Z przyjemnością dzielę się z Wami historią, która przydarzyła się Ance. Anka jest naszym nowym gościem.
Jestem wierną podczytywaczką wielu Kur, odzywam się rzadko, ale to dlatego, że nie bardzo lubię pisać, tylko czytać właśnie. I chodzę tak od bloga do bloga, tu się uśmieję, tu uronię łzę, a tam zjeży mi się pióro na głowie. I skoro tak podczytuję i korzystam na całego i to jeszcze po cichaczu, to pomyślałam, że się trochę podzielę i stąd ta historia.
Jestem wierną podczytywaczką wielu Kur, odzywam się rzadko, ale to dlatego, że nie bardzo lubię pisać, tylko czytać właśnie. I chodzę tak od bloga do bloga, tu się uśmieję, tu uronię łzę, a tam zjeży mi się pióro na głowie. I skoro tak podczytuję i korzystam na całego i to jeszcze po cichaczu, to pomyślałam, że się trochę podzielę i stąd ta historia.
I jeszcze jedno, ja to ta Anka (z komentarza pod postem "Poranne rytuały") od sikającego Kacpercia, co to wymuszał
swego czasu rytualną pobudkę o 4:00 rano. A poniżej opisany jasnowidz to
właśnie Kacpercio.
Ośmielona i zainspirowana opowieścią Riannon sprzed kilku wpisów,
postanowiłam podzielić się z Kurami opowieścią prawdziwą i dziwną. Jest
to opowieść z tych metafizycznych, w moim rozumieniu nie do ogarnięcia,
ale jak najbardziej do rozdziobania na czynniki pierwsze i do
ewentualnego wyjaśnienia przez grono zacnych Kur. Ja do dziś nie
rozumiem co się tyle lat temu wydarzyło i nie potrafię wyjaśnić co
widział mój Pies.Historia zaczęła się jakieś 11 lat temu, kiedy to z mężem kupiliśmy stary dom. Dom ten był naszym marzeniem, właśnie taki stary, w starej dzielnicy obrośniętej starymi drzewami. Kupiliśmy go od małżeństwa, które mieszkało tam 23 lata i wychowało w nim troje swoich dzieci. Fakt ten odnotowałam mimochodem, zadowolona, że ludzie ci mieszkali w tym domu tak długo i szczęśliwie. Pomyślałam sobie, że to dobry dom. Wprowadziliśmy się do niego już z kotką, a za niedługo adoptowaliśmy psa. Kacper był żywą energią i radością, taka mała kulka przemieszczająca się w kilku kierunkach w tym samym czasie, kończąc na ludzkich nogawkach, lub kolanach. Wszystkich witał z radością i natychmiast całe jego ciałko tańczyło w takt ogona.
Kiedy miał już kilka miesięcy i w końcu zaczął pokazywać pierwsze objawy inteligencji, nastąpiła seria wydarzeń, która do dziś dla mnie jest niewytłumaczalna.
Pewnego słonecznego dnia stałam w kuchni i zmywałam naczynia. Zlew mam na wyspie kuchennej, przed wyspą mam stół z krzesłami, za mną przejście do korytarza. Stałam wiec i zmywałam, usłyszałam słodkie człapanie rozbudzonego szczeniaka, odwróciłam głowę w stronę korytarza czekając, aż się doczłapie. Rozbudzony pies wszedł do kuchni i nagle w połowie kuchni z radością i skrętem całego ciała pognał do stołu z krzesłami. Obserwowałam całą jego drogę, widziałam jego reakcje, ale przy stole nikt nie siedział. Gdy pies dobiegł do krzesła, wyciągnął głowę i poniuchał powietrze. Następnie zdziwił się i stracił zainteresowanie.
Inne wydarzenia tego typu, to gdy pies przywitał się radośnie z drzewem lub punktem na trawniku. W obu przypadkach nie było mowy o ludziach, czy innych zwierzętach, nawet tych dzikich.
Albo już jako 2-u latek i trochę, asystował mi przy składaniu prania w sypialni. Leżał na dywanie i gryzł kość, gdy nagle zerwał się i znowu radośnie witał coś po drugiej stronie łóżka.
W dwóch przypadkach nie był zbyt zadowolony z tego, co widział. Raz, może już jako 3-latek, spieszył się razem ze mną na spacer w środku dnia. Obydwoje truchtem pobiegliśmy korytarzem do drzwi. W połowie korytarza pies gwałtownie zwolnił, zjeżył się lekko, pomarszczył na pysku i wolnym krokiem podszedł w stronę drzwi. Tam wyciągnął łeb i powoli, systematycznie obwąchał przestrzeń, jakby od butów w górę. Ja nie widziałam nic, był środek dnia, spieszyłam się, skończyłam to przedstawienie wyjściem z domu. Najbardziej spektakularny przypadek miał miejsce pewnego dnia wieczorem, gdy oboje z mężem byliśmy w domu. Pies był już jak najbardziej dorosły i stateczny. Siedzieliśmy z mężem na kanapie oglądając telewizję. Obok kanapy mamy przejście do jadalni przy kuchni. Pies leżał na podłodze przed nami, zwrócony pyskiem w stronę jadalni. I nagle zaczął stękać i powarkiwać. Czoło miał cale pomarszczone, patrzył w góre, co rusz spoglądał to na nas, to na jadalnie i powarkiwał. Trwało to dosyć długo, obydwoje z mężem wstaliśmy, zajrzeliśmy do jadalni, pytaliśmy psa “co ci piesku, co tam jest? Przecież tam nic nie ma” i takie tam. A on najwyraźniej był coraz bardziej poirytowany. Wyglądało to tak, jakby nam mówił “coś nam wlazło do domu a wy nic nie robicie?!!”. Przedstawienie się skończyło, gdy w końcu wpadłam do jadalni i machając rękami pogoniłam to coś.
