Mówi MM.:
Od dwóch miesięcy jestem na pełnej emeryturze, w sensie takim, że nie pracuję w hucie. Trochę się porozkoszowałam wolnym czasem, brakiem przymusów wszelakich, w tym przede wszystkim brakiem wiszącego nieustannie nad głową bicza, który nie dawał wytchnienia w dzień wolny od pracy, bo ciągle było nie dość dobrze; trzeba było coś opublikować, wziąć udział w jakiejś - czasami pożal się Boże - konferencji, więc i coś przygotować, stworzyć mowę na absolutorium, poprawić prace, których poziom przyprawiał czasami o mdłości. Itd., itp. No więc mam to, o czym marzyłam już od długiego czasu, a raczej nie mam. Za to mam dylemat, bo tak powolutku zaczyna mi czegoś jakby brakować, a może wcale nie?
Z jednej strony bowiem jest mi z tym dobrze. Budzę się rano i myślę – czy ja dzisiaj muszę wychodzić z domu (umyć włosy, napędzić ździebko urody z pudełka, pomyśleć co włożyć na grzbiet), czy też mogę dać sobie totalny luz? I to, że mam taki wybór, jest fajne. Z drugiej jednak strony (bo na ogół jest jakaś druga strona) mam niejaki niepokój. Bo co będzie jak za czas jakiś przestanie mi się w ogóle chcieć wychodzić, albo wychodząc chcieć cokolwiek ze sobą zrobić? Może więc jednak zrezygnować z części tej „wolności” i dać się wciągać w różne aktywności, póki jeszcze są one proponowane? Albo sobie poszukać takich, które wcale proponowane nie są, a mogłyby dać mi satysfakcję (chociażby jakiś wolontariat na rzecz…).
Chociaż tak się nie chce… No i co… robić coś czy nie robić? Bo na razie tak mi dobrze… Ale z drugiej strony jak mi przestanie być tak dobrze, to może już być za późno. Ratunku!!! Co robić (albo nie robić)?
Chociaż tak się nie chce… No i co… robić coś czy nie robić? Bo na razie tak mi dobrze… Ale z drugiej strony jak mi przestanie być tak dobrze, to może już być za późno. Ratunku!!! Co robić (albo nie robić)?
Istem! Pirsa!
OdpowiedzUsuńJesteś, Gorzka! Świętuj, bo nieczęsto to Ci się zdarza!
UsuńSeta galareta i śledź dla kochanej Opakowanej🎉
OdpowiedzUsuńMM aż nie mogę uwierzyć, że Ty na emeryturze. Na serio? To nie jest jakiś test psychologiczny?😉
OdpowiedzUsuńDo emerytury mi daleko, ale mam jakby 😂😄😂substytut bo od 5 lat nie pracuje na etacie. Zostal mi jeszcze rok, a moze i mniej jeśli sytuacja pozwoli. To ja Ci doradzam oddać sie pasji. Na pewno taką masz i zakolegować sie z Grazyną, Arteńką i Opakowaną a zobaczyć jak Ci się będzie wstawalo o poranku😉
OdpowiedzUsuńTo zakolegowanie się jest świetnym pomysłem:)
UsuńJa tez tak uwazam. MM powinna isc z patchwork i robotki na drutach i bede mogla Jej wtedy wepchnac worek materialow i wloczek, bo TAK SOBIE to nie oddam!! hrehrhrh
UsuńOpakowano: hehehe, ja tez mam zapasy welny! Na 10 lat naprzod! Musze sie podzielic/odsprzedac bo szkoda zeby lezaly.
Usuńja mam tyle, ze moglabysm ogacic mala wies...a moze nawet srednia. ja to planuje zrobic wyprzedaz...oglosic internetowo - we wsi, gdziekolwiek, oproznic garaz i zaprosic ludzi. Ino to jest chata za wsia, wiec niezmotoryzowani maja letke=ie trudnosci. razem urzadzimy takie cus? w lecie?
Usuńp.s. jakie masz wloczki????
Ja mam same welny! Niektore z mala domieszka! A sprzedawac - to zima! W sezonie! Kiedy inne dziergaczki lapki swiezbia do dziergania! Mam zamiar na spotkania robotkowe zabrac troche welny i po kosztach odsprzedac. Nie kazda trafilam z kolorem czy gruboscia i po co ma lezec?
UsuńTroche zostawie sobie, bo wciaz dziergam, ucze sie, bawie i jeszcze wielu rzeczy nie umiem. Ale nie potrzebuje az tyyyyle kg!
Zawodowo nie pracuję już 20 lat i tak jak Kot doradzam oddać się pasji najlepiej takiej która wyciągałaby z domu :)
OdpowiedzUsuńPopieram dziewczyny.Wymadrzać sie nie bedę,bo normalnej pracy to ja nie miałam od nie pamiętam kiedy. Ale siedzenie samej w domu faktycznie nie robi dobrze, mus robic cos fajnego, miec kontakty,spotykac sie ,zatem jak tylko masz mozliwosc robic co lubisz -rób!
Usuńja siedzialam w domu albo bez zadnej roboty (za czesto sie przenosilismy) badz z nia (jakby kawalek etatu czasowo, bo DO HUTY takiej co rano IN a po poludniu OUT to pracowalam rok na pol etatu jako sekretarka na anglistyce, jak jeszcze pisalam prace mgr, z menrzem, co dostal prace na rok na owwej anglistyce. po slubie naszym, a potem-potem po drugich studiach - w fachu wlasnie wyuczonym, tu juz gdzie jestesmy. cos na 4 miesiace umowa. nawet nie wieciee, jaka to byla dla mnie meczarnia - po ok 15 latach luzem. co ja sie nakombinowalam, zeby nie siedziec od 9 do 5...chcialam przychodzic przed 8 rano. nie pozwolili, chcialam zrezygnowac z dwoch glupich i niepotrzebnych przerw - nie pozwolili).
Usuńteraz, troche pozno w zyciu, mam robote, ktora nie zobowiazuje poza wyjsciem z domu, z koafiura jakas, choc zdarza mi sie wychodzic z domu wew wstydzie, po POWINNAM byla umyc piora i...zapomnialam. nie mozemy latac w dresach czy dzinsach i ogolnie wygladac jak czlowiek...z czasem poziom tej ludzkosci troche mi opadl, bo raz zniszczylam zamszowe FIULETOWE buty idac do huty i zaczelo lac okrutnie plus zlecenie bylo straszliwe (policja przyleciala i m nie za szafe schowala). najczesciej i tak wygladam porzadniej niz wielu klientow (NIE klientki...).
Niezla opowiesc z ta policja i szafa:P I widze, ze lubisz tez fiolet! Ja uwielbiam! Fajnie, ze choc teraz masz prace, ktora Cie nie wykacza, a daje troche kasy i zadowolenie. Faktycznie szkoda, ze nie wczesniej:/
Usuńja fijulet tylko wybiorczo - wlasnie w formie np butow. przy pysku mi nie pasuje.
UsuńNieno, Kocie, to nie jest test, niestety. Twoja "emerytura" to zupełnie inna sprawa. Wszystko przed Tobą. Poza tym masz dzieci i roboty po korek i kukardkę - chcesz czy nie chcesz!
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze dla jubilatek!!!
OdpowiedzUsuńKocie; chyba jakiś czas Cię nie widziałam. Witaj. Wiesz, nie chodzi mi o to, że nie mam co robic, tylko o to, czy chcę robić. Kolegować sie z Opakowaną, Grażyna i Arteńka - z rozkoszą, ale jak chodzi o wstawanie o poranku to już wiem, że nie bardzo...Najlepsze moje poranki to te, kiedy Baluś da mi pospać troszkę dłużej.
OdpowiedzUsuńOpakowana; nie wiem z jakiej okazji śledź i galareta oraz seta dla Ciebie, ale się przyłączam oczywiście.
Marto, jednak musisz popełnić kazirodztwo i przyłączyć się do rzon na fb. Mnie już skaptowali , a Opakowana ma dziś urodziny...
UsuńPopieram Boguske, bo Rzony to dalej ten sam Kurnik, ale z zawartoscia wynurzen podobna do Podziemia...
UsuńOpakowana i Agniecha majo dzis urodziny:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego Dzidziom. Następne bliźniaczki.
UsuńWszystkiego najlepszego dla jubilatek:)
UsuńW imieniu wspoljubilatki - dziekujemy!!! a blizniaczka niech sobie jeszcze pospi ;)
UsuńZapytaj siebie i powiedz nam, jakie są Twoje pasje. Co zawsze chciałaś robić, a nie miałaś na to czasu. To prawda, że zupełny luz paradoksalnie wymaga dyscypliny, żeby dobrze funkcjonować i jakoś wyglądać. Bo pies czy kot i tak cię kocha, bez względu na urodę i modny image. Teraz prężnie rozwija się ruch 50+, może Twoja wiedza w postaci wykładów? Wolontariat, czy praca, to zależy od sytuacji. No i chodź do nas na fb, to będziesz miała obowiązek zbiórki o 22. ;)
OdpowiedzUsuńMarta, Opakowana ma urodziny. I Agniecha.
OdpowiedzUsuńAgniecha! Przyjemności i uciechy na resztę długiego życia!
Cmok, cmok! Dziękuję!
UsuńWiekszosc Niemcow pracuje honorowo po przejsciu na emeryture. Zatrudniaja sie w organizacjach uzytku publicznego, jedna moja znajoma pracuje w lokalnym radiu, wielu nauczycieli np. udziela darmowych korepetycji. Kiedy lezalam w szpitalu, przychodzily do chorych tzw. zielone anioly (z racji zielonych kitelkow) i pomagaly w rozny sposob, wyreczajac w prostych uslugach przeciazone praca pielegniarki.
