Ciszą - po prawie 9 latach, ciągle nie mogę się "napawnąć" . Aż mi żal, że nie mogę się nią z Wami podzielić. Na zewnątrz jest prawie jasno, jest pełnia. Bardzo wysoko, na tyle wysoko, że ich nie słychać, latają samoloty i ciągną za sobą smugę spalin (niestety). Wygląda to, jak spadająca gwiazda.
Przedtem mieszkałam przy dudniącej dwupasmówce i lotnisku...
Ogniomistrz udał się był na plener malarski, co moja Mama skomentowała: "jeździ, jeździ, aż wyjeździ...". Wolę nie dociekać, co miała na myśli, na pewno dokonania malarskie. W tej sytuacji nie zawracam sobie ślicznej główki garami i wyżywam się twórczo na gumnie. To znaczy służba się wyżywa.
Dla odreagowania wizyty u Pani Księgowej w celu ustalenia zeznań w skarbówce, oraz dlatego, że od leżenia na hamaku i picia sokawki z cieniutkiej porcelany boli mnie kręgosłup, zabrałam się za bajzel wedle obory, powyciągałam stare kosze i trochę go zaaranżowałam:
Teren wedle obory to wieczny plac budowy. Leżą tam worki z cementem, deski, jakieś betonowe klocki, worki z ziemią, cegły, kupa piachu i diabli wiedzą, co jeszcze. Na razie uporządkowałam powyższy kawałek. Dalej postawię wiklinowy płot i zasłonię to badziewie, bo - nie łudźmy się - ono będzie tam zawsze.
Stary fotel mam zamiar "obrosnąć" tunbergią, ale dzisiaj w pobliskiej metropolii jej nie było. Pięknie kwitnie i oplata.
Potem siedziałam sobie na ławeczce pod czereśnią i napawałam się. Tak się napawałam:
Jabłonie w sadzie mają milion owoców. Ktoś chce jabłuszka jesienią, albo dachówkę-karpiówkę? Za darmoszkę?
A to są kfiatki zakopianki. Dwa lata temu (już?) byłam u Miki. Rzeczone kfiatki rosły na poboczu, przy drodze na Gubałówkę. Jedne kwitły, inne przekwitały. Zebrałam nasiona, wysiałam wiosną do pojemników i posadziłam w ogrodzie. W tym roku zakwitną, już lada moment. Mają wielkie, żółte kwiaty i w ogóle są wielkie. Wyglądają jak topinambur, ale są gigantyczne! Może wie ktoś, co to jest? Dla mnie to są zakopianki:
Mam ponadto pytanie do Grażyny: jak to z niedźwiedźmi było? Bo aż się częsę!
Do Opakowanej: intrygują mnie kaczeńce wydłubywane widelcem. One nie występują na trawniku! Czyżby Opakowana miała na myśli mniszek, mleczem zwany? Jaskry może? A może w Jukeju kaczeńce rosną na trawnikach? Poza tym informuję, że widelec rzeczywiście jest przydatny w wydłubywaniu perzu, ale pojedynczych egzemplarzy. Mojego ugoru (patrz zdjęcie - to nie trawa, to perz, który ją udaje) to i widły nie zmogą.
W pewnym sensie odpowiedź dla Ninki: mam nadzieję, że ptaki w rurze wiedzą, co robią. Kiedyś na cmentarzu widziałam, a właściwie "słyszałam" takie gniazdo w starej pompie.
Skoro o faunie mowa, zobaczcie tego słodziaka u Mariolki. Robi Dziefczyna kawał dobrej roboty - karmi co dwie godziny, hrehrehre...
Nie wiem, co jest w tym gumnie. Siedziałam, słuchałam, patrzyłam i pomyślałam sobie, że jestem szczęściarą...
Czego i Wam życzę.
Suplement - misie z Gór Skalistych od Grażyny!
I... znapawałaś się? Czy tak brzmi forma dokonana od "napawać się"? Hm.
OdpowiedzUsuńJak mieszkałam w domu pracownika naukowego, raz jeden wpadł nam gołąb młody do skrzynki elektrycznej, a wcale nie było to ostatnie piętro... Przyszedł pan elektryk z długą gumową rękawicą i wydobył delikwenta, całkiem żywego.
Jak on to zrobił? Ten gołomb znaczy?
OdpowiedzUsuńNie napawnęłam się, bo musiałam nakarmić sforę, a potem zrobiło się ciemno.
On, ten gołomp, miał był swe gniazdo na stryszku - jego matka gołębica, znaczy się. Skrzynka elektryczna miała pewnie wyjście na ten stryszek. One, te gołempy znaczy się, podobno lubiły tam się gnieździć i kiedyś wywieziono stamtąd kilka ton guana. Dobrze, ze nie nastąpiła wcześniej gówniana katastrofa budowlana...
UsuńCiepło im tam było, czy cóś? Albo szukały mocnych wrażeń, a nie tylko te parapety i parapety...
OdpowiedzUsuńA na parapecie okna kuchennego zorganizowały sobie wtenczas kącik defekacyjny. Gdyby tego nie usuwała, rychło nie miałabym wcale widoku...
UsuńAniuM., lubio chłopaki parapetówki i co zrobisz?