Dla wyjaśnienia całej sytuacji - ani ja, ani mój mąż nigdy niczego podejrzanego nie widzieliśmy, ani nie słyszeliśmy. Nasz pies wydaje się być całkiem normalnym psem. Od lat nie daje nam znać, że “coś” widzi, wiec myślę, że albo już nie widzi, albo się przyzwyczaił i nie reaguje.
Ale mnie nadal męczy pytanie, co przez te kilka lat widział mój pies? Czy ktoś ma jakieś pomysły? Jakieś podobne zdarzenia?
Ach, i kotka również nigdy nic podejrzanego nie widziała, albo się tylko wypiera bo nie chce wyjść na wariatkę ;)
Piękny Kacpercio - jasnowidz |
Pozdrawiam serdecznie, Anka
psia czuje a i zapewne możliwe jest rozwiązanie zagadki .My też kupiliśmy używany dom i miałam wrażenie że ktoś za mną chodzi w ortalionie .ale żeby nie wyjść na dziwaczkę duchową - milczałam . Pewnego dnia wbiegałam do salonu i nie zmieściłam się w otworze drzwiowym , tak jakby ktoś mi je zastawił i okropny szelest prochowca .Psia moja pierwszy raz zareagowała na COŚ agresywnie .
OdpowiedzUsuńZaprosiłam poprzednia właścicielkę , zapytałam z głupia franc czy wszystkich przeprowadziła do nowego domu , a ta mi gada że o cioci zapomniała .Myślałam że jaja sobie robi , ale nie .Na odchodne obiecała że ściągnie ciocię do siebie .I po jakimś czasie ciocia dała do wiwatu Gośce a u mnie nastal spokój
Gryzmo, ale że ta ciocia martwą była? I została w szafie, czy jak?
UsuńW samym ortalionie???
Usuńciocia w sensie duchowata owa była i daty dawnej z modą ortalionową w tle . Pewnie soooś na siebie odziała , nie przypuszczam żeby taka rozwiązła była cioteczka
UsuńAle ta Gośka ściongła ciocię-ducha? Czy ciocię-ciocię?
Usuńciocię ducha pobrała abarot do siebie , a Psia Twa ma w ślipiach rozrabiaczy stan .
UsuńAcha i do tego ortalion tez został pobrany
Gryzmo, ale jak ona to zrobiła? Znaczy pobranie cioci-ducha. Bo ortalion to łatwo pobrać.
UsuńMoże ciocia szła za ortalionem?
UsuńAniuM, tak mogło być. Za szelestem podonżaua.
UsuńCiekawe jak tą ciotkę zabrała!
UsuńMentalnie ją ściągnęła, tzn. chciałam napisać telepatycznie. Przy bardzo silnej koncentracji możesz przeciesz wpływać na innych. Na duchach tego nie wypróbowywałam.
UsuńBacha, a na innych? Weź mnie ściągnij do Szwecji, co?
UsuńHana ale ja nie potrafię fizycznie!!! Jeno mentalnie.
UsuńBacha, mnie tam szfystko jedno, JAK mnie ściągniesz.
UsuńDora, na ortalion ciotkę wzięła!
Usuńi generalnie raczej nie zapytam coby cioteczka się nie nawróciła .Gośka wspomniała że modlitewnie postapiła
UsuńMoże psy też miewają choroby psychiczne? No bo w sumie dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńAniu, przeszlo nam to przez mysl. Ale po latach wiemy ze jest to najnormalniejszy kundel pod sloncem.
UsuńAnka
Anka, fajnie, że jesteś! Kacpercio bardzo nas zainspirował.
UsuńDopiero zauwazylam ze dyskusja w toku :)
UsuńI to w jakim toku!
UsuńTo Wauek na pewno ma. ADHD. W końcu to jest psychiczne, nie? A Czajnik to wręcz psychopata. Po dzisiejszej nocy nabrałam takich podejrzeń. Wywaliłam go z sypialni, bo tak rozrabiał, że nie dało się spać. I zamknęłam drzwi. To on na nie skakał i zjeżdżał chyba na pazurach od góry do dołu, bo taki był odgłos. Ale nie złamał mnie. Nie ugłam się, to i przestał.
OdpowiedzUsuńŚladów pazurów nie było?
UsuńA sprawdzałam, oczywiście! Ale drzwi są takie wincy obśrupane i surowe, za chalierę nie widać. Przez cały dzień śpi, a potem w nocy mu odbija. Matko, nikt nie uwierzy, co to kocisko wyprawia! Ale uwielbiam go:)
UsuńO essu Hana, upodobanie do utrudniających Ci życie??? No tak ale wieczorem przychodzi i się wtula, łobuzzisko jedno.
UsuńNo właśnie, Bacha. Przy swoim adhd jest taki słodki, że mówię Ci♥♥♥
UsuńTak jak Matilda mojej znajomej, nie taka awanturnica jak Cajniczek ale jak się zacznie w środku nocy drzeć że chce siusiu to tylko udusić i nagle nie stompa delikatnie jak przystało damie tylko potrafi tak tupać jak setka komarów.
UsuńO tupaniu nawet nie mówię, bo tupanie to niebiańska muzyka w porównaniu do innych ekscesów.
UsuńA ja uważam, że psy maja dodatkowy zmysł do zjawisk paranormalnych. Skoro potrafią wyczuć chorobę właściciela: zawał, czy atak padaczki, to dlaczego nie zabłąkanych obcych z zaświatów. Podobało mi się ta historia. Mądry piesek z tego Kacpercia.
OdpowiedzUsuńAnkaskakanka, pieski wymiatają i już!
UsuńHalo Anka!