OdpowiedzUsuńTutaj mozliwosci jest mnostwo, nie wiem, jak w Polsce. W kazdym razie wiekszosc ZDROWYCH i energicznych emerytow oddaje sie pracy spolecznej.
U nas chodzą do kościoła, oglądają tv i siedzą w przychodniach. No i narzekają.:(
UsuńMówi emerytka od 13 lat. Wypisz, wymaluj, miewam takie stany. Nie muszę, nie wstanę, nie posprzątam, nie zrobię. A potem strach, mchem porosnę, zacznę oglądać seriale, do koła emerytek się zapiszę i o dolegliwościach rozmaitych słuchać będę.
OdpowiedzUsuńMiałam w emeryturę dobry start, bo nie musiałam, a poszłam (wypalenie zawodowe), nie od razu zerwałam z hutą bo dorabiałam na pół etatu przez 2 lata, córki zadbały by matka miała obowiązki obdarzając mnie wnukami. Potem odkryłam blogowe towarzystwo, które odważyłam się poznać w realu, zaliczyłam UTW, chodziłam na rozmaite warsztaty w muzeach, blog założyłam itp. Natomiast nie zrobiłam paru rzeczy, które miałam zrobić jak przejdę na emeryturę i dalej mi się nie chce.
Radzę robić to, na co masz ochotę, byle nie zmieniło się to w obowiązek. Bo wtedy nie będzie Ci się chciało bardziej. Jesteś zbyt krótko pełną emerytką, jeszcze możesz poleniuchować i nie musieć,a spokojnie popróbować tego i owego.
Ale się rozpisałam....
Ewa - swietnie to opisalas! jedni podstarzali w naszej rodzinie (tutejszej), po przejsciu na emeryture krotko po sobie zaczeli latac - a to w bliskie gorki, tak sobie - zobaczyc czy im sie to podoba, a to zapisali sie, zobaczyc czy im sie podoba podgladanie ptaszkow, a to z jakas grupa pojechali do opery, a to na wyklad jakis. Spedzili okolo 2 lat w niejakim biegu, odzwyczajajac sie od pracy od 9 do 5, a sprawdzajac CO im odpowiada. I jakos tak srednio to wypadlo. potem on szybko owdowial i...ruszyl! pelna para! Czyli tez zalecam sprobowac roznych rzeczy, nawet tych, co by Ci do glowy nie wpadly. Ja chyba bym sie nie nadala do wejscia w klub emerytow tak na zywo, mam ukochany klub emerytow i prawie emerytow - Kurnik. i od razu przepraszam, ze obrazam mlodki tu obecne!
Usuńale jak patrze w necie na portale, grupy, blogi tzw 50+, to jednak cichcem uciekam. Tam sie swiat kreci wokol stsownego do wieku ubierania sie |(a mam to w du...pardon, nie obchodzi mnie to czy wypada czy nie) czy zdrowego - do wieku - odzywiania sie (ja sie nie odzywiam, ja jem!), badz wokol wnusiow i wnusi. NIe! Dlatego kocham Kurnik, BO czy jestesmy Kury - emerytki czy jeszcze nie, to wszystkie mamy tak rozne rzeczy do powiedzenia, do pokazania, bez zobowiazan. w koncu Kurnik to wolontariat! czyli nikt nic nie musi, a jednak tu siedzimy, tzw wiek tu w ogole nie gra roli, mamy rozrzut zainteresowan wielki (dla mnie to gora lodowa, bo widze tylko kawalki tego, co Kury robia badz maja potencjal do).
Moja sasiadka, ktora ma chyba 73 albo 75, pracuje dwa razy w tygodniu w miejscu, ktore bardzo jej odpowiada (i sie nie dziwie, rhehrehr) - w sklepie z wloczkami! nie jest to akurat handelek niezwykle trendy i chic, znaczy bez cen z ksiezyca i patrzenia z gory na kogos i jest zachwycona. a jak jej powiedzialam, ze chce miszkac w domku parterowym, to na mnie wsiadla - jak przestaniesz sie wdrapywac na te schody iles tam razy codziennie, to spierniczejesz na amen i juz nigdy nie bedzie ci sie chcialo po schodach chodzic. wzielam to doslownie i symbolicznie.
Opakowano: no ja do emerytury mam hen hen... ale od dziecka mialam zawsze starszych od siebie znajomych. I zycie tez jakos mnie traktowalo bez ulgi. Wiec mimo roznicy czasem 1 pokolenia - "nic co ludzkie, nie jest mi obce". Podoba mi sie w Kurniku pewna niezaleznosc i zroznicowanie. A takze mocne charaktery, artystyczne talenty, poczucie humoru:) I mimo swiadomosci roznicy wieku - nie odczuwam jej. Pewien stopien "szalenstwa" nie zmienia sie nigdy i wsrod typowo mieszczanskich, poukladanych ludzi czuje sie dziwnie, odstaje, jestem niezrozumiana. Tu zarowno rozumiem, jak i czuje sie rozumiana, choc malo Was jeszcze znam.
UsuńDobra przypowiesc o sasiadce:) choc moj domek bedzie parterowy, bo na kregoslup schody niedobre. Ale wyzwania zamierzam miec do smierci. Np. rok temu zaczelam biegac i sie wciagnelam! W tym roku nie moglam, bylam nieszczesliwa. Ale w nastepnym wracam do biegania! Poza tym badania pokazuja, ze najwiecej maratonczykow i maratonek jest po 40stce, bo zwyczajnie wzrasta wydolnosc i wytrzymalosc organizmu. Co bardzo mnie ucieszylo, mimo ze nie biegam w biegach zorganizowanych.
Właśnie doczytałam, wróciwszy na poprzedniego bloga, o urodzinach Opakowanej i Agniechy urodzinach. Jeszcze raz więc serdeczności dla Opakowanej i dużą galaretę , śledzia oraz setę dla Agniechy. Niech Ci koniki też zdrowe będą!
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuńja tez dzieki!
UsuńJa od dawna nie pracuję zawodowo, tylko na swoim, ale to nie sprzyja "robieniu wyglądu". Nie maluję się od dawna, bo jakoś mi nie pasuje. Nigdy zresztą nie malowałam się na codzień. Ale kiedy jedziemy do miasta, to przynajmniej oblekam się przyzwoicie i dbam, żeby mieć czyste włosy. Wiesz, nie będę Ci, Marto, rozwlekać się truizmami. Po prostu rób, na co masz ochotę. Po prostu. Jeśli wyjdziesz nieumalowana, to świat się nie zawali - będziesz autentyczna. Spleśnieć to na pewno nie spleśniejesz, nie Ty. Hana Ci też nie da. A to niechcenie może też mieć związek z rytmem natury, bo zimą człowiek jak może, to wpada w lekką hibernację i nic mu się nie chce, tylko zawinąć się w kocyk z czymś smacznym w kieliszku czy kubku oraz dobrą książką/filmem i po prostu istnieć. I wolno mu! A nawet trzeba.Wiosną znowu wraca energia i chęć działania. A poza tym rzeczywiście - fajnie mieć jakąś pasję, a nawet kilka. Coś, co siedzi gdzieś tam w kąciku głowy. Ja się przed pasjami ogonić nie mogę: ogródek, haft, szydełko, spacery po lesie, wieczne dokształcanie się, czytanie, wiedźmostwo, ostatnio kaligrafia. A kaligrafia wzięła się ze wspomnienia, jak w pierwszych klasach podstawówki zapełniałam literkami zeszyty ćwiczeń i jak fajne to było. Więc chciałam do tego wrócić. A to pociągnęło mnie coraz dalej i dalej. Teraz siedzę nad uncjałą i półuncjałą i jej rozmaitymi odmianami, iluminatorstwo też zaczyna pociągać i tak dalej... Fajne są róźne warsztaty.
OdpowiedzUsuńZnasz ten blog?http://toskania.matyjaszczyk.com/
UsuńTa kobieta, którą zresztą znam z głębokiej przeszłości, zajmuje się między innymi kaligrafią i iluminatorstwem.
A ja dostalam pudelko zabawek do kaligrafii i ze wstydem sie przyznaje, ze nawet nie zajrzalam...Coreczka tez ma, nawet jej jakies stalowki kupilam pod choinke kiedys i chyba tylko sprobowala, ale tez wiem, ze CHCE. ale iluminatorstwo to juz sztuka wyzsza! piekne to z blogu.
UsuńAgniecho: ja znam! Rewelacyjne rzeczy robi ta kobieta! Az mozna jej pozazdroscic, ze trafil jej sie taki fantastyczny wyjazd, brak przeszkod w naukach artystycznych! Zagladam tam raz na dluzszy czas, ale widze ze ona caly czas idzie naprzod, czegos nowego sie uczy, zaczela uczyc innych itd.
UsuńOpakowano: nie kazdy musi wyzywac sie w ten sam sposob. Ty robisz na drutach, szyjesz, artystycznie sie stylizujesz;) pewnie wiele rzeczy innych potrafisz:)
no wlasnie potrafie, ale marnie potrafie i czasem chce zarzucic cos juz na ament. a potem dziad wraca przyvczepiony niczem netoperek koafiury.