UsuńNo,w takich okolicznościach przyrody to SE można posiedzieć :) i sączyć winko.Kieliszek oczywiście trzymany w łapce z wymanikiurowanymi pazureirami? A służba to gdzie? bo nie widać na horyzoncie:)
OdpowiedzUsuńKsan, oczywiście, że manicure jest jak się patrzy. W modnym kolorze black, hrehrehre!
UsuńA co ja tako unorano* służbę fotografować będę!
* unorany: brudny.
Hana,a co Ty mi tłumaczysz:) przeca wjym,co to znaczy być unoranym:)
UsuńA, to przepraszam, myślałam, że to po naszymu tylko. Cheba żes styndy?
UsuńStyndy.Kiedyś o Szlaku Konwaliowym pisałam, to znane mi miejsca:)
UsuńTeraz sobie przypomniałam, że o szlaku pisałaś. Ale nie pamiętam, gdzie teraz bytujesz? Gdzieś na moim szlaku? Byłoby, ach, cudownie!
UsuńJuż nie na Twoim :( Wywiało mnie na północ,dawno temu.Tu też wieje,nieustająco:(
UsuńKsan, szkoooda...
UsuńPost z gumna to dla mnie też prawdziwy post. Mogę sobie oglądać i oglądać i napawać się jego urodą. Bardzo mi się ten ślimak podoba.
OdpowiedzUsuńMaleństwo widziałam, jest cudne. Dobrze, ze Mariolka wie jak się brzdącem opiekować.
U nas dzisiaj pięknie i gorąco było, trochę straszyło grzmotami, ale poszło bokiem.
Ewa2, czasem zdałoby się coś mądrzejszego wymodzić. Ale nie o tej porze roku:)))
UsuńHe he. Nie wiem, czy wiem ;) Owinął mnie sobie dookoła hm... ogonka ;)
UsuńMariollo, obawiam się o Waszą przyszłość. Jak tu rozstać się z takim cudem?
UsuńOgnio pojechal sobie wychodzic, co to wie Twoja mama, a Ty zaraz lapiesz za kieliszek?
OdpowiedzUsuńZe strachu czy cus?
Pewnie, Pantera. Jakoś muszę sobie z to traumo radzić.
OdpowiedzUsuńHana, stolik z beczułki pikny ;)
OdpowiedzUsuńMariolka, beczułkę dostałam od sąsiada. Zobaczył, jaką rolę pełni i drugiej (większej) już mi nie dał, chociaż zalegała mu na strychu od lat. Kfiatki se w niej posadził. Nijak mu do tego bajzlu nie pasuje...
UsuńZbrzuchacone jaszczurki :) Paduam ;)
OdpowiedzUsuńOrszulka, bo chyba tak jest. Jakoś takie grubawe one:)
UsuńHana fajnie zaaranżowałaś ten kawałek obory ,te wiklinowe denka fajnie siem prezentujo i te wyłupane dołem drzwi bardzo stylowo w tem zestawie wyglondajom .
OdpowiedzUsuńA na tej karpiówce ,może by jakie dzieła sztuki wyrychtować ? Abo porobić obrzeża na klomby .
Marija, dziury w drzwiach obory to normalka na wsi. Dla kur, albo kotów, żeby mogły się pożywić myszmi, bo przecież nikt sobie głowy karmieniem kotów nie zawraca. Nie mówiąc o wpuszczaniu i wypuszczaniu. Dobre i to, bo mogłoby ich (dziur) nie być wcale. U nas w oborze chyba tylko niedźwiedzi nie ma. Ślady wskazują na wielogatunkowość.
UsuńMarija, różne rzeczy przychodziły mi do głowy w związku z dachówkami. I nie przestaję kombinować. Dzieła sztuki można, ale po co? Lepiej mi to idzie na papierze. Obrzeża są upierdliwe, bo potem trawę mus strzyc nożyczkami, bo kosiarka nie załapie. Można zrobić nawierzchnię wkopując dachówki na sztorc, jedną obok drugiej. Ale to koszmarna robota - trzeba by wykopać rów na wysokość dachówki. Poukładać i zalać czymś, bo i tak trawą i zielskiem zarośnie. A jeśli zalać, to układanie dachówek jest bez sensu.
OdpowiedzUsuńTam jest masa dobrych, prostych karpiówek. Dałoby się wybrać na całkiem spory dach. No i jest ona autentyczna, stara. Musieliśmy wymienić, bo przekładanie dachu niczego by nie zmieniło, na całość i tak byłoby za mało, a dach przeciekał.
Byla taka akcja na blogu Joli, malowanie dachowek wlasnie.
UsuńWewióreczuniek słodziak straszny, ale robótkę ma Mariola z taki oseskiem.
OdpowiedzUsuńna gumnie mus mieć takie miejsce do robót , i ogólnie tzw.tyły. Ale pięknie przyozdobiłaś ,jest git ,mucha nie siada.
Co to jest ta mina?
Dora, mina to takie ślicznościowe, jednoroczne pnącze: http://www.swiatkwiatow.pl/mina-mina-lobata-id3.html. Mam ją już od lat. Trochę późno wysiałam w tym roku i nie wiem, czy zdąży.
