!
OdpowiedzUsuńHana - fąfary!
UsuńHano, powinnaś dostać gratulacje od najwyższych władz partyjnych kurnika...
UsuńGratuluję!!!
UsuńUff, Hana - wreszcie - wymieniłaś oponki, bo już myślałam, że znowu do marca Ci zejdzie.
UsuńHrehre, piękne, zimowe oponki z głębokim bieżniczkiem, wyważone i w ogóle!
UsuńUff przebrnęłam przez oba wpisy i komentarze o nałogach. Nie paliłam papierosów, nawet nie próbowałam i obecnie nikt u nas w domu nie pali. Inne nałogi niestety są, jak chociażby przesiadywanie przed netem i mania chomikowania, choć zmieniają się obszary zainteresowania. Pocieszyła mnie Rucianka, że to rozwój intelektualny, więc może nie warto walczyć. Kury przydasi nie wolno w żadnym wypadku wyrzucać, lepiej komuś oddać. Podobnie rzecz ma się ze starociami, klamotami, gruchotami - jak zwał tak zwał.
OdpowiedzUsuńLenko, mówiąc "wyrzucam" myślę "pozbywam się". Ostatnie półtora roku pozbyłam się niemało przydasiów, ale wyrzuciłam w sumie niewiele - tylko rupiecie, które do niczego się już nie nadawały. Resztę rozdałam, sprzedałam, zutylizowałam, wystawiłam na ulicę. Czeka mnie drugi etap. A wtedy skieruję Was do zakładki pt. "Wyrzuta".
UsuńHana to to rozumiem.:) Oj z ulicy pewnie szybko poznikały takie dobroci.
UsuńLenko, wbrew pozorom trochę to tam stało. Ale zniknęło w końcu.
UsuńCo ja sie ostatnio nawyrzucałam i narozdawalam, a jeszcze nie ma końca.No ale taki czas.Chciałabym juz miec powywalane co jest do wywalenia i juz mościć na nowo . Ciagle nie do konca wiem co i jak ma wygladac, czasu i rak do pracy mało, fachowej szczególnie. Gdybym miała złotą raczke z warsztatem to pokusiłabym sie o wiele ciekawych projektów i przeróbek,a tak to bede bazowac na tym co mam,a niektóre meble trzeba bedzie kupic. Jak sie obloze klamociarnią do wyrychtowania to w tym zginę. Trzeba brać na rozsadek ,praktycznosc i wygodę,a i nasze mozliwosci,finansowe i zdrowotne. Bosz,dlaczego musze byc taka rozsadna?!
OdpowiedzUsuńDora, teraz możesz ponapawać się przestrzenią, wszystkie pomieszczenia Twoje. Masz czas, pomału urządzicie się.
UsuńI mozesz sie bawic sprzetami i wywalac co Ci sie (nie) podoba i postawic co chcesz, gdzie Ci sie podoba!
UsuńOsiołkowi w żłoby dano...:)
UsuńDora, nie musisz! Jak nie teraz, to kiedy! Kup puszkę farby, machnij jakiegoś grata, a zaraz Ci się zachce!
OdpowiedzUsuńCo masz jeszcze do wywalenia? Dawaj do wyrzuty, ja znów się przymierzam.
Dobrze Hana, że piszesz o tej wyrzucie. Muszę tam polować.:)
UsuńA nie, tak to nie mam ,żeby do wyrzuty.To są duze gabaryty ,meble u szwagra,meble u nas, ale to z czasem, po kolei, wiesz,to takie porządki przerózne. Nie bede przemalowywac gratów, mam jeden stoliczek co go chce odczyscic z tego czym zapaprany, i on bedzie musiał byc pomalowany jakos, ale nie na kolorowo,predzej na bialo. mam tez stołki w kuchni,do odnowienia,ale to sa duperele, poki co brudna robota. Przegladam ogloszenia,bo chce jakis mebel na szkło, no i kredens mi sie marzy, chcoiaz J sie krzywi na ten pomysl.Teraz mnie zazył,bo sie okazalo,ze chce zostawic panele na sicanie,ktore sa fuj i sztuczne, on by je wymienil na lepsze,OMG,ja myslalam ,ze doczekam sie normalnej sciany, ze cos wykombinujemy by pozbyc sie lamperii, pomalowaloby sie sicne i juz.a on mi o ruracj,ze przeciez idą przy podlodze... no ciezko sie dogadac.