UsuńOpakowano: a po co Ci ten perfekcjonizm? Rob rozne rzeczy dla siebie i tak jak umiesz najlepiej. Nikt Cie nie bedzie z tego rozliczal. Ja po malu ucze sie dystansu i luzu, do siebie samej najbardziej.
UsuńNupkowa - z trudenm znajdziesz osobe bardziej na luzie i z dystansem do siebie jak ja - Kury to potwierdza! niemniej jednak, jak uszyje sobie spodnie, ktore albo mi sie w nogawkach zawijaja wokol nog albo robia mi meskie krocze, to ja ten tego, jakos nie chce.
Usuńa perfekcjonizm to mnie obchodzi szerokim lukiem - tak na wszelki wypadek....
a ceramika? lubie to co robilam, wiele bubli ale ja je lubie. Ba - nawet uzywam :)
No bo spodnie dobrze skroic i uszyc nie jest latwo! Toc zawsze sa gotowe wykroje;) Ja mam matke-perfekcjonistke i sama bylam tego uczona... brrrr. Oduczam sie teraz, skutecznie:D
Usuńja tylko z gotowych wykrojow szyje. przerabiam tylko na oko - tak sie nauczylam szyc nota bene.
UsuńRucianko; do rzon i kazirodztwa tym samym, dojrzewam.
OdpowiedzUsuńewa2; z UTW jestem związana od lat wielu, właściwie, prawie od młodości, jako współtwórca (prawie)i wykładowca. Ciągle mogę tam działać i robię to, choć coraz mniej mi się chce. Z racji mojej specjalności zawodowej, chyba jednak pójdę w kontakty tego rodzaju - praca dydaktyczna na rzecz seniorów - zapotrzebowanie jest duże, a w trakcie ostatniego szkolenia odkryłam, że dużo łatwiej jest mówić do seniorów z pozycji seniorki bardziej aniżeli wykładowcy jakiejś tam instytucji i jest sie uważniej słuchaną. Po raz pierwszy zwracając sie do słuchaczy pozwoliłam sobie mówić "my", "nasze problemy", itp. I, pomijając, że troszku mnie to zdołowało, dało mi jakąś nową perspektywę.
Tak, tak życzenia ślemy! :-D A co emerytury to ona postarza, dlatego lepiej ją sobie rozsądnie dozować. Mniej zmarszczków na twarzy, więcej na mózgu. Nie piszę żebyś zaraz poszukała pracy na trzy zmiany czy czegóś w tym guście ale nie czekaj w bezruchu na nirwanę. Jeżeli całe życie byłaś aktywna to ten emerytalny wypoczynek Cię zmęczy jak mało co a zmęczenie organizma źle się kończy. Parszywieć zacznie w szybkim tempie, jeszcze co będzie zanikać - lepiej do tego nie dopuścić. Ciepły, mały ćwierćetacik albo przytulny wolontariacik da Ci młody wygląd i mnóstwo piany.;-)
OdpowiedzUsuńTabaaza; spieniam to ja sie łatwo, nawet wolontariacik mi do tego niepotrzebny.
OdpowiedzUsuńBardzo czesto w zyciu trafia mi sie roLa kogos wsadzajacego kij w mrowisko... czytam tekst Marty Marty i zazdroszcze "huty". Bo co to za huta gdzie sie wysyla ludzi na konforencje? Gdzie trzeba cos publikowac lub sie wypowiadac.... to nie huta to hawaje;)
OdpowiedzUsuńHuta, to kiedy dzialanosc zarobkowa niszczy Twoje poczucie wlasnej wartosci a w zamian nie przynosi nic procz garba I odciskow na stopach. Powiem tak, Marto Marto czulas sie zapracowana ale tez I potrzebna. Z makijazem czy bez Twoja wiedza I umiejetnosci sa w cenie I calkowite porzucenie tego, moze aczkolwiek nie musi, przyniesc Ci tylko uczucie marazmu i braku sensu w zyciu.
Pracuj dalej na swoich zasadach, tak jak Tobie nnalepiej pasuje :)
Maja, zgadzam się. Doświadczyłam takiej huty. Ogłupiającej, poniżającej, mobbingującej. Pod koniec lat 90 wszystkie huty takie były. Albo prawie wszystkie.
UsuńHana, Oglupienie to w kazdej firmie/organizacji Nadal pieknie funkcjonuje. Kiedys sie buntowalam. Teraz wzruszam ramionami I robie swoje. Tylko serce czasami az sie sciska z zalu.
UsuńKuroMayu - Ty tu swieza nioska czy kura rosolowa? hrehrehr dobrze napisalas - wspomnialas - o uczuciu bycia potrzebnym. czy huta czy dzieci czy cos tam - mamy wytatuowane na czole i na duszy - jestem potrzebna...tego sie trzymamy kurczowo, bo co zostaje jak tego nie ma? czyli trza sie oduczyc nawykow i nauczyc innych.
Usuńa Twojej huty nie da sie zamienic na hawaje?
Emocje esencją żywota, po co z nich rezygnować? UTW to fajna opcja, podobie mnie się. Cio Mary która w pracy i owszem korzystała z kompów w systemach zintegrowanych czy jakoś tak w podobnie, tak naprawdę porządnie przysiadła nad informatyką dopiero na emeryturze. Ha, i dopiero wtedy zaczęło ją bawić korzystanie z tzw. zdobyczy cywilizacji. Myślę że wykładowcy przyjemniej jest przekazywać wiedzę osobie naprawdę nią zainteresowanej, z młodymi studentami to bywa dziś różnie.
OdpowiedzUsuńMaya MK; wiesz, ta huta, która nazywasz "hawaje", to dzisiaj tak nie całkiem hawajami jest. Bo publikowac trzeba nie to co byś chciała, ale to co jest na topie. I w dodatku publikowac musisz tam, gdzie daja za to punkty, bo uczelnia Cię z nich rozlicza. Więc gonisz za punktami, wpychając sie gdzie możesz (konferencji tez to dotyczy). A wepchnąć sie nie jest łatwo, bo punkty przynosza prawie wyłącznie publikacje anglojęzyczne, gdzie pisze sie właściwie to co chcą, co jest, jak powiedziałam, w danej chwili potrzebne (niekoniecznie wartościowe, a już najmniej Cię interesujące). Tak więc ta huta przynosi odciski, może nie na stopach, ale z pewnością na mózgu.
OdpowiedzUsuńMartaMarta.... Mam bardzo duzo po mojej mamie. A glownie nature impulsywna i emocjonalna. Czesto, tak samo jak to sie zdarzalo Eli (znanej jako Elka) pisze lub mowie cos, pod wpkywem emocji. A temat huty jest dla mnie dosc emocjonalna. Moja huta to huta przynoszaca fizyczne odcisk. Ale prawda jest ze sa rozne rodzaje hut. Twoja byla inna.
UsuńTak czy inaczej, jesli bylo w Twojej hucie cos co dawalo Ci satysfakcje, to kontynuuj. A makijazem, naprawde sie nie martw, Twoja skora Ci za brak makijazu podziekuje :)
Proponuje eksperyment, na serio, pozwol sobie calkiem I bez reszty nic nie robic. Jesli masz ochote zostac w domu przez miesiac, dwa czy pol Roku, bez makijazu i "obrastajaca mchem" to zostan :)
a to juz wiem, ktora to Maya ;)
UsuńMayu: ja tez taka jestem. Mowie/pisze wprost i czesto wywoluje konsternacje:P niecelowo, po prostu lubie przekaz bezposredni i mowie to, co mysle. Czasem potem gryze sie w jezor, ale taka juz moja natura. Wydaje mi sie, ze to lepsza cecha niz sklonnosc do krecenia, owijania w bawelne, kombinowania...U mnie to cecha po ojcu. Moja mom jest raczej typem nie-wprost i troche kretaczy. Ciezko nam sie dogadac.
UsuńU mnie byly wielkie idealy i ambicje, a zycie przynioslo inne doswiadczenia. Praca jest zeby pracowac i zarabiac na zycie. Wybieram sobie teraz taka, ktora nadmiernie mnie nie obciaza psychicznie, nie spedzam w niej calego zycia, nie czuje zebym chciala sie "poswiecac", ani kariera mi nie jest w glowie. To co mnie najbardziej cieszy robie po pracy. I rozumiem osoby, ktore maja podobnie. Lekko zazdraszczam tym, ktorym udalo sie polaczyc pasje/milosc do czegos z zarabianiem. Probowalam i dla mnie konczylo sie to znienawidzeniem pasji. Wiec juz wiem, ze albo pasja albo praca, w moim przypadku. Przynajmniej na razie.
Nupkowo - ale nie wprost wcale nie oznacza kretactwa! zupelnie nie, tylko technika przekazu musi byc odpowiednia ;)
UsuńNo wlasnie z dyplomacja u mnie zupelnie d... zbita. Albo jestem wprost albo musze sznurowac sobie paszcze. Umiem przemilczec pewne sprawy, ale w relacjach z ludzmi wole mowic i tez slyszec, jesli ja cos robie nie tak. Wydaje mi sie zawsze, ze takie mowienie wprost niesamowicie ulatwia zycie i komunikacje. Odeszlam zupelnie od domyslania sie, insynuowania czy innych gierek. Draznia mnie. Ale moze jeszcze musze poczucie humoru rozwijac, wtedy braki dyplomatyczne nadrobie humorem;)
UsuńGorzka; zaintrygowało mnie Twoje wiedźmostwo i kaligrafia. Co to jest iluminatorstwo?
OdpowiedzUsuńZdobienie rękopisów i inkunabułów.