OdpowiedzUsuńTyły na gumnie są całkiem z przodu, więc mus coś z tym zrobić. Denerwujo mnie.
To rozumiem, jak tyły na przedzie to mus jest:))) Piękna ta mina faktycznie, chyba nie spotkałam sie z takim pnączem naocznie.
UsuńHana!!! niedzwiedzie to lagodniutkie stworzenia, dwa razy spotkalismy sie na odleglosc paru metrow, oba misie posilaly sie na obrzezach drogi, bardzo im smakowaly swiezo uliscione galazki osiki, mlaskaly ,ze az milo, nie zwracaly na mnie najmniejszej uwagi kiedy wytarabanilam sie z samochodu z moim aparatem fotograficznym o obiektywie wielkosci lufy. Czyli olaly mnie...widac nie mialy w poblizu mlodych. Co prawda raz w Kanionie Maligne spotkalismy dwie panie lesniczynie a fuzjami bardzo ogromniastymi, przepasane te panie nabojami, troche wystraszeni zapytalismy po co to wszystko, powiedzialy,ze strzalaly w powietrze by odstraszyc milusinskie niedzwiadki na wszelki sluczaj, gdyby im sie spodobalo wejsc na szlak wzdluz kanionu. Zapewnily nas, ze mozemy spokojnie sobie kanion podziwaic. wiec podziwialismy. Zrobie kiedys post na temat ze zdjeciami ale kiedy??? ide spac a w Polszcze juz dzionek wiec dzien dobry Kurencjom.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Grażyna i w ogóle Kury!
UsuńNaprawdę, one są niegroźne? Trudno mi w to uwierzyć. Pewnie jak wszystkie dzikie zwierzęta - do czasu, dopóki człowiek nie zrobi im kuku. A może przyślij fotkę, pokażemy Kurom?
Dobranoc Grażyna!
Czytałam o jednym panu, co mieszkał w namiocie w pobliżu niedźwiedzi grizzli, ze swoją narzeczoną zresztą. Niedźwiedzie były zupełnie niegroźne do czasu, kiedy spożyły pana i panią.
UsuńŻycie obok silniejszych powinno być nacechowane rezerwą ;)
UsuńPrzede wszystkim powinno być nacechowane wiedzą, że nie możemy przypisywać innym gatunkom naszego sposobu rozumowania. One były po prostu głodne, jedzenie samo przypełzło, więc je zjadły. I już :)
UsuńAnia, akurat dzisiaj był film na Kulturze o tym, "Grizzly Man".
UsuńAniuM., to zwykłe głupole. Sławy im się zachciało, to ją zdobyli. Taki wybór.
UsuńTylko szkoda mi niedźwiedzi - zostały zabite, a ich niedometabolizowane zwłoki wydobyte i pochowane zdaje się. Moim zdaniem to głupota.
UsuńOesssu, co za potrójny horror! I po co? Jak ktoś głupi, to i niedźwiedź go zeżre:)
UsuńPrzeczytalam, ze niedzwiedzie od Grazynki i mnie normalnie zimny dreszcz przelecial.
UsuńNiedźwiedzie na zdjęciach Grażyny wyglądają na... misiaczki:))) Ale tak nie jest i trzeba pamiętać, że to przecież duże zwierzęta. I mogą być w pewnych sytuacjach niebezpieczne.
UsuńA w górach skończył swój żywot Eryk, chyba najstarszy niedźwiedź w Tatrach.
Ehhhh, gumno .......
OdpowiedzUsuńFajna ta aranżacja wedle obory, wykorzystane stare kosze przynajmniej. A Ty jesteś najwyraźniej inspiracją dla Twojegu sumsioda ;) Mo chłop kfiotki wef beczce :P
Lidka, inspiracją być choćby dla sumsioda to jest coś! Beczka z kfiatkami na jego gumnie wprawdzie pasuje jak pięść do nosa, ale jednak - coś mu spracowało. Szkoda, że niewyuczalny w kwestii psa w kojcu.
UsuńPięknie napisałaś, aż się czuje to szczęście! Pracowita z Ciebie mróweczka. :)
OdpowiedzUsuńGosia, czy ja wiem, czy taka pracowita? Bez tego nie byłoby gumna w takiej formie. Zasuwam przez większość wolnego czasu całą wiosnę-lato-jesień po to, żeby zimą z utęsknieniem wyglądać wiosny:) Ale masz rację - lubię to, a nawet kocham!
OdpowiedzUsuńPiękny jest ten kącik wedle obory! Nic już więcej nie napiszę, bo bym musiała się powtarzać... Tylko westchnę sobie cichutko:)
OdpowiedzUsuńKalipso, ja też już o gumnie nie będę. Chyba, że zrobię jako rewolucję:)))
OdpowiedzUsuńzawsze możesz o guanie ;PP
UsuńHanuś, szczęsciara z Ciebie i bardzo się z tego cieszę, lubię widzieć cudze szczęście :)
zbrzuchacone jaszczurki wróżą urodzaj zoologiczny u Ciebie i ani się spostrzeżesz jak wycieczki zaczno przyjeżdżać do Cię, a tu tymi pazueirosami będziesz bileciki sprzedawać !
dobry dzień Kurencje !