OdpowiedzUsuńMnie sie widzi, ze to zwyczajny duch. zapros medium, niech z Kacperkiem porozmawia i potem z duchem.
Przyznam sie ze po tych zdarzeniach przetrzepalam internet i rozpytalam sie dyskretnie wsrod znajomych w celu znalezienia odpowiedzi. I zaproszenie medium to czesto byla odpowiedz numer jeden. Nie odwazylam sie jednak. Stwierdzilam ze skoro my nie widzimy i nam to cos nie przeszkadza to nie bede grzebac w sprawach, ktorych nie rozumiem i nie wiem czy wierze. Komentarz jednej znajomej rozlozyl mnie na lopatki, powiedziala calkiem powaznie "a moze on sie jakis filmow naogladal". No madry jest, ale zeby az tak?
UsuńAnka, na pewno były to filmy nieodpowiednie dla jego wieku, hrehrehre.
UsuńNo tu zahrehrehrechotałam na całego ale ile ta mordeczka ma lat?
UsuńTeraz prawie 11 lat, w czasie swych wizjonerskich wyglupow od 6 miesiecy do 3 lat moze. Przyznaje, byl za mlody na pewne tematy. Ale aby uciac spekulacje, zadnych nieopowiednich bajek przed snem mu nie opowiadalam! ;))
UsuńTaaa, szłaś do huty, a on myk, i animal planet sobie oglądał. A tam różne rzeczy pokazujo. Takie pciowe też.
UsuńOpakowana, ale on już się przyzwyczaił i nie widzi! To co będzie po próżnicy z medium gadał?
OdpowiedzUsuńprzyzwyczail nie przyzwyczail, ale chyba pamieta i moglby mojego ducha potwierdzic mediumowi...
UsuńOpakowana, to Ty masz osobistego ducha?
Usuńjeszcze nie. chodzi o ducha, o ktorym wspomnialam powyzej....tu, gdzie mieszkamy wszedzie byly szyby kopalniane i w ogole kopalnie. Byly wioseczki skupione wedle szybu. miedzy wioskami a to kilometr a to dwa. Pare chalup i cos - a to szkola, a to sklep, a to fryzjer czy cos tam.
UsuńNa naszej ulicy byl szereg domow, na koncu szkola oraz - ladnie obmyslone - sklad trotylu do kopalni. Nie wiem, moze kazda kopalnia/szyb mialy w kazdej wsi ten trotyl czy tam inny proch.
No i, jak sie czlowiek spodzewa, wybuch byl. Troche dzieci zginelo.
I te iles lat pozniej (ostatni szyb zostal zalany w latach 60tych, haldy kopalniane zrownane z ziemia (a krajobraz wygaldal dosc ksiezycowo, bo gdzie nie spojrzec - tam szaro buro i ziemiscie - zdjecia widzialam) i w latach 70 wyroslo miasto. Moja dalsza sasiadka podjela sie wglebneg szukania, co to na naszej ulicy bylo, w archiwach grzebala i sie tego pozaru dogrzebala, bo...miala w domu ducha - speca od psikusow. wiec uznala, ze to nieletni duch byl - a to slodzil herbate (nigdy nie slodzona) a to swiatla zapalal i gasil, przestawial i chowal rozne rzeczy, rozwijal papiur toaletowy a jeszcze na tym etapie sasiadka nie miala 8 wnukow, ktorych dochowala sie pare lat pozniej.
No to kto to robil jak nie duch. ale ich pies (a nasz wtedy pol-etatowy pies) nic im nie mowil.....
To ja z innej beczki. Szkoda Anko, że nie piszesz bo bardzo dobrze to robisz. Kacperek jest bardzo przystojnym pieskiem. Nie podejmuję się wyjaśnić zaistniałych zjawisk i psiego zachowania, ale podejrzewam, że psy zwidy miewają.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEwa2, ja też tak podejrzewam. Może nie tyle zwidy, co większą niż nasza, ludzka, wrażliwość. To oczywiste. Słyszą dźwięki, jakich my nie usłyszymy nigdy. Może więc widzą też to, co dla nas niewidzialne - niekoniecznie duchy?
OdpowiedzUsuńU mnie dwa duże psy się zdrowo chowają.
OdpowiedzUsuńBartek ma chyba ADHD bo szczeka na wszystko co się porusza, nawet na to, czego nie widać (w każdym razie ja nie widzę).
Nie dostrzegam czegoś?
Może,..
U nas Miecka wgapia sie w sciane. Moze tez mamy jakiegos dyzurnego ducha? :)))
OdpowiedzUsuńKacper bardzo mnie zauroczyl. A tak w ogole to zwierzeta "widza" takie rzeczy, o jakich sie fizjologom nie snilo. :)))
Pantera, chyba filologom?
Usuńa nie filozofom???
UsuńEZM, no dzie! Filozofy nie śniom.
UsuńŻeby śnić mógł ktoś. Filolog, dajmy na to:)))
Usuńjeszcze moze byc filodendron i filatelista.
UsuńFilomata i Filareta. I Filemon.
UsuńIza, z dostrzeganiem to jako tako (chyba). Ale ze słyszeniem to na pewno nie słyszymy tego samego. Np. burzy, która jest gdzieś tam, nad nami lazur nieba, a pies już wie (taki, który się boi). Hukała tak miał. Mogłam na jego przewidywaniu burz zarabiać piniondze.
OdpowiedzUsuńMoja Dzikunia tak miała. Robiła przykuc, zwierała się w sobie i do łazienki. Stopniem "zwartości kota" mierzyliśmy moc oraz odległość burzy :) np: kot średnio zwarty...
UsuńBartek, mimo że postrachem na wsi jest, to burzy boi się panicznie.
UsuńTak jak mówisz, wykrywa ją z dużym wyprzedzeniem.