OdpowiedzUsuńMożna by lamperię przemalować.
UsuńLenko, o nie, całe zycie z lamperią, ja sie chce jej pozbyć.Specjalnie zamontowalismy kiedys te panele, zeby zakryc lamperie, to było tak doraźnie. no ale trzeba sie z tym rozprawic raz na zawsze.
UsuńDora, nie daj się lamperiom i panelom, chyba że będą śliczne! Odjechana tapeta może?
UsuńA ja mam lamperie w malutkim przedpokoju - mamy frontowe drzwi i kiszkowy kawalek (bo przy drzwiach front. jest wychodek. i zaraz szklone drzwi. Dodane zostaly bo frontowe sa drewniane i drewno albo wysycha albo puchnie, wiec zimno tam mocno. Wracajac z psiego spaceru, psina wyczekiwala, az byla wewnatrz i sie wtedy otrzasala z blota. tak wycieralam malowana sciane, az przetarlam farbe...a na drewnie moglam na codzien byle jak wycierac, a i tak mialam szklo w wewnetrznych drzwiach do wycierania oraz drzwi do w/w wychodka. lamperia mi uratowala zmysly. jest juz nieladnie sosnowa, ale jakos nie mam sily tego pomalowac....
UsuńHano, kto wie co to bedzie, no i te rury faktycznie, przydałoby sie je oslonic.Wzdech, same problemy:)
UsuńA jeszcze to bytomskie mieszkanie,gdziek uchnia i lazienka musi byc odnowiona, trzeba wypierniczyc wanne i dac kabine, w kuchni cos wymyslic,bo to jest taka klitka,ze jedna osoba to tłok. Tak wiec mózgi parują;)))))) Poki co wyjezdza ,wiec mam czas na odsapke i ogarniecie tutaj,zeby bylo troche przytulnie,bo burdelos straszny sie zrobil wszedzie.
OdpowiedzUsuńmelduję się i idę Was czytać. a że aktualnie czytam bez zrozumienia, to mi zejdzie do jutra. w każdym razie z nałogów miałam jeden, papierosy, ale rzuciłam 34 lata temu. teraz to się tylko zastanawiam, czy przypadkiem nie uzależniłam się od internetu.
OdpowiedzUsuńTG, a jeśli nawet uzależnionaś, to co?
OdpowiedzUsuńano nic, życia mi to nie rujnuje. tak tylko się zastanawiam, w celach poznawczych :)
UsuńMelduje się z rana. Naszła mnie myśl, że powinno być ostrzeżenie, że Kurnik uzależnia.:) Dobrego dnia Kury.
OdpowiedzUsuńHrehre, Klub Anonimowych Kur?
UsuńCzyli KAK....
UsuńDzień dobry Kury. W Odzi plus siedem i deszcz, ale wolę to niż mróz i ślizgawicę. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńRabarbaro i Bacho♥ Nasze Basie Kochane!!!
OdpowiedzUsuńŻyczenia wszystkiego najlepszego, pogody ducha, prostych dróg, zdrowia dobrego i wszystkiego co najlepsze. Buziaki imieninowe ♥
U mnie 7 stopni i pada deszcz, czyli wedle przysłowia BN ma być po lodzie. Szaro i ciemno, nie chce się z domu wychodzić, ale trzeba. Dobrego dnia.
O nasze kochane Barbórki! Niechże wam się wiedzie!
OdpowiedzUsuńU nas też deszcz dzwoni. Co bardzo cieszy, bo to wicie, ta susza.
Zastanawiałam się jeszcze nad swoimi nałogami a właściwie ich brakiem i doszłam do wniosku, że jednak nie mam. Mam natomiast pewne przyzwyczajenia psychiczne, a może to się nazywa po prostu cechy charakteru, które mnie denerwują, próbuję je zmieniać, ale to bardzo ciężko mi idzie.