Sonic, miałam pokusę, żeby napisać " na guanie bez zmian". Ale jak znam życie, spłonęłabyś rumieńcem i znów się sumitowała.:)))
OdpowiedzUsuńJeśli dojdzie do sprzedawania bilecików w celu zwiedzania guana, pazureiry będę miała już wysieknięte.
Wedle obory piękny kącik, a i całe gumno Twe śliczne. Mogę tylko zazdrościć.
OdpowiedzUsuńA czy to nie oman wielki jest?
Pozdrowienia serdeczne.
Owieczka! Jesteś! Mam nadzieję, że u Ciebie na gumnie życie toczy się niespiesznie.
OdpowiedzUsuńDzięki za pomoc w identyfikacji, nie ma to jak blogi! To rzeczywiście może być oman wielki - przynajmniej tak mi wynika ze zdjęć. Piękny jest i do tego pożyteczny!
To narka Kurencje, idę - nie zgadniecie dokąd! Proszę szczelać:
OdpowiedzUsuńa. fryzjer
b. kosmetyczka
c. spa
d. shopping
Na shopping do najbliższej metropolii ;) i do fryzjera :)
UsuńNajpierw do kosmetyczki pedikiur zrobić i manikiur, później do spa, czyżby do fryzjera ??? No, i jeszcze później taka wypiękniona na shopping !
Usuńewa .
jakie szczelac, jakie zgadywac - przeca idziesz wszedzie i to w tej wlasnie kolejnosci! co wygralam?
UsuńOpakowana, wygrałaś fitness na guanie.
UsuńSzfystkie wygrałyście! Gdybyście mogły zobaczyć piękność mą w całej ozdobie...
UsuńNooo tak Ogniomistrz pojechał coś wyjezdzić ,to i Hana harcuje ;)))
UsuńJak cholera, Marija! Mało nogów nie połamię od tych harców!
UsuńA u mnie nie chciał rosnąć, a jak w końcu się zdecydował, to "smakosze zieleniny" pożarły bez pardonu, chyba nawet z korzeniami, bo zniknął zupełnie.
OdpowiedzUsuńNa gumnie u mnie bardzo śpiesznie. Codziennie przedszkola i warsztaty, nie ogarniam się z tym wszystkim. Najgorsze, że susza straszliwa. No i dalej karmię butelkowców w liczbie 6 sztuk, dwie wyjechały już do nowych domów. Wygląda na to, że dobrze trafiły ( w sumie wyjechało 10 sztuk).
Hej, Owieczko! To widzę, że asertywności jednak się nie udało rozwinąć:))A robota z butelkowcami nieustająca. Dobrze, że część już ma nowe domy. Ściskam mocno!!!
UsuńOwieczko, to znaczy, że normalnie. To dobrze!
UsuńAlee piękny srebrny świerk na tle zwykłych i te kamorki i te kosze i ciszę usłyszałam, właśnie ciszę kocham. I "godzinę mocy" tuż przed zachodem słońca. Czuje się wtedy w sobie głęboki spokój.
OdpowiedzUsuńChyba wreszcie wylecą modraszki u nas, na razie intensywnie karmione są, a wróble na jajach dopiero siedzą.
A Omana bardzo chciałam sprowadzić, został oprotestowany, bo za wielki i zasłoni :(.
Powiem tak - obory mieszkania na wsi większej powierzchni zazdraszczam ale bez żółci. (podkupione i bardzo mi się to podoba) :)).
Mój też jeździ często. :))
Elka, ciszą mogę się podzielić. Czasem tylko jakiś ciągnik przejedzie, albo sąsiad piłą elektryczną rżnie drewno na zimę. Ale to są hałasy przynależne do tego miejsca i znosi się je zupełnie inaczej, niż nieustający łomot dwupasmówki...
UsuńElko, posadź omana gdzieś za płotem i szlus.
UsuńU nas po deszczu nie ma śladu. Kawał tynku mi odpadł, deska z wnękami po stronie pasażera w Foxie też. To tak chyba w ramach dodatkowych atrakcyj, bo przecież zapalenie gardła i zatok to pikuś. Zwłaszcza w taka aurę jak teraz (26 w cieniu). A te schodki, te przy stajence to one do czegóś prowadzą czy do nitzchego? Bo w uchwyconym aparatem kadrze ni jak nie widzę, albo mnię wyobraźnia całkiem z glutem zatokowym przez nozdrza ujszła....
OdpowiedzUsuńTupaja, chyba limit pecha już wyczerpałaś.
UsuńSchodki ofkors prowadzą jak najbardziej. Otóż mianowicie prowadzą one na strych obory. Duży, wysoki i pusty. Byłoby tam niesamowite mieszkanie.
Atelier sobie zrób. Będzie niczym mansarda na Montmarcie. Poważnie mówię:)
UsuńDziędobry. U nas gorącz, i duje. Może przywieje deszcz, choć u nas padało niedawno. U nas za bardzo sucho nie jest.
OdpowiedzUsuńewa .