I boi się petard na sylwestra.
Ale to przynajmniej przewidywalne...
Iza, bywało, że brałam Hukałę do auta i jechaliśmy tam, gdzie nie było burzy. Nie mogłam znieść jego strachu. W aucie puszczaliśmy sobie jakiś rock z przytupem dla zagłuszenia przeciwnika. Przy okazji dowiedziałam się, że burza ma zasięg ok. 3 km tylko.
UsuńWilczurowata sunia od sąsiadów przeczekiwała burze i sylwestry w kabinie prysznicowej...
UsuńTaka buda jakby :)
Moja Maman przepowiadala trzesienia ziemi w Chinach....
UsuńHukała zamykał się w szafie...
OdpowiedzUsuńon, ten kacpercio zaprzyjaźnił się z duchem i nie wiadomo co one oba kombinują od dawna. może podłogę trza zerwać, albo sufit. cosik tam siedzi przycichłe. albo ściany.
OdpowiedzUsuńGdy wracamy ze spacerow, Kacper nadal czesto spoglada na schody ale nie reaguje tylko sie gapi. Te schody czesto skrzypia wlasnie jak on sie na nie patrzy. Ale to jest stary dom wiec wszystko ma prawo skrzypiec. Nie biore wiec tego pod uwage, ale moze jakis kumpel go wita na tych schodach? Kto wie? ;)
UsuńOmamuniu, Anka, jeszcze chwilę z nami pobędziesz, to będziesz się bała wejść na schody:))) Nie mówiąc o lodówce!
Usuńalbo z szafy wyskoczy jakis obcy pies....
UsuńW ortalionie...
UsuńA Kruka ostatnie wigilijne wyczyny w lesie??? Coś tam wiedzą i widza więcej/inaczej...
OdpowiedzUsuńO właśnie, aż mi ciarki po plecach latały, jak to czytałam.
UsuńNie mówię, że nie, bo nikt nie wie wszystkiego. Ale to może właśnie ten ich NADsłuch?
UsuńNiesamowita historia, ale są na tym świecie rzeczy, o których nam się nie śniło ,albo które odrzucamy, bo ich nie widać. Ja myślę, że Twój piesek widział kogoś niematerialnego. Może to była osoba z tamtej rodziny, albo jakaś zabłąkana dusza, która albo uspokojona sobie odeszła, bo widziała, że dbacie o dom, albo Kacperek sie do niej też przyzwyczaił. Najważniejsze, że nic złego się nie dzieje w domu.
OdpowiedzUsuńKot w moim rodzinnym domu też ma takie momenty zawieszenia, tzn. na coś patrzy z zainteresowaniem, a potem przestaje. Moze to babcia po domu chodzi, więc kot się nie niepokoi, bo nie ma kim.
No wlasnie, tylko zachowania naszej kotki sa takie nieokreslone. Zawiesila sie czy nie, a moze nas ignoruje albo nie. Natomiast Kacpra zachowania byly bardzo wyrazne i jednoznaczne. Z calym arsenalem spojrzen, min, powarkiwan, wygibasow ciala, zjerzenia siersci itd. Kazdy kto ma psa wie o czym mowie, tak mysle.
UsuńAnka, moje tak się wdzięczą do parówki!
UsuńTo jest fakt. :))) Kacper na widok mieska to jest najbiedniejszym pieskiem na swiecie, a jak mu wrzucilam marchewke z rosolu do miski, to mine mial taka jakby mnie przy probie otrucia zlapal. :)))))
Usuńmoj piesek do takiej rosolowej marchewki to by sie rzucil bardzo, bo to luksusowa wersja przysmaku byla... z psem walczylam o takie marchewki, bo tez lubie, a jak rzucalam jednym groszkiem to pise sie bil z coreczka moja o ten groszek....groszek sluzyl tez jako zacheta w tresurze...
UsuńLidka, Czajnik też się zawiesza. Na drzwiach...
OdpowiedzUsuńHrehre ..... Czajnik to Czajnik, Misio nasz takich rzeczy nie wyczynia, nawet mało miauczący jest ;)
UsuńŻe też się jemu chce tak na te drzwi skakać i na nich wieszać ;) Czajnikowi ofkors...
czajnik ma adhd;) normalny...
UsuńKrecie, on ma diabła w sobie, nie adhd.
UsuńEgzorcyzmy!
UsuńAgniecha, jak tak dalej pójdzie...
UsuńAle najpierw okadzę.
moze wystarczy pokropic wodo swiecono
UsuńMoże nawet zwykła woda starczy? Najlepiej we wiadrze.
UsuńLidka, Czajniku wszystko się chce! Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, próbuje wszystkiego:)
OdpowiedzUsuńAnka, fajnie piszesz i bardzo ciekawie. Kacpercio jest przepiękny!!! I oczka ma takie mądre, w ogóle jest cudo. Ja tam wierzę, że psiaki i koty wiedzą więcej niż my i widzą więcej. Nigdy nie wiadomo, co on tam wypatrzył, mogły być jakieś niezwykłe zjawiska, na które ludzie są ślepi. Może rzeczywiście były to jakieś duchy tego domu, sprawdzające, czy wszystko ok z nowymi właścicielami... Nie wszystko da się zbadać szkiełkiem i okiem, sama mam za sobą takie dwa doświadczenia, których nie potrafię wytłumaczyć. Pozdrawiam serdecznie i glaskanko dla Kacpercia:))
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie Ania pisze :)
UsuńNo nie Mika? Fajna mordka. Ślepka czujne i mądre i wogóle trochę mi kogoś przypomina tylko innej maści.
UsuńBacha, mnie?
UsuńHrehrehrehre no gdzzie tam Hana, przecież on ma inny fryzur!!!!! te uszka to mi trochę Tropcia przypominają, pyszczunia kochanego.