Usuńa skad wziac inkunabuly do ozdabiania? ma ktos na stanie sredniowiecznego mnicha?
UsuńMM musisz się nacieszyć tą świeżutką wolnością a za chwilę znów rzucisz się w wir pracy, na innych zasadach niż na etacie. Ten typ (aktywny i otwarty człowiek) tak ma. Ja teraz tez niejako na emeryturze. Od wszelkich niw i wolontariatów. Jestem w zupełnie innym miejscu, w remoncie riuny, z wilkami pożerającymi moje owce, z dzikami niszczącymi ogrodzenia, etc. Na razie mi to wystarcza, ale nie wiem jak długo będę pławiła sie w tym "nic nierobieniu", bo u nas to genetycznie warunkowane jest, to społecznictwo. Of kors mam jeszcze pracę prawdziwą z doskoku. A jako wolny strzelec pracuje sie fajnie i przyjemnie, no i w domu i zagrodzie, noca lub za dnia.
OdpowiedzUsuńCiesz się odzyskaną wolnością! Niebawem, w co nie watpię, znajdziesz sobie ciekawe zajęcie.
Raz jeszcze zyczenia serdeczne Jubilatkom składam, Strzelczyniom, jako i ja.
Miłego wieczoru.
Izydoru, one, te wilki, tak normalnie biorą owieczkę i już? I nie ma na to sposobu?
UsuńKaligrafią mniej, ale moja intuicja mi mówi, że wiedźmostwem mogłabym sie zająć. Gorzka - powiedz coś więcej proszę na ten temat.
OdpowiedzUsuńTo nie jest tak, że znajdziesz podręcznik "Jak być wiedźmą", trzeba szukać materiałów rozproszonych. Jest co prawda Vicca, ale jakoś mi to nie odpowiada, wydaje się sztuczne, tylko "z elementami". Wiedźmostwo to połączenie wiedzy z intuicją, otwarcie się na nieco inny sposób postrzegania. Poszukam Ci tytułów książek, w których "coś jest", ale to niezupełnie to, nigdy do końca. Zresztą zobaczysz, kiedy się tym zainteresujesz, zaczną same Ci wpadać w ręce. To też praca z własnym charakterem, "przerobienie" pewnych rzeczy, pewnych schematów. Coś jakby psychoterapia na samej sobie, żeby zobaczyć prawdę. Medytacje, zauważanie magii w codzienności, radość. Dobrze jest, jeśli ma się swoją mentorkę, przynajmniej przez pewien czas. I praca z energią - w sobie, wokoło. Niektóre z tych ćwiczeń podobne są do tych stosowanych w psychoterapii - rozluźniasz się, regulujesz oddech, a potem wyobrażasz sobie, jak energia i światło wchodzą w Ciebie, wypierają to, co przykurzone i trochę zabrudzone, rozchodzą się stopniowo po całym ciele. I trzeba to sobie wyobrażać w detalach - jak płynie do ramienia, ręki, palców, do bioder, ud, nóg itp., wypełnia organy wewnętrzne, na koniec jest mózg. To podstawowe moje ćwiczenie. Śledzisz przebieg tej energii, czy gdzieś nie ma trudności. Często okazuje się, że są to miejsca chore. Następny stopień, to usiłowanie rozgrzania w ten sposób jakiejś części ciała. Kiedy raz się zacznie, to zaczynają dziać się dziwne rzeczy w postrzeganiu świata. To tylko maleńki ułamek tego, co można robić. Bo wiedźmińską pracę zaczyna się od siebie, jak w terapii freudowskiej. Potem dopiero można kształtować rzeczywistość wokół siebie. A jeszcze potem pomagać innym, ale tylko wtedy, kiedy poproszą jasno. Bo jedną z żelaznych zasad wiedźmińskich jest nieingerencja w życie innych bez ich wolnej woli. W Hunie jest sporo ciekawych zasad. Dla mnie odkryciem było, jak moja mentorka wytłumaczyła mi, jak działa na podświadomość zabieg zdejmowania uroków jajkiem - to wcale nie głupi przesąd, ale bardzo mądre działanie właśnie na podświadomość. Za długo o tym już piszę, napisz na priv., jeśli coś Cię interesuje.
UsuńDzięki Gorzka, pomyślę...
UsuńMarta, zatkło Cię?
UsuńMi jedna wiedzma powiedziala, ze trzeba miec pewne fluidy i predyspozycje, zeby byc wiedzma i podbniez ja sie nie nadawam. Moja Coreczka - tak.
UsuńGorzka - PISZ! bo bardzo to ciekawe.
Opakowana, a wierzysz tej wiedźmie? Ja bym się nigdy w takiej materii nie wypowiadała.
UsuńJa slyszalam, ze kobiety w pewnym wieku (zdaje sie ze ta osoba miala na mysli po prostu dojrzale Panie 50+) maja talenty wiedzminskie, czesto. Wcale mnie to nie dziwi, bo przeciez im jestesmy starsze tym zycie znamy lepiej, a intuicje, wrazliwosc, inteligencje i rozne inne talenty mamy wszystkie, przez cale zycie. Jak juz hormony przestaja nam szalec to robi sie miejsce na wiedzminstwo?;)
UsuńGorzka - chyba tak.... ale teraz naruszylas te pewnosc ;)
UsuńGorzka Jagodo, opis twojego ćwiczenia z przepływem energii bardzo mi przypomina praktykę uważności, mindfulness , czy ma to coś z tym wspólnego?
UsuńMarta, omatko, co Ty knujesz??? Kupić mietłę?
OdpowiedzUsuńHana; mietłę może niekoniecznie, ale jakieś dodatkowe, hmm, umiejętności oddziaływania na odległość mniejszą lub większą...
UsuńMarta, hrehre, każdy by tak chciał!
UsuńSerdeczne zyvzrżyczenia nia dla Jubilatek! MM nacieszyć się a potem coś znajdziesz. Tylko od Viebie zalezy co. I tó jest fajne!
OdpowiedzUsuńMartoM, toż to 2 miesiące dopiero tej pełnej wolności, więc luzik;), jeszcze nie pora, by zamartwiać się tym, co być może, a nie musi. Na pewno będą to zajęcia dające dużo satysfakcji, bo już nie będzie tego wewnętrznego przymusu, że trzeba, że oczekują, i zawsze na pierwszym miejscu ktoś lub coś tam, tylko my na drugim, albo i dalszym planie.
OdpowiedzUsuńA że Ty z tych ambitnych i perfekcyjnych, co widać, słychać i czuć:), to masz to we krwi i żadne rozleniwienie Ci nie grozi.
I raz jeszcze urodzinowe serdeczności dla Orki 🌹 Opakowanej 🌹 i Agniechy 🌹
UsuńDwa miesiące, to jak wakacje. Nie ma się czym przejmować, samo przyjdzie.
UsuńKsan - obyś miała rację - z tym brakiem rozleniwienia.Dzięki za wiarę we mnie.
UsuńPrawda to, sama prawda, Pani!
UsuńDzięki, Ksan
UsuńDziękuję,Ksan:)
UsuńMM na początek bym ziola zbierała i mimo, że do emerytury mam trochę to już powolutku to robię. Przeprszam za literowki powyzej pazureiry zrobione i nie trafiam w te małe literki na srajfonie.
OdpowiedzUsuńMasza, ale zbierasz zioła już żeby je mieć na emeryturę?
Usuńhehehe. Kury sa ziololubne?! To nielegalny proceder jest!
UsuńHano: Masza dopiero sie rozkreca z uprawa:P na emeryturze zrobi interes swojego zycia, dlatego teraz cwiczy:)
byleby tylko cala emerutura nie szla na prad, hrehrherh
UsuńA nawet jesli, to co? Sama radocha z nielegalnego handelku moze byc najwieksza nagroda:D
UsuńMoja, sp. , sumsiadka poszla siedziec za takie rzeczy. juz jako babcia emerytowana, tak po 70tce byla. potem drugi raz ja i jej cieplarenke oraz ciacha i gulasze zwineli i miala isc do pudla, ale chyba wykrecila sie staroscia ;)
Usuńhehhe. Jest taki film pt Babcia gandzia. Polecam:) zabawny i zyciowy:)
UsuńIzydorze; naprawdę wilcy Ci owce mordują? Twoje "nic nierobienie" jest niesamowite. A jak przebiega zima w twojej "ruinie"? Ciepło masz?
OdpowiedzUsuńMarto, najlepiej według mnie by było znaleźć złoty środek pomiędzy pracą, wolnością, obowiązkami, odpoczynkiem, dbaniem o wygląd, zostaniem w domu w papuciach, martwieniem się o jutro, radością z dnia dzisiejszego - czego Tobie, sobie i wszystkim Kurom życzę:)
OdpowiedzUsuńA Ty znalazłaś Arteńko?
UsuńChyba jednak szuka, bo ciągle w podróży;)
UsuńJa też szukam, a on cały czas umyka ;)
UsuńMarijo; umyka pieron, umyka cały czas.
UsuńArte, a kto by nie chciał?!
UsuńMario, Ksan - ciągle szukam. Hano - chyba wszyscy chcą, ale nie każdy ma siły:)
UsuńCiekawa jestem czy są tacy ludzie i jak dużo ich jest, którzy uważają, że ten złoty środek znalazły?
UsuńDziękuję Arteńko za życzenia, ponieważ znalezienie złotego środka trudne jest, więc może nigdy nie uda mi się go znaleźć, ale ważne jest aby szukać i mam nadzieję że starczy mi siły na ciągłe poszukiwania.