Dzien Dobry, wstaje , tutaj swit i deszcz mimo, ze 60 procent prawdopodobienstwa to jednak pada, preria nabierze kolorow. Hana! wysylam zdjeciow troche misia, zebyscie zobaczyly jakie slodziaki one sa...poki nieglodne i bez przychowku to spokojne one, Ale AniaM slusznie zauwazyla,ze trzeba byc ostroznym, poza tym te panie lesniczynie z jakis powodow strzelaly w powietrze.
OdpowiedzUsuńWzielam gazete z gumna mego brata, rzucaja o swicie, w woreczku plastikowym bo pada...wiec 90 % szansy na deszcz, to juz prawie pewnosc i jest!
UsuńGrażyna, z jakiej odległości miałaś misiową okoliczność? One nie wyglądają na potulne baranki.
UsuńI na małe też nie wyglądają . Chciałoby się rzec ,że bardzo niedzwiedzowato wyglądają ;)
UsuńHrehrehre, Marija, tycie słodziaczki, co nie?
UsuńNo ino podejść i pogłaskać ,ale wpierw zapytać czy nie są czasem głodne ;)
UsuńHana! nie wiecej niz na 5 metrow...skonsultowalam nawet te odleglosc z bratem...byly one tak zajete obgryzaniem galazek swiezutkich ,ze nie zwracaly na nas uwage...na drugim zdjeciu widac, ze troszke mu przeszkadzalismy , bo zdegustowany zmienil kierunek i poczlapal do zagajnika. Zreszta na wszelki wypadek mielismy blisko samochod z otwartymi drzwiami, by szybko sie ewakulowac..
UsuńOdważnaś...
Usuńrany! wcale nie maly ten misiu..i pewnie szybko biega.....
UsuńToż to leguralny nieświeć przecież!
Usuńa to nie Grazyna pisala o MALYM misiu??? jak to jest maly mis to ja jestem perski kot! sa i DUZE misie, ale sa i koale....
UsuńJeśli to jest mały miś, co do lasu bał się iść, to ja jestem mała czarna:)))
Usuńto wez, postaw TEGO misia kolo takiego na ten przyklad, bialego, co na krze zamieszkuje to sie na pewno okaze, ze to to jest maly misiaczek slodki...a tamten to by tego jeszcze zjat...
UsuńOdpoczywam oglądając zdjęcia Twojego ogrodu.
OdpowiedzUsuńPewnie, że jesteś szczęściarą. Zieleń, cisza i zwierzęta to prawdziwy Raj.
Żeby jeszcze nie było tych wiejskich okropności, o których pisałaś, byłoby wspaniale.
Cudownie, że udało Ci się wyrwać z poprzedniego miejsca zamieszkania przy dwupasmówce i lotnisku.
Zuza, długo się nie składało, aż wreszcie traf i bingo! No i jestem. Tak mi tu dobrze, że czasem żałuję, że to nie zdarzyło się ze 20 lat temu. No ale.
UsuńOkropności są wszędzie, jak świat długi, ale tutaj widać je jak na dłoni.
Cieszę się bardzo, że odpoczywasz w moim ogrodzie. Z trudem się powstrzymuję, żeby nie zadręczyć Was zdjęciami. Wiesz, jak to jest. Najbardziej zachwycony jest właściciel...
Hana w końcu po to macie bloga ,żeby się chwalić :)
UsuńMarija, od nadmiaru może człeka zemglić:)
UsuńMogo byc jaskry, zolte i sie plozom podziemnie. aaa jak amsz perz z odrobina trawy to rzeczywiscie jedna Hana z jednym widelcem to za malo....
OdpowiedzUsuńa tak wogle to pragne zamieszkac z Twojej oborze.
tam jest TAK pieknie. order z kartofla, ba, z kilku kartofli za te 9 lat dzialan.
zapisuje sie na nasienie (jak mawiala moja Babcia) tych zakopianek, jeszcze nie kt=witno a juz mi sie podobajo :)
jakby obora byla juz zajeta to zapisuje sie na zamieszkanie pod jablonko. mogie?
tamoj, na Twoim gumnie to mozna siedzien dzien-noc i sie nie ruszac. no moze poza dolewka , hrehreher
slimak mię zauroczyl.
Opakowana, przecie jaskry to nie kaczeńce!!! Hana ma jeszcze strych...
UsuńOpakowana, cała obora Twoja, a nawet dwie! Nie musisz koczować pod jabłonką, ale uprzedzam, że na strychu obór mieszkają nietoperze. Na razie jeszcze śpią, ale lada moment się obudzą. Albo już poleciały, tylko o tym nie wiem. Nie mam pewności, czy one mają właściwą dla Ciebie liczbę nóg.
UsuńWczoraj wypróbowałam widelec, ale na malusiej grządeczce. To spoko.
Do dolewki mamy przecież służbę. Więc śmiało przylataj.
Hrehre, Opakowana, ale jakby tak cały Kurnik z widelcymi?
UsuńHana wyobraziłam sobie ten widok , po całym gumnie czołgają siem kury z widelcami ,a służba lota wkoło nas z pełnymi talerzami czegoś tam i my raz widelcem w perz i raz w zakąskę ,raz w perz raz w zakąskę......
UsuńMarija, gotowa wizja na rysunek! Narysuj, i ja też, potem porównamy wizje! Możesz na kompie:)
UsuńSpróbuje , może jutro .