UsuńNo tak. Fryz się trochę nie zgadza. Ale poza tym spoko...
UsuńDziekuje bardzo. Ale skoro mialas takie dwa doswiadczenia to prosze podziel sie. Wlasnie chetnie bym o nich poczytala.
UsuńMika!!! Śpisz??? Mika chyba gdzieś o nich pisała, chociaż głowy nie dam. Może tylko mi opowiadała.
UsuńOpowiadała ci. Głupio mi pisać o tym, bo to bardzo dziwaczne było i weźmiecie mnie za nawiedzoną wariatkę.
UsuńRozumiem, nie bede nalegac. Mi latwiej pisac, bo jakby cus to nie ja mialam zwidy tylko pies, i niech sie teraz pies tlumaczy. :))
UsuńMika - nawiedzona wariatka? MY? W KURNIKU???? etam. ja tam lubie takie rzeczy i choc staram sie rozsadnie do tego podchodzic, to i tak wierze w duchy i takie tam podobne.
UsuńMika dawaj, chętnie sobie przypomnę szczegóły. Post napisz.
UsuńMika, w razie czego zaświadczę, że nawiedzona nie jesteś:)
UsuńAnki coś nie ma, mam nadzieję, że dołączy.
OdpowiedzUsuńKacperek patrzy madrze, wiec nalezaloby myslec, ze to nie jakies brewerie tylko cos tam poczul, moze wczesniej przeszlo jakies zwierze w tych miejscach i pozostawilo zapach, w Andach czasem przechodzil nam skunks, cale szczescie ,ze nie po domu, tylko po ogrodzie sobie przechodzil i pieski robily rejwach , bo zapach pozostal, nawet wyczuwalny dla nas ludzi, ale to byl skunks przecie...
OdpowiedzUsuńKiedy moją szajkę wypuszczam na ostatnie sikanie wieczorem, to leco w jedno miejsce, zawsze to samo, mało nóg sobie nie połamio. I tam stoją. Czasem któryś szczeknie, ale tak bez przekonania. Nie wiem, co o tym myśleć.
UsuńHana, może przekop to miejsce??
UsuńPaczaj Bacha, że też ja o tym nie pomyślałam! A jeśli tam jakiś...? W ortalionie?
UsuńTo najpierw przynieś trochę wody święconej i przed kopaniem pokrop.
UsuńMyślisz Bacha, że od tego zniknie?
UsuńNo nie, zniknie jak wykopiesz ale straszyć nie będzie, tylko grzecznie się wyniesie.
UsuńNo jak się wyniesie taki wykopany?
Usuń:)))
Usuńu nas pode drzwiami do ogrodu przechodzo wieczorowo i nocno poro myszki i psine, jak wypuszczalam pierwsza rzecz rano i w nocy to tam weszyla i weszyla. a wiem, bo drania mysze raz zlapalam na spacerku!
UsuńOpakowana, i to jest podsumowanie historii o duchach!
UsuńChyba majo zwidy... Mopek czasem na Mazurach nagle się zrywa, leci biegiem w stronę płota i szczeka ( a on mało szczekliwy jest), a tam niczego i nikogo nie ma. Nie wiadomo na, co szczeka. Lepiej nie dociekaj, co to było, grunt, że ciotka wraz z ortalionem sobie poszła...
OdpowiedzUsuńMnemo, ciotka za ortalionem poszła od Gryzmolindy, Anka do dzisiaj nie wie, kto tam był. W tej kuchni.
UsuńChiba mi siem pomieszało, jakaś dziś jezdem nierozgarnięta. Najpierw się oblałam kefirem (kurtkę) bo piłam podczas prowadzenia samochodu, a potem żar od fajki mi wpadł, przez rozsuniętą kurtkę w dekolt, oparzył i wypalił dziurę w ulubionym biustonoszu...
UsuńMatko, Mnemo, nie za wiele czynności wykonujesz w samochodzie? Może jeszcze komóreczka?
UsuńMnemo, bo to było nie w tej kolejności- najsamprzód to Ty powinnaś się przypalić, a potem dopiero ugasić tym kefirkiem :)
UsuńOczywiście, że gadałam, a do tego jeszcze jadłąm suchą bułkę, bom w hucie nic nie jadła:))
UsuńSonic, pali się po jedzeniu nie? Pokarało mnie, bo przecież mam nie palić i chciałam tak cichcem przed wejściem do domu...
Dokładnie tak Sonic, przecież na np. oparzenia słoneczne to zawsze był kefirek a jeszcze lepiej dawniej domowe kwaśne mleko.
UsuńOmamuniu, Mnemo, znów udajecie, że nie palicie? Ja nie mogę:)))
UsuńMatko, który to raz? Ale nie mogę z tym smrodem w chałupie wytrzymać...moje mi nie śmierdzi, ale reszty BARDZO!!!!
UsuńMnemo, to reszta niech idzie na tzw. balkon/rzygownik/parapet.
UsuńKiedyś pracowałam w firmie, gdzie szef i koleżanka palili, codziennie wszystkie ciuchy musiałam do pralki a wierzchnie okrycie w pracy lądowało na balkonie co niewiele pomagało bo jak kiedyś weszłam do w miarę eleganckiego sklepu z płaszczami to głupio mi było cokolwiek przymierzać, ekspedientka aż lekko wstrzymała oddech.
UsuńTrzeba mieć najpierw balkon:)) Paszczę przez okno trza, ale przecie ziąb jest, tylko Mnemo wytrzymuje.
UsuńBacha cudze mi bardzo śmierdzi, a jak gnam towarzystwo i nie pali się w chałupie to od razu inne powietrze. Mam obsesję wietrzenia, rano otwieram okna, jak wracam z pracy to w chałupie zimno, jak w psiarni. Nałóg tytoniowy jest obrzydliwy...