Miłej Barbórki! Uważam, że powinno się jej zmienić patronat. Święta Barbara, patronka wiatraków, słońca i wartkich strumieni. Może wtedy łatwiej byłoby niektórym odejść od węgla w stronę czystej energii?
Agniecha, to zmieniamy. Podziekowania ciut nizej.
UsuńHelou poranne, aleeee spiacooooo. Deszczowe 7 st. Nie iwem dlaczego mam wrażenie ,ze jest sobota a to przecież wtorek.
OdpowiedzUsuńa mnie sie wydaje, ze poniedzialek, bo wczoraj huty nie mialam....
Usuńu nasz mrozek jakis , szron siedzi na trawie, dachach i samochodach, a na niebie ni chmurki. chyba nie bedemusiala skrobac wehikulu, bo dopiero przed 11 wychodze. Milego dnia Kurkom, z badz bez opadow - jak komu wygodniej.
Basiom naszym kochanym serdecznosci wszelakie!
OdpowiedzUsuńDzis Barbar wszelakich dzis - patronki rabarbaru i gornikow.
OdpowiedzUsuńNiech sie Wam darzy na kazdym froncie.
zestaw zasadniczy juz czeka!!
Baśkom,Rabarbarom,Bachom i Basicom (Himilsbach zwał swoją żonę Basica;) Wszystkiego Najlepszego,zdrowia nade wszystko ♥!
OdpowiedzUsuńDeszczowo,ale ciepło.Ciemnica była jak pojechałam na targ,że nie mogłam odróżnić 20 od 50 zł;)
Kury już skończyły wartkie opowieści o grzechach młodości?
Ano,młodość ma to do siebie,że grzeszymy,ot tak sobie.Bez zastanowienia nad dalekimi skutkami.
Ale nic to!Mam złożyć życzenia przyjaciółce Basi,ale czego życzyć kobiecie,która pochowała jedynego syna.
Fajnego dnia..
Dzieńdoberek :)
OdpowiedzUsuńBarbarom, Rabarbarom, Bachom i wszelkim Baśkom wszystkiego co najlepsze!!!
Dziękuję serdeczenie z całego kurzego serducha i mojej imienniczce Rabarbarze i innym ew. ukrytym Barbarom wszelakiego dobra, zdrowia przede wszystkim i wianuszka przyjaciół życzę! Właśnie zaczęłam się pakować.
OdpowiedzUsuńWszystkim Barbarom, Basiom, Rabarbarom, Basieńkom, Basiom wszstkigo najlepszego, spełnienia marzeń.😘😘😘 🍀🍀🍀💞💞💞🍷🍹🍺🍻🌻🌸🌹🌼
OdpowiedzUsuńWszystkim naszym Kurkom,które noszą różne odmiany imienia Barbara życzę wszelakiego dobra ze zdrowiem na czele.Wszystkiego dobrego♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńWszystkim Barbarom i Rabarbarom wszystkiego, co najlepsze!
OdpowiedzUsuńI ja życzę wszystkim Basieńkom i Rabarbarom wszystkiego tego, co potrzeba.
OdpowiedzUsuńCzołgiem Kureiry! A zwłaszcza czołgiem Bacha i Rabarbara w tym pięknym dniu! Niech trwa i trwa i niech będzie początkiem pasma sukcesów na każdym polu!
OdpowiedzUsuńBasieńki miłe,
OdpowiedzUsuńRabarbaro 🌹 Bacho 🌹
słońca, radości i miłości! I zdrówka najlepszego!
Wszystkim Barbarom i Baśkom - niech się darzy 🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńBasieńkom wszystkiego co najmilsze i najpiękniejsze w życiu♥♥♥♥♥♥♥♥
UsuńA odnośnie nałogów...
OdpowiedzUsuńA co tam, pochwalę się! Właśnie dziś mam swoje małe święto;) 7lat temu pożegnałam ćmiki, nikotynowy smrodek, kłęby dymu..., a przy okazji i smukłą sylwetkę:))) No niestety, fałdek tu i ówdzie przybyło:(, bo apetyt wrócił, na wszystko, zwłaszcza na łakocie. Jedyna pociecha to taka, że teraz mi cieplej, dotąd byłam okropnym zmarzluchem.
I kaski też teraz więcej. To wyszło na zdrowie..., działkowym kotom:D
Ksan, kupiłaś sobie trochę butów? Albo chociaż wypasioną torebusię?
UsuńKolejne buciki i torebusie? Toż to nie nałóg jeszcze, to z potrzeby raczej..., gdy trza dobrać odpowiednie do płaszczyka, szalika lub kolczyków:)) No chyba że ma się ich setki albo i więcej, a i tak jest przymus kupowania. A to mi nie grozi.
UsuńCo innego, gdy są to marcepanowe batoniki, wiśnie w likierze, czekolada z bakaliami też całkiem, całkiem :), wtedy czuję się normalnie przymuszona do nabycia onych, taką mają moc.
Taaa, Ksan, moc mają dużą, zaraz po torebusiach:)))
UsuńBarbarom Kurnikowym - wszystkiego najlepszego :))) Zdrowia przede wszystkim Wam życzę ♥♥♥
OdpowiedzUsuńU nas Barbara wietrzna była i słoneczna, więc nie wiem, jak to odnieść do Świąt ;) Może faktycznie, jak to Agniecho sugerujesz, zmienić chce swoje patronowanie na tę od energii odnawialnych?? :))
Dzisiaj zlikwidowalam moje hazardowe konto!!!!!! Buuuu,
OdpowiedzUsuńGratuluje, Bacha!!!
UsuńNooo, Bacha, to chyba jest odwyk?
UsuńTo proszę jeszcze omijać punkty bukmacherskie... Dobry odwyk, będę trzymać kciuki.
UsuńPostaram sie nie wpasc w jakas zasadzke. Moze bedzie latwiej jak bede kraju. Wskakuje na spalna bo o 3.30 pobudka. Jeszcze raz buziaki za wszystkie zyczenia.
UsuńHej Kurki z wieczora. Cały dzień mżyło, siąpiło i moczyło. Było ciepło i ciemno cały dzień. Jak wyszłam z domu po 7, tak wróciłam o 18-tej. Kot miał pretensje.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru, zaraz wypiję zdrowie wszystkich Baś.
A ja dziś mam ochotę na piwo owocowe i nim wypiję zdrowie wszystkich Baś i Barbar. Nie zdziwcie się, jak padnę przed zbiórką, ale komentarz zostawiłam na wczorajszej...
OdpowiedzUsuńBoguśka, po piwie padłabym już przed:)))
OdpowiedzUsuńAch jak mi dobrze! Tak sobie wlazlam z cicha do kurnika i przeczytalam wszystkie zyczenia i sobie je przygarnelam i bede teraz spac i marzyc o ich spelnieniu :)))
OdpowiedzUsuńOde mne tez zyczenia NAJLEPSZEGO dla reszty Basiow!!!!!!!!!!!!
Basiu, ściski!
UsuńKochane Kurki: Bachy, Barbary, Rabarbary, Basie, Baśki, Basieńki; bierzcie od życia wszystko co Wam daje, zatrzymując to co dobre, pozbywając się, jeśli tylko można i tak szybko jak to możliwe, tego co złe.
OdpowiedzUsuńwszystkim naszym Barbarom najserdeczniejsze imieninowe życzenia. niech Wam się dobrze wiedzie! sie Panie częstują! 🎂🍸🍹🎁🍷🍺🍨🍰
OdpowiedzUsuńI ja życzę Wam Basie wszystkie i Barbary i Kumo Rabarbaro wszelkiej pomyślności- niech dobry los Wam sprzyja !!!
OdpowiedzUsuńBasiom zycze jak najlepiej i po malu sie socjalizuje;) dzis u nas bylo +8 stopni (za cieplo!) i mgla lub mzawka, zamiennie. Mialam kolejny tour po lekarzach, padlam. Chce do konca roku skonczyc przeglady i wiekszosc badan, ale juz wiem, ze po nowym bedzie cd. Kurcze, tarczyca jednak niedomaga:(
OdpowiedzUsuńZagladam, czytam Wasze komentarze i podziwiam, ze tak malo macie nalogow:P Jak sobie przeczytalam wlasne wynurzenia, to wyszlo mi, ze co cos odstawie, to przybywa nowy nalog:/ zycia mi nie starczy, zeby sie tego pozbyc! No dobra, dziedzictwo po ukochanej rodzince mam spore, ale gdzie moj zdrowy, wlasny pierwiastek?
Z netem musze byc czujna i jak tylko zarwe noc, to potem pare dni odpuszczam w sieci. No i chcialabym zasypiac wczesniej, wstajac z rana, poki jasno. Jakas inna/slabsza energie mam wstajac pozniej. Czesc z Was jest na emeryturze lub pracuje w domu, to mniejszy problem. Ja mam chwilowa przerwe w pracy, ale niedlugo wracam i nie sluzy mi taki porabany tryb zycia, z zarywanymi nocami. A polozyc sie wczesnie jest ciezko... i tak to. Oby do wiosny!
Nupkowa, wrócisz do huty, to i padniesz wcześniej z wieczora i Ci się wyrówna. No i ten, wiesz - jak się nie da zmienić, to mus polubić.
OdpowiedzUsuńWitajcie, haha wszystkie już śpią. Byłam dziś w hucie z wizytą...tak mi namieszali w głowie, żebym nie szła w marcu na emeryturę, że już sama nie wiem. Poszłam potem na szmatexy i upolowałam zimową kurtkę Bezowemu funkiel-nówkę za 20 zł, bo było obniżka 50%, Bezie w zoologicznym zanabyłam nowy drapak tekturowy, bo ona lubi śmiecić i tak udało mi się mikołajowe prezanta zrobić. Sobie nic nie kupiłam, ale ile torebusiów się naoglądałam, to moje.
OdpowiedzUsuńDobranoc.
Bezowa, a drabinka?
UsuńBezowa - najlepiej, gdybys miała taka możliwość, to przejdź na emeryturę i popracuj jeszcze na ile Ci sie będzie chciało. Wtedy zarobki licza Ci sie do emerytury, a przez tan czas masz podwójny dochód. Ale to zalezy od zakładu, w którym pracujesz, czy zechce Cie zatrudnić pomimo przejścia na emeryturę.
UsuńAkurat śpią. Wcale że nie. Bacha i Rabarbara już dostały ode mnie indywidualnie życzenia, została mi jeszcze Basia, której życzę zdrowia, spełnienia choćby malutkiego marzenia i kasy na to spełnienie.
OdpowiedzUsuńBezowa, a nie pamiętasz jak się dopiero co cieszyłaś, że jeszcze tylko do marca i ile stresu cię ta huta kosztowała? Ale nic nie mówię, decyzja do ciebie należy.
Dobrej nocy wszystkim.
Wiesz Mika, myślałam o Tobie pisząc że Kury śpią, wiedziałam, że przyjdziesz, dlatego nie gasiłam. Od 16 października siedzę na zwolnieniu, trochę odpoczęłam i myślę, że do lipca dałabym radę popracować, skoro ma to mieć wpływ na wysokość emerytury. Nie jestem chytra na kasę, ale za 1150 zł, jakie dostałam za chorobowe w listopadzie, to niestety, ale nie da się żyć,
UsuńBezowa, warto to przemyśleć. Bierzesz emeryturę i pensję. Możesz być bogata przez jakiś czas.
UsuńDzień dobry Kurniku. W Odzi około zera i chyba białe paskudztwo leciało nad ranem, bo widać, że na ulicach ślisko. Udanego dnia. Ja dziś wolne od huty i robię z Mamcią wypad do fryzjera, co cy ludzi nie straszyć...
OdpowiedzUsuńA u nas przymroziło. Termometr mówi 0 st., ale mu nie wierzę, bo szron wszędzie widzę przez okno. Ziewam jak smok, mało komputera nie połknę. I czekam na słońce.
OdpowiedzUsuńCałkiem mi się poprzestawiało. Kiedyś jak padało spałam jak suseł, teraz odwrotnie śpię kiedy słońce i dzisiaj zaspałam. Słonko wyszło, +5, smogu nie ma, trzeba się przewietrzyć.
OdpowiedzUsuńDzień dobry, i u nas na minusie ,szron na autach,piekne slonce w gratisie.
OdpowiedzUsuńU nas też przymroziło, a w naszym parowie, co to latem upalnym chłodek przynosi, zimą słońca nie uświadczysz. Lód na drodze i w poślizg wpadłam moim smokiem z napędem 4x4 i zimowych oponach. Nie wiem jakby sie skinczył mój slalom bez tych dodatków. Tak więc atrakcje zimowe juz mi sie zaczęły.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia!
W mnie +1 tylko, ale ładny dzień. Patrzę sobie przez okno na ten ładny autokar z siatkarkami z Wisła Warszawa, a one pewnie siedzą sobie w SPA...
OdpowiedzUsuńIzydoruu - matku bosku!! Moze na kola takie rekawy nalozyc trzeba? to nie to co lancuchy, co wszystko bez sniegu marnuja. raczej staraj sie nie fikac na drodze!
OdpowiedzUsuńBoszsz, Izydoru, aż mię ciarki przeszły. Ciągle mam w pamięci poślizg sprzed coś 3 lat i kasację suzuczki w następstwie onego. jak już się ślizgniesz, ni ma mocnych:( U nas ciepło i słonecznie (dzisiaj przynajmniej tak było).
OdpowiedzUsuńOjej! jak zwykle mam problemy z zorientowaniem sie jaka data i jakie imieniny!!!toc to dzisiaj juz jeden dzien po 4 grudnia! Wszystkim Barbarom i Rabarbarom moc najlepszych zyczen!! niech sie im wiedzie najlepiej na swiecie!!!!
OdpowiedzUsuńGrażyna, jutro świetuje Mikołaj. Bacz, czy aby nie znasz jakiegoś.
OdpowiedzUsuńJa znam! Ha!
UsuńNie znam Mikolaja, nawet takiego co to podarki niesie...bo mi nie niesie. JAk bylam mala, to niosl, by to zawsze piernik lukrowany z wizerunkiem owegoz z papieru przylepionego na wierzchu
Usuńi jakies cukierki i zawsze rano pod poduszka w lozku, jakims cudem mama..upsss...ten Mikolaj pod poduszke takie slodkosci wkladal bez budzenia nas...pewnie sen mielismy mocny teraz nie wklada bo zaraz bym sie obudzila.
Dzien Dobry!!
Agniecha, od nas życzenia Mikołajowi Twemu złóż!
UsuńDokladam sie do zyczen!
UsuńPrzekażę! I dziękuję.
UsuńAgniecha, dzięki mnie nie przegapisz, prawdaż?
OdpowiedzUsuńNo jestem bardzo wdzięczna, jestem.
UsuńHana pisze, że u nas dzis bylo ciepło i słonecznie - zabrzmiało to sielankowo, ale ja dzis rano jechałam na "fuchę" w kierunku mniej wiecej na południe od Poznania. Było, nie dość, że ślisko (ABS przy hamowaniu sie włączał), to jeszcze do tego słońce nisko, chwilami prosto w oczy, a szyba cały czas zapaćkana, bo jakieś paskudztwo spod kół leciało. Paskudna droga. Ale fucha odbyta, niezbyt warta zachodu, ale sprawiła mi nieco satysfakcji, takiej dydaktycznej, mówiąc wprost - belferskiej. Ale tez następnej póki co nie pożądam.
OdpowiedzUsuńMM. Ty jeszcze nie śpisz po tych perygrynacjach?
OdpowiedzUsuńMM. lepiej powiedz jak dzisiaj było? Skąd satysfakcja?
OdpowiedzUsuńHana - zmogło mnie po powrocie i przespałam sie godzinke, wiec teraz jestem całkiem dobra. A satysfakcja, nie wchodząc w szczegóły stąd, że nawiązałam całkiem dobry kontakt z grupą (ludzie starsi, o baaardzo różnym poziomie wykształcenia i poziomie ogólnym), którzy w trakcie zajęć całkiem nieźle się zintegrowali (warsztat), chcą coś razem robic na rzecz środowiska (swojego), byli otwarci, w miarę aktywni, w trakcie wykładu autentycznie słuchali, niektórzy nawet notowali. A część mojej satysfakcji wynika tez stąd, że uprzedzano mnie, że grupa jest "trudna". No, widac, memu talentu dydaktycznemu nikt i nic sie oprzeć nie zdoła.
OdpowiedzUsuńMM., to w sumie szkoda, że na tym kończy się Twoja rola. Rozkręciłaś staruszków i co teraz?
OdpowiedzUsuńHana; teraz niech się sami kręcą. W tym rzecz.
UsuńBezowa; napisałam Ci wyżej w związku z emeryturą. Widziałaś?
OdpowiedzUsuńWidziałam, odpisałam niżej haha.
UsuńDzień dobry Kurniku. W Łodzi minus czy, opada mgła. Ja do huty. Miłego dnia wszystkim.
OdpowiedzUsuńDzien dobry, za oknem ciemno wiec nie wiem jak jest...Mikolaj nic pod puduszke nie wlozyl, sprawdzilam, chyba juz mnie nie lubi, ostatnio mnie lubil ponad 60 lat temu.
OdpowiedzUsuńWczoraj zrobilam 80 uszek z grzybami, zamrozilam, dzisiaj moze zabuire sie do pierogow i tez zamroze...zjeszdza sie cala moja "swiatowa" rodzina na swieta, bedzie nas w sumie 9...Bozszsz jak ja to ogarne.!
Podobno tutaj tez lekki minusik...a sniegu niet! FofiSofi chce sniegu, marzy jej sie by zrobic aniola na sniegu ..skad ona to wie?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńU mnie też Mikołaja ni widu..Grażynko;)
UsuńSzadź i na minusie,ale bez wiatru.
Dziś na siłę przywiązałam się łańcuchem,żeby coś porobić w domu,bo już chciałam lecieć w miasto.Przemknęło mi po głowie o pierogach na Wigilię,o oknach a nic mi się nie chce.
Chyba pierwszeństwo majo okna,niedawno jakiś ptak uderzył,została po nim posoka z przylepionymi dwoma powiewającymi piórkami.Nie wiem czy przeżył.
Naleśniki dziś zrobię ze serem.
Miłego dzionka..
Przeredagowałam;)
Szaroburo i temperatura w okolicach zera.
OdpowiedzUsuńHojnego Mikołaja! I fajnego dnia!
Dzień dobry. Słoneczko, -1 i umiarkowana paskuda. Nie widać jej a truje.
OdpowiedzUsuńDo mnie Mikołaj przyszedł przedwczoraj i wczoraj, ale pocztą. Dostałam paczkę suszonych grzybów, które sam uzbierał, a wczoraj cudeńka do robienia kartek. Bardzo się wzruszyłam, bo listu nie pisałam.
Rodzinny Mikołaj będzie dopiero na święta.
Miłego dnia życzę Kurnikowi.
Hej Wam z rana. Mrozik -2 i słoneczko.
OdpowiedzUsuńHanuś drabinka nadal w sklepie, chyba sama nie przyjdzie, a tak by się przydała.
MartaMarta, tu nie chodzi, aby przejść na emeryturę i nadal pracować, tylko żeby pracować do lipca i wówczas pożegnać się z pracą. W ZUSie też mi powiedzieli, że III kwartał jest najkorzystniejszy. Jeszcze mam troszeczkę czasu i muszę się z tym porządnie przespać.
Teraz rychtuję się do dochtora pod skalpel, ale mi wypadł termin mikołajowy, ale do Świąt będzie pogojone. Trzymajcie kciuki.
Bedziemy trzymać kciuki. 😘Drabinkę chyba będzie Ci trzeba wysłać przez intrneta, bo nie kupisz jej sama...😠
UsuńJa od wczoraj, zamiast Mikołaja, mam gnoja, który robi mi koło czterech liter...:-(
OdpowiedzUsuń