UsuńDobra, ja też, ale że jutro - nie gwarantuję. Bądźmy w twórczym kontakcie:)))
Usuńnetoperki maja juz dobra ilosc nog czy czegos tam, nie przeszkadzajo mi.
Usuńa to to co jest?
https://www.google.co.uk/search?q=buttercup&rlz=1C1CHFX_en-GBGB536GB536&es_sm=93&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=9GJvVYCDI4XX7Qbzw4DoBA&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1137&bih=520&dpr=0.9
strych tez jest dobry - byleby podloga nie skrzypiala bo ja duzo laze, z zapominalstwa.
bede cwiczyc dzganie perzu i dzganie zakasek....
Perz sobie daruj, dźgaj zakonski. Możesz sobie łazić i skrzypieć ile chcesz. Pod oborowym strychem tylko wielogatunkowość.
UsuńTo jest jaskier przecież! A nie mówiłam??? Obok kaczeńca nawet nie leżał!!!
UsuńHanuś będziemy w twórczym kontakcie ,ooooo jak to wspaniale brzmi :)))
Usuńmnie to w sumie wszystko jedno jak mu temu kwiatu na krzcie dali, ale podziemnie sie dziad rozrasta okrutnie
UsuńE tam, Opakowana, perzu nie podskoczy.
UsuńI czarny piar kaczeńcom robisz!
Usuńno dobra - odszczekiwam!
UsuńHana powinna otworzyć pensjonat w tych wszystkich obórkach i na strychach, a nawet taki mniejszy w kakuarze.
OdpowiedzUsuńMisie prześliczne, ale za blisko to bym nie chciała z takimi misiami się spotykać.
Rogata, w kakuarze będzie salonka.
UsuńDla Opakowanej! Ustronna i cicha, jak to salonka!
Usuńzacierma dlonie me wypielegnowane...
UsuńA jeśli nawiedzi Cię w salonce ktoś o nieodpowiedniej ilości nóg?
Usuńto go poklepie zdechlo rybo. i poprawie patelnio....w salonce chyba so?
UsuńBędo.
UsuńOpakowana, nasionka zbiorę, jasne, o ile dojrzeją. Na razie muszę je podlewać 2 x dziennie, bo padają. Nie one jedne, niestety, ale one zwłaszcza. Wielkie są jak smoki, to i potrzebują tej wilgoci więcej.
OdpowiedzUsuńa moze zainstaluj sobie na gumie wenrza do podlewania ogrodu dziurawego? moze nie o dziurawy ogrod chodzi a o dziurawego wenrza.... nic Ci wtedy nie wyschnie. za obfitosc nasienia modle sie do bostw ogrodowych.
UsuńMódl się Opakowana, módl, bo za chwilę nie będzie co pokazywać. Wszystko się zeschnie. Wenrze też - zwłaszcza one.
Usuńa wonsz?
Usuńp.s. doszla paczuszka? mowili, ze doszla, ale czy to mozna wierzyc?
Nie można, bo nie nadejszła.
Usuńo matku bosku. Lece pyskowac do nich i glownie pytac GDZIE (dokad?) doszla.....zaraz mie krew zaleje...
Usuńwlasnie przeczytalam w okularach i ze zrozumieniem..napisali paczka POszla wczoraj czyli we wtorek....pospieszniki to oni nie sa....
Usuńa ja slubnego zaraz ekspediuje na lotnisko i przypilnuje, zeby rzeczywiscie odlecial a nie w ramach jakiegos primaaprilisa pokazal sie w domu w godzinach popoludniowych, hrehreher. On tydzien wczesniej ode mnie do daczy leci, szczesciarz...bedzie dąłł i napelnial wodo basen. ze dwa dni mu zejdzie. a jeszcze musi go zalatac, bo myszy robily inspekcje zima...
Opakowana, w gorącej wodzie kąpanaś, ale to wiemy, hrehrehre!
UsuńŚlubny ustymi będzie dął?
a rzeczywiscie w goracy...
Usuńnie ustymi, to w przenosni bylo - trza prenty stawiac, podsciolke rychtowac galanto, na to ustawic, rozeprzec, zakorkowac, podstawic wenrza z wodo (NIE pytona...powtarzam - NIE pytona!!!) i zostawic na 2 dni. to to ma cos 5 czy 6 m na poprzek i metr chyba 30 wguomb. ja potem czekam az woda osiagnie 28 stopni az wejde. inaczej niech sie z lodowato wodo wypchajo.
Hano - a Ty studni nie posiadasz? Twoje wodne problemy ogrodowe by sie skonczyly. Zapros rozczkarza, zapros jakiegos wysportowanego kreta niech sie zacznie wglebiac, potem lun gotowizna na kopareczke i inny rurociagowy sprzet, ocembrowanie NA pewno mialabys artystycznie ulozone i byloby i ladno i pozyteczno!
wtedy dokladnie OLEWASZ opady atmosferyczne oraz grasz im na nosie.