Obrzydliwy.
UsuńObrzydliwie obrzydliwy i śmierdzący, zwłaszcza dla tych co nie palą i muszą to wdychać.
UsuńObrzydliwy. Ale taki fajny.
Usuńobrzydliwy.
Usuńa jeden moj znajomy spalil sobie wazne dokumenty, jakies chyba na konferencje. Jechal samochodem, palil, skonczyl, wywalil niedopalek, niedopalek wrocil przez okno i padl od razu na papier....dopiero jak plomien za plecami znajomy (nieniedopalek) zobaczyl to sie zorientowal...
To kara za wyrzucanie niedopałków przez okno.
Usuńbyła bajka o Duchu Kacperku , więc coś jest na rzeczy :)
OdpowiedzUsuńja tam wierzę, że Kacperek coś widział
mój nieżyjący już piesek też czasem stawał przy uchylonych drzwiach i mieszkania z przestrachem spoglądał w stronę korytarza, a poprzedni włascicele nie umarli tutaj, lecz sie wyprowadzili, więc to chyba jakiś duch senior u mnie koczuje, ja w każdym razie tutaj niczego nie wyczuwam, ale...
w poprzednim mieszkaniu wydarzyło się coś niesamowitego i z kotem w tle...
leżałam w łózku, było około 1 w nocy i słyszę jak mój kot żre w kuchni chrupki
żre i żre, a ja spać nie mogę, bo odgłos był głośny, ale i charakterystyczny
w końcu się wkurzyłam zapaliłam lampkę przy łóżku i chcę zamknąć drzwi od sypialni i co widzę ?
kot śpi u mnie w łóżku
zrobiło mi się bardzo straszno :) ale to nie koniec
za jakieś dwa tygodnie znów jest dobrze po północy, światło zgaszone, jestem w łóżku, tym razem nie sama, i słyszymy jak otwierają się drzwiczki od zamrażalnika w lodówce i za chwilkę zatrzaskują
zapaliliśmy lampkę i już jej nie zgasiliśmy aż do rana :)
okazało się, że przede mną mieszkała tam młoda kobieta, która zmarła
czułam jej obecność już wcześniej, tak jakby mi ktoś stał za plecami, zawsze to było w kuchni, ale nie bałam się, czasem żartem mówiłam- idź juz połóż się spać :) dopiero jak się wydarzyły te "dźwiękowe historie" to wymiękłam
Sonic, ale dlaczego ona wyjadała kotu chrupki???
OdpowiedzUsuńpojęcia nie mam, ale widać jej nie podeszły, bo sie do lodówki dobierała ;)
UsuńTeż się zdziwiłam, że chrupki jadła. :)) Widocznie duchi majo inny smak. :)
UsuńBiedaczka taka głodna, że i na chrupki się rzuciła!
Usuńja tam nie wiem, czy ona je jadła, ja sądzę raczej, że ona wydawała odgłos paszczom
Usuńale cholera ją tam wie :)
moze ona ze swoim kotem przyszla ta glodna kobieta...
UsuńSonic, a dziwisz się?
OdpowiedzUsuńw sumie to tak, bo znam babkę, która chrupała sobie kocią suchą jak czipsy i to nie z biedy a z lubości ;)
UsuńA co miauaś w lodówce?
OdpowiedzUsuńNo przecież do zamrażalnika szla. To po lody chyba, albo marchewkę z groszkiem, albo inne np. warzywa na patelnię. Bo chyba nie po filet z kurczaka. Chociaż, kto wie ? Może ?
UsuńMoże to nie duch był, a wampir bardziej?
UsuńJeśli po lody szła, to ja jom rozumiem jak matka.
Usuńkurde, ja nie pamiętam, co tam miałam, ale bardzo szybko pierdzielnęła tym drzwiami, więc chyba nic interesującego kulinarnie
Usuńno chyba że wampir i się wkurzył, że czystej krwi mrożonej nie było
Ja bym się wkurzyła, że ni ma lodzików.
Usuńja tez, choc moze byc mrozony jogurt....albo trzasnela temi drzwiczkami, bo wyszly frytki mrozone!
UsuńO matko polko łzy kapią mi na klawiaturę, przecież jak wy coś opowiadacie to skonać idzie ,
OdpowiedzUsuńco historia to piękniejsza.
Ze tez ja nie mam takich niesamowitych historii!
Z pewnością Kacperek coś wyczuł,psy maja 6 zmysł!
Ja stoję murem za Kacperkiem, że widział coś czego my nie dostrzegamy. Przecież "psa dusza większa jest od psa" to i widzi więcej duchowych spraw. W sumie dobrze mieć takiego obrońcę przeciw siłom nieczystym!
OdpowiedzUsuńZgadzam sie Gosiu. Tylko ja jednak wole myslec, ze wytlumaczenie moze byc inne (i dlatego nadal szukam), bo to przeciez o moj dom chodzi! :)
UsuńAnka, spróbuj z ortalionem.
UsuńDobra mysl nie jest zla. Jutro ubieram Kacpra w ortalion! :))))
Usuńja myslalam, ze masz zostawic ortalion w widocznym miejscu, zeby duch sie przyodzial. nie wiem co Kacperek by powiedzial na ortalion....
UsuńKacper, ma madre spojrzenie i budzi zauafnie.
OdpowiedzUsuńDo mojej babci, przychodzila kiedys sasiadka, ktora opowiadla podobne histoie. A ja potem spac nie moglam.
Mnie się dzisiejsza dyskusja skojarzyła z sytuacjami, kiedy jako dzieci np. na koloniach, już po zgaszeniu światła, opowiadaliśmy sobie takie straszliwe historie. Potem bałam się iść siku.