Marija - bo to jest kamien filozoficzny....
UsuńDzięki cudARTenko; złoty środek to jest to. Problem jedynie w tym, jak go znaleźć.
OdpowiedzUsuńMartaMarta, jakbym o sobie czytała. Siedzę już 2 miesiące na zwolnieniu, bardzo sobie chwalę, że nic nie muszę, ale...wrócę do pracy na następne 2 miesiące (styczeń, luty), bo za chorobowe nie da się wyżyć. Cały marzec będę na urlopie i jednak odejdę na emeryturę. Myślałam, że ja trochę odpocznę, to nabiorę ochoty i zostanę, nikt mi nie każe odchodzić, ale wypalenie zawodowe we mnie trwa. Nie wiem co będę robić, kiedy już nacieszę się, może też odkurzę swoje marzenia...
OdpowiedzUsuńCzyli decyzja dojrzewa. Rob tak jak dla Ciebie jest najlepiej. Czasem te 4 mce wiecej do wakacji moga zawazyc na Twoim zdrowiu czy innych sprawach i wtedy nie warto sie zmuszac. Mozesz tez wiosna poszukac sobie czegos innego, przejsc na emeryture i znalezc jakis pol-cwierc etacik w zupelnie innym miejscu a nawet branzy, jesli obecna firma jest do d... Sluchaj siebie i zadbaj o zdrowie. Reszta napewno sie z czasem ulozy.
UsuńNupkowa, firma jest ok. 40 lat w jednej. Zdrowie nie pozwala, muszę się trochę wykurować. Myślałam do wakacji pracować, ale za 20 zł/m-c więcej nie będę się zabijać.
UsuńA to pewnie! Madra i dobra decyzja! Przy okazji gratuluje 40 lat pracy w 1 miejscu! To juz sie niemal nie zdarza. Przykre, ze konczysz wypalona:( Mam nadzieje, ze w razie czego pojdziesz po pomoc do psychiatry (depresja?) lub psychologa na terapie? Bo przeciez kawal dobrego, spokojnego zycia przed Toba i nie warto zle sie czuc... Zdrowia Ci zycze, serdecznie!
UsuńO, pięknie! Arteńko, dziękuję i ja :)
OdpowiedzUsuńNiech Gwiazdor przyniesie! Ten środek złoty.
A jak to odnieść do zdrowia i choroby?
Jest jakaś nadzieja...?
Ksan; może to tak, że zdrowie pozwala nam czasem na chwilę słabości ażebyśmy mogli potem do Niego wrócić?
UsuńByłoby pięknie.
UsuńAle nie zawsze tak się da...:/
Ksan; ale próbować nie zawadzi. A jak by tak przymusić cholierę ździebko? Zdecydowaną perswazją? Do powrotu?
UsuńCholiera zawzięta jest i uparta.... ale dzięki za dobre rady:*
UsuńOżesz ta choliera, Ksan. Dołączam dobre myśli w nakłonieniu Jej do powrotu.
UsuńMarto, dzięki wielkie ♥
Usuńja tysz sie przylaczam - w kupie sila tajfunowa do naklaniania!
UsuńKsan - na pewno jest nadzieja. Przy okazji zdrowia życzę:)
UsuńOpakowana:* Arteńko:*
Usuńdziękuję, Kurki Miłe.
Bezowa; ważne żeby mieć co odkurzać...
OdpowiedzUsuńBezowa lepiej odejdź w lipcu jest lepszy przelicznik,cos tam zyskasz.Popytaj w ZUS .
OdpowiedzUsuńOk 20 zł/m-c. Nie, nie, nie.
UsuńMartoMarto coś do odkurzenia by się znalazło, tylko czy mi się chce?
A musi Ci sie chciec? Tak od razu?
UsuńMartoMarto: to podpucha jest, to pytanie? Bo tak sobie mysle, ze przeciez sama siebie znasz najlepiej - czy dobrze Ci kiedy masz zupelny luz czy tez musisz miec jakis bacik nad glowa? Nieumalowanie i nieumycie glowy to nie koniec swiata. Gorzej ze zlym samopoczuciem, jakbys zaczela sie od ludzi izolowac, nie wychodzic do miasta czy w ogole nie wstawac z lozka. Nie wiem czy jestes zmeczona zyciem i robota, czy raczej przeciwnie i masz duzo energii, zeby dzialac? Moze male wakacje do wiosny i spokojne rozejrzenie sie za tym co by Ci odpowiadalo? Wolontariaty sa super, UTW tez, rozne kursy i artystyczne szkolenia, tai-chi, joga, astrologia czy co tam Ci dusza podpowiada. Moze chor albo taniec? Masz jakies zapomniane marzenia i talenty, na ktore nie bylo dotad czasu? No i co do pracowania to kwestia jaka masz sytuacje, czy potrzebujesz podwyzszyc sobie emeryture, czy wolisz zachowac pracowe kontakty itd. Czy potrzebujesz wyzwan intelektualnych, czy przeciwnie - z checia poodpoczywasz i zajmiesz sie robieniem nalewek:P Moze podroze albo nauka nowego jezyka? Mozliwosci jest setki... co tylko zechcesz! Poczatkowo to moze sie wydawac jakas glebina niezmierzona, ale czas przyniesie Ci odpowiedzi - jak chcesz ta wolnosc wykorzystac:) Z mojej strony pozytywnie zazdraszczam i mam nadzieje tez kiedys doczekac momentu, ze nie bede musiala pracowac.
OdpowiedzUsuńNupkowa - bo to jest tak, ze chcemy tego, czego nie mamy. w hucie - chce wiecej czasu i uciec od huty, nie ma huty - cos by sie przydalo robic i ssie. niekoniecznie do huty ale do CZEGOS!
UsuńOpakowano: bo moze jestesmy typami, ktore nie musza pracowac, zeby czuc sens zycia i miec zajecie? Ja naprawde bym nie musiala, zajec, planow i umiejetnosci do nauczenia mam cala dlugasna liste, zawsze tak mialam. Wiec praca dla mnie ma tylko wymiar finansowy, czasem (rzadko) towarzyski. Kocham spac dlugo, nie znosze sie spieszyc i byc formalnie ubrana, wycofalam sie z pomyslow na robienie "kariery" bo teraz uwazam to za strate czasu i bezcennej zyciowej energii. Mam lepsze pomysly na zycie i spozytkowanie wlasnych umiejetnosci:) Moze takze klopoty zdrowotne spowodowaly to przewartosciowanie? Byc moze. Bo praca ma mnie w d... kiedy zdrowie wysiada itd.
UsuńNo wienc, mlodom kobitkom bendonc CHCIALAM kariere, ale tez nie prosto, bo jakos nie - chcialam byc DOBRYM tlumaczem (jak nasza wielebna Prezesowa), wzietym, literatury. I kiszka. ale za to teraz, na starosc, jestem dobra tlumaczka mano a mano (zmienilam rodzaj...ale dziwne, nieswiadomie z tlumacza na tlumaczke) i moze nie jest to z przyczyn stricte jezykowym, ale raczej przyczyn ludzkich i empatycznych! a majstrzy angielscy mnie cenia za wiedze jezykowa i caloksztalt, ale oni np nie wiedza, ze moga wybirac tlumacza, rodacy sie deklaruja i obie strony czesto dostosowuja do nastepnych wizyt/spotkan do moich dat. mnie to dalej szokuje, bo mimo wszystko (predzej czy pozniej wracamy do tego, nie ma rady, hrehrehre) znaczy mimo to, co wyzej napisalam, mam niska samoocene i nie moge sie z tego wygrzebac. raczej napisze, ze lubie jak o mnie prosza i juz.
Usuńi tak mysle, ze TERAZ stres zwiazany z tlumaczeniem tekstow to juz nie dla mnie, juz za pozno. leniwa sie chyba zrobilam (tak jakbym nigdy nie byla, hrehrehrhehrhrhr).
co ubierania formalnego, to juz jestem w wieku, kiedy jestem niewidzialana, wiec moglabym chodzic w worku po kartoflach. jako stroju formalnym ;). te rozne wymagania strojowe w pracach w molochach to jakis horror. do tego, niestety uwazam, ze niewiele Polek potrafi sie ubrac na tzw sportowo, ale zrelaksowanie. za duzo jest przrobione, przedopasowane, przewymyslone. a szkoda. ooo - swobodna elegancja, malo jest miedzy elegancja a luzem...ups, zeszlam z bitego traktu tematu ;). ja, jako osoba niewidzialan, chodze w lachach jakich chce. i juz!
Ponoc niskie pocz wartosci wyniesione z dziecinstwa juz nigdy sie nie naprawia calkiem. Tzn. mozna je podniesc, mozna nad nim pracowac, ale nigdy nie dojdzie sie do punktu w ktorym mozna powiedziec, ze ma sie takie jak osoba wychowana z duzym pocz wartosci. Mimo wszystko uwazam, ze warto je zmieniac po malutku, ile mozna.
UsuńMnie projektowanie tak wykonczylo psych i fiz, ze zaczelam nienawidzic swoja robote, mimo ze to najwieksza moja milosc i pasja byla/jest. Pracuje w innej branzy, doszkalam sie, ucze nowych rzeczy, ale tamtej pasji nic mi nie zastapi. Tylko co z tego, jesli mnie wykanczala?