A mam studnię, a nawet dwie! Trzeba by mieć pompę i hydrofor, a pompowanie na prunt wychodzi dużo drożej, niż tutejsza woda z wodociągu (mamy!) bez dodatkowych kosztów. Woda jest tu tania. To najmniejszy z kosztów tego szacownego domostwa. Przerabialim i przeliczalim. Pozostaje żuraw studzienny i noszenie wiadryszkami:)
UsuńCałego gumna i tak nie podleję - ze studni, czy z wodociągu!
Hanuś co ty tu o jakichś prawdziwych czy nieprawdziwych postach mi tu piszesz? Twoje są jak najbardziej prawdziwe, samą prawdę wszak przedstawiają! I jeszcze jaką piękną!! U mnie nie za bardzo jest co pokazywać, a i życie codzienne wielu atrakcji nie dostarcza, więc tak sobie bardziej piszę co mi w duszy gra.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że ten oman tak pięknie wyrośnie z nasion!
Te misie to tak na szlakach turystów pojawiają się? Grażynka sama tych zdjęć nie zrobiła chyba. Wspaniałe są, ale przecież bardzo niebezpieczne.
OdpowiedzUsuńZuza, właśnie w tym rzecz, że zrobiła - patrz wyżej w komentarzach.
Usuńmoze to misie turystyczne so....
UsuńOpakowana, takie dmuchane, nie? Dla turystów!
UsuńTrudno mi zrozumieć odwagę Grażynki.
UsuńGrazynka zrobila, zrobila, nie uznaje innych zdjec tylko te ktore sama pstryka. Ja mysle, ze one troche sie przyzwyczaily do ludzi, bo przecie zblizaja sie do drog i nie rzucaja na ludziska...
UsuńJa tam Grażynę rozumiem , pewnie też spróbowałabym zrobić mu zdjęcie , fotografy tak majo :)))
UsuńTak majo, ale miś, to miś. Jak śmignie, to ani się obejrzysz, aparat zeżarty. Razem z ręko.
UsuńSamochod byl w poblizu z otwartmi drzwiami wiec bym tylko smig zrobila i juz! a nie zrobic zdjecia? no nie, to nie bylo w ogole brane pod uwage.
UsuńTo nie misie to normalne niedźwiedzie są!!! Grażynka, kurczę, ryzykantka jesteś...
UsuńA propos niedźwiedzi to przeczytałam wiadomość, że zakończył życie tatrzański niedźwiedź Eryk, był już staruszkiem bo miał 27 lat, znaleźli go biedaka sparaliżowanego.
ja raczej myslalam, ze to misie so turystami...zachwouja sie jak turysci - msieca, lamia roslinnosc, zreja i na pewno zostawiaja bagauan po sobie!
UsuńOpakowana, co znaczy msieca? Miesiąca? Mszyca? Bo nie podejrzewam, że chodzi o "śmiecą":)))
UsuńNa pewno nie chodziło o to, że śmiecą:)
UsuńPewnie, gdzieżby turyści śmiecili!
Usuńznaczy nietypowe turysty bo smieco. przecie!
Usuńa ten samochod otwarty - to ja tam nie wiem, kto by pierszy dolecial i odjechl - misiu czy Grazyna....
ide do roboty a fcale mi sie nie chce, bo jest PIEKNIE i mam co robic w domku i zagrodzie.
Mika, moje posty są może prawdziwe, ale nie majom tej głębi co Twoje! Właśnie dlatego, że piszesz, co Ci w duszy szemrze. Mnie nic nie szemrze po kilku (-nastu) godzinach na guanie. Nie to, że się skarżę, ja to kocham, ale ono mnie z lekka wysysa. To się zmieni w okolicach listopada.
OdpowiedzUsuńNabierzesz głębi? A ja się spłycę i się wyrówna:))
UsuńTak zrobimy!
UsuńAleż niedźwiedzie najprawdziwsze, i jakie duże!
OdpowiedzUsuńNajprawdziwsze na swiecie, bardzo bylam w szczesiu, bo takze napatoczyly sie i jelenie, i barany, i swistuny..tylko zabraklo mi do kolekcji renifera,,,
UsuńGrażyna, masz te wszystkie stwory na fotkach? Która u Ciebie godzina? Jakoś koło 19.00?
UsuńMam na fotkach, a jakze! dzie tam 19ta! jest 15ta!!!! wychodze na prerie ogladac moje ptaszki!
Usuńale wrocem, bo tutaj niedzwiedzia ni ma...
UsuńDawaj resztę stworów!
UsuńCałkiem z czasem między tu, a tam mi się pofyrtało.
UsuńRenifera w Kanadzie nie sfotografowałam, ale mam zdjęcia łosia i kilkudziesięciu Japończyków, którzy stali na poboczu i cykali zdjęcia:)) A zresztą... łosie to koło mojego domu przebiegają w te i we wte:)))
UsuńArte, a ja nie widziałam łosia na wolności jak żyję. U nas chyba jest ich niewiele. U Ciebie więcej lasów mają.
UsuńMika, też się nie spodziewałam takiego sukcesu po omanie. W ubiegłym roku był (w zasadzie była, bo to zakopianka przecież, nie żaden oman) w charakterze dość dużych, zielonych liści. Teraz zakwitnie, już widać żółtość w pączkach. Bardzo o nią dbam, ciągle podlewam, bo sucho jak na stepie, a on (oman) ma wielgachne liście i jakoś musi je nawodnić. Ciekawe, jak daje sobie radę na poboczach, czy w innych górach, bo przecież tam go nikt nie podlewa? No ale u Ciebie wiecznie leje...