UsuńDucha widział, jak nic. Ducha. Zwierzęta podobno maja taki zmysł, że widza to czego my nie widzimy. A pamiętacie historię Kreta jak z Krukiem do lasu szła i Kruk za diabła nie chciał iść dalej? darł do domu aż miło:)
OdpowiedzUsuńPamiętamy, a jakże!
UsuńMój kot też mnie nieźle wystraszył, tylko dało się to wytłumaczyć. Siedziałam w pokoju, komputer, radyjko cicho gra, nagle słyszę z drugiego pokoju odgłos telewizora. To było po śmierci męża, a on lubił oglądać....wiecie zanim sobie uprzytomniłam, że to kot nadepnął na pilota to....ciarki mnie przeszły.
OdpowiedzUsuńdomyślam się :)
UsuńEwa2, a co kot oglądał?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie ,kiedy mieszkałam z dziadkami i ich córką,to owa moja ciotka czytywała na głos książki wieczorami. W tym,,Opowieści niesamowite", później tak bałam, że za potrzebą bałam się wyjsc ,czy spojrzeć za okno! I jeszcze jak opowiadali sobie ,ze zmora potrafi przyjść i dusić w nocy! Makabra.
OdpowiedzUsuńjako dziecko czytałam Poe i bałam się iść wieczorem do toalety , zwłaszcza taka historia o zamurowanym chyba kocie tam była brrrr
UsuńMnie zmusili iść oglądać zmarłego proboszcza leżącego w trumnie, miałam 10 lat. Miał podwiązaną brodę chustka i na oczach monety. Potem bałam się wchodzić na pięterko spać, bo na schodach było raczej ciemno. Zaraz tego proboszcza widziałam, wydawało mi się, że mnie za pięty będzie łąpał...
Usuńo rany , toż to pogaństwo te monety i to u proboszcza , czy się mylę ? :)
UsuńI po kiego grzyba dziecko miało to oglądać? Dla świętości?
UsuńDla mnie to już staraszne było jak kazali te rany całować w kościele przed Wielkanocą, zdaje się. U was też w kościołach tak było? Ukrzyżowany Jezus na posadzce kościoła,trzeba było klękać i całować rany.
UsuńA wiem po, co? Cała szkoła szła obaczyć...a potem się walczyło z koszmarami. Jeszcze wcześniej byłam zobaczyć wisielca... tzn.sąsiada, który w ten sposób skrócił sobie żywot. Jeszcze go widzę w tej trumnie, miał popielaty garnitur...miałam z 6 lat i wtedy dotarlo do mnie dopiero, że ludzie umierają...
UsuńAle tak było...dziś nie do pomyślenia ciagać dzieciaki nieboszczyków oglądać...
A jakże, całowałam gipsową figurę, cały kościół ludzi całował, jeden po drugim...fuj...
UsuńOesssu...
UsuńNo dobra, to w wieku dzieciecym, a ja , mieszkajac pod lasem, za wsia, w Walii, bedacy sama z drobnymi dzieciaczkami, w telewizorze mialam American werewolf in London...niby smieszne bardzo, ale jak to ogladalam to w sumie 1/3 filmu pewnie obejrzalam, bo ciagle sprawdzalam drzwi okna w calym domu oraz robilam sobie herbate co pare minut. Dopiero jak zamieszkalam w domu z sasiadami za sciana to obejrzalam film caly. rzeczywiscie smieszny.
UsuńTak a propo oglądania nieboszczyków , to myśmy z mama chodzili oglądać . Szczegółów nie pamietam ,ale w ogólności było to tak ,że bardzo blisko naszej chałupy ,był zakon bonifratrów . Przy zakonie był ich szpital i obok kościoła kaplica, ogólnie dostepna, w której wystawiani byłi w otwartych trumnach zmarli ,prawdopodobnie w tym szpitalu . I pamietam ,że jak żeśmy z mamą przechodzili obok ,to wchodzilismy do kaplicy ,pomodlić się za tych zmarłych . Nie pamietam ,aby mi się snili po nocach ,to było jakieś takie naturalne .
UsuńA zmora dusi . Przychodziła do mnie przez długi czas w nieciekawym okresia mojego życia . Było to coś niesamowitego ,co powtarzało się dość regularnie ,a jest trudne do opowiedzenia . Żeby było jeszcze dziwniej to całe życie starałam sie być realistką ;)
UsuńU nas był przyjęte, że dzieci chodziły na pogrzeby z rodzicami. Oswoiłam się z tym. Kiedyś, gdy czekałam z innymi dziećmi na autobus do szkoły, znaleziono martwego sąsiada na jego własnym podwórku. Oczywiście wszystkie dzieciaki pobiegły go oglądać. A za nami pobiegł nawet kierowca autobusu, który właśnie nadjechał. Leżał z grymasem bólu na twarzy. Obok niego przewrócone wiadro z żarciem dla świń. Tego widoku nigdy nie zapomnę. A miałam wtedy 8-9 lat.
UsuńMaria, zmora?
UsuńPoe czytałam pod kołderką i z latarką. Mama uważała (słusznie), że to literatura nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńmoja nie wiedziała, co ja czytam :)
Usuńino wyłączała mi światło, więc latarkę też miałam, jakże by inaczej :)
Kurna jak tu teraz zasnąć a cienżki dzień jutro i trzeba mi już do spalni, może by tak jeszcze jedna kurka do Kurnika spać poszła, byłoby mi raźniej??
OdpowiedzUsuńBasia nie bój się , idę z Tobą:) Na odpędzenie strachów włacze sobie Elementary, bo jest nowy sezon
UsuńDobrej nocki, Kury ! Niech się Wam duchy przyśniom ;P
Ale, Bacha, z Tobo, do Kurnika? Chętnie, ale weź mnie ściągnij. Może być telepatycznie, bylebyś ściungła.
UsuńSonic, a sprawdź, czy masz lody w zamrażalniku!
Usuńnie mam, ale mam mrożone truskawki i mleko w lodówce- mozna koktajl zrobić ;)
UsuńHana, przecież to ja włażę co wieczór do Twojego Kurnika, ale dobra, mów dobranoc i wskakuj do spalni razem z nami (hrehrehre ale telepatia co? raczej polecenie, no tylko kurna jak Czajniczka ściągnąć, bo bez niego nie zaśniesz).
UsuńSonic ja złapałam za lewą ręką, łap Hanę za prawą i wciągamy Ją do spalni bo coś mi oporna jest.
UsuńNo bo Czaaaajniiiik! Bez niego nigdzie nie idę!
UsuńHana, odpuszczamy, Tobie się wogóle jeszcze nie chce spać, namęczyłabym się pól nocy. Innom razom.
UsuńJak się skoncentruję to padniesz o 22-giej. To niech się wszystkim przyśnią mądre śliczne mordki.
Bacha, ja mogłabym spać za piniondze, ale nikt tej umiejętności mojej nie docenia:(
UsuńSonic, mikser połóż w widocznym miejscu.
Usuńpołozyłam i nic :((
Usuńwidać nie przylazła za mną z tamtego mieszkania, a tym oprócz mojej psinki nadal nie wyczuwam, a szkoda - byłoby o czym tu pisać :)
Ze strasznych to bałam się kobry z Teatru Kobra:). A.Hitchcocka, i jeszcze pamiętam czaszkę wychodzącą z jakiegoś pudełka, może to tez była czołówka jakiegoś filmu nie wiem:)
OdpowiedzUsuńSpałam w sypialni, a obok był pokój z telewizorem.Miałam kilka lat a to mi utkwiło w pamięci.
ja sie tak bałam w dzieciństwie filmu o Frankenstaiie, że siedząc w czwórkę z kuzynami na kanapie ( mieliśmy po 7-9 lat) złapaliśmy się za ręce by wyłaczyć telewizor, bo nie wytrzymywaliśmy napięcia i tej muzyki :)
UsuńJa Kobrę uwielbiałam, zwłaszcza, że super aktorzy z reguły grali.
UsuńKobrę oglądałam szczelnie ukryta pod kołdrą, ino mi oczka i kawałek nosa wystawały, co by mnie ewentualny morderca nie zauważył i byłam spocona ze strachu, albo z gorąca ;)
UsuńDora, i przez szparę w drzwiach się oglądało, co? Ja tak robiłam.
OdpowiedzUsuńJa musiałam wyglądać przez drzwi:) Albo isć do kuchni np. po picie czy coś.A chyba wtedy po prostu zaglądałam,bo chciałam,zeby babcia juz szła spać. (spałam z nią jak byłam mała)
OdpowiedzUsuńNo to mamy niezły temat przed snem,a pełnia jest!:))))
OdpowiedzUsuńTo idę, zanim na dobre się przestraszę.
OdpowiedzUsuńAnka, bardzo dziękuję za opowieść! Napisz nam coś jeszcze, co? Np. czy dzisiaj schody skrzypiały i co na to Kacpercio?
Dobranoc!
Oddalam się,dobrych snów!
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo dziewczyny. Swietnie sie bawilam. A Kacper nawet nie wie ze jutro ortalionowe wdzianko na niego czeka. :)))))
OdpowiedzUsuńDobranoc.
Dobrze, że pospałam trochę, bo teraz to juz chyba nie zasne. Takie historie na śfientom noc? U mnie chyba nie ma duchów, przynajmniej tych w ortalionach, ale ciarki mnie przeszly i obejrzałam się za siebie. Ufff!
OdpowiedzUsuńDziędobry :)
OdpowiedzUsuńDziesiąta, i śpio ???
Dzień dobry:) Już nie spio,pośniadali (jak mawiała kiedyś moja sąsiadka) i teraz powinni się zabrać do jakiej roboty:)
OdpowiedzUsuńMroźno za oknem,a jak u Was? W snach nikt was nie straszył?:)
Tylko Czajnik straszył, ale to nie nowina:)
Usuńpewnie, że nie śpio. Pośniadali, drugo sokawkę pijo.
Wypiłam pierwszą, zaraz wypiję drugą. Jestem zła sama na siebie, bo spóźniłyśmy się do szkoły. A wszystko przez to, że wstałam o drugiej w nocy nie wiadomo po co. To znaczy wiadomo - komputer przcież włączony, to jak nie zajrzeć? No i zaspałam. Nad ranem budzik dzwonił i dzwonił...
UsuńDzień dobry. Doczytałam wczorajsze komentarze i przyznam się Wam, że ja to bardzo lubiłam horrorki czytać. Poe i Lovercraft, opowieści niesamowite różnego autoramentu, nawet jakiś czas zbierałam tego rodzaju literaturę. Filmy też takie oglądałam, tylko o wampirach nie lubiłam...nudziły mnie.
OdpowiedzUsuńA jak jechałam na wieś, to się bałam po ciemku iść do wygódki, tylko, że nie różnych paskud niematerialnych się bałam tylko.....wilka!
Ewa2, ale wilka normalnego, czy tego, co go się łapie na zimnym siadając?
OdpowiedzUsuńZwierza wilka. A to też pod wpływem legendy z tamtych stron, jak to stado wilków napadło podróżnych.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDzień dobry! A mnie Poe trochę śmieszył. Za to bałam się tych historii opowiadanych przez babcie. A teraz myślę, jak tu obiad zrobić. Oj, jak się nie chce...
OdpowiedzUsuń