Nadal sie zastanawiam co bede robila przez reszte zycia, jesli nie to. I doszlam do wniosku, ze kazda inna praca daje mi zdrowy balans - ide, pracuje, wychodze i nie zabieram jej ze soba. Mam wiec sporo mozliwosci, a spelnienie? raczej szukam go w zyciu prywatnym, swoich hobby, niz w pracy. Praca ma przynosic mi dochod, niezbyt meczyc i pozwalac wychodzic do swiata. Nie oczekuje wiecej.
Co do ubioru - powoli zblizam sie do tej granicy - niewidzialnosci i za pare lat z pewnoscia ja przekrocze. Na szczescie nie mam obsesji mlodosci, piekna idealnego czy nie jestem zbyt prozna. A w luznym ubraniu czuje sie dobrze, zas w fromalnym czy opietym zle i nienaturalnie. Tak samo nie lubie zbyt wyzywajacych strojow, miniowek, szpilek itd. Mam ten etap za soba, jak mialam 20 lat. I starczy.
Nupkowa; dzięki. Zanurzyłam się w bezmiar proponowanych możliwości i aż zagubienie jakoweś poczułam. Matkubosku, ja to wszytko mogie? No, chór to raczej nie, w tym zakresie możliwości mam raczej wypróbowane. Ale reszta/ Czemu nie?
OdpowiedzUsuńDokladnie, MartoM! dokladnie... np mnie do wolontariatu i zaczac tlumaczyc wypchnela Coreczka. nie mowiac juz o ceramice....ja zanim poszlam na 1. zajecia to gliny w reku nie mialam nigdy. poza zabawa w blocie, ale to juz jakis czas temu, rhehrh
UsuńOpakowano: ja tez mysle o glinie;) ale to kiedys, kiedys.
UsuńNupkowa - nie czekaj. od czgo sa weekendy?
UsuńPasje realizuje etapami. Nie moge wszystkich naraz:P
UsuńTak sobie myślę, że teraz Twoje życie wjechało na nowe tory i potrzeba czasu - nie dużo i nie mało - tylko akurat, by się do tego stanu rzeczy przyzwyczaić. Jak już się przyzwyczaisz to na pewno znajdziesz sobie jakieś zajęcie, które pochłonie Cię bez reszty. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTeraz NIC nie czytam, padam na dziob juz od pol godziny czyli jak dodom wrocilim po dniu urodzinowy. Chce tylko usciskAC moja siostre - blizniaczke urodzinowa - niech Ci koniki grzecznymi beda przede wszystkim! oraz podziekowac wszystkim Kurom za zyczenia. JUtro sie ustosunkuje do wpisu MM, do komentarzy i do zyczen.
OdpowiedzUsuńWasza opakowana, co po raz trzeci obchodzi 21 urodziny...ile mozna??
Śpij dobrze i niech Ci się sni, co chcesz!
UsuńIzydoru - dziekuje, normalnie spie od 11.30 - 12 i troche po do ok. siodmej. max. dzis wstalam za 10 dziewiata. tak mie urodziny zmeczyli :). ale wczoraj widzialam piekny, no PIEKNY prtret agrestu i to mnie rozczulilo na ament ;)
UsuńA tak rozjasniając sprawę napadów wilczych na owce...Wilcy zjedli 5 niewinnych owieczek, tych tegorocznych, stare wygi jakoś sobie poradziły, albo wilcy nie chcieli starych owczych bab na posiłek. Wszystko rozegrało się, bardzo blisko domostwa, można rzec, że przy domu, na łaczce powyżej. Sposobu na złoczynców tak naprawdę nie ma. Owce w związku z tym zostały, niestety, pozbawione swej ulubionej wolności, co ani im, ani mnie się nie bardzo podoba. Wizja "obozu koncentracyjnego" dla owiec nie podoba mi się wcale, tym bardziej, że i skuteczności też nie gwarantuje. Nie wiem, co zrobię, ale rozważam również zakończenie pasterskiej przygody. Dobre rady tych, co wilka nie widzieli w akcji, nie są wiele warte. Na razie wilki poszły sobie, a było ich sztuk siedem. Jak widzicie, musiałabym mieć ze 14 duzych psów pasterskich dorosłych, umiejących walczyć z głodnymi wilkami (a zatem azjatyckich, z prawdziwych pracujących matek i ojców np. z Afganistanu, a nie z hodowli), aby mieć szanse jakieś. Nie jestem wrogiem wilków, jestem realistką. W końcu te wilki też jeść muszą. I ich dzieci również. No i tak to Kury. Szkoda, że komondory nie żyją. Lajos ze swoim głosem jak dzwon i Peti nieprzejednana. Miłej soboty!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi Izydorze z powodu owieczek.Człowiek staje między jednym życiem a drugim ale w tym przypadku są to prawa natury a nie:człowiek-człowiekowi.
UsuńIzydorze, jak nic powinnaś nabyć ze dwa szczenięta podhalańczyków i wychowywać je z owcami. Tylko to koszt znaczny... Poza tym można rozwiesić flary (czyli sznurki z kawałkami jaskrawych szmatek) wokół pastwiska. Kiedy mieszkałam w Bieszczadach, niektórzy hodowcy owiec tak robili i twierdzili, że to naprawdę rozwiązuje problem wilków, to połączenie owczarków i flar. Tylko pieski powinny mieć grube obroże, żeby im gardła nie przegryzły, najlepiej nabijane ćwiekami, jak jacyś metalowcy. A z kolei tutaj, nad Biebrzą, pewien hamerykański specjalista od wilków dawał ludziom kasety z nagraniem wycia silnej wilczej watahy i polecał puszczać czasami na swoich łąkach. Prawdopodobnie wilki wtedy uważają, że ten teren jest zajęty przez silną grupę i tam nie włażą.
UsuńTeż czytałam o oflarowywaniu terenu czerwonymi szmatkami jako skutecznym sposobie, ale - co w nocy? Czy wilki w nocy widzą kolory?
UsuńU znajomego - a to już tylko 20 km od nas , coś zeżarło konia. Też podejrzewa wilki.
Fladry na niewiele się zdają, naprawdę, a i dwa podhalańczyki z watahą nie da rady, jak przyjdzie co do czego i napastnicy zdecydowani i nieustępliwi. Nie oszukujmy się. Trza zaakceptować.
UsuńO rany! Przykro mi... nie znam realiow zycia w gorach zupelnie:/ nie wiem co bym zrobila, gdyby wilki mi pod dom przychodzily i zzeraly zwierzaki?:(
UsuńJa też czytam o wilkach i owcach z niejaką zgrozą - od razu widzę obrazy rosyjskich malarzy, gdzie wilki rozszarpują konie zaprzęgnięte do sań. Powiem teraz coś strasznego z punktu widzenia hodowcy owiec/koni/kóz. Chyba trzeba się cieszyć, że wilki jeszcze są. Czy one takie napastliwe zimą tylko, czy przez cały rok? Jak radzą sobie z nimi górale na halach? Tam jeszcze niedźwiedzie są.
Usuńjako, ze od zawsze w gorach sa gorale i owce ,i wilcy (oraz niedzwiedzie) to chyba jakos daja sobie rade...
UsuńMarta! Napewno coś robić, bo to jest tak, że teraz masz wolność i w końcu możesz złapać oddech.
OdpowiedzUsuńAle na dłuższą metę, ten relaks też może zamęczyć.
Angażuj się, i trzymaj choragiewkę do góry!
Bądź aktwna przede wszystkim dla siebie.
Niech moc będzie z Tobą, tego Ci życzę!
Dzieki Ataner
UsuńJak tu prozaicznie pisać o pogodzie, kiedy temat poważny?
OdpowiedzUsuńWłaściwie nie ma za bardzo o czym bo u mnie bez zmian. Szaro-buro, koło zera, nic nie pada.
Miłej soboty.
Czasami dzieci obarczaja nas wnukami, nie pytajac nawet czy mamy na to ochote. Sporo moich kolezanek tak ma. Plany co beda robic na emeryturze oflozyly na pozniej ( ? ). Trzeba pomoc corce/synowi bo praca, kredyty itd.
OdpowiedzUsuńTrudno sie z tego kieratu wyzwolic, pewnie, ze daje tez duzo radosci, ale o swoich niezrealizowanych pasjach mozna zapomniec. W jakims sensie to kwestia wyboru
Magda, obserwuję różne koleżanki i znajome, bo sama nie mam wnuków. Z mojej perspektywy czasem wygląda to na wykorzystywanie i niewolniczą wręcz pracę, a już na pewno przymus. Widzę kobitki, które na emeryturze jakby drugi raz zostały matkami na pełny etat i to one wychowują wnuki, zabawiają, odrabiają z nimi lekcje, karmią i wożą na zajęcia dodatkowe. A wieczorem są nieżywe ze zmęczenia, o realizacji własnych pasji czy choćby na życie swoim życiem nie mają już ani siły, ani czasu, ani ochoty. Uważam, że to jest głęboko niesprawiedliwe, my już swoje dzieci wychowałyśmy. Nie przyszło mi nawet do głowy, że mogłabym obarczyć tym Mamę (nie mówię o sporadycznych wypadach do kina, czy do znajomych). Przez 4 lata byłam z dzieckiem w domu, potem poszło do przedszkola, a ja do huty. Kiedy chorowało, brałam zwolnienie. I tyle. Na zwolnieniu było mniej kasy, ale trudno. Przyznam, że nie do końca to rozumiem. Można przecież to sobie ustalić i uzgodnić. A w niektórych (dość częstych) sytuacjach, dzieci jakby nie rozumieją (albo nie chcą zrozumieć), że matka emerytka jest zmęczona, nie ma już tyle siły co jeszcze 10 lat temu, a zdrowie często szwankuje. A matki z kolei boją się do tego przyznać w obawie, że dzieci się obrażą, będą miały żal czy coś tam jeszcze. Z radością hołubiłabym wnuki, ale nie na takich warunkach. Hołubienie pod przymusem nie jest hołubieniem.
UsuńPodpisuje pod onym.
UsuńTak jak piszesz, tak jest. Ja mojego holubie, tylko wtedy, kiedy mam ochote. Moj syn z synowa nawet nie pomysleli , ze to nie Oni maja wychowywac swojego synka. Synowa w domu, syn pracuje, z kasa cienko, ale obiad i kolacja wspolna... teraz czekamy na kolejnego wnuczka, w styczniu mamy nadzieje juz bedzie z nami. Moje kolezanki zyja w kieracie o jakim piszesz.
UsuńHano: masz 100% racji. Ale jest i inna strona medalu... mianowicie Babcie, ktore zatruwaja swoim dzieciom (synkom na ogol) zycie wtracaniem sie we wszystko. Nieustanna kontrola, wiedzeniem-lepiej, dopowiadaniem, wyreczaniem. Wtedy synowe roznie reaguja - niektore walcza z toksyczna "mamusia", a inne dla swietego spokoju przekazuja wnuki i ida do pracy. Ja tez jestem zdania, ze inna jest rola mamy/taty i babci/dziadka.
UsuńBywaja tez rozne choroby w rodzinie (np.moja sasiadka przed 40stka umarla niedawno na nowotwor, osieracajac 10-letnia corke, wtedy przez lata jej choroby - 9 - konieczna byla pomoc obu babc, teraz zostala juz tylko 1 babcia:( czy inne przypadki losowe - wyjazd ojca za praca, za granice, kiedy pomoc babci czy dziadka przy dzieciach moze byc niezbedna itd. No ale jesli nie ma jakis powaznych przeszkod, to jestem za tym zeby rodzice byli rodzicami a dziadkowie - dziadkami.
Czasem jednak relacje sa na tyle dobre i bliskie, ze zajmowanie sie wnukiem/wnuczka przez dziadkow nie jest problemem, a dziadkowie chetnie pedza do dzieci, bo to ich odmladza. Bywa bardzo roznie w tych sprawach.
Hana, poruszyłaś temat, który mnie ostatnio głęboko nurtuje i dyskutuję o tym korespondencyjnie od kilku dni z moją przyjaciółką. W swoim otoczeniu mam kilka przykładów takich właśnie zatyranych babć (dziadków mniej, chyba są bardziej niezależni) i doprowadza mnie to do furii. Uważam, że dziadkowie powinni zajmować się wnukami tylko wtedy jeśli CHCĄ, a nie przymuszani albo czujący się w obowiązku. Co gorsza, dzieci nie zwracają uwagi na ich stan zdrowia, chore kręgosłupy itp. Może by pomyśleli, że im bardziej będą rodziców wykorzystywać, tym krócej ich będą mieli?
UsuńMoja koleżanka wpadła wczoraj na chwilę (nigdy nie ma czasu usiąść) i powiedziała "Wiesz, chciałabym złamać nogę... Nie musiałabym wtedy koło wszystkich skakać." Ona niestety jest trochę zmuszona przez okoliczności, ma dwie dorosłe córki chorujące na padaczkę, mąż jest właśnie po operacji wszczepienia stentów a tatuś histeryk i hipochondryk położył się do łóżka i żąda opieki i gotowania. A ona nieszczęsna miota się na 3 domy.
Cześć Kurencje! Dziękuję wam wszystkim serdecznie za życzenia urodzinowe!
OdpowiedzUsuńU nas ładnie sypie śnieg - fajnie, bo poprzedni trochę już zszarzał.
Najlepszego Agniecha, 100 lat!
UsuńBez względu na to co będziemy robić na emeryturze, ważne jest i chyba najważniejsze abyśmy pielęgnowały w sobie ciekawość świata, aby do końca naszych dni interesowało nas co dzieje się wokół nas. Oglądanie się za siebie i rozpamiętywanie, że kiedyś to było ALE PIĘKNIE!!! a teraz to już dno i świat w ogóle to schodzi na psy, przynosi tylko rozgoryczenie. Trzeba za wszelką cenę znaleźć w tym miejscu w którym jesteśmy pozytywy, nawet tam gdzie właściwie wcale ich nie widać.
OdpowiedzUsuńI jeszcze ważne jest abyśmy mieli w sobie niezgodę na marazm. Tak głęboko w sobie, żeby nas dźgała pod żebra, gdy wszystko nam się będzie wydawać beznadziejne...
Fajnie napisalas!
UsuńMarija, dla mnie jesteś bezprzykładnym przykładem (hrehre) wojowniczki!
UsuńMam w sobie depresyjną naturę mojej mamy i kiedyś, kilka lat przesiedziałam w psychicznym dole, podejrzewam, że przyczyniło się to do mojej choroby nowotworowej. Mam także w sobie niezłomność i hart ducha mego ojca, co pozwoliło mi uporać się z chorobą. Widziałam jak w miarę sprawnie ze starością radził sobie mój tato, a teraz uczestniczę w rozpaczliwych zmaganiach ze starością mojej mamy. Dlatego walczę i miotam się pomiędzy dwoma skrajnościami, które są we mnie!
UsuńHelou późnoporanne, zabieliło w nocy, teraz tez lekko popaduje,zastanawiamy sie z córką,czy jechać do mojej kol.W , bo tam to pewnie snieguuuuuu a snieguuuuu.No i czy dojedziem i wyjedziem.HM.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko z przyjemnością, fajnie mieć kurnik i z rana z kawką dowiedzieć się co u Kurek i co Kurki mówią, a mówią mądrze :)
OdpowiedzUsuńOpakowana- jeszcze raz 100 lat blogowania z nami oraz zdrowia i jeszcze więcej pieniędzy ;) Czekały my wczoraj na FB, wiec leć tam, jeszcze trochę wódki, śledzi i gararety czeka na Ciebie, ino wódka ciepła już :P
Agniecha, Tobie ciut spóźnione, ale gorące życzenia szczęścia, zdrowia i oby konikom nic się nie stało!
Aż mnie dreszcze przeszły po tym Twoim "coś konia zeżarło " hahahahha
MM- odpoczywaj, a jak odpoczniesz, to weź się za coś co mozesz, a nie musisz, w sensie, że nie musi to być coś co nałoży obowiazek.
Gorzka Jagoda, aleś mnie mnie tym wiedźmiarstewm zainteresowałaś!!!
wchodzę w to ;)
Oraz dobrego dnia, Kurki
U nas trochę biało, ale na plusie.
Ddzieki, Sonicu. galarete i sete obciagne na pozne sniadanie. wreszcie sie wyspalama. NIby nic nie musze dzis, tylko pasztet zrobic i popakowac sie i walizy na tu teraz, za tydzien i za dwa, hrhrhehh. musze pamietac, co gdzie jedzie kiedy i dlaczego :)
UsuńTaaa, jeszcze trochę, a nie będzie to Kurnik, tylko chata na kurzej stopce - zawszeć to coś kurzego:)))
UsuńU nas pięknie pada śnieg, ale droga oblodzona i nawet nie posypana piaskiem. To dla mnie novum, bo tam, gdzie mieszkałam, zimowe utrzymanie dróg było modelowe. A ja muszę do Goerlitz zaraz...
OdpowiedzUsuńIzydor, uważaj na siebie! naprawdę musisz jechać ? Nienawidzę zimy własnie ze względu na jazdę samochodem po takich drogach, a najeździłam się w życiu do cholery i ciut ciut
UsuńPrzykro mi, że te młode owieczki wilcy zjedli, ech ale jak mówicie matka natura, nie przeskoczysz jej praw.
Wszystkiego najlepszego dla Agniechy,sorki wczoraj przeoczyłam.
OdpowiedzUsuńMM ależ Ci Kury nadały zajęć;)Do wyboru do koloru,w każdym razie na sto lat Ci starczy.
Moje doświarczenie jest takie:
W zależności od nastroju i fizycznej kondycji jednego dnia leniuchuję bez wyrzutów sumienia,a nawet kilka dni.Jak poczuję przypływ werwy to daję jej upust.Nie rozdrabniam się na pojedyncze dni,tylko wiążę je jakby w pęczki;) i podsumowuję tydzień, zrobiłam to i to,przeczytałam,poleniuchowałam itd.Pozwalam sobie na fochy wobec wewnętrznego nadzorcy.
Na pewno też jest inaczej,gdy się straci życiowego partnera,bo przyjemniej wypić razem herbatkę i zjeść zupkę,pogadać.Wiele zależy od charakteru,moja Mama po śmierci Ojca mieszkała sama ponad 20 lat,ale swoją aktywnością czasami mnie zadziwiała.Trzeba zatem wypracować swój system.
A wnuki chętnie bym hołubiła.
Słońce przebłyskuje,rano sypał drobniutki śnieżek.
Agniecho i Opakowano, najserdeczniejsze życzenia, choć spóżnione!
OdpowiedzUsuńdziekujemy bardzo.
UsuńHanna, to jak moja Mama. Zanim nie stało się jak się stało, chodziła na długie spacery, a dzień zaczynała od kupna GW w sklepie na górce. Czasem chodziła sama, czasem z sąsiadką. Zasuwała w ogrodzie i on do końca był wydepilowany wręcz. Nadal robiłaby to, gdyby nie głowa.
OdpowiedzUsuńKurki zapracowane przed świątecznie.
OdpowiedzUsuńChciałam się tylko przywitać, dzień dobry i idę też coś tworzyć.
ja tworze pasztet.... i kurczaka z pieczarkami w ciescie.
UsuńJa tam się obijam, do kolezusi nie pojechalysmy,na zakupach spożywczych byłam,teraz siedzie i nic nie muszę. Na pichcenie swiateczne za wczesnie.w zasadzie jak zawsze wszystko bede robic w te kilka dni przed,czyli piatek,sobota,nedziela.
OdpowiedzUsuńAgniecha wszystkiego dobrego :-)
OdpowiedzUsuńMarta do emerytury brakuje mi 7 lat. Nie pracuję od 4. Myślę sobie, że angażuję się w życie miasteczka, dlatego, że tej pracy zawodowej mi brakuje. Nie jestem kobietą która leży i pachnie. Wojtka pierwsza żona idealnie się w tym odnajdowała. Nie pracowała i była pani od sprzątania i pani od ogrodu ( jej ojciec był bogaty}. Dla mnie praca zawodowa była motywacją, żeby zadbać o siebie. Paznokcie pomalowane i takie tam. Teraz kiedy czasami patrzę w lustro zastanawiam się gdzie podziała się tamta elegancka Grażyna. Takie myśli nachodzą mnie zimą, może Gorzka Jagoda ma rację, że to od pór roku zależy. Pasja, pasją ale najważniejsze jest wyjście do ludzi.
Graszkowska, pazureiry i makijaż nie są ważne, chodzi bardziej o takie mentalne zadbanie, chociaż makijaż też, ale na drugim miejscu.
UsuńA jeśli masz pasję, to ona Cię z domu wyciągnie prędzej czy później.
Podejrzewam, ze ja jestem o najdluzszym stazu emerytalnym...bo od 2000 roku czyli niedlugo bedzie tych lat 19! Mialam juz na uniwersytecie wypracowanych 26 lat i to mi dalo prawo do ubieganie sie o emeryture. Nie ubiegalabym sie, lubilam moj uniwersytet, moje tam towarzystwo, studentow tez lubilam, bo latynosi sa mili i szanuja swych wykladowcow...od czasu di czasu mialam prawo na prace naukowa gdzies poza krajem, bylam w Kanadzie i rok w Krakowie. ale..ale...nadszedl czas Chaveza ktory sie odgrazal, ze zrobi z uniwersytami porzadek, zaczely bowiem miec z nim na pienku...zglosilam gotowosc do odejscia i stalo sie...zaraz pojechalam w Andy i zaczelamtam wic moje wymarzone gniazdko na wys. 2000mnpm. Pieknie bylo, zajec po uszy...ale teraz juz jestem w Poslce i tez nie mam czasu zastanawiac sie nad moim zyciem, ciagle mam cos do zrobienia, gdzies do wybycia, ciagle mi brakuje czasu. Ale przyznaje, ze mimo 19 lat bez potrzeby spinania sie, zawsze albo prawie zawsze mam wrazenie, ze cos jednak trzeba w kazdym dniu konstruktywnego zrobic, i tak jak kiedys tylko w weekend wydaje mi sie, ze mam prawo calkowicie i bez wyrzutow sumienia leniuchowac. Bardzo jednak sobie chwale stan emerytalny! jestem absolutnie szczesliwa emeytka!
OdpowiedzUsuńAAAaaa Agniecha szczescia, zdrowia i pieknego zycia!! Opakowanej juz zyczylam dwa razy, raz na facebooku i drugi w kurniku...
UsuńGrażyna, jesteś najbardziej ruchliwą emerytką jaką znam!
UsuńTen wewnętrzny przymusik jest okropny - takie małe, jęczące w człeku gówinko, które nawet trudno namierzyć i zlikwidować. Tak nam mamy wpoiły.
Często myślę o tym, jakie to niesprawiedliwe i przykre, że nie możesz wrócić do swojego gniazdka w Andach.
Kureiry, w Wyrzucie (zakładka na górze strony) są fajne buty od Pantery. Przymierzcie się. Na mnie za duże, buuuuuuuuu!
OdpowiedzUsuńNa mnie duzo za duże,po za tym taki fason niezbyt dobry dla moich stóp.
OdpowiedzUsuńHano,we mnie nie wpoili,więc mam zapedy neirobstwa i zalegania bez poczucia,ze cos nie tak.
Dora, we mnie wpajali, ale nie do końca się udało. Robię to, na co mam ochotę i wtedy, kiedy mi pasuje, a nie na zawołanie. Gdyby moja Mama zobaczyła, że ja tydzień przed Świętami jestem w proszku, nie wiem, czy by przeżyła. Dziś skakałam po DRABINCE, faaaaaaaaaajnie mi to wychodziło ♥♥♥
OdpowiedzUsuńBezowo:))))
UsuńW ramach "wychodzenia do ludzi" porzuciłam myśli o sprzątaniu i razem z Bachą odwiedziłam Rabarbarę. Zawsze podziwiam jej piękny dom, ogród tym razem przystrojony na zimowo, koty w rozmaitych konfiguracjach, miłą atmosferę, ogień trzaskający w piecyku. Żal mi było odjeżdżać ale siła wyższa....
OdpowiedzUsuńU mnie pada śnieg i robi się biało.
Miłego wieczoru.
ale fajosko mialyscie!!
UsuńOjej, ja bym tez tam chciala byc!
UsuńZazdroszczę Wam bardzo. Na pocieszenie mam co prawda Agniechę i Inkwi, ale rabarbare bardzo chciałabym nawiedzić.
UsuńEwo, i to była słuszna koncepcja, nie ma to jak poprzebywac w super towarzystwkie wspaniałych kurek!
UsuńEwa2, brawo!!! I tak trzymać! Sprzątanie nie zając, a Bacha już tak.
OdpowiedzUsuńMialam spytac: czy wiecie co z Kretowata sie dzieje? Czytalam ja dawno temu, ale znikla na amen?
OdpowiedzUsuńNupkowo,zarobiona po pachi, wpadła tu na rocznicę Kurnika.
OdpowiedzUsuńDrugo ryczkę machłam.
OdpowiedzUsuńHana; skiendy ty te ryczki bierzesz?
UsuńCoś mi się widzi, że Hana nakupiła ryczek tyle ile Stefan Bażant ma Rzon i każda Rzona dostanie tera pod choinkę ryczkę od Stefana hahaha.
UsuńA fotosy dzie?
UsuńSpoko, musi się utrwalić.
UsuńMarta, a mało to ryczków tu się wala po kątach?
UsuńBezowa, dla wszystkich rzon nie dałabym rady w 3 dni.
Kurki - bardzo, bardzo Wam dziękuję za wszystkie dobre słowa i zainteresowanie moim problemem. Dużo sobie z tego wzięłam, bo pomysłów Wam nie brakuje. Póki co, nie narzekam na brak zajęć, raczej brakuje mi czasu, ale myślę perspektywicznie. I w tej perspektywie Wasze propozycje sa dla mnie bardzo cenne. Może odkryję np. wiedźmiostwo, zajme sie ceramiką, zaangażuje w jakis wolontariat, albo nawet malowac albo śpiewać (hrehre) zacznę? A w ogóle to JESTEŚCIE WSPANIAŁE, jak jeden mąż, a raczej RZONA! Kocham Was!!!
OdpowiedzUsuńMeza mamy jednego rzeczywiscie i jestesmy wspaniale :)
UsuńMarta, ale nie śpiewaj, co?
OdpowiedzUsuńMarta, ja tak sobie myślę, że to jeszcze za wcześnie na podejmowanie jakichś wiążących decyzji. Ty jeszcze się nie oswoiłaś z tym stanem emerytalnym, na razie to jakby wakacje. Sądzę, że potrzeba trochę więcej czasu, żeby nabrać dystansu i na trzeźwo ocenić, czego tak naprawdę się chce. Wydaje mi się, że to dobry czas, żeby nie robić niczego, co niesie ze sobą jakikolwiek przymus, właśnie teraz możesz robić tylko to, co chcesz. I nie martw się na zapas, że wpadniesz w marazm, pozaglądaj w głąb siebie i zastanów się, co jest dla ciebie przyjemnością. Masz ochotę to leżysz do południa, masz ochotę to w pełnym rynsztunku jedziesz do teatru czy do kina. Na pewno bardzo ważne jest pielęgnowanie kontaktów międzyludzkich w każdej formie, osobistej, telefonicznej, czy internetowej. To podstawa. No i ja, będąc na twoim miejscu, to jeździłabym gdzie się da, może być niedaleko a może być i w świat. Arte to specjalistka od podróży niedużych, można odkrywać różne ciekawe miejsca w całkiem bliskich okolicach. Tak czy siak na pewno znajdziesz sposób na siebie, daj tylko sobie trochę czasu i nie czuj się zobowiązana do wymyślania czegoś na siłę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam Kury i Kurnik. W Łodzi minus czy i zasypało wszystko na biało. Ja do huty. Udanej niedzieli.🐔🐓🐣🐤🐥 🤗
OdpowiedzUsuńTutaj tez sypie tzn w stolicy tak delikatie ale sypie co mnie wprowadzilo w euforie. Niech sypie!!!!!
OdpowiedzUsuńWitam zimowo, u mnie też biało, -1, na razie jakby jaśniej trochę. Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńU nas NIE sypie. Ale i tak jest biało.
OdpowiedzUsuńZaraz do koni, do kota, do ptasząt.
Przyjemnej niedzieli, Drobie.