OdpowiedzUsuńTo prawda, u nas się samo nawadnia:)) Ale dzisiaj było bardzo gorąco i bez deszczu. Rzeczywiście chyba musisz pilnować podlewania bo padnie. Zawiąż jej kokardkę jak do mnie pojedziesz:)
UsuńNie omieszkam Mika, nie omieszkam. Póki co, kokardek nie zdejmuję. Potem tylko się przeprasuje i gotowe.
OdpowiedzUsuńMatko, idę spać, bo się dosłownie przewracam i zasypiam w lumpach. Dobranoc!
OdpowiedzUsuńSzybko śpinkaj bo gumno czeka.
UsuńDobranoc:)
OdpowiedzUsuńNapatrzec sie nie moge na to gumno wedleobory:)
Ciekawe , jak to u nas bedzie z podlewaniem, gdy dzieci zostana na gospodarstwie.
Jaszczurki moze dobrze odzywione , wyzarly Ci wszystkie limasy i inne paskudy.
Kasia, możesz mieć rację, bo coś nie widzę tych oślizgłych.
UsuńMyślisz, że jaszczurki zbrzuchacone pd przeżarcia?
Deszcz mnie zlapal na tej prerii, trzeba bylo wierzyc, ze 90% prawdopodobienstwa to jest jednak duzo. Mokra jestem okrutnie a z ptaszkow nici, chyba nie lubia moknac, a na dodatek w gniezdzie drozda wedrownego dzie byly drozdziatka ledwoledwo wyklute pustka jest...ktos sie nimi posilil, jakies zwierze, moze sroka, moze kruk, moze jastrzab jaki...smutno mi sie zrobilo..
OdpowiedzUsuńO nie, Grażyna! Tego się okropnie boję co roku. Gniazd tutaj jest tyle, że zawsze coś się przydarza. A gupie wróble maniacko wiją gniazda w rynnach. Przecież wystarczy jeden większy deszcz i je spłucze!
UsuńSłyszałam niedawno że wróblom grozi wyginięcie bo ludzie wycinają zarośla ,czyli naturalne ich siedliska i dlatego te bidoki próbują znalezć sobie siedliska zastępcze ,a szukają po omacku .
UsuńPrawda, Marija. Wycinają krzaki, uszczelniają budynki, zrzucają gniazda. Może dlatego tyle ich u mnie? W szparach muru, w rynnach, a w żywopłocie to zatrzęsienie. Teraz je słychać, ale jesienią, kiedy opadną liście, widać ile tam gniazd!
UsuńWitam Szanowne Kury świątecznie.
OdpowiedzUsuńNiebo zachmurzone ale bardzo ciepło. Wczoraj był upał i piękne słońce.
Miłego dnia życzę.
Ewa2, u nas w tym roku jeszcze tak olśniewająco pięknie nie było!
UsuńU mnie szaro i ciemno ale bez deszczu, dziwna pogoda, ludzie sie snuja leniwie i cicho okropnie.
UsuńPięknie jest u Ciebie, Hano:) I ta cisza...
OdpowiedzUsuńArte, nudna jestem, ale dzisiaj, przy święcie, aż w uszach dzwoni. I ptaki... Dzień jest wyjątkowo i oszałamiająco piękny, aż dech zapiera:)
OdpowiedzUsuńI niech tak będzie częściej:)
UsuńDziędobry ! U na też dziś słonecznie, ale nie za gorąco, bo wiater lodowaty wieje. A Grażynkowy niedźwiedź, to chyba baribal. Bardzo mądre i zmyślne, i nieagresywne zwierzątko.
OdpowiedzUsuńHanuś pierwsze zdjęcie cudne. Klimatyczny zakątek wyczarowalaś ! Wogle ta Twoja obora jest pięknym budynkiem !
znalazlam bardzo kompletny link o moim baribalu, nie wiedzialam ,ze ten niedzwiedz tak sie zwie
Usuńhttp://dinoanimals.pl/zwierzeta/baribal-niedzwiedz-czarny/
Dzien Dobry!! wlasnie tutaj swit!
Dzień dobry! Piękna pooda:) Wyruszamy na wyprawę!
OdpowiedzUsuńDobrej zabawy Kalipso!
OdpowiedzUsuńHana kazała, to napisałam nowego posta... I zapraszam:))
OdpowiedzUsuńNo to się dokopałam na koniec kolejki 168 komentarzy:) Oborowy front mnie rozwalił, ja po prostu kocham takie cegły. Na zabój...aranżacja powala na kolana, masz kobieto rękę i oko. Cudowności:) Nie wiem co to za kwiatki, musiałyby zakwitnąć. Kaczeńce nie rosną na trawniku, jeno jaskry. I ciężko toto widelcem wydłubać:)
OdpowiedzUsuńMagda, dzięki!
OdpowiedzUsuńTo chyba jednak jest oman wielki. I wielki to on jest, ale podlewanie mnie dobija. Żłopie jak